Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

piątek, 4 października 2013

Rozdział 49

 Odpowiedzi:
  • wika- Naprawdę cieszy mnie fakt, że bardzo podoba ci się moje opowiadanie. ^^ I widząc określenie ,,zajebiste'' sprawiło, że mam teraz banana od ucha do ucha. xD Tak, dzieje się tu dużo, bo Marta nie lubi nudy i przesadnej słodkości i woli od czasu do czasu dać trochę dramaturgi lub cuś. :P Co do Marty i Key to nic nie mówię. Wszystko będzie zamieszczone w tym odcinku. :P Oczywiście staram się pisać jak najszybciej kolejne rozdziały (nawet jeśli nikt nie komentował przed tobą, bo pisałam w sumie tylko dla przyjaciółki, ale teraz doszłaś i ty za co kumao! <3)  tylko to nie takie proste pisząc dwa opowiadania (mam na myśli Stranger) i inne pierdoły w jednym czasie. No ale cóż, jak widać lubię sobie nawrzucać roboty co mi o dziwo nie przeszkadza, bo bardzo lubię dzielić się moimi pomysłami z innymi. :D Teraz będę miała lepszy napęd wiedząc, że mam kolejną czekającą cierpliwie bądź też nie na ciąg dalszy czytelniczkę. ^^ No i byłabym wdzięczna za komentarze pod kolejnymi rozdziałami ( dla mnie możesz się tak rozpisywać i nawet bardziej ^^), więc trzymam Cię za słowo, to naprawdę napędza do pracy! ^^ A no i podziwiam cię za przeczytanie tych wszystkich rozdziałów. oO Serio! Moim podziękowaniem za to jest ten dedyk dla Ciebie. ^^
Dedykacja dla Oli i wika. ^^ Dziękuję, że czytacie tego tasiemca niczym moda na sukces:* ( nie, nie, tu nie będzie każdy z każdym haha xD)
A no i jeśli ktoś jeszcze to czyta, to naprawdę zachęcam do komentowania! :3 Taka świadomość, że jednak ktoś to czyta i daje swoją opinię naprawdę nakręca do pracy. Więc nie bójcie się,bo nie gryzę, jestem miłym człowieczkiem (chyba xd)
ps. Kursywą jak zawsze są zapisane myśli...
Enjoy~~!
~~*~~

Wszedł do domu, trzaskając za sobą drzwiami. Szybko zdjął obuwie i założył kapcie leżące przy drugich drzwiach prowadzących z korytarza do salonu. Rozejrzał się po dużym pomieszczeniu i zmarszczył brwi, zastanawiając się gdzież to zniknęła cała reszta, nie licząc Taemina i Key, których miejsce aktualnego pobu idealnie wiedział. Nie rozważając tego dogłębniej, wszedł szybko na górę, a po chwili podążał już po holu w stronę swojego pokoju. Nagle z jednego z nich wyszedł Jonghyun, standardowo mając ręce schowane w kieszeni siwych dresów, zarzucając na bok uporczywą grzywką, która wrednie opadła mu na oczy. Widząc przed sobą Minho, ustał i uśmiechnął się niemrawo.
-Cześć... umm, jak się czujesz?- zapytał z troską i pewnym zagubieniem Minho. Nie wiedział, jak ma się zachować przy przyjacielu, który wiedział, że on, jak i Taemin nie uwierzyli w słowa dziewczyn, o czym dowiedział się od Oli, jeszcze przed wyjściem.
-Trochę głowa mnie boli, ale tak to jest dobrze.
-Jong... znam cię na tyle długo, aby odgadnąć, że coś cię jednak gryzie. To Kibum prawda? - niższy brunet odkręcił głowę do tyłu po czym westchnął ciepriętniczo.
-Eh... tak. Od rana go nie ma i nikt nie wie gdzie się zapodział. Martwię się o niego, że sobie coś zrobił.
-Nic sobie nie zrobił i jest bezpieczny w towarzystwie Marty.
-Hę?-zapytał zdziwiony.
- Jest z Martą w Incheon i będą tam nocować... na plaży.-powiedział z grymasem na co bling wybuchł śmiechem widząc, jego skwaszoną minę. Jednak od razu spoważniał, przyszywając zaledwie ledwo widoczny uśmiech na usta.
-To dobrze. Dzięki za informacje, choć trochę się uspokoiłem. Marta to dobra osoba, więc nie kwaś się tak. Będzie dobrze, oni są tylko przyjaciółmi.
-Wiem, jednak jestem niespokojny, bo niby mówi, że już mu przeszło, ale ja wiem bardzo dobrze, że miłość tak szybko nie uchodzi z człowieka.
-Marudzisz Choi. Weź się w garść, bo nawet jeśli by się okazało, że nadal ją kocha, to jestem pewien, że nie posunąłby się do...- Kim zaciął się nie chcąc dalej kończyć. Zagryzł mocniej wargę i poczuł, jak oczy zaczynają go szczypać. Choi miał się nie martwić o to, że Key mógłby wykorzystać sytuację, że jest sam na sam z Martą, kiedy praktycznie sam przyczynił się do tego, że Hana zdradziła Key. Fakt faktem to ona zaczęła, no ale jako rozsądny przyjaciel powinien posłuchać swojego mózgu nie penisa.
-Nie kończ. Domyślam się, jakie to teraz dla ciebie trudne i aż masz ochotę zniknąć na zawsze z oczu Kibuma, ale on nie jest takim człowiekiem który od razu zrywa kontakty i nienawidzi kogoś po wcześniej nie przebytej rozmowie, której jak zauważyłeś, jeszcze nie zaliczyliście.
-No fakt, dzięki Minho.- mruknął i poczuł jak dryblas obejmuje go w niedźwiedzim uścisku.
-A gdzie się podział kurczakożerca? Pojechał po brakujące zapasy kurczaków?- zaśmiał się, odsuwając od starszego. Ten również wesoło chichocząc, podrapał się po głowie.
-Chyba właśnie pojechał po brakujące zapasy, ale nie kurczaków. No i miał do menadżera jeszcze zajechać coś tam obgadać.
-Aha, bo ja ogólnie nocuje dziś u Oli z Taemin'em.- Jonghyun wytrzeszczył oczy, a na jego ustach od razu zagórował perfidny uśmieszek. Choi wiedział co już mu chodzi po głowie, więc olewając jego zbereźną naturę, ruszył do pokoju, aby spakować parę rzeczy. Musiał trochę się streszczać, bo chciał zdążyć też spakować Martę, bo jutro będzie musiał wcześniej wstać. No chyba, że Ola czyta mu w myślach i sama zaczęła ją pakować. Jednak Minho wolałby, aby tak nie było. Wolał zrobić to sam, wtedy mógłby poszperać chociaż w jej bieliźnie i wybrać coś seksownego, bo nie zamierzał spać teraz z Minsuk'iem. Przecież oboje są dorośli, a czasy zabobony, że dziewczynie nie wypada spać z mężczyzną w jednym łóżku u rodziców swojego ukochanego i odwrotnie, już dawno minęły. No, a szperanie w szufladzie pełnej kobiecej bielizny to przecież marzenie każdego faceta.
Całe spakowanie nie zajęło charyzmie dużo czasu. Jedyną osobą jaką zaprzątał sobie cały czas głowę, była Marta i fakt, że spędzi wraz z nią sam na sam więcej czasu w gronie rodziców i brata. Chwycił swoją sportową torbę i wyszedł z pokoju, słysząc po chwili donośny trzask głównych drzwi na parterze i jedno bluźnierstwo wydobyte z ust samego lidera. Zdziwiony taką reakcją wiecznej oazy spokoju, jakim był Jinki, przyspieszył kroku i po chwili znajdował się już na dole. Najstarszy z całej grupy opierał głowę na dłoniach i wpatrywał się tępo w jakiś świstek leżący na stoliczku. Minho mimo iż nie mógł dostrzec wyrazu twarzy Jinkiego, domyślał się, że panuje na na niej powaga. Lee był zawsze dobry w ukrywaniu prawdziwych uczyć. Choi spojrzał pytająco na idącego już w stronę salonu Jonghyuna ze szklanką wody, który wzruszył tylko ramionami również nie wiedząc co mogło tak poruszyć spokojną naturę mężczyzny.
Oboje usiedli naprzeciwko Lee, który nadal wpatrywał się jak zaczarowany w fragment białej kartki na której było coś napisane.
- Onew, co to jest?
- Muszę opuścić was na jakiś czas.
-Co?! Weź mów jaśniej ty kurczakowy maniaku, bo jak zwykle gadasz z niezrozumieniem.- Jong warknął, splatając swoje ręce na torsie. Minho nic nie powiedział tylko zmierzył wpierw swojego starszego przyjaciela, a potem lidera. Ten nadal wpatrywał się w kartkę bez jakichkolwiek emocji. Jego wzrok był pusty. W końcu po chwili ciszy, która tak się dłużyła pozostałej dwójce,westchnął cierpiętniczo, aby móc oznajmić im niezbyt pocieszną wiadomość.
-Zostałem ostatecznie wezwany do odbycia służby wojskowej.
-Co?!- tamci odpowiedzieli chórkiem, patrząc na siebie z zaskoczeniem, od razu dobierając się do kartki. W sumie nie powinni się dziwić, bo z tego co wiedzieli, wojsko już deptało mocno po piętach ich lidera w zeszłym roku i zaczęło u Joghyuna. Jednak menadżer i tak co jakiś czas dawał rade przesuwać termin obowiązkowej dwuletniej służby. Niestety, Onew na ich koreański kalendarz, ma już dwadzieścia osiem lat, nie dwadzieścia siedem, jak to jest liczone w europie i innych krajach z czym łączy się fakt, że jest wręcz w sytuacji bez wyjścia.
-Kiedy?!
-Jeszcze mają wyznaczyć mi termin w tym tygodniu, ale od razu zaznaczyli, że w listopadzie już powinienem znaleźć się na służbie.
- Ale skoro ty idziesz do wojska, to co z SHINee? Przez dwa lata będziemy istnieć jako czwórka?- zapytał się spokojnie Choi.
-I właśnie tutaj zaczynają się drugie schody.
-Jakie znowu schody?! - Jong wstał oburzony, po czym po chwili usiadł za mocą ręki młodszego, który najzwyczajniej w świecie zachowywał oazę spokoju , któej bling nie potrafił. A to przecież zawsze było na odwrót. Choi był tym wybuchowym, a on spokojniejszym. W końcu usiadł się i zaczął kręcić głową z dezaprobatą, nie mogąc sobie tego wszystkiego przyswoić.
Co teraz stanie się z SHINee? Już raz występowali w czwórkę, kiedy to bling miał wypadek samochodowy i musiał dłużej odpocząć. Niby dawali radę i było dobrze, jednak to nie to samo. SHINee bez któregokolwiek członka zespołu to nie SHINee. Wtedy nie ma już tak lśniącej mocy, jak wtedy kiedy są wszyscy razem.
-Jutro menadżer wam wszystko wyjaśni. - lider powiedział to tak, jakby miało z niego zaraz odejść życie. Wstał z sofy i wyjął kartkę z dłoni najmłodszego z trójki, który zawzięcie połykał wzrokiem kolejne zdania. Nie minęła chwila, a już go nie było w salonie. Miał zamiar zamknąć się w pokoju i nie wychodzić już do rana. Ta informacja go przytłoczyła. Nie uważał, że nie był gotowy na dwuletni pobyt w wojsku. Ależ skąd! Wiedział, że da sobie radę, ponieważ miał mocny charakter. Martwił się teraz raczej bardziej o resztę. Bowiem, menadżer wyjawił już mu część planów co do całej piątki. Ale, jak to mówią ,, To tylko plany '' więc wszystko może się jeszcze zmienić.
Otworzył drzwi pokoju, lustrując uważnie każdy skrawek owego pomieszczenia. I pomyśleć, że za parę miesięcy ten pokój zostanie osamotniany na dwa długie lata. Dla kogoś może to niewiele, jednak dla niego dużo. Jakoś nie potrafi wyobrazić sobie, że przez taki czas nie będzie widział Oli, Marty i prawdopodobnie chłopaków. Fakt, faktem z tą drugą miał mniejsze relacje, niż z tą pierwszą, jednak również traktował ją jak kogoś bardzo bliskiego. Znali się już przecież rok. Do dziś nie może pojąć, jak ten czas szybko leci.
Podszedł do swojego łóżka i położył się na nim, dalej rozmyślając, że jedynym kontaktem z tą całą bandą świrniętych ludzi, jakich zdążył poznać przez ostatnie lata, będzie jedynie telefon komórkowy, który zapewne i tak nie będzie mógł często używać, jak wieczorem po wszystkich szkoleniach.
 Onew wziął głęboki wdech i wypościł po chwili powietrze, zamykając przy okazji powieki.
Do tego czasu zanim pójdzie do wojska, przysiągł dawać z siebie wszystko przez te ostatnie dni wolności...

 Oboje leżeli na brzuchach obok siebie i śmiali się przy kolejnej już dobrej komedii, jedząc przy okazji różnego rodzaju i smaku żelki. To była już druga, którą oglądali, po rozbiciu namiotu i zjedzeniu, a samopoczucie bruneta wydawało się odrobinę poprawić.
Zielonooką ucieszyło to, jednak wolała poprawić mu humor jeszcze na swój własny sposób. Spojrzała na niego psotnie i pchnęła go własnym ramieniem o te jego. Jednak on tylko uśmiechnął się delikatnie. Dziewczyna ponowiła ową próbę kilka razy. Chłopak w końcu spojrzał na nią z tą swoją divowską miną mówiącą ,,Już po tobie''  i po chwili cały namiot zamienił się w jeden wielki śmiech i błagalne prośby dziewczyny. Key sam chichotał wiedząc, że ta mała psotna istotka ma wszędzie gilgotki. I nie omieszkał z tego nie skorzystać. W danym momencie czuł się triumfalnie widząc, że dziewczyna nawet nie ma już powoli siły, aby próbować się bronić. Taka urocza...
-Key, buahaha... p-proszę... p-prze... buahha, nie... zostaw... prze... przestań! - Chłopak nawet nie miał zamiaru jej słuchać. Wytknął do niej język i zaśmiał się wrednie. Tak, stanowczo stary Key powracał do świata żywych.
W końcu widząc, że ta już ledwo żyje, zaprzestał swoich tortur, nie mając już serca bardziej jej męczyć. Biedna miała już tak zaczerwienioną twarz i oczy od płaczu, że po prostu musiał. Dziewczyna wyprostowała się do pozycji siedzącej i przyłożyła dłoń do klatki piersiowej, która unosiła się w przyspieszonym tempie.
-Nigdy więcej.- stwierdziła, próbując opanować nierównomierny oddech i grożąc przed oczyma Kibuma palcem. Ten uśmiechnął się i przytulił do siebie drobne ciało.
-Dobrze już nie będę. -  obiecał, wtulając twarz w miękkie włosy dziewczyny. Nagle jego serce zabiło mocniej, a on napawał się jej bliskością. Do dziś ma do siebie wyrzuty sumienia, że zaprzepaścił szansę na tak wspaniałą dziewczynę. Jednak było już za późno i jedyne czym mógł się nacieszyć to przytulankami i czasami przelotnymi buziakami w policzek lub czoło. - Dziękuję za wszystko. - szepnął do jej ucha po chwili odsuwając się tak, aby móc spojrzeć jej w oczy. Był idiotą, zachowując się jak pajac parę miesięcy temu. - Dziękuję, że jesteś taką wspaniałą przyjaciółką. - skwitował, odgarniając jej włosy za ucho z prawej strony. Ta uśmiechnęła się na swój uroczy sposób, powodując, że czarne tęczówki Key, automatycznie spojrzały na jej malinowe usta. Jeśli dobrze pamiętał, to całował je tylko raz i to wtedy, jak byli u dziewczyn i mocno się napili. Nawet nie pamięta ich smaku, a musiał przyznać się przed samym sobą, że ile to razy ich nie widział, ciągle krążyło mu w głowie, że chciałby zatopić się w nich chociażby na chwilę. Oczywiście karcił się za to. Ona była z Minho i nic tego nie zmieni. Tworzyli szczęśliwą parę co troszkę im pozazdrościł. A po tej akcji z Haną już w szczególności. Nagle stracił wiarę, że opinia chłopaków iż to on się ożeni się jako pierwszy z zespołu, sprawdzi się. Nie wierzył już w to, a raczej praktycznie nie potrafił, że znajdzie się dziewczyna chociażby trochę szczera i podobna do szatynki. Nie to, że szuka kogoś na wzór zielonookiej, ale chodzi mu najbardziej o to, aby w końcu poznać dziewczynę, która nie okaże się dwulicową kretynką. Naprawdę Minho był teraz szczęściarzem, bo Marta to jedna z tych najwspanialszych rzeczy, a raczej osób jaką mógł mieć.
Niepewnie podążył dłońmi z jej ramion na policzki. Czarne źrenice dziewczyny stały się teraz większe i lekko przestraszone, usta lekko się rozchyliły. - Chciałbym coś zrobić jako drugą i ostatnią rzecz w moim dotychczas beznadziejnym życiu.
-Nie jest beznadziejne. - szepnęła, patrząc uważnie na kocie spojrzenie Kibuma, który zaczął coraz bardziej być niepewny swojej propozycji.
-Masz rację, dopóki będą takie wspaniałe osoby przy moim boku, jak ty, Ola, chłopacy i inni, to nie będzie beznadziejne, a wspaniałe.
- I tak trzymaj.- zaśmiała się, jednak spoważniała, czując, jak kciuki od dłoni chłopaka delikatnie zaczęły się przesuwać po jej lekko zarumienionych policzkach, a ciemne tęczówki uważnie ją oberwować.- To... co takiego chcesz zrobić?- niepewność rozbrzmiała w jej cichym głosie. Zastanawiała się co mu takiego chodzi po głowie, że od razu odwrócił wzrok i zaczął maltretować zębami swoją wargę. Jakby co najmniej walczył ze samym sobą.
- Oczywiście jeśli uważasz, że to wbrew twojej woli to...
-Kibum powiesz wreszcie co to jest?
- Pamiętasz naszą pierwszą imprezę u ciebie i Oli?
-Noo tak.
- Chodzi o to, że...- znowu nie był pewny czy dobrze robi. Nie chciał, aby dziewczyna znowu się martwiła lub była zła za to co chce zrobić. Czuł się tak niezręcznie, że zaczął drapać się w tył głowy, patrząc na nią zakłopotanym wzrokiem i ociągając się coraz bardziej z dokończeniem zdania.
Jednak postanowił nie być ckliwą paniusią i w kocu powiedzieć co mu na sercu leży.
-Wtedy był nasz pierwszy pocałunek... - kocie oczy dziewczyny zaczęły znikać pod przymrożonymi powiekami, okrytymi kotarą długich i czarnych rzęs. Jednak nie odbiegła wzrokiem, cierpliwie czekała na dokończenie dialogu chłopaka. Jednak w ostatniej chwili postanowiła mu przerwać, kiedy to już chciał kontynuować.
-Key, nie podoba mi się motyw do którego zmierzasz.
-Wiem, dlatego powiedziałem, że mimo wszystko możesz się wycofać. - dziewczyna poczuła niepokój, bowiem Key mówił jej przecież, że jest już wszystko w porządku z jego uczuciami, że niby mu przeszło. Czyżby nawet siebie okłamywał w tej kwestii? Bolało ją to. I mimo iż sama jeszcze coś w głębi serca do niego czuła, nie mogła pozwolić na czyny które mogłyby być wzięte za zdradę. - Naprawdę głupio mi ciebie o to prosić, bo wiem, że nie chcesz ranić Minho, mimo iż się o tym nie dowie.
-Skąd możesz to wiedzieć Kibum? W końcu doszłoby do tego, że sumienie samo kazałoby mi się zwierzyć Choi, cokolwiek to jest! - odsunęła twarz od jego dłoni, odkręcając głowę w bok. Czuła się strasznie zmieszana, nie wiedziała co ma zrobić.
- Masz rację, ale nie proszę cię o to, abyśmy przez ten czas pobytu tutaj zachowywali się jak para. - chłopak kolejny raz objął jej policzki dłońmi, tym razy mocniej, aby dziewczyna na niego spojrzała. Przez chwilę patrzył na nią uważnie. Jednak ta w końcu zaczęła odbiegać wzrokiem na boki, nie chcąc na niego spojrzeć. To coraz bardziej zmierzało w złym kierunku.
-A, więc do czego zmierzasz Kibum?
- Nie pamiętam naszego pierwszego pocałunku, jak i zapewne ty, więc pomyślałem, że jeśli już do tego doszło to moglibyśmy to powtórzyć drugi i ostatni raz. Skoro to się już zdarzyło, to chciałbym wiedzieć jak to było, a nie żyć w niewiadomej. - Spojrzał na nią niepewnie. Widział te zaskoczenie malujące się na jej bladej twarzy.
W końcu dziewczyna zdjęła jego dłonie ze swoich policzków, patrząc na niego ze złością. Już, fakt, że Key chciał zostać z nią tutaj na noc, trochę jej podpadł. Bo bała się, że coś wymyśli. Jak widać jej obawy się spełniły, bo ten nagle pragnie pocałowania jej. Oczywistym było to, że również nie pamiętała tego pocałunku i wiele razy zastanawiała się, jak to było. Jednak to jej nie pasowało, była przecież z Minho. Nie chciała go zawieść i stracić u niego zaufania, bo wiedziała, że prędzej czy później to by wyszło na jaw. Dryblas był czasem zaborczą osobą i już na wieść, że miała zostać z Kibum'em na noc go obruszyła.
-Słucham? Czy ty siebie słyszysz Kibum?! - jej głos standardowo się podniósł, kiedy to się zdenerwowała na jego słowa. Do tego przeważnie, kiedy była zła lub się o niego martwiła, nazywała go po prawdziwym imieniu nie tym scenicznym.
-Marta spokojnie...- chwycił jej ramiona, aby za chwilę zacząć je delikatnie gładzić ruchami w górę i dół. - To tylko nic nie znaczący przyjacielski pocałunek. Dużo przyjaciół się ze sobą całuje mimo iż nie są parą i uważają to za normalne, więc nie dramatyzuj.
- Mam nie dramatyzować?!- zapytała z ironią. - Zabrzmiałeś teraz tak, jakbyś jednak miał plany na ciągłe całowanie się ze mną, mówiąc, że to tylko nic nie znaczące przyjacielskie pocałunki. Kibum, przecież wiesz, że jestem... - nie było jej dane dokończyć, bo chłopak bezczelnie zakrył jej usta dłonią.
-Powiedziałem przecież, że to drugi i ostatni raz. - Odsłonił jej usta, które teraz był nerwowo maltretowane przez jej zęby. Jego zdaniem wyglądała teraz naprawdę zabawnie, jednak nie powinno mu być teraz do śmiechu, bo mocno zachwiał równowagę w ich przyjaźni. Chwycił niepewnie jej o wiele mniejsze dłonie i spojrzał na nie. Uśmiechnął się na ten widok. Przy dłoniach Choi też jej dłonie wydawały się takie malusie niczym u dziecka. Jego uśmiech stał się teraz subtelniejszy, kiedy spojrzał na nerwowo biegające tęczówki dziewczyny, która z uwagą go lustrowała.- Nie chcę, abyś czuła, że zdradzisz tym charyzmę. Dlatego robię ci wolną rękę, mimo iż mógłbym cię teraz bezwstydnie pocałować.
-Kibum?
-Hmm?
-Powiedz mi jedno, ale tak szczerze...
-Tak Marta, kocham cię. - wypalił patrząc prosto w jej kocie oczy, wiedząc o co chce zapytać. Objął jedną dłonią jej lewy policzek i kolejny raz zaczął gładzić kciukiem. Próbował się uśmiechnąć, bo w końcu wydusił to z siebie, jednak czuł ogromny ból w sercu, że to uczucie nie może zostać odwzajemnione. - Kocham cię, jak idiota i nie potrafię przestać mimo iż próbuję i zdaje sobie z tego sprawę iż to jest dla mnie zgubne. - oznajmił cicho, a jego oczy zapełniły się łzami. Obiecał sobie, że Marta nigdy się o tym nie dowie, bowiem nie chciał, aby ta się martwiła i zadręczała jego cierpieniem. Jak widać wszystko poszło się kochać, a plan szlag trafił.
-Boże, Kibum... powiedz, że to nieprawda. - ten pokiwał tylko głową, a po policzku dziewczyny spłynęła samotna łza, jak i po chwili jemu.


 -O już jesteś! - powiedział wesoło Taemin, kiedy to otwierał dryblasowi główne drzwi cukierni, a Ola przypatrywała im się przez nieduże okienko kuchni.
-Yhym, nie zgwałciłeś Oli w czasie mojej nieobecności? - Ten uśmiechnął się i potargał czuprynę młodszego.
-Hyeong! - przeciągnął oburzony. - Lepiej powiedz czy wziąłeś dla mnie moje rzeczy, jak cię prosiłem!
-Ops... - Choi nagle zrobił zaskoczoną, a następnie zażenowaną minę. Taemin spojrzał na niego zniecierpliwiony z miną, jakby modlił się do Boga, aby nie okazało się tak, jak on myśli. Czyli, że jego hyeong najzwyczajniej w świecie zapomniał o tym. Minho nie mogąc już patrzeć bez prychnięcia na jego reakcję, wręczył mu kluczyki od samochodu. - Zapomniałem wziąć z bagażnika, wybacz. - zaśmiał się widząc kolejne oburzenie na twarzy maknae, który chwycił kluczyki w dłoń, uprzednio mierząc go wzrokiem i wyszedł.
Dryblas uwielbiał go czasem specjalnie denerwować, aby móc zobaczyć ten uroczy grymas na jego twarzy.
Ola z rozbawieniem na to patrzyła. Pokręciła głową z dezaprobatą i podeszła w stronę najwyższego. Przystając przy nim, ujrzała, że nad czymś intensywnie myśli. Stawiała, że nad Martą i Kibum'em, jednak nie wiedziała, że akurat co innego siedzi w jego głowie. Służba wojskowa. Tak bardzo chciał wiedzieć, co ma na ten temat do powiedzenia ich menadżer. Niestety, na odpowiedź będzie musiał cierpliwie poczekać do rana, nawet jeśli miałby nie przespać przez to całej nocy. Akurat, gdy spojrzał na zaniepokojony wzrok dziewczyny, do pomieszczenia wszedł Taemin. Powiedzieć mu czy też nie? Uśmiechnął się do nich i po chwili ruszyli na górę, kiedy tylko właścicielka zamknęła swój lokal. Najstarszy szedł z przodu, a tamci zaraz za nim. Taemin objął swoją dziewczynę w pasie i wesoło mruczał do jej ucha. Ola co chwila śmiała się z jego głupoty z myślą, że chyba dzisiejsze babeczki źle zadziały na jego rozum.
-Tylko od razu mówię, że w nocy nie chcę słyszeć, żadnych jęków.
-My to nie ty hyeong. - dogryzł mu Taemin, śmiejąc się pod nosem.
- Po za tym tą radę to chyba na twoim miejscu wziąłbym dla siebie skoro zamierzacie jechać do twoich rodziców. Wiesz... - podszedł bliżej do dryblasa, kiedy byli już na górze i odszeptał. - Ściany mają uszy, a zwłaszcza osoby za nią przebywające.
-Jesteś idiotą Tae... - skwitował, patrząc na niego tak, jakby to co powiedział młodszy, kompletnie go nie ruszyło. - Ola, gdzie mogę nocować?
-W moim pokoju i Marty!
-Aha, dzięki. - ruszył w stronę pokoju, jednak przystał w progu wykrzykując. - A spakowałaś już ją może? - zapytał z nadzieją, że choć raz będzie mógł zajrzeć do jej szuflady z bielizną i wybrać...
-Wybacz Choi, ale sobie nie poszperasz w jej bieliźnie. Jej torba leży już przy drzwiach, jak coś. - No to sobie poszperałem... Taemin słysząc wypowiedź blondynki parsknął głośnym śmiechem, zwalając się przy tym z kanapy. Zaczął się wnet na niej turlać, nie mogąc opanować ataku śmiechu. Minho zmierzył go chłodnym wzrokiem, chcąc go zamrozić nim najlepiej od razu.
 -Ale nie martw się, wybrałam tą najseksowniejszą. - zaśmiała się, zaczynając powoli martwić podejrzanie już sinym kolorem twarzy swojego ukochanego, który już aż łapczywie próbował łapać powietrze w przerwach od śmiechu, który nie chciał go zostawić. Minho westchnął ostatkami sił, zastanawiając się co on tutaj do jasnej cholery robi?
Wszedł do środka pokoju i odstawił swoją torbę. Wyszedł z niego i widząc, że Taemin się ogarnął z napadu śmiechu, podszedł do niego.
-Jutro musimy jechać na jedenastą do agencji, wszyscy.
-Wszyscy? A nie mieliśmy tylko my i Onew hyeong?
-Mała zmiana planów.
-Jaka znowu niby?- zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na piersi. Dryblas podrapał się w głowę i nim się odezwał, zdążył jeszcze parę razy rozchylić usta i je zamknąć.
- Eh... jutro się dowiesz dobra? Nie chcę, aby Ola i Marta na razie coś wiedziały bo nic nie wiadomo.
-Ale hyeong!
-Jutro Lee, jutro. - odpowiedział i znowu poczochrał mu idealnie ułożone włosy, lekko się uśmiechając.
 Odwrócił się do niego plecami i wszedł do pokoju, zasuwając za sobą od razu obszerne drzwi.
-Co się stało? - blondynka podeszła do chłopaka i dając mu całusa w policzek, wtuliła się w niego.
-Minho nie chce mi powiedzieć czego dotyczy jutrzejsze spotkanie z menadżerem. - oburzył się jeszcze bardziej i fuknął w przestrzeń, ukazując tym, jak bardzo jest zadowolony, że chłopak przed nim coś ukrywa. Objął dziewczynę w pasie i pocałował w głowę. - Może chodzi o Minnyu i Hanę?
- Nie wiem Taemin... Jeśli Choi powiedział, że jutro się dowiesz to tak będzie skarbie. - Dziewczyna wtuliła się w niego bardziej. Szatyn nic już nie odpowiedział, tylko zaczął przypatrywać się badawczo zasuniętym wrotom.


- Przecież mówiłeś, że...-zaczęła szatynka, będąc w niemym szoku na nagłe wyznanie przyjaciela.
-Kłamałem Marta. Kłamałem, że mi przeszło, abyś się nie martwiła i zadręczała. Dlatego też przepraszam cię za to, jak i tą niestosowną prośbę, ale pomyślałem, że w sumie to mnie najbardziej blokuje przed zapomnieniem o tobie, jako kimś więcej. Ta niewiedza, jak smakowały twoje cholerne usta, które mnie tak kuszą! - zagryzł zawzięcie wargę i zaciągnął nosem, nie chcąc pozwolić na całkowite zmięknięcie. - Jednak, może lepiej nie kusić losu? - zaproponował, ściągając przy tym dłoń z jej policzka, za chwilę odsuwając się nieznacznie. Czuł się, jak ostatni idiota. Jakby mógł chcieć o coś takiego zapytać? Czuł się tak, jakby próbował przekonać ją do zdrady, mimo iż krótki pocałunek to jeszcze nic szczególnego, nie mający z tym czegoś wspólnego. Kibum odchrząknął i usiadł na nogach, chcąc się pochylić do laptopa w celu wyłączenia filmu, który zakończył się chwilę temu. Jednak dziewczyna przeszkodziła mu w tym, wtulając się w niego, jak w pluszowego misia. Ten przez chwilę nie wiedział co ma zrobić, unosząc ręce nad ciałem dziewczyny. Wiedział, że nie ukryje teraz mocno bijącego serca, gdzie właśnie była przykładana w tamtym miejscu dłoń szatynki. Objął ją lekko.
-To musi być bolesne dla ciebie.- szeptała.- Przepraszam, że cię ranię.
-Dlatego nie chciałem ci o tym mówić. Teraz będziesz się zadręczała moim stanem. Przypominam ci, że to ja cię mocno zraniłem parę miesięcy temu, więc mam teraz nauczkę. Jednak nie martw się, nie planuję przez to samobójstwa, bo osoba którą kocham jest z innym. - powiedział w ten swój burzony i divowski sposób, aby trochę zmienić ten dziwny nastrój.
-Spróbowałbyś tylko, nie myśl sobie, że dałabym ci spokój w niebie. - pogroziła mu palcem przed oczyma, śmiejąc się po chwili.
-Patrzcie no ją... - zamruczał poważnie. - Nie płacz już, bo wyglądasz koszmarnie z podpuchniętymi oczyma i czerwoną buzią. - mruknął z wyższością za co dostał od razu poduszką po ciele.
-Jesteś divą idiotą. - skwitowała z grymasem i po chwili zaczęli się śmiać. Kiedy przestali w namiocie zapanował głucha cisza. Oboje patrzyli na siebie, nie chcąc jej przerywać. Ta chwila spokoju dobrze im robiła. Zielonooka chwyciła za jeden sznureczek od bluzy chłopaka i zaczęła się nim bawić, okręcając wokoło palca i odkręcając. W końcu zaprzestała, patrząc na niego i kontynuując. - Też cię kochałam, ale teraz to przyjacielska miłość, Kibum. - uniosła bardziej wzrok, zauważając jeszcze widniejący ślad po łzie na poliku chłopaka, starła go delikatnie palcem wskazującym. Uroczy uśmiech ani na krok jej nie odstępował, a w szczególności po chwili ten lekko zagubiony, kiedy chłopak zaczął robić to samo z czułością. Mimo iż kazał jej się nie martwić o niego, ta nie potrafiła. Była już taką osobą i nic nie mogło tego zmienić.
-Rozumiem. - Brunet przytulił ją mocno do siebie i pocałował w czubek głowy.
-Jesteś zły na Jonghyuna? - dosłyszał i automatycznie zacisnął mocniej zęby, spinając się przy tym na całym ciele. Młodsza to zauważyła i od razu oderwała się od ciepłego ciała przyjaciela. Kim widocznie sam nie widział co tak naprawdę teraz czuje do swojego przyjaciela.
-Nie wiem. Nie mówmy o tym dobrze? Ten pobyt ma wymazać mi tą okropną sytuację z głowy.
-Dobrze, przepraszam. - spojrzała na niego, a jej źrenice powiększyły się automatycznie. W sumie był jeszcze marzec, więc na dworze było już ciemno, a jedynym oświetleniem w namiocie było jasno bijące światło laptopa, a dodatkowe odzienie w postaci bluz miało dotrzymywać im ciepła. Dziewczyna wysunęła się z objęć chłopaka, czując wibracje w kieszeni. Wyjęła komórkę i uśmiechnęła się automatycznie widząc nazwę adresata.

Od: Żabi książę :*
,, Śpisz już? Mam nadzieję, że nie jest ci tam za zimno i Key dobrze o ciebie dba. Jeśli tylko będzie próbował się dobierać to wiesz gdzie celować, prawda? ^^ Ke ke, żartuje oczywiście. Właśnie się położyłem, nasłuchując przy okazji chichotów Taemina i Oli z pokoju Gongchana. Tak u nich wesoło, że coraz bardziej tęskno mi za tobą. ;( Co robiliście do tego czasu? ''

Do: Żabi książę :*
,, Nie, jeszcze nie. A oglądaliśmy filmy i udało mi się poprawić humor Kibum'owi, więc nie widzę okazji, aby wypróbować twoich rad w życie charyzmatyczna żabko. <wytyka mu język>  Chyba naprawdę mam na niego dobre działanie, keke. ^^ Nocujesz u Oli? oO Ucałuj moją laotong ode mnie dobrze? Tylko nie w usta, bo Tae cię przechrzci, ke ke. A i tylko niech mi tam dzieci nie robią bo niańczyć nie będę.  No chyba, że Key się zgłosi na ochotnika, bo z tego co mi wiadomo to je uwielbia. :D My w sumie też zaraz idziemy spać, bo ten dzień był męczący i również tęsknię. <(;-;<) Jednak w porównaniu do ciebie, ja będę miała się do kogo przytulić dzisiejszej nocy. ]8D ''

Od: Żabi książę :*
,, W usta to tylko ciebie, skarbie. :* O ty wredna kocico! Poczekaj tylko do rana to inaczej pogadamy. <robi zadziorną minę i wcale nie ma na myśli wyłaskotania jej, aż zacznie błagać o litość> :P A nie chwila... nie dam rady przyjechać do was rano. :( Właśnie mi się przypomniało, aby napisać ci, że jutro Kibum musi przyjechać na 11 do agencji, bo mamy pilną rozmowę z menadżerem. -_- Przekaż mu dobrze? No tak... dzisiejszej nocy nie, ale... w sumie to zobaczysz, mam niespodziankę dla ciebie, ale to dopiero jutro się dowiesz co to jest, więc przyjedź z Key ok? Dobranoc kocie i miłych snów ze mną w roli głównej. :* ''

Do: Żabi książę :*
 ,, Uf... ominą mnie łaskotki, jupi!  ^^ Kibum dał mi dzisiaj wystarczającą ich ilość. xD Lubicie mnie tym torturować co? <robi oburzoną minę, ale zaraz słodko się uśmiecha> Dobrze, przekażę mu wieści i oczywiście, że z nim przyjadę. ~(^_^~) Hmm, będziemy musieli rano wstać... Chociaż w sumie... to chyba nie będzie problemu, obydwoje wcześnie wstajemy w przeciwieństwie co do niektórych... Niespodzianka? oO Omo, nie będę mogła teraz zasnąć, więc jak coś to mój jutrzejszy wygląd oppy Tao pandy będzie twoją winą dryblasie. :* Dobranoc i tobie również snów ze mną ci życzę. :* Oczywiście nie wyobrażaj sobie za dużo, bo już ja wiem co ty byś chciał, aby ci się przyśniło... ''

Od: Żabi książę :*
 ,, Jak ty mnie znasz. ^^'' Oczywiście, że lubimy. :D Nie moja wina, że wraz z Onew i Taemin'em lubimy długo spać. Dla mnie i tak będziesz śliczna, nawet jako wersja Tao pandy. Oczywiście ty jako ta śliczniejsza. ^^  A teraz twój Choi oppa mówi ,, Dobranoc kocie. :* ''  i idzie już spać, więc ty też powinnaś...''

Marta już nie odpisywała tylko z uśmiechem schowała komórkę. Spojrzała na Kim, który od dłuższego czasu uważnie ją obserwował, bez jakiejkolwiek reakcji na twarzy. Wygadał jakby się co najmniej zawiesił i tak widocznie było, bo kiedy zorientował się, że dziewczyna patrzy na niego  i unosi brew, od razu odwrócił wzrok, drapiąc się zażenowany w tył głowy, że został przyłapany na wpatrywaniu się w nią.
-Boję się ciebie Key.
-Czemu?- zapytał zdziwiony.
-No bo patrzyłeś na mnie tak łapczywie, jakbym ci co najmniej jakąś kanapkę przypominała. Jak jesteś głodny to zrób sobie coś do jedzenia, podobno wziąłeś inne jedzenie, a jak nie to jeszcze zostało trochę żelków. - chwyciła paczkę ze słodyczami po czym wepchnęła jednego czerwonego żelka wprost w usta chłopaka i zaczęła się śmiać z jego miny. Ten zaśmiał się również, jednak po chwili spoważniał.
-To był Minho?
-Tak, a właśnie... Jutro musisz przyjechać na jedenastą do agencji na pilną rozmowę z waszym menadżerem.
-Na jedenastą? Aish, co to ma być? - Chłopak zaraz westchnął cierpiętniczo i spojrzał na godzinę w komórce. Była już prawie dwudziesta trzecia, a że okazało się, że muszą rano wstać, postanowili położyć się już spać. Key wyłączył laptopa i schował do pokrowca, odkładając go na kocu gdzieś nad głową. Dziewczyna leżała już na lewym boku, okryta do połowy śpiworem z przymkniętymi powiekami. Chłopak po chwili dołączył do niej, wchodząc do swojego, od razu odkręcając się w jej stronę i usadawiając bliżej. Uśmiechnął się i przykrył ją bardziej pod szyję, bo jednak tej nocy nie było zbyt ciepło.
 Szatynka zareagowała lekkim uśmiechem od razu podnosząc ślamazarnie powieki. Następnie odchyliła głowę do tyłu, aby na niego spojrzeć, ponieważ leżała ciut niżej. I dopiero teraz, kiedy jej oczy przyzwyczaiły się do ciemności i pozwoliły wszystko ujrzeć, doszło do niej, że to był w sumie błąd. Twarz chłopaka, którą widziała teraz naprawdę dobrze, była naprawdę blisko jej. Mogła doskonale dojrzeć, jak czarne tęczówki Kibuma uważnie ją lustrują. Zadrżała, kiedy Kim znienacka przejechał wierzchem dłoni po jej bladym policzku, zatrzymując się na brodzie, którą uchwycił dwoma palcami. Zaczął przybliżać się do dziewczyny, która oniemiała.
- Kibum, co ty...- nie dokończyła, bo długi palec chłopaka spoczął na jej rozchylonych ustach.
-Proszę, pozwól mi. - odszepnął, odrywając go od jej warg, aby zastąpić go swoimi. Wargi dziewczyny był delikatne i słodkie, tak jak podejrzewał. Doszukał się nawet smaku jabłkowego, zapewne po owocowych żelkach, które oboje konsumowali jeszcze chwilę temu. Key poczuł, jak szatynka niepewnie przesunęła swoje usta, kiedy to pogłębił pocałunek. Delikatnie obchodził się z jej ustami, zapominając o całym otaczającym go świcie. Liczyła się tylko ta przyjemna chwilą o której marzył od dawna. Jego dłoń z podbródka przeniosła się na rozgrzany polik dziewczyny, kiedy to postanowił dołączyć do pocałunku swój narząd jamy ustnej. Jednak kiedy próbował wdrążyć go do jej podniebienia, Marta od razu odsunęła się od niego. Ten ruch stanowczo można by było zaliczyć do zdrady.
-Wystarczy już Kibum, Mam nadzieję, że moja zgoda na pocałunek, jednak nie utrudni ci życia. - chciała powiedzieć to sarkastycznie, aby odwrócić uwagę chłopaka od swoich rumieńców. Może i ich nie widział, ale zapewne czuł, jak jej policzki są rozgrzane, bo wciąż na jednym znajdowała się jego dłoń. Key patrzył na jej lekko błyszczące oczy, oblizując przy tym słodkie wargi i zapamiętując na zawsze ostatni smak jej ust. - Mam nadzieję, że Minho nie będzie zły. - dodała po chwili słabym głosem. Patrzyła zachłannie w stronę swoich lekko zaciśniętych na bluzie dłoni, które automatycznie tam umieściła, kiedy Key ja pocałował.
-Dlaczego miałby być? Chcesz mu o tym powiedzieć? - objął ją ręką i przybliżył do siebie. Kiedy dziewczyna nie zaprzeczała jego poczynaniom, nie mając już siły na to, subtelnie pocałował ją w czubek głowy, chcąc dodać jej tym gestem otuchy, aby się nie martwiła. Oparł tam po chwili czoło, zamykając w międzyczasie powieki. Jego dłoń zaczęła sunąć w miejscu, gdzie szatynka miała ukryte ramię, każdym kolejnym ruchem sprawiając szeleszczenie śpiwora. Kim czuł się teraz dziwnie winny za tą sytuację sprzed chwili. Nie chciał, aby dziewczyna czuła się tak, jakby naprawdę zdradziła tą przerośniętą żabę, jaką był Choi Minho. Przecież to był tylko delikatny pocałunek! Do tego zwykły, bez żadnego języczka, bo sama uznała, że to już za dużo, odsuwając się od niego. W sumie był jej wdzięczny za to, bo nie wiedział do czego byłby zdolny się posunąć, gdyby pozwoliła mu na więcej. Czuł, że istniało ryzyko iż pożądanie mogłoby go otumanić, a wtedy na pewno rączki poszłyby w ruch i możliwe, że nie tylko one...
-Tak Kibum, szczerość to podstawa w związku. - jej słowa odwróciły go na chwilę od rozmyślań. Otworzył gwałtownie powieki i podniósł się do pozycji siedzącej, by spojrzeć na jej lekko widoczne rysy twarzy przez padający blask księżyca na ich namiot. Szatynka przeniosła na niego spojrzenie, w dalszym ciągu leżąc w tej samej pozycji. I mimo iż ledwo widziała jego twarz, to mogła się założyć iż panował teraz na niej ironiczny grymas.
- Aish, nie mów tak, bo coraz bardziej uważam, że jesteś zbyt idealną dziewczyną szczęśliwca o imieniu Choi Minho, a nie Kim Kibuma! - biadolił w tym swoim divowskim stylu z którego dziewczyna zaczęła cicho chichotać. - To nie jest śmieszne! - mruknął bardziej oburzony, kiedy śmiech dziewczyny się nasilił. W końcu w namiocie zapanowała cisza, kiedy zagroził jej, że jeśli w ciągu chwili nie przestanie się śmiać, to zacznie ją znowu gilgotać, a bardzo dobrze wiedział, jak dziewczyna nie lubiła kiedy to robił. Był wtedy niemalże bezlitosny.
Key położył się na plecach, patrząc w blady sufit namiotu, gdzie właśnie padało światło księżyca.
-Jeśli naprawdę chcesz go o tym poinformować to od razu mówię, że biorę wszystko na siebie i pogadam z nim jutro.
-Key... lepiej będzie, jak ja mu to powiem. Nie chcę kłótni między waszą dwójką.
-Nie będzie, obiecuje ci to, dobrze? - odkręcił się na bok, aby założyć jej za ucho niesfornego włosa, oczywiście uśmiechając się szczerze w jej kierunku. - Więc nie martw się na zapas. Nie pasuje to do twojego optymistycznego świata. - kontynuował, kiedy dziewczyna uśmiechnęła się niemrawo, gdyż bała się, że jej ukochany będzie na nią zły, gdy się o tym dowie i przestanie darzyć stuprocentowym zaufaniem co w sumie i tak zaprzestawało na tych dziewięćdziesięciu ośmiu lub dziewięciu procentach. Bynajmniej takie odnosiła wrażenie w niektórych momentach. - Wiesz lepiej przyjmie fakt, że ten pocałunek był ze mną, a nie z kimś innym. I to ja zacząłem nie ty.
-Ale ja ci go praktycznie odda...
-Marta to już nieistotne czy oddałaś czy też nie! Pocałunek to pocałunek! Jednak, czy ty tego żałujesz?- jęknął, czując, jak wielka gula podchodzi mu do gardła.
-N-nie... - powiedział jakby niepewnie. - I dlatego majaczę, zadowolony?! - twarz dziewczyny była zasmucona co w pewnym stopniu sprawiało, że chłopak czuł się głupio. Westchnął i zaczął gładzić ją po głowie.
-Marta, spójrz na mnie. - poprosił, nie mogąc już patrzeć na jej postawę. Dziewczyna spojrzała na niego, a jego oczom od razu rzuciły się bardziej błyszczące oczy przyjaciółki. To sprawiło, że aż miał wrażenie, jakby jego żołądek w jednej sekundzie się zacisnął. - Będzie dobrze. Znam wystarczająco długo żabola, aby wiedzieć, że wszystko będzie ok. - zapewnił na co dziewczyna skinęła niepewnie głową. - I nie płacz, proszę cię. Nie zniosę faktu, że to kolejny raz przeze mnie...- dodał, wycierając ślad z policzka po którym właśnie spłynęła łza. - dziewczyna przez chwilę zastanawiała się skąd taka pewność w Kim. Przecież ten charyzmatyczny dryblas był lekko zazdrosny o każdą jej bliższą relację z divą. Nie wiedziała jednak, że Kibum tak naprawdę sam nie był do końca pewien swoich słów. Podczas ostatniej trasy SHINee, oznajmił brunetowi, że mimo iż kręci z Haną to nadal nie daje mu spokoju jego pierwszy pocałunek z szatynką, którego w ogóle nie pamiętał tak, jak i ona. Minho spoważniał wtedy, jak nigdy, a gdy Key oznajmił mu, że chce w taki sposób zakończyć swoją miłość do dziewczyny tak, jak ją zaczął, ten nie był z tego pomysłu zadowolony. Chociaż przez chwilę był dziwnie spokojny, jak dla Key. Zapewne rozważał jego zamiary z myślą, że odczepienie się jego od swojej ukochanej raz na zawsze po tym niechcianym przez niego pocałunku, były bardzo kuszące. Jednak nie dał się i stał przy swoim. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zaczął tematu o Hanie. Uważał, że mogłaby się poczuć w jakiś sposób oszukana przez Kibuma i lepiej będzie dla niego jeśli tego nie zrobi. I właśnie dlatego kociooki mógł się spodziewać każdej reakcji ze strony rapera, gdy ten dowie się, że go nie posłuchał. Nawet jeśli Hana odpadła... - Dobra, koniec rozmowy. Idziemy spać! - zarządził, przytulając się do niej bez jakiejkolwiek krępacji, aby było im cieplej. Z delikatnym uśmiechem i przymkniętym już oczyma, zaczął bawić się długimi i miękkimi w dotyku włosami dziewczyny. Starał się cieszyć ową chwilą, ponieważ to mógł być ostatni raz, kiedy mógł się tak do niej czule przytulać.
Marta czując bijące ciepło od chłopaka i delikatny dotyk już w okolicach karku, który coraz bardziej ją usypiał, zaczęła powoli zawracać sobie głowę niepotrzebnymi problemami. W końcu zasnęła, co nie umknęło uwadze bruneta, który zaprzestał swojej czynności. Złożył motyli pocałunek przy jej osłoniętym grzywką czole i uśmiechnął się cierpiętniczo do powietrza.
-Przepraszam za wszystko, Marta... - szepnął, a z jego przymkniętych powiek spłynęła łza.
Świadomość, że właśnie musi zapomnieć o swoich uczuciach do niej bolała chyba nawet bardziej niż zranione serce od czasu, kiedy dowiedział się, że jest z Choi...


-Powiedzcie, że to nie fani sasaeng...- mruknął Onew, kiedy podczas gdy wan zajechał pod agencję, fanki zaczęły wręcz napastować ich wana. w danym momencie miał ochotę rozpłynąć się w powietrzu, zastanawiając się, jak dowiedziały się o ich przyjeździe tutaj.
-Pewnie myślą, że to EXO. Niestety nasz czas szału i urywania portek, jak dawnego DBSK i innych starszych zespołów po których debiucie był taki szał, już minął.
-Nie przesadzaj, nadal mamy naprawdę dużo fanów. - fuknął.
-Owszem, ale zgodzisz się z tym, że oni mają dwa razy tyle. Nie pamiętasz co za akcje działy się u nich bodajże trzy lata temu? I tak bardzo teraz ucichło i chłopacy mogą w końcu normalnie funkcjonować. Serio, podziwiam ich, że któryś z nich nie postanowił popełnić samofddfa...- lider zasłonił mu usta dłonią w ostatniej chwili, bowiem miał już po dziurki w nosie tych głupot głównego wokalisty.
-Zamilknij w końcu ty przerośnięty dinozaurze i przestań pieprzyć głupoty o... o...- zawiesił się, mimo iż jeszcze chwilę temu wiedział co chciał powiedzieć. Cholera no!
-Samobójstwie?
-Aish, siedź już cicho co? - mruknął bardziej zirytowany, kiedy okrzyki fanek wnet nie pożerających już ich wana się nagłośniły. Nie miał nic do fanów, ale za to miał wiele do sasaengów, jak zapewne większość k-pop'owych gwiazd. Mieli naprawdę dość ich rytuału polegającego na wpierdalaniu się gdzie popadnie, a zwłaszcza w ich życie prywatne czy też nie. Do dziś dziękował Bogu, że nie odnaleźli jeszcze ich nowego miejsca zamieszkania z dala od menadżera. Jeśli by im się udało i w tym samym momencie znajdowały by się w środku dziewczyny, wolał nie myśleć do czego by się posunęli, biorąc pod uwagę fakt, że są zdolni do podsyłania pogróżek w stronę sympatii swoich idoli.
-Dobra, już dobra. - mruknął szatyn, wychodząc już za nim z delikatnym uśmiechem, aby wejść zaraz do agencji. Lee od rana chodził już taki struty i zdrowo bądź niezdrowo nerwowy, mający chęć zamrozić wzrokiem wszystko co się nie rusza, a w najgorszym wypadku coś co się jednak rusza. Jong aż miał ochotę kupić mu stos kubełków kurczaka, aby ten tylko przestał zachowywać się, jak nie na Jinkiego przystało i zaprzestał myślenia o służbie wojskowej. Widać było po starszym, że spał kiepsko dzisiejszej nocy co jest również kolejnym odznaczeniem jego spartańskiego humorku. No cóż, w sumie sam Kim będzie musiał prawdopodobnie za rok podzielić los ich lidera, z którym zapewne by się zobaczył na miejscu, więc z jednej strony mu się nie dziwił tych nerwów. Tak w ogóle to nie mógł sobie wyobrazić Jinkiego z ściętymi włosami na krótko. To będzie dziwne...
Kiedy weszli po schodach, ujrzeli na korytarzu opierające się o siebie 2Min i praktycznie, że zasypiające na stojąco. Jednak co do tego najmłodszego to podejrzewali, że ten już i tak śpi, robiąc sobie za podporę ramię starszego. Ten widząc ich idących, zaczął szturchać maknae, który z ociągnięciem odkleił się od jego umięśnionego ramienia.
-Key jeszcze nie ma? - zapytał Jonghyun patrząc po nich pytająco. Jednak ową dwójkę interesowała bardziej mina Jinkiego niż pytanie Kim, która przedstawiała lekkie chęci mordu na kimś, kto napatoczy mu się na celownik.
-Chyba widzisz, że tu nie stoi, więc to logiczne, że jeszcze nie przyszedł.- warknął lider, siadając na kanapie znajdującej się na przeciwko drzwi od pomieszczenia menadżera.
-Łoo hyeong, dlaczego jesteś taki nie w sosie? - dopytywał młodszy, podchodząc do niego i od razu, gdy usiadł, zaczął go głaskać pocieszająco po plecach. Jonghyun spojrzał się na niego zdziwiony, aby za chwilę przenieść pytający wzrok na Minho.
 -Nic mu jeszcze nie powiedziałeś? - mruknął. Choi westchnął, a maknae wtrącił swoje ,, Co Minho miał mi powiedzieć?'' kiedy brunet chciał już odpowiedzieć na pytanie Kim. Nie zrobił tego odwracając wzrok w bok. Na korytarzu pojawił się Kibum, idąc w ich stronę. Wszyscy prócz Onew, zareagowali lekkim zaskoczeniem na widok czarnego koloru jego włosów. Jednak po chwili Jonghyun, jako jedyny spuścił głowę, nie mogąc patrzeć na bruneta za to co mu zrobił.
-O tym mi nie powiedziałeś Minho hyeong? - dopytywał dalej, patrząc z zachwytem na kolor włosów swojej ummy. Od razu podszedł do najstarszego z grupy i zaczął czochrać mu włosy. - Z tego powodu jesteś zły? Nie ma o co! Przecież Key wygląda świetnie w czarnych włosach! - powiedział radośnie, patrząc to na niego, to na byłego blondyna.
- Tu nie chodzi o to drogi Taemin'nie.
-A o co? - zmarszczył nosek, kucając obok lidera.
- Jesteśmy tu ponieważ menadżer chce z nami obgadać sprawę ze służbą wojskową. Masz i przeczytaj sobie. - wręczył w dłonie młodszego ten sam kawałek papieru, który czytali Minho i Jonghyun. Kiedy to Lee zaczął czytać z tęgą miną uważnie każde słowo, a nawet zdania, dryblas podszedł zdziwiony do Kibuma, nigdzie nie widząc obok brakującej mu osoby, którą była szatynka. A przecież miała z nim przyjechać.
-Gdzie jest Marta?
- Spokojnie żabko. Ze względu iż siedzi trochę sasaengów pod agencją, musiałem podjechać kawałek dalej, aby nikt nas nie zauważył razem i właśnie czeka grzecznie na ciebie na jednej z ławek przy parkingu.
- Jak ty przeszedłeś bez najmniejszego uszczerbku na życiu pomiędzy tymi fanami? - zdziwił się niższy, podchodząc bliżej nich. Kibum spojrzał na niego pusto co nie umknęło uwadze dino, który aż skulił się w sobie i zaczął przeklinać, po jaką cholerę się odzywał.
- Wyobraź sobie, że natrafiłem akurat w dobrym momencie, kiedy postanowiły się rozejść, jak widzisz, tylko parę mnie zaczepiło. Dziękuję, że się o mnie martwisz Jongi. - wskazał z uśmiechem na torby zapewne z jakimiś drobnymi prezentami powodując, że jego łagodne zachowanie i brak chęci mordu na starszym Kim kompletnie zbiło z tropu dryblasa, jak i niższego.
- Nie jesteś na mnie... um... zły, że zdrobniłeś moje imię? - zapytał ostrożnie, jakby bojąc się, że jedno źle dobrane słowo może rozwalić tą chwilę.
- Wiesz, pobyt z Martą coś mi uświadomił i w sumie to powinieneś jej podziękować, że nie mam ochoty sprawić, abyś zaistniał na liście już obumarłych gatunków dinozaurów.
-Co?! - nagle wydarł się młodszy, co spowodowało, że trzy pary ciemnych oczu skierowało się w stronę krzyku. - Ale hyeong, nie możesz, co z nami będzie?! Kto zapanuje nad nami?! - biadolił.
-Czyli mu nie powiedziałeś prawda? - mruknął na co kociooki spojrzał na nich zdziwiony.
-Czy krzyki młodszego mają związek z dzisiejszym spotkaniem? - wtrącił widząc, jak Minho macha potakująco głową.
-Ty też nie wiesz? - chwycił się za głowę, nie mając już siły na informowanie Kibuma, że dzisiejszy temat rozmowy z menadżerem będzie dotyczył wojska.
 Czyli tego co tygrysek, a raczej kociak Key nie lubił najbardziej jeśli już nachodził taki temat.
Minho westchnął i położył dłoń na jego ramieniu.
- Key tylko nie wrzeszcz... Onew dostał wezwanie do wojska i z tego powodu jest dzisiejsza rozmowa, bo nie wiemy co się z nami stanie, bo Jong idzie już za rok.
-Co?!- mimo prośby młodszego i tak krzyknął, biadoląc za chwilę coś pod nosem skonfundowany.
na korytarzu pojawił się ich menadżer. Chłopacy od razu ukłonili się przed nim i weszli do sali, tak jak poprosił gestem wyciągniętej ręki. Grupa rozsiadła się na wygodnych sofach tak, jak zawsze, patrząc, jak menadżer robi to samo.
-A więc, wszyscy wiedzą po co to spotkanie? - zapytał mężczyzna, upijając łyk wody z plastikowej butelki. Popatrzył po swoich podopiecznych, którzy z niesmakiem skinęli głowami, prócz patrzącego się tępo w stół Onew. -Dobrze, a więc jeszcze wieczorem rozważałem parę spraw i obgadałem z moimi ludźmi, jak i dowódcą wojska. Jak wiecie już raz występowaliście w czwórkę i nie było tak źle, jednak za rok w trójkę już nie będzie tak dobrze, tym bardziej, że właśnie dla Onew i Jonghyuna zostały już wyznaczone daty naboru.
-Jak to już dla mnie została wyznaczona data?- powiedział oburzony dino, na co mężczyzna przekręcił oczyma.
-Jak wiesz Onew ma urodziny już w grudniu, a ty w kwietniu, więc praktycznie od nowego roku będziesz miał już dwadzieścia osiem lat. Czyli w sumie i tak do kwietnia musisz się wstawić na służbie i nie łudź się na wydłużenie. - Jonghyun opadł na poduszki i miał w danym momencie równie markotną minę co lider. Reszta popatrzyła na nich z współczuciem, nie wiedząc w sumie jeszcze, że nie tylko oni mogą mieć markotne miny po dzisiejszym spotkaniu. Menadżer uważnie im się przyglądał. Domyślał się, jak bardzo nie chcą tego robić, bo SHINee i koncertowanie w całej piątce było dla nich czymś codziennym. Wstał z sofy i podszedł w stronę okna, patrząc przez nie na tętniące życiem miasto. - Aktualnie rozważam dwie propozycje. - odwrócił się do nich i lekko uśmiechnął. - Pierwsza z nich po przystąpieniu do wojska przez Kim i Lee to rozdzielnie waszej trójki, aby grała w musicalach lub dramach zamiast koncertowania tylko w trzyosobowym składzie, a druga... - toteż westchnął bowiem ta opcja była dla niego najmniej korzystna, jednak z jednej strony wydawała mu się najodpowiedniejsza. - Pójdziecie całą piątką do wojska, oddukacie swoją służbę, mając to już z głowy i po tych dwóch latach chwilowego zniknięcia SHINee, wrócicie w wielkim stylu. - w salonie rozbrzmiały się niezadowolone pomruki i rozmowy, które ich opiekun kazał uciszyć gestem wyciągniętej dłoni. - Oczywiście w tym czasie moi ludzie napiszą i skomponują kilka naprawdę dobrych kawałków, które pomogą wam się wybić z świetnym wynikiem.
-Ale ja nie chcę iść jeszcze do wojska hyeong. -zamarudził Key, a Taemin poszedł w jego ślady.
Choi zaś siedział i rozmyślał, jak będzie teraz wyglądał jego związek wraz z Martą, bowiem nie raz słyszał, że po powrocie z wojska okazuje się, że druga połówka nie wytrzymałą, tak długo sama i skusiła się na zdradę. Oczywiście nie uważał, że tak mogło by być i w ich przypadku, bo był i takie związki które przetrwały i miał nadzieję, że będzie tak u nich.
Oczywiście zaraz usłyszał przy uchu to samo z ust Taemina, skierowane do menadżera. W sumie to myślał, że taka opcja jest nawet dobra niż rozdzielanie ich, bo co potem? Po roku Taemin zostanie sam, gdy on pójdzie w tym samym czasie wraz z Kibumem? 
-Oczywiście pozwalam wam pomyśleć nad tym w trójce czy w piątce, jak wolicie. Aha i Onew ty masz wyznaczony termin na osiemnastego listopada, a Jonghyun drugiego lutego, jednak jeśli uzgodnicie, że idziecie całą piątką, to wszyscy zgłosicie się osiemnastego listopada wraz z Jinkim. -Tak poza tym... Kibum, jak się trzymasz po tym incydencie z Minnyu?
-Jest już w porządku ajusi. Marta wsparła mnie na duchu i jest naprawdę lepiej. - odparł z lekkim uśmiechem,
 jednak w środku aż go ukuło na myśl, że musi powiedzieć patrzącemu się na niego Minho o pocałunku.
-Aha to dobrze. A teraz możecie się rozejść. - rozrządził wręcz wyganiając całą piątkę, która nawet dostałą niechęci do życia po tej informacji.
- Ja nie chcę iść do wojska, nawet zapewne nie pozwolą mi przerobić tego ohydnego stroju, a moja twarz nie będzie już taka zadbana, jak teraz. - biadolił, zachowując się wręcz tak, jakby całą sytuacja z Haną spłynęła po nim, jak po kaczce.
- Kibum ty masz tam się nauczyć walczyć, a nie marudzić czy pasuje do twoich oczu moro czy też nie. Jeśli zaatakuje nas Korea Południowa to założę się, że nawet nie spojrzą, że masz fajnie obszyte nogawki czy coś. Będą zdolni zabić cię zanim powiesz te swoje słynne ,,Yah! '' - Onew zmierzył go wzrokiem i w końcu cały obruszony ruszył przed siebie, miał ochotę się napić i to mocno. Najlepiej w samotności... Chociaż... nie pogardziłby dobrym towarzystwem.
-Minho, możemy pogadać? - zapytał brunet, Minho skinął głową i poczuł w pewnej chwili wibracje w kieszeni. Wyjął urządzenie i przesunął kopertę. Od razu zmarszczył w zdziwieniu nos na widok treści wiadomości. Już chciał coś powiedzieć do Kibuma, kiedy znienacka pojawił się obok nich Taemin.
-Um, Minho, bo ty jedziesz teraz z Martą do rodziców prawda?
-No tak... - odparł krótko.
-To kto zawiezie mnie do Oli?
-Key, cię zawiezie. - stwierdził, patrząc na starszego o parę miesięcy przyjaciela z poważną miną. 
Key niepewnie skinął głową, zastanawiając się, któż to do niego napisał, że jego mina się tak skwasiła.
- Jednak zrobi to za chwilę, bo chce ze mną porozmawiać. - kociooki przekręcił oczyma, co spowodowało badawcze śledzenie ich sylwetek przez maknae. W końcu przymrużył powieki i spojrzał się pytająco na starszego szatyna, który również miał skierowany wzrok w jego kierunku. W końcu widząc, jak bardzo tej dwójce chce się rozmawiać i Marta ciągle czeka bezczynnie na swojego chłopaka, objął Tae ramieniem i ruszył w stronę wyjścia. Lee spojrzał ostatni raz na siebie z zaniepokojoną miną, bowiem zastanawiał się co się mogło znowu wydarzyć pomiędzy Martą i jego hyeong'iem.
-Czyżby Kibum coś przeskrobał, że Minho ma taką tęgą minę? - rzucił pytaniem jednak Kim tylko westchnął i lekko poruszył ramionami. Minho w tym samym czasie popatrzył jeszcze przez chwilę na odchodzących przyjaciół po czym zaczął.
-Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego Marta przed chwilą napisała mi taką wiadomość? - powiedział, pokazując przed oczyma Kim swój telefon.
Ten spojrzał na treść widniejącą na ekranie.
Od: Kot. :*
,, Przepraszam Minho... Nie bądź zły na Kibuma, proszę... :c ''

W końcu westchnął cierpiętniczo i oparł się plecami o ścianę, spuszczając głowę w dół.
-Właśnie z tego powodu z jakiego zapewne napisała do ciebie, chciałem z tobą pogadać.
Brew Choi drgnęła, a ciemne tęczówki zostały lekko przykryte kotarą ciemnych rzęs. Nie wiedział czego może się spodziewać. Miał nadzieję, że nie najgorszego i Key nie wyskoczy mu z tekstem, że poszło nie po ich myśli i współżyli ze sobą. Chyba w tej sytuacji zgłupiałby, nie wiedząc co zrobić. Nie chciałby z takiego powodu zrywać z Martą i w pewnym sensie stracić do obojga zaufania, bo byli dla niego najważniejszymi osobami. Dlatego też, był w dobrej myśli. bynajmniej próbował, bo serce targało się w jego klatce piersiowej, jak szalone. Kibum widząc iż ten czeka i w dziwny sposób jego twarz pobladła, kontynuował...
- Pocałowałem Martę na znak zakończenia mojej miłości do niej tak, jak wcześniej planowałem. - wolał już nie wspominać o wyznaniu dodatkowo jej miłości, bo choi mógłby się całkowicie wkurzyć. O dziwo dryblas nie patrzył na niego z mordem w oczach, tylko westchnął cierpiętniczo, bowiem nie wiedział czy ma wybuchnąć szczęściem, że to tylko pocałunek, a nie opcja, która jako pierwsza nasunęła mu się do głowy. Czy raczej pohamować się i być zirytowany tym faktem.
Gdy wyższy roztworzył usta, aby coś powiedzieć, był blondyn go wyprzedził.
-Oczywiście nie miej złego Marcie, bo dopóki nie usnęła, zadręczała się, że gdy się o tym dowiesz to stracisz do niej zaufanie, a przecież to ja zacząłem, mimo iż była przeciwna mojej prośbie o to. - charyzma przyglądał mu się uważnie, lekko zaciskając zęby przez co jego kości policzkowe zaczęły się lekko uwydatniać. - Wiem, że mimo iż tego nie okazujesz to tak naprawdę jesteś zły i zawiedziony, że jak zwykle zachowałem się tak, jakby Marta była moją dziewczyną. Jednak to już się więcej nie powtórzy, bo zawsze dotrzymuje słowa jeśli coś postanowię. Dlatego też proszę cię Minho, nie kłóćmy się i zapomnijmy o tym, bo naprawdę nie zamierzam ci jej odbić. - żabol zaśmiał się ironicznie i niespodziewanie złapał za fragment koszuli przy szyi lekko przestraszonego jego zachowaniem Kibuma, po czym przygwoździł go w miarę delikatnie do ściany.
- Obyś mówił prawdę. Odpuszczę sobie nerwów, bowiem przekonałeś mnie tą swoją gadką i wiedz, że to ostatni raz, kiedy wybaczam ci ten wyskok. Jednak jeśli po tym pocałunku zaczniesz jednak łaknąć więcej i dobierać się niby niewinnie do Marty, zamiast zapomnieć, to wiedz, że nie będę taki łaskawy, jak przez ostatni czas. - ostrzegł go, mając już kompletnie dość zachowania Kim. Miał jednak nadzieję, że starszy będzie się trzymał swojej obietnicy i żaden podobny wyskok nie będzie miał miejsca. W końcu po zakończonym monologu, puścił go i lekko otrzepał jego ramiona z niewidzialnego kurzuu. Spojrzał na niego przelotnie i ruszył w stronę wyjścia.

Na jego szczęście nie było już żadnych fanek przed agencją. Jednak mimo to ruszył szybkim krokiem przed siebie. Z każdym krokiem był coraz bliżej celu. W końcu przystał, widząc szatynkę siedzącą na ławce ze smutną miną.
Nadal czuł, że złość i adrenalina krążą nerwowo w jego żyłach. Jednak to wszystko malało z każdym jego dłuższym wpatrywaniem się w dziewczynę. Nie miał zamiaru wyładowywać na niej swojej złości, bo ta nie była niczemu winna. Rozejrzał się dookoła czy nikt go nie śledzi i podszedł po cichu do dziewczyny. Kiedy ta się jeszcze nie zorientowała, że ktoś za nią stoi, zakrył jej oczy dłońmi, uśmiechając się wesoło. Ta drgnęła przestraszona, jednak nie oderwała dłoni zakrywających jej oczy.
-M-Minho?- zapytała cichutko, na co dryblas uśmiechnął się pod nosem, że udało jej się zgadnąć. Odsłonił jej oczy i obchodząc ławkę, kucnął w końcu przy siedzącej dziewczynie.
-Zgadłaś kocie. - uśmiechnął się jeszcze szerzej, łapiąc jej drobne dłonie i obejmując.
Jednak posmutniał widząc, że ta ma lekko zaczerwienione oczy. Płakała...znowu poczuł złość, że przez tego maniaka mody, jego ukochana znowu wychodzi z siebie. A bardzo dobrze wiedział jak tą łatwo zasmucić. - Omo, naprawdę się nie wyspałaś, że masz takie zaczerwienione oczy czy płakałaś, hm? - ta spojrzała na niego niczym zbity pies. Niewiele myśląc szybko ześlizgnęła się z ławki wprost w jego ramiona, omal nie przewracając go do tyłu i wtuliła się w niego.
- Przepraszam Minho. - zaszlochała w jego szyję, na co ten zaczął ją uspokajająco gładzić po głowie. Cmoknął ją w ciemną czuprynę, nie przerywając uprzedniej czynności.
-Dlaczego mnie przepraszasz? - zapytał po chwili, odsuwając ją od siebie, aby móc spojrzeć w ten smutny i skruszony wyraz twarzy ukochanej. - Jeśli chodzi o ten pocałunek to wszystko wytłumaczyliśmy sobie z Key i nie jestem na ciebie zły, jasne? Więc nie płacz, bo i ja będę smutny.
 -Na mnie może nie, ale na Kibuma zapewne tak, prawda?
-Może troszeczkę... - zaśmiał się ironicznie. - Jednak nie martw się, nie pokłóciłem się z nim i wybaczyłem, jednak ostrzegłem, że to ostatni raz, kiedy podchodzę do tego obojętnie. - dziewczyna spuściła głowę, wiedząc, że Choi mówi całkowicie serio. Mimo iż się uśmiechał, jego oczy zdradzały, że tak naprawdę nie jest zadowolony z tego co się wydarzyło. To ją w jakimś sensie bolało i czuła, że zawiodła go, jako jego dziewczyna. Marta patrząc na jego żółty sweterek, poczuła, jak dryblas chwycił dwoma palcami jej podbródek i odchylił delikatnie głowę do tyłu. Jego cudne i duże czarne tęczówki niczym kawa spojrzały w jej kocie oczy, a wydatne malinowe usta złożyły na jej ustach delikatny pocałunek.
- Kocham cię wiesz? - powiedział to tak czule, że nie wiedziała już czy rozpuszcza się powoli przez słońce które dziś wyjątkowo przyjemnie grzało, czy przez jego miłość do niej. - A teraz chodź, bo niespodzianka czeka. - uśmiechnął się tajemniczo, w międzyczasie podciągając do góry dziewczynę za ramiona. Ta popatrzyła na niego z pytającą miną, jednak nie próbowała wyciągnąć od niego gdzież to chce ją wywieźć i pozwoliła grzecznie poprowadzić się w stronę czerwonego samochodu. Chciało jej się się śmiać widząc tą podekscytowaną z niewiadomego jej powodu minę. Zanim chłopka ruszył, nachyliła się z zamiarem cmoknięcia go w policzek, jednak chłopak był sprytniejszy i w ostatniej chwili odkręcił głowę, sprawiając, że ich usta kolejny raz dzisiejszego dnia się zetknęły. Jednak tym razem chłopak uchwycił jej tył głowy i delikatnie przybliżył ją do siebie, pogłębiając przy tym pocałunek.
- Również cię kocham i jeszcze raz...
-Chyba Ola zaraziła cię tym nawykiem ciągłego przepraszania. - skwitował z rozbawieniem, odpalając silnik.
-Wcale, że nie! Po prostu nadal czuje się głupio, że nadszarpnęłam twojego zaufania do mnie.
- Tak, tak, rozumiem, ale od teraz koniec zamartwiania się ok? - pogłaskał ją po policzku kciukiem, pocałował w czoło i wycofał samochód z miejsca parkingowego. Podczas, gdy już odjeżdżali samochodem, Key dopiero teraz wyłonił się zza budynku, za którym wszystko widział. Westchnął szepcząc pod nosem, że teraz to już naprawdę koniec. Nagle poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Przestraszył się i od razu odskoczył na bok. Odetchnął jednak z ulgą widząc, że to Taemin.
- Czy ciebie do reszty pobiegło?! Chcesz, abym dostał zawału i zszedł z tego świata w tak młodym wieku?!
-Już wszystko wiem hyeong.
-Hę? - zmarszczył się, patrząc uważnie na poczynania młodszego, który najpierw pogładził go po przedramionach, a później przytulił. - Przepraszam, że podsłuchałem, ale nie mogłem wytrzymać z ciekawości o co znowu poszło.
-Nie no ok... - powiedział beznamiętnie i spojrzał w ciemne tęczówki chłopaka, który odsunął się od niego.
-Tak w ogóle nie zamierzasz nadal walczyć o Eunji? W We got maried ze mną i Naeun naprawdę dobrze się ze sobą dogadywaliście. - stwierdził z uśmiechem. Kibum tylko westchnął i skierował się w stronę białego samochodu.
- Pomyślę o tym, więc łap. -rzucił w jego stronę kluczyki, które wylądowały szcześliwe w dłoniach Taemina. -Ty prowadzisz. - dodał, idąc już do pojazdu.
-Ok! - krzyknął i podbiegł do swojego przyjaciela, obejmując go ramieniem.
- Jakoś chyba mam niechęć do pakowania się w jakikolwiek związek. Do tego przecież nie wiadomo, jak wyjdzie z wojskiem.
-No w sumie...
-W ogóle to mam rozumieć, że ty też mnie zostawiasz i wyfruwasz do swojej ukochanej na czas nieobecności Marty w domu?
-Oj tam od razu zostawiasz. - zaśmiał się, siadając już na miejscu kierowcy.
- Nie mogę jej zostawić samej. Co jeśli jeszcze podpali przez przypadek dom? Lub zaleje go? Albo co innego zrobi swojemu mieszkaniowi bądź w najgorszym przypadku sobie? - biadolił, zakładając czapkę i okulary przeciw słoneczne, jak i Key.
- Już jej tak nie porównuj do Onew co? Ostatnio mniej przytrafia się jej wypadków.
-Tak, mniej... - powiedział sarkastycznie, odpalając już silnik. - Ostatnio podczas wyjmowania blachy z babeczkami, dotknęła ją ręką i poparzyła się, mimo iż Gongchan mówił, że sam to zrobi. Teraz ma tam okropną ranę. - powiedział skonfundowany tym faktem, bowiem nie mógł znieść tego, że jego dziewczyna praktycznie na każdym kroku potrafi coś sobie zrobić. Może nie aż tak dosłownie, że na każdym, bo bywały dni gdzie wszystko było w porządku.
-Biedna... No to racja, że musisz na nią uważać, więc dbaj o nią tak, jak cię nauczyła twoja Key omma.- zaśmiał się, spoglądając na maknae, a potem przez szybę. Taemin już się nie odezwał. Spojrzał tylko przelotnie na swojego hyeonga i uśmiechnął się delikatnie. Miał nadzieję, że będzie z nim dobrze.Ostatnio bardzo wiele przeszedł i do tego doszła informacja o wojsku, więc miał wrażenie, że mimo jego mocnego charakteru, ten jednak lekko podłamał się na duchu.



1 komentarz:

  1. Nie, to ja ciebie podziwiam ze tyle napisalas, jestes naprawde pierwsza osoba ktora takie dlugie rozdzialy pisze, a ja osttanio tylko takie uwielbiam czytac, bo w krotkich za szybko sie wszystko dzieje i jest takie nie realne, a tu na wszystko jest czas i zawsze cos sie ciekawego stanie ;D a tez ciesze sie ze nadrobilm wszystko na tym blogu bo jakbym nie byla na bierzaco to pewnie opuscilabym sie z nauka, a 3 klasa gim to nie latwa rzecz TT
    ajjjj !! z jednej strony biedny Key, ale i tak mu nie wybacze tego co zrobil TT hahaha Minho i jego plany dobierania sie do bielizny Marty haha najlepsze *.* Ejj nie oni nie moga isc do wojska! TT ja sie nie zgadzam !! hmm co by tu jeszcze napisac ;D No, wiec czekam na kolejny rozdzial mam nadzieje ze cos ciekawego sie wydarzy u rodzicow Minho, choc wsumie po co pisze ze mam nadzieje ? oczywiscie ze cos sie wydarzy, bo ty to piszesz ;*
    Fighting <3

    OdpowiedzUsuń