Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 59 / +16



Z góry wybaczcie, że dodaje znowu strasznie późno rozdział, ale nic się nie zmieniło u mnie z weną i czasem. Tak, więc od razu zaznaczam, że o kolejny może nie być za szybko. :/ Podejrzewam, że po tym będzie jeszcze z rozdział i epilog.

***

W samochodzie panowała cisza, prócz stale dzwoniącego telefonu, co było oczywistym, że był to nikt inny, jak tancerz. Dziewczyna wyłączyła telefon i wrzuciła do torebki. Patrzyła się beznamiętnie przez okno, z podpuchniętymi oczyma, czarną maską zakrywającą jej pół twarzy, którą miał też brunet. Cały czas zastanawiała się, co zrobiła źle. Czuła się, jak ostatnie gówno. Niechciana, oszukana, zdradzona, zraniona... Można by tego wymieniać więcej, bo sama nie potrafiła określić, ile emocji w niej aktualnie buzowało. Było ich od groma. Chciało jej się płakać, a zarazem i śmiać. Biedny Onew, że też musiał znosić jej huśtawki nastroju. Co chwila wypytywał, czy jej lżej, kiedy tak płacze. Czy czuje się lepiej, kiedy nie widzi Jego. Kochany z niego przyjaciel. Doceniała to i to bardzo mocno. Czasami zastanawiała się, dlaczego to jego nie wybrała, tylko tego... zdrajcę. Myślała, że Taemin jest inny. Owszem, czasem robił jakieś głupoty, ale każdy je robi, prawda? Ciągle mu wybaczała, dawała szanse, na które i tak potem, tak naprawdę nie zasługiwał. W końcu nadszedł czas zmian. Nadszedł czas, by skończyć z byciem dobrą Olą. Miarka się przebrała, a Ola czuła, że ta sytuacja mocno wstrząśnie jej życiem. Zielonooka zniżyła się bardziej na fotelu i wtuliła mocniej w niego, łapiąc dłońmi pas tuż przy twarzy. Przymknęła powieki, czując ogromny ból prosto z krwawiącego serca. Miliony szpileczek wpijało się w nie na nowo, raniło je i kaleczyło z każdą myślą o tym, co Taemin jej zrobił. Europejka czuła się wręcz ośmieszona. Może to śmieszne, ale nawet było jej szkoda Shinhye. Sama nie miała o niczym pojęcia i została tak naprawdę oszukana przez Taemina podobnie, jak i ona. W końcu ośmieliła się spojrzeć na Jinkiego, kiedy wjechali w jakieś zacisze. Widać było po nim, że buzują w nim emocje podobne do tych blondynki. Jednak mężczyzna starał się mocno ukrywać to pod osłoną zmartwienia. Czy Ola  miała mu za złe, jak i Marcie, że wszystko to ukrywali przed nią? Trochę tak, jednak... jednak wiedziała, że chcieli dobrze i robili to wszystko dla jej dobra. Sądziła, że prędzej im wybaczy, niżeli Taeminowi.
Lee całkiem niedawno pochwalił się nowym nabytkiem w postaci niedużego dwu pokojowego mieszkania po cioci. Cieszył się, bo mógł tam czasem odpocząć od reszty i być blisko agencji. Akurat tam zabrał dziewczynę, uznając pomysł za najlepszy. Pierwszym planem było zabranie Oli do jej domu, ale groziło to spotkaniem fanek i trylionem pytań Marty - jeśli już była w domu - plus gratis jej mord na Taeminie, co mimo wszystko na razie chciała uniknąć.
Europejka nigdy nie była w mieszkaniu lidera, więc w głębi serca cieszyła się, że będzie tą pierwszą osobą, która ujrzy jego ''tajne'' schronienie. Już wyobrażała sobie, jaki tam musi być porządek, bądź kto wie, czy nie bałagan, jak to takie pechowe czasem z Jinkiego było. Na daną chwilę dziewczyna właśnie robiła wręcz wszystko, jeśli chodzi od odbieganie myślami, byleby nie myśleć o zdradzie Tae. To tak bardzo bolało.
- Masz alko w domu? - zagadnęła w końcu, kiedy zatrzymali się na jakimś strzeżonym parkingu. No normalnie szał! W sumie to była Korea, a nie Polska...
Jinki spojrzal na nią uważnie, odpinając w międzyczasie pas. Widać było po nim, że nie jest zaskoczony pytaniem.
W sumie kto by się dziwił, że po tym co zobaczyła blondynka, miała ochotę trochę skosztować alkoholu. W najgorszym chyba wypadku więcej nić tylko trochę.
W końcu szatyn westchnął, patrząc przez chwilę przed siebie, na wejście do ładnego, kremowego bloku. Zmierzwił swoje ciemnobrązowe włosy, przygryzając dolną wargę. Swoje ciemne niczym kawa tęczówki zwrócił na nią, wraz z głową, otwierając i zamykając swoje pełne usta, jakby chciał coś powiedzieć. Wyglądał przy tym zabawnie, niczym ryba leżąca na powierzchni, więc chociaż przez kilka sekund, Europejka wydobyła z siebie cichy chichot.
- No mów, a nie rybę zgrywasz. - zaśmiała się, mimo nadal mocno błyszczących oczu od łez. Ten popatrzył na nią zaskoczony, po czym uśmiechnął się delikatnie i wytknął jej język.
- Mam, a na co ci to wiedzieć, hę? Chyba nie chcesz opróżnić całego mojego barku z alkoholem, co? - zrobił uroczego dzióbka, trącając palcem jej nos. Zarumieniła się lekko na to, odwracając momentalnie wzrok w bok. Na chociażby takowe lusterko z boku samochodu. Wszędzie byleby tylko nie patrzeć, na te hipnotyzujace spojrzenie piosenkarza.
- Oczywiście, że nie! - obruszyła się oczywiście w żartobliwym kontekście i skrzyżowała ręce na biuście, nie mając pojęcia, że nieco go uwydatniła przez to. Nawet jeśli miała nieduży dekolt, to i tak zwróciło to uwagę lidera. Ach ci mężczyźni. - No, ale  myślę, że chyba poczęstujesz swoją przyjaciółkę lampką wina, trzema, ewentualnie pięcioma lampkami... lub piwem, czy coś? - zrobiła maślane oczka, czym zawsze próbowała przekonywać Martę. Zawsze na nią to działało, więc miała nadzieję, że i zadziała na szatyna.
- Jesteś pewna?
- A masz inne wyjście na odstresowanie?
- No, zawsze mnie uczyłaś, że lepsza jest herbatka na uspokojenie, do tego jakiś film, słodycze i moje towarzystwo gratis, co ty na to? No chyba, że już naprawdę chcesz coś z alkoholu, to mogę wyjąć winko jakieś. - uśmiechnął się, a Ola popatrzyła na niego wpierw zaskoczona, a po kilku sekundach prze szczęśliwa. Onew był naprawdę cudownym przyjacielem. Nie rozumiała tego, dlaczego w pewnym momencie pomyślała, że lepiej chyba byłoby dać wtedy jemu szansę, kiedy zabiegał o jej względy, niżeli maknae. Jednak... teraz już jest za późno. Przecież powiedział już, że jej nie kocha.
- Z chęcią bym cię wyściskała i podziękowała za wszystko, no ale fani i tak dalej. - westchnęła, odpinając swój pas i delikatnie odkładając na bok, by mógł spokojnie wrócić na miejsce z boku fotela.
- Spokojnie, zdążysz. - zaśmiał się melodyjnie, rozglądając się wokoło, po czym wyszedł z samochodu, a zielonooka za nim. Szybkim krokiem ruszyli do klatki schodowej, po chwili rozbierając się już w przedpokoju niedużego dwu pokojowego mieszkania. Dziewczyna założyła puchowe kapcie na stopy i z zaciekawieniem zaczęła przemieszczać się po mieszkaniu. Mimo, iż było małe, to strasznie przytulne i ślicznie urządzone. - I jak ci się podoba? - zapytał po chwili ciszy mężczyzna, podążający tuż obok, na co spojrzała na niego z uśmiechem.
- Jest bardzo śliczne. - uśmiechnęła się, stawiając plecak na sofie w salonie. Przez chwilę był spokój, dopóki nie przypominało jej się, co się stało i w mgnieniu oka rozryczała się, jak małe dziecko. Jinki wręcz od razu ją do siebie przytulił, gładząc pokrzepiająco po plecach i głowie, całując czule w czoło. Jego męski i niski głos stanowczo uspokajał. Dziewczyna wtuliła się w niego bardziej, zaciągając już po dłuższej chwili jedynie nosem.
- Ok, zrobię nam na początek jakiejś herbatki i pozwolę ci popłakać ostatni raz, ok? - westchnął, delikatnie ją od siebie odsuwając. Blondynka pokiwała ze zrozumieniem główką, siadając sobie na puchatym dywanie, pod sofą. Oparła się o mebel plecami, maltretując swoją wargę, by znowu się nie rozpłakać. Jednak to było trudne i łzy same uciekały spod powiek. Kiedy Jinki wrócił do niej z herbatami, jakimiś słodyczami i do tego alkoholem, wręcz wtuliła się w niego mocno, jak tylko usiadł obok niej. Zaczęła dalej płakać, przez dobre długie minuty. Jakoś sprawy potoczył się tak, że postanowiła walić swoje zasady, że lepiej napić się ziółek, niż alkoholu i kazała nalać Jinkiemu dla nich po lampce wina. Przez chwilę mężczyzna był temu przeciwny, ale w końcu zgodził się. W końcu oglądając jakąś durną komedię, przy żelkach, alkoholu i brunecie. jasnooka czuła, że naprawdę oddala się od tego, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej.
Kiedy wypili już prawie całą butelkę, młodsza zaczęła majaczyć i wyzywać Taemina od dupków, zdrajców i innych tego typu osób. Onew miał z tego straszny ubaw. Przez wcześniejsze nerwy i przemęczenie przez pracę, również miał bardzo wesoły humor. Niestety przez to co się wydarzyło, ich w miarę mocne głowy do alkoholu, nie zdały dzisiaj testu.
- Gdybym tylko wiedziała, że zrobi mi coś takiego, to tobie bym dała szansę. - wypaliła w pewnym momencie Ola, kiedy znowu się użalała. Po małej chwili filozofowania nad tym wszystkim. Popatrzyła na mężczyznę całkiem serio, który wpatrywał się w nią poważnie. O mało co wcześniej się nie zachłystając winem - Ja naprawdę...
- Daj spokój Ola. To przeszłość. Nie rozdrapujmy starych ran. - westchnął nieco oschle...
...przerywając jej tym, odstawiając w tym samym czasie szkło na stoliczek. Wziął chusteczkę i otarł swoje usta.
- Nie chce być żadnym sercowym pocieszeniem teraz, tylko dlatego, że Taemin zrobił ci coś takiego. Kochałem cię, ale... - zawahał się przez chwilę. - Ale, to już przeszłość, jak obiecałem.- westchnął, jakby niepewnie, a raczej skłamał i zaczął wstawać. Aleksandra poczuła się lekko zraniona, ale w sumie... Jinki miał trochę racji, prawda? Poza tym widziała, że widocznie się lekko obraził, więc czym prędzej wstała za nim. Nie zwlekając na nic, wtuliła się w niego mocno.
- Przepraszam Onew. Po prostu... źle to zrozumiałeś. Nie chciałam cię urazić, czy coś. - westchnęła i popatrzyła na niego niczym zbity psiak. Jinki zapatrzył się przez to na nią, wpatrując niczym ciele na malowane wrota. Blondynka Jednak była za bardzo upojona alkoholem, by na to zwrócić uwagę.
- Nie, zrozumiałem dobrze i nawet przez chwile przyznawałem ci rację jednak... ja naprawdę nie chce być takim pocieszycielem, że zdradził cie ten, to dasz szansę temu co... cię kochał szczerze. - odpowiedział cicho, przełykając przy tym z trudem ślinę. Odwrócił wzrok w drugą stronę, nie wiedząc co ma zrobić. Znowu to zrobił. Znowu ją oszukał jeśli chodziło o uczucia.
- Naprawdę przepraszam.- westchnęła cichutko młodsza i odsunęła się od niego. Nie zważając na nic, wzięła butelkę wina i upiła kilka sporych łyków. Wiedziała, że to zły sposób na zapomnienie, ale była na tyle przygnębiona, że wydawał jej się on jednak skuteczny. Mimo prawdopodobnych oznak lekkiego kaca na drugi dzień. - Lepiej już pójdę. Po tej wymianie zdań mam wrażenie, że czujesz się... niekomfortowo? - odparła cichutko, po czym wstała. Alkohol w mgnieniu oka uderzył jej do głowy. Zachichotała sobie pod nosem przez to, że się upiła. Następnie po upływie stanu ,,śmieszka'' zaczęła wmawiać sobie, że jest najgorsza, najbrzydsza, niewystarczająca, skoro Taemin zdradził ją z taką śliczną Azjatką. Szczupłą, niewysoką, delikatną urodą... Mogłaby wymieniać i wymieniać, ale po co?
Zielonooka zaczęła się ubierać, ale Onew i tak nie pozwolił jej na wyjście. Uznał, że to niebezpieczne by szlajała się po ciemku i do tego sama, po kolorowym, ale jakże skrywającym niebezpieczeństwa, Seulu. Po jego namowach nie chciała się zgodzić zostać, przez co on zrobił coś, czego nigdy by się teraz po nim tego nie spodziewała. Odwrócił ją ku sobie, przywarł do ściany i ujął jej policzki, wpijając się w delikatne i drobne usta. Zaczął ją całować z pewną tęsknotą i uczuciem, ale nie zwracał na to uwagi. Alkohol i jemu się udzielał, przez co był bardziej odważniejszy i skory do zrobienia niektórych rzeczy. Jak na przykład tak bardzo upragniony pocałunek.
Wszystko tak potoczyło się szybko, że nawet nie wiedzieli kiedy, znaleźli się w sypialni piosenkarza. Pocałunek tak ich pochłoną wraz z buzującym w żyłach alkoholem i pożądaniem, że oboje nie byli świadomi tego, co robią. Tym razem to blondynka zainicjowała kolejny krok, rozpinając powolutku każdy guziczek od koszuli lidera. Ten  przestał ją całować i złapał jej drobne dłonie.
- Ola, nie powinniśmy.
- Wiem. - westchnęła w jego usta, próbując wyplątać dłonie spod tych mężczyzny. - Ale chcę, a ty nie? - szepnęła i popatrzyła mu prosto w oczy. - No dawaj Onew. Czasy się zmieniły. Przyjaciele również uprawiają seks, więc my też możemy, jako najlepsi przyjaciela chociaż raz, prawda? - mruknęła, popadając w coraz to większy trans i upojenie alkoholem. Wróciła do rozpinania jego niebieskiej koszuli w jakieś wzorki, czując po chwili, jak jego ciepłe i pełne usta znowu pieszczą czule te jej. Jego dłonie nieśmiało zaczęły wsuwać się pod bluzkę dziewczyny, na co kompletnie mu na to pozwalała, oddalona od rzeczywistości. Po chwili ich górne ubrania leżały gdzieś na podłodze. Dłonie błądziły po nagich ciałach, a usta wydawały z siebie ciche westchnienia. Brunet troszkę nieśmiało odpiął stanik cukierniczki i przygryzł wargę, patrząc na nią uważnie. dziewczyna widziała, jak Onew nieśmiało zerka na jej piersi, a potem delikatnie się uśmiecha. Było w tym uśmiechu pełno czułości i troski. W końcu po krótkiej chwili ta leżała już na łóżku, a czarnooki wisiał nad nią, przypatrując się jej uważnie.
- Śliczna. - szepnął i delikatnie ucałował jej dwie piersi. - Na sto procent jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - zapytał w końcu z troską, jakby bał się, że zrobi blondynce krzywdę. Nigdy nie myślał nad takim obrotem akcji, nawet jeśli dana sytuacja go niepokoiła i nakręcała jednocześnie.
 - Tak, nawet na sto jeden procent, jak nigdy dotąd. - szepnęła, kiwając na potwierdzenie swoją głową. Lider uśmiechnął się i zaczął delikatnie muskać usta i twarz dziewczyny. Schodził z pocałunkami na linię szczęki, w końcu lokując się na szyi, pod uchem, gdzie było wrażliwe miejsce erogenne. Ta westchnęła na to i przymknęła powieki, odchylając głowę bardziej do tyłu i przekręcając na bok. Aby mężczyzna miał lepszy dostęp do tamtego miejsca. Przez chwilę jeszcze tak się całowali. W końcu dwudziestolatka usiadła się na łydkach i popatrzyła na mężczyznę uważnie, nieco nieśmiało z widniejącymi lekkimi rumieńcami na policzkach. Zaczęła mu się przyglądać: lekkim zarysom mięśni, po których błądziła spokojnie dłońmi. Uśmiechnęła się do niego, z mocno bijącym sercem, czego za bardzo nie rozumiała i zwalała winę na fakt, że stresuje się tym, co zaraz się wydarzy.
Objęła jego szyję ramionami i przysunęła się bliżej, muskając delikatnie jego pełne usta. Czuła, jak jego ciepłe i męskie dłonie błądzą po jej nagich plecach. Następnie zsunęły się niżej i ostrożnie zaczęły wsuwać się pod materiał majtek, by zacząć masować pośladki blondynki.
- To zawstydzające. - zaśmiała się cicho, przygryzając wargę, kiedy jego dłonie błądziły blisko jej świętego miejsca.
- Naprawdę? - zaśmiał się i ucałował czule skroń towarzyszki. Doprawdy, że nawet po pijaku oboje zachowywali się czule w stosunku do siebie, a nie majtki w dół i impreza na maksa.
Ola niosła się w końcu na kolanach, a następnie usiadła na pupie, aby brunet mógł zdjąć z niej bieliznę. Odrzucił ją na bok i zaczął gładzić po łydce, a potem udzie, znowu pokładając ją na plecy, by mógł zawisnąć nad ciałem. Jej wredny wzrok musiał oczywiście zerknąć na jego krocze, które już się nieco odznaczało. Kolejny rumieniec pojawił się na bladych policzkach, a serce przyspieszyło biegu jeszcze bardziej.
Znowu były pocałunki, czułe słówka i dotyk, po którym miejsca jeszcze przez chwilę wydawały się płonąć. Onew zdjął w końcu bieliznę, a Ola mogła przyjrzeć się jego męskości. Przypadkowe ujęcia jego odznaczającego się krocza w spodniach na zdjęciach, czy też filmikach nie kłamały. Lee miał się czym chwalić, jak na Azjatę. Na szczęście też nie był na tyle wielki jego kolega, aby dziewczyna uciekła z krzykiem, jak prawdopodobnie na widok murzyńskiej pały. Był w sam raz. Jak na jej oko oczywiście.
W końcu wokalista pochylił się nad nią i pocałował czule w usta. Może to było chore, że Ola porównywała na daną chwilę Tae i lidera, ale miała wrażenie, że ten drugi był bardziej wrażliwy i czulszy niż pierwszy. Jednak mogła nieświadomie wszystko wyolbrzymiać, bo mimo wszystko stosunek z Taeminem, również był przyjemny.
Spojrzała na Jinkiego, który czule całował i pieścił dłońmi, jak i ustami jej piersi. To było dla niej naprawdę strasznie zawstydzające, ale i przyjemne, przez co delikatnie wiła się pod nim z podniecenia.
- Onew~. - wydobyło się z ust blondynki ciche westchnienie, kiedy mężczyzna zaczął schodzić z pocałunkami coraz niżej, w końcu całując kilka razy pieszczotliwie jej intymne miejsce. Zaskoczona próbowała zakleszczyć uda i zasłaniać owe miejsce dłońmi, ale nie pozwolił na to. Postękiwała cicho na odczuwane doznania, zaciskając desperacko dłonie na pościeli, naprzemiennie błądząc nimi w jego włosach. W końcu Jinki czując, że jasnooka jest mokra, obślinił swojego palca i zaczął go powoli wsuwać do wnętrza młodszej, odwracając w międzyczasie jej uwagę pocałunkami. Rozciągał ją, starając się podrażniać kobiecy punk G, dzięki któremu można doznać tak trudny do zdobycia, ale potężny orgazm. Raczej oboje wątpili w to, że uda mu się to wykonać, bo oboje byli praktycznie nowicjuszami - no chyba, że Ola o czymś nie wiedziała. - ale warto spróbować.
Kiedy Jinki dodał kolejnego palca do jej wnętrza, ta stęknęła przez to, napinając przez chwilę wszystkie swoje mięśnie.
- Za szybko?
- Nie, jest ok. - westchnęła w jego usta, ujmując jego policzki, przyciągając do kolejnego namiętnego pocałunku. Ich języki wiły się w szaleńczym tańcu, tylko na jakiś czas zwalniając swoje ruchy. Dziewczyna coraz to bardziej dzięki Lee zaczęła odpływać myślami gdzie indziej.
Kiedy oboje byli już gotowi na ich pierwszy wspólny stosunek, czarnooki nawilżył jej wejście, jak i swoje prącie lubrykantem, aby kolejno móc w nią wejść. Ola sapnęła cicho razem z nim, kiedy był w niej do połowy. Przez chwilę czuła się dziwnie, bo kompletnie inaczej wyczuwała go w sobie, niż Taemina. Intensywniej i podobało jej się to z każdym kolejnym ruchem.
Postękiwała naprzemiennie z Jinkim, obejmując go mocno za szyję, pod łopatkami, drapiąc z przyjemności jego plecy, bądź przytrzymując policzki, kiedy się całowali.
Na daną chwilę oboje nie przejmowali się konsekwencjami tego, co właśnie robili. Skupiali się tylko na pieszczotach i oddawaniu przyjemności podczas stosunku. Partnerce podobało się to, że Lee był stanowczy, męski, oczywiście do tego delikatny i czuły, wręcz idealnie przystosowując tempo do ich potrzeb. Z Taminem robili to tylko w jeden pozycji, na misjonarza, a z liderem? Była wręcz zaskoczona, jak kombinował z pozycjami. To od tyłu, z boku, przy ścianie, kiedy siedziała na jego biodrach oparta plecami o nią, na biurku i nawet przez chwilę na podłodze, z czego się śmiali. Młodsza wręcz szalała w jego ramionach i z każdą chwilą dochodząc do wniosku, że to dopiero był seks i był niczym w porównaniu z tym z Taeminem. On nie kombinował, tylko najlepiej by było dla niego ciągle na leżąco.
Kiedy blondynka czuła, jak Lee pulsuje, to było dla niej tak przyjemne, że zaczęła głośniej jęczeć, obawiając się, że ktoś ją usłyszy z jego sąsiadów. Śmiała się nawet z tego co chwila, jak to po alkoholu bywa. Jinki też w cudowny sposób okazywał swoją przyjemność, po czym wyszedł z niej, kończąc jednak niestety w jej wnętrzu, a potem na jej brzuchu. Dyszał nieco, jak i blondynka, przypatrując jej się uważnie spod lekko spoconej grzywki, która jak zwykle wpadała mu na oczy. Uśmiechnął się i nachylił, całując czule usta dziewczyny. Następnie położył się obok i przytulił ją do siebie, przeczesując włosy za ucho i całując czule w czoło. Ciała były lekko zroszone potem, ale to im nie przeszkadzało. Ola w pewnym momencie chciała powiedzieć Lee, że było cudownie, ale była tak bardzo zmęczona, że wręcz od razu zasnęła w jego silnych ramionach. Nie myślała o tym, co będzie rano, że mogą oboje żałować, bo zrobili to praktycznie po pijaku i do tego bez zabezpieczenia. Na daną chwilę zielonooka miała kompletnie wylane i spała sobie spokojnie. Onew za to leżał i przypatrywał się jej uważnie.
Cały czas nie mógł w to uwierzyć, że sprawy zaszły, aż tak daleko, a on dopuścił do tego wszystkiego. Nie żałował tego co zrobili, ale czuł pewne obawy, że Ola będzie i przestraszy się rano tego, że oboje leżą nadzy w łóżku. Mimom, iż chciał, to nie mógł jej od tak odbić i sprawić, by byli razem. To by dziwnie wyglądało zapewne dla Oli, i nie czułaby się z tym dobrze. Nawet jeśli Jinki nie miałby nic przeciwko. Dałby jej przecież w końcu prawdziwą miłość, w przeciwieństwie do Taemina. Niestety, musiał po raz kolejny schować swoje uczucia i przybrać maskę kłamstw, oszukując wszystkich, że mu przeszła cała ta miłość do Aleksandry. Po co ma się przyznawać, że mimo starań, nadal ją kocha i to jeszcze bardziej?  Żeby znowu miała poczucie winy, że źle jej z tym, że ją kocha? Że zamiast jego, gotowego skoczyć za nią nawet w ogień, wybrała Tae? O nie, Ola stanowczo miała wystarczająco zmartwień. Niepotrzebne jej kolejne, chociaż to co zrobili razem, zapewne nim będzie...


***
Następnego poranka, kiedy para młodych ludzi leżała sobie wygodnie w łóżku, w końcu jedno z nich się zaczęło przebudzać. Była to Ola. Przez pierwsze chwile nie dochodziło do niej, co się wydarzyło poprzedniego wieczora. Przebudzenie, przyjemne ciepło, bliskość drugiej osoby stanowczo uniemożliwiało jej irracjonalne myślenie. Mimowolnie wtuliła się bardziej w nagie ciało mężczyzny, po czym po kilku sekundach doznała szoku. Wręcz od razu odsunęła się, prawie, że przebudzając śpiącego Jinkiego. Ten jednak był ostatnio tak niedospany i przemęczony tymi wszystkimi wydarzeniami, że spał niczym kamień.
Blondynka siedząc wyprostowana na łóżku, patrzyła to na niego, to na siebie, mając ochotę się rozpłakać. Zaczęło uderzać w nią ogromne poczucie winy, że dopuściła do czegoś takiego! W końcu po powstrzymaniu wydostających się łez - co było bardzo trudne - po cichu wstała. Jednak za energicznie i pożałowała tego od razu. Kac uderzył do jej głowy wręcz natychmiast, a w głowie nieco się zakręciło. Oczy szczypały od niezmytego makijażu, jak i soczewek, w których nigdy nie powinna spać. Czym prędzej pozbierała ubrania i wziąwszy dodatkowo torebkę, pognała do łazienki. Tam wyjęła soczewki, włożyła do specjalnego pojemniczka z płynem, by się oczyściły i przemyła całą twarz, zmywając przy tym makijaż. Po wszystkim założyła soczewki z powrotem, lekko cię podmalowała i popatrzyła na siebie w lustro, a w jej głowie tworzyło się coraz to nowsze wyzwiska w swoją stronę i żal do siebie samej. Znowu to zrobiła, znowu narobiła nadzieję Jinkiemu. Po szybkim ubraniu się, sprawdziła również godzinę, pokazującą kilka minut po ósmej i wyszła po cichu z łazienki. Widząc, że Onew nadal śpi w swojej sypialni, jak zabity, udała się do kuchni połączonej z salonem. Odnalazła jakąś kartkę i długopis, zostawiając na niej po sobie kilka słów w formie niedługiego listu, zawiesiła go na lodówce dzięki magnezowi. Pisząc go, znowu uroniła kilka łez. Wiedziała, że źle robi, że dużo osób to przybije co zdecydowała zrobić po wyjściu z mieszkania lidera, ale tak musiało być. Nie było odwrotu. Musiała ''na chwilę'' oderwać się od tego całego i pogmatwanego życia. Dziś był idealny dzień. Cukiernia miała być nieczynna, więc Gongchan z z Sujuną mieli być u siebie, a Marta u Minho w dormie. Ostatni raz spojrzała na ukochanego dzisiejszej nocy i wyszła z mieszkania, mając nadzieję na zrozumienie związanego z odejściem.

***

Niczego nieświadomy mężczyzna, odsypiał sobie ostatnie dni harówki. Ostatnio agencja nie dawała im za wiele odpoczynku, bowiem musieli zdążyć zrobić jeszcze jeden comeback przed pójściem do wojska.  Teraz, kiedy nadarzyła się okazja, postanowił odespać, przy swojej... tymczasowej ukochanej? Nie, w sumie lepszym by było nazwać ją po prostu przyjaciółką. Obiecał sobie, że zapomni. Jednak po tym co się wydarzyło, jeszcze bardziej było mu trudno.
Nie wiedział ile spał. Jednak w końcu kac stanowczo postanowił go wybudzić. Do tego pewnie zamierzał męczyć go do końca dnia. Mimo, iż trochę wypili wczoraj z Olą, to na szczęście tylko głowa dawała się we znaki. Do tego był zdumiony, że pamiętał mniej więcej, co się wydarzyło. Również stosunek. Nie żałował tego, a wręcz cieszył się. Może to było pewnego rodzaju przeznaczeniem dla niego? Niej? Dla nich?
Onew westchnął zadowolony i już miał się wtulić w to cudowne ciało obok siebie, kiedy jedyne co zostało przez niego przytulone, było poduszką. Zmarszczył swój nos i zaczął macać dłonią przestrzeń przed sobą, jakby chcąc desperacko odszukać blondynki. W tym też wspomnianą poduszkę. W końcu rozchylił powieki, a widok braku dziewczyny obok i jej rzeczy, zaniepokoił go. Jego serce zabiło boleśnie. Zaczął mieć pewne obawy, że dziewczyna się wystraszyła i uciekła. Jednak na daną chwilę odpowiadałby mu scenariusz, że blondynka aktualnie się myje, kompletnie nie czując żalu i niepokoju po tym co zrobili. Również pasowało mu to, że potem on również by się umył, a na końcu oboje by zjedli pyszne śniadanko i wyjaśnili by sobie wszystko. Niestety, kompletna cisza w mieszkaniu i tylko tykający zegar w pokoju dawały o sobie znać. Jednak... jest jeszcze szansa prawda? - pomyślał, po czym wstał z łóżka i pośpiesznie ubrał na siebie bokserki. Wyszedł z pokoju i zaczął szukać dziewczyny w całym mieszkaniu, nawołując jej imię. Niestety, znowu powtórzył się ten sam moment z zegarkiem i ciszą. Ola prawdopodobnie wyszła. Wyszła tak po prostu, zamiast zostać i omówić wszystkie szczegóły. Nawet jeśli miałoby to nieść ze sobą odrzucenie i znowu bolące serce lidera, które i tak na daną chwilę bolało. Było zawiedzione. I co on miał teraz zrobić? Tolerował jej zachowanie, jako ucieczkę i strach przed tym, co zaszło między nimi. Już miał udać się do pokoju, by zacząć próby dodzwonienia się do dziewczyny, kiedy jego wzrok spoczął na kartce przyczepionej do lodówki przez magnez.
List. Zmarszczył czoło i nos, po czym czytając pierwsze dwa zdania, drżącą dłonią zdjął kartkę i udał się do salonu, by spokojnie ją przeczytać.


,, Cześć Onew. Pewnie kiedy czytasz ten list, ja już jestem daleko od ciebie. 
Po tym co się wydarzyło, podłamałam się chyba jeszcze bardziej. Przepraszam za wszystko. Za tą noc również. Nie planowałam tego. Ty również. Nie chciałam robić ci kolejnych nadziei, mimo, iż... muszę przyznać sama przed sobą, że kochanie się z tobą było czymś wspaniałym, zaliczanym do moich życiowych przeżyć. Tak wiem, jedno wyklucza drugie, ale... ale czuje się zagubiona i zdruzgotana, pisząc to. Nie wiem, co dobre, a co złe.  Ja... ja już sama nie wiem, czy żałuje tego co między nami zaszło, czy nie. Naprawdę przepraszam...
W ciągu kilku chwil, kiedy się ubierałam, zrozumiałam, że tak dłużej nie może być. Usunę się z twojego życia, bo skoro już mnie nie kochasz, to nie chce ci więcej mieszać w głowie. Mimo, iż głupia ja, w końcu zrozumiałam swoje uczucia do ciebie. Zrozumiałam, że ja tak naprawdę również cię kocham i mało tego, robiłam to od dłuższego czasu. Jestem żałosna, prawda? Marta zawsze uważała mnie za rozsądną i mądrą kobietę. Jednak widocznie się pomyliła. Na daną chwilę zachowuję się, jak dzieciak. Życie pierwszy raz rzuca mi pod nogi tyle kłód cierpienia, z którymi na daną chwilę nie mogę, a raczej nie umiem sobie poradzić. Już zdecydowałam. Wracam do Polski. Nie wiem na, jak długo, ale tak będzie lepiej mój najdroższy przyjacielu. Potrzebuję ochłonąć po tych wszystkich cierpieniach. Oderwać się od tego całego cierpienia. Proszę nie martw się i przekaż to reszcie. Przeproś ich dobrze? Zwłaszcza Martę, która pewnie będzie chciała mnie za to zabić i naśle na mnie armię, aby mnie złapała i oddała w jej ręce, haha. Jednak, tak na poważnie, to... przepraszam, że postępuje, jak tchórz i uciekam bez pożegnania. Naprawdę nie umiem inaczej, a owe wyjście jest dla mnie najlepsze. Może jeśli się odważę, zgodzę się na jakieś rozmowy przez KakaoTalk, Facebooka, czy Skype. Obiecuję odezwać się pierwsza, a jeśli będę milczała, to wy próbujcie. :)
Żegnaj Onew i... do zobaczenia?
                                                                     
                                                                                        ~ Ola ♥ ~ ''

Patrzył na ten list niczym ciele na malowane wrota.
Jego wszelakie obawy spełniły się. W sumie, to było jeszcze gorzej niż myślał. Ona odeszła i nie wiadome było, na jak długo.
- Nie, nie, nie! Kurwa, nie! - warknął i zgniótł list, po czym cisnął nim w telewizor. Ten jedynie odbił się lekko od plazmy i z gracją wylądował na podłodze. Jinki, zakrył dłońmi twarz, kiedy łzy cisnęły mu się do oczu, a następnie wsunął dłonie we włosy. Był zdruzgotany i kompletnie przybity. Nadal nie dochodziło do niego to, że blondynka kompletnie wylatuje z Korei, do swojego rodzinnego kraju. Kiedy w końcu doszło to do niego, wręcz od razu wstał i zaczął się ubierać. To już nie było ważne, że w pierwsze lepsze ubrania i media mogą pisać jakieś pierdoły. Liczył się teraz czas, a nie modne ubranie się. Lee miałby ułatwione zadanie, gdyby wiedział, o której dziewczyna to napisała. Teraz było po 10, więc równie dobrze mogła wyjść chwilę temu, albo wcześniej. Dużo wcześniej. Mogła być już na lotnisku, albo jeszcze w domu, pakując się tam. Czym prędzej złapał za komórkę i schodząc pośpiesznie ze schodów do samochodu, zaczął do niej wydzwaniać. Jednak jej komórka była wyłączona. - Cholera. - warknął pod nosem, po czym wsiadł do samochodu. Wsadził komórkę do specjalnej zawieszki i założył na ucho słuchawkę. Zaczął dzwonić do Marty, jednak ta nie odbierała. - No cholera, ty też? Lecą razem? Nie, to niemożliwe. - jęknął zdruzgotany, jadąc już w stronę cukierni. Na miejscu okazało się, że ta jest dziś zamknięta. Zaczął dzwonić specjalnym dzwonkiem do mieszkania dziewczyn. Jednak nikt nie odbierał. Nie było nikogo. - Co jest grane? Nie ma nawet Marty? - jęknął zdruzgotany. Chciał, zadzwonić do Gongchana, ale odrzucił telefonowanie do niego, bowiem domyślał się, że ten pewnie o niczym nie wie. Gdyby tylko wiedział, że dziś cukiernia będzie zamknięta, nie traciłby czasu i ruszył, albo do dormu, albo już na lotnisko, co było w sumie bardzo ryzykownym. No, ale czego nie robi się z miłości?
Lee postanowił dodzwonić się do drugiego z raperów, jadąc już w stronę dormu, który był najbliżej, a od niego już bliżej do lotniska w Incheon. Skoro tam nie było szatynki, to musiała być z żabolem.
- Halo? - odezwał się głos po drugiej stronie.
- Minho?! Marta jest u nas? - zapytał nieco poddenerwowany.
- No moja kruszynka jest, a co?
- Ola kontaktowała się z nią może? Mówiła jej coś, że wyjeżdża?
- Co? Wyjeżdża?
- No niby tak. - odparł zdenerwowany. - To nie pogaduchy na telefon. To, jak? Mówiła, czy nie?! - wręcz warknął. - Czas się liczy!
- Ej, spokojnie. - westchnął raper, po czym dodał szybko, bo jeszcze chwila, a Jinki by go pewnie zjadł ze złości przez komórkę. - No właśnie chyba... - i w tym też czasie stało się coś, czego Lee nie chciał. Jego bateria w komórce padła, a to znaczyło, że musi niestety i tak jechać szybko do dormu, aby dowidzieć się w końcu czegoś więcej. Tak to mógł pojechać od razu na lotnisko, gdyby okazało się, że Ola nic nie mówiła. Może udałoby mu się jeszcze złapać blondynkę, ale los wolał rzucać mu kłody pod nogi.
Lider czym prędzej nacisnął pedał gazu i miał nadzieję, że się nigdzie nie rozbije na zakręcie, albo nie złapie go policja. W końcu po kilku minutach jakoś dojechał bezpiecznie, po czym wparował do dormu zduszany. Na dole siedzieli tylko Key, Jonghyun no i Marta z Choi. Taemina nie było. W końcu reszta widząc zziajanego lidera, podeszła do niego.
 - Stary, co się dzieje? Jak to Ola prawdopodobnie wyjeżdża? Gdzie?- zapytał zaniepokojony Jonghyun, a reszta patrzyła na niego z niepokojem, najbardziej Marta.
- No Ola chyba wraca do Polski! Napisała mi list! - jęknął i wyjął pomiętoloną kartkę, podając ją Marcie. Ta popatrzyła na niego uważnie, wyciągając drżącą dłoń, by odebrać pomiętoloną kartkę.
- C-co? - zapytała zaniepokojona, patrząc z niedowierzaniem na list. - A-ale... jak to? A ona nie była cały czas z Tae w cukierni? - zapytała, patrząc po wszystkich wręcz poddenerwowana, a w jej głowie zaczęły tworzyć się najgorsze scenariusze dla maknae. - A może to jego wina? - jęknęła rozżalona. Była cała blada i trzęsła się, dlatego też Minho ją do siebie przytulił. Szeptał jej przy tym pokrzepiające słówka, muskając czule w skroń.
- No nie była, bo była ze mną. - odpowiedział jej w końcu Szatyn, wzdychając ciężko.
- Jak to z tobą? - mruknęła szatynka, patrząc na niego pytająco, w końcu mrużąc swoje powieki. Jinki miał już wszystko opowiedzieć, ale wtrącił się do rozmowy, Kibum.
- To w takim razie, gdzie jest Taemin, jak nie było go z Olą? - zagadnął, w międzyczasie próbując się dodzwonić do Taemina. - Eh, nie odbiera. - westchnął brunet, po czym udał się do kuchni po szklankę wody. Również się stresował brakiem owej dwójki.
- Nie ma go tu? - Jinki dopiero teraz się skapnął, że nie ma między nimi młodego, który, albo tu jest i ukrywa się w pokoju, albo faktycznie go nie ma. Czyżby wybył z Sinhye? Chociaż ta wczoraj nie wyglądała na tą, która również miała zamiar z nim rozmawiać.
- No widocznie nie. W ogóle jak tu tylko przyjechałam z resztą, to go nie widziałam. - westchnęła szatynka, coraz bardziej zamartwiając się o przyjaciółkę. - Zadzwonię do niej i się zapytam, gdzie jest. To jest niewyobrażalne, aby mi nie powiedziała o wyjeździe! Przecież ona zawsze mi o wszystkim mówi. - jęknęła,. a reszta patrzyła z lekkim zwątpieniem na nią.
- Marta, ona sama napisała w liście, że mam wszystkich przeprosić od niej. - młodsza popatrzyła na niego uważnie, a po chwili jej oczy na nowo się zaszkliły.
- No, jak ona tak może?! Niech się przygotuje na ostrą przemowę!
- Zostaw, ona i tak nie odbierze. Próbowałem się do niej dodzwonić z trylion razy i nic. Ma wyłączony telefon. - westchnął cierpiętniczo najstarszy z grupy.
- Aish! No, jak tak można?! No i powiedz, jakim cudem ona była z tobą co? - jęknęła zrozpaczona, a po jej policzkach już spływały łzy. Lee wziął głęboki oddech i zaczął wszystkim opowiadać, o wczorajszej sytuacji z Taeminem, potem u niego w nowym mieszkaniu, kiedy tam się udali. Oczywiście omijał szczegóły z ich upojnej nocy, po prostu mówiąc, że się kochali. Wszyscy patrzyli na niego, jak ciele na malowane wrota. Nie mogli uwierzyć w to wszystko, co im powiedział.- Słuchał? Co zrobił Tae? Co wy potem robiliście?! - szatynka odparła łamiącym się głosem, będąc w szoku na słowa mężczyzny. - No ja chyba z wami zwariuje! Wiecznie między wami był ten pieprzony trójkąt miłosny! Do tego Tae postanowił dołączyć do tego wszystkiego Shinhye, czy jak jej tam, by stworzyć czworokąt! No wręcz cudownie! W pieprzoną matematykę się bawicie?! - syczała poddenerwowana, podchodząc do lidera i patrząc na niego wściekła. Lider rozumiał jej wybuch i nawet pozwalał jej na to krzyczenie na niego i lekkie popychanie do tyłu. Reszta tak samo, więc tylko stała i przyglądała się ze smutkiem na to wszystko. - Dlaczego nie ogarniecie się, jak ja, Minho i Key?
- Ej, ej, bez takich, wredny człowieku. - mruknął naburmuszony brunet, krzyżując z obrazą ręce na torsie.
- Czy ona znowu ma okres? - powiedział wrednie, żartując sobie, by chociaż troszkę uspokoić sytuację.
- Zaraz będziesz go miał ty! Prosto z nosa, o! - mruknęła niezadowolona szatynka, mrużąc groźnie oczy. Key popatrzył na nią takim samym wzrokiem, w końcu chowając się nieco za ramieniem Jonghyuna.
- No wiesz?! - fuknął oburzony.
- Nie wiem... Mam to w dupie. Chce wiedzieć, gdzie jest Ola! Albo gdzie jest ten debil Taemin?! Niech go tylko dorwę! Już nie będzie miał takiej ładnej i fałszywej buźki. Przy okazji go chyba wykastruję! - mruczała niezadowolona szatynka, a Minho starał się ją uspokoić i odciągnąć do kuchni, by zrobić jej uspokajającą herbatkę. Wszyscy patrzyli z westchnieniem na dziewczynę i jakoś nie dziwiło ich to, jak się zachowywała. Ona już od dawna traciła nerwy na Taemina, chyba jeszcze bardziej niż Jinki. Do tego, jak to niscy ludzie, potrafiła pokazać swoja wredna stronę, mimo iż na ogół jest naprawdę miła i sympatyczną osobą.
W końcu żabol złapał ją w pasie, uniósł i zaniósł do kuchni, skąd było słychać dalej jej zrzędzenie.
- Oj, jak dobrze, że Minho z nią jest, ja bym jej chyba rady nie dał! - mruknął kociooki, ostrożnie ocierając dłońmi twarz. Oczywiście musiał uważać, by nie zmazać swojego eyelinera.
- To co robimy? - zarządził Lee, wzdychając cicho.
- Szczerze? Nic. - odparł Jong, a drugi z Kim pokiwał głową na potwierdzenie słów swojego przyjaciela. - Naprawdę nie widzę sensu jechania na lotnisko. Jeśli miała faktycznie zamiar od razu odlecieć do Polski, to już to pewnie to robi, albo zrobiła. Nawet nie musiała brać zapewne za wiele rzeczy ze sobą prócz pieniędzy na lot i dojazd.
- Poza tym sam czas dojechania do Incheon byłby zbędny, bo i tak byś pewnie nie zdążył stary. - dodał już Minho, wtulając w siebie cicho płaczącą szatynkę, którą miał na rękach. Wyglądała teraz przy nim, jak taka mała i biedna kruszynka, wtulająca się w niego, niczym miś koala w drzewo eukaliptusowe,
- Wybacz, że odpychamy cie od spróbowania, czy coś, ale naprawdę nie widzę sensu. Nawet jeśli chcemy wszyscy powstrzymać ją od tego pomysłu z wyjazdem. - westchnął dino, spoglądając na Key, który podszedł do Choi i wtulił się w jego ramię, patrząc smutno na dziewczynę i gładząc pokrzepiająco jej plecy.
- Cicho, słyszycie? - zapytał Key, który dosłyszał jakieś kroki na schodach. Spojrzał się na lewo i uniósł jedną brew do góry, widząc, że to Lee. - Taemin? Jednak jesteś w domu?
- Wszystko słyszałem z góry. - szepnął cicho, patrząc na wszystkich przygaszony. Widać było również po nim, że płakał. Jego oczy był podpuchnięte i nieco sine. Jego twarz była cała blada.
- Ola... ona naprawdę wraca do Polski? - zapytał, patrząc na wszystkich z przerażeniem. Nie dość, że stracił Olę, to do tego Shinhye go rzuciła. - Naprawdę przepraszam za wszystko. Wiem, że to i tak pewnie nic nie zmieni, ale... - Nim ten zdążył coś dokończyć, najstarszy mężczyzna podszedł do niego i złapał za manatki, po czym przygwoździł do ściany. Key chciał ich powstrzymać, ale Jong złapał za jego szczupłe ramię, uważając, że nie warto się wtrącać. To była sprawa między nimi, a Olą.
- Masz rację Tae, to nic nie zmieni. Twoje przeprosiny są nic nie warte. Bynajmniej moim zdaniem. - mruknął główny wokalista. Tae patrzył przez chwilę nieco przerażony na niego, w końcu robiąc beznamiętny wyraz twarzy. Teraz już było bez sensu walczyć o cokolwiek. Do tego, jak na złość zauważyła go szatynka, którą ledwo co powstrzymywał  Choi, od wyszarpania się z jego ramion. Mimo, iż starał się ją w siebie wtulać, ta i tak odwracała się, a z jej ust oczywiście zaczęły lecieć obelgi w stronę tancerza. Aż w końcu nie wtuliła się bezradna w rapera i zaczęła szlochać.
- Co do twojego pytania, czy Ola wyjechała... Wychodzi na to że tak, sądząc po liście. - mruknął, po czym odebrał list od Kim wokalisty i podał go Tae, by ten mógł zacząć czytać. -  Do tego wiesz co mi napisała? Że to mnie od zawsze kochała, a ty byłeś jedną wielką pomyłką! W sumie masz napisane o tu. - zakpił, uśmiechając się wrednie, wskazując palcem wymienione zdanie. - Wczoraj w nocy wyżalała mi się na twój temat i nie było samych superlatyw w twoim kierunku, wiesz gówniarzu? - burknął i puścił mężczyznę, odsuwając się o krok do tyłu. - No i co zrobisz z tym fantem? Zazdrosny? W sumie, to... dziękuję ci za wszystko. To przez ciebie wszystko zaczęło się pieprzyć, ale w końcu wyszło na jaw, kto był bliższy jej sercu. Gdybym jednak walczył i to by mnie wybrała, byłoby wszystko w porządku. Nikt by nic nie miał do tego, że jesteś z tą całą trainee. - mężczyzna był wręcz już cały czerwony ze złości i resztkami sił powstrzymywał się od wszczęcia bójki z Taeminem. Wiedział, że to by się źle skończyło dla nich, a nie chciał rozgłosu i tłumaczeń, co się stało, że są poobijani. - Zbyt dobrze z nią miałeś co? Dlaczego, do jasnej cholery zacząłeś ją zdradzać? - jęknął i cisnął poduszką w stronę Tae, który tą poduszką dostał w głowę, a w jego oczach stanęły łzy. W sumie młodszego również.
- Nie wiem. Tak wyszło. Co, ja zrobię, że się zakochałem w Shinhye?!
- Słucham?! - zaśmiał się kpiąco. - Wiesz co? Ja bym na twoim miejscu zasrany gówniarzu skoczył za nią w ogień! Nigdy nie pomyślałbym o zdradzie, nawet jeśli coś by zaczęło iskrzyć między mną, a jakąś inną dziewczyną! - burknął i podszedł szybko do chłopaka, po czym pchnął chłopaka do tyłu. - Jaki ja byłem głupi, że się poddałem! - warknął mierzwiąc ze złością swoje włosy.
- Mam ochotę ci coś zrobić okropnego Tae, rozumiesz?! - wtrąciła się znowu najmłodsza. Patrzyła na niego cała zalana łzami. Jej twarz była już czerwona od płaczu, jak i oczy.
- Cii kochanie, będzie dobrze, ułoży się. - uspokajał ją Minho, całując czule jej mokre i zaczerwienione policzki.
- Nie Minho, nie ułoży się. - jęknęła i wtuliła w niego mocno. Chwilę potem zadzwonił do niej Gongczan. Oznajmił jej, że Ola dzwoniła do niego chwilę temu, przed odprawą i powiedziała, że mianuje ją, i cukiernika na jej tymczasowych zastępców i szefów cukierni. Kazała również, by i on przeprosił od niej wszystkich za to, co zrobiła, a zwłaszcza Martę, że do niej nie zadzwoniła i nie powiedziała osobiście o wyjeździe. Nie podała powodu, chociaż i tak podejrzewała, że Onew o wszystkim powiedział. Sama przyznała się przed No, że bała się reakcji szatynki i wymięknie, a wtedy by nie wyjechała. Potrzebowała jednak tego i obiecała jednak się do niej odezwać, jak tylko szczęśliwie dotrze do domu. Marta popadła w jeszcze większą rozpacz, wkurzony lider udał się do pokoju, a reszta stałą i potrafiła na dana chwilę tylko milczeć.


4 komentarze:

  1. wchodzę tu ciągle i sprawdzam, czy nie ma nowości, ale za każdym razem mi smutno ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi smutno, że nikt tego tak naprawdę nie komentuje i nie wiem, czy ktokolwiek czyta i nic na to ni poradzę. Ty drogi anonimie, nawet nie wypowiedziałeś się o żadnym poście. Więc mi smutno, że tylko piszesz wtedy, kiedy długo nic nie dodaję, dopytując kiedy coś dodam. ;_____; Drogi Anonimie, nie każdy umie się rozdwoić i potroić. Prowadzę dwa blogi, gdzie na 2 piszę aktualni scenariusz, więc nie zacznę rozdziału póki tamtego nie skończę. Mam zawalone czasem całe dnie i nie zawsze mam czas pisać. Czasami nie mam weny, a nie mama zamiaru pisać z przymusu. Pisałam, że nie wiem, kiedy dodam kolejny rozdział. Proszę, więc o wyrozumiałość i cierpliwe czekanie na rozdział. Dziękuję. :*

      Usuń
  2. Wkońcu znalazłam czas by skomentować ten cudowny rozdział, życzę ci bardzo dużo weny i czekam na kolejną część ♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej chciałabym cie poinformować, że nominowałam cie do LIEBSTER AWARD.
    Więcej informacji na moim blogu http://k-pop-is-the-life-of-every-dreamer.blogspot.com/
    Weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń