Przepraszam, przepraszam, przepraszam! ;.;
Czas jest dla mnie bezlitosny, kiedy mam ochotę pisać i wstawić wam coś, jak najszybciej! Do tego dochodzi kolejna fala spr, bo zostało mi tylko 5 zjazdów do końca szkoły i nauczyciele trują tyłki. -.- Do tego pisałam scenariusz, o niewidomej osobie, co zajęło mi też sporo czasu. To nie była łatwa sprawa i to był w pewnym stopniu dla mnie sprawdzian. Myślę, że... mi się udało odzwierciedlić odpowiednio historię. ^^ Jakby był ktoś ciekaw, i chciał przeczytać, zapraszam TU. ^^
Czas jest dla mnie bezlitosny, kiedy mam ochotę pisać i wstawić wam coś, jak najszybciej! Do tego dochodzi kolejna fala spr, bo zostało mi tylko 5 zjazdów do końca szkoły i nauczyciele trują tyłki. -.- Do tego pisałam scenariusz, o niewidomej osobie, co zajęło mi też sporo czasu. To nie była łatwa sprawa i to był w pewnym stopniu dla mnie sprawdzian. Myślę, że... mi się udało odzwierciedlić odpowiednio historię. ^^ Jakby był ktoś ciekaw, i chciał przeczytać, zapraszam TU. ^^
Myślę, że z rozdziałami powinno być teraz ok, bo tylko będę pisała je i w międzyczasie kolejne do Nuhreul Wonhae. (opis opka pod ,,stranger'') Jednak nie obiecuję, że tak będzie, wiecie już dlaczego, bo podałam powód wyżej.
No cóż, to chyba, tyle. ^^ Dalej zaczynam odpowiadać na komentarze w notce. Tylko, że od kolejnego rozdziału, pozdrawiam i enjoy! ^^
Pokój Minho w którym przebywała Marta, ogarniał półmrok. Jedynie kilka małych i palących się świeczek, nadawały ciemnemu pomieszczeniu trochę rozświetlenia. Dodatkowo, świecący już na niebie księżyc, rozświetlał swoją łuną przez okno nieduży fragment pokoju. Pościel zaszeleściła, kiedy szatynka poruszyła się nieznacznie na łóżku, kiedy to chłód liznął jej nagą skórę. Leżała na nim naga, mając jedynie przysłonięte oczy opaską. Nad jej głową były przywiązane do siebie nadgarstki jakimiś bandażem, który ciągnął się aż do szczebla. Tam był on dostatecznie przywiązany do niego, robiącego za ramę łóżka.
W pokoju panuje cisza, kiedy to oddycha przez rozchylone usta. Kogoś jej brakuje.
-Minho... - wyszeptała chrapliwie, chcąc wiedzieć, gdzie jest jej ukochany. Po niedługiej chwili słyszy kroki dochodzące z holu, przez otwarte drzwi od pokoju, w którym przebywała. - Minho? - zapytała, przekręcając głowę w bok. Kroki cichną, a ona zaczyna nerwowo oddychać. - Minho... odezwij się. - prosi, wierzgając kolejny raz nogami na łóżku. Chłód liżący jej nagie ciało, nie był aż tak przyjemny. Szatynka czuła wręcz, jak ciarki przechodzą co chwila po jej ciele, wraz z pojawiającą się gęsia skórką w niektórych miejscach na ciele.
Po jej prośbie nikt się nie odezwał. Zagryzła, więc w oburzeniu wargę, próbując zdać się na słuch i odgadnąć, czy w pokoju jest jej ukochany. Kolejny raz słyszy kroki. Jednak są one ciche i niepewne. Ta zaczyna się lekko stresować, zaciskając aż dłonie w pięści. Oddychając szybciej. Ktoś ustał przy łóżku. Mimo iż nie widziała, wręcz czuła, jak ta osoba jej się przypatruje uważnie, bo jakże by było inaczej? Do tego ta woń perfum tańcząca gdzie nad nimi, drażniła lekko jej nozdrza. Skądś znam ten zapach...
Już wiedziała, że to mężczyzna...
Po niedługiej chwili poczuła dotyk na swoim policzku. Potem, jak opuszek palca zaczyna nacierać na jej usta, brodę, szyję, w końcu ostatecznie podążając przez sam środek jej ciała. Zatrzymuje się w końcu kawałek pod podbrzuszem, przez co ścisnęła ze sobą mocniej zaokrąglone uda. Kolejny dreszcz przeszedł przez jej ciało, przez co nie musiała zgadywać, że jej sutki sterczały teraz, przez to.
-Minho... - wyszeptała żałośnie, wiercąc się znowu niespokojnie na łóżku. Tym razem poczuła, jak ta osoba wchodzi na łóżko i zawisa nad nią. Odgadła to, przez uginające się na nim, po obu stronach jej sylwetki, dłonie. Znowu nic nie mówił. Znowu milczał, przeszywając ją swoim wzrokiem. Nie minęła chwila, a zielonooka poczuła delikatny pocałunek na szyi. Mruknęła na tą pieszczotę, automatycznie lekko wyginając plecy w łuk. Szyja była jej najwrażliwszym miejscem i tylko Minho o tym wiedział. Była pewna, że to on. Minho...
Pocałunki zwiększały się, a ona ciągle wymawiała imię ukochanego, kiedy dłonie, błądziły po jej ciele. Po niedługiej chwili pieszczot, poczuła palec na swoich ustach. Który delikatnie dociskał dolą wargę w dół, chcąc tym zmusić Martę, do otworzenia ust. Zrobiła to, po chwili czując palec w jamie ustnej. Nie wiedziała dlaczego, ale zaczęła go lizać, kiedy tylko ten zaczął się poruszać. To ją w pewnym stopniu podniecało. Zaraz po tym, doszedł i drugi palec, wraz z tamtym wsuwając się i wysuwając z jej ust. Nie minęła chwila, a oba zniknęły.
Minho rozchylił jej uda, a łóżko znowu ugięło się pod jego ciężarem, jak tylko przybliżył się do niej. Siedział teraz pomiędzy udami dziewczyny. Ta sapnęła, zaciskając mocno zębami wargę, kiedy zaczął wkładać do jej pochwy swojego nawilżonego od jej śliny, palca. Odczekał chwilę, a potem poruszał nim delikatnie, kolejny raz darząc jej nagie ciało milionem delikatnych pocałunków. Przez chwilę europejka zwątpiła. Już sama nie wiedziała, czy to był dryblas. Ten dotyk jest trochę inny... Ale po chwili namysłu, stwierdziła, że raczej tak. Chociaż naprawdę trudno jej było odgadnąć po dotyku, czy formie całowania. Gdybym przez dłuższy okres była niewidomą, to zapewne byłoby łatwiejsze.
Kolejny palec dołączył do tego pierwszego, a ona cicho pojękiwała, kiedy dodatkowo kciuk drażnił jej łechtaczkę.
-Minho, nie baw się ze mną... - szeptała, pomiędzy cichymi sapnięciami i pojękiwaniami. - Pocałuj mnie. - poprosiła, oblizując spierzchnięte i drobne wargi językiem. Nie zrobił tego, tam gdzie chciała. Dalej całował ją po szyi, obojczykach i piersiach, nadgryzając czasem stwardniałe sutki. Marta myślała, że oszaleję od nadmiaru przyjemności.
Odgłos odpinanego guzika i zamka od spodni, rozniósł się po cichym i ciemnym pomieszczeniu. Męska dłoń przejechała po jej brzuchu, zatrzymując się po wewnętrznej stronie jej prawego uda. Odgłos zsuwanych spodni z bioder, i skrzypnięcie łóżka, kiedy to mężczyzna poruszył się na nim kolejny raz. Po chwili poczuła, jak coś podłużnego ociera się o jej łechtaczkę, a potem wodzi po brzuchu, kiedy raper zawisł znowu nad nią, i obdarowywał pocałunkami. To ją w pewien sposób podniecało. To, kiedy czuła jego męskość ocierającą się o jej pochwę, kiedy w końcu uniósł jej biodra i podłożył pod nie poduszkę. Serce niskiej dziewczyny zabiło szybciej, a oddech stał się nierównomierny. Szatynka jęknęła cicho, zamykając przysłonięte opaską powieki i zacisnęła mocno pieści, kiedy mężczyzna zaczął w nią wchodzić. Czuła, jak narząd Choi rusza się w niej, kiedy to nachylił się i złożył w końcu na jej rozchylonych ustach delikatny pocałunek. Nie wiedziała dlaczego, ale coś jej nie pasowało. Znowu nie była do końca pewna co...
-Minho... już... - sapnęła, wyginając się w lekki łuk, wiercąc się delikatnie. Minho posłuchał i zaczął się w niej poruszać. Kiedy wydobył z siebie cichy jęk, znowu coś europejce nie pasowało. Zignorowała to jednak, napawając się przyjemnością jaką dawał jej ukochany. Jego usta i dłonie był wszędzie. Na szyi, obojczykach, piersiach, nawet czuła jego dotyk pod uszami, kiedy to obejmował dłońmi delikatnie jej szyję. W cichym pokoju wydobywały się ich jęki, a łóżko skrzypiało od czasu do czasu. Cholerny, skrzeczący mebel... Pomyślała, bo przecież mógł ktoś być za ścianą. Znowu usta Marty, zostały obdarowane pocałunkiem. Tym razem bardziej namiętnym i zaborczym. Bez najmniejszego namysłu, oddawała kolejno każdy, w przerwach jęcząc i sapiąc od doznawanej przyjemności. - P-przyspiesz... um, proszę... - jęknęła żałośnie, wręcz samemu poruszając zachłannie biodrami. W pokoju rozniosło się ciche i szelmowskie parsknięcie, a potem szybszy szelest pościeli, kiedy to mężczyzna zaczął poruszać się w niej szybciej. Dziewczyna krzyczała, jak oszalała, jak jej dobrze i dryblas nie ma przestawać, kiedy to po raz któryś natrafił przy wsówaniu swojego prącia w punkt, G. Było jej taj dobrze, jak po ostatnim razie z Choi, przed i krótko po aferze z fałszywą ciążą. W sumie zielonooka, zawsze uważała, że Minho to taka cicha woda. Jednak podczas stosunku, zamieniał się w tą rwącą rzeki. Myślała, że gorszym zboczeńcem nie może być do czasu, do póki u swoich rodziców nie zakrył jej oczu przepaską, robiąc swoim językiem niesamowite rzeczy. Wstyd przyznać, ale do dziś zastanawiała się, jak go poprosić, aby znowu zrobił z niej jedną wielką paćkę i bezwładny makaron dzięki językowi.
Ciche pojękiwania przerwał krzyk Marty, przepełnionym euforią, kiedy to dostała orgazmu, a raper doszedł w niej chwilę później. W pomieszczeniu rozbrzmiewały się przyspieszone oddechy. Biała wydzielina zaczęła gdzieniegdzie wypływać z jej pochwy, brudząc tym satynową pościel. Minho nie wychodząc z niej, odsłonił jej oczy, na co ona doznałam szoku. Osobą z którą przed chwilą dzieliła przyjemność, był... Key.
-K-Key? - wychrypiała z przerażeniem.
-Widzę, że ładnie się bawisz. - usłyszała, gdzieś w oddali znajomy głos. Bała się. Bała się, jak cholera odwrócić głowę w bok. Podejrzewała, kto tam może stać.
-Też cię miło widzieć, Minho. - powiedział Kibum, patrząc na niego z perfidnym uśmieszkiem. Marta w szoku odwróciła głowę w bok. W drzwiach stał właśnie nikt inny, jak Choi Minho. Był wściekły, a jego spojrzenie wręcz paliło. Szatynka nigdy nie widziała go tak rozwścieczonego. Najgorsze chyba było, to, że trzymał w dłoni broń. W końcu zaczął podchodzić pewnym krokiem w ich stronę, mierząc pistoletem w bruneta.
- No nie wiem, czy tak miło. - odpowiedział, po czym odbezpieczył broń. Kpiący śmiech. Strzał, i po śmiechu nie było śladu. W końcu rozwścieczone spojrzenie czarnych hebanowych oczu skierowało się na młodszą dziewczynę. - Zawiodłem się na tobie, Marta. Myślałem, że kochasz tylko mnie...
-Ale!
- Żegnaj... - odpowiedział beznamiętnie, mimo już szklistych od łez oczu. Wymierzył w nią broń i...
Marta obudziła się cała rozdygotana i przerażona. Przez chwilę nie wiedziała co się dzieje. Aż z tego przerażenia nieświadomie wzięła szybko telefon i napisała Minho wiadomość.
Do: Żabi książę :*
,, Minho, pamiętaj, że kocham tylko ciebie! Nikogo innego! Tylko ciebie! ''
W końcu po krótkiej chwili uświadomiła sobie, że to był tylko durny sen. Boże... dlaczego mi się, to śniło?
Patrzyła chwilę na treść wysłanej już wiadomości, a widząc godzinę, miała ochotę się pogryźć.
-No ładnie, jest dopiero po trzeciej, a ja wysyłam mu takie wiadomości. Pomyśli, że zwariowałam. - mruczała niezadowolona, po czym westchnęła, odkładając telefon obok siebie. Spojrzała jeszcze na śpiącą obok niej Olę, po czym nieśmiało wtuliła się w jej plecy.
-Znowu ze sobą gadasz? - mruknęła sennie w pewnym momencie, Ola. Ostatecznie odwracając się do niej i tuląc czule.
- Nie... Chwila, co? Czemu ,,znowu''?
- A tak jakoś mi się powiedziało. - znowu mruknęła sennie, tuląc się do przyjaciółki niczym do jakiegoś misia.
-Yah! Czy ja ci wyglądam, na Taemina lub Onew, że się tak łasisz i wręcz mnie dusisz?
-Nie, to nie. Łaski bez. - mruknęła młodsza, a kiedy zaczęła się już odwracać, starsza powstrzymała ją, samemu przytulając się do niej. Ola zachichotała, coś jeszcze mrucząc pod nosem, i zasnęła. Marta zaś jeszcze przez chwilę leżała i rozmyślała o śnie... To było naprawdę straszne...
Zaspany Minho usłyszał dźwięk nowej wiadomości, kiedy to wracał z łazienki. Drapiąc się po głowie podczas mrużenia i przymykania zaspanych oczu, podszedł do szafeczki po telefon. Odblokował ekran na hasło i przesunął kopertę. Zdziwił się widząc, że to wiadomość od Marty, a tym bardziej zaskoczyła go godzina w jakiej ją wysłała i treść.
- Co ten mój kociak ogarnia? - westchnął, patrząc przed siebie z zastanowieniem, a potem na treść wiadomości.
W końcu uśmiechnął się, i nie zważając na godzinę, odpisał jej. Mimo wszystko trochę, to go martwiło. Nawet fakt, że nie wstawiła ani jednej emotikonki, którymi to lubiła czasem wszystkich obdarowywać przy każdym końcu zdania.
Do: Kociak :*
,, Oh, wiem o tym kocie, jednak przyznaj się, co już przeskrobałaś? <robi poważną minę> Zdradziłaś mnie z kimś? T-T ''
Postanowił, że na odpowiedź poczeka w łóżku pod ciepłą pierzynką. Miał nawyk spania nago, bądź w bokserkach, więc chodzenie po dużym i nieocieplanym pokoju o takich porach, jak ta, przyprawiało o odczucie chłodu i gęsią skórkę na ciele.
W końcu będąc już wygodnie ulokowanym, przekręcił się na bok i włączył wyświetlacz. Czekając na odpowiedź - z myślą, że i tak zapewne i tak nie dostanie, bowiem dziewczyna mogła spać - wpatrywał się w ich wspólne zdjęcie, jakie miał na tapecie. A raczej ruchomego gifa, kiedy to oboje są wtuleni w siebie i się śmieją. Czasami zastanawiał się, po cholerę Key ich filmuje, a potem przerabia te krótko metrażowe filmiki w takie gify? To był taki jego fetysz, czy jak?
Jego powieki już coraz bardziej opadały, chcąc na nowo wpędzić umysł w błogi sen, bowiem cała piątka musiała dziś wcześnie wstać, według grafiku. Jednak nim te zdążyły się przymknąć, telefon zaczął wibrować, kiedy o mało co, nie wypadł dużej i silnej dłoni. Raper z subtelnym uśmiechem na ustach, że jego ukochana odpisała, wszedł kolejny raz w kopertę.
Od: Kociak :*
,, Tak, z Key'em w snach. Przepraszam... ;.; ''
Brunet zmarszczył nos, unosząc jedną brew do góry. Jakoś nie bardzo mu przypasowała taka odpowiedź, a tym bardziej, że była związana z Key.
Postanowi, że do niej zadzwoni i trochę się podroczy. Najwyżej, jak się nie wyśpi, odeśpi sobie w drodze do studio. W sumie, jak reszta bandy.
Sygnał rozbrzmiał w słuchawce telefonu, a po chwili cichutki i zaspany głos Marty.
Sygnał rozbrzmiał w słuchawce telefonu, a po chwili cichutki i zaspany głos Marty.
- Jak mogłaś, to zrobić? I co teraz...? - zapytał z udawaną beznamiętnością w głosie, uśmiechając się w przestrzeń niczym łobuz. W słuchawce rozległa się cisza, a potem cichutki i zrozpaczony głosik:
- Kochanie to było straszne... Śniło mi się, że jestem naga i przywiązana do łóżka. Miałam zakryte oczy przepaską. Potem przyszedł Key i zaczął mnie całować po szyi i ciele i... - żaliła się zrozpaczonym głosem.
-Kochanie?
- I do tego, potem uprawialiśmy seks, a ja myślałam, że to ty! - drążyła dalej, w ogóle nie zwracając uwagi, na to, że Choi się odezwał.
-Kochanie, posłuchaj...
- A potem Kibum odłosonił mi tą opaskę, a ja byłam w szoku, że to nie byłeś jednak ty! Za to ty nas nakryłeś i zastrzeliłeś Kibuma, a potem chciałeś... mnie! - mówiła rozpaczliwie, a po jej głosie można było poznać, że jest bliska płaczu. - Minho ja przepraszam, to było w ogóle straszne!
-Jezu Marta, weź się ucisz, bo ja muszę rano wstać do szkoły! - mruknęła w pewnej chwili Ola, zaraz wręcz zaczynając się kłócić z zrozpaczoną szatynką. Minho westchnął, praktycznie próbując sobie nie przyswajać tych myśli i wizji do głowy związanych ze słowami dziewczyny.
- Kotku uspokój się i mnie posłuchaj. - w słuchawce nastała cisza. - To był tylko sen, nie zdradziłaś mnie, a ja cię nie za... No wiesz w sumie. Wszystko jest w, jak najlepszym porządku,więc nie płacz, dobrze? - w słuchawce rozległo się cichutkie potakiwanie i zaciąganie nosem. - Poza tym, nawet nie wiesz, jak tęsknie. Tydzień bez ciebie, to zbyt długa rozłąka.
-Ja też tęsknie... Ostatnio, jak sprzątałam, to poszłam do twojego pokoju, aby specjalnie się położyć na łóżku i choć poprzez wdychanie twojego zapachu wyobrazić sobie, że jesteś przy mnie.
-Urocza... - Choi uśmiechnął się pod nosem. - Jak wrócę, to od razu wpadnę do ciebie na noc. Co ty na to?
-Oh, naprawdę?! - w słuchawce rozbrzmiał się radosny głos. - Nie mogę się już doczekać... - Choi wiedział, że po tych słowach, dziewczyna właśnie prawdopodobnie przygryzła wargę, a na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec. Nagle rozbrzmiał dźwięk w pewnym sensie szoku. - Oh, kochanie, ty musisz dziś wcześnie wstać, a ja cię tu rozbudzam!
- Nic się nie stało. Dla mnie to sama przyjemność móc usłyszeć twój głos o tej porze.
- Weź, bo rzygnę tęczą i spalę się ze wstydu. - zaśmiała się. - Dobra, idź już spać, bo serio wstaniesz niewyspany.
-Ja chyba tylko budzę się przy tobie wyspany, więc spoko. I tak się nie wyśpię. - mruknął ponętnym głosem, przymykając na chwilę ociężałe powieki. - Chcę się do ciebie przytulić~. -mruknął smutno.
-Minho, no... przeraża mnie ten twój nadmiar słodkości. To pewnie przez tą godzinę. Tak, na pewno przez to... - mówiła już bardziej do siebie niż do niego, co rozbawiło chłopaka. - Kocham z tobą rozmawiać i słyszeć twój głos, ale idź już spać...
-Spławiasz mnie? - mężczyzna pokrył dolną wargę tą górną, a jego głos brzmiał na zawiedziony. - Jesteś okrutna...
-Nie, troszczę o ciebie mój dryblasku.
-No dobrze, to skoro, to tak to wygląda, to idę już spać. Dobranoc i miłych snów z Żabim księciem. - mężczyzna cmoknął w przestrzeń, uśmiechając się niczym jakiś wariat.
-Ok, a tobie z Kociakiem. - zachichotała i tak samo wydała cmoknięcie. Nie minęła chwila, a w słuchawce znowu rozbrzmiał się podirytowany głos blondynki, że jeśli ta nie skończy zaraz rozmawiać, albo wyjdzie z pokoju i da jej spać, to wykopie ją sama. Tak, to się nazywa prawdziwa przyjaźń. Minho nie raz miał niezły ubaw wraz z resztą chłopaków, kiedy obie sobie wrednie dogryzały. To było również w pewnym sensie urocze. - Dobra, idę, bo Ola zaraz mnie pogryzie. Oho, już się na mnie czai... papa. - Jedynie tyle zdążyła wydukać i się rozłączyła.
-Pa... - odpowiedział po chwili, patrząc już na włączony wyświetlacz, na którym nie było już ukazanego połączenia. Na ustach przystojnego mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech. Doprawdy, sam nie wiedział skąd u szatynki biorą się takie sny?!
Z ową myślą odłożył na bok komórkę i wsunął się bardziej pod kołdrę. Zamknął powieki, a po chwili już śnił...
Od czasu wybuchu złości Taemina w dormie chłopaków, stosunki pomiędzy nim a Onew ociepliły się. Starszy zachowywał się, jak zawsze, co wprawiało w zdezorientowanie młodszego chłopaka. Uśmiechał się do niego, żartował i rozmawiał, jak dawniej. Z tą myślą Tae pałętał się po dormie, nie wiedząc co ze sobą ma zrobić.
Nikogo w nim nie było, bowiem, jak tylko wczoraj wrócili po trzytygodniowej trasie, Minho zawędrował do szatynki, Key wraz z Jonghyunem poszli dziś na jakieś zakupy, a Onew... On nie powiedział, gdzie się wybiera i o której wróci. Jednak jakoś, to specjalnie nie interesowało Lee.
W sumie on sam mógłby pojechać do Oli, i wspólnie z nią Cho i Martą, spędzić dzień. Jednak był już umówiony. Akurat w drodze do niego była Shinhye, ponieważ obiecał jej, że jak tylko wróci, pomoże jej przy jednym układzie z który miała problemy.
Długo nie musiał czekać, bo jak tylko usiadł się z myślą obejrzenia sobie czegoś w telewizji, w salonie rozniósł się dźwiek dzwonka. Wstał, więc z sofy, po chwili już otwierając drzwi przyjaciółce.
-Hej, oppa! - powiedziała radośnie dziewczyna, wchodząc głębiej mieszkania, kiedy tylko Taemin ją wpuścił.
-No cześć, to z jakim układem moja mała tancerkowa łamaga ma problem, hm? - zażartował, nachylając się nad nią, z włożonymi rękoma w kieszeniach spodni, aby pocałować ją w policzek. Od jakiegoś czasu stało się to ich ,,rytuałem''
-Pff... - fuknęła patrząc na niego z żartobliwym oburzeniem, co było widać gołym okiem. - Mała tancerkowa łamaga... - dodała, odpychając lekko pochylonego w jej stronę chłopaka. - Jesteś wredny, wiesz?
- Oj, żartuję sobie przecież. - poczochrał jej jasne włosy z rozbawieniem.
Była taka pocieszna. W końcu chłopak skierował się do kuchni, z zamiarem poczęstowania chociaż czymś do picia swojego gościa. Nie wypada w ogóle nic nie dawać.
- Chcesz się czegoś napić zanim zaczniemy?
-Na razie nie, może później. Oh, już się boję co ty ze mną zrobisz. Pewnie ledwo będę żyła, po tej twojej lekcji.
-Oj, przesadzasz, nie będzie tak źle. Obiecuję za bardzo nie męczyć. - zaśmiał się, kiedy to wstał z sofy - na której brzegu uprzednio usiadł chwilę temu - a potem skierować się do kuchni.
- Mam nadzieję, że nie umrę zanim ktoś po mnie przyjedzie. - zaśmiała się, kręcąc przez chwilę po salonie. - Tańczymy tu?
-Tak, tak, tu. A i nie musisz po nikogo dzwonić, odwiozę cię. - uśmiechnął się wracając z kuchni do salonu z dwiema szklankami, i jakąś dużą wodą mineralną. - Minho akurat jest w Seulu, więc z nim mógłbym wrócić z powrotem. - następnie podszedł do odtwarzacza, aby włączyć płytę, którą dała mu po chwili dziewczyna.
-No nie wiem, oppa... nie chcę cię wykorzystywać. - powiedziała nieśmiało.
- Marudzisz. - chłopak nadymał poliki. W końcu wstał i obejrzał układ, jaki pokazała mu dziewczyna, włączył odtwarzacz, a po niedługiej chwili już tańczyli.
Po wszystkim, wracali już do domu. Tak, jak obiecał tancerz, odwiózł Shinhye do dormu w którym przebywała dziewczyna. Kiedy wyszedł z pojazdu, otwierając dziewczynie drzwi z uśmiechem, nie wiedzieli, że właśnie padli w zasadzkę przypadkowo przechodzącego reportera. Ten widząc dobrego newsa do gazety, ukrył się za jednym z samochodów i zaczął robić zdjęcia owej dwójce.
Na drugi dzień w agencji zapanował szaszor - jak i nie na całym świcie. W internecie były zdjęcie Taemina z trainee, a nagłówki głosiły ,,Nowa dziewczyna makne SHINee?'' o inne podobne temu tytuły. Menadżer już z lekką żyłką irytacji, rzucił gazetą w przestrzeń, kiedy to skończył czytać kolejny już napisany artykuł. Jako jedyny w agencji wiedział prawdę. Shinhye nie była jego dziewczyną, no ale media widząc sławną gwiazdę z kimś innej płci niż ona sama, zaraz snują plotki o różnorakich romansach i innych niestworzonych rzeczach.
Mężczyzna przeczesał włosy dłonią, patrząc na artykuł zamieszczony w internie i zaczął rozmyślać nad tym co teraz zrobić. Gdyby Shinhye była już sławna, to wszystko byłoby...
- Chwila, chwila... - zaczął z nieznanym i krzywym uśmiechem na ustach niczym tchnięty jakąś czarodziejską różdżką, bowiem wpadł mu do głowy pewien pomysł. - W sumie, ona debiutuje teraz z zespołem... Fakt, że na niby byłaby z Taeminem, mógłby podnieść popularność jej zespołu. - rozmyślał uważnie, patrząc w przestrzeń, jakby to miało pomóc mu podsunąć do głowy dalsze pomysły. - Dzwonie do Taemina!
-Ola! - krzyczała szatynka, wchodząc do jeszcze zamkniętej cukierni, w której urzędował już Gonchan. Akurat blondynka, od czasu do czasu wstawała o piątej, aby upiec słodycze, bowiem te zawsze muszą być świeże, dlatego też aktualnie szukała jej w tym miejscu. - Ola, mam dzikiego newsa, a którego mam ochotę powiesić Tae! - mówiła rozzłoszczona. Akurat przeglądając przy śniadaniu nowości w show biznesie, jej oczom ukazał się artykuł o Taeminie. Widząc, go uśmiechniętego na fotografii, z jakąś blondynką, przez chwile myślała, że fotoreporterzy przyłapali z nim młodszą. Jednak drugie zdjęcie stanowczo popsuło jej domysły. jak i humor...
-Czego się tak drzesz? - mruknął podirytowany chłopak, na co szatynka widząc jego zamuloną minę, z przyjemnością wytknęła mu język. Widać, że noc z Sujuną, kiedy ta miała okres, nie była zbyt łatwa. To nie pierwszy raz, kiedy Koreańczyk przychodził, do pracy w takim, a nie innym stanie, kiedy to praktycznie przez całą noc masował brzuch ukochanej. Suhujna nie mogła brać tabletek, przez co biedna musiała przez kilka dni, każdego miesiąca, cierpieć i wręcz ''umierać'' z bólu, przez okres.
-Co, Suhuna znowu nie dała ci spać? - szatynka podeszłą bliżej z laptopem, w końcu stawiając go ostrożnie na czystej ladzie. Gdyby go pobrudziła, zginęłaby zapewne z rąk swojej przyjaciółki.
-A weź daj spokój... - jęknął brunet, opadając bezradnie na krzesło i podpierając ręką głowę. Jego powieki tak ociężale się teraz otwierały, a co dopiero mówić, jak czeka go równe osiem godzin harówki. Marta coś czuła, że bez odwiezienia go się nie obędzie. - Dzięki niej mogłem chociaż doświadczyć, co wtedy czujecie i jak cierpicie. Serio... już chyba durne kopnięcie w jaja nie jest dla mnie takie straszne, jak to. - na samo wspomnienie tych jęków i rozpaczy z bólu, wzdrygnęło nim, co rozbawiło szatynkę. - Dobra, a teraz powiedz, czemu drzesz się na całą cukiernie, jak jakiś kogut i przylazłaś z laptopem?
-Bo mam chęć uduszenia Tae, bo krążą po necie jego zdjęcia z blondynką! Teraz media nie dadzą jej spokoju, jak się dowiedzą kim ona jest.
-Blondynką? Paparazzi przyłapali go z Olą?
-W tym rzecz, że chyba tak! Ach, a mówiłam, że mają uważać! - zielonooka prychnęła oburzona i pokazała z werwą artykuł czarnookiemu, który od razy zaczął śledzić wzrokiem tekst i zdjęcia.
- Jesteś pewna, że to jest Ola? - zapytał, po chwili No, wchodząc w inna stronę, gdzie było więcej zdjęć. Niestety, sytuacja wyglądała na gorszą, niż sama szatynka właśnie sobie wyobraża.
-No, a jakże mogłoby być inaczej? - mruknęła. W tym, czasie czarnooki obrócił w jej stronę laptopa z ironiczną miną, i pokazał jej zdjęcie, na którym było idealnie widać twarz dziewczyny. Najgorsze chyba było to, że to nie była Ola, tylko, jakaś inna dziewczyna. Do tego Koreanka, i na oko młodsza, od Oli. - Zajebie go, jak Boga kocham! Ma zazdrosne pretensje o Olę, że się spotyka z Onew, a sam jest nie lepszy! Co to w ogóle za dziewczyna?! - mruczała niezadowolona. Dni okresowe jednak robią swoje i każdy kto ją znał wiedział, jaka potrafi być czasem marudna.
-Nie wiem, Marta. Nie powiem ci tego.
-Oj wiem. - mruknęła, tym razem bezradnie. Nie wiedziała, co ma w danym momencie zrobić. W sumie najlepiej by było, jakby o wszystkim powiedziała Oli. - Mimo wszystko muszę powiedzieć, o tym Oli. Chociaż będzie miała dobry argument, jak Tae znowu zacznie być zazdrosny.
- Jesteś pewna? Ona ostatnio chodzi, jakaś rozdrażniona i... i w ogóle dziwna. - chłopak przymknął klapę od laptopa, kiedy to skończył przeglądać galerię feralnych zdjęć tancerza. W sumie sam zastanawiał się, kto to jest? Taemin był przy niej uśmiechnięty, czyżby zdradzał Olę, mimo iż zrobił jej ostatnio jakieś zazdrosne wariates o Onew? Doprawdy, myślał, że mimo wszystko ten chłopak ma więcej oleju w głowie, niż wody.
- Tak! Bo Taemin już mnie za przeproszeniem wkurwia! Serio, mam ochotę go wykastrować, widząc z nim związane artykuły, że niby ma kogoś. I nic bym nie mówiła, gdyby nie fakt, że za każdym razem nie jest na tych zdjęciach z Olą, tylko jakąś wywłoką! I powiedz mi, co taka Ola ma sobie myśleć? Lee jej wygarnia, że chodzi, gdzieś z Onew i ich przyjaźń nie wygląda na taką, jaką powinna. No kurde, o czym my mówimy? Przecież on sam jest nie lepszy! Co za idiota! - warczała ze złocią szatynka, patrząc zniewieściałym wzrokiem ma Gongchana. Ten już w duszy zaczynał się jej trochę obawiać, bo nigdy nie wiadomo, co takie małe i wredne będzie w stanie zrobić. Na daną chwilę No mógł uwierzyć nawet w te słowa o kastracji. Pewnie Marta przywlokłaby go tu do piwnicy, związała i.... Oh, o nie mógł o tym dalej myśleć, bo to naprawdę było przerażające! Już chyba lepiej by było, jakby go tak nieszkodliwie pogryzła, zamiast go pozbawiła męskich organów. Jeszcze Minho by uciekł od niej ze strachu przed utratą tych swoich, i co wtedy?
-Łoł, łoł, łoł, spokojnie, bo mnie zaraz pogryziesz. Chyba będę musiał skontaktować się z Choi, aby przyszedł i cie poprzytulał czy coś, bo z tej złości rozniesiesz cukiernię. Tak w ogóle, to jest dziwne, ale przytulanki Choi zawsze na ciebie działają. Jesteś pewna, że niczego ci wtedy nie dosypuje do twojego ulubionego soku pomarańczowego, jaki ci zawsze wtedy daje?
- Jesteś idiotą, wiesz dryblasie? - powiedziała z ironią dziewczyna, jednak po chwili zaśmiała się - To normalne, że będąc przy moim ukochanym uspokajam się i tak, jestem pewna, że mi niczego nie dosypuje. Jego ciepełko i dobra duszyczka tak na mnie działa~. - Marta rozmarzyła się i zrobiła smutną minkę. Mimo iż raper, był przedwczoraj na noc i praktycznie wczoraj jeszcze siedział z nią cały dzień, to już za nim tęskniła. Serio, jak on pójdzie do tego wojska, to będzie katorga. Może by tak ukryła się w jednej z jego torb? Wtedy Minho mógłby ją przemycić, a ona mogłaby z nim być! Kit, że mieszkając w walizce z desperacką próbą łapania tlenu przez słomeczkę. Tak Marta, inteligenty pomysł...
- Jezu... przerażasz mnie. Chyba na wszelki wypadek wykręcę jakiś numer, po jakiegoś egzorcystę. Jeśli tu w ogóle jakiś jest w Seulu. - hebanowe oczy Gongchana patrzyły na młodszą z przerażeniem, jakby ten co najmniej widział jakiegoś ducha.
- Marta, czego ty się znowu tak drzesz? - do kuchni weszła ze znudzoną miną, blondynka. Przez tak ostatnio częste wstawanie o wczesnych porach, jej delikatne worki pod oczami, jakby się uwydatniły. Akurat była z Gongchanem umówiona tak, że kiedy nie ma szkoły, to ona wstaje o piątej i idzie piec różne słodkości, aby te były świeże. A kiedy ma, tą funkcje przejmuje chłopak. Tamci cukiernicy zostali zwolnieni przez Olę, bowiem umieli mniej niż Marta. A raczej w ogóle nic nie umieli. Teraz blondynka chociaż będzie wiedziała, żeby nie wierzyć samemu CV, tylko dodatkowo sprawdzić chętnych. Cała załoga wierzyła, że w końcu znajdzie się ktoś chętny, do pomocy i w razie czego zostawi w tajemnicy fakt, że cała trójka, prócz Sujuny, zna lśniących. Dlatego też, dobrze by było, jakby to byli chłopacy, albo już naprawdę jakaś rozsądna dziewczyna, nie będąca członkinią ''gangu sasaeng''. Prowadzenie cukierni w tak małej grupce jest naprawdę ciężkie, bo klientów wciąż przybywało. I tak szatynka w wolnych chwilach od sprzątania dormu, pomagała im, siedząc z nimi od rana do wieczora. Młodsza uważała, że to naprawdę złota i pomocna dziewczyna. Tylko czasem leniwa. Jeśli znowu chodzi o Olę... szatynka uważała, że ona w ogóle ostatnio wyglądała na jakąś dziwnie przybitą i najgorsze było to, że nic nie chciała jej powiedzieć. Wiedziała, że na pewno zmianą jej humoru nie jest przemęczenie, ale coś jeszcze. Są siostrami laotong* i przyrzekły sobie mówić o wszystkim, więc szatynka wolała nie naciskać, wierząc, że ta w końcu po prostu sama się otworzy.
- Ola, tylko się nie denerwuj... - zaczęła spokojnym głosem zielonooka. - Tae został przyłapany z jakaś dziewczyną. Też blondynką. Przez pierwszy moment, myślałam, że to ty, ale dzięki Gongchanowi zorientowałam się, że to jednak inna osoba. - Ola patrzyła na nich ze zdziwioną miną. W sumie wczoraj Tae nie odezwał się do niej ani jednym słowem. Może nie chciał jej przeszkadzać, albo po prostu nie miał czasu,aby napisać? Tak Ola, oszukuj się dalej. - nawet nie wiedziała, dlaczego tak pomyślała.
-Pokażcie mi te zdjęcia. - powiedziała głosem wypranym z emocji. Jej mina podczas oglądania zdjęć była poważna, ale nie widać było, aby ta była zła, czy wściekła.
-Może to jego przyjaciółka, albo jakaś znajoma?
-Nie jesteś o nią zazdrosna? I fakt, że on całuje ją w policzek na jednym ze zdjęć?
-Nie... Wierzę Taeminowi w stu procentach, poza tym to, że jest ze mną nie świadczy, że ma ewidentny zakaz na spotykanie się ze znajomymi. Jeśli będzie chciał, to wytłumaczy mi, co to za zamieszanie. - odparła i wróciła do drugiej kuchni, skąd przyszła chwilę temu. Szatynka i brunet spojrzeli na siebie ze zdziwionymi minami. Naprawdę nie rozumieli rozumowania tej dziewczyny. Facet mógł ja właśnie ewidentnie zdradzać, a ona i tak mu jest oddana i ufa.
-Ja jej nie rozumiem. Mam dziwne przeczucia, że w końcu przejedzie się na tej swojej ,,stuprocentowej ufności''.
Onew widząc artykuł w internecie, poczuł, jak złość ogarnia jego ciało. Odłożył laptopa obok siebie, po czym wstał z łóżka i podszedł do okna.
Mimo iż za oknem świeciło słonce, to zapowiadało się na deszcz. Ciemne chmury coraz to gęściej zaczęły pokrywać błękitne i przejrzyste niebo. Dlaczego, kiedy postanawiał zrezygnować z Oli, tancerz odwalał jakieś tarło? Teraz było tak samo. Jinki nie znał tej dziewczyny, jednak podejrzewał, że może to być jakaś trainee. Młodszy ostatnio mówił coś do Key, że musi jechać do studia, aby potrenować z jedną ze swoich podopiecznych, bo tak kazał mu menadżer. Podobno to była od jakiegoś czasu jego przyjaciółka. Właśnie debiutująca w tym miesiącu, jednak żaden z ich czwórki nic o niej nie wiedział więcej, i nie słyszał z ust maknae. Wstydził się jej, ich? A może bał zapoznawać z resztą, aby ta w razie czego nie roznosiła jakiś niechcianych plotek na ich temat? W sumie nigdy nie wiadomo, co takiej osobie wpadnie do głowy, aby tylko zabłysnąć podczas debiutu.
Mężczyzna znowu usiadł się na łóżku, po czym opadł na plecy i westchnął. Ciągle miał w głowie twarz blondynki z ostatniego spotkania. Niby cieszyła się, że ten chce o niej zapomnieć, bowiem mówiła, że nie chce, aby ten cierpiał, jednak... Jednak coś mu nie pasowało w tym niby ''wesołym'' wyrazie twarzy. Jej oczy był dziwnie smutne i bez wyrazu. Nie wiedział, czy też nieświadomie ją zranił, czy to był po prostu przejaw tego, jak bardzo go wiele razy zraniła, odrzucając jego miłość dla Taemina.
W pewnym momencie usłyszał pukanie do drzwi swojego pokoju. Podniósł się na łokciach i obejrzał do tyłu mówiąc niezbyt głośne, proszę. Drzwi uchyliły się, ukazując czyjeś szczupłe nogi, talię i w końcu wytkniętą głowę tancerza. No tak, jak trwoga, to do Boga, co? - pomyślał lider, podejrzewając, że młodszy chce jakiejś pomocy.
-Cześć hyeong, mogę wejść?
- Tak, jasne, wejdź. - Jinki starał się zachowywać w miarę normalnie, jak przez ostatnie dni. Wiedział, że swoim zachowaniem bardzo wprowadzał Tae w zdezorientowanie. I o to mu chodziło. Niech się dzieciak główkuje, co tak naprawdę czuje jego hyeong. A raczej myśli. Jinki usiadł się na brzegu łóżka, a obok niego po chwili pojawił się Tae. Przez chwilę milczał, unikając wzroku swojego starszego przyjaciela.
- Pewni już wiesz,co za afera ze mną wyszła. - zaczął niepewnie, a widząc kątem oka, jak Lee wzdycha i poprawia swoja pozycję, kontynuował. - Chcę byś wiedział, że nie zdradziłem Oli. Ta dziewczyna nazywa się Shinhye i jest moją przyjaciółką, co zapewne coś tam usłyszałeś na ten temat. - młodszy spojrzał na swoje splecione dłonie, po czym zaczął się nimi nerwowo bawić.
W sumie nie wiedział, dlaczego spowiada się Onew. Przecież przyszedł go tylko poprosić o przewiezienie do agencji. A to, jakie zamieszanie się teraz wokoło niego znowu działo, było jego sprawą, prawda? To było naprawdę dziwne...
- Tylko ją odwiozłem z naszego domu. Nie moja wina, że akurat w dzielnicy w której mieszka z resztą swojego debiutującego zespołu, przechadzał się jakiś durny reporter.
- Ok, i co w związku z tym, Taeminnie? - zagadnął Jinki, unosząc jedną brew do góry.
-Chodzi mi o to, że menadżer do mnie dzwonił ze względu na to, i kazał przyjechać. Powiedział, że mam cię ze sobą wziąć, abym nie jechał sam, bo jak sam wiesz nikogo innego nie ma w dormie. - Starszy patrzył na niego poważnie, po czym westchnął. Czasami miał dość bycia tym cholernym liderem, a zwłaszcza, kiedy w grupie byli czasami idioci, za których musiał brać pewną odpowiedzialność. Do tego, jak na złość, akurat reszta miała jakieś zajęcia wokalu akurat.
- No cóż nie mam innego wyboru, jak jechać tam z tobą. - Jinki uśmiechnął się w miarę przyjaźnie, po czym potargał włosy młodszego. - Tak w ogóle, to niedługo urodziny Oli. Zaplanowałeś już co dla niej zrobisz? - Tae spojrzał na niego lekko zaskoczony...
...po czym przybrał maskę pewności siebie. Cholera, jak mogłem zapomnieć? Nie mógł pokazać liderowi, że takie coś nastąpiło. W sumie może zrobią niespodziankę urodzinową dla niej? A potem poprosi, aby reszta zostawiła ich samych w domu? Tak, to był chyba dobry pomysł. Jednak... nadal musi jej coś ładnego kupić.
- Wiem, że jest już mało czasu, ale nadal nad tym myślę. Wiesz, teraz mamy trochę pracy i nie mam kiedy przysiąść i przemyśleć coś na spokojnie. - powiedział nieśmiało, pocierając kark dłonią. Nie wiedział czemu, ale bał się, że Onew zaraz zakpi z niego. Ostatnio naprawdę coraz bardziej zwracał uwagę na zachowanie lidera i zauważył również w swoim. Zachowywał eis tak, jakby coś ukrywał. Jednak nie był świadom tego, że coś zaczyna się rodzić nowego w jego sercu.
-Nie no rozumiem, nie spinaj się tak. Jak coś, to możemy się z Martą zgadać. Ona potrafi mieć dobre pomysły, na robienie niespodzianek. Pamiętasz wtedy w dormie? Jak zorganizowała akcję w której mieliście się pogodzić z Olą?
-Tak, tak, pamiętam. - czarnooki uśmiechnął się, jednakże w dziwny sposób. Może to dlatego, że ciągle myśli o tym artykule, w którym podejrzewali, że Sinhye, to jego dziewczyna? - Ok, możemy tak zrobić. - uśmiechnął się do starszego mężczyzny. W końcu obaj zebrali się i pojechali do agencji. Kiedy wysiadali z samochodu, ujrzeli pełno fanek. Wręcz obaj przeklęli pod nosem, czemuż one zawsze muszą być tam, gdzie nie potrzeba? Na szczęście menadżer obstawił czterech ochroniarzy, którzy tylko widząc ich, wręcz szybko znaleźli się przy nich, aby fanki, czasem niczego nie zrobiły. Kiedy ich odprowadzali, pomagali się dodatkowo ukryć chłopakom, którzy mieli na twarzach maski i na głowach czapki. Sasaeng krzyczały coś, do nich, a raczej Taemina. Niektóre był oburzone, inne płakały rozpaczliwie, a jeszcze inne życzyły mu szczęścia, jeśli to prawda, że się z kimś umawia.
W końcu, kiedy to udało im się wejść cało do budynku, pokierowali się w stronę gabinetu menadżera. Kiedy weszli i zaczęli się z nim witać, ten akurat odwrócił się od okna, za którym widział ten zgromadzony tłum fanek.
-O, jesteście, siadajcie.- mężczyzna skierował dłoń na sofy, kierując się powoli w ich strony. Oczywiście po drodze wziął w razie czego jakieś dwie butelki wody dla swoich podopiecznych. - Oh, Taemin, Taemin, coś ty znowu narobił, co? - menadżer spojrzał na niego poważnie, po czym się zaśmiał. Rozsiadł się wygodniej naprzeciwko nich na białej sofie, i opierając ręce na całej długości podparcia, przełożył nogę na nogę.
-Przepraszam ajussi. Postaram się być uważniejszy na przyszłość. - Taemin spuścił wzrok, a Lee odwrócił głowę i prychnął pod nosem, krzyżując ręce na torsie. Tyle lat w show biznesie i jeszcze niczego się nie nauczył.
-Z tego co wiem, masz dziewczynę. - zaczął, patrząc uważnie na dwójkę podopiecznych.
-Tak... - wychrypiał w pewnym momencie Tae.
- I co zamierzasz z tym teraz zrobić? Z tego co wiem, ona od rana pracuje w swojej cukierni, więc raczej wątpię w to, aby nie przeczytała tego artykułu.
- Nie wiem... na pewno mam zamiar zadzwonić i jej wszystko wytłumaczyć.
-Taemin. - menadżer westchnął i pochylił nieznacznie nad stoliczkiem, opierając się przed ranieniami o kolana. - Czy ty wiesz, że jeśli teraz do niej pojedziesz, to media coś wywęszą? A z tego co wiem, nie chciałbyś, aby Ola miała problemy z mediami, czy sasaeng. Dobrze wiesz, jakie to drugie potrafi być nachalne, mogąc wysyłać jej różnorakie pogróżki, jak nie próbować zrujnować biznesu.
-Tak, wiem.
-Shinhye wie, że masz kogoś?
-Nie. - menadżer pokręcił potakująco głową. Od razu ulżyło mu, po tym fakcie. Mogłyby wyniknąć niezłe problemy, gdyby jednak dziewczyna wiedziała, że jej przyjaciel ma kogoś. - Dobrze. To byłby błąd, gdybyś jej powiedział o Oli, nawet jeśli to twoja przyjaciółka. Lepiej nie ryzykować. Z tymi świeżakami nigdy nie wiadomo. Zawsze istnieje ryzyko, że mogłaby podać jakieś poufne informacje prasie, rozumiesz?
-Ale, ona nie jest taka!
-Mimo wszystko, lepiej się zabezpieczyć, zrozumiano?
-Tak... - wychrypiał, patrząc się zażenowanym wzrokiem na stoliczek.
- Tak w ogóle, to dzięki tej waszej wpadce na media, mam pewien plan. Nie ukrywam, że mam zamiar zrobić coś, co podsyci i nakarmi na jakiś czas media i popularność SHINee, jak i debiutujący teraz zespół Shinhye. Jednak wiem, jak długo jesteś z Olą i nie chcąc psuć twojego związku z nią, chciałbym, aby również słyszała co mam do powiedzenia. No i wygłosiła swoją opinię. Najwyżej wymyślę, coś innego, jeśli nie zgodzi się na pierwszy układ. - chłopacy popatrzyli na siebie, a potem niepewnie na siedzącego naprzeciwko nich mężczyznę.
-Ja też tęsknie... Ostatnio, jak sprzątałam, to poszłam do twojego pokoju, aby specjalnie się położyć na łóżku i choć poprzez wdychanie twojego zapachu wyobrazić sobie, że jesteś przy mnie.
-Urocza... - Choi uśmiechnął się pod nosem. - Jak wrócę, to od razu wpadnę do ciebie na noc. Co ty na to?
-Oh, naprawdę?! - w słuchawce rozbrzmiał się radosny głos. - Nie mogę się już doczekać... - Choi wiedział, że po tych słowach, dziewczyna właśnie prawdopodobnie przygryzła wargę, a na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec. Nagle rozbrzmiał dźwięk w pewnym sensie szoku. - Oh, kochanie, ty musisz dziś wcześnie wstać, a ja cię tu rozbudzam!
- Nic się nie stało. Dla mnie to sama przyjemność móc usłyszeć twój głos o tej porze.
- Weź, bo rzygnę tęczą i spalę się ze wstydu. - zaśmiała się. - Dobra, idź już spać, bo serio wstaniesz niewyspany.
-Ja chyba tylko budzę się przy tobie wyspany, więc spoko. I tak się nie wyśpię. - mruknął ponętnym głosem, przymykając na chwilę ociężałe powieki. - Chcę się do ciebie przytulić~. -mruknął smutno.
-Minho, no... przeraża mnie ten twój nadmiar słodkości. To pewnie przez tą godzinę. Tak, na pewno przez to... - mówiła już bardziej do siebie niż do niego, co rozbawiło chłopaka. - Kocham z tobą rozmawiać i słyszeć twój głos, ale idź już spać...
-Spławiasz mnie? - mężczyzna pokrył dolną wargę tą górną, a jego głos brzmiał na zawiedziony. - Jesteś okrutna...
-Nie, troszczę o ciebie mój dryblasku.
-No dobrze, to skoro, to tak to wygląda, to idę już spać. Dobranoc i miłych snów z Żabim księciem. - mężczyzna cmoknął w przestrzeń, uśmiechając się niczym jakiś wariat.
-Ok, a tobie z Kociakiem. - zachichotała i tak samo wydała cmoknięcie. Nie minęła chwila, a w słuchawce znowu rozbrzmiał się podirytowany głos blondynki, że jeśli ta nie skończy zaraz rozmawiać, albo wyjdzie z pokoju i da jej spać, to wykopie ją sama. Tak, to się nazywa prawdziwa przyjaźń. Minho nie raz miał niezły ubaw wraz z resztą chłopaków, kiedy obie sobie wrednie dogryzały. To było również w pewnym sensie urocze. - Dobra, idę, bo Ola zaraz mnie pogryzie. Oho, już się na mnie czai... papa. - Jedynie tyle zdążyła wydukać i się rozłączyła.
-Pa... - odpowiedział po chwili, patrząc już na włączony wyświetlacz, na którym nie było już ukazanego połączenia. Na ustach przystojnego mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech. Doprawdy, sam nie wiedział skąd u szatynki biorą się takie sny?!
Z ową myślą odłożył na bok komórkę i wsunął się bardziej pod kołdrę. Zamknął powieki, a po chwili już śnił...
Od czasu wybuchu złości Taemina w dormie chłopaków, stosunki pomiędzy nim a Onew ociepliły się. Starszy zachowywał się, jak zawsze, co wprawiało w zdezorientowanie młodszego chłopaka. Uśmiechał się do niego, żartował i rozmawiał, jak dawniej. Z tą myślą Tae pałętał się po dormie, nie wiedząc co ze sobą ma zrobić.
Nikogo w nim nie było, bowiem, jak tylko wczoraj wrócili po trzytygodniowej trasie, Minho zawędrował do szatynki, Key wraz z Jonghyunem poszli dziś na jakieś zakupy, a Onew... On nie powiedział, gdzie się wybiera i o której wróci. Jednak jakoś, to specjalnie nie interesowało Lee.
W sumie on sam mógłby pojechać do Oli, i wspólnie z nią Cho i Martą, spędzić dzień. Jednak był już umówiony. Akurat w drodze do niego była Shinhye, ponieważ obiecał jej, że jak tylko wróci, pomoże jej przy jednym układzie z który miała problemy.
Długo nie musiał czekać, bo jak tylko usiadł się z myślą obejrzenia sobie czegoś w telewizji, w salonie rozniósł się dźwiek dzwonka. Wstał, więc z sofy, po chwili już otwierając drzwi przyjaciółce.
-Hej, oppa! - powiedziała radośnie dziewczyna, wchodząc głębiej mieszkania, kiedy tylko Taemin ją wpuścił.
-No cześć, to z jakim układem moja mała tancerkowa łamaga ma problem, hm? - zażartował, nachylając się nad nią, z włożonymi rękoma w kieszeniach spodni, aby pocałować ją w policzek. Od jakiegoś czasu stało się to ich ,,rytuałem''
-Pff... - fuknęła patrząc na niego z żartobliwym oburzeniem, co było widać gołym okiem. - Mała tancerkowa łamaga... - dodała, odpychając lekko pochylonego w jej stronę chłopaka. - Jesteś wredny, wiesz?
- Oj, żartuję sobie przecież. - poczochrał jej jasne włosy z rozbawieniem.
Była taka pocieszna. W końcu chłopak skierował się do kuchni, z zamiarem poczęstowania chociaż czymś do picia swojego gościa. Nie wypada w ogóle nic nie dawać.
- Chcesz się czegoś napić zanim zaczniemy?
-Na razie nie, może później. Oh, już się boję co ty ze mną zrobisz. Pewnie ledwo będę żyła, po tej twojej lekcji.
-Oj, przesadzasz, nie będzie tak źle. Obiecuję za bardzo nie męczyć. - zaśmiał się, kiedy to wstał z sofy - na której brzegu uprzednio usiadł chwilę temu - a potem skierować się do kuchni.
- Mam nadzieję, że nie umrę zanim ktoś po mnie przyjedzie. - zaśmiała się, kręcąc przez chwilę po salonie. - Tańczymy tu?
-Tak, tak, tu. A i nie musisz po nikogo dzwonić, odwiozę cię. - uśmiechnął się wracając z kuchni do salonu z dwiema szklankami, i jakąś dużą wodą mineralną. - Minho akurat jest w Seulu, więc z nim mógłbym wrócić z powrotem. - następnie podszedł do odtwarzacza, aby włączyć płytę, którą dała mu po chwili dziewczyna.
-No nie wiem, oppa... nie chcę cię wykorzystywać. - powiedziała nieśmiało.
- Marudzisz. - chłopak nadymał poliki. W końcu wstał i obejrzał układ, jaki pokazała mu dziewczyna, włączył odtwarzacz, a po niedługiej chwili już tańczyli.
Po wszystkim, wracali już do domu. Tak, jak obiecał tancerz, odwiózł Shinhye do dormu w którym przebywała dziewczyna. Kiedy wyszedł z pojazdu, otwierając dziewczynie drzwi z uśmiechem, nie wiedzieli, że właśnie padli w zasadzkę przypadkowo przechodzącego reportera. Ten widząc dobrego newsa do gazety, ukrył się za jednym z samochodów i zaczął robić zdjęcia owej dwójce.
Na drugi dzień w agencji zapanował szaszor - jak i nie na całym świcie. W internecie były zdjęcie Taemina z trainee, a nagłówki głosiły ,,Nowa dziewczyna makne SHINee?'' o inne podobne temu tytuły. Menadżer już z lekką żyłką irytacji, rzucił gazetą w przestrzeń, kiedy to skończył czytać kolejny już napisany artykuł. Jako jedyny w agencji wiedział prawdę. Shinhye nie była jego dziewczyną, no ale media widząc sławną gwiazdę z kimś innej płci niż ona sama, zaraz snują plotki o różnorakich romansach i innych niestworzonych rzeczach.
Mężczyzna przeczesał włosy dłonią, patrząc na artykuł zamieszczony w internie i zaczął rozmyślać nad tym co teraz zrobić. Gdyby Shinhye była już sławna, to wszystko byłoby...
- Chwila, chwila... - zaczął z nieznanym i krzywym uśmiechem na ustach niczym tchnięty jakąś czarodziejską różdżką, bowiem wpadł mu do głowy pewien pomysł. - W sumie, ona debiutuje teraz z zespołem... Fakt, że na niby byłaby z Taeminem, mógłby podnieść popularność jej zespołu. - rozmyślał uważnie, patrząc w przestrzeń, jakby to miało pomóc mu podsunąć do głowy dalsze pomysły. - Dzwonie do Taemina!
-Ola! - krzyczała szatynka, wchodząc do jeszcze zamkniętej cukierni, w której urzędował już Gonchan. Akurat blondynka, od czasu do czasu wstawała o piątej, aby upiec słodycze, bowiem te zawsze muszą być świeże, dlatego też aktualnie szukała jej w tym miejscu. - Ola, mam dzikiego newsa, a którego mam ochotę powiesić Tae! - mówiła rozzłoszczona. Akurat przeglądając przy śniadaniu nowości w show biznesie, jej oczom ukazał się artykuł o Taeminie. Widząc, go uśmiechniętego na fotografii, z jakąś blondynką, przez chwile myślała, że fotoreporterzy przyłapali z nim młodszą. Jednak drugie zdjęcie stanowczo popsuło jej domysły. jak i humor...
-Czego się tak drzesz? - mruknął podirytowany chłopak, na co szatynka widząc jego zamuloną minę, z przyjemnością wytknęła mu język. Widać, że noc z Sujuną, kiedy ta miała okres, nie była zbyt łatwa. To nie pierwszy raz, kiedy Koreańczyk przychodził, do pracy w takim, a nie innym stanie, kiedy to praktycznie przez całą noc masował brzuch ukochanej. Suhujna nie mogła brać tabletek, przez co biedna musiała przez kilka dni, każdego miesiąca, cierpieć i wręcz ''umierać'' z bólu, przez okres.
-Co, Suhuna znowu nie dała ci spać? - szatynka podeszłą bliżej z laptopem, w końcu stawiając go ostrożnie na czystej ladzie. Gdyby go pobrudziła, zginęłaby zapewne z rąk swojej przyjaciółki.
-A weź daj spokój... - jęknął brunet, opadając bezradnie na krzesło i podpierając ręką głowę. Jego powieki tak ociężale się teraz otwierały, a co dopiero mówić, jak czeka go równe osiem godzin harówki. Marta coś czuła, że bez odwiezienia go się nie obędzie. - Dzięki niej mogłem chociaż doświadczyć, co wtedy czujecie i jak cierpicie. Serio... już chyba durne kopnięcie w jaja nie jest dla mnie takie straszne, jak to. - na samo wspomnienie tych jęków i rozpaczy z bólu, wzdrygnęło nim, co rozbawiło szatynkę. - Dobra, a teraz powiedz, czemu drzesz się na całą cukiernie, jak jakiś kogut i przylazłaś z laptopem?
-Bo mam chęć uduszenia Tae, bo krążą po necie jego zdjęcia z blondynką! Teraz media nie dadzą jej spokoju, jak się dowiedzą kim ona jest.
-Blondynką? Paparazzi przyłapali go z Olą?
-W tym rzecz, że chyba tak! Ach, a mówiłam, że mają uważać! - zielonooka prychnęła oburzona i pokazała z werwą artykuł czarnookiemu, który od razy zaczął śledzić wzrokiem tekst i zdjęcia.
- Jesteś pewna, że to jest Ola? - zapytał, po chwili No, wchodząc w inna stronę, gdzie było więcej zdjęć. Niestety, sytuacja wyglądała na gorszą, niż sama szatynka właśnie sobie wyobraża.
-No, a jakże mogłoby być inaczej? - mruknęła. W tym, czasie czarnooki obrócił w jej stronę laptopa z ironiczną miną, i pokazał jej zdjęcie, na którym było idealnie widać twarz dziewczyny. Najgorsze chyba było to, że to nie była Ola, tylko, jakaś inna dziewczyna. Do tego Koreanka, i na oko młodsza, od Oli. - Zajebie go, jak Boga kocham! Ma zazdrosne pretensje o Olę, że się spotyka z Onew, a sam jest nie lepszy! Co to w ogóle za dziewczyna?! - mruczała niezadowolona. Dni okresowe jednak robią swoje i każdy kto ją znał wiedział, jaka potrafi być czasem marudna.
-Nie wiem, Marta. Nie powiem ci tego.
-Oj wiem. - mruknęła, tym razem bezradnie. Nie wiedziała, co ma w danym momencie zrobić. W sumie najlepiej by było, jakby o wszystkim powiedziała Oli. - Mimo wszystko muszę powiedzieć, o tym Oli. Chociaż będzie miała dobry argument, jak Tae znowu zacznie być zazdrosny.
- Jesteś pewna? Ona ostatnio chodzi, jakaś rozdrażniona i... i w ogóle dziwna. - chłopak przymknął klapę od laptopa, kiedy to skończył przeglądać galerię feralnych zdjęć tancerza. W sumie sam zastanawiał się, kto to jest? Taemin był przy niej uśmiechnięty, czyżby zdradzał Olę, mimo iż zrobił jej ostatnio jakieś zazdrosne wariates o Onew? Doprawdy, myślał, że mimo wszystko ten chłopak ma więcej oleju w głowie, niż wody.
- Tak! Bo Taemin już mnie za przeproszeniem wkurwia! Serio, mam ochotę go wykastrować, widząc z nim związane artykuły, że niby ma kogoś. I nic bym nie mówiła, gdyby nie fakt, że za każdym razem nie jest na tych zdjęciach z Olą, tylko jakąś wywłoką! I powiedz mi, co taka Ola ma sobie myśleć? Lee jej wygarnia, że chodzi, gdzieś z Onew i ich przyjaźń nie wygląda na taką, jaką powinna. No kurde, o czym my mówimy? Przecież on sam jest nie lepszy! Co za idiota! - warczała ze złocią szatynka, patrząc zniewieściałym wzrokiem ma Gongchana. Ten już w duszy zaczynał się jej trochę obawiać, bo nigdy nie wiadomo, co takie małe i wredne będzie w stanie zrobić. Na daną chwilę No mógł uwierzyć nawet w te słowa o kastracji. Pewnie Marta przywlokłaby go tu do piwnicy, związała i.... Oh, o nie mógł o tym dalej myśleć, bo to naprawdę było przerażające! Już chyba lepiej by było, jakby go tak nieszkodliwie pogryzła, zamiast go pozbawiła męskich organów. Jeszcze Minho by uciekł od niej ze strachu przed utratą tych swoich, i co wtedy?
-Łoł, łoł, łoł, spokojnie, bo mnie zaraz pogryziesz. Chyba będę musiał skontaktować się z Choi, aby przyszedł i cie poprzytulał czy coś, bo z tej złości rozniesiesz cukiernię. Tak w ogóle, to jest dziwne, ale przytulanki Choi zawsze na ciebie działają. Jesteś pewna, że niczego ci wtedy nie dosypuje do twojego ulubionego soku pomarańczowego, jaki ci zawsze wtedy daje?
- Jesteś idiotą, wiesz dryblasie? - powiedziała z ironią dziewczyna, jednak po chwili zaśmiała się - To normalne, że będąc przy moim ukochanym uspokajam się i tak, jestem pewna, że mi niczego nie dosypuje. Jego ciepełko i dobra duszyczka tak na mnie działa~. - Marta rozmarzyła się i zrobiła smutną minkę. Mimo iż raper, był przedwczoraj na noc i praktycznie wczoraj jeszcze siedział z nią cały dzień, to już za nim tęskniła. Serio, jak on pójdzie do tego wojska, to będzie katorga. Może by tak ukryła się w jednej z jego torb? Wtedy Minho mógłby ją przemycić, a ona mogłaby z nim być! Kit, że mieszkając w walizce z desperacką próbą łapania tlenu przez słomeczkę. Tak Marta, inteligenty pomysł...
- Jezu... przerażasz mnie. Chyba na wszelki wypadek wykręcę jakiś numer, po jakiegoś egzorcystę. Jeśli tu w ogóle jakiś jest w Seulu. - hebanowe oczy Gongchana patrzyły na młodszą z przerażeniem, jakby ten co najmniej widział jakiegoś ducha.
- Marta, czego ty się znowu tak drzesz? - do kuchni weszła ze znudzoną miną, blondynka. Przez tak ostatnio częste wstawanie o wczesnych porach, jej delikatne worki pod oczami, jakby się uwydatniły. Akurat była z Gongchanem umówiona tak, że kiedy nie ma szkoły, to ona wstaje o piątej i idzie piec różne słodkości, aby te były świeże. A kiedy ma, tą funkcje przejmuje chłopak. Tamci cukiernicy zostali zwolnieni przez Olę, bowiem umieli mniej niż Marta. A raczej w ogóle nic nie umieli. Teraz blondynka chociaż będzie wiedziała, żeby nie wierzyć samemu CV, tylko dodatkowo sprawdzić chętnych. Cała załoga wierzyła, że w końcu znajdzie się ktoś chętny, do pomocy i w razie czego zostawi w tajemnicy fakt, że cała trójka, prócz Sujuny, zna lśniących. Dlatego też, dobrze by było, jakby to byli chłopacy, albo już naprawdę jakaś rozsądna dziewczyna, nie będąca członkinią ''gangu sasaeng''. Prowadzenie cukierni w tak małej grupce jest naprawdę ciężkie, bo klientów wciąż przybywało. I tak szatynka w wolnych chwilach od sprzątania dormu, pomagała im, siedząc z nimi od rana do wieczora. Młodsza uważała, że to naprawdę złota i pomocna dziewczyna. Tylko czasem leniwa. Jeśli znowu chodzi o Olę... szatynka uważała, że ona w ogóle ostatnio wyglądała na jakąś dziwnie przybitą i najgorsze było to, że nic nie chciała jej powiedzieć. Wiedziała, że na pewno zmianą jej humoru nie jest przemęczenie, ale coś jeszcze. Są siostrami laotong* i przyrzekły sobie mówić o wszystkim, więc szatynka wolała nie naciskać, wierząc, że ta w końcu po prostu sama się otworzy.
- Ola, tylko się nie denerwuj... - zaczęła spokojnym głosem zielonooka. - Tae został przyłapany z jakaś dziewczyną. Też blondynką. Przez pierwszy moment, myślałam, że to ty, ale dzięki Gongchanowi zorientowałam się, że to jednak inna osoba. - Ola patrzyła na nich ze zdziwioną miną. W sumie wczoraj Tae nie odezwał się do niej ani jednym słowem. Może nie chciał jej przeszkadzać, albo po prostu nie miał czasu,aby napisać? Tak Ola, oszukuj się dalej. - nawet nie wiedziała, dlaczego tak pomyślała.
-Pokażcie mi te zdjęcia. - powiedziała głosem wypranym z emocji. Jej mina podczas oglądania zdjęć była poważna, ale nie widać było, aby ta była zła, czy wściekła.
-Może to jego przyjaciółka, albo jakaś znajoma?
-Nie jesteś o nią zazdrosna? I fakt, że on całuje ją w policzek na jednym ze zdjęć?
-Nie... Wierzę Taeminowi w stu procentach, poza tym to, że jest ze mną nie świadczy, że ma ewidentny zakaz na spotykanie się ze znajomymi. Jeśli będzie chciał, to wytłumaczy mi, co to za zamieszanie. - odparła i wróciła do drugiej kuchni, skąd przyszła chwilę temu. Szatynka i brunet spojrzeli na siebie ze zdziwionymi minami. Naprawdę nie rozumieli rozumowania tej dziewczyny. Facet mógł ja właśnie ewidentnie zdradzać, a ona i tak mu jest oddana i ufa.
-Ja jej nie rozumiem. Mam dziwne przeczucia, że w końcu przejedzie się na tej swojej ,,stuprocentowej ufności''.
Onew widząc artykuł w internecie, poczuł, jak złość ogarnia jego ciało. Odłożył laptopa obok siebie, po czym wstał z łóżka i podszedł do okna.
Mimo iż za oknem świeciło słonce, to zapowiadało się na deszcz. Ciemne chmury coraz to gęściej zaczęły pokrywać błękitne i przejrzyste niebo. Dlaczego, kiedy postanawiał zrezygnować z Oli, tancerz odwalał jakieś tarło? Teraz było tak samo. Jinki nie znał tej dziewczyny, jednak podejrzewał, że może to być jakaś trainee. Młodszy ostatnio mówił coś do Key, że musi jechać do studia, aby potrenować z jedną ze swoich podopiecznych, bo tak kazał mu menadżer. Podobno to była od jakiegoś czasu jego przyjaciółka. Właśnie debiutująca w tym miesiącu, jednak żaden z ich czwórki nic o niej nie wiedział więcej, i nie słyszał z ust maknae. Wstydził się jej, ich? A może bał zapoznawać z resztą, aby ta w razie czego nie roznosiła jakiś niechcianych plotek na ich temat? W sumie nigdy nie wiadomo, co takiej osobie wpadnie do głowy, aby tylko zabłysnąć podczas debiutu.
Mężczyzna znowu usiadł się na łóżku, po czym opadł na plecy i westchnął. Ciągle miał w głowie twarz blondynki z ostatniego spotkania. Niby cieszyła się, że ten chce o niej zapomnieć, bowiem mówiła, że nie chce, aby ten cierpiał, jednak... Jednak coś mu nie pasowało w tym niby ''wesołym'' wyrazie twarzy. Jej oczy był dziwnie smutne i bez wyrazu. Nie wiedział, czy też nieświadomie ją zranił, czy to był po prostu przejaw tego, jak bardzo go wiele razy zraniła, odrzucając jego miłość dla Taemina.
W pewnym momencie usłyszał pukanie do drzwi swojego pokoju. Podniósł się na łokciach i obejrzał do tyłu mówiąc niezbyt głośne, proszę. Drzwi uchyliły się, ukazując czyjeś szczupłe nogi, talię i w końcu wytkniętą głowę tancerza. No tak, jak trwoga, to do Boga, co? - pomyślał lider, podejrzewając, że młodszy chce jakiejś pomocy.
-Cześć hyeong, mogę wejść?
- Tak, jasne, wejdź. - Jinki starał się zachowywać w miarę normalnie, jak przez ostatnie dni. Wiedział, że swoim zachowaniem bardzo wprowadzał Tae w zdezorientowanie. I o to mu chodziło. Niech się dzieciak główkuje, co tak naprawdę czuje jego hyeong. A raczej myśli. Jinki usiadł się na brzegu łóżka, a obok niego po chwili pojawił się Tae. Przez chwilę milczał, unikając wzroku swojego starszego przyjaciela.
- Pewni już wiesz,co za afera ze mną wyszła. - zaczął niepewnie, a widząc kątem oka, jak Lee wzdycha i poprawia swoja pozycję, kontynuował. - Chcę byś wiedział, że nie zdradziłem Oli. Ta dziewczyna nazywa się Shinhye i jest moją przyjaciółką, co zapewne coś tam usłyszałeś na ten temat. - młodszy spojrzał na swoje splecione dłonie, po czym zaczął się nimi nerwowo bawić.
W sumie nie wiedział, dlaczego spowiada się Onew. Przecież przyszedł go tylko poprosić o przewiezienie do agencji. A to, jakie zamieszanie się teraz wokoło niego znowu działo, było jego sprawą, prawda? To było naprawdę dziwne...
- Tylko ją odwiozłem z naszego domu. Nie moja wina, że akurat w dzielnicy w której mieszka z resztą swojego debiutującego zespołu, przechadzał się jakiś durny reporter.
- Ok, i co w związku z tym, Taeminnie? - zagadnął Jinki, unosząc jedną brew do góry.
-Chodzi mi o to, że menadżer do mnie dzwonił ze względu na to, i kazał przyjechać. Powiedział, że mam cię ze sobą wziąć, abym nie jechał sam, bo jak sam wiesz nikogo innego nie ma w dormie. - Starszy patrzył na niego poważnie, po czym westchnął. Czasami miał dość bycia tym cholernym liderem, a zwłaszcza, kiedy w grupie byli czasami idioci, za których musiał brać pewną odpowiedzialność. Do tego, jak na złość, akurat reszta miała jakieś zajęcia wokalu akurat.
- No cóż nie mam innego wyboru, jak jechać tam z tobą. - Jinki uśmiechnął się w miarę przyjaźnie, po czym potargał włosy młodszego. - Tak w ogóle, to niedługo urodziny Oli. Zaplanowałeś już co dla niej zrobisz? - Tae spojrzał na niego lekko zaskoczony...
...po czym przybrał maskę pewności siebie. Cholera, jak mogłem zapomnieć? Nie mógł pokazać liderowi, że takie coś nastąpiło. W sumie może zrobią niespodziankę urodzinową dla niej? A potem poprosi, aby reszta zostawiła ich samych w domu? Tak, to był chyba dobry pomysł. Jednak... nadal musi jej coś ładnego kupić.
- Wiem, że jest już mało czasu, ale nadal nad tym myślę. Wiesz, teraz mamy trochę pracy i nie mam kiedy przysiąść i przemyśleć coś na spokojnie. - powiedział nieśmiało, pocierając kark dłonią. Nie wiedział czemu, ale bał się, że Onew zaraz zakpi z niego. Ostatnio naprawdę coraz bardziej zwracał uwagę na zachowanie lidera i zauważył również w swoim. Zachowywał eis tak, jakby coś ukrywał. Jednak nie był świadom tego, że coś zaczyna się rodzić nowego w jego sercu.
-Nie no rozumiem, nie spinaj się tak. Jak coś, to możemy się z Martą zgadać. Ona potrafi mieć dobre pomysły, na robienie niespodzianek. Pamiętasz wtedy w dormie? Jak zorganizowała akcję w której mieliście się pogodzić z Olą?
-Tak, tak, pamiętam. - czarnooki uśmiechnął się, jednakże w dziwny sposób. Może to dlatego, że ciągle myśli o tym artykule, w którym podejrzewali, że Sinhye, to jego dziewczyna? - Ok, możemy tak zrobić. - uśmiechnął się do starszego mężczyzny. W końcu obaj zebrali się i pojechali do agencji. Kiedy wysiadali z samochodu, ujrzeli pełno fanek. Wręcz obaj przeklęli pod nosem, czemuż one zawsze muszą być tam, gdzie nie potrzeba? Na szczęście menadżer obstawił czterech ochroniarzy, którzy tylko widząc ich, wręcz szybko znaleźli się przy nich, aby fanki, czasem niczego nie zrobiły. Kiedy ich odprowadzali, pomagali się dodatkowo ukryć chłopakom, którzy mieli na twarzach maski i na głowach czapki. Sasaeng krzyczały coś, do nich, a raczej Taemina. Niektóre był oburzone, inne płakały rozpaczliwie, a jeszcze inne życzyły mu szczęścia, jeśli to prawda, że się z kimś umawia.
W końcu, kiedy to udało im się wejść cało do budynku, pokierowali się w stronę gabinetu menadżera. Kiedy weszli i zaczęli się z nim witać, ten akurat odwrócił się od okna, za którym widział ten zgromadzony tłum fanek.
-O, jesteście, siadajcie.- mężczyzna skierował dłoń na sofy, kierując się powoli w ich strony. Oczywiście po drodze wziął w razie czego jakieś dwie butelki wody dla swoich podopiecznych. - Oh, Taemin, Taemin, coś ty znowu narobił, co? - menadżer spojrzał na niego poważnie, po czym się zaśmiał. Rozsiadł się wygodniej naprzeciwko nich na białej sofie, i opierając ręce na całej długości podparcia, przełożył nogę na nogę.
-Przepraszam ajussi. Postaram się być uważniejszy na przyszłość. - Taemin spuścił wzrok, a Lee odwrócił głowę i prychnął pod nosem, krzyżując ręce na torsie. Tyle lat w show biznesie i jeszcze niczego się nie nauczył.
-Z tego co wiem, masz dziewczynę. - zaczął, patrząc uważnie na dwójkę podopiecznych.
-Tak... - wychrypiał w pewnym momencie Tae.
- I co zamierzasz z tym teraz zrobić? Z tego co wiem, ona od rana pracuje w swojej cukierni, więc raczej wątpię w to, aby nie przeczytała tego artykułu.
- Nie wiem... na pewno mam zamiar zadzwonić i jej wszystko wytłumaczyć.
-Taemin. - menadżer westchnął i pochylił nieznacznie nad stoliczkiem, opierając się przed ranieniami o kolana. - Czy ty wiesz, że jeśli teraz do niej pojedziesz, to media coś wywęszą? A z tego co wiem, nie chciałbyś, aby Ola miała problemy z mediami, czy sasaeng. Dobrze wiesz, jakie to drugie potrafi być nachalne, mogąc wysyłać jej różnorakie pogróżki, jak nie próbować zrujnować biznesu.
-Tak, wiem.
-Shinhye wie, że masz kogoś?
-Nie. - menadżer pokręcił potakująco głową. Od razu ulżyło mu, po tym fakcie. Mogłyby wyniknąć niezłe problemy, gdyby jednak dziewczyna wiedziała, że jej przyjaciel ma kogoś. - Dobrze. To byłby błąd, gdybyś jej powiedział o Oli, nawet jeśli to twoja przyjaciółka. Lepiej nie ryzykować. Z tymi świeżakami nigdy nie wiadomo. Zawsze istnieje ryzyko, że mogłaby podać jakieś poufne informacje prasie, rozumiesz?
-Ale, ona nie jest taka!
-Mimo wszystko, lepiej się zabezpieczyć, zrozumiano?
-Tak... - wychrypiał, patrząc się zażenowanym wzrokiem na stoliczek.
- Tak w ogóle, to dzięki tej waszej wpadce na media, mam pewien plan. Nie ukrywam, że mam zamiar zrobić coś, co podsyci i nakarmi na jakiś czas media i popularność SHINee, jak i debiutujący teraz zespół Shinhye. Jednak wiem, jak długo jesteś z Olą i nie chcąc psuć twojego związku z nią, chciałbym, aby również słyszała co mam do powiedzenia. No i wygłosiła swoją opinię. Najwyżej wymyślę, coś innego, jeśli nie zgodzi się na pierwszy układ. - chłopacy popatrzyli na siebie, a potem niepewnie na siedzącego naprzeciwko nich mężczyznę.
Nie wiedzieli co ten wymyślił. Jeśli chodziło o podsinienie popularności chłopaków, i tego debiutującego zespołu przyjaciółki Tae, to mogli się spodziewać wszystkiego.
Ola akurat wchodziła schodami na górę, wręcz zmuszona na wzięcie jakiejś drzemki. Jak zwykle Marta wraz z ich drugim cukiernikiem, wręcz zmówili się, aby wygonić ją w końcu z kuchni, bo ileż można pracować? Jeszcze im się na śmierć zaharuje i co? Nawet No czasami u nich robił sobie chociaż godzinną lub dwugodzinną, drzemkę, aby być bardziej rześkim w pracy.
Ola z westchnieniem zamknęła za sobą drzwi, po czym podreptała do łazienki. Spojrzała w swoje odbicie i skrzywiła się. Jej twarz była wręcz blado trupia, oczy lekko podkrążone, a specyficzne worki pod oczyma, był lekko sine. Chyba naprawdę powinna znowu zrobić nabór pracowników, do swojej cukierni. Z takimi przemyśleniami zaczęła iść w stronę pokoi. Zatrzymała się jednak przy kanapie, czując w kieszeni wibrację telefonu. Zdziwiła się widząc nazwę - menadżer chłopaków. Nie usuwała kontaktu od czasów, jak tylko Marta jej go dała, kiedy to miały zrobić tort urodzinowy dla Jonghyuna. Blondynka nie ukrywała, że była lekko zdziwiona tym. Chociaż podejrzewała, że może chodzić o akcję z Taeminem.
-Halo?
-Ola? Możesz teraz rozmawiać? - w słuchawce rozległ się głos jej ukochanego. Blondynka zagryzła mocniej wargę ze złości. Dlaczego, akurat teraz dzwonił i do tego od menadżera? Jakby nie mógł za tą godzinkę, czy dwie, kiedy to by się chwilę zdrzemnęła.
-Tak, akurat mam przerwę. - powiedziała cichym głosem. - Coś się stało, że dzwonisz od swojego menadżera?
- Dzień dobry Olu, chyba nie czytałaś artykułu na temat Taemina, co? - w pewnej chwili odezwał się po drugiej stronie menadżer.
-Dzień dobry, ja... Ja go czytałam.
- Czytałaś? To z jednej strony dobrze, mimo iż pewnie trochę cie zabolało, to co tam pisali.
- Nie, bo wierzę, że to nie jest prawda. - powiedziała pewnym siebie głosem.
-Brzmisz, jakby było inaczej. - odburknął Onew, na co oczy blondynki, jakby się ożywiły, rozszerzając o razu.
- To nie tak, oppa, ja po prostu od rana pracuję i jestem zmęczona, dlatego jeśli możesz ajussi, to powiedz o co chodzi. Naprawdę jestem zmęczona i chciałabym się chwilę zdrzemnąć. - mówiła słabym głosem, siadając na kanapie z nadzieją, że jednak nie zaśnie z przystawioną komórką do ucha. Przetarła dłonią swoją twarz i westchnęła, patrząc po chwili na telewizor plazmowy.
- To zajmie tylko chwilę, bo akurat dzwonimy do ciebie w tej sprawie. Taeminowi jest z tego powodu bardzo głupio, jednak cóż poradzić? Stało się. Akurat mogę ci przysiąc, że cię nie zdradził. On się z nią tylko przyjaźni i daje czasem dodatkowe lekcje z tańca. Akurat owe zdjęcia są z tamtego dnia, kiedy to odwiózł ją do domu.
-Ajussi, nie chcę być wredny, ale ona zaraz tam panu uśnie pod drugiej stronie. - mruknął w pewnym momencie lider.
- Oj dobrze, już dobrze. Tylko tłumaczę Taemina, jak prosił. - mruknął ich mentor. - Dzwonię do ciebie z propozycją, na którą możesz być niezbyt zadowolona. Otóż Shinhye nie wie, że jesteś z Taeminem. Wszyscy myślą, że ona jest jego dziewczyną, mimo iż to jedynie przyjaciółka. Wiesz, że gdybym chciał, to za waszą zgodą powiedziałbym, że Tae, tak naprawdę ma już kogoś, ale wtedy istniałoby pewne ryzyko. Fani i media mogliby ci nie dawać spokoju, a na pewno wiesz, jacy są natarczywi. Do tego również nie możemy powiedzieć o tym Shinhye, ponieważ zawsze istnieje również ryzyko, że mogłaby rozpowiedzieć jakieś plotki mediom.
-No rozumiem, i co w związku z tym?
- Nie miałabyś nic przeciwko, aby Taemin przez jakiś czas udawał, że jest z nią w związku?
-Co?! - w słuchawce rozniosły się zszokowane dwa głosy. Taemina i Onew. Jak widać, nawet oni nie wiedzieli o owym planie.
- Jak, to związek? - zaczął oburzony Taemin. Widocznie zaczynał coś podejrzewać, że takie coś może się niezbyt dobrze skończyć. Miał nadzieję, że Ola nie zgodzi się na to.
-Um, ja...
- Jej grupa akurat zaczyna debiutować, więc taki rozgłos by dobrze zrobił dla obu grup, przy okazji oszczędzając ciebie i twoją cukiernię, przed rozgłosem. - W Oli nagle coś drgnęło. Poczuła się dziwnie. Tak, jakoś źle, smutno i bezradnie... I co miała zrobić? - Więc jak? Jeśli coś jest nie tak, to mów. Najwyżej spróbuję coś wymyślić innego, chociaż to byłoby najwiarygodniejsze dla mediów, niż prawdziwa wersja, że są przyjaciółmi. - w słuchawce nastała chwila ciszy, tylko przerywana jakimś grymaszeniem pomiędzy liderem i Taeminem
- Dobrze... - zaczęła z myślą, że faktycznie nie ma innego wyjścia, jak zgodzenie się na to... - Ufam Taemin'owi w stu procentach - powiedziała pewnym siebie głosem. Zawsze mu ufała i ufać będzie. - jednak... jednak rozumiem, że owa zgoda wiąże się z jakimś konsekwencjami? Na przykład... Nie będę mogła teraz się z nim widywać przez jakiś czas, prawda? - powiedziała z gulą w gardle. Naprawdę nie chciała, aby do tego doszło. Zaczynała się znowu dobrze dogadywać z Taeminem i teraz co? Miałoby to przepaść, bo został przyłapany z jakąś Shinhye?!
-Przepraszam Olu, ale niestety tak... Gdyby prasa przyłapała was razem, a teraz pewnie będzie go mocno śledziła, mogłoby się pogorszyć. - jednak nie wiedziała, że to zmieni cały bieg historii...
* Laotong - Jeśli ktoś czytał książkę ;ub oglądał film ,,Kwiat śniegu i sekretny wachlarz '' wie o co chodzi. A jeśli nie to: ,,to taki przyjaciel od serca, jedyna w swoim rodzaju osoba, która wydaje się być jakby stworzona dla ciebie.'' :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz