Jakby ktoś nie czytał poprzedniego rozdziału, to tu jest pierwsza część. ^^
Wybaczcie mi to, że tak troszkę zaniedbuje teraz bloga, ale już za chwilę czekają mnie matury, więc przedmioty z których ją zdaje, wręcz porywają mnie i zabierają na jakiś czas. Mendy jedne... ;.;
Nawet Minho płacze z tego powodu. XD
Zapewne kolejny rozdział zacznę pisać, bądź dodam dopiero w maju, jak skończą się matury... -_-
Akurat mam je na początku, więc może pod koniec maja coś się pojawi. Jednak nie obiecuję...
Postaram się w przerwach coś pisać tu, jak i na tamtego bloga ,,Nuhreul Wonhae''. ^^
Zapraszam, Do czytania i sory za sformatowany tekst w niektórych linijkach, ale nic na to nie mogłam poradzić mimo kilku prób. -.-
Enjoy~~!
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Wybaczcie mi to, że tak troszkę zaniedbuje teraz bloga, ale już za chwilę czekają mnie matury, więc przedmioty z których ją zdaje, wręcz porywają mnie i zabierają na jakiś czas. Mendy jedne... ;.;
Nawet Minho płacze z tego powodu. XD
Zapewne kolejny rozdział zacznę pisać, bądź dodam dopiero w maju, jak skończą się matury... -_-
Akurat mam je na początku, więc może pod koniec maja coś się pojawi. Jednak nie obiecuję...
Zapraszam, Do czytania i sory za sformatowany tekst w niektórych linijkach, ale nic na to nie mogłam poradzić mimo kilku prób. -.-
Enjoy~~!
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Od całego zdarzenia z przyłapaniem Taemina i Shinhye, minął miesiąc. Ich menadżerowie kazali im się ujawniać w niektórych miejscach, aby stworzyć pozór pary. Media oczywiście łapały każdą plotę, jak to one, po czym wszystko wpływało do internetu i wzburzało złość, jak i poczucie radości, że owa dwójka jest ''parą''. Tak, jak wcześniej podejrzewała Ola, widywała się z Taeminem bardzo rzadko, przez ten czas, a nawet bywało tak, że wcale. Nawet ostatnio często chodziła do państwa Lee w odwiedziny, z nadzieją, że tam go spotka. Niestety, nawet na odwiedziny swoich rodziców ten nie miał czasu, przez co cała trójka pocieszała się nawzajem, że to wszystko co robi teraz Taemin. Jest dla dobra ich dwójki. Jednak pocieszenia jego rodziców, że to tylko durna gra dwóch ludzi, nic nie dało. Ola nadal miała wrażenie, że Tae się od niej w pewnym sensie oddala, tak, jak i w sumie Jinki. Nie wiedziała dlaczego, ale ostatnio unikał jej i to mocno, twierdząc, że nie ma na nic czasu, za co przeprasza. Naprawdę to ją dziwiło, bowiem Minho, bądź Key i Jong, jakoś mieli zawsze czas na małe odwiedziny. Nawet jeśli była to praktycznie noc, a oni byli po meczących spotkaniach. W sumie, gdzie, jak nie u polek, naładujesz najbardziej swoja energię i napełnisz opustoszały żołądek przepysznymi daniami?
Ola trochę się zastanawiała nad tym i przysuwała sobie domysły, że te unikanie lidera, jest związane z ich ostatnią rozmową, albo postanowieniem ich menadżera. Przecież mówił jej, że ewidentnie planuje przestać ją kochać, więc nie chce spotykać się z nią, bo boi się, że wbije sobie do głowy, że to idealna szansa na odbicie jej Taemin'owi? Eh, to wszystko jest takie pogmatwane!
W końcu był już maj, i wielkimi krokami zbliżały się jej urodziny. Cała paczka - prócz Oli, rzecz jasna - potajemnie snuła plan na imprezę niespodziankę w ich dormie, bowiem w cukierni, to by nie wyszło, to raz. A dwa, przynajmniej niespodzianka się uda i unikną natarczywych reporterów. Przyszła jubilatka akurat właśnie skończyła swoje zajęcia, przemieszczając się ulicami Seulu. Dziś wyjątkowo
była na pieszo, bowiem była ładna pogoda. Po drodze zaszła do kilku sklepów z ubraniami i butami. Może akurat
wpadnie jej coś w oko i sobie kupi, kiedy to dalej będzie męczyła mózg swoim filozoficznym rozmyślaniem? Cały czas zastanawiała się, dlaczego jej ''siostra'', która to wybyła dziś z rana z Choi do źródełek,
ostatnimi czasy nie chce jej zabierać do chłopaków? Podejrzewała w sumie, że Shinhye
tam mogła przebywać i po prostu ta nie chciała, aby się smuciła. W sumie nawet ani razu nie wspominała na temat, czy ta "dziewczyna" tancerza, faktycznie tam
przebywa.
Blondynka westchnęła cierpiętniczo, podczas oglądania jakiś spódnic i ruszyła
dalej. Mimo iż ufała swojemu ukochanemu, to czuła ogromny smutek, że nie widywała
się z nim często. Do tego przybijał ją fakt, że dzisiejszej nocy będzie sama w domu, aż do późnego wieczora następnego dnia.
W pewnym momencie wyjęła telefon i napisała do Taemina. Może, jakby przyjechał do niej późnym wieczorem, kiedy to będzie już ciemno, nikt się nie zorientuje, że przyjechał do cukierni o tak późnej porze.
Do: Mężuś <3
,, Hej
Taemin, jak się czujesz? Jadłeś już coś dzisiaj? Dobrze dbasz o
siebie? Tęsknię.:* ''
Dziewczyna usiadła się na jakiejś ławeczce, i spojrzała w niebo, czekając na odpowiedź. Westchnęła zastanawiając się, jak tam Marta się bawi z Minho w tych samych źródełkach, co zostawiła ich kiedyś wraz z Tae. Miała tylko nadzieję, że tej dwójce nie odbiła palma i grzmocą się bez przerwy od przyjazdu tam w basenie lub łóżku. Ta dwójka była nieobliczalna i zapewne nawet fałszywy alarm z ciążą, nie powstrzyma ich przed kolejnymi igraszkami. Doprawdy, oni nie powinni na tyle zostawać oddzieleni, bo potem tylko im jedno w głowie. I Bóg wie, czy przy następnym razie jednak nie wpadną?
- Ah..., a co to będzie, jak Minho pójdzie do wojska? Toć oni dorm rozniosą, jak nie cukiernię, kiedy ten przyjedzie na przepustkę! - mruczała pod nosem, po chwili śmiejąc się z tego. W końcu słysząc uroczy dźwięk wiadomości, spojrzała na telefon.
Od: Mężuś <3
,, Część skarbie! :* Też za tobą tęsknię! ;.; Tak, tak,
jadłem i dbam o siebie dobrze, a raczej Shinhye ,o mnie chwilowo dba, kkk. Oczywiście to nie ma wzbudzić w tobie zazdrości! ^^" Czuje się
niezbyt dobrze, bo mi cię brakuje, a ty? Zadzwoniłbym, bo od wczoraj cię nie słyszałem twojego głosu, jednak aktualnie nie mogę,
przepraszam. :( "
Ola poczuła ból w sercu, kiedy tancerz wspomniał o tej dziewczynie. Dba o niego, to chyba dobrze, prawda? Mam być zazdrosna? O, co? Przecież to mnie kocha, nie ją... - pomyślała, mimo wszystko zaciskając jedną swoją dłoń na materiale spodni, gdzie było udo. Przygryzła swoją wargę, nie wiedząc co mu odpisać. Czuła się naprawdę dziwnie przybita i smutna. W sumie nawet jeśli Minnie był teraz ciągle z tą dziewczyną , na pewno myślał o niej i mimo wszystko tęsknił. Przecież to potwierdził, pabo!
Blondynka szybko odpisała, że czuje się podobnie co on i ruszyła dalej przed siebie. W pewnym momencie otrzymała znowu wiadomość. Z myślą, że to jej ukochany, wyjęła urządzenie. Jakież było jej zdziwienie, kiedy nadawcą okazał się być Dubu. Wręcz od razu się uśmiechnęła,bowiem dawno z nim nie rozmawiała.
Od: Dubu <3
,, Część
przyjaciółko. Nie chcesz może przygarnąć takiego jednego na kawę i może
ciastko? Przepraszam, że się dawno nie odzywałem. ;.; "
Ola przygryzła swoją wargę, stając przed jedną z sygnalizacji świetlnych. Nawet się nie zastanawiała, tylko od razu odpisała ze zgodą na pomysł przyjaciela. Bardzo jej go brakowało przez ten czas, i wręcz nie zamierzała zaprzepaścić, żadnej okazji, kiedy się spotkają.
W danym momencie Choi siedział wraz z Martą w wynajętym pokoju w gorących źródłach. Ta siedząc na udach swojego chłopaka, patrzyła w jego hebanowe oczy z uwielbieniem. Delikatnie drapała go po karku i włosach, tam się wyżej znajdujących. Oboje od dłuższej chwili milczeli, patrząc na siebie z miłością. W końcu po kolejnym miesięcznym rozstaniem przez mini trasę, mogli pobyć sami.
Minho objął rękoma jej talię i w pewnej chwili zaczął łasić się do niej, przejeżdżając czubkiem nosa po jej szyi. Szatynka zachichotała cichutko, lekko drżąc na to co robił.
- Minho, to łaskocze. - powiedziała w pewnym momencie, bowiem niemalże od zawsze miała praktycznie wszędzie łaskotki. A zwłaszcza na szyi.
- Ale ja lubię tak robić. - mruknął w jej szyję, przyprawiając o więcej przyjemnych ciarek i gilgotek. Młodsza zaśmiała się jedynie, tuląc do niego bardziej. W końcu odsunęła się i zaczepnie musnęła jego dolną wargę. Oczywiście pan Choi nie byłby sobą, gdyby wręcz od razu nie wpił się delikatnie w jej usta, bo jeden całus to za mało dla takiej żabki.
Ich usta ocierały się leniwie o siebie, a języki czasem stykały się w formie małej zaczepki. W końcu zaprzestali maratonu pocałunkowego, aby złapać trochę powietrza w płuca.
- Ty wyrośnięta kocia żabo. - mruknęła wrednie, po czym zaśmiała się, kryjąc twarz w jego zagłębieniu szyi. W końcu znowu się wyprostowała i odgarnęła niesforne włosy z grzywki ukochanego. - A tak w ogóle, to moja kocia żabcia chce coś do picia, jedzenia?
- Tak.
- Tak? A na co? - drapała go znowu delikatnie w kark, patrząc z uwielbieniem w jego hebanowe tęczówki. Były takie duże i lśniące, niezależnie od pory dnia, czy światła. Chyba nigdy nie przestanie patrzyć w nie z uwielbieniem. Nawet jeśli kiedyś przyszło by jej starzeć się z Choi, mając tak, jak i on, kilka ozdobnych zmarszczek przy oczodołach.
- A na taką małą kicię, siedzącą na moich udach. - Minho poruszył sugestywnie brwiami, po czym zaczął subtelnie całować jej szyję, jak i linię szczęki. Ta już wiedziała co tej zboczonej ropuszce chodzi po głowie, jednak nie odsunęła go od siebie. Kto wie, czy mężczyzna nie wziąłby tego, za odepchnięcie go? W sumie, to uwielbiała, kiedy tak ją całował.- Ale ja lubię tak robić. - mruknął w jej szyję, przyprawiając o więcej przyjemnych ciarek i gilgotek. Młodsza zaśmiała się jedynie, tuląc do niego bardziej. W końcu odsunęła się i zaczepnie musnęła jego dolną wargę. Oczywiście pan Choi nie byłby sobą, gdyby wręcz od razu nie wpił się delikatnie w jej usta, bo jeden całus to za mało dla takiej żabki.
Ich usta ocierały się leniwie o siebie, a języki czasem stykały się w formie małej zaczepki. W końcu zaprzestali maratonu pocałunkowego, aby złapać trochę powietrza w płuca.
- Ty wyrośnięta kocia żabo. - mruknęła wrednie, po czym zaśmiała się, kryjąc twarz w jego zagłębieniu szyi. W końcu znowu się wyprostowała i odgarnęła niesforne włosy z grzywki ukochanego. - A tak w ogóle, to moja kocia żabcia chce coś do picia, jedzenia?
- Tak.
- Tak? A na co? - drapała go znowu delikatnie w kark, patrząc z uwielbieniem w jego hebanowe tęczówki. Były takie duże i lśniące, niezależnie od pory dnia, czy światła. Chyba nigdy nie przestanie patrzyć w nie z uwielbieniem. Nawet jeśli kiedyś przyszło by jej starzeć się z Choi, mając tak, jak i on, kilka ozdobnych zmarszczek przy oczodołach.
- Minho, dziś nie możemy. - oznajmiła cichutko, rumieniąc się soczyście, tym samym odsuwając od niego, nieśmiało spoglądając w oczy. Jakoś tak krępowała się czasami mówić mu o niektórych kobiecych sprawach. Do dziś czuje wstyd za dzień, w którym to poprosiła go o kupno podpasek dla niej, kiedy to byli sami w poprzednim mieszkaniu SHINee.
Nie czekając na jego odpowiedź, wstała z jego ud i ruszyła do stoliczka, na którym było różnorakie jedzenie, które zamówili. Nie minęła dłuższa chwila, a poczuła jak silne ramiona obejmują ją na brzuchu, a męskie ciało przylega do jej pleców. Poczuła dodatkowo ciepły oddech przyjemnie drażniący jej skórę na szyi, przez co wzdrygnęła się nieświadomie, czując jak przyjemne ciarki zaczynają swój wyścig po jej ciele.
- Mmm, sałatka owocowa z jogurtem naturalnym? Brzmi ciekawie... - mruknął jej wręcz do ucha, delikatnie muskając szyję za małżowiną.
- Nom. Zdrowo i pożywnie dla mojego kocurka dbającego o siebie. - zaśmiała się i chwyciła kawałek ananasa, aby po chwili włożyć go do ust bruneta.
- Mniam. - skwitował, po chwili podwędzając kolejny kawałek, za co o mało nie dostał po ''swędzącej'' rączce.
- Co pijemy do tego?
- Może sok pomarańczowy?
- Jestem za. - odpowiedziała bez dłuższego namysłu, przez co dryblas uśmiechnął się do niej, i po chwili już wyjmował szklanki z górnej szafki. Nie minęła chwila, a już po chwili zajadali się przepysznym daniem, siedząc w pozycji leżącej na łóżku. Wszystko byłoby dobrze, gdyby Minho w pewnym momencie nie ucichnął i miał wzrok, jakby chciał jej coś powiedzieć, ale nie wiedział, czy powinien.
- Kochanie, stało się coś? - zapytała, poprawiając swoją pozycję z półleżącej na jego ramieniu, obracając się na brzuch, by mieć lepszy widok na jego przystojną twarz. Wpatrywała się wyczekująco w jego lśniące i błyszczące tęczówki, które w danym momencie unikały jej spojrzenia i emanowały, jakby takim... niepokojem? W końcu te żabie oczka postanowiły na nią spojrzeć, a pełne i malinowe usta, odezwać się.
- Nie spodoba ci się to, co mam zamiar ci powiedzieć. - zaczął niepewnie, przez co Marta, aż poczuła ogarniający ją stres i strach. Kompletnie nie wiedziała czego ma się spodziewać. Co chce jej powiedzieć? W jej głowie krążyło wiele myśli i rozważań, które z chwili na chwilę coraz to bardziej wjeżdżały jej na psychikę. Kto wie, czy czasem Choi nie myślał ostatnio za wiele i postanowił z nią na przykład zerwać? Aczkolwiek, to by było nie na miejscu i bardzo samolubne, gdyby postanowił zerwać, chociażby dlatego, że ma dla nich mało czasu, a dla siebie już w ogóle.
- Um, mam się bać? - zapytała niepewnie, odstawiając szklaną miseczkę z owocami na półeczkę. W końcu wróciła do swojej pozycji, siadając na boku uda, zaczynając bawić się nerwowo dłońmi. - to coś ma wspólnego z... nami? Wojskiem? - pytała niepewnie, w końcu spoglądając bojaźliwym wzrokiem na ukochanego. Ten patrzył na nią uważnie, po czym westchnął cierpiętniczo.
- Eh, nie... - mruknął, również odstawiając naczynie na szafeczce obok łóżka, aby po chwili przybliżyć się do niej i objąć rękoma jej talię. Otarł się nosem o jej szyję, po chwili składając na niej delikatny pocałunek. - Chodzi o Taemina. - dodał, patrząc znowu tym dziwnie zaniepokojonym wzrokiem.
Dziewczyna zmarszczyła lekko nosek, przeczuwając, że skoro Choi ma taką minę i ma zamiar coś powiedzieć na temat Tae, co raczej nie będzie zadowalającym dla niej, to prawdopodobnie będzie tak, jak powiedział. Nie spodoba jej się to, co zaraz oznajmi.
- Proszę cię, tylko się nie denerwuj, bo to nie jest pewne.
- Co nie jest pewne? - zapytała już lekko poddenerwowana, co nie umknęło uwadze ukochanemu, przez co szybko kontynuował.
- Um, kiedy byliśmy teraz w Japoni, miałem, jak zwkle pokój z Taeminem, i...
- Do rzeczy Minho. - mruknęła, już coraz bardziej zaniepokojona i zestresowana. Naprawdę nie chciała być taka oschła dla dryblasa, ale kiedy ktoś słyszy imię osoby, która mocno ją zawiodła, to nie dziw, że się tak reagowało negatywnie.
- Powiedziałmi,żechybawahasiępomiędzyOlą,aShinhye. - powiedział na jednym wdechu, przez co zielonooka uniosła jedną brew do góry, patrząc na niego z politowaniem.
- Wiele zrozumiałam, wiesz? Jakbyś nie zauważył, Koreański nie jest moim ojczystym językiem, i mimo wszystko, iż mieszkam tu już jakiś rok, powinno się do mnie mówić wolniej i wyraźniej, bo nie zawsze mogę zrozumieć. Bawisz się w Zelo, czy jak? - mruknęła, odwracając wzrok w bok, coraz bardziej martwiąc się o to, co powiedział mu Tae. Słysząc zaledwie słowa ,,waha się'', ,,Olą'', ,,Shinhye'', nie wróżyło dla niej nic dobrego.
- Przepraszam. - powiedział cicho i ucałował ją czule w policzek. - Powiem wolniej. - Dodał i w końcu westchnął cierpiętniczo. Wziął chyba z pięćdziesiąt wdechów i wydechów zanim powiedział cokolwiek normalnie, a nie niczym z rakiety. - Taemin, powiedział mi, że chyba waha się pomiędzy Olą, a Shinhye. - szatynka patrzyła na niego przez chwilę poważnie, potem uniosła brew do góry z ironią namalowaną na twarzy, aby następnie wybuchnąć śmiechem. Śmiała się tak przez chwilę, a biedny mężczyzna nie wiedział, jak ma się zachować. Powiedział przecież prawdę, więc czemu ta się śmiała? Przecież to nie było coś śmiesznego, a bardziej absurdalnego!
W końcu ta uspokoiła się, biorąc dwa głebsze wdechy. Spoglądnęła na dziwnie przybity wyraz twarzy chłopaka, ścierając łezkę śmiechu z kącika lewego oka.
- Dobra, udało ci się mnie nabrać, a teraz serio. Co się dzieje? - powiedziała już bardziej uspokojona, po małym maratonie śmiechu, patrząc uważnie na ukochanego, któremu cały czas nie było do śmiechu. Ten popatrzył na nią, po czym westchnął, i podparł głowę na wewnętrznej dłoni.
Minho nie spodziewał się, że ta nie weźmie wszystkiego na poważnie. Wiedział, że to będzie trudne do powiedzenia, ale nie aż tak.
- Um, kochanie... - zaczął niepewnie, jakby bał się co najmniej tego, że za popsucie tej ,,tęczowej aury'', jego ukochana coś mu zrobi. A raczej prędzej Lee. - Ja nie żartuję... - dodał, spuszcząjąc od razu wzrok. - To wszystko jest prawdą. Taemin waha się z uczuciami. Powiedział mi, że chyba zaczął kochać również i Shinhye. - dokończył, bawiąc się jej drobnymi dłońmi, jakby to co najwyżej miało ją już zawczasu uspokoić. Żabol sam był zły na Taemina, po tym, co mu powiedział, no ale cóż, serce, jak widać, lubi zaskakiwać...
- Hyeong, możemy pogadać? - Choi spojrzał pytająco na młodszego, po czym zmarszczył brwi. Lee bardzo rzadko zwracał się tak do niego. więc, coś musiało leżeć na pieczy.
- Jasne. - uśmiechnął się do niego, powracając do dalszego wycierania włosów białym ręcznikiem. W końcu zawiesił go na krześle i usiadł na brzegu łóżka obok przyjaciela. Ten siedział z dziwnie zmieszaną miną, przygryzając raz, po raz swoją dolną wargę. - coś się stało, że masz taką minę i próbujesz zjeść swoje usta? - żabol uśmiechnął się do niego w ten figlarny i zaufany sposób, dzięki któremu Tae wiedział, że ten go wysłucha i wybrał dobrze, wygadanie się tym razem jemu. Nie Key.
- Powiedzmy. - zaśmiał się w newrowy sposób. W końcu westchnął i kontynuował - Minho hyeong, co byś zrobił, gdybyś nagle prawdopodobnie zaczął kochać drugą dziewczynę, w tym samym czasie, co Martę? - duże i zasmucone oczy najmłodszego z grupy, odważyły się spojrzeć na te drugie, patrzące na niego z niezrozumieniem.
- Dlaczego pytasz mnie o coś takiego, Minnie? Coś... się stało? - zapytał niepewnie, chyba powoli przeczuwając, do czego dąży tancerz.
- Proszę, odpowiedz mi. - poprosił zagubionym głosem, biegając nerwowo wzrokiem, kiedy patrzył na jego przystojną twarz. Po chwili jednak spuścił go na kremowy dywan w hotelowym pokoju, w którym aktualnie oboje nocowali. Czuł, że nie umie patrzeć teraz w twarz nawet przyjacielowi, a co dopiero będzie, jak przyjdzie do spotkania z Olą? Chyba zapadnie się pod ziemię.
- Wiesz, to... to jest trudne pytanie, jednak... Jednak uważam, że nie powinno dojść do czegoś takiego. Jeśli kochasz jedną osobę, i wiesz, że ta miłość nie gaśnie, to nie powinno dojść do tego, że nagle zaczynasz kochać drugą osobę.
- Czyli rozumiem, że... że mimo wszystko wolałbyś zostać przy Marcie, nawet jeśli czułbyś, że czujesz coraz większe uczucia do tej drugiej dziewczyny?
- Eh, Minnie. Oczywiście, że zostałbym przy Marcie, bo nawet nie ma mowy, abym pokochał drugą dziewczynę! Jeśli, takie coś się przytrafi, z pokochaniem w tym samym czasie właśnie drugiej osoby, to znaczy, że w związku coś zaczęło się walić. Prawdopodobnie czegoś zabrakło, co mogłoby podtrzymywać fundament ,,związku'' i spowodowało, to, co wyszło.
- Um, rozumiem. - powiedział bardziej przybity, niż chwilę wcześniej. Czyli, że co? Jego związek i Oli zaczął się rozpadać w chwili, kiedy został przyłapany z Shinhye, a jego dziewczyna zgodziła się na to, aby udawał, że jest w związku z trainee?
- Tae, serio, co się dzieje, że zadajesz takie pytania? - Lee od razu zaczął się bardziej denerwować, nie wiedząc, jak mu to wszystko wytłumaczyć. Bał się reakcji przyjaciela, bowiem spodziewał się takich słów z jego strony. Ten mimo wszystko nie angażowałby się w drugą miłość, skoro ma pierwszą, która jest dla niego wszystkim. Ba, w tym przypadku nawet by nie doszło, do żadnego angażowania się i tak dalej. Jednak chyba w jego przypadku tak to nie działało, bowiem...
- Bo to właśnie się mnie prawdopodobnie tyczy.
- Co? - zapytał niemo, nie mogąc uwierzyć w słowa przyjaciela, bowiem jego podejrzenia coraz bardziej się sprawdzały.
- Chyba waham się z uczuciami pomiędzy Olą i Shinhye... - powiedział w końcu, na jednym wdechu, a Choi wmurowało. W końcu ten westchnął i oparł głowę na dłoni, czując się kompletnie bezradny.
Zastanawiał się, co teraz będzie.
- Minho... proszę powiedz coś. Ja, ja nie wiem, co mam robić. Nie chcę ranić Oli...
- Stary wrąbałeś się w niezłe gówno. Z uczuciami nie wygrasz, podejrzewam, że będziesz musiał zdecydować, kogo bardziej lubisz, zamiast ranić w tym samym czasie dwie osoby... - Tae popatrzył na niego, po czym sam westchnął cierpiętniczo, czując się zajebiście bezradnie...
- Słucham? - zaczęła Marta, marszcząc swój nosek, przez co zwróciła uwagę chwilowo zamyślonego Choi. Po chwili namysłu nad tym, i wyrazu twarzy ukochanego... - Chwila... - ...wszystko zrozumiała. - Co?! - wręcz krzyknęła, dostając chwilowego szoku. Nie wiedziała, czy to czas się zatrzymał, czy to serce jej ustało, ale czuła się tak, jakby co najmniej ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody. - Żartujesz, prawda? Ty w dalszym ciągu żartujesz, oppa. - zaczęła, wręcz wyrywając swoją dłoń z jego uścisku, nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Przecież to była, jakaś paranoja!
Minho popatrzył na nią poważnie, po czym zwiesił głowę w dół, utwierdzając ją tym ostatecznie, że to nie są żarty.
Dziewczyna wytrzeszczyła bardziej swoje oczy, jeśli to w ogóle było możliwe.. Z ogromnym trudem przełknęła ślinę, czując jakby w gardle co najmniej jej coś utknęło.
- Zabije gnoja... jak Boga kocham... - jęknęła żałośnie szeptem, zaciskając piąstki na satynowym materiale łóżka. W końcu powoli wstała z niego i podeszła na drżących nogach do okna, patrząc przez chwilę na widniejące za nim gorące źródełka. W końcu ostatecznie sięgnęła do kieszeni po telefon, wyjmując go z zamiarem zadzwonienia do tancerza. Co, jak co, ale miarka się przebrała.
Choi widząc jej poczynania, wręcz od razu znalazł się przy niej. Złapał jej nadgarstek i wyjął komórkę z ręki, wiedząc, że ta i tak mu jej nie zabierze, Powód był prosty - szatynka była od niego o co najmniej głowę, niższa, sięgając mu głową jedynie ledwo nad ramię.
- Yah! Oddaj mi to! - zaczęła poddenerwowana, a jej oczy, jakby bardziej błyszczały niż dotychczas.
- Nie, Marta. Nie pozwolę ci do niego zadzwonić, bo jeszcze zrobisz coś, czego będziesz żałować.
- Żałować? Minho, czy ty siebie słyszysz? Chyba nie myślisz, że to tak zostawię i pozwolę temu kretynowi zranić Olę!
- Kochanie, jakbyś nie wiedziała, on jest naszym przyjacielem i powinniśmy...
- Wali mnie to! Przegiął, tym razem przegiął, rozumiesz?! - fuknęła, po czym wyrwała rękę z uścisku i podeszła do plecaczka, po chwili zakładając go na plecy. - nie wiem, gdzie on teraz jest, ale jadę do niego.- skwitowała podążając już w stronę drzwi, które po chwili zagrodził jej swoim ciałem brunet.
- Nigdzie nie idziesz, jasne? - rozbrzmiał głosem nie przyjmującego sprzeciwu.
Jednak to nic nie dało, bo uparta natura szatynki kazała jej go wyminąć i tak też zrobiła.
- Nie będziesz mi rozkazywał. - dodała identycznym tonem iście rozjuszona, z chęcią mordu na najmłodszym. Ola była dla niej niczym siostra, którą kochała nad życie, więc nie pozwoli, aby ten łajdak kolejny raz ją zranił. Nawet jeśli nie wiedziała, czy coś pomiędzy tancerzem, a tą dziewczyna zaszło. Sam fakt, że się w niej zakochał, szatynka tolerowała już za jako takie zranienie bądź zdradę.
Nim szatynka zdążyła przekręcić kluczyk w drzwiach, Choi uchwycił jej przedramię i odwrócił w swoją stronę, łapiąc wolną dłonią drugą część jej górnej kończyny.
- Przestań się tak zachowywać! Czy ty nie rozumiesz, że próbuje cię uchronić przed czymś, czego będziesz prawdopodobnie żałowała potem?
- Zachowywać? Żałowała? Pff... sam byś się zachował podobnie, gdybym była z Key, a on by mnie w pewien sposób zdradzał.
- Marta, przestań...
- I nigdy nie będę żałowała zemsty na kimś, kto zranił bliską mi osobę, albo zamierza to zrobić! Do tego wali mnie to, czy nieświadomie, czy też nie, więc puść mnie! - krzyknęła, a jej głos już zadrżał.
- Nie...
- Puszczaj Minho, słyszysz?! - tym razem już jęknęła wpadając w szloch, kiedy dryblas w dalszym ciągu trzymał ją za ramiona i patrzył z współczującym wzrokiem.
- Nie puszczę cię...
- Puść!
- Nie! - również krzyknął, wzmacniając uścisk na jej ramionach...
- Minho, to boli! - ...po czym od razu poluźnił go, kiedy ujrzał łzy ukochanej i jej rozpaczliwy głos. Nie wiedział, czy to pierwszy, czy kolejny raz, kiedy tak zaczęli się użerać, a on na nią krzyknął. Czuł się z tym źle, nawet jeśli owa złość była spowodowana upartością Marty.
- Przepraszam. - dodał, spuszczając głowę. - I widzisz do czego to wszystko doprowadziło? Krzyknąłem na ciebie i nieświadomie wzmocniłem uścisk, sprawiając ci tym ból, bo się zezłościłem, że jesteś taka uparta i zawzięta. Teraz tego żałuję, bo mam wrażenie, że cie tym zraniłem, przepraszam. - mówił cicho, po chwili odważając spojrzeć się na swoją dziewczynę. W końcu niepewnie uniósł dłonie i objął jej zaczerwienione od płaczu, policzki. Ostatecznie ścierając kciukami ślady łez. - Nie chcę, abyś również czegoś żałowała. Pójdziesz do niego i co? Nawrzucasz mu, jak to masz ochotę mu coś zrobić, życząc najgorszego, czy coś? Bo nagle zaczął wraz z Olą oddalać się od siebie, nieświadomie zakochując w kimś innym? Proszę cię, zrozum, że to nic nie da skoro, to wszystko nie jest pewne. Poza tym, chyba ma prawo do pokochania kogoś innego, nawet jeśli to zraniłoby Olę. Lepsze byłoby to, jakby się rozstali, niż miały ją zdradzać, potajemnie, czy coś.- tłumaczył już spokojniejszym głosem, przyciągając ją do siebie i przytulając.
- Ja mu dam zaraz rozstanie...
- Marta. - mruknął niezadowlony, że ta mu przerwała.
- Przepraszam, kontynuuj.- powiedziała słabo, wtulając się bardziej w ciało chłopaka.
- Powinniśmy mu pomóc przejść na dobrą drogę, a nie go od razu najlepiej zgładzić. - pogładził ją po głowie, następnie całując czule w czoło. Gdyby nie silne ręce Choi, to w pewnej chwili od nadmiaru gnieżdżących się w jej małym ciele nadmiaru emocji. Szatynka upadałaby na ziemię. Choi czując wręcz, że ta się już opiera bezwładnie o niego całym ciałem, wręcz od razu wziął ją na ręce i posadził na łóżku ze zmartwioną miną. Może jednak to nie był dobry pomysł, mówienia jej o tym teraz? Chociaż lepiej wcześniej lub później, niż wcale
- Eh, to jest wszystko szalone, Minho.
- Wiem, ale co poradzić?
- Um... może zacznijmy jeszcze raz.. Spokojnie i bez nerwów, czy krzyków... - zaczęła drżącym głosem, przytulając się zachłannie do ukochanego. - Jak to ,, Taemin chyba waha się pomiędzy Olą, a Shinhye''? Albo, że prawdopodobnie, ją pokochał?
- No powiedział, że to stało się nagle i czuje te same motylki w brzuchu i szybsze bicie serca, co przy Oli. Nie wiem dokładnie, czy ją zdążył pokochać, czy też nie. Miejmy nadzieję, że nie.
-Boże... - powiedziała w pewnej chwili drżącym głosem, i nim zdążyła coś dodać, wręcz rozpłakała się w ramionach bruneta. - Powiedz, że to nie prawda... powiedz, proszę... - łkała wręcz w jego tors, zaciskając na materiale jego żółtego sweterka swoje piąstki. Ten jednak nic nie odpowiedział, wręcz czując pewną złość na siebie, że jej o tym powiedział no i wybuchł chwilę temu niepotrzebna awantura. Jednak z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a ta dowiedziałaby się w jakiś sposób o tym, to mogłaby się zawieść na nim. Westchnął więc jedynie, przytulając ją do siebie mocno.
- Niestety skarbie, ale to padło z jego ust. - powiedział w końcu cichym i niepewnym głosem, przez co dziewczyna zaczęła kręcić przecząco głową na jego klatce piersiowej, po chwili delikatnie uderzając w nią pięścią.
- Wiedziałam, że ta durna zgoda Oli i jej wieczna wierność w końcu się na niej odbije. - mruczała rozpaczliwie, w przerwach zaciągając nosem.
- Wiesz kochanie, powiedział ,,chyba'', czyli jest jeszcze nadzieja, że pozostanie przy Oli. - mimo słów Choi, ta i tak wręcz miała ochotę coś zrobić Taeminowi. Nie rozumiała, co ostatnimi czasy się z nim działo. Dlaczego taki się robił? Miała tego kompletnie dosyć! - proszę, tylko naprawdę nie wpadnij znowu na pomysł zrobienia mu awantury o to. Obiecałem, że będę milczał.
Dodał, przez co Marta poczuła ogromną bezradność, że nie będzie mogła wręcz o mało co nie pogryźć Tae, za takie cholerne wahanie się. Albo kocha jedną, albo drugą i koniec, kropka. Jeśli ma zamiar dalej ranić Olę, to niech lepiej zakończy ten związek i przestanie zachowywać się, jak cholerny zazdrośnik lub dzieciak. Skoro tak naprawdę, sam zaczął żywić uczucie do drugiej kobiety.
Kiedy szatynka w końcu trochę się uspokoiła, spojrzała na chłopaka, który od razu zaczął ścierać jej łzy z policzków.
- Dobrze, będę cicho, jednak jeśli dowiem się o czymś jeszcze, to mu nie odpuszczę. Nawet jeśli to nasz przyjaciel, Minho. - spojrzała na niego z powagą, przez co mężczyzna wiedział doskonale, że jego dziewczyna mówi całkowicie serio. Jeśli Tae wybierze tamtą, bez uprzedniej rozmowy z Olą, że jednak jego uczucia do niej opadły, przez ten czas, jak spotykał się z Shinhye, to chyba, jak dodatkowo dowie się o tym Onew, to będzie po młodszym. Wiedział, doskonale, jak oboje wręcz kochają Olę i nie pozwolą nikomu jej skrzywdzić.
Blondynka stała w pokoju przed lustrem, zastanawiając się, czy nie przesadziła z kreacją. Onew miał przyjechać za godzinkę, lub półtorej, a ona w tym czasie zdążyła już przymierzyć trylion ciuchów. Włączając w to oczywiście sukienki, którą jedną z nich właśnie miała na sobie.
- Chyba kompletnie mi odwaliło. - mruknęła, przygryzając subtelnie wargę, patrząc w swoje odbicie lustrzane z pewnym grymasem. Serio, albo coś leżało na pieczy, albo po prostu wolała przy znajomych wyglądać, jak człowiek, a nie ,,obca'' osoba.
Do dziś pamięta, jak wiele osób jakby nie rozpoznawało jej na mieście. Kiedy była ubrana bardziej sportowo, czyli standardowo: bluza, rurki, jakieś adidasy, czy coś, i przeważnie zero makijażu - no, może nie zero, bo zawsze jakiś tusz lub lekki puder, ozdabiał jej skórę i oczy. - Niż, można by rzec, elegancko. Kiedy to starała się ubierać ładnie i schludnie do szkoły.
- Hmm, co by powiedziała Marta? - zastanowiła się przez chwilę, stwierdzając, że szatynka przyznała by jej rację. Dodatkowo mówiąc, że przecież nie idzie na randkę, a Onew to tylko przyjaciel, więc może paradować przy nim bez problemu w dresach. - Eh... chyba serio przesadzam. - stwierdziła, ostatni raz, odchodząc od lustra w stronę szafy z ubraniami. Pochowała wszelakie już jej niepotrzebne sukienki i inne, w końcu ubierając się wygodniej: rurki i do tego jakiś luźniejszy, szary sweterek z podobizną pyszczka lisa na przodzie. - Dlaczego po takim czasie, patrząc na nią, znowu mam w głowie tą piosenkę? - Ola, zmarszczyła lekko nosek, kiedy to w jej głowie był odtwarzany rytm piosenki ,,What does fox say'', do tego refren kojarzony z piosenką chłopaków: ,,ring ding dong''. No cóż, jak widać, iście dziwne i przezabawne utwory, pozostają w głowach na dłużej. To co to by było, jakby miała węgorza na bluzce? Marta chyba by zabiła ją swoim fałszem, ciągle podśpiewując tą niszczącą ludzki mózg piosenkę, o nakurwiającym węgorzu, za każdym razem widząc owe stworzenie na materiale.
Kiedy europejka związała włosy w kitkę, usłyszała dzwonek. Spojrzała ostatni raz w lustro i poszła przywitać gościa. Pierwsza chwila - kiedy to się ujrzeli w końcu po tak długim czasie. - polegała na niepewnym wypatrywaniu powietrza, magicznego kurzu, jak i iście interesujących ubrań, podłogi i wszystkiego co możliwe, byleby tylko nie natknąć się na spojrzenie drugiej osoby. Oczywiście żadne z nich nie pomyślało, że jak tak będą w dalszym ciągu stać, jak dwa kołki, i tylko uśmiechać się idiotycznie pod nosem, z pewnym zakłopotaniem i tak dalej. To ktoś ich przyłapie, no i znowu wybuchnie jakaś afera, czy coś podobnego. Paparazzi, to cwane lisy i potrafią, nawet po nocach śledzić sławnych idoli. Jakby nie mieli własnego życia. Idioci...
W końcu, Jinki się odezwał, sprawiając iż blondynka zaśmiała się nerwowo, przepraszając chyba z trylion razy, od razu wpuszczając go z zakłopotaniem do środka. Zamknęła szybko drzwi i zasunęła rolety, ostatecznie odkręcając się do mężczyzny. Była pewna, że ten pewnie od razu ją przytuli, mówiąc, jak zawsze jak to za nią nie tęsknił. Jakież było jej zdziwienie, kiedy tego nie zrobił, stojąc i rozglądając się po cukierni. Czyżby ten czas, w którym nie utrzymywali takiego mocnego kontaktu sprawił, że się od siebie oddalili? Wyglądało na to, że tak, co nie ukrywajmy, zasmuciło bohaterkę.
- Jak się masz? Długo się nie widzieliśmy. - zaczął w końcu Lee, patrząc na nią z tym swoim ciepłym uśmiechem. Ola spojrzała na niego, a po chwili spuściła głowę w dół, patrząc na swoje splecione i bawiące się ze sobą palce. Naprawdę nie rozumiała, o co w tym wszystkim chodzi.
- Onew, czy... czy coś się stało, że przestałeś się odzywać? To przez ostatnie spotkanie? - zapytała niepewnie, a jej głos, jakby leciutko zadrżał. Aż dziw, że jedynie lekko, bo to nawet nie oddało tego, co właśnie działo się w ciele dziewczyny. Istna apokalipsa umysłowa.
Mężczyzna w pierwszej chwili nic nie odpowiedział. Spojrzał w bok, na kremowe krzesełka, które zostały niedawno wymienione przez właścicielkę. Podszedł do jednego z nich, i przejechał palcem po metalowej strukturze obręczy, po chwili dotykając już opuszkami palców śliczny stoliczek. Owe meble były naprawdę niesamowite. Metalowe obręcze kremowego koloru, były ślicznie pozawijane. Sam spód stoliczka pod grubym i okrągłym szkle, miał kwieciste wzroki. Taka kompozycja była naprawdę urocza i śliczna.
- Nie. - wydukał, w końcu, jak gdyby nigdy nic. - Widzę, że zmieniłyście kontekst. Ładne są te krzesła i stoliczki. - dodał, w końcu spoglądając na uważnie mu się wpatrującą dziewczynę. W jej jasnych oczach było widać niezrozumienie i pewnego rodzaju zagubienie. Onew. Ten typ czasami naprawdę był trudny do rozgryzienia. Mimo naprawdę łagodnego i przyjacielskiego charakteru. To czasami irytowało młodszą, a jednocześnie sprawiało, iż uważała, że w pewnym stopniu to jest pociągające.
Dziewczyna jedynie skinęła potakująco głową, przygryzając subtelnie dolną wargę, z nieświadomością owego czynu. Czuła się naprawdę dziwnie, jakby nie przebywała w towarzystwie dobrze jej znanej osoby, tylko kogoś obcego. Pomiędzy nimi nastała cisza, która należała raczej do tych krępujących i niezręcznych. Nawet atmosfera wydawała się być tak gęsta, że Ola bez problemu mogłaby zrobić z niej krem, czy coś w tym rodzaju, a potem oblać nim dla ozdoby pyszne babeczki.
- Chodźmy na górę, zrobiłam kurczaka, tak jak lubisz. - odezwała się w końcu po chwili ciszy, po czym uśmiechnęła, powoli kierując w stronę schodów.
- Serio? Wow! - powiedział radośnie czarnooki.
- Nawet nie masz pojęcia, jak on dziś chodzi za mną od rana! Chyba czytasz mi w myślach, albo mamy ten sam mózg. - dodał, jeszcze bardziej weselszy, jak gdyby był po dobrym towarze, idąc w międzyczasie skocznym krokiem za przyjaciółką. Doprawdy, prawie stuknęło mu dwadzieścia osiem lat, a nadal zachowywał się czasem, niczym dziecko. W sumie, to nic w tym złego. Lepsze to, niż gdyby miał gderać, niczym stary i spracowany emeryt.
W końcu od tego momentu, jak tylko udali się na górę, jakoś atmosfera się rozluźniła. W końcu znowu śmiali się i rozmawiali, jak kiedyś, co trochę uspokoiło Olę. Już naprawdę zaczynała się czuć dziwnie.
- Jesteś tu sama? - zapytał w pewnym momencie, ze zmarszczonym czołem i pełną buzią.
Kurczak był naprawdę przepyszny i soczysty, jak uwielbiał, więc nie dziw, że opychał się nim, jakby co najmniej nie jadł kilka dni.
- Yhym. Marta jest z Choi w gorących źródłach...
- Znowu? Boże... już widzę, co tam się wyprawia. - wtrącił się, przez co został zjechany poważnym wzrokiem, przez zielonooką, która wręcz od razu z werwą odłożyła sztućce na talerz. Te oczywiście wydały głośny brzdęk, przy spotkaniu z talerzem. Lider popatrzył na nią, po czym zaśmiał się jedynie głupio i odgryzł kawałek kurczaka, zachęcając gestem dłoni, aby kontynuowała.
- Wiesz Onew, są razem, do tego długo się nie widzieli i tak dalej, więc... chyba im wolno. - powiedziała to tak, jakby była niezbyt przekonana co do swoich słów.
- No tak, ja nie mówię, że nie, jednak... Na ich miejscu trochę bym się hamował. Czasami mam wrażenie, że oni dnia bez seksu nie widzą. - mruknął. No, bo jak tak można?! To on w swoim prawie dwudziestoośmioletnim życiu tyle się nie kochał, co oni od czasu ich pierwszego stosunku. Naprawdę Jinki, miał wrażenie, że naparzaj się niczym dzikie króliki. Z czego ostatnio prawie już wyszedł mały owoc ich miłości. Doprawdy, byli nieodpowiedzialni. Smarkate i napalone, to takie. A może tak naprawdę im zazdrościł, i dlatego tak zrzędził, jak przestarzały grzyb, bo sam tego dawno nie robił? Aish! Od dziś przestaję myśleć!
- Chyba tobie go brakuje, skoro tak gadasz. - Ola mruknęła wrednie, podwędzając mu jedną pałkę kurczaka. Jinki wręcz od razu uniósł na nią wzrok, po uprzednim skupianiu się na odgryzaniu mięsa z kości.
Doprawdy, ta kobieta chyba mu czytała w myślach, albo serio mieli oboje jeden mózg, skoro pomyśleli o tym samym.
- Yah! - mruknął niezadowolony na jej słowa i fakt, że podwędziła mu jego ulubiony przysmak. No, jak tak można?! - Jesteś niemożliwa, albo coś sugerujesz. - burknął kolejny raz z pełną buzią, po czym uśmiechnął się łobuzersko, przy ostatnich słowach. Blondynka spojrzała na niego zmieszana, i wręcz oblała się rumieńcem, grymasząc coś po polsku pod nosem. - Co mówisz? Translator poproszę. - kiedy ta odważyła się na niego spojrzeć, ten uśmiechnął się zawadiacko i poruszył sugestywnie brwiami. Zboczeniec... - pomyślała.
- Nie uczyli cię w domu, że z pełną buzią się nie gada? No i co niby sugeruję, hę? To ty masz jakieś niestosowne myśli. - na te słowa szatyn jedynie wytknął w jej stronę język, uśmiechając się w końcu iście szatańsko, kiedy ta wstała od stołu i z oburzeniem udała się do kuchni, po więcej soku.
- Oj, żartowałem, no. Poza tym, to ty zaczęłaś gadkę, że brakuje mi seksu, więc się odgryzam. - Zielonooka popatrzyła na niego i aż ze złości zacisnęła zęby, czując jak jej policzki bardziej pieką.
- Cicho siedź! - warknęła, wracając już do stolika przy którym siedział mężczyzna. - Zjadłeś już? Jak tak, to zabieram to do umycia. - nie czekając na jego odpowiedź pozabierała wszystkie brudne naczynia. Szatyn prychnął pod nosem z niedowierzaniem. W końcu jednak uśmiechnął się pod nosem, przygryzając dolną wargę. Może faktycznie powinien sobie kogoś znaleźć, może nie do zaspokajania jego męskich potrzeb, ale również do kochania i mocy spędzania czasu z drugą osobą, jak na pary przystało. Jinki zamarzył się, nawet nie dostrzegając już stojącej naprzeciwko niego blondynki. - ...Co ty na to? - tylko tyle zdołał usłyszeć z jej ust, kiedy spojrzał na nią pytająco. - Eh, jak zwykle nie słuchałeś.
- Wybacz, zamyśliłem, się.
- Właśnie widzę. - mruknęła.
- Mogłabyś... powtórzyć? - zapytał niepewnie, po chwili szczerząc się do niej, niczym jakiś wariat.
Ola patrząc na niego z powagą, w końcu westchnęła cierpiętniczo, po czym wzięła uspokajający oddech. Ten kurczakożerca naprawdę prosi się dzisiaj o lanie! Wrrr...
- Mówiłam: może obejrzymy, jakiś film, i jeśli to nie problem, zostaniesz na noc? - zaczęła, unikając, jak ognia tych hebanowych oczu lidera, które wpatrywały się w nią z zaciekawieniem. Jej policzki oblały się delikatnym różem, a malinowe usta zostały przygryzione w niepewności. Czy dobrze zrobiła, prosząc go o to? - Wiesz, boję się trochę zostawać sama, ze względu na...
- Jasne, rozumiem. - wtrącił się w jej zdanie, wstając już z krzesła. Podszedł do dziewczyny i oparł swe dłonie na jej ramionach. Nie minęła chwila, a gładziły już one pokrzepiająco przedramiona dziewczyny. - I tak nie mam nic do roboty. Zapewne bym się nudził w domu, a tak, możemy się ponudzić razem. - uśmiechnął się ciepło, po czym przytulił dziewczynę do siebie.
Miał nadzieję, że serce go nie zacznie zdradzać i walić, jak szalone. Obiecał Oli, że unormuje swoje uczucia i podejmie próbę odkochania się w jej. Wiedział, że to nie będzie łatwe zadanie, ale to bez sensu, aby darzył kogoś, z kim na pewno nigdy nie będzie. Wolał, już widzieć ją szczęśliwą u boku Taemina, niż zmuszać do pokochania go. To nie w jego stylu. Jednak, czy Ola naprawdę była ostatnimi czasy szczęśliwa przy Tae? Jinki miał wrażenie, że nie, i że to on dawał jej ostatnimi czasy więcej szczęścia niż młodszy. To było zapewne brane, tylko jako przyjacielską troskę... - pomyślał, przytulając ją do siebie mocniej.
Ola czując delikatnie oplatające ją silne ramiona mężczyzny, sama odważyła się odwzajemnić uścisk. Z przyjemnością pałała się delikatną perfumą chłopaka, którą kiedyś mu kupiła. Już sama nie pamięta za co. Jednak, czy to ważne? Liczy się, to, że był to prezent od niej. Instynktownie wtuliła bardziej twarz w zagłębienie jego szyi, delikatnie ocierając się czubkiem nosa o jego szyję. Nawet nie zauważyła, że Lee lekko zadrżał na to, ponieważ tak bardzo pałała się ich wzajemną bliskością. Doszło do niej, jak bardzo brakowało jej bliskości drugiej osoby, odkąd Taemin ciągle przebywał z tamtą dziewczyną. W jednej chwili jej oczy pokryły się łzami, które hardo próbowała ukryć pod przymkniętymi już powiekami. Niestety, te i tak odnalazły ujście, spływając ostatecznie po jej policzku. Szatyn widocznie poczuł, że coś jest nie tak, kiedy mokra ciecz zetknęła się z jego fragmentem szyi.
- Ola~... - szepnął, nie chcąc jej od siebie odrywać. Wiedział, że ta i tak zaraz by się w niego wtuliła, nie chcąc okazywać oznaki chwilowej słabości. - płaczesz? - dodał, a ta, jak na zawołanie pokiwała głową, co poczuł, przez ocierające się o jego brodę włosy. - nie płacz, proszę... - poprosił delikatnym i melancholijnym głosem.
- Tęsknie za nim. - europejka wyszeptała, po chwili ciszy, a jej blada twarz na nowo wtuliła się bardziej w zagłębienie szyi, kiedy Jinki zaczął delikatnie gładzić jej tył głowy. To było naprawdę miłe, że wiedział, jak bardzo to na nią uspokajająco działa. W ogóle całe jego towarzystwo tak na nią potrafiło oddziaływać. - cholernie tęsknie. - mimo iż jej słowa trochę bolały wokalistę, to musiał się pogodzić z tym, że nie może nic zrobić, aby ta dwójka na nowo była ze sobą razem. Samemu zostając w strefie przyjaźni, do której powoli przywykał. Jednak, to chyba najgorszy cios dla mężczyzny, który kocha kobietę, wolącą innego. Do tego jego przyjaciela.
Jinki nic nie powiedział, pozwolił jej płakać w swoją szyję przez jakiś czas, gładząc ją raz po raz po głowie i plecach. Wiedział, że płacz w danym momencie będzie dla niej najlepszym. Pozwoli chodź na chwilę uwolnić ją od tego ciężaru, jakim są mocno skumulowane w niej emocje. Dodatkowo, tak bardzo chciałby ją pocałować, już nie ważne, czy w czoło, usta, nos, policzek, lub skroń, byleby dodać jej jako takiego wsparcia. Jednak nie mógł. Jinki opanuj się! Musisz o niej zapomnieć! To tylko przyjaciółka... Pamiętaj~...
- Masz może soju? - zapytał w pewnym momencie. Dziewczyna niechętnie oderwała się od niego, piąstkami ostrożnie przecierając oczy, aby nie rozmazać tuszu. Chociaż, to raczej zapewne nic nie dało, bo i tak kosmetyk z lekka spłynął, robiąc pod jej oczyma ciemne cienie, niczym u pandy. Jedynie zapewne jeszcze gorzej go przetarła. - No i jakiś specyfik do demakijażu, bo wyglądasz okropnie.
- Dzięki... - mruknęła, patrząc na niego spode łba, w dalszym ciągu wycierając na ślepo ślady pod oczyma. - idź do pokoju, zaraz przyniosę co potrzeba i możemy oglądać.
- Ok, wybiorę jakiś film. - oznajmił, odrywając jej dłonie od twarzy, samemu trochę ścierając ciemne cienie - bo nie za bardzo jej to wychodziło, po czym ucałował ją w czoło. Niestety, ale tym razem nie umiał pohamować swojej postawy, widząc ją zapłakaną. W końcu kiedy oderwał swoje usta od jej czoła, popatrzył w jej jasne oczy, na chwilę zapominając się w nich. Dopiero widząc zaskoczenie na twarzy przyjaciółki, odchrząknął zalegającą gulę w gardle i bez słowa udał się do pokoju. Zielonooka odprowadziła, go wzrokiem, a kiedy ten zniknął za drzwiami pokoju, westchnęła. Czasami naprawdę nie rozumiała jego zachowania. Niby mówił, że było już w porządku, a jego uczucia do niej zaczęły gasnąć. Jednak jego zachowanie czasami naprawdę było sprzeczne z tym co mówił. Onew, dlaczego oszukujesz wszystkich i samego siebie?
Taemin szedł szybkim krokiem w stronę samochodu. Udało mu się znaleźć chwilę czasu, na zobaczenie się z Olą, co wręcz sprawiało, że rozpierała w nim radość. Postanowił, że zrobi jej niespodziankę, jednak wolał zadzwonić najpierw i na wszelki wypadek upewnić się, że ta jest w domu. Nawet jeśli to było logiczne, bowiem została dziś wyjątkowo tam sama. Lepiej nie zostawiać sklepu bez opieki, kto wie, czy los nie pokusiłby się i sprawił małe włamanie?
Otworzył drzwi samochodu i usiadł na miejscu kierowcy, wyjmując telefon, wykręcając następnie numer do ukochanej. Przez pierwsze dwa sygnały nikt nie odbierał, jak i przez resztę, aż sekretarka się nie włączyła, mówiąc, jak mantrę tą samą gadkę o niedostępności numeru.
- No tak, jak zwykle się ciężko do niej dodzwonić. - zaśmiał się w przestrzeń. Dziś naprawdę miał wyjątkowo wspaniały humor!
Taemin znowu wybrał numer, cierpliwie wsłuchując się w rozbrzmiewanie sygnałów. W końcu za trzecim, ktoś odebrał, a raczej, jego ukochana.
- Taemin? - rozbrzmiał się cichy głosik w telefonie, jakby nie mógł uwierzyć, w to, że ten naprawdę dzwoni. - Taemin... - wyszeptała, a jej głos zadrżał. Cieszyła się, że ten w końcu znalazł chwilę na porozmawianie z nią. Nie słyszała jego głosu naprawdę długo.
- Hej kochanie, też się cieszę, że cie słyszę. - powiedział z zadowoleniem, uśmiechając się czule i pełny szczęścia, po nosem. Naprawdę się za nią stęsknił! - Co porabiasz?
- Właśnie przygotowuje jakieś jedzenie i soju, do filmu.
- Ej, zamierzasz sama pić i oglądać? - zaczął mrukliwym głosem.
- Jak tak możesz? - znowu mruknął, po czym zaśmiał się.
- Słuchaj, akurat dziś...
- Nie, jest u mnie Onew. - przerwała mu, nim ten zdążył cokolwiek dokończyć w ostatniej odpowiedzi. Od razu wytrzeszczył bardziej oczy, ściskając mocno telefon w dłoni, jak i zęby. W jednej chwili oblał go pewien strach, mimo iż wiedział, że Ola go kocha i prawdopodobnie do niczego pomiędzy nimi nie dojdzie, prawda? Sam Onew niby jej przyznał, że kończy z miłością do niej, chociaż...? Skąd mógł mieć pewność, że tak naprawdę jest? To było naprawdę podejrzane z jego strony, że zawsze kiedy go nie było przy Oli, jakimś magicznym sposobem był przy niej Lee. Jednak, czy to nie głupie, że jest zazdrosny o przyjaciela, kiedy sam tak naprawdę można by rzec, zdradzał Olę, chodząc chociażby na randki z Shinhye? O tym, że coraz bardziej uświadamiał sobie, że żywi do niej uczucie, lepiej zostawić bez komentarza. I już nie ważne jest to, że Ola sama się na to wszystko zgodziła.
- Oh, naprawdę?
- Tak. Ze względu, iż boję się zostać nawet tu sama na noc, poprosiłam go, aby został do jutra. Chyba nie będzie problemu, prawda? - nastała chwila ciszy, kiedy to maknae, patrzył tępym wzrokiem na kierownicę, a potem przez przednia szybę ze smutkiem, na maskę samochodu.
- Halo? Taemin?
- Nie, ależ skąd! - powiedział od razu wesoło, mimo iż w środku czuł ogromny niepokój i lęk. Naprawdę tyle lat w branży nauczyło go dobrej gry aktorskiej. - Kochanie, ufam ci, mimo wcześniejszych, durnych akcji. Nie powonieniem być zazdrosny o przyjaciela. - zaśmiał się, mając wrażenie, że była w tym śmiechu nutka goryczy. Ciekawe, czy Ola ja usłyszała? W słuchawce nastała chwila ciszy. - Halo? Kochanie?
- Jestem. - powiedziała łagodnie i z czule. - Po postu, zaskoczyłeś mnie tym. Zawsze byłeś zazdrosny o niego.
- Skarbie, porwali cię, czy jak? Ile mam czekać?
- Nie jestem twoim skarbem!
- Uuu, czemuż taka agresywna, co? - w słuchawce rozniósł się kolejny raz głos lidera. Nastał kolejny ból. - Aaa, rozumiem. Tae dzwoni, co?
- Tak, więc proszę idź do pokoju. Zaraz tam przyjdę.
- Dobra, już dobra. Pogadaj sobie z nim, bo dawno tego nie robiliście, a i pozdrów go!
- Tak. Masz pozdrowienia od Onew. - Lee uważnie wszystkiego słuchał, czując coraz bardziej ogarniający go ból. Nie wiedział dlaczego, ale w jednej chwili czuł się głupio, że lubi nie tylko Olę. Nawet jeśli to nie miało nic wspólnego z tym, co przed chwilą słyszał w słuchawce. Po prostu taka myśl przyszła mu nagle i nie chciała wylecieć z głowy.
- Um, dziękuję. - odparł, wodząc opuszkami palców po kierownicy.
- W ogóle coś się stało, że zadzwoniłeś?
- A czy musiało się stać?
- Nie, po prostu... zaskoczyłeś mnie, bowiem ostatni raz mogliśmy swobodnie porozmawiać, przez telefon kilka dni temu.
- Wiem, przepraszam za to, ale niestety, sytuacja nie pozwalała.
- Rozumiem, więc nie martw się. Cieszę się, że znowu mogę usłyszeć twój głos. - Lee uśmiechnął się i przygryzł dolna wargę, czując, jak do jego powiek napływają łzy.
- Kocham cię, wiesz? Miłego wieczora i kolorowych snów ze mną i... przepraszam. - odparł, po czym rozłączył się, nie potrafiąc już powstrzymywać emocji, które ukazywały się poprzez lekkie drżenie głosu, dłoni i łez. Które raz po raz spływały po jego policzkach.
Taemin wiedział, że wszedł się w niezłe bagno, do tego był zły na siebie, że właśnie wpadła mu myśl, aby pojechać do Shinhye i z nią spędzić wieczór. Wygadać się i może poprzytulać? Nie! Nie powinno tak być! Cholera! Wiedział, o tym, że źle robi, ale nie potrafił zrobić niczego, co by wymazało z jego głowy takie myślenie. Tak samo wiedział, że zakochał się w Shinhye, a to, że użył słowa,,chyba'', przy rozmowie z Choi, było zwykłą partykułą, aby nie rozjuszyć przyjaciela. Albo w najgorszym przypadku Marty, gdyby ten jej o tym powiedział. W sumie byli razem i mówili sobie wszystko, więc był świadom, że prędzej, czy później, ta zawzięta europejka, broniąca Olę, niczym swoje młode, się o tym dowie.
Ola słysząc już ciszę w słuchawce, kiedy jej ukochany się rozłączył, powoli odsunęła telefon od ucha, a jej dłoń zawisła wzdłuż uda, przytrzymując telefon. Jasne oczy patrzyły z niezrozumieniem w stronę salonu, jednak uczepiając się nieznanego punktu. Dziewczyna już sama nie wiedziała, czy to był jej wymysł, czy usłyszała przeprosiny od Taemina, a jego głos brzmiał już w dziwnie rozpaczliwy sposób. Znowu uniosła urządzenie, aby na nie spojrzeć i przygryźć w międzyczasie wargę. Był zły? Smutny? - pomyślała, kompletnie nie wiedząc, o co w tym wszystkim chodzi. Z westchnieniem wsunęła telefon do kieszeni spodni, po czym wzięła podstawkę z napojem, soju i smakołykami do filmu, i ruszyła do pokoju.
- Już koniec gadania? - zdziwił się lider, kiedy to leżał, a wzrok swój skierował na nią z sufitu, któremu chwilę temu się przypatrywał. Iście ciekawe zajęcie.
- Sam poganiałeś, abym przyszła szybciej. - fuknęła.
- Oj, żartowałem, mogłaś z nim rozmaw...
- Sam się rozłączył. - powiedziała w końcu, siadając obok niego, i kładąc podstawkę na rozłożoną kłodę na materacu, na którym aktualnie oboje przebywali.
- Omo, ten dzieciak nie zna się na żartach. Przecież...
- Miał dziwnie smutny głos na koniec i mnie przepraszał. - znowu mu przerwała, sprawiając tym, że Jinki kolejny raz zmarszczył nos i zrobił oburzonego dzióbka. - Nawet nie wiem, za co. Przecież mówiłam, mu, że nic się nie...
- Yah, ty chyba uwielbiasz się ostatnio wtrącać innym w słowa.
- Um, przepraszam oppa.
- No nie mogę, Ola weź się w garść! Na pewno ci się wydawało i pomyliłaś jego zazdrosny głos z tym smutnym.
- Ale, powiedział...
- Szszszs - starszy przyłożył palec do jej ust, jak i do tych swoich, pokazując, że ma już nic nie mówić. - wystarczy tego i w końcu oglądajmy, hm? Nie mam zamiaru widzieć twojej przygnębionej miny, więc rozchmurz się, bo inaczej spotka cię straszliwy los. - Jinki uniósł dłonie i zaczął poruszać wszystkimi palcami u dłoni, do tego robiąc jakaś minę, niczym dziecko słońca, bądź jak, kto woli, pedober. Istny wariat.
Nie to, że Ola miała coś do takich, ale patrząc w danym momencie na przyjaciela, tylko to przychodziło jej do głowy.
- Słucham? - zaczęła Marta, marszcząc swój nosek, przez co zwróciła uwagę chwilowo zamyślonego Choi. Po chwili namysłu nad tym, i wyrazu twarzy ukochanego... - Chwila... - ...wszystko zrozumiała. - Co?! - wręcz krzyknęła, dostając chwilowego szoku. Nie wiedziała, czy to czas się zatrzymał, czy to serce jej ustało, ale czuła się tak, jakby co najmniej ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody. - Żartujesz, prawda? Ty w dalszym ciągu żartujesz, oppa. - zaczęła, wręcz wyrywając swoją dłoń z jego uścisku, nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Przecież to była, jakaś paranoja!
Minho popatrzył na nią poważnie, po czym zwiesił głowę w dół, utwierdzając ją tym ostatecznie, że to nie są żarty.
Dziewczyna wytrzeszczyła bardziej swoje oczy, jeśli to w ogóle było możliwe.. Z ogromnym trudem przełknęła ślinę, czując jakby w gardle co najmniej jej coś utknęło.
- Zabije gnoja... jak Boga kocham... - jęknęła żałośnie szeptem, zaciskając piąstki na satynowym materiale łóżka. W końcu powoli wstała z niego i podeszła na drżących nogach do okna, patrząc przez chwilę na widniejące za nim gorące źródełka. W końcu ostatecznie sięgnęła do kieszeni po telefon, wyjmując go z zamiarem zadzwonienia do tancerza. Co, jak co, ale miarka się przebrała.
Choi widząc jej poczynania, wręcz od razu znalazł się przy niej. Złapał jej nadgarstek i wyjął komórkę z ręki, wiedząc, że ta i tak mu jej nie zabierze, Powód był prosty - szatynka była od niego o co najmniej głowę, niższa, sięgając mu głową jedynie ledwo nad ramię.
- Yah! Oddaj mi to! - zaczęła poddenerwowana, a jej oczy, jakby bardziej błyszczały niż dotychczas.
- Nie, Marta. Nie pozwolę ci do niego zadzwonić, bo jeszcze zrobisz coś, czego będziesz żałować.
- Żałować? Minho, czy ty siebie słyszysz? Chyba nie myślisz, że to tak zostawię i pozwolę temu kretynowi zranić Olę!
- Kochanie, jakbyś nie wiedziała, on jest naszym przyjacielem i powinniśmy...
- Wali mnie to! Przegiął, tym razem przegiął, rozumiesz?! - fuknęła, po czym wyrwała rękę z uścisku i podeszła do plecaczka, po chwili zakładając go na plecy. - nie wiem, gdzie on teraz jest, ale jadę do niego.- skwitowała podążając już w stronę drzwi, które po chwili zagrodził jej swoim ciałem brunet.
- Nigdzie nie idziesz, jasne? - rozbrzmiał głosem nie przyjmującego sprzeciwu.
Jednak to nic nie dało, bo uparta natura szatynki kazała jej go wyminąć i tak też zrobiła.
- Nie będziesz mi rozkazywał. - dodała identycznym tonem iście rozjuszona, z chęcią mordu na najmłodszym. Ola była dla niej niczym siostra, którą kochała nad życie, więc nie pozwoli, aby ten łajdak kolejny raz ją zranił. Nawet jeśli nie wiedziała, czy coś pomiędzy tancerzem, a tą dziewczyna zaszło. Sam fakt, że się w niej zakochał, szatynka tolerowała już za jako takie zranienie bądź zdradę.
Nim szatynka zdążyła przekręcić kluczyk w drzwiach, Choi uchwycił jej przedramię i odwrócił w swoją stronę, łapiąc wolną dłonią drugą część jej górnej kończyny.
- Przestań się tak zachowywać! Czy ty nie rozumiesz, że próbuje cię uchronić przed czymś, czego będziesz prawdopodobnie żałowała potem?
- Zachowywać? Żałowała? Pff... sam byś się zachował podobnie, gdybym była z Key, a on by mnie w pewien sposób zdradzał.
- Marta, przestań...
- I nigdy nie będę żałowała zemsty na kimś, kto zranił bliską mi osobę, albo zamierza to zrobić! Do tego wali mnie to, czy nieświadomie, czy też nie, więc puść mnie! - krzyknęła, a jej głos już zadrżał.
- Nie...
- Puszczaj Minho, słyszysz?! - tym razem już jęknęła wpadając w szloch, kiedy dryblas w dalszym ciągu trzymał ją za ramiona i patrzył z współczującym wzrokiem.
- Nie puszczę cię...
- Puść!
- Nie! - również krzyknął, wzmacniając uścisk na jej ramionach...
- Minho, to boli! - ...po czym od razu poluźnił go, kiedy ujrzał łzy ukochanej i jej rozpaczliwy głos. Nie wiedział, czy to pierwszy, czy kolejny raz, kiedy tak zaczęli się użerać, a on na nią krzyknął. Czuł się z tym źle, nawet jeśli owa złość była spowodowana upartością Marty.
- Przepraszam. - dodał, spuszczając głowę. - I widzisz do czego to wszystko doprowadziło? Krzyknąłem na ciebie i nieświadomie wzmocniłem uścisk, sprawiając ci tym ból, bo się zezłościłem, że jesteś taka uparta i zawzięta. Teraz tego żałuję, bo mam wrażenie, że cie tym zraniłem, przepraszam. - mówił cicho, po chwili odważając spojrzeć się na swoją dziewczynę. W końcu niepewnie uniósł dłonie i objął jej zaczerwienione od płaczu, policzki. Ostatecznie ścierając kciukami ślady łez. - Nie chcę, abyś również czegoś żałowała. Pójdziesz do niego i co? Nawrzucasz mu, jak to masz ochotę mu coś zrobić, życząc najgorszego, czy coś? Bo nagle zaczął wraz z Olą oddalać się od siebie, nieświadomie zakochując w kimś innym? Proszę cię, zrozum, że to nic nie da skoro, to wszystko nie jest pewne. Poza tym, chyba ma prawo do pokochania kogoś innego, nawet jeśli to zraniłoby Olę. Lepsze byłoby to, jakby się rozstali, niż miały ją zdradzać, potajemnie, czy coś.- tłumaczył już spokojniejszym głosem, przyciągając ją do siebie i przytulając.
- Ja mu dam zaraz rozstanie...
- Marta. - mruknął niezadowlony, że ta mu przerwała.
- Przepraszam, kontynuuj.- powiedziała słabo, wtulając się bardziej w ciało chłopaka.
- Powinniśmy mu pomóc przejść na dobrą drogę, a nie go od razu najlepiej zgładzić. - pogładził ją po głowie, następnie całując czule w czoło. Gdyby nie silne ręce Choi, to w pewnej chwili od nadmiaru gnieżdżących się w jej małym ciele nadmiaru emocji. Szatynka upadałaby na ziemię. Choi czując wręcz, że ta się już opiera bezwładnie o niego całym ciałem, wręcz od razu wziął ją na ręce i posadził na łóżku ze zmartwioną miną. Może jednak to nie był dobry pomysł, mówienia jej o tym teraz? Chociaż lepiej wcześniej lub później, niż wcale
- Eh, to jest wszystko szalone, Minho.
- Wiem, ale co poradzić?
- Um... może zacznijmy jeszcze raz.. Spokojnie i bez nerwów, czy krzyków... - zaczęła drżącym głosem, przytulając się zachłannie do ukochanego. - Jak to ,, Taemin chyba waha się pomiędzy Olą, a Shinhye''? Albo, że prawdopodobnie, ją pokochał?
- No powiedział, że to stało się nagle i czuje te same motylki w brzuchu i szybsze bicie serca, co przy Oli. Nie wiem dokładnie, czy ją zdążył pokochać, czy też nie. Miejmy nadzieję, że nie.
-Boże... - powiedziała w pewnej chwili drżącym głosem, i nim zdążyła coś dodać, wręcz rozpłakała się w ramionach bruneta. - Powiedz, że to nie prawda... powiedz, proszę... - łkała wręcz w jego tors, zaciskając na materiale jego żółtego sweterka swoje piąstki. Ten jednak nic nie odpowiedział, wręcz czując pewną złość na siebie, że jej o tym powiedział no i wybuchł chwilę temu niepotrzebna awantura. Jednak z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a ta dowiedziałaby się w jakiś sposób o tym, to mogłaby się zawieść na nim. Westchnął więc jedynie, przytulając ją do siebie mocno.
- Niestety skarbie, ale to padło z jego ust. - powiedział w końcu cichym i niepewnym głosem, przez co dziewczyna zaczęła kręcić przecząco głową na jego klatce piersiowej, po chwili delikatnie uderzając w nią pięścią.
- Wiedziałam, że ta durna zgoda Oli i jej wieczna wierność w końcu się na niej odbije. - mruczała rozpaczliwie, w przerwach zaciągając nosem.
- Wiesz kochanie, powiedział ,,chyba'', czyli jest jeszcze nadzieja, że pozostanie przy Oli. - mimo słów Choi, ta i tak wręcz miała ochotę coś zrobić Taeminowi. Nie rozumiała, co ostatnimi czasy się z nim działo. Dlaczego taki się robił? Miała tego kompletnie dosyć! - proszę, tylko naprawdę nie wpadnij znowu na pomysł zrobienia mu awantury o to. Obiecałem, że będę milczał.
Dodał, przez co Marta poczuła ogromną bezradność, że nie będzie mogła wręcz o mało co nie pogryźć Tae, za takie cholerne wahanie się. Albo kocha jedną, albo drugą i koniec, kropka. Jeśli ma zamiar dalej ranić Olę, to niech lepiej zakończy ten związek i przestanie zachowywać się, jak cholerny zazdrośnik lub dzieciak. Skoro tak naprawdę, sam zaczął żywić uczucie do drugiej kobiety.
Kiedy szatynka w końcu trochę się uspokoiła, spojrzała na chłopaka, który od razu zaczął ścierać jej łzy z policzków.
- Dobrze, będę cicho, jednak jeśli dowiem się o czymś jeszcze, to mu nie odpuszczę. Nawet jeśli to nasz przyjaciel, Minho. - spojrzała na niego z powagą, przez co mężczyzna wiedział doskonale, że jego dziewczyna mówi całkowicie serio. Jeśli Tae wybierze tamtą, bez uprzedniej rozmowy z Olą, że jednak jego uczucia do niej opadły, przez ten czas, jak spotykał się z Shinhye, to chyba, jak dodatkowo dowie się o tym Onew, to będzie po młodszym. Wiedział, doskonale, jak oboje wręcz kochają Olę i nie pozwolą nikomu jej skrzywdzić.
Blondynka stała w pokoju przed lustrem, zastanawiając się, czy nie przesadziła z kreacją. Onew miał przyjechać za godzinkę, lub półtorej, a ona w tym czasie zdążyła już przymierzyć trylion ciuchów. Włączając w to oczywiście sukienki, którą jedną z nich właśnie miała na sobie.
- Chyba kompletnie mi odwaliło. - mruknęła, przygryzając subtelnie wargę, patrząc w swoje odbicie lustrzane z pewnym grymasem. Serio, albo coś leżało na pieczy, albo po prostu wolała przy znajomych wyglądać, jak człowiek, a nie ,,obca'' osoba.
Do dziś pamięta, jak wiele osób jakby nie rozpoznawało jej na mieście. Kiedy była ubrana bardziej sportowo, czyli standardowo: bluza, rurki, jakieś adidasy, czy coś, i przeważnie zero makijażu - no, może nie zero, bo zawsze jakiś tusz lub lekki puder, ozdabiał jej skórę i oczy. - Niż, można by rzec, elegancko. Kiedy to starała się ubierać ładnie i schludnie do szkoły.
- Hmm, co by powiedziała Marta? - zastanowiła się przez chwilę, stwierdzając, że szatynka przyznała by jej rację. Dodatkowo mówiąc, że przecież nie idzie na randkę, a Onew to tylko przyjaciel, więc może paradować przy nim bez problemu w dresach. - Eh... chyba serio przesadzam. - stwierdziła, ostatni raz, odchodząc od lustra w stronę szafy z ubraniami. Pochowała wszelakie już jej niepotrzebne sukienki i inne, w końcu ubierając się wygodniej: rurki i do tego jakiś luźniejszy, szary sweterek z podobizną pyszczka lisa na przodzie. - Dlaczego po takim czasie, patrząc na nią, znowu mam w głowie tą piosenkę? - Ola, zmarszczyła lekko nosek, kiedy to w jej głowie był odtwarzany rytm piosenki ,,What does fox say'', do tego refren kojarzony z piosenką chłopaków: ,,ring ding dong''. No cóż, jak widać, iście dziwne i przezabawne utwory, pozostają w głowach na dłużej. To co to by było, jakby miała węgorza na bluzce? Marta chyba by zabiła ją swoim fałszem, ciągle podśpiewując tą niszczącą ludzki mózg piosenkę, o nakurwiającym węgorzu, za każdym razem widząc owe stworzenie na materiale.
Kiedy europejka związała włosy w kitkę, usłyszała dzwonek. Spojrzała ostatni raz w lustro i poszła przywitać gościa. Pierwsza chwila - kiedy to się ujrzeli w końcu po tak długim czasie. - polegała na niepewnym wypatrywaniu powietrza, magicznego kurzu, jak i iście interesujących ubrań, podłogi i wszystkiego co możliwe, byleby tylko nie natknąć się na spojrzenie drugiej osoby. Oczywiście żadne z nich nie pomyślało, że jak tak będą w dalszym ciągu stać, jak dwa kołki, i tylko uśmiechać się idiotycznie pod nosem, z pewnym zakłopotaniem i tak dalej. To ktoś ich przyłapie, no i znowu wybuchnie jakaś afera, czy coś podobnego. Paparazzi, to cwane lisy i potrafią, nawet po nocach śledzić sławnych idoli. Jakby nie mieli własnego życia. Idioci...
W końcu, Jinki się odezwał, sprawiając iż blondynka zaśmiała się nerwowo, przepraszając chyba z trylion razy, od razu wpuszczając go z zakłopotaniem do środka. Zamknęła szybko drzwi i zasunęła rolety, ostatecznie odkręcając się do mężczyzny. Była pewna, że ten pewnie od razu ją przytuli, mówiąc, jak zawsze jak to za nią nie tęsknił. Jakież było jej zdziwienie, kiedy tego nie zrobił, stojąc i rozglądając się po cukierni. Czyżby ten czas, w którym nie utrzymywali takiego mocnego kontaktu sprawił, że się od siebie oddalili? Wyglądało na to, że tak, co nie ukrywajmy, zasmuciło bohaterkę.
- Jak się masz? Długo się nie widzieliśmy. - zaczął w końcu Lee, patrząc na nią z tym swoim ciepłym uśmiechem. Ola spojrzała na niego, a po chwili spuściła głowę w dół, patrząc na swoje splecione i bawiące się ze sobą palce. Naprawdę nie rozumiała, o co w tym wszystkim chodzi.
- Onew, czy... czy coś się stało, że przestałeś się odzywać? To przez ostatnie spotkanie? - zapytała niepewnie, a jej głos, jakby leciutko zadrżał. Aż dziw, że jedynie lekko, bo to nawet nie oddało tego, co właśnie działo się w ciele dziewczyny. Istna apokalipsa umysłowa.
Mężczyzna w pierwszej chwili nic nie odpowiedział. Spojrzał w bok, na kremowe krzesełka, które zostały niedawno wymienione przez właścicielkę. Podszedł do jednego z nich, i przejechał palcem po metalowej strukturze obręczy, po chwili dotykając już opuszkami palców śliczny stoliczek. Owe meble były naprawdę niesamowite. Metalowe obręcze kremowego koloru, były ślicznie pozawijane. Sam spód stoliczka pod grubym i okrągłym szkle, miał kwieciste wzroki. Taka kompozycja była naprawdę urocza i śliczna.
- Nie. - wydukał, w końcu, jak gdyby nigdy nic. - Widzę, że zmieniłyście kontekst. Ładne są te krzesła i stoliczki. - dodał, w końcu spoglądając na uważnie mu się wpatrującą dziewczynę. W jej jasnych oczach było widać niezrozumienie i pewnego rodzaju zagubienie. Onew. Ten typ czasami naprawdę był trudny do rozgryzienia. Mimo naprawdę łagodnego i przyjacielskiego charakteru. To czasami irytowało młodszą, a jednocześnie sprawiało, iż uważała, że w pewnym stopniu to jest pociągające.
Dziewczyna jedynie skinęła potakująco głową, przygryzając subtelnie dolną wargę, z nieświadomością owego czynu. Czuła się naprawdę dziwnie, jakby nie przebywała w towarzystwie dobrze jej znanej osoby, tylko kogoś obcego. Pomiędzy nimi nastała cisza, która należała raczej do tych krępujących i niezręcznych. Nawet atmosfera wydawała się być tak gęsta, że Ola bez problemu mogłaby zrobić z niej krem, czy coś w tym rodzaju, a potem oblać nim dla ozdoby pyszne babeczki.
- Chodźmy na górę, zrobiłam kurczaka, tak jak lubisz. - odezwała się w końcu po chwili ciszy, po czym uśmiechnęła, powoli kierując w stronę schodów.
- Serio? Wow! - powiedział radośnie czarnooki.
- Nawet nie masz pojęcia, jak on dziś chodzi za mną od rana! Chyba czytasz mi w myślach, albo mamy ten sam mózg. - dodał, jeszcze bardziej weselszy, jak gdyby był po dobrym towarze, idąc w międzyczasie skocznym krokiem za przyjaciółką. Doprawdy, prawie stuknęło mu dwadzieścia osiem lat, a nadal zachowywał się czasem, niczym dziecko. W sumie, to nic w tym złego. Lepsze to, niż gdyby miał gderać, niczym stary i spracowany emeryt.
W końcu od tego momentu, jak tylko udali się na górę, jakoś atmosfera się rozluźniła. W końcu znowu śmiali się i rozmawiali, jak kiedyś, co trochę uspokoiło Olę. Już naprawdę zaczynała się czuć dziwnie.
- Jesteś tu sama? - zapytał w pewnym momencie, ze zmarszczonym czołem i pełną buzią.
Kurczak był naprawdę przepyszny i soczysty, jak uwielbiał, więc nie dziw, że opychał się nim, jakby co najmniej nie jadł kilka dni.
- Yhym. Marta jest z Choi w gorących źródłach...
- Znowu? Boże... już widzę, co tam się wyprawia. - wtrącił się, przez co został zjechany poważnym wzrokiem, przez zielonooką, która wręcz od razu z werwą odłożyła sztućce na talerz. Te oczywiście wydały głośny brzdęk, przy spotkaniu z talerzem. Lider popatrzył na nią, po czym zaśmiał się jedynie głupio i odgryzł kawałek kurczaka, zachęcając gestem dłoni, aby kontynuowała.
- Wiesz Onew, są razem, do tego długo się nie widzieli i tak dalej, więc... chyba im wolno. - powiedziała to tak, jakby była niezbyt przekonana co do swoich słów.
- No tak, ja nie mówię, że nie, jednak... Na ich miejscu trochę bym się hamował. Czasami mam wrażenie, że oni dnia bez seksu nie widzą. - mruknął. No, bo jak tak można?! To on w swoim prawie dwudziestoośmioletnim życiu tyle się nie kochał, co oni od czasu ich pierwszego stosunku. Naprawdę Jinki, miał wrażenie, że naparzaj się niczym dzikie króliki. Z czego ostatnio prawie już wyszedł mały owoc ich miłości. Doprawdy, byli nieodpowiedzialni. Smarkate i napalone, to takie. A może tak naprawdę im zazdrościł, i dlatego tak zrzędził, jak przestarzały grzyb, bo sam tego dawno nie robił? Aish! Od dziś przestaję myśleć!
- Chyba tobie go brakuje, skoro tak gadasz. - Ola mruknęła wrednie, podwędzając mu jedną pałkę kurczaka. Jinki wręcz od razu uniósł na nią wzrok, po uprzednim skupianiu się na odgryzaniu mięsa z kości.
Doprawdy, ta kobieta chyba mu czytała w myślach, albo serio mieli oboje jeden mózg, skoro pomyśleli o tym samym.
- Yah! - mruknął niezadowolony na jej słowa i fakt, że podwędziła mu jego ulubiony przysmak. No, jak tak można?! - Jesteś niemożliwa, albo coś sugerujesz. - burknął kolejny raz z pełną buzią, po czym uśmiechnął się łobuzersko, przy ostatnich słowach. Blondynka spojrzała na niego zmieszana, i wręcz oblała się rumieńcem, grymasząc coś po polsku pod nosem. - Co mówisz? Translator poproszę. - kiedy ta odważyła się na niego spojrzeć, ten uśmiechnął się zawadiacko i poruszył sugestywnie brwiami. Zboczeniec... - pomyślała.
- Nie uczyli cię w domu, że z pełną buzią się nie gada? No i co niby sugeruję, hę? To ty masz jakieś niestosowne myśli. - na te słowa szatyn jedynie wytknął w jej stronę język, uśmiechając się w końcu iście szatańsko, kiedy ta wstała od stołu i z oburzeniem udała się do kuchni, po więcej soku.
- Oj, żartowałem, no. Poza tym, to ty zaczęłaś gadkę, że brakuje mi seksu, więc się odgryzam. - Zielonooka popatrzyła na niego i aż ze złości zacisnęła zęby, czując jak jej policzki bardziej pieką.
- Cicho siedź! - warknęła, wracając już do stolika przy którym siedział mężczyzna. - Zjadłeś już? Jak tak, to zabieram to do umycia. - nie czekając na jego odpowiedź pozabierała wszystkie brudne naczynia. Szatyn prychnął pod nosem z niedowierzaniem. W końcu jednak uśmiechnął się pod nosem, przygryzając dolną wargę. Może faktycznie powinien sobie kogoś znaleźć, może nie do zaspokajania jego męskich potrzeb, ale również do kochania i mocy spędzania czasu z drugą osobą, jak na pary przystało. Jinki zamarzył się, nawet nie dostrzegając już stojącej naprzeciwko niego blondynki. - ...Co ty na to? - tylko tyle zdołał usłyszeć z jej ust, kiedy spojrzał na nią pytająco. - Eh, jak zwykle nie słuchałeś.
- Wybacz, zamyśliłem, się.
- Właśnie widzę. - mruknęła.
- Mogłabyś... powtórzyć? - zapytał niepewnie, po chwili szczerząc się do niej, niczym jakiś wariat.
Ola patrząc na niego z powagą, w końcu westchnęła cierpiętniczo, po czym wzięła uspokajający oddech. Ten kurczakożerca naprawdę prosi się dzisiaj o lanie! Wrrr...
- Mówiłam: może obejrzymy, jakiś film, i jeśli to nie problem, zostaniesz na noc? - zaczęła, unikając, jak ognia tych hebanowych oczu lidera, które wpatrywały się w nią z zaciekawieniem. Jej policzki oblały się delikatnym różem, a malinowe usta zostały przygryzione w niepewności. Czy dobrze zrobiła, prosząc go o to? - Wiesz, boję się trochę zostawać sama, ze względu na...
- Jasne, rozumiem. - wtrącił się w jej zdanie, wstając już z krzesła. Podszedł do dziewczyny i oparł swe dłonie na jej ramionach. Nie minęła chwila, a gładziły już one pokrzepiająco przedramiona dziewczyny. - I tak nie mam nic do roboty. Zapewne bym się nudził w domu, a tak, możemy się ponudzić razem. - uśmiechnął się ciepło, po czym przytulił dziewczynę do siebie.
Miał nadzieję, że serce go nie zacznie zdradzać i walić, jak szalone. Obiecał Oli, że unormuje swoje uczucia i podejmie próbę odkochania się w jej. Wiedział, że to nie będzie łatwe zadanie, ale to bez sensu, aby darzył kogoś, z kim na pewno nigdy nie będzie. Wolał, już widzieć ją szczęśliwą u boku Taemina, niż zmuszać do pokochania go. To nie w jego stylu. Jednak, czy Ola naprawdę była ostatnimi czasy szczęśliwa przy Tae? Jinki miał wrażenie, że nie, i że to on dawał jej ostatnimi czasy więcej szczęścia niż młodszy. To było zapewne brane, tylko jako przyjacielską troskę... - pomyślał, przytulając ją do siebie mocniej.
Ola czując delikatnie oplatające ją silne ramiona mężczyzny, sama odważyła się odwzajemnić uścisk. Z przyjemnością pałała się delikatną perfumą chłopaka, którą kiedyś mu kupiła. Już sama nie pamięta za co. Jednak, czy to ważne? Liczy się, to, że był to prezent od niej. Instynktownie wtuliła bardziej twarz w zagłębienie jego szyi, delikatnie ocierając się czubkiem nosa o jego szyję. Nawet nie zauważyła, że Lee lekko zadrżał na to, ponieważ tak bardzo pałała się ich wzajemną bliskością. Doszło do niej, jak bardzo brakowało jej bliskości drugiej osoby, odkąd Taemin ciągle przebywał z tamtą dziewczyną. W jednej chwili jej oczy pokryły się łzami, które hardo próbowała ukryć pod przymkniętymi już powiekami. Niestety, te i tak odnalazły ujście, spływając ostatecznie po jej policzku. Szatyn widocznie poczuł, że coś jest nie tak, kiedy mokra ciecz zetknęła się z jego fragmentem szyi.
- Ola~... - szepnął, nie chcąc jej od siebie odrywać. Wiedział, że ta i tak zaraz by się w niego wtuliła, nie chcąc okazywać oznaki chwilowej słabości. - płaczesz? - dodał, a ta, jak na zawołanie pokiwała głową, co poczuł, przez ocierające się o jego brodę włosy. - nie płacz, proszę... - poprosił delikatnym i melancholijnym głosem.
- Tęsknie za nim. - europejka wyszeptała, po chwili ciszy, a jej blada twarz na nowo wtuliła się bardziej w zagłębienie szyi, kiedy Jinki zaczął delikatnie gładzić jej tył głowy. To było naprawdę miłe, że wiedział, jak bardzo to na nią uspokajająco działa. W ogóle całe jego towarzystwo tak na nią potrafiło oddziaływać. - cholernie tęsknie. - mimo iż jej słowa trochę bolały wokalistę, to musiał się pogodzić z tym, że nie może nic zrobić, aby ta dwójka na nowo była ze sobą razem. Samemu zostając w strefie przyjaźni, do której powoli przywykał. Jednak, to chyba najgorszy cios dla mężczyzny, który kocha kobietę, wolącą innego. Do tego jego przyjaciela.
Jinki nic nie powiedział, pozwolił jej płakać w swoją szyję przez jakiś czas, gładząc ją raz po raz po głowie i plecach. Wiedział, że płacz w danym momencie będzie dla niej najlepszym. Pozwoli chodź na chwilę uwolnić ją od tego ciężaru, jakim są mocno skumulowane w niej emocje. Dodatkowo, tak bardzo chciałby ją pocałować, już nie ważne, czy w czoło, usta, nos, policzek, lub skroń, byleby dodać jej jako takiego wsparcia. Jednak nie mógł. Jinki opanuj się! Musisz o niej zapomnieć! To tylko przyjaciółka... Pamiętaj~...
- Masz może soju? - zapytał w pewnym momencie. Dziewczyna niechętnie oderwała się od niego, piąstkami ostrożnie przecierając oczy, aby nie rozmazać tuszu. Chociaż, to raczej zapewne nic nie dało, bo i tak kosmetyk z lekka spłynął, robiąc pod jej oczyma ciemne cienie, niczym u pandy. Jedynie zapewne jeszcze gorzej go przetarła. - No i jakiś specyfik do demakijażu, bo wyglądasz okropnie.
- Dzięki... - mruknęła, patrząc na niego spode łba, w dalszym ciągu wycierając na ślepo ślady pod oczyma. - idź do pokoju, zaraz przyniosę co potrzeba i możemy oglądać.
- Ok, wybiorę jakiś film. - oznajmił, odrywając jej dłonie od twarzy, samemu trochę ścierając ciemne cienie - bo nie za bardzo jej to wychodziło, po czym ucałował ją w czoło. Niestety, ale tym razem nie umiał pohamować swojej postawy, widząc ją zapłakaną. W końcu kiedy oderwał swoje usta od jej czoła, popatrzył w jej jasne oczy, na chwilę zapominając się w nich. Dopiero widząc zaskoczenie na twarzy przyjaciółki, odchrząknął zalegającą gulę w gardle i bez słowa udał się do pokoju. Zielonooka odprowadziła, go wzrokiem, a kiedy ten zniknął za drzwiami pokoju, westchnęła. Czasami naprawdę nie rozumiała jego zachowania. Niby mówił, że było już w porządku, a jego uczucia do niej zaczęły gasnąć. Jednak jego zachowanie czasami naprawdę było sprzeczne z tym co mówił. Onew, dlaczego oszukujesz wszystkich i samego siebie?
Taemin szedł szybkim krokiem w stronę samochodu. Udało mu się znaleźć chwilę czasu, na zobaczenie się z Olą, co wręcz sprawiało, że rozpierała w nim radość. Postanowił, że zrobi jej niespodziankę, jednak wolał zadzwonić najpierw i na wszelki wypadek upewnić się, że ta jest w domu. Nawet jeśli to było logiczne, bowiem została dziś wyjątkowo tam sama. Lepiej nie zostawiać sklepu bez opieki, kto wie, czy los nie pokusiłby się i sprawił małe włamanie?
Otworzył drzwi samochodu i usiadł na miejscu kierowcy, wyjmując telefon, wykręcając następnie numer do ukochanej. Przez pierwsze dwa sygnały nikt nie odbierał, jak i przez resztę, aż sekretarka się nie włączyła, mówiąc, jak mantrę tą samą gadkę o niedostępności numeru.
- No tak, jak zwykle się ciężko do niej dodzwonić. - zaśmiał się w przestrzeń. Dziś naprawdę miał wyjątkowo wspaniały humor!
Taemin znowu wybrał numer, cierpliwie wsłuchując się w rozbrzmiewanie sygnałów. W końcu za trzecim, ktoś odebrał, a raczej, jego ukochana.
- Taemin? - rozbrzmiał się cichy głosik w telefonie, jakby nie mógł uwierzyć, w to, że ten naprawdę dzwoni. - Taemin... - wyszeptała, a jej głos zadrżał. Cieszyła się, że ten w końcu znalazł chwilę na porozmawianie z nią. Nie słyszała jego głosu naprawdę długo.
- Hej kochanie, też się cieszę, że cie słyszę. - powiedział z zadowoleniem, uśmiechając się czule i pełny szczęścia, po nosem. Naprawdę się za nią stęsknił! - Co porabiasz?
- Właśnie przygotowuje jakieś jedzenie i soju, do filmu.
- Ej, zamierzasz sama pić i oglądać? - zaczął mrukliwym głosem.
- Jak tak możesz? - znowu mruknął, po czym zaśmiał się.
- Słuchaj, akurat dziś...
- Nie, jest u mnie Onew. - przerwała mu, nim ten zdążył cokolwiek dokończyć w ostatniej odpowiedzi. Od razu wytrzeszczył bardziej oczy, ściskając mocno telefon w dłoni, jak i zęby. W jednej chwili oblał go pewien strach, mimo iż wiedział, że Ola go kocha i prawdopodobnie do niczego pomiędzy nimi nie dojdzie, prawda? Sam Onew niby jej przyznał, że kończy z miłością do niej, chociaż...? Skąd mógł mieć pewność, że tak naprawdę jest? To było naprawdę podejrzane z jego strony, że zawsze kiedy go nie było przy Oli, jakimś magicznym sposobem był przy niej Lee. Jednak, czy to nie głupie, że jest zazdrosny o przyjaciela, kiedy sam tak naprawdę można by rzec, zdradzał Olę, chodząc chociażby na randki z Shinhye? O tym, że coraz bardziej uświadamiał sobie, że żywi do niej uczucie, lepiej zostawić bez komentarza. I już nie ważne jest to, że Ola sama się na to wszystko zgodziła.
- Oh, naprawdę?
- Tak. Ze względu, iż boję się zostać nawet tu sama na noc, poprosiłam go, aby został do jutra. Chyba nie będzie problemu, prawda? - nastała chwila ciszy, kiedy to maknae, patrzył tępym wzrokiem na kierownicę, a potem przez przednia szybę ze smutkiem, na maskę samochodu.
- Halo? Taemin?
- Nie, ależ skąd! - powiedział od razu wesoło, mimo iż w środku czuł ogromny niepokój i lęk. Naprawdę tyle lat w branży nauczyło go dobrej gry aktorskiej. - Kochanie, ufam ci, mimo wcześniejszych, durnych akcji. Nie powonieniem być zazdrosny o przyjaciela. - zaśmiał się, mając wrażenie, że była w tym śmiechu nutka goryczy. Ciekawe, czy Ola ja usłyszała? W słuchawce nastała chwila ciszy. - Halo? Kochanie?
- Jestem. - powiedziała łagodnie i z czule. - Po postu, zaskoczyłeś mnie tym. Zawsze byłeś zazdrosny o niego.
- Skarbie, porwali cię, czy jak? Ile mam czekać?
- Nie jestem twoim skarbem!
- Uuu, czemuż taka agresywna, co? - w słuchawce rozniósł się kolejny raz głos lidera. Nastał kolejny ból. - Aaa, rozumiem. Tae dzwoni, co?
- Tak, więc proszę idź do pokoju. Zaraz tam przyjdę.
- Dobra, już dobra. Pogadaj sobie z nim, bo dawno tego nie robiliście, a i pozdrów go!
- Tak. Masz pozdrowienia od Onew. - Lee uważnie wszystkiego słuchał, czując coraz bardziej ogarniający go ból. Nie wiedział dlaczego, ale w jednej chwili czuł się głupio, że lubi nie tylko Olę. Nawet jeśli to nie miało nic wspólnego z tym, co przed chwilą słyszał w słuchawce. Po prostu taka myśl przyszła mu nagle i nie chciała wylecieć z głowy.
- Um, dziękuję. - odparł, wodząc opuszkami palców po kierownicy.
- W ogóle coś się stało, że zadzwoniłeś?
- A czy musiało się stać?
- Nie, po prostu... zaskoczyłeś mnie, bowiem ostatni raz mogliśmy swobodnie porozmawiać, przez telefon kilka dni temu.
- Wiem, przepraszam za to, ale niestety, sytuacja nie pozwalała.
- Rozumiem, więc nie martw się. Cieszę się, że znowu mogę usłyszeć twój głos. - Lee uśmiechnął się i przygryzł dolna wargę, czując, jak do jego powiek napływają łzy.
- Kocham cię, wiesz? Miłego wieczora i kolorowych snów ze mną i... przepraszam. - odparł, po czym rozłączył się, nie potrafiąc już powstrzymywać emocji, które ukazywały się poprzez lekkie drżenie głosu, dłoni i łez. Które raz po raz spływały po jego policzkach.
Taemin wiedział, że wszedł się w niezłe bagno, do tego był zły na siebie, że właśnie wpadła mu myśl, aby pojechać do Shinhye i z nią spędzić wieczór. Wygadać się i może poprzytulać? Nie! Nie powinno tak być! Cholera! Wiedział, o tym, że źle robi, ale nie potrafił zrobić niczego, co by wymazało z jego głowy takie myślenie. Tak samo wiedział, że zakochał się w Shinhye, a to, że użył słowa,,chyba'', przy rozmowie z Choi, było zwykłą partykułą, aby nie rozjuszyć przyjaciela. Albo w najgorszym przypadku Marty, gdyby ten jej o tym powiedział. W sumie byli razem i mówili sobie wszystko, więc był świadom, że prędzej, czy później, ta zawzięta europejka, broniąca Olę, niczym swoje młode, się o tym dowie.
Ola słysząc już ciszę w słuchawce, kiedy jej ukochany się rozłączył, powoli odsunęła telefon od ucha, a jej dłoń zawisła wzdłuż uda, przytrzymując telefon. Jasne oczy patrzyły z niezrozumieniem w stronę salonu, jednak uczepiając się nieznanego punktu. Dziewczyna już sama nie wiedziała, czy to był jej wymysł, czy usłyszała przeprosiny od Taemina, a jego głos brzmiał już w dziwnie rozpaczliwy sposób. Znowu uniosła urządzenie, aby na nie spojrzeć i przygryźć w międzyczasie wargę. Był zły? Smutny? - pomyślała, kompletnie nie wiedząc, o co w tym wszystkim chodzi. Z westchnieniem wsunęła telefon do kieszeni spodni, po czym wzięła podstawkę z napojem, soju i smakołykami do filmu, i ruszyła do pokoju.
- Już koniec gadania? - zdziwił się lider, kiedy to leżał, a wzrok swój skierował na nią z sufitu, któremu chwilę temu się przypatrywał. Iście ciekawe zajęcie.
- Sam poganiałeś, abym przyszła szybciej. - fuknęła.
- Oj, żartowałem, mogłaś z nim rozmaw...
- Sam się rozłączył. - powiedziała w końcu, siadając obok niego, i kładąc podstawkę na rozłożoną kłodę na materacu, na którym aktualnie oboje przebywali.
- Omo, ten dzieciak nie zna się na żartach. Przecież...
- Miał dziwnie smutny głos na koniec i mnie przepraszał. - znowu mu przerwała, sprawiając tym, że Jinki kolejny raz zmarszczył nos i zrobił oburzonego dzióbka. - Nawet nie wiem, za co. Przecież mówiłam, mu, że nic się nie...
- Yah, ty chyba uwielbiasz się ostatnio wtrącać innym w słowa.
- Um, przepraszam oppa.
- No nie mogę, Ola weź się w garść! Na pewno ci się wydawało i pomyliłaś jego zazdrosny głos z tym smutnym.
- Ale, powiedział...
- Szszszs - starszy przyłożył palec do jej ust, jak i do tych swoich, pokazując, że ma już nic nie mówić. - wystarczy tego i w końcu oglądajmy, hm? Nie mam zamiaru widzieć twojej przygnębionej miny, więc rozchmurz się, bo inaczej spotka cię straszliwy los. - Jinki uniósł dłonie i zaczął poruszać wszystkimi palcami u dłoni, do tego robiąc jakaś minę, niczym dziecko słońca, bądź jak, kto woli, pedober. Istny wariat.
Nie to, że Ola miała coś do takich, ale patrząc w danym momencie na przyjaciela, tylko to przychodziło jej do głowy.
- Jesteś
nienormalny. - skwitowała, patrząc na niego z ironią. W końcu westchnęła i
dodała. - Eh, dobra. - mruknęła, rozsiadając się wygodniej. Jinki uśmiechnął
się szczerze, podnosząc co siadu, aby po chwili włączyć ładujący się film na laptopie.
W jednej z sal agencji, standardowo roznosił się utwór taneczny, rozbrzmiewając stłumiony dźwięk również po za nią, na bliżej umieszczonych korytarzach. Tym razem salę zajmował tylko Taemin i Shinhye, gdzie Tae kolejny raz pomagał w tańcu dziewczynie. Reszta innych zespołów, korzystająca czasem z jeszcze innych sal, akurat koncertowała w Korei.
Shinhye uważnie przyglądała się ruchom chłopaka, starając się tańczyć, jak najlepiej potrafiła. Taemin, jak i jego najlepszy przyjaciel Kai - który czasami im towarzyszył - zawsze wmawiali jej, że aby dobrze tańczyć, trzeba mocno wczuć się w rytm i oddać mu. Dziś jednak trainee miała wrażenie, że jej oppa, tego nie robi. I to nie dziś, a od kilku dni chodzi jakiś taki przygaszony.
- Oppa,
wszystko w porządku? - dziewczyna wyłączyła urządzenie CD, kiedy muzyka do której ćwiczyli, ucichła. Po czym podeszła do
starszego chłopaka. Spojrzała na niego smutnym wzrokiem i oparła dłoń na jego
lewym ramieniu. Taemin od jakiś trzech dni był naprawdę dziwnie nieobecny.
I mówił, że albo jest wszystko dobrze, albo milczał. No i czy takie zachowanie nie oznacza, że jest sprzeczny z tym, co się działo aktualnie w jego głowie? Nawet podczas tańca nie widać w nim było tego życia, a to już oznaczało, że coś jest nie tak.
Tae spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem, po czym westchnął. Odchylił głowę do tyłu, przymknął powieki i przygryzł swoją dolną wargę.
- Przepraszam. - mruknął cicho, po czym spojrzał na nią przepraszająco.
W końcu przytulił się do niej, co zaskoczyło dziewczynę.
- Oppa?
Tae spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem, po czym westchnął. Odchylił głowę do tyłu, przymknął powieki i przygryzł swoją dolną wargę.
- Przepraszam. - mruknął cicho, po czym spojrzał na nią przepraszająco.
W końcu przytulił się do niej, co zaskoczyło dziewczynę.
- Oppa?
- Proszę, nie
odsuwaj się. - wyszeptał, wtulając bardziej w dziewczynę. Ta będąc cały czas
zaskoczona jego zachowaniem, w końcu odważyła się odwzajemnić uścisk. Było jej naprawdę przyjemnie i ciepło w jego ramionach.
Oboje stali tak chwilę, nie mając świadomości, że wracający od menedżera Onew, właśnie ustał przy lekko rozchylonych drzwiach, i przyglądał im się uważnie, zaciekawiony tym widokiem.
Po chwili żałował chyba tego, że zajrzał, kiedy ujrzał, jak Taemin odsuwa się od dziewczyny, a po chwili całuje delikatnie w usta. Może nie wezbrało by się w nim tyle krwi i negatywnej energii, gdyby Taemin po odsunięciu się od niej na chwilę, przeprosił. Jednak tego nie robił. Po skinieniu głową przez dziewczynę, wpił się jeszcze raz w jej usta, co już kompletnie wnerwiło mężczyznę. Do tego Shinhye też nie wydawała się przeciwna temu co robili, oddając ochoczo pocałunki tancerza. No tak, przecież nie była świadoma tego, że Tae ma dziewczynę i prawdopodobnie się w nim zadurzyła. Pytanie tylko, czy tak samo nie jest z Tae? Sądząc po tym co teraz robił, to pytanie powinno mieć jasną odpowiedź.
- Taemin? - zaczął Onew, z poważną miną, wchodząc coraz to głębiej sali.
Owa dwójka, jak na alarm oderwała się od siebie słysząc, że nie są sami w sali. Oboje spojrzeli w stronę osoby, która tu weszła. Dziewczyna z zawstydzeniem, zaś młodszy chłopak z pewnym strachem. Wręcz niczym zbity i winny psiak odważył się spojrzeć na swojego lidera, jednak żałując tego, kiedy ujrzał jego rozwścieczony wyraz twarzy. Nawet jeśli Lee próbował udawać spokojnego, i lekko uśmiechniętego osobnika, to tancerz znał go już na tyle długo, aby wiedzieć, kiedy ten ma dobry humor, a kiedy lepiej nie wchodzić mu w drogę.
W końcu kiedy Jinki spojrzał na przyjaciela, w jego oczach można było dostrzec pewien mord, jak nie już tańcujące ogniki furii i wesołe błyskawice, zabijające wręcz spod przymrożonych powiek.
- Wybacz, że wam przeszkadzam, ale chcę z tobą porozmawiać. TERAZ. - mruknął poważnym głosem, akcentując mocniej ostatnie słowo, przez co owa trainee spojrzała niepewnie na swojego nauczyciela, po czym z lekkim strachem na swojego sunbae. Taemin wiedział, czemu Lee ma taką minę. Shinhye natomiast już nie.
Dziewczyna widząc, że mężczyzna spojrzał na nią ponaglającym, ale w miarę ciepłym wzrokiem, jak i delikatnym uśmiechem. Szybko ukłoniła mu się przepraszająco i podbiegła po swoje rzeczy. Zabrała je i czym prędzej wyszła z sali, już wręcz czując, tą dziwną i tęgą atmosferę w powietrzu.
- Taemin, powiedz mi jedno. - zaczął Onew, podchodząc do niego na tyle blisko, że ich nosy prawie, że się stykały. - Co ty do cholery wyprawiasz? Albo raczej... odpierdalasz? - zapytał przez zaciśnięte zęby, w miarę spokojnym głosem, unosząc dłonie, którymi zaczął poprawiać przy szyi młodszego koszulkę. Lustrował uważnym i iście poważnym wzrokiem twarz mocno zagubionego chłopaka, jakby chciał go przejrzeć na wylot. Wywiercając mu przy okazji dziurę w twarzy.
Lee przełknął głośno ślinę, czując olbrzymia gulę w gardle, jaka wytworzyła mu się w chwili, kiedy tylko ujrzał lidera w sali.
To koniec...
Oboje stali tak chwilę, nie mając świadomości, że wracający od menedżera Onew, właśnie ustał przy lekko rozchylonych drzwiach, i przyglądał im się uważnie, zaciekawiony tym widokiem.
Po chwili żałował chyba tego, że zajrzał, kiedy ujrzał, jak Taemin odsuwa się od dziewczyny, a po chwili całuje delikatnie w usta. Może nie wezbrało by się w nim tyle krwi i negatywnej energii, gdyby Taemin po odsunięciu się od niej na chwilę, przeprosił. Jednak tego nie robił. Po skinieniu głową przez dziewczynę, wpił się jeszcze raz w jej usta, co już kompletnie wnerwiło mężczyznę. Do tego Shinhye też nie wydawała się przeciwna temu co robili, oddając ochoczo pocałunki tancerza. No tak, przecież nie była świadoma tego, że Tae ma dziewczynę i prawdopodobnie się w nim zadurzyła. Pytanie tylko, czy tak samo nie jest z Tae? Sądząc po tym co teraz robił, to pytanie powinno mieć jasną odpowiedź.
- Taemin? - zaczął Onew, z poważną miną, wchodząc coraz to głębiej sali.
Owa dwójka, jak na alarm oderwała się od siebie słysząc, że nie są sami w sali. Oboje spojrzeli w stronę osoby, która tu weszła. Dziewczyna z zawstydzeniem, zaś młodszy chłopak z pewnym strachem. Wręcz niczym zbity i winny psiak odważył się spojrzeć na swojego lidera, jednak żałując tego, kiedy ujrzał jego rozwścieczony wyraz twarzy. Nawet jeśli Lee próbował udawać spokojnego, i lekko uśmiechniętego osobnika, to tancerz znał go już na tyle długo, aby wiedzieć, kiedy ten ma dobry humor, a kiedy lepiej nie wchodzić mu w drogę.
W końcu kiedy Jinki spojrzał na przyjaciela, w jego oczach można było dostrzec pewien mord, jak nie już tańcujące ogniki furii i wesołe błyskawice, zabijające wręcz spod przymrożonych powiek.
- Wybacz, że wam przeszkadzam, ale chcę z tobą porozmawiać. TERAZ. - mruknął poważnym głosem, akcentując mocniej ostatnie słowo, przez co owa trainee spojrzała niepewnie na swojego nauczyciela, po czym z lekkim strachem na swojego sunbae. Taemin wiedział, czemu Lee ma taką minę. Shinhye natomiast już nie.
Dziewczyna widząc, że mężczyzna spojrzał na nią ponaglającym, ale w miarę ciepłym wzrokiem, jak i delikatnym uśmiechem. Szybko ukłoniła mu się przepraszająco i podbiegła po swoje rzeczy. Zabrała je i czym prędzej wyszła z sali, już wręcz czując, tą dziwną i tęgą atmosferę w powietrzu.
- Taemin, powiedz mi jedno. - zaczął Onew, podchodząc do niego na tyle blisko, że ich nosy prawie, że się stykały. - Co ty do cholery wyprawiasz? Albo raczej... odpierdalasz? - zapytał przez zaciśnięte zęby, w miarę spokojnym głosem, unosząc dłonie, którymi zaczął poprawiać przy szyi młodszego koszulkę. Lustrował uważnym i iście poważnym wzrokiem twarz mocno zagubionego chłopaka, jakby chciał go przejrzeć na wylot. Wywiercając mu przy okazji dziurę w twarzy.
Lee przełknął głośno ślinę, czując olbrzymia gulę w gardle, jaka wytworzyła mu się w chwili, kiedy tylko ujrzał lidera w sali.
To koniec...
W którym rozdziale było że Mihno poszedł po podpaski mogła byś mi napisać
OdpowiedzUsuńWow, zaskoczyłaś/eś mnie tym. XD Chyba sie nie czytało od początku, co? keke. :P Masz szczęście że jestem dobrą autorką i specjalnie dla Ciebie przekopałam kilka rozdziałów i to odnalazłam w 20 rozdziale. :P Pozdrawiam. ;)
Usuńczytałam ale już dawno dziękuje <3
UsuńKiedy bedzie nowy rozdział
OdpowiedzUsuńRozdział jest już ruszony, tylko muszę się za niego wziąć. Akurat skończyły mi się jakiś tydzień temu matury i przez cały miesiąc nic nie pisałam, przed nimi. No i troszkę się rozleniwiłam (co w sumie napisałam na drugim blogu. :) ) i nie mogę się, jak na razie zabrać za prace, bo nie wiem, za co mam się wziąć najpierw. Mam również drugiego bloga do ogarnięcia, dlatego też proszę o cierpliwość i wyrozumiałość.
Usuńps. dziękuję, że czytasz moje prace! ^^