Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 52 + 1 rocznica!


Witam wszystkich! ^^
Dajecie wiarę, że to już rok? oO Właśnie rok temu, pierwszego grudnia postanowiłam założyć bloga i zacząć tworzyć te opowiadanie za namową przyjaciółki. ^^
 Chciałabym wam stąd podziękować za to, że czytacie i komentujecie. Mimo iż was mało (domyślam się, że nie każdemu chce się zacząć czytać takiego tasiemca. :P) to i tak cieszę się, że w ogóle ktoś tu wchodzi i to czyta. ^^ Jednak byłabym naprawdę wdzięczna, gdybyście pisali swoje opinie, jak widzicie, bardzo was rozpieszczam długościami rozdziałów, więc również chciałabym, abyście chociaż docenili moją pracę i poświęcony czas poprzez zostawienie po sobie jakiegoś śladu. ^^ Nie oczekuję tasiemcowatych komentarzy, ale w ogóle jakieś. :D
 Ah, nie wiem co bym mogła jeszcze tu napisać... xD Chyba zapiszę w kalendarzu, że wyrobiłam się z rozdziałem do dnia rocznicy. ^^ A tak przy okazji: wybaczcie za błędy, bo nie zdążyłam wszystkich sprawdzić. xD (tak, tak, tak naprawdę to ma wielkiego lenia do tego. xD)
 Edit.: błędy są poprawione, jeśli jednak coś tam się trafi, to wybaczcie za nieuwagę. xD
Enjoy~~! ^^
  • wika - No powiem Ci, że z komentarzem to zaszalałaś. :O Dziękuje. ^^ Teraz to ja miała,m banana czytając go od Ciebie. :D Wydanie książki? Hmm i do tego na podstawie tego opowiadania? oO Było by to mega. Wystarczy tylko znaleźć jakiegoś sponsora, którego fabuła by zaciekawiła. ^^ Fakt faktem pozmieniałoby się imiona i tak dalej, aby uchornić życie przedsasaeng (ahhahha XD) , ale wyobrażasz sobie co to byłby za film z tego? A raczej drama! :O Pobiłabym pewnie fabułą te wszystkie  dramki typu You're beautifull, love rain czy inne. :D Nie dość, że byłoby to długie to ile dramaturgi i zaskoczeń by się działo i pewnie żaden widz by się nie nudził. ^^ Prawie, jak moda na sukces haha. xD Cieszę się naprawdę, że uważasz, że umiem pisać i tak dalej. ^^ Ja wiem, że są lepsi ode mnie, jednak chociaż tymi pomysłami ich przeganiam. :P Szkoda tylko, że tak mało osób czyta hetero, a bardziej yaoi. Szczerze mówiąc nie szaleję tak za tym, dlatego też nie piszę opowiadania z tym gatunkiem tylko znowu hetero którego pierwszy rozdział już zapewne jest dodany na blogu. ^^ Co do sklerozy to witaj w klubie zapominalskich. :P U mnie jest tak samo haha. xD  Do do spotkania na żywo. Zapewne znając moje szczęście, mieszkasz gdzieś na środku Polski, albo w drugim jej końcu, jak praktycznie każda autorka u których czytam i mam jako taki kontakt. To takie smutne. ;.; No chyba, że masz gg, więc jakby co to jest moje - 11771645, jak chcesz to pisz, jestem w miarę często tam i zawsze już coś, prawda? ^^ Pozdrawiam i dziękuję jeszcze raz za przeczytanie rozdziału! ^^


-S-słucham...? - zapytała drżącym głosem, a jej oczy coraz to bardziej pokrywały się łzami. Czuła się tak, jakby w jednej sekundzie jej świat się zawalił. Nie wiedziała co ma robić. Momentalnie zrobiło jej się słabo i zaczęły napadać ją mdłości. Drobne dłonie drżały, a serce biło w nierównomiernym tempie. Zbyt szybko, przez co zaczęła łapczywie łapać hausty powietrza i wypuszczać je, jakby była zmęczona po długim biegu.
- Jednak proszę na razie się na zapas nie martwić, bo to nie jest pewne, a te wszystkie objawy nie muszą oznaczać ciąży. - starszy mężczyzna uśmiechnął się mile -To mógłby być zwykły zbieg okoliczności przez pracę i złą dietę tak, jak pani podejrzewa. Jednak zamiast zrobienia jutro domowego testu z apteki, kiedy pani jeszcze do tego czasu nie dostanie w miarę obfitego okresu tylko lekkie plamienia, proszę. - tu podał jej zapisane skierowanie. - Radziłbym iść jutro do ginekologa. On na pewno stwierdzi poprzez pobranie krwi czy zostanie pani szczęśliwą mamą czy też to fałszywy alarm. - W całym salonie zapanowała grobowa cisza. Nawet nie było słychać oddechów, które niektórzy wstrzymali z szoku o tym iż szatynka może być w ciąży z Minho. Ten chyba w danym momencie był najbardziej nieobecny, patrząc tępo gdzieś przed siebie.
Jakoś nie potrafił odtworzyć informacji, jakie padły z ust lekarza. No, bo jak mogłoby być możliwe, że mogła zajść? Przecież uważał, jak potrafił i nie dotykał swoim nagim prąciem jej pochwy, ani nie wkładał palców do jej wnętrza z jakimikolwiek śladami nasienia na nich! Jednak zdarzają się i takie przypadki i może owa prezerwatywa była gdzieś dziurawa czy coś? Nie, nie było takiej opcji! Był pewien, że wszystko robił dokładnie, a tu się nagle okazuje, że prawdopodobnie poszło coś nie tak. To nie tak, że Minho nie czuł, gdzieś w głębi serca radości, jednak co się stanie z dziewczyną, gdy ten pójdzie do wojska? Zostanie sama? Opcji pójścia później, jakoś nie widział, poza tym bał się co się stanie, gdy jego rodzice się dowiedzą. Matka, jak matka, na pewno cieszyła by się, że zostanie babcią, jednak czuł respekt do ojca, który potrafił być czasem surowy.
- No dobrze, czas na mnie. Proszę zadbajcie, aby zjadła coś porządnego zanim pójdzie spać, dobrze? - Reszta pokiwała twierdząco głowami, już nie wiedząc na kogo patrzeć. Uśmiechniętego lekarza, podłamaną Martę czy nieobecnego Minho? - Do widzenia.
- Do widzenia. - odpowiedzieli chórkiem i gdy tylko drzwi się zamknęły, cała paczka podeszła bliżej łóżka zadając na przemian Marcie milion pytań. Ta zdezorientowana, nie wiedziała czy ma czekać na jakieś zbawienie czy, jak najszybciej uciec od tych ciekawskich i irytujących głosów. Czuła coraz bardziej napływającą rozpacz.
-M-Minho... - szepnęła żałośnie z lekko już zaszklonymi oczyma,  w tym samym czasie ciągnąc go na ślepo za materiał spodni. Ten, jak na alarm powrócił do świata żywych. Spojrzał na jej przerażoną i niezdrowo bladą twarz, po czym wstał oburzony i uciszył tym chłopaków, bowiem Ola sama już nie dawała rady ich uciszać.
-Zamknijcie się! - warknął srogo, jak nie on, co poskutkowała i reszta spojrzał na niego z przerażeniem. - To nie jest jeszcze pewne, więc ostudźcie ten zapał z zamiarem kupowania już ciuchów i wymyślaniem imion dla dziecka! - chłopacy popatrzyli na niego i znowu powrócili do gatki.
- Będzie maluch! Tak! Będę miał kogo bawić!- mruczał do siebie radośnie brunet, nawet go nie słuchając.
- Key, to nic pewnego, więc do jasnej cholery ogarnij się! - wyprowadzony z równowagi dryblas, uchwycił jego kołnierze dłońmi i przybliżył jego twarz do swojej, patrząc w jego kocie oczy niczym rozzłoszczona bestia.
- Zachowujecie się, jak dzieci. - skwitowała Ola, siadając obok przyjaciółki. - W porządku? -zapytała troskliwie, patrząc z wielkim bólem na łzy dziewczyny, ignorując fakt, jak Onew i Minho użerają się właśnie z drażliwą trójką.
-Gdybyś dowiedziała się, że prawdopodobnie jesteś w nieplanowanej ciąży, a ojciec tego dziecka zostawi cię za parę miesięcy przez obowiązkową służbę wojskową, to uważałabyś, że jest w porządku? - mruknęła po polsku, patrząc smutno na ukochanego.
-Może i nie, ale cieszyłabym się z jednej strony. Dzieci są wspaniałe i mega słodkie. - również odpowiedziała jej w ojczystym języku.
-No dobrze może i są, jednak ja uważam, że to za szybko, ja... czuję, że nie jestem jeszcze na to gotowa. Ola, boje się, że sobie nie poradzę. - dziewczyna zaszlochała patrząc na swój brzuch na którym położyła po chwili rękę. Wizja, że niedługo to miejsce mogłoby się stać bardzo wypukłe z maleństwem w środku, jakoś ją przerażała.
-Poradzisz sobie, jakby co z chęcią ci pomogę i zrewanżuje tym mój dług który wiszę ci od długiego czasu za twoją przewspaniałą pomoc. - blondynka przytuliła do siebie dziewczynę i zaczęła gładzić ją po głowie. Domyślała się, jak taka wiadomość mocno uderzyła w lubiącą się wszystkim przejmować, szatynkę.
- Nie wiem o czym teraz mówicie, ale to jest ta niespodzianka, tak? - zażartował Jong, chcąc jakoś poprawić tą dziwną atmosferę.
 Przecież z takich rzeczy ludzie powinni się cieszyć, a nie rozpaczać.
Szatynka niemalże od razu oderwała się od blondynki, patrząc z zażenowaną miną na chłopaka.
-Jonghyun, ja... ja naprawdę przepraszam. Zrujnowałam ci urodziny.- powiedziała smutno. Ten uśmiechnął się czuje i kucnął przy jej nogach, obejmując przy okazji jej dłonie.
-Powtarzasz się. - zmierzwił delikatnie jej i tak już rozwalone włosy. - I przestań przepraszać, bo nie masz za co, a tym bardziej za niby zrujnowanie mi urodzin, które nawet jeszcze się dobrze nie zaczęły, więc nie martw się, dobrze?
-No jeśli tak twierdzi...
-A teraz chodź, musimy cię porządnie dożywić, bo któż wie, czy nie rośnie o tutaj małe maleństwo. - zachichotał biorąc ją pod ramieniem jedną ręką, a tą drugą dotykając szczupłego brzucha.
-Jonghyun, porszę... - mruknęła zażenowana.
- Co ty robisz? - odezwał się nagle Choi, patrząc na niego poważnie.
- No, jak to co? Trzeba ją porządnie nakarmić za te wszystkie dni, nie słyszałeś co mówił lekarz?
-Słyszałem, jednak nie widzę potrzeby, aby zabierać ją do kuchni. Co jeśli znowu zemdleje?
- Nie zemdleję, już mi lepiej kochanie. - powiedziała czule, uśmiechając się do niego niemrawo. Jednak dryblasa to nie przekonało i po chwili zamienił się miejscami z szatynem, kładąc dziewczynę obok siedzącej Oli, która zaśmiała się z tego. - Poza tym zaraz wszystko wystawi się na stoliczku.
- No w sumie... - skwitował Jonghyun. Spojrzał na resztę po czym biorąc po drodze wszelakie reklamówki i tort w pudełku, zabrał ich do kuchni po pozostałe jedzenie. Chciał tym dać chwilę prywatności owej dwójce, która na pewno potrzebowała chwili pobycia w cztery oczy.
-Ale się porobiło. - stwierdził Onew, wzdychając ciężko. - W sumie fajnie by było, gdyby spodziewali się małego metysa*. Jednak z drugiej Minho będzie szedł do wojska i co? Marta przez dwa lata będzie z tym wszystkim sama? Już pomijam przepustki w których tylko na chwilę będzie miał okazję ujrzeć ją z dużym brzuchem, a potem narodzonym dzieckiem.
-Nie zapominajmy o wścibskich reporterach i sasaeng, którzy przecież wiedzą bardzo dobrze, że Choi jest w związku.- dodał starszy Kim.
-Owszem wiedzą, ale nie wiedzą z kim jest. - na co ten młodszy z Kimów również dołączył do rozmowy, układając jakieś słodycze na talerzyku.
-Eh, Marta mówiła, że się bardzo boi i nie jest jeszcze gotowa na dziecko. Boję się o nią. Któż wie co zacznie wydziwiać, jeśli naprawdę jest ciąży...
-No cóż, jutro pójdzie do ginekologa i pewnie może jeszcze jutro lub pojutrze dowiemy się wszystkiego. - skwitował Key, patrząc uważnie na wtuloną w siebie parę.
Reszta przytaknęła mu, nie wiedząc tak naprawdę, jak to wszystko potoczy się dalej. Tak, jak wspomniał Kibum, musieli poczekać do jutra lub pojutrza, aby się wszystkiego dowiedzieć.
Kiedy wszystko zostało już zaniesione, Ola podpaliła świeczki na torcie i śpiewając ,,wszystkiego najlepszego'' Jonghyunowi po koreańsku z innymi, zaczęła podchodzić do niego. Ten uśmiechnął się, pomyślał życzenie i zdmuchnął wszystkie palące się ogniki. W końcu każdy wziął się za jedzenie, a Marta wręcz nie nadążała ze zjedzeniem kolejnych porcji posiłków, które jej wręcz każdy nakładał.
- Dobra wystarczy, bo nam się biedna zapcha za bardzo. - Key przysłonił dłońmi jej talerz, kiedy Minho chciał nałożyć jej kolejną porcję kimchi. Ta ledwo przełykając przeżuty ryż, ukłoniła się lekko, dziękując mu za to. Jednak on tego nie zauważył, mierząc się nawzajem groźnym spojrzeniem z Choi.
-Hyeong, on ma racje. Jeszcze znowu zacznie wymiotować, tym razem z przejedzenia. - skwitował Taemin, czując, jak blondynka całuje go za to czule w policzek.- faktycznie wizja rozmów z kiblem nie była fajna.
- Niech ona zadecyduje czy jej wystarczy. Przecież umie mówić, prawda kocie? - dryblas spojrzał czule na dziewczynę, po czym z rozbawieniem starł z kącika jej ust fragment sosu po sałatce.
 Dziewczyna zarumieniła się przez ten mały gest i uśmiechnęła pod nosem. Nie wiedziała dlaczego, ale zawsze tak reagowała na jego czuły uśmiech.
- Dziękuję, że tak się o mnie martwicie, ale naprawdę już mi wystarczy i jeśli pozwolicie to pójdę już na górę. - szatynka starała się uśmiechnąć do nich pogodnie, jednak pech chciał, że jej ,,uśmiech'' wyglądał, jak grymas. Westchnęła i powoli zaczęła wstawać, jakby bojąc się, że każdy gwałtowny ruch może zakończyć się upadkiem.
-Może pójdę z tobą? - Choi bardziej stwierdził niż zapytał, również wstając z sofy na której siedział obok szatynki.
-Nie trzeba Minho, posiedź tu z nimi jeszcze, ja... potrzebuję być przez chwilę sama. - zielonooka powiedziała cichutko próbując unikać jego wzroku. Mimo iż nie chciała, to jej głos i tak drżał podczas, gdy coś zaczynała mówić. Chwyciła jego dłoń, która po chwili objęła tą jej i popatrzyła na nie z delikatnym uśmiechem. Domyślała się, że on teraz chce przy niej być, ale czuła, że bardziej od drugiej osoby, jest jej potrzebna chwila sam na sam.
-Dobrze, jak uważasz. - stwierdził patrząc na nią po czym spuścił głowę, czując pewien ból gdzieś w okolicy klatki piersiowej.
 Tak, jak podejrzewała Marta, Minho nie chciał jej zostawiać teraz samej. Czuł, że powinien dać jej teraz, jak najwięcej otuchy, tym bardziej iż jej prawdopodobna ciąża jest pod znakiem zapytania. Czuł się odpowiedzialny za owe przygnębienie i strach przed tym u swojej ukochanej, bowiem utwierdzał się w przekonaniu, że skoro prawdopodobnie nabroił, to powinien wziąć za to odpowiedzialność. Dla niego również wizja niespodziewanej ciąży i w tym samym czasie służby wojskowej była trudnym do wyobrażenia. Jednak nie miał zamiaru się załamywać i być dobrej myśli. W końcu przecież warto myśleć w takich chwilach pozytywnie, a wtedy wszystko wydaje się być łatwiejsze.
-Ola, poszłabyś ze mną chociaż na górę w razie czego? Nie chciałabym wam znowu zrobić kłopotu, gdyby ktoś znalazł mnie nieprzytomnie leżącą na korytarzu. - polka zażartowała i spojrzała niepewnie na Minho,  czy, aby nie uraziła go tym, że wolała w danym momencie pobyć przez chwilę z Olą, a nie z nim. Widziała, jak ten spogląda na nią i delikatnie się uśmiecha, zaraz jednak opuszczając głowę ze smutną miną.
 -Pewnie. - odpowiedziała troskliwie młodsza i po chwili zjawiła się u jej boku. Raper popatrzył znowu na nią smutno. Cóż mógł poradzić, że akurat wolała w danym momencie towarzystwo przyjaciółki, a nie jego? To trochę bolało, jednak rozumiał... Najwyżej pójdzie do niej niedługo.
- A dasz radę chociaż wypić jedną kolejkę na cześć moich urodzin? - dopytał z nadzieją szatyn, wstając i wyciągając rękę w stronę Marty z napełnionym kieliszkiem soju. Ta popatrzyła przez chwilę na podawany trunek i zgodziła się mówiąc, że to pierwszy i ostatni, bowiem przez to, że tak ją nakarmili, nie chce znowu  zacząć namiętnej rozmowy z sedesem trwającej przez pół nocy. Każdy uchwycił szklany przedmiot i stuknął się z tym solenizanta. Po wszystkim szatynka już na zapas życzyła im miłej nocy i łapiąc blondynkę pod pachę, ruszyła z nią na górę. Jednak nic do niej nie mówiła, bo bała się, że wybuchnie płaczem. Cisza była dla niej najodpowiedniejszą opcją, co zauważyła również i młodsza.

Minho ustał przed drzwiami od swojego pokoju i westchnął. Jak tylko dziewczyna poszła na górę, nie potrafił wypić więcej niż marne trzy kieliszki soju z siedmiu. Długo również tam nie siedział i samemu życząc reszcie miłej nocy i dalszej zabawy, ruszył na górę, gdzie właśnie stał pod wcześniej wymienionymi drzwiami. Po prostu czuł, że mimo iż dziewczyna nie chciała, on i tak powinien teraz przy niej być. Wszedł po cichu do środka. Marta siedziała na wpół leżąco na łóżku, opierając się plecami o podpartą o ścianę i ramę łóżka, poduszkę. Była już przebrana mając na sobie jego przydużą, jak dla niej koszulkę i dolną część bielizny w postaci czarnych majtek. Owa koszulka była podwinięta nad brzuchem, po którym zielonooka jeździła swoją drobną dłonią, wpatrując się przy tym w nie, jakby nieobecnie. Jednak, jakby czując czyjąś obecność w pokoju, odwróciła głowę w bok, napotykając wzrokiem stojącego przy drzwiach chłopaka, który patrzył się na nią uważnie.
Widział już z daleka jej lekko podpuchnięte i zaczerwienione oczy i nos. Płakała, a to go bolało, bo czuł się, że to przez niego wylewa niepotrzebne łzy. W końcu podążając w stronę łóżka, uśmiechał się subtelnie, chcąc tym, jakby już z daleka dodać jej otuchy. Położył się tuż obok i objął swoim silnym ramieniem, całując w międzyczasie jej głowę na wysokości swoich ust. Kiedy się odsunął - nadal obejmując ja ramieniem - niepewnie przybliżył swoją dłoń i położył na jej nagim brzuchu. Dziewczyna zadrżała biorąc od razu duży haust powietrza, co było widać po szybkim wciągnięciu przez nią brzucha. Lecz to mu nie przeszkodziło, aby powoli przesuwać dłoń po odsłoniętym ciele.
-Jak się czujesz? - uśmiechnął się delikatnie, jakby wyobrażał sobie, że owy brzuch jest już bardzo wypukły, a on sam może już poczuć żyjące tam wewnątrz życie poprzez typowe kopnięcia dziecka.
-Nie wiem... - szepnęła, chowając twarz w ciemnych, opadających na jej piersi długich włosach. Jednak i tak nieśmiało zerknęła na niego, gdy tylko instynktownie poczuła, że patrzą na nią dwie czarne tęczówki ukochanego.
-Widzę, że płakałaś. - skwitował. - Naprawdę wolałaś wypłakać się w poduszkę niż moje ramię? - dodał niezbyt miłym tonem, przez co dziewczyna przełknęła głośno linę, zaciskając drobne dłonie na pościeli przy swoich biodrach, aby opanować kolejny, nadciągający wybuch szlochu. Oczywiście, że wolała tą drugą opcję, jednak nie chciała, aby widział ją zapłakaną. Jak widać nie udało jej się do końca tego zrobić, bo gdy tylko udało jej się choć na chwilę opanować od płaczu, ten przyszedł do niej nim opuchlizna spod jej powiek, jak i czerwona barwa twarzy, zniknęły choć trochę. Do tego ten jego niezadowolony ton głosu sprawił, że poczuła się jeszcze gorzej. Mimo to postanowiła to zignorować, spuszczając lekko szklisty wzrok na gładzony przez rapera, brzuch.
-Minho...? - zaczęła słabo, przygryzając drżącą wargę. W dalszym ciągu nie odrywała wzroku od leżącej na jej brzuchu dłoni Choi, która dalej delikatnie gładziła tamto miejsce. Położyła w końcu na tej jego swoją, drobniejszą, sprawiając iż ten zaprzestał swojej czynności, spoglądając na nią uważnie. - Co my zrobimy, jak... jak okaże się, że naprawdę jestem w cią... O mój Boże... -  nie wytrzymała i rozkleiła się na dobre w ramionach ukochanego. Ten przytulił ją do siebie mocno, chowając jej twarz w swoim torsie, pozwalając zmoczyć górne ubranie do woli. Wiedział, że taki gest jest jej teraz najbardziej potrzebny. Uczucie obecności drugiego człowieka i jego ciepło. Pocałował jej głowę i gładził pokrzepiająco dłonią jej drobne plecy i długie włosy. W końcu, gdy ta trochę się uspokoiła, odsunął ją od siebie za jej ramiona i spojrzał głęboko w zaczerwienione oczy.
Musiał przyznać, że europejka wyglądała strasznie z zaczerwienionymi białkami i ciemnymi śladami tuszu pod oczyma. Wyglądała niczym mała bezbronna banda. Jednak na pewno nie piękną, bowiem chyba każdy uważa, że płaczący człowiek wygląda okropnie z czerwonym dodatkiem na twarzy i napuchniętymi oczyma od łez.
-Głuptasie, jak to co?- uśmiechnął się do niej czule, a jego oczy błyszczały radośnie.
-Zostaniemy szczęśliwymi rodzicami maleństwa! - dodał i pocałował delikatnie jej lekko zaczerwienione i napuchnięte od przygryzania, usta. Gdy oderwał się, oparł bok głowy to tę jej i obejmując jej drobną dłoń, zaczął na nowo wodzić po jej brzuchu. - Jeśli naprawdę jesteś w ciąży, to fajnie by było, jakby to był chłopak. Oczywiście z dziewczynki też bym się ucieszył! - dodał szybko z rozmarzony wzrokiem na co Marta uśmiechnęła się delikatnie i zaciągnęła nosem. Mogła tylko dziękować Bogu za tak wspaniałego chłopaka, który bez największego namysłu i próby wymigania się, potrafił powiedzieć tak wspaniałe słowa. Dzięki temu czuła pewną ulgę, iż może na niego liczyć w każdej sytuacji, bowiem nie ucieknie ze względu iż wpadła. Jednak, jak to wszystko się potoczy, kiedy nie dostanie do jutra okresu, a test u ginekologa wyjdzie pozytywny, skoro Minho ma iść do wojska?
-Minho... aż nie wiem co powiedzieć. - szepnęła tuląc swoją twarz do jego dłoni, gdy ta zaczęła ścierać ślady łez z jej lewego policzka.
- Nic nie musisz. Chcę, abyś wiedziała, że cokolwiek teraz się wydarzy, ja będę starał się być przez ten czas przy tobie.
-Minho...
-Więc teraz nie martw się jutrzejszym dniem, bo cokolwiek wyniknie, damy sobie radę. - uśmiechnął się pod nosem, patrząc na gładzony przez niego brzuch dziewczyny.
- Dziękuję Minho. - szepnęła.
-Hmm? - oderwał swój rozmarzony i radosny wzrok od brzucha i spojrzał na nią. Na te jej duże, zielone i przestraszone oczy.
- Dziękuję, że jesteś. Kocham cię i dziękuję naprawdę, że... - nie dokończyła, bo ciepłe i pełne usta mężczyzny pokryły te jej. Oddała pocałunek czując ogarniające ją  szczęście od wewnątrz. Objęła niezdarnie jego szyję, a po jej policzku spłynęła łza, która odznaczyła się również na tym u Minho. Całowali się tak przez dłuższą chwilę. Czule i namiętnie. Europejka miała wrażenie, jakby tym raper chciał jej pokazać, jak bardzo ją kocha. Leżąc w końcu już obok siebie, wymieniali się już tylko spojrzeniami i subtelnymi uśmiechami.
Chłopak odgarnął za ucho niesfornie zagubione kosmyki z jej twarzy i cmoknął czule zaczerwieniony nos dziewczyny.
- Ja również cię kocham i mam nadzieję, że nic nas nie rozdzieli, nawet moja służba w wojsku.
-Ja również. Obiecuję być szczerą i rozsądną dziewczynką, którą nie skusi żadna zdrada. - zaśmiała się, wodząc palcem po jego orlim nosie i pełnych, malinowych ustach, które to tak kochała. Charyzma spojrzał na nią poważnie, a przez jego głowę przebiegła pewna tajemnicza myśl, o której tylko on miał świadomość.
-Obiecujesz, Marto? - zapytał, wyciągając w jej stronę zaciśniętą lekko dłoń, tylko z uniesionym małym palcem. Marta popatrzyła na niego zaskoczona, jednak bez najmniejszego wahania, objęła ledwo swoim małym palcem ten jego...
-Obiecuję, Minho...
- Ale ty masz drobne te dłonie.- z czego po chwili oboje zaczęli się śmiać. Choi w końcu pocałował ją w usta, po czym odsunął się od niej, aby zejść z łóżka. Zdjął koszulkę uwydatniając swóje idealnie wyrzeźbione ciało, a potem spodnie, pozostając tylko w samych, czarnych bokserkach. W końcu zgasił światło i nastawiając w komórce budzik, wszedł z powrotem do łóżka. Stęskniony tym chwilowym brakiem przytulanek.
- Iść jutro z tobą na te badania? - zasugerował, tuląc się do do drobnych pleców dziewczyny. Objął dłonią tą drobniejszą, spoczywającą przy ciele szatynki i przymknął powieki, tuląc bok twarzy do jej ciemnych włosów. Przez chwilę odpowiadała mu cisza, jakby dziewczyna rozważała za i przeciw, jego pomysłu. W końcu odwracając się do niego przodem, spojrzała w ledwo widoczną twarz ukochanego, chcąc wyszukać tych pięknych, ciemnych oczu.
-Nie musisz. Ola zapewne ze mną pójdzie. Nie chcę, abyś miał potem, jakieś problemy przez media lub menadżera, że nie przyszedłeś na czas do wyznaczonego miejsca w grafiku, ale dziękuję za chęci. - wyszukała swoimi ustami te jego i pocałowała je nieśmiało, jednak zanim je znalazła natknęła się w międzyczasie na brodę i policzek chłopaka, który chichotał cicho, gdy ta nie trafiła od razu na jego pełne wargi.
-No dobrze, ale jak dostaniesz wyniki, to przyjedź tu z nią i dopiero wtedy mi powiesz, dobrze? - dziewczyna zastanowiła się przez chwilę w końcu wtulając się w ciepłe ciało Choi.
- Przyjadę, ale po jutrze, kochanie.
-Pojutrze? - zdziwił się i zaraz automatycznie klepną otwartą dłonią w czoło. - No tak, od razu ci nie sprawdzą. - zaśmiał się, słysząc, jak dziewczyna odwzajemnia jego śmiech. - Dobrze, to w ogóle, jak tylko dostaniesz, to przyjedź z nią, dobrze?
- Oczywiście kochany. - odpowiedziała, jakby sennie.
-Jednak przed tym zadzwoń do mnie lub niech Ola zadzwoni do Taemina lub do któregoś z nas po prostu, bo nie wiem, jak teraz może być z grafikiem, coś miało się zmienić w piątek. - dziewczyna już mu nic nie odpowiedziała, bowiem zasnęła zmęczona tą dawką dzisiejszych wrażeń. Minho uśmiechnął się pod nosem i przytrzymał przez chwilę usta na jej czole, w końcu zamykając powieki i zasypiając.

Kiedy to Minho i Marta prawdopodobnie już spali, na dole w dalszym ciągu trwało oblewanie dwudziestych szóstych lub, jak kto woli na koreańskie, dwudziestych siódmych urodzin Jonga. Każdy trzymał się rewelacyjnie, bowiem aż tak bardzo balować nie mogli ze względu na jutrzejszy, napięty grafik chłopaków od południa aż prawie do nocy. Ola widząc, że właśnie skończyła się sałatka, którą to zrobiła na tę okazję w domu, wzięła puste naczynie i odeszła od stołu, podążając w kierunku kuchni. Chwilę potem ujrzała stojącego obok siebie Onew, który uśmiechnął się do niej przyjacielsko, również przynosząc puste naczynie po gimbab.
- Od czego zaczynacie jutro grafik?
- Poczekaj, niech pomyślę... - lider zmarszczył w zabawny sposób brwi i po chwili rozluźnił je przypominając sobie jutrzejsze miejsca do zaliczenia. - Wraz z Minho i Key mamy w południe audycję w radiu.
- Na którą?
- Sama audycja jest o dwunastej, jednak my musimy być już tam o dziesiątej, więc o dziewiątej już nas tu zapewne nie będzie. - mruknął niezadowolony. Jakoś wizja porannego wstawania nie należała do tych, które chciał mieć przed oczyma. Nie miałby jednak nic przeciwko, gdyby miał budzić się specjalnie z rana tylko po to, aby ujrzeć spokojną twarz ukochanej w błogim śnie. Jakoś tak instynktownie spojrzał na dziewczynę i pomyślał o niej.
Kolejny raz doszedł do wniosku, że mimo iż próbuje zapomnieć o niej, jako kimś więcej niż najlepszym przyjacielu, to i tak wszystko idzie na marne, a jego miłość do dziewczyny nadal w nim drzemie. To było takie trudne, a jeszcze bardziej już niepokojące, gdy coraz bardziej zaczynał dochodzić do niego fakt, iż nie pociągają go inne dziewczyny. Po prostu nie widzi w nich swojej dziewczyny, bądź przyszłej życiowej partnerki. Oczywiście to nie znaczy, że nagle przed Onew życie rzuci mu niespodziankę pod tytułem ,, Jesteś gejem, och tak mi przykro za zrujnowanie ci życia''. Co to to nie, bo przecież czuł coś do dziewczyny, co wykluczało taką możliwość. Chociaż podobno są i takie Asy, którym podoba się tylko jedna dziewczyna z którą mają bliskie relacje, gdy tak naprawdę są gejami. Ach, życie potrafi być czasem niezrozumiałe, jednak wracając... Jinki tak naprawdę do dziś nie strawił faktu, że Ola woli Taemina, nie jego, i wręcz czujnie obserwuje, kiedy temu podwinie się noga i będzie mógł go porządnie sponiewierać za złe potraktowanie jej. Lee uznawał i uznawać zawsze będzie, że młodszy z Lee nie jest odpowiednią osobą dla niej. Facet powinien dbać o kobietę i jej bezpieczeństwo, a nie na odwrót, co czasem miał wrażenia patrząc na tą dwójkę. Widząc również, jaki Taemin potrafi być czasem roztrzepany.
- Och... - westchnęła dziewczyna, nakładając już resztki sałatki. - Czasami przeraża mnie wasz natłok pracy. - spojrzała na niego czule, jednak lider mógł dojrzeć w jej oczach smutek i zaniepokojenie.
- Nie tylko ciebie. - westchnął w końcu cierpiętniczo, spoglądając w stronę reszty. Lee tak, jak i oni, uwielbiał to co robił, jednak czasami naprawdę miał wrażenie, że agencja widzi ich tylko, jako przedmiot srający dla nich pieniędzmi. Owszem, cała piątka była wdzięczna agencji za to wszystko co dla nich robiła,  bo gdyby nie ona - jak i jej pracownicy - to nie udałoby im się tak daleko zajść, a co dopiero zadebiutować? No, ale zachowajmy trochę rozsądku, bo robotami niestety nie są, a organizm w każdej chwili może sprzeciwić się pod naporem ciągłego przemęczenia i braku dobrego snu. W sumie z jednej strony dobrze, że pójdą całą piątką do wojska. Mimo iż tam też zapewne będą nieźle harować, to zawsze istnieje szansa, że nie aż tak, jak w owej branży. Dodatkowo chociaż porządniej zjedzą. Wszyscy podjęli już co do tego decyzję, więc wystarczyło to obgadać teraz z menadżerem. - Pójdziesz jutro z Martą do ginekologa, czy nie dasz rady przez ruch w cukierni?
-Oczywiście, że pójdę! Jest moją najlepszą przyjaciółką, więc będzie potrzebowała mojego towarzystwa i wsparcia. Przecież to jest mój obowiązek!
- No tak, racja. - zaśmiał się.
- Nie wybaczyłabym sobie, gdybym z nią nie poszła i dostała nagle telefon ze szpitala z powiadomieniem, że przywieźli ją nieprzytomną, bo zemdlała, gdzieś na ulicy. - podsumowała, odwracając się do tyłu do szafki, aby sięgnąć z niej łyżkę. Onew był wręcz zdumiony postawą europejki i może, to go tak do niej przyciągało? Te jej podejście do różnorakich spraw, jak chociażby tą z Martą i niewiadomą ciążą. - Poza tym, przyjęłam dwóch nowych pracowników, którzy od jutra zaczynają pracę pod czujnym okiem Gongchana, bo przez ostatni nawał, opuściłam się trochę w nauce.
- Och, to niedobrze. Dobrze zrobiłaś zatrudniając nowe osoby.  Wasza cukiernia bardzo rozkwitła ostatnimi czasy, co jest bardzo dobre, jednak ty niedługo będziesz miała egzaminy, więc powinnaś się teraz na nich skupić, aby dobrze wypaść.
 - Dobrze, postara, się wypaść, jak najlepiej! - dziewczyna zachichotała, robiąc typowy gest ręką - hwaiting
-Będziesz miała teraz trochę lżej. Sam wiem, patrząc na moją mamę, jak to ciężko pracuje w sklepie. Jednak wy czasami pracujecie jeszcze ciężej, za co was podziwiam. - uśmiechnął się do dziewczyny, bo sam wręcz uważał, że jak na takie młode osoby, jak one, za bardzo się przepracowują. Temat co do k-popowców i ich codziennej harówki, wolał zostawić bez komentarza.
-Na pewno! - przytaknęła mu dziewczyna. - Marta również odpocznie chociaż sobie, bo tak to wręcz codziennie pomagała nam w cukierni, a potem czasem jechała jeszcze posprzątać u was w dormie. I wyobrażasz sobie, że nie chciała brać ode mnie żadnych pieniędzy za pomoc?
- Naprawdę?
- Tak, mówiła, że czuje się źle, kiedy ma brać pieniądze od przyjaciółki. A jeśli już zgodziła się, to zamiast całości chciała tylko część swojej wypłaty. Ja czułam się z tym jeszcze gorzej, że nie płacę jej sumy, którą powinna dostawać za swoją ciężką pracę i wiesz co zrobiłam?
-Zagroziłaś powiedzeniem o tym... Minho?
 -Nie... - zaśmiała się z jego żartu, dochodząc do wniosku, że to nie byłby wcale taki zły pomysł. Dryblas na pewno załatwiłby to już na swój własny sposób, narzucając szatynce same dobre argumenty, którym nie mogłaby się sprzeciwić, jak to czasem ona lubiła. - Wkurzyłam się i każdą jej pełną wypłatę wpłacam na jej konto w banku. - Ola uśmiechnęła się podstępnie na co Onew popatrzył na nią poważnie.
-No, Ola, to bardzo szalony wyczyn. Sam nie wiem czy dałbym radę odważyć się na coś tak niebezpiecznego! - zaczął się z nią drażnić, robiąc do tego specjalnie zaskoczona minę.
-Onew! - mruknęła oburzona, po czym i tak po chwili wybuchła śmiechem. Jednak pech chciał, że kiedy chciała upić łyk nalanego przez siebie nektaru z czarnej porzeczki, za bardzo przechyliła szklankę do góry przez to, że naszła ją kolejna chęć śmiechu. Chyba każdy się domyśla co było dalej.  Jinki oderwał wzrok od nakładania w ładny sposób gimbap na talerz. Spojrzał na nią raz, a potem drugi śmiejąc się z tego, że dziewczyna standardowo pobrudziła się na buzi i bluzce.
 Ta spojrzała na niego zażenowana i na chłopaków siedzących w salonie, mając ochotę co najwyżej zapaść się pod ziemię, kiedy reszta ekipy spojrzała pytająco w ich stronę.
-Oj, Ola, Ola. Zawsze musisz się, gdzieś ubrudzić. - skwitował, wesoło się śmiejąc. Chwycił chusteczkę i podszedł bliżej dziewczyny, biorąc sobie za cel najpierw jej buzię. Złapał jej podbródek dwoma palcami i lekko odchylił głowę do tyłu, aby lepiej widzieć niesforną niespodziankę z nektaru nad ustami. Zielonooka uciekała speszona wzrokiem, kiedy to palce mężczyzny sprawiły, że czuła dotyk chusteczki nad górną wargą. Kiedy odważyła się spojrzeć na przyjaciela, ten akurat wpatrywał się w skupieniu w wycierane przez niego miejsce. Jednak było ono inne, jakby nad czymś rozmyślał.
 - Hyeong, co ty robisz? - usłyszeli głos Taemina, stojącego po drugiej stronie lady, gdy to Jinki chwilę wcześniej zaprzestał swojego wycierania jej ust, nadal lustrując, jakby utęsknionym wzrokiem jej bladą twarz. Ola słysząc głos ukochanego, od razu odsunęła się od chłopaka, patrząc na poważny wyraz twarzy maknae. Powędrowała również wzrokiem na Key i Jonghyuna, którzy nadal patrzyli się uważnie w ich stronę.
- Taemin, to... - zaczęła...
-Wycieram przyjaciółce ślad po nektarze z czarnej porzeczki, nie widać? - jednak lider przerwał jej w tym samym momencie, mrucząc odpowiedź ze znudzonym głosem w stronę maknae. W ogóle nie przejmował się naburmuszoną postawą Taemina, gdy chwycił kolejny raz podbródek Oli i odkręcił jej głowę tak, aby na niego spojrzała, po czym powrócił do poprzedniej czynności. Na co ten wręcz zaciskał mocno szczękę.
 - Właśnie widzę z jakim to angażowaniem robisz. - powiedział przez zęby młodszy, mierząc starszego zimnym spojrzeniem.
- Ok, gotowe. Niestety będziesz musiała uprać tą plamę, co może być pewnie trudnym. - lider zrobił grymas i przyłożył dwa palce do brody, zamyślając się na chwilę. - No cóż, jesteś kobietą, więc sobie na pewno z tym poradzisz, prawda? - uśmiechnął się i wyrzucił brudną chusteczkę do śmietnika.
- Tak, pewnie. Dziękuję Onew. - europejka odwzajemniła uśmiech, gdy brunet pogładził jej blond włosy na czubku głowy, nadal wesoło się uśmiechając. Główny tancerz oczywiście wszystkiemu pilnie się przyglądał, a krew, jakby zaczęła w nim wrzeć. Brakowało tylko jeszcze wylatującej pary z uszu niczym w kreskówkach.
To nie tak, że Taemin miał jakieś sprzeciwy co do tej przyjaźni. Jednak niekiedy miał już dość zachowania starszego. Czasami miał wrażenie, że robi to specjalnie. Jakby go prowokował. Chciał wzbudzić u niego pewną zazdrość, co do relacji pomiędzy nim, a dziewczyną, że on umiałby o nią zadbać lepiej. A może mu się tak tylko wydawało? Przecież wielu przyjaciół zachowuje się podobnie, jak oni, prawda? Żartują ze sobą, przytulają się czy czasem sprzeczają. Jednak w Taeminie rosła pewna obawa, że kiedyś może wydarzyć się coś podobnie związanego z wyjazdem Marty i Key pomiędzy Onew i Olą. Lee mógłby sobie przytoczyć kolejne argumenty co do tego, jednak wtedy mógłby zapewne nieświadomie urazić kogoś w myślach. W końcu wyrzucając te wszystkie przemyślenia na później, podszedł bliżej dziewczyny.
- W czymś ci pomóc kochanie? - zapytał, w międzyczasie przytulając dziewczynę od tyłu i całując subtelnie w skroń.
-Pewnie, możesz wziąć stojący za tobą na półce sok... zazdrośniku.
-Oj tam od razu ,,zazdrośniku''. I tak wiem, że mnie najbardziej kochasz. - wyszeptał do jej ucha, sprawiając tym, że po ciele dziewczyny przeszły ciarki. Oplótł rękoma jej talię na wysokości brzucha i wtulił się w nią bardziej, opierając brodę na jej ramieniu. Zaczął się przyglądać, jak ta z cichym chichotem przez gilgoczące ją po policzku jego włosy, wygładza spodem łyżeczki wierzch sałatki, gdy Onew w tym samym momencie wykrzywił usta w kpiący uśmieszek, chwytając talerz z gimbap.
- Wydaję mi się, że wszystko już jest gotowe, więc możemy wrócić do chłopaków. - skwitował i nie czekając na ową dwójkę, ruszył do salonu. Kiedy odstawił spokojnie danie i usiadł się na sofie, spojrzał pytająco na równie identyczny wyraz twarzy Key i Jonghyuna.
- Co to było? - zaczął mrukliwie Key
-Co ,,co to było?''
- Znowu zaczynacie wojnę o Olę? - Jinki na to stwierdzenie uniósł w ironii jedną brew do góry i zakpił po chwili.
- Kto niby zaczyna? To nie ja dąsam się o to, że po prostu wycierałem z buzi Oli ślad po soku.
- Dobra, dobra. Tak wycierałeś, że aż się na nią zapatrzyłeś, jakby cię co najmniej oczarowała. - dołączył do tej gadki również i Jong, podejrzewając, że zaraz posypią się dobre teksty.
 -Och, dokładnie! Czekaj, to Ola umie czarować? - zaczął podstępnie Key, wchodząc w grę Jonghyuna pod tytułem ,,wkurzamy kurczakożercę''
-No pewnie! Jeszcze chwila, a nasz lider mógłby być śliniącym się posągiem! O albo, jakimś buldogiem angielskim lub czymś podobnym! Onew, jak tam twoje ślinianki? Dobrze funkcjonują czy będzie ci potrzebna sterta ręczników na noc plus chusteczki gratis na ewentualną niespodziankę z rana? - Key na to stwierdzenie wybuchł niepohamowanym śmiechem oczywiście wraz z nikim innym, jak swoim towarzyszem do żartów - Jonghyunem.
 Ola i Taemin w dalszym ciągu będąc razem w kuchni i obgadując parę spraw na temat jej cukierni, automatycznie spojrzeli na nich pytająco. Lee spojrzał w ich stronę z wielkim politowniem i pomachał im dłońmi, że mają się nie przejmować ową bandą idiotów, o mało co nie sikającą już wręcz pod stołem. Tak się śmiali, że prawie płakali już ze śmiechu, praktycznie leżąc i ledwo już utrzymując się na swoich miejscach przed całkowitym wylądowaniem pod stołem. Taemin i Ola uważnie ich obserwowali, po czym wzruszając ramionami, powrócili do swojej czynności ładnego nakładania owoców na talerzyku. Które żartobliwie co chwila podbierał Taemin, tuląc ją potem mocno do siebie, wmawiając w międzyczasie ponętnym głosem do jej ucha słodkie słówka, gdy ta marudziła, że ma nie podbierać owoców. Blondynka na to westchnęła i pogroziła, że ma się tak nie podlizywać, bo da mu trzydniowy szlaban na pocałunki. Taemin standardowo nadymał policzki, jednak zaraz po powiedzeniu, że już tak nie będzie robił, pocałował dziewczynę, która nie mogła nic innego zrobić, jak nie odwzajemnić pocałunku. Onew westchnął cierpiętniczo widząc ową scenkę, jak i kątem oka tą dziejącą się obok niego. Przycisną dwa palce do kącików już zamkniętych oczu i wręcz zadręczał się pytaniami, dlaczego on. Dlaczego to on musi właśnie w danym momencie widzieć obściskującego się Taemina z Olą i śmiejących w najlepsze Key i Jonghuna, którzy wręcz już łapczywie łapali ustami powietrze, trzymając się w międzyczasie za bolące brzuchy.
-Idioci...- powiedział do siebie szeptem, po czym spojrzał na nich z bardzo poważną miną.
 - Zamilknij gadzie wraz z swoją żoneczką, bo inaczej wasz romantyczny filmik trafi do internetu. - Lee uśmiechnął się podstępnie wystawiając przed nimi komórkę z filmikiem z zeszłorocznego sylwestra, kiedy to w namiętny sposób wypowiadali sobie miłość. Dwóm Kimom już nie było do śmiechu, kiedy do zobaczyli. Wręcz od razu się uciszyli, siadając ze skwaszonymi minami na swoje miejsca.
- Nie zrobiłbyś tego. - zaczął mrukliwie Key, krzyżując dumnie ręce na piersi. - Media nie dawały by nam spokoju aż do prawdopodobnego pójścia do wojska, jak i nie w trakcie jego za co menadżer pewnie by był na ciebie wściekły. Poza tym ty nawet nie umiesz obsługiwać mikrofalówki, a co dopiero mówić o komputerze, laptopie czy tablecie?! - Onew chciał coś powiedzieć patrząc na tą divowską postawę i tok mówienia, Key. Jednak stwierdził, że jakakolwiek walka z tymi idiotami nic nie da. W końcu sami kiedyś się wykończą, prawda? Bądź nie... i tu byłby problem...
Jinki spojrzał jedynie na młodszego ostrzegawczo, że następnym razem mu nie daruje, po czym włożył do ust cały kawałek gimbap, mieląc go w buzi oburzony. Spojrzał jeszcze jedynie na podchodzących już w ich stronę Taemina i Olę, po czym wstał i żegnając się z nimi, udał się na górę. Nie miał już humoru na dłuższe słuchanie głupot dwóch idiotów Kim, że niby nadal ślini się do Oli w czym sam Key chyba zapomniał co też ostatnio odwalił, że mimo iż jest w podobnej sytuacji, to mu dogryza. Jak i widzenia teraz Oli w objęciach Tae. To go w jakimś sensie dołowało.

Cichy szelest kołdry, westchnienie, pomruk niezadowolenia i ciche skrzypnięcie łóżka, gdy ciężar ciała się nasilił na jego brzegu, kiedy jego właściciel postanowił się usiąść. Męska dłoń wyciągnęła się w stronę półeczki i sięgnęła z niej telefon. Wyświetlacz ukazał dochodzącą już drugą trzydzieści w nocy, przez co mężczyzna z lekką irytacją przejechał po twarzy dłonią. Łóżko znowu zaskrzypiało, gdy wstawał, a nagie ciało osłonięte tylko białymi bokserkami zasłaniającymi części intymne, zostało podświetlone blaskiem księżyca. Sprzał na srebrną satelitę i uśmiechną się krzywo. Była pełnia, a on odkąd się położył, usnął może jedynie na godzinkę lub dwie i po przebudzeniu się, nie mógł już potem zasnąć. Postanowił, że może wypicie ciepłego mleka coś pomoże. Z taką myślą zaczął szukać swoich spodni dresowych. Wszyscy już dawno śpią, więc nic się nie stanie, jak zejdzie do kuchni tylko w nich. Oświetlając sobie drogę telefonem, wyszedł z pokoju najciszej, jak potrafił. Kierując się do schodów, ziewnął nieznacznie i podrapał się w tył głowy, rozwalając bardziej swoje przyklepane od leżenia, włosy. Schodząc po schodach w dół, nagle zdziwił się widząc nikłe światło na panelach, które ledwo dosięgało spiralnych schodów. Nie słyszał, aby ktoś przemieszczał się po korytarzu, kiedy to za wszelką cenę próbował zasnąć. A może już przysypiał i dlatego nie dosłyszał cichych kroków?
Zszedł jeszcze niżej i ujrzał blond czuprynę, której dłuższe końcówki włosów zakrywały profil osoby siedzącej w salonie przez to, że nachylała się teraz do białej filiżanki, aby upić z niej zawartość. Jednak to mu nie przeszkodziło w tym, aby wiedzieć kto w nocy buszuje im teraz w domu. Nie wiedział w sumie co ma teraz zrobić. Nie chciał przestraszyć dziewczyny, bo znając ją, jeszcze by niefortunnie wylała na siebie gorącą ciecz i co wtedy?
 Odczekał aż odstawi kubek - co nastąpiło dosłownie zaraz po chwili - i ruszył w kierunku sofy, na której siedział nikt inny, jak Ola.
- Też nie możesz spać? - odezwał się, a gdy jego ciepła barwa dotarła do ucha zielonookiej, ta od razu odwróciła głowę w bok, zaskoczona tym, że nie tylko ona, jako jedyna nie śpi w dormie.
- Onew? - zapytała i dopiero teraz zauważyła, że ten jest bez koszulki. Zilustrowała dobrze widoczne mięśnie na brzuchu, po czym szybko odwróciła speszony wzrok na szklany przedmiot czując, jak policzki zaczynają ją mocniej piec. Dobrze, że w salonie połączonym z otwartą kuchnią światło dawała jedynie włączona lampka, stojąca niedaleko wiszącego na ścianie telewizora plazmowego, bo inaczej wpadła by z tym, że właśnie się zarumieniła. Chłopak popatrzył na nią, po czym uśmiechnął się wesoło, uważając, że jej obecne zachowanie jest na swój sposób urocze.
-Zanim zdasz pytanie co tu robię, odpowiadam: tak, też nie mogę spać. - uśmiechnął się troskliwie i usiadł obok przyjaciółki. Odchylił głowę do tyłu i przymknął powieki, przez co jabłko Adama mocno się uwydatniło na jego szyi.
-Może zrobię ci herbaty? - zaproponowała nerwowo i zaczęła wstawać z miejsca, aby tylko nie kusić się na oglądanie delikatnie wyrzeźbionego torsu chłopaka, gdy ten miał przymknięte powieki. Nigdy nie widziała go bez koszulki, więc ciekawość brała w górę. No bo kto by nie chciał popatrzeć na ładnie wyrzeźbione ciało?
-Chętnie, od ciebie zawsze. - skwitował, podnosząc na chwilę powieki i po chwili znowu je zamykając. Nie minęła chwila, gdy gwałtownie wystawił na światło dzienne czarne tęczówki poprzez szybkie rozchylenie powiek i spojrzał z zażenowaną miną na europejkę. - Och, pewnie ci przeszkadza to, że nie mam koszulki. Wybacz, ale nie wiedziałem, że będziesz na dole i...
- Nie, jest wszystko w porządku. - uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- Na pewno? - dopytywał. Nie chciał, aby dziewczyna czuła się skrępowana przy nim. W końcu nie miała nigdy szansy na ujrzenie go w takiej okazałości.
- Jasne. - skłamała, nie chcąc wyjść na jakąś cnotkę, której to bardzo przeszkadza widok nagiej klaty mężczyzny. Zostawiając go chwilę samego udała się do kuchni, chłonąc w międzyczasie od buzującego w niej żaru zawstydzenia. Całe zrobienie liderowi herbaty nie trwało długo, bowiem woda w czajniku jeszcze nadawała się do zalania saszetki, więc dziewczyna wręcz zaraz zjawiła się z powrotem w salonie. - Proszę. - podała mu naczynie, uśmiechając się wesoło, gdy chłopak z podzięką odebrał od niej herbatę. Usiadła, jakoś tak bliżej niego i chwyciła na powrót swój kubek. To było dziwne, ale nagle całe zawstydzenie wyparowało z niej, a oczu nie kusiło podejmowania próby wpatrywania się w nagi tors.
- Pewnie jutro będę miał wory pod oczyma. - skomentował ze skwaszoną miną, gdy przyszło mu do głowy, że musi wstać najpóźniej o ósmej, aby zdążyć się przygotować do wyjazdu i chociaż coś zjeść. - Głupia pełnia, zawsze musi być, kiedy ja muszę wcześnie wstać.
- Skądś to znam. - spojrzała na niego bezwiednie, po czym po chwili ciszy wybuchli śmiechem. W końcu zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Oboje uważali, że zawsze się ze sobą wspaniale dogadywali, więc tematów do rozmów im nie brakowało. Może to dlatego, że w jakimś stopniu byli podobni do siebie?
- Taemin cię dobrze traktuje? - Jinki nagle wyskoczył z pytaniem, obracając bezinteresownie szklankę w dłoniach.
Ola spojrzała na niego pytająco, nie wiedząc co odpowiedzieć. Zaskoczył ją tym pytaniem i to bardzo, bowiem nigdy nie pytał o takie rzeczy.
- Nie musisz odpowiadać, ale jestem twoim przyjacielem i chciałbym chociaż wiedzieć, czy między wami się układa. Wiesz, uważam, że wygadanie się Marcie to nie wszystko, bo nie zna go tak długo, jak ja. - w tym momencie odstawił szklany kubek na stoliczek, spojrzał na nią i uśmiechnął się czule.
- Tak, dobrze. Jest bardzo kochany i doceniam jego starania. - stwierdziła, ani na chwilę nie patrząc na niego tylko na palec u ręki, którym to jeździła wokoło po zaokrąglonych rogach kubka. Onew od razu przymrużył w podejrzeniu oczy, myśląc, że jednak nie jest tak, jak twierdzi dziewczyna.
-Na pewno? Wiesz, jakby co to mogę z nim odpowiednio pogadać. - lider uśmiechnął się w duszy podstępnie, już powoli szykując pewną karę za chociażby małe słowne zranienie dziewczyny.
-Nie musisz, jest naprawdę wszystko w porządku. - drobna dłoń dotknęła nagiego barku szatyna, przez co ten spojrzał na nią opiekuńczo, natrafiając wzrokiem idealnie w rozszerzone źrenice dziewczyny. - Dziękuję, że się o mnie martwisz. To bardzo miłe.
-Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, to normalne, że się martwię i chcę wiedzieć czy wszystko u ciebie w porządku.
Dziewczyna popatrzyła na niego po czym odwróciła szybko wzrok, czując, jak jej oczy lekko zaczynają szczypać. Wzruszyła się. Onew był taką wspaniałą osobą i starał się dla niej robić dosłownie wszystko, a co ona robiła w zamian? W pewnym sensie go raniła, bowiem mimo iż chłopak powiedział jej, że wymaże do niej nieodpowiednie uczucia, to i tak podejrzewała, że tego nie potrafił zrobić i się z tym nadal męczy. Czuła się z tym źle, jednak przecież nie zaprzestanie spotykania się z nim, bo ten się nieszczęśliwie w niej zakochał. Zbyt bardzo ceniła ich znajomość, aby ją przerwać z takiego powodu.
- Dziękuję ci za to. - szepnęła ze zwieszoną głową, a na jej zaciśnięte lekko dłonie na materiale piżamy, skapnęła jedna samotna łza co nie umknęło uwadze starszemu.
-Ty płaczesz? - zapytał i niepewnie podniósł jej głowę za podróbek. Jej zielone oczy lśniły bardziej niż zawsze, zdradzając odpowiedź na jego pytanie. - Głuptas z ciebie wiesz? Żeby wzruszać się za prawdę. - uśmiechnął się do niej i bez żadnych ceregieli, przytulił ją do siebie, zamykając w ciepłym i silnym uścisku rąk. Dłonią gładził jej długie blond włosy, tuląc bok policzka do czubka jej głowy. Chciał zrobić coś więcej. Pocałować ją w głowę lub w czoło, aby wiedziała, że zawsze może na niego liczyć, jednak ta chwila była dla niego wystarczająca. Ważne było dla niego to, że może chociaż się do niej przytulić, bowiem gdyby Taemin był teraz w pobliżu, zapewne znowu by mu zaczął wygarniać swoją zazdrosną przemowę, uniemożliwiając wspólnej bliskości z Olą. Nie spodziewał się jednak tego, że dziewczyna nagle oderwie się od niego i pocałuje go w policzek, kolejny raz mu dziękując. Lee popatrzył na nią zaskoczony i niepewnie starł ślady łez z jej policzków, uważnie lustrując jej zapłakaną twarz. Chciał ją pocałować, jednak powstrzymywał się ostatkami rozsądku. Ona miała Taemina, kochała go, a on ją, więc nie mógł być egoistą i od tak sobie ją pocałować, bo nadal ją kocha. Chyba dosłownie założy wraz z Key jakieś kółko nieszczęśliwe zakochanych w którym ich zasadą będzie odnalezienie sobie partnerki, aby zapomnieć o tej drugiej. - Ola, proszę, nie rób tak więcej. - wyszeptał i opuścił wzrok, przełykając w tym samym czasie głośno ślinę. - Bo tylko mnie prowokujesz do zrobienia czynu, którego nie chcę robić dla twojego dobra, jak i Taemina. - Odsunął dłonie od jej twarzy i westchnął odwracając do poprzedniej pozycji. Nachylił się nad stoliczkiem i upił ciepłej herbaty.
- Przepraszam, mój błąd. - skwitowała patrząc na niego uważnie. Również usiadła się normalnie i upiła do końca herbatę.
- Nie zabraniam ci się do mnie przytulać, jednak...
-Rozumiem Onew, że nie czujesz się z tym dobrze, że cię pocałowałam w policzek, dlatego przepraszam. - przerwała mu, stukotem filiżanki o szklany stoliczek, gdy odstawiała ją w tamtym miejscu
- W porządku. - zaśmiał się i roztrzepał jeszcze bardziej jej potargane blond włosy na czubku głowy. Ta oburzyła się lekko i powtórzyła jego czyn, teraz to jemu rozwalając i tak już wystarczająco rozwaloną fryzurę. Śmiali się w na lepsze po chwili uciszając nawzajem, kiedy doszło do nich, że wszyscy nadal śpią i jeśli będą tak chichotać, obudzą wszystkich. - Ola?
 - Hmm?
-Może położysz się obok mnie i chociaż tobie uda się zasnąć? - zapytał niepewnie, kiedy to dziewczyna ziewnęła mocno, a jej powieki wydawały się ciężkie.
- Ale, jak zasnę to co? Mam tu spać z tobą lub sama? Nie chcę, aby Taemin znowu się dąsał, a wasze kontakty zaczęły psuć.
-Spokojnie, nie popsują się. Zbyt bardzo się lubimy. - kolejny dziś raz jej włosy zostały potargane przez jego dłoń, kiedy ta patrzyła, jak uśmiechnął się zachęcająco.
-Dobra, dobra. - skwitowała, mrużąc powieki i robiąc dzióbek.
- Poza tym, jak zaśniesz to zaniosę cię na górę. - oznajmił i przysuwając się bardziej do brzegu sofy, zrobił w miarę sporo miejsca dla dziewczyny obok siebie. Ta na pewno bez problemu zmieściłaby się tuż obok, bez najmniejszego strachu, że oboje się nie zmieszczą, czego skutkiem byłby niesforny upadek chłopaka z mebla na podłogę. Ola popatrzyła na niego niepewnie i tuż obok niego wolne miejsce, osądzając, że oboje będą leżeli bardzo blisko siebie. Westchnęła cichutko i niepewnie ułożyła się bokiem w wyznaczonym dla niej miejscu, jakby chcąc dać mu jeszcze trochę wolnego miejsca w obawie, że ten zaraz jednak spadnie. W sumie z Jinkim było nigdy nie wiadomo, cóż mógł zaraz odwalić z tym swoim ,,Onew condition''.
Mężczyzna podpierając głowę na łokciu, przypatrywał się jej uważnie i korzystając z jej pozwolenia nieznacznie przysunął się bliżej.  Europejka uniosła niepewnie wzrok, napotykając na swojej drodze czarne tęczówki Lee, po czym od razu speszona, szybko uciekła nim na jego nagie i uwydatnione obojczyki. Potem wodziła wzrokiem coraz niżej, uważnie ilustrując wszystkie odznaczające się mięśnie na jego ciele. Na jej policzki od razu wstąpił rumieniec, więc dla świętego spokoju ducha, zamknęła powieki, wdychając przyjemną woń jeszcze unoszących się męskich perfum Lee. Po chwili ciszy poczuła, jak dłoń chłopaka gładzi ją po głowie. Wiedziała, że i on też wie, jak wprost to uwielbia, bo za każdym razem kojarzyło się jej to z jej mamą, która w dzieciństwie często tak robiła. Uśmiechnęła się delikatnie. Jedyne czego jej jeszcze brakowało do tej oazy to głos przyjaciela, a zwłaszcza w trakcie śpiewu.
-Onew? - zapytała cichutko...
-Hmm? - słysząc zaraz odpowiedź tuż przy uchu.
-Mógłbyś mi coś zaśpiewać? Uwielbiam twój głos, gdy śpiewasz. - dziewczyna otworzyła powieki i spojrzała na niego uroczo.
- Bo jest zapewne usypiający, co? - mruknął udając oburzenie, zaprzestając przy tym gładzenia jej głowy.
- Nie, nie myślę tak, więc nie wymyślaj mi tu, jakiś farmazonów. Uważam, że twój głos jest wspaniały. - skwitowała nieśmiało. Jinki przypatrywał jej się przez chwilę w skupieniu, dochodząc jednak do innego wniosku niż fakt, czy przyjąć jej prośbę. Stwierdził, że mógłby tak zawsze leżeć obok niej i wpatrywać się w jej duże oczy i wiecznie roześmianą buzię. Przekomarzać się czasami, a potem gładzić blond kosmyki i... nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie mógł tak myśleć! Nie wolno mu przecież było, bowiem Ola miała już chłopaka. Miała Taemina... Jeśli tak dalej pójdzie, to serio nikogo sobie nie znajdzie. - Onew? Coś się stało? - wspomniany zamrugał kilkakrotnie, po czym zaśmiał się głupio.
-Nie, nie, coś ty.
-Jeśli nie chcesz, to...
-W porządku, zaśpiewam ci coś. - uśmiechnął się wesoło, jak zawsze.
-Mógłbyś ,,1000 years, always be by my side'' ? To moja ulubiona piosenka.
-Pewnie, mogę nawet ,,In your eyes'' jeśli chcesz.
-No nie wiem, a jak się przemęczysz? - zapytała troskliwie, bowiem mimo wszystko chłopak powinien oszczędzać głos, kiedy nie musi śpiewać. Wystarczająco go nadużywa ostatnimi czasy.
-Spokojnie, nie przemęczę. Będę śpiewał tak długo, dopóki nie zaśniesz, dobrze?
-Ech, jak zwykle uparty.- zaśmiała się i przymknęła powieki. Lider na nowo zaczął gładzić ją po głowie, zaczynając śpiewać piosenkę. Pozwolił sobie oprzeć brodę na jej głowie, aby jego subtelny głos idealnie trafiał do jej ucha.

Wstał do łazienki w sprawie spraw fizjologicznych. Zapalił na ślepo światło i przymykając zaledwie lekko drzwi, spojrzał w lustro na swoją roztrzepaną fryzurę. Zaśmiał się będąc w dalszym ciągu nieprzytomnym po przebudzeniu, po czym ziewnął, przystając przodem do muszli klozetowej. Po wszystkim umył ręce i wrócił z powrotem do łóżka. Chciał się przytulić do śpiącej z nim Oli. Zdziwił się, że na całej długości łóżka nie wyczuł żadnego leżącego ciała tuż obok. Niczym ożywiony wyprostował się do pozycji siedzącej i próbując przyzwyczaić oczy do ciemności, aby móc w niej lepiej widzieć, zaczął spoglądać na puste miejsce obok.
- Gdzie ona jest? - rzucił pytanie w przestrzeń, rozglądając się na wszelki wypadek po pokoju.
Wstał z łóżka i wyszedł na korytarz, podążając w stronę schodów. Spojrzał w dół i dostrzegł dobiegające nikłe światło z parteru i czyjś śpiew. To był głos Onew. Już podejrzewał kto z nim jest na dole, jednak mimo to chciał upewnić się czy jego domysły się sprawdzą. Kiedy mógł mieć dobrą widoczność na salon, ustał na paru ostatnich schodkach i poczuł ukłucie w sercu, kiedy ujrzał, jak lider leży wraz z blondynką na sofie tuląc bok głowy do tej jej, którą w danym momencie gładził dłonią.
Zacisnął mocno dłonie w pięść, aż knykcie mu zbielały. Gdy lider przestał śpiewać, ten niezauważalnie pomknął do pokoju. Czym prędzej wrócił szybko do łóżka, udając, że śpi, gdy tylko ujrzał jak światło zapala się w korytarzu. Po chwili drzwi od pokoju uchyliły się cicho, a smuga światła z korytarza wpełzła nieznacznie do pomieszczenia, wraz z cieniem dwóch sylwetek. Taemin usłyszał kroki i po chwili ciężar kładziony tuż obok niego. Uniósł lekko powieki, aby móc choć trochę ujrzeć nachylającego się nad Olą i przykrywającego ją pościelą, Onew. Gdy Jinki spojrzał na niego, ten opuścił wzrok niżej, aby starszy myślał iż ten śpi. Gdy usłyszał, jak ten siada, kolejny raz uchylił nieznacznie powieki, spoglądając, jak lider gładzi po policzku dziewczynę, a potem szepcząc ,, dobranoc'' całuje ją w czoło i wychodzi z pomieszczenia. Gdy tylko drzwi się zamknęły, Taemin usiadł się i spojrzał poważnie na śpiącą dziewczynę, po czym odwrócił wzrok...
czując, jak do jego oczu cisnął się łzy. Zacisnął mocno pięści na pościeli i przygryzł mocno wargę, kiedy po jego policzku podążyła jedna samotna łza. Kolejny raz popatrzył na dziewczynę, po czym nachylił się do niej, wycierając delikatnie kciukiem jej czoło, gdzie chwilę temu pozostawił po sobie znak Jinki. Sam pocałował ją zaraz w tym miejscu i przytulił do niej.
-Kocham cię, tak bardzo cię kocham... - szeptał zaciągając po chwili nosem i ocierając się lekko mokrym policzkiem o ten jej. Czuł wielki ból w sercu. Zastanawiał się dlaczego Onew leżał tam z nią w salonie. Do tego śpiewał jej i gładził czule po głowie, samemu tuląc się do niej? Dlaczego w ogóle oboje tam byli? Czy jest coś o czym nie wie? A może Ola znowu się waha pomiędzy ich dwójką? Każde zadawane sobie przez niego pytanie sprawiało mu gorszy ból w sercu. Jak mógł nie być zazdrosny i wiecznie aż za dość wrażliwy na jej kontakty z Onew, skoro coraz bardziej obawiał się, że ją straci? Teraz bardziej, ciągle mając scenę z salonu...

Ranek byłby wspaniały dla reszty śpiących domowników, gdyby nie fakt, że nagle na dole zaczęła się awantura. Ktoś się kłócił od dobrej chwili, tylko głównym pytaniem było - kto? Z dołu słychać było cztery głosy, które przekrzykiwały się nawzajem. Szatynka otworzyła ślamazarnie powieki i spojrzała w bok, gdzie jeszcze wieczorem leżał obok niej brunet. Chłopaka już nie było, więc zastanawiała się czy przebudził się szybciej i poszedł zobaczyć, kto się tam od rana awanturuje - co było dla niej wręcz nierealne. Czy może ma jakiś grafik od rana - o czym jej nie poinformował, chcąc się urwać, aby specjalnie iść z nią na badania, cwaniak jeden - i akurat udało mu się być obecnym podczas wybuchu awantury. Wstała z łóżka i wpierw podążyła do łazienki w dwóch sprawach. Fizjologicznej i tej potocznie zwanej okresem. Nie widząc, żadnych oznak, trochę się podłamała i pocieszała jedynie faktem, że trochę bolał ją brzuch w nocy i teraz, więc w dalszym ciągu była nadzieja, na brak ciąży.
To nie tak, że Marta nie lubiła dzieci i w ogóle nie chciałaby ich mieć w przyszłości. Mimo iż czasem te małe istotki ją przerażały - jak i ich wychowywanie, co na pewno było trudnym zadaniem - to chciała mieć taką jedną bądź max dwie, ale nie teraz, gdy jej życie nie jest do końca usytuowane.
Będąc tylko w przydługiej, czarnej koszulce Choi i samych majtkach, wyszła z pokoju. Na korytarzu ujrzała Olę i Jonghyuna, którzy mieli jeszcze zaspane miny, podczas wspólnej rozmowy.
- Co za idiota śmie mnie budzić o tak wczesnej porze?! - mruknął dino, patrząc na Olę ze skwaszoną miną.
-Wiesz Jonghyun, nie dowiemy się póki nie zejdziemy na dół. - odpowiedziała mu. - Taemin chyba poszedł już zobaczyć co się tam dzieje, bo go nie było, jak się obudziłam. O cześć Martuś, jak się czujesz? - blondynka na widok przyjaciółki uśmiechnęła się opiekuńczo i od razu ją przytuliła mocno.
- Cześć, chyba, dobrze... - odpowiedziała smętnie i nawet wymuszony przez nią uśmiech nie przekonał dziewczyny i stojącej obok niej, chłopaka.
-Nie kłam, widzę, że coś jest nie tak. Co się stało? - zapytała troskliwie. Szatynka popatrzyła na nią i na Jonga, po czym szepnęła jej do ucha powód, który ją zmartwił, jak tylko pojawiła się w łazience.
- Aha... nie martw się, będzie dobrze! - zaczęła ją pocieszać i mimo iż szatynka szepnęła martwiący ją powód, to Jong trochę się domyślał o co chodzi, jednak nic nie mówił.
-Tak.. mam nadzieję. Tak w ogóle, to Minho również nie ma już w pokoju.
- Minho wraz z Onew i Key mają dziś grafik, więc musieli wstać wcześniej, bo o dziewiątej wyjeżdżają, a jest... ósma. - zdążył dokończyć, a kłótnia nasiliła się.
-Czy ja słyszę kłócącego się Onew i Taemina? - blondynka spojrzała na dziewczynę z przestrachem, po czym szybko ruszyła w stronę schodów. Marta popatrzyła zaniepokojona na Jonghyuna, który lustrował ją łapczywie wzrokiem. - Zboczeniec. - skwitowała i ruszyła szybko za przyjaciółką, nie zwracając uwagi na poważnie na nią patrzącego Jonghyuna.
-Czy one muszą tu tak bezwstydnie chodzić w samych koszulkach i bieliźnie? - skwitował oburzony i również ruszył ku celu, gdzie trwała awantura. Gdy zszedł na dół, Minho z zaciętą miną trzymał wyrywającego się Taemina, który wręcz rzucał jadem w stronę patrzącego na niego z oburzeniem lidera. Mówił coś do niego, że ma się uspokoić tak samo, jak Key, jednak ten nie dawał za wygraną.
- Dlaczego?!
-Taemin uspokój się  i nie krzycz. Również możecie to wyjaśnić poprzez prostą rozmowę, nie rękoczyny. - błagał Key,  łapiąc go za policzki, jednak on kręcąc gwałtownie głową na boki, odepchnął je, patrząc srogo na lidera. Ta cała sytuacja z dzisiejszej nocy... to było dla niego już za wiele.
-Już ci odpowiedziałem dzieciaku, że chciałem pomóc jej zasnąć, bo nie mogła spać. W sumie po jaką cholerę ja ci się tłumacze po raz setny? - lider mówił w miarę spokojnie, a raczej starał się już, bowiem mówił już praktycznie przez zęby. Jeszcze tylko brakowało mu tego, aby jakaś pulsująca żyłka wyskoczyła mu na czole.
-Będąc tylko w spodniach dresowych?!
-Taemin nie zachowuj, jak dzieciak, bo to był przypadek.
-Tsaa, przypadek... - zakpił maknae, uspokajając się na chwilę. Jednak mimo wszystko, Minho w razie czego trzymał go za barki, aby móc szybko zareagować i powstrzymać od rękoczynów najmłodszego z grupy.
 -To, że byłem tylko w nich i przyniosłem ją już śpiącą do twojego pokoju, nic nie znaczy!
-A pocałunek w czoło, to co niby było?!
-Taemin cholera jasna, przestań w końcu być takim zazdrośnikiem! To, że pocałowałem ją w czoło i przytulałem, nie znaczy, że coś pomiędzy nami jest niż tylko przyjaźń! - drążył dalej. Miał już kompletnie dosyć owej awantury. Jak tylko zszedł do salonu, zaraz za nim pojawił się Taemin. Zaczęło się od spokojnej rozmowy, która zaczęła przeistaczać się w kłótnie, gdy tylko ten zapytał, dlaczegoż to lider przyniósł śpiącą dziewczynę do pokoju, będąc do tego ubranym w same spodnie dresowe.
-Jasne, pewnie się zmówiliście! Macie, jakiś romans o którym nie wiem, hę?! - krzyczał po chwili młodszy, nawet nie zauważając stojącej przy schodach reszty, która patrzyła się na nich przerażona, a najbardziej na Taemina, nie mogąc uwierzyć w jego zachowanie.
Ola, która również uważnie na niego patrzyła, już żałowała dzisiejszego zdarzenia z nocy, bowiem jej obawy zaczęły się sprawdzać. Nie chciała spowodować kłótni, kiedy Jinki proponował jej, żeby się obok niego położyła i spróbowała usnąć. Wyszło, jak zwykłe inaczej. Jednak to nie to bolało ją najbardziej w danym momencie. Nie mogła uwierzyć w ostanie słowa Taemina. Czuła się teraz naprawdę mocno zawiedziona, iż ten jej w stu procentach nie ufa i na podstawie głupich czynów, które były tylko robione z czystej przyjaźni, nie ukrywanego romansu, potrafił postawić takie podejrzenia! Przecież w związku najważniejsze jest zaufanie!
- Co tu się dzieje? - zapytała słabo blondynka, a krzyki ucichły. Reszta spojrzała na stojącą przy schodach trójkę, a najbardziej rzucającą się im w oczy blondynkę której oczy błyszczały już bardziej niż zawsze.
- Taemin uważa, że mamy romans. - odpowiedział ponuro Lee, spojrzał na nią poważnie po czym biorąc swoje rzeczy, wyszedł z mieszkania.
 Wszyscy prócz wpatrujących się w siebie Olę i Taemina, odwrócili wzrok w stronę drzwi wyjściowych, za którymi chwilę temu zniknął wkurzony lider.
-Taemin ty... ty naprawdę uważasz mnie za taką osobę? - zaczęła, a po jej policzku spłynęła łza. Reszta patrzyła zażenowana na głównego tancerza, którego aż wmurowała w ziemie na widok swojej ukochanej. Teraz dopiero doszło do niego, jaką to zrobił bezsensowną awanturę przyjacielowi i do tego z nerwów powiedział coś takiego. No cóż, było już za późno. Słowa zostały wypowiedziane i usłyszane przez innych, czasu również już nie cofnie, bo się nie da.
-Ola... ja...
- Nic nie mów Taemin. Nic nie mów... - szepnęła i odwracając się na pięcie, poszła szybko na górę.
- Taemin, czy cię do reszty popieprzyło?! - zaczęła oschle szatynka. - To nawet taki zazdrośnik, jak Minho nie zrobił takiej awantury Key za to, że mnie pocałował, co ty Onew za to, że ją przytulał czy pocałował w czoło, o nagiej klacie nie wspominając!
-Skąd możesz to wiedzieć, że nie zrobił, co?
-Bo ufam swojemu chłopakowi i wierzę, że gdyby do tego doszło, powiedziałby mi o tym, prawda Minho? - Taemin popatrzył na nią poważnie...
-Prawda, skarbie...- po czym wykrzywił usta w grymasie, kiedy nawet ujrzał przytakującego głową Key.
 -Taemin, przegiąłeś, serio. Nie tak cię twoją omma wychowała. - Key chcąc poprawić choć trochę tą ochłodzoną atmosferę, zażartował sobie, udając oburzenie, że jego synek przyniósł mu tym wstyd. Jednak nikt się nie zaśmiał, a atmosfera była taka sama, jak chwilę wcześniej.
- Pójdę do niej.
- Nie, Marta. - powiedział Minho, puszczając w końcu chłopaka, któremu również zaszkliły się oczy. Słowa Marty dodatkowo go dobiły, bowiem miała rację. - Jedyna osoba, jaka powinna do niej iść, to Taemin.
-Ale... - zaczęła, chcąc tym zacząć się sprzeciwić.
-Żadnego ,,ale'' kochanie. Ty nie możesz się denerwować, bo któż wie, czy tam w środku nie rośnie mały człowiek? - Choi podszedł do dziewczyny i pocałował ją czule w skroń, przykładając dłoń do jej brzucha. Ta od razu się zawstydziła, mrucząc mu, że ma tak nie robić, bo to ją onieśmiela. Nagle chłopak zauważył, że dziewczyna jest tylko w jego przydługiej koszulce. Zacmokał niezadowolony, sprawiając gorsze rumieńce na jej policzkach.
- Minho ma rację. Lepiej w razie czego dmuchać na zimne i uważać. - Jonghyun uśmiechnął się do nich, wręcz specjalnie patrząc z ponętną miną na dziewczynę.
Choi  zaczął mierzyć ostrzegawczym wzrokiem niższego, który bardzo się dobrze bawił, robiąc mu coraz to bardziej na złość. Minho znienacka chwycił swoją ukochaną pod plecami i udami, zakrywając przy tym przydługą koszulką jej pupę przed niechcianymi gapiami, jakim był chociażby Jonghyun.
- Chodź Taemin, masz z kimś do porozmawiania. - mruknął dryblas, patrząc poważnie na najmłodszego, idąc już powoli w stronę schodów. Ten zacisnął hardo dłonie i zęby, uwydatniając przy tym kości policzkowe i ruszył za swoim przyjacielem. Marta wtulona w Minho, patrzyła znad jego ramienia na idącego za nimi Taemina. Gdy ten uniósł na nią wzrok, ta od razu nim uciekła na twarz swojego chłopaka. Gdy dryblas na nią spojrzał czule, uśmiechnęła się do niego uroczo i wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi. W końcu zatrzymali się przy pokoju maknae z którego dochodziły przytłumione dźwięki szlochu. - Nie wiem, jak to zrobisz, ale Ola ma dziś iść z Martą na badania, więc spraw, aby chociaż była w stanie zająć się nią. - Chłopak popatrzył jeszcze przez chwilę poważnie na Lee, który uniósł na niego już lekko zaczerwienioną twarz co oznaczało, że również coś w nim pękło - zapewne przez fakt, że narobił sobie szans na utratę przyjaciela bądź dziewczyny - i najzwyczajniej w świecie się wzruszył.
Raper nic już nie odpowiedział, tylko udał się do pokoju wraz z szatynką, pozostawiając młodszego samemu sobie. Ten słysząc za drzwiami cichy szloch i cichy szum wody, wciągnął haust powietrza i bez pukania wszedł do środka.

Przyjemny strumień wody okalał jej nagie ciało swoim ciepłem. Z przymkniętymi powiekami, próbowała opanować cichy szloch, jednak to nic nie dało. Naprawdę bolało ją to, że Taemin nie miał do niej zaufania. Co robiła źle? Dlaczego tak się zachowywał? Przecież to wszystko co wydarzyło się dzisiejszej nocy nie było czymś złym. To tylko zwyczajne i przyjacielskie gesty, jednak Taemin, jak zwykle sobie coś ubzdurał i, jak się uparł przy swojej wersji, to nie było dane mu wbić do głowy iż to wszystko nic nie znaczyło. Europejka była wręcz, że pewna, iż Onew by tak nie zareagował. Najpierw postanowiłby porozmawiać i zapewne wszcząłby awanturę tylko wtedy, jeśliby miał do tego  mocny powód, a nie jakieś głupie przytulanie i tak dalej. Tancerz naprawdę czasami przesadzał i to wręcz zaczynało czasami męczyć dziewczynę. Zawsze go było trudno wyprowadzić z równowagi, ale jeśli już chodziło o Jinkiego, to wręcz wystarczył nie taki gest, a ten się gotował w sobie.
- Marta przepraszam, ale nie chcę z nikim rozmawiać. - powiedziała drżącym głosem, kiedy usłyszała cichy skrzyp drzwi łazienkowych. - Nie martw się mną i idź się powoli szykow... - jakież było jej zdziwienie, gdy w kabinie ujrzała stojącego naprzeciwko niej ubranego Taemina, który patrzył na nią ze skruchą. Jego oczy chowające się pod czarną grzywką były lekko czerwone, jak i nos przez to, że wzruszył się żałośnie. Ślady łez na policzkach zaczęły znikać z każdą kolejną kroplą wylatującą ze słuchawki prysznicowej, która zaczęła go doszczętnie moczyć, gdy wpatrywał się w nią tak przez dłuższą chwilę. W końcu objął ją i przytulił do siebie mocno, nie pozwalając na to, aby dziewczyna wyrwała się z jego objęcia.
-Zostaw mnie...
- Nie bądź zła za mój wyjazd na Onew hyeonga. Ja... ja po prostu poczułem się zagrożony widząc was razem wtulonych w siebie.
- Poczułeś się zagrożony o Onew?! - zakpiła odrywając się od niego i nawet nie przejmując się tym, że stoi przed nim kompletnie naga. - Taemin, zrozumiałabym, gdyby to był tylko mój przyjaciel, a dla ciebie ktoś obcy, ale Onew to również i twój bliski przyjaciel, którego znasz dłużej, więc do jasnej cholery powiedz mi co to miały być za krzyki w salonie i próbowanie rzucać się z pięściami do Onew?! Kompletnie oszalałeś?!
-Nie widzisz tego? On cię nadal kocha!
 - I co z tego?
-To mnie boli i...
 - I sprawia, że nie masz do mnie pełnego zaufania, tak? - powiedziała drżącym głosem w którym można było również dosłyszeć się w pewnym rodzaju kpiny. Coraz to bardziej zaczęły pękać w niej wszelakie emocje, a oczy produkować kolejne łzy, które zlewały się z kroplami wody lecącymi centralnie na ich dwójkę. - Wiesz co Taemin? On w przeciwieństwie do ciebie, na pewno by się tak nie zachował. Wolałby najpierw to na spokojnie wytłumaczyć, a nie od razu skakać komuś do gardła. Naprawdę nie poznaję cię Taemin...- skwitowała, po czym wyszła z kabiny, a owijając się ręcznikiem, opuściła łazienkę. Brunet stał tam jeszcze przez dłuższą chwilę, po czym wybiegł za nią. Odwrócił ją w swoją stronę, patrząc z poważną miną.
- Ola, ja naprawdę nie chcę się kłócić, więc proszę cię, zrozum moje zachowanie. A jak ty byś się zachowała, gdyś to ty była na moim miejscu, ja byłbym Onew, a tobą nasza wspólna przyjaciółka, która mnie kocha, przez co za każdym razem czujesz się niepewnie widząc ją obok mnie, hm? - zapytał, ocierając kciukiem jej mokry policzek od łez. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę i spuściła zrozpaczony wzrok na podłogę. Jakbyś strzeliła wielkiego focha z tego powodu, to byłoby w porządku, tak? I każdy znowu robiłby mnie za tego złego... dodał w myślach, wiedząc, że gdyby powiedział to na głos, wtedy wyszłaby jeszcze gorsza awantura, a kłócić się nie chciał.
- Czułabym się źle... - odpowiedziała cichutko, dochodząc do wniosku, że faktycznie by tak było. Jednak mimo to nadal uważała, że Lee postąpił zbyt agresywnie.
- Widzisz? Teraz już wiesz, czemu tak gwałtownie zareagowałem. - objął jej policzki i pocałował czule jej czoło. - Kocham cię tak mocno, że zamieniam się chyba w jakiegoś durnego samca Alfę broniącego swojej wybranki przed obcymi.
-Onew nie jest obcy.
-Kochanie, psujesz mi porównanie! - mruknął naburmuszony i po chwili zaśmiał się, ciesząc w środku, kiedy udało mu się sprawić, że na ustach blondynki znowu zawitał uśmiech. - Ja naprawdę ci ufam, jednak po prostu tak ciągle chwalisz Onew, że naprawdę czuję się zagrożony. 
-Jesteś idiotą Taemin. - powiedziała ironicznie, poprawiając z opiekuńczym wyrazem twarzy jego mokre kosmyki włosów, które drażliwe wpadały mu na oczy.
-To co, zgoda? Nie będziesz na mnie zła za ten szczeniacki wyskok? - uśmiechnął się prosząco do dziewczyny niczym mały szczeniaczek, obejmując jej dłonie, aby po chwili delikatnie nimi kołysać na boki. Dziewczyna przymrużyła powieki, myśląc nad czymś intensywnie. Po chwili uśmiechnęła się tajemniczo. Ustała na piętach i pocałowała namiętnie zdezorientowanego Taemina. Ten oddał ochoczo pocałunek, od razu wdrażając swój narząd do jej podniebienia. Jego dłonie objęły ją w pasie, a uśmiech samoistnie pojawił się na ustach. Dziewczyna czując, to że się uśmiecha, oderwała się od niego, zaczynając wodzić z ponętną miną swoim palcem po jego nosie.
- Nie cieszyłabym się tak szybko na twoim miejscu, bo nie powiedziałam jeszcze, że ci to wybaczę. - tancerz zmarszczył czoło, lustrując uważnie ten tajemniczy uśmiech na ustach Oli.
-Coś wykombinowałaś, prawda? - powiedział niezbyt uradowany, podejrzewając iż ta zapewne wpadła na jakąś karę dla niego.
-Owszem zazdrośniku. - tu objęła jego szyję i cmoknęła delikatnie jego pełne usta. - Wybaczę ci ten incydent, jeśli przeprosisz Onew za swój wybryk i udowodnisz mi prawdziwość swojego słowa, że mi stuprocentowo ufasz. A do tego czasu, masz mały szlaban na jakiekolwiek całowanie mnie w usta i wspólne kąpiele. - szepnęła z triumfem do jego ucha, ledwo powstrzymując się przed wybuchnięciem śmiechem na widok skwaszonej miny Lee.
-Co?! Ale...
 -Żadnego ,,ale'' skarbie i teraz wyjdź, bo muszę się przebrać i zabrać moją biedną eonni do lekarza. - uśmiechnęła się podstępnie, wypychając zdezorientowanego tancerza przed drzwi pokoju.


~ * ~

*metys - dziecko człowieka rasy białej i żółtej.

1 komentarz:

  1. No widzisz mówiłam, że będę się rozpisywać i proszę dotrzymuje obietnicy;D No co racja to racja z tymi imionami, ale było by MEGA <3 hahaha mam swój nowy cel życiowy wydać twoje opowiadanie jako książkę. Drama najlepsza jeszcze z tymi wszystkimi zajebistymi aktorami *.* Oglądałabym to dniami i nocam;D Jak ja się nie nudzę czytając to oglądając tym bardziej ;D Dla mnie jesteś NAJLEPSZA *.*
    Patrz ile udało ci się już napisać i to nie jakieś krótkie rozdziały tylko Mega długie, które się nie nudzą ;D noo własnie prawie wszyscy yaoi uwielbiają TT aa Hentai jest najlepsze <333 (według mnie, bo jakbym tego nie napisała to yaoiści by mnie zlinczowali pewnie haha). To tak jak ja wole hentai <3 oo jak widać nie jestem jedyna ze sklerozą na tym świecie choć powiem ci że to zaraźliwe bo przyjaciółce się udziela <3 aa nawet ci powiem ze ona to kolejna osoba która czyta twojego bloga, udało mi się ja wciągnąć w to ;D No prawie że na końcu polski (południe) hah. Noo zawsze tak jest, jeszcze mi się nie trafiło żeby ktoś kto pisze takie blogi i które czytam mieszkał blisko mnie choć w sumie to jesteś pierwszą autorką bloga z którą tak pisze ;D patrz czuj się zaszczycona ;D noo gg niestety już nie posiadam ale jeśli masz fb to napisz link to zaproszę;D
    Wspólna cecha z Marta moja to to że ona też ma małe rece xd Jeziu biedny Onew i jego milość do Oli TT szczerze po tym co przeczytałam w tym rozdziale chyba wole żeby Onew i Ola byli razem więc jestem także ciekawa co wymyślisz z tą ankieta ;D ogólnie cały rozdział mi się podobał od szoku że Marta w ciąży po kłotnie Onew i Taemina ;D iii coraz bardziej uwielbiam Minho bo jest taki kochany tu <3

    OdpowiedzUsuń