Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 42











Gdy za oknem, coraz bardziej wchodziło słońce, cały zespół siedział w pokoju hotelowym Onew, zajadając się śniadaniem. Key zamiast skupić się, na sobie, to non stop dokładał coś do miski Taemina. Ten oczywiście nie miał oporów, co do owego czynu. Wręcz mu, to schlebiało, że jego przyjaciel, tak o niego nadal dba. To był ich zwyczaj od kilku lat. Zaczęło się, to wszystko odkąd połączyli ich w zespół, przed debiutem. Wszyscy zamieszkali wtedy w dormie, a innymi mówiąc w ich poprzednim mieszkaniu. Taemin, chodził wtedy nadal do szkoły, więc jego starsi przyjaciele, poczuwali się w dbanie, o niego. Zwłaszcza Kim Kibum. Dosłownie pomagał mu we wszystkim. Niezależnie od tego, czy była to praca domowa ze szkoły, pranie, czy składanie ubrań. Uczył go rzeczy, których zapewne nauczyliby go rodzice. Nawet jeśli, dzieliła ich, tylko dwuletnia różnica wieku.
Gdy Taemin, z uśmiechem przyjmował kolejne porcje od Key, podstępny i najwięcej jedzący w zespole Choi, podbierał mu co chwila jedzenie. Uśmiechał się, przy tym pod nosem, że Taemin, tego nie widzi.
Naprzeciwko nich, siedział Jinki i Jonghyun. Ten pierwszy jadł z zafascynowaniem smażonego kurczaka, a ten drugi, przyglądał się całej scenie, przed sobą. Po chwili zaśmiał się, biorąc kolejny kęs ryżu do ust. Był ciekaw, po jakim czasie Taemin, zorientuje się, że ktoś podwędza mu jedzenie?
Gdy reszta dalej jadła ze smakiem, nagle oczy lidera powiększyły się. Jego poruszające się wargi zastygły, przerywając mielenie pokarmu. Następnie popatrzył z uwagą, na Taemina, wskazując go swoimi pałeczkami.

- Ty! - Lee przymrużył powieki, nie opuszczając dłoni z pałeczkami.
Taemin, spojrzał na niego z pytającą miną, orientując się w końcu, że Minho, podbiera mu jedzenie. Nim jednak ponownie zawiesił wzrok, na Jinkim, zmierzył dryblasa ponurym wzrokiem. Choi rzecz jasna nie byłby soba, gdyby nie zaczął udawać, że o niczym nie wie.
W tym samym czasie lider, patrzył z politowaniem, na wszystkich, bowiem żaden z nich, nie zwrócił, na niego uwagi! Zwłaszcza Lee Taemin.
- Yah! Lee Taemin! Mówię do ciebie! - powtórzył, przełykając dobrze pogryziony pokarm. Wspomniany spojrzał, na niego, odwracając wzrok od Choi. Mimo wszystko, zerkał co chwila, na niego, gdy ten próbował ukryć dłonią swój niemy chichot.
- Właśnie się zastanawiam, czy to do mnie mówisz? Z całym szacunkiem, ale twój wzrok jest dziwnie rozbiegany... Wszystko z tobą ok? - pełny ironii uśmiech Taemina, wywołał u Lee ścisk szczeki.
- Chyba mówisz, o sobie dzieciaku... - prychnął. - Myślę, że nie tylko ja zauważyłem, że aktualnie masz jedno oko, na Maroko, a drugie, na Kaukaz! - Jinki, warknął, po czym wziął dwa większe wdechy. Właśnie przypomniał sobie, jak to obiecał, przed samym sobą, że nie będzie się denerwować. Tylko, jak miał tego nie robić, żyjąc z tą bandą?! No właśnie, były co do tego małe szanse... Tak, więc, gdy już nieco się uspokoił, chrząknął krótko i popatrzył ponownie, na znudzoną minę Taemina. Nerwy ponownie wzbudziły się w jego ciele, na ten widok. - Mówiłeś coś, że będziesz szedł z Olą, do twoich rodziców przed promocją.
- Yhym... - Taemin, przerwał mu tym zatwierdzeniem, wpychając sobie do ust ogromną porcję ryżu. Jakby tego było mało, po chwili z ledwością dopchał nieco kimchi. Gdy przeżuwał, robił to wręcz z ledwością, przez nadmiar jedzenia w buzi.
Wszyscy przypatrywali się Taeminowi z uniesionymi brwiami, prócz lidera. Ten patrzył, na niego z politowaniem. Zastanawiał się, ile by dostał, za oddanie Taemina, jakiemuś szalonemu fanowi? Zapewne bardzo dużo, więc była to bardzo kusząca opcja. Do tego w pakiecie, chętnie dorzuciłby przemądrzałego Kibuma. Jakiś fan, na pewno byłby wniebowzięty, a Jinki, usatysfakcjonowany, że pozbył się cwaniaka i zrzędy.
- Co ma znaczyć te twoje mruczenie, bo nie rozumiem? 
Byliście, czy nie? Bo ani ty, ani Ola, nie wspominaliście, nic na ten temat. - Taemin, zaczął się zastanawiać. Oczywiście specjalnie robił, to wolno, trzymając ciekawskie cztery pary oczu w niepewności. W tym czasie pozwolił sobie przeżuć wszystko i na spokojnie przełknąć.
- Yah! Przestań nas dłużej trzymać w niepewności i powiedz, co i jak! - mruknął zaintrygowany Jonghyun z krągłym policzkiem od jedzenia. Reszta zaczęła przytakiwać głowami, prócz Onew, który patrzył z powagą, na Taemina. Następnie nie mogąc znieść jego zachowania, przekręcił oczyma i wykrzywił usta, odwracając głowę w bok.
- Aish... Przestańcie się już tak pieklić. - Taemin, jęknął niezadowolony. - A więc! Byliśmy u moich rodziców. - powiedział normalnie, lecz po chwili się zaśmiał. Każdy w pokoju patrzył, na niego, jak na idiotę w wyczekiwaniu, na więcej informacji
- Wow Taemin! Wolniej, bo nie nadążam, za twoimi słowami! - sarknął ironicznie Key, przez co reszta zaśmiała się pod nosem. Prócz Taemina, rzecz jasna.
- Kibum, ma rację. Mów wolniej, bo jestem pod takim wrażeniem, że ja aktualnie nie nadążam z myślami! - tym razem, to Jonghyun, ironizował. Minho i Onew, popatrzyli po sobie. Ten pierwszy powstrzymywał się od parsknięcia ile mógł, zaś ten drugi, mordował wzrokiem Lee.
- Może tak byś coś powiedział, więcej? Jak poszło? Jak twoi rodzice, na to zareagowali, że znałeś już wcześniej Olę? - Onew posłał mu pytające spojrzenie. Skrzyżował ręce, na piersi, chcąc pokazać Taeminowi, swoją wyższość. Żarty się skończyły!
- Ok, ok! Już wam mówię. - szatyn przeczesał nerwowo swoje włosy. Następnie uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie wyrazy twarzy, jego rodziny.
Nawet nie wiedział dlaczego, ani on, ani Ola, nie opowiedzieli, o tym Minho? Na przykład wtedy, gdy był z nim u Marty. Brunetka akurat wiedziała, o wszystkim od Oli, ale na jej prośbę, nie wspominała, o niczym Minho. Dlatego też, jego przyjaciel, aktualnie również siedział zaintrygowany. I nieco zawiedzony, że akurat jemu nic nie powiedział!
- Hmm... Od czego by tu zacząć? - zaśmiał się, przez co każdy już wiedział, że coś odwalił. Na wszelki wypadek wszyscy odłożyli pałeczki, prostując się z  wyczekiwaniem. 



Parę dni wcześniej...

- Ola?! - pan Lee patrzył, na Polkę zaskoczony, gdy tylko uchylił drzwi, przed którymi stała. - Oh, gdzie moje maniery? Witaj! Martwiliśmy się, co się takiego ostatnio stało, że tak szybko uciekłaś? - ojciec Taemina, wpuścił ją do środka. Jego skośne i pełne ciepła oczy, uformowały się w półksiężyce. Kilka zmarszczek uwydatniło się, na jego twarzy, ale to nie ujmowało mu uroku.
- Dzień dobry i przepraszam, za tamto zamieszanie. - blondynka ukłoniła się przepraszająco, zaczesując kilka kosmyków włosów, za prawe ucho. - To była... Dość prywatna sprawa. - stwierdziła, gdy rozbierała buty i kurtkę.
Po założeniu danych jej kapci, udała się do salonu. Tam usiadła się, przy stole, który od razu wywołał w niej miłe wspomnienia
. Rozmowy i mądra nauka z panem Lee, sprawiała jej ogromną radość. Sama wiedza, odnośnie historii Korei południowej, chwyciła ją za serce.
- Dzień dobry Olu! - nagle w salonie 
znalazła się mama Taemina. Wręcz natarczywie wycierała swoje dłonie w ściereczkę, gdy jej uśmiech, jak zawsze rozkwitał. Kobieta musiała coś przygotowywać do jedzenia, bowiem miała, na sobie ubrany fartuszek. Ola, dopiero teraz skojarzyła sobie, jak długo jej u nich nie było. Czuła się głupio po tym, jak tamtego feralnego dnia, po rozmowie z Taeminem, wybiegła ze łzami w oczach. Teraz była bardziej, niż pewna, że wywołała wtedy u nich niepokój i poczucie troski. - Jak miło cię znowu widzieć! - radowała się.
- Panią również. - dziewczyna podeszła do kobiety z szerokim i pełnym ciepła uśmiechem. Ukłoniła się w jej stronę, a następnie wręczyła średniej wielkości pudełeczko. Znajdowały się tam słodkości, które zrobiła wczoraj. Mimo zmęczenia, przez natłok ludzi, dała z siebie wszystko. - Przygotowałam, to dla państwa w formie przeprosin
, za moje ostatnie zachowanie. Zapewne zastanawialiście się, co takiego wywołało u mnie łzy? I dlaczego tak nagle uciekłam, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, prawda? Naprawdę jest mi z tego powodu głupio... - posmutniała, tym razem kłaniając się, przed małżeństwem. Ci zajrzeli do wnętrza podarunku. Następnie popatrzyli po sobie, jakby porozumiewali się bez słów.
Gdy spojrzenie Oli, spotkało się z tym starszego małżeństwa, poczuła pewnego rodzaju ulgę. Jej serce zwolniło nieco biegu bowiem czuła, że w tych ludziach jest pełno wyrozumiałości i empatii. Taemin, miał naprawdę cudownych rodziców.
- Tak, masz rację. Myśleliśmy, że już do nas nie przyjdziesz, bo tak długo się nie odzywałaś. - mężczyzna oparł dłoń, na jej ramieniu. - Ale, cieszy mnie fakt, że pomimo tego, co się wydarzyło, postanowiłaś nas odwiedzić. - dodał, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia ze swoją żoną.
Ola, uśmiechnęła się szczerze widząc, również uśmiechających się ciepło państwo Lee. Wiedziała bardzo dobrze, że jutro wszystko się wyjaśni. Tylko jeden dzień. Jeden dzień, tych cholernych kłamstw. Już zaczynała odczuwać pewną ulgę, na samą myśl oczyszczenia. Miała, tylko nadzieję, że jego rodzice zrozumieją powód trzymania w tajemnicy, tego związku. I cóż, miała też nadzieję, że nie będą, ani źli, ani zwiedzeni, że oboje są parą. Liczyła w duchu, na to, że oboje się ucieszą.
Po chwili ni stąd, ni zowąd w przedpokoju pojawił się wysoki chłopak. Od razu jej zielone oczy skupiły się, na tajemniczej postaci, która weszła głębiej salonu. Widząc zgromadzonych, zwłaszcza Olę, przywitała się ukłonem. Blondynka dopiero teraz zauważyła, że był to starszy brat Taemina.
Lee Taesun, miał średniej długości włosy, koloru kruczoczarnego. Grzywka opadała mu, na czoło, delikatnie przysłaniając jego oczy. Koreańczyk ubrany był w dżinsowe rurki i biały T-shirt z jakimś kolorowym nadrukiem. Oli, nie umknął fakt, że był bardziej podobny do matki, niż ojca. Jak i ten, że był równie przystojny, co jego młodszy brat.
Gdy przyglądała mu się uważnie, dopiero po chwili zauważyła, jak Taesun, robi to samo, ale ze zdziwioną miną. Zapewne zastanawiał się, co takiego robi obcokrajowiec w jego domu? Na szczęście matka Taemina, postanowiła zareagować. Z szerokim uśmiechem podeszła do swojego syna i chwytając go za ramię, przybliżyła się.

- Ola, poznaj naszego najstarszego syna Taesuna. - zielonooka od razu się ukłoniła ze szczerym i pełnym ciepła uśmiechem. Chłopak zrobił ponownie, to samo w dalszym ciągu nie mogąc oderwać od niej wzroku. Widać było, że jest zaciekawiony jej europejską urodą. Bo przecież niecodziennym było spotkanie w Korei, typowej Europejki, o jasnych włosach i zielonych, lub niebieskich oczach. A te Oli, były wyjątkowe, kolorem przypominając wzburzone morze.
- Taesun, a to jest Ola, która przychodziła do mnie, na lekcje i o której twoja mama ciągle mówi. - ojciec Taesuna, zaśmiał się, nieco znacząco, tak jak i jego żona. Sprawiło to, że na twarzy Oli, pojawił się ten niepewny uśmiech, który nie miał zamiaru ustąpić. To było dla niej trochę dziwne. Odebrała ich zachowanie trochę, jak plany, na swatanie ich.
- Czyli jesteś tą dziewczyną, która przynosi czasami wypieki ojcu? - zapytał, a jego głos rozniósł się po salonie z lekkością. Był dość podobny do tego Taemina, ale nieco niższy.
- Tak. - Ola, uśmiechnęła się do niego uroczo.
Taesun, nic już więcej nie odpowiedział, jedynie kiwając głową. Ola, czując się niezręcznie, spojrzała kątem oka, na jego rodziców w poszukiwaniu jakiejś pomocy. Jednak co dostała? Podejrzanie zaciekawione miny, jakby co najmniej próbowali wyobrazić ich sobie, jako parę. Aż zaczęło ją zastanawiać, jak zareagują, na wieść, że tak naprawdę jest z ich najmłodszym synem?
Zielonooka spojrzała niepewnie, na Taesuna, który tylko uśmiechnął się tajemniczo, po czym 
skierował w stronę pokoju. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi, małżeństwo spojrzało z uśmiechem, na nieco zdezorientowaną Olę.
- Nie martw się nim. On jest trochę bardziej introwertyczny, niż nasz Taemin. - 
Ola, powstrzymała się od jakiegokolwiek komentarza wiedząc, że małżeństwo w dalszym ciągu nie wie, o jej związku z Taeminem. Jednak w głębi duszy chciała odpowiedzieć, że w to powątpiewa, przypominając sobie spotkanie z Taeminem, gdy także tu była. Jego zaskoczenie, że zna jego rodziców i nieco ostre spojrzenie, do dziś potrafiło śnić jej się po nocach.
Gdy pani Lee poszła do kuchni, aby przygotować coś do picia i jedzenia w tym samym czasie Ola, wciągnęła się w rozmowę z jej mężem. Rozmawiali, o tym, co robili, gdy nie widzieli się, tyle czasu. Nawet padł temat wernisażu, na którym jej wypieki zrobiły furorę, dzięki lekcjom pana Lee. Wtedy co jakąś chwilę mignął im, na korytarzu Taesun. Tylko głupi by nie zauważył, że próbuje się wymigać od rozmowy z nimi, gdy tylko pan Lee, zachęcał go do dołączenia. Ola, nie miała pojęcia, skąd w tym młodym mężczyźnie takie wycofanie? Czy, aby na pewno on i Taemin, byli rodzeństwem? Przecież szatyn, był wręcz bombą towarzystwa!
Po niedługiej chwili herbata i przyniesione wypieki od blondynki, znajdowały się już, przy ciemnobrązowym stole. Idealnie komponowały się z białymi różami, stojącymi w błękitnym wazonie. Róże... Blondynka zastanawiała się, który z rodziców Taemina, je uwielbia? Przecież po kimś musiał, to przejąć, prawda?
Pani Lee, nie mogąc znieść zachowania pierworodnego, udała się do jego pokoju. Ku zaskoczeniu reszty i namową matki, brunet zgodził się, na zjedzenie chociażby jednego pączka, czy muffinki. Tutaj także nastąpiło kolejne zaskoczenie, bo po niedługiej chwili rozmów, sam Taesun, dołączył do konwersacji. Śmiał się i żartował ze wszystkimi. Jednak nagle rozmowy ucichły, na dźwięk otwieranych drzwi i kroków.  Następnie dało się słyszeć z holu wesołe przywitanie.
- Cześć rodzinko!
Ola, zamarła momentalnie, gdy usłyszała ten głos. Następnie ona, jak i reszta, ujrzeli w przejściu uśmiechniętego Taemina, z jakimiś pakunkami w ręku. Jego czarne oczy, śledziły reakcję każdego, aż w końcu napotkały zaskoczenie spojrzenie Oli.
Taemin, patrząc na nią zalotnie, zbliżał się nonszalanckim krokiem w jej stronę. Kilka kosmyków włosów z jego grzywki zaczesanej, na boki, wpadała mu, na oczy. Jednak, jak widać, Lee to nie przeszkadzało. Wyglądał niczym model, na wybiegu, prezentując perełkę z najnowszej kolekcji odzieżowej. Nie ważne, że aktualnie miał, na sobie bluzę z nadrukiem i czarne rurki.
- Witaj skarbie! - powiedział zmysłowo i nim dziewczyna zdążyła zareagować, musnął czule jej usta. Pani Lee widząc to, upuściła talerzyk, na stół. Na szczęście był pusty. Zaś jej mąż, niechcący wylał kawę, na obrus, trącając odruchowo filiżankę dłonią, a Taesun? Ten, aż zakrztusił się właśnie konsumowanym ciastem. Cała trójka wpatrywała się, to na Taemina, to na Olę. Dziewczyna, była w takim szoku, że nie wiedziała, co się dzieje! Nie zauważyła nawet, kiedy Taemin, podciągnął ją z krzesła ku sobie, obejmując hardo w pasie. Może, to i lepiej? Jeszcze, tego by brakowało, aby mu tu omdlała z wrażenia...
Ola, będąc nadal zszokowaną, przekręciła powoli oczy, na te radosne Taemina. Miała ochotę walnąć go za te oszustwo 
i jednocześnie wpić się kolejny raz w jego usta. Były one tak miękkie i ciepłe, że... Stop! Przecież nie, o tym właśnie myślała! Wracając, więc myślami do rzeczywistości, zaczęła się zastanawiać, dlaczego Taemin, przyszedł dzisiaj?! Przecież miał mieć dziś bardzo napięty grafik! Przez to, oboje mieli przyjść jutro do jego rodziców i wszystko wyjaśnić. Jak widać Taemin, jak zwykle miał inny pomysł. Dlatego też, po tym, co zrobił, jak gdyby nigdy nic, stał sobie z zawadiackim uśmiechem. Spoglądał, przy tym z szerokim uśmiechem, to na Olę, to na swoją zszokowaną i nic nie rozumiejącą rodzinkę.
- Taemin? Nie rozumiem twojego zachowania, wobec gościa naszych rodziców... - jako pierwszy odezwał się Taesun, gdy
 spostrzegł, że ojciec nie da rady, a matka to już w ogóle. Teraz patrzył, na swojego młodszego brata, jak na głupka, marszcząc przy tym swoje brwi i czoło.
W  tym samym czasie Ola, stała obok, cały czas będąc w pełnym szoku. Miała ochotę jednocześnie 
płakać, śmiać się i przy okazji zrobić coś Taeminowi. To nie miało tak być! Nie tak, to wszystko sobie wyobrażała! Aktualnie najadła się chyba gorszego stresu, niż zrobiłaby, to jutro, idąc świadomie, na drogę prawdy. Tym razem mogłaby spokojnie przyznać chłopakom rację, co do faktu, iż Taemin, lubił robić niespodzianki. No cóż, jak widać z przytupem!
Olę, zastanawiało jedno? Jak czarnooki rozegra dalej tą całą szopkę? Z jednej strony, była tego niezmiernie ciekawa zaś z drugiej, obawiała się, że przez wyczyny Lee, straciła w oczach jego rodziców. 
- Ale tutaj nie ma czego rozumieć. - szatyn prychnął, jakby to co zrobił, było czymś najnormalniejszym w świecie. Może dla niego było, ale dla jego rodziny nie bardzo. O czym świadczyła ich reakcja. Jak widać nie umiał jej zrozumieć, uśmiechając się z satysfakcją do reszty. Widząc jednak niezadowoloną minę Oli, jego szeroki uśmiech nieco zanikł. Widział w jej oczach, że poczuła się oszukana. Zwłaszcza, że bardzo dobrze, o tym wiedział, jak ważny, był to dla niej krok. Po pierwsze, miało to być jutrzejsze spotkanie, a po drugie, miało być ono miłe, spokojne i pełne ciepła. Ot co przyjemna rozmowa, przy kubku kawy, herbaty, bądź soju. A nie jakieś wariety show, przypominające te w telewizji, które aktualnie się rozgrywało. Taemin, zaczynał odczuwać w sobie poczucie winy, że rozegrał, to po swojemu, przyprawiając Olę, o stres.
Widząc, jak przejęta tym wszystkim Ola, chciała się usiąść, pochwycił jej dłoń. Gdy spojrzała, na niego ciężkim wzrokiem, przytłoczona całą tą sytuacją, on patrzył czule w jej zielone oczy. Chciał im przekazać, że wszystko będzie dobrze i nie ma czasu, na zmartwienia, i obawy! I cóż  Ola, mogła zrobić? Musiała mu zaufać.

- Mamo? Tato? Taesun? Nie denerwujcie się za moje zachowanie, ponieważ jest ono zasadne. 
Mnie i Olę, łączy coś więcej. Coś, co musimy wam wyjaśnić. - Taemin, westchnął nieco zdenerwowany, przenosząc swój czuły wzrok z rodziców, na wręcz pobladłą blondynkę.
Taesun, wstał ostrożnie z krzesła. Podszedł do swojego brata i stanął naprzeciwko niego. Jego pociemniałe spojrzenie, wodziło badawczo po parze, jakby chciał wykryć jakieś kłamstwo.

- Widzę, że nie tylko ja nie jestem w temacie, mimo iż poznałem Olę, dopiero dzisiaj. - westchnął, zerkając w stronę skonsternowanych rodziców. Następnie ponownie utkwił wzrok w Oli i Taeminie, mrużąc badawczo powieki. Zestresowana Ola, wręcz po chwili uciekła wzrokiem w bok, gdy natrafiła także, na spojrzenie państwa Lee. Zaś Taemin, stał hardo, wpatrując się w pewne siebie oczy brata. 
- Taemin? Powiesz nam w końcu, o co chodzi? Co, to ma znaczyć, że łączy was coś więcej?
- Zaraz wszystko wam wytłumaczę. - mężczyzna odkręcił dziewczynę w swoją stronę, ignorując rodziców, co w kulturze Korei, nie było dobrze odbierane. Jednak w danym momencie, nie było, to dla niego istotne. Istotnym był fakt, aby wesprzeć Olę, w tym trudnym dla niej momencie. Do czego sam doprowadził.
Taemin, złapał za dłonie Oli, patrząc pełen winy w jej oczy.
Prawie skulił się w sobie, widząc ten zawód w jej oczach. Wiedział, że czuła się nieszanowana z jej decyzjami, jakie ostatnio przerabiali. Jednak musiał zrobić po swojemu. Może terapia szokowa, nie była najlepszą opcją, ale istniała szansa, że w tym przypadku wszystko się uda.
Dłonie Taemina, gładziły rumiane policzki dziewczyny, gdy usta szeptały wręcz bezgłośne słowa otuchy i wsparcia. Mogła je, tylko usłyszeć Ola i o to mu chodziło. A, gdy wiedział, że wszystko zrozumiała, musnął z czułością jej czoło. Wiedział bardzo dobrze, że jego rodzice, prawdopodobnie przeżywają kolejny szok. Nie przejmował się tym jednak. Dla niego ważnym było, aby jego rodzice zaakceptowali ich związek. Reszta nie była ważna...
- Tak naprawdę w dzień, kiedy nas sobie przedstawiliście, to ja i Ola, byliśmy już parą od jakiś dwóch miesięcy. - Taemin, ponownie zerknął w stronę spiętej dziewczyny, która wręcz z ostrożnością zerkała w stronę rodziny. Tym razem, to ona ścisnęła mocniej jego dłoń, gdy w dalszym ciągu oboje trzymali się za ręce. Taeminowi, bardzo to schlebiało. Chciał być dla niej i przy niej.
- Chwila moment... Jak, to byliście wtedy parą?! Taemin, co ty mówisz?! - zapytała lekko otumaniona kobieta. Nadal nie mogła uwierzyć w słowa syna tak, jak jej mąż. Tylko po jego starszym bracie było widać, że już to ogarnął. Uśmiechał się zawadiacko, jakby wcale dosłownie kilka chwil temu, nie mordował Taemina, wzrokiem. 
- W tamten dzień byliśmy pokłóceni, przez mały incydent, który wypłynął do mediów.
- Do mediów? - dziwił się Taesun, patrząc to, na rodziców, to na parę.
- Tak, ale to już nieistotne. - Taemin, machnął niedbale dłonią. Uznał, że nie warto, na nowo roztrząsać tamtej afery z Onew. - Ale wracając... Prawda jest taka, że to ja zacząłem tę grę w kłamstwa mówiąc, że jej nie znam. - czarne oczy szatyna, zerknęły smutno w stronę przyglądającej mu się z uwagą Oli.
Wręcz przepraszały ją ponownie, za tamten incydent, gdy zakładał kilka kosmyków za jej ucho.
Ola, w tym czasie stała oniemiała, wpatrując się w Taemina, niczym zahipnotyzowana. I już nie ważnym był fakt, że pozostała trójka, przypatrywała się im niczym ciele, na malowane wrota.
- Jedynie, co ona mogła zrobić, to wejść w moją grę. - Lee kontynuował. - A, to było skutkiem tego, że czuła się okropnie z tym, że was okłamała. Gdy już się pogodziliśmy, wyznała mi, że nie może już dłużej was okłamywać. Dlatego też, mimo nadal dość krótkiego stażu związku, 
postanowiliśmy wam, o wszystkim powiedzieć.
- Więc dlatego... Wtedy wybiegłaś? - pan Lee zrobił krok w stronę pary, po czym spojrzał w stronę żony, gdy dziewczyna przytaknęła głową.
- Mamo, tato i Taesun, bardzo was przepraszam. To był wielki błąd z mojej strony. - Taemin, ukłonił się nisko, jednak w dalszym ciągu, trzymał swoją dziewczynę, za rękę. Po chwili i ona się ukłoniła, czując wewnętrzną potrzebę, oddania szacunku.  Oboje czekali, aż któryś z rodziców zacznie prawić kazania. Jednak w całym pokoju, nastała głucha cisza. Nawet Taesun, nie raczył się odezwać, wyczekując reakcji swoich rodziców. Przez to, było tak cicho, że dało się usłyszeć ciche brzmienie radia, dochodzące z kuchni.
Taemin, odważył się, jako pierwszy, unieść nieco swój wzrok. Chciał dojrzeć reakcję, jaka panowała, na twarzach jego rodziców. Widząc powagę i skupienie, wyprostował się powoli, co też uczyniła Ola. Lee zaczął zadręczać się myślami, że w jakiś sposób zawiódł swoich rodziców, jak i swojego brata. On też stał z nieco zmarszczonym czołem, jakby zastanawiając się, jak ma zareagować, na to wszystko? Dla Taemina, było to bardziej, niż jasne, że mimo, iż jego rodzice lubili Olę, to niezbyt podobała im się zaistniała sytuacja...
Westchnął, więc ciężko i zerknął niepewnie na Olę, pełnym winy spojrzeniem.
Dziewczyna stała obok niego w bezruchu, ze spuszczoną głową. Patrzyła, przez chwilę, na ich splecione dłonie. Jej wiecznie górujący, na ustach uśmiech, gdzieś zanikł, jak i pewność siebie. Stanowczo nie tak wyobrażała sobie, to spotkanie.

- Gratulacje Taemin. Cieszę się waszym szczęściem. - po chwili ciszy Taesun, podszedł do Taemina. Jak, na starszego brata przystało, zmierzwił zaskoczonemu chłopakowi włosy i przytulił go mocno. Ola, zerknęła na mężczyzn, ciesząc się pozytywną reakcją bruneta. Następnie z ciekawością i lekkim stresem zerknęła, na rodziców Lee. Nadal stali sztywno, nie wiedząc do końca, co zrobić?
- Tobie też gratuluję moja... Hmm, przyszła szwagierko? - śmiech Taesuna, zwrócił jej uwagę. Nim zdołała mu odpowiedzieć, była już, przez niego obejmowana ramionami. Doznała, przez to prawie szoku, nie spodziewając się takiej reakcji! Jak się okazało, to z początku chłodne podejście Taesuna, było po prostu formą dystansu i braku zaufania. Cóż się dziwić, skoro jego brat był sławny?
- Już jej tak nie onieśmielaj, jasne? - wtrącił Taemin, mrużąc groźnie oczy. Jednak te po chwili zrobiły się ogromne, gdy jego rodzice, podeszli bliżej. Nadal im się przyglądali z uwagą, zerkając ukradkiem, na siebie. I jeśli Ola, czuła przed chwilą szok, to owe doznanie było sto razy większe.
Rodzice Taemina, nagle przytulili ją, gdzie jako pierwsza zrobiła, to matka, a następnie ojciec szatyna. Po chwili przytulili także Taemina, a gdy się odsunęli, czule uśmiechali się w ich kierunku.

- Wyglądacie razem tak słodko. Gratuluję! - kobieta jeszcze, przez chwilę ściskała dłoń dziewczyny, po czym cofnęła się. Ola i Taemin, popatrzyli po sobie w lekkim szoku, niedowierzając w to, jak sytuacja zmieniła tor. W pewnym momencie Polka zaczęła się zastanawiać, czy nie jest czasem w jakiejś ukrytej kamerze? A może, to jej się śniło? Odsunęła jednak tę myśl, gdy Taemin, objął ją ramieniem. Następnie ujął palcami jej podbródek i skierował jej twarz ku sobie.
- Widzisz kochanie, chyba Taemin, coś wyczuł, że Ola, nam się spodobała, skoro przed spotkaniem jej, byli już ze sobą. - mężczyzna pocałował swoją ukochaną żonę w czoło, a następnie objął. Reszta stojąca w salonie patrzyła, na nich zdziwiona. Jednak małżeństwo nie przejmowało się tym. Sam pan Lee zaśmiał się i puścił do nich oczko. Ola, od razu nieco się zarumieniła, a Taemin, wręcz uśmiechał się dumnie, prawie wypychając pierś do przodu.
Gdy wszyscy usiedli już, przy stole do obiadu, zaczęli bardziej dopytywać parę, o ich poznanie się i zbliżenie do siebie. Ola i Taemin, opowiedzieli im, o wszystkim, pomijając rzecz jasna te mniej, lub bardziej niekomfortowe sytuacje. Na przykład związane z Onew... Jednak może i rodzice pochwycili haczyk, ale nie Taesun. Mrużył podejrzliwie powieki, co oznaczało, że jednak obiło mu się, o uszy więcej, niż oboje myśleli. Szatyn wiedział, że będzie musiał odbyć rozmowę w cztery oczy, ze swoim bratem. Tak też, wysłał mu szybką wiadomość, na Kakaotalk, że wszystko mu wyjaśni.
Od rozmowy do rozmowy, temat przeszedł, na pewne wyznanie pani Lee. Wyznała ona z lekkim rozbawieniem, że wraz z mężem, mieli ciche plany, aby zbliżyć Olę, do któregoś z synów. 
Ola, była naprawdę szczerą, mądrą i pełną miłości osobą. Nic, więc dziwnego, że od samego początku, zauroczyła ich osobowością, jak i dobrym wychowaniem. Był jednak jeden problem... Nie wiedzieli jednak do którego z synów ją zbliżyć, to raz. A dwa, znając życie Taemina, jako piosenkarza, w pierwszej kolejności, skłaniali się ku Taesunowi. Jednak, te plany legły, gdy feralnego dnia Taemin, wrócił niezapowiedziany do domu i poznał Olę. Już wtedy jego ojcu, ich spojrzenie, na siebie, wydało się podejrzane. Jakby się znali. Odrzucił jednak tę myśl uznając, że Ola, widocznie musiała go znać, jako piosenkarza. I gdy stali tak naprzeciwko siebie, patrząc po sobie w ten dziwnie znajomy sposób, pan Lee pomyślał, że oboje dobrze razem wyglądają. Wyznał, to później żonie, która przystała, na jego pomysł. Problem jednak nadal leżał w sławie, ich najmłodszego syna. Nie mógł tak po prostu zacząć spotykać się z dziewczyną, z którą zaaranżowaliby mu spotkania. Plus wiedzieli, że ten jest uparty i zawsze chodzi własnymi ścieżkami. Niezależnie od tego, czy rodzice dobrze mu radzili, czy nie. 
- Ja również powinnam przeprosić, że trzymałam, to w tajemnicy. - blondynka ukłoniła się nisko, aby po chwili wyprostować się i spojrzeć, na rodziców Taemina.
- Cóż, myślę że ja i moja żona, bardzo dobrze rozumiemy aluzję waszego małego kłamstewka, ale... - mężczyzna podniósł palec ku górze, robiąc srogą minę, która nie napędzała strachem, przez jego przyjazną z natury aparycję. 
- Kolejnym razem nie wybaczymy wam tak łatwo! - pogroził palcem, po czym uśmiechnął się tajemniczo. Widocznie cieszył się, że poszło po myśli jego, jak i jego żony, że Ola, będzie z którymś z braci Lee.



- Także ten... Tak, to mniej więcej wyglądało wszystko. Na szczęście mimo mojej zmiany planu, wszystko poszło, jak z płatka! - Taemin, westchnął pełny zadowolenia, że wszystko się udało, a jego rodzina zaakceptowała Olę. Zmarszczył jednak swoje brwi, gdy ujrzał cztery pary roztwartych w zapytaniu ust. Cztery pary oczu, osiągających orbitalnych wielkości i cztery pary zmarszczonych nosów. Chciało mu się śmiać, na ten widok, jednak powstrzymał się. Ledwo, ale udało mu się, to zrobić.
W końcu Onew, jako pierwszy ogarnął swoje zdziwienie. Roztwarł swoje pełne usta, aby coś powiedzieć.
 Po chwili jednak je zamknął, jakby zapomniał co miał powiedzieć. Tak, więc po prostu westchnął głośno i wrócił do swoich ulubionych kurczaków. Zaś reszta mruknęła od siebie jakieś gratulacje i aprobatę. Jedynie Minho, siedzący obok, objął go i poklepał przyjacielsko po ramieniu. Po czym tak, jak i reszta, zajął się dalszym konsumowaniem. Taemin, aż się naburmuszył, mrucząc niemo przekleństwa pod nosem. Nie wytrzymał jednak i walnął pięścią w stół, przez co wszyscy spojrzeli, na niego zdumieni. Oczywiście po chwili ich spojrzenia stały się tak chmurne, jak te Taemina.
- Ej! Tylko, tyle macie do powiedzenia?! No chyba sobie żartujecie! - mruknął niezadowolony. - To, ja się tutaj produkowałem, aby wam wszystko powiedzieć, a wy się tak odwdzięczacie? - dodał, pełnym ironii głosem, wodząc wzrokiem po całej czwórce przyjaciół.
- Przecież, powiedzieliśmy ci, że się cieszymy, że wszystko poszło dobrze i życzymy wam szczęścia. Mało ci? - odparł Jong, z pełnymi ustami. Po czym wręcz z premedytacją wsunął do i tak pełnych ust, porcję zieleniny.
- Tak!
- Dobra, dobra młody... Jedz i nie marudź. - tym razem odezwał się lider.

- Yah! Lee Jinki!
- Co?
- Gów... - Taemin, chciał dokończyć wręcz z premedytacją, jednak mordercze spojrzenie lidera, stanowczo go od tego powstrzymało.
- Spróbuj dokończyć, to obiecuję ci żywot wieczny, jak tylko zjem kurczaka.
- Z kim ja żyję? - szatyn, zakrył twarz dłońmi, wydając z siebie dziwne dźwięki frustracji.
- Oh Taemin. Weź przestań się tak rzucać. Każdy z nas może przyznać, że tak nas zachwyciłeś swoją historią, że aż zgłodnieliśmy! Prawda? - Jonghyun, z uśmiechem popatrzył po wszystkich, gdy nakładał sobie, na talerzyk przystawki.
- Bardzo śmieszne... - Taemin, burknął niezadowolony, gdy ujrzał, jak Jonghyun, tak naprawdę ma już z niego niezły ubaw, wraz z Key i Minho. Lider zaś, wgryzał się z drapieżnością w nóżkę kurczaka, nie spuszczając wzroku z Taemina. Młodszy widząc to, zmarszczył swoje brwi, zastanawiając się, o cholerę mu znowu chodzi? Sam przecież chciał wiedzieć, czy był z Olą, u swoich rodziców, czy nie?!
- Powiem ci tak Taemin... - zaczął Onew, oblizując swoje palce po zjedzeniu pałki kurczaka. - Jakoś mnie, to nie dziwi, że jak zwykle zrobiłeś coś po swojemu, prawie doprowadzając rodziców do zawału. I zapewne Olę, też... Na pewno takim zachowaniem sprawiłeś, że czuła się niezręcznie. - mówił z pełną buzią. - Jednak mimo wszystko, gratuluję, że w końcu wszystko wyjaśniliście i rodzice zaakceptowali wasz związek.  - Jinki, uśmiechnął się, jednak chyba każdy domyślił się, że ten uśmiech nie był do końca naturalny.
Niby chciał się cieszyć taką nowiną, a jednak nieco go dobiła. Mimo, iż przecież sam chciał wiedzieć.
- Yhym, tak... - Taemin, westchnął bez przekonania, mrużąc swoje powieki. Mimo, iż ostatni ich konflikt nieco przygasł, a ich relacja była, nieco lepsza, to i tak nie umiał być ufny względem lidera.





*




Czas, jak zawsze mijał nieubłaganie szybko. Dziewczyny miały wrażenie, jakby przyjechały wczoraj, a już za parę dni, będą wracały do Seulu. Jak, tylko przyleciały do Polski, starały się spędzić, jak najwięcej czasu z najbliższymi.
Gdy w końcu znalazły wolną chwilę, postanowiły się spotkać i obejść ich wyznaczoną trasę, po rodzinnym mieście. W większej mierze znajdowała się ona, przy jeziorze, więc przy okazji napawały się pięknymi widokami i rozmową.
W trakcie rozmowy obopólnie stwierdziły, że brakowało im całego zespołu. Brakowało im także Gongchana i Sujuny, czy pana Woonsika. Marta i Ola, domyślały się, że zapewne reszta myśli tak samo. Aczkolwiek najbardziej było im brak ich sympatii. Widać było po Taeminie, czy Minho, że naprawdę starali się odpowiadać im, czy oddzwaniać, w każdej wolnej chwili. Nawet Kibum, raczył w końcu odpowiedzieć Marcie, że wszystko u niego gra i przeprasza, za brak odzewu. Nie wytłumaczył się dlaczego, bo nie musiał. Jednak Marta, czuła dziwną dezaprobatę, związaną z tą tajemniczością Kibuma. Nie wiedziała dlaczego, ale przeczuwała, że może chodzić, o Hanę. Może była nieco zazdrosna, o jego relacje z płcią przeciwną? To wiedział jedynie Kibum. Minho, także nie chciał się, na ten temat wypowiadać, gdy Marta, zapytała, go o to. Także dobrze, że ogólnie zespół nie miał czasami czasu, na sen, bo inaczej Marta, zaczełaby dochodzenie. A tak wiedząc, że ma niewiele czasu, na rozmowę z Minho, skupiała się, tylko na nim. Nie, na innych...

- Jak miło znowu usiąść się w tym parku. Nawet jeśli dupa mi zaraz zamarznie... - Marta, nie byłaby sobą, gdyby nie łączyła radości z narzekaniem.
- Brakowało mi go, wiesz? - blondynka wyciągnęła nogi i odchyliła głowę do tyłu, wpatrując się w ciemne niebo za nimi. Mimo, iż była zima, to tego dnia, było dość ciepło. Jednak siedzenie, na i tak zimnej ławeczce, nie było raczej do końca dobrym pomysłem.

-Tak mi też. Tyle wspomnień jest z nim związanych. Rowery, spacery, śmieszne sesje i złączenie nas w siostry Laotong. - obie spojrzały, na siebie znacząco 
i uśmiechnęły się radośnie. Marta, podkuliła nogi pod brzuch i westchnęła głośno, obejmując je rękoma. To rozbawiło Olę.
- Znowu wzdychasz. - powiedziała z nutką ironii i kolejny raz się zaśmiała widząc, tą przeszywającą minę brunetki. - No co? To już chyba twój rozpoznawalny znak. Czasami robisz, to tak, niczym artysta dumający, nad sztuką.
- Tak, tak... Bardzo śmieszne. - Marta, odparła kpiąco, jednak gdy obie z Olą, na siebie spojrzały, parsknęła śmiechem. Jej przyjaciółka także, bo cóż... Miała całkowitą rację. Marta, miała w naturze taki nawyk, że w pewnym momencie i to dość nieoczekiwanym, potrafiła westchnąć ciężko. - Wiesz co?
- Hmm?
- Jak widzę te smutne miny moich rodziców, kiedy mówiłam im, że niedługo wracamy, to aż mi się ich szkoda zrobiło. - Marta, spojrzała smutno, przed siebie, bowiem przykro jej się zrobiło, że znowu ich opuszcza. Sama często tęskniła za rodzicami. Zwłaszcza, za nieco nadopiekuńczą mamą, ale z wielkim sercem. 
- Dziwisz się? Jesteś jedynaczką. To normalne.
- Wiem i cóż, są tego plusy i minusy. Mieszkanie tak daleko jest minusem, ale... To moje życie. Oni za mnie go nie przeżyją prawda? Więc muszę żyć w zgodzie z sobą, nawet jeśli ma to zranić innych.
- To prawda. To było bardzo mądre, co powiedziałaś. - Ola, pogładziła z dumą ramię brunetki. Dojrzała wtedy, że jej oczy nieco się zaszkliły, więc pozwoliła dać Marcie, chwilę. Domyślała się, że było to dla niej bardzo trudne, bowiem często sama zamartwiała się, o swoich rodziców. Nie byli bardzo młodzi, bowiem mieli już prawie sześćdziesiąt lat.
- A jak z twoimi rodzicami? Pewnie też są smutni, prawda?

- Tak. Mimo, iż próbują tego nie okazywać. Są ciągle weseli, starając się, przy tym spędzić ze mną, jak najwięcej czasu. Jednak znam ich bardzo dobrze i widzę po ich oczach, że się przejmują.
- Podobnie, jak moi. Nawet dziś nie chcieli mnie puścić, na ten spacer. - obie równocześnie zaśmiały się. Jednak nagle Olę, coś tchnęło. Odwróciła się przodem do Marty, układając dłonie, na jej barkach. Jej maślany wzrok wywołał podejrzenia u brunetki, iż ta zacznie zaraz serię pytań.
- Martuś? - zapytała słodkim głosem.
- Tak?
- Mówiłaś już rodzicom, o zdarzeniach w Korei? O cukierni, chłopakach i tak dalej? - gdy Ola, wpatrywała się niepewnie w przyjaciółkę, ta zamarła. Nagle w jednej chwili, powróciły do Marty, wszystkie wspomnienia związane z Key. Niestety najwięcej było, tych złych.
Brunetka była zła, bowiem z Kibumem, miała teraz rewelacyjny kontakt. Aż poczuła, jak łza zakręciła się w jej oku. Mimo, iż było ciemno i nie było szansy, aby Ola, to zauważyła, instynktownie odwróciła głowę. Automatycznie objęła się rękoma, nie wiedząc, co odpowiedzieć przyjaciółce.

- Pomyślałaś, o Key, prawda? - gdy, tylko padły te słowa, brunetka zacisnęła mocniej wargi. To było głupie, jak właśnie reagowała, na wspomnienie, o blondynie. Mimo, iż była z Minho, to nadal żyły w niej uczucia do Kibuma. Były już słabe, ale nadal żywe. Jakby tego było mało, było jej dość przykro, że ten dziwnie ograniczył ich kontakt. Tłumaczyła sobie, to tym, że być może jego nowa sympatia, sobie tego nie życzyła?
- Tak. - Marta, odwróciła się w stronę blondynki, smutno patrzącą w jej oczy. Po tym nie minęła chwila, a była tulona, przez przyjaciółkę. Była jej niezmiennie wdzięczna, za tę czułość i empatię. - Jednak nie mówiłam im, o tym. - dosunęła się, patrząc gdzieś w dal. - Tylko powiedziałam im, o cukierni, dziadku i Gongchanie, że mają się nie martwić. Sama wiesz, jak moja mam przeżywała, gdy wyznałam jej, że wprowadził się do nas. - dziewczyny zaśmiały się, dobrze pamiętając, te uspokajające rozmowy z mamą Marty, jak i tą Oli. - Powiedziałam im także, że Minho, jest moim chłopakiem. Pokazałam im zdjęcia i opowiedziałam, o nim trochę. Spytali, dlaczego nie przyleciał ze mną? Powiedziałam, że nie mógł z powodu pracy, bo jest raperem w zespole. Gdy dodałam, że sławnym, zrobili tak duże oczy, jakbym nie była w stanie poderwać takiego ciasteczka! - Marta, bulwersowała się, oczywiście ironizując, czym rozbawiła Olę.
- Cóż, trzeba przyznać, że Minho, jest na swój sposób onieśmielający i partią nie do zdobycia, dla takich zwykłych dziewczyn, jak my. - dziewczyna śmiała się dalej, zarażając tym Martę. - Ale tobie się udało!
- To fakt. Ogólnie myślę, że dość pozytywnie do tego podeszli, jak na fakt, że mam chłopaka obcokrajowca. Nawet uznali, że szkoda, że nie przyleciał ze mną, bo chętnie by go poznali.
- Rozumiem, że pominęłaś fakt, że jest zboczeńcem? Stąd u nich większa chęć, poznania Minosza?
- Mogę się z tym zgodzić. - obie dziewczyny roześmiały się i standardowo przybiły piątkę w geście, tych samych myśli. Jednak najbardziej zabolało mnie to, gdy tata powiedział, że znalazłam przystojnego Chińczyka... Boże, dlaczego?! - Marta, rozłożyła ręce w geście żalu, wykrzywiając twarz w niezrozumieniu, gdy w tym czasie Ola, kolejny raz się z niej śmiała. - Ogólnie powiedziałam też rodzicom, że nawet gdyby Minho, przyleciał ze mną, to byłby problem z językiem, bo nie umie polskiego. I wiesz co? Tak sobie wtedy pomyślałam, że mogłabym go trochę poduczyć. Chociaż jakiś prostszych słów.
- Rozumiem, ale masz świadomość, że to nie jest za bardzo realne? Polski jest trudnym językiem dla innych, a co dopiero dla Azjaty?
- Ola... My nauczyłyśmy się koreańskiego, to czemu on i na przykład Taemin, bądź Onew, nie nauczyliby się chociaż podstaw?
- Czemu Onew? - Ola, spojrzała, na nią zdziwiona. Marta, zaśmiała się nerwowo, lekko speszona wyrazem twarzy blondynki. Wstała pośpiesznie z ławki, rozglądając się dookoła, bowiem nie wiedziała, jak to wytłumaczyć? 
- No nie wiem... Zawsze tyle, o nim mówisz, że czasami mam wrażenie, że to z nim jesteś w związku, a nie z Taeminem. - odparła po chwili ciszy, wzruszając ramionami. Widziała, jak Ola, zaczęła mierzyć ją zaskoczonym wzrokiem, otwierając i zamykając usta. Widocznie nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
- Naprawdę tak, to widzisz? - Ola, dziwiła się dalej. W końcu także wstała z miejsca, prychając pełnym niedowierzania tonem. A wzdrygnięcie, jakie ją ogarnęło, zwaliła w duszy, na chłodny zimowy wieczór, a nie słowa przyjaciółki. - Niemożliwe... - blondynka machnęła lekceważąco dłonią. - Przecież wiesz, że wszystko sobie uzgodniliśmy z Jinkim. Ja kocham Taemina, a on kocha mnie. A mnie i Onew, co najwyżej może łączyć przyjacielska miłość, niczym brata i siostrę. Nic więcej. Sama masz podobnie z Kibumem, prawda?
- W sumie racja... - Marta, odwróciła wzrok, marszcząc swoje brwi. Jakoś nie potrafiła zgodzić się, na sto procent z przyjaciółką. Owszem, ona i Kibum, mieli silną relację, ale przynajmniej on nie próbował jej podrywać! A Jinki, jak to Jinki, jedno mówił, drugie robił. 
- Ale dobra, bo odbiegliśmy od tematu. Jeśli chodzi, o nauczenie Minho, polskiego, to raczej wątpię, żeby znalazł również, na to czas.
- Ok, rozumiem, jednakże taki Gongchan, już coś tam rozumie. - Marta, patrząc na zielonooką już wiedziała, że kolejny raz palnęła głupotę. Mina Oli, mówiła wszystko, mimo braku słów.
- Owszem, ale przypominam ci, że Gongchan, mieszka i przebywa z nami codziennie w domu, czy cukierni.
- Oh Ola... Jak kocha i jest mądry, a jest, to się nauczy! - Marta, mimo słów przyjaciółki, była pełna nadziei.
- Marta, to tak nie działa...
- Eh, psujesz wszystko wiesz?! - brunetka pożaliła się, krzyżując ręce, na piersi. Jej harda mina, bardziej przyprawiała, o cukrzycę, niżeli strach.
- Wybacz, ale takie są realia, a ja jestem realistką. - blondynka przytuliła przyjaciółkę do siebie, chcąc dodać jej otuchy. Co z tego, że to ona uśmierciła jej nadzieje...
- Ok, to może jeśli kiedyś dojdzie do czegoś więcej, między nami, to wtedy najwyżej zaproponuje Minho, naukę? Co ty, na to? - Marta, ponownie patrzyła pełnymi nadziei oczyma, w te nieco powątpiewające Oli. - Oh, nie patrz tak! Przecież chociaż jakieś słowo, by musiał zamienić z moimi rodzicami, prawda?

- Owszem, masz rację, ale po co odbiegać już tak w przyszłość, skoro nie wiesz, co się wydarzy? 
 Nawet ja nie jestem pewna co do tego, że będę z Taeminem, już na zawsze, mimo iż jego rodzice mnie lubią. - Ola, uśmiechnęła się smutno, do przyjaciółki. - A tak w ogóle, to jedyne w co wierzę aktualnie, to że w końcu dojdzie do czegoś bardzo zboczonego, między wami. - Ola, wpatrywała się cwano w pełne ironii spojrzenie brunetki. Długo nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, po chwili uciekając, przed goniącą ją Martą. Fakt, że brunetka zaczęła rzucać w nią śnieżkami, oznaczał tylko, że dziewczyna naprawdę się zirytowała!
- Bardzo śmieszne... - brunetka dyszała ze zmęczenia, robiąc kolejny unik, przed rzuconą w nią śnieżką. - Ola? - zagaiła, gdy zaprzestały walki. Ale wstępnie, tylko na chwilę!
- Hmm?
- Z tego co mówiłaś, o waszej wizycie u rodziców Taemina, to odniosłam wrażenie, że oni już cię mają w planach, jako kandydatkę, na żonę któregoś z Lee!

- Nie skomentuje, tego nawet. - Ola, zaczęła strzepywać z siebie resztki śniegu, co uczyniła także brunetka. - Chociaż nie. Muszę, to zrobić, bo nie wytrzymam... - blondynka zmierzyła wzrokiem swoją przyjaciółkę, która głupio się uśmiechała.
- Wal śmiało. Przyjmę każdą krytykę!
- Czasami twoje optymistyczne podejście do szczerej prawdy mnie przeraża. Chociaż często sama jesteś realistką. I, żeby było jasne! Gdybym miała wziąć któregoś z Lee, to byłby to tylko i wyłącznie Taemin. - ku zaskoczeniu Oli, jej głos nie do końca wybrzmiał tak stanowczo, jak tego oczekiwała. Jednak Marta, zdawała się tego nie wyłapać, przytakując dość niedbale pod nosem.
Dziewczyny ostatni raz rozejrzały się po okolicy, po czym ruszyły dalej, mając zamiar przespacerować jeszcze kawałek rodzinnego miasta. Zawsze udawało im się zrobić dość duże koło, pokonując większą część centrum. Gdy tu mieszkały, robiły, to często rowerami, bądź w formie spaceru.
- W ogóle, to jeśli mam być szczera, to nadal jestem zdumiona, że Minho, jako pierwszy wyznał ci, że cię kocha. - Ola, zerknęła, na Martę, która przytakiwała jej głową. Jak widać, nadal sama w to niedowierzała. - To brzmi, jak wątek z romantycznej książki.
- Prawda? Czuję się tak, jakby idol walczył, o mnie, a nie ja, o niego.
- W sumie trochę tak było. Nawet dwóch walczyło. - Obie zaczęły się śmiać. - Serio, to naprawdę intrygujące, że ci to wyznał, a jeszcze nie uprawialiście seksu!
- Ola!
- No co?! To naprawdę musi być miłość! Zawsze byłam pewna, że ty jako pierwsza wyznasz mężczyźnie, że go kochasz. Nigdy, na odwrót!
- Oh wiem! I uwierz mi, że nadal jestem w szoku!
- Widać. - blondynka dalej sobie z niej żartowała.
- A tak, między nami, to myślę, że niewiele już brakuje, do zaliczenia, przez nas seksu. Poza tym, wychodzi na to, że jesteśmy, na podobnym poziomie, jeśli chodzi, o łóżko. Z tą różnicą, że ja już nie jestem dziewicą, a ty tak. 
- To fakt, ale sama wiesz, że mi się nie spieszy. Jednak z drugiej strony, chciałabym mieć już pierwszy raz za sobą. Jak czasami cię słucham i twoich fantazji, to aż sama się nakręcam, na spróbowanie, tego wszystkiego! Poza tym, przeżyć pierwszy raz z takim Taeminem, brzmi kusząco.
- Oh, w to nie wątpię. Oby, tylko wiedział, jak działać tym swoim sprzętem.
- Uwierz mi, po tym co mi zafundował palcami, to myślę, że czymś grubszym i dłuższym, zrobi lepszą robotę.
- Tego ci życzę. - Marta, westchnęła z szerokim uśmiechem, obejmując za ramię Olę. Wręcz momentalnie spochmurniała, gdy w jej głowie pojawiła się pewna myśl.
- Nad czym tak myślisz?
- Nad tym, że chyba wolałabym przeżyć pierwszy raz z Minho, a nie z... Tym ruchaczem, którego imienia nie można wymawiać. - brunetka westchnęła z powagą, zwieszając głowę, gdy poczuła pewnego rodzaju zażenowanie.
Między dziewczynami nastała cisza. Ola, nie kontynuowała rozmowy, dając przyjaciółce chwile, na uspokojenie głowy. Na pewno musiała rozważyć za i przeciw odnośnie decyzji, jakie w życiu podjęła. W sumie sama Ola, powinna zrobić sama ze sobą, taki rachunek sumienia, zważając na fakt, że jej myśli nie zawsze były z Taeminem.
- A teraz ty mi powiedz... - Marta, odezwała się w końcu, gdy były gdzieś w połowie swojej trasy. Rozejrzały się, na lewo i prawo, chcąc przejść, na drugą stronę ulicy. Nie widząc żadnego auta, szybkim krokiem pokonały pasy. - Twoi rodzice wiedzą, o Lee?

- Tak. Mówiłam im.
- I? - między dziewczynami, ponownie nastała chwila ciszy. Ola, spojrzała, na Martę i na kostkę brukową. Nabrała powietrza do buzi, po czym wypuściła je powoli. Zastanawiała się, jak zacząć swoją przemowę?
- Ola? Czy było, aż tak źle, że milczysz? Nie... Chwila. Jeśli tak powiesz, to nawet ci nie uwierzę!
- Nie, nie było źle. Moi rodzicie są zadowoleni z Taemina. Pokazałam im jego zdjęcia i filmiki. Mówiłam, że o mnie dba i ogólnie, że się troszczy najlepiej, jak potrafi. Oczywiście moja rodzina, nie byłaby sobą, gdyby nie żartowała sobie ze mnie.
- A co takiego mówili?
- Na przykład dopytywali, z jakim bóstwem podpisałam pakt, że taki przystojny chłopak, zwrócił na mnie uwagę? Albo, o zgrozo, co mu dosypuję, że nadal ze mną jest? - Ola, skrzywiła się niezadowolona, gdy w tym czasie Marta, wręcz parsknęła śmiechem, na te nowinki. - Sama znasz moich rodziców i rodzeństwo.
- Oj tak! Umieją dogryźć ze smakiem. Dobrze, że to tylko żarty i wcale tak naprawdę nie myślą!
- W tym przypadku bym polemizowała... - blondynka pokręciła z niedowierzaniem głową, wracając wspomnieniami do tego wydarzenia. - I cóż, u mnie też było, że jak ten Chińczyk, ma na imię? - blondynka zaczęła udawać swoich bliskich, przedrzeźniając ich. - I co najważniejsze, p
owiedziałam im również, o sytuacji z rodzicami Taemina.
- Oh! I, jak zareagowali, na fakt, że już ich znasz, a oni ciebie? - Marta, dopytywała podekscytowana. - Cholera! Właśnie mi uświadomiłaś, że ja swoim zapomniałam powiedzieć, że już widziałam się z rodzicami Minho. Jak wrócę, to im to powiem.
- Cóż, byli dość zaskoczeni, ale cieszyli się, że zostałam ciepło przyjęta.
- To bardzo dobrze!
- Wiesz, co mi powiedziała mama?

- Co takiego?
- Że, jak przyleciałam z Seulu i opowiadałam, o Taeminie, to nigdy nie widziała mnie tak szczęśliwej. Bardzo chciałaby go poznać. Mój tata również. Oboje uważają, że skoro ich córka, aż tryska radością, to naprawdę dobry znak. A sam Taemin, jest dobrym i wydaje im się, że godnym zaufania mężczyzną.
- Oh, naprawdę?! To cudownie! - Marta, rozczuliła się, na takie wieści, bowiem obie nieco się obawiały, na reakcję rodziców. Cóż, niecodziennym było informowanie, że córka znalazła sobie faceta, innej narodowości, prawda? - A pytali czemu z tobą nie przyleciał?
- Tak i powiedziałam im, to samo, co ty swoim, że nie umie polskiego i ciężko byłoby im się dogadać. Poza tym, my jesteśmy, na miejscu w Korei, więc poznanie rodziców chłopaków, wydaje mi się normalniejsze. Zaś ściąganie ich tutaj, tyle kilometrów do Polski, aby poznać ich z naszymi, już mniej sensowne. Zwłaszcza, iż obie nie jesteśmy długo w tych związkach.
- Masz rację. Ale i tak uważam, że szkoda, iż nie umieją choć trochę naszego ojczystego języka. Wszystko byłoby łatwiejsze. - nastała chwila ciszy. Obie spojrzały, na siebie i uśmiechnęły się.
Dziewczyny spacerowały jeszcze, przez chwilę w ciszy, którą w końcu przerwało już chyba z setne westchnienie Marty. I to, tylko dzisiejszego dnia! Brunetkę dręczyła pewna myśl. Spojrzała, na zielonooką, która akurat odpisywała, na jakąś wiadomość. Po jej uśmiechu od razu było widać, że zapewne Taemin, znalazł czas po koncercie, bowiem w Japonii, było już po północy. Zapewne napisał utęskniony i rozżalony, że bardzo mu jej brakuje.
Marta, uśmiechnęła się 
i sama spojrzała, na komórkę. Jednak jej uśmiech nikł z każdą sekundą, wlepioną w ekran telefonu. Nie widniała, na nim żadna z nowych wiadomości od Minho, już od dobrych kilku godzin. Było jej niezmiernie przykro.
Polka schowała urządzenie do kieszeni i spojrzała, na Olę, która również zrobiła, to samo. Następnie uśmiechnęła się do niej ciepło, patrząc ze spokojem w oczach. Jednak jej uśmiech, także po chwili zniknął, zmieniając się w zaniepokojenie. Jej dłoń dotknęła ramienia dziewczyny, a oczy błądziły po smutnej twarzy Marty.

- Coś się stało?
- Dostałaś przed chwilą wiadomość od Taemina, prawda? - Ola, przytaknęła twierdząco głową i wiedziała, co się święci. Już bardzo dobrze znała ten osowiały wyraz twarzy zielonookiej.
- Taemin, napisał mi, że mieli kolejny udany koncert i zaraz idą się myć i spać. Oczywiście napisał też, że mam cię ucałować od Minho, ponieważ zapomniał telefonu z hotelu. Dlatego nie odpisuje do ciebie, tyle czasu, więc nie smuć się już. - oczy Marty, jak na gwałt zabłysły w radości, a kąciki ust wygięły się chytrze. Blondynka zaśmiała się, na reakcję przyjaciółki, po czym musnęła jej policzek, jak ''nakazał'' Choi. Marta, oczywiście, nie byłaby sobą, gdyby nie udała zawiedzionej.
- Pff... Minosz, pocałowałby mnie w usta. O tu... - Marta, wskazała na swoje wargi z coraz bardziej chytrym uśmieszkiem. Ola, widząc to, popatrzyła na nią, jak na jakiegoś kosmitę, któremu z czoła wystawał róg jednorożca. Następnie popukała palcem w swoje czoło z miną - No chyba sobie żartujesz...
- Przypominam ci, że ja nie jestem Choi Minho, zboczeńcu jeden! Te usta! - wskazała palcem w ich stronę. - Należą, tylko i wyłącznie do Taemina!
- Yhym, jakoś gdy obie jesteśmy pijane, nie masz z tym problemu, aby sugerować dawanie sobie buziaczków. - brunetka skrzyżowała ręce, na piersi, patrząc na przyjaciółkę, pełnym politowania wzrokiem. W jej głowie wytworzyła się nie jedna wizja, kiedy obie dawały sobie po pijaku buziaka, albo nawet kilka.
- Nieprawda!
- Ja nadal uważam co innego. Ciekawe, jakby zareagował, na to Taemin?
- Jeśli mu, to zdradzisz, to obiecuję ci dożywotni zakaz, na moje wypieki!
- Oj tam, oj tam. Uważam, że sam chciałby, to ujrzeć, na własne oczy.

- Niedoczekanie wasze!
Gdy nadeszła chwila w której musiały się rozstać, podeszły do siebie i pożegnały się przyjacielskim uściskiem. Następnie każda ruszyła w swoją stronę, w międzyczasie krzycząc do siebie, że z wyjazdem się jeszcze zgadają.
Ola, widząc znikające za drzewami plecy Marty, odwróciła głowę, spoglądając w stronę jeziora. Po zmroku,
 cudownie odbijały się pomarańczowe światła latarni w tafli wody, dodając większego uroku tej małej mieścinie. Ten piękny krajobraz sprawił, że w jej głowie zaczął układać się niecny plan. Wyjęła telefon z kurtki i spojrzała, na wyświetlacz, na którym widniało zdjęcie uśmiechniętego Taemina. Sama uśmiechnęła się szerzej czując, jak przyjemne łaskotanie rozchodzi się po jej ciele.
- Już chyba wiem, co zrobimy za niespodziankę Marcie i Minho. - szepnęła do siebie z delikatnym uśmiechem, gdy przystanęła, aby ostatni raz spojrzeć, na piękno miasta po zmroku...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz