- Przepraszam, ale dłużej już tak nie mogę, widząc cię taką piękną i uroczą. - Jinki, szepnął, chłodnymi dłońmi ujmując jej policzki. Następnie złączył ich usta w delikatnym pocałunku.
Zaskoczona, tym ruchem dziewczyna, stała sztywno, niczym słup soli. Jej receptory w mózgu, chyba doznały jakiegoś zwarcia, ponieważ nie była w stanie zareagować. Stała tak po prostu i pozwalała przywierać Jinkiemu, swoimi ustami do tych jej. Te mrowiły przyjemnie, delektując się przyjemnym ciepłem i miękkością jego ust. Było, to bardzo hipnotyzujące doznanie, przez które nie umiała odpowiednio zareagować. Usta Jinkiego, były inne, niż te Taemina. Były bardziej zaborcze, zachowując jednak pewnego rodzaju delikatność i czułość. Taemin, jeśli już ją całował, nie umiał za bardzo połączył kilka cech, w jednym pocałunku. Albo całował czule i delikatnie, albo namiętnie, i zaborczo. Ta nowość w jej życiu miłosnym sprawiła, że przez chwilę zwątpiła, czy aby na pewno, jest z odpowiednim mężczyzną? Być może kochała bardziej Taemina, za wygląd, niż charakter? Zaś Onew, za charakter, a mniej za wygląd? Owszem, było to bardzo żałosne, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie zwracał wpierw większej uwagi, na wygląd, tylko na charakter...
Polka wiedziała, że robi źle, nie odtrącając Lee od razu od siebie, gdy tylko podjął próbę pocałowania jej. Sama myśl, jak bardzo zawiodła zaufanie Taemina, wywoływała w niej niechęć do samej siebie. Jeśli ten dowie się, co się wydarzyło, między nią, a Onew, może tym razem jej nie wybaczyć. O popełnieniu zbrodni, na Onew, chyba nawet nie trzeba sugerować, prawda? I nie będzie obchodziło Taemina, że to Jinki, wyszedł z taką inicjatywą. Olę, także uzna za winną, tego wszystkiego. Bo, jakby nie patrzył, miała ona wybór. Bardzo prosty wybór. Jednak zamiast zignorować skandal i wybrać wzmacnianie więzi z Taeminem, wybrała ratowanie reputacji Jinkiego. Miała, to być tylko przyjacielska gra i jak to się skończyło? Całowaniem jej, przez Lee Jinkiego, który zapierał się od dłuższego czasu, że nic do niej nie czuje. Tymczasem cała zaistniała sytuacja, kazała jej zdać sobie w końcu sprawę, że lider cały czas oszukiwał ją. Ba, nie tylko ją, ale i przyjaciół, a zwłaszcza samego siebie.
Lee odsunął się nagle gwałtownie, niczym rażony prądem. Zrobił, to tak, jakby zdał sobie sprawę, co za głupotę robi. Popatrzył w szoku, na zdezorientowaną Olę, a następnie rozejrzał się dookoła z paniką w oczach.
Przeklinał w duszy, że kolejny raz, dał się omamić swoim uczuciom. Poddał się tej cholernej chwili i ją pocałował. Zrobił coś, co było zakazane i do tego srogo! Ola, była dziewczyną jego przyjaciela, więc zachował się, jak ostatni kretyn. Sama blondynka nie była niczemu winna. Jednak dlaczego nie zareagowała?! Owszem, miała prawo być, na tyle oszołomiona, aby tego nie zrobić. Jinki, jednak nie mógł się z tym pogodzić, że dała się tak omamić. Jego oczy pociemniały, a padające światło z pobliskiej latarni, dodały mroku, jego poważnej twarzy. Ponownie rozejrzał się w panice, że ktoś mógł ich przyłapać, jednak nie dojrzał niczego podejrzanego. Zacisnął szczękę i dłonie w pięści, ostatecznie patrząc, na nadal zdezorientowaną Polkę.
- Dlaczego, tego nie zrobiłaś?! - mruknął, przez zaciśnięte zęby, ciężko przy tym dysząc.
- J-ja...- Dlaczego, tego nie zrobiłaś?! - mruknął, przez zaciśnięte zęby, ciężko przy tym dysząc.
- Dlaczego mnie nie odepchnęłaś?! Przecież nic do mnie nie czujesz, prawda?! Dlaczego, więc pozwoliłaś mi, na to, abym cię pocałował?! - warknął ponownie, czując bolesne kłucie w klatce piersiowej. Był w takim amoku złości, że nawet widok, wręcz przerażonej miny Oli, nie robił, na nim wrażenia.
- J-Ja nie wiem... - Polka zająknęła się, mrugając energicznie powiekami, bowiem czuła, że jeszcze jeden krzyk i jej oczy najdą łzami. Jednak Jinki, miał racje. Powinna była go odepchnąć. Nadal nie wiedziała dlaczego, tego nie zrobiła? Wiedziała, że robi źle, pozwalając mu, na to, jednak głupie serce, chyba otumaniło jej rozum! Ola, czuła narastające zażenowanie i strach, na samą myśl, co się stanie, jeśli Taemin, się o tym dowie. Zaczynała się obawiać, że kolejnej szansy, może już nie być. Gdyby sytuacja była odwrotna, na pewno byłoby jej ciężko, wybaczyć takie rzeczy. Więc dlaczego Taemin, miałby to robić?
- Nie wiesz? - Lee zapytał kpiącym głosem. - Czy ty coś do mnie czujesz? - zielone oczy, od razu uchwyciły pociemniałe tęczówki lidera, które tym razem, wyrażały pewien strach. Dziewczyna była tym pytaniem niezmiernie zaskoczona, nie mając pojęcia, co powinna odpowiedzieć? I, to było prawdą. Nadal nie wiedziała, co ją tak momentami ciągnie do Lee Jinkiego? Jego aparycja? Męskość? Charakter? Druga twarz, która okazywała ogrom czułości, zrozumienia i poczucia bycia delikatną, i bezpieczną?
- Czemu tak myślisz?
- Czemu? - Jinki, zakpił ponownie, uśmiechając się, przy tym krzywo. Następnie z dłońmi, wsuniętymi we włosy, zaczął chodzić w tę i z powrotem. - To proste Ola... - przystanął w końcu, patrząc prosto w zakłopotane oczy blondynki. - Brzmisz tak, jakbyś znowu zaczęła wahać się, między mną, a Taeminem. - dodał nieco spokojniej, gdy dojrzał jakąś wewnętrzną walkę dziewczyny, samej ze sobą. Przyjrzał się jej bardziej, jakby chcąc doszukać się odpowiedzi, w tych jej przerażonych oczach. Prawda była taka, że sam nie był do końca pewien, co tak naprawdę dziewczyna do niego czuje? A może tak naprawdę mu się wydawało, że i jego darzy czymś głębszym, niż przyjacielską miłością? O ile w ogóle taka istniała... To sprawiało, że czuł się zirytowany. Nie chciał, na nią krzyczeć, ale on sam, wariował już od tego wszystkiego. Nie rozumiał jej zachowania i zdawało się mu, że ona także, gubi się w swoich uczuciach.
Jinki, stojąc w milczeniu, jakie między nimi panowało, przypatrywał się Oli, z uwagą. Jej malinowe usta, rozchylały się i zamykały, jakby nie były pewne, co powiedzieć? Ostatecznie zacisnęła je w wąską linię, uciekając wzrokiem w bok, niczym największy grzesznik. W sumie tak się czuła, nawet jeśli wszystkie wydarzenia, nie wyszły z jej inicjatywy. Jednak sprawiały one, że z jej sercem i rozumiem, działy się niepokojące rzeczy. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz, miała taki mętlik w głowie! Czy spostrzeżenia Jinkiego, były sensowne? Miały jakikolwiek sens? Czy naprawdę wahała się, między nim, a Taeminem? Przecież, to było chore! Jednakże faktycznie jej myśli, kotłowały się w jej głowie, niczym brudy w pralce. Czuła jednak ulgę, gdy bardziej podążały w kierunku Taemina, niż Jinkiego.
Jinki, widząc wahanie ze strony dziewczyny, złapał jej zmarznięte policzki. Następnie wbił w jej zielone oczy, swój rozzłoszczony, a jednocześnie troskliwy wzrok.
- Choler jasna Ola! Nawet się nie waż wahać, przez moje durne pomysły! Rozumiesz?! Kochasz Taemina, nie mnie! Ta-e-mi-na! - sylabizował twardym tonem, lustrując z uwagą, jak oczy dziewczyny zaszkliły się. Zamarł, naprawdę nie mając zamiaru jej ranić, a odnosił wrażenie, że to robi. Skupił, na dziewczynie swój poważny wzrok, pełen cierpienia i zawodu do samego siebie. Następnie przymknął swoje powieki i westchnął mocno, jakby miało mu to pomóc, w naprawieniu wszystkich błędów.
Niestety było, to marzenie ściętej głowy.
Tymczasem Ola, nie panowała nad swoimi oczyma i rozchylonymi w szoku ustami. Nigdy nie widziała tak wzburzonego lidera. Wiedziała, że chce dla niej, jak najlepiej. Nawet jeśli będzie świadom tego, że widząc ją szczęśliwą z Taeminem, będzie cierpiał. A, na pewno tak będzie. Żaden przyjaciel, czujący jedynie przyjacielską więź, nie zachowałby się tak, jak Onew.
- Onew ty... Cierpisz, prawda? - jej smutny głos, uderzył w serce Onew, wręcz ze zdwojoną siłą. Ola, miała rację. Jednak Jinki, nigdy nie miał zamiaru, aby się do tego przyznać. Nawet jeśli nie lubił kłamać, nadal musiał trzymać swoje uczucia w tajemnicy. Będzie, to teraz cholernie trudne zważając, na jego ostatnie wybryki. Jednak dla dobra związku ich przyjaciół, musiał złamać swoje zasady i albo kłamać, albo milczeć.Tymczasem Ola, nie panowała nad swoimi oczyma i rozchylonymi w szoku ustami. Nigdy nie widziała tak wzburzonego lidera. Wiedziała, że chce dla niej, jak najlepiej. Nawet jeśli będzie świadom tego, że widząc ją szczęśliwą z Taeminem, będzie cierpiał. A, na pewno tak będzie. Żaden przyjaciel, czujący jedynie przyjacielską więź, nie zachowałby się tak, jak Onew.
- Ja... - zaczął, ale głos nagle uwiązł mu w gardle.
- Cholera! Ty naprawdę cierpisz i kłamałeś, że nic do mnie nie czujesz! Mam rację, prawda?! - oczy dziewczyny, zaszkliły się niebezpiecznie, a dolna warga drżała, przez co serce szatyna, zakuło boleśnie. Zacisnął mocno szczęki, odwracając nieco wzrok. Taki widok, tylko zmiękczał niepotrzebnie jego serce, to po pierwsze. A po drugie, czy Ola, naprawdę musiała mieć jakiś pieprzony dar, czytania z ludzi? Wręcz zawsze trafiała z uczuciami, jakie druga osoba aktualnie odczuwała. To, było wręcz nieprawdopodobne!
Lee odważył się spojrzeć, na przyjaciółkę. Robił, to w milczeniu, gdy jego serce, żywiło do niej coś więcej, niż przyjacielską miłość. Niestety, choćby skały srały, miłość szybko nie opuszcza. I tu leżał najgorszy problem, bowiem to uczucie, zaczynało powoli ogłupiać jego rozum.
- Nie masz. - westchnął ciężko, odwracając z lekkim niesmakiem głowę.
- Poza tym, zakryj twarz maseczką, nim faktycznie pojawią się jacyś reporterzy. Chyba, że chcesz być, na pierwszych stronach gazet? - odparł nieco oschle, ganiąc się samemu za to, bowiem czym Ola, była winna, aby ją tak traktował? Wściekał się, bo mówiła prawdę, której starał się wypierać? Musiał koniecznie zmienić swoje podejście względem niej. - Wybacz, że tak się uniosłem, ale mam już dość słuchania, że jestem w tobie zakochany. Po prostu podobają mi się kobiety innej narodowości. Stąd mam pewnego rodzaju pociąg do ciebie i tyle. - odparł, zerkając w stronę Oli, która drżącymi dłońmi, posłusznie zakrywała maseczką twarz. Jej oczy rozszerzyły się zaskoczone, po czym zaczęły unikać jego wzroku, jak sam diabeł, wody święconej. To zachowanie, było zaskakujące, bowiem blondynka często lubiła się odgryźć. Tym razem, zachowywała się, niczym nastraszone, przez rodzica dziecko.
Jinki, westchnął ciężko, po czym uniósł swój wzrok, ku ciemnemu niebu. Srebrzyste punkciki, zdawały się być równie samotne, co on, mimo otaczających ich innych gwiazd. Jedne błyszczały mocniej, inne mniej. Nawet jasny księżyc, zdawał się być pogrążony w smutku, w tę chłodną styczniową noc.
- Wiem, że kochasz Taemina i chcę byś wiedziała, że bardzo wam dopinguję. Także zapomnij, o tym wszystkim. A jeśli nie będziesz w stanie, to powiem, że ja zawiniłem, nie ty. Także głowa do góry, bo będzie wszystko dobrze! - uśmiechnął się pokrzepiająco, puszczając oczko, jakby miało, to załagodzić całe, to dziwne napięcie, między nim, a blondynką.
- Dobra, a teraz wsiadaj do auta, bo chyba jednak nie mam ochoty, na to, aby ktoś, nas sfotografował. - mężczyzna również założył maseczkę, po czym otworzył przednie drzwi pasażera. Gdy napotkał poważne spojrzenie dziewczyny, która nieznacznie zbliżyła się do pojazdu, poczuł nieprzyjemny dreszcz. Ola, była cała spięta, a jej ciało poruszało się, wręcz mechanicznie.
- Mów, co chcesz Onew, ale ja wiem, że kłamiesz... - Polka szepnęła z gromadzącymi się łzami w oczach, po czym posłusznie wsiadła, do auta. Czuła, wręcz drżenie strachu, na całym ciele. Co, jak co, ale nie miała zamiaru wierzyć w te brednie, którymi Lee próbował ją karmić. Nie po ostatnich wydarzeniach i jego dziwnym zachowaniu, które wskazywało, że coś do niej czuje. Jeśli Jinki, miał ochotę okłamywać w taki sposób chłopaków, zwłaszcza Taemina, to była w stanie, to zrozumieć. Jednak dlaczego okłamywał ją? Aby faktycznie nie wahała się, między nim, a Taeminem? Prawda była taka, że musiała przyznać sama, przed sobą, że tak było. Czuła, że jej serce staje się bliższe, także Onew, a to nie był dobry znak. Stanowczo musiała zdystansować się, względem niego i miała nadzieję, że wylot do polski, jej w tym pomoże.
Mężczyzna, zaskoczony jej słowami, obszedł pojazd, nawet nie patrząc w jej stronę. Następnie usadowił się wygodnie, na miejscu kierowcy, zapiął pas i odpalił auto. Mimo, iż było chłodno w pojeździe, odnosił wrażenie, jakby jego ciało płonęło. Zwłaszcza nieprzyjemnie kłujące serce. Ola, miała rację. Kogo chciał oszukać? Ją, czy siebie?
- Słuchaj Ola, jeśli mam być szczery, to powinniście iść do rodziców Taemina i wszystko im wytłumaczyć. Zwłaszcza wyznać, że jesteście w związku. - zaczął, gdy zatrzymał auto, na pierwszych światłach. Następnie zerknął z powagą, w jej stronę.
- Wiem, jak bardzo przejęłaś się faktem, że udawał, że cię nie zna i nie przedstawił cię od razu, jako swoją dziewczynę. Dodatkowo ostatnio burzliwe sytuacje, pomiędzy tobą i Taeminem, nie są zachęcające do tego. Jednak jeśli mogę coś doradzić, to naprawdę nie patrzcie, na to. Pojedzcie do jego rodziców i porozmawiajcie z nimi szczerze. Najlepiej będzie, jak powiecie im, o wszystkim, przed promocją. Nawet, o skandalu ze mną i tobą, bo na pewno coś, na ten temat do nich doszło. - mężczyzna uśmiechnął się lekko, po czym odwrócił wzrok w stronę drogi, gdy na sygnalizacji, zapaliło się zielone światło.
- Dobrze, porozmawiam z nim, na ten temat. Nie wiem jednak, czy będzie miał ochotę tłumaczyć, przed rodzicami, że ty i ja, tylko się... Przyjaźnimy. - Ola, ostatnie słowo, powiedziała z ogromną gulą w radle, mrugając energicznie powiekami, gdy jej oczy naszły łzami. Cieszyła się, że aktualnie głowę, miała odwróconą ku szybie, po swojej stronie, a nie szatynowi.
- Chociaż wiesz co? Nic nie rób. Sam mu powiem, aby się z tobą skontaktował i umówił was, na wspólne spotkanie z jego rodzicami, dobrze? - Jinki, uśmiechnął się szerzej, gdy w jego głowie rodził się pewien plan.
- Wróciłam! - po pomieszczeniu rozniósł się doniosły i jakże pełen radości głos Marty, która weszła, do mieszkania. Jednak jedyne, co jej odpowiedziało, to cisza. Głucha cisza, której tak nienawidziła. - Pewnie Gongchan, wyszedł i jest z Sujuną, a Ola, jeszcze nie wróciła. - stwierdziła, zakładając wyjściową odzież, na jeden z uchwytów, przymocowanych, przy drzwiach. Zmarszczyła jednak nagle swoje brwi i rozejrzała się, po salonie. Przecież, gdy weszła do środka, paliło się już światło w salonie. Więc, albo ktoś był już w domu, albo to No zostawił zapalone światło. - Dziwne... Czemu, to światło się tu paliło, nim weszłam? - szepnęła do siebie, czując dziwny i nieprzyjemny dreszcz, na ciele. Liczyła, na to, że jednak nie czeka, na nią żadna zjawa, zamiast któryś z jej lokatorów.
- Tu jestem. - Marta, prawie doznała zawału serca, gdy z jednego z pokoi, wybrzmiał ochrypły i dziwnie przybity głos jej przyjaciółki. Z duszą, na ramieniu, zrobiła jeszcze jeden krok i oniemiała. Na łóżku w ich pokoju, leżała skulona blondynka, tuląc do siebie jedną z poduszek. Przeglądała coś, na Iphonie i nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, iż miała nadal, na sobie ubraną kurtkę. Marta, od razu domyśliła się, że coś się wydarzyło. Gdy Olę, coś trapiło, zawsze oddalała się ze swoimi myślami, tracąc chwilowy kontakt ze światem. Tak, było i teraz. Mimo, iż nie płakała, to zdawała się być przybita i zamyślona. Wyglądała tak, jakby próbowała poukładać sobie niezrozumiałe, jak dla niej rzeczy. Jednak Marta, nie była pewna, czy telefon faktycznie był w stanie jej pomóc?
- Co jest? - zapytała ze zmarszczonym czołem, podchodząc coraz bliżej łóżka. - Byłam pewna, że dłużej cię nie będzie. Coś poszło, nie po waszej myśli z tym planem, czy jak? - dodała i usiadła się, na brzegu łóżka, wpatrując się z uwagą w zamyśloną przyjaciółkę. Ola, w końcu zerknęła, na nią i westchnęła, podnosząc się do siadu. Obszerny kaptur, opadł jej bardziej, na głowę, pozostawiając jedynie odkryte usta i fragment nosa.
- Martuś? Czy, to życie, musi być takie popierdolone? - Marta, wytrzeszczyła oczy, ponieważ Ola, mało kiedy używała przekleństw. Musiała być naprawdę zła, albo przybita, aby do takich rzeczy doszło. Dlatego też wiedziała, że coś leży na pieczy, po udawanej randce z Onew. Pozostało jej, to rozwiązać. Przysiadła się, więc obok przyjaciółki. Odrzuciła kaptur do tyłu i pozwoliła blondynce, aby wtuliła się w jej bok.
- Mów, co chcesz Onew, ale ja wiem, że kłamiesz... - Polka szepnęła z gromadzącymi się łzami w oczach, po czym posłusznie wsiadła, do auta. Czuła, wręcz drżenie strachu, na całym ciele. Co, jak co, ale nie miała zamiaru wierzyć w te brednie, którymi Lee próbował ją karmić. Nie po ostatnich wydarzeniach i jego dziwnym zachowaniu, które wskazywało, że coś do niej czuje. Jeśli Jinki, miał ochotę okłamywać w taki sposób chłopaków, zwłaszcza Taemina, to była w stanie, to zrozumieć. Jednak dlaczego okłamywał ją? Aby faktycznie nie wahała się, między nim, a Taeminem? Prawda była taka, że musiała przyznać sama, przed sobą, że tak było. Czuła, że jej serce staje się bliższe, także Onew, a to nie był dobry znak. Stanowczo musiała zdystansować się, względem niego i miała nadzieję, że wylot do polski, jej w tym pomoże.
Mężczyzna, zaskoczony jej słowami, obszedł pojazd, nawet nie patrząc w jej stronę. Następnie usadowił się wygodnie, na miejscu kierowcy, zapiął pas i odpalił auto. Mimo, iż było chłodno w pojeździe, odnosił wrażenie, jakby jego ciało płonęło. Zwłaszcza nieprzyjemnie kłujące serce. Ola, miała rację. Kogo chciał oszukać? Ją, czy siebie?
- Słuchaj Ola, jeśli mam być szczery, to powinniście iść do rodziców Taemina i wszystko im wytłumaczyć. Zwłaszcza wyznać, że jesteście w związku. - zaczął, gdy zatrzymał auto, na pierwszych światłach. Następnie zerknął z powagą, w jej stronę.
- Wiem, jak bardzo przejęłaś się faktem, że udawał, że cię nie zna i nie przedstawił cię od razu, jako swoją dziewczynę. Dodatkowo ostatnio burzliwe sytuacje, pomiędzy tobą i Taeminem, nie są zachęcające do tego. Jednak jeśli mogę coś doradzić, to naprawdę nie patrzcie, na to. Pojedzcie do jego rodziców i porozmawiajcie z nimi szczerze. Najlepiej będzie, jak powiecie im, o wszystkim, przed promocją. Nawet, o skandalu ze mną i tobą, bo na pewno coś, na ten temat do nich doszło. - mężczyzna uśmiechnął się lekko, po czym odwrócił wzrok w stronę drogi, gdy na sygnalizacji, zapaliło się zielone światło.
- Dobrze, porozmawiam z nim, na ten temat. Nie wiem jednak, czy będzie miał ochotę tłumaczyć, przed rodzicami, że ty i ja, tylko się... Przyjaźnimy. - Ola, ostatnie słowo, powiedziała z ogromną gulą w radle, mrugając energicznie powiekami, gdy jej oczy naszły łzami. Cieszyła się, że aktualnie głowę, miała odwróconą ku szybie, po swojej stronie, a nie szatynowi.
- Chociaż wiesz co? Nic nie rób. Sam mu powiem, aby się z tobą skontaktował i umówił was, na wspólne spotkanie z jego rodzicami, dobrze? - Jinki, uśmiechnął się szerzej, gdy w jego głowie rodził się pewien plan.
*
- Wróciłam! - po pomieszczeniu rozniósł się doniosły i jakże pełen radości głos Marty, która weszła, do mieszkania. Jednak jedyne, co jej odpowiedziało, to cisza. Głucha cisza, której tak nienawidziła. - Pewnie Gongchan, wyszedł i jest z Sujuną, a Ola, jeszcze nie wróciła. - stwierdziła, zakładając wyjściową odzież, na jeden z uchwytów, przymocowanych, przy drzwiach. Zmarszczyła jednak nagle swoje brwi i rozejrzała się, po salonie. Przecież, gdy weszła do środka, paliło się już światło w salonie. Więc, albo ktoś był już w domu, albo to No zostawił zapalone światło. - Dziwne... Czemu, to światło się tu paliło, nim weszłam? - szepnęła do siebie, czując dziwny i nieprzyjemny dreszcz, na ciele. Liczyła, na to, że jednak nie czeka, na nią żadna zjawa, zamiast któryś z jej lokatorów.
- Tu jestem. - Marta, prawie doznała zawału serca, gdy z jednego z pokoi, wybrzmiał ochrypły i dziwnie przybity głos jej przyjaciółki. Z duszą, na ramieniu, zrobiła jeszcze jeden krok i oniemiała. Na łóżku w ich pokoju, leżała skulona blondynka, tuląc do siebie jedną z poduszek. Przeglądała coś, na Iphonie i nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, iż miała nadal, na sobie ubraną kurtkę. Marta, od razu domyśliła się, że coś się wydarzyło. Gdy Olę, coś trapiło, zawsze oddalała się ze swoimi myślami, tracąc chwilowy kontakt ze światem. Tak, było i teraz. Mimo, iż nie płakała, to zdawała się być przybita i zamyślona. Wyglądała tak, jakby próbowała poukładać sobie niezrozumiałe, jak dla niej rzeczy. Jednak Marta, nie była pewna, czy telefon faktycznie był w stanie jej pomóc?
- Co jest? - zapytała ze zmarszczonym czołem, podchodząc coraz bliżej łóżka. - Byłam pewna, że dłużej cię nie będzie. Coś poszło, nie po waszej myśli z tym planem, czy jak? - dodała i usiadła się, na brzegu łóżka, wpatrując się z uwagą w zamyśloną przyjaciółkę. Ola, w końcu zerknęła, na nią i westchnęła, podnosząc się do siadu. Obszerny kaptur, opadł jej bardziej, na głowę, pozostawiając jedynie odkryte usta i fragment nosa.
- Martuś? Czy, to życie, musi być takie popierdolone? - Marta, wytrzeszczyła oczy, ponieważ Ola, mało kiedy używała przekleństw. Musiała być naprawdę zła, albo przybita, aby do takich rzeczy doszło. Dlatego też wiedziała, że coś leży na pieczy, po udawanej randce z Onew. Pozostało jej, to rozwiązać. Przysiadła się, więc obok przyjaciółki. Odrzuciła kaptur do tyłu i pozwoliła blondynce, aby wtuliła się w jej bok.
- Widzę, że grubo musiało być, na tej udawanej randce, że masz taki humor. Mam rację? Chyba, że chodzi znowu, o wybryki Taemina? - Marta, zaczęła gładzić Olę, po głowie, zastanawiając się, komu będzie zmuszona pokiereszować jaja? Onew, czy Taeminowi?
- Tu nie chodzi, o Taemina, bo akurat rozumiem jego ostatnie zachowania. Ma prawo być zazdrosny. Po dzisiejszym dniu i słowach Onew, to nie dziwię się, że Taemin, zachowuje się ostatnio chamsko w stosunku do niego. - Ola, westchnęła ciężko, odsuwając od siebie przyjaciółkę. Marta, nadal marszczyła czoło, nie do końca rozumiejąc, do czego Ola, dąży. Co prawda, miała pewnego rodzaju domysły, ale czekała, aż blondynka rozwieje jej wątpliwości. - Ogólnie, podejrzewam, że Onew okłamuje mnie z tym, że jest we mnie zakochany i żywi coraz głębsze uczucie.
- Cóż... To akurat, chyba podejrzewają ostatnio wszyscy. - brunetka prychnęła, a jej uśmiech wyrażał kpinę. Ola, przekręciła, na to oczami, chowając twarz w dłoniach. Pokręciła z niedowierzaniem głową, po czym wstała z łóżka, zaczynając przechadzać się po pokoju. - No co? Nie rób takiej miny, bo taka jest prawda! Nawet głupi zauważyłby, że Onew, ostatnio zwraca, zbyt często uwagę, na twoją osobę! - Marta, starała się tłumaczyć, wymachując rękoma, jak to miała w zwyczaju. Tym razem, to na jej ustach panował grymas. - Poza tym, sama wiesz, że mam dobrych informatorów, jak Minho, czy Kibum, jeśli chodzi, o sytuację w zespole. - dodała, puszczając zalotne oczko do Oli. Ten gest spotkał się z ponową dezaprobatą blondynki.
- Co ty nie powiesz? - Ola, prychnęła sarkastycznie, krzyżując ręce, na piersi. Stała teraz naprzeciwko łóżka, mrużąc srogo oczy. - O takich rzeczach, to i ja wiem, ale jak sama także dobrze wiesz, to Onew, zawsze się wykręcał.
- To fakt. Zawsze tłumaczył się, że to tylko żarty, że jesteście, jak rodzeństwo bla bla bla...
- Mi akurat nie jest do śmiechu, bo Onew mnie pocałował.
- Co?! - Marta, aż oniemiała, patrząc z szokiem, na przyjaciółkę. Następnie wstała energicznie z łóżka, patrząc, na całkiem poważną i przybitą Olę. Znała ten wyraz twarzy przyjaciółki. Mówiła całkiem serio i nie miała pojęcia, jak poradzić sobie z tym, co ją spotkało. - Jak, to cię pocałował?! Przecież... Mieliście, tylko udawać, że jesteście parą, a nie nią być! - brunetka irytowała się, wymachując ponownie rękoma w powietrzu.
- To zadziało się, tak szybko, że do mnie samej, to nie dochodzi.
- I co? Nie byłaś w stanie zareagować, na to?
- No nie...
- Cholera! Jak Taemin, się o tym dowie, do urwie wam obojgu łeb! - Ola, posmutniała, na słowa Marty, bowiem ta miała rację. Taemina, już nosiło, przez ostatnie akcje Onew, a co dopiero będzie, gdy dowie się, że Lee ją pocałował?! Przecież on rozniesie Jinkiego!
- Też się tego obawiam. - w oczach Oli, pojawiły się łzy. Bała się, że jej związek z Taeminem, zacznie wisieć, na włosku, albo co najgorsze, zakończy się. - Ogólnie Onew opieprzył mnie, dlaczego nie zareagowałam i go nie odepchnęłam? A później przeprosił za pocałunek i swój wybuch, tłumacząc się, że podobają mu się dziewczyny innej narodowości. Stąd reaguje, na mnie tak, a nie inaczej.
- Chyba w to nie uwierzyłaś? - Marta, prychnęła z kpiną, patrząc w stronę Oli, która uraczała ją właśnie pełnym ironii spojrzeniem.
- Masz mnie za głupią?
- Oczywiście, że nie, ale... Akurat mam wzrok lepszy od ciebie i też widzę, jak czasami patrzysz, na Onew. I szczerze? Bardzo mi się, to nie podoba. - Ola, westchnęła ciężko, na słowa przyjaciółki, samemu dobijając się faktem, że się z nią zgadza.
- Mam ci przypomnieć, co się działo, pomiędzy tobą, Kibumem i Minho?
- Dobra, już jestem cicho! - brunetka uniosła poddańczo dłonie ku górze.
- Ok, a więc wracając... Po tym, jak Onew powiedział mi, to wszystko, obiecał wziąć całą rozmowę z Taeminem, na siebie. Bo, jak wiesz, na pewno cała ta sytuacja będzie mnie dręczyła i będę bała się poruszyć ten temat. Nawet teraz okropnie boję się, że Taemin, ze mną w końcu zerwie... - w oczach blondynki pojawiły się łzy. Nie minęła chwila, a jej ramiona zaczęły drżeć, przez rosnący szloch.
Marta, w tym czasie, przyglądała się przyjaciółce ze smutkiem. Była równie smutna, jak i wściekła, że jej przyjaciółka przechodzi, przez to wszystko. Jakby nie mogła żyć z Taeminem i rozwijać ich wspólnej więzi w spokoju! Tylko dopadały ich ciągle, jakieś dramy.
- Jeśli mam być szczera, to sama mam ochotę roznieść Onew. - Marta, burknęła zła, niczym nadchodząca burza i przytuliła pokrzepiająco przyjaciółkę. Ola, opowiedziała jej, dalszy ciąg wydarzeń. Fragment namowy Jinkiego, aby ona i Taemin, udali się do jego rodziców i przyznali do wszystkiego, był chyba jedynym, czym Jinki, jej zaimponował. Jednak będąc szczerą, brunetka zaczynała obawiać się, czy nadal rozumie relację tej dwójki? Wręcz zaczynała w to powątpiewać... Przecież ich zachowania, słowa i czyny, były jakimś pieprzonym roller-coasterem! Jak dla niej, istniało jedno rozwiązanie: Ola, koniecznie musiała ograniczyć kontakt z Onew! Na szczęście obie będą niedługo leciały do polski, a chłopacy, na kolejne koncerty, trwające dwa miesiące. Będzie, więc to czas przemyśleń i uświadomienia sobie w końcu, przez Olę, że czas się obudzić.
- Tu nie chodzi, o Taemina, bo akurat rozumiem jego ostatnie zachowania. Ma prawo być zazdrosny. Po dzisiejszym dniu i słowach Onew, to nie dziwię się, że Taemin, zachowuje się ostatnio chamsko w stosunku do niego. - Ola, westchnęła ciężko, odsuwając od siebie przyjaciółkę. Marta, nadal marszczyła czoło, nie do końca rozumiejąc, do czego Ola, dąży. Co prawda, miała pewnego rodzaju domysły, ale czekała, aż blondynka rozwieje jej wątpliwości. - Ogólnie, podejrzewam, że Onew okłamuje mnie z tym, że jest we mnie zakochany i żywi coraz głębsze uczucie.
- Cóż... To akurat, chyba podejrzewają ostatnio wszyscy. - brunetka prychnęła, a jej uśmiech wyrażał kpinę. Ola, przekręciła, na to oczami, chowając twarz w dłoniach. Pokręciła z niedowierzaniem głową, po czym wstała z łóżka, zaczynając przechadzać się po pokoju. - No co? Nie rób takiej miny, bo taka jest prawda! Nawet głupi zauważyłby, że Onew, ostatnio zwraca, zbyt często uwagę, na twoją osobę! - Marta, starała się tłumaczyć, wymachując rękoma, jak to miała w zwyczaju. Tym razem, to na jej ustach panował grymas. - Poza tym, sama wiesz, że mam dobrych informatorów, jak Minho, czy Kibum, jeśli chodzi, o sytuację w zespole. - dodała, puszczając zalotne oczko do Oli. Ten gest spotkał się z ponową dezaprobatą blondynki.
- Co ty nie powiesz? - Ola, prychnęła sarkastycznie, krzyżując ręce, na piersi. Stała teraz naprzeciwko łóżka, mrużąc srogo oczy. - O takich rzeczach, to i ja wiem, ale jak sama także dobrze wiesz, to Onew, zawsze się wykręcał.
- To fakt. Zawsze tłumaczył się, że to tylko żarty, że jesteście, jak rodzeństwo bla bla bla...
- Mi akurat nie jest do śmiechu, bo Onew mnie pocałował.
- Co?! - Marta, aż oniemiała, patrząc z szokiem, na przyjaciółkę. Następnie wstała energicznie z łóżka, patrząc, na całkiem poważną i przybitą Olę. Znała ten wyraz twarzy przyjaciółki. Mówiła całkiem serio i nie miała pojęcia, jak poradzić sobie z tym, co ją spotkało. - Jak, to cię pocałował?! Przecież... Mieliście, tylko udawać, że jesteście parą, a nie nią być! - brunetka irytowała się, wymachując ponownie rękoma w powietrzu.
- To zadziało się, tak szybko, że do mnie samej, to nie dochodzi.
- I co? Nie byłaś w stanie zareagować, na to?
- No nie...
- Cholera! Jak Taemin, się o tym dowie, do urwie wam obojgu łeb! - Ola, posmutniała, na słowa Marty, bowiem ta miała rację. Taemina, już nosiło, przez ostatnie akcje Onew, a co dopiero będzie, gdy dowie się, że Lee ją pocałował?! Przecież on rozniesie Jinkiego!
- Też się tego obawiam. - w oczach Oli, pojawiły się łzy. Bała się, że jej związek z Taeminem, zacznie wisieć, na włosku, albo co najgorsze, zakończy się. - Ogólnie Onew opieprzył mnie, dlaczego nie zareagowałam i go nie odepchnęłam? A później przeprosił za pocałunek i swój wybuch, tłumacząc się, że podobają mu się dziewczyny innej narodowości. Stąd reaguje, na mnie tak, a nie inaczej.
- Chyba w to nie uwierzyłaś? - Marta, prychnęła z kpiną, patrząc w stronę Oli, która uraczała ją właśnie pełnym ironii spojrzeniem.
- Masz mnie za głupią?
- Oczywiście, że nie, ale... Akurat mam wzrok lepszy od ciebie i też widzę, jak czasami patrzysz, na Onew. I szczerze? Bardzo mi się, to nie podoba. - Ola, westchnęła ciężko, na słowa przyjaciółki, samemu dobijając się faktem, że się z nią zgadza.
- Mam ci przypomnieć, co się działo, pomiędzy tobą, Kibumem i Minho?
- Dobra, już jestem cicho! - brunetka uniosła poddańczo dłonie ku górze.
- Ok, a więc wracając... Po tym, jak Onew powiedział mi, to wszystko, obiecał wziąć całą rozmowę z Taeminem, na siebie. Bo, jak wiesz, na pewno cała ta sytuacja będzie mnie dręczyła i będę bała się poruszyć ten temat. Nawet teraz okropnie boję się, że Taemin, ze mną w końcu zerwie... - w oczach blondynki pojawiły się łzy. Nie minęła chwila, a jej ramiona zaczęły drżeć, przez rosnący szloch.
Marta, w tym czasie, przyglądała się przyjaciółce ze smutkiem. Była równie smutna, jak i wściekła, że jej przyjaciółka przechodzi, przez to wszystko. Jakby nie mogła żyć z Taeminem i rozwijać ich wspólnej więzi w spokoju! Tylko dopadały ich ciągle, jakieś dramy.
- Jeśli mam być szczera, to sama mam ochotę roznieść Onew. - Marta, burknęła zła, niczym nadchodząca burza i przytuliła pokrzepiająco przyjaciółkę. Ola, opowiedziała jej, dalszy ciąg wydarzeń. Fragment namowy Jinkiego, aby ona i Taemin, udali się do jego rodziców i przyznali do wszystkiego, był chyba jedynym, czym Jinki, jej zaimponował. Jednak będąc szczerą, brunetka zaczynała obawiać się, czy nadal rozumie relację tej dwójki? Wręcz zaczynała w to powątpiewać... Przecież ich zachowania, słowa i czyny, były jakimś pieprzonym roller-coasterem! Jak dla niej, istniało jedno rozwiązanie: Ola, koniecznie musiała ograniczyć kontakt z Onew! Na szczęście obie będą niedługo leciały do polski, a chłopacy, na kolejne koncerty, trwające dwa miesiące. Będzie, więc to czas przemyśleń i uświadomienia sobie w końcu, przez Olę, że czas się obudzić.
Gdy Marta, chciała się odezwać, nagle rozbrzmiał się dźwięk nowej wiadomości w jej telefonie. Odsunęła się od blondynki, po czym wyjęła urządzenie. Widząc, że nadawcą był Onew, miała ochotę warknąć i rzucić telefonem, o ścianę. Musiała jednak zachować spokój i nie okazywać przyjaciółce, kto jest nadawcą. Ola, była bardzo spostrzegawczą osobą i nie raz ciężko było coś, przed nią ukryć.
- Kto to? - zapytała z ciekawością Ola. Marta, jednak ją zignorowała, odchodząc nieco dalej, gdy kliknęła w ikonkę wiadomości. Ciekawość, aż ją zżerała, co takiego lider do niej napisał?
Dobrze i nie martw się, o mnie.
Ola, widząc treść wiadomości, poczuła dziwny ból w sercu i żal, że dziewczyna próbowała coś, przed nią ukryć. Miała chociaż nadzieję, iż przyjaciółka zdradzi coś więcej. Niestety. Jednego była pewna, co nieco ją uspokajało, brunetka nie spotkałaby się, o tej porze z osobą, której nie znała.
Gdy Marta, udała się do dormu, wzięła dwa głębsze wdechy, nim wyszła z samochodu. Stanęła, przed bramą od posesji chłopaków, przy której zaparkowała auto. Wpisała odpowiedni kod i przeszła, przez bramkę, po chwili wpisując inny kod do drzwi wejściowych. Znajdując się już w sieni, rozebrała się, ubrała kapcie i wyszła, na korytarz z buńczuczną miną. Chłopacy siedzący w salonie, patrzyli w jej stronę, jak na jakiegoś dzikusa, który włamał im się do domu. W sumie prawie, tak było, bo tylko lider wiedział, o jej przyjeździe.
- Co?! - Marta, była w totalnym szoku. - Kto, to jest? - zapytała zaciekawiona, gdy Kim pokazał jej zdjęcie, pewnej blondynki.
- Powiem ci, ale nie możesz nikomu powiedzieć dalej, jaką mam relację z tą dziewczyną, ok? Ani Minho, ani Oli, ani reszcie, jasne? Chłopacy, przez Jonghyuna, wiedzą, że z kimś piszę, ale nie mają pojęcia, o mojej relacji z tą osobą. To ma być nasza tajemnica, jasne? - Kim świdrował Martę, tak poważnym wzrokiem, jakby od tego, co zaraz jej wyzna, zależało czyjeś życie...
- Kto to? - zapytała z ciekawością Ola. Marta, jednak ją zignorowała, odchodząc nieco dalej, gdy kliknęła w ikonkę wiadomości. Ciekawość, aż ją zżerała, co takiego lider do niej napisał?
Ps. Tylko nie mów Oli, gdzie jedziesz ok?
Albo po prostu skłam, że musisz, na chwilę podjechać do Minho.
Albo po prostu skłam, że musisz, na chwilę podjechać do Minho.
Widząc treść wiadomości, skrzywiła się, zapominając całkowicie, o tym, że Ola, cały czas przygląda się jej wyczekująco. Bardziej interesowało ją to, co ten kurczak kombinuje? Najpierw odwala cyrk, całując Olę, krzycząc, na nią, czemu go nie powstrzymała, kończąc wszystko jakimiś poetyckimi wykładami! Może Marta, powinna napisać scenariusz oparty, na ostatnich wydarzeniach i sprzedać go reżyserom? Na pewno powstałby super serial, stylem podobny do paradokumentu ,,Trudne Sprawy'', który był ekranizowany w Polsce, nieustannie od kilku lat.
- Oszaleję z wami... - brunetka westchnęła ciężko, nadal nie odpowiadając, na wcześniejsze pytanie Oli.
- Chyba, to ja powinnam wypowiedzieć tą kwestię. - prychnęła, zdejmując w końcu z siebie odzież wierzchnią. - Powiesz mi w końcu, kto do ciebie napisał? Jesteś cała czerwona i rozjuszona. - dodała, odkładając ubranie, na łóżku.
- Nieprawda! Wydaje ci się i nie powiem ci, kto to był! Powiem, tylko tyle, że wychodzę!
- Teraz?
- Tak, teraz.
- Ale jest już po dwudziestej!
- Wiem, ale muszę załatwić jedną sprawę.
- Mam nadzieję, że to nie będzie morderstwo, na pewnym piosenkarzu, jakże sławnego zespołu?
- Zastanowię się.
- Marta!
- Co?
- Nawet tak nie żartuj!
- Tak, tak. Dobra! Idę, bo faktycznie jest już późno, a to pilne. - Marta, oznajmiając to, wyszła z pokoju, aby zacząć ubierać, na siebie buty i płaszcz. Ola, od razu poszła za nią, wręcz z niedowierzaniem obserwując przyjaciółkę. Przecież ta, dopiero co wróciła, chwilę temu do domu, więc gdzie znowu zamierzała wybyć? I skąd u niej nagle te tajemnice? Zaczynało, to powoli irytować Olę.
- Powiedz mi, kto do ciebie napisał, że tak nagle wychodzisz?
- Nie.
- Dlaczego? Martwię się, że jak wyjdziesz, to już nie wrócisz!
- Spokojnie, wrócę. Aż tak łatwo, to się mnie nie pozbędziesz. - brunetka puściła oczko do przyjaciółki i założyła czapkę z daszkiem, poprawiając rozpuszczone włosy
- Wrócisz chociaż, na noc? - smutny wzrok Oli, wręcz natychmiastowo zmiękczył rozedrgane od złości, serce Marty.
- Wiesz co? Nie mam pojęcia. Może przenocuje dziś, w przydrożnym barze?
- Marta!
- Dam ci znać. - po tych słowach wyszła, dając znać Oli, że ich rozmowa jest zakończona.
Blondynka, zmarszczyła ze złością swoje brwi, opierając się plecami, o drzwi. Zastanawiała się, kto napisał do Marty, iż ta tak nagle postanowiła wyjść? I nagle coś do niej doszło... Marta, była przecież w agencji, aby dowiedzieć się, co dalej z jej pracą? Może, to ktoś od nich do niej napisał i dlatego była zmuszona wyjść ponownie?
Ola, poczuła pewnego rodzaju żal do samej siebie. Była tak zajęta swoimi problemami, że nawet nie zapytała Marty, jak poszła jej rozmowa w firmie? Stanowczo musiała się, tego podjąć, gdy dziewczyna, tylko wróci do domu. Kusiło ją nawet, by napisać do Minho, aby nawiązał z nią kontakt i miał, ją na oku. Martwiła się, że dziewczyna wyszła sama i dodatkowo, o tak późnej porze. Postanowiła, więc że napisze do Marty, z pewną prośbą...
- Teraz?
- Tak, teraz.
- Ale jest już po dwudziestej!
- Wiem, ale muszę załatwić jedną sprawę.
- Mam nadzieję, że to nie będzie morderstwo, na pewnym piosenkarzu, jakże sławnego zespołu?
- Zastanowię się.
- Marta!
- Co?
- Nawet tak nie żartuj!
- Tak, tak. Dobra! Idę, bo faktycznie jest już późno, a to pilne. - Marta, oznajmiając to, wyszła z pokoju, aby zacząć ubierać, na siebie buty i płaszcz. Ola, od razu poszła za nią, wręcz z niedowierzaniem obserwując przyjaciółkę. Przecież ta, dopiero co wróciła, chwilę temu do domu, więc gdzie znowu zamierzała wybyć? I skąd u niej nagle te tajemnice? Zaczynało, to powoli irytować Olę.
- Powiedz mi, kto do ciebie napisał, że tak nagle wychodzisz?
- Nie.
- Dlaczego? Martwię się, że jak wyjdziesz, to już nie wrócisz!
- Spokojnie, wrócę. Aż tak łatwo, to się mnie nie pozbędziesz. - brunetka puściła oczko do przyjaciółki i założyła czapkę z daszkiem, poprawiając rozpuszczone włosy
- Wrócisz chociaż, na noc? - smutny wzrok Oli, wręcz natychmiastowo zmiękczył rozedrgane od złości, serce Marty.
- Wiesz co? Nie mam pojęcia. Może przenocuje dziś, w przydrożnym barze?
- Marta!
- Dam ci znać. - po tych słowach wyszła, dając znać Oli, że ich rozmowa jest zakończona.
Blondynka, zmarszczyła ze złością swoje brwi, opierając się plecami, o drzwi. Zastanawiała się, kto napisał do Marty, iż ta tak nagle postanowiła wyjść? I nagle coś do niej doszło... Marta, była przecież w agencji, aby dowiedzieć się, co dalej z jej pracą? Może, to ktoś od nich do niej napisał i dlatego była zmuszona wyjść ponownie?
Ola, poczuła pewnego rodzaju żal do samej siebie. Była tak zajęta swoimi problemami, że nawet nie zapytała Marty, jak poszła jej rozmowa w firmie? Stanowczo musiała się, tego podjąć, gdy dziewczyna, tylko wróci do domu. Kusiło ją nawet, by napisać do Minho, aby nawiązał z nią kontakt i miał, ją na oku. Martwiła się, że dziewczyna wyszła sama i dodatkowo, o tak późnej porze. Postanowiła, więc że napisze do Marty, z pewną prośbą...
Ok, nie będę pytać, gdzie poszłaś,
ale chociaż dawaj mi znać, co godzinę,
że żyjesz, albo gdzie jesteś, ok?

ale chociaż dawaj mi znać, co godzinę,
że żyjesz, albo gdzie jesteś, ok?

Ola, widząc treść wiadomości, poczuła dziwny ból w sercu i żal, że dziewczyna próbowała coś, przed nią ukryć. Miała chociaż nadzieję, iż przyjaciółka zdradzi coś więcej. Niestety. Jednego była pewna, co nieco ją uspokajało, brunetka nie spotkałaby się, o tej porze z osobą, której nie znała.
*
Gdy Marta, udała się do dormu, wzięła dwa głębsze wdechy, nim wyszła z samochodu. Stanęła, przed bramą od posesji chłopaków, przy której zaparkowała auto. Wpisała odpowiedni kod i przeszła, przez bramkę, po chwili wpisując inny kod do drzwi wejściowych. Znajdując się już w sieni, rozebrała się, ubrała kapcie i wyszła, na korytarz z buńczuczną miną. Chłopacy siedzący w salonie, patrzyli w jej stronę, jak na jakiegoś dzikusa, który włamał im się do domu. W sumie prawie, tak było, bo tylko lider wiedział, o jej przyjeździe.
Gdy Marta, dojrzała Jinkiego, zmierzającego w jej stronę, prawie rzuciła się, na niego z pazurami. Jednak, prócz siedzących chłopaków w salonie, powstrzymało ją coś jeszcze. Spojrzała w dół, gdy przed jej stopami, znalazły się przesłodkie małe szczeniaki rasy pudel.
- O jejku! A cóż, to za słodkie pieski? - mówiła słodkim i zniekształconym głosikiem, kucając przed psiakami. Momentalnie zapomniała, o całym świecie i zignorowała zdziwione miny reszty, zwłaszcza Minho. Aktualnie tulenie szczeniaków, było dla niej ważniejsze, niż jakaś tam zaskoczona Żaba w salonie.
- Maluszku? Co tu robisz, o tej porze? - dziwił się Choi, unosząc się, na fotelu.
- Zostajesz u nas, na noc? - Minho, zapytał z nadzieją, stojąc już obok ukochanej. Objął ją od tyłu, muskając czule bok jej głowy.
- O jejku! A cóż, to za słodkie pieski? - mówiła słodkim i zniekształconym głosikiem, kucając przed psiakami. Momentalnie zapomniała, o całym świecie i zignorowała zdziwione miny reszty, zwłaszcza Minho. Aktualnie tulenie szczeniaków, było dla niej ważniejsze, niż jakaś tam zaskoczona Żaba w salonie.
- Maluszku? Co tu robisz, o tej porze? - dziwił się Choi, unosząc się, na fotelu.
- Przyszłam pogadać z Onew. - odparła, gdy szczeniaki popiskiwały, ciesząc się, na fakt poznania kolejnej osoby. Jednak od razu zreflektowała się, ze swoim zachowaniem, bo przecież, przed chwilą weszła tutaj, jak do swojego domu! Co prawda, dorm chłopaków, trochę nim był, ale to nie oznaczało, aby wchodziła, jak do siebie.
- Z Onew? A, o czym chcesz z tym kurczakiem rozmawiać? - parsknął śmiechem Key, gdy dziewczyna witała się już z chłopakami. - Widzę, że moje maleństwa, przypadły ci do gustu!
- Z Onew? A, o czym chcesz z tym kurczakiem rozmawiać? - parsknął śmiechem Key, gdy dziewczyna witała się już z chłopakami. - Widzę, że moje maleństwa, przypadły ci do gustu!
- Oh Kibum! Przecież wiesz, że jestem maniakiem zwierząt, więc to oczywiste! Jednak nie myśl sobie, że pozwolę się wykorzystywać, do opieki nad nimi. Od czasu do czasu, nie będzie problemu. Ale, skoro wziąłeś te cuda pod swoje skrzydła, to musisz okazać swoją dojrzałość. - odparła ze śmiechem, w akompaniamencie rozbawionego buczenia chłopaków. Wtedy jej uwadze nie umknęło pełne zdziwienia i podejrzeń, spojrzenie Taemina, który, jako jedyny się nie śmiał. Jego spojrzenie bacznie wodziło po niej i Onew. Taemin, nie był głupi i zapewne już tworzył w głowie niestosowne myśli z Olą i Onew, w roli głównej. I niestety biedaczyna, miał cholernie dobre insynuacje.
- Nic się, nie dzieje, więc wyluzuj. To sprawa niezwiązana z Olą. - szepnęła do młodszego Lee, gdy się z nim witała. Następnie popatrzyła z uśmiechem, na niego, gdy rozsiadał się, na sofie z pudełkiem makaronu błyskawicznego. Mężczyzna w dalszym ciągu, zdawał się nie wierzyć w jej słowa. Oblizał usta, po przeżutym makaronie, ponownie zerkając, na nią podejrzliwie.
Następnie jego wzrok padł, na lidera, który, widząc pełne pogardy spojrzenie, westchnął i pokręcił ze smutkiem głową. Jednak ten smutek, zdawał się nie być do końca szczery. Przynajmniej w jej oczach, gdy wiedziała bardzo dobrze, co się wydarzyło.- Nic się, nie dzieje, więc wyluzuj. To sprawa niezwiązana z Olą. - szepnęła do młodszego Lee, gdy się z nim witała. Następnie popatrzyła z uśmiechem, na niego, gdy rozsiadał się, na sofie z pudełkiem makaronu błyskawicznego. Mężczyzna w dalszym ciągu, zdawał się nie wierzyć w jej słowa. Oblizał usta, po przeżutym makaronie, ponownie zerkając, na nią podejrzliwie.
- Zostajesz u nas, na noc? - Minho, zapytał z nadzieją, stojąc już obok ukochanej. Objął ją od tyłu, muskając czule bok jej głowy.
- Przykro mi Minho, ale nie. - Marta, popatrzyła smutno w ciemne oczy Choi, w których nadal tliła się nadzieja.
- Oh, dlaczego?
- Dzisiaj nie mogę. - odparła smutno i pogładziła po policzku, zawiedzionego rapera.
- Szkoda, bo już myślałem, co będziemy...
- Yah! Nawet nie kończ zboczona Żabo, bo moje maleństwa słuchają! - wtrącił nagle obruszony Key, wymachując rękoma, niczym, dyrygent w operze.
Następnego dnia Marta, w dalszym ciągu nie powiedziała Oli, gdzie tak nagle wybyła? Nie mogła, tego zrobić. Przyrzekła Jinkiemu, że mimo, iż Ola, podejmie próby najgorszych tortur, na przykład w postaci najsłodszego uśmiechu i psiego wzroku, to i tak nie piśnie słówka! W sumie kto wie, czy by nie zginęła śmiercią marną, gdyby Ola, dowiedziała się, że mocno zrugała lidera? Ale musiała, to zrobić, mając nadzieję, że nikt nie usłyszy ich rozmowy z pokoju Lee. Istniała też opcja, że blondynka, przybiłaby jej piątkę za to. Marta, mogła to wszystko zignorować, ale miała już dość, robienia wody z mózgu Oli. Sama zaczęła zauważać, że jej przyjaciółka, zbyt często myślała, o starszym Lee, jako o kimś więcej, niż jak, o przyjacielu. A nie, na tym polegała przyjaźń, prawda?
To, że inni awansowali z przyjaciół, na parę, nie miało się do przypadku owej dwójki. Ola, była w związku z Taeminem i czas najwyższy, aby w końcu ona, jak i Jinki, sobie to zakodowali! Tych szopek w które była zamieszana ich trójka, było stanowczo zbyt wiele.
Onew zaprosił Martę, w pewnym celu. Miał bowiem plan, który zamierzał wdrożyć w życie, następnego dnia. Polka wysłuchała go uważnie, nie mając jednak spokoju w głowie po tym, w jakim stanie widziała dziś Olę. Nie byłaby sobą, gdyby nie podjęła tego tematu. Tak, jak Marta, się tego spodziewała, lider nie miał zamiaru się jej tłumaczyć. Dopiero, gdy brunetka użyła małej manipulacji, wykorzystując imię i nazwisko ukochanego, Jinki, zaczął się nagle kajać. Wyznał jej w końcu prawdę, że ciągnie go do Oli i nie umie sobie czasami z tym poradzić. Cóż, nie było, to nowością dla Marty, bowiem od dłuższego czasu, to podejrzewała. Cieszyła się ze szczerości lidera, obiecując mu, przy tym dyskrecję. Oczywiście nie za darmo. Zrobiła, to w zamian za jego ograniczenie kontaktów z Olą, do minimum. Jasno mu wyjaśniła, że Ola, zaczęła wariować, między nim, a Taeminem. A taka sytuacja, nie mogła mieć miejsca.
Marta, bardzo dobrze wiedziała, że nie może tego od niego wymagać. Jinki, jednak traktował obietnice, jako coś świętego, co było dla Marty, pewnego rodzaju kartą przetargową. A bardziej Asem. Tak, więc sprytnie, to wykorzystała, starając się nie mieć wyrzutów sumienia...
Marta, wróciła wczoraj do domu, około dwudziestej drugiej. Na jej szczęście Ola, nic nie mówiła i nie dopytywała. Jedynie uraczyła ją smutnym i dość nieobecnym wzrokiem, po czym udała się spać. To zachowanie, przypomniało brunetce nieco, to jej rodzicielki, gdy jeszcze mieszkała z rodzicami w Polsce. Ta zawsze czekała, na nią ze spaniem, dopóki nie wróciła do domu cała i zdrowa. Gdy już, to zrobiła, jej mama dopiero kładła się spać, ze spokojem w sercu i głowie. Była, to bardzo kochana cecha, ale i przytłaczająca dla obu stron.
Marta, oparła się ramieniem, o framugę, będąc pod wrażeniem, że oboje byli tak zajęci, że nawet jej nie zauważyli. Mogłaby się założyć, o butelkę soju, że nawet dziadek, gdyby zobaczył, jak sobie pomagają, to by w to nie uwierzył.
- Oh, dlaczego?
- Dzisiaj nie mogę. - odparła smutno i pogładziła po policzku, zawiedzionego rapera.
- Szkoda, bo już myślałem, co będziemy...
- Yah! Nawet nie kończ zboczona Żabo, bo moje maleństwa słuchają! - wtrącił nagle obruszony Key, wymachując rękoma, niczym, dyrygent w operze.
I nagle Marcie, się coś przypomniało. Przecież była dziś w agencji, więc wypadało podziękować chłopakom, zwłaszcza Minho, za wstawienie się za nią.
- A tak w ogóle, to mam dobre wieści. - dodała i zamilkła, na kilka sekund, aby dodać nieco dramaturgii w swojej wypowiedzi. - Będę dalej u was sprzątać! - klasnęła radośnie w dłonie, z uwagą przyglądając się wesołym twarzom przyjaciół. Nawet Taemin, zdawał się nieco rozchmurzyć. - Także, na pewno wam podziękuję za to! Tobie także Minho, bo to w większej mierze twoja zasługa, ale... Chciałabym, to zrobić, na osobności. - brunetka zarumieniła się soczyście, przez co w salonie, wybrzmiało zbiorowe buczenie. Było oczywiście przepełnione perwersyjną nutą, jak na prawdziwych zboczeńców przystało. - Cicho tam! - brunetka burknęła i wtuliła się w bok ukochanego. W jej oczach igrały psotne iskierki i coś jeszcze. Coś, co dojrzały, tylko czarne oczy Choi, ciemniejąc z pożądania. Oczami wyobraźni widział, różnego rodzaju podziękowania ze strony Marty. Te wizje, gdy brunetka jest, na kolanach, przed nim, chyba najbardziej mu się podobały.
- Nie ma za co maluszku, ale teraz, to już w ogóle nie mam zamiaru puścić cię do domu. - mruknął tubalnie i pocałował ją namiętnie, wsuwając jedną dłoń, w jej włosy. Tą drugą, dyskretnie ścisnął jej pośladek, czego, na szczęście nie widziała reszta.
- Yah! Coś powiedziałem! Jeśli w tym momencie się od siebie nie odkleicie, to poznacie gniew samego Kim Kibuma! - Key warknął, po czym rzucił w roześmianą parę poduszką. Oczywiście, nie trafił, co wywołało większy rechot wśród przyjaciół.
- Dobra Choi, zostaw już swoją ukochaną, zanim połkniesz ją, jak muchę, bo muszę z nią pogadać. - Jinki, odezwał się nagle, stojąc tuż obok pary.
- Dlaczego odnoszę wrażenie, że tematem waszej rozmowy, będziesz ty, Ola i ja? - odezwał się nagle Taemin, stojąc przed nimi, z dłońmi w kieszeniach. Wyglądał teraz nonszalancko, mimo dość chłopięcej urody. Jego zawsze pogodna twarz, nabrała mroku.
Marta, odwróciła od razu wzrok, zastanawiając się, jak odsunąć Taemina, od trafnych podejrzeń? Nie chciała, aby ten wkurzał się coraz, to bardziej. Najgorszym było to, że Onew, zawinił najwięcej, ale to wszyscy dostawali za to, pewnego rodzaju baty.
- Taemin, daj spokój. - odezwał się Choi, co zaskoczyło Martę i nieco zirytowanego Onew. - Rozumiem, że między waszą trójką jest ostatnio ogień w szopie, ale wykaż więcej pokory i zaufania. - raper uśmiechnął się lekko, klepiąc pokrzepiająco przyjaciela po barku. Ten odsunął się, mierząc z niedowierzaniem Choi.
- Minho, ma rację Tae. Ostatnio wasz związek nie ma lekko, ale musicie sobie z tym poradzić. - uwadze Taemina, nie uszedł fakt, że Kibum, po wypowiedzianych słowach, od razu skarcił wzrokiem Onew. Prychnął, na to, uśmiechając się krzywo. Wręcz z jego uśmiechu biła kpina.
- Wiecie co? Myślałem, że chociaż wy rozumiecie moją sytuację. - warknął zły Lee, wskazując oskarżycielsko palcem Minho i Key. - Jednak się myliłem. - zmrużył groźnie powieki, po czym udał się do salonu. Stamtąd pochwycił elektrycznego papierosa i skierował się do sieni, aby ostatecznie wyjść i zapalić papierosa.
Reszta patrzyła, po sobie w ciszy nie mając pojęcia, jak zareagować, na ten wybuch Taemina. Chyba każdy mógł się zgodzić z faktem, że miał prawo się złościć, po tych wszystkich akcjach.
- A tak w ogóle, to mam dobre wieści. - dodała i zamilkła, na kilka sekund, aby dodać nieco dramaturgii w swojej wypowiedzi. - Będę dalej u was sprzątać! - klasnęła radośnie w dłonie, z uwagą przyglądając się wesołym twarzom przyjaciół. Nawet Taemin, zdawał się nieco rozchmurzyć. - Także, na pewno wam podziękuję za to! Tobie także Minho, bo to w większej mierze twoja zasługa, ale... Chciałabym, to zrobić, na osobności. - brunetka zarumieniła się soczyście, przez co w salonie, wybrzmiało zbiorowe buczenie. Było oczywiście przepełnione perwersyjną nutą, jak na prawdziwych zboczeńców przystało. - Cicho tam! - brunetka burknęła i wtuliła się w bok ukochanego. W jej oczach igrały psotne iskierki i coś jeszcze. Coś, co dojrzały, tylko czarne oczy Choi, ciemniejąc z pożądania. Oczami wyobraźni widział, różnego rodzaju podziękowania ze strony Marty. Te wizje, gdy brunetka jest, na kolanach, przed nim, chyba najbardziej mu się podobały.
- Nie ma za co maluszku, ale teraz, to już w ogóle nie mam zamiaru puścić cię do domu. - mruknął tubalnie i pocałował ją namiętnie, wsuwając jedną dłoń, w jej włosy. Tą drugą, dyskretnie ścisnął jej pośladek, czego, na szczęście nie widziała reszta.
- Yah! Coś powiedziałem! Jeśli w tym momencie się od siebie nie odkleicie, to poznacie gniew samego Kim Kibuma! - Key warknął, po czym rzucił w roześmianą parę poduszką. Oczywiście, nie trafił, co wywołało większy rechot wśród przyjaciół.
- Dobra Choi, zostaw już swoją ukochaną, zanim połkniesz ją, jak muchę, bo muszę z nią pogadać. - Jinki, odezwał się nagle, stojąc tuż obok pary.
- Dlaczego odnoszę wrażenie, że tematem waszej rozmowy, będziesz ty, Ola i ja? - odezwał się nagle Taemin, stojąc przed nimi, z dłońmi w kieszeniach. Wyglądał teraz nonszalancko, mimo dość chłopięcej urody. Jego zawsze pogodna twarz, nabrała mroku.
Marta, odwróciła od razu wzrok, zastanawiając się, jak odsunąć Taemina, od trafnych podejrzeń? Nie chciała, aby ten wkurzał się coraz, to bardziej. Najgorszym było to, że Onew, zawinił najwięcej, ale to wszyscy dostawali za to, pewnego rodzaju baty.
- Taemin, daj spokój. - odezwał się Choi, co zaskoczyło Martę i nieco zirytowanego Onew. - Rozumiem, że między waszą trójką jest ostatnio ogień w szopie, ale wykaż więcej pokory i zaufania. - raper uśmiechnął się lekko, klepiąc pokrzepiająco przyjaciela po barku. Ten odsunął się, mierząc z niedowierzaniem Choi.
- Minho, ma rację Tae. Ostatnio wasz związek nie ma lekko, ale musicie sobie z tym poradzić. - uwadze Taemina, nie uszedł fakt, że Kibum, po wypowiedzianych słowach, od razu skarcił wzrokiem Onew. Prychnął, na to, uśmiechając się krzywo. Wręcz z jego uśmiechu biła kpina.
- Wiecie co? Myślałem, że chociaż wy rozumiecie moją sytuację. - warknął zły Lee, wskazując oskarżycielsko palcem Minho i Key. - Jednak się myliłem. - zmrużył groźnie powieki, po czym udał się do salonu. Stamtąd pochwycił elektrycznego papierosa i skierował się do sieni, aby ostatecznie wyjść i zapalić papierosa.
Reszta patrzyła, po sobie w ciszy nie mając pojęcia, jak zareagować, na ten wybuch Taemina. Chyba każdy mógł się zgodzić z faktem, że miał prawo się złościć, po tych wszystkich akcjach.
*
To, że inni awansowali z przyjaciół, na parę, nie miało się do przypadku owej dwójki. Ola, była w związku z Taeminem i czas najwyższy, aby w końcu ona, jak i Jinki, sobie to zakodowali! Tych szopek w które była zamieszana ich trójka, było stanowczo zbyt wiele.
Onew zaprosił Martę, w pewnym celu. Miał bowiem plan, który zamierzał wdrożyć w życie, następnego dnia. Polka wysłuchała go uważnie, nie mając jednak spokoju w głowie po tym, w jakim stanie widziała dziś Olę. Nie byłaby sobą, gdyby nie podjęła tego tematu. Tak, jak Marta, się tego spodziewała, lider nie miał zamiaru się jej tłumaczyć. Dopiero, gdy brunetka użyła małej manipulacji, wykorzystując imię i nazwisko ukochanego, Jinki, zaczął się nagle kajać. Wyznał jej w końcu prawdę, że ciągnie go do Oli i nie umie sobie czasami z tym poradzić. Cóż, nie było, to nowością dla Marty, bowiem od dłuższego czasu, to podejrzewała. Cieszyła się ze szczerości lidera, obiecując mu, przy tym dyskrecję. Oczywiście nie za darmo. Zrobiła, to w zamian za jego ograniczenie kontaktów z Olą, do minimum. Jasno mu wyjaśniła, że Ola, zaczęła wariować, między nim, a Taeminem. A taka sytuacja, nie mogła mieć miejsca.
Marta, bardzo dobrze wiedziała, że nie może tego od niego wymagać. Jinki, jednak traktował obietnice, jako coś świętego, co było dla Marty, pewnego rodzaju kartą przetargową. A bardziej Asem. Tak, więc sprytnie, to wykorzystała, starając się nie mieć wyrzutów sumienia...
Marta, wróciła wczoraj do domu, około dwudziestej drugiej. Na jej szczęście Ola, nic nie mówiła i nie dopytywała. Jedynie uraczyła ją smutnym i dość nieobecnym wzrokiem, po czym udała się spać. To zachowanie, przypomniało brunetce nieco, to jej rodzicielki, gdy jeszcze mieszkała z rodzicami w Polsce. Ta zawsze czekała, na nią ze spaniem, dopóki nie wróciła do domu cała i zdrowa. Gdy już, to zrobiła, jej mama dopiero kładła się spać, ze spokojem w sercu i głowie. Była, to bardzo kochana cecha, ale i przytłaczająca dla obu stron.
Marta, Czuła się okropnie, widząc rano przyjaciółkę, w podobnym stanie, co wieczorem. Starała się ją zrozumieć, dając jej czas, na przetrawienie całej sytuacji. Ola, musiała sama dojść do tego, czego tak naprawdę chce od życia? Na szczęście dzisiejszy dzień, miał jej w tym pomóc, dając do myślenia. Aczkolwiek lepszym sformułowaniem byłoby, że dzisiejszy dzień ma uświadomić ją, jak wspaniałego mężczyznę, ma u boku!
Brunetka musiała przyznać, że jeśli chodziło, o Onew, to przynajmniej, tym razem wpadł, na genialny pomysł. Jak wszyscy wiedzieli, ostatnie pomysły Jinkiego, prawie doprowadziły do katastrofy, między nim, Olą, jak i Taeminem. Tym razem sprawy miały potoczyć się w tym dobrym kierunku, łagodząc wszelakie spory, między ową trójką. Oboje z Onew, ustalili co trzeba zrobić, odnośnie planu z czego byli zadowoleni. No może Jinki, nieco mniej, czego nie był do końca w stanie ukryć...
Gdy Taemina, nadal nie było, na dole, wtajemniczyli w swój pomysł resztę. Cały plan, miała zacząć Marta i Kibum, bowiem byli najbardziej kreatywni, jeśli chodziło, o niespodzianki. Oczywiście spotkało się, to z małym sprzeciwem Minho, który uważał, że także jest, na swój sposób kreatywny. Wręcz od razu chłopacy zaczęli sobie z niego żartować, że kreatywny, to on może jest, ale w sporcie i dobieraniu się do majtek Marty. Czego, jak każdy wie, jeszcze nie dokonał, przez co reszta hołoty zmieniła zdanie, co do tego. Faktu, że Marta, rumieniła się, na czerwono, niczym pomidor, na wiosnę, chyba nie trzeba wspominać...
Marta, biorąc wszystkie potrzebne rzeczy, zeszła na dół do kuchni. Gongchan, jak zwykle był skupiony w swojej pasji, robienia wypieków. A Ola? Cóż, przyglądała mu się z uwagą, wsłuchując w drobne porady. Jeszcze niedawno, oboje rywalizowali ze swoimi wypiekami, a dziś? Dziś pomagają sobie nawzajem. Nawzajem! To było tak nieprawdopodobnym zjawiskiem, jak spotkanie majestatycznego jednorożca w gęstwinie lasu!Brunetka musiała przyznać, że jeśli chodziło, o Onew, to przynajmniej, tym razem wpadł, na genialny pomysł. Jak wszyscy wiedzieli, ostatnie pomysły Jinkiego, prawie doprowadziły do katastrofy, między nim, Olą, jak i Taeminem. Tym razem sprawy miały potoczyć się w tym dobrym kierunku, łagodząc wszelakie spory, między ową trójką. Oboje z Onew, ustalili co trzeba zrobić, odnośnie planu z czego byli zadowoleni. No może Jinki, nieco mniej, czego nie był do końca w stanie ukryć...
Gdy Taemina, nadal nie było, na dole, wtajemniczyli w swój pomysł resztę. Cały plan, miała zacząć Marta i Kibum, bowiem byli najbardziej kreatywni, jeśli chodziło, o niespodzianki. Oczywiście spotkało się, to z małym sprzeciwem Minho, który uważał, że także jest, na swój sposób kreatywny. Wręcz od razu chłopacy zaczęli sobie z niego żartować, że kreatywny, to on może jest, ale w sporcie i dobieraniu się do majtek Marty. Czego, jak każdy wie, jeszcze nie dokonał, przez co reszta hołoty zmieniła zdanie, co do tego. Faktu, że Marta, rumieniła się, na czerwono, niczym pomidor, na wiosnę, chyba nie trzeba wspominać...
Marta, oparła się ramieniem, o framugę, będąc pod wrażeniem, że oboje byli tak zajęci, że nawet jej nie zauważyli. Mogłaby się założyć, o butelkę soju, że nawet dziadek, gdyby zobaczył, jak sobie pomagają, to by w to nie uwierzył.
- A Ty dokąd znowu uciekasz? - Ola, widząc przyjaciółkę, uśmiechnęła się podejrzliwie. Następnie podeszła do niej, wycierając ręce od mąki w czystą ściereczkę.
- Cóż... Do pracy.
- Do pracy? - Ola, zdziwiła się, przez co jej brwi, wygięły się w łuk. Gongchan, także zmarszczył brwi, na tą reakcję, zerkając to na jedną, to na drugą dziewczynę.
- Co w tym dziwnego? Przecież Marta, od dawna sprząta u chłopaków. - No odparł z lekkim przekąsem, nie rozumiejąc zachowania dziewczyn.
- Do pracy? - Ola, zdziwiła się, przez co jej brwi, wygięły się w łuk. Gongchan, także zmarszczył brwi, na tą reakcję, zerkając to na jedną, to na drugą dziewczynę.
- Co w tym dziwnego? Przecież Marta, od dawna sprząta u chłopaków. - No odparł z lekkim przekąsem, nie rozumiejąc zachowania dziewczyn.
- Cóż Gongchan, możesz wierzyć, lub nie, ale ostatnio, tyle się wydarzyło, że nie jestem pewna, czy jeden wieczór, torba soju i przekąsek wystarczą. - Marta, uśmiechnęła się kwaśno, mając ochotę zerknąć znacząco w stronę Oli. Zrezygnowała jednak z tego pomysłu, bowiem Gongchan, był bardzo spostrzegawczy. Od razu by zauważył, że coś jest na rzeczy.
- Nie wierzę wam... Naprawdę wystarczyło, abym zaczął częściej wychodzić z domu, aby wasz świat, nagle się walił?
- Coś w tym stylu... - Ola, odparła z niesmakiem, na co Marta, przytaknęła głową.
- To, jak wy żyłyście, nim mnie poznałyście? Bo ja oczami wyobraźni, widzę totalny chaos! Sodomę i Gomorę! - mężczyzna drwił sobie z dziewczyn, śmiejąc się, przy tym wesoło. Gdyby jednak, tylko wiedział, co się ostatnio odwalało, nie byłoby mu do śmiechu.
- Mam pytanie? - zaczęła Marta i zerknęła, na godzinę w telefonie. Widząc, że ma jeszcze chwilę czasu, postanowiła kontynuować. - Czytałeś ostatnie wiadomości, na portalach plotkarskich i mediach społecznościowych?
- Nie? - No dziwił się.
- To czas najwyższy, prawda Ola? - brunetka puściła oko do Oli, która gromiła ją już wzrokiem. - Skoro i tak pracujecie oboje, a nie ma ruchu, to sprawdź ostatnie newsy, a Ola, dopowie ci resztę. - brunetka puściła oko do przyjaciół i ruszyła w stronę wyjścia. Cofnęła się jednak do kuchni, aby dodać coś jeszcze. - A tak w ogóle Gongchan, to sam wiesz, że moja sytuacja z pracą, nie była pewna, prawda?
- Tak, pamiętam. - odparł, mrużąc lekko oczy. Marta, na szybko wyjaśniła mu całą sytuację, ponownie zerkając, na zegarek. Czas zaczynał ją już gonić.
- Tak, więc wczoraj dowiedziałam się, że wracam do gry i dziś jadę sprzątać. - zaczęła kłamać gładko, przez co była dumna sama z siebie, bowiem nie umiała kłamać. - Chłopacy mają wywiady, zwłaszcza Onew, ma coś mieć dzisiaj. Przecież musi wkręcać mediom, że on i Ola, są parą.
- Że co?! Chwila moment?! Jakie wkręcać, że są parą? A co z Taeminem? - Gongchan, zerkał zszokowanym wzrokiem, to na Olę, to na Martę. Blondynka mordowała wzrokiem przyjaciółkę, zapowiadając jej tym rychłą śmierć. - Nie mów mi, że ty i Taemin... Zerwaliście? - Gongchan, popatrzył z niedowierzaniem, na blondynkę.
- Nie wierzę wam... Naprawdę wystarczyło, abym zaczął częściej wychodzić z domu, aby wasz świat, nagle się walił?
- Coś w tym stylu... - Ola, odparła z niesmakiem, na co Marta, przytaknęła głową.
- To, jak wy żyłyście, nim mnie poznałyście? Bo ja oczami wyobraźni, widzę totalny chaos! Sodomę i Gomorę! - mężczyzna drwił sobie z dziewczyn, śmiejąc się, przy tym wesoło. Gdyby jednak, tylko wiedział, co się ostatnio odwalało, nie byłoby mu do śmiechu.
- Mam pytanie? - zaczęła Marta i zerknęła, na godzinę w telefonie. Widząc, że ma jeszcze chwilę czasu, postanowiła kontynuować. - Czytałeś ostatnie wiadomości, na portalach plotkarskich i mediach społecznościowych?
- Nie? - No dziwił się.
- To czas najwyższy, prawda Ola? - brunetka puściła oko do Oli, która gromiła ją już wzrokiem. - Skoro i tak pracujecie oboje, a nie ma ruchu, to sprawdź ostatnie newsy, a Ola, dopowie ci resztę. - brunetka puściła oko do przyjaciół i ruszyła w stronę wyjścia. Cofnęła się jednak do kuchni, aby dodać coś jeszcze. - A tak w ogóle Gongchan, to sam wiesz, że moja sytuacja z pracą, nie była pewna, prawda?
- Tak, pamiętam. - odparł, mrużąc lekko oczy. Marta, na szybko wyjaśniła mu całą sytuację, ponownie zerkając, na zegarek. Czas zaczynał ją już gonić.
- Tak, więc wczoraj dowiedziałam się, że wracam do gry i dziś jadę sprzątać. - zaczęła kłamać gładko, przez co była dumna sama z siebie, bowiem nie umiała kłamać. - Chłopacy mają wywiady, zwłaszcza Onew, ma coś mieć dzisiaj. Przecież musi wkręcać mediom, że on i Ola, są parą.
- Że co?! Chwila moment?! Jakie wkręcać, że są parą? A co z Taeminem? - Gongchan, zerkał zszokowanym wzrokiem, to na Olę, to na Martę. Blondynka mordowała wzrokiem przyjaciółkę, zapowiadając jej tym rychłą śmierć. - Nie mów mi, że ty i Taemin... Zerwaliście? - Gongchan, popatrzył z niedowierzaniem, na blondynkę.
- Ups... - Marta, patrzyła przepraszająco w stronę blondynki, zerkając przez rozchylone palce. Tak coś czuła, że jej przydługi język w końcu coś wypapla. Dobrze, że nie było aktualnie nikogo w kawiarni, przez brzydką pogodę. Jeszcze ktoś by ich podsłuchał, połączył fakty i dopiero, by było!
- Eh, nikt z nikim nie zerwał. - Ola, burknęła zła, jak osa, wręcz czerwieniejąc ze złości. - Po prostu, tak jak mówiłyśmy wcześniej, trochę się pokomplikowało u nas, gdy ty w tym czasie, przebywałeś z Sujuną, lub dziadkiem.
- Ok, to ja wam nie przeszkadzam. - wtrąciła nagle zakłopotana Marta. - A ty Ola, wpadnij do mnie tak, o osiemnastej, ok? Ale, to tak, na spokojnie ogarnij się i przyjedź.
- Eh, nikt z nikim nie zerwał. - Ola, burknęła zła, jak osa, wręcz czerwieniejąc ze złości. - Po prostu, tak jak mówiłyśmy wcześniej, trochę się pokomplikowało u nas, gdy ty w tym czasie, przebywałeś z Sujuną, lub dziadkiem.
- Ok, to ja wam nie przeszkadzam. - wtrąciła nagle zakłopotana Marta. - A ty Ola, wpadnij do mnie tak, o osiemnastej, ok? Ale, to tak, na spokojnie ogarnij się i przyjedź.
- Aż tak długo będziesz dziś robiła? - Ola, zdziwiła się, po czym zmrużyła powieki, czując jakiś podstęp. - I dlaczego każesz mi się wpierw ogarnąć, na spokojnie i dopiero przyjechać, w granicach osiemnastej? Coś kombinujesz, czy mi się wydaje?
- Ja? Coś ty! Sama umyje się w łazience Minho, bo kto wie? Może się z nimi chwilę dziś zobaczymy? - Marta, mówiła nieco zbyt szybko, co jeszcze bardziej przykuło uwagę Oli. Ta odnosiła wrażenie, że jej przyjaciółka, zaczyna się czymś stresować. Jednak ostatnie wydarzenia sprawiły, że nie miała siły, ani ochoty, aby się nad tym rozwodzić. I tak dużo energii zabierze jej tłumaczenie No, co się w ostatnich dniach wydarzyło... - Poza tym, sama wiesz, jak to jest z tymi facetami. Lubią znaczyć teren, różnymi rzeczami, jak na przykład brudne gary w zlewie i tak dalej.
- Ja? Coś ty! Sama umyje się w łazience Minho, bo kto wie? Może się z nimi chwilę dziś zobaczymy? - Marta, mówiła nieco zbyt szybko, co jeszcze bardziej przykuło uwagę Oli. Ta odnosiła wrażenie, że jej przyjaciółka, zaczyna się czymś stresować. Jednak ostatnie wydarzenia sprawiły, że nie miała siły, ani ochoty, aby się nad tym rozwodzić. I tak dużo energii zabierze jej tłumaczenie No, co się w ostatnich dniach wydarzyło... - Poza tym, sama wiesz, jak to jest z tymi facetami. Lubią znaczyć teren, różnymi rzeczami, jak na przykład brudne gary w zlewie i tak dalej.
- Nieprawda! Teraz, to już wymyślasz, jakieś farmazony! - Gongchan, wtrącił się z poważną miną w obronie płci męskiej, jakby to była waga rangi państwowej.
- Nie pytałam się ciebie, o zdanie dryblasie.
- Oho! Odezwała się wielka! - Gongchan, uśmiechał się kpiąco do Marty, wskazując ją palcem, białym od mąki.
- Aigo... Naprawdę jestem zdumiona, że choć raz udało ci się, walnąć dobrą ripostę. Jednak muszę cię zmartwić, bo jakoś super, to we mnie nie uderzyło. - tym razem, to bruentka zakpiła, krzyżując ręce, na piersiach.
- Przestaniecie się w końcu kłócić? Znowu powróciła wam, na to mania? - Ola, zmierzyła przyjaciół srogim wzrokiem. Marta, pokazała Gongchanowi, język po czym ulotniła się szybko z cukierni, niczym bańka mydlana. - Oszaleję z wami. Dosłownie oszaleje!
- Oszaleję, to ja, jeśli zaraz mi nie wyśpiewasz ostatnich wydarzeń, jakie mnie ominęły. - Ola, aż jęknęła, na słowa przyjaciela czując, jak powoli traci siły, na samą myśl, ostatnich wydarzeń.
- Oszaleję, to ja, jeśli zaraz mi nie wyśpiewasz ostatnich wydarzeń, jakie mnie ominęły. - Ola, aż jęknęła, na słowa przyjaciela czując, jak powoli traci siły, na samą myśl, ostatnich wydarzeń.
*
- W końcu jesteś! Co tak długo? - Key mruknął niezadowolony, gdy tylko otworzył drzwi.
W tle dało się słyszeć poszczekiwania, więc albo szczeniaki biegały po domu, albo były zamknięte w specjalnej klatce.
- Masz wszystko? - dodał, gdy zamykał już drzwi, za Martą, która przedrzeźniała go niemo.- Tak mam i dziękuje za miłe powitanie Kim Kibum. - burknęła i ruszyła w głąb domu. Widząc szczeniaki, faktycznie zamknięte w klatce, uśmiechnęła się z rozczuleniem. - Dzień dobry moje małe kruszynki! - dodała, gdy kucała i witała się ze zwierzakami, przez stalowe pręty. Comme Des i Garcons, popiskiwali wesoło, liżąc dłonie dziewczyny. - Do której mamy czas?
- Do osiemnastej... Kruszynko.
- Bardzo śmieszne. - Marta, mruknęła z ironią, mierząc poważnym wzrokiem Key. Zaśmiała się jednak po chwili z tego, jak ją nazwał. - Czyli dobrze Oli, zasugerowałam. - dodała, wstając z miejsca. Nagle zamarła, gdy coś do niej doszło. - Kurde! Powiedziałam Oli, aby tu przyjechała, na osiemnastą... A przecież ktoś ma ją tu podrzucić. - odparła zdenerwowana i czym prędzej wyjęła telefon. Gdy już miała zadzwonić do Oli, blondyn odebrał od niej urządzenie.
- Nie martw się, o to. Zadzwonię do Onew i powiem mu, że nasza mała złośnica zapomniała, o najważniejszym. - raper puścił do niej oczko, szyderczo się, przy tym uśmiechając.
- Nie martw się, o to. Zadzwonię do Onew i powiem mu, że nasza mała złośnica zapomniała, o najważniejszym. - raper puścił do niej oczko, szyderczo się, przy tym uśmiechając.
- Ty naprawdę chcesz zginąć! - gdy oburzona Marta, mroziła Key wzrokiem, podpierając się pod boki, ten poklepał ją po głowie z tym swoim bezczelnie radosnym uśmiechem. Brunetka momentalnie się rozchmurzyła, bowiem uśmiech Kibuma, w wszelakich odmianach, zarażał ją swoją radością. Tak też, dopiero po chwili, zdała sobie sprawę, że bacznie mu się przygląda, gdy rozmawiał, przez telefon. Jej serce biło mocniej, niż zazwyczaj, ale za to spokojniej, niż gdy widziała Minho. Był, to dla niej dobry znak, bowiem nadal bała się reakcji swojego serca, na widok Key. Zwłaszcza, iż bardzo szybko dała szansę Minho, jak oboje z Kim zerwali. Podobno nie powinno było, się wchodzić tak szybko w kolejne związki, tuż po zakończeniu poprzedniej relacji. Miało, to charakter dość złowróżbny przewidując, że kolejny związek, tak szybko się zakończy, jak się zaczął. Brunetka miała jednak nadzieję, że tak się nie stanie i jej relacja z Choi, będzie czymś poważnym.
Marta, wyjęła telefon, walcząc ze złymi myślami. Spojrzała, na ekran telefonu widząc, jak z podświetlonego ekranu, uśmiechał się do niej Minho, tuląc ją w swoich ramionach. Serce zabiło jej momentalnie, wracając do wydarzeń, gdy Minho, wyznał jej, że ją kocha. Marta, coraz bardziej czuła, te emocje, ale nie była nadal gotowa, aby wyznać je Choi. Miała nadzieję, że raper naprawdę, to szanował, bowiem bała się, kolejny raz tak pochopnie wyznać swoje uczucia. Jakby nie patrzył, jakaś część jej serca, nadal kochała Kim Kibuma. Bardziej już, jako przyjaciela, ale ten mały skrawek, jako jej byłego chłopaka. Jej przeżycia sprzed ostatnich kilku miesięcy, pozwalały zrozumieć, niektóre zachowania Oli.
Marta, wyjęła telefon, walcząc ze złymi myślami. Spojrzała, na ekran telefonu widząc, jak z podświetlonego ekranu, uśmiechał się do niej Minho, tuląc ją w swoich ramionach. Serce zabiło jej momentalnie, wracając do wydarzeń, gdy Minho, wyznał jej, że ją kocha. Marta, coraz bardziej czuła, te emocje, ale nie była nadal gotowa, aby wyznać je Choi. Miała nadzieję, że raper naprawdę, to szanował, bowiem bała się, kolejny raz tak pochopnie wyznać swoje uczucia. Jakby nie patrzył, jakaś część jej serca, nadal kochała Kim Kibuma. Bardziej już, jako przyjaciela, ale ten mały skrawek, jako jej byłego chłopaka. Jej przeżycia sprzed ostatnich kilku miesięcy, pozwalały zrozumieć, niektóre zachowania Oli.
- Ok, wszystko mamy załatwione, bo Taemin i Ola, przyjadą tu sami. - z rozmyślań wybudził ją głos Key. Spojrzała, na niego lekko zakłopotana, gdy ten pocierał dłonie z wręcz szatańskim uśmieszkiem.
- Chwila moment... Jak, to sami? To nie przyjadą osobno z którymś z chłopaków, jak planowaliśmy?
- Nie.
- Ale... - zaczęła gorączkowo Marta, szukając mocnych kontrargumentów, jednak zdało się, to na nic.
- Zastanów się, przez chwilę, nad tym. Czy nie uważasz, że tak będzie lepiej, gdy przyjadą sami? Nawet wyjdzie bezpieczniej z tą naszą niespodzianką!
- Ale... - zaczęła gorączkowo Marta, szukając mocnych kontrargumentów, jednak zdało się, to na nic.
- Zastanów się, przez chwilę, nad tym. Czy nie uważasz, że tak będzie lepiej, gdy przyjadą sami? Nawet wyjdzie bezpieczniej z tą naszą niespodzianką!
- W sumie masz rację. Nie będziemy musieli w razie co, tyle udawać i kłamać.
- Właśnie, więc módlmy się, aby Taeminek, czasem nie odwalał.
- To prawda... Kto wie, co mu przyjdzie do głowy? Już wczoraj zabijał wzrokiem Onew.
- Dziwisz mu się? Bo ja nie. - Key wzruszył ramionami, uśmiechając się tajemniczo. Marta, jednak zrozumiała, że po jego głowie chodzi mu czas, gdy sprzeczał się, o nią z Choi. - Dobra! Koniec tego gadania i do roboty maleńka!
- Chyba nie rozumiem... - Taemin, odparł poważnie, marszcząc czoło, gdy wpatrywał się z uwagą w Jonghyuna, Minho i Onew.
- Onew, przypierdol mu, bo inaczej ja, to zrobię... - wkurzony bling, aż wrzał, na przednim siedzeniu samochodu, obok prowadzącego Minho. Dryblas zerknął, na niego z ukosa, zastanawiając się, skąd ten opryskliwy humor u Jonghyuna. Po chwili przypomniał sobie wczorajszy dzień i wszystko mu się rozjaśniło. Zapewne chodziło, o tę dziewczynę imieniem Hana, z którą pisał Key.
- Ja pierdolę! Nie musisz się od razu tak wyżywać, bo jakaś laska, nie dała ci dupy! - odwarknął Taemin, przez co Jonghyuna, aż wcisnęło w fotel, odbierając mu mowę. W sumie, nie tylko jemu. Minho, zerkał co chwila badawczo w boczne lusterko. Jinki, kręcił z niedowierzaniem głową, przysłaniając twarz dłonią. Key zaś zabijał wzrokiem Taemina, siedzącego tuż obok. Najmłodszy, aż trząsł się ze złości, zaciskając mocno szczęki. - Chyba nie muszę wspominać, że wychodzi, na to, że woli Kibuma. - dodał kpiąco, po czym jęknął z bólu, gdy Key uderzył go w potylicę. - Ała! A, to za co?
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny.
- Co?!
- Jajco. Lepiej wycofaj te słowa, zanim Jonghyun, odrzuci swoje zasady moralne i utopi cię w rzece, albo zakopie w pobliskim lesie... - burknął Key.
- Zamknijcie się w końcu! Już wam mówiłem, że nie toleruję szamotaniny i kłótni, kiedy prowadzę! - tym razem odezwał się Minho. Był, na tyle zły, aby na jego czole pojawiła się żyłka irytacji. - Ty! - wskazał palcem, na Taemina, gdy zatrzymał auto, na czerwonym świetle. - Nie pyskuj już, tylko wykonaj zadanie, bo zaraz pomogę Jonghyunowi w zbrodni. - burknął, patrząc pociemniałym wzrokiem, na Taemina, który, aż zgrzytał zębami. Gdy zerknął ukradkiem, na Jonghyuna, odnosił wrażenie, że z tej złości, zaraz urwie rączkę od drzwi samochodu. - Powinieneś się cieszyć Taemin, że chcemy dać tobie i Oli, przestrzeń! - warknął oburzony, ponownie patrząc w stronę młodszego Lee.
- Skoro, tak uważacie...
- I przeproś Jonghyuna! - tym razem odezwał się Key.
- Muszę? Ja, tylko powiedziałem pra...
- Tak kurwa, musisz! - odwarknął Choi, będąc wręcz, za bardzo nabuzowanym, jak na niego przystało. Zapewne wszystko, przez fakt, że Marta, narobiła mu nadziei, na sowite podziękowanie, spędzając pół wieczora z Onew, a nie z nim. Tak, więc zapewne spuchnięte i bolące jaja, odbierały mu normalne funkcjonowanie dzisiejszego dnia.
- Ugh! Ok! - burknął niezadowolony Taemin. Przez chwilę rozchylał i zamykał usta, jakby słowa, które miał zaraz wypowiedzieć, miały wywołać u niego odruch wymiotny. Krzyżował hardo ręce, na piersi, co jakąś chwilę przygryzając ze złości swoją dolną wargę. Był zły, na Choi i na tę pieprzoną hierarchię, jaka panowała w Korei.
- Przepra... Przepraszam Jonghyun. - Taemin, wydukał tak, jakby miał coś obrzydliwego w ustach, co wywołało kpiące uśmieszki, u Key i Onew. Ci jednak spoważnieli od razu, widząc mrożące krew w żyłach spojrzenia pozostałej trójki.
Marta i Kibum, zgodnie przyznali, że po trzech godzinach harówki, należy im się odpoczynek. Rozsiedli się, więc w salonie, na obszernej sofie, przypatrując się dwóm szczeniakom. Te wesoło biegały, między salonem, otwartym korytarzem, a kuchnią. Marta, wpatrywała się w tę scenę z rozczuleniem, starając się ignorować fakt, iż Key, zerkał w jej stronę, co jakąś chwilę.
- Właśnie, więc módlmy się, aby Taeminek, czasem nie odwalał.
- To prawda... Kto wie, co mu przyjdzie do głowy? Już wczoraj zabijał wzrokiem Onew.
- Dziwisz mu się? Bo ja nie. - Key wzruszył ramionami, uśmiechając się tajemniczo. Marta, jednak zrozumiała, że po jego głowie chodzi mu czas, gdy sprzeczał się, o nią z Choi. - Dobra! Koniec tego gadania i do roboty maleńka!
*
- Chyba nie rozumiem... - Taemin, odparł poważnie, marszcząc czoło, gdy wpatrywał się z uwagą w Jonghyuna, Minho i Onew.
Chłopacy zakomunikowali mu, że Marta, jest u nich i poprosiła, aby Taemin, przywiózł Olę. Podobno nie chciała wracać sama do domu samochodem, bo się źle czuła, przez okres. Dla Taemina, było to dość podejrzane, dlaczego akurat on sam miał po nią jechać? Jakby on, jak i reszta, nie mogli po prostu podjechać i zgarnąć dziewczynę ze sobą. W głowie Lee zrodziła się myśl, że musiał, to być pomysł Jinkiego. Być może faktycznie coś się wydarzyło, gdy on i Ola, byli w kinie? Onew wrócił do domu dziwnie speszony, zaś Ola, była dziwnie milcząca. Owszem, mógł do niej napisać i zapytać, co się dzieje? Wolał jednak, dać jej wolną rękę i poczekać, aż sama się z nim skontaktuje.
- Tu nic nie trzeba rozumieć. - odezwał się Jong. - Dostałeś proste zadanie, aby pojechać po Olę i zawieść ją do nas, do Marty, która źle się czuje. Czy, to takie trudne do zrobienia? Bo wydaje mi się, że nie... - bling zmierzył ostentacyjnym wzrokiem najmłodszego członka zespołu.Aktualnie modlił się w duszy do boga, aby ten, nie dawał mu w danej chwili siły, bo wtedy nie ręczyłby za siebie. Mimo, iż rzecz jasna, był pacyfistą.
- Owszem, nie jest, ale nadal nie rozumiem, dlaczego nie możemy jej zgarnąć po drodze, tylko to ja mam specjalnie po nią jechać?- Onew, przypierdol mu, bo inaczej ja, to zrobię... - wkurzony bling, aż wrzał, na przednim siedzeniu samochodu, obok prowadzącego Minho. Dryblas zerknął, na niego z ukosa, zastanawiając się, skąd ten opryskliwy humor u Jonghyuna. Po chwili przypomniał sobie wczorajszy dzień i wszystko mu się rozjaśniło. Zapewne chodziło, o tę dziewczynę imieniem Hana, z którą pisał Key.
- Ja pierdolę! Nie musisz się od razu tak wyżywać, bo jakaś laska, nie dała ci dupy! - odwarknął Taemin, przez co Jonghyuna, aż wcisnęło w fotel, odbierając mu mowę. W sumie, nie tylko jemu. Minho, zerkał co chwila badawczo w boczne lusterko. Jinki, kręcił z niedowierzaniem głową, przysłaniając twarz dłonią. Key zaś zabijał wzrokiem Taemina, siedzącego tuż obok. Najmłodszy, aż trząsł się ze złości, zaciskając mocno szczęki. - Chyba nie muszę wspominać, że wychodzi, na to, że woli Kibuma. - dodał kpiąco, po czym jęknął z bólu, gdy Key uderzył go w potylicę. - Ała! A, to za co?
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny.
- Co?!
- Jajco. Lepiej wycofaj te słowa, zanim Jonghyun, odrzuci swoje zasady moralne i utopi cię w rzece, albo zakopie w pobliskim lesie... - burknął Key.
- Zamknijcie się w końcu! Już wam mówiłem, że nie toleruję szamotaniny i kłótni, kiedy prowadzę! - tym razem odezwał się Minho. Był, na tyle zły, aby na jego czole pojawiła się żyłka irytacji. - Ty! - wskazał palcem, na Taemina, gdy zatrzymał auto, na czerwonym świetle. - Nie pyskuj już, tylko wykonaj zadanie, bo zaraz pomogę Jonghyunowi w zbrodni. - burknął, patrząc pociemniałym wzrokiem, na Taemina, który, aż zgrzytał zębami. Gdy zerknął ukradkiem, na Jonghyuna, odnosił wrażenie, że z tej złości, zaraz urwie rączkę od drzwi samochodu. - Powinieneś się cieszyć Taemin, że chcemy dać tobie i Oli, przestrzeń! - warknął oburzony, ponownie patrząc w stronę młodszego Lee.
- Ok, ok! - Lee podniósł dłonie ku górze, przewracając oczyma. To nie spodobało się Minho, który klął coś pod nosem, na jego temat. - Uważam, że to bez sensu, ale ok. Pojadę po nią. A, jak zamierzacie wrócić?
- Siwon, aktualnie jest w agencji, więc nas podrzuci.- Skoro, tak uważacie...
- I przeproś Jonghyuna! - tym razem odezwał się Key.
- Muszę? Ja, tylko powiedziałem pra...
- Tak kurwa, musisz! - odwarknął Choi, będąc wręcz, za bardzo nabuzowanym, jak na niego przystało. Zapewne wszystko, przez fakt, że Marta, narobiła mu nadziei, na sowite podziękowanie, spędzając pół wieczora z Onew, a nie z nim. Tak, więc zapewne spuchnięte i bolące jaja, odbierały mu normalne funkcjonowanie dzisiejszego dnia.
- Ugh! Ok! - burknął niezadowolony Taemin. Przez chwilę rozchylał i zamykał usta, jakby słowa, które miał zaraz wypowiedzieć, miały wywołać u niego odruch wymiotny. Krzyżował hardo ręce, na piersi, co jakąś chwilę przygryzając ze złości swoją dolną wargę. Był zły, na Choi i na tę pieprzoną hierarchię, jaka panowała w Korei.
- Przepra... Przepraszam Jonghyun. - Taemin, wydukał tak, jakby miał coś obrzydliwego w ustach, co wywołało kpiące uśmieszki, u Key i Onew. Ci jednak spoważnieli od razu, widząc mrożące krew w żyłach spojrzenia pozostałej trójki.
*
Marta i Kibum, zgodnie przyznali, że po trzech godzinach harówki, należy im się odpoczynek. Rozsiedli się, więc w salonie, na obszernej sofie, przypatrując się dwóm szczeniakom. Te wesoło biegały, między salonem, otwartym korytarzem, a kuchnią. Marta, wpatrywała się w tę scenę z rozczuleniem, starając się ignorować fakt, iż Key, zerkał w jej stronę, co jakąś chwilę.
Może się jej tak, tylko zdawało, ale odnosiła wrażenie, jakby coś go dręczyło. Znała już Kibuma, na tyle, aby domyślić się, że jeśli będzie chciał jej coś wyznać, to to zrobi. Tak, więc czekała, na jego ruch.
- Zmęczyło mnie już, to dekorowanie, a jak pomyślę, że to jeszcze nie koniec, to ręce mi opadają. Jednak czego nie robi się, dla przyjaciół, prawda? - blondyn mruknął z ciężkim westchnieniem, upijając nieco mrożonej kawy, którą zrobił sobie i Marcie. Co było dla niego dziwnym, bo dziewczyna nie była jakoś chętna, na tego typu trunki. Śmiała się z tego, że przez Minho, zaczyna mieć inny stosunek, do kawy i nawet zaczyna jej ona smakować.
- Mnie też, ale jestem mocno zmotywowana, gdy wiem, że ta niespodzianka pomoże ocieplić ich stosunki.
- Oh, w to nie wątpię! Tak będą ocieplać te ''stosunki'', że aż będzie w domu wrzało! - Kibum, zaśmiał się z wrednym uśmieszkiem, prawie dostając poduszką w głowę.
- Zboczeniec! - Marta, burknęła zła, rzucając kolejną poduszką w stronę Key. Ten jednak zrobił kolejny unik, przenosząc się, na fotel.
- Chyba ty!
- Nieprawda!
- A właśnie, że tak! Zwłaszcza, gdy Minho, jest obok.
- Ugh! Zgiń śmiercią marną! - brunetka zmroziła go wzrokiem, siadając po turecku, niczym urażone dziecko. Gdy w telefonie Key, wybrzmiał dźwięk nowej wiadomości, automatycznie spojrzała w jego stronę. Cóż, zrobiła to automatycznie, bowiem urządzenie leżało obok. Następnie spojrzała w stronę Kim, który wręcz w ekspresowym tempie, pochwycił telefon i wrócił, na fotel. Zmrużyła swoje kocie oczy, próbując rozszyfrować ten przeszczęśliwy uśmiech, na twarzy rapera. Przypominał jej ten, którym to ją raczył, gdy byli razem. Przez to, zaczęła mu się jeszcze bardziej przyglądać, snując pewne domysły.
- Zmęczyło mnie już, to dekorowanie, a jak pomyślę, że to jeszcze nie koniec, to ręce mi opadają. Jednak czego nie robi się, dla przyjaciół, prawda? - blondyn mruknął z ciężkim westchnieniem, upijając nieco mrożonej kawy, którą zrobił sobie i Marcie. Co było dla niego dziwnym, bo dziewczyna nie była jakoś chętna, na tego typu trunki. Śmiała się z tego, że przez Minho, zaczyna mieć inny stosunek, do kawy i nawet zaczyna jej ona smakować.
- Mnie też, ale jestem mocno zmotywowana, gdy wiem, że ta niespodzianka pomoże ocieplić ich stosunki.
- Oh, w to nie wątpię! Tak będą ocieplać te ''stosunki'', że aż będzie w domu wrzało! - Kibum, zaśmiał się z wrednym uśmieszkiem, prawie dostając poduszką w głowę.
- Zboczeniec! - Marta, burknęła zła, rzucając kolejną poduszką w stronę Key. Ten jednak zrobił kolejny unik, przenosząc się, na fotel.
- Chyba ty!
- Nieprawda!
- A właśnie, że tak! Zwłaszcza, gdy Minho, jest obok.
- Ugh! Zgiń śmiercią marną! - brunetka zmroziła go wzrokiem, siadając po turecku, niczym urażone dziecko. Gdy w telefonie Key, wybrzmiał dźwięk nowej wiadomości, automatycznie spojrzała w jego stronę. Cóż, zrobiła to automatycznie, bowiem urządzenie leżało obok. Następnie spojrzała w stronę Kim, który wręcz w ekspresowym tempie, pochwycił telefon i wrócił, na fotel. Zmrużyła swoje kocie oczy, próbując rozszyfrować ten przeszczęśliwy uśmiech, na twarzy rapera. Przypominał jej ten, którym to ją raczył, gdy byli razem. Przez to, zaczęła mu się jeszcze bardziej przyglądać, snując pewne domysły.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał, przez co Marta, uśmiechnęła się uroczo. Wstała i powolnym, lecz pełnym gracji krokiem, podeszła bliżej siedzącego Key. Raper uważnie obserwował jej poczynania, marszcząc podejrzliwie swoje czoło.
Gdy tak się zachowywała, często coś chciała i Kibum, się nie mylił. Gdy Marta, siedziała już naprzeciwko niego z tą swoją uroczą miną, stał się czujniejszy. Obserwował uważnie, jak jej ręka zbliża się powoli ku niemu, niczym wąż do swojej ofiary. Kim pochwycił ją nagle, gdy ta wystrzeliła w jego kierunku, a bardziej telefonu, który nadal trzymał.
- Co ty kombinujesz? - zmroził dziewczynę wzrokiem, która nic sobie z tego nie robiła. Sama zmarszczyła w oburzeniu swoje czoło, po czym wyswobodziła swój nadgarstek. Ciekawość zżerała ją od środka, kim jest osoba, która wywołuje takie emocje u jej przyjaciela? Jednak, gdy mu się tak przyglądała, jej uwagę zwróciło co innego. Tak też dlatego Kibum, zdziwił się, gdy Marta, zaczęła rozdzielać, jego włosy. Robiła, to tak, aby powstał przedziałek z lekko odsłoniętym czołem po środku. Był zdumiony, tym gestem. Naprawdę spodziewał się raczej, że przyjaciółka chce mu podebrać telefon, aby sprawdzić, do kogo tak się szczerzył? Nawet, przez myśl mu nie przeszło, że chciała jedynie poprawić włosy!
Marta, była tak skupiona, że nawet nie zauważyła, jak czarne tęczówki Key, uważnie badały każdy skrawek, jej twarzy. Nawet jego malinowe usta, były lekko rozchylone, gdy uprzednio zwilżył je koniuszkiem języka.Jednak, jego największą uwagę, przykuły jej zielononiebieskie oczy, ze złotą obwódką dookoła źrenicy. Oczy, które od zawsze mu się podobały, bowiem były unikatowe, posiadając heterochromię centralną. Zwłaszcza w dziennym świetle, jak teraz, gdy dziewczyna siedziała twarzą do niego i okna, znajdującego się za nim.
Kibum, zawsze widział w tych kocich oczach, coś imponującego. Przez myśl przeszło mu nawet, że Ola, także miała wyjątkowy kolor. Dość nieodgadniony, przypominający wzburzone, jak i spokojne morze. Tutaj odcień także był zależny od intensywności światła.
- Co ty kombinujesz? - zmroził dziewczynę wzrokiem, która nic sobie z tego nie robiła. Sama zmarszczyła w oburzeniu swoje czoło, po czym wyswobodziła swój nadgarstek. Ciekawość zżerała ją od środka, kim jest osoba, która wywołuje takie emocje u jej przyjaciela? Jednak, gdy mu się tak przyglądała, jej uwagę zwróciło co innego. Tak też dlatego Kibum, zdziwił się, gdy Marta, zaczęła rozdzielać, jego włosy. Robiła, to tak, aby powstał przedziałek z lekko odsłoniętym czołem po środku. Był zdumiony, tym gestem. Naprawdę spodziewał się raczej, że przyjaciółka chce mu podebrać telefon, aby sprawdzić, do kogo tak się szczerzył? Nawet, przez myśl mu nie przeszło, że chciała jedynie poprawić włosy!
Marta, była tak skupiona, że nawet nie zauważyła, jak czarne tęczówki Key, uważnie badały każdy skrawek, jej twarzy. Nawet jego malinowe usta, były lekko rozchylone, gdy uprzednio zwilżył je koniuszkiem języka.Jednak, jego największą uwagę, przykuły jej zielononiebieskie oczy, ze złotą obwódką dookoła źrenicy. Oczy, które od zawsze mu się podobały, bowiem były unikatowe, posiadając heterochromię centralną. Zwłaszcza w dziennym świetle, jak teraz, gdy dziewczyna siedziała twarzą do niego i okna, znajdującego się za nim.
Kibum, zawsze widział w tych kocich oczach, coś imponującego. Przez myśl przeszło mu nawet, że Ola, także miała wyjątkowy kolor. Dość nieodgadniony, przypominający wzburzone, jak i spokojne morze. Tutaj odcień także był zależny od intensywności światła.
Key, był tak zapatrzony w brunetkę, że nawet nie zauważył, jak dziewczyna rujnuje mu idealnie ułożoną fryzurę.
- Lepiej było ci w takich włosach. - Marta, odezwała się cicho, przykuwając tym uwagę blondyna. Dopiero teraz do niego doszło, co się działo, w trakcie jego nieobecności ze światem. Czym prędzej włączył w telefonie tryb aparatu, po czym zaczął wpatrywać się w swoje odbicie. Poprawił niektóre kosmyki, zerkając podstępnie, to na Martę, to na swoje odbicie.
- Czyli twierdzisz, że podobam ci się w tej fryzurze, tak?
- Czyli twierdzisz, że podobam ci się w tej fryzurze, tak?
- Yhym. Uważam, że wyglądasz przystojniej. - brunetka z westchnieniem pokiwała głową, gdy Key w tym czasie spoglądał, na nią podejrzliwie.
- Przystojniej? - jego kącik ust drgnął w rozbawieniu, widząc lekkie zawstydzenie, na jej twarzy.
- Tak.
- Czyli ogólnie ci się podobam? - mężczyzna droczył się z nią.
- Tak. Yyy, to znaczy nie! Jesteś przystojny, ale... Ugh! Przestań ze mną pogrywać! - Marta, spojrzała na niego oburzona, gdy rozbawiony Key, roześmiał się w głos, klaszcząc, przy tym w dłonie.
- Uważaj, bo ci uwierzę... - brunetka burknęła bezwiednie, podciągając nogi pod brzuch. Objęła je rękoma i oparła brodę, na kolanach. Grymas twardo trzymał się, na jej ustach, gdy oczy patrzyły wszędzie, tylko nie, na Kibuma. Do, tego przystojnego, ale nie wypadało jej za bardzo, o tym wspominać, gdy była z Minho. Bała się, że ulatniające się do niej uczucia Key, ponownie się nasilą. A nie chciała, aby czuł się zraniony.
Kim odłożył komórkę, na stolik kawowy, stojący tuż obok. Rozsiadł się bliżej i patrzył, tym swoim zalotnym spojrzeniem w jasne oczy dziewczyny, gdy odważyła się, na niego spojrzeć.
- Nie wierzysz mi? - pewnie przybliżył swoją twarz do jej, uśmiechając się cwano.
- Przystojniej? - jego kącik ust drgnął w rozbawieniu, widząc lekkie zawstydzenie, na jej twarzy.
- Tak.
- Czyli ogólnie ci się podobam? - mężczyzna droczył się z nią.
- Tak. Yyy, to znaczy nie! Jesteś przystojny, ale... Ugh! Przestań ze mną pogrywać! - Marta, spojrzała na niego oburzona, gdy rozbawiony Key, roześmiał się w głos, klaszcząc, przy tym w dłonie.
Czuła się zażenowana, nie wiedząc, że akurat jej zdenerwowanie, było dla Key słodkie.
- Oh, skarbie... - zaczął, nieco poważniejąc. - Ale ja nic takiego nie robię. - wzruszył ramionami, jednak jego diabliki w oczach, aż zdradzały rosnącą w nim psotę.- Uważaj, bo ci uwierzę... - brunetka burknęła bezwiednie, podciągając nogi pod brzuch. Objęła je rękoma i oparła brodę, na kolanach. Grymas twardo trzymał się, na jej ustach, gdy oczy patrzyły wszędzie, tylko nie, na Kibuma. Do, tego przystojnego, ale nie wypadało jej za bardzo, o tym wspominać, gdy była z Minho. Bała się, że ulatniające się do niej uczucia Key, ponownie się nasilą. A nie chciała, aby czuł się zraniony.
Kim odłożył komórkę, na stolik kawowy, stojący tuż obok. Rozsiadł się bliżej i patrzył, tym swoim zalotnym spojrzeniem w jasne oczy dziewczyny, gdy odważyła się, na niego spojrzeć.
- Nie wierzysz mi? - pewnie przybliżył swoją twarz do jej, uśmiechając się cwano.
Marcie, jednak nie było do śmiechu, gdy jej serce biło zbyt szybko, niż powinno było. Samo powietrze, zrobiło się jakieś takie... Gęściejsze. Nie chciała czuć, tego wszystkiego. Przypominać sobie, jak to kiedyś było. Z tymi myślami, odsunęła się rumiana od Key, patrząc poważnie w jego ciemne oczy.
- Przestań Kibum. To krepujące.
- Aish... Tylko się z tobą droczę! - blondyn cofnął się, opadając plecami w fotel. - Wystarczyło, że za bardzo się przybliżyłem, a ty już masz w głowie, jakieś romanse! Nie ładnie, oj nie ładnie! - brwi Kim poruszyły się znacząco, co wywołało kolejną falę czerwoności, na twarzy dziewczyny.
- To nie tak! - ręce Marty, wystrzeliły w powietrze, jakby ten ruch miał dodać dosadności jej odpowiedzi. Jedynie w czym ten gest dodał dosadności, to większego śmiechu u blondyna.
- Chyba będę musiał pogadać z Minho, o...
- Kim Kibum!
- O... Parapetówce. - dodał, wywołując tymi słowami konsternację, na twarzy dziewczyny.
- Co? - zapytała w dalszym ciągu zdezorientowana. Nie spodziewała się takiego obrotu akcji. Siedziała tak, po prostu i jedynie mrugała energicznie powiekami, bo tylko, na to, było ją aktualnie stać.
- Dobrze słyszysz. - Kim zaśmiał się, klepiąc lekko czubek jej głowy.
- Serio? - zapytała niepewnie, jakby niedowierzając przyjacielowi. Widząc jednak po jego minie, że mówi serio, klasnęła radośnie w dłonie. - Ale świetnie! - pisnęła szczęśliwa, przez co szczeniaki zaczęły dawać głos. Key od razu zgromił ją wzrokiem, bo jak tak mogła straszyć, jego psie pociechy?
W końcu oboje wzięli się dalej do pracy, bowiem zostało im niby tak niewiele, ale czasu też mieli już powoli mało. Zwłaszcza, że każde z nich miało nieco inną wizję, na niespodziankę dla Oli i Taemina. Na szczęście udawało im się znaleźć jakiś kompromis. A, o to przecież chodziło, prawda?
Gdy Kibum, rozsypywał płatki róż, na podłodze, dziewczyna zerkała, na niego badawczo, przygotowując przekąski. Mrużyła podejrzliwie powieki, bowiem Key często zerkał w telefon i uśmiechał się do siebie. Teraz, była bardziej, niż pewna, że mężczyzna jest zauroczony. Pytanie, tylko w kim? Westchnęła, bijąc się z własnymi myślami, gdy wbijała wykałaczki w co drugą truskawę, umoczoną w czekoladzie. Nie chciała być wścibska i natarczywa, skąd u Kibuma, taki humor? Ale ciekawość w dalszym ciągu ją zżerała. Chyba nawet jeszcze bardziej.
- Wszystko ok? - Marta, prawie doznała zawału, gdy blondyn magicznym sposobem, zmaterializował się tuż obok, podkradając jedną z truskawek. Dotknęła dłonią miejsca, gdzie szaleńczo biło jej serce i spojrzała w jego stronę pobladłym wzrokiem. Jakim cudem, zamyśliła się, na tyle mocno, że nawet nie zareagowała, że raper zmaterializował się tuż obok?
- Ej, zostaw! To nie dla ciebie! - burknęła zła.
- Czemu mi się tak przyglądałaś? - zapytał zaintrygowany i już sięgał, po kolejną truskawkę, ale misja zakończyła się niepowodzeniem. Marta, sprytnie odtrąciła jego rękę, a nóż trzymanym, przez nią w drugiej dłoni, stanowczo odsunął Key od dalszego złodziejstwa.
- Wcale, tego nie robiłam.
- Nie kłam.
- Ugh... Ok! Odkąd tu jestem, zachowujesz się jakoś tak... Dziwnie.
- Dziwnie?
- Yhym... Jakbyś był, hmm... - zamyśliła się, zastanawiając się, czy na pewno chce poruszyć temat jego zachowania? - Zakochany?
- Zakochany powiadasz? - powtórzył nieco zakłopotany Kim, gładząc włosy z tyłu głowy.
To był, jego nerwowy odruch i Marta, bardzo dobrze, o tym wiedziała. Jak nic, było coś, na rzeczy.
- Tak. Jeśli się mylę, to... To mi powiedz. Nawet jeśli jest odwrotnie, to też. - przygryzła dolną wargę, przyglądając się z uwagą skupionej minie przyjaciela. Wyglądał, jakby się mocno wahał, jaką decyzję podjąć?
- Dowiesz się z czasem. - odparł od niechcenia i ruszył do psów. Jego ręce drżały, gdy dawał im jedzenie i wymieniał wodę, na świeżą. Na bank, ten wredny Kluczyk coś ukrywał! I Marta, była coraz, to bardziej pewna, że chodzi, o osobę. Nie chciała jednak go naciskać, chcąc dać mu przestrzeń i wolny wybór. Z tą myślą zajęła się dalej, przygotowaniami. Wstawiła zrobione jedzenie do lodówki, ponownie kalkulując, czy wszystko jest, na pewno kupione? Cóż, dziwnym byłoby, gdyby czegoś brakło, bowiem ona, jak i Kibum, zawsze ze starannością robili zakupy.
- Zostańmy przyjaciółmi, jak Ola i Onew. - Marta uniosła wzrok, słysząc te słowa, za swoimi plecami. Powoli zamknęła lodówkę i odwróciła się w stronę Key. Znowu miał poważną, ale nieco niepewną minę, jakby miał jej zaraz zdradzić, jakiś ogromny sekret!Nie rozumiała jednak jednego. Dlaczego jej, to powiedział? Przecież już dawno, to ustalili!
W końcu oboje wzięli się dalej do pracy, bowiem zostało im niby tak niewiele, ale czasu też mieli już powoli mało. Zwłaszcza, że każde z nich miało nieco inną wizję, na niespodziankę dla Oli i Taemina. Na szczęście udawało im się znaleźć jakiś kompromis. A, o to przecież chodziło, prawda?
Gdy Kibum, rozsypywał płatki róż, na podłodze, dziewczyna zerkała, na niego badawczo, przygotowując przekąski. Mrużyła podejrzliwie powieki, bowiem Key często zerkał w telefon i uśmiechał się do siebie. Teraz, była bardziej, niż pewna, że mężczyzna jest zauroczony. Pytanie, tylko w kim? Westchnęła, bijąc się z własnymi myślami, gdy wbijała wykałaczki w co drugą truskawę, umoczoną w czekoladzie. Nie chciała być wścibska i natarczywa, skąd u Kibuma, taki humor? Ale ciekawość w dalszym ciągu ją zżerała. Chyba nawet jeszcze bardziej.
- Wszystko ok? - Marta, prawie doznała zawału, gdy blondyn magicznym sposobem, zmaterializował się tuż obok, podkradając jedną z truskawek. Dotknęła dłonią miejsca, gdzie szaleńczo biło jej serce i spojrzała w jego stronę pobladłym wzrokiem. Jakim cudem, zamyśliła się, na tyle mocno, że nawet nie zareagowała, że raper zmaterializował się tuż obok?
- Ej, zostaw! To nie dla ciebie! - burknęła zła.
- Czemu mi się tak przyglądałaś? - zapytał zaintrygowany i już sięgał, po kolejną truskawkę, ale misja zakończyła się niepowodzeniem. Marta, sprytnie odtrąciła jego rękę, a nóż trzymanym, przez nią w drugiej dłoni, stanowczo odsunął Key od dalszego złodziejstwa.
- Wcale, tego nie robiłam.
- Nie kłam.
- Ugh... Ok! Odkąd tu jestem, zachowujesz się jakoś tak... Dziwnie.
- Dziwnie?
- Yhym... Jakbyś był, hmm... - zamyśliła się, zastanawiając się, czy na pewno chce poruszyć temat jego zachowania? - Zakochany?
- Zakochany powiadasz? - powtórzył nieco zakłopotany Kim, gładząc włosy z tyłu głowy.
To był, jego nerwowy odruch i Marta, bardzo dobrze, o tym wiedziała. Jak nic, było coś, na rzeczy.
- Tak. Jeśli się mylę, to... To mi powiedz. Nawet jeśli jest odwrotnie, to też. - przygryzła dolną wargę, przyglądając się z uwagą skupionej minie przyjaciela. Wyglądał, jakby się mocno wahał, jaką decyzję podjąć?
- Dowiesz się z czasem. - odparł od niechcenia i ruszył do psów. Jego ręce drżały, gdy dawał im jedzenie i wymieniał wodę, na świeżą. Na bank, ten wredny Kluczyk coś ukrywał! I Marta, była coraz, to bardziej pewna, że chodzi, o osobę. Nie chciała jednak go naciskać, chcąc dać mu przestrzeń i wolny wybór. Z tą myślą zajęła się dalej, przygotowaniami. Wstawiła zrobione jedzenie do lodówki, ponownie kalkulując, czy wszystko jest, na pewno kupione? Cóż, dziwnym byłoby, gdyby czegoś brakło, bowiem ona, jak i Kibum, zawsze ze starannością robili zakupy.
- Zostańmy przyjaciółmi, jak Ola i Onew. - Marta uniosła wzrok, słysząc te słowa, za swoimi plecami. Powoli zamknęła lodówkę i odwróciła się w stronę Key. Znowu miał poważną, ale nieco niepewną minę, jakby miał jej zaraz zdradzić, jakiś ogromny sekret!Nie rozumiała jednak jednego. Dlaczego jej, to powiedział? Przecież już dawno, to ustalili!
- Dlaczego mi, to mówisz?
- Bo chcę mieć pewność, że mogę ci zaufać. - uśmiechnął się szczerze, lecz dość niemrawo, jakby nie był nadal pewny, czy dobrze robi?
- Key przecież wiesz, że możesz mi ufać.
- Wiem i cóż, przez to, że mnie przejrzałaś, chcę podzielić się z tobą pewną informacją.- Co?! - Marta, była w totalnym szoku. - Kto, to jest? - zapytała zaciekawiona, gdy Kim pokazał jej zdjęcie, pewnej blondynki.
- Powiem ci, ale nie możesz nikomu powiedzieć dalej, jaką mam relację z tą dziewczyną, ok? Ani Minho, ani Oli, ani reszcie, jasne? Chłopacy, przez Jonghyuna, wiedzą, że z kimś piszę, ale nie mają pojęcia, o mojej relacji z tą osobą. To ma być nasza tajemnica, jasne? - Kim świdrował Martę, tak poważnym wzrokiem, jakby od tego, co zaraz jej wyzna, zależało czyjeś życie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz