- A może ta? - blondynka pokazała się w kolejnej sukience, przed Martą, która na jej widok, wybałuszyła zielononiebieskie oczy.
- Ola? Czy ty idziesz, na rozdanie nagród, czy do kina? - brunetka prychnęła, kiwając z dezaprobatą głową. Blondynka miała, na sobie ubraną dość odważną sukienkę w kolorze czerni. Ozdobne łańcuszki, w kolorze złotym, ciągnęły się wzdłuż tali, przy rękawach i dekolcie w serek.
- Przesadziłam, prawda? - blondynka przygryzła nieśmiało kciuk, uważnie obserwując Martę, tym razem kręcącą głową z aprobatą. Widziała po jej minie, że powoli męczy ją całe, to przedsięwzięcie.
- No raczej! I, to kolejny raz! Przypominam ci także, że mamy zimę i nie musisz ubierać sukienki. Możesz postawić, na spodnie i jakiś fajny sweterek, golf, lub koszulę. Chyba, że bardzo zależy ci, na czymś bardziej kobiecym, to ubierz długą spódnicę, zamiast spodni.
- Masz rację. Co ja bym bez ciebie zrobiła? - Ola, zamrugała z radością powiekami i zniknęła kolejny raz w pokoju. Brunetka w tym czasie zerknęła, na godzinę w telefonie i zaczęła rozmyślać, co by tu zrobić, aby zakończyć te wszystkie męki? Wtedy jej oczy, zerknęły automatycznie w stronę zamkniętych drzwi, od pokoju Gongchana. Przebiegły uśmieszek, do razu pojawił się, na jej ustach.
- Słuchaj Ola, ja pójdę trochę pomóc Gongchanowi, dobra?! Ja rozumiem, że ty kończąc, o siedemnastej, musiałaś szybko przyjść i się ogarniać. Ale nie ja, a trochę głupio, że tak został sam, na zamknięcie lokalu. - Marta, pośpiesznie wstała z podłogi, rozciągając obolałe ciało, które strzykało w niektórych miejscach. - Jak coś zajdziesz lepszego, to daj mi znać! - dodała, kierując się szybkim krokiem w stronę drzwi.
- Nie! On sobie poradzi, a ty poczekaj! Nigdzie, nie wychodź! - Ola, krzyknęła z pokoju, przez co Marta, zatrzymała się w półkroku. Przekręciła z westchnieniem oczyma, błagając niebiosa, aby wybieranie stroju, przez Olę, nie trwało wiecznie... W sumie nie mogło, tyle trwać, bo dziewczynie zostało niewiele czasu, do przyjazdu Onew. - Muszę przecież wyglądać, na godną zaufania dziewczynę, prawda?! A raczej przyjaciółkę! Co ja za głupoty gadam!
- Owszem, gadasz głupoty, bo już ci ta cała fałszywa akcja, na bycie dziewczyną Onew, uderzyła do głowy... - Marta, mruknęła pod nosem. - Dobra, nigdzie nie idę, ale masz ostatnią szansę, na ubiór i jeśli nie trafisz, szukasz dalej sama! - dziewczyna usiadła, na sofie, nawet nie zwracając uwagi, na wejście do pokoju.
- Nie bądź zła! Po prostu nie mam pojęcia, jak się ubrać! Co jeśli reporterzy naprawdę tam będą i zrobią, nam zdjęcia? Muszę przecież wyglądać dobrze, prawda?!
- Owszem, ale skąd masz pewność, że reporterzy złapią haczyk od menadżera i będą pod kinem?! Albo w jego okolicy? - Marta, westchnęła ciężko, dochodząc do wniosku, że to chyba jej dzisiejsze hobby. Ilość jej westchnień w ciągu dnia, stanowczo osiągnęła już swój limit.
Brunetka zerknęła w stronę ruchu, jaki dojrzała kątem oka, po czym zamarła. Ola, stojąca naprzeciwko niej, wyglądała tak prześlicznie w aktualnym stroju, że aż zabrakło jej słów! Polka miała, na sobie czarną koszulę, błyszczącą niczym satyna, włożoną w niebieską, nieco rozkloszowaną spódnicę. Ta radośnie falowała wokoło jej sylwetki, gdy tylko blondynka, okręciła się dwa razy.
- I jak? Może być? - zapytała, zerkając to na oniemiałą Martę, to na swój ubiór. - Widzę, że ci się podoba, skoro nie jesteś w stanie wydobyć z siebie słowa. - zaśmiała się i wróciła do pokoju, aby obejrzeć się w lustrze szafy.
- Co mogę innego powiedzieć, jak nie to, że brałabym? - Marta, udała się za nią i ponownie jej się przyjrzała, podpierając się ramieniem, o framugę.
- Dobra, to w takim razie pójdę w tej.
- Nie! Nie możesz! - brunetka odparła z paniką, jakby się paliło.
- Czemu niby? - Ola, zdumiała się.
- Bo, jak cię Onew w niej zobaczy to... - Marta, nie dokończyła, bo jej usta zostały brutalnie zatkane, przez palec Oli. Ciemne rzęsy brunetki zafalowały, gdy zamrugała zaskoczona powiekami.
- Daj, na luz Martuś. Nic mu nie będzie. - machnęła niedbale dłonią, po czym pogładziła z radością spódnice, zerkając dumnie w swoje odbicie. To nie umknęło uwadze brunetki, która skrzyżowała ręce, na piersi, mrużąc podejrzliwie swoje powieki. Uważała, ze reakcja przyjaciółki, raczej nie powinna być, aż tak bardzo pozytywna, jak teraz. Powinna podejść do tego planu neutralnie, a nie cieszyć się, jakby naprawdę szła, na prawdziwą randkę z Jinkim! Wrażenie było jednak inne. Jej ciemnozielone oczy cieszyły się tak samo mocno, jak jasnoróżowe usta. Nawet jej poliki nabrały rumieńców, co było kolejnym punktem, który wywoływał podejrzenia u Marty.
- Tylko pamiętaj Ola, masz Taemina. Rozumiem, że cieszysz się, na wspólnie spędzony czas z Onew, ale nie zapominaj, czyją dziewczyną aktualnie jesteś. - niższa upomniała ją, machając ostrzegawczo palcem, przed oczyma Oli. Trochę się obawiała, że tych dwoje, ponownie coś odwali, co doprowadzi do kolejnej afery. Zwłaszcza, iż wiedziała od Minho, że Jinki, naprawdę czuje mięte do blondynki, ale stara się, to mocno ukrywać.
- Martuś... - blondynka powiedziała słodko, opierając dłonie, na spiętych ramionach przyjaciółki. - Wiem, o tym bardzo dobrze, więc się nie martw, oki? - przytuliła starszą od siebie dziewczynę i uśmiechnęła się, patrząc ponownie w jej zaniepokojone oczy. Nie była świadoma tego, że jej oczy, ponownie są zbyt radosne, niż wymagała tego sytuacja.
- Trzymam cię za słowo, bo jak nie, to osobiście skopie ci ten seksowny tyłek! -kolejny raz palec Marty, poruszał się groźnie, przed oczyma Oli, po czym wskazał ukryty pod materiałem tyłek. Gdy brunetka chciała coś dodać, jej komórka zaczęła dzwonić. Wyjęła urządzenie z tylnej kieszeni spodni i spojrzała, na ekran. Jej mina momentalnie zrzedła, gdy ujrzała nazwę nadawcy.
- Kto to? - blondynka zapytała, jednak nie dostała odpowiedzi, bowiem Marta, odebrała połączenie i odeszła w stronę kuchni. Ola, patrzyła zmartwionym wzrokiem w kierunku przyjaciółki, która stała wręcz pobladła. Kiwała potakująco głową i kręciła się prawie dookoła wyspy kuchennej. Polka domyśliła się, że musiał, to być ważny telefon. Być może, był z agencji sprzątającej, w której była zatrudniona Marta? W sumie, to było bardziej niż pewne, bowiem dłonie brunetki, trzęsły się w stresie.
Ola, nie chcąc przeszkadzać przyjaciółce w rozmowie, wróciła do pokoju, z zamiarem dobrania złotych dodatków i jakiegoś sweterka. Zima nie rozpieszczała ostatnio, więc trzeba było ubierać się cieplej. A, że Ola, była nieco przysłowiowym zmarzlakiem, bardziej ceniła uczucie ciepła, niczym latem, niż dopadającego chłodu zimy.
Gdy dobrała, co było trzeba, wyszła z pokoju. Wtedy dojrzała, jak brunetka się rozłącza, stojąc do niej tyłem. Podeszła, więc bliżej, słysząc dźwięk uderzenia, gdy Marta, wręcz odrzuciła telefon, na blat kuchenny. Następnie oparła się, o niego drżącymi dłońmi. To był sygnał dla Oli, aby szybko do niej podejść.
- Co jest? - spojrzała zaniepokojona, na wręcz pobladłą przyjaciółkę. Jej oczy zdawały się błyszczeć, od gromadzących się łez.
- Owszem, gadasz głupoty, bo już ci ta cała fałszywa akcja, na bycie dziewczyną Onew, uderzyła do głowy... - Marta, mruknęła pod nosem. - Dobra, nigdzie nie idę, ale masz ostatnią szansę, na ubiór i jeśli nie trafisz, szukasz dalej sama! - dziewczyna usiadła, na sofie, nawet nie zwracając uwagi, na wejście do pokoju.
- Nie bądź zła! Po prostu nie mam pojęcia, jak się ubrać! Co jeśli reporterzy naprawdę tam będą i zrobią, nam zdjęcia? Muszę przecież wyglądać dobrze, prawda?!
- Owszem, ale skąd masz pewność, że reporterzy złapią haczyk od menadżera i będą pod kinem?! Albo w jego okolicy? - Marta, westchnęła ciężko, dochodząc do wniosku, że to chyba jej dzisiejsze hobby. Ilość jej westchnień w ciągu dnia, stanowczo osiągnęła już swój limit.
Brunetka zerknęła w stronę ruchu, jaki dojrzała kątem oka, po czym zamarła. Ola, stojąca naprzeciwko niej, wyglądała tak prześlicznie w aktualnym stroju, że aż zabrakło jej słów! Polka miała, na sobie czarną koszulę, błyszczącą niczym satyna, włożoną w niebieską, nieco rozkloszowaną spódnicę. Ta radośnie falowała wokoło jej sylwetki, gdy tylko blondynka, okręciła się dwa razy.
- I jak? Może być? - zapytała, zerkając to na oniemiałą Martę, to na swój ubiór. - Widzę, że ci się podoba, skoro nie jesteś w stanie wydobyć z siebie słowa. - zaśmiała się i wróciła do pokoju, aby obejrzeć się w lustrze szafy.
- Co mogę innego powiedzieć, jak nie to, że brałabym? - Marta, udała się za nią i ponownie jej się przyjrzała, podpierając się ramieniem, o framugę.
- Dobra, to w takim razie pójdę w tej.
- Nie! Nie możesz! - brunetka odparła z paniką, jakby się paliło.
- Czemu niby? - Ola, zdumiała się.
- Bo, jak cię Onew w niej zobaczy to... - Marta, nie dokończyła, bo jej usta zostały brutalnie zatkane, przez palec Oli. Ciemne rzęsy brunetki zafalowały, gdy zamrugała zaskoczona powiekami.
- Daj, na luz Martuś. Nic mu nie będzie. - machnęła niedbale dłonią, po czym pogładziła z radością spódnice, zerkając dumnie w swoje odbicie. To nie umknęło uwadze brunetki, która skrzyżowała ręce, na piersi, mrużąc podejrzliwie swoje powieki. Uważała, ze reakcja przyjaciółki, raczej nie powinna być, aż tak bardzo pozytywna, jak teraz. Powinna podejść do tego planu neutralnie, a nie cieszyć się, jakby naprawdę szła, na prawdziwą randkę z Jinkim! Wrażenie było jednak inne. Jej ciemnozielone oczy cieszyły się tak samo mocno, jak jasnoróżowe usta. Nawet jej poliki nabrały rumieńców, co było kolejnym punktem, który wywoływał podejrzenia u Marty.
- Tylko pamiętaj Ola, masz Taemina. Rozumiem, że cieszysz się, na wspólnie spędzony czas z Onew, ale nie zapominaj, czyją dziewczyną aktualnie jesteś. - niższa upomniała ją, machając ostrzegawczo palcem, przed oczyma Oli. Trochę się obawiała, że tych dwoje, ponownie coś odwali, co doprowadzi do kolejnej afery. Zwłaszcza, iż wiedziała od Minho, że Jinki, naprawdę czuje mięte do blondynki, ale stara się, to mocno ukrywać.
- Martuś... - blondynka powiedziała słodko, opierając dłonie, na spiętych ramionach przyjaciółki. - Wiem, o tym bardzo dobrze, więc się nie martw, oki? - przytuliła starszą od siebie dziewczynę i uśmiechnęła się, patrząc ponownie w jej zaniepokojone oczy. Nie była świadoma tego, że jej oczy, ponownie są zbyt radosne, niż wymagała tego sytuacja.
- Trzymam cię za słowo, bo jak nie, to osobiście skopie ci ten seksowny tyłek! -kolejny raz palec Marty, poruszał się groźnie, przed oczyma Oli, po czym wskazał ukryty pod materiałem tyłek. Gdy brunetka chciała coś dodać, jej komórka zaczęła dzwonić. Wyjęła urządzenie z tylnej kieszeni spodni i spojrzała, na ekran. Jej mina momentalnie zrzedła, gdy ujrzała nazwę nadawcy.
- Kto to? - blondynka zapytała, jednak nie dostała odpowiedzi, bowiem Marta, odebrała połączenie i odeszła w stronę kuchni. Ola, patrzyła zmartwionym wzrokiem w kierunku przyjaciółki, która stała wręcz pobladła. Kiwała potakująco głową i kręciła się prawie dookoła wyspy kuchennej. Polka domyśliła się, że musiał, to być ważny telefon. Być może, był z agencji sprzątającej, w której była zatrudniona Marta? W sumie, to było bardziej niż pewne, bowiem dłonie brunetki, trzęsły się w stresie.
Ola, nie chcąc przeszkadzać przyjaciółce w rozmowie, wróciła do pokoju, z zamiarem dobrania złotych dodatków i jakiegoś sweterka. Zima nie rozpieszczała ostatnio, więc trzeba było ubierać się cieplej. A, że Ola, była nieco przysłowiowym zmarzlakiem, bardziej ceniła uczucie ciepła, niczym latem, niż dopadającego chłodu zimy.
Gdy dobrała, co było trzeba, wyszła z pokoju. Wtedy dojrzała, jak brunetka się rozłącza, stojąc do niej tyłem. Podeszła, więc bliżej, słysząc dźwięk uderzenia, gdy Marta, wręcz odrzuciła telefon, na blat kuchenny. Następnie oparła się, o niego drżącymi dłońmi. To był sygnał dla Oli, aby szybko do niej podejść.
- Co jest? - spojrzała zaniepokojona, na wręcz pobladłą przyjaciółkę. Jej oczy zdawały się błyszczeć, od gromadzących się łez.
- Dzwonili z agencji...
- I?
- I chcą, abym dziś przyszła, w sprawie tego zawieszenia od sprzątania starego mieszkania chłopaków. Więc pewnie dowiem się, że zostanie, ono sprzedane, jak powiedział Minho, przez co odejdzie mi zlecenie. - westchnęła ciężko, jakby na jej płucach coś ciążyło. - Mam złe przeczucia, bo na daną chwilę, było ono jedyne. Na razie nic innego nie byli w stanie mi dać. Na pewno mnie zwolnią. - jęknęła, jakby zapomniała, że jeszcze niedawno, na wieści, o sprzedaży mieszkania, podeszła do tej sprawy, na chłodno. Było przecież mówione, że Ola, weźmie ją, na ten czas pod swoje skrzydła. Ale, jak widać emocje i zderzenie z rzeczywistością, brały górę, nad logicznym myśleniem Marty.
- Marta, głuptasie... - przyjaciółka przytuliła roztrzęsioną Polkę. - Przecież było mówione, przy Minho, że jeśli tak się stanie, zawsze możesz pracować u mnie! Pamiętasz? - Marta, spojrzała na nią tępo i po chwili plasnęła dłonią w czoło. Ten gest sprawił, iż Ola, patrzyła w jej stronę z uniesioną brwią.
- Fakt! Zapomniałam, że na tym świecie, mieszka ze mną mój prywatny anioł stróż! - zaśmiała się, ocierając zagubioną łzę z policzka.
- Anioł powiadasz? Hmmm... Ciekawe dla ilu osób, już nim jestem? - Ola, przyłożyła dwa palce do brody i patrzyła przed siebie w skupieniu. Jednak kąciki jej ust drgały, powstrzymując ją od parsknięcia śmiechem.
- Już sobie tak nie schlebiaj...
- Ałć! To bolało! - Ola, mruknęła z udawanym smutkiem, łapiąc się teatralnie za serce.
- W sumie w razie co, jeszcze jest opcja opieki nad psami Kibuma.
- Myślę, że nie chcesz tego robić.
- Fakt... Już widzę, jaki jest upierdliwy, bo założyłam, nie to ubranko, co trzeba. - brunetka odparła z powagą, imitując głos Kibuma, co rozbawiło Olę.
- Na pewno wszystko się ułoży. A może dowiesz się dobrej nowiny? Na przykład, że agencja chce cię zatrudnić do sprzątania dormu, za namową Minho i chłopaków?
- Oby... - Marta, westchnęła ciężko i popatrzyła, na zegarek, wiszący w salonie, nad drzwiami pokoi. Dochodziła osiemnasta, więc Lee Jinki, lada moment miał przyjechać po Olę. - Dobra słodziutka, zbieraj się, bo zaraz Onew, po ciebie podjedzie, a Ty, jak zawsze w proszku.
- Wcale nie! Muszę, tylko się umalować i...
- No właśnie! Musisz się umalować, a trochę ci to schodzi.
- Dziś pójdzie mi, to sprawnie.
- Yhym... Ile razy, to już słyszałam?
- Marta! Jesteś okrutna!
- Ja? Nie, coś ty! Ja mówię prawdę i tylko prawdę! - kąciki ust Marty, drgały rozbawione, gdy próbowała ukryć wredny uśmieszek. - Zawsze się wszędzie spóźniasz! I nie tylko, ja tak uważam.
- Nieprawda!
- Prawda, prawda. - brunetka odparła z powagą i zaczęła uciekać z kuchni, przed Olą, która trzymała już zwiniętą ścierkę w dłoni. Oczywiście z zamiarem uderzenia nią, w tyłek Marty. Nagle stanęła, jak wryta.
- Cholera! Faktycznie muszę się zbierać! - Ola, popatrzyła przerażona, na zegarek i czmychnęła szybko do łazienki, pozostawiając Martę, bez szwanku.
Gdy w salonie pojawił się Kibum, z dużym transporterem dla psów, każdy zwrócił, na niego uwagę.
- Jestem! I muszę wam kogoś przedstawić! - odparł radośnie i odłożył transporter, na stoliczku kawowym. Wydobywały się z niego skomlenia i ciche poszczekiwania, więc reszta popatrzyła po sobie znacząco. Kim Kibum, nie żartował i faktycznie będzie miał dwa psy!
- I?
- I chcą, abym dziś przyszła, w sprawie tego zawieszenia od sprzątania starego mieszkania chłopaków. Więc pewnie dowiem się, że zostanie, ono sprzedane, jak powiedział Minho, przez co odejdzie mi zlecenie. - westchnęła ciężko, jakby na jej płucach coś ciążyło. - Mam złe przeczucia, bo na daną chwilę, było ono jedyne. Na razie nic innego nie byli w stanie mi dać. Na pewno mnie zwolnią. - jęknęła, jakby zapomniała, że jeszcze niedawno, na wieści, o sprzedaży mieszkania, podeszła do tej sprawy, na chłodno. Było przecież mówione, że Ola, weźmie ją, na ten czas pod swoje skrzydła. Ale, jak widać emocje i zderzenie z rzeczywistością, brały górę, nad logicznym myśleniem Marty.
- Marta, głuptasie... - przyjaciółka przytuliła roztrzęsioną Polkę. - Przecież było mówione, przy Minho, że jeśli tak się stanie, zawsze możesz pracować u mnie! Pamiętasz? - Marta, spojrzała na nią tępo i po chwili plasnęła dłonią w czoło. Ten gest sprawił, iż Ola, patrzyła w jej stronę z uniesioną brwią.
- Fakt! Zapomniałam, że na tym świecie, mieszka ze mną mój prywatny anioł stróż! - zaśmiała się, ocierając zagubioną łzę z policzka.
- Anioł powiadasz? Hmmm... Ciekawe dla ilu osób, już nim jestem? - Ola, przyłożyła dwa palce do brody i patrzyła przed siebie w skupieniu. Jednak kąciki jej ust drgały, powstrzymując ją od parsknięcia śmiechem.
- Już sobie tak nie schlebiaj...
- Ałć! To bolało! - Ola, mruknęła z udawanym smutkiem, łapiąc się teatralnie za serce.
- W sumie w razie co, jeszcze jest opcja opieki nad psami Kibuma.
- Myślę, że nie chcesz tego robić.
- Fakt... Już widzę, jaki jest upierdliwy, bo założyłam, nie to ubranko, co trzeba. - brunetka odparła z powagą, imitując głos Kibuma, co rozbawiło Olę.
- Na pewno wszystko się ułoży. A może dowiesz się dobrej nowiny? Na przykład, że agencja chce cię zatrudnić do sprzątania dormu, za namową Minho i chłopaków?
- Oby... - Marta, westchnęła ciężko i popatrzyła, na zegarek, wiszący w salonie, nad drzwiami pokoi. Dochodziła osiemnasta, więc Lee Jinki, lada moment miał przyjechać po Olę. - Dobra słodziutka, zbieraj się, bo zaraz Onew, po ciebie podjedzie, a Ty, jak zawsze w proszku.
- Wcale nie! Muszę, tylko się umalować i...
- No właśnie! Musisz się umalować, a trochę ci to schodzi.
- Dziś pójdzie mi, to sprawnie.
- Yhym... Ile razy, to już słyszałam?
- Marta! Jesteś okrutna!
- Ja? Nie, coś ty! Ja mówię prawdę i tylko prawdę! - kąciki ust Marty, drgały rozbawione, gdy próbowała ukryć wredny uśmieszek. - Zawsze się wszędzie spóźniasz! I nie tylko, ja tak uważam.
- Nieprawda!
- Prawda, prawda. - brunetka odparła z powagą i zaczęła uciekać z kuchni, przed Olą, która trzymała już zwiniętą ścierkę w dłoni. Oczywiście z zamiarem uderzenia nią, w tyłek Marty. Nagle stanęła, jak wryta.
- Cholera! Faktycznie muszę się zbierać! - Ola, popatrzyła przerażona, na zegarek i czmychnęła szybko do łazienki, pozostawiając Martę, bez szwanku.
*
Gdy w salonie pojawił się Kibum, z dużym transporterem dla psów, każdy zwrócił, na niego uwagę.
- Jestem! I muszę wam kogoś przedstawić! - odparł radośnie i odłożył transporter, na stoliczku kawowym. Wydobywały się z niego skomlenia i ciche poszczekiwania, więc reszta popatrzyła po sobie znacząco. Kim Kibum, nie żartował i faktycznie będzie miał dwa psy!
Minho, Taemin i Jonghyun, siedzący przy danym meblu, z zadowolonymi westchnieniami, przybliżyli się do transportera. Zaczęli przyglądać się dwóm małym szczeniakom pudla, przez przezroczystą siatkę. Znajdowały się one w dwóch osobnych przegrodach. Brązowy szczeniak znajdował się, po lewej stronie, a czarny po prawej.
- Przedstawiam wam Comme Des i Garcons! Ten pierwszy jest brązowy, a ten drugi czarny! - blondyn wyjął dwa szczeniaki rasy pudel i z uśmiechem małego chłopca, wtulił je w siebie.
- Omo! Ale słodziaki! - Minho, odezwał się, jako pierwszy, delikatnie głaszcząc czarnego pudla po główce.
- Mogę jednego potrzymać? - zapytał ochoczo Taemin, także się podnosząc z wyciągniętymi ku Comme Des, dłońmi. Zamarł jednak, gdy Key syknął, na niego ostrzegawczo.
- Chyba nie mam, aż tak dużego zaufania, względem ciebie. - skwitował z kwaśną miną, mierząc Taemina, nieufnym wzrokiem.
- Oj przestań! Nic mu przecież nie zrobię! - najmłodszy fuknął z zawodem.
- Dobra! Ale Minho, ma być obok, w razie gdybyś miał upuścić szczeniaka.
- Teraz, to przesadziłeś! - Lee nastroszył się, wydymając z urazą dolną wargę.
- Nie przejmuj się Taemin, będę cię asekurował! - Minho, także zaczął żartować z najmłodszego, gdy obejmując go ramieniem, spojrzał mu w oczy.
- Znasz bajkę, o wężu?
- Hmm, nie?
- Ja znam! - Jonghyun, wyszczerzył się szyderczo do Minho. - Wąż w niej mówi Ssspierdalaj! - syknął niczym wąż i parsknął śmiechem, gdy zszokowany Minho, zerkał po przyjaciołach.
- To było chamskie Tae, jeśli chciałeś, to powiedzieć... - Choi burknął urażony. - Nawet nie pytam, skąd znasz takie rzeczy.
- Od Marty.
- Od Marty?! Tym bardziej ci nie wierzę! - brunet obruszył się, ignorując znaczące spojrzenia reszty, oznajmiające mu, że Lee ma rację. Wyglądało to tak, jakby próbował ignorować fakt, że jego ukochana, czasami używa wulgarnego języka.
Kibum, w końcu podał czarnego szczeniaka Taeminowi i Minho, zaś Jonghyunowi, brązowego. Wręcz z rozczuleniem przyglądał się wszystkiemu, ale jedno oko miał bardziej czujne, na Taemina.
Nagle wybrzmiał dźwięk nowej wiadomości. Każdy wiedział, że słodki dźwięk szczekania, należał do Kibuma. Gdy blondyn sięgnął do kieszeni spodni, po urządzenie i zaczął odpisywać, na widomość, reszta zwróciła, na niego uwagę. Wpatrywali się w kumpla badawczo, wiedząc bardzo dobrze, że te roześmiane oczy i usta, znaczyły coś więcej, niż radość z nowych pupili w domu.
Minho, od razu spochmurniał, jakby w obawie, że to, na widok wiadomości od Marty, raper tak słodko się uśmiecha. Kibum, nie raz lubił robić mu, na złość, chwaląc się tym, że mimo uprzednich zgrzytów, ma super kontakt z Polką. Chociaż z drugiej strony, ten wyraz twarzy był inny. Zwłaszcza uśmiech. Wyglądał tak, jakby Kibum, był zakochany. Podobnie wyglądał, gdy ułożyło mu się z Martą i byli chwilę w związku. Ale nadal ten uśmiech był inny, niż wtedy.
Chłopacy popatrzyli po sobie pytająco, gdy każdy z nich pomyślał, że Kim, na nowo się zakochał. Pytanie, tylko w kim?
- A gdzie kurczak? - Key przysiadł się, na podłodze, obok stoliczka, gdy chłopacy w dalszym ciągu, przypatrywali się mu podejrzliwie. Nie rozumieli jego pytania, bowiem przecież wiedział, tak jak i oni, że Jinki, miał dzisiaj mieć fałszywą randkę z Olą. Jedynie Taemin, zrobił skwaszoną minę, na samą myśl, że jego dziewczyna idzie, na udawaną randkę z ich przyjacielem.
- Czemu nic nie mówicie? - dodał zdziwiony i przybliżył się, na czworaka do Jonghyuna, aby psotnie szturchać palcem małe łapki Comme Des. Szczeniak zaskomlał, wiercąc się, na kolanach Kima, który siedział ze zmrużonymi powiekami. Przyglądał się z uwagą Kibumowi, jakby chcąc cokolwiek wyczytać z jego roześmianych oczu.
- Nic nie mówimy, bo coś nam tu nie pasuje, prawda chłopaki? - zaczął Minho, patrząc po przyglądających się mu przyjaciołach. Przytaknęli, na jego słowa głowami, zerkając po chwili, na psy i zdezorientowanego Kibuma.
- Co niby takiego wam nie pasuje? - policzki Kibuma, nabrały purpury, co nie umknęło oczom trójki przyjaciół. Nie z nimi były te numery i udawanie, o co chodzi? Znali Kibuma, zbyt długo, aby nie domyślić się, że coś jest, na rzeczy.
- Na przykład twoje zachowanie sprzed chwili? - zaczął Jonghyun, oddając blondynowi szczeniaka.
- Co z nim nie tak?
- Było po prostu... Dziwne. Chyba jeszcze nie widziałem z chłopakami, abyś na widok wiadomości, zareagował taką radością. Do tego inną, niż na treści od starych przyjaciół. I na pewno nie chodzi, o Martę, bo inaczej reagujesz, na te od niej. A nawet reagowałeś, gdy ze sobą kręciliście. - starszy Kim popatrzył skonsternowany, na blondyna, a następnie zerknął w stronę Minho i Taemina. Chciał się upewnić, czy oboje odnoszą takie samo wrażenie.
- Dziwne? - Key prychnął, ale jego zachowanie świadczyło, o tym, że się zmieszał. -Chyba wam coś mózg przypaliło, bo zachowuję się normalnie. - dodał i wstał z miejsca, pozostawiając szczeniaka, na podłodze. Minho, także odłożył Garcons, aby ten mógł podbiec do swojego psiego brata.
- To chyba tobie coś się przepaliło w głowie, nie nam. - burknął Choi, także wstając, na równe nogi. Jonghyun i Taemin, popatrzyli po sobie, następnie zerkając w stronę Kibuma, który zaczął wyjmować gadżety dla psów z ogromnej torby. Dopiero teraz wszyscy zauważyli, że ten chudzielec, sam przyniósł tak ogromną torbę, jak i transporter dla małych psów. Z reguły narzekał i wołał kogoś silniejszego, aby pomógł mu z ciężkimi rzeczami. Czyżby jakaś miłość go uskrzydlała? - Ten chytry uśmieszek cię zdradza. Mnie na pewno nie oszukasz.
- Jesteście pojebani. - Key pokręcił z dezaprobatą głową. - Wychodzi, na to, że nie mogę być zadowolony bez powodu, bo zaraz musi się coś wydarzyć... - westchnął cierpiętniczo, przekręcając lekceważąco oczyma.
- Kłamiesz Key, oj kłamiesz. - Minho, parsknął kpiąco, krzyżując z hardą miną swoje ręce, na piersi, co było znakiem dla Kibuma, aby lepiej ich nie oszukiwał. Tymczasem Jonghyun, zamyślił się, przez chwilę, marszcząc w skupieniu swoje czoło.
- Przedstawiam wam Comme Des i Garcons! Ten pierwszy jest brązowy, a ten drugi czarny! - blondyn wyjął dwa szczeniaki rasy pudel i z uśmiechem małego chłopca, wtulił je w siebie.
- Omo! Ale słodziaki! - Minho, odezwał się, jako pierwszy, delikatnie głaszcząc czarnego pudla po główce.
- Mogę jednego potrzymać? - zapytał ochoczo Taemin, także się podnosząc z wyciągniętymi ku Comme Des, dłońmi. Zamarł jednak, gdy Key syknął, na niego ostrzegawczo.
- Chyba nie mam, aż tak dużego zaufania, względem ciebie. - skwitował z kwaśną miną, mierząc Taemina, nieufnym wzrokiem.
- Oj przestań! Nic mu przecież nie zrobię! - najmłodszy fuknął z zawodem.
- Dobra! Ale Minho, ma być obok, w razie gdybyś miał upuścić szczeniaka.
- Teraz, to przesadziłeś! - Lee nastroszył się, wydymając z urazą dolną wargę.
- Nie przejmuj się Taemin, będę cię asekurował! - Minho, także zaczął żartować z najmłodszego, gdy obejmując go ramieniem, spojrzał mu w oczy.
- Znasz bajkę, o wężu?
- Hmm, nie?
- Ja znam! - Jonghyun, wyszczerzył się szyderczo do Minho. - Wąż w niej mówi Ssspierdalaj! - syknął niczym wąż i parsknął śmiechem, gdy zszokowany Minho, zerkał po przyjaciołach.
- To było chamskie Tae, jeśli chciałeś, to powiedzieć... - Choi burknął urażony. - Nawet nie pytam, skąd znasz takie rzeczy.
- Od Marty.
- Od Marty?! Tym bardziej ci nie wierzę! - brunet obruszył się, ignorując znaczące spojrzenia reszty, oznajmiające mu, że Lee ma rację. Wyglądało to tak, jakby próbował ignorować fakt, że jego ukochana, czasami używa wulgarnego języka.
Kibum, w końcu podał czarnego szczeniaka Taeminowi i Minho, zaś Jonghyunowi, brązowego. Wręcz z rozczuleniem przyglądał się wszystkiemu, ale jedno oko miał bardziej czujne, na Taemina.
Nagle wybrzmiał dźwięk nowej wiadomości. Każdy wiedział, że słodki dźwięk szczekania, należał do Kibuma. Gdy blondyn sięgnął do kieszeni spodni, po urządzenie i zaczął odpisywać, na widomość, reszta zwróciła, na niego uwagę. Wpatrywali się w kumpla badawczo, wiedząc bardzo dobrze, że te roześmiane oczy i usta, znaczyły coś więcej, niż radość z nowych pupili w domu.
Minho, od razu spochmurniał, jakby w obawie, że to, na widok wiadomości od Marty, raper tak słodko się uśmiecha. Kibum, nie raz lubił robić mu, na złość, chwaląc się tym, że mimo uprzednich zgrzytów, ma super kontakt z Polką. Chociaż z drugiej strony, ten wyraz twarzy był inny. Zwłaszcza uśmiech. Wyglądał tak, jakby Kibum, był zakochany. Podobnie wyglądał, gdy ułożyło mu się z Martą i byli chwilę w związku. Ale nadal ten uśmiech był inny, niż wtedy.
Chłopacy popatrzyli po sobie pytająco, gdy każdy z nich pomyślał, że Kim, na nowo się zakochał. Pytanie, tylko w kim?
- A gdzie kurczak? - Key przysiadł się, na podłodze, obok stoliczka, gdy chłopacy w dalszym ciągu, przypatrywali się mu podejrzliwie. Nie rozumieli jego pytania, bowiem przecież wiedział, tak jak i oni, że Jinki, miał dzisiaj mieć fałszywą randkę z Olą. Jedynie Taemin, zrobił skwaszoną minę, na samą myśl, że jego dziewczyna idzie, na udawaną randkę z ich przyjacielem.
- Czemu nic nie mówicie? - dodał zdziwiony i przybliżył się, na czworaka do Jonghyuna, aby psotnie szturchać palcem małe łapki Comme Des. Szczeniak zaskomlał, wiercąc się, na kolanach Kima, który siedział ze zmrużonymi powiekami. Przyglądał się z uwagą Kibumowi, jakby chcąc cokolwiek wyczytać z jego roześmianych oczu.
- Nic nie mówimy, bo coś nam tu nie pasuje, prawda chłopaki? - zaczął Minho, patrząc po przyglądających się mu przyjaciołach. Przytaknęli, na jego słowa głowami, zerkając po chwili, na psy i zdezorientowanego Kibuma.
- Co niby takiego wam nie pasuje? - policzki Kibuma, nabrały purpury, co nie umknęło oczom trójki przyjaciół. Nie z nimi były te numery i udawanie, o co chodzi? Znali Kibuma, zbyt długo, aby nie domyślić się, że coś jest, na rzeczy.
- Na przykład twoje zachowanie sprzed chwili? - zaczął Jonghyun, oddając blondynowi szczeniaka.
- Co z nim nie tak?
- Było po prostu... Dziwne. Chyba jeszcze nie widziałem z chłopakami, abyś na widok wiadomości, zareagował taką radością. Do tego inną, niż na treści od starych przyjaciół. I na pewno nie chodzi, o Martę, bo inaczej reagujesz, na te od niej. A nawet reagowałeś, gdy ze sobą kręciliście. - starszy Kim popatrzył skonsternowany, na blondyna, a następnie zerknął w stronę Minho i Taemina. Chciał się upewnić, czy oboje odnoszą takie samo wrażenie.
- Dziwne? - Key prychnął, ale jego zachowanie świadczyło, o tym, że się zmieszał. -Chyba wam coś mózg przypaliło, bo zachowuję się normalnie. - dodał i wstał z miejsca, pozostawiając szczeniaka, na podłodze. Minho, także odłożył Garcons, aby ten mógł podbiec do swojego psiego brata.
- To chyba tobie coś się przepaliło w głowie, nie nam. - burknął Choi, także wstając, na równe nogi. Jonghyun i Taemin, popatrzyli po sobie, następnie zerkając w stronę Kibuma, który zaczął wyjmować gadżety dla psów z ogromnej torby. Dopiero teraz wszyscy zauważyli, że ten chudzielec, sam przyniósł tak ogromną torbę, jak i transporter dla małych psów. Z reguły narzekał i wołał kogoś silniejszego, aby pomógł mu z ciężkimi rzeczami. Czyżby jakaś miłość go uskrzydlała? - Ten chytry uśmieszek cię zdradza. Mnie na pewno nie oszukasz.
- Jesteście pojebani. - Key pokręcił z dezaprobatą głową. - Wychodzi, na to, że nie mogę być zadowolony bez powodu, bo zaraz musi się coś wydarzyć... - westchnął cierpiętniczo, przekręcając lekceważąco oczyma.
- Kłamiesz Key, oj kłamiesz. - Minho, parsknął kpiąco, krzyżując z hardą miną swoje ręce, na piersi, co było znakiem dla Kibuma, aby lepiej ich nie oszukiwał. Tymczasem Jonghyun, zamyślił się, przez chwilę, marszcząc w skupieniu swoje czoło.
- Chwila moment. Ja już chyba wiem, przez kogo ten uśmiech.
- No dawaj Sherlocku, przez kogo niby? - młodszy Kim kpił z niego.
- Myślę, że to ta tajemnicza Hana, którą spotkaliśmy w sklepie. Mam rację? - gdy Jong, to powiedział, kpiący uśmieszek blondyna, momentalnie zszedł z jego ust. Stał sztywno, niczym zmarznięty sopel lodu, wodząc przerażonym wzrokiem po przyjaciołach. Czuł, że wpadł niczym śliwka w kompot, ale nadal starał się wyjść z twarzą, próbując ukryć emocje. Nie chciał, aby jego tajemnica, wyszła tak szybko, na światło dzienne. Jednak, jak widać, los chciał inaczej.
- Tak coś czułem, że to inna dziewczyna zawróciła mu w głowie! - Minho, odezwał się po chwili ciszy, jaka zapadła w salonie. - W końcu odklei się od mojego maleństwa! - dodał uradowany, pocierając z podekscytowaniem swoje dłonie. - Nie wiem, jak wy, ale ja po dzisiejszej pracy, mam ochotę, na zimne piwko! - mlasnął ustami, jakby czuł już smak alkoholu, po czym pełen wigoru, podążył w stronę lodówki.
- Hana? Kto to taki? - Taemin, popatrzył z uśmiechem, na przyjaciela, gdy w tym czasie Jonghyun, wpatrywał się w Key wyczekującym wzrokiem. Sam Kibum, stał ze zwieszoną głową, chowając się pod opadającą mu, na oczy grzywką. Walczył, przy tym, ze swoimi myślami.
- To, tylko zwykła znajoma. Nie rozumiem, o co tyle szumu.
- Bo zachowujesz się tak, jakbyś był zakochany? - Jong, prychnął kpiąco.
- Wydaje ci się. To, chyba oczywiste, że jeśli z kimś dobrze ci się rozmawia i pisze, to się uśmiechasz. - Kibum, skwitował szybko i chcąc zignorować dwójkę przyjaciół, chwycił miseczki, na wodę i karmę, po czym skierował się do kuchni. Niestety Jonghyun i Taemin, ruszyli za nim, a co najgorsze, w kuchni przebywał też i Minho. Jedynym towarzystwem, z którego się cieszył, były jego nowe szczeniaki. Krążyły radośnie dookoła mężczyzn, bawiąc się ze sobą.
- Przedstawisz nam ją kiedyś? - brwi Minho, poruszyły się, to w górę, to w dół, a chytry uśmiech pojawił się znikąd. - Twoje zdrowie Kibum i szczęście, że w końcu dasz spokój Marcie! - raper uśmiechnął się zwycięsko, po czym przyłożył szyjkę do ust i wziął kilka głębszych łyków piwa.
Kibum, nic mu nie odpowiedział, mordując wściekłym wzrokiem. Po chwili Taemin, dopadł do Minho i zaczął sobie z nim żartować. Zaś Jonghyun, w dalszym ciągu patrzył poważnie, na Key. Jego wyraz twarzy, aż raził ostrzeżeniem, co blondyn zignorował. Przecież wiedział, że powinien być mimo wszystko ostrożny i starał się, to robić. Poza tym Hana, naprawdę stwarzała wrażenie bardzo dobrej dziewczyny, jakimi były Marta i Ola.
- Key, jeśli nic nie chcesz nam, o niej powiedzieć, to w porządku! Ale pamiętaj, aby uważać. - Minho, poklepał go po ramieniu, przez co Kibum, miał ochotę się odgryźć, że nie jest przecież małym dzieckiem. Co im się takie ojcostwo nagle uruchomiło? Bo nie było Onew? - Ostatni czas, sprowadził zbyt wiele skandali i reporterów, na nasz zespół. - dodał i ponownie upił łyk piwa. Kibum, przekręcił teatralnie oczyma i ustawił psie miseczki z wodą i jedzeniem, obok wejścia do kuchni. Wtedy coś do niego doszło. Odkrył idealny temat, na zakończenie tego, o Hanie! Przynajmniej, na jakiś czas.
- No dawaj Sherlocku, przez kogo niby? - młodszy Kim kpił z niego.
- Myślę, że to ta tajemnicza Hana, którą spotkaliśmy w sklepie. Mam rację? - gdy Jong, to powiedział, kpiący uśmieszek blondyna, momentalnie zszedł z jego ust. Stał sztywno, niczym zmarznięty sopel lodu, wodząc przerażonym wzrokiem po przyjaciołach. Czuł, że wpadł niczym śliwka w kompot, ale nadal starał się wyjść z twarzą, próbując ukryć emocje. Nie chciał, aby jego tajemnica, wyszła tak szybko, na światło dzienne. Jednak, jak widać, los chciał inaczej.
- Tak coś czułem, że to inna dziewczyna zawróciła mu w głowie! - Minho, odezwał się po chwili ciszy, jaka zapadła w salonie. - W końcu odklei się od mojego maleństwa! - dodał uradowany, pocierając z podekscytowaniem swoje dłonie. - Nie wiem, jak wy, ale ja po dzisiejszej pracy, mam ochotę, na zimne piwko! - mlasnął ustami, jakby czuł już smak alkoholu, po czym pełen wigoru, podążył w stronę lodówki.
- Hana? Kto to taki? - Taemin, popatrzył z uśmiechem, na przyjaciela, gdy w tym czasie Jonghyun, wpatrywał się w Key wyczekującym wzrokiem. Sam Kibum, stał ze zwieszoną głową, chowając się pod opadającą mu, na oczy grzywką. Walczył, przy tym, ze swoimi myślami.
- To, tylko zwykła znajoma. Nie rozumiem, o co tyle szumu.
- Bo zachowujesz się tak, jakbyś był zakochany? - Jong, prychnął kpiąco.
- Wydaje ci się. To, chyba oczywiste, że jeśli z kimś dobrze ci się rozmawia i pisze, to się uśmiechasz. - Kibum, skwitował szybko i chcąc zignorować dwójkę przyjaciół, chwycił miseczki, na wodę i karmę, po czym skierował się do kuchni. Niestety Jonghyun i Taemin, ruszyli za nim, a co najgorsze, w kuchni przebywał też i Minho. Jedynym towarzystwem, z którego się cieszył, były jego nowe szczeniaki. Krążyły radośnie dookoła mężczyzn, bawiąc się ze sobą.
- Przedstawisz nam ją kiedyś? - brwi Minho, poruszyły się, to w górę, to w dół, a chytry uśmiech pojawił się znikąd. - Twoje zdrowie Kibum i szczęście, że w końcu dasz spokój Marcie! - raper uśmiechnął się zwycięsko, po czym przyłożył szyjkę do ust i wziął kilka głębszych łyków piwa.
Kibum, nic mu nie odpowiedział, mordując wściekłym wzrokiem. Po chwili Taemin, dopadł do Minho i zaczął sobie z nim żartować. Zaś Jonghyun, w dalszym ciągu patrzył poważnie, na Key. Jego wyraz twarzy, aż raził ostrzeżeniem, co blondyn zignorował. Przecież wiedział, że powinien być mimo wszystko ostrożny i starał się, to robić. Poza tym Hana, naprawdę stwarzała wrażenie bardzo dobrej dziewczyny, jakimi były Marta i Ola.
- Key, jeśli nic nie chcesz nam, o niej powiedzieć, to w porządku! Ale pamiętaj, aby uważać. - Minho, poklepał go po ramieniu, przez co Kibum, miał ochotę się odgryźć, że nie jest przecież małym dzieckiem. Co im się takie ojcostwo nagle uruchomiło? Bo nie było Onew? - Ostatni czas, sprowadził zbyt wiele skandali i reporterów, na nasz zespół. - dodał i ponownie upił łyk piwa. Kibum, przekręcił teatralnie oczyma i ustawił psie miseczki z wodą i jedzeniem, obok wejścia do kuchni. Wtedy coś do niego doszło. Odkrył idealny temat, na zakończenie tego, o Hanie! Przynajmniej, na jakiś czas.
- A tak z innej beczki, to jesteście świadomi tego, że nie oblaliśmy naszego nowego domu? - zapytał, na co wszyscy popatrzyli, na siebie znacząco. Przyjaciele już nie zadawali mu kolejnych pytań, o tajemniczą dziewczynę. Wiedzieli bardzo dobrze, że Kibum, specjalnie zmienił temat.
- Dobry pomysł, aczkolwiek w pewnym stopniu, oblaliśmy go z dziewczynami w Sylwestra.
- Owszem, ale to nie była parapetówka, a taką trzeba zrobić! - Kibum, odparł z cwanym uśmiechem.
- Trzeba zagadać z Jinkim i zaprosić znajomych. Co wy na to? - dodał i wyprostował się dumnie, ze swojego pomysłu. Następnie klasnął radośnie w dłonie, gdy ujrzał przytakujące głowy przyjaciół.
Marta, z sercem w gardle, szła przez korytarz w stronę jednego z biur agencji, w której pracowała. Mimo uczucia słabości i gorącą w całym ciele, czuła także dziwny i zimny dreszcz. Z każdym krokiem starała się wspierać samą siebie, że niezależnie od decyzji agencji, nie zostanie, na lodzie. Była jeszcze cukiernia, w której nie raz pomagała i nie pierwszy, i nie ostatni raz, będzie tam potrzebna. Nie musiała się więc martwić, o brak pracy. Jednak umysł do dziś, był zagadką dla naukowców, wywołując u niej strach i poczucie beznadziejności. Nawet jeśli menadżer zespołu, był zadowolony z jej pracy, jak i chłopacy.
- Dzień dobry. - Polka przywitała się, z dobrze jej znaną kobietą w średnim wieku, która odwzajemniła jej słowa. Następnie z lekkim uśmiechem, wskazała jej krzesło, zachęcając tym dziewczynę do spoczynku.
- Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada.
- Cóż, po prostu stresuję się tym, co będzie dalej? - brunetka odparła szczerze, wpatrując się uważnie w kobietę. Jej ręce drżały, a reszta ciała razem z nimi. Bała się, że to, co podejrzewała, okaże się prawdą, mimo wspominania ciepłych słów przyjaciół. Zwłaszcza Minho, który tak, jak obiecał, rozmawiał z menadżerem, na jej temat.
Polka z uwagą przyglądała się starszej kobiecie, gdy ta w głębokim skupieniu, poszukiwała czegoś w stosie papierów. W końcu z nikłym uśmiechem, wyjęła pojedynczą kartkę. Zaczęła czytać jej przekaz, o czym świadczył ruch jej gałek ocznych. Tymczasem ta cicha atmosfera, zaczynała przyprawiać brunetkę, o szybsze bicie serca. Tak też jej wzrok, aż biegał po ścianach pomieszczenia. Miała nadzieję, że natrafi, na jakieś ciekawe zdjęcie, figurkę, lub cokolwiek innego, co pomogłoby jej zająć myśli.
- Jak sama dobrze wiesz, zawiesiliśmy cię od sprzątania poprzedniego mieszkania, ze względu, na przeprowadzkę lokatorów. - głos kobiety, zwrócił uwagę dziewczyny. Przeniosła wzrok, na kobietę, która aktualnie przypatrywała się jej w skupieniu. Westchnęła ciężko czując, jak robi jej się gorąco, słabo i jednocześnie zimno. Jak mina tej kobiety, od samego początku dodawała jej otuchy, wyrażając również nadzieję, tak teraz, była bez emocji. - Otóż niestety nie powrócisz do sprzątania tamtego mieszkania, ponieważ agencja, korzystająca z naszych usług, sprzedaje je. I, to jest zła wiadomość dla ciebie. - kobieta popatrzyła smutno, na Polkę, która ponownie w ciągu kilku minut, pobladła niezdrowo. I, gdy chciała coś powiedzieć, kobieta ponownie się odezwała. - Jednakże mam dla ciebie także dobrą wiadomość. Nawet bardzo dobrą, ale wymagającą całego twojego zaangażowania i wyrażenia zgody, na daną propozycję. Będę z tobą szczera, bo jak wiemy, znasz menadżera i zespół, który mieszkał w tamtym mieszkaniu, prawda? - na te słowa, dziewczynie zrobiło się jeszcze słabiej, od razu myśląc, o skandalu Oli i Onew. Owszem, jej agencja miała tego świadomość, że przez głupi przypadek, brunetka poznała cały zespół. Zaczynała mieć, przez to obawy, że zacznie być przepytywana, na temta skandalu. Istniała też jednak opcja, że menadżer faktycznie rozmawiał z jej agencją. Być może, dzięki członkom zespołu, zwłaszcza Minho, nakłonił ich, aby Marta, sprzątała od czasu do czasu, w dormie?
- Tak, to prawda, ale... Do czego pani zmierza?
- Cóż, menadżer zespołu dzwonił i prosił, abyśmy przydzielili cię do sprzątania nowego lokum zespołu. I tak potrzebują pomocy sprzątającej, a że nie mają zamiaru zatrudniać kogoś obcego, poprosili o ciebie. - ulga jaką poczuła Marta, zawładnęła jej drobnym ciałem. Cały ciężar obawy i strachu, spadł z jej ramion. Czasami stanowczo za bardzo przejmowała się różnymi rzeczami.
- Oh, jestem zaskoczona. - odparła szczerze, mimo wielkiej nadziei, że prośba menadżera, zostanie przyjęta.
- Chyba naprawdę muszą cię lubić, bo sam menadżer śmiał się, że idealnie dawałaś sobie radę z tym... Ekhem, burdelem. - kobieta zaśmiała się, przez co, na policzkach Marry, pojawił się rumieniec. - Tak, więc liczy, na to, że tym bardziej dasz sobie radę, w większym domu. Oczywiście, aby cię nie zamęczyć, twoja praca będzie podzielona, na partie. Twoim zadaniem będzie sprzątanie jedynie wymienionych parti domu, zawartych w nowej umowie. Proszę bardzo, przeczytaj sobie, co i jak. - kobieta uśmiechnęła się pokrzepiająco, gdy Marta, aż odetchnęła z ogromną ulgą. Następnie zerknęła, na wskazaną palcem ilustrację. Dotyczyła ona parametrów i pomieszczeń, które miałyby być, przez nią sprzątane i dobrze jej już znane. - Zanim, jednak zaczniesz czytać, a wiem, że chwilę ci to zajmie, chciałabym coś jeszcze dodać. - Marta, skupiła swój wzrok, kiwając twierdząco głową, na znak, aby kobieta kontynuowała. - Jak zapewne się domyślasz, wraz z zakończeniem poprzedniej umowy, skończy się też umowa poufności. Jeśli zgodzisz się, dalej pracować dla agencji, będę musiała ponownie dać ci, do podpisania taką umowę.
- Rozumiem. - Marta, uśmiechnęła się szeroko, nie mogąc powstrzymać tej radości, na tak dobre wieści! Stanowczo będzie musiała podziękować menadżerowi, jak i całemu zespołowi. Zwłaszcza Minho, ale jemu, zamierzała podziękować indywidualnie. Kto wie, czy gdyby nie on, brunetka dostałaby taką propozycję?
- Dobry pomysł, aczkolwiek w pewnym stopniu, oblaliśmy go z dziewczynami w Sylwestra.
- Owszem, ale to nie była parapetówka, a taką trzeba zrobić! - Kibum, odparł z cwanym uśmiechem.
- Trzeba zagadać z Jinkim i zaprosić znajomych. Co wy na to? - dodał i wyprostował się dumnie, ze swojego pomysłu. Następnie klasnął radośnie w dłonie, gdy ujrzał przytakujące głowy przyjaciół.
*
Marta, z sercem w gardle, szła przez korytarz w stronę jednego z biur agencji, w której pracowała. Mimo uczucia słabości i gorącą w całym ciele, czuła także dziwny i zimny dreszcz. Z każdym krokiem starała się wspierać samą siebie, że niezależnie od decyzji agencji, nie zostanie, na lodzie. Była jeszcze cukiernia, w której nie raz pomagała i nie pierwszy, i nie ostatni raz, będzie tam potrzebna. Nie musiała się więc martwić, o brak pracy. Jednak umysł do dziś, był zagadką dla naukowców, wywołując u niej strach i poczucie beznadziejności. Nawet jeśli menadżer zespołu, był zadowolony z jej pracy, jak i chłopacy.
- Dzień dobry. - Polka przywitała się, z dobrze jej znaną kobietą w średnim wieku, która odwzajemniła jej słowa. Następnie z lekkim uśmiechem, wskazała jej krzesło, zachęcając tym dziewczynę do spoczynku.
- Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada.
- Cóż, po prostu stresuję się tym, co będzie dalej? - brunetka odparła szczerze, wpatrując się uważnie w kobietę. Jej ręce drżały, a reszta ciała razem z nimi. Bała się, że to, co podejrzewała, okaże się prawdą, mimo wspominania ciepłych słów przyjaciół. Zwłaszcza Minho, który tak, jak obiecał, rozmawiał z menadżerem, na jej temat.
Polka z uwagą przyglądała się starszej kobiecie, gdy ta w głębokim skupieniu, poszukiwała czegoś w stosie papierów. W końcu z nikłym uśmiechem, wyjęła pojedynczą kartkę. Zaczęła czytać jej przekaz, o czym świadczył ruch jej gałek ocznych. Tymczasem ta cicha atmosfera, zaczynała przyprawiać brunetkę, o szybsze bicie serca. Tak też jej wzrok, aż biegał po ścianach pomieszczenia. Miała nadzieję, że natrafi, na jakieś ciekawe zdjęcie, figurkę, lub cokolwiek innego, co pomogłoby jej zająć myśli.
- Jak sama dobrze wiesz, zawiesiliśmy cię od sprzątania poprzedniego mieszkania, ze względu, na przeprowadzkę lokatorów. - głos kobiety, zwrócił uwagę dziewczyny. Przeniosła wzrok, na kobietę, która aktualnie przypatrywała się jej w skupieniu. Westchnęła ciężko czując, jak robi jej się gorąco, słabo i jednocześnie zimno. Jak mina tej kobiety, od samego początku dodawała jej otuchy, wyrażając również nadzieję, tak teraz, była bez emocji. - Otóż niestety nie powrócisz do sprzątania tamtego mieszkania, ponieważ agencja, korzystająca z naszych usług, sprzedaje je. I, to jest zła wiadomość dla ciebie. - kobieta popatrzyła smutno, na Polkę, która ponownie w ciągu kilku minut, pobladła niezdrowo. I, gdy chciała coś powiedzieć, kobieta ponownie się odezwała. - Jednakże mam dla ciebie także dobrą wiadomość. Nawet bardzo dobrą, ale wymagającą całego twojego zaangażowania i wyrażenia zgody, na daną propozycję. Będę z tobą szczera, bo jak wiemy, znasz menadżera i zespół, który mieszkał w tamtym mieszkaniu, prawda? - na te słowa, dziewczynie zrobiło się jeszcze słabiej, od razu myśląc, o skandalu Oli i Onew. Owszem, jej agencja miała tego świadomość, że przez głupi przypadek, brunetka poznała cały zespół. Zaczynała mieć, przez to obawy, że zacznie być przepytywana, na temta skandalu. Istniała też jednak opcja, że menadżer faktycznie rozmawiał z jej agencją. Być może, dzięki członkom zespołu, zwłaszcza Minho, nakłonił ich, aby Marta, sprzątała od czasu do czasu, w dormie?
- Tak, to prawda, ale... Do czego pani zmierza?
- Cóż, menadżer zespołu dzwonił i prosił, abyśmy przydzielili cię do sprzątania nowego lokum zespołu. I tak potrzebują pomocy sprzątającej, a że nie mają zamiaru zatrudniać kogoś obcego, poprosili o ciebie. - ulga jaką poczuła Marta, zawładnęła jej drobnym ciałem. Cały ciężar obawy i strachu, spadł z jej ramion. Czasami stanowczo za bardzo przejmowała się różnymi rzeczami.
- Oh, jestem zaskoczona. - odparła szczerze, mimo wielkiej nadziei, że prośba menadżera, zostanie przyjęta.
- Chyba naprawdę muszą cię lubić, bo sam menadżer śmiał się, że idealnie dawałaś sobie radę z tym... Ekhem, burdelem. - kobieta zaśmiała się, przez co, na policzkach Marry, pojawił się rumieniec. - Tak, więc liczy, na to, że tym bardziej dasz sobie radę, w większym domu. Oczywiście, aby cię nie zamęczyć, twoja praca będzie podzielona, na partie. Twoim zadaniem będzie sprzątanie jedynie wymienionych parti domu, zawartych w nowej umowie. Proszę bardzo, przeczytaj sobie, co i jak. - kobieta uśmiechnęła się pokrzepiająco, gdy Marta, aż odetchnęła z ogromną ulgą. Następnie zerknęła, na wskazaną palcem ilustrację. Dotyczyła ona parametrów i pomieszczeń, które miałyby być, przez nią sprzątane i dobrze jej już znane. - Zanim, jednak zaczniesz czytać, a wiem, że chwilę ci to zajmie, chciałabym coś jeszcze dodać. - Marta, skupiła swój wzrok, kiwając twierdząco głową, na znak, aby kobieta kontynuowała. - Jak zapewne się domyślasz, wraz z zakończeniem poprzedniej umowy, skończy się też umowa poufności. Jeśli zgodzisz się, dalej pracować dla agencji, będę musiała ponownie dać ci, do podpisania taką umowę.
- Rozumiem. - Marta, uśmiechnęła się szeroko, nie mogąc powstrzymać tej radości, na tak dobre wieści! Stanowczo będzie musiała podziękować menadżerowi, jak i całemu zespołowi. Zwłaszcza Minho, ale jemu, zamierzała podziękować indywidualnie. Kto wie, czy gdyby nie on, brunetka dostałaby taką propozycję?
- Dobrze. Jeśli, to nie będzie dla ciebie problemem, to podjedź do agencji z tymi umowami i udaj się do menadżera zespołu. - kobieta odparła z uśmiechem, gdy Marta, po kilku minutach czytania nowej umowy, podpisała ją. - On ci wszystko powie w jakich dniach i godzinach, masz przychodzić. - odwróciła głowę w jej stronę, a jej lekkie zmarszczki uniosły się ku górze, gdy się uśmiechnęła.
- Dobrze pani Park! Zrobię, jak pani mówi!
- To wszystko, więc zmykaj i gratuluję.
- Dziękuję pani!
- Dobra, dobra... Lepiej podziękuj menadżerowi, bo naprawdę był przekonujący, gdy wręcz błagał, abyś została, bo kto inny, jak nie ty, ogarnie dom, po tej hołocie. - Marta, prychnęła rozbawiona, na jej słowa. - Przysięgam, nie kłamię, bo tak powiedział! - kobieta odparła z powagą, przez co po chwili obie śmiały się z tego.
Onew, westchnął ciężko i ponownie zerknął, na budynek z szybko bijącym sercem. Siedział w aucie od dobrych dziesięciu minut, bowiem miał jeszcze chwilę, aby dać znać Oli, że już jest. Stresował się, co było bardziej, niż głupie, ponieważ miał iść z Olą, do kina, jako przyjaciele, a nie faktycznie, jako para. Wszystko, przez jego głupie serce. Próbowało mu wmówić, co innego, walcząc z rozumem, trzymającym go jeszcze w ryzach. Gdyby kiedyś ktoś, powiedział mu, że nie jest łatwo się odkochać, zapewne wyśmiałby tą osobę. Był do niedawna zdania, że skoro można łatwo się zakochać, to także odkochać. Jednak teraz, nie był tego już taki pewien. Starał się, jak mógł, aby nie patrzeć, na Olę, w romantyczny sposób, ale to stawało się coraz trudniejsze.
Jinki, ponownie zerknął w stronę cukierni i wydał kolejne westchnienie z ust. Miał ochotę zapalić, na samą myśl, że oboje muszą udawać parę. Najgorszym był fakt, że on nie będzie udawał. Choćby miał się starać grać, to czuł w głębi duszy, że będzie szczery ze swoimi słowami i zachowaniem. Nie podobało mu się to, bo bądźmy szczerzy, nie chciał utracić przyjaźni z Olą. Najgorszym był też fakt, że prawie wszyscy zaczęli podejrzewać, że czuje do Oli, coś więcej. Zwłaszcza Minho.
Widząc zbliżającą się osiemnastą, zamyślił się, wykrzywiając nieco usta. Był zdeterminowany, aby sprzeciwić się, swojemu sercu.
Wiedząc, że czas ucieka, zadzwonił do dziewczyny, dając jej tym znać, że już, na nią czeka. Radość, jaką słyszał w jej głosie i przeprosiny, bo potrzebuje jeszcze pięciu minut, przyprawiła jego serce, o kłujący ból. Chyba pierwszy raz w życiu cieszy się z faktu, że ktoś jest spóźniony.
Ola, wyszła w końcu z budynku, a Jinki, aż poprawił się w samochodzie, na jej widok. Z uwagą wpatrywał się, jak dziewczyna podchodzi do auta i wsiada do niego.
- Hej! Wybacz spóźnienie. Sam wiesz, że często trudno jest mi się wyrobić w czasie. - oczy dziewczyny śmiały się zza maseczki, lecz Jinki, oczami wyobraźni widział także jej roześmiane usta.
- W porządku. Wiem, że pracowałaś do siedemnastej. - odparł i zsunął, na chwilę swoją maseczkę, gdy dziewczyna zrobiła, to samo. Oboje, przez chwilę wpatrywali się w siebie, nie do końca wiedząc, jak się przywitać. Czy się przytulić, czy zwykłe skinienie głową, którym się wymienili, powinno było wystarczyć? - Gotowa, na udany wieczór? - lider uśmiechnął się czule, chcąc pozbyć się tej dziwnej i sztywnej atmosfery, jaka między nimi nadal panowała.
- Z tobą? Zawsze! - odparła ze śmiechem, po czym zastygła, w trakcie zapinania pasa. Wpatrywała się w niego zaskoczona, reagując nerwowym chichotem. - Ok, jedźmy, bo się spóźnimy. - dodała. Gdyby, tylko Lee wiedział, że jej serce zabiło mocniej, zapewne odrzuciłby wszystkie swoje postanowienia...
W trakcie jazdy Jinki, przedstawił Oli, cały plan. Menadżer dał pod przykrywką cynk reporterom, że istnieje szansa, na przyłapanie lidera Shinee, w okolicach kina. Oczywiście z tą samą dziewczyną, z którą został przyłapany w parku. Tak, więc oboje musieli mieć się, na baczności, wchodząc od zaplecza do kina, jak i z niego wychodząc. Reporterzy łaknęli takich informacji, jak hieny świeżego mięsa. Dla nich, to był sposób, na większy zarobek i awans, więc byli w stanie zrobić wszystko, dla zasięgów.
- Plan jest taki, że po prostu wymieniamy się czułymi gestami, ale w taki delikatny sposób. Na przykład przytulę cię, przez kilka sekund, zaczepnie złapię za dłoń, albo udam, że coś szeptam ci do ucha.
- Rozumiem. Takie nieśmiałe gesty, niczym nastolatkowie. - blondynka zachichotała wesoło, poprawiając swoją maseczkę, gdy Onew, zatrzymał się, na światłach. Co prawda, było już ciemno, a sam samochód zespołu, miał mocno przyciemniane szyby, ale nigdy nie wiadomo... Ola, zawsze starała się być przezorna i unikać afer, ale jak widać, ostatni czas, ewidentnie sobie z niej kpił.
- Tak. Na szczęście w Korei, nie akceptuje się intensywnego wyrażania swoich uczuć do drugiej osoby. Rzecz jasna, tylko jeśli chodzi, o interakcje kobiety z mężczyzną. Także mam nadzieję, że Taemin, nie urwie mi głowy, jeśli ktoś sfotografuje nas, trzymających się za ręce i tak dalej. - Jinki, odparł rozbawiony, zerkając, to na Olę, to na drogę, gdy wprawił pojazd w ruch. Następnie parsknął śmiechem, zarażając nim także Polkę.
- Dobrze pani Park! Zrobię, jak pani mówi!
- To wszystko, więc zmykaj i gratuluję.
- Dziękuję pani!
- Dobra, dobra... Lepiej podziękuj menadżerowi, bo naprawdę był przekonujący, gdy wręcz błagał, abyś została, bo kto inny, jak nie ty, ogarnie dom, po tej hołocie. - Marta, prychnęła rozbawiona, na jej słowa. - Przysięgam, nie kłamię, bo tak powiedział! - kobieta odparła z powagą, przez co po chwili obie śmiały się z tego.
*
Onew, westchnął ciężko i ponownie zerknął, na budynek z szybko bijącym sercem. Siedział w aucie od dobrych dziesięciu minut, bowiem miał jeszcze chwilę, aby dać znać Oli, że już jest. Stresował się, co było bardziej, niż głupie, ponieważ miał iść z Olą, do kina, jako przyjaciele, a nie faktycznie, jako para. Wszystko, przez jego głupie serce. Próbowało mu wmówić, co innego, walcząc z rozumem, trzymającym go jeszcze w ryzach. Gdyby kiedyś ktoś, powiedział mu, że nie jest łatwo się odkochać, zapewne wyśmiałby tą osobę. Był do niedawna zdania, że skoro można łatwo się zakochać, to także odkochać. Jednak teraz, nie był tego już taki pewien. Starał się, jak mógł, aby nie patrzeć, na Olę, w romantyczny sposób, ale to stawało się coraz trudniejsze.
Jinki, ponownie zerknął w stronę cukierni i wydał kolejne westchnienie z ust. Miał ochotę zapalić, na samą myśl, że oboje muszą udawać parę. Najgorszym był fakt, że on nie będzie udawał. Choćby miał się starać grać, to czuł w głębi duszy, że będzie szczery ze swoimi słowami i zachowaniem. Nie podobało mu się to, bo bądźmy szczerzy, nie chciał utracić przyjaźni z Olą. Najgorszym był też fakt, że prawie wszyscy zaczęli podejrzewać, że czuje do Oli, coś więcej. Zwłaszcza Minho.
Widząc zbliżającą się osiemnastą, zamyślił się, wykrzywiając nieco usta. Był zdeterminowany, aby sprzeciwić się, swojemu sercu.
Wiedząc, że czas ucieka, zadzwonił do dziewczyny, dając jej tym znać, że już, na nią czeka. Radość, jaką słyszał w jej głosie i przeprosiny, bo potrzebuje jeszcze pięciu minut, przyprawiła jego serce, o kłujący ból. Chyba pierwszy raz w życiu cieszy się z faktu, że ktoś jest spóźniony.
Ola, wyszła w końcu z budynku, a Jinki, aż poprawił się w samochodzie, na jej widok. Z uwagą wpatrywał się, jak dziewczyna podchodzi do auta i wsiada do niego.
- Hej! Wybacz spóźnienie. Sam wiesz, że często trudno jest mi się wyrobić w czasie. - oczy dziewczyny śmiały się zza maseczki, lecz Jinki, oczami wyobraźni widział także jej roześmiane usta.
- W porządku. Wiem, że pracowałaś do siedemnastej. - odparł i zsunął, na chwilę swoją maseczkę, gdy dziewczyna zrobiła, to samo. Oboje, przez chwilę wpatrywali się w siebie, nie do końca wiedząc, jak się przywitać. Czy się przytulić, czy zwykłe skinienie głową, którym się wymienili, powinno było wystarczyć? - Gotowa, na udany wieczór? - lider uśmiechnął się czule, chcąc pozbyć się tej dziwnej i sztywnej atmosfery, jaka między nimi nadal panowała.
- Z tobą? Zawsze! - odparła ze śmiechem, po czym zastygła, w trakcie zapinania pasa. Wpatrywała się w niego zaskoczona, reagując nerwowym chichotem. - Ok, jedźmy, bo się spóźnimy. - dodała. Gdyby, tylko Lee wiedział, że jej serce zabiło mocniej, zapewne odrzuciłby wszystkie swoje postanowienia...
W trakcie jazdy Jinki, przedstawił Oli, cały plan. Menadżer dał pod przykrywką cynk reporterom, że istnieje szansa, na przyłapanie lidera Shinee, w okolicach kina. Oczywiście z tą samą dziewczyną, z którą został przyłapany w parku. Tak, więc oboje musieli mieć się, na baczności, wchodząc od zaplecza do kina, jak i z niego wychodząc. Reporterzy łaknęli takich informacji, jak hieny świeżego mięsa. Dla nich, to był sposób, na większy zarobek i awans, więc byli w stanie zrobić wszystko, dla zasięgów.
- Plan jest taki, że po prostu wymieniamy się czułymi gestami, ale w taki delikatny sposób. Na przykład przytulę cię, przez kilka sekund, zaczepnie złapię za dłoń, albo udam, że coś szeptam ci do ucha.
- Rozumiem. Takie nieśmiałe gesty, niczym nastolatkowie. - blondynka zachichotała wesoło, poprawiając swoją maseczkę, gdy Onew, zatrzymał się, na światłach. Co prawda, było już ciemno, a sam samochód zespołu, miał mocno przyciemniane szyby, ale nigdy nie wiadomo... Ola, zawsze starała się być przezorna i unikać afer, ale jak widać, ostatni czas, ewidentnie sobie z niej kpił.
- Tak. Na szczęście w Korei, nie akceptuje się intensywnego wyrażania swoich uczuć do drugiej osoby. Rzecz jasna, tylko jeśli chodzi, o interakcje kobiety z mężczyzną. Także mam nadzieję, że Taemin, nie urwie mi głowy, jeśli ktoś sfotografuje nas, trzymających się za ręce i tak dalej. - Jinki, odparł rozbawiony, zerkając, to na Olę, to na drogę, gdy wprawił pojazd w ruch. Następnie parsknął śmiechem, zarażając nim także Polkę.
Gdy oboje dotarli, na miejsce, podjechali bliżej wejścia dla pracowników. Następnie wysiedli z auta i rozglądając się, za potencjalnymi paparazzi, podeszli bliżej drzwi. A bardziej Jinki, lekko dotykając pleców dziewczyny, podprowadził ją bliżej.
Zapukali dwa razy, po czym jeden z pracowników, otworzył im i poprowadził ich, do odpowiedniej sali. Oczywiście, mając zapłacone, jak i całe kino, za milczenie. Zrywając je, obiekt musiałby zapłacić odszkodowanie, za złamanie umowy, co byłoby bardzo sowitą karą. Dzięki takiemu sposobowi, sławne osoby, mogły zaznać choć odrobinę normalnego życia.
Gdy zaczęły się reklamy, a na sali panował półmrok, przyjaciele weszli do środka. Następnie z ogromną dozą ostrożności, podążyli po schodkach, na samą górę, gdzie mieli wykupione miejsca. Fakt, że ani jedno, ani drugie się nie potknęło, było wręcz cudem z ich przypadłością do wypadków.
Gdy Ola i Jinki, zajęli swoje miejsca, na samym końcu, dojrzeli wtedy, że dwa rzędy przed nimi, są puste. Zapewne agencja wykupiła w nich miejsca, dla większej ostrożności. Nigdy nie było wiadomo, czy jakiś fan, nie był super ekspertem, rozpoznając gwiazdy k-popu, po tylko widocznych oczach. A, jak wiadomo, po końcu seansu, w kinie zapalają się światła, przez co musieli się mieć, na baczności.
Gdy oboje już wygodnie siedzieli, mężczyzna dopiero dojrzał, jak Ola, była ładnie ubrana. Nawet panujący półmrok, nie był w stanie przeszkodzić mu, w dokładnym przyjrzeniu się dziewczynie. Jinki, musiał przyznać sam, przed samym sobą, że nie mógł oprzeć się, ciągłemu zerkaniu, na nią, zamiast w stronę ogromnego płótna. A, gdy Ola, przyłapywała, go na tym, po prostu uśmiechał się zakłopotany oznajmiając, że bardzo ładnie wygląda.
W trakcie seansu zdał sobie sprawę, że jest już po nim...
- Onew, muszę przyznać, że menadżer wybrał idealny film! - Ola, śmiała się dalej, mając w głowie jedną scenę, która wywołała u ludzi w kinie, wybuch śmiechu. Oboje właśnie wyszli z obiektu, podchodząc do białego samochodu. Ola, niewiele myśląc, zsunęła z twarzy maseczkę, wyprzedzając nieco Lee. Było jej okropnie gorąco w twarz, przebywając w niej tyle czasu, w zamkniętym pomieszczeniu.
Gdy chciała zrobić kolejny krok, w stronę drzwi pojazdu, poczuła nagle szarpnięcie. Po chwili czuła, jak całe jej ciało, wpada w to mężczyzny. Jego jedna dłoń powędrowała, na jej głowę, jakby chcąc ją bardziej schować, za barkami, a druga spoczęła, na jej plecach.
- Onew! Co ty...? - dziewczyna wydukała, wprost w jego zimowy płaszcz.
- Zapomniałaś się i zdjęłaś maseczkę. - odparł, rozglądając się badawczo dookoła. Ok, niech prasa robi sobie te zdjęcia, ale nie wtedy, gdy widoczna była twarz dziewczyny. Była przecież, tylko mowa, że w razie co, on sam pokaże swoją twarz. Oli, nie był potrzebny rozgłos. Tylko, by to uprzykrzyło jej życie, jak i reszty osób, z którymi była powiązana. - Nadal masz ją w dłoni?
- Tak.
- Załóż ją, a ja postaram się, aby nadal nie było widać, twojej twarzy. - odparł, tylko nieco odsuwając od siebie dziewczynę, aby ta mogła szybko zakryć twarz. Gdy już, to zrobiła, chcąc się całkowicie odsunąć, ku jej zaskoczeniu, ponownie została przyciągnięta.
- Onew? Co się dzieje? Przecież już mam maseczkę.
- Wydaje mi się, że ktoś próbuje zrobić, nam zdjęcia. - skłamał, bowiem tak naprawdę nikogo nie było. Jinki, zaczął się wręcz zastanawiać, jakim cudem, po takim przecieku od agencji, nie było śladu po reporterach? Chyba, że byli dobrze ukryci, chcąc potajemnie zrobić im zdjęcia? Lee miał nadzieję, że jeśli tak było, nikt nie zdążył sfotografować twarzy blondynki.
Korzystając z okazji, że może wtulać w siebie Olę, bez głębszego tłumaczenia, jego twarz, wtuliła się w owinięty wokoło jej szyi szal. Ciepły oddech, jaki Lee z siebie wydobywał, zamieniał się w parę. Jej bliskość koiła jego nerwy, ale też przyprawiała, o szybsze bicie serca. Gdy, uświadomił sobie, że dziewczyna może, to wyczuć, odsunął się nieco od niej. Jednak popełnił jeden błąd, bowiem od razu, spojrzał w jej zaniepokojone oczy. Momentalnie zastygł, patrząc poważnie, na Olę, z szybko bijącym sercem.
W jego głowie od razu pojawiły się myśli, jak bardzo pragnie zatopić się, w tych malinowych wargach dziewczyny. Wiedział bardzo dobrze, że nie może tak myśleć. Nie może myśleć, że Ola, kiedykolwiek będzie jego. Była Taemina i tak miało pozostać. Jego także nie mógł przecież zranić i naruszyć zaufania. Nawet jeśli wiedział, że gdyby bardzo chciał, to mógłby mu ją odbić. A skąd u Lee, była taka pewność? Widział przecież, że dziewczyna momentami się waha, jakby także czuła coś do niego. Jednak ogromna miłość do Taemina, przyćmiewała jej prawdziwe uczucia, względem niego.
Ola, w tym czasie, zaczynała odczuwać pewnego rodzaju niezręczność, przez fakt, iż mężczyzna przyglądał jej się przenikliwie. Sama dość dłuższą chwilę, wytrzymała spojrzenie ciemnych oczu, ale w końcu się poddała. Uciekła wzrokiem wszędzie, byleby nie patrzeć w te hipnotyzujące i ciemne niczym mrok tęczówki. Serce biło jej szybko, a oddech nabrał tempa. Nagle oblał ją zimny dreszcz i obawy, mącące jej w głowie.
- Onew? Dlaczego mi się tak przyglądasz? To powoli zaczyna być krępujące. - zapytała zaniepokojona, jednak on nic nie odpowiedział. Polka podjęła, więc próbę odsunięcia się, od Lee. Jednak, na marne. - Onew, to przestaje być zabawne. Puść mnie. - odparła niezadowolona, po chwili czując, że Lee ją puszcza. Zsunęła, więc z ust swoją maseczkę, jakby jej poważna twarz, miała wzbudzić strach w liderze. Ostrzec go, aby więcej tak nie robił, jeśli nie chce stracić jej zaufania. - Co się z tobą dzieje? Jeśli robisz, to na pokaz, dla mediów, to mi powiedz, bo nie wiem, co mam aktualnie myśleć. - odparła niezadowolona.
- A co jeśli ci powiem, że nie gram i jestem prawdziwym sobą? - Polka zamarła, gdy Jinki, to powiedział, a nastepnie przybliżył się bardziej. Zrobiła krok do tyłu, ale Lee, podążał za nią. Gdy nagle oparła się plecami, o chłodne drzwi samochodu, jej serce zabiło szybciej. Patrzyła z uwagą, jak Jinki, zbliża się do niej tak, że ich twarze, w końcu dzieliło kilka centymetrów. Ola, czuła się teraz, niczym sarna, zapędzona w kozi róg, przez groźnego wilka.
- Onew, ja... Nie rozumiem. - szepnęła cała spięta, gdy poczuła, jak mężczyzna wsuwa jedną dłoń, w jej blond włosy. Jego czarne, niczym noc oczy, wpatrywały się w skupieniu w te jej, jakby chciały coś jej wyznać. Zaś pełne usta, rozchylały się i zamykały niepewne, co powiedzieć.
- Onew? - Ola, szepnęła cicho, wstrzymując prawie, że oddech, gdy powoli dochodziło do niej, że szatyn, prawdopodobnie nie gra. Serce przyspieszyło swego biegu, a dłonie zacisnęły się w pięści. Ola, nie była w stanie nic zrobić, bowiem jej ciało zdawało się być sparaliżowane. Zaś piżmowy i nieco cięższy zapach perfum Lee, prawie ją otumaniał. Z każdą sekundą, było jej wszystko jedno, jak dana sytuacja, dalej się potoczy. Nawet głos rozumu, krzyczący w jej głowie, aby pamiętała, czyją dziewczyną jest, zdawał się słabnąć.
- Przepraszam, ale dłużej już tak nie mogę, widząc cię taką piękną i uroczą. - Jinki, szepnął, chłodnymi dłońmi ujmując jej policzki. Następnie złączył ich usta w delikatnym pocałunku.
Zapukali dwa razy, po czym jeden z pracowników, otworzył im i poprowadził ich, do odpowiedniej sali. Oczywiście, mając zapłacone, jak i całe kino, za milczenie. Zrywając je, obiekt musiałby zapłacić odszkodowanie, za złamanie umowy, co byłoby bardzo sowitą karą. Dzięki takiemu sposobowi, sławne osoby, mogły zaznać choć odrobinę normalnego życia.
Gdy zaczęły się reklamy, a na sali panował półmrok, przyjaciele weszli do środka. Następnie z ogromną dozą ostrożności, podążyli po schodkach, na samą górę, gdzie mieli wykupione miejsca. Fakt, że ani jedno, ani drugie się nie potknęło, było wręcz cudem z ich przypadłością do wypadków.
Gdy Ola i Jinki, zajęli swoje miejsca, na samym końcu, dojrzeli wtedy, że dwa rzędy przed nimi, są puste. Zapewne agencja wykupiła w nich miejsca, dla większej ostrożności. Nigdy nie było wiadomo, czy jakiś fan, nie był super ekspertem, rozpoznając gwiazdy k-popu, po tylko widocznych oczach. A, jak wiadomo, po końcu seansu, w kinie zapalają się światła, przez co musieli się mieć, na baczności.
Gdy oboje już wygodnie siedzieli, mężczyzna dopiero dojrzał, jak Ola, była ładnie ubrana. Nawet panujący półmrok, nie był w stanie przeszkodzić mu, w dokładnym przyjrzeniu się dziewczynie. Jinki, musiał przyznać sam, przed samym sobą, że nie mógł oprzeć się, ciągłemu zerkaniu, na nią, zamiast w stronę ogromnego płótna. A, gdy Ola, przyłapywała, go na tym, po prostu uśmiechał się zakłopotany oznajmiając, że bardzo ładnie wygląda.
W trakcie seansu zdał sobie sprawę, że jest już po nim...
*
- Onew, muszę przyznać, że menadżer wybrał idealny film! - Ola, śmiała się dalej, mając w głowie jedną scenę, która wywołała u ludzi w kinie, wybuch śmiechu. Oboje właśnie wyszli z obiektu, podchodząc do białego samochodu. Ola, niewiele myśląc, zsunęła z twarzy maseczkę, wyprzedzając nieco Lee. Było jej okropnie gorąco w twarz, przebywając w niej tyle czasu, w zamkniętym pomieszczeniu.
Gdy chciała zrobić kolejny krok, w stronę drzwi pojazdu, poczuła nagle szarpnięcie. Po chwili czuła, jak całe jej ciało, wpada w to mężczyzny. Jego jedna dłoń powędrowała, na jej głowę, jakby chcąc ją bardziej schować, za barkami, a druga spoczęła, na jej plecach.
- Onew! Co ty...? - dziewczyna wydukała, wprost w jego zimowy płaszcz.
- Zapomniałaś się i zdjęłaś maseczkę. - odparł, rozglądając się badawczo dookoła. Ok, niech prasa robi sobie te zdjęcia, ale nie wtedy, gdy widoczna była twarz dziewczyny. Była przecież, tylko mowa, że w razie co, on sam pokaże swoją twarz. Oli, nie był potrzebny rozgłos. Tylko, by to uprzykrzyło jej życie, jak i reszty osób, z którymi była powiązana. - Nadal masz ją w dłoni?
- Tak.
- Załóż ją, a ja postaram się, aby nadal nie było widać, twojej twarzy. - odparł, tylko nieco odsuwając od siebie dziewczynę, aby ta mogła szybko zakryć twarz. Gdy już, to zrobiła, chcąc się całkowicie odsunąć, ku jej zaskoczeniu, ponownie została przyciągnięta.
- Onew? Co się dzieje? Przecież już mam maseczkę.
- Wydaje mi się, że ktoś próbuje zrobić, nam zdjęcia. - skłamał, bowiem tak naprawdę nikogo nie było. Jinki, zaczął się wręcz zastanawiać, jakim cudem, po takim przecieku od agencji, nie było śladu po reporterach? Chyba, że byli dobrze ukryci, chcąc potajemnie zrobić im zdjęcia? Lee miał nadzieję, że jeśli tak było, nikt nie zdążył sfotografować twarzy blondynki.
Korzystając z okazji, że może wtulać w siebie Olę, bez głębszego tłumaczenia, jego twarz, wtuliła się w owinięty wokoło jej szyi szal. Ciepły oddech, jaki Lee z siebie wydobywał, zamieniał się w parę. Jej bliskość koiła jego nerwy, ale też przyprawiała, o szybsze bicie serca. Gdy, uświadomił sobie, że dziewczyna może, to wyczuć, odsunął się nieco od niej. Jednak popełnił jeden błąd, bowiem od razu, spojrzał w jej zaniepokojone oczy. Momentalnie zastygł, patrząc poważnie, na Olę, z szybko bijącym sercem.
W jego głowie od razu pojawiły się myśli, jak bardzo pragnie zatopić się, w tych malinowych wargach dziewczyny. Wiedział bardzo dobrze, że nie może tak myśleć. Nie może myśleć, że Ola, kiedykolwiek będzie jego. Była Taemina i tak miało pozostać. Jego także nie mógł przecież zranić i naruszyć zaufania. Nawet jeśli wiedział, że gdyby bardzo chciał, to mógłby mu ją odbić. A skąd u Lee, była taka pewność? Widział przecież, że dziewczyna momentami się waha, jakby także czuła coś do niego. Jednak ogromna miłość do Taemina, przyćmiewała jej prawdziwe uczucia, względem niego.
Ola, w tym czasie, zaczynała odczuwać pewnego rodzaju niezręczność, przez fakt, iż mężczyzna przyglądał jej się przenikliwie. Sama dość dłuższą chwilę, wytrzymała spojrzenie ciemnych oczu, ale w końcu się poddała. Uciekła wzrokiem wszędzie, byleby nie patrzeć w te hipnotyzujące i ciemne niczym mrok tęczówki. Serce biło jej szybko, a oddech nabrał tempa. Nagle oblał ją zimny dreszcz i obawy, mącące jej w głowie.
- Onew? Dlaczego mi się tak przyglądasz? To powoli zaczyna być krępujące. - zapytała zaniepokojona, jednak on nic nie odpowiedział. Polka podjęła, więc próbę odsunięcia się, od Lee. Jednak, na marne. - Onew, to przestaje być zabawne. Puść mnie. - odparła niezadowolona, po chwili czując, że Lee ją puszcza. Zsunęła, więc z ust swoją maseczkę, jakby jej poważna twarz, miała wzbudzić strach w liderze. Ostrzec go, aby więcej tak nie robił, jeśli nie chce stracić jej zaufania. - Co się z tobą dzieje? Jeśli robisz, to na pokaz, dla mediów, to mi powiedz, bo nie wiem, co mam aktualnie myśleć. - odparła niezadowolona.
- A co jeśli ci powiem, że nie gram i jestem prawdziwym sobą? - Polka zamarła, gdy Jinki, to powiedział, a nastepnie przybliżył się bardziej. Zrobiła krok do tyłu, ale Lee, podążał za nią. Gdy nagle oparła się plecami, o chłodne drzwi samochodu, jej serce zabiło szybciej. Patrzyła z uwagą, jak Jinki, zbliża się do niej tak, że ich twarze, w końcu dzieliło kilka centymetrów. Ola, czuła się teraz, niczym sarna, zapędzona w kozi róg, przez groźnego wilka.
- Onew, ja... Nie rozumiem. - szepnęła cała spięta, gdy poczuła, jak mężczyzna wsuwa jedną dłoń, w jej blond włosy. Jego czarne, niczym noc oczy, wpatrywały się w skupieniu w te jej, jakby chciały coś jej wyznać. Zaś pełne usta, rozchylały się i zamykały niepewne, co powiedzieć.
- Onew? - Ola, szepnęła cicho, wstrzymując prawie, że oddech, gdy powoli dochodziło do niej, że szatyn, prawdopodobnie nie gra. Serce przyspieszyło swego biegu, a dłonie zacisnęły się w pięści. Ola, nie była w stanie nic zrobić, bowiem jej ciało zdawało się być sparaliżowane. Zaś piżmowy i nieco cięższy zapach perfum Lee, prawie ją otumaniał. Z każdą sekundą, było jej wszystko jedno, jak dana sytuacja, dalej się potoczy. Nawet głos rozumu, krzyczący w jej głowie, aby pamiętała, czyją dziewczyną jest, zdawał się słabnąć.
- Przepraszam, ale dłużej już tak nie mogę, widząc cię taką piękną i uroczą. - Jinki, szepnął, chłodnymi dłońmi ujmując jej policzki. Następnie złączył ich usta w delikatnym pocałunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz