Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 36






Główny menadżer Shinee, potarł z westchnieniem swoje skronie, które zaczęły pobolewać. Ostatni czas, był dla niego bardzo nerwowy i pełen stresu. Uwielbiał swoich podopiecznych, ale aktualnie ich przeklinał, za skutki uboczne, jakie przez nich odczuwał. Ktoś powiedziałby, że wszystkie problemy zaczęły się, odkąd zespół poznał dziewczyny. Cóż, było w tym trochę prawdy. Jednak piosenkarze, też mieli swoje za uszami, zapominając o zasadach, jakie panowały w show-biznesie. Polki tak naprawdę, były dodatkiem w życiu piosenkarzy. Czymś świeżym i dającym więcej radości, do ich życia. Tak, więc ostatnie akcje, były tylko i wyłącznie spowodowane, brakiem czujności, ze strony chłopaków. Gdyby bardziej uważali, jak z reguły, to zawsze robili, być może ich menadżer Kim Woobin, nie musiałby się teraz zmagać z rosnącą migreną.
Mężczyzna rozmyślał, nad całą sytuacją, przypatrując się tępym wzrokiem szklance z wodą. W końcu chrząknął, gdy stwierdził, że panująca w pomieszczeniu cisza, zbyt długo trwa. I zapewne stresuje z każdą chwilą, coraz to bardziej ową dwójkę, a bardziej samą Olę. Podniósł, więc swój wzrok, na siedzącą naprzeciwko niego dwójkę. Nie mylił się. Tylko chwila ciszy wystarczyła, aby chociażby Polka, pobladła niezdrowo, wręcz mrugając zbyt szybko, niż potrzebowały tego jej oczy. Onew zaś, siedział niewzruszony, jakby miał zaraz usłyszeć miesięczny raport, odnośnie zakupionych ubrań, przez Kibuma.
- Cieszę się, że przyjechaliście, bo musimy poważnie porozmawiać, na temat skandalu. - mężczyzna spojrzał w stronę dziewczyny. Po jej minie i kiwaniu twierdząco głową domyślił się, iż Jinki, streścił jej powód spotkania. Skierował, więc spojrzenie, na lidera zespołu. Siedział w samym rogu sofy, pochylając się nieco do przodu. Podpierał się przedramionami, o rozchylone uda, a jego wzrok, stał się już wyczekujący. - Jednak zanim zaczniemy, to chciałbym wiedzieć, jak się ma sytuacja z Taeminem? Bardzo dobił go ten skandal i mój plan, który zamierzam wdrążyć w życie. - pan Woobin ujął nasadę nosa, wzdychając cicho. - Jednak, na daną chwilę, nie widzę lepszego rozwiązania. - dodał i wstał, udając się do okna.
- Cóż... Pokłócił się z Olą, bo faktycznie owe zdjęcia, wyglądały dwuznacznie. Jednak z tego co wiem, oboje wszystko sobie wyjaśnili. Prawda Ola?
- Tak. Trochę, to trwało, ale chyba udało mi się go udobruchać. - dziewczyna uśmiechnęła się niemrawo, automatycznie zaciskając pieści, na swoich udach. Czuła ogarniający ją stres, wierząc jednocześnie, że wszystko się ułoży. Musiało!
- Rozumiem. - menadżer potarł w zamyśleniu podbródek, a jego skośne oczy, zmrużyły się. - Olu?
- Tak?
- Podejrzewam, że masz pełną świadomość tego, dlaczego tutaj przyjechałaś z Onew?
- Na pewno wiem, że chodzi, o ten cały skandal i słyszałam coś, o udawanym związku z Onew. - dziewczyna uśmiechnęła się z lekkim zdenerwowaniem, zerkając w stronę Onew. Od razu poczuła czule w gardle, widząc jego przeszywające spojrzenie.
- To prawda, bowiem nie widzę innego wyjścia, jak zrobienie tego, na pokaz.
- Mogę zapytać dlaczego? Nie wystarczy po prostu dać prasie znać, że oboje z Onew, tylko się przyjaźnimy? - Ola, wodziła wzrokiem po mężczyznach, czując gulę w gardle. Uwielbiała Onew, ale nie chciała zaogniać sytuacji, pomiędzy nią, Taeminem i Onew. Jednak w głębi serca czuła, że ten, jak to nazwał menadżer ''pokaz'', mógłby wywołać gównoburzę. Nie tylko w jej relacji. Wiedziała jednak, iż fani, często dostawali od agencji to, co chcieli. Żądali wywalenia członka z jakiegoś zespołu, bo prowadził pod wpływem alkoholu? Nie ma problemu! Chcieli seksualizowania mężczyzn i kobiet w teledyskach, jak i na koncertach? A proszę bardzo! Występy zaczepiające, o homoseksualizm? To też możemy wam dać!
- Wiem, że wydaje ci się, to bardzo proste, jednak tak nie jest. Nie wystarczy powiedzieć fanom, że tylko się przyjaźnicie. Oni nie są głupi i już spekulują, że oboje się spotykacie. Jeśli mam być z wami szczery,
 to niestety, ale nawet i dla mnie, owe zdjęcia ukazują flirtującą parę, a nie przyjaciół... - menadżer popatrzył, na swoich gości. Ci zerkali z zakłopotaniem, w swoją stronę. Następnie westchnął, naprawdę nie chcąc, chociażby ze względu, na Taemina, zmuszać ich do tego cyrku. Jednak był w tej branży zbyt długo, aby nie domyślić się, że jeśli zaczną się tłumaczenia, iż tę dwójkę łączy, tylko przyjaźń, będzie ogień. Zaczną się słowne ataki i bunty, odnośnie rzekomego kłamstwa. Nawet jeśli, była to czysta prawda.
Tak też, najprościej było po prostu skłamać i odegrać teatrzyk, iż Olę i Onew, naprawdę coś łączy. Wystarczy podkarmić fanów, fałszywymi zdjęciami, informacjami, aby ostatecznie zacząć wyciszać cały skandal.
- Rozumiem... - blondynka zamyśliła się, wlepiając swój wzrok w podłogę. Intensywnie myślała, nad całą sprawą, samemu nie wiedząc, co będzie najlepsze.

Gdy napotkała wzrok, wpatrującego się w nią Onew, widziała w jego oczach, że naprawdę rozwiązanie menadżera, jest najsensowniejsze.
Cóż mogła zrobić, jak się nie zgodzić? Menadżer, jak i Lee, byli najdłużej w branży, i wiedzieli najlepiej, jak rozegrać karty.
- Słuchaj Ola... - pan Kim ponownie się odezwał, siadając naprzeciwko przyjaciół. - Chcę, abyś wiedziała, że możesz się z tego wycofać. Nie zmuszam cię do tego planu, bo to byłoby niestosowne. Tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że jesteś z Taeminem. - mężczyzna przypatrzył się spiętej dziewczynie i westchnął przeciągle. Tylko ślepy, by nie zauważył, jaka była spięta i walczyła ze swoimi myślami. - Jednak mam nadzieję, iż masz świadomość, że opcja z udawanym związkiem, byłaby lepsza dla wizerunku Onew. I oczywiście, dla całego zespołu. - Ola, podniosła wzrok, na menadżera, będąc zdumioną jego słowami. Dlaczego nikt nie potrafił zrozumieć, że ta opcja, nie będzie akurat lepsza, dla jej związku? Przecież Taemin, to chyba spłonie żywcem, od wymyślnych scenariuszy w głowie! I oczywiście zazdrości, której wypiera się za wszelką cenę.
Dla Oli, cała ta akcja, była kolejną z popieprzonych prób, dla przetrwania jej związku z Taeminem. Jak nie urok, to sraczka. Z deszczu pod rynnę i nic, tylko ciągle piach w oczy! Momentami miała naprawdę dość, pragnąc jedynie w spokoju przeżywać tę rozwijającą się miłość, między nią, a Taeminem. Czy naprawdę wymagała tak wiele?!
Polka spojrzała, na Onew, w duchu pragnąc wsparcia z jego strony, bowiem miała okropny mętlik w głowie. Zmarszczyła jednak czoło, próbując zrozumieć emocje, na twarzy Jinkiego. Z dziwnie uniesionymi kącikami ku górze, oblizał swoje usta i momentalnie spoważniał.

Wyglądało, to tak, jakby jednocześnie cieszył się i martwił, co było sprzecznym zjawiskiem.
Głowa momentalnie ją rozbolała, a w ustach poczuła nieprzyjemną suchość. Dlaczego odnosiła wrażenie, że Jinki, bardziej cieszył się, na udawany związek, niż martwił? Przecież, to było niestosowne zachowanie, jeśli jej podejrzenia, były trafne. Poza tym, niestosownym były także słowa menadżera. Co to, do cholery miało być? Niby dostała wybór, ale tak naprawdę, go nie miała! Przecież, to było jaśniejsze, niż słońce, że będzie musiała się zgodzić, na taki układ. Znała jednak siebie i wiedziała, że mimo wszystko przystałaby, na niego. Chociażby dla dobra przyjaciela. Miała jedynie nadzieję, że Taemin, wszystko zrozumie, a ich relacja, nie podupadnie kolejny raz. 

- Ajushi, siedzę w tym razem z Onew, więc to byłoby niekulturalne, abym zostawiła swojego przyjaciela, na lodzie. - wzrok dziewczyny, był skierowany, na starszego mężczyznę, który z uwagą słuchał jej słów. Zadumał się, na kilka sekund, aby w końcu pokiwać twierdząco głową.
- Cieszą mnie twoje słowa, jak i fakt, że tak dbasz, o swoich przyjaciół. Wiem też, że jesteś z Taeminem i owa sytuacja, może nieco namieszać w waszym związku. W razie co, pogadam z nim. - menadżer uśmiechnął się wdzięcznie, co zaskoczyło dziewczynę. Zastanawiał ją fakt, czy każdy menadżer, ma w sobie tak wielką empatię, jak pan Woonsik? Czy po prostu, on jest jakimś ewenementem?
- Myślę, że wczoraj, wszystko sobie wyjaśniliśmy. Jednak wezmę pańskie słowa do serca. Czasami trudno do niego dotrzeć.
- Rozumiem, to bardzo dobrze. - niski śmiech mężczyzny, rozbrzmiał w pomieszczeniu. - Znam Taemina, od nastolatka i wiem, że czasami mówi jedno, a robi drugie. I potrafi być czasami podstępny, gdy coś nie idzie, po jego myśli. Czasami się zastanawiam, czy to czasem, nie przez Kibuma, bo to z nim zawsze, najwięcej przebywał. - mężczyzna westchnął ciężko, jakby przypomniał sobie, największe odpadły owej dwójki. - Onew? - zwrócił się w końcu do lidera, który od razu odwrócił swój wzrok, od Oli. Menadżer zmarszczył brwi i odchrząknął, zastanawiając się, co tak naprawdę łączy ową dwójkę. Niby byli przyjaciółmi, a sama Ola, była z Taeminem. Jednak te ich spojrzenia... Aktualnie nie wyglądały, jak przyjacielskie. - Pojutrze masz wywiad w radiu, na temat całego skandalu. Będziesz wiedział, co masz powiedzieć, na ten temat? - mężczyzna wpatrywał się wyczekująco w lidera, który miał zamyśloną minę. Wyglądało, to tak, jakby rozważał pewne kwestie. Nie potrzebował więcej czasu, aby zrozumieć, że Lee się mocno waha. - Tak myślałem, że nie będziesz do końca pewny, co powiedzieć, aby nie wpaść w większe bagno.
- Nie chodzi, o to. Wiem, co powiedzieć i jak nieco podkoloryzować całą tę sytuację. - Jinki, pokręcił głową. - Po prostu sam wiesz, jaki jest Taemin i jakie ma podejście, do całej tej sytuacji. Nie ważne, co skłamię, on to zapewne weźmie, za pewnik. - Jinki, mruknął niezadowolony, mrużąc nieco swoje powieki.

- Rozumiem, co masz na myśli. Nie chcesz popsuć waszej wieloletniej przyjaźni, przez taki incydent. Prawda? Czy się mylę? - Lee słysząc te słowa, wciągnął głośno powietrze. Jednak nic nie odpowiedział, czując coraz większą presję. Serce i rozum, ponownie toczyły ze sobą walkę. Miał tego powoli dość, bowiem naprawdę zależało mu, na Taeminie, tak mocno, jak na Oli. A myśl, że w końcu któregoś z nich zrani, przyprawiała go, o ból serca.
Z myśli wytrącił go nagle czyjś dotyk. Zerknął w bok, gdy kobieca dłoń, delikatnie gładziła, jego ramię. Ciemnozielone oczy wpatrywały się w niego z troską, przez co poczuł pewnego rodzaju ukojenie. Zwłaszcza widząc ten lekki i słodki uśmiech, jakim darzyła go blondynka. I jak niby 
miał trzymać serce i uczucia, na wodzy, gdy ta dziewczyna, była taka urocza? Gdy samym spojrzeniem, dawała mu nadzieję, na lepsze jutro, a dotykiem, przeganiała całe napięcie z jego ciała?
- Onew, nie martw się. Damy radę! Wyjaśniłam już sobie wszystko z Taeminem. - Ola, mówiła z szerokim uśmiechem i pełną werwą, przez co Jinkiemu, prawie nogi się ugięły. Na szczęście siedział, bo w innym przypadku, właśnie by się zbłaźnił. Na przykład przewracając się magicznym sposobem, na podłogę. - Przynajmniej mam taką nadzieję. - dodała nieco nerwowo i kontynuowała z szerokim uśmiechem. - A walić, to! Jeśli nie potrafi, tego zrozumieć, to już jego problem, nie nasz. - dodała z werwą. - My jedynie musimy, tylko przebrnąć, to wszystko, przez... Właśnie panie Kim. Ile czasu mamy, to udawać? - Ola, popatrzyła, to na Lee, to na menadżera, siedzącego naprzeciwko nich. Mężczyzna uniósł wzrok znad szklanki, po czym ją odstawił, na kawowy stoliczek. Następnie rozsiadł się bardziej, na sofie, opierając całą rękę, o zagłówek mebla. Założył nogę, na nogę i zamyślił się, na chwilę.
- Hmm... Na początku lutego, zespół zaczyna dalszą promocję, najnowszego albumu. Pomyślałem więc, abyście do tego czasu, całkiem ''przypadkowo'', pokazali się w paru wyznaczonych przeze mnie miejscach. Na przykład w kinie, lub restauracji. Nawet nad rzeką Han. Oczywiście, aż do wyjazdu zespołu. Wtedy jest szansa, aby cały skandal nieco przycichł. Gdy, to się stanie, damy jakąś wzmiankę do mediów, że wam nie wyszło i już. - mężczyzna wzruszył ramionami i upił łyk wody. - Cóż, wracając do twojego pytania Ola, to licząc w głowie, musicie udawać jedynie około dwóch tygodni. Myślę, że to nie jest tak dużo, jak się wydaje. 
- Jestem za. 
Ponieważ akurat Ola i Marta, w tym samym czasie, wylatują do Polski, na jakieś dwa tygodnie. Prawda? - szatyn spojrzał znacząco, na dziewczynę, szeroko się, przy tym uśmiechając.
Ta zdawała się oderwać właśnie, od jakiś myśli, bowiem zamrugała energicznie, słysząc jego słowa. Następnie odwzajemniła jego uśmiech, który po chwili stał się bardziej niepewny. Właśnie zaczęła sobie zdawać sprawę, w co się wpakowała. Niby całe, to udawanie, miało trwać, tylko dwa tygodnie. Jednak dla niej i związku, w którym była z Taeminem, były to, aż dwa tygodnie. Zaczynała powoli wątpić w całą tę zaplanowaną akcję. Może Marta, faktycznie miała rację, że nieco nagiego ciała, potrafi udobruchać nie jednego mężczyznę? Pytanie, tylko czy nagie cycki, lub ciało, zadziała uspokajająco, na Taemina? Boże?! O czym ona w ogóle myśli?! Toi wszystko wina Marty i jej zbereźnych rad i myśli!
Polka przełknęła z trudem ślinę i spojrzała w stronę menadżera. Przypatrywał się jej pilnie, oczekując jakiejś odpowiedzi z jej strony. Teraz, to do niej doszło, że przecież Jinki, zawarł w swojej odpowiedzi pytanie, które ta, powinna była uwierzytelnić.
- Ola? Czy jednak coś się zmieniło z...
- Jinki, ma rację. Akurat wylatujemy trzeciego lutego do polski. - blondynka wtrąciła się w słowo liderowi, który także zaczął się jej uważniej przyglądać.
- To świetnie. Istnieje szansa, że prasa zapomni, o waszym związku, w ciągu tygodnia. Przed końcem promocji nowego albumu, ogłosi się wasze zerwanie, ze względu, na brak czasu Onew, bądź obojga. Chyba, że naprawdę tak wszystko ucichnie, że nie będzie trzeba tego robić. To już wyjdzie w czasie. - menadżer pokiwał twierdząco głową, zgadzając się sam ze sobą, na taki plan. - Czy macie jakieś pytania?
- Ja mam.
- Słucham, więc? - mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie, do blondynki.
- Czy niektórzy fani wiedzą już, kim jestem? Mają pewność, co do mojego wyglądu? Czy nadal, tego nie wiadomo? - mężczyzna przymrużył delikatnie powieki, na słowa Polki i westchnął mrukliwie, jakby się, nad czymś zastanawiał. Gdy diametralnie zmienił się, jego wyraz twarzy, przyjaciele popatrzyli po sobie pytająco. Menadżer wyglądał co najmniej tak, jakby miał im oznajmić, o czyjejś śmierci.
- Może kim jesteś, to nie. Jednak kilka osób, zdążyło się zorientować, że pracujesz w cukierni, którą prawie rok temu, promował zespół. - Ola, zrobiła zszokowaną minę, a jej twarz stała się bielsza, niż ściana, znajdująca się tuż za nią.
Dziewczyna spojrzała gwałtownie, na Onew, który prawdopodobnie też nic nie wiedział, ponieważ miał identycznie zszokowany wyraz twarzy. Zerkał, to na nią, to na telefon, na którym aktualnie coś sprawdzał.
- I co teraz będzie? Co jeśli jacyś oburzeni fani, przyjdą i zrobią w cukierni rozróbę z zazdrości, o swojego idola? - Ola, poprawiła swoją pozę, automatycznie sztywniejąc. Na samą myśl najścia fanów, z zamiarem rozpętania piekła w cukierni, poczuła nieprzyjemne dreszcze. Owszem, taki scenariusz nie musiał się ziścić, ale wiedziała z opowieści chłopaków, jak nieprzewidywalni mogą być fani. A co jeśli, nawet uda im się włamać do mieszkania, na górze?
- Dlatego dobrze robicie z tym wyjazdem do polski. Z tego co wiem, dopiero garstka fanów do tego doszła, ale znając ich, taka informacja, może się rozprzestrzenić w mgnieniu oka. - mężczyzna westchnął, a jego oczy zdawały się być zmartwione. Jinki, także miał tęgi wyraz twarzy, zerkając z poczuciem winy w stronę przyjaciółki. Nie chciał dopuścić do takich akcji, przez swoją nieuwagę i głupie czyny. Jeśli faktycznie dojdzie do czegoś złego, związanego z cukiernią, nie będzie miał zamiaru być w tej kwestii obojętny. Podejmie w tym aspekcie odpowiednie kroki prawne, jeśli ktoś odważy się, na taką głupotę. Na szczęście cukiernia posiadała w lokalu dwie kamery, które w razie co, mogłyby pomóc, w schwytaniu wandali.
Lee widząc przerażoną minę dziewczyny pomyślał, że tak nie może być. Nie chciał, aby jego przyjaciółka, przeżywała całą tę sytuację. Nie wiedzieć czemu, parsknął nagle śmiechem, przykuwając tym uwagę Oli i menadżera.
- Onew! To nie jest śmieszne! - dziewczyna zganiła go, patrząc w jego stronę z niedowierzaniem.
- Ah, menadżerze! Nie strasz jej tak, bo nam tutaj, na zawał padnie! - szatyn odparł z nerwowym śmiechem, kręcąc przy tym głową.
Menadżer zmarszczył swoje czoło, obserwując z uwagą podopiecznego, gdy zdawał się nie rozumieć jego zachowania. Następnie zerknął w stronę równie zdezorientowanej dziewczyny.
- Chyba nie rozumiem. Sprecyzuj. - pan Kim chrząknął, nadal nie rozumiejąc.
- Oh, panie Kim, niech pan już nie udaje!
- Nie udaje? Ale z czym Lee Jinki?! - mężczyzna powoli tracił cierpliwość, a jego głos burczał, niczym nadchodząca burza.
- Tak! Przecież oboje wiemy, że pan żartował, a Ola, właśnie nabrała się z tymi fanami i cukiernią. - lider puścił szybko oczko do mężczyzny, a ten jęknął coś pod nosem niezrozumiałego. Ola, odnosiła wrażenie, jakby usłyszała słowa typu: Oszaleję z tymi chłopakami.
- Chwila moment... Jak, to się nabrałam? - Polka mrugała energicznie powiekami, patrząc po mężczyznach z niezrozumieniem. W tym samym czasie menadżer i Jinki, wymieniali się znaczącymi spojrzeniami. Nagle menadżer westchnął ciężko i przybrał, na usta, dziwny uśmiech.
- Ola, Ola, Ola. - menadżer pokręcił z rozbawieniem głową i uśmiechnął się pokrzepiająco. Jednak ten uśmiech, był nadal podejrzany dla Oli. - Nie bądź zła, ale z tym, że fani wiedzą, o cukierni, to był żart. Chcieliśmy po prostu zobaczyć, twoją reakcję. - pan Woobin, skłamał gładko, brnąc dalej w kłamstwo zarzucone, przez Onew.
- Moją reakcję?
Tak, więc nie martw się. Wszystko mamy pod kontrolą. - Ola, była jeszcze bardziej zdezorientowana, po słowach menadżera, zerkając z jednego mężczyzny, na drugiego. Utkwiła w końcu wzrok, na uśmiechającym się do niej Onew. Robił, to w dziwnie zalotny sposób, co wywołało u niej drgnięcie brwi ku górze.
- Ale jeśli mam być szczery, to nie zdziwiłbym się, jakby faktycznie, ktoś do tego doszedł. Fani są spostrzegawczy i mogą coś podejrzewać, więc mimo wszystko, bądź czujna, dobrze? - menadżer odparł z troską, po czym w dziwny sposób, zgromił wzrokiem Jinkiego, który głupio się uśmiechał.
- O-Ok? - odparła bardziej pytająco, niż twierdząco, gubiąc się we wszystkim. Ostatni czas, był dla niej stanowczo zbyt intensywny.
- Ty również Onew, jak i cała reszta. - pan Kim dodał z poważną miną, wskazując palcem lidera. Jednak po chwili uśmiechnął się, biorąc kolejny łyk wody. - Jutro jest poniedziałek i z tego, co słyszałem, grają fajny film w kinie, więc...
- Mamy iść tak?
- Cieszę się, że rozumiemy się bez słów Jinki. - menadżer uśmiechnął się tajemniczo, przez co lider, przeniósł swój wzrok z niego, na Olę. Ta niepewnie się uśmiechnęła. Tylko głupi, by nie zauważył, jak bardzo stresuje się, tym skandalem i jego skutkami.
Przedstawienie czas zacząć...






*





Marta, wpatrywała się nieobecnym wzrokiem, na szklankę z nalanym do niej sokiem pomarańczowym. Niedługie paznokcie w kolorze czerwieni, machinalnie stukały po szkle w rytm piosenki, wydobywającej się z głośnika. 
- Marta? - dziewczyna zdawała się niedosłyszeć swojego imienia, oddalając się myślami do afery, związanej z Olą i Onew. Całe szczęście, że obie z przyjaciółką wylatują, na dwa tygodnie do polski, w której odpoczną. Oby, tylko jakieś polskie fanki, nie rozpoznały Oli, bo będzie kaszana. Na szczęście jedynie musiały dolecieć do Gdańska i stamtąd dojechać wypożyczonym autem, do ich miasta rodzinnego. Na samą myśl, że ponownie będą musiały się rozstać z chłopakami, zwłaszcza ona z Minho, bolało ją serce. - Marta? - wspomniana zamrugała energicznie powiekami, gdy zauważyła, jak Jimin, macha jej dłonią przed twarzą. Momentalnie zrobiło jej się głupio, że zamiast być tu i teraz, oddaliła się z myślami.
- Um, przepraszam... Zamyśliłam się. Mówiłeś coś? - wydukała z głupim uśmieszkiem, jakby miał zamaskować jej wpadkę. Jednak Jimin, mimo iż zdawał się być rozbawiony, na pewno się, na to nie nabrał. Nie w tym życiu.
- Tak. Mówiłem, że jestem zaskoczony tym, że postanowiłaś się ze mną spotkać. Dodatkowo bez Oli. Przecież powiedziałaś mi, że nie zrobisz tego, jeśli nie zgodzę się, aby ci towarzyszyła, więc... Nie bardzo rozumiem, dlaczego jej tutaj z nami nie ma? - Park spojrzał podejrzliwie, na puste miejsce, obok Marty. Polka zrobiła, to samo, odwracając w końcu wzrok ku mężczyźnie. Następnie ponownie uśmiechnęła się głupio, czując się, jak ostatni debil. Bo co miała zrobić? Powiedzieć mu prawdę, że jej najlepsza przyjaciółka, zaraz stanie się sławna i to zaprząta jej głowę? Już widziała oczami wyobraźni tę minę Jimina, jak mówi mu, że Ola, jest z tym sławnym Taeminem z Shinee, ale lubuje... A tfu! Kumpluje się z Onew, który czuje do niej mięte. Bo, tylko głupi tego nie zauważy, że tych dwoje ciągnie do siebie, w dziwny sposób. Nawet ślepy, by to zauważył, a bardziej wyczuł, bo tak śmierdzi dziwnymi iskrami i napięciem, między nimi.
- Cóż... - zaczęła z westchnieniem, unikając wzroku Koreańczyka, jak ognia piekielnego. - Ola, miała ze mną przyjść, ale całe, to spotkanie wyszło znienacka i do tego jej plany, także znienacka się zmieniły. - Marta, uśmiechnęła się, a wręcz wymusiła od siebie ten pełny fałszywego ciepła uśmiech. Musiała wyglądać teraz, niczym te wszystkie recepcjonistki, które wręcz z udawanym bólem, odmawiają umówienia wizyty u lekarza.
- Rozumiem... - mężczyzna zamyślił się i upił łyk mrożonej kawy. Marcie, prawie przeszły ciarki po plecach, na ten widok. Nie miała nic przeciwko, aby jeść lody zimą, ale pić mrożoną kawę? Zimą?! Absurd! Aczkolwiek nie zdziwiłaby się, gdy będąc dłużej z Choi Minho, w końcu sama polubi kawę i do tego mrożoną! - Czy ty się denerwujesz? Stresuje cię moje towarzystwo? - głos bruneta, wyrwał dziewczynę z kolejnego zamyślenia. Uniosła energicznie swój wzrok, zerkając, to na niego, to na swoją szklankę. Wtedy zorientowała się, że przez cały ten czas, maglowała słomką w szklance, jakby chciała wywołać w niej tornado wodne. Tak też, uśmiechnęła się kolejny raz głupio, mając ochotę zakopać się pod ziemię. Zwłaszcza widząc, to badawcze spojrzenie czarnych oczu Koreańczyka, śledzących każdy jej ruch. Czuła się, przez to, niczym sarna, na celowniku myśliwego. Bądź jakiegoś wilka. Jak zwał, tak zwał...
- Co?! Nie! Coś ty! Zamyśliłam się po prostu i... - brunetka zaczęła energicznie machać dłońmi w formie zaprzeczenia. Robiła, to tak umiejętnie, że mało brakowało, aby strąciła szklankę z kawą. Prawie pisnęła, obawiając się najgorszego, gdy lekko ją szturchnęła. Na szczęście skończyło się jedynie, na tym, że ciemna i rozwodniona ciecz, niebezpiecznie zafalowała w szkle. - I, jak widzisz, jestem dziś nie do życia. - zaśmiała się głupio, czując nagle, ponaglający ból pod podbrzuszem. No tak, okres. Czy mogło być jeszcze gorzej?
- Nie da się tego nie zauważyć. - Park westchnął z troską, przyglądając się Marcie, z większą intensywnością. - Chyba ogólnie źle się czujesz, co? Strasznie blada się zrobiłaś. - mężczyzna przyłożył rękę do jej czoła, jednak ona odtrąciła ją gwałtownie, ponownie prawie strącając kawowy napój.
- Nic mi nie jest. - mruknęła cicho, prawie przez zaciśnięte zęby. Gdy uniosła wzrok, od razu pożałowała swojego oschłego zachowania. Jimin, zdawał się być zraniony jej zachowaniem. Był w stanie jedynie, przez chwilę utrzymać z nią, kontakt wzrokowy, po czym westchnął ciężko.
- Wybacz, zagalopowałem się. Zmartwił mnie po prostu twój smutny i blady wyraz twarzy. - odezwał się w końcu, a w Polce momentalnie wzrosło poczucie winy.
- Nie Jimin, to ja przepraszam. Od czasu twojego przyjazdu, jestem oschła w stosunku do ciebie. Nie wiem czemu...
- A ja się domyślam.
- Tak? - dziewczyna zdawała się być zdziwiona.
- Yhym... Wydaje mi się, że po prostu ci się nie podobam, jestem zbyt nachalny i cóż... Nie obraź się, ale odnoszę wrażenie, że Ola, także ma w tym swój udział. - brunet, wręcz z dumą przeczesał swoje krótkie włosy. W brunetce, aż się zagotowało. Co, jak co, ale Ola, na daną chwilę była jedyną osobą, która dawała jej dobre rady w życiu. Powiedziała, że Kibum, ją niszy i to się sprawdziło. Powiedziała, że Minho, jest cacy, cool i będzie dobrym partnerem dla niej i co? I miała rację! 
- Wiesz Jimin, kto jak kto, ale ona zna mnie najlepiej. Poza tym, nie przepada za ludźmi, gdy są zbyt nachalni dla niej, lub dla mnie. Ufam jej słowom i opinii, ponieważ często trafia w sedno z tym, co mówi.
- Rozumiem, ale uważam też, że sama powinnaś znać siebie samą, bardzo dobrze. Nie sugerować się do końca opiniami innych. - mężczyzna uśmiechnął się krzywo, patrząc hardo w oczy brunetki. Jednak po chwili jego wzrok zmarkotniał, jakby zdał sobie z czegoś sprawę. Czerń jego oczu zdawała się zmatowieć, prawie patrząc psim wzrokiem. W końcu odwrócił swój wzrok, przygryzając dolną wargę. Marta, aż oniemiała. Od razu wyczuła, że jest coś, na rzeczy i zaczynała odczuwać obawy. Z samych nerwów, nad czym myśli aktualnie Jimin, upiła kilka sporych łyków mrożonej kawy. Miała nadzieję, że nie skończy, przez to z chorym gardłem, albo co gorsza, przeziębieniem. Aczkolwiek najgorzej by chyba było, gdyby to tego wszystkiego, doszedł jakiś zawał.
Gdy Jimin, w końcu odważył się, na nią spojrzeć, dziewczyna momentalnie wstrzymała oddech. Na bank się nie myli! Jej serce dudniło mocno w piersi, jakby Jimin, miał tutaj zaraz klęknąć i prosić ją, o rękę. Oczywiście, ta myśl, była bardzo absurdalna. Zwłaszcza, że nawet się nie przyjaźnili, a co tu dopiero mówić, o byciu w bardzo bliskich relacjach?! Jednak mina Koreańczyka i sam jego wyraz twarzy, wywoływał silniejszy niepokój. Jego oczy patrzyły z dziwną nadzieją. Usta rozchylały się lekko i zamykały, jakby chciały coś wyznać. Teraz, to sam Park był blady, niczym ściana obok i rama okna, przy którym siedzieli.
Marta, rozejrzała się nerwowo po lokalu, jakby szukając ewentualnej pomocy, gdyby jej towarzysz, padł tutaj zaraz, na podłogę. Oczywiście, o ile sama wpierw tego nie zrobi, przez stres i dający się we znaki okres.
- Słuchaj Marta, jesteś naprawdę super dziewczyną. Do tego ładną i zależy mi, na tym, abyś była szczęśliwa. Długo, nad tym myślałem i chciałbym, zadać ci jedno pytanie.
 - Jimin, ostrożnie ujął drobną dłoń dziewczyny, przez co w jej oczach, pojawiła się panika.
Cholera, cholera, cholera! On, albo poprosi mnie, o bycie jego dziewczyną, albo naprawdę mi się oświadczy! Tak nie może być?! Myśl Marta, myśl! - brunetka nerwowo mówiła sama do siebie w głowie, czując serce w samym gardle.
- Czekaj! - krzyknęła spanikowana, prawie na cały lokal, przez co prawie wszyscy goście, popatrzyli w ich stronę. Wyrwała, przy tym swoją dłoń z uścisku zdezorientowanego chłopaka, ponownie prawie strącając szklankę z chłodnym trunkiem. I jeśli nie przestanie w końcu wymachiwać swoimi rękoma, niczym gruby gołąb skrzydłami, próbując podjąć lot, to w końcu szklana, straci swój żywot.
Marta, zerknęła wręcz błagalnie, na naczynie, które nadal niebezpiecznie się gibało, a wraz z nim ciemna ciecz. Na szczęście po chwili zaprzestało, stając niczym żołnierz, na warcie. Odetchnęła z ulgą, po czym spojrzała, na zmarszczoną minę Jimina, który chyba próbował zrozumieć, co tu się odwaliło? Jakby, tego było mało, jego oczy wyglądały, niczym u przerażonego psiaka. Ten widok momentalnie wywołał nieprzyjemny ścisk, w sercu dziewczyny. Wciągnęła zamaszyście powietrze w płuca, jeszcze bardziej domyślając się, co siedzi w głowie Park Jimina. Wykorzystał sytuację, że nie było z nimi Oli, czas go goni i postanowił podjąć ryzyko, z wyjawianiem swoim uczuć!
Polka rozchylała, to zamykała swoje usta, niczym ryba, nad powierzchnią wody. Czuła wielką gulę w gardle, nie wiedząc co ma powiedzieć. Nie ważne, jak zacznie i tak złamie mu ponownie serce. Jednak było, to nieuniknione. Zwłaszcza, iż miała już partnera, którego... No właśnie? Kochała? Sama do końca, nie wiedziała. Na pewno darzyła Minho, głębszym uczuciem, jednak nie chciała być pochopna ze swoimi uczuciami. Chciała być co do nich bardzo pewna. Nawet jeśli sam Minho, wyjawił jej, że ją kocha w co nadal nie mogła uwierzyć.
- Jimin, zanim powiesz, to co chciałeś, musisz o czymś wiedzieć. - Marta, zaczęła z ciężkim westchnieniem, zerkając niepewnie, na nadal zdezorientowanego chłopaka.
- Skąd wiesz, co chciałem ci powiedzieć? - zmarszczył bardziej brwi i upił powoli łyk swojej kawy, jakby chciał ukryć nerwowe przełykanie śliny.
- W sumie, to nie wiem, ale mam pewne podejrzenia i nim wydusisz, to z siebie, musimy sobie coś wyjaśnić.
- Ale przecież...
- Jimin, mam już kogoś i bardzo zależy mi, na tej osobie. Nie jestem pewna, czy już ją kocham, bo muszę do tego dojrzeć. Jednak wiem, że on to robi i to z całego serca. Nasza relacja, jest bardzo wyjątkowa. Chyba jeszcze z nikim, nie miałam tak mocnej więzi. - policzki Marty, zarumieniły się, a serce zabiło mocniej, na samą myśl, o ukochanym. Na daną chwilę nie była sobie w stanie wyobrazić, co by się stało, gdyby ich dwoje musiałoby się rozstać. Chyba oszalałaby z tęsknoty i bólu złamanego serca.
- Co? - Jimin, niedowierzał słowom dziewczyny, prawie opluwając się napojem.
- Domyślam się, że chciałeś wyznać mi swoje uczucia. Jeśli, nie to i tak to, co chciałeś mi wyznać, jest już nieistotne. - dziewczyna zaczęła tłumaczyć, czując narastający stres, jakby ogłaszała przemowę, dla całego świata, a nie jednego znajomego.
- Cóż, to fakt. Chciałem powiedzieć ci, co czuję i prosić, o danie mi szansy. - Park bardziej mruknął, niż odparł. Nadal był pod wrażeniem słów, jakie padły z ust Marty. - Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co odpowiedzieć i jak zareagować. Bardzo mnie zszokowałaś, tym wyznaniem, o byciu w związku. Byłem pewien, że... Nadal jesteś wolna. - dodał i uniósł swój zawiedziony wzrok, gorzko się uśmiechając. Następnie spojrzał w bok i zacisnął mocno dłoń, na szklance, co nie umknęło uwadze jasnym oczom Polki. Nie chciała go ranić, ale niestety była zmuszona, to zrobić. Prawda, była taka, że niezależnie, jak drastycznie, lub spokojnie, by to wyjawiła, spodziewała się, że reakcja Jimina, byłaby taka sama. 
- Cóż, tak jak powiedziałam, mam kogoś. Nie chcę mieć problemów, więc proponuję, abyśmy skończyli nasze dzisiejsze spotkanie. - brunetka odłożyła, przy szklance banknot, nie przejmując się resztą, po czym wstała z miejsca. - Mam nadzieję, że zrozumiesz wszystko i najlepiej będzie, jak zapomnisz, o mnie. - Marta, chciała powiedzieć, to hardo, jednak coś jej nie wyszło i zabrzmiała wręcz smutno. Jakby sama nie była pewna, co do odrzucenia owej znajomości. W sumie chciała tego, ale... Nie lubiła odrzucać ludzi, bez poważnych powodów.
Z tą myślą zarzuciła niedbale czarny i długi płaszcz, na swoje plecy. Ostatni raz spojrzała, na Jimina i nie czekając, na jakąkolwiek reakcję, oszołomionego chłopaka, wyszła pośpiesznie z lokalu.






*






- Jak się czujesz? - Jinki, zapytał z troską, gdy zaparkował autem, przed cukiernią. Nie gasząc samochodu, zerknął w stronę zamyślonej blondynki, która nawet się nie zorientowała, że są, na miejscu. Jej wzrok był utkwiony w telefonie, więc zapewne czytała nowe wieści, związane ze skandalem. Nos i usta przysłonięte czarną maseczką, nie były w stanie mu zdradzić, jaką minę aktualnie posiada. Jakby tego było mało, czarna peruka, także przysłaniała nieco jej twarz. - Halo? Słyszysz mnie? - zapytał ponownie i z psotnym uśmieszkiem, dźgnął ją dwa razy palcem, w osłonięty materiałem polik. Polka momentalnie się ocknęła, na ten gest, unosząc swój wzrok, na przyjaciela. Zamrugała energicznie powiekami i zmarszczyła czoło, co wywołało pojawienie się u niej, lekkiej lwiej zmarszczki.
- Wybacz, nie słuchałam, co mówisz. Możesz powtórzyć? - poprosiła zakłopotana i nieco zaspana, jakby była po przynajmniej dwóch nieprzespanych nocach.
- Zauważyłem. - prychnął, kręcąc głową, przez co sztuczne włosy peruki, zakołysały się lekko. Zapewne oboje musieli wyglądać śmiesznie w tych perukach, czapkach z daszkiem i maseczkach. Czasami Jinki, był tego zdania, że takie przebrania, przyciągają większą uwagę. Jednak skoro menadżer kazał, to musieli oboje się do tego dostosować. - Pytałem się, jak się czujesz? Znowu milczałaś całą drogę, więc martwię się, co siedzi w tej twojej głowie. Znam cię może prawie rok, ale domyślam się, że rozmyślasz nad wszystkim. Zwłaszcza, nad obecną sytuacją, prawda?
- Kurde, czasami wolałabym, abyś akurat ty nie czytał ze mnie, jak z otwartej księgi. - blondynka prychnęła i uśmiechnęła się słabo, chowając telefon do kieszeni kurtki. Oczy obojga, utkwiły w sobie spojrzenia. Onew, miał ochotę odpowiedzieć jej, że widocznie może są sobie przeznaczeni? Jednak powstrzymał się, nie chcąc mieszać jej w głowie. Gdyby nadal się wahała, nad którymś z nich, zrobiłby wszystko, aby ją do siebie przyciągnąć. Jednak było już za późno. Chociaż z drugiej strony, odnosił takie wrażenie, że Polka dziwnie się waha. Mimo wszystko Ola, już wybrała i to Taemina. A Jinki? Cóż, musiał się teraz mocniej starać z panowaniem, nad swoimi uczuciami. Walczyć z nimi i je ukrywać, tłumić.
- Cóż, to silniejsze ode mnie i szczerze? Mógłbym powiedzieć, o tobie, to samo. - szatyn zaśmiał się, odpowiadając szybko, gdy doszło do niego, że zbyt długo milczał. Jak, na złość Ola, także miała taki dar, jeśli chodziło, o niego. Wiedziała, kiedy jest smutny, zły, czy coś go trapi, mimo posiadania tej samej miny. Miał jednak nadzieję, że Polka, będzie mniej spostrzegawcza, niż niektóre osoby. Na przykład Minho. Nie chciał, aby dojrzała chociażby cień fascynacji jej osobą. - A, więc jak? Powiesz mi, o swoich odczuciach?
- Cóż, na pewno czuję się bardzo zmieszana i pełna obaw. Jednak z drugiej strony fajnie będzie spędzić wspólnie czas, przed kolejną rozłąką. - oczy w kolorze wzburzonego morza, zerknęły w stronę tych ciemnobrązowych, wręcz czarnych. - Ty zapewne jesteś szczęśliwy, bo w
 końcu doczekałeś się, naszej pierwszej randki. Oczywiście przyjacielskiej! - Ola, dodała z rozbawieniem, chcąc uporać się z przytłaczającymi ją nerwami.
- Oh tak! Nie inaczej! Jesteśmy, tylko przyjaciółmi! - sam Jinki, był pod wrażeniem swoich słów i gładkości, z jaką je wypowiedział. Nawet się nie zająknął! - Ale chyba specjalnie pochwalę się chłopakom, aby zrobić, na złość Taeminowi. - lider potarł dłonie z chytrym uśmieszkiem, gdy jego głowa układała mu przed oczami scenę, jakże zazdrosnego maknae. - Gdy jest, o ciebie zazdrosny, udowadnia mi tym, że mu na tobie bardzo zależy. - dodał, ściągając nieco maseczkę w dół, po uprzednim upewnieniu się, że nie ryzykuje rozpoznaniem. 
- Może lepiej daj sobie z tym spokój? Nie mam zamiaru znowu kłócić się, przez jego widzimisię. Wiesz, jak jest.
- Masz rację. - czarnooki potarł nieznacznie podbródek. - Ale skoro jutro nasza randka, to wiesz, że też musi być pierwszy pocałunek? A przepraszam bardzo, już drugi, bo pierwszy już był. - Jinki, wydął usta w dzióbek i zamknął powieki udając, że całuje powietrze.

- Onew! Chyba sobie żartujesz?! - Ola, mruknęła zła, prawie zapowietrzając się, na widok, przed sobą. Cieszyła się, że nadal miała, na twarzy maseczkę, bowiem policzki piekły ją niemiłosiernie. Przy jej bladej twarzy, zapewne rumieniły się, na czerwono, niczym dorodny pomidor, na wiosnę.
Widząc dalsze rozbawienie, na ustach przyjaciela, pacnęła go dłonią w ramię, patrząc w jego stronę z niedowierzaniem.
- Chwila moment! Dlaczego mnie bijesz?! - lider unosił już dłonie ku górze, mrugając z niezrozumieniem. Zerkał, przy tym nieufnie, na jej dłoń, nadal uniesioną ku górze. Na bank nauczyła się tego od Marty! Ta także miała taki nawyk, aby walić kogoś po ramieniu, gdy mówił niedorzeczne rzeczy. - Przecież powiedziałem prawdę! Już cię całowałem, więc skąd ten bunt, hę? To, tylko żarty! - dodał sarkastycznie, mrużąc swoje powieki. Zamarł jednak, gdy w jej oczach dostrzegł niepokój. Pragnął ujrzeć też, jej wyraz twarzy, ale było to niemożliwe, przez materiał znajdujący się, na jej twarzy. - Ola? Wszystko ok?
- Tak, tak. Lepiej już pójdę. - Ola, odpięła pośpiesznie swój pas, unikając wzroku Onew, jak ognia. Gdy chciała wyjść z pojazdu, brunet złapał ją za nadgarstek, czym ją zatrzymał. Zielonooka spojrzała się, na niego niepewnie, czując mocno bijące serce w piersi. Pragnęła uciec do cukierni z tego przeklętego pojazdu, w którym mimo zimy, zrobiło się zbyt gorąco i duszno. Jednak widząc poważną minę lidera, posłusznie wróciła, na swoje miejsce. Westchnęła cicho, patrząc przed siebie. Czuła, że ten przeklęty człowiek, ponownie czyta z niej, niczym z otwartej księgi. Jak, to często mówiła Marta: Wiesz co Ola? Ja, to myślę, że obie mamy twarz z napisami. Ciężko nam, przed innymi ukrywać, nasze prawdziwe emocje.
- Zadam ci jedno pytanie i pozwolę ci już iść, ok? - Jinki, zamilkł na kilka sekund, a widząc ruch głową dziewczyny, kontynuował. - Odnoszę wrażenie, że żałujesz... - zaczął cały spięty, aż przełykając z trudem ślinę, gdy spojrzał, przed siebie. - Żałujesz, że przez naszą pijacką głupotę, całowaliśmy się i do tego namiętnie, mimo iż było coś, między tobą, a Taeminem. Mam rację, prawda? - jego wyraz twarzy spoważniał, gdy przekręcił głowę w stronę także spiętej dziewczyny. Tylko, głupi by nie zauważył, rosnącego zawodu i bólu w jego oczach.
Blondynka miała wrażenie, że jej ciało coraz bardziej wgłębia się w fotel samochodu, od wyczekującego spojrzenia Lee. Przełknęła z trudem ślinę, wodząc wzrokiem, na boki, byleby nie napotkać spojrzenia przyjaciela.
- Onew ja... - zaczęła niepewnie, milknąc momentalnie, gdy tak naprawdę sama nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Żałować, nie żałowała owego pocałunku, ale czuła nadal zawód do samej siebie, że w ogóle, na to pozwoliła. Ba! Sama oddała ochoczo namiętny pocałunek, całując się z Lee tak, jakby jutro miało nie być! Tak, więc nie wiedziała, jak ma ubrać słowa, aby nie zranić lidera i nie dać mu znaków, że w jakiś sposób, jej się podoba.
- Ola... - Jinki, zaczął z ciężkim westchnieniem, poprawiając się, na fotelu. Teraz opierał się ramieniem, o siedzisko, aby mieć lepszy widok, na zdezorientowaną dziewczynę. - Jeśli mam być szczery, to twoje zachowanie mówi samo za siebie. Żałujesz tego i to mocno.
- To nie tak! - blondynka odparła nienaturalnie uniesionym głosem. Brzmiała w nim panika i strach, co nawet ją samą zaskoczyło. - Nie żałuję tego! Naprawdę! -przyłożyła dłoń do jego ramienia. Spojrzenie Lee, przeniosło się w dół, a następnie ku górze, patrząc prosto w jej oczy. Robił, to przenikliwie, jakby chcąc prześwietlić ją, na wylot, czy mówi prawdę.
- Proszę cię Ola, przestań kłamać, ok? - mężczyzna, ponownie zerknął, na dłoń dziewczyny, na swoim ramieniu. Przepełniał go zawód.
- Widzę przecież po tobie, że mimo, iż mówisz, że nie żałujesz, to jest odwrotnie. - niewiele myśląc, odsunął się nieco, jakby jej dotyk, zaczął parzyć go przez kurtkę. Ten ruch zaskoczył dziewczynę. Powoli wycofała swoją dłoń, patrząc w bok, bowiem poczuła się odrzucona. Jednak czym się dziwiła? Tak naprawdę, walczyła ze swoimi myślami, rozwodząc się, nad ich pocałunkiem.
- Nigdy tego nie żałowałam, mimo iż kocham Taemina. - prawie szepnęła, patrząc w dół, na swoje dłonie, bawiące się fragmentem rękawa kurtki. - Po prostu czuję urazę do siebie, że wzdychając już do Taemina, zrobiłam coś takiego. Przyznajmy, między sobą, że był to po prostu pijacki i przyjacielski pocałunek, ok? - gdy Ola, podniosła wzrok, prawie wzdrygnęła się, na widok poważnego spojrzenia przyjaciela. Już wiedziała, że jej obawy się ziściły. Zraniła go.
- Hmmm... Pijacki i przyjacielski pocałunek. - westchnął przeciągle i zerknął w bok, wykrzywiając swoje usta w niezadowoleniu.
Dlaczego był zły? Przez nazwanie, przez Olę, ich pocałunkiem, jako pijackim i przyjacielskim? A może, przez fakt, iż nadal odnosił wrażenie, że żałuje tego pocałunku, a nie tylko czuje urazę  do samej siebie? Nie powinien być zły. Przecież, to powinna być jej sprawa, czy go żałuje, czy też nie, prawda? Jinki, naprawdę zdawał sobie coraz bardziej sprawę z tego, iż oszukuje, nie tylko innych, ale i samego siebie. Jak mógł wierzyć w to, że jego uczucia względem Oli, zniknęły na dobre? Przecież, to była taka bujda, jak krasnoludki żyjące w lesie! Musiał stanowczo się ogarnąć i trzymać uczucia, na wodzy. Obawiał się jednak, że przez te udawane randki z Olą, weźmie sobie wszystko, na poważnie.
Onew odwrócił głowę, w stronę wpatrującej się w niego ze smutkiem blondynki. Powiódł wzrokiem po jej zasmuconej twarzy i oczach, po czym zwiesił głowę, aby tylko nie patrzeć dłużej, w te hipnotyzujące zielone oczy. I oczywiście jedwabiste, malinowe usta, w które chciałby się ponownie wpić. Do dziś czuł ich smak, delikatność, miękkość i natarczywość, gdy oboje pogłębili pocałunek. Oczywiście za obopólną, choć pijacką zgodą. Do tego, ta bliskość Oli i... Nie, nie i jeszcze raz nie! - skarcił się w myślach, zaciskając swoje dłonie w pięści, leżące na udach, pod kierownicą. Wiedział, że źle robi myśląc, o tym w taki sposób. Jednak, to było silniejsze od niego. Zamknął, więc powieki i zacisnął zęby modląc się, aby to pomogło, przy tej chwili słabości.
- Onew? Wszystko gra? - jej dłoń, ponownie dotknęła jego ramienia, wywołując dziwne uczucie narastającego w tamtym miejscu ciepła i mrowienia. - Onew, spójrz na mnie. Proszę. - zacisnął bardziej wargi, walcząc sam ze sobą, gdy dziewczyna potrząsnęła nieco jego ramieniem. W końcu odwrócił powoli głowę, patrząc z powagą.
- Powiedziałam coś nie tak? - zapytała ostrożnie, gdy w tym czasie on nie chciał, aby zauważyła, że w dalszym ciągu darzy ją uczuciem. Tym cholernie głupim uczuciem miłości. Nie! Koniec i kropka! Nie może dopuszczać do swojej mądrej głowy takich myśli! Obiecał sobie! Obiecał, że to będzie, tylko przyjacielska miłość i musi tak pozostać do końca! Dla dobra jego przyjaźni z nią i Taeminem.
- Nie, wszystko gra. Po prostu... Nie jest łatwo zapomnieć, o kimś, kto staje się dla ciebie...
- Ej? To nie jest czasem Marta? - Ola, wtrąciła mu się w zdanie, gdy jej wzrok skupił się, na niskiej postaci, idącej z naprzeciwka samochodu. Jinki, także spojrzał w tamą stronę, wręcz niedowierzając, że Ola, tak bezceremonialnie wtrąciła mu się w zdanie!
- Tak, to ona. - szatyn bardziej sapnął, niż odpowiedział, w głowie dokańczając niedopowiedziane słowa. Wtedy go zmroziło, na samą myśl, co prawie odwalił. Powiódł rozbieganym wzrokiem, po przestrzeni, rozchylając w przestrachu swoje usta.
Uznał, że tym razem Ola, w idealnym momencie wtrąciła mu się w zdanie. Gdyby tego nie zrobiła, usłyszałaby słowa, brzmiące: Nie jest łatwo zapomnieć, o kimś, kto staje się dla ciebie kimś więcej, niż przyjacielem. Staje się miłością.
Ciekawe, jakby na nie zareagowała? Znając ją wzięłaby, to za żart, w duszy katując się myślą, iż jej przyjaciel, jest naprawdę w niej mocno zakochany.
- Wszędzie poznam tą małą kruszynkę. - szatyn zaśmiał się nerwowo, próbując ukryć narastający ból w sercu i stres. Strzelił palcami, gdy wyginał je, na boki, chcąc ukryć drżenie rąk. To było chore, co się z nim właśnie działo. Miał kilka kobiet w swoim życiu, jednak żadna nie wywoływała w nim, takich sprzecznych emocji!
- Kruszynkę? Pfff, co to ma być? - blondynka prawie parsknęła śmiechem, odsłaniając maseczkę w idealnym momencie. W innym przypadku, groziło napluciem sobie samej, na twarz. - Niech, tylko Marta, się dowie, jak ją nazwałeś, to ghy... - przejechała kciukiem po szyi. - I będzie z ciebie pieczony kurczaczek. - dodała, po czym przez chwilę była cicho. Jednak długo nie mogła wytrzymać, widząc wyraz twarzy chłopaka. - Przepraszam Onew, musiałam! - odparła poważnie, jednak ponownie nie wytrzymała i zaczęła się śmiać czując, jak jej brzuch coraz bardziej się skurcza, a oczy zalewają się mokrą cieczą.
- Nawet, tego nie skomentuję... - burknął, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Co? Przecież powiedziałam praw...
- Szszsz! - Jinki, przyłożył palec do jej ust, przez co ta, zamrugała zaskoczona. -Lepiej już idź. Zadzwonię jeszcze do ciebie, jeśli chodzi, o jutrzejsze kino. - poganiał ją dłonią z cwanym uśmiechem. Ola, uniosła brew ku górze, zastanawiając się, czy jakiś niewidzialny młotek, właśnie nie uderzył jej przyjaciela mocno w głowę. Jego zmienne zachowanie, niczym pogoda w Anglii, było dość niepokojące.
- Um, ok? - odparła, zerkając ponownie w stronę przyjaciółki, która szła już ze zmarszczonym czołem. Widocznie zastanawiała się, czy biały pojazd, przed cukiernią, to na pewno auto chłopaków? - Pamiętaj, że jutro pracuję do siedemnastej, więc do jutra Kurczaku! - uśmiechnęła się i niewiele myśląc, dała mu buziaka w policzek, po czym pośpiesznie wyszła z pojazdu. Jinki, przyłożył niepewnie dłoń do piekącego miejsca patrząc, na odbiegającą w stronę Marty, blondynkę. Zamrugał energicznie powiekami, w końcu roztwierając w szoku oczy. Czuł się tak, jakby dostał się, do pieprzonego nieba!
Być może i tak było? Dlaczego? Cóż, aktualnie Ola, stała odwrócona w stronę auta, machając mu z anielskim spojrzeniem, jak gdyby dopiero co zestąpiła z nieba. Jakby tego było mało, słońce chyba sobie żartowało, oświetlając jej sylwetkę, niczym jakieś bóstwo. Mistyczną postać, onieśmielającą swoim wyglądem. Nawet brunetka przystanęła z wrażenia, patrząc na nią i na samochód, z dziwnym wyrazem twarzy.
- Kurwa, mam przejebane... - szepnął sam do siebie, prawie tracąc oddech. Wiedział bardzo dobrze, że to był błąd ze strony Oli. To czułe i niby przyjacielskie zachowanie, które aktualnie wywołało u niego, chyba jakiś pieprzony stan przedzawałowy!
Marszcząc czoło i wykrzywiając usta z bólu, jaki odczuwał w klatce piersiowej, ruszył przed siebie.
W ostatnim momencie odmachał Marcie, która pomachała do niego z uśmiechem.
Lee miał nadzieje, że dojedzie w spokoju do dormu, bez niespodzianek z wjechaniem autem, w jakiś sklep. Tylko, tego by brakowało, do aktualnego skandalu z nim związanego...





*




- Wszystko gra? - Marta, zapytała z troską przyjaciółkę, gdy ta podeszła bliżej niej. Była dość blada i dziwnie spięta, mimo iż humor jej dopisywał. - Patrzę, na ciebie i ciężko mi stwierdzić, czy jesteś bardziej przerażona, czy zadowolona. - brunetka skwitowała prychnięciem.
- Opowiem ci, o wszystkim, na górze, ok?
- Yhym... - brunetka pokiwała głową z podejrzliwą miną, po czym pomachała z uśmiechem Onew, który akurat minął ich autem. Mężczyzna, chyba także był w innym świecie, bo odmachał jej prawie w ostatnim momencie. - Czasami oboje dziwnie się zachowujecie, po waszych spotkaniach. - Marta, prychnęła pod nosem i zerknęła podejrzliwie w stronę przyjaciółki. Stała obok niej nieobecna, jakby doszło do niej, że zrobiła coś złego. Następnie brunetka zerknęła, na znikające za rogiem auto. Była niezmiernie ciekawa, jak potoczyło się spotkanie z menadżerem? - Dobra, chodźmy do środka, bo jest zimno, a mi ciążą zakupy. - dodała, potrząsając siatkami w dłoniach.
Obie dziewczyny weszły do cukierni, po chwili znajdując się już, na górze. Rozejrzały się po wnętrzu, lecz nikogo nie było. Wiadomym było, iż Minho, jak i Taemin, wrócili do siebie. Nasuwało się jednak pytanie, gdzie był ich współlokator? Co prawda miał nocować, u dziadka, ale obie były pewne, że do tego czasu, już wróci.
- Jeszcze nie wrócił? - Ola, zapytała ze zdziwieniem, rozbierając z siebie odzież.
- Jak widać, nie spieszy mu się do domu. Może dziadek do czegoś go wykorzystał? - Marta, podeszła do kuchni i nalała do czajnika elektrycznego wody. - Jak tam rozmowa z menadżerem? - zapytała, wsypując do kubków nieco kawy rozpuszczalnej.
- W porządku, wszystko mamy zaplanowane, jeśli chodzi, o udawanie tego całego cyrku. - blondynka stanęła obok przyjaciółki, opierając się lędźwiami, o ladę. Widząc jej poczynania, popatrzyła, na nią z niedowierzaniem.
- Dobrze się czujesz?
- Tak? Dlaczego pytasz?
- Bo sobie także wsypałaś kawę? To do ciebie niepodobne! Zawsze wybierasz herbatę!
- Tak, wiem. Chyba wina Minho. Przez niego zaczynam chyba stawać się kawoszem, bo to dziś druga kawa. - zaśmiała się, opierając biodrem, o brzeg blatu.
- Właśnie widzę... - Ola, prychnęła sarkastycznie i wyjęła z lodówki mleko.
- Strasznie męczy mnie ta pogoda i chyba herbata sobie nie poradzi, aby mnie wybudzić. Dochodzą też do tego, ostatnie wydarzenia.
- Cóż, bardzo to rozumiem, więc... Jeśli masz być moim towarzyszem, do picia kawy, to mi to pasuje. - tym razem, to Ola, zachichotała wesoło. - Ale dobra, wracając... Jutro mamy pojawić się z Onew, niby ''przypadkowo'' w kinie. Oczywiście jakoś po mojej pracy. - Polka zrobiła króliczki, mając uniesione dłonie. Jej policzki nabrały rumieńców, co nie umknęło uwadze Marty. I na pewno, nie były one spowodowane chwilowym zimnem, gdy ta opuscula pojazd chłopaków!
- Serio? Trochę rzucają was, na głęboką wodę, bo dużo ludzi, może rozpoznać Onew.
- Wiem. - Ola, westchnęła ciężko i przygryzła dolną wargę. Marta, w tym czasie zmrużyła powieki i zaczęła przyglądać się jej intensywniej. Oczy Oli, także błyszczały dziwnie mocno, niż zazwyczaj i nie była, to wina łez rozbawienia. Dodatkowo źrenice dziwnie się rozszerzyły, na samą wzmiankę, o Onew. Brunetka miała pewne podejrzenia, że jej przyjaciółka nie wzięła sobie rad do serca i Jinki, nadal jej się podoba. Rozumiała, że dziewczyna mogła być rozdarta, bo sama była w podobnej sytuacji. Jednak to co działo się, między nią, Taeminem, a Jinkim, było jakimś pieprzonym roller-coasterem! Sama Ola, musiała w końcu zmienić swoje podejście. Albo idzie, na sto procent w związek z Taeminem, albo dodaje mu rogów, potajemnie wzdychając do Onew. Cała ta sytuacja także nie pomagała, w ostatnich dramatach, jakie działy się, między nią, a Taeminem.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz? Mam coś, na twarzy? - blondynka zapytała, automatycznie dotykając się w tamtym miejscu.
- Nie. - Marta, odparła, trochę zbyt szybko i zaczęła zalewać wrzątkiem zawartość kubków. - Jak długo, to będzie trwać? Bo skoro, macie zostać tam przyłapani, to cały skandal się nasili.
- Na razie do naszego wyjazdu do Polski i chłopaków, na trasę koncertową. Jeśli wszystko przycichnie w czasie ich promocji, agencja ogłosi nasze zerwanie. Ewentualnie po ich powrocie. - Ola, popatrzyła w stronę Marty, ponownie przyłapując ją, na wpatrywaniu się w nią. Jednak darowała sobie, kolejne podpytywanie jej, dlaczego to robi, tym swoim przeszywającym wzrokiem? - Dobra, ja ci powiedziałam wszystko. Teraz twoja kolej. Jak tam spotkanie z Jiminem? I co najważniejsze, jak Minho, to przeżył? - dodała ze śmiechem, nalewając powoli mleka do kaw. Gdy zamknęła lodówkę, zauważyła zniechęconą minę przyjaciółki. - Po twojej minie wnioskuje, że nie było tak super, jakbyś chciała. Albo... Minho, z zazdrości, walnął focha roku!
- Cóż, jeśli chodzi, o Minho, to jakoś udało mi się wytłumaczyć mu, że to, tylko nic nieznaczący znajomy. Z pomocą słowną Taemina, chyba nie udałoby mi się, przekonać, tej upartej Żaby.
- Tak, to fakt. Minho, potrafi być uparty. Tak, jak i ty, więc w tej kwestii, pasujecie do siebie. - Ola, zaśmiała się kpiąco i nakłoniła przyjaciółkę ruchem głowy, aby usiadły, przy stole.
- To prawda. - brunetka także prychnęła i na samą myśl, o ukochanym, jej serce zabiło mocniej. Jednak zwolniło swoich ruchów, gdy musiała powiedzieć, o spotkaniu. - Jeśli chodzi, o spotkanie, to... Było bardzo sztywno i cóż... Jimin, prawie wyznał mi miłość.
- Co?! Ale, jak to?!
- W ostatniej chwili go powstrzymałam. Powiedziałam mu, że mam już kogoś i bardzo zależy mi, na tej osobie. Nawet jeśli nie jestem pewna, czy już ją kocham, bo muszę do tego dojrzeć. Wspomniałam też, że ten mój chłopak, robi to z całego serca i nasza relacja, jest bardzo wyjątkowa. Dodałam też, że chyba jeszcze z nikim, nie miałam tak mocnej więzi, jak z nim. Ogólnie później wyszło tak, że Jimin, w końcu, między słowami przyznał się, że chciał wyznać mi swojej uczucia i prosić, o danie mu szansy. Poprosiłam go, o zapomnienie, o mnie i zrozumieniu mojej decyzji. Pożegnałam się, zostawiłam kasę, za swoją kawę i wyszłam z lokalu.
- Wow Marta, ty łamaczko serc. - Ola, zaśmiała się, będąc pełna podziwu, że całe spotkanie poszło, tak sprawnie. Pochmurniała jednak, przypominając sobie wyraz twarzy Onew po tym, jak wyszła z samochodu. I do tego ta rozmowa, o pocałunku. Czy go żałuje, czy nie? W sumie serce, nie żałowało, ale rozum starał się wywoływać w niej uczucie winy. To było chore! Według Oli, Lee w ogóle dziwnie się zachowywał. Jakby chciał coś ukryć!
W sumie sama była, nie lepsza. Wręcz pobladła, przypominając sobie, że wychodząc, pocałowała go w policzek, na pożegnanie. W ogóle po jaką cholerę, to zrobiła?! Powinna była normalnie go przytulić, jak na przyjaciela przystało i wyjść z auta. Ale nie! Postanowiła dać mu buziaka w policzek! Może dlatego miał taką dziwną minę, gdy machała mu, na pożegnanie? To wiedział, już tylko Onew, a Ola, na samą myśl, miała ochotę zapaść się pod ziemię.
Polka ocknęła się dopiero, gdy usłyszała wołanie Marty. Zamrugała energicznie powiekami, dopiero teraz zauważając machającą dłoń przyjaciółki, przed swoją twarzą.
- Ola? Wszystko w porządku?
- Sama, nie wiem... - westchnęła ciężko i przygryzła dolną wargę. - Gdy Onew mnie przywiózł, zaczęliśmy rozmawiać w samochodzie. Jednak potoczyło się to, jakoś dziwnie.
- Dlaczego?
- Zaczęliśmy rozmawiać, o naszym pocałunku, sprzed paru miesięcy.
- Yhym... Mimo, iż byłam pijana, to pamiętam, o tym. Jednak powiedz mi proszę... Na cholerę, to wspominaliście? - Marta, skrzywiła się, patrząc podejrzliwie, na przyjaciółkę.
- W sumie, to on zaczął. Wydaje mi się, że Onew, ukrywa przede mną swoje prawdziwe uczucia.
- Ola, jeśli tak jest, to zapewne robi to, ponieważ nie chce stracić ciebie i Taemina. Poza tym, znam cię już, na tyle długo, aby wiedzieć, że zapewne czułabyś poczucie winy, że go ranisz. Rozumiesz? Zaczęłabyś sobie wmawiać, że sama dajesz mu fałszywe znaki, przez co on, jest nieszczęśliwie zakochany.
- Myślisz? Ale... Eh, sama już nie wiem, jakie siedzą w nim uczucia. Niby wmawia mi, że trzyma uczucia, na wodzy, ale odnoszę wrażenie, że jest inaczej.
- Na moje, to on kocha cię jedynie, jako przybraną siostrę. - brunetka skłamała, samemu podejrzewając, że Onew faktycznie jest nieszczęśliwie zakochany w Oli. Przynajmniej takie miała odczucia, jako poboczny widz i z opowieści Minho. Jednak nie powie prawdy, bo znała Olę, na tyle, aby wiedzieć, iż ta, zaczęłaby fiksować za mocno, z tego powodu.
Gdy Ola, miała już coś odpowiedzieć, nagle w drzwiach, pojawił się wysoki brunet. Stał z wielkim uśmiechem, na ustach i błyszczącymi oczami, niczym jezioro w świetle księżyca, pod osłoną nocy. Podśpiewując sobie wesoło pod nosem, niedbale zdjął buty z nóg, nawet się nie pochylając. Zdjął kurtkę, tańcząc przy tym, a gdy ujrzał zdezorientowane dziewczyny, wyprostował się dumnie, niczym struna.
- Witam moje piękne Polki! Wiecie, że was kocham?! - brunet wysunął, przed siebie wpierw jedną, a następnie drugą dłoń, formując palce tak, aby imitowały serduszka.

- Um, Gongchan? Wszystko z tobą ok? Bo wyglądasz tak, jakbyś za mocno uderzył się w głowę, albo wypił hektolitry soju. A może... To dziadek tak cię uderzył, że poprzewracało ci się, w tej główce, hmm? - zapytała Marta, unosząc brew ku górze, jakby patrzyła, na idiotę roku. Mężczyzna oczywiście, to zignorował, po chwili wtulając się w nie mocno, jakby nie widział ich sto lat.
- Gongchan, rozumiem twoją miłość do nas, ale na litość boską! Zaraz mi tu udusisz Martę! - zielonooka mruknęła, na jednym wdechu. Kątem oka widziała twarz Marty, całkowicie wlepioną w tors chłopaka.
Brunet odsunął się gwałtownie, na słowa przyjaciółki. Popatrzył pokornie, na brunetkę, łapiącą łapczywie oddech, niczym wyjęta ryba z wody. Do tego bardzo zła ryba.
- Cholera, Gongchan! Chciałeś mnie chyba udusić z tej miłości!
- Nie. - odparł krótko, patrząc na nie z niezrozumieniem, jakby nagle mówiły, do niego w innym języku.
- Powiesz nam w końcu, co się dzieje? Skąd ta radość w twoich oczach i na ustach? - Ola, skupiła swój wzrok, na przyjacielu, wręcz samemu się uśmiechając, na widok radosnej twarzy, tego dryblasa.
- I dlaczego prawie nas udusiłeś i wyznałeś, że nas kochasz? To do ciebie niepodobne! - wtrąciła Marta, gromiąc wzrokiem bruneta, który zdawał się dalej ignorować jej zaczepki.
- Dziewczyny? - Koreańczyk spojrzał, na Polki z coraz większą ekscytacją. - Sujuna i ja, oficjalnie jesteśmy parą!
- Co?! - dziewczyny krzyknęły zszokowane, patrząc to po sobie, to na Gongchana.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz