Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 32/ +16










Promienie słoneczne wpadały, przez jedno z okien, rozświetlając wnętrze pokoju, swoją jasnością. Marta, wybudzając się ze snu, otworzyła leniwie swoje powieki, leżąc chwilę bezczynnie. Następnie usiadła się i zaczęła się rozglądać po pokoju, w trakcie rozciągania zastygłych po śnie mięśni.
- Miałam nadzieję, że jednak zaśnie i obudzę się, przy jego boku. - westchnęła, wpatrując się w miejsce, obok niej, które było puste. - Ale rozumiem, że poszedł, bo nie chciał zawieść rodziców. - dodała i sięgnęła poduszkę, na której wcześniej leżał Minho. Wtuliła się w nią, zaciągając przyjemnym zapachem. Poduszka nadal nim pachniała, a bardziej jego żelem pod prysznic i antyperspirantem, których użył wieczorem.
Po odłożeniu rzeczy, sięgnęła telefon, leżący na podłodze i spojrzała na godzinę. Prychnęła widząc, że jest dopiero dwadzieścia minut, po siódmej. Zawsze była rannym ptaszkiem. Nie ważne, jak późno szła spać, zawsze wstawała między siódmą, a dziewiątą. Ba! Gdy wstawała, o dziewiątej, to był 
zawsze dla niej luksus!
Marta, ponownie zerknęła, na telefon. Zapewne wstała, jako pierwsza i raczej nie wypadało, aby krzątać się po domu, obcych ludzi. Nawet jeśli, byli to rodzice Minho, to i tak nadal jego rodzina, była dla niej obca. Postanowiła, więc że wstanie i poszuka jakiś rzeczy, na dzisiaj. Tak też zrobiła, kucając obok walizki. Gdy już wybierała w niej stylizację, nagle do jej głowy, wpadł pomysł. Szybko wskoczyła, na łóżko, dopadając w swoje ręce, leżącą tam komórkę. Wystukała jakąś treść w okienku wiadomości do Minho, na Kakaotalk i przerwała, wpatrując się w nią.
- Hmm, mam wysłać tą wiadomość, czy nie? - głowiła się, maltretując zębami dolną wargę. - Zapewne jeszcze śpi. Gdyby ją dostał, to i tak nie zbudzi go dźwięk powiadomienia. Pff, nawet gdybym zadzwoniła, to zapewne i tak by nie odebrał! - dziewczyna prychnęła wiedząc, że z Minho, jest niezły śpioch, którego trudno obudzić. Zrezygnowana usunęła treść, jaką napisała i zebrała wybrane rzeczy, w drugą dłoń chwytając telefon. Podeszła do drzwi i otworzyła je po cichu. Widząc i słysząc głuchą ciszę, wyszła niemal bezszelestnie z pokoju, i skierowała się, w stronę łazienki. Jednak po zrobieniu paru kroków, jej oczom ukazało się światło, odbijające się w niedużym okienku drzwi. - Ktoś tam jest? Ciekawe kto? - szeptała do siebie i gdy klamka od drzwi, zaczęła się obniżać, zamarła. Nie wiedziała, co ma zrobić. Gdy już miała zrobić ewakuację do pokoju, drzwi się otworzyły, a w nich, jak grom z jasnego nieba, pojawił się Minho. Był jeszcze zaspany, z lekko przymrużonymi oczyma, roztrzepanymi włosami i w piżamie. Widząc zaskoczoną Martę, przetarł swoje powieki myśląc, że to mu się śni. Gdy doszło do niego, że to ani jawa, ani sen, uśmiechnął się szeroko, w jej stronę.
- Witaj skarbie, która jest godzina, że już nie śpisz? - mężczyzna zbliżył się i pocałował delikatnie usta dziewczyny. Wywołał tym gestem, szybsze bicie jej serca.
- Jest prawie ósma. - uśmiechnęła się do niego zapominając, że prawdopodobnie wygląda, jak pięć nieszczęść.
- Oh, naprawdę? Czemu tak wcześnie wstałaś?
- Już się wyspałam. - wzruszyła ramionami, wtulając bardziej ubrania w siebie. Na widok Minho, z nieco roztrzepanymi włosami, stanęły jej sutki. - Nie patrz, na mnie i idź się jeszcze położyć. Wiem, że lubisz pospać dłużej, niż ja. - odparła, gładząc z troską jego silne ramię. - Ja w tym czasie, pójdę się umyć i jakoś zorganizuję sobie resztę czasu. - odparła, gdy raper w tym czasie, lustrował ją wzrokiem. Słysząc jej plan, uśmiechnął się cwano, co dało dziewczynie do myślenia, iż coś planuje. Nim zareagowała, została wciągnięta do wnętrza łazienki i przyparta, o ścianę, obok drzwi. Minho, przekręcił pośpiesznie zamek, a następnie zabrał rzeczy dziewczyny, odkładając, na szafkę obok. Dziewczyna przyglądała się temu wszystkiemu zostając w potrzasku, gdy raper oparł zgiętą rękę, przy jej głowie. Gdy zniżył się tak, aby widzieć lepiej jasne tęczówki, serce dziewczyny, zaczęło mocniej bić. - Minho, nie patrz tak na mnie, bo zapewne wyglądam okropnie. Mam do tego nieświeży oddech i... - Polka zamilkła, gdy czarnooki, odsunął jej dłoń sprzed ust, zakrywając je od razu, tą swoją. Jego oddech, zaczął okalać jej szyję powodując, że dziewczyna zamknęła swoje powieki. Odchyliła bardziej głowę do tyłu, chcąc dać mu lepsze dojście, gdyby postanowił pocałować ją w szyję. Uwielbiała, gdy Minho, się tak z nią droczył. Każdy jego dotyk, spojrzenie i bliskość, przyprawiały ją, o utratę zdrowego myślenia.
- Skarbie, nie przejmuj się. U mnie pewnie, jest to samo, więc... Skoro i tak mnie wybudziłaś, swoim seksownym wyglądem, to może wspólny prysznic? - jego usta, zaczęły delikatnie muskać jej szyję, doprowadzając ją, do większego szaleństwa. Jakby tego było mało, jego łapczywe dłonie, wsunęły się pod jej piżamę i gładziły nagą skórę tali. Ten dotyk, wywołał w podbrzuszu brunetki, znajome mrowienie, przez co, aż zacisnęła swoje uda.
- Jestem za, ale co jeśli wyjdziemy nie w porę i zobaczą nas twoi rodzice, bądź Minsuk? - szepnęła wprost do ucha bruneta, wyginając się pod jego dotykiem, gdy zsunął dłoń, na jej pośladek.
- Jeśli się pośpieszymy, nikt tego nie odkryje. - mruknął niskim i zmysłowym głosem. W końcu obejmując dziewczynę, pod pupą, uniósł ją bez żadnego wysiłku i posadził, na jednej z szafek.
Po obdarzeniu jej ciała, jednym ze swoich nieokrzesanych spojrzeń, wpił się w jej usta. Tym razem, nie był delikatny, jak zawsze. Był zaborczy i namiętny, co z każdą chwilą, bardziej podobało się dziewczynie. Fakt, iż działa tak, na przystojnego mężczyznę, łechtał jej ego.
Dziewczyna odsunęła się wiedząc, że nie mają czasu. Wręcz od razu przystąpiła do rzeczy, chwytając materiał koszulki Minho. Następnie zaczęła podwijać ją ku górze, która po pomocy Minho, po chwili wylądowała pod ich nogami. Tak, jak i jego spodnie od piżamy, pozostawiając brunetka, jedynie w samych bokserkach.
Jego mięśnie napięły się, chcąc się zaprezentować, jak najlepiej. Cóż, widocznie się udało, gdy dłonie dziewczyny, z dogodną czcią, zaczęły gładzić jego oliwkową skórę. Minho, kochał być w centrum uwagi, zwłaszcza gdy ktoś doceniał jego ciężką pracę, nad swoim ciałem. Jednak w danym momencie, nie był w stanie dłużej wytrzymać, patrząc na jeszcze ubraną dziewczynę. Tak też, jednym szybkim ruchem, pozbył się jej spodenek, pozostawiając ją w samych majtkach. Następnie pozbył się koszulki, odsłaniając nieduże piersi. Uśmiechnął się żarłocznie, na ich widok, gdy w jego głowie, zaczęły budować się grzeszne scenariusze.
- Widzę po twojej minie, że ledwo możesz powstrzymać się, od patrzenia na nie. - Marta, szepnęła z westchnieniem i ku uciesze bruneta, zaczęła bawić się swoimi piersiami. Ugniatała je i ściskała, oblizując przy tym lubieżnie swoje usta.
- Nie krępuj się, patrz sobie ile chcesz, aż ci się koszmary z nimi przyśnią. - zaśmiała się i bezwstydnie zlustrowała odznaczającą się erekcję, w jego majtkach.
- Kurwa... Czemu ty jesteś taka podniecająca, hmm? Myślę, że spokojnie doszedłbym od samego patrzenia, na ciebie! - jęknął seksownie, wprost do jej ucha po czym, ścisnął swoją męskość, przez materiał bokserek. Był tak twardy i podniecony, że naprawdę niewiele mu brakowało, aby wystrzelić.
- Panie Choi?
- Tak maluszku?
- Lubię, gdy jest pan taki niegrzeczny. - dziewczyna przygryzła swoją wargę i zeskoczyła z blatu. Podążyła dłońmi, od jego torsu, aż do gumki piżamy, zaczynając ją powoli ściągać.
- Mogę powiedzieć, to samo, o tobie, wiesz? Jesteś taka niepozorna, w towarzystwie, ale sam, na sam... Oh, gdybym, tylko mógł, wziąłbym cię w każdej części, tego domu. - Marta, uśmiechnęła się lubieżnie, na ton głosu mężczyzny. Przypominał jej pewnego rodzaju warknięcie, pełne podniecenia i goryczy. Zapewne dlatego, że Minho, nie był w stanie spełnić swojego planu. Jednak jego słowa, jak i stercząca, na baczność erekcja sprawiły, iż poczuła pierwsze oznaki podniecenia, między udami. Zacisnęła je nieco, będąc pewną, że gdyby teraz dotknęła kobiecości, doszłaby od razu.
- Myślę, że również, nad tym ubolewam. - dziewczyna westchnęła, wodząc dłońmi po klatce piersiowej bruneta. Gdy jej dłonie zaczęły powoli zmierzać ku dołowi, mężczyzna wciągnął brzuch i zatrzymał oddech. Jego oczy zapłonęły, a penis drgnął, żądając tym swojej uwagi.
- Nie ma to, jak zacząć dzień, od prysznica z ukochaną. Musimy robić, to częściej. - westchnął wyczekując, aż dziewczyna w końcu dotknie jego męskości, spragnionej pieszczot. Jednak ta, tego nie zrobiła, ponownie podążając dłońmi, ku górze.
- Mmm, pasuje mi ta wizja. - westchnęła, gdy dłonie rapera, delikatnie usadowiły się na jej biodrach.
- Jesteś okrutna, wiesz? Tak mnie kusić. - mruknął, odnosząc się, do jej dłoni, specjalnie wymijających jego krocze. Uznał, że także będzie się droczyć. Tak też, ujął dłońmi jej piersi i zaczął leniwie wodzić językiem, dookoła jej brodawki. Zaróżowione stuki, sterczały dziewczynie, niczym antenki. Gdy jęknęła, od razu zasłoniła dłonią swoje usta, aby to się nie powtórzyło. Jednak, nie było, to łatwe, gdy język rapera, zahaczył o jej sutek, zaczynając robić nim okręgi. Wręcz od razu wygięła plecy w łuk, zaciskając jedną dłoń, we włosach mężczyzny, zaś tę drugą, na jego karku. W końcu raper się odsunął, co spotkało się z jej lekkim niezadowoleniem. Spojrzał w jej zamglone spojrzenie i wsunął kciuk, w jej rozchylone usta. Prawie jęknął, gdy ta zassała się, na nim.

Jej język, leniwie oblizywał dookoła kciuk, a kocie oczy, wpatrywały się pożądliwie, w te jego. Ten widok, bardzo podobał się brunetowi, przez co jego wyobraźnia, płatała mu figle, nasuwając niestosowny obraz. Przedstawiał on klęczącą, przed nim Martę, która ochoczo zabawiała się jego męskością. Brała do ust, prawie całą jego długość, w trakcie posuwistych ruchów głową. Następnie namiętnie zasysała się, na żołędzi, drażniąc językiem wędzidełko. Ta wizja, doprowadzała go do szaleństwa.
- Także mnie kusisz. - odgryzła mu się, uśmiechając się z rozbawieniem. - Weźmy ten prysznic, bo mamy mało czasu. - szepnęła, zaciągając mężczyznę w kąt pomieszczenia, gdzie znajdował się prysznic i kratka od odpływu. Mężczyzna przeciągnął po całej długości białą kotarę, która miała chronić resztę łazienki, przed przemoczeniem.
W trakcie namiętnych pocałunków, zaczęli myć siebie nawzajem. W pewnym momencie dziewczyna zatrzymała swoje dłonie, myjące brzuch mężczyzny. Spojrzała mu głęboko w oczy, ignorując nieprzyjemnie tryskające w twarz, krople ciepłej wody. - Może... Gdy będziemy kiedyś sami, pójdziemy krok dalej? Co ty, na to? - zaproponowała i ku zaskoczeniu bruneta, ujęła jego męskość. Zaczęła leniwie ją masować, namydlając żelem pod prysznic, przez co oczy Choi, naszły mgłą pożądania. Podobało mu się, to i to bardzo, ale wiedział, iż oboje muszą się powstrzymać, od wszelakich pieszczot.
- Wiesz, że jestem za, ale... Nie chcę cię z niczym pospieszać, tylko dlatego, że dawno nie uprawiałem seksu. Chce się cieszyć każdą chwilą z tobą, robiąc wszystko nieco wolniej i spokojniej. Chcę czerpać, jak najwięcej przyjemność, ze wszystkich chwil. - westchnął, patrząc z czułością, na zarumienioną twarz dziewczyny.

- Rozumiem i doceniam to. Jednakże widzę, jak na siebie działamy i... Męczymy się. Poza tym, twoje wyznanie, dało mi nieco do myślenia. Kochasz mnie, więc moja obawa, przed wykorzystaniem minęła. Pragnę tego wszystkiego równie mocno, co ty Minho. - dodała szeptem, poruszając szybciej swoją dłonią, po długości jego członka. Raper, oparł się, o płytki za nią, przysłaniając swoim silnym ciałem. Przymknął powieki i zacisnął mocno wargi, powstrzymując się, od westchnienia, wywołanego przyjemnością. - Dotknij mnie Minho... - szepnęła, nakierowując jedną z jego dłoni, na swoją kobiecość. Gdy Choi, prawie wsunął dłoń, między jej nogi, usłyszeli pukanie do drzwi. Wręcz panicznie oderwali się od siebie, robiąc zaskoczone miny. Pożądanie ulotniło się, na momencie, gdy oboje patrzyli, na siebie panicznie. Następnie skierowali wzrok, na zakrywającą ich białą kotarę, jakby chcieli, przez nią ujrzeć drzwi łazienki. A najlepiej osobę, która za nimi stała.
- Minho, co teraz? - brunetka zaczęła panikować, czując przyspieszone bicie serca. Zemdliło ją, na tyle, iż zaczęła się wręcz modlić, aby nie puścić pawia, albo zemdleć. Przygryzła nerwowo wargę i spojrzała w równie zaniepokojone spojrzenie Minho.
Myślał intensywnie, nad tym, kto może być po drugiej stronie drzwi i jak oboje, mogą wybrnąć, z tej pułapki?
- Ci... - przyłożył palec do ust, patrząc z troską w przerażone oczy dziewczyny. - Damy radę. -szepnął i po chwili rozległo się kolejne pukanie.
- Minho? To ty jesteś pod prysznicem? - para poczuła pewnego rodzaju ulgę, słysząc głos jego brata. Jednak, nie trwała ona za długo.
- Tak, a co?
- Mogę wejść? - Minho, spojrzał przerażony, na dziewczynę, która miała taki sam wyraz twarzy. Mimo lekkich rumieńców od ciepłej wody, zdawała się pobladnąć, od nerwów.
- Cholera i co teraz?
- Nie wiem.
- To mogę, czy nie?! Bo dłużej chyba nie wytrzymam! - Minsuk, jęknął żałośnie, wywołując tym ciężkie westchnienie z ust brata. - Halo?! Z Martą, tam siedzisz, czy jak? Bo zaraz sam tam wejdę! - warknął, naciskając nerwowo, na klamkę, przez co para ponownie spojrzała się w stronę drzwi, które przysłaniała im gruba kotara.
- Myślisz, że się zorientował? - Marta, zasłoniła dłonią usta, a jej oddech przyspieszył.
- Nie mam pojęcia, oby nie. - Minho, westchnął i zmarszczył w skupieniu swoje czoło. - Jak wychodziłaś, to zamknęłaś drzwi od pokoju?
- Tak.
- To dobrze, pewnie specjalnie, to powiedział.
- Oby...
- Halo! Minho! Otwórz te drzwi! - Minsuk, zdawał się coraz, to bardziej irytować, mrucząc niezbyt głośno. Może nie chciał zbudzić swoim zachowaniem rodziców?
W końcu ponownie złapał za klamkę, jakby miało mu to pomóc, magicznie otworzyć drzwi.
Podminowany brunet, wyszedł zza kotary i owinął się ręcznikiem. Przekręcił zamek w drzwiach i uchylił drzwi, mając nadzieję, że jego brat, nie wpadnie, na jakiś głupi pomysł. Na przykład z zajrzeniem zza osłonkę, aby sprawdzić jego prawdomówność.
- Nie jestem z Martą, więc właź, zrób swoje i daj mi się w końcu, w spokoju wykąpać. - Minho, burknął niezadowolony, piorunując wzrokiem brata.
Nie przejmując się nim, odwiesił ręcznik i wszedł za zasłonkę tak, aby jego brat, czasem nie dojrzał przerażonej dziewczyny.
- Myślisz, że gdyby ona tu była, to bym cię tu wpuścił? - raper zrzędził dalej, chcąc tym zwieść swojego brata, od podejrzeń. Musiał, to zrobić, aby nie kusiło go, aby sprawdzić swoje podejrzenia. Minsuk, wydawał się, na pierwszy rzut oka, spokojnym mężczyzną, ale prawda była taka, iż potrafił być cwany. - Jak zrobisz swoje, to wypad w podskokach i nie próbuj mnie podglądać, bo źle się, to dla ciebie skończy. - Minho, widząc przerażoną minę dziewczyny, przystawił palec do ust, a następnie przysłonił drugą dłonią jej usta, aby była cichutko. Ta przywarła plecami, do chłodnych kafelek, automatycznie przysłaniając się swoimi rękoma. Minho, widząc to, podszedł jeszcze bliżej niej, przysłaniając ją swoim ciałem. Pochylił się i oparł swoje czoło, o to jej.
- Dobra, już nie zrzędź tak. - gdy Minsuk, odburknął bratu, dało się słyszeć dźwięk, otwieranej klapy sedesu. Jego cień, padł na kotarę, przysparzając dwoje kochanków, o coraz szybsze bicie serca. Minho, otarł swój nos, o ten brunetki i zaczął zaczepnie całować jej usta, uśmiechając czule.

Dodatkowo wodził rękoma, po swoim ciele, jak i tym Marty, omijając newralgiczne miejsca. Brzmiało, to tak, jakby raper, faktycznie się mył, dzięki dźwiękowi rozbryzgujące się, o ciało wody.
Nagle po pomieszczeniu rozbrzmiał się szum wody i oboje wiedzieli, że Minsuk, akurat stoi przy umywalce, plecami do kotary. Marta, automatycznie skryła się bardziej w rogu, tuląc się do umięśnionych mięśni Choi. Oparła czoło, o jego tors, przymykając swoje powieki, gdy ten wodził uspokajająco dłońmi, po jej plecach.
- Marta, jeszcze śpi?
- Pewnie tak. Jak zaglądałem chwilę temu do pokoju, to jeszcze spała. Dlaczego się tak, o nią pytasz? - raper burknął poważnym głosem i wyłonił swoją głowę, zza kotary, mierząc brata poważnym wzrokiem.
- Tak tylko pytam... - starszy Choi, przekręcił oczyma. - Trochę mi głupio, że ona musiała spać sama, a ty ze mną. Pewnie i tak, śpicie razem, i robicie wiele niegrzecznych rzeczy. - puścił oczko do Minho, uśmiechając się cwano, przez co ten, przekręcił oczyma, chowając się ponownie za kotarą. - Ale rodzice, to rodzice i niestety trzeba ich słuchać.
- Tak, masz rację. - raper westchnął skupiony, zaprzestając mycia swojego ciała, gdy zdał sobie sprawę, iż jego brat, ma rację. 
Marta, uniosła jedną brew ku górze. Miała ochotę się zaśmiać, na wyraz twarzy chłopaka. Następnie zilustrowała szybko nagie i umięśnione ciało Choi, które miała ochotę dotykać.
- Na szczęście Marta, to rozumie i nie robiła, o to problemów.
- To dobrze. Myślę, że to mądra i fajna dziewczyna, także nie spierdol tego. - gdy wybrzmiały dane słowa, ciemne oczy rapera, spotkały się z tym jasnym brunetki. Serce zabiło mu mocniej, widząc ten słodki i uroczy uśmiech, zarumienionej Polki. - A ty czemu tak wcześnie wstałeś? To do ciebie bardzo niepodobne, gdy masz wolne. - cień poruszył się i przybliżył do kotary, wywołują przerażenie, u nich obojga. Brunet widząc, że dziewczyna, aż pobladła z tych nerwów, wtulił ją w siebie, 
- Nie wiem, po prostu już się wyspałem. Po za tym... Co ty tam tak długo robisz? - mruknął, chcąc aby jego brat, w końcu wyszedł z tej cholernej łazienki!
- Dobra już idę! Czego ty się tak denerwujesz?! - Minsuk, mruknął niezadowolony, a jego cień zniknął z zasłony. - Chwila moment... - odparł, a po chwili ponownie dało się ujrzeć obrys sylwetki bruneta. Minho, westchnął bezgłośnie, zaciskając powieki i zęby ze złości. Jeśli jego brat, zaraz stąd nie wyjdzie, to dosłownie wyjdzie spod prysznica i stanie przed nim nagi! A następnie, wręcz siłą, wypchnie go za drzwi. - A może ty serio jesteś z Martą, co? Ten nerwowy głos, dziwnie brzmi w twoich ustach. - brunet spojrzał speszony, na przerażoną Martę. Oboje naprawdę zaczynali się bać, iż zostaną przyłapani, na gorącym uczynku!
Po chwili namysłu, wkurzony Minho, przesunął brunetkę, bliżej zasłonki. Następnie odsłonił ją tak, aby dziewczyna nie była widoczna, ale reszta prysznica już tak. Jego brat, mógł teraz oglądać rapera, w postaci, jakiej pan bóg go stworzył. Cóż... Minsuk, zrobił wielkie oczy, na wyczyn brata. Następnie odwrócił się zniesmaczony. Niestety postać rapera, odbijała się w lustrze, wręcz dobijając swoją nagością. 
- Kurwa Minho! Co ty odwalasz?! Czy ja ci wyglądam, na twoją fankę?! - Minsuk, jęknął niezadowolony, podchodząc bliżej drzwi. Aby zapomnieć, o dyndającym penisie brata i jego jajach, będzie musiał chyba wlać sobie z litr wybielacza do oczu. - Jeśli chciałeś, abym wyszedł, wystarczyło ponownie poprosić! Auh... Moje oczy. Moje biedne oczy! - biadolił i niczym torpeda, wyszedł z pomieszczenia. Minho, uśmiechnął się szyderczo i przekręcając zamek w drzwiach, podszedł do dziewczyny, nadal chowającej się, za kotarą.
- W porządku skarbie? - zapytał troskliwie, widząc jej przerażoną minę.
- Kochanie, lubię adrenalinę ale bez przesady. Co to było?! - szeptała rozedrgana. - O mało co, nie dostałam zawału, z tego stresu!
- Fakt, było w pewnym momencie stresująco. Ale najważniejsze, że udało się przepędzić Minsuka. - raper wstrzymał lejącą się wodę i przyciągnął dziewczynę do siebie. Ujął jej podbródek i musnął czule jej drobne usta.
Gdy się odsunął, zaczął wycierać ręcznikiem jej ciało. Zaprzestał dopiero, gdy ta odebrała od niego rzecz, samemu zaczynając się wycierać. Oczywiście, nim sam zaczął robić, to samo, nie odrywał uważnego wzroku, od brunetki.
- Jak teraz wyjdziemy z łazienki, skoro Minsuk, już nie śpi i pewnie czatuje, przy drzwiach? - szeptała cicho, także zawieszając wzrok, na poruszających się mięśniach Choi. - Twoi rodzice pewnie także już się obudzili, po jego biadoleniu. - dodała, ubierając, na siebie świeże ubrania.
Minho, zamyślił się, zerkając to, na swoją piżamę, niedbale leżącą, na podłodze, to na ręcznik, którym był przepasany w biodrach. Podrapał się w kark, mrużąc w skupieniu, swoje hebanowe oczy. Rozchylał, przy tym swoje pełne usta, które rzecz jasna, oblizał koniuszkiem języka. Marta, aż podwinęła swoje palce od stóp, mając ochotę się wręcz rzucić, na to ciasteczko, stojące przed nią. W nosie miała krótki czas, jaki ze sobą byli. Liczyła w duchu, na to, iż Choi Minho, w końcu przeleci ją, jak trzeba. Samozadowolenie się, powoli już nie pomagało. Była zbyt zdesperowana, mając tak przystojnego chłopaka, tuż obok.
- Zrobimy tak... Wpierw sam się wyłonię i zbadam teren. Gdy będzie czysty, pociągnę cię za rękę, a ty szybko udasz się do pokoju. Jeśli tego nie zrobię, to zostaniesz w łazience i poczekasz, aż zajmę Minsuka, bądź któregoś z rodziców, ok? - dziewczyna pokiwała twierdząco głową, na jego słowa i uśmiechnęła się lekko. Ciepła dłoń rapera, przyjemnie pogładziła jej rumiany policzek.
Minho, w końcu nacisnął powoli klamkę i wychylając głowę zza drzwi, zaczął się rozglądać. Następnie wyszedł niepewnie, tylko w samym ręczniku, przymykając nieco drzwi.
Widząc, że nikogo nie ma, złapał dziewczynę za dłoń i zaczął za sobą ciągnąć. Gdy byli już, przy jego pokoju, nagle usłyszeli dźwięk, opuszczanej klamki i lekko uchylające się drzwi. Brunet mając szybki refleks, dosłownie otworzył drzwi pokoju, wepchnął tam delikatnie dziewczynę i ponownie zamknął drzwi. Ku jego uciesze bez trzasku, jednak ku jego nie uciesze, ujrzał wychodzącego z pokoju brata.
- Normalnie z deszczu, pod rynnę... - pomyślał i niewiele myśląc, zaczął udawać, że się rozciąga. Oczywiście nie zważając, na fakt, iż był nadal w samym ręczniku. Jakby nie mógł po prostu, przybrać pewnej siebie pozy.
Minsuk, zaintrygowany dziwnym zachowaniem brata, podszedł do niego bliżej. Zmarszczył swoje brwi, lustrując z uwagą twarz młodszego. Choi przez chwilę się bał, że tym razem, nie uda mu się wybrnąć, z tej patowej sytuacji.
- Dobrze się dziś czujesz? - starszy brunet dotknął czoła młodszego brata i syknął z udawaną troską. - Coś dziwnie rozpalony jesteś. Do tego robiłeś jakieś takie... Dziwne i gwałtowne ruchy. Na dodatek, przy swoim pokoju. - Minsuk, gdybał z kpiącą miną, lustrując z uwagą jego minę. Raper miał świadomość, iż Minsuk, znał go już, na tyle długo, aby domyślić się, że jest zestresowany. - Czyżbym jednak zgadł, że brałeś kąpiel z Martą? - dodał, a jego oczy, aż przesiąkały nadgorliwą ciekawością.
- C-co?! Nie! Chyba jesteś nieogarnięty ostatnio, skoro nie pamiętasz, co mówiłem chwilę temu! - raper jęknął ze zmarszczonym nosem, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Doprawdy? Więc wytłumacz mi, dlaczego, gdy wychodziłem z pokoju, zacząłeś się... Rozciągać? Dodatkowo, w samym ręczniku?  - mężczyzna zmierzył brata zniesmaczonym wzrokiem. - Wyglądało to tak, jakbyś się czymś speszył.
- Chciałem zobaczyć, czy Marta, jeszcze śpi, ale kiedy usłyszałem, że ktoś wychodzi, speszyłem się. Myślałem, że to któryś z rodziców. Nie chciałem, aby pomyśleli, że wychodzę od niej z pokoju. Dodatkowo w samym ręczniku. To mogłoby dać sprzeczny obraz tego, że jednak nocowałem z nią. Mimo, iż powinienem z tobą, rozumiesz? Czy muszę ci, to powtórzyć? - Choi mruknął niezadowolony, widząc nadal badawczy wzrok Minsuka. Brat przeszywał go nim, coraz to bardziej, niczym maszyna wykrywająca kłamstwo. - Tak wiem! Zapewne i tak wyglądałem niczym debil, gdy mnie przyłapałeś i by, to nie przeszło. - dodał pośpiesznie, a jego brat uniósł brew ku górze, krzyżując dodatkowo swoje ręce, na piersi. Na bank nie wierzył mu, w ani jedno słowo, ale cóż, brunet starał się dalej grać, na zwłokę.
- Minho? - zaczął Minsuk, stając naprzeciwko brata. Był tak blisko niego, aby mógł usłyszeć jego szept. - Wiesz, że nie umiesz kłamać? - dodał i wykrzywił usta w cwanym uśmieszku. Następnie korzystając z chwilowej nieuwagi bruneta, ominął go, łapiąc już za klamkę od drzwi.
- Nie wchodź tam! - raper 
widząc to, krzyknął i pochwycił ramię starszego Choi. Niestety, to nie powstrzymało Minsuka, który z wielkim i jakże chytrym uśmiechem, nacisnął klamkę. Uchylił gwałtownie drzwi, a Minho, zamarł przerażony z myślą, że oboje z brunetką, właśnie wpadli. Jednak nastąpił zwrot akcji, gdy nagle usłyszał szept Minsuka, wycofującego się powoli z pokoju.
- Cholera, odwrót. Odwrót! - odparł, przez co raper ujrzał, na łóżku nieruchomą Polkę, owiniętą kołdrą, pod sam czubek głowy. Odetchnął z ulgą, rozchylając w szoku swoje usta. Mało brakowało, aby musiał zbierać szczękę, z podłogi.
Dziewczyna widocznie wyczuła, że taka sytuacja może się wydarzyć. Dzięki temu, jedynie zburzyła podejrzenia Koreańczyka. Zwłaszcza, gdy zaczęła się poruszać udając, iż została obudzona.
Minsuk, widząc to, zaczął po cichu zamykać drzwi. Miał, przy tym skruszoną minę, ponieważ jego podejrzenia, na temat wspólnego prysznica Marty i Minho, zostały obalone. Niepewnie podniósł wzrok, na swojego brata. Widział, po jego minie, iż w danym momencie, miał ochotę, go poćwiartować! Jednak nie wiedział, że Minho, tak naprawdę udaje oburzenie.
- I co teraz powiesz, hmm? - raper szepnął z oburzeniem, przez zęby.
- Eee, przepraszam?
- Przepraszam? Pf! Prawdopodobnie ją obudziłeś! - brunet burzył się dalej. - Naprawdę myślałeś, że wziąłbym z nią prysznic, gdy rodzice są w domu?! - mruknął i wtedy w drzwiach, ukazała się brunetka. Była owinięta kołdrą, aż po samą głowę, aby tylko ukryć mokre włosy.
- Coś się stało? Bo miałam wrażenie, że ktoś zaglądał, do pokoju. - Marta, odparła ze znudzeniem, ocierając powieki. Ku jej uciesze, udało jej się prawdziwie ziewnąć.
- Pewnie cię zbudziliśmy, prawda? - Minsuk, palnął głupio, gładząc dłonią niezręcznie swój kark.
- Chyba chciałeś powiedzieć, że ty ją zbudziłeś. - wtrącił raper, wznosząc wzrok ku niebu, jak robił, to często Kibum. To rozbawiło Martę, zakrywającą twarz, fragmentem kołdry.
- W sumie, to chyba tak. Akurat zbudziłam się, gdy usłyszałam, jak drzwi się uchylają i któryś z was, wtargnął do pokoju. Ale nie chciało mi się odkręcać, aby sprawdzić, kto to. Dopiero, gdy usłyszałam twój głos Minsuk, domyśliłam się, że pewnie czatujecie tu oboje. - dziewczyna westchnęła teatralnie, w duszy, aż mając ubaw, ze starszego Koreańczyka.
- Jak się spało? - Minho, ignorując całą tę sytuację, podszedł do niższej dziewczyny. Pochylił się ku niej i ucałował czule jej czoło. Uśmiechał się, przy tym do niej, tak troskliwie i szczerze, że aż miała ochotę się, w niego mocno wtulić.
- W sumie bardzo dobrze i... Dlaczego paradujesz w samym ręczniku?
- Cóż, po pierwsze, spałaś, na moim łóżku, więc się nie dziwię, a po drugie, brałem prysznic i nie wziąłem świeżych ubrań z pokoju.
- Oh, naprawdę? Teraz wszystko rozumiem. - Marta, zmierzyła rapera kpiącym wzrokiem. 
- Już się tak nie chwal, ponieważ moje łóżko, jest identycznie i tak samo wygodne, jak twoje. - wtrącił się nagle starszy brunet, krzyżując ręce, na torsie. Zdawał się być oburzony faktem, że został chwilę temu zignorowany.
- Minsuk, z całym szacunkiem, ale nie pytałem się ciebie, o zdanie. - Minho, burknął w stronę starszego, po czym lekko wepchnął dziewczynę, do pokoju, samemu wchodząc za nią. - Baj, baj! - dodał, machając z uśmiechem Minsukowi, dłonią.
Gdy zamknął drzwi, zignorował oczywiście marudzenia, że powinien się ubrać, a nie czatować w pokoju Marty, w samym ręczniku. Widocznie zapomniał, co Minho, wcześniej mówił, odnośnie zabrania świeżych ubrań z pokoju. A te, miał przecież pochowane, u siebie w pokoju.
Choi odwrócił się do dziewczyny, która zaczęła ściągać z siebie całą kołdrę. Wybuchł niepohamowanym śmiechem, gdy przypomniał sobie, jak wyglądała kilka chwil wcześniej.
- Z czego się śmiejesz? - zapytała, rozczesując powoli szczotką, wilgotne włosy.
- Wyglądałaś rozkosznie, niczym kokon.
- Bardzo śmieszne... - mruknęła i oboje wybuchli śmiechem, na jej teks.
- Jesteśmy po prostu mistrzami.
- Tak, to było coś. Ale wiesz, że i tak rodzice mogą mieć podejrzenia, gdy teraz wyjdziesz z pokoju?
- Cóż, domyślam się. Przynajmniej mam alibi i Minsuk, sam przyzna, że całą noc, byłem z nim i dopiero teraz, do ciebie przyszedłem. - mężczyzna wzruszył ramionami. - Dobra, przebiorę się szybko. - odparł i zajrzał do wysokiej szafy. Chowając się nieco za drzwiami, wciągnął, na siebie bieliznę, a następnie skarpetki, spodnie jeansowe i kremowy sweterek. - Czemu tak patrzysz? - odparł, gdy po zamknięciu drzwiczek, ujrzał uniesioną brew Polki.
- Bo nie rozumiem, po co się tak chowałeś, skoro widziałam cię już nago? - prychnęła i przyglądała się, jak mężczyzna bez słowa, siada obok niej. Gdy ujął jej policzek i pocałował czule drobne usta, ta oddała pieszczotę. Nie mogąc się powstrzymać, pogłębił pocałunek, mrucząc zadowolony.
- Tęskniłem, wiesz? - wyszeptał w jej usta, ostatni raz, muskając jej dolną wargę.
- Ja też i czułam się smutno, gdy nie było cię, przy mnie.
- Ja także. Bardzo chciałbym, z tobą spać... - Minho, wymruczał niskim i zmysłowym głosem, wodząc dłonią, po kolanie dziewczyny.
- Yhym, aby te twoje rączki, wędrowały po moim ciele, podczas snu, prawda? - zaśmiała się, patrząc zalotnie, na tajemniczo uśmiechającego się bruneta. Znała go już, na tyle, aby domyślać się, iż miała całkowitą rację.
- Co ty na to, abyśmy zrobili śniadanie?
- Świetny pomysł! - objęli swoje dłonie i wyszli z pokoju, kierując się do pustej kuchni.
Gdy rodzice chłopaków wstali, para akurat kończyła przygotowywać śniadanie, znosząc wszystko do salonu.
- Jak miło wstać, na samo śniadanie. - para będąca w salonie, obejrzała się za siebie, zaprzestając wszelakich czynności. Oboje uśmiechnęli się do kobiety, która weszła wraz z mężem, do salonu.
- Dzień dobry mamo. - raper podszedł do kobiety i pocałował ją z wielką miłością w głowę.
- Dzień dobry państwu. - Marta, ukłoniła się grzecznie, przed małżeństwem, uśmiechając się przyjaźnie.
- Spać nie możecie, że zabraliście się, za robienie śniadania? - pan Choi zażartował widząc, jak akurat Minho, objął od tyłu, dużo niższą dziewczynę.
- Wiesz tato, gdybym z nią spał, to zapewne, jeszcze byśmy nie wyszli z pokoju. - Minho, zaśmiał się, nie zważając, na swoje słowa. Jednak, gdy do niego doszły, zamarł i uśmiechnął się głupio. Jego ojciec pokręcił z niedowierzaniem głową, nalewając do filiżanek herbatę, dla siebie i swojej żony.
- Braciszku, gdybyś ją wymęczył w nocy, to bym się nie zdziwił, że by tak było. - słowa wchodzącego do salonu Minsuka, wywołały niespodziewany zwrot akcji. Siedzący już, przy stole pan Choi, akurat był w trakcie upijania herbaty, gdy padły te słowa. Wręcz od razu zaczął się krztusić, odstawiając naczynie, na ozdobny talerzyk. Pani Choi, zastygła w bezruchu. Zastanawiała się, czy dobrze zrozumiała wypowiedź swojego pierworodnego?
Marta i Minho, także zastygli. Brunet, aż poczerwieniał, a brunetka pobladła niezdrowo, wytrzeszczając w szoku oczy. Takiego zażenowania, to chyba już dawno nie czuła. Minho, zaś był przyzwyczajony, ale jego brat, stanowczo przegiął.
- Choi Minsuk, czy ciebie do reszty pogięło?! Czy spanie w jednym łóżku, kobiety z mężczyzną, musi oznaczać jedno? Chciałeś doprowadzić naszych rodziców do zawału, czy jak?! - brunet burknął niezadowolony, gdy jego rodzice dochodzili do siebie, po wypowiedzi swojego najstarszego syna.

- Minsuk, nie skomentuję nawet twojej wypowiedzi...
- Ale tato! Zobacz jaka niezręczność, widnieje na ich twarzach! - odparł widząc, jak Marta i Minho, stali od siebie w bezpiecznej odległości. Ich twarze były nieco rumiane, gdy wymienili się ukradkowymi spojrzeniami. Oczywiście, oboje mieli, to samo, na myśli. Poranny prysznic. - Poza tym, kiedy w końcu zrozumiecie, że on jest gorszy ode mnie?
- Minsuk, skoro kolejny raz, powiedziałeś coś tak absurdalnego, w obecności naszego gościa, to się nie dziw. - mężczyzna zgromił wzrokiem starszego syna. - Marta, przepraszamy cię za niego, ale jak widzisz, jemu najwidoczniej brakuje jakiejś dziewczyny. - dodał, uśmiechając się przepraszająco do dziewczyny. Oczywiście zignorował oburzone spojrzenie syna, krzyżującego hardo ręce, na piersi.
- Nic się nie stało, ale może mieć pan rację. - Marta, puściła zadziorne oczko do Minsuka, przez co reszta zachichotała wesoło. - Ok, może zaczniemy jeść śniadanie? - zaproponowała, na co wszyscy się zgodzili.
- Minho? Tak się teraz zastanawiam, jak menadżer zareagował, na wasz związek? - zapytał w pewnym momencie Minsuk, z pełną buzią, co było dość normalnym zjawiskiem w Korei. Nie każdy uważał to, za brak manier.
- Właśnie? Nie mieliście czasem w kontrakcie zakazu, na związki?
- To wy nie widzieliście? - zapytał zaskoczony Minho, patrząc po zdziwionych minach zgromadzonych.
- Czego synku? - zapytała zaintrygowana mama mężczyzny, zerkając raz, na syna, raz na Martę.
- Konferencji. Menadżer powiedział, na niej, że odwołuje swój zakaz, odnośnie randkowania i związków. Ogólnie, było ostatnio dużo zamieszania, odnośnie naszego zespołu. - odparł i wyjaśnił pokrótce sytuacje, jakie wydarzyły się, jakiś czas temu.
- W sumie, to bardzo dobrze! Ja rozumiem, że macie dawać wrażenie, że jesteście, tylko dla swoich fanów, ale bądźmy ludźmi! Przecież artyści tacy, jak ty, także potrzebują miłości, a zwłaszcza legalnego seksu!
- Choi Minsuk! - burknął pan Choi, będąc niezadowolony z ostatnich słów syna.
- No co? - starszy brat Minho, obruszył się, ignorując mordercze spojrzenie ojca i brata. - Cieszę się, że menadżer podjął taką decyzję. W innym przypadku, czułbym obawy, że mój braciszek, zostałby samotnym kawalerem, mającym laski, na boku.
- Choi Minsuk! Naprawdę nie wiem, co w ciebie wstąpiło! - tym razem oburzyła się kobieta, aż chwytając się za serce.
- Lepiej spójrz na siebie, co? Nawet nie masz dziewczyny, a możesz mieć każdą. - Minho, burknął niezadowolony, mierząc go wzrokiem. Miał już dość jego głupich docinek. 
- To fakt, ale ty masz łatwiej, bo jesteś sławny.
- Nie zgadzam się. Właśnie sława podsuwa mi często pod nos, fałszywe osoby. Na szczęście Marta i Ola, okazały się być naprawdę szczere i prawdziwe, mimo bycia naszymi fankami. - raper spojrzał z miłością, na ukochaną i ścisnął jej dłoń pod stołem, którą trzymała, na swoim udzie.
- A mówią, że to nie jest możliwe, aby fan, był ze swoim idolem. Zaprzeczacie temu i mam nadzieję, że będziecie ze sobą, aż do grobowej deski! - gdy brunet, to powiedział, jego rodzice zaczęli mu przytakiwać, nieśmiało się uśmiechając. Para popatrzyła w ich stronę, ciesząc się, że Marta, została tak ciepło, przez nich przyjęta. Następnie zerknęli, na siebie z miłością i pewnego rodzaju nadzieją. Jednakże w ich głowach, tliło się dość ważne pytanie - Czy ta miłość, będzie w stanie przetrwać wszystko, gdy prowadzili tak różnorodne życie?






*






Gdy Ola, zaczęła się wybudzać, otworzyła leniwie swoje powieki. Przecierając je i mrużąc nieco, sięgnęła po telefon, aby spojrzeć, na godzinę. Była prawie dziewiąta, więc nie spała zbyt długo, po powrocie z wydarzenia.
Dziewczyna przekręciła się, na drugi bok, dostrzegając puste już miejsce, obok niej. Sujuna, powinna była obok niej być, ale jak widać, postanowiła wcześniej wstać, nie budząc, przy tym Oli. Ta uznała więc, że także już wstanie. Zaścieliła łóżko i po rozciągnięciu zastygłych mięśni, wyszła z pokoju, trzymając ubrania i telefon w dłoni. Podeszła bliżej kuchni, w której urzędowała już przebrana Sujuna. Podśpiewywała wesoło pod nosem, aktualnie lecącą piosenkę z telefonu. Uśmiech wpłynął, na usta Polki, więc podeszła bliżej, po czym przytuliła swoją przyjaciółkę.
- Cześć Ola! Wyspałaś się? Bo ja tak! A tak, na marginesie, to chyba cię nie obudziłam, co? - rudowłosa zaświergoliła radośnie, a jej słowa wywołały parsknięcie z ust Oli.
- Jak tak, na ciebie patrzę, to coraz bardziej przypominasz mi Martę, więc mniej za nią tęsknię. - Polka prychnęła, ukrywając ziewnięcie pięścią.
- Czemu niby?
- Zadajesz milion pytań. Głośno mówisz i do tego jesteś rannym ptaszkiem.
- Bardzo śmieszne...
- O! Widzisz! Nawet już mówisz, jak ona! - Ola, pokręciła z niedowierzaniem głową. - Pomóc ci w czymś?
- Nie. Sama się już obsłużyłam, robiąc śniadanie.
- Właśnie widzę... - jakże idealnie słyszalna ironia w głosie Oli, wywołała oburzone prychnięcie u Sujuny.
- Aish! Komuś chyba hormony buzują. Czyżbyś była przed, albo dostała dziś...?
- Chyba tak... - Polka burknęła niezadowolona czując, jak jej brzuch zaczyna lekko pobolewać. Westchnęła od niechcenia i zniknęła za drzwiami łazienki. Jak się okazało, podejrzenia Sujuny, jak i jej, były słuszne. Właśnie zaczynała dzień, z okresem, na czele.
Parę minut później, gdy obie siedziały już, przy stole, z pokoju wyszedł zaspany Gongchan.
Obie spojrzały w jego stronę i z powrotem skierowały wzrok, na jedzenie. Jednak blondynce coś mknęło i kolejny raz spojrzała się, na starszego chłopaka.
- Nie wierzę własnym oczom! No Gongchan, jest ubrany od spód do głów! - Polka przyłożyła roztwartą dłoń do ust, udając zaskoczenie. Oczywiście spotkało się to, niezadowolonym spojrzeniem bruneta. Musiał się nieco odwrócić, gdy stał aktualnie do nich tyłem, przesuwając drzwi od swojego pokoju.
Mężczyzna zawsze, ale to zawsze wychodził w samych spodniach dresowych, bądź w najgorszym przypadku, w samych bokserkach. Tym razem, był ubrany w dwuczęściowy szary dres. Marta, oczywiście dogryzała mu, że ma się tak nie chwalić nagim torsem, bo na niej nie robi, to już wrażenia. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie dodawała wzmianki, iż Choi Minho, ma bardziej wyrzeźbione ciało. Wszystko dzięki codziennym treningom, na siłowni. To powodowało niemałe rozzłoszczenie, ze strony Gongchana.
Cukiernik robiąc jeszcze dwa kroki, przystaną obok drzwi łazienki, otwierając je ku sobie. Westchnął ciężko, gdy mroził blondynkę nieco zaspanym, ale nadal groźnym spojrzeniem. Te nieco złagodniało, gdy napotkało, to Sujuny.
- Też się cieszę, że cię widzę... - wymusił uśmiech i skierował ponownie wzrok, na nieco zawstydzoną rudowłosą. - Hej Sujuna.
- Hej. - dziewczyna odpowiedziała mu patrząc, jak mężczyzna wchodzi już do pomieszczenia. - Wy naprawdę lubicie się z nim droczyć. - dziewczyna zachichotała, zakrywając usta dłonią.
- Oj tak, ale Marta, chyba najbardziej. A wręcz oboje lubią sobie dogryzać. - Polka także zachichotała, oczami wyobraźni widząc, te wszystkie zabawne sytuacje. Ona także dogryzała sobie z brunetem, ale nie na takim poziomie, jak jej przyjaciółka.
- Musicie mieć tutaj naprawdę wesoło.
- Uwierz mi, że to już robi się męczące momentami. Zwłaszcza, gdy Marta, się nakręci. - Ola, westchnęła ciężko, a po chwili nikły uśmieszek, pojawił się, na jej ustach. - Nasza relacja z Gongchanem, przypomina tę, którą dzieli się z rodzeństwem. Niby zawsze sobie dogryzamy, ale co do czego to, jeden za wszystkich i wszyscy za jednego.
- Wiem, co masz, na myśli, bo taką relację dzielę ze swoją siostrą. - Kang zaśmiała się.
Gdy brunet wyszedł odświeżony z łazienki, udał się do kuchni, z zamiarem zaparzenia sobie kawy. Oli, nie umknął fakt, że Sujuna, wodzi wzrokiem, za mężczyzną, który także zerkał niepewnie, w jej stronę.

Upijając łyk, jeszcze ciepłej kawy, którą kochała nad życie, zmrużyła powieki. Czuła jakiś dziwny obowiązek, aby pchnąć tę dwójkę, w swoje ramiona, pomagając ich Kupidynom. Te biedne aniołki miłości, naprawdę dawały z siebie wszystko, aby tych dwoje, połączyła prawdziwa miłość. Jednakże, przez głupie plotki, jasnowłosa broniła się rękoma i nogami, przed daniem brunetowi szansy.
- Dobra, miło się rozmawiało, ale muszę już uciekać. - nagłe słowa Kang, wybiły ją z rozmyślań. Zamrugała kilkakrotnie, wpatrując się w już pusty kubek. Po kawie pozostał jej już, tylko posmak w ustach, przez co poczuła zawód. Takie przyjemności, stanowczo trwały zbyt krótko. - Dzięki za nocleg i śniadanie. - Koreanka uśmiechnęła się do niej i odchodząc od stołu, zaniosła brudne naczynia, do zmywarki. Tam wymieniła się szybkim spojrzeniem z No, który miał tęgą minę.
- Ale jak to, już idziesz?! - Ola, poderwała się, na równe nogi.
- Wieczorem wyjeżdżam w odwiedziny, do mojej starszej siostry.
- Oh, rozumiem. Szkoda, że już musisz iść. - powiedziała smutno i już chciała dodać, że ją odprowadzi, kiedy do głowy wpadł jej pewien pomysł. Jej kąciki ust, drgnęły w lekkim, ale szatańskim uśmieszku, gdy zerkała, na bruneta. Ten zdawał się z całych sił nie zerkać, na stojącą obok Sujunę. Upijał wręcz gorącą kawę, jak gdyby nigdy nic. Szkoda, tylko że jego usta zdradzały niezadowolenie, po spotkaniu się z wrzątkiem. - Gongchan, cię odprowadzi. - mężczyzna, na te słowa, prawie oblał się kawą. - Przyda mu się trochę powietrza, bo jak widzisz, coś niedomaga od rana. - blondynka puściła w stronę niezadowolonego brunetka oczko. - Poza tym, podobno mieliście jeszcze pogadać, więc...
- Ola, ale naprawdę nie trzeba! - dziewczyna wtrąciła się jej w zdanie, za co została obdarzona ironicznym spojrzeniem.
- Chwila moment... Od kiedy decydujesz za mnie, co mam robić? - Gongchan, nie ukrywał niezadowolenia.
Na wszelki wypadek odstawił kawę, aby nie kusić losu. Jeszcze, by się nią zakrztusił, albo w najgorszym przypadku poparzył.
- To nie tak, że za ciebie decyduję, ale czuję się winna, że przerwałam wam wczorajszą rozmowę. Poza tym widzę, że męczy cię lekki kac, więc spacer, na mroźnym powietrzu, także dobrze ci zrobi. - Ola, z szerokim uśmiechem puściła oczko do lokatora, który patrzył w jej stronę, ze zmarszczonymi brwiami. Jednakże ani jedno, ani drugie nie zareagowało, więc zaczęła ich ponaglać wzrokiem. Widząc ich dalszy opór i bezsensowne mierzenie się wzrokiem, potarła twarz dłońmi. Nie wytrzymując i dostając jakiejś magicznej siły, pchnęła ich w stronę drzwi wyjściowych z mieszkania. Wepchnęła im w dłonie odzież wierzchnią, po chwili wymuszając, na nich wyjście za drzwi. Robiąc oczywiście, to tak, aby któreś z nich nie spadło, na sam dół.
Sujuna i Gongchan, stali przed drzwiami, na niedużym fragmencie podłogi, z minami niedowierzania. Ich szoku nie było końca, gdy blondynka postawiła, przed nimi ich buty. Zrobiła, to z taką mocą, jakby chcąc im pokazać, że nie przyjmuje żadnych sprzeciwów. Następnie żegnając się z Sujuną, przesłodkim uśmiechem, zatrzasnęła za sobą drzwi, od razu przekręcając w nich zamek. Oczywiście pozostawiła w nim klucz. - No! Tak, to się robi! - zachichotała po polsku, pocierając z zadowoleniem swoje dłonie. Pragnęła zobaczyć teraz minę bruneta, który z przekleństwem, na ustach, walczy z zamkiem. - Hmm, chyba zrobię sobie drugą kawusię... A tak, na poprawienie humoru! - pokiwała głową, jakby chcąc samą siebie przekonać i ruszyła zadowolona, do kuchni. Prawie parsknęła śmiechem, słysząc przytłumione krzyki No Gongchana i walenie w drzwi.
- Ola, do jasnej cholery! Otwórz te drzwi! - Gongchan, wydarł się wniebogłosy, waląc pięścią w drewnianą strukturę drzwi.
- Nie otworzę! - zawołała, włączając czajnik elektryczny z nalaną do niego wodą. - Masz odprowadzić koleżankę do parku, domu, czy gdzie tam sobie zażyczysz. - kontynuowała, gdy podeszła bliżej drzwi. - Byleby doszła cała i zdrowa! Aha! To jest rozkaz, bo inaczej nie dostaniesz pensji!
- Od kiedy niby, płacisz mi za odprowadzanie osób trzecich, hę?!
- Miałam, na myśli pensję pracowniczą!
- Mimo wszystko!
- Yah! Jeszcze nie przystąpiłeś do polecenia, jakie ci dałam? Niedobrze!
- Aish! Co za kobieta! Od kiedy, to się rozkazuje starszym?!
- Cóż... Od kiedy mam asa w rękawie, którym jest twój dziadek? - odparła pewnym siebie głosem, ledwo powstrzymując się od parsknięcia śmiechem. Teraz rozumiała, dlaczego zdaniem Marty, czasami trzeba było posuwać się do rygorystycznych sposobów. Wyganiając ową dwójkę, zmusiła ich, to kontynuowania wspólnej rozmowy.
Po swoich słowach, usłyszała już jedynie nikłe marudzenia bruneta i Sujuny, która widocznie zachęciła go, aby już sobie poszli. Tak też, delektując się kompletną ciszą, włączyła wpierw dramę, przy której dopiła kawę do końca. Następnie włączyła kanał muzyczny i zabrała się za sprzątanie mieszkania. Nie mogła powstrzymywać się od uśmiechu, na samą myśl, że istnieje szansa, iż Sujuna i Gongchan, zostaną parą. Niezmiernie ją, to cieszyło i miała nadzieję, że nic tego nie zepsuje. Na przykład sam No Gongchan.
Gdy blondynka była w trakcie mycia podłogi, doszedł do niej dźwięk nowej wiadomości, na Kakaotalk. Odłożyła mopa do wiadra i uśmiechnęła się, widząc adresata. Była nim Marta.





Witaj kochana! Zobacz, co dziś ciekawego robiłam! 😍
                         Mama Minho, zrobiła nam niespodziankę,
                         robiąc sesję zdjęciową w plenerze.
                        Oczywiście wszyscy brali, w tym udział.
                        Wszystkie zdjęcia są świetne i pogoda nam dopisała!
                        Jak wrócę, pokażę ci więcej! 
😈
                       Stresujesz się, dzisiejszym spotkaniem z panem Lee?





Ola, spojrzała na trzy zdjęcia, wysłane przez przyjaciółkę, na których była z Minho. Brunet standardowo pozował idealnie, jak na modela przystało, co nieco mniej wychodziło Marcie. Cóż, nie miała w tym doświadczenia i nigdy nie wiedziała, jak pozować. Jednak urok i to jej zakochane spojrzenie, nadrabiało brak doświadczenia.
Zdjęcia przedstawiały, trzy różne scenerie. Pierwsze zdęcie, zostało zrobione w domu. Marta i Minho, siedzieli obok siebie, otuleni kocem. W ich dłoniach znajdowały się parujące kubki. Zapewne z ciepłym kakao, lub herbatą. Marta, uśmiechała się z zawstydzeniem, gdy Choi, zerkał w jej stronę z miłością.
Drugie zdjęcie, było już wykonane, na dworze. Było równie romantyczne i dość intymne, gdy Marta, stała oparta plecami, o masywne drzewo, a brunet pochylał się ku niej. Przytrzymywał palcami jej podbródek zerkając, na drobne usta, jakby chciał je pocałować. Brunetka, oczywiście spaliła buraka, zapewne czując się zawstydzona, że pozują w taki sposób, przed rodziną Choi.
Trzecie zdjęcie, było zrobione w formie selfie, co bardzo rozczuliło Olę. Każdy uśmiechał się z zadowoleniem, a to był dla niej dobry znak. Cieszyła się, że jej przyjaciółka została zaakceptowana, mimo innej narodowości. Wychodziło, na to, że jej uprzedni stres, spotkaniem z rodziną Minho, był bez sensu.
Przez głowę Oli, przeszła pewna myśl, że fajnie by było, zrobić coś takiego z Taeminem. Takie zdjęcia, były zawsze piękną pamiątką, na lata! Oboje z Taeminem i jego rodziną, mogliby... Ola, zamarła nagle, patrząc ponownie, na treść wiadomości i coś sobie uświadomiła. W przeciwieństwie do Marty i Minho, rodzice Taemina, nie mieli pojęcia, że Ola, jest z ich synem w związku. Czuła się źle z tym faktem, że oboje tak ich oszukują. Wolałaby, aby znali całą prawdę, a przecież ona sama, im jej nie wyzna, prawda? Potrzebny był do tego Taemin.
Na samą myśl, zawodu wymalowanego, na ich twarzach, poczuła mdłości. Te nasiliły się, gdy uświadomiła sobie, że dziś ponownie spotka ojca Taemina. Oboje wczoraj umówili się, na wczorajszym evencie, aby spotkać się po raz ostatni. W sumie owa propozycja, wyszła z ust Oli, która chciała podziękować ojcu Lee, za pomoc i nabytą wiedzę. Teraz nieco tego żałowała, ale cieszyła się w duchu, że napisała, o tym spotkaniu Marcie. Głupio, by wyszło, gdyby się na nim, nie pojawiła...



Piękna sesja i chętnie zobaczę inne zdjęcia. 💕 
W ogóle dzięki, że przypomniałaś mi, o tym spotkaniu.                             
I tak, nieco się stresuję..
.                             


Oh, co ty byś beze mnie zrobiła, hmm? 😝
                        Życzę ci powodzenia i jutro się zobaczymy!
                        Wracamy z Minho, zaraz po śniadaniu.
                        Ma jakieś spotkanie z menadżerem, czy coś...
                        A, jak tam się ma Sujuna i Gongchan? 




Ola, streściła przyjaciółce wszystkie informacje, aż do momentu, gdy ową dwójkę, wywaliła za drzwi. Tak, jak się spodziewała, przyjaciółka była pełna podziwu. Nawet stwierdziła fakt, iż gdyby tam była, sama zrobiłaby to, co Ola. Dziewczyna była zdania, że Sujuna i Gongchan, już dawno powinni byli się umówić, na jakąś randkę.
Blondynka po chwili namysłu, oznajmiła także przyjaciółce, o fakcie wyznania wszystkiego Sujunie, odnośnie ich znajomości z zespołem. Marta, zdawała się być tym mocno zaskoczona. Rozumiała jednak, że ich tajemnica, nie mogłaby zostać długo utrzymana. Obie miały jednak, tylko nadzieję, że Sujuna, nie okaże się nagle fałszywą osobą i nie rozgłosi tej nowiny w świat. Może i były z nią blisko, i uważały, za cudowną osobę, ale swoje w życiu przeszły. Tak też, jeśli znajdzie się coś nagle w sieci, odnośnie Shinee, o czym tylko wiedzą one, to będzie wiadomo, kto jest kretem.
Ola, odłożyła swój telefon, na stole i westchnęła. Żołądek zaczął jej się kurczyć, na samą myśl, ponownego spotkania z ojcem Taemina. Musiała być jednak dobrej myśli, że nie padnie jakieś pytanie, z którego, nie będzie w stanie wybrnąć. Dodatkowo, musiała nakłonić Taemina, na wyznanie prawdy, jego rodzicom. Nie chciała im kłamać w żywe oczy, a później uśmiechać się głupio, jak gdyby nigdy nic, gdy Taemin, postanowi przedstawić ją rodzicom. I tak czuła się już podle, okłamując ich, że nie znają się z ich synem...
- Dam radę, będzie dobrze. - podbudowała się tymi słowami i już gotowa, na spotkanie, wyszła z domu.







*






Taemin, siedział rozwalony, na jednym z foteli w salonie, bawiąc się telefonem. Śledził swoim poważnym wzrokiem osobę, niczym drapieżnik, swoją ofiarę.
Była, to osoba, krzątającą się z wesołym uśmiechem po kuchni. Czasem niezdarna, jednak potrafiącą być bardzo odpowiedzialną, za cały zespół.
Szatyn czuł pewną zazdrość, po tym, jak wczoraj usłyszał, przez ścianę pokoju, wesołą rozmowę Onew z Olą. Wiedział, że oboje byli dla siebie, jak rodzeństwo, a ich charaktery, były niemalże identyczne. To sprawiało, że rozumieli się bez słowa, co nie do końca podobało się Taeminowi. Zwłaszcza mając świadomość, iż Lee Jinki, wręcz wyczekuje cierpliwie, aż powinie mu się noga. Każdemu opowiadał, iż nie czuje nic do Oli. Oczywiście dodatkowo, tłumaczył się też tym, że przecież, są z Olą, tylko przyjaciółmi i nic więcej. Jasne... Gówno prawda! Dla Taemina, był to kicz i czuł, że gdyby mu nie wyszło z Olą, lider od razu by się za nią brał.
Lee zacisnął mocno dłoń, na szklance, jakby chciał sprawić, aby ta pękła. Irytowało go to, że pała zazdrością do Onew, o jego relację z Olą. Chciał ufać Oli, a tego nie robił, zachowując się, niczym zazdrośnik. Powinien mieć dystans i reagować dopiero, jeśli ich relacja, zacznie przekraczać barierę przyjaźni.
Widząc podchodzącego w jego stronę Jinkiego, wbił w usta, w przezroczystą szklankę. Od razu poczuł, jak mokra ciecz, delikatnie okala jego podniebienie. Naprawdę nie miał ochoty, na rozmowy z liderem. Nie z tym humorem, jaki się go trzymał od nocy, której niewiele przespał.
- Coś taki markotny? - szatyn przysiadł się, na drugim fotelu, naprzeciwko tego, na którym siedział Lee. Mimo, iż dzielił ich nieduży stolik kawowy, to dało się wyczuć w powietrzu, napiętą atmosferę. Lider także nalał sobie do szklanki wody, ze stojącej, na tacy karafki i upił łyk, nie spuszczając wzroku z przyjaciela.
- Wydaje ci się... - Taemin, mruknął od niechcenia, bo przecież nie będzie mu się wyżalał, jak to jego serce, niemalże umiera z zazdrości, o niego i Olę.
- Yhym... Jak uważasz. - lider prychnął, kręcąc z niezadowoleniem głową.
- A gdzie podziali się JongKey?
- Jinki... Czy ja ci wyglądam, na ich niańkę? - dodał obruszony szatyn, odstawiając z lekkim hukiem, pustą już szklankę. Jego czarne oczy, aż gromiły te lidera, który uśmiechał się dość perfidnie, w jego stronę. Wiedział bardzo dobrze, dlaczego Taemin, od samego rana, chodzi taki naburmuszony. Ale pragnął, aby sam się do tego przyznał.
- Czyżbyś był znowu zazdrosny, o Olę, że mówisz do mnie takim tonem? - mężczyzna uśmiechnął się szerzej, czym bardziej prowokował Taemina. Gdy ten prychnął z niedowierzaniem i przekręcił oczyma, lider już wszystko wiedział. Miał rację. Jego podopieczny, czuł się zagrożony.
Mimo, iż oboje się przyjaźnili, to uważał, że byłby lepszą partią dla Oli. Niemiłosiernie irytowało go to, że Ola, wybrała Taemina. Przecież ten, był czasem niedojrzały. Bynajmniej dla takiej kobiety, jak Ola, która potrzebowała mieć w życiu partnera. A Taemin, niestety często myślał, tylko o sobie, zamiast też, o innych. Co prawda z tego, co widział Jinki, jeszcze nie doszło do czegoś takiego, w relacji z Polką, ale cóż... Czas przecież pokaże, prawda?
Czarnooki westchnął ciężko, że jednak miłość nie wybiera i jest jak jest. Olę, od samego początku ciągnęło do Taemina, niż do niego. Jednak, to on miał z nią, dość wyjątkową więź emocjonalną, niż szatyn. Rozbawiła go ta myśl, przez co wykrzywił usta ironicznie. Dopiero po chwili zorientował się, iż przykuł tym, wzrok Taemina.
- Czasami jesteś dziwny, wiesz? - skwitował, marszcząc brwi.
- Wiem i dobrze mi z tym. To sprawia, że dziewczyny mnie kochają. Kochają ten mój dziwny, ale komiczny charakter.
- Yhym, jasne. - szatyn przeciągnął ostatnie zdanie. - Wmawiaj sobie tak dalej. Poza tym... Jakoś żadnej nie widzę, obok ciebie. - zakpił z wypowiedzi przyjaciela. Aby dodać nieco oliwy do ognia, zrobił daszek z dłoni i zaczął się rozglądać po salonie. Udawał, że wypatruje potencjalnych partnerek Jinkiego. Może i nieco przesadzał ze swoim zachowaniem, ale miał, to gdzieś.
- Taemin, ja naprawdę widzę po twoim zachowaniu, że jesteś zazdrosny. Chodzi, o moją wczorajszą rozmowę z Olą, tak? Słyszałeś, że z nią rozmawiam i teraz zachowujesz się, jak dzieciak?
- Słucham?! Jak kto?! - tancerz warknął, gromiąc go wzrokiem.
- Słuchaj, mnie nie oszukasz. - lider westchnął, przeczesując niedbale swoje jasnobrązowe włosy. - Ile razy mam ci mówić, że między mną, a Olą, jest wszystko wyjaśnione? Hmm... Może pomijając tę akcję z konferencji, gdzie nazwałem ją swoją dziewczyną. - mężczyzna podrapał się po brodzie, unikając morderczego wzroku przyjaciela. - Ale nie ważne... Powiedz mi Taemin, co mam zrobić, bądź powiedzieć, abyś w końcu zrozumiał, że ona kocha ciebie, nie mnie?
- Nie wiem... - Lee nieco spokorniał, przeczesując nerwowo w tył, swoje przydługie włosy. - Ciągle dręczy mnie fakt, że... Łączy was coś silniejszego, niż to, co jest między nią, a mną. - przyznał, zerkając dość nieufnie, na starszego Lee. Nie wiedział, dlaczego mu się zwierza? Przecież aktualnie, traktował, go jako swojego rywala, jeśli chodziło, o Olę. Może jednak, to było to, co także miała w sobie Polka? Osobowość, przed którą każdy chętnie się otwierał, zwierzał, czuł bezpieczeństwo i komfort? Jinki, był tą osobowością w zespole, któremu każdy mógł się wygadać. Oczywiście był też nią Minho, czy Key. Jednak ten pierwszy, zbyt mocno utożsamiał się z problemami innych. Zaś ten drugi, z reguły był ogromną paplą. Jinki, był tą osobą, która wysłuchała i dopiero dawała rady, gdy rozmówca, tego potrzebował.
- Taemin... Key i Marta, też są bliżej i co? Minho, jakoś nie obraża się, o nie wiadomo co. Mimo, iż jest najgorszym zazdrośnikiem, z całej naszej piątki! - Onew usiadł się obok młodszego i poklepał go po ramieniu.
- Yhym, tylko po prostu morduje Kibuma, ostrzegawczym wzrokiem, że jeden fałszywy ruch i po nim! - Taemin, parsknął śmiechem, rozbawiając tym też Jinkiego.

Gdy oboje się uspokoili, lider położył dłoń, na ramieniu rozbawionego szatyna.
- Wiesz Taemin, tak między nami... - zaczął poważnie, patrząc prosto w oczy przyjaciela, którego uśmiech, zaczął niknąć, po tych słowach. - Gdybym chciał odbić ci Olę, już dawno bym, to zrobił. - Jinki, puścił do Taemina, oczko i uśmiechnął się prowokująco. Wiedział, że to wkurzy młodszego i wywoła w nim większą zazdrość. Cóż, czasami uwielbiał, to robić. Denerwować go tym, a jednocześnie napędzać, aby był, jak najlepszy dla blondynki.
- Po moim trupie... - młodszy odburknął, będąc na nowo zirytowany. Odepchnął dłoń starszego od siebie, po czym wstał i skierował się do kuchni. Tam, o mało co, nie potłukł ozdobnej szklanki, gdy zbyt mocno odłożył ją, do kamiennego zlewu.
- O! Witamy dinozaura, na pokładzie! - Jinki, zawołał z szerokim uśmiechem, gdy na dole pojawił się Jonghyun. Ten ignorując go, przeszedł przez większą część salonu i rozsiadł się, na fotelu, tuż obok siedzącego lidera. Następnie spojrzał, na Taemina, który rozsiadł się, na drugim fotelu. Miał również naburmuszoną minę, co on. Powiódł, więc badawczym wzrokiem, po przyjaciołach. Taemin, mordował już wzrokiem Onew, który ignorując go, włączył coś, na telewizorze. Kim uśmiechnął się szyderczo, gdy jego spojrzenie, spotkało się z tym Taemina.
- Co cię tak bawi?
- Widzę, że zazdrość kwitnie wokół was, a do wiosny jeszcze daleko.
- Nie jestem zazdrosny! - Taemin, burknął zbyt ostro, co tylko zmniejszyło jego prawdomówność. - Po prostu, mam gorszy dzień. - dodał, patrząc z powagą, na Jonghyuna, który prawie parsknął śmiechem, na jego odpowiedź.
- Co robi Key? - Jinki, zdążył powiedzieć i po chwili, w salonie, pojawił się wcześniej wspomniany blondyn.
- O! O wilku mowa!
- Co jest? Już mi obrabiacie dupę? - blondyn przebiegł wzrokiem po zgromadzonych, uwieszając go, na naburmuszonym Taeminie.
- Oczywiście i... - lider nie dokończył, bo Kibum, go olał, podbiegając do Taemina. Przysiadł się, na brzegu fotela, patrząc tak psim wzrokiem, że chyba, tylko głupi by się nie domyślił, iż coś potrzebuje.
- Taemin, mój najlepszy przyjacielu i tancerzu, na świecie! - oczy rapera, zrobiły się dwa razy większe, a uśmiech, aż bił przesłodzoną słodkością.
- Cholera jasna Key! Wiesz, że i tak się, na to nie zgodzę, więc po co prosisz?!
- Wiem, że już mi odmówiłeś, ale proszę cię Taemin! Tylko raz! Ten jeden, jedyny i ostatni raz! - Kim błagał go już tak mocno, jakby zależało od tego, całe jego życie.
- Ostatnio mówiłeś mi, to samo! Odpowiedź brzmi... Nie!
- Chwila moment, Kibum? Do czego znowu, próbujesz przekonać naszego biednego Taemina?
- Nie twój interes Kurczaku! - sarknął jadowicie Key, po czym ponownie patrzył błagalnym wzrokiem, na najmłodszego przyjaciela. - No weź się zgódź! - słodził dalej, robiąc uroczą minę, jakby z nim co najmniej kokietował.
Czasami cały zespół odnosił wrażenie, że po porażce z Martą, blondynowi padło nieco, na mózg. Był bardziej ckliwy i drażliwy, niż zazwyczaj, przez co przypominał kobietę, w męskim ciele.
- Onew, ja ci mówię, że Kibum, wykorzystuje go seksualnie! Trzeba Oli, o tym powiedzieć!
- Chcesz dostać w ten prehistoryczny pysk?!
- Wow, cóż za agresja! Kibum! - Jong, żartował sobie z niego dalej, przez co reszta zaczęła powstrzymywać się, od parsknięcia śmiechem. Wiedzieli bardzo dobrze, jak ryzykownym zachowaniem, to było, przy wzburzonym Kibumie.
- Właśnie wysyłam ci z ogromną miłością, pewne słowo na ,,S'', którego nie będę wypowiadał, bo przekroczę limit przekleństw. Także mam nadzieję, że weźmiesz je sobie do serca. - blondyn zrobił serduszko z dwóch palców, po chwili śląc całusa do Kima.
- Masz, na myśli słowo ,,spierdalaj''? Oh, ranisz me serce Key! - brunet udał oburzenie.

- Być może. - młodszy z Kimów, uśmiechnął się słodko i gdy chciał coś dodać, poczuł dłoń Taemina, na swoim ramieniu.
- Chodźmy już, na tą górę, zanim rozpętasz trzecią wojnę światową. - burknął Taemin, dodając w myślach, iż prawdopodobnie, by się do tego dołączył.





*





Ola, zajechała samochodem, w dość ciasną uliczkę i po paru metrach, zatrzymała go, przy jednej z kamiennych ścian. Wyszła z pojazdu, biorąc kilka głębszych wdechów, a jej oczy rozejrzały się, po okolicy. Następnie sięgnęła kosz prezentowy i ruszyła w stronę drzwi. Gdy, przed nimi stanęła, ponownie poczuła, te przytłumione uczucia. Zaczynały ją dręczyć, za każdym razem, jak tylko stawała, przy drzwiach. Wszystko przez dzień, w którym Lee udał, przed swoim ojcem, że jej nie zna. Chociaż z perspektywy czasu uznała, iż to akurat, było najmniej istotne. Teraz najgorszym był fakt, że oboje okłamali jego ojca. I w sumie matkę, bo na pewno dowiedziała się, o tej dziwnej sytuacji.
Mimo, iż upłynęło trochę czasu, czuła się beznadziejnie patrząc w oczy mężczyzny. Nawet wczoraj, miała ochotę mu wszystko wyznać i przepraszać za kłamstwa. Aczkolwiek prawda była taka, że powinien, to zrobić Taemin. To on udał, jako pierwszy, że jej nie zna! Ola, pamiętała dokładnie, jak jego ojciec, o niczym nie wiedząc, przedstawił ich sobie nawzajem. Aż przeszły ją, na samą myśl, nieprzyjemne ciarki. Gdyby, tylko mogła cofnąć czas... Na pewno podjęłaby ryzyko i wyznała prawdę, stawiając Taemina, w niezręcznej sytuacji.
Polka ponownie wzięła dwa głębsze wdechy, aby trochę się uspokoić. Serce biło jej niemiłosiernie szybko, wywołując uczucie osłabienia. O dziwo, tym razem pomogło. Przycisnęła, więc guziczek dzwonka i po chwili otworzyła jej średniego wieku kobieta. Przez chwilę zielonooka oniemiała jej widokiem. Koreanka miała piękne, czarne oczy i powieki w kształcie migdałów. Jej delikatną i bladą skórę, zdobiły już delikatne zmarszczki, w okolicach oczu i ust. Oli, przeszło przez myśl, że jej i Marcie, takie zmarszczki, to wyjdą już w wieku około trzydziestki! A nie około pięćdziesiątki, jak u kobiety, stojącej naprzeciwko niej. Obie z Martą, maiły dość ekspresyjne twarze, więc było to dość niesprawiedliwe, że Koreańczycy, tak wolno się starzeli! W sumie cała zasługa tkwiła w ich grubszej skórze, która starzała się po prostu wolniej. Nie, tylko dzięki kosmetykom.
Gdy Ola, zerknęła, na usta kobiety, stwierdziła jednogłośnie, że to jednak po niej, odziedziczył je Taemin. Także uśmiech, który aż bił dobrem, ciepłem i troską. Była pewna, że jej chłopak był podobny do ojca, ale mogła śmiało stwierdzić, iż się myliła. Był bardziej podobny do matki. 
- Dzień dobry jestem Ola i...
- Oh, tak, tak... Wejdź proszę! Mąż mówił mi, że przyjdziesz dzisiaj. - kobieta przerwała jej i zaprosiła wyprostowaną ręką do środka. Gdy weszła, ukłoniła się nisko, uśmiechając się przyjaźnie. Serce, to już tłukło się, w jej klatce piersiowej tak mocno, że spokojnie znokautowałoby napastnika. Albo ją samą, wywołanym zawałem.
Po rozebraniu się z kurtki i butów, blondynka założyła kapcie, które podała jej chwilę wcześniej pani Lee. Następnie z duszą, na ramieniu, udała się za kobietą, do niedużego, lecz ładnie umeblowanego salonu. Był jej już dobrze znany, ale nadal zachwycała się, pięknie umeblowanym wnętrzem.
- Mój mąż zaraz będzie. Korki, na ulicach go zatrzymały, więc proszę, rozgość się. - kobieta wskazała dłonią salon. Dała, tym Polce wybór miejsca, na którym miała spocząć. - Masz ochotę, na coś do picia? - dodała, gdy blondynka usiadła, się przy stole.
- Z miłą chęcią i proszę, to dla pani męża, za fatygę, z tymi naukami.
- Oh! Na pewno się ucieszy! - kobieta odebrała upominek, zerkając na niego z zachwytem. - Masz ochotę, na herbatę, czy kawę?
- Może być herbata. - Ola, uśmiechnęła się do kobiety najlepiej, jak potrafiła, uznając herbatę, za dobry wybór. Już i tak wypiła dwie kawy, więc lepiej nie ryzykować z trzecią. Energi, dzięki adrenalinie, doda jej zapewne ciąg dalszy, dzisiejszego dnia. 
Gdy Koreanka odwzajemniła uśmiech i udała się do kuchni, blondynka wciągnęła ciężko powietrze. Nie mogła uwierzyć, że właśnie poznała rodzicielkę Taemina! Zastanawiała się, czy przez tą chwilę, napisać do niego, czy lepiej odpuścić? Gdy się zdecydowała, wyjmując telefon ze spodni, kobieta ponownie pojawiła się w salonie, łączonym z jadalnią.
- Zawsze chciałam podziękować ci osobiście, za te przepyszne wypieki, które przynosiłaś. Niestety, przez moją pracę, nie mogłyśmy jakoś, na siebie wpaść. - Koreanka zaśmiała się uroczo, przysłaniając dłonią usta. Ola, naprawdę doznała pewnego rodzaju Deja Vu. - Także, dziękuję ci teraz. Naprawdę robisz świetną robotę!
- Dziękuję, to bardzo miłe. - Polka uśmiechnęła się. Nagle jej się przypomniało, że przecież przyniosła w plecaku babeczki i dwa rodzaje ciasta. - W sumie, ponownie przyniosłam coś słodkiego. - dodała i podała kobiecie dwa pudełka. Jej radość, na widok apetycznych wypieków, aż roztopiła serce Polki. Zadowolone uśmiechy, wynagradzały jej cały trud i ciężką pracę, jaką wkładała.
- Poczekaj chwilkę, zaraz wracam. - odparła i udała się ponownie do kuchni, gdy czajnik zaczął gwizdać. Dla Oli, to była kolejna szansa, aby napisać do Taemina. Wyjęła ponownie telefon i weszła w odpowiednie okienko odbiorcy, w aplikacji. Przez chwilę myślała, jak sformułować treść wiadomości. Odczuwany stres, nie pomagał jej w niczym. Wręcz przeszkadzał, gdy próbując się skupić, wpisywała różne konfiguracje zdań. Gdy już wiedziała, co napisać, kobieta ponownie wróciła, z tacą słodkości i herbatami. Niestety, ale swoim pojawieniem się, ponownie uniemożliwiła Oli, dokończenia danej czynności. Nie pozostało jej, więc nic innego, jak oddać się rozmowie z kobietą.
Pana Lee, nadal nie było, więc na prośbę kobiety, dziewczyna opowiedziała jej więcej, o sobie. Mówiła, o swojej narodowości, kilkakrotnie powtarzając swoje skrócone imię, jak i jego pełną formę. Jak długo mieszka w Korei i z kim? Co studiuje?  I jak, to się stało, że prowadzi cukiernię, wraz z wnukiem właściciela? Zapewne większość rzeczy, kobieta już wiedziała od męża, ale ta rozmowa, pomogła Oli, się nieco rozluźnić. Do czasu, aż nie padło pytanie, czy Ola, ma tutaj Koreańskiego chłopaka. Z myślą, iż chyba gorzej być nie mogło, cudem nie zakrztusiła się, upijaną herbatą. Odchrząknęła, odstawiając ostrożnie kubek, aby nie aktywowało jej się ,,Ola Condition''.
Gdy miała już się odezwać, podejmując ryzyko pogorszenia stosunków z Taeminem, jak i jego rodzicami, za kłamstwa, nadarzył się cud. Dźwięk wpisanego kodu i męski głos w holu, odwrócił uwagę kobiety. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, mając nadzieję, że to pytanie, nie padnie ponownie z ust kobiety. Zwłaszcza, przy jej mężu...
- Ola, witaj! Wybacz spóźnienie. - mężczyzna spojrzał wpierw, na nią przepraszająco, po czym uśmiechnął się przyjaźnie, wchodząc głębiej salonu. - Oh, przyniosłaś słodkości? Ale się cieszę!
- Dzień dobry panie Lee i nic się nie stało. Pana przeurocza małżonka, umiliła mi czas oczekiwania. - dziewczyna ukłoniła się przed mężczyzną i usiadła, na swoje poprzednie miejsce. Kątem oka zauważyła rumieniec, jaki wpłynął, na zadowoloną twarz kobiety.
- Cieszę się i mam nadzieje, że moja żona, nie obsypała cię stosem pytań? Jak, tylko dowiedziała się, że uczę dziewczynę z Europy, to od razu chciała cię poznać! - Koreańczyk zaśmiał się, również siadając, przy stole.
- Ależ skąd! Pana żona, jest bardzo miłą i dobrą osobą. - Ola, uśmiechnęła się lekko, czując przeszywający ból w klatce piersiowej. - Przyniosłam także panu kosz prezentowy, w formie podziękowania, za naukę. - dodała. Ku jej zaskoczeniu, matka Taemina, od razu pokazała kosz, wychwalając ją, za dobre wychowanie. Ola, czuła w kościach, iż kobieta od razu zmieniłaby, o niej zdanie, wiedząc jaką tajemnicę skrywa. Przez to, zaczęła dobijać ją świadomość, że robi źle, przychodząc tutaj. Nie rozumiała dlaczego, w ogóle padła propozycja ostatniego spotkania? Może dlatego, że miała ogromną ochotę zrzucić cały ciężar z barków i powiedzieć całą prawdę? Tamtego feralnego dnia, oszukała pana Lee tak samo, jak Taemin. Mimo, iż to on zaczął te kłamstwa, blondynka nie miała innego wyjścia, jak wplątać się w nie. Bo co miała zrobić? Wyznać im prawdę i dodać, że Taemin, prawdopodobnie ją zdradził, raniąc tym mocno?
Serce przyspieszyło swój bieg, a dręczący ją stres nie ustępował. Blondynka czuła, że musi w końcu, to z siebie wyrzucić. Nie umiała już dłużej, okłamywać tak wspaniałych osób, jakimi było państwo Lee! Miała już w dupie, czy Taemin, będzie zły, o to, że wyjawi im całą prawdę. To on nawarzył tego piwa, więc sam powinien czuć obowiązek, wypicia go, w formie wyznania prawdy. Ale on, odwlekał wszystko, tłumacząc tym, że jeszcze nie czas. Ola, naprawdę miała już tego dosyć.
- Właśnie! - kobieta klasnęła w dłonie, przywracając tym Olę, do świata żywych. - Słyszałam, że poznałaś jakiś czas temu naszego syna! - blondynka osłupiała, na słowa, jakie padły z ust matki Taemina. Właśnie do niej doszło, że brakło jedynie jeszcze starszego brata Taemina, do tej karuzeli żenady. To już w ogóle, przelałoby gorycz absurdu kłamstw.
- Tak, to prawda. - zielonooka powiedziała niemalże szeptem. Szumiało jej w uszach. Jedyne co pragnęła w danym momencie zrobić, to zacząć ich przepraszać, lecz odpędziła tę myśli. W sumie dlaczego, to ona miała, o wszystkim im mówić, do tego sama? Oboje z Taeminem, powinni to zrobić, prawda? Nie miała zamiaru sama się tłumaczyć, przed rodzicami jej ukochanego.
- Podobno Taemin, nie był zbyt miły dla ciebie. Nawet zrugał mojego męża, że was w ogóle poznał. - kobieta sarknęła niezadowolona, z zachowania swojego syna, gdy serce Oli, pękało w bólu. - Przepraszamy cię, za niego. On jest...
- Tak, wiem. Jest sławny. - Ola, uśmiechnęła się słabo, marszcząc nieco swoje brwi, gdy poczuła tępy ból w skroniach. - Zapewne się bał, że go rozpoznam i podam do mediów wasze miejsce zamieszkania. Ale spokojnie, nie zrobię tego. - odparła dość cicho, mrużąc powieki, od nasilającego się bólu.
- Ola, gdybyś miała, to zrobić, już dawno byś, to zrobiła. Może nie znam cię za długo, ale wiem, że dobra z ciebie dziewczyna. - pan Lee, poklepał ją lekko po ramieniu i zmarszczył czoło, zaniepokojony stanem Polki. - Ola, dobrze się czujesz? Strasznie zbladłaś. - dodał, po czym zerknął w stronę równie zmartwionej żony. - Kochanie, może podaj jej szklankę wody. - jak, tylko wypowiedział te słowa, jego żona szybko udała się do kuchni.
- Oh, nie trzeba! To pewnie, przez przemęczenie. Ostatnio miałam intensywny czas i mało odpoczynku, więc zaraz mi przejdzie. - dodała, oczami wyobraźni widząc tamten dzień, gdy pan Lee, przedstawił jej syna. Serce ponownie ją zakuło, przez co się skrzywiła. Widziała, jak oczy mężczyzny, posmutniały tak samo, jak kobiecie, która podawała jej już szklankę z wodą. Martwili się, o nią, a ona ich tak oszukała! Zwłaszcza pana Lee, który przecież ją dopytywał, czy na pewno nie kojarzy Taemina?
Nie mogąc znieść dłużej ich wzroku, wstała gwałtownie i udała się do przedpokoju, odprowadzona ich spojrzeniem. Chciało jej się płakać. Czuła się beznadziejnie i źle, z kłamstwami, ciążącymi jej ramiona.
- Ola! Co się dzieje?! - mężczyzna, wraz z żoną, przybyli za nią, nie rozumiejąc jej zachowania.
- Przepraszam... Przepraszam za wszystko. - blondynka szepnęła drżącym głosem, ledwo powstrzymując zaszklone łzy. - Jeśli prawda wyjdzie, na jaw, mam nadzieję, że mi wybaczycie.
- Ale... Jaka prawda?
- Odnośnie mnie i Taemina... - po policzkach polki spłynęły łzy, gdy to mówiła. Następnie ukłoniła się nisko i wyszła, zostawiając małżeństwo samych. Przed oczyma, widziała jeszcze ich zszokowany wyrazy twarzy, przepełniony nutą niezrozumienia.








*






Nie mogła już dłużej wytrzymać uczucia duszności, jakie trzymało ją za gardło. Jakby tego było mało, jej oczy zaszły łzami, co było chore. Dlaczego chciało jej się płakać, przez myśl, że oboje z Taeminem, oszukiwali ich rodziców? To jemu powinno być głupio i przykro, a nie jej! Tymczasem ona, ocierała łzy z policzków, starając się być uważną, na drodze. Gdyby Marta, dowiedziała się, iż prowadzi auto w takim stanie, dałaby jej reprymendę.
Ola, jednego była pewna, musiała w końcu powiedzieć Taeminowi, że nie da już rady dłużej, dusić w sobie, tych wszystkich kłamstw. Oboje musieli wziąć odpowiedzialność, za nie i wyznać całą prawdę jego rodzicom.
- Oni nie zasłużyli, 
na to, aby ich okłamywać. - dziewczyna jęknęła do siebie, czując wzbierające się w oczach łzy. Była zła i czuła się podle. Dodatkowo wszystko potęgował okres, który zaczynał dawać jej się we znaki.
Droga z domu państwa Lee do dormu Shinee, zdawała się, dla niej trwać nieskończoność. Miała już dosyć, pragnąc być już, na miejscu. Tak też, gdy zajechała, na piękną posesję, niebieskim Mini Cooperem, poczuła ulgę. To miejsce zawsze dodawało jej pozytywnej energii. Z tą myślą, rozejrzała się ostatni raz, po dużym budynku, wychodząc z auta. Niestety trzask drzwi samochodu, obiegł echem okolicę. Oczywiście zrobiła, to dość nieumyślnie, niż przez nerwy. Cóż... Przynajmniej domownicy będą wiedzieli, że mają gościa.
Ola, stojąc przed drzwiami, z zamiarem wpisania kodu, miała nadzieję, że zastanie Taemina, w domu. Jakież było jej zdziwienie, gdy nagle rozbrzmiała się melodia, a drzwi otworzył jej Onew. Polka nie wiedziała dlaczego, ale poczuła większą ulgę, na widok lidera zespołu, a nie Taemina. To było dość dziwne, bowiem nie powinna była poczuć, takich emocji.
Mężczyzna patrzył, na nią zaskoczony, jakby doszukując się odpowiedzi, w wyrazie jej twarzy. Po jego minie można było wywnioskować, że nie jest zadowolony ze stanu, w jakim była dziewczyna. Jak i z tego, że w takowym prowadziła auto.
- Onew? - szepnęła przybitym głosem, a jej oczy znowu zaczęły pokrywać się szklaną cieczą. - Jest Taemin? - zapytała, gdy zimny wiatr, kołysał jej krótkie blond włosy, dosięgające do brody. Wystające kosmyki spod czapki, muskały jej twarz, zaczepiając się niedbale, o rozchylone usta.
- Nie ma go teraz, ale chwila... Co się stało? - Jinki, zapytał spokojnie, patrząc z troską, na przyjaciółkę. Następnie wyszedł z sieni, bardziej, na zewnątrz. Nie zważał, na ziąb, muskający nieprzyjemnie jego ciało. W danym momencie najważniejszym było, aby pocieszyć przygnębioną dziewczynę.
- Onew... Czy ja jestem złym człowiekiem? - westchnęła smutno, patrząc w taki sam sposób, w zaniepokojone oczy Lee.
- Ola... Oczywiście, że nie. - zdążył wyszeptać, po czym poczuł, jak Polka wtuliła się w niego mocno. Objęła jego szyję ramionami, twarz chowając w zagłębieniu jego szyi. A Jinki? Cóż, był przez chwilę nieco zdezorientowany, nie wiedząc, co ma zrobić.
Jego dłonie, niepewnie zbliżyły się do pleców dziewczyny, jakby nie wiedząc, czy mogą ją przytulić. Jednak, gdy poczuł, jak blondynka mocniej się w niego wtula, odwzajemnił uścisk. Jej delikatny zapach, dotarł do jego nozdrzy, przez co westchnął, przymykając, na chwilę, swoje powieki. Czując jednak ponownie, podmuch chłodnego wiatru, cofnął się z dziewczyną do sieni. Zamknął, za nimi drzwi i ponownie przytulił ją do siebie. Następnie delikatnie pogładził jej blond włosy, wtulając w siebie bardziej. On sam pozwolił sobie, na oparcie policzka, o bok jej głowy. Czuł, że może i źle robi, tak czule ją w siebie wtulając, ale trudno było nie skorzystać z okazji. Najwyżej później będzie martwił się ewentualnymi konsekwencjami, takimi, jak Lee Taemin.
- Rozbierz buty i kurtkę. - zasugerował, patrząc z troską, na smutną Polkę. Nagle przyszło mu, na myśl, że coś się ponownie wydarzyło, między nią, a Taeminem. Może chodziło, o tę rozmowę, którą słyszał, przez ścianę Taemin? Czyżby zrobił jej, o to aferę? Chłodził przecież naburmuszony, jakby Ola, co najmniej go z nim zdradziła...
Gdy dziewczyna ubrała podane jej kapcie, szatyn zaciągnął ją do salonu, tam sadzając delikatnie, na sofie. Następnie kucnął naprzeciwko niej, obejmując jej zmarznięte dłonie, tymi swoimi. Były ciepłe, więc wiedział, iż wystarczy chwila, aby rozgrzać dłonie przyjaciółki. Jego oczy, nie spuszczały wzroku z tych ciemnozielonych, przypominających kolorem wzburzone morze. Serce mu się krajało, gdy widział ją zapłakaną. Jeśli faktycznie, ponownym powodem jej zmartwień, był Taemin, to dosłownie urwie mu jaja. A następnie wepchnie mu je do ust, licząc na to, że się nimi udławi.
- Powiedz mi, co się stało?
- Onew, ja już dłużej tak nie mogę. Nie mogę, rozumiesz...? - szepnęła cicho, patrząc jedynie, przez kilka sekund, w hebanowe oczy Lee. Gdy jej oczy zaszły łzami, odwróciła swój wzrok, odsuwając dłonie, od tych mężczyzny.
- Poczekaj, może chcesz coś do picia, zanim przystąpimy do rozmowy?
- Nie trzeba! - Ola, zbyt panicznie złapała nadgarstek szatyna, gdy ten chciał nalać jej wody, do szklanki, ze stojące obok karafki. - Jedyne, czego teraz potrzebuję, to przyjacielskiego wsparcia... - jej oczy były tak hipnotyzujące, iż Jinki, był w stanie zrobić, dla niej wszystko. Nawet byłby skłonny pokłócić się z Taeminem.
- Rozumiem, więc zamieniam się w słuch. - jego delikatny głos uspokoił ją, jak i obecność, gdy przysiadł tuż obok. Dziewczyna popatrzyła, na niego uważnie, a następnie, na jego dłoń, ostrożnie ujmującą te jej.
Jinki, zrobił to tak delikatnie, jakby obawiał się odrzucenia. Nie miał pojęcia, że dziewczynie bardzo spodobało się to, co zrobił. Ola, naprawdę uwielbiała go za to, jaką był wspaniałą osobą. Wiedziała, że nawet jakby obudziła się w nocy i zadzwoniła do niego, to odebrałby połączenie. Następnie bez marudzenia, mimo naglącego snu, wysłuchałby wszystko, co ma do powiedzenia. Czasami nawet dopuszczała do siebie myśli, co by było gdyby? No właśnie, gdyby co? Gdyby dopuściła do tego, aby byli razem? Czy nie przeszkadzałoby im to, że są niemalże identyczni z charakteru? Czy zachowywaliby się tak samo, jak teraz? 
Jednak z drugiej strony, nie potrafiła sobie wyobrazić Onew, jako jej chłopaka. Oboje mieli przywódcze charaktery, dopasowując się, do każdej sytuacji. Z drugiej strony, te cechy mogłyby stworzyć naprawdę zgodny związek. Bez narzekania, że ktoś podchodzi do czegoś, zbyt pobłażliwie, niż wymaga tego sytuacja. A Ola, nie lubiła tego... Zwłaszcza zrzucania wszystkiego, na jej głowę. Bądź ignorowania zleconych, przez nią próśb, czy zadań.
Poza tym, gdyby Ola, związała się z Onew, to była bardziej, niż pewna, że byliby nazywani, najbardziej wypadkową parą. Albo pechową? No może poza Taeminem. Właśnie... Taemin. To z jego powodu, tutaj przyjechała, więc nie rozumiała, jakim cudem, popłynęła tak z myślami?
Gdy zamrugała gwałtownie, powracając do rzeczywistości, ujrzała czarne oczy, wpatrujące się w nią wyczekująco. No tak, miała mu przecież powiedzieć, co jest przyczyną, jej złego samopoczucia, a nie gdybać...
- Ola, rozumiem, że to zapewne coś ciężkiego i nie wiesz, jak zacząć, ale proszę cię, nie milcz tak, bo coraz, to bardziej się, o ciebie martwię. - lider odparł z troską, mrużąc nieco powieki, gdy uważnie jej się przyglądał.
- Wiesz, o tym, że chodziłam, na korepetycje do ojca Taemina i...
- Tak, znam całą tą sytuację, wraz z głupotą Taemina, gdy udał, że cię nie zna. - Lee wtrącił się jej w zdanie, chcąc dojść do meritum sprawy. 
- Oh, racja. Chyba już wszyscy, to znają. - dziewczyna westchnęła i przeczesała niedbale swoje włosy. - Poznałam dzisiaj mamę Taemina. - gdy, tylko to powiedziała, zamilka ponownie, a mężczyźnie zrzedła mina. Mógł się, tylko domyślać, że chociaż ją, chciała poznać, jako dziewczyna Taemina, a nie... Kompletnie mu obca osoba. - Rozmawialiśmy trochę, o mnie i gdy zapytała, czy mam chłopaka w Korei... Od razu mnie zemdliło i nie wiedziałam, co mam robić. Wtedy wrócił pan Lee, a ja czułam się przyparta do muru, wiesz? Chciałam im wszystko powiedzieć, nie zważając, na to, jak później, zareagowałby Taemin. Jednakże przyznaje, że podjęłam kilak prób, aby mu napisać, że chce się do wszystkiego przyznać. Niestety, ale mi się nie udało. - zielone oczy popatrzyły smutno w te Lee, który gładząc wierzch jej dłoni, uważnie jej się przyglądał. - Zaczęliśmy wspólnie rozmawiać, aż ponownie padł temat Taemina... - Ola, kontynuowała dalej swoją rozmowę, wyjaśniając wszystko Onew, co wydarzyło się u rodziców Lee. Gdy wspominała końcowy moment, gdy źle się poczuła, jej oczy naszły ponownymi łzami. Była wdzięczna liderowi za to, że tak cierpliwie jej wysłuchiwał. Jego czuły dotyk, na jej ramieniu i głowie, dodawały jej otuchy.
- Słuchaj, moim zdaniem najlepiej będzie, jak im, to wszystko wyjaśnicie. Im szybciej, tym lepiej i albo zrozumieją, albo nie. Możesz mieć, tylko nadzieję, że cała wina padnie, na Taemina, nie, na ciebie.
- Onew, ale ja się boję, że mnie znienawidzą. Ja naprawdę uwielbiam pana Lee i jego żonę, również uważam za kobietę, o wielkim sercu! Jednak  jest mi z tym źle, że muszę trzymać ich, w tym fałszywym kłamstwie! - jęknęła i zakryła twarz w dłoniach. Potarła ją, orientując się, że przecież miała pomalowane rzęsy i zrobioną kreskę eyelinerem. Wręcz od razu zaczęła ocierać spód oczu, mając nadzieję, że nie ma tam ciemnych śladów. Bynajmniej nie powinna była mieć, dzięki zapewnieniom producenta, owych produktów. I nagle stało się coś, czego się nie spodziewała. Jinki, po prostu pochwycił jej podbródek i skierował twarz, ku sobie.
- Nie jesteś rozmazana, jeśli tym się martwisz. - odparł i przypatrzył jej się z czułym uśmiechem, gdy ta patrzyła, na niego zaskoczona.

Dlaczego do jasnej cholery, on się tak słodko uśmiechał?! To powinno być zakazane! - pomyślała, unikając przeszywającego spojrzenia, ciemnych oczu.
- Oh, to dobrze... - odparła i chyba chwilowo ogłuchła, słysząc jedynie dudnienie swojego serca. A może, to była wina oczu Lee, które się w nią wpatrywały?
- Ok, wracając do tematu... - Jinki, odsunął dłoń od twarzy dziewczyny, odchrząkując dziwną gulę w gardle. - Jak powiedziałem wcześniej, lepiej będzie, jeśli to, jak najszybciej wytłumaczycie. Nawet jeśli będzie, to skutkowało tym, że rodzice Taemina, zwłaszcza jego ojciec, stracą do ciebie zaufanie. Jednak moim zdaniem, nie powinni, bo to był jego pomysł, z udawaniem, że cię nie zna. Rozumiem, że mieliście wtedy cięższy okres, ale takie rzeczy, powinny być od razu wyjaśniane! - Jinki, był zły na przyjaciela, że Ola, ponownie źle się czuje, przez jego decyzje. Rozumiał, że powaga sytuacji, być może wymagała małego kłamstwa, ale do cholery! Skoro się pogodzili, to pierwsze, co powinien zrobić Taemin, to zabrać Olę, do swoich rodziców i im wszystko wytłumaczyć! Bynajmniej, on by tak zrobił...
- Rozumiem i poruszę z Taeminem, ten temat. - westchnęła i zmarszczyła czoło, wsłuchując się w dziwną ciszę. Dopiero teraz do niej doszło, że w dormie Shinee, było zbyt cicho, jak na tylu chłopaków. Co prawda, nie było Minho i podobno Taemina, ale gdzie byli pozostali członkowie zespołu? - Chwila moment... Czemu jest tu tak cicho?
- Cóż, chwilę przed twoim przyjazdem, chłopacy pojechali do miasta. W tym Taemin. Także... Jeśli chcesz, to poczekaj, na niego, w jego pokoju, lub tutaj. Gdzie będzie ci wygodniej. - mężczyzna uśmiechnął się ciepło i przeklął się w myślach, gdy jego wzrok, perfidnie padł, na drobne usta blondynki. Chrząknął od razu, gdy został, na tym przyłapany. - Właśnie! Może zrobię ci jednak, coś do picia, lub do jedzenia, hmm? - zaproponował z nerwowym śmiechem, wstając zbyt szybko z sofy.
Momentalnie zakręciło mu się w głowie, ale zignorował, to uczucie, mając nadzieję, że nie runie zaraz, na podłogę, jak kłoda.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko spuściła smutny wzrok, na bawiące się palce od dłoni. Jeśli jego wyczyny sprzed chwili, jej nie rozbawiły, to oznaczało, że naprawdę była przygnębiona. Nie chciał tego, więc zaczął się zastanawiać, jak poprawić jej humor? Podrapał się po brodzie i już po chwili, uśmiechał się szeroko, gdy wpadł mu do głowy pewien pomysł.
- Słuchaj, mam pewną propozycję.
- Jaką?
- Może, abyś się trochę uspokoiła, pojedziemy do kina, na jakiś film, hmm? Tak, jak o tym rozmawialiśmy. 
- Oh... Nie wiem, czy to dobry pomysł. Poza tym, mam cukiernię, na głowie, a raczej muszę zrobić babeczki i...
- O nie! Ten jeden, jedyny raz, możesz sobie odpuścić! Napisz do Gongchana, aby się tym zajął.
- Ale...
- Nie ma żadnego ,,Ale''! Obiecałaś, że w końcu znajdziesz dla mnie czas, a teraz jest idealna okazja, na to! - odparł, puszczając jej oczko. - I nie, nie przyjmuję sprzeciwów! - dodał, po czym skrzyżował swoje ręce, na torsie, aby dodać dramaturgii swoim słowom. - Jeśli się zgodzisz, kino pomoże ci się rozluźnić. Ja stawiam! - Jinki, przekonywał ją dalej, robiąc coraz, to bardziej proszącą minę. - Aby bardziej cię przekonać, dorzucam do tego swoje zajebiste towarzystwo! - dodał, wykonując jakiś dziwny gest dłońmi, jakoby prezentując siebie, w całej okazałości. Ola, widząc to, prawie parsknęła śmiechem, nie mogąc się teraz nie zgodzić, na propozycję przyjaciela. Była bardziej, niż pewna, iż prędzej, czy później i tak by ją przekonał, do wspólnego wyjścia.
- Aish, przekonałeś mnie, tymi ostatnimi słowami. - dziewczyna zaśmiała się i kręcąc głową, wstała z sofy.
- Oh, która by się nie zgodziła, mając moje super towarzystwo w gratisie? - Jinki, puścił do niej oczko, przygryzając, przy tym dolną wargę.

- Już sobie tak nie schlebiaj, co? - blondynka wytknęła w jego stronę język, czym mężczyzna odwzajemnił się głupią miną. Oboje parsknęli śmiechem, zerkając na siebie radośnie.
- Ok, poczekaj tu chwilę, a ja się szybko przebiorę i możemy jechać.
- Onew...? - Ola, złapała szybko szatyna za nadgarstek, gdy ten miał zamiar odejść.
- Hmm?
- Tylko nie mów Taeminowi, że tu byłam, ok? Wolałabym, aby dowiedział się ode mnie, co mnie trapi. - mężczyzna popatrzył smutno, na dziewczynę, czując ponowną złość, na Taemina. Niewiele myśląc, zaczesał kilka kosmyków włosów, za jej ucho, patrząc na nią zbyt czule.
- W porządku, nie pisnę mu nawet, o tym, że byliśmy razem, w kinie. No chyba, że nie będziesz miała, nic przeciwko. - mężczyzna uśmiechnął się cwano, a jego serce zabiło szybciej, gdy, na policzkach Oli, pojawił się rumieniec. Miał, o niej zapomnieć i wymazać wszelakie uczucia, ale... To było trudniejsze, niż zdawał sobie z tego sprawę. Był pewien, iż jeśli oboje nieco ograniczą kontakt, jego uczucia względem niej, po prostu osłabną. Jednak tak się nie stało. Pojawiła się większa tęsknota i zazdrość, gdy widział ją, i Taemina razem. Najgorszą zgrozą, jaką przeżył, był chyba moment, gdy Taemin, opowiadał im, o swoim wyjeździe z Olą. Takie sytuacje, jedynie oddalały go od Taemina, niż od Oli, co zaczynało go niepokoić.
Czy miłość, naprawdę potrafiła tak ogłupiać ludzi?







*







Oboje wychodząc innym wyjściem z kina, niż reszta osób, śmiali się nadal z komedii, którą przed chwilą obejrzeli. Mimo ubranych maseczek i czapek z daszkiem, woleli nie ryzykować, przyłapaniem, przez jakiegoś fana. I tak było już im gorąco, w trakcie okazywania biletów, gdy mieli wejść na salę. Wręcz im oboju zdawało się, że kobieta przyjrzała im się zbyt długo, niż wymagała tego interakcja.
Onew zerknął, na idącą obok niego dziewczynę, która nadal chichotała, wspominając jedną ze scen. Cieszył się, że dziewczyna w końcu odreagowała. Nienawidził, gdy ta, martwiła się wszystkim. Zwłaszcza, gdy ostatnio często, było to spowodowane Taeminem. Irytowało go to, więc był zadowolony, że upiekli dwie pieczenie, na jednym ogniu. Poprawili humor blondynce i w końcu wyszli do kina. Tylko we dwoje. Lepiej już chyba, być nie mogło.
- Jesteś może głodna? - Jinki, po upewnieniu się, iż są w uliczce sami, zsunął nieco maseczkę i uśmiechnął się zachęcająco. Aczkolwiek bardziej pasowałoby stwierdzenie, że zrobił, to w zniewalający sposób.
- Raczej nie jestem... - gdy tylko Ola, to powiedziała, nagle z jej brzucha, wydobył się dźwięk burczenia. Onew zamrugał zaskoczony, po czym wybuchł śmiechem, wskazując placem jej brzuch. Blondynka zawstydziła się, na tę zdradę, czując rosnące zażenowanie.
- Jesteś tego pewna? Wiesz, twój żołądek twierdzi co innego... - odparł z powagą, po chwili ponownie parskając śmiechem.
- Onew!
- Tak, na mnie wołają. - szatyn śmiał się dalej, ponownie przysłaniając swoją twarz maseczką, gdy wyszli, zza budynku. Nawet jeśli, na dworze było już ciemno, to wolał zachować swoją tożsamość, w tajemnicy. Ostatnio, było dość głośno, o jego zespole i nie chciał dolewać oliwy do ognia. Zwłaszcza, gdy przecież wyznał, na konferencji, że ma dziewczynę, więc był, na celowniku. - Ok, poczekaj tu, na Onew oppa, który zaraz kupi coś dobrego. - dodał, gdy dojrzał przydrożny bar, w postaci foliowego namiotu i udał się w dane miejsce. Blondynka odprowadziła go wzrokiem, nadal czując pewnego rodzaju zażenowanie. Nie mogła po prostu, w to uwierzyć, że jej brzuch, zaburczał tak głośno, że mężczyzna, to usłyszał! Jednakże, czym się tak przejmowała? Przecież, to był Onew, a przy nim zawsze czuła się komfortowo, niezależnie od sytuacji. - To co? Może przejdziemy się, przy tym bulwarze? - Ola, prawie doznała zawału, gdy Jinki, naszedł ją od tyłu. Stanowczo zbyt mocno zapatrzyła się, w tętniące życiem ulice Seulu, po drugiej stronie rzeki Han.
- Pewnie, a co dobrego kupiłeś? - zapytała, zerkając w stronę trzymanej, przez niego czarnej reklamówki. Zajrzała do środka i rozpoznała po opakowaniach, że były, to błyskawiczne dania z makaronem, typu instant, pikantne skrzydełka i tteokbokki. Jej żołądek, na szczęście wywrócił jedynie fikołka, na widok pysznych dań, zamiast burczeć, niczym nadchodząca burza.
- Czyżbyś nagle zgłodniała? - szatyn dogryzł jej, poruszając sugestywnie brwiami, za co prawie dostał kuksańca w bok. Ola, była bardziej niż pewna, że mężczyzna, za tą czarną maseczką, uśmiecha się kpiąco.
- Jesteś naprawdę wredny, wiesz?
- Oj, nie złość się już. - trącił ją nieco ramieniem i zaczął się rozglądać, za idealnym miejscem, do zjedzenia. Najłatwiej byłoby zostać w namiocie, owego baru, ale istniało ryzyko, że ktoś ich rozpozna. W sumie, na zewnątrz także takie istniało, ale przez nikłe oświetlenia latarń, było ono mniejsze. - Może usiądziemy, na tej ławeczce? - ruchem głowy wskazał wybrane miejsce. Ławka stała, w nieco przyciemnionym miejscu, przysłonięta ogromnym drzewem. Dodatkowo była skierowana w stronę rzeki. Z oddali dało się dojrzeć oświetlony most Banpo, z którego często tryskała kolorowa fontanna.
 - Możemy tam usiąść, ale... Jeśli ktoś cię rozpozna? Może lepiej wrócić do samochodu? Przecież wiesz, że każdy myśli, że masz dziewczynę i... Nie chcę wywołać kolejnych sensacji, gdyby ktoś ponownie nas przyłapał.
- Daj spokój! To było dawno i nieprawda. Poza tym, mamy kawałek do auta. I tak jest już ciemno, więc jest mniejsze ryzyko, że ktokolwiek mnie rozpozna. - Jinki, machnął ręką, w ogóle nie przejmując się, tym wszystkim. W końcu oboje usiedli, na odśnieżonej ławeczce i po rozejrzeniu się, po okolicy, zsunęli maseczki z twarzy. Następnie zaczęli jeść ze smakiem, kupione jedzenie. Ku uciesze Oli, nie tylko ona westchnęła z rozkoszą, na smak pysznego jedzenia. - Dziękuję, że mi zaufałaś i wyznałaś, co ci, na sercu leżało, zamiast dusić, to w sobie. - mężczyzna odparł z pełną buzią, po wepchnięciu sobie do ust, prawie gorących klusek ryżowych.
- Onew, wiesz przecież, że jesteś moim najlepszym przyjacielem, zaraz po Marcie. - dziewczyna uśmiechnęła się i poprawiła swój kaptur od kurtki, aby bardziej osłonić się od chłodu. - I dziękuję ci za to, bo wiem, że nie zaprzyjaźniasz się z nikim, kto nie chodził z tobą, do podstawówki. - odparła z udawaną powagą, kładąc dłoń, na jego kolanie, co często robiła, względem innych. To było dość zabawne, ale Taemin, miał podobne odruchy, nad którymi nie panował. Ta myśl nieco ją przytłoczyła, ale nie dała tego po sobie znać.
Olę, bawiło przekonanie Onew, które wręcz robiło furorę w Internecie, że nie zaprzyjaźni się z nikim, kogo nie zna od podstawówki. Oczywiście Jinki, nie znając żadnego członka zespołu od podstawówki, i tak się z nimi przyjaźnił. To burzyło te dość absurdalne, ale i zabawne postanowienie, z którego teraz, nieco kpiła.
Ola, spoważniała momentalnie, widząc poważną minę Onew, który kręcił z niedowierzaniem głową. Niewiele myśląc, wtuliła się w jego ramię i popatrzyła, na niego słodkim wzrokiem. Nie zdawała sobie sprawy, że taka bliskość, wywołała u Lee, szybsze bicie serca. Także i szybszy dopływ krwi, w pewnym miejscu, ale nie musiała, o tym wiedzieć...
- Przepraszam Onew oppa. - odparła słodko, robiąc dzióbek z ust, przez co mężczyzna, aż odwrócił po chwili wzrok. 
- Co za spojrzenie. - odchrząknął, uśmiechając się nieco nerwowo. - Już chyba wiem czemu Taemin, na wszystko się zgadza.
- Urocze prawda? Tak, to moja broń, na niego. - Ola, chichotała wesoło, odsuwając się, od oszołomionego jej bliskością mężczyzny. Przeszło mu przez myśl, że na niego także ta ''broń'' działała.
- Nawet kurczak mnie tak nigdy nie zauroczył, jak twoje spojrzenie. - zapadła cisza, gdy Jinki, to powiedział, puszczając w jej kierunku oczko. Oboje spojrzeli, na siebie niepewnie, nieco zbyt długo zawieszając, na sobie wzrok. Tym razem, to serce Oli, zaczęło dziwnie szybko, bić w klatce piersiowej. Dodatkowo chwilowe uczucie chłodu, ustąpiło ciepłu, jakie rozeszło się, po jej ciele.
- Ale mi osłodziłeś tym tekstem. - dziewczyna zaczęła się śmiać, nie chcąc dać po sobie znać, jakie emocje wywołały w niej, dane słowa. Odsunęła się od mężczyzny, gdy zrobiło się jej, zbyt gorąco.
- To fakt. Zabrzmiałem, niczym Jonghyun.
- Co?! To on podrywa laski, na takie teksty?
- Cóż, na szczęście te jego, są jeszcze gorsze. - lider odparł z pewnością siebie, czym rozśmieszył nie tylko siebie, ale i Olę.
- Co za skromność... - dziewczyna prychnęła z udawaną nonszalancją i wsunęła do ust kluskę ryżową. Zamarła, gdy poczuła nagle dotyk, w okolicy kącika ust. Jej  zaskoczone oczy spojrzały, na skupionego szatyna. Ten nic sobie z tego nie robiąc, wsunął kciuk z sosem z jej kącika ust, do tych swoich. Oczy Oli, roztwarły się bardziej, na ten gest. Nie wiedziała, jak powinna była, się teraz zachować? Zignorować, to wszystko? Czy jednak zrugać go, za ten czyn? Przecież, gdyby ktoś ich teraz przyłapał, albo o zgrozo! Ujrzał, to Taemin, to oboje mieliby niezłe kłopoty!
Gdy Polka chciała już coś powiedzieć, na ten temat, szatyn ją wyprzedził, wyłapując jej wzrok, tym swoim.
- Ola, nie chcę do tego wracać, ale... Kiedy zamierzasz powiedzieć Taeminowi, że czas najwyższy, aby powiedzieć wszystko jego rodzicom?
- Nie wiem... Na pewno chciałabym zrobić, to jak najszybciej. Dziś chyba nie mam tyle sił, aby o tym rozmawiać. Myślę, o jutrze... Chociaż, sama nie wiem. Zobaczę jeszcze, ok?
- I znowu ten tekst ,,Zobaczę jeszcze, ok?'' Rany dziewczyno! Czy twój słownik nie ma więcej wyrazów? Stanowczo nawet i dzisiaj, to zrób!
- Chcesz dostać? - pogroziła mu palcem i podjęła próbę zdjęcia mu czarnej czapki z głowy. Mężczyzna od razu podniósł się z ławki, próbując unikać jej rąk.
- Grozisz mi?! - odskakiwał od niej i uciekał dookoła ławki, aby blondynka, tylko nie ściągnęła z jego głowy nakrycia.
- Oh i to jak! - dziewczyna, w końcu złapała jego czapkę i zaczęła dyndać nią, przed jego oczyma. Oboje mieli w danym momencie szczęście, że nikt nie przechadzał się, tak blisko nich. Na pewno swoim zachowaniem, od razu przyciągnęliby uwagę, obcych osób.
- O nie... Igrasz sobie! - Koreańczyk w końcu się wkurzył, po czym objął ją od tyłu i ściągnął jej czapkę w dół tak, że dziewczyna nic nie widziała.
- To nie fer! - mruknęła, poprawiając ją, gdy tylko szatyn, ją puścił. Następnie zmierzyła go lodowatym spojrzeniem i rozejrzała się nerwowo po okolicy. Na szczęście nie zwrócili niczyjej uwagi, swoimi wygłupami. - Jinki, musimy uważać, bo co jeśli... - zamarła, z dalszymi słowami, na ustach, gdy poczuła, jak mężczyzna obejmuje ją w pasie i przyciąga ku sobie. Popatrzyła zaskoczona, w jego ciemne spojrzenie, gdy wpatrywał się w nią poważnie.
Jego tęczówki błyszczały niczym onyks, przez odbijające się, w nich światło latarni. Mimo, iż nie były tak duże, jak te Taemina, wywoływały w niej, podobne emocje. A może jednak te same? Nie lubiła tego stanu, który mieszał jej w głowie mówiąc, że jego także zaczyna kochać. Przecież, to było niedorzeczne! Nie mogła przecież, tego robić, prawda? Kochała, tylko jedną osobę i był nią Lee Taemin! A Jinki? Jinki, był po prostu jej najlepszym przyjacielem. Być może faktycznie go zaczynała kochać, ale jako brata? A nie kogoś więcej? Jeśli tak było, to dlaczego jej serce, biło teraz tak szybko? Dlaczego czuła ten dziwny dreszcz podniecenia i pragnienia bliskości, jaki czuła, będąc przy Taeminie?
- Jinki, co robisz? A co jeśli zaraz, ktoś nas przyłapie?! - odważyła się powiedzieć, gdy mężczyzna ujął jedną dłonią, jej rumiany policzek. Powinna była w danym momencie odepchnąć, go od siebie, ale nie potrafiła. Była zbyt oczarowana osobą, stojącą naprzeciwko niej. Za bardzo pragnęła jego dotyku i bliskości, za co ganił ją srogo rozum. A bardziej, jej serce.
- A co jeśli ci powiem, że mam to gdzieś, bo zaczynam cię kochać? - cały świat Oli i jej przekonania, właśnie rozpadły się, na kawałki, po usłyszeniu tych słów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz