Od czasu spotkania się z Jisoo, minęło kilka dni. Ola, nie miała ochoty wiedzieć, ani słyszeć tego, co było związane z Taeminem. Do tego dręczyły ją słowa Onew - Ona jest moją dziewczyną. Co on sobie, w ogóle myślał, mówiąc coś takiego?!
Blondynka, aby zapomnieć, maksymalnie oddawała się studiom i pracy w cukierni. Z tym łączyła się mała ilość snu i lekkie cienie, pod oczyma. Marta, zaczęła się coraz, to bardziej martwić widząc, jak każdego dnia, jej przyjaciółka chodzi przygnębiona.
Następnego dnia, po feralnym spotkaniu Oli z Jisoo, zadzwoniła do Minho i powiedziała mu, co się wydarzyło. Mężczyzna, był w ogromnym szoku, niedowierzając, w to wszystko. Znał przecież przyjaciela, jak własną kieszeń! Dlatego też, niepojętym był dla niego fakt, aby miał takie zamiary, względem Oli! Oczywiście Minho, od razu zapewniał Martę, iż nie ma pojęcia, skąd Jisoo, wie, o nawykach Taemina. Zapewnił ją również, iż ten, nie ma zamiaru wykorzystywać Oli!
Gdy Choi przekazał złe nowiny reszcie zespołu, wszyscy byli w ogromnym szoku. Taemin, w szczególności. Od tamtej pory, wydzwaniał do dziewczyny cały czas, z chęcią mordu na Jisoo, za to, jakie kłamstwa wcisnęła, jego dziewczynie! Niestety Ola, specjalnie nie odbierała, jego telefonów. Gdy była już naprawdę zła, że chłopak non stop do niej wydzwania i pisze, wyłączała urządzenie. Następnie klęła w duszy, że ma już tego po dziurki w nosie! Marta, wtedy tłumaczyła jej w kółko, że któryś z nich kłamie i to na pewno nie Taemin. Niestety... Blondynka za każdym razem mówiła, że to już nie ma znaczenia i sensu, aby ciągnąć ten temat dalej. Przecież Lee bardzo ją zranił! Martę, powoli dobijały te słowa i nie miała już siły, ani pomysłów, jak przekonać przyjaciółkę, do swojej racji? Postanowiła, więc pogadać z chłopakami, na osobności, gdy wrócą z trasy. A wstępnie mieli wrócić, kilka dni, przed Sylwestrem.
Pewnego dnia, menadżerowie odpowiedzialni, za organizację wydarzenia, przyszli do cukierni. Gdy zobaczyli i spróbowali niektóre wypieki, byli zachwyceni! Tak im się wszystko podobało, iż zaprosili, na bankiet całą trójkę cukierników. Oczywiście powiedzieli, że Marta, także może iść z nimi, jeśli będzie chciała. Jakby nie patrzył, także była zaangażowana w zlecenie, ponieważ zaprojektowała wygląd wypieków.
Dziś był dwudziesty pierwszy grudnia. Dziewczyny postanowiły spędzić wigilię w Korei. Mimo, iż chciały wylecieć do Polski, to niestety nie mogły, ze względu na cukiernię i wielkie zamówienie. Postanowiły, więc spędzić ją w polskim stylu. To bardzo spodobało się Gongchanowi, który powiedział, że zaprosi również dziadka. Dziewczyny ochoczo zgodziły się, na tę myśl. Bardzo uwielbiały mężczyznę i gdyby nie on, nie byłby dzisiaj, w tym miejscu...
- Ola? A ty nie idziesz dziś czasem, na te zajęcia? - Gongchan, zerknął na skupioną blondynkę, gdy oglądała z zafascynowaniem, wypieki Sujuny.
Następnie oparł się bokiem, o szafkę kuchenną, wpatrując się w dziewczynę, z założonymi rękoma. Nieco uniósł brew ku górze, gdy ta mu nie odpowiadała.
- Halo? Ziemia do Oli... - tym razem odezwała się Sujuna, a dopiero wtedy Polka, odzyskała kontakt ze światem.
- Idę... - zerknęła leniwie na zegarek. - Zapomniałam całkowicie, o nich.
- Jak zwykle. - Marta, zaśmiała się, zagryzając kawałek marchewki z uśmiechem na ustach. Oparła się, o framugę drzwi, bowiem także miała zamiar, upilnować przyjaciółkę, z zajęciami. Jednak No ją wyprzedził.
- Martuś? Może chciałabyś pójść ze mną, hmm?
- Z miłą chęcią, ale lepiej idź sama. Przecież, pan Lee, robi to, tylko dla ciebie... - brunetka uśmiechnęła się pokrzepiająco. - Ja pomogę Gongchanowi i Sujunie, bo i tak mam wolne od pracy.
- Ok. - Ola, westchnęła, odwieszając swój fartuszek na wieszaczek. - Dobra, to ja idę się przebrać i uciekam.
- Ola? Ale czemu ty tam jeszcze chodzisz? - zaczęła Kang, marszcząc lekko swoje czoło. - Przecież wszystko, jest już praktycznie zaplanowane na event.
- Wiem, ale bardzo spodobało mi się to, co opowiada mi pan Lee. Póki mam okazję, chodzić do niego do końca stycznia, to żal byłoby z tego nie skorzystać. Poza tym, jego zajęcia wcale dużo nie kosztują. - blondynka wzruszyła swoimi ramionami, uśmiechając się do przyjaciół. Oczywiście, wręcz się zmusiła, nadal będąc przygnębioną po ostatnich wydarzeniach.
- Yhym... Prawda jest taka, że on sam ci się spodobał... - Gongchan, skwitował z cwaną miną, przy okazji wytykając blondynkę palcem.
- Gongchan! - Ola, mruknęła oburzona, na co klienci przebywający w cukierni, spojrzeli się pytająco, w stronę wydobytego z kuchni krzyku.
- Ola, spokojnie, bo nam klientów wystraszysz. - Marta, zaśmiała się.
- Idź w cholerę, do swojego Minho!
- A ty, do zboczeńca Taemina! - brunetka dogryzła jej, zapominając się. Gdy zobaczyła wkurzony wyraz twarzy blondynki i minę Sujuny, dopiero zrozumiała, jaki błąd popełniła. Zwłaszcza, gdy Ola, zakpiła i ruszyła hardym krokiem na górę. - O nie... Aish! Ale ja jestem głupia! I co ja teraz zrobię?
- Na twoim miejscu, poszłabym na górę i z nią pogadała. - zasugerowała Su i dodała, ze skupioną miną, jakby coś podejrzewała. - Kto to ten Minho i Taemin? Bo, chyba nie miałaś na myśli, tych chłopaków z Shinee? - szatynka uniosła brew ku górze. krzyżując ręce na piersi. Jej mina była naprawdę mocno podejrzliwa. Jakby wierzyła i jednocześnie kpiła, ze swoich podejrzeń.
Marta i Gongchan, ledwo co ukryli strach, wymieniając się dyskretnymi spojrzeniami. No stał akurat za Koreanką, więc ta nie mogła ujrzeć jej miny. Brunetkę, aż zemdliło, że przez swój długi język. Przecież prawie zdradziła swój i Oli, sekret! Wystarczającym, na razie był fakt, iż wiedział, o nich jedynie Gongchan...
- Jakby mało było Koreańczyków, o tym imieniu. Zwykły przypadek, racja? - Gongchan, puścił oczko do Marty, wybudzając ją z dziwnego transu.
- Racja... - westchnęła, zerkając na wysokiego mężczyznę, a następnie na Sujunę.
- Dobra, w takim razie idź do niej. My z Gongchanem, wszystkim się zajmiemy. - albo Marcie, się wydawało, albo Kang zerknęła nieśmiało, na stojącego obok Gongchana. Zmarszczyła swoje czoło i pokręciła głową. W końcu odwróciła się, na pięcie i udała na górę, aby na spokojnie porozmawiać z przyjaciółką. Kiedy weszła do środka, dziewczyna robiła coś w telefonie. Marta, uśmiechnęła się pod nosem. Podeszła do niej po chichu, po chwili zasłaniając jej oczy. Ola, jednak od razu, oderwała je od swojej twarzy.
- Dobra, w takim razie idź do niej. My z Gongchanem, wszystkim się zajmiemy. - albo Marcie, się wydawało, albo Kang zerknęła nieśmiało, na stojącego obok Gongchana. Zmarszczyła swoje czoło i pokręciła głową. W końcu odwróciła się, na pięcie i udała na górę, aby na spokojnie porozmawiać z przyjaciółką. Kiedy weszła do środka, dziewczyna robiła coś w telefonie. Marta, uśmiechnęła się pod nosem. Podeszła do niej po chichu, po chwili zasłaniając jej oczy. Ola, jednak od razu, oderwała je od swojej twarzy.
- Marta, proszę cię, nie mam ochoty na żarty, więc zostaw mnie samą... - szepnęła, a głos żałośnie się jej załamał. Czym prędzej wstała z kanapy i udała się do kuchni, aby się czegoś napić. Marta, jednak jej nie posłuchała i poszła za nią. Stanęła obok, wzdychając smutno.
- Zawsze tak mówisz, kiedy chcesz udać, że nie potrzebujesz rozmowy ze mną. Jeśli zabolało cię to, co powiedziała, to bardzo cię przepraszam... - szepnęła ze skruchą, po czym uśmiechnęła się, gdy Ola, wyszła z inicjatywą przytulenia. Wręcz od razu przytuliła ją do siebie, aby dodać jej wsparcia i otuchy.
- Martuś, ja... Ja po prostu chcę, o nim zapomnieć. - Ola, westchnęła smutno, gdy odsuwała się od przyjaciółki. Widząc jej skwaszoną minę, wiedziała bardzo dobrze, że ani trochę, jej tym nie przekonała.
- Nie wierzę, w to...
- To uwierz, bo taka jest prawda. - obie dziewczyny mierzyły się, przez chwilę poważnym wzrokiem.
- Jasne, tak sobie dalej wmawiaj. - brunetka machnęła lekceważąco dłonią i podążyła za dziewczyną do pokoju, gdy ta zamierzała się przebrać. - Ola, przecież ja widzę, że ty go nie, tylko lubisz, ale i... Go kochasz! - opadła na łóżko, patrząc z czułym uśmiechem, na zaskoczoną jej słowami Olę.
- Nawet jeśli... - zamilkła, na kilka sekund i kontynuowała dalej. - To co mówiła Jisoo...
- Ola, przecież ci mówiłam, abyś nie wierzyła tej suce, w ani jedno słowo! - Marta, wtrąciła się przyjaciółce w zdanie, aż wstając na równe nogi z łóżka. Czuła narastającą złość, do blondynki, że tak pochopnie, podchodziła do sprawy. - A ty, jak potulna owieczka, uwierzyłaś jej we wszystko, a Taeminowi, już nie?! No, jak tak możesz?!
- Ciekawa jestem, czy sama byś tak wiernie podeszła do wszystkiego, gdybyś była na moim miejscu...
- Nie wiem, jakbym się zachowała, ale na pewno ufałabym bardziej w słowa ludzi, którzy nigdy mnie nie zawiedli, niż tym, co oszukali nie raz...
- Marta, proszę cię... Nie mam czasu, na kłótnie. Poza tym, ja już tak nie mogę. Już nie mogę znieść, tego cholernego bólu i ciągłej myśli, o nim. O tym, gdzie leży cała prawda?
- Yhym... Czyli jednak myślisz, o Taeminie, mimo iż prosiłaś, aby nikt, o nim nie wspominał, w twoim towarzystwie? - brunetka uśmiechnęła się tajemniczo.
- Owszem ciągle myślę i nie mogę przestać! To takie frustrujące... - w oczach blondynki, pojawiły się łzy. Naprawdę miała, tego wszystkiego dosyć. Przez mącące myśli w głowie, miała problemy ze snem, cerą, była okrutnie rozdrażniona i miała problemy z koncentracją. Jedyne, czego pragnęła ostatnio, to sen i odpoczynek. Niestety, nie mogła sobie na niego pozwolić.
Marta, posadziła je obie, na łóżku, a następnie przytuliła mocno Olę, gładząc ją po głowie i ramieniu.
Marta, posadziła je obie, na łóżku, a następnie przytuliła mocno Olę, gładząc ją po głowie i ramieniu.
Bliskość drugiego człowieka, zawsze działała uspokajająco, więc i teraz, pomogła jej nieco ochłonąć.
- Ola, ja ci mówię, że słowa Jisoo, zajeżdżają kłamstwem. - Marta, zaczęła mówić ściszonym głosem. Oparła brodę, na czubku głowy dziewczyny, nie przestając gładzić jej ramion. Następnie odsunęła się nieco, aby móc widzieć zapłakaną twarz przyjaciółki, która także się odsunęła. - Możesz mnie nazwać głupią, lub zdrajczynią, że ufam Taeminowi, ponieważ wierzę, że tego nie zrobił. I wiesz co? - mruknęła, po czym uniosła jej rękę, za nadgarstek. Ujęła mały palec, tym swoim, patrząc hardo w smutne oczy. - Obiecuję ci, że to udowodnię! Jeszcze nie wiem jak, ale to zrobię... - dodała, a Ola, była jej dozgonnie wdzięczna, za tę chęć walki, o prawdę, ponieważ ona sama, prawie już tej chęci, nie miała.
*
Dzisiejszy dzień, był dniem odpoczynku, dla całego zespołu. Aktualnie znajdowali się w Osace, ale żaden z nich, nie miał ochoty, na zwiedzanie. Dlaczego? Ponieważ wszyscy woleli pomyśleć nad tym, jak pomóc Taeminowi, w rozwiązaniu całej afery. Gdy Minho, przekazał wszystkim informacje, co takiego Jisoo, nagadała Oli, młodszy Lee, wpadł w furię. Zaczął żałować tego, że kazał Koreance, wyjawić prawdę. Był jednak pewien, że jeśli menadżer także zainterweniuje, dziewczyna weźmie sobie do serca, jego groźbę, zakończenia jej kariery. Niestety, tylko i wyłącznie z jego winy, sytuacja się pogorszyła i Ola, nie zamierzała go znać. Już nawet nie przejmował się tym, że Onew, nazwał na konferencji Olę, swoją dziewczyną. Był bardziej zaniepokojony faktem, że jego związek, właśnie się zakończył...
Lee nie był pewien, skąd Jang wiedziała, o jego nawyku przygryzania wargi? Przez to, nie był w stanie udowodnić niczego Oli. Pozostała jedynie możliwość, przejrzenia kamer, ale mógł, to zrobić dopiero, po powrocie z Japonii. No chyba, że któryś z członków wpadnie, na lepszy pomysł.
Taemin, nie tylko przestał szanować Jisoo, ale zaczął ją nienawidzić. Od razu postanowił, że jak tylko wróci do Seulu, urządzi sobie z nią pogawędkę. Następnie zakończy całą znajomość, ze ,,Sparkle''. Jeśli po tym, coś wycieknie do sieci, wtedy obie surowo tego pożałują.
Taemina, wszystko irytowało. Nie odzywał się do nikogo. Nawet do Keya i Minho, których darzył największym zaufaniem. Na koncertach, jak zwykle udawał pełnego szczęścia i niewinności, czarując swoim wyglądem. Jednak, gdy nikt nie patrzył, wracał do swojego mrocznego świata i żył z dnia, na dzień. Jinki, zaczynał mieć powoli dość tego, że Taemin, poza kulisami, zaczyna przypominać chodzące zombie, a nie ich przyjaciela. Co prawda rozumiał absurd sytuacji i sam był wściekły na Jisoo. Niestety, póki byli w Japonii, niewiele byli w stanie zrobić. Najbardziej bolał go fakt, iż Ola, również odwróciła się od niego, prosząc w wiadomości, aby także, się z nią nie kontaktował. Nawet ignorowała wiadomości, od reszty chłopaków. Tylko, dzięki Marcie, chłopacy mieli jakiekolwiek wieści, na temat samopoczucia Oli.
Tak też zirytowany Onew, stał teraz przed drzwiami pokoju, w którym przebywał Minho, z Taeminem. Zapukał dwa razy, mimo chęci walnięcia w nie pięściami. Po chwili jego oczom, ukazała się postać zaskoczonego Minho.
Na jego widok, chyba zaczynał powoli podejrzewać, co sprowadza lidera do pokoju jego i najmłodszego członka zespołu.
- Coś się stało? - brunet zapytał dość głupio, drapiąc się niezręcznie po szyi.
- Tak. Taemin, się stał... - Jinki, burknął zirytowanym głosem. - Proszę cię, abyś na chwilę poszedł do chłopaków. Muszę z nim pogadać... - mruknął tonem nieznoszącym sprzeciwu, zerkając zza ramienia bruneta, na leżące, na łóżku zwłoki Taemina. Choi także spojrzał się do tyłu, zerkając na przyjaciela. Taemin, miał skierowaną twarz, ku poduszce, ignorując wszystko to, co się dookoła niego działo. Następnie westchnął ciężko, ponieważ widząc minę Onew, wiedział bardzo dobrze, że ma już dosyć zachowania Taemina.
Raper wyszedł niechętnie z pomieszczenia, stając tuż obok lidera. Zerknął na niego niepewnie i ostatni raz, na młodszego przyjaciela.
- Tylko, nie maltretuj go za bardzo... - poklepał poważnego chłopaka w ramię i udał się do pokoju, gdzie była pozostała dwójka piosenkarzy. Pokój był zaraz obok, więc podszedł do drzwi i zapukał. Następnie wszedł do środka, gdy Jong, otworzył mu ostrożnie drzwi. Wyglądał co najmniej tak, jakby bał się, że ponownie ujrzy rozwścieczonego w nich Onew. Cóż, widocznie musiał być w ich pokoju, chwilę temu. Gdy Jinki, był zły, rozsiewał wszędzie postrach, swoim poważnym wyrazem twarzy.
Minho, rozsiadł się na łóżku, ignorując głupie teksty Kibuma i Jonghyuna. Oboje zawzięcie spekulowali nad tym, w jaki sposób Lee, ożywi załamanego Taemina. Gdy dało się słyszeć kłótnie i krzyk młodszego Lee, cała trójka popatrzyła po sobie z przestrachem.
- Matko! Co oni tam robią?! - burknął zaskoczony Jong.
- On na bank, go maltretuje! Zaczynam się coraz bardziej bać, o Taemina! - pisnął Key, zaciskając palce, na idealnie ułożonych włosach.
- Cicho! Nic nie słyszę, przez wasze gadanie! - żachnął się Choi, marszcząc przy tym swój nos i czoło. Próbował się skupić, na przytłumionych głosach, po drugiej stronie ściany.
- Minho, może lepiej idź i uratuj Taemina? - Key marudził dalej, prawie ze stresu gryząc skórki, przy kciukach.
- Czemu niby ja?
- To proste, jesteś najwyższy i najbardziej napakowany! - blondyn wykonał ruch dłońmi, ukazujący całą postać Choi.
- I co z tego?! Poza tym Key, wcale nie jesteś wiele niższy ode mnie... - oburzony Minho, skrzyżował ręce na piersi, mierząc niezadowolonym wzrokiem blondyna. - Oczywiście pomijając twoje chucherkowate ciało. - uśmiechnął się kpiąco, walcząc na spojrzenia z Kibumem.
- Minho... - zaczął spokojnie Jong, stając obok obruszonego Kibuma, stroszącego się na Minho, niczym jakiś kogut. - Onew zawsze, się ciebie słucha. Nie wiem, jak ty to robisz, ale działasz na niego uspokajająco...
- Oh, odprawy? - brunet kpił sobie ze słów przyjaciela.
- No idź! - poganiał go Key, ciągnąc go zachęcająco za ramię, aby wstał. Nie ważne, że wkładał w to, ogromną ilość siły, co bawiło bruneta. Cóż, była przecież różnica, między umięśnionym i wysportowanym ciałem Minho, a jego bardzo szczupłą sylwetką. - Rusz w końcu, tą swoją dupę i idź ich powstrzymaj, bo zaraz cały hotel rozpierdolą! - Kibum, warknął wściekle, wymachując swoimi rękoma, jak poparzony.
- Aish! Jesteście niemożliwi! - powiedział wkurzony, wstając z łóżka. Jeszcze raz spojrzał się na przyjaciół, wzrokiem pełnym politowania. Następnie ruszył w stronę pokoju, w którym był Onew i Taemin.
*
- Zostaw mnie Minho... - Taemin, burknął w poduszkę, gdy poczuł czyjś dotyk na ramieniu. Zdawało mu się, że chwilę temu słyszał lidera, ale cóż... Mogło mu się wydawać. Zdał sobie jednak sprawę, że to nie było złudzenie, gdy poczuł szarpnięcie, które spowodowało, że przekręcił się na plecy. Obok łóżka stał Onew, z bardzo poważną miną. Taemin, zmarszczył swoje czoło, podnosząc się do siadu. - Co tu robisz? - burknął w stronę Lee, który prawie mordował go swoim poważnym wzrokiem.
- Przyszedłem z tobą porozmawiać.
- Cóż... Ale, ja nie mam ochoty z tobą rozmawiać, więc wyjdź z pokoju, bo planuję się zdrzemnąć. - Taemin, przeczesał niedbale swoje włosy, po czym gdy chciał się ponownie położyć, poczuł dłoń Jinkiego, na swoim ramieniu. Popatrzył na niego gniewnie, próbując wyszarpać swoje ramię z uścisku. Na marne...
- O co ci chodzi?!
- Nie masz ochoty, na rozmowę?! A kiedy szanowny królewicz, będzie ją miał, hmm? Za parę dni? Tydzień, a może rok?!
- Nie wiem, więc daj mi spokój! To nie ciebie odrzuca twoja miłość! - szatyn warknął zły, przez co lider, aż osłupiał na kilka sekund. Co on mógł wiedzieć? Przecież nie wiedział, że tak jest... Ola, była także miłością Jinkiego, więc każde cierpienie, które przeżywała, on przeżywał razem z nią...
- Nie Taemin! Mam już kompletnie dość, twojego egzystowania z dnia na dzień, przez pieprzoną Jisoo! - Lee warknął, przez zęby. - Jestem twoim liderem, więc muszę doprowadzić twoje aktualne zwłoki, do porządku, nim umrzesz śmiercią marną, o zgrozo, z miłości! - warknął kpiąco.
Widząc załamaną minę Taemina, westchnął cierpiętniczo i usiadł się obok niego. Ze złością zmierzwił swoje włosy, mając już kompletnie dość tej chorej sytuacji.
- Słuchaj... - Jinki, zaczął spokojniejszym głosem. - Rozumiem, że jesteś w furii, przez to, co Jisoo, nagadała Oli. Jednak zastanawia mnie jedno? Dlaczego poprosiłeś tą zakłamaną sukę, aby jej wszystko wytłumaczyła? Nie łatwiej byłoby poprosić, aby Ola, poczekała na materiały z kamer? - Lee nie ukrywał swojego zirytowania.
- Rany Onew... Myślałem, że Jisoo, powie jej prawdę! Skąd mogłem wiedzieć, że zacznie wymyślać bajeczki, robiąc ze mnie pieprzonego ruchacza!
- Myślałeś, że Jisoo, powie prawdę? Proszę cię, nie bądź śmieszny! - szatyn zakpił siarczyście.
- Dobra Onew, weź skończ te swoje mądrości i idź stąd, bo mnie już irytujesz, a ja chcę spokoju!
- Ja cię irytuję?! Poczekaj, tylko! - Jinki, warknął zbulwersowany i nim Taemin, się obejrzał, siedział już na jego biodrach, co powodowało, że nie mógł się ruszyć.
- Co ty do cholery robisz?! - krzyknął zaskoczony Lee, gdy oboje zaczęli siłować się na ręce. Podejrzewał, co lider zamierzał zrobić, a to zaczynało wzbudzać w nim strach. Przydługa grzywka opadała mu na oczy, przez co nie był w stanie, do końca odtrącać rąk Jinkiego.
- Co robię?! Już ci mówiłem, przyprowadzam cię do porządku... Także, bądź grzeczny i odsłoń czoło...
- Że niby co?! - Taemin, wrzasnął przerażony, widząc obłęd w oczach lidera.
Jego podejrzenia, co do użycia, na nim ttakbam, właśnie się sprawdziły. Zaczął, więc się mocniej szamotać, aby uniknąć bolesnej kary z rąk Lee.
- Nie chcesz pokazać? Widzę, że ostatnio zrobiłeś się nieposłuszny... Odsłoń, to pieprzone czoło Lee Taemin! - czarnooki burknął, układając swój palec w gotowości. Próbował wycelować nim, w sam środek czoła szatyna. Nie było to jednak łatwe, przez opadające na niego, jasnobrązowe włosy chłopaka.
- O nie! Weź ode mnie, tego pieprzonego palucha! - Taemin, wrzasnął widząc, jak mężczyzna patrzy na niego, z diabelskim uśmiechem. Ponownie zaczął się szamotać, jednak na marne. Jinki, był silniejszy i sprytniejszy. - Kurwa Onew! Ty chyba nie zamierzasz... Ja pierdole! Ała! - Taemin, krzyknął czując okropny ból, na czole.
Dotknął dłońmi, niemiłosiernie bolące i piekące miejsce. Nie spodziewał się tego, że jego Jinki, w końcu pokaże mu siłę, swojego ttakbam. W zespole, tylko Jonghyun i Minho, mieli już ten zaszczyt, aby poznać ten okropny ból. Doświadczyli tego jednak, na własne życzenie, a nie w formie kary, jak teraz Lee.
Gdy Onew zszedł z Taemina, stanął obok łóżka, aby z satysfakcją przyglądać się cierpieniu młodszego kolegi. Prawie parsknął śmiechem, gdy ten zwijał się z bólu, dalej klnąc pod nosem.
- Porąbało cię?! Aish, ale boli! - Taemin, syczał dalej z bólu, co nie robiło, już żadnego wrażenia na Onew. Po prostu, zaczął rozciągać mięśnie z poważną miną, jakby wykonał jakieś wymagające ćwiczenie.
- Doigrałeś się, więc dostałeś swoją karę. Może w końcu, zaczniesz odnosić się do wszystkich z szacunkiem i wyluzujesz. To, że coś nie poszło po twojej myśli, wcale nie oznacza, że musisz wyładowywać swoją agresje, na innych. Także jeśli weźmiesz się w garść, to wszystko się wyjaśni.
- Aigo... I kto to, niby mówi?! - Taemin, prychnął. - Przez ciebie, będę miał teraz na czole, ślad twojego grubego palucha!
- Czy mam powtórzyć swój czyn?
- Nie! Tylko nie to! Nawet nie próbuj! - Taemin, zaczął ponownie osłaniać dłońmi swoje czoło, gdy do pokoju wparował Minho.
- Co tu się dzieje?! Słychać was w pokoju i na korytarzu! - warknął zaniepokojony, gdy patrzył, na usatysfakcjonowanego Onew, podpierającego się pod boki. Następnie zerknął, na łóżko, widząc na nim zwijającego się z bólu Taemina.
Gdy ten, spojrzał na niego z grymasem na ustach, podsuwając grzywkę do góry, wtedy Minho, ujrzał wielki i czerwony ślad, na jego czole. Teraz już bardzo dobrze wiedział, co się wydarzyło...
Gdy ten, spojrzał na niego z grymasem na ustach, podsuwając grzywkę do góry, wtedy Minho, ujrzał wielki i czerwony ślad, na jego czole. Teraz już bardzo dobrze wiedział, co się wydarzyło...
- Onew, czy mi się wydaje, czy ty...
- Nie Minho, nie wydaje ci się. Dostał za swoje. Ukarałem go, moim ttakbam, także może, ten idiota w końcu się ogarnie...
- Że niby kto? Idiota? Ty naprawdę nazwałeś mnie idiotą?! - warknął zły Taemin. Wstał szybko z łóżka, jakby zapominając, o bolącym czole. Stanął naprzeciwko lidera, mierząc go rozwścieczonym wzrokiem. - Chyba masz na myśli siebie! Bo kto normalny, bije swojego kumpla i do tego jeszcze, robi mu ślad na czole?! Kurwa Onew! Przez ciebie, zapewne będę go miał, przez jakiś miesiąc! - warczał zły, zaciskając mocno swoje pięści. - Ała, ale to kurewsko boli... - jęknął żałośnie, siadając na brzegu łóżka, gdy zaczerwienione miejsce, przypomniało, o sobie boleśnie. Dotknął go, lekko masując, jakby to w ogóle, miało mu pomóc uśmierzyć ból.
- Skoro nadal pyskujesz, to chyba za słabo poskutkowało... - Jinki, podszedł do Taemina, z naciągniętym w tył palcem. Ten widząc co się święci, wystrzelił z łóżka, jak z procy, chowając się za plecami, zirytowanego Choi.
- A kysz, ode mnie! - szatyn wyłonił się, przy ramieniu bruneta, swoje dwa palce od rąk, formując w krzyż.
Minho, w tym czasie, przyglądał się z zdegustowaną miną na to, co aktualnie się odwalało w pokoju. Także miał już dość smęcenia Taemina, ale uważał, że można by było załatwić sprawę, w inny sposób. Jinki, jednak wolał bardziej drastyczne metody...
- Dobra, koniec tych wygłupów. - Choi odsunął się tak, aby mieć widok na Jinkiego i Taemina. - Serio, jak tylko wrócimy do Korei, trzeba poprosić menadżera, aby załatwił z ochrony nagrania z kamer, z dnia skandalu. Tak na wszelki wypadek, aby udowodnić Oli, że akcja z pocałunkiem, była fałszywa.
- No dobra, ale ona już, o tym wie i prawdopodobnie przecież wierzy w to, że nie pocałowałem wtedy Jisoo. Chodzi teraz, o sam fakt, co nagadała jej Jisoo... - młodszy Lee westchnął z bezradnością, pocierając dłońmi swoją twarz.
- Coś wymyślimy, nie martw się. Na pewno musimy w jakiś sposób nagrać ją, przyznającą się do kłamstw, które nagadała Oli. - Minho, uśmiechnął się smutno do przyjaciela i wtulił go w swój bok.
*
- Dobra wszystko już jest. Wystarczy, tylko poczekać na Gongchacha i dziadka. - Ola, rozejrzała się w skupieniu, po salonie i udekorowanym stole. Dzisiejszego dnia była wigilia, więc obie Polki cieszyły się z faktu, że nie będą spędzać je samemu. Zdążyły już nawet zaliczyć świąteczne rozmowy z rodzicami, którzy niezmiernie tęsknili za nimi. Jednak Polskę, a Koreę, dzieliło około ośmiu tysięcy kilometrów.
- Ola?
- Hmm? - blondynka skierowała swój wzrok na przyjaciółkę.
- Nie wychodziłaś dzisiaj nigdzie, prawda?
- Nie. Nie wychodziłam, a co?
- Nie nic, tak tylko pytam... - Marta, uśmiechnęła się w dość dziwny sposób, jakby próbowała być opanowana. Nie potrafiła jednak, ogarnąć narastającej w niej ekscytacji. Dla Oli, jej zachowanie, od razu wydało się dość podejrzane. Miała przeczucia, że przyjaciółka coś ukrywa i miała nadzieję, że nie będzie to Taemin, zapakowany w ogromne pudło prezentowe. Jeśli jednak, miałoby być już to, miała cichą nadzieję, że chociaż zadbała, o komfort Lee. Chociażby dając mu słomkę, aby mógł jakoś pobierać powietrze, znad kartonowej konstrukcji.
- Czy ty coś ukrywasz?
- Ja?! Nie! Skąd! Wydaje ci się... - Marta, zareagowała dość gwałtownie, machając niedbale dłonią, więc jeszcze bardziej utwierdziła Olę, w przekonaniu, iż coś ukrywa.
- Martuś, znam za dobrze, ten wyraz twarzy...
- Mówię ci, że nie! - brunetka mruknęła z przekąsem, unikając przeszywającego wzroku Oli, jak ognia piekielnego. - O! Już są! - powiedziała radośnie, klaszcząc w dłonie, gdy usłyszała rozmowy dwóch mężczyzn, na dole. Przyjście Gongchana, z dziadkiem, właśnie uratowało ją, ze szponów Oli. Nie tracąc czasu, wręcz zbiegła na dół, co wywołało u blondynki, drgnięcie brwi ku górze.
- Na bank, coś ukrywa... - szepnęła sama do siebie i uśmiechnęła się, gdy goście pojawili się na górze. - Witaj dziadku! - dziewczyna przywitała się ukłonem z mężczyzną, w końcu ostrożnie go przytulając.
- Za każdym razem, kiedy cię widzę, wydajesz się być coraz ładniejsza. - starzec zaśmiał się gardłowo, kiwając z uznaniem głową, na widok Polki.
- Naprawdę? To chyba dzięki Marcie, bo ostatnio mam gorszy okres, a ona dość często, zabiera mnie do publicznej łaźni. - zaśmiała się wesoło, po czym odeszła, aby wyłączyć gotujący się w garnku barszcz czerwony. Dość trudno, było załatwić produkty potrzebne w polskiej kuchni, ale jakoś dziewczynom się udało. Zrobiły dodatkowo śledzia w śmietanie, pierogi z kapustą i grzybami, i krokiety. Do tego przygotowały też kilka koreańskich dań, aby na stole było urozmaicenie.
- Dziadku, a ja? A ja? - Marta, dociekała z uśmiechem. Przeczuwała, że starzec powie jej, to samo, lecz mina jej zrzedła, słysząc odpowiedź mężczyzny.
- Przecież ja nie chcę, abyś była moją wnuczką, tylko Ola, ale niech ci będzie... Wyglądasz równie dobrze. - mężczyzna westchnął teatralnie, żartując sobie z brunetki.
- Słucham?! O nie dziadku... Zawiodłeś mnie, tą odpowiedzią. - Marta, westchnęła z urazą, także robiąc to, w żartobliwym kontekście.
- Dziadku, ile razy mam ci powtarzać, że Ola i ja, to dwa różne światy? Przestań nas ze sobą łączyć... - Gongchan żachnął się, krzyżując ręce na piersi.
- Nie pytałem się ciebie, o zdanie... - starzec burknął i uraczył szerokim uśmiechem Olę, która ze śmiechem, postawiła garnek z barszczem, na stole.
- Ale dziadku! Gongchan, ma już taką jedną, na oku i jest nią... - Marta, nie dokończyła, bo brunet w idealnym momencie, zakrył jej usta. Oboje mierzyli się wzrokiem, zdając się porozumiewać nim, na migi. Mrużyli swoje powieki, przeskakując gdzieś wzrokiem, gdy głowami, wskazywali jakiś kierunek. Ola, parsknęła śmiechem, a starszy mężczyzna, miał pytającą minę, kompletnie niczego nie rozumiejąc.
- Dziadku, nie słuchaj jej... - zaczął No, nie puszczając dłoni z ust, szarpiącej się brunetki. - Ona, jak zwykle, gada jakieś niestworzone rzeczy! - dodał, przez co starzec, spojrzał na niego z politowaniem. Następnie machnął lekceważąco dłonią i usiadł się, przy stoliku. Gongchan, po chwili zrobił, to samo, wysyłając piorunujące spojrzenie, w stronę niższej Polki. Ta zdawała się być bardziej rozbawiona, niż przejęta groźną miną lokatora.
Przy stole panowała miła atmosfera. Dziewczyny, poczuły się prawie, jak w Polsce, spędzając ten czas, z bliskimi sobie osobami. Co prawda, nie wszystkimi, bowiem do nich, zaliczali się też chłopacy z Shinee. Niestety, nie byli w stanie wrócić do Korei, na święta, a dopiero trzy dni, przed Sylwestrem. Nawet ciężko, było im się wszystkim zgrać, aby porozmawiać z Olą i Martą, na wideo czacie. Aczkolwiek ta pierwsza, nadal nie miała ochoty, na takie rozmowy...
Gdy wszyscy się najedli i wypili kilka kieliszków soju, na lepsze trawienie, nadszedł czas na prezenty. Dziadek dostał od całej trójki, wymarzony zegarek. Gongchan, wymarzoną kamerkę, GoPro, bowiem lubił podróżować, a dziewczyny, dostały od nich bony na tatuaż. Oczywiście, do jednego z lepszych salonów w Seulu. Od jakiegoś czasu, dożo dyskutowały, na ten temat, aby zrobić sobie tatuaże w stylu matching. Miały już nawet koncepcję, co to mogłoby być, także niezmiernie ucieszyły się, na ten podarunek.
Marta, zaś przed świętami zasugerowała, aby ona i Ola, nie robiły sobie prezentów, bo ma lepszy pomysł. Poprosiła jedynie dziewczynę, o zaufanie i nie martwienie się. Gdyby poprosiła Olę, o zrzucenie się na prezent, ta zapewne od razu by się domyśliła, co takiego planuje. Marta, była wręcz ciekawa, jak jej przyjaciółka zareaguje, na niespodziankę. Sama była podekscytowana zakupem i ledwo co się powstrzymywała, przed wyjawieniem sekretu. Ola, niestety była dość dociekliwa i nawet chciała wiedzieć, za ile Marta, planuje zrobić prezent. Widać było po niej, iż bardzo pragnęła się dołożyć i irytowała się, gdy brunetka milczała. To bardzo utrudniało utrzymywanie, przez brunetkę sekretu. Ale się udało!
Dziadek i Gongchan, wtajemniczeni w całą sprawę, także milczeli, nie mogąc się już doczekać reakcji Oli.
Dziadek i Gongchan, wtajemniczeni w całą sprawę, także milczeli, nie mogąc się już doczekać reakcji Oli.
- Chodź ze mną na dół, czas pokazać ci nasz wspólny prezent. - Marta, w pewnym momencie wstała od stołu. Z szerokim uśmiechem, patrzyła na nieco przerażoną blondynkę. Cóż... Marta, mogła się tylko domyślać, iż ta zapewne boi się, że dostanie Taemina, w prezencie. To byłby dobry pomysł, ale to, nie było to.
- Co to takiego? No weź już mi powiedz... - Ola, zrzędziła z ogromnym zainteresowaniem. Widząc, te szerokie uśmiechy dziadka i Gongchana, przeczuwała, że prezent musiał być naprawdę spektakularny.
- Oj zobaczysz. Chodź! - Marta, poganiała zdziwioną dziewczynę, która udała się, na dół za przyjaciółką, gdy tylko ubrały na siebie kurtki. Dziadek i Gongchan, także ruszyli za nimi, nie mogąc przegapić wyrazu twarzy Oli. Zachichotali wesoło, gdy ta zdziwiła się, gdy brunetka, nagle wyjęła z kieszeni, bawełnianą chustkę. Marta, wymachiwała nią, poruszając sugestywnie brwiami, przez co w głowie Oli, krążyły myśli, co ona znowu wymyśliła? - No nie patrz tak na mnie. Zamykaj oczy i mi zaufaj. Pamiętaj, że na tym polega nasza relacja! - Marta, uśmiechnęła się szeroko do Oli, a jej oczy, aż tryskały radością i podekscytowaniem. W końcu zasłoniła opaską oczy blondynki, która z ciężkim westchnieniem, poddała się. Jednakże ufała przyjaciółce, a w głębi serca czuła, że będzie, to coś bardzo pozytywnego.
- Aż nie wiem, czy mam się bać, czy uśmiechać z radości? - zachichotała, przygryzając lekko dolną wargę.
- Jeśli potrafisz, to zrób jedno i drugie. - obie zaśmiały się na tę propozycję, słysząc obok siebie, śmiech dwóch Koreańczyków. - Dobrze, a teraz chodź za mną. - powiedziała ciepłym głosem. Ola, po chwili usłyszała dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach i poczuła, jak przyjaciółka łapie ją za dłonie.
Marta, ostrożnie wyszła z Olą, przed budynek. Widząc za sobą, jak dziadek i Gongchan, idą za nią z wielkimi uśmiechami, sama szeroko się uśmiechnęła. Była ogromnie podekscytowana, na reakcję przyjaciółki i miała nadzieję, że jednak jej nie zabije, za wybór. Aczkolwiek, obie miały słabość do owego prezentu, więc istniała szansa, iż Marta, przeżyje te święta.
Prezent stał niedaleko, aby nie wzbudzać podejrzeń, gdyby Ola, jednak postanowiła opuścić mury domu. Na szczęście tego nie zrobiła, zbyt zajęta z Martą, przygotowywaniami do wigilii.
- Daleko jeszcze?
- Chwila moment. Jeszcze kilka kroków! - Marta, zaśmiała się, kręcąc z niedowierzaniem głową. Ola, często była niecierpliwa, jeśli chodziło, o prezenty, przez co nie raz, ciężko było, coś przed nią ukryć. - Ok, możesz zdjąć opaskę. - odparła, gdy obie stanęły w odpowiednim miejscu, wraz z Gongchanem i dziadkiem. Ola, słysząc jej słowa, zdjęła z oczu paskę. Wtedy zamarła, gdy zobaczyła przed sobą pięknego, niebieskiego i trzydrzwiowego Mini Coopera. Górna część dachu, tyły lusterek, czy elementy od wlewu paliwa i świateł, był w srebrnym kolorze. Okolice podwozia, okien i kół, miały czarne listwy, co dodawało dodatkowego uroku pojazdowi.
Blondynka, nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Przecież, to było niemożliwe, aby Marta, kupiła im samochód! To byłoby, zbyt piękne, aby było prawdziwe! Obie był zdania, że życie, bez auta, było jak bez ręki. Zwłaszcza, gdy obie posiadały prawo jazdy. Niestety, nie były w stanie sobie pozwolić, na taką maszynę, więc musiały żyć rok, bez niej.
Ola, nieśmiało podeszła do samochodu, po czym spojrzała pytająco, na szeroko uśmiechniętą Martę, Gongchana i dziadka.
- To... To jest teraz, nasz samochód? - zapytała niepewnie, w dalszym ciągu, będąc w szoku.
- Tak, więc koniec szlajania się komunikacją miejską i na pieszo. - brunetka zachichotała wesoło i podeszła bliżej blondynki, która ponownie zaczęła uważnie oglądać pojazd. Widząc białe i skórzane wnętrze pojazdu, z czarnymi elementami, uśmiechnęła się pod nosem. Samochód, był wprost przepiękny i aż przypomniał się jej czasy, gdy posiadała identycznego Mini Coopera, tylko w czerwonym kolorze.
- Marta! On jest cudowny ! Skąd go wytrzasnęłaś? Dużo za niego dałaś?! Ja się dołożę, bo sama mówiłaś, że to nasz wspólny prezent! - Ola, cała w skowronkach zerknęła na rozbawioną brunetkę. Otworzyła drzwi od kierowcy, gdy tylko samochód, został otwarty pilotem, przez jej przyjaciółkę. Dziadek i Gongchan, zaśmiali się, potajemnie puszczając sobie oczko.
- To moja słodka tajemnica, skąd go mam i cóż... Cena, była bardzo dobra, więc później się rozliczymy. Najważniejsze jest teraz to, że mamy czym jeździć i że ci się także podoba. - gdy Ola, nie patrzyła, tym razem, to Marta, puściła oczko w stronę dziadka, który odwzajemnił jej gest. Była niezmiernie wdzięczna jemu, jak i Gongchanowi, za pomoc w wyborze i kupnie samochodu.
- Boże... To jest zbyt piękne, aby było prawdziwe! - Ola, wtuliła się w brunetkę, przez co obie, przez chwilę mocno się w siebie wtulały, mając łzy w oczach. Były tutaj kompletnie same, bez rodziny, znajomych z Polki i musiały sobie radzić ze wszystkim. Miały tutaj, tak naprawdę, tylko siebie. Może i był też dziadek, Gongchan, Sujuna i całe Shinee, ale to jednak nie był ich kraj. Nie była ich ojczyzna i prawdziwy dom, za którym niezmiernie tęskniły.
- Chcesz się nim teraz przejechać?
- Chętnie, ale nie wypada, ponieważ dziadek i Gongchan, są u nas, na wilgli. Po za tym jest ciemno, a ja dawno nie jeździłam.
- Tym lepiej! Nie będzie, tyle aut na ulicach i przecież dziadek i Gongchan, pojadą z nami.
- Tym bardziej mam obawy...
- Daj spokój! Uwierz mi, że będzie wszystko dobrze. - brunetka puściła do niej oczko. - To, jak? - wyszczerzyła się szeroko, trzymając w powietrzu kluczyki od ich nowego dobytku. Ola, pomyślała chwilę, aż w końcu chwyciła kluczyki w dłonie. Czuła, przez to jeszcze większą ekscytację.
- Dobra, ale trzeba zamknąć drzwi!
- Już, to zrobiłem! - zawołał wesoło No, pomagając dziadkowi wsiąść na tył, czteroosobowego pojazdu.
*
- Martuś, normalnie będę cię chyba czciła, za ten samochód. - blondynka uśmiechnęła się szeroko, gdy prowadzenie pojazdu w Korei, nie okazało się, aż tak trudne, jak tego się obawiała. Gdy, czegoś nie wiedziała, brunet instruował ją, co do znaków na drogach, bowiem niektóre były nieco inne, niż w Polsce. Mimo to, cała przejażdżka, dawała jej ogromną radość.
- Oj nie przesadzaj... To dziadkowi będziesz musiała podziękować. - Marta, zachichotała, zerkając do tyłu, na siedzącego z szerokim uśmiechem starca.
- Dziadek, to załatwił?!
- Yhym... Ola, nie masz pojęcia, jakie on ma wtyki!
- Oh, to na pewno! Dziękuję dziadku!
- Nie ma za co. - starzec zaśmiał się gardłowo.
- Ja ci mówię Ola, on tak naprawdę, jest jakimś baronem narkotykowym. - brunetka szepnęła, po polsku, rozbawiając tym przyjaciółkę.
- Co tam mruczysz, pod nosem? Też chcemy słyszeć! - Gonchan, żachnął się, pochylając ku siedzącym z przodu dziewczynom, oskarżycielsko wskazując Martę, palcem.
- Gdyby chciały ci powiedzieć, nie mówiłyby, po polsku głupcze! - mężczyzna klepnął wnuka w plecy, przez co ten, aż wyprostował się, niczym struna, prawie uderzając głowa, o sufit pojazdu.
- Jak chłopacy wrócą, musimy im go pokazać.
- Koniecznie! Już widzę ich miny! - blondynka odpowiedziała wesoło, lecz po chwili posmutniała, przypominając sobie, o Taeminie. Chorobliwie za nim tęskniła, ale jej duma nie pozwalała, na odezwanie się do niego. Czuła się okropnie zraniona i nie była w stanie dopuścić go do siebie, aby ponownie spróbował się wytłumaczyć. Z drugiej zaś strony, miała ochotę odrzucić wszystkie nieprzyjemne myśli z głowy i mu wybaczyć. Jednak ta niepewność, po czyjej stronie była prawda, była silniejsza.
- Ola? Może chociaż odpiszesz mu na jedną wiadomość? Albo zadzwonisz i spytasz się po prostu, jak się wszyscy miewają? - gdy blondynka, to usłyszała, westchnęła ciężko i cieszyła się, że Marta, powiedziała, to po polsku. Nie chciała tłumaczyć się dziadkowi, o swoim kryzysie miłosnym.
- Nie mam takiego zamiaru. Po co? Przecież ciągle piszesz i rozmawiasz z Minho, więc to, by było dziwne, jakbym zadzwoniła, lub napisała do niego, po takiej przerwie... - Ola, zerknęła smutno na przyjaciółkę, gdy stanęła, przed sygnalizacją, na czerwonych światłach.
- No właśnie od trzech dni, jedynie witamy się z rana i życzymy sobie miłej nocy, przed snem... - Marta, skwasiła się. - Mają teraz taki zapierdziel, że dziwie się, iż mają czas, na sprawy fizjologiczne...
- Założę się, że robią wszystko w biegu. - Ola, zaśmiała się, ale prawda, była taka, że to, ani trochę, nie było śmieszne...
- Nie wyobrażam sobie, aby robić takie rzeczy na szybkiego!
- Ja też, ale cóż... Takie są realia. - blondynka, wrzuciła pierwszy bieg, aby ruszyć do przodu. Widząc w lusterkach skonsternowane miny Koreańczyków, nie rozumiejących, o czym mówią, postanowiła zmienić język polski, na koreański. - Tęsknie za nimi... I wiesz co? Zastanawiam się czasami, jakie było nasze życie, przed poznaniem ich? I wyobraź sobie, że nie mogę sobie wyobrazić, jak mogłyśmy żyć bez nich, przez parę miesięcy! Nawet teraz, nie ma ich już trzy tygodnie, a ja już tęsknię... - Ola, westchnęła smutno. Widząc, nikły uśmiech Gongchana, odwzajemniła go. Jego mina, wyrażała pełne wsparcie, za co była mu wdzięczna.
- Ja już wiem, za kim tak naprawdę tęsknisz... - brunetka poruszała sugestywnie brwiami, prawie parskając śmiechem, gdy Ola, uraczyła ją, pełnym politowania spojrzeniem.
- Miałaś, o nim już nie wspominać. - mruknęła, przez zęby, w ojczystym języku.
- Przecież wiesz, że będę robiła to, aż do skutku! - brunetka także przeszła ponownie, na język polski, gdy dziadek i Gongchan, zaczęli komentować jakąś mijaną, przez nich cukiernię. Konkurencja, to konkurencja. - I co? Mam mówić, o Onew, na którego też masz focha? - prychnęła.
- Nie no... - Ola, zamilkła, wzdychając cicho. - Aż taka zła, to chyba, na niego nie jestem. - zadumała się.
- Ale na Taemina, już tak? - brunetka ponownie prychnęła z niedowierzaniem. - Mimo, iż przyznał się, przed tymi wszystkimi reporterami, że pocałunek to kicz...? - dodała, nawet nie zauważając, że Gongchan i dziadek ucichli, wsłuchując się w ich polski. Popatrzyli po sobie, odnosząc zapewne wrażenie, jakby obie dziewczyny się kłóciły. Jednak, to była jedynie czysta wymiana zdań, a nie kłótnia. Aczkolwiek z Polek, to Marta, miała bardzo donośniejszy głos, gdy była zirytowana.
- Marta, mam ci przypomnieć, co powiedziała mi Jisoo?
- Rany! Nie mów mi, że wierzysz tej flądrze!
- Sama już nie wiem... - Ola, westchnęła smutno, skręcając autem w odpowiedni wjazd, prowadzący do cukierni. - Nawet nie wiem, czy wierzyć Taeminowi?
- Ola, na litość boską! Zdecyduj się! Szczerze? Nie chce mi się wierzyć, że nie tęsknisz za Taeminem! Naprawdę nie masz ochoty, do niego zadzwonić, aby usłyszeć jego głos? - Ola, zamyśliła się, na słowa przyjaciółki, przy okazji wytężając wzrok, gdy jechała już ciasną uliczką. - Ok, tęsknie za nim i to cholernie, mimo iż mam do niego żal... - odparła w końcu, zatrzymując pojazd, pod cukiernią.
- Wiedziałam, że tak jest! - Marta, klasnęła wesoło w swoje dłonie. Gdy obie wyszły z pojazdu, zostały zatrzymane, przez dziadka. Zaczął zrzędzić, że niegrzecznym było, że rozmawiały, o czymś, po polsku i Ola, przez to, jest przybita. Gdy Polki popatrzyły, na Gongchana, ten wpatrywał się smutno w blondynkę, jakby coś przeskrobał.
Wtedy doszło do nich, że zapewne dziadek męczył go, całą drogę , więc wyznał mu nieco prawdy. Tak też nie pozostało im nic innego, jak wytłumaczyć pokrótce, dziadkowi całą sytuację. Cóż, żyjąc ponad siedemdziesiąt lat, na tym świecie, zapewne doradzi Oli, że gdy się kogoś mocno kocha, to szkoda życia, na kłótnie...
*
- W końcu, jutro już wracamy do Korei. Już mi nogi odpadają... - Kibum, rozsiadł się wygodniej na siedzeniu pasażera, gdy wraz z resztą zespołu, byli odwożeni do hotelu, po fan metingu w Osace. Sytuacja, między Olą, a Taeminem, była nadal napięta. Szatyn starał się, już nie mieszać załamania sercowego z pracą. Jedno ttakbam Onew, stanowczo mu wystarczyło. Chłopacy mieli nieco racji, że zamiast się załamywać, powinien był skupić się, na tym, jak odkręcić tę chorą sytuację. Mimo, iż blondynka nadal mu nie odpisywała, on i tak zawzięcie pisał do niej, lub dzwonił, gdy tylko znalazł chwilę czasu. Co prawda, nie było to łatwe, bowiem nawet Minho, nie miał kiedy, kontaktować się z Martą. Przez co i on chodził stęskniony, prawie zarabiając bolesny cios w czoło, od lidera.
- Key już nie udawaj, że jesteś taki zmęczony... - Jong, prychnął.
- Pewnie starość się w nim odzywa. - wtrącił Onew, zerkając na oburzonego blondyna. Życie z Kibumem, czasami przypominało, to z kobietą. Ciągle zrzędził, interesował się modą i pielęgnacją. Sam posiadał dwie kosmetyczki, gdy reszcie starczała jedynie jedna i do tego, tylko w połowie wypełniona.
- Chyba mówisz, o sobie... - Kim zmierzył lidera kpiącym wzrokiem.
- Key, w przeciwieństwie do ciebie, to jestem nadal pełny energii i wigoru. - Jinki, uśmiechnął się dumnie i gdyby nie gruba odzież wierzchnia, zapewne pochwaliłby się, swoim bicepsem.
- Ciekawe skąd ty, to bierzesz? - tym razem odezwał się Taemin, wyrywając się ze swoich myśli.
- Jak to, skąd?! - Łyka pewnie w tajemnicy, jakieś niedozwolone tableteczki... Prawda liderze? - Jong, puścił oczko do wspomnianego mężczyzny, który westchnął jedynie ciężko, kręcąc z dezaprobatą głową.
- To już wiemy, czemu również młodnieje. - Kibum, parsknął śmiechem, gdy Onew w dalszym ciągu, ich ignorował. Widząc, że to nie rusza szatyna, odwrócił się w stronę zamyślonego Minho. - Ej! Płonąca Charyzma! - zawołał, klepiąc przyjaciela w ramię. Gdy ten uraczył go, nadal nieco nieobecnym spojrzeniem, kontynuował dalej.
- Planujesz spotkać się z Martą, jak wrócimy?
- Nie wiem, czy dam radę, bo jadę, na dwa dni do domu. - westchnął ze smutnym uśmiechem. Miał już kompletnie dość, tej rozłąki z ukochaną, jednak rodziców też dawno nie widział i wypadało się z nimi zobaczyć. Tak, jak i z Minsukiem.
- Ej, to co za problem, aby wziąć ją ze sobą? - starszy Kim wzruszył ramionami. - Ja wiem, że nadal są, te przestarzałe zasady, że rodzicom przedstawia się, tylko przyszłą żonę, ale... Jesteście parą mieszaną, więc cóż... Tutaj raczej obowiązują inne zasady. Wystarczy, że im powiesz, że jest innej narodowości i cóż... Nie będą jej postrzegać, jako potencjalną kandydatkę na żonę.
- Jong, ma rację. - dodał Onew, zerkając pokrzepiająco na smutnego Minho. Widać, było po jego minie, że rozważa słowa Jonghyuna.
- Chyba jeszcze na to, za szybko. Poza tym, nie jesteśmy ze sobą zbyt długo... - Minho, odezwał się w końcu, gdy cztery pary oczu, wpatrywały się w niego wyczekująco. Nawet sam Taemin, wrócił do świata żywych, odrzucając krążące w jego głowie myśli. - Poza tym, nie wiem, jak rodzice zareagują, na ten fakt. Co prawda nie są rasistami, ale... Na pewno fakt, iż mam dziewczynę innej narodowości, może ich mocno zaskoczyć. - brunet westchnął ciężko, wypuszczając powoli powietrze z płuc. - Poza tym, w domu jest Minsuk, więc Marta, raczej nie miałaby, gdzie spać...
- Jak to, nie miałaby gdzie spać? - odezwał się zaskoczony Taemin.
- Przecież mówiłeś, że twoi rodzice mają z cztery pokoje. A nawet jeśli, mogłaby przecież spać razem z tobą. Wspólne przebywanie w łóżku, macie już za sobą. - Taemin, dodał z cwanym uśmieszkiem, mając na myśli sytuację, gdy oboje z Olą, przyłapali Martę i Minho, leżących wspólnie, w jednym łóżku.
- No i co z tego? Moja rodzina ma zasady. Nie spodobałby im się fakt, że nie jesteśmy ze sobą, nawet pół roku, a mielibyśmy spać, w jednym łóżku. Jak mówiłem wcześniej, to jeszcze za szybko, aby przedstawiać ją moim rodzicom. - Minho, przygryzł dolną wargę, rozważając w głowie wszelakie za i przeciw. Pomysł Jonghyuna, może i nie był taki zły, jednak cóż... Starsze pokolenie, całkowicie inaczej patrzyło, na pewne rzeczy. Nie chciał też narażać ukochaną, na wszelakie nieprzyjemności. Owszem, jego rodzice, byli cudowni i bardzo kochani. Jednak nie był co do tego pewien, jak zareagują, na dziewczynę innej narodowości? Zwłaszcza, na jego związek z nią.... - Jak uznam, że to ta jedyna i się jej oświadczę, to wtedy pomyślę, o przedstawieniu jej rodzicom. - brunet westchnął, ignorując dziwne spojrzenia chłopaków. Jinki, rozważał w głowie słowa kolegi, bowiem tak, jak i on, bywał czasami staroświecki. Kibum, Jonghyun i Taemin, patrzyli na Choi z uniesionymi brwiami, jakby wygadywał niestworzone rzeczy. - W ogóle wyobrażacie sobie, co by było, jakbym ją teraz do siebie wziął?! Poza tym... Jeszcze Minsuk, mi ją skradnie i co wtedy? - raper żalił się, aż krzywiąc się, na samą myśl, o tym.
- Przestawisz ją dopiero rodzicom, jak się jej oświadczysz?! - Kibum, parsknął takim śmiechem, że ich kierowca, spojrzał na nich we wstecznym lusterku. Menadżer i dwóch ochroniarzy, także spojrzeli się na tył Vana. - To dopiero wtedy, doznają szoku!
- Sorry Choi, ale za nim ty, to zrobisz, to nawet Minsuk, się za nią nie weźmie, bo ona, już będzie z Kibumem. - dodał Jong, również parskając śmiechem. Onew i Taemin, dołączyli do tej karuzeli śmiechu.
- Sorry Choi, ale za nim ty, to zrobisz, to nawet Minsuk, się za nią nie weźmie, bo ona, już będzie z Kibumem. - dodał Jong, również parskając śmiechem. Onew i Taemin, dołączyli do tej karuzeli śmiechu.
- A w dziób, to chcesz?! - burknął niezadowolony Choi. - Nawet nie waż się tak mówić i wy także! - wytknął palec wskazujący, a następnie zaczął nim wodzić od Jonghyuna, po Key. Na tym ostatnim, na dłużej zawiesił swój wzrok. - Nie oddam mu jej... - dodał, mrużąc groźnie powieki, do niewzruszonego jego słowami Kibuma.
- Minho, spokojnie... To był, tylko sarkazm. Ostatnio coraz bardziej, robisz się podobny do Keya.
- Yah! Do kogo niby? Do mnie?! - tym razem Key się obruszył.
- Tak. - starszy z Kimów, wzruszył niedbale ramionami, nawet nie przejmując się, że teraz i Kibum, morduje go wzrokiem.
- Ty prehistoryczny gadzie! Nawet nie waż się, tak więcej mówić! Przecież jestem wyjątkowy i jedyny, w swoim rodzaju! - Key nawet się nie kwapił i od razu zaczął uderzać czasopismem, o ramię, rozbawionego Jonghyuna. Cała trójka, zaczęła się ze sobą sprzeczać, dopóki Onew nie zagroził im, że jeśli się nie uspokoją, to zastosuje na nich ttakbam. Taemin, w tym czasie dumał, patrząc przez szybę samochodu, na zaludnione ulice Osaki. Białe płatki śniegu, zaczynały coraz, to bardziej okalać okolice, swoim białym puchem.
- Ej? Wy też jedziecie do rodziny? - zagaił Taemin, gdy w busie zrobiło się ciszej. Zerknął smutno na resztę, wyczekując odpowiedzi.
- Ja chyba też pojadę, na dwa dni. - odparł lider, na co Jonghyun i Kibum, powtórzyli, to samo. Oczywiście wszystko zależało od pogody.
- A ty Taemin? Co planujesz?
- Jeszcze nie wiem Kibum... - westchnął, patrząc smutno, przez szybę samochodu służbowego.
W dalszym ciągu dręczył go fakt, iż Ola, nie odezwała się, ani razu, Przez to, był na nią zły, ponieważ chciał wszystko naprawić. W głębi serca przeczuwał, że jeśli dojdzie do spotkania, będzie bardzo ciężko.
*
W cukierni, jak zawsze panowała miła i spokojna atmosfera. Sujuna, razem z Olą, będąc w kuchni, z której widziały salę cukierni, przygotowywały wypieki, na kolejny dzień.
- Lubię piec, ale szczerze mówiąc, na samą myśl, o evencie i ile tego będzie do zrobienia, już jestem wykończona. - szatynka zaśmiała się, dekorując nieduże muffinki.
- Racja, ale to będzie kolejna szansa, dla cukierni, aby zdobyć kolejnych klientów. I szczerze? Także czuję się, nieco przerażona. - Ola, uśmiechnęła się do Koreanki, układając makaroniki, na specjalnej paterze. - Jednakże... Kocham, to robić, bo to sprawia, że smutek schodzi z mojej twarzy.
- Właśnie zauważyłam. Rano, jak zwykle, byłaś przybita, ale już ci się humorek poprawił. - Sujuna, ponownie zachichotała.
- Tak, to prawda!
- Ej? - Kang zapytała w pewnym momencie, gdy między nimi, przez chwilę zapanowała cisza. - A, gdzie jest Marta? Nie widziałam jej od rana.
- Pojechała do swojej pracy, ponieważ ją wezwali.
- Wezwali? W sobotę? To co ona takiego robi? - szatynka dziwiła się, marszcząc zabawnie nos i brwi. Ola, zerknęła na nią niepewnie i odwróciła swój wzrok, aby ukryć zakłopotanie.
- Cóż, sprząta w mieszkaniu. - westchnęła, milknąc na chwilę. - To znaczy, w mieszkaniach. To zależy, od chętnych i takie tam. - dodała szybko. Nie chciała wygadać się, że obie znajdą Shinee i brunetka, aktualnie sprząta, u nich w mieszkaniu. Już wystarczyła jedna sytuacja, gdzie obie z Martą się zapomniały, wspominając, o Minho i Taeminie. Do dziś podejrzewały, że wzbudziły, tym podejrzenia u Su.
W końcu do dziewczyn dołączył i Gongchan, który miał przerwę. Ola, postanowiła wtedy, że przejdzie się do piwnicy, po konfitury do drożdżówek. Chwilę jej zajęło odnalezienie odpowiedniej z nich. Gdy wracała, zatrzymała się, przy samym wejściu do kuchni, słysząc jakieś zdanie, o wyjściu gdzieś razem. To były słowa Gongchana. Niepewnie wyjrzeć zza framugi. Zamurowało, ją, gdy jej oczom ukazała się dość ciekawa scenka. Gongchan, pochylał się nad Sujuną, delikatnie gładząc ją po głowie. Ewidentnie z nią flirtował, gdy ta, uśmiechała się do niego, nieco zawstydzona, zgadzając się na jego propozycję.
Albo Ola, coś źle rozumiała, po koreańsku, albo faktycznie w ich gronie, rodzi się nowa miłość. W sumie Ola, miała pewne podejrzenia wraz z Martą, że tych dwoje ciągnie do siebie. Jak widać, kobiecy instynkt, nigdy nie zawodzi.
W końcu do dziewczyn dołączył i Gongchan, który miał przerwę. Ola, postanowiła wtedy, że przejdzie się do piwnicy, po konfitury do drożdżówek. Chwilę jej zajęło odnalezienie odpowiedniej z nich. Gdy wracała, zatrzymała się, przy samym wejściu do kuchni, słysząc jakieś zdanie, o wyjściu gdzieś razem. To były słowa Gongchana. Niepewnie wyjrzeć zza framugi. Zamurowało, ją, gdy jej oczom ukazała się dość ciekawa scenka. Gongchan, pochylał się nad Sujuną, delikatnie gładząc ją po głowie. Ewidentnie z nią flirtował, gdy ta, uśmiechała się do niego, nieco zawstydzona, zgadzając się na jego propozycję.
Albo Ola, coś źle rozumiała, po koreańsku, albo faktycznie w ich gronie, rodzi się nowa miłość. W sumie Ola, miała pewne podejrzenia wraz z Martą, że tych dwoje ciągnie do siebie. Jak widać, kobiecy instynkt, nigdy nie zawodzi.
Blondynka prawie pisnęła z radością, widząc te głębokie spojrzenia, które wymieniali ze sobą Sujuna i Gongchan. Czar jednak prysł, gdy po cukierni rozbrzmiał dźwięk dzwoneczka, oznajmiający nowego klienta. Ola schowała się za framugę, gdy Sujuna i Gongchan, od razu się od siebie odsunęli, chrząkając nieznacznie. Osobą, która weszła do cukierni, okazała się być Marta, a nie klient. Ola, wręcz od razu, przyłożyła palec do ust, gdy brunetka, stawiając nogę na stopniu, ją ujrzała. Zmarszczyła swoje brwi, nie rozumiejąc, o co jej chodzi? Jednak po chwili wszystko, było już jasne, gdy spojrzenie zielonych oczu, wskazywało jej kuchnię. Tak też Marta, puściła do Oli, oczko i bez żadnych ceregieli, weszła do kuchni, witając się z Koreańczykami.
- Hejka, jak żyjecie?! Ja jestem padnięta. - westchnęła i odsunęła Sujunę, od taboretu, aby po chwili, na nim usiąść z wielkim westchnieniem.
- Ej! Ja tu siedziałam!
- Wybacz, ale naprawdę nogi, to mi już wychodzą z du... - Marta, chciała dokończyć, lecz postanowiła się opanować i nie wyjść na niekulturalną. Odchrząknęła nieznacznie i wzruszyła ramionami, widząc te oburzone spojrzenia reszty. Zwłaszcza blondynki, która jak gdyby nigdy nic, weszła do kuchni. - Ola? Chciałabym cię, o coś zapytać. - zagaiła, zachęcając gestem palca, aby Ola, do niej podeszła. Sujuna i Gongchan, widząc minę brunetki, postanowili udać się, o pół piętra niżej, aby dać dziewczynom, więcej prywatności.
- Hmm? - blondynka oparła się, o szafkę plecami, wyczekując dalszych słów brunetki.
- Zrobiłaś to, o co cię poprosiłam? - powiedziała, po polsku.
- Czyli co? - Ola, także odpowiedziała, w tym języku.
- Napisałaś wiadomość do Taemina?
- Nie.
- Dlaczego? - brunetka zdziwiła się, wstając gwałtownie z taboretu.
- Bo mimo, iż mocno tęsknie, to nadal jestem zła, więc i tak do niego nie napiszę... - Ola, odparła bezwiednie, hardo krzyżując swoje ręce, na piersi. Szatynka widząc pozycję przyjaciółki, skorzystała z okazji i jednym szybkim ruchem, zabrała jej telefon, z szafki. Gdy ta zrobiła zaskoczoną minę, ominęła ją z gracją, po czym uciekła na górę. - Cholera jasna! Marta! - burknęła zła pod nosem, domyślając się, po co przyjaciółka zabrała jej telefon. Następnie ruszyła za nią, a gdy była już, na górze, zorientowała się, że się spóźniła. Marta, zdążyła się już zamknąć w łazience, zapewne realizując swój szatański plan, napisania do Taemina... Ola, zaśmiała się ironicznie, pod nosem i podeszła do drzwi. Walnęła w nie pięścią kilka razy, starając się opanować chęć mordu, na starszej Polce. - Marta, bardzo cię ładnie proszę, abyś oddała mój telefon... - zaczęła dyplomatycznym głosem, naciskając na klamkę, lecz drzwi, ani drgnęły.
- Nie oddam ci go! Jeśli teraz do niego nie napiszę, to nie zrobisz tego, do usranej śmierci! - Ola, zacisnęła palce na przegrodzie nosa, czując szybki rytm swojego serca, od gromadzącego się stresu. Po Marcie, czasami mogła spodziewać się wszystkiego. Zwłaszcza teraz miała obawy, co ta szalona brunetka, miała zamiar napisać do Lee? Przecież nawet mogła wyznać szatynowi miłość, pisząc z jej konta na Kakaotalk! Jak później, miałaby się z tego wytłumaczyć?! Dlatego też miała cel, aby jak najszybciej dostać się do łazienki.
- Marta, proszę ostatni raz. Oddaj mi ten telefon.
- Nie!
- Cholera Marta! - warknęła zła. - Jeśli do niego napiszesz, to przestanę się do ciebie odzywać! - fuknęła zła, kombinując nad dostaniem się do pomieszczenia, z którego wydostawał się szatański śmiech brunetki. Stanowczo mogłaby podkładać głos, jakimś czarnym charakterom...
- Grozisz mi?! - Marta, zawołała z udawanym przerażeniem. - Kochanie, nie rób tego, bo nic strasznego nie możesz mi zrobić. Przecież jestem twoją jedyną Laotong! - Ola, westchnęła ciężko na jej słowa, pocierając twarz dłonią. W pewnym momencie spojrzała, na zamek drzwi łazienkowych. Od strony Marty, było pokrętło, a od jej niewielka szczelina, przez co od razu przyszedł jej do głowy pomysł. Może jeśli spróbuje przyłożyć, nieostrą krawędź noża do wnęki, uda się jej przekręcić cały zamek i tym samym, odblokować drzwi?
- Martuś, jeśli w ciągu trzech sekund, nie wyjdziesz z łazienki, to dodatkowo coś ci zrobię. Jeśli, to zrobisz, zapomnę, o tym, co właśnie robisz, ok?
- Biada mi. Oj biada! - brunetka mówiła żałośnie zmienionym głosem i po chwili zaczęła się śmiać. Ola, w tym czasie, rozejrzała się za potencjalnym nożem. Dostrzegając czysty przedmiot na wyspie kuchennej, szybko po niego czmychnęła. Następnie ponownie zaczęła koczować, pod drzwiami, z iście szatańskim uśmieszkiem.
- Dobra! Koniec zabawy! Zaczynam liczyć do trzech i jeśli nie wyjdziesz, to nie ręczę za siebie! - ostrzegła, przykładając nóż do wnęki, aby po wyliczance, odblokować zamek. - Jeden... Dwa... -Ola, nie zdążyła dokończyć, bo poczuła, jak nóż obraca się z jej dłonią. Odsunęła się z narzędziem, chowając je do tyłu. Patrzyła, przy tym z morderczą miną, na Martę, która wyszła z toalety. Polka uśmiechała się przebiegle, ale zamarła, widząc iż ta coś chowa z tyłu. Gdy wyjrzała za jej plecy, ujrzała narzędzie zbrodni, w dłoni blondynki.
- Ty naprawdę planowałaś, na mnie zamach! - jasnooka jęknęła, niedowierzając w obrazek, jaki przed sobą widziała. Ola, stała z nożem w dłoni, trzymając go już normalnie i kpiąco wpatrywała się, w swoją przyjaciółkę. Nagle poczuła, jak Marta, wkłada w jej lewą dłoń komórkę, zaginając jej palce tak, aby urządzenie nie wypadło. Zmarszczyła brwi, obserwując uważnie poczynania brunetki. Jej tajemniczy uśmieszek, nie wróżył niczego dobrego. Wręcz od razu, odłożyła nóż na stół, po czym weszła w wiadomości. Przeczytała długą treść, którą Marta, wysłała do Taemina. Gdy uniosła mordercze spojrzenie, jej przyjaciółka zareagowała, tylko głupim uśmiechem.
*
- Chłopcy, mam złą wiadomość. - menadżer odezwał się, gdy przeczytał coś na tablecie. Wyjrzał do tyłu, zza swojego miejsca pasażera, patrząc z uwagą na zespół. - Nasz lot został przełożony, na jutro, ze względu na okropne warunki atmosferyczne. - odchrząknął cicho. Cała piątka popatrzyła, na niego z zaskoczeniem, gdy aktualnie jechali Vanem, na lotnisko. - Shinyu, zawróć proszę do hotelu. - dodał i wykręcił numer do hotelu, w którym wcześniej przebywali, aby zabukować wolne pokoje.
- Ale... Ale, jak to? - blondyn zapytał z niedowierzaniem, unosząc się z tylnych siedzeń, na których znajdowali się także Taemin i Minho.
- Key nie bulwersuj się tak... - Minho, zerknął na niego beznamiętnie, w duszy smucąc się, że jednak tak szybko, nie zobaczy się z Martą.
- Minho, ma rację. - odezwał się Onew, odchylając się nieco, aby móc widzieć niezadowolonego blondyna. Ten w dalszym ciągu uwieszał się, na jego siedzeniu. - Jak wspomniał menadżer i sam widzisz, warunki atmosferyczne, nie pozwolą nam dzisiaj wrócić do domu. - westchnął ciężko, patrząc na mocno sypiący śnieg i panującą wichurę, przez okno pojazdu.
- Cholerna pogoda! - warknął Key, opadając na swoje miejsce. Skrzyżował z oburzeniem swoje ręce na torsie i z wyższością zerknął, przez szybę. Mruczał, przy tym, coś niezrozumiałego pod nosem.
- Wybaczcie chłopcy, ale niestety, z pogodą nie można wygrać. - menadżer zerknął ostatni raz na podopiecznych i rozpoczął rozmowę telefoniczną.
- Aish! Z jaką tam pogodą? Takie walenie śniegu i wichurę, nie można nawet nazwać pogodą! Koniec świata idzie, czy jak? - Kim bulwersował się dalej, po czym złagodniał nieco, czując pokrzepiający dotyk Taemina.
- Key, nie przeżywaj tak. Będzie dobrze. - Lee pocieszał starszego kolegę, gdy usłyszał sygnał wiadomości. Wyjął urządzenie i zamarł, gdy w powiadomieniach od Kakaotalk, ukazała się nazwa ,,Mój słonecznik ❤''. Już myślał, że dziewczyna w ogóle do niego nie napisze, nim wróci do Korei. Jednak się mylił. Może przemyślała sobie wszystko i postanowiła jeszcze raz, na spokojnie sobie wszystko z nim wytłumaczyć?
- Kto to? Ola? - zapytał zaciekawiony blondyn, próbując dostrzec nadawcę. Taemin, w tym czasie starał się, ukryć go przed nim. Nagle poczuł, jak Minho, siedzący po drugiej stronie Lee, odsunął dłonią, jego twarz. Wyraz tej jego, aż zdradzał, iż udało mu się dojrzeć, kto napisał do Taemina.
- Zostaw go w spokoju. - burknął niskim i lekko sepleniącym głosem, ignorując oburzone spojrzenie kocich oczu. - Może lepiej sprawdź, czy nie ma jakiegoś newsa, w świecie mody? - dodał, kręcąc z dezaprobat głową.
- Aish, co za facet... Aż normalnie współczuje Marcie, że z tobą jest. - gdy Key wygłosił z ironią swoje zdanie, brunet zignorował go, zakładając słuchawki na uszy. Puścił sobie muzykę, aby nie słuchać, jakże denerwującego go Keya. Następnie w zamyśleniu, podparł kciukiem brodę, opierając palce na ustach.
Gdy poczuł, jak w pewnym momencie ktoś go szturcha, spojrzał na Taemina, odsuwając jedną z słuchawek za ucho. Szatyn trzymał telefon, podsuwając go w jego kierunku. Swoją miną i gestem głowy, zachęcił go, aby wziął od niego komórkę i zaczął czytać treść wiadomości. Choi ostatni raz popatrzył na przyjaciela. Zsuwając całkowicie słuchawki z głowy, odebrał urządzenie.
Piszę do ciebie, ponieważ niestety Ola, jest w dalszym ciągu na ciebie zła.
Chodzi przygnębiona i jedynie nadmiar obowiązków, pomaga jej być z dala od łóżka.
Dostała zlecenie, na dość duży event, przychodzi więcej klientów, więc ma co robić!
Oczywiście staram się ją pocieszać i na każdym kroku przypominać,
twoje dobre strony!
Gdy już myślę, że ją przekonałam, ona na nowo się załamuje.😒
Dostała zlecenie, na dość duży event, przychodzi więcej klientów, więc ma co robić!
Oczywiście staram się ją pocieszać i na każdym kroku przypominać,
twoje dobre strony!
Gdy już myślę, że ją przekonałam, ona na nowo się załamuje.😒
Jednakże jest nadzieja! Zaczyna coraz bardziej wierzyć, że chciałeś jej wykorzystać!
Niestety mimo to i tak nawet nie raczy, do ciebie napisać z myślą,
czy chociażby w ogóle, jeszcze żyjesz... 😑
czy chociażby w ogóle, jeszcze żyjesz... 😑
To mnie naprawdę irytuje, ponieważ nadal uważa, że zrobiłeś wielki błąd każąc Jisoo, aby wytłumaczyła jej, całą zaistniałą sytuację...
Ja też nie wierzę, w tą bajeczkę, że chcesz ją wykorzystać, bo widziałam, jak działasz,
aby ją odzyskać... Szkoda, że Ola, ignoruje twoje połączenia i wiadomości.
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, po waszym powrocie!
Tęsknie za widokiem, kiedy jesteście blisko siebie, dążąc się miłością.
aby ją odzyskać... Szkoda, że Ola, ignoruje twoje połączenia i wiadomości.
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, po waszym powrocie!
Tęsknie za widokiem, kiedy jesteście blisko siebie, dążąc się miłością.
Ps. Ucałuj ode mnie Minho.... Ekhem w niedosłownym, tego słowa znaczeniu... 😅
- Moje maleństwo jest takie kochane... - Choi uśmiechnął się, na widok treści wiadomości. - Widać, że bardzo troszczy się, o Olę i aby wasz związek przetrwał. Też tak zróbmy Taeminie. - dodał z uśmiechem. Gdy oddawał telefon, ujrzał zawiedzioną minę Lee. Uśmiechnął się do niego pocieszająco, gładząc go po głowie, przez co szatyn zerknął, na niego niepewnie.
- Wiem, że trochę zawiodłeś się tą wiadomością, ponieważ myślałeś, że to Ola, w końcu napisała. Z drugiej strony się cieszysz, iż to była Marta. Chociaż wiesz, że jednak w duszy ufa ci i wierzy, a to jest już duży plus.
- Ta... Duży plus mimo, iż jest, na mnie zła. Bardzo pocieszające Minho... - Taemin, westchnął głośno, a w jego głosie pobrzmiewała nutka ironii. Nawet jego spojrzenie, aż krzyczało, że dusza powoli mu obumiera, przez zaistniałą sytuację.
Co prawda, reakcja Jinkiego, nieco pomogła, przez co Taemin, starał się być radośniejszy. Jednak, tylko Minho, będący z nim w pokoju, wiedział najlepiej, jak Lee wszystko przeżywa...
- Ja pierdolę... - szatyn kontynuował kąśliwie, roztrzepując swoje idealnie ułożone włosy. - Dlaczego kobiety są takie skomplikowane? - potarł twarz dłońmi, ignorując kpiące prychnięcie Kibuma.
- Taemin, to proste. - Jonghyun wychylił się zza siedzenia, cwano się uśmiechając. - Gdyby takie nie były, to by nas nie pociągały. - dodał, wzruszając ramionami, gdy reszta po prostu go zignorowała.
- Nawet jeśli Ola, poniekąd wierzy w moją szczerość, to i tak mam nadzieję, że na kamerach będzie widać, że nie całuję Jisoo. No i ten wasz plan, aby nagrać Jisoo. Myślicie, że to się też uda? Skoro jest taka przebiegła, to może się domyślić, że planujemy ją nagrać... - Taemin, popatrzył po wszystkich z niezadowoloną miną, czując nadchodzący ból głowy. Miał już powoli kompletnie dość, tego wszystkiego...
- Spokojnie Taemin. Nas może podejrzewać, o nagrywanie rozmowy, ale menadżera, już nie. - Jinki, uśmiechnął się tajemniczo.
- Spokojnie Taemin. Nas może podejrzewać, o nagrywanie rozmowy, ale menadżera, już nie. - Jinki, uśmiechnął się tajemniczo.
Cała zszokowana czwórka, spojrzała się na niego, a następnie na menadżera, w dalszym ciągu rozmawiającego przez telefon. Odwrócił się do nich w pewnym momencie, puszczając oczko, jakby słyszał to, co powiedział Lee.
- Chwila moment... - Key zmarszczył czoło. - Czy mi się wydaje, czy ty i menadżer coś kombinujecie?
- Owszem. Udało mi się namówić menadżera, na rozmowę z Jisoo, odnośnie jej rzekomego spotykania się z Taeminem i odbywania z nim, stosunków płciowych. Tak, jak pochwaliła się Oli.
- Chwila moment... - Key zmarszczył czoło. - Czy mi się wydaje, czy ty i menadżer coś kombinujecie?
- Owszem. Udało mi się namówić menadżera, na rozmowę z Jisoo, odnośnie jej rzekomego spotykania się z Taeminem i odbywania z nim, stosunków płciowych. Tak, jak pochwaliła się Oli.
- O kurwa! Przecież, menadżer może ją wywalić i Taemina, za złamanie kontraktu! - wtrącił zszokowany Kibum. Nerwowo poprawił się, na siedzeniu, bowiem bał się, że jego przyjaciel, może stracić pracę. Oczywiście, przez głupotę nowicjuszki.
Reszta zespołu, także nerwowo poprawiła swoje pozy, bojąc się, o przyszłość przyjaciela.
- Owszem. Na szczęście, menadżer zna Taemina, na tyle długo, aby w to nie uwierzyć. Jisoo, zaś może poczuć się zagrożona. Dlatego też, chcąc wyjaśnić sprawę i ratować swoją zakłamaną dupę, powinna potulnie wyjaśnić menadżerowi, że do niczego takiego nie doszło. A on wtedy wszystko pięknie nagra, aby Taemin, mógł się wybielić, tym nagraniem, przed Olą. - Jinki, uśmiechnął się z pewnością siebie, po czym strzelił palcami, odginając splecione dłonie. Jeśli nie było innych dowodów, na nieprawdomówność Koreanki, to ten krok mógł być kluczowym, do wyjawienia jej kłamstw. Nawet jeśli, nie był za związkiem Oli i Taemina, to oboje byli jego przyjaciółmi. Czuł się, przez to zobligowany do pomocy, w ratowaniu tego związku i przełknięcia, gorzkiej zazdrości.
Reszta zespołu, także nerwowo poprawiła swoje pozy, bojąc się, o przyszłość przyjaciela.
- Owszem. Na szczęście, menadżer zna Taemina, na tyle długo, aby w to nie uwierzyć. Jisoo, zaś może poczuć się zagrożona. Dlatego też, chcąc wyjaśnić sprawę i ratować swoją zakłamaną dupę, powinna potulnie wyjaśnić menadżerowi, że do niczego takiego nie doszło. A on wtedy wszystko pięknie nagra, aby Taemin, mógł się wybielić, tym nagraniem, przed Olą. - Jinki, uśmiechnął się z pewnością siebie, po czym strzelił palcami, odginając splecione dłonie. Jeśli nie było innych dowodów, na nieprawdomówność Koreanki, to ten krok mógł być kluczowym, do wyjawienia jej kłamstw. Nawet jeśli, nie był za związkiem Oli i Taemina, to oboje byli jego przyjaciółmi. Czuł się, przez to zobligowany do pomocy, w ratowaniu tego związku i przełknięcia, gorzkiej zazdrości.
*
- Dzień dobry panie Lee! Proszę, to dla pana. - Ola, z szerokim uśmiechem, weszła do środka domu, gdy mężczyzna w średnim wieku, otworzył jej drzwi. Podała mu podarunek i zaczęła się rozbierać.
- Witaj Ola i dziękuję, za kolejne pyszności! Moja żona bardzo wychwala twoje łakocie. Smakują naprawdę inaczej, niż w Koreańskich cukierniach. Są słodsze.
- Naprawdę? Cieszę się bardzo, że wszystko smakuje i cóż, mocno opieram się na polskich przepisach, może dlatego smak jest inny?
- Zapewne tak. - mężczyzna zaśmiał się gardłowo, po czym stanął w przejściu i ręką wskazał dziewczynie drogę. - Proszę idź już do salonu, a ja zrobię coś ciepłego do picia. Pewnie zmarzłaś. Dawno nie widziałem, aby śnieg tak mocno sypał! - mężczyzna odparł z troską, po czym zerknął z dezaprobatą w stronę okna, od kuchni, przy której oboje stali.
- Tak, to prawda, także chętnie wypiję coś ciepłego. - blondynka ponownie się uśmiechnęła. Następnie udała się do niedużego salonu, w którym po paru minutach, zjawił się nauczyciel z ciepłą herbatą i wypiekami dziewczyny.
- Proszę, oto twoja herbata. Zrobiłem ci z imbirem i cytryną, może być?
- Pewnie!
- Świetnie! Ok, to na czym ostatnio skończyliśmy? - mężczyzna się zamyślił. Gdy Ola, mu przypomniała, że rozmawiali, o strojach ludowych, mężczyzna dalej wyjawiał jej swoją wiedzę.
- Świetnie! Ok, to na czym ostatnio skończyliśmy? - mężczyzna się zamyślił. Gdy Ola, mu przypomniała, że rozmawiali, o strojach ludowych, mężczyzna dalej wyjawiał jej swoją wiedzę.
Po jakiejś godzinie, oboje usłyszeli przekręcanie zamka w drzwiach. Ola, spojrzała się niepewnie w stronę korytarza słysząc, że ktoś wchodzi do środka. Aktualnie w domu, nie było żony Koreańczyka, więc w pierwszej chwili pomyślała, o niej. Mężczyzna widocznie czytał jej w myślach, bowiem sam, o tym napomknął, wstając z krzesła. Gdy poszedł w stronę korytarza, blondynka usłyszała, jak mówi wesoło do kogoś. Nawet zdawało się jej, że słyszy głos Taemina, co wywołało nieprzyjemne ciarki, na jej ciele. Pokręciła przecząco głową z myślą, że musi przestać wszędzie widzieć i słyszeć Taemina. Podbudowała się, na duchu, iż to niemożliwe, że Taemin, by się tutaj znalazł. Jednak zamarła, gdy po chwili w salonie zobaczyła Taemina, obok pana Lee. Serce zabiło jej szybciej i poczuła, jak drętwieją jej kończyny, gdy doszło do niej, że żarty Marty, właśnie okazały się prawdą. Wręcz od razu zaczęła blednąć i nierównomiernie oddychać, widząc u Taemina, identyczny wyraz twarzy. Jednak, zaczął się on powoli zmieniać, jakby niedowierzał, że to ją widzi.
Nawet przeszło Oli, przez myśl, że zaczyna być zły na to, co widział, przed sobą.
Lee był osobą, która starała się, jak mogła, aby chronić swoje życie prywatne, przed mediami. Zwłaszcza jeśli chodziło, o członków rodziny. A tymczasem ona, siedziała sobie, u jego rodziców w salonie, z herbatą i swoimi słodkościami obok... Raczej nie tak Taemin, wyobrażał sobie, przedstawienie jej, swoim rodzicom.
Lee był osobą, która starała się, jak mogła, aby chronić swoje życie prywatne, przed mediami. Zwłaszcza jeśli chodziło, o członków rodziny. A tymczasem ona, siedziała sobie, u jego rodziców w salonie, z herbatą i swoimi słodkościami obok... Raczej nie tak Taemin, wyobrażał sobie, przedstawienie jej, swoim rodzicom.
- Um Taemin? To jest Ola. - jego ojciec zaczął dość niepewnym głosem, jakby nagle doszło do niego, iż dziewczyna może być jedną, z szalonych fanek syna. Albo po prostu fanką... - Jest z Polski i przychodzi do mnie na korepetycje. Jest cukiernikiem i doszkala się u mnie, o kulturze Korei. Dostała zlecenie, na wykonanie wypieków, odnoszących się do niej i chciała się nieco podszkolić. - mężczyzna dodał niepewnie, skacząc wzrokiem z syna, na dziewczynę. Zmarszczył nieco brwi, wyczuwając między tym dwojgiem, dziwną aurę i napięcie.
Taemin, zmrużył nieco powieki, gdy Ola, także spoważniała, po chwili uśmiechając się, jakoś tak niemrawo.
Taemin, zmrużył nieco powieki, gdy Ola, także spoważniała, po chwili uśmiechając się, jakoś tak niemrawo.
- Taemin. Miło mi ciebie poznać. - szatyn podszedł bliżej i ukłonił się, jako pierwszy, wykrzywiając usta w lekkim uśmiechu. Wywołał tym u Oli, niezbyt miłe zaskoczenie, bowiem nie spodziewała się takiego ruchu, z jego strony. Była wręcz pewna, że powie ojcu, że ją zna, a nie uda, że są dla siebie obcy! Rozumiała, że mógł mieć inną wizję, na przedstawienie jej, ale żeby od razu udawać, że jej nie zna, gdy nadarzyła się okazja? Przecież, to był jakiś absurd!
Gdy szatyn już się wyprostował, wtedy Ola, zauważyła w jego oczach gniew i już wiedziała, że jest na nią zły.
Zapewne szatyn zastanawiał się, co ona tu robi. Jednak, to aktualnie nie było ważne. W dalszym ciągu, najdziwniejszym był dla niej fakt, że Taemin, udał przed ojcem, że jej nie zna. Dlaczego, to zrobił?! Wstydził się jej? A może... Faktycznie Jisoo, mówiła prawdę? Chciał się, tylko zabawić jej kosztem, bo była innej narodowości? Czy, gdyby naprawdę darzył ją ogromnym uczuciem, wypierałby się milczeniem, jak robił, to teraz? A może, to ona miała inne wyobrażenia? Przedstawianie rodzicom, swojej drugiej połówki, nie było dla niej czymś nietypowym. W Polsce przedstawianie rodzicom swojego chłopaka, czy dziewczyny, było raczej czymś normalnym. W Korei przykładali do tego większą wagę. Najczęściej przedstawiani rodzicom, byli potencjalni kandydaci na żonę, lub męża, a nie zwykła dziewczyna, czy chłopak. Może... Jednak dlatego Taemin, postanowił przemilczeć, że ją zna? Jednakże z drugiej strony, mógł powiedzieć, że się znają, lub przyjaźnią, prawda? A nie traktować ją, jak kogoś obcego. To ją mocno zabolało. Ola, była w kompletnym zagubieniu, nie wiedząc co ma robić i jak się zachować?
- Olu... Taemin, to mój najmłodszy syn. - zaczął niepewnie mężczyzna, a jego głos był nieco zachrypnięty, zapewne od palonych papierosów. - Pewne już go gdzieś widziałaś i...
- Niestety, ale nie. - Ola, wtrąciła się dość niegrzecznie w słowo pana Lee, przez co popatrzył, na nią zaskoczony. Taemin, również na takiego wyglądał, gdy Ola, zachowała się tak samo, jak on, dołączając do jego gry i udając, że go nie zna.
Skoro zamierzał tak się zachowywać, to ona nie miała zamiaru, pozostać temu bierna.
Skoro zamierzał tak się zachowywać, to ona nie miała zamiaru, pozostać temu bierna.
Ola, w końcu odwróciła wzrok, w stronę okna, aby nie patrzeć, na piosenkarza. W jej ciele zaczynała narastać złość i czuła kolejne kłucie w sercu. Naprawdę śmiała się z tego, jak Marta, mówiła, że może, to być ojciec Taemina. Nawet, przez chwilę, to podejrzewała, w końcu odrzucając, te niedorzeczne myśli z głowy. A teraz? Teraz nie mogła, w to uwierzyć, że okazało się, to prawdą! Gdyby, tylko wiedziała, jaka jest prawda, od razu zakończyłaby te lekcje. Nawet jeśli bardzo polubiła pana Lee, bo był bardzo sympatyczną osobą.
- Tato? - Taemin, uśmiechnął się dość sztucznie, dyskretnie zaciskając, przed mężczyzną swoje dłonie w pięści.
Nie uszło, to jednak uwadze blondynce, która zmierzyła go bolesnym wzrokiem. Tak bardzo pragnęła się w niego wtulić, jednak jej duma, się upomniała. Przypomniała jej wszystkie krzywdy, jakie zaznała, przez swoją naiwność. Nawet teraz, czuła się zraniona...
- Tak synu?
- Nie będę ci przeszkadzał. W razie co, jestem w swoim pokoju i... Nie mów jej kim jestem, skoro tego nie wie. - Lee dodał ciszej, ale tak, aby dziewczyna, to także usłyszała. Gdy siwiejący mężczyzna pokiwał głową, szatyn ponownie zerknął, na blondynkę. Jego czarne oczy, zdawały się bardziej pociemnieć, wywołując nieprzyjemne uczucie chłodu, na ciele dziewczyny.
- Tak synu?
- Nie będę ci przeszkadzał. W razie co, jestem w swoim pokoju i... Nie mów jej kim jestem, skoro tego nie wie. - Lee dodał ciszej, ale tak, aby dziewczyna, to także usłyszała. Gdy siwiejący mężczyzna pokiwał głową, szatyn ponownie zerknął, na blondynkę. Jego czarne oczy, zdawały się bardziej pociemnieć, wywołując nieprzyjemne uczucie chłodu, na ciele dziewczyny.
- Ok. Jeśli jesteś głodny, to obiad, jest w kuchni. Cieszę się, że dzisiaj przyleciałeś. - pan Lee, poklepał syna, po plecach, a wtedy Ola, uświadomiła sobie jedną rzecz... Cały zespół, miał dzisiaj przylecieć z Japonii, ponieważ wczoraj nie byli w stanie, przez pogodę.
- Ok, dzięki. - Taemin, odparł bezwiednie i udał się do kuchni, która była naprzeciwko pokoju. Ola, niepewnie odprowadziła piosenkarza wzrokiem, po czym uśmiechnęła się niepewnie, do mężczyzny, siadającego na krześle. Gdy gestem dłoni wskazał jej krzesło, zrobiła to samo.
- Naprawdę nie kojarzysz mojego syna? - mężczyzna zapytał, na tyle cicho, aby czasem jego syn, niczego nie usłyszał. Jak widać, prośba Taemina, została przez niego zignorowana. Ola, od razu zauważyła, że jej nie wierzy. Widocznie nie uszły, jego uwadze te dziwne spojrzenia, które wymieniła z Taeminem. W sumie, tylko głupi i ślepy, by się nie zorientował, że coś jest na rzeczy...
- Raczej nie. - szepnęła, upijając łyk herbaty.
- Rozumiem... Dobrze, to wracamy do tematu. - pan Lee podrapał się w tył głowy i zaczął dalej opowiadać. Ola, cieszyła się, że nie drążył dalej tematu i modliła się w duchu, aby była w stanie się skupić.
Po paru minutach, zobaczyła kątem oka, jak Taemin, idzie żwawym krokiem, w stronę swojego pokoju.
Nawet na nią nie spojrzał, przez co prychnęła pod nosem. Pan Lee przerwał swoją wypowiedź, spoglądając na nią, spod okularów, które zsunął nieco z nosa.
- Ola? - zaczął pan Lee, marszcząc nieco swoje czoło. - Który fragment, wywołał w tobie taką kpinę?
- Um... - dziewczyna odchrząknęła zakłopotana. - Przepraszam pana najmocniej. Coś głupiego mi się przypomniało i nie słuchałam uważnie. - uśmiechnęła się zażenowana, zaczesując nieśmiało kilka pasemek włosów, za ucho. Mężczyzna popatrzył, na nią uważnie, po czym się zaśmiał.
- Cóż zdarza się. Jesteś tak urocza, że nie pozostaje mi nic innego, jak ci wybaczyć. - pan Lee ponownie się zaśmiał, wywołując, na ustach Oli, szeroki uśmiech. Wtedy dziewczyna zaczęła baczniej przyglądać się Koreańczykowi. Tylko raz widziała mamę Taemina i musiała przyznać, że to po niej miał dość delikatną urodę. Ojciec Taemina, był nieco mocniejszej budowy i posiadał surowszy typ urody.
Blondynka złapała się nagle na tym, że ponownie nie słucha. Widząc, że pan Lee, tego nie zauważył, od razu przystąpiła do uważnego słuchania.
*
Gdy spotkanie się skończyło, dziewczyna udała się wraz z panem Lee, do przedpokoju. Tam zaczęła się ubierać, żartując sobie z mężczyzną. Gdy ubierała na siebie płaszczyk, wtedy z sąsiedniego pokoju wyszedł Taemin. Gdy ją mijał, idąc w stronę kuchni, zerknął przelotnie w jej stronę, bez żadnej reakcji na twarzy. Ola, starała się, jak mogła, aby ukryć wszelakie negatywne emocje, próbujące pojawić się na jej twarzy.
- Dziękuję panu, za dzisiejszą lekcję i do zobaczenia. Cześć Taemin. - rzuciła szybko w stronę chłopaka, który ponownie pojawił się w korytarzu, ukłoniła się i wyszła. Gdyby została tam kilka sekund dłużej, oboje ujrzeliby w jej oczach gromadzące się łzy.
Nim ruszyła przed siebie, wciągnęła powoli w płuca, lodowate powietrze. Ten ruch od razu, nieco ją otrzeźwił i pomógł załagodzić ból. Na dworze było już ciemno, a ona jedynie czego pragnęła, to znaleźć się, jak najszybciej w domu. Wsunęła do ucha słuchawkę i włączyła sobie jakąś kpopową składankę. Wymusiła uśmiech, na ustach i zaczęła zmierzać w kierunku domu. Gdy przechodziła obok placu zabaw, nagle poczuła, jak ktoś łapie ją za nadgarstek. Zamarła, na kilka sekund, obawiając się najgorszego. Odetchnęła jednak z lekką ulgą, gdy ujrzała, przed sobą poważnego Taemina, zsuwającego z ust maseczkę, a nie jakiegoś zbira. Miał na sobie ubraną czapkę z daszkiem, długi, czarny płaszcz i nasunięty od niego kaptur, na głowie.
Nim ruszyła przed siebie, wciągnęła powoli w płuca, lodowate powietrze. Ten ruch od razu, nieco ją otrzeźwił i pomógł załagodzić ból. Na dworze było już ciemno, a ona jedynie czego pragnęła, to znaleźć się, jak najszybciej w domu. Wsunęła do ucha słuchawkę i włączyła sobie jakąś kpopową składankę. Wymusiła uśmiech, na ustach i zaczęła zmierzać w kierunku domu. Gdy przechodziła obok placu zabaw, nagle poczuła, jak ktoś łapie ją za nadgarstek. Zamarła, na kilka sekund, obawiając się najgorszego. Odetchnęła jednak z lekką ulgą, gdy ujrzała, przed sobą poważnego Taemina, zsuwającego z ust maseczkę, a nie jakiegoś zbira. Miał na sobie ubraną czapkę z daszkiem, długi, czarny płaszcz i nasunięty od niego kaptur, na głowie.
- Szpiegujesz mnie, czy jak? - zapytał dość pretensjonalnie, wywołując tym kpiące prychnięcie, u dziewczyny.
- Słucham? - Ola, prychnęła ze zmarszczonym czołem. - To, chyba ja powinnam, o to zapytać, nie sądzisz? - dziewczyna próbowała wyrwać swoją rękę, ale na marne. Taemin, mimo iż delikatnie ujmował jej nadgarstek, to robił, to dość stanowczo.
- Skąd wiesz, o moim domu rodzinnym?
- Znikąd... Dopiero się dowiedziałam, że nim jest, gdy cię ujrzałam. Wcześniej nie miałam bladego pojęcia. - Ola, odparła zgodnie z prawdą.
- Kłamiesz... - Taemin, warknął, przez zęby, a jego pociemniałe spojrzenie lustrowało z powagą te Oli, równie poważne.
- Kłamiesz... - Taemin, warknął, przez zęby, a jego pociemniałe spojrzenie lustrowało z powagą te Oli, równie poważne.
- Po pierwsze Taemin, istnieje coś takiego, jak przypadek. - zaczęła dość spokojnym głosem, dobrze wiedząc, że krzyki nic tu nie dadzą. - Po drugie, twój tata powiedział ci, po co tam przychodzę. Znam go dzięki jednemu z moich profesorów z uczelni, więc nie Taemin... Nie kłamię, tylko mówię prawdę. - jej ciemnozielone oczy, spojrzały hardo w te hebanowe. - A po trzecie, nie jesteś za bardzo oschły dla mnie? - przy ostatnim zdaniu już nie wytrzymała i bardziej je wyburczała, niż powiedziała stonowanym tonem. Następnie w końcu wyrwała swój nadgarstek, z uścisku, odsuwając się dwa kroki w tył.
- Ja oschły?! Ty jesteś nie lepsza! - szatyn prychnął, gestykulując energicznie dłońmi.
Gdy kilka osób zbliżyło się w ich stronę, mężczyzna nasunął pośpiesznie maseczkę na usta. Odwrócił głowę w bok, przysłaniając się nieco kapturem, gdy czteroosobowa grupka zaczęła ich wymijać. Widząc kątem oka, że okolica jest pusta, zsunął maseczkę i westchnął ciężko. Jeszcze tego mu brakowało, aby ponownie został przyłapany, tym razem z Olą.
- Od czasu incydentu, traktujesz mnie, jak powietrze. - zaczął dość spokojnym głosem, jednak jego spojrzenie pozostawało surowe i lodowate, jak dzisiejszy wieczór.
- Ah tak? Tymczasem sam mnie tak potraktowałeś, u swoich rodziców!
- A co miałem powiedzieć ojcu?! To jest chyba, jeszcze moja dziewczyna? - zadrwił, chowając zmarznięte dłonie, do kieszeni płaszcza.
- Nie... Wystarczyło powiedzieć, że się znamy i jesteśmy przyjaciółmi. Z tym byś nie skłamał. Nie musiałeś od razu mu mówić, że jesteśmy razem.
- Tak, jasne, a później byś miała pretensje, że cię w taki sposób nie przedstawiłem. - Taemin burknął zły, po czym zamilkł, gdy ujrzał, to pełne bólu spojrzenie Oli. Westchnął ciężko i potarł twarz dłońmi. - Słuchaj... Nasz związek, w dalszym ciągu, jest pod znakiem zapytania. Sam już nie wiem, czy nadal chcesz ze mną być, czy nie? Dzwoniłem do ciebie tyle razy, ale ty nie raczyłaś odebrać. Twoje ignorowanie, tylko coraz bardziej przekonywało mnie, że tego nie chcesz. Nie chcesz tego związku. - szepnął drżącym głosem, podchodząc bliżej blondynki. - Postaw się na moim miejscu. - ujął jej ramiona. Jego oczy dziwnie zabłyszczały pod grzywką, przez światła lampy, przy której oboje stali.
- A co miałem powiedzieć ojcu?! To jest chyba, jeszcze moja dziewczyna? - zadrwił, chowając zmarznięte dłonie, do kieszeni płaszcza.
- Nie... Wystarczyło powiedzieć, że się znamy i jesteśmy przyjaciółmi. Z tym byś nie skłamał. Nie musiałeś od razu mu mówić, że jesteśmy razem.
- Tak, jasne, a później byś miała pretensje, że cię w taki sposób nie przedstawiłem. - Taemin burknął zły, po czym zamilkł, gdy ujrzał, to pełne bólu spojrzenie Oli. Westchnął ciężko i potarł twarz dłońmi. - Słuchaj... Nasz związek, w dalszym ciągu, jest pod znakiem zapytania. Sam już nie wiem, czy nadal chcesz ze mną być, czy nie? Dzwoniłem do ciebie tyle razy, ale ty nie raczyłaś odebrać. Twoje ignorowanie, tylko coraz bardziej przekonywało mnie, że tego nie chcesz. Nie chcesz tego związku. - szepnął drżącym głosem, podchodząc bliżej blondynki. - Postaw się na moim miejscu. - ujął jej ramiona. Jego oczy dziwnie zabłyszczały pod grzywką, przez światła lampy, przy której oboje stali.
- Mogłaś odebrać i chociaż powiedzieć mi, jak się czujesz. Wiesz, jak się, o ciebie martwiłem? - szepnął i zacisnął nagle usta w wąską linię. - Zwłaszcza po tym, co ci naopowiadała, ta... Suka. - warknął wściekłym i łamiącym się głosem, a po jego policzkach spłynęły łzy. Ola, widząc to, stała oniemiała, nie spodziewając się takiej reakcji z jego strony. Już chciała się odezwać, ale Taemin, ją ubiegł. - Gdyby nie Marta, pisząca wszystko Minho, a później do mnie, z twojego konta, niczego bym nie wiedział! Bo ty nie raczyłaś schować dumy i zezwolić mi się wytłumaczyć!
- A ty byś zachował się inaczej, gdybyś usłyszał od... Na przykład Onew, że rzekomo ze sobą sypialiśmy i całujemy się regularnie, hmm?! - Ola, z bolącym sercem patrzyła, jak Taemin, zamiera, a po chwili, na jego twarzy pojawia się wściekłość. Wiedziała bardzo dobrze, że trafiła właśnie Taemina, w czuły punkt. Jednak nie przejmowała się, tym za bardzo. Może te gorzkie słowa uświadomią mu, co ona do dziś czuje, po informacjach od Jisoo. To było śmieszne, że oczekiwał od niej schowania dumy, gdy w tym czasie sam się wściekł, gdy Jinki, oznajmił, przed reporterami, że jest jego dziewczyną... - Wiesz co? - zaczęła, ale zamilkła, kręcąc z dezaprobatą głową. - Albo lepiej nic nie mów i daj mi spokój! - dodała i ruszyła przed siebie. Zdążyła zrobić może z dwa kroki, gdy ponownie poczuła uścisk, na nadgarstku. Następnie poczuła lekkie szarpnięcie, gdy Taemin, zaczął prowadzić ją w stronę placu zabaw. Polka, ponownie próbowała wyrwać swój nadgarstek, lecz Taemin, jej na to, nie pozwolił.
Gdy oboje skierowali się w stronę bujaczek, szatyn posadził ją, na jednej z nich. Następnie złapał obiema dłońmi za łańcuchy i zniżył głowę. Ich twarze, były teraz naprawdę blisko siebie. Jego delikatny i męski zapach, od razu zaczął mamić umysł Oli, wzbudzając tym tęsknotę, za jego bliskością. Jej oczy, nieświadomie spoczęły, na rozchylonych i lekko uśmiechniętych ustach Lee. Jej zlodowaciałe serce, zdawało się topnieć, od ciepła, jakie biło od niego.
Zadrżała, gdy szatyn pogładził jej zarumieniony, od chłodu policzek. Zamknęła, na chwilę powieki, czując gromadzące się w oczach łzy. Była, już tak bezsilna, na to wszystko, co się działo, że stawała się podatna, na każdą czułość.
Zadrżała, gdy szatyn pogładził jej zarumieniony, od chłodu policzek. Zamknęła, na chwilę powieki, czując gromadzące się w oczach łzy. Była, już tak bezsilna, na to wszystko, co się działo, że stawała się podatna, na każdą czułość.
- Taemin, przestań... Przestań mi się tak przyglądać, dotykać i próbować mnie pocałować. - szepnęła z gulą w gardle. Zaprzeczała, tymi słowami swoim pragnieniom i myślom, gdy Taemin, zbliżył się, aby ją pocałować.
- Skarbie... - szatyn zaczął ze smutnym westchnieniem. Serce zakuło go boleśnie, gdy łzy pojawiły się, na policzkach Oli. - Przyglądam ci się uważnie, ponieważ dawno cię nie widziałem. Staram się słuchać ciebie uważnie, ponieważ dawno nie słyszałem, twojego delikatnego głosu. Dotykam cię, ponieważ okrutnie brakuje mi twojej bliskości i... Chciałem cię pocałować, ponieważ dawno nie całowałem twoich miękkich i słodkich ust. - wyszeptał zmysłowym głosem, a jego oczy także się zaszkliły. Gdy już myślał, że udało mu się załagodzić topór wojenny, między nim, a Olą, blondynka odepchnęła go. Następnie wstała gwałtownie z bujaczki, zaciskając usta w wąską linię.
- Taemin, chyba nie myślisz sobie, że te czułe słówka sprawią, iż ci wybaczę, a następnie rzucę ci się w ramiona?!
- Wiesz... Mówią, że cuda się zdarzają, więc postanowiłem spróbować i...
- Taemin, w jakim świecie ty żyjesz? - blondynka pokiwała z dezaprobatą głową, starając się ignorować, nieprzyjemne szczypanie twarzy. Mroźne powietrze, coraz bardziej dawało się we znaki. Korzystając z okazji, iż Lee spuścił zagubiony wzrok, ruszyła dalej przed siebie. Nie wiedziała, że Taemin, obserwował już z pytającym spojrzeniem, każdy jej krok.
- Czyli mam rozumieć, że nienawidzisz mnie, aż tak bardzo, tak?! - krzyknął w jej stronę, na co Ola, zatrzymała się. Jej oczy ponownie naszły łzami, bowiem już sama nie wiedziała, co ma robić. W dalszym ciągu czuła się okropnie zraniona. Miała ochotę podbiec do Taemina i zacząć uderzać pięścią, w jego tors, jak i wykrzyczeć mu, jaka jest zraniona! Jednak nie była w stanie. Była, już w takim załamaniu psychicznym, że było jej wszystko jedno.
Lee widząc, jak Ola, zatrzymuje się, nabrał nadziei, że może jednak wszystko sobie przemyślała. Ruchy jej dłoni dały mu do zrozumienia, iż ociera łzy. Zapewne płakała, nie mogąc znieść całej tej męki. Zamarł, widząc ponownie idącą przed siebie dziewczynę.
Lee widząc, jak Ola, zatrzymuje się, nabrał nadziei, że może jednak wszystko sobie przemyślała. Ruchy jej dłoni dały mu do zrozumienia, iż ociera łzy. Zapewne płakała, nie mogąc znieść całej tej męki. Zamarł, widząc ponownie idącą przed siebie dziewczynę.
Nie był w stanie, zostawić od tak tej sytuacji. Tak też, od razu podbiegł do niej i kolejny raz odkręcił w swoją stronę. Nie ważnym było, że kolejny raz się zranią. Może w końcu dojdzie do rozejmu, a oni zapomną, o wszystkich cierpieniach? Łatwo, było sobie, to wyobrazić, gorzej zrobić...
Taemin, spojrzał głęboko, w jej szkliste spojrzenie, gdy ta robiła, to niepewnie. Zapewne nie chciała widzieć jego twarzy, nawet jeśli jej nierównomierny oddech, nieco słabł. Czyżby jednak jego widok, uspokajał jej zszargane nerwy i to ona sama, się nakręcała?
Delikatnie złapał jej dłonie. Wręcz do razu, spojrzała się na nie z pytającą miną i z powrotem, na niego czekając, aż się odezwie.
Taemin, spojrzał głęboko, w jej szkliste spojrzenie, gdy ta robiła, to niepewnie. Zapewne nie chciała widzieć jego twarzy, nawet jeśli jej nierównomierny oddech, nieco słabł. Czyżby jednak jego widok, uspokajał jej zszargane nerwy i to ona sama, się nakręcała?
Delikatnie złapał jej dłonie. Wręcz do razu, spojrzała się na nie z pytającą miną i z powrotem, na niego czekając, aż się odezwie.
- Ola... Wiem, że nienawidzisz mnie za to, że kazałem Jisoo, aby ci wszystko wytłumaczyła. To, co powiedziała, pogorszyło jedynie sprawę. Przez to, masz mnie teraz, za jakiegoś pieprzonego ruchacza, prawda? - zapytał spokojnym głosem. Ola, nic nie odpowiedziała. Patrzyła, tylko na niego, z coraz bardziej skruszoną miną. To, tylko utwierdziło szatyna, w jego podejrzeniach. Zabolało go to. - Wiem, że dałaś mi już dwie szanse, na wytłumaczenie się. Jednak... Do trzech razy sztuka, prawda? - Lee uśmiechnął się dość krzywo i odchrząknął, gdy jego głos niebezpiecznie zadrżał. - Czy mogłabyś poczekać, jeszcze parę dni? Ten ostatni raz, postaram się wyjaśnić, cały ten bałagan, ok? - zapytał z nadzieją, patrząc na nią uważnie. Ola, kolejny raz się nie odezwała. Po jej zimnym policzku, spłynęła jedna samotna łza, przez którą Taemin, aż miał ochotę ją przytulić do siebie. - Czemu nic nie mówisz? Mam rozumieć, że to już naprawdę koniec? - głos Taemina, ponownie zadrżał, zdradzając tym, iż miał ogromne obawy, przed utratą ukochanej. - Naprawdę nie dasz mi, tej ostatniej szansy? - dodał, nie wiedząc już, czy drży od zimna, czy stresu?
- Taemin, proszę cię, zostaw mnie... Naprawdę nie mam aktualnie, ani siły, ani ochoty, na rozmowę. Do tego jest mi okropnie zimno. - blondynka w końcu się odezwała, prawie szepcząc do niego. Zadarła nieco głowę, aby spojrzeć w szkliste spojrzenie piosenkarza.
- Nie mówię, że to koniec. - dodała słabym głosem, wyjmując swoje dłonie z jego uścisku. Następnie odwróciła wzrok w bok, aby Taemin, nie widział, jak bardzo ją, to wszystko boli. Chociaż i tak zapewne zdążył ją przejrzeć na wylot. Nagle poczuła, jak czarnooki złapał delikatnie jej podbródek i skierował w swoją stronę jej twarz. Zauważyła wtedy, jaki jest roztrzęsiony.
- Skarbie, nie zostawię cię. - szepnął, po czym wtulił ją mocno w siebie.
Ola, przez chwilę miała zaskoczoną minę, gdy zapach i bliskość Taemina, ponownie otumaniał jej zmysły. Nie wiedziała, co ma zrobić. W jej brzuchu, po raz kolejny wariowały motylki. Mimo, iż była zła, bardzo brakowało jej tego ciepła, którym szatyn, zawsze ją darzył. Jej rozum, zaczął mącić jej w głowie, że nie może tak łatwo, wybaczyć Taeminowi. Jednak serce nie dawało za wygraną. Uległa mu, wtulając się z utęsknieniem, w tors Koreańczyka, a łzom pozwalała spływać, po chłodnych policzkach.
- Taemin... - Ola, szepnęła cichutko, chcąc na niego spojrzeć, lecz on nie pozwolił jej, na to. Wtulił ją bardziej w siebie, gładząc po głowie i plecach, jakby była, jego największym skarbem. - Taemin? Czy ty naprawdę myślisz, że ja ci to wszystko tak łatwo wybaczę? Ile mam jeszcze czekać? Ciągle powtarzasz mi, że wszystko mi wytłumaczysz... I wiesz co? Szczerze mówiąc, mam już kompletnie dość! - Polka załkała, cała drżąc od nagromadzonych emocji. - Jedyne, o czym pragnę, to zapomnieć, o tobie, całym tym skandalu i pieprzonej Jisoo! Pragnę zaznać w końcu nieco spokoju! Inaczej w końcu się wykończę psychicznie i fizycznie! - prawie krzyczała, płacząc niczym małe dziecko. Taemin, stał zraniony, również czując łzy na policzkach. To był, jakiś popieprzony cyrk, co się między nimi, właśnie odwalało!
- Słucham? Pragniesz zapomnieć, o mnie?! - czarnooki odsunął się nieco, aby móc wiedzieć zapłakaną twarz Polki. - Nie pozwolę na to! - warknął, ujmując jej policzki, aby wpić się w jej drobne usta.
Gdy ta próbowała się wyrwać, chłopak objął ją jedną ręką w tali, utrudniając odsunięcie się od niego. Ku uciesze Taemina, w końcu się poddała. Zaczęła oddawać z utęsknieniem, każde muśniecie jego warg, wzdychając cicho.
Na sam koniec pocałunku, Lee z lekkim uśmiechem, przygryzł dolną wargę Polki. Czule i głęboko, spojrzał jej w oczy, uśmiechając się w końcu tajemniczo.
Na sam koniec pocałunku, Lee z lekkim uśmiechem, przygryzł dolną wargę Polki. Czule i głęboko, spojrzał jej w oczy, uśmiechając się w końcu tajemniczo.
- Taemin... Nawet, jak mnie pocałowałeś... - nie dokończyła, bo chłopak wziął jej dłoń, rozsunął nieco swój płaszcz, a następnie przyłożył ją, do swojej lewej piersi. Dziewczyna zamarła, czując szybkie bicie serca. Uniosła niepewnie wzrok, a nogi prawie się pod nią ugięły. Taemin, patrzył na nią czułym, ale pełnym obaw i strachu, zapłakanym wzrokiem.
- Ola, kocham cię i zawsze będę. - szepnął i skradł jej kolejny pocałunek, dociskając mocniej jej dłoń do piersi. Oparł swoje czoło, o te osłupiałej blondynki, czując ulgę, że w końcu jej, to wyznał...
Przez chwilę panowała, między nimi cisza. Nagle szatyn odsunął się i bez słowa ruszył przed siebie, zostawiając dziewczynę samą sobie. Ola, w tym czasie, stała zaskoczona, wpatrując się z niedowierzaniem, w oddalającą się postać Lee. Jeśli myślała, że była wystarczająco oszołomiona, to wyznanie Taemina, przebiło wszystko...
Przez chwilę panowała, między nimi cisza. Nagle szatyn odsunął się i bez słowa ruszył przed siebie, zostawiając dziewczynę samą sobie. Ola, w tym czasie, stała zaskoczona, wpatrując się z niedowierzaniem, w oddalającą się postać Lee. Jeśli myślała, że była wystarczająco oszołomiona, to wyznanie Taemina, przebiło wszystko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz