Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 25






Jak, tylko Taemin wyszedł z konferencji prasowej, reszta zespołu, nie wiedziała, co ma w danym momencie począć? Każdy wyczekiwał jakiejkolwiek reakcji Jinkiego, który miał we wszystko wyjebane. Był ich liderem, więc jego obowiązkiem było, aby zakończyć tę całą farsę. Jednak tego nie zrobił i po jego zachowaniu, można było się domyślić, że nie zamierzał, tego robić.
W końcu Jonghyun, nie mogąc dłużej znieść fali pytań, kierowanych do nich, jako jedyny odważył się wstać i ukłonić, w stronę zaintrygowanych reporterów.
- Bardzo przepraszamy za jego zachowanie, mamy nadzieje, że go zrozumiecie. - Kim zmarszczył lekko swoje powieki, gdy w trakcie rozglądania się po tłumie, blask fleszy, oślepiał jego oczy.
Był zirytowany tą głupią modą, na przepraszanie wszystkich fanów, reporterów, tylko dlatego, że miało się swoje zdanie. Rozumiał posiadanie szacunku do innych, ale czasami wyglądało, to bardziej, jak przepraszanie swojego wszechmocnego pana, niżeli człowieka, równego sobie.
- Jak pan, będący menadżerem Shinee, wyjaśni tę sytuację? - odezwał się jeden z reporterów, gdy za zgodą menadżera, jeden z ochroniarzy, podał mu mikrofon. - Czyżby ta tajemnicza dziewczyna, co uciekała z Onew, miała coś wspólnego z Taeminem? Wasz najmłodszy członek zespołu, dość podejrzanie zareagował, na słowa swojego lidera. Proszę, o szczerą wypowiedź! - opiekun zespołu, westchnął głośno i ochryple, będąc równie zirytowanym, całym zamieszaniem, co reszta uczestników.
- Nic mi nie wiadomo, na ten temat. Dopóki nie dzieją się skandale, nie interesuję się ich życiem towarzyskim, więc to wszystko. Dziękuje za przybycie i do widzenia. - odparł krótko i pożegnał się ukłonem, wraz z całym zespołem. Gdy wszyscy wychodzili z pomieszczenia, tłum reporterów zawrzał ponownie, przepychając się, aby podjąć próbę zdobycia więcej informacji. Na szczęście będący tam ochroniarze, w porę utworzyli ze swoich ciał mur, nie pozwalając zawziętym reporterom, zbliżyć się do zespołu.
- Co ten Onew wyprawia?! Przecież teraz wyjdzie, większy chaos! - menadżer burknął zły, kręcąc z niedowierzaniem głową na boki. Obok niego, szedł równie zdegustowany Minho. Był pewien, że zna swojego przyjaciela, jak własną kieszeń. Dzisiaj doszło do niego, że tak nie jest, gdy Jinki, swoimi słowami, naraził siebie, jak i Olę, na nagonkę medialną. Co prawda, na szczęście, o dziewczynie, nikt nic jeszcze nie wiedział i oby tak zostało. Jeśli jednak media złapią trop, blondynka może znaleźć się, w dość nieprzyjemnej sytuacji, bowiem wtedy każdy fan, dowie się, o jej osobie.
Wszyscy szli długim korytarzem, kierując się szybkim krokiem, do ewakuacyjnych drzwi wyjściowych, przy którym stał Van zespołu. Im szybciej się w nim znajdą, tym uda się im uniknąć, natrętnych reporterów. Zapewne Taemin, już się tam udał i na nich czekał.
Oby...
- Nie wiem. Sam nie mogę zrozumieć, dlaczego Onew, to powiedział. - Choi westchnął i stanął z menadżerem, obok Kibuma i Jonghyuna, którzy stali z równie zdegustowanymi minami.
- Nadal nie rozumiesz, dlaczego to powiedziałem? - wszyscy odwrócili swoje głowy w bok, widząc podchodzącego do nich Onew.
Szedł cały czas z tyłu, jakby chcąc przedłużyć czas, przed ewentualną konfrontacją z całym zespołem i menadżerem. Miał świadomość tego, jak pochopny krok wykonał.
- Widzę, że nikt tego nie załapał... - westchnął cierpiętniczo, odwracając wzrok w bok. 
- Czego niby?! - Minho, zmarszczył brwi, będąc złym na przyjaciela, jak i cała reszta. - Tego, że jednak nas oszukałeś i nadal czujesz, coś do Oli?! - prychnął zły. Jonghyun i Key, przytaknęli mu głowami, patrząc z urazą, na lidera. - Onew do cholery! Byliśmy, o krok od tego, aby wszystko się wyjaśniło! Przecież wszystko wcześniej ustaliliśmy, co powiemy, gdy reporterzy, będą wypytywać Taemina, lub ciebie! - brunet wymachiwał ze złością rękoma, obawiając się, o przyszłość przyjaciółki, jego dziewczyny.
- Tak wiem, ale...
- Skoro wiesz, to dlaczego postanowiłeś skorzystać z okazji, gdy jako pierwszemu, zadali ci pytanie?! - Minho, wtrącił mu się w zdanie.
- Po co odpowiedziałeś, że Ola, to twoja dziewczyna?! - dodał głośniej, gdy jego pierś, unosiła się gwałtownie i opadała, niczym u rozjuszonego koguta. - Nie mogłeś tego po prostu przemilczeć?!
- Albo powiedzieć prawdę, że była, to przyjaciółka? - wtrącił nagle Jong, po czym zamilkł, gdy ujrzał piorunujące spojrzenie Minho, który był naprawdę wściekły, na Jinkiego. Jonghyun, jak i Kibum, poniekąd to rozumieli, bowiem Lee, dość nieumyślnie naraził Olę, a przy okazji mógł także narazić i Martę. Stąd zapewne brała się furia Choi.
- No właśnie... Mogłeś powiedzieć prawdę, że to była przyjaciółka. Przy-ja-ciół-ka! - Minho, dobitniej przeliterował ostatnie słowo, nie przejmując się morderczym wyrazem twarzy Lee. - Gdy oboje z Olą, byliście wczoraj w dormie, uspokajałem Martę, że nic się, między wami nie wydarzy. Bo sam wiele razy zapewniałeś, że nic do niej, nie czujesz... - czarnooki zszedł nieco z tonu, gdy poczuł na ramieniu dłoń menadżera, a na drugim Jonghyuna, jakby bali się, iż ten zaraz wszcznie bójkę. - Przypominam ci Jinki, że plan był taki, aby na nowo połączyć Taemina i Olę, a nie jeszcze bardziej rozpierdalać ich związek! - dodał zły, nie spuszczając z oczu poważnej i lekceważącej miny lidera.
- Minho, spokojnie. Dajmy mu się wytłumaczyć, dlaczego postąpił tak, a nie inaczej. - menadżer wtrącił się w końcu, odsuwając za ramię, rozjuszonego bruneta.
- Dziękuję ajushi. - Jinki, westchnął ciężko, przeczesując swoje jasnobrązowe włosy do tyłu. - Słuchajcie Minho, Jonghyun i Key... Zrobiłem to, aby ją chronić. Myślałem, że Taemin, postanowi zrobić po swojemu, a nie tak, jak to zaplanowaliśmy. Przecież on nadal jest przerażony tym, że Jisoo, lub Minju, opublikują jego zdjęcie z Olą! Poza tym, ile razy on zmieniał zdanie, hmm? Czułem, że aby ochronić Olę, skłamie, że jest z Jisoo.
- Aha, czyli uznałeś, że lepiej będzie, jeśli to ty zrobisz, po swojemu, a nie tak, jak ustaliliśmy?! - Choi ponownie zakpił, kręcąc z niedowierzaniem głową. Co on teraz powie Marcie?! Nie chciał wyjść na kłamcę! Tym bardziej, iż wiedziała, że Jinki, to jego najlepszy przyjaciel, ze wszystkich z zespołu i wie, o nim więcej, niż reszta. I vice versa, rzecz jasna...
- Onew, ty chyba naprawdę nie znasz Taemina. - do rozmowy w końcu wtrącił się Key. - Skoro coś ustaliliśmy, to powinniśmy byli trzymać się planu.
- Dokładnie! A nie wszystko schrzanić! - Choi ponownie warknął, co chyba każdego, nieco dziwiło jego zachowanie. Może udzielały mu się, przed okresowe humorki Marty?
- Minho uspokój się! - menadżer stanął naprzeciwko rozjuszonego rapera. - Odejdź na bok i weź dwa głębsze wdechy. - rozkazał mu. Minho, wykrzywił w niezadowoleniu swoje usta, a jego nozdrza falowały wściekle.
Posłusznie odszedł na bok. Złapał się rękoma, za biodra, odchylając głowę do tyłu. Westchnął ciężko, próbując uregulować nierówny oddech.
- Aish! Muszę zadzwonić do Marty. Spytam się co z Olą. Przy okazji się wytłumaczę... - powiedział zirytowany, po czym poszedł przed siebie, przykładając komórkę do ucha.
- Pantofel... - Jonghyun, zachichotał pod nosem, po chwili jęcząc z bólu, gdy Key dźgnął go łokciem w żebra.
- Gdybyś miał laskę, też czułbyś potrzebę, wytłumaczenia się, z pewnych rzeczy...
- Chwila moment... - menadżer zmarszczył swoje czoło, na słowa podopiecznych. - Czyli dobrze podejrzewałem, że nie tylko Taemin, ma dziewczynę, ale też i Minho... - mentor pokiwał głową, na boki, będąc zaskoczony faktem, że jednak, dość dobrze zna, swoich podopiecznych. - To ta dziewczyna, z agencji sprzątającej? - mężczyzna popatrzył wyczekująco, po trzech piosenkarzach. Kibum i Jonghyun, pokiwali głowami, głupio się uśmiechając.
Gdyby ich menadżer wiedział, co się wyprawiało, odkąd znali dziewczyny, zapewne ochoczo zgłosiłby kandydaturę, na Koreańską wersję Mody na sukces.
- Tak. Marta, to przyjaciółka Oli. Tak się złożyło, że ona jest z Minho, a Ola, z Taeminem... - Onew odpowiedział w końcu menadżerowi, gdy w tym czasie, spod zmrużonych powiek, patrzył w stronę, oddalającego się bruneta.
- A nie z tobą? - sarknął z przekąsem Jong.
- Spierdalaj gadzie! - Lee warknął i ruszył w stronę drzwi, za którymi, chwilę temu zniknął Choi, pozostawiając oniemiałego menadżera i roześmianych Kimów.







*






Gdy Minho, nie dodzwonił się do Marty, po prostu wsiadł do Vana, obok rozjuszonego Taemina. Popatrzył na niego smutno, gdy ten podpierał podbródek na ręce, patrząc zamyślony, przez szybę, w tylko sobie znany punkt.
Jak, tylko Jinki, wsiadł do auta, szatyn wręcz od razu spiorunował go wzrokiem. Następnie zakpił i przekręcił głowę w bok, czując obrzydzenie, na jego widok. Onew westchnął i usiadł się, obok menadżera, aby ustalić z nim pewne sprawy.
Key i Jong, usiedli się tuż obok Minho i Taemina. Popatrzyli smutno na najmłodszego chłopaka, aby zwrócić swój wzrok, na zdegustowanego Choi. Nadal w jego oczach buzowała złość. Jonghyun i Key uważali, że nieco z nią przesadzał, bowiem stali pomiędzy racją, dla Onew, a Taemina.
Gdy kierowca zawiózł ich do agencji, wszyscy pożegnali się z menadżerem. Ten obiecał im, że porozmawia z Jisoo, aby wyjawiła całą prawdę. Cały zespół miał nadzieję, że dziewczyna w końcu odpuści sobie, to dziecinne mszczenie się i okaże szczerość. To mogłoby pomóc, przywrócić harmonię w związku Oli i Taemina.
Piosenkarze zmierzając do swojego auta, nagle zauważyli, jak Taemin, odcina się od nich i kieruje się, w przeciwną stronę. Każdy stanął ze zdziwioną miną, patrząc za oddalającym się Lee.
- Halo? Taemin! Auto jest tutaj! - sarknął Jong, marszcząc brwi.
Lee odwrócił się w jego stronę, z ponurą miną, po czym zmierzył wzrokiem pozostałą czwórkę mężczyzn.
- Wiem!
- Skoro wiesz, to dlaczego idziesz w innym kierunku?! - Jong, ponownie sarknął, wyciągając ręce na boki, aby wzruszyć ramionami, w formie niezrozumienia logiki Tae.
- Muszę pobyć sam. Niedługo wrócę... - Taemin, burknął zły, idąc dalej przed siebie. Gdy na parking zajechała taksówka, mężczyźni odetchnęli z lekką ulgą. Znali owego taksówkarza i wiedzieli bardzo dobrze, że gdy Lee chciał pomyśleć, udawał się na przejażdżkę. Czasami też zostawał zawożony, w tylko sobie znane miejsca, aby pomyśleć i się wyciszyć.
- Oby tylko, nic mu się nie stało, albo nie zrobił, czegoś głupiego. - Key westchnął z troską, o przyjaciela, patrząc na odjeżdżający, żółty pojazd.
- Nic mu nie będzie... - Jinki, wtrącił dość suchym tonem, wsiadając na miejsce kierowcy, aby poprowadzić auto. Wolał nie dawać rozjuszonemu Minho, tego przywileju. Jeszcze rozjechałby niechcący ludzi, zwierzęta, bądź jakieś przydrożne drzewko...
- Dobra! Też siadam z przodu! - zarządził starszy Kim, czym prędzej siadając, na przednim siedzeniu auta. Choi i drugi Kim, usiedli się z tyłu, przekręcając oczyma.
Cała droga powrotna mijała w milczeniu. Może jedynie Jonghyun i Key, odezwali się kilka razy, gdy Minho i Onew, co jakąś chwilę, mierzyli się hardym wzrokiem, we wstecznym lusterku. Ta walka na spojrzenia zakończyła się dopiero wtedy, gdy dojechali na miejsce i w milczeniu, udali się do swojego mieszkania. Zdążyli wejść do przedpokoju, gdy telefon Choi się rozdzwonił. Raper, jak poparzony, wyjął urządzenie z kieszeni długiego płaszcza, odbierając połączenie.
- Hej skarbie! Dzwoniłem, bo niedługo wpadnę, aby wyjaśnić całą sytuację, jaka wydarzyła się na konferencji! - Minho, westchnął ze skruchą, ignorując kpiące spojrzenia pozostałej trójki. Wyczytując nieme słowo ,, Pantofel '' z ust Jonghyuna, miał ochotę rzucić w niego, swoim butem. - Ola, pewnie jest załamana, co? - dodał, nie podejmując próby rozbierania się i zgładzenia Jonghyuna.
- Minho! Ona wybiegła z domu, gdy byłam w łazience! - brunet, aż cały się spiął, słysząc zrozpaczony głos ukochanej. - Właśnie chodzę, po okolicy i jej szukam! - dodała, przez co brunet, dopiero teraz zarejestrował dźwięki w tle, tętniącego życiem Seulu.
- Gdzie teraz jesteś? Przyjadę po ciebie. - Minho, pośpiesznie zabrał Jinkiemu, kluczyki od auta, gdy ten, chciał je właśnie odłożyć, do specjalnego koszyczka. Następnie nie zwracając uwagi, na pytania reszty, wybiegł z mieszkania, uzgadniając z Martą, jej miejsce położenia.








*







Zrozpaczona Marta, stała na chodniku, przy sklepach modowych, rozglądając się dookoła za Minho. Było dość dużo ludzi na ulicach, więc obawiała się, iż narazi bruneta na fanów. Tym bardziej, że zwracała na siebie uwagę, swoją innością. Nie chcąc być dłużej, dla innych, obiektem zainteresowań, nasunęła biały szalik na nos, odwracając się, gdy ktoś ją mijał. Przeszło jej nawet przez myśl, aby zacząć wypytywać przechodniów, czy widzieli blondwłosą dziewczynę, innej narodowości. Może wtedy szybciej, udałoby się jej znaleźć Olę? Najgorsze, było to, że nie odbierała, ani nie odpisywała na wiadomości.
Marta, w pewnym momencie, dostrzegła w tłumie wysokiego mężczyznę, idącego w jej stronę, dobrze jej znanym krokiem. Miał on ubraną czarną czapkę z daszkiem, ciemne okulary, a twarz miał zasłoniętą białą maseczką. Do tego był ubrany w długi i bawełniany czarny płaszcz, oraz białe adidasy. Mimo, iż wiele osób mijało ją, w podobnych stylizacjach, to od razu wiedziała, że zmierza ku niej Choi Minho. Gdy brunet był bliżej niej, zwolnił kroku, po czym chwycił ją za dłoń i szybkim krokiem pociągnął za sobą, w pierwszy lepszy zaułek, aby ukryć się, przed ewentualnymi ciekawskimi spojrzeniami. Gdy, byli już, przy białym samochodzie, oparł dziewczynę plecami, o drzwi, stając naprzeciwko niej. Widok zapłakanej brunetki, przyprawił go, o większą złość do zaistniałej sytuacji, jak i chęć przytulenia jej mocno do siebie. Nie mogąc się powstrzymać, rozejrzał się dookoła, a następnie przytulił do siebie mocno, zaskoczoną brunetkę.
- Minho, bo ktoś nas zobaczy... - wyszeptała płaczliwym głosem, jednak mimo to, mocno się w niego wtuliła. Teraz bardzo, tego potrzebowała.
Choi zsunął na brodę maseczkę, patrząc na nią smutno, gdy lekko się odsunął. Pragnął pocałować brunetkę i schować ją w swoich ramionach, widząc ją taką zapłakaną. Jednak taki czyn, z jego popularnością i prawie w centrum Seulu, był bardzo ryzykowny. Już sam fakt, że ją przytulał, mógł zostać, przez kogoś uchwycony, a wtedy wybuchłby kolejny skandal. Tym razem z nim i Martą, w roli głównej.
- Minho? I co teraz zrobimy? Ola, po tym, co usłyszała na konferencji, zaczęła płakać. Ona boi się, że to już koniec, rozumiesz?! - brunetka załkała, przez co brunet, ponownie wtulił ją mocno w siebie. W międzyczasie bacznie obserwował okolicę, aby w porę dojrzeć ewentualne zagrożenie. - Postanowiłam, dać jej jakieś chusteczki, bo poprzednie się skończyły. - Marta, tłumaczyła drżącym głosem, odsuwając się nieco od Choi. Nasunęła mu delikatnie maseczkę na nos, nie chcąc, by został rozpoznany. - Poszłam, więc do łazienki i zaczęłam je szukać. Gdy wróciłam do salonu, jej już tam nie było. Gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, domyśliłam się, że gdzieś uciekła...
- Spokojnie, znajdziemy ją. - westchnął i zmarszczył swoje czoło, gdy pewne kropki, zaczęły mu się łączyć w głowie. - Chwila moment... - Minho, odsunął się całkowicie, w dalszym ciągu marszcząc swoje brwi. - Taemin, też kilka minut, po konferencji, pojechał gdzieś taksówką. Może się zmówili?
- Tak myślisz? - zielonooka patrzyła z zaskoczeniem na rapera, samemu kalkulując jego słowa w głowie. - Nie no! Po prostu świetnie! Ci którzy, albo nigdy nie odbierają telefonów, albo mają wiecznie go wyłączony, gdzieś sobie zniknęli, gdy reszta się zamartwia! Przecież szukanie ich, będzie przypominało szukanie igły, w stogu siana!
- Masz rację, to będzie trudne. - westchnął, po czym zachęcił ruchem głowy, aby oboje wsiedli do samochodu, gdy w zaułku, pojawiło się kilka osób.







*






- Minho? A może poszukamy ich w miejscach, w których lubią przebywać? - Marta, odezwała się nagle, gdy wraz z Minho, przemieszczali się samochodem, po ruchliwych ulicach Seulu. Zdążyli sprawdzić kilka miejsc, w których Ola, lub Taemin, bądź oboje, mogliby się potencjalnie znajdować. - Założę się, że Taemin, pokazał jej parę takich miejsc i Ola, mogła udać się, do któregoś z nich. Tak, jak zapewne Taemin...
- Ja, to cały czas mam przeczucie, że oboje postanowili się razem spotkać. To podejrzane, że Taemin, odjechał taksówką, prawie w tym samym czasie, co Ola, wyszła z domu.
- Oby tak było... 
- Nie martw się maluszku. Znajdziemy ich... - Minho, uśmiechnął się czule, po czym chwycił leżącą na udzie dziewczyny dłoń, ujmując ją, w tę swoją, aby dodać jej otuchy.
Cieszył się, że dziewczyna przestała już płakać. Nie chciał, aby po zbyt intensywnym płaczu, rozbolała ją głowa, lub miała zaniżone samopoczucie, opuchniętą twarz i oczy. Mimo wszystko, rozumiał jej reakcję, bowiem sam martwił się, o swojego przyjaciela. Gdyby wyznał chociaż, gdzie zamierza oddać się myślom, na pewno byłoby, o wiele łatwiej znaleźć go, bądź Olę...
- A jeśli ich znajdziemy, to co zrobimy? - raper dodał, zerkając na zamyśloną brunetkę.
- Cóż, można by było ich obserwować, w bezpiecznej odległości. Gdyby zaczęło robić się nieciekawie, wtedy byśmy zainterweniowali. 
- Szkoda, że w poniedziałek zaczynamy trasę. Akurat mam genialny pomysł, na pogodzenie ich ze sobą. - Minho, westchnął z lekkim zawodem.
- Jaki?
- Cóż... Moglibyśmy, zamknąć ich razem, w naszym nowym dormie i nikomu, nic nie powiedzieć. - mężczyzna zaśmiał się, oczami wyobraźni widząc, co by się tam mogło dziać.
- Ola i Taemin, sam na sam, w tak wielkim domu... Yhym, ja już wiem, co by się tam działo! - Marta, popatrzyła na Minho, z udawanym oburzeniem. Aby dodać dramaturgii, skrzyżowała nawet ręce na piersi, co jeszcze bardziej rozbawiło czarnookiego.
- Kocie, znowu masz zbereźne myśli!
- Jak mi nie pomagasz, się ich pozbyć, to co mi się dziwisz? - Marta, palnęła głupio, z nutą sarkazmu, wpatrując się, przez boczną szybę pojazdu. Choi jednak, nie usłyszał tego w jej głosie, przez co zerknął na nią zaskoczony. Przez chwilę się, zastanawiał, czy dziewczyna miała w ogóle, świadomość swoich słów?! Cieszył się, że aktualnie stali, na czerwonym świetle, a dookoła nich, nie było żadnych samochodów. W innym przypadku, istniało ryzyko, że z tego szoku, mógłby spowodować, niebezpieczny manewr na drodze.
- Ymm, maluszku?
- Hmm? - dziewczyna spojrzała na niego z lekkim uśmiechem, co tylko utwierdziło Minho, w przekonaniu, że nie przemyślała swoich ówczesnych słów.
- Wytłumacz mi proszę, jak mam ci pomóc, w pozbyciu się zbereźnych myśli?
- Co?! - Marta, wręcz od razu, zaczerwieniła się, na ten gest. Nie rozumiała swojego zachowania. Skąd nagle się w niej wzięło, to onieśmielenie i rumieńce?
- No sama powiedziałaś chwilę temu, że ci w tym nie pomagam, więc pytam, jak mam to zrobić? - brunet uśmiechnął się szelmowsko, oblizując sugestywnie swoje usta. Gdy ujrzał zielone światło, ruszył do przodu, aby następnie stanąć, na pobliskim poboczu. Nie mógł przecież jednocześnie prowadzić auta i tak intrygującej rozmowy, jak ta. Skoro już przypadkowo rozpoczęli ten temat, to miał zamiar, go pogłębić. Kto wie? Może ich związek, zdobędzie kolejny poziom?
- Nie wierzę, że z tematu Oli i Taemina, zeszliśmy na temat zboczonych myśli. I, to przeze mnie! - brunetka zakłopotała się, gdy Minho, zaciągał ręczny. Zerknęła na niego, z szybko bijącym sercem, gdy ten przekręcił się na bok, zerkając na nią, z szerokim i czułym uśmiechem.
Marta, była bardziej, niż pewna, że na ten widok, miała zaskoczony wyraz twarzy, rozszerzone źrenice i rumiane policzki.
- Skarbie... - raper zaczął czule, ujmując dłonią jej rumiany policzek. Zaczął leniwie, wodzić po nim kciukiem, drugą dłonią ujmując tą jej, drobną i chłodną. Nie wiedział, jak to się działo, iż brunetka miała zawsze chłodne dłonie i stopy. Podobno ludzie z taką przypadłością, byli dobrzy w łóżku. Tak bynajmniej, brzmiało pewne powiedzenie. Jeśli tak jest, to raper jeszcze bardziej, nie mógł się doczekać, gdy posuną się w związku, o krok dalej.  - Ja wiem, że szukamy Oli i Taemina, ale skoro ten temat się napatoczył, to chcę, byś coś wiedziała. - ciemne oczy Minho, wpatrywały się z czułością, w te jasne. - Domyślam się, że nie chcesz, aby wszystko szybko się toczyło, w naszym związku. Myślę jednak, że jesteśmy, na tyle dorośli, aby znać nasze potrzeby. Oboje dawno nie byliśmy w związku i przez to, czujemy większy popęd seksualny. To normalne. - westchnął troskliwie, po czym musnął czule usta dziewczyny.
- Widzisz? Tylko cię pocałowałem, a twoje oczy, już błyszczą, od narastającego podniecenia. Moje zapewne też... - brunet przygryzł dolną wargę, nie mogąc się powstrzymać, od lustrowania wzrokiem, lekko rozchylonych ust brunetki. Były drobne, ale tak pociągające, że miał ochotę, ciągle je całować. - Jak dla mnie, trzymanie się zasad, że jest za szybko, na pieszczoty, czy seks, bądź jeszcze nie wypada, jest bez sensu... Ale! Oczywiście, nie poganiam cię z niczym. Nadal mam zamiar czekać, aż będziesz gotowa, aby pójść ze mną, o krok dalej. - Minho, ponownie pogładził rumiany policzek dziewczyny, przez co ta, aż cicho westchnęła, na tę czułą pieszczotę. Prawie rozpłynął się na ten widok, czując w głębi duszy, że jeśli już do czegoś, między nimi dojdzie, będzie to, bardzo wyjątkowa chwila. - Aczkolwiek nie ukrywam, że mam ogromną ochotę, aby pozbyć się z twojej głowy, tych zbereźnych myśli, bądź je spełnić... - dodał niskim i głębokim głosem, prawie ocierając ich nosy, o siebie. Jego dłoń, automatycznie dotknęła kolana dziewczyny. Podjechał nią nieco w górę, pod rozchylony płaszcz, aż do połowy uda. Wywołał tym, automatyczny odruch brunetki, która z cichym westchnieniem, od razu ścisnęła swoje nogi.
Choi przygryzł dolną wargę i odsunął swoją dłoń, czując narastające pożądanie. Może, to i lepiej, że ponownie nie będą się widzieli, przez prawie trzy tygodnie? Oboje nieco ochłoną ze swoim pożądaniem. Chyba, że będzie odwrotnie?
- Minho, wystarczy, bo to naprawdę pójdzie, o krok za daleko. Poza tym, przypominam ci, że poszukujemy dwóch uciekinierów i trzeba ich znaleźć... - Marta, westchnęła z nieco smutną miną, odsuwając lekko mężczyznę od siebie. Stanowczo zrobiło się jej, zbyt gorąco i to na pewno, nie była wina ogrzewania, w aucie. - Ale cieszę się, że szanujesz moje zdanie i nie naciskasz. - dodała zadowolona, uśmiechając się lekko. Wtedy rozum Minho, przejął nad głową kontrolę. Nie czuł się, przez nią odrzucony, ale doszło do niego, że w dalszym ciągu, byli na widoku i powinien był uważać na to, co robią. A bardziej, co on robił...
Gdy wygodnie usadowił się w fotelu, odblokował ręczny, a następnie ruszył pojazdem dalej. Uśmiechnął się tajemniczo pod nosem, gdy zerknął na rozbawioną dziewczynę.
Ogromnie się cieszył, że dzisiejszego dnia, ubrał długi i ciemny płaszcz. Przynajmniej mógł ukryć, przed Martą, swój wypukły problem w spodniach...
Szlag, by to!







*






- Uważaj na siebie, Taeminnie... - zaufany taksówkarz, u którego Taemin, często rezerwował transport, uśmiechnął się pokrzepiająco. Lee pokrótce wyjaśnił mu, dlaczego ma tak podły humor i był wdzięczny, że mężczyzna starał się, podnieść go, na duchu. Jednak bardzo dobrze wiedział, że póki sam, nie zdobędzie nadziei, że będzie wszystko ok, złe emocje, w dalszym ciągu, będą zżerały go od środka.
- Dobrze. Do zobaczenia! - szatyn odparł ze smutnym uśmiechem, wychodząc z samochodu. Gdy dany pojazd odjechał, ruszył przed siebie, narzucając na głowę, kaptur kurtki zimowej. Idąc spokojnym krokiem, z przyjemnością wdychał zimne powietrze, w swoje płuca. To go nieco uspokajało.
Spojrzał w pochmurne niebo, w głowie próbując sobie wszystko, logicznie poukładać. Zastanawiał się, czy to co powiedział Onew, odnośnie Oli, było prawdą? Słowa, że jest jego dziewczyną, dręczyły go tak mocno, że aż kipiał ze złości. Przecież, to nie miało ani sensu! Był bardziej pewien tego, że była, to bujda... Blondynka, na bank, nie zmieniłaby od razu, swojego frontu zainteresowań! Taemin, w głębi duszy wiedział, że taka nie jest, jednak... Obawy był silniejsze i nie potrafił się ich wyzbyć.
Szedł dalej drogą, która prowadziła, przez nieduży lasek. Co chwila kopał, przed siebie, jakąś szyszkę. Mimo cichego wiatru i śpiewających ptaków, nie potrafił się do końca uspokoić. Miał ochotę coś rozwalić, więc może jednak lepszym pomysłem, byłoby pojechać na siłownię, niż tutaj? Pomęczyłby worek treningowy i może to, pomogłoby mu wyzbyć się, wszystkich negatywnych uczuć?
Taemin, stanął, jak wryty, gdy wodząc wzrokiem, za kopniętą szyszką, jego oczom ukazała się kobieca sylwetka, stojąca przy samym brzegu klifu.
Gdy dziewczyna odwróciła się, w jego stronę, jego podejrzenia, kim może być, sprawdziły się.
To była Ola.
Polka także stała, jak wryta, patrząc na niego, ze zdziwieniem. Chociaż tak naprawdę nie powinna była, skoro znajdowała się w miejscu, często uczęszczanym, przez niego. Dlatego też, nie rozumiał jej reakcji. Przecież, sam jej mówił, że to jego miejsce i zawsze tutaj się pojawia, gdy ma jakieś trudności w życiu. Więc, albo była tu przypadkowo, albo specjalnie, czekając z nadzieją, że się pojawi.
Taemin, przełknął nerwowo ślinę widząc, jak dziewczyna spuściła swój wzrok, a następnie ruszyła w jego kierunku. Nagle przyspieszyła kroku, jakby miała nadzieję, że chłopak jej nie zaczepi. Jednak Lee miał inne plany i skoro miał szansę, na konfrontację, to zamierzał ją wykorzystać.
- Poczekaj. - odezwał się hardo, nie spuszczając z niej wzroku. Teraz, gdy była bliżej niego, był w stanie ujrzeć, że płakała i była mocno roztrzęsiona. Zaczął się zastanawiać, czy było, to spowodowane faktem, że jednak go zraniła? Czy może strachem, że role się odwróciły i teraz, to on, miał prawo czuć się zranionym? - Skoro już tu jesteś, to może coś mi wytłumaczysz? - szatyn stanął naprzeciwko Oli, mierząc ją beznamiętnym spojrzeniem. Próbował coś wyczytać, z tych zapłakanych oczu dziewczyny, które wywoływały bolesne kłucie, w jego sercu. - Dlaczego Onew, nazwał cię swoją dziewczyną? - dodał dość kpiąco i patrząc na nią gniewnie. Widział, jak jej oczy, coraz bardziej błyszczą, od nowych łez. 
- Nie wiem... - Ola, szepnęła drżącym głosem, a po jej policzkach, spływały słone łzy.
- Nie wierzę, że nie wiesz... - burknął.
Miał świadomość, że właśnie ją ranił, swoim podejściem, ale jak on sam, miał się czuć?! Z Jisoo, nie zrobił nic złego, nie mając szansy się wytłumaczyć. Dopiero zrobił to, na konferencji, gdy Ola i Jinki, wspólnie spędzili noc, w nowym dormie. Nikt, prócz nich, tak naprawdę nie wiedział, co się tam działo. A później, na konferencji prasowej, dostał w twarz wieściami, że Ola, jest dziewczyną Onew. Jak mógł nie być wściekły?! Robił wszystko, aby ją ochronić, a tymczasem wychodziło, na to, że sama prawdopodobnie go zdradziła!
Z drugiej zaś strony, zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że coś było nie tak i taki tok myślenia, nie miał sensu. Może Onew zrobił, to po to, aby ich chronić? A może dlatego, aby mu dogryźć? Wiedział, bardzo dobrze, że Ola, w dalszym ciągu mu się podoba. Miał prawo mieć obawy i myśli, że szatyn, chce odsunąć go, od dziewczyny. Sam siebie ganił w myślach, że aktualnie całą swoją złość, próbuje wylać na Olę, która być może, jest niczemu winna? Powinien jej ufać, a tymczasem przeżywał emocjonalny kalejdoskop, czując się tak, jakby był między młotem, a kowadłem.
- Nie mam ochoty, z tobą rozmawiać. Nie teraz, gdy jesteś zdenerwowany myśląc, iż jestem dziewczyną Onew. Co nie jest prawdą... - odparła drżącym głosem, a w jej oczach pojawił się kolejne łzy. Gdy próbowała go wyminąć, ten chwycił ją za ramię, zatrzymując tym ruchem, przy sobie. - Puść mnie...
- Nie.
- Puść.
- Nie zrobię tego, dopóki wszystkiego sobie nie wyjaśnimy! - Lee prawie krzyknął.
- Nie mam zamiaru cię słuchać, gdy podnosisz na mnie głos... - Ola, mruknęła ze złością. Następnie wyszarpnęła ramię z uścisku i szybkim krokiem, ruszyła przed siebie. Wierzchem dłoni, ocierała swoje łzy, mając już tego wszystkiego dość. Nie chciała płakać, przez niego. Nie kolejny raz.
Jakby tego było mało Onew, też odwalił piękne przedstawienie. Po cholerę nazwał ją swoją dziewczyną?! Ola, odnosiła wrażenie, że tymi słowami, jeszcze bardziej wszystko pokomplikował, między nią, a Taeminem. Dlaczego teraz, gdy po rozmowie z Martą, była w stanie uwierzyć, w każde wytłumaczenie piosenkarza?
- Skoro nie jest, to prawdą, to chcę wytłumaczenia, dlaczego Onew, to zrobił?! - Ola, usłyszała krzyk za sobą, a następnie szybkie kroki. Wiedziała, że nigdzie nie ucieknie, przed goniącym ją Taeminem. Zatrzymała się, pozwalając chłopakowi, ponownie stanąć naprzeciwko niej. Jego oczy, także były zaszklone i zaczerwienione. On również cierpiał. - Ola, proszę... Porozmawiajmy. - blondynka spojrzała w dół, gdy mężczyzna ujął jej drżące dłonie, a następnie uniosła wzrok ku górze. Jego pociemniałe od złości oczy, lustrowały ją uważnie.
- Ja naprawdę chcę wiedzieć, dlaczego Onew, nazwał cię swoją dziewczyną... Doszło między wami do czegoś, gdy byliście w dormie? - warknął, nie pozwalając się wyrwać Oli, gdy ponowiła próbę ucieczki.
- Taemin, po pierwsze, to mnie puść, bo to boli! - tym razem, to blondynka warknęła, w jego stronę. Gdy Lee poluzował uścisk, patrząc przepraszająco, wyrwała z niego swoje ręce. - Już ci powiedziałam, że nie mam pojęcia, dlaczego Onew, to zrobił. Spytaj się go, o to, bo sama jestem w szoku! - dodała hardo, zaciskając dłonie w pięści. - Poza tym Taemin... - zaczęła, uśmiechając się sztucznie. - Nie rozumiem, dlaczego się złościsz? Przecież sam całowałeś Jisoo! - między obojgiem zapanowała chwilowa cisza, przerywana odgłosami ptaków, szumem drzew i nerwowymi oddechami.
- Skarbie... - Taemin, westchnął ciężko i tym razem, delikatnie chwycił drżące i chłodne dłonie Oli. - Przecież wszystko wyjaśniłem, na konferencji. Chciała dać reporterom nasze zdjęcia i...
- A mogła je sobie dać! - Ola, wtrąciła się mu w zdanie. - Przecież możesz mieć, już dziewczynę. No chyba, że się mnie wstydzisz?
- To nie tak! Przecież...
- A jak?! - blondynka ponownie wtrąciła się w jego słowa, a po chwili ciszy, dodała. - A z resztą, daj mi spokój. - burknęła i ruszyła przed siebie, mając ochotę znaleźć się już, w domu. Niestety, była dość spory kawałek od niego i jedynym wyjściem powrotnym, był powrót taksówką. Nie chciała jednak na razie, żadnej wzywać, w obawie, przed rozpoznaniem Taemina.
- Nie wstydzę się ciebie, naprawdę! - usłyszała za sobą, przez co stanęła. Jej serce zabiło szybciej, na te czułe słowa, a oczy zaszły kolejnymi łzami. Skoro Taemin, się jej nie wstydził, to dlaczego postąpił tak, a nie inaczej?
Gdy ponownie ujrzała, przed sobą Lee, skuliła się w sobie. Tak, jak i ona, miał łzy w oczach i czuł ogromny ból.
- Po prostu... Zrobiłem całą tę szopkę, ponieważ nie chciałem, aby reporterzy zaczęli grzebać i pisać, na twój temat. A uwierz mi, byłabyś dla nich, bardzo ciekawym tematem. To chciałem ci, chwilę temu powiedzieć, ale nie dałaś mi szansy. - Lee szepnął, zaczesując kilka rozwianych blond kosmyków, za ucho dziewczyny. Uśmiechnął się lekko, gdy zadrżała na ten gest, zapewne przez fakt, iż miał chłodne dłonie. - Jeśli nadal mi nie wierzysz, to zapytaj Jisoo, jak było naprawdę. Była oburzona, że jej nie pocałowałem i menadżer miał jej i Minju, zagrozić końcem kariery, jeśli tego nie zrobi. Ja, będąc w domu, dopytam Onew, dlaczego zrobił z ciebie, swoją dziewczynę...? - Taemin, nie ukrywał, przed Olą, faktu, iż zacisnął mocniej swoje zęby. Odnosił wrażenie, że jego związek z Olą, przechodził jakiś pieprzony test, na wierność! Jakby już jego sytuacja, mocno nie namieszała w relacji...
- Nie mam zamiaru jej widzieć, ani o niej słyszeć...
- Skoro tak, to przynajmniej mi uwierz, że nic złego nie zrobiłem! - szatyn stanął jeszcze bliżej, zrozpaczonej blondynki. Ujął delikatnie rumiane policzki w dłonie, wpatrując się z uwagą w jej gniewne spojrzenie. Miał ogromną ochotę ją pocałować, ale duma i aktualna sytuacja, powstrzymała go od czynu.
- Ciężko, to zrobić bez dowodów, a przypominam ci, że wszystko widziałam, na własne oczy! - Ola, sarknęła zła, robiąc krok do tyłu, przez co czarnooki, musiał odsunąć swoje dłonie, od jej twarzy. Z jego ust wydobyło się westchnienie.
- Czemu akurat Marta i reszta zespołu, mi wierzy, a ty nie?! - patrzył na nią z żalem.
O proszę, zdążyłeś już ich przekonać, aby uwierzyli w twoją wersję?!
- Nikogo nie przekonywałem! Sami dobrowolnie mi uwierzyli! Ty zaś, jesteś przecież moją dziewczyną, więc powinnaś mieć, do mnie zaufanie, a tymczasem okazujesz jego brak! - Lee zaczął wymachiwać dłońmi, czując ponownie, narastającą złość.
Dziewczyna pobladła na jego słowa, bowiem trafiły w sedno. Taemin, poniekąd miał rację, ale przecież sam okazywał jej brak zaufania.
- Wiesz co Taemin? Sam mi go nie okazujesz, wierząc w słowa Onew, więc zacznij od siebie, a później wymagaj od innych... - dodała ściszonym i drżącym głosem. Czuła narastający ból w sercu, gdy ruszyła w stronę ścieżki leśnej, chcąc się, jak najszybciej stąd wydostać. Zamarła jednak, gdy Taemin, nagle chwycił ją za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Gdy wtulił ją w siebie mocno, dziewczyna czuła się tak, jakby Lee bał się, że gdy ją puści, ta zniknie.
- Puść mnie Taemin!
- Nie... - mruknął, jeszcze bardziej ją w siebie wtulając. - Gdybyś tamtego feralnego dnia, czekała na mnie grzecznie, przy windzie, wszystko by się ułożyło. Później, bym ci, o wszystkim powiedział, ale nie... Ty wolałaś pobiec za mną, ujrzeć cały ten udawany pocałunek, a następnie dać się złapać z Jinkim, reporterom. Gdyby do tego nie doszło, nie nazwałby cię swoją dziewczyną... I nie nocowałabyś z nim sama, w dormie... - głos Taemina, brzmiał na zawiedzony. - On cię do cholery lubi, więc skąd mogę wiedzieć, że do niczego, między wami nie doszło?! Zranieni ludzie, robią wiele rzeczy... - mruknął, a te słowa, jeszcze bardziej ubodły blondynkę. Zacisnęła mocno powieki, starając się ponownie nie rozpłakać. Jednak na marne, po tym, jak Taemin, kolejny raz ją zranił. Niedowierzała... Po prostu nie dowierzała, w to co ten człowiek wygadywał! 
Nagle mocno odepchnęła szatyna od siebie, prawie zataczając się do tyłu, od użycia, zbyt dużej ilości siły. Zmarszczyła ze złością swoje czoło, widząc zaskoczenie malujące się na bladej twarzy Lee.
- Czy ty mnie właśnie obwiniasz?! - blondynka w dalszym ciągu, była oszołomiona słowami ukochanego.
- To nie tak, po prostu uważam, że...
- Wiem, co uważasz Taemin, i szczerze? Teraz, to ja, powinnam cię obwiniać, że gdybyś mnie posłuchał, abyśmy nie całowali się, w sali tanecznej, dziewczyny ze Sparkle, nie miałyby naszego zdjęcia. A gdyby, go nie miały, nie byłoby całej tej szopki, jak ładnie powiedziałeś... - Ola, burknęła zła, kpiąc z całej sytuacji. Jej stoicki spokój, który zawsze starała się zachowywać, właśnie szlag jasny trafiał... -  Boli mnie to, że obwiniasz mnie, o wszystko! Ba! Nawet podejrzewasz, że między mną, a Onew, do czegoś doszło! - w oczach Oli, pojawiły się świeże łzy, zaburzając jej widzenie. - Tymczasem sam chcesz, abym uwierzyła ci, że udawałeś, że całujesz Jisoo, czego uwaga! Byłam świadkiem... Ty tak naprawdę Taemin? - cała drżała, nie wiedząc, czy to z chłodu, czy stresu, jaki fundował jej mężczyzna. - Martwiłam się, o ciebie, bo Jisoo, to krętaczka, a ty byłeś mocno zestresowany! Bałam się, że coś odwali. Jak widać, miałam słuszne podejrzenia... - westchnęła z żalem, patrząc z zawodem na szatyna. Po jego słowach, czuła się, jak ostatnia idiotka, a nic złego, przecież nie zrobiła! - Wiesz, co Taemin? Nie mam siły drążyć dalej, tego tematu i szczerze? Po tym co powiedziałeś, mam wątpliwości, czy nasz związek, ma w ogóle, jakikolwiek sens, skoro nie jest oparty, na zaufaniu... - dodała niepewnie, mając nadzieję, że chłopak przynajmniej zaprzeczy. Dałby jej tym, chociażby namiastkę nadziei, że jej słowa, są niesłuszne. Chciała usłyszeć ciepły głos, mówiący jej, że wszystko da się naprawić, a oni popracują nad swoim zaufaniem. Chciała poczuć miękkość jego ciała, dające jej wsparcie i otuchę, gdy w tym czasie jej ciało i umysł, przeżywały kalejdoskop emocji.
Owszem, to ona mogłaby wykonać pierwszy krok, ale nie teraz, gdy Lee ranił ją swoimi słowami. Pałeczka należała do niego i to on powinien był, przemyśleć swoje słowa.
- Skoro tak uważasz... - Lee mruknął niezadowolony, zaciskając mocno szczękę, gdy oczy, naszły mu łzami. Te Oli, od razu spłynęły po policzkach, po jego słowach, bowiem tego się nie spodziewała. Była pewna, że Lee zawalczy, o nią, a tym czasem... On wyraził zgodę, na jej powątpiewanie, co do ich związku...
Dziewczyna zwiesiła głowę, czując się tak, jakby jej świat się walił. Nie miała siły, aby walczyć. Mimo, iż rosnąca do Taemina, miłość, zachęcała ją do tego. Jednak, nie była w stanie tego zrobić. Zbyt mocno czuła się zraniona i zawiedzona. Co teraz się miało z nimi stać? Naprawdę się rozejdą?
- Czyli rozumiem, że to koniec, tak?
- Sama, to zasugerowałaś... Przecież i tak, jesteś już z Onew, prawda? - Taemin, zdążył to powiedzieć, gdy z zaskoczeniem dojrzał, jak z leśnej drogi, wybiega podminowana Marta, a obok niej zaniepokojony Minho. Zapewne musieli, co nieco słyszeć, bo oboje z Olą, mówili dość głośnym tonem, a echo przy skarpie i lasku, rozchodziło się, dość mocno.
- Czy ty oszalałeś?! - zbulwersowana brunetka, wtuliła w siebie zrozpaczoną Olę, gdy na słowa Lee, prawie ugięły się pod nią nogi.
- Ja oszalałem?! Przecież, to nie ja, jestem teraz z Onew! To nie ja, zasugerowałem koniec związku, przez brak zaufania, tylko ona! - czarne oczy Lee, pociemniały jeszcze bardziej. Serce biło mu niemiłosiernie szybko, przyprawiając tym, o ból w klatce piersiowej. Już sam nie wiedział, w co ma wierzyć... Czy nadal chce być, w tym związku, czy nie? Był już zmęczony całą farsą z Jang, a teraz doszła ta, z Onew. - Ola, nadal mi nie ufa i wierzy, że naprawdę całowałem się z Jisoo! A tymczasem, oczekuje ode mnie, że po byciu całą noc w dromie, sam na sam z Onew, uwierzę w jej słowa, że nie jest jego dziewczyną! - Taemin, zakpił, gestem dłoni pokazując na swoją głowę. 
- Ja już nie nadążam... - Ola, jęknęła szeptem, wtulając się mocno w przyjaciółkę. Była zrozpaczona, a rosnący ból głowy, tylko pogarszał całą sytuację.
- Taemin, idioto! Przestań ją obwiniać! Ona z nim nie jest! - brunetka karciła Lee, zaczynając gładzić po głowie i ramionach zrozpaczoną blondynkę. Miała ochotę wyrwać Taeminowi, jaja. Skoro w danym momencie ich nie miał, aby załagodzić sprawę, to po cholerę, mu one były?!
- To skoro rzekomo z nim nie jest, to po cholerę, to powiedział?!
- Taemin... - Choi wtrącił się spokojnym, ale stanowczym głosem. Podszedł bliżej kumpla, patrząc na niego z troską i powagą. Nie chciał, aby on i Ola, się rozeszli, przez ostatnie wydarzenia. Przecież, o to chodziło Jisoo, aby oboje się rozeszli, a sytuacja z Onew, tylko bardziej do tego nakręcała. - Marta, ma rację. Onew powiedział, że zrobił, to specjalnie, aby chronić Olę. - brunet uśmiechnął się słabo, zerkając z bólem na przyjaciółkę, wtulającą się, w jego ukochaną.
- Chronić ją? Przed czym niby? - Lee zakpił, a jego nozdrza falowały, niczym u wściekłego byka.
- Postanowił powiedzieć, że jest z Olą, ponieważ obawiał się, że mimo ustalonego planu, zmienisz zdanie i powiesz, że jesteś z Jisoo. Bał się, że zranisz, tym Olę, bo nie ukrywajmy, ale Jisoo, w dalszym ciągu, posiada wasze zdjęcie i może zrobić z nim wszystko... - Minho, patrzył niepewnie na przyjaciela, mając nadzieję, że wszystko zaraz się ułoży i razem z Olą, wybaczą sobie wszystko.
- Słucham?! - Lee patrzył na przyjaciela z niedowierzaniem. - Prędzej umrę, niż do tego dopuszczę! Atfu! - zakpił, niedowierzając w to, co właśnie oznajmił mu Choi.
- Ola, jak widzisz, mój przyjaciel, aż dostaje prawie torsji, na myśl, o byciu z Jisoo. Nadal uważasz, że naprawdę ją pocałował? 
- Po co, jej to tłumaczysz? I tak ci nie uwierzy... - Taemin, sarknął, wsuwając dłonie w kieszenie swoich spodni. Ola, odsunęła się od Marty, marszcząc groźnie swoje brwi. Naprawdę niedowierzała, że widzi przed sobą tego samego Taemina, z którym aktualnie była. Chyba jeszcze była... Bo prawda była taka, że w końcu żaden z nich, konkretnie tego nie przyznał, czy kończą wszystko, czy jednak nie? - Sama widziała wszystko na oczy, tak więc... Ja już sam nie wiem, jak mam jej, to udowodnić. Ona nawet uważa, że was, przekonałem do swojej wersji! - Taemin, warknął westchnął bez sił, nieco smutniejąc. - Kurwa mać! - jęknął żałośnie, łapiąc się za głowę, zginając w pół swoje ciało.
Następnie kucnął, pragnąc ukryć się, przed całym światem. Miał już tego, wszystkiego dosyć! Pragnął rozstać się z Olą, ale i do tego nie dopuścić. Czuł głęboko w sercu, że nie będzie w stanie przeżyć, bez niej, ani jednego dnia. Ona, zapewne także... Tym bardziej, że dzięki Marcie, uświadomił sobie, że ją kocha. Nie wiedział, czy blondynka czuje, to samo, ale był pewien, że na pewno darzy go ogromnym uczuciem. Jednak zraniony człowiek, tak nienawidził bólu, że jedyne co przychodziło mu do głowy, to odsunięcie od siebie wszystkiego, co go zraniło. Gdyby Taemin, tylko mógł cofnąć czas, nie pocałowałby Oli, w sali tanecznej i prawdopodobnie, wszystko byłoby dobrze. Ola, miała rację, że w takim miejscu, powinni byli uważać i co? I jego ignorancja, właśnie doprowadziła ich, do tego punktu kulminacyjnego, że oboje rozważali rozstanie...
Gdy Lee tak kucał, trzęsąc się cały z nerwów, ujrzał w pewnym momencie, przed sobą, buty blondynki. Następnie poczuł jej dotyk, na ramionach. Zaskoczony, tym gestem, uniósł swoją głowę, patrząc szklistym wzrokiem, w ten jej. Był równie zaczerwieniony i błyszczący od łez. Uważnie obserwował ruchy Polki, która także kucnęła naprzeciwko niego. Drżącymi dłońmi, ujęła jego policzki, ocierając mokre łzy kciukami. Lee w tym czasie, cały czas patrzył na nią, zaskoczonym wzrokiem, nie spodziewając się tego.
Przecież chwilę temu była na niego wściekła, on na nią także, a teraz? Jej oczy patrzył na niego z taką troską i nadzieją, jakby uświadomiła sobie, że jeszcze chwilę temu, ślepo wierzyła w to, co nie powinna.
- Taemin, ja... Naprawdę chcę ci uwierzyć. - zaczęła cicho, czując dłonie Taemina, na tych swoich. - Naprawdę jej nie pocałowałeś? - dodała cicho. Zaskoczenie ogarnęło jej twarz, gdy Taemin, zdjął w końcu jej dłonie, ze swoich policzków.
- Naprawdę myślisz, że byłbym zdolny, do czegoś takiego? Zrozum w końcu, że dla mnie, najważniejsze są uczucia, którymi cię darzę. - westchnął z bólem, patrząc głęboko, w ciemną zieleń oczu Oli. - Jeśli jednak, to nadal za mało, to naprawdę zapytaj Jisoo. Ona nie wie, że za każdym razem, przygryzam wargę, po pocałunku. Poprosiłem menadżera, aby z nią pogadał, aby powiedziała ci prawdę, gdybyś chciała ją usłyszeć.
- Słucham?! I mam uwierzyć, że od tak, ona mi ją wyjawi? Bez kolejnych kłamstw? - blondynka prychnęła z niedowierzaniem.
- Musi... W innym przypadku, menadżer zagrozi jej, że koniec kariery Sparkle...
- Taemin, to się nie trzyma kupy! - Ola, mruknęła, wstając na równe nogi. Taemin, zrobił, to samo, przez co teraz oboje mierzyli się wzrokiem. Marta i Minho, popatrzyli po sobie z westchnieniem, bowiem mieli już nadzieję, że kryzys owej pary, w końcu się zakończy. Cóż, plany się zmieniły... - Mam do niej iść i spytać się, czy wasz pocałunek, był prawdziwy?! Już samo to zdanie, brzmi absurdalnie! - Ola, wykrzywiła usta w niezadowoleniu, krzyżując na piersi swoje ręce. Widząc poważną minę Taemina, miała ochotę parsknąć śmiechem. On naprawdę, z tym nie kłamał! - Poza tym, jak ona mi, to udowodni, czy menadżerowi, skoro sam nie jesteś w stanie, tego zrobić? Co najważniejsze, na jakiej podstawie menażer uzna, że kłamie?
- Zrobi, to słowami. Tylko, ty wiesz, o tym, że przygryzam dolną wargę, po pocałunku, moje dwie byłe, które na bank nie znają Jisoo i menadżer. - odparł nieco skrępowany. - Wystarczy, że weźmiesz  Jisoo, pod włos słowami, że skoro się całowaliśmy, to wie, jak całuję i ma ci to powiedzieć, inaczej nie uwierzysz w nasz pocałunek. Jeśli powie, że zwyczajnie się odsuwam, to będzie oznaczało, że kłamie... - Lee tłumaczył jej, nie mając tak naprawdę lepszego pomysłu.
Gdyby miał więcej czasu...
- Bez sensu... - blondynka prychnęła, w dalszym ciągu uważając ten pomysł, za absurdalny. Wolałaby inną metodę udowodnienia jej, że pocałunek, nie był prawdziwy, niż ośmieszanie się, przed tą siksą...
Ola, zerknęła na dwójkę przyjaciół, stojących nieopodal. Kręcili z dezaprobatą głowami, aby przestała się opierać. Była ciekawa, czy sami, byliby tacy mądrzy, gdyby znaleźli się w identycznej sytuacji? To, było wręcz bardziej, niż pewne, że Martę, to trzeba by było, mieć na oku, aby przypadkiem nie wykastrowała Choi. No i ewentualnie nie poćwiartowała laski, na przykład Minju.
- Wszyscy mi wierzą, tylko nie ty... - Lee uśmiechnął się krzywo, ignorując oburzone prychnięcie dziewczyny. - Poza tym, jak będzie stała pod murem, bo sława jest dla nich ważna, to na bank tak zrobi...
- Czy ty masz mnie za idiotkę Taemin? Naprawdę mam iść się płaszczyć, przed Jisoo, aby dowiedzieć się prawdy? Nie ma na to, innego wyjścia? Przecież tam są kamery!
- Skarbie... - westchnął ciężko, łapiąc się za nasadę nosa. Ponownie czuł nasilającą się irytację. - Nie, nie mam cię za nią, ale skoro mi nie wierzysz, nie widzę innego wyjścia. Nim uda się cokolwiek znaleźć na taśmach z kamer, minie zbyt dużo czasu, a ja pojutrze wylatuję do Japonii. - dodał, zbliżając się ponownie do Oli. - W sumie, idąc twoim tokiem myślenia, też nie mam pewności, co do tego, co powiedział Onew i... Czy czasem, między wami nie zaiskrzyło, gdy byliście sami w dormie... - sarknął z ironią, patrząc na Olę, spod byka. 
Marta i Minho, słysząc te słowa, klepnęli się roztwartymi dłońmi w swoje czoła.
- S-słucham?! - Polka patrzyła na szatyna boleśnie, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszała. To, był chyba, jakiś żart... Swoimi słowami, wywołał w niej szok i dezorientację. Przez to, w dalszym ciągu nie mogła uwierzyć, że stoi przed nią, ten sam Lee Taemin, który zawsze darzył ją szacunkiem i czułością.
- Zrobisz, jak uważasz... - dodał, po czym wyjął telefon z kieszeni i ruszył, przed siebie, z zamiarem wezwania swojej ulubionej taksówki.
- Taemin, gdzie idziesz?! - mruknął niezadowolony Minho, patrząc, jak Lee mija go i stojącą obok niego, wściekłą Martę.
- Zostawcie mnie wszyscy w spokoju! - burknął wściekły, przyspieszając kroku.
- Niech ja go, tylko dorwę! - brunetka chciała pobiec, za oddalającym się chłopakiem, lecz Minho, chwycił ją stanowczo za ramię, aby kolejno mocno w siebie wtulić.
W tym samym czasie, spojrzał się w stronę zapłakanej Oli, która stała cała roztrzęsiona, wpatrując się w stronę, oddalającego się Taemina.
- Kochanie, to nic nie da, że mu coś teraz wygarniesz, albo nawet spoliczkujesz. W tym momencie, najważniejsza jest Ola i podjęcie próby, rozwiązania sporu, w ich związku. - brunet skinął głową, w stronę przyjaciółki. Ola, przyłapana na wpatrywaniu się w nich, z bólem w sercu, od razu odwróciła swój wzrok. Jakby nie była w stanie, na nich patrzeć. - Gdy, będziemy w Japonii, postaram się z chłopakami, jakoś to rozwiązać. - dodał ze smutnym uśmiechem, odsuwając się od brunetki. Gdy zrobił kilka kroków, w stronę blondynki, aby ją przytulić, niska dziewczyna zatrzymała go, chwytając jego silne ramię. Spojrzał się w jej stronę, czując ogromny ból w sercu, na widoczne łzy w jej oczach. Wręcz od razu wrócił myślami do momentu, gdy brunetka miała podobny wyraz twarzy, po przebojach Kibuma.
- Minho, proszę... Zróbcie coś, bo ja nie wyobrażam sobie, aby ta dwójka, była oddzielnie...
- Spróbuję skarbie... Spróbuję coś zdziałać z chłopakami. Teraz, musimy jedynie liczyć, na menadżera, a następnie na Jisoo. Może uda mu się ją przekonać, do wyjawienia prawdy? - westchnął ciężko, podchodząc z brunetką, do załamanej blondynki. Choi wręcz od razu, wtulił w siebie roztrzęsione ciało Oli, gładząc z przyjacielską czułością, jej plecy i głowę.
- Dziękuję za wsparcie Minho. - Ola, załkała żałośnie, jeszcze bardziej wtulając się w wysokiego mężczyznę. Jednak nie tego ciepła pragnęła. Nie tego ciała. Nie tych ramion i czułego dotyku... - Tobie także Martuś. - dodała, gdy poczuła, jak w jej plecy, wtula się niewysoka postać brunetki. Uśmiechnęła się lekko pod nosem, ciesząc się, że ma obok siebie, tak wspaniałych przyjaciół.
Gdy blondynka nieco ochłonęła, odsunęła się od pary, patrząc na nich z wdzięcznością. Mimo, iż serce bolało ją niemiłosiernie, a ból głowy uderzył ze zdwojoną siłą, to poczuła nadmiar dobrej energii. Zerknęła smutno w stronę, w którą poszedł Taemin, jakby mając nadzieję, że jednak zaraz ponownie pojawi się na horyzoncie. Nic takiego, jednak się nie wydarzyło...
Kalkulując sobie wszystkie słowa w głowie, zerknęła na Minho i Martę, którzy konwersowali na temat jej i Taemina. Minho, obejmował dziewczynę ramieniem, patrząc na nią z taką miłością, że Olę, aż zakuło serce, z lekkiej zazdrości. Nagle do głowy przyszła jej pewna myśl. Oczami wyobraźni, próbowała sobie wyobrazić, ich pierwszą kłótnię. Marta, bywała uparta i on także, także pierwszy konflikt, na pewno nie przejdzie bez echa.
- Ej? - westchnęła, czym zwróciła na siebie ich uwagę. - A gdyby wam, przytrafiła się taka sytuacja, co nam. Tyle, że Jisoo, byłaby Minju, a Onew... Key? To co byście zrobili? - zapytała zaintrygowana, patrząc z uwagą, na wtuloną w siebie parę. Marta i Minho, spojrzeli na siebie zaskoczeni, bowiem takiego pytania, to się nie spodziewali...
- Na pewno, nie udawałbym pocałunku i powiedział Minju, że jeśli da zdjęcia reporterom, to tak szybko, jak zostaną opublikowane, zakończy swoją karierę. - raper westchnął poważnie.
- Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że Taemin, działał pod wpływem stresu, więc cóż... Tonący brzytwy się chwyta, więc nie pomyślał i postanowił udać, że całuje Jisoo.
- Racja. Sądzę, że był tak przerażony tym, że zaraz wasze zdjęcie, obiegnie świat, że pewnie sam nie wiedział, co robi. Zrobił, to bo chciał zadbać, o twoje bezpieczeństwo Ola... Nie dlatego, że się ciebie wstydzi... - Marta, uśmiechnęła się pokrzepiająco do przyjaciółki, która marszczyła lekko swoje czoło, uważnie słuchając wszystkiego. Zastanawiała się, ile oboje z Minho słyszeli, że napomknęła, o tym, że Taemin, mógłby się jej wstydzić? Przy okazji analizowała każde słowo, przyznając nieco racji przyjaciołom, którzy stali przed nią, wtuleni w siebie. - A tak, wykorzystał fakt, że łączą ich fani, aby nie było podejrzane, że tu ''kręci'' z Jisoo... - Marta, poruszała dwoma palcami od rąk, imitując tym cudzysłów. - A tak na serio, ma dziewczynę. - brunetka dodała z westchnieniem, patrząc smutno na zdegustowaną przyjaciółkę. - Na twoim miejscu, pewnie udusiłabym Minju, aka Jisoo, ale z drugiej strony, starała się zaufać Minho, aka Taeminowi. A nie jakiejś siksie, mimo mocno zranionego serca. Chociaż wierzę, że to nie jest łatwe, ale cóż, w nerwach, człowiek robi wiele głupot i czasami złego. I jak powiedziałam wcześniej Taemin, zrobił to wszystko, dla twojego bezpieczeństwa...
- Marta... Jak sami widzicie, każdy chciał zadbać, o moje bezpieczeństwo i gówno z tego wyszło... - Ola, sarknęła z grymasem na ustach. Spojrzała nagle w bok, gdy jej oczy ponownie naszły łzami. Miała już serdecznie dość tego dnia. Z drugiej zaś strony, najchętniej odrzuciłaby wszystkie urazy i ochoczo wtuliła się, w silne ramiona Taemina. Tak, jak robiła, to teraz Marta, względem Choi. Jednak ona, jak i Taemin, na daną chwilę, byli dość dumni i zranieni.
- Ola, nie mów tak... - brunetka od razu zbliżyła się do przyjaciółki, aby ją do siebie przytulić. Jednak Ola, była jedynie w stanie, tylko stać bezczynnie, unikając tego smutnego wzroku Choi, który uważnie im się przyglądał.
- Proszę, przestańcie już, o tym mówić. Ja... Sama, muszę to sobie wszystko, na spokojnie przeanalizować. - Ola, popatrzyła równie smutno na przyjaciół. Marta, miała tak przybitą minę, że Ola, aż zastanawiała się, czy miała podobny wyraz twarzy, gdy pocieszała zranioną przyjaciółkę? Minho, także patrzył smutno, ale w jego oczach iskrzyła nadzieja, że wszystko się ułoży. Objął zasmuconą brunetkę od tyłu, całując ją z czułością w bok głowy. Ola, aż się skrzywiła nieumyślnie, samemu odczuwając już tęsknotę, za takimi pieszczotami. Niestety, nie zapowiadało się, aby szybko jej doświadczyła, gdy chłopacy mieli wyruszyć, na kolejne promowanie zespołu... - I nie migdalcie się już tak, bo puszczę pawia! - mruknęła, z lekkim uśmieszkiem, udając odruch wymiotny. Widząc miny owej pary, parsknęła śmiechem. - Gdybyście widzieli teraz, swoje zdegustowane miny! - chichotała dalej, ocierając łzy z policzków, które nagle wypłynęły z jej oczu. Tym razem, ze śmiechu.
- Chodźmy, odwiozę was do domu. - zaproponował nagle czarnooki, obejmując obie dziewczyny ramionami.
Przez całą drogę, nikt się do siebie nie odzywał. Minho i Marta, od czasu do czasu, zerkali na siebie porozumiewawczo, uśmiechając się lekko. Ola, w tym czasie, albo patrzyła zamyślona, przez okno, albo czytała artykuły, odnośnie zaistniałych skandali z Shinee. Zastanawiała się, jakby sprawy się potoczyły, gdyby nie została uchwycona, wraz z Onew? Chciała ufać Taeminowi, że nic złego nie zrobił, że faktycznie nie całował Jisoo. Faktycznie widok, z jej perspektywy, nie był na tyle idealny, aby mogła stwierdzić, czy oboje udawali. Czy Taemin, udawał? Te jego ruchy głową, były na tyle wiarygodne, jakby naprawdę namiętnie ją całował. Ola, już sama nie wiedziała, co ma, o tym wszystkich myśleć. Do tego całą sprawę skonfliktował Onew. Po cholerę w ogóle coś takiego powiedział?! Ola, nie wierzyła w wersję, że zrobił to, aby ją chronić. Intuicja podpowiadała jej, że zrobił to, aby wkurzyć Taemina. Dać mu nauczkę za zranienie jej. Chciał zapewne wywołać w nim takie uczucia, jakie ona sama aktualnie odczuwała. Tylko, jeśli Taemin, faktycznie mówił prawdę, to ranienie go, było bez sensu...
Ola, zamknęła mocno swoje powieki, gdy chwila słabości i zranienia, zaatakowała ją znienacka. Tak naprawdę nie wiedziała, czy aktualnie nadal jest z Taeminem, czy to był naprawdę koniec? Na samą tę myśl, aż boleśnie zakuło ją w sercu. Miała nadzieję, że Taemin, tak nie myślał. Owszem, wyrzucili sobie kilka niemiłych słów i oboje, poniekąd zasugerowali koniec. Jednakże żaden z nich, tak naprawdę, nie przypieczętował, tego stanowczo. Co prawda, mogłaby napisać do Taemina, czy to już naprawdę koniec, ich związku, czy po prostu robią sobie krótką przerwę? Jednak była na tyle zraniona i dumna, że tego nie zrobiła. Chciała, aby Taemin, także wykazał się tym, jaki ma stosunek, do całej sytuacji. I, czy tak, jak i ona, zaczynał odczuwać, że zaczyna ją kochać?
Blondynka wróciła do rzeczywistości, dopiero wtedy, gdy Minho, zatrzymał auto pod cukiernią. Westchnęła ociężale, w trakcie odpinania pasa i wyszła z pojazdu, mając w planach kąpiel i schowanie się pod kołdrą, przed całym światem.
- Minho? Może wejdziesz na chwilę? - Marta, zasugerowała czule, przez co blondynka spojrzała na nich uważnie. Uwielbiała Minho, bo miał świetny charakter, ale w danym momencie, miała ochotę spędzić wieczór, tylko z Martą.
- To ja zostawiam was samych... - westchnęła z niemrawą miną i podeszła do mężczyzny. - Do zobaczenia i dzięki, za dzisiaj. - odparła, przytulając się na pożegnanie z brunetem. Następnie zostawiła przyjaciół samych, mentalnie przygotowując się na spotkanie z Gongchanem.
Minho, rozejrzał się profilaktycznie po okolicy, a następnie spojrzał się smutno, w stronę Marty.
Następnie ujął jej policzki w swoje dłonie, nie spuszczając wzroku od tych pięknych, zielononiebieskich oczu.
- Maluszku, z ogromną chęcią, bo znowu nie będziemy się długo wiedzieli, ale muszę już wracać. Bóg wie, gdzie szlaja się teraz Taemin?
- Masz rację, lepiej będzie, jak go znajdziesz. - brunetka, uśmiechnęła się słabo, zwieszając swój wzrok, na ich buty. Było jej ogromnie smutno, że czeka ich kolejna rozłąka. - Mimo wszystko szkoda, bo chciałam spędzić z tobą, chociaż chwilę, zanim nastąpi rozłąka, ale... Rozumiem powagę sytuacji. - dziewczyna ponownie podniosła wzrok do góry, przygryzając lekko dolną wargę. To było bardziej, niż szalone, że będąc tak krótko, w związku z Minho, zdążyła się do niego przywiązać. Widocznie zauroczenie, uderzyło w nią, ze zdwojoną siłą.
- Aż tak mnie uwielbiasz? - Choi mruknął niskim i zmysłowym głosem, wiedząc bardzo dobrze, że właśnie pod dziewczyną, prawie uginają się kolana. Ponownie rozejrzał się bacznie po okolicy, a nie widząc żadnego zagrożenia, przywarł dziewczynę, do boku pojazdu. Następnie, pocałował ją namiętnie w usta, jedną dłonią ujmując jej kark, a drugą przytrzymując jej biodro. Marta, w tym czasie, mało wiele objęła jego szyję, nieco stojąc na palcach.
Oboje włożyli w ten pocałunek, całą swoją miłość, tęsknotę i oddanie.
Gdy oderwali się od siebie, przez chwilę stykali się swoimi nosami, patrząc prosto w oczy. Zachichotali, całkowicie odsuwając się od siebie.
- Ok, uciekam. Jeśli znajdę czas, to spotkam się z tobą jutro, ok? Albo wpadniesz razem z Olą, aby się z nami pożegnać? - zasugerował, od razu zaciskając usta w wąską linię, gdy doszło do niego, że wtedy Ola, będzie zmuszona widzieć Onew i Taemina. - Cóż, jeszcze, to przedyskutujemy, bo raczej nie wrócimy, na święta. I co najważniejsze, nie smuć się. Technologia, tak poszła do przodu, że będziemy mieli ze sobą stały kontakt.
- Ok. Mam nadzieję, że jednak jutro się jeszcze zobaczymy. Zwłaszcza, że zaraz masz urodziny i Onew także... - Marta, westchnęła smutno i wtuliła się mocno w ukochanego.
- Postaram się, ale wiesz, to nie zależy do końca, ode mnie, a urodziny zawsze można opić, kiedy indziej.
- Eh, wiem...
- Ok, w razie co, to mówię, to teraz... Zadbaj, o Olę i postaraj się, wesprzeć na duchu, ok?
- Jasne, a ty, o Taemina. Trzeba będzie jakoś przekonać ich do siebie.
- Będzie dobrze. - Minho, pogładził rumiany od chłodu policzek Marty, dał jej szybkiego całusa, po czym wsiadł do auta i odjechał. Polka westchnęła z bólem, ostatni raz patrząc, na oddalający się samochód. Następnie weszła do cukierni, od razu zamykając za sobą drzwi na klucz. Wchodząc po małych schodkach, z zamiarem skierowania się, na wyższe schody, natknęła się, na Gongchana. Stał w korytarzu, trzymając karton z produktami, więc musiał widzieć, jak ona i Ola, zostali podwiezieni przez Choi.
- Coś się stało, że Ola, jest taka załamana? - brunet zapytał zaintrygowany, a Marta, już wiedziała, że ten, o niczym nie wie.
Nigdy nie interesowały go plotki ze świata gwiazd, a nawet sam, mało kiedy oglądał telewizję.
- Naprawdę nic nie wiesz, co?
- Yyy, nie? - zakpił z zakłopotaniem, mimo iż tak naprawdę, o wszystkim wiedział. - A powinienem?
- Ola, ma problemy sercowe...
- Sercowe? Coś się stało, między nią, a Taeminem? - zapytał zaintrygowany. Gdy Marta, westchnęła ciężko, oboje udali się do kuchni. Gdy brunet wykładał brakujący towar do szafek, Polka pokrótce wyjaśniła lokatorowi całą sprawę. Gdy skończyła wszystko omawiać, od razu poprosiła bruneta, aby udawał, że o niczym nie wie. Wolała, aby Ola, jeśli będzie miała chęć, sama powiedziała Gongchanowi, co się dokładnie dzieje. - Słabo się, to wszystko potoczyło...  Oby wszystko się ułożyło, między nią, a chłopakami. - No przeczesał niedbale swoje włosy do tyłu, gdy kilka niesfornych kosmyków, opadało mu na twarz. - Cóż, może zawczasu idź do sklepu, po kilka butelek soju? 
- Chcesz ją upić?!
- Niekoniecznie upić, ale wiesz... Wypicie kilka kieliszków, trochę jej pomoże. Oby... - dodał z głupim uśmieszkiem, wywołując ociężałe westchnienie ze strony Marty.
- Ok, coś kupię. Przypilnujesz ją chwilę?
- Jasne. Spróbuję ją trochę rozweselić.
- Świetnie! Tylko przypominam ci, nie wymawiaj, przy niej imienia, Taemin. Już za dużo razy, je dzisiaj słyszała i rozumiesz...
- Tak, tak... Idź już po te soju. Dokup jakieś przystawki, bo przecież nie będziemy pić na pusty żołądek! - brunet poganiaj Martę, z poważną miną, jakby Ola, była co najmniej, czymś otruta, a ona miała zdobyć antidotum.
- Czasami jesteś niemożliwy, wiesz? - Marta, prychnęła, po czym wyszła z lokalu. Gongchan, zaśmiał się, wziął kilka głębszych wdechów, jakby szedł na spotkanie lwa i udał się na górę. Tam od razu zobaczył, siedzącą na kanapie przybitą dziewczynę, opatuloną kocem. Wyglądała, niczym motyl, wykluwający się z kokonu. Widać było jej, tylko głowę i kilka niedbale sterczących włosów.
- Coś się stało? - zapytał, podchodząc bliżej. Usiadł się obok niej, lustrując uważnym wzrokiem jej przygnębioną twarz. Przekręcił oczyma, gdy dziewczyna unikała jego wzroku, jak ognia. - Wiesz, chwilę już z wami mieszkam, aby domyślić się, że robienie z siebie i koca naleśnika, oznacza okres, lub problemy. Najczęściej sercowe... - dodał z westchnieniem i lekkim uśmiechem, specjalnie lustrując Olę, przeszywającym wzrokiem. Widząc, jak blondynka prycha z oburzeniem i odwraca się do niego tyłem, prawie parsknął śmiechem.
- Nic ci do tego... - Ola, burknęła w materiał koca, przez co No, ledwo co ją rozumiał. - Chociaż Marta, pewnie i tak już ci wszystko powiedziała, albo sam wiesz, co się stało...
- Problem w tym, że o niczym nie wiem, więc... Jak masz chęć, to... 
- Marta, jeszcze nie weszła do cukierni? - Ola, wtrąciła mu się w zdanie. Jej groźne spojrzenie zielonych oczu, wyjrzało zza koca, gdy się nieco obróciła, do mężczyzny. Polka, wyglądała niczym zło wcielone, mające ochotę skraść komuś duszę.
Gongchan, uniósł jedną brew ku górze, mając nadzieję, że Marta, pomyśli także, aby kupić słodycze. W innym przypadku, chyba będzie zmuszony dzwonić, po egzorcystę, jeśli Ola, nie przestanie tak na niego, łypać wzrokiem.
- Marta, zaraz wróci. Poszła do sklepu, kupić soju i do tego, jakieś przystawki...
- Soju? - Ola, wyłoniła się nieco spod koca i zaśmiała się wesoło, ponieważ akurat miała ochotę, wypić coś takiego.
- Widzę, że coś cię gryzie, jeśli mogę jakoś pomóc, to wal śmiało...
- Nie będę ci się zwierzała... Od tego mam Martę. - blondynka burknęła zła, tym razem, naciągając koc, także na głowę.
- Ałć, zabolało... - brunet chwycił się za serce, krzywiąc z udawanego bólu. - Przypominam ci, że też jestem twoim przyjacielem, a teraz ranisz, moje serce i duszę! - dodał z udawanym oburzeniem, wytykając dziewczynę palcem. Prawie parsknął śmiechem, widząc to pełne powątpienia spojrzenie blondynki, jakby rozważała, czy tak jest?
- Masz rację, ale... - Ola, spojrzała na niego, przymrużając lekko oczy. Przez chwilę się zastanawiała, czy jednak nie poradzić się lokatora, w pewnej kwestii. Przygryzła lekko swoją wargę, zsuwając z siebie nieco koc, aby nie wyglądać, niczym jakaś poczwarka. Zwłaszcza, że to kpiące spojrzenie No, coraz bardziej jej, to uświadamiało. - Gongchan? Zapytam się ciebie, o coś, ok?
- Pewnie, zamieniam się w słuch. Co tam? - czarnooki usiadł bliżej blondynki, obejmując ją ramieniem. Prawie parsknął śmiechem, gdy ta odsunęła nieco głowę do tyłu, patrząc na niego, niczym ciele na malowane wrota.
- Co ty robisz?
- Hmm... Podtrzymuję cię na duchu i czekam, aby cię wysłuchać? - mężczyzna powiedział, to takim tonem, jakby to było oczywiste.
- Jasne... Przyznaj się w końcu, że ci się podobam! - Ola, zmrużyła groźnie powieki, a jej drgające kąciki ust, tylko zdradzały, jej rozbawienie. Naprawdę nie wiedziała, jak to się działo, że gdy obok, pojawiał się Gongchan, złe humory, od razu znikały. Mężczyzna zawsze rozsiewał dookoła siebie, bardzo pozytywną i dobrą energię.
- Wiesz Ola, mój dziadek ciągłe mi powtarza, abym się za ciebie brał, bo chciałby mieć taką wnuczkę, jak ty... - brunet poruszył sugestywnie brwiami, przybliżając swoją twarz, ku tej zielonookiej. Następnie parsknął śmiechem, gdy ta z jękiem obrzydzenia, zaczęła odpychać go od siebie. Koreańczyk, nawet się nie obraził, na jej reakcję, bowiem oboje wiedzieli, że to żarty.
- Ach ten dziadek... - Ola, parsknęła pod nosem, gdy oboje z Gongchanem, przestali już rechotać w najlepsze.
- Dobra, koniec śmiechów. Co to za pytanie, masz do mnie?
- Cóż... Potrzebuję porady, ponieważ chcę pomóc mojej koleżance. - Ola, zerknęła nieśmiało na przyjaciela, od razu odwracając wzrok, gdy napotkała, to cholernie przeszywające spojrzenie, czarnych oczu. O co chodziło, tym wszystkim Koreańczykom, z tym wgapianiem się, jak sroka w gnat?!
- Koleżance? - No zmrużył swoje powieki, dobrze wiedząc, o jaką koleżankę, chodzi dziewczynie. Prawda, była taka, że wszystko widział w telewizji, plus Marta, o wszystkim mu powiedziała. A, że Ola, podejrzewała, że o niczym nie, postanowił ukryć ten fakt, szczerym uśmiechem. - Stąd ten podły humor?
- Yhym...
- Chodzi, o Martę?
- Co? Nie! Marta, jest moją przyjaciółką, a ja mam na myśli koleżankę! Powiedzmy, że ma na imię Nana. - blondynka przygryzła dolną wargę, wzdychając ciężko. - No, więc Nana, zobaczyła, jak jej chłopak, powiedzmy Kai, całuje inną dziewczynę, która także go lubi. Jakby, tego było mało, najlepszy przyjaciel, tego chłopaka Suho, także, to widział i...
- Chwila, czy ty właśnie podajesz imiona członków zespołu Exo? - Gongchan zamyślił się, gestykulując, przy tym swoją dłonią, co wywołało grymas, na ustach blondynki.
- Rany, nie mogę podać prawdziwych, więc muszę fałszywe, a tylko takie przychodzą mi do głowy...
- Równie dobrze, mogłabyś podawać imiona chłopaków z Shinee... - dryblas wzruszył ramionami, ignorując mordercze spojrzenie, zielonych oczu.
- Nie. - Ola, burknęła stanowczo. - A więc, ponownie wracając... - Ola, kontynuowała dalej swoją historię, opowiadając brunetowi wszystko, co ostatnio się wydarzyło. Rzecz jasna, używając zmienionych imion i wydarzeń, które mimo wszystko, opierały się na ważnych szczegółach. Na przykład, że pocałunek, był udawany.
Gdy skończyła, popatrzyła uważnie, na mocno zamyślonego mężczyznę. Miała nadzieję, że cokolwiek zrozumiał, z jej plątaniny słów bowiem, chyba sama, już by się zgubiła, gdzieś w połowie. Najłatwiej byłoby, jej opowiedzieć całą prawdę, ale nie miała na to, ani siły, ani ochoty. Jeśli Gongchan, miał się dowiedzieć, że to ona jest bohaterką historii, to w odpowiednim czasie.
- Ok, koniec historii i moje pytanie brzmi, co byś zrobił, na miejscu Nany, albo Kaia? - dodała, unikając przeszywającego wzroku bruneta.
Obawiała się, że ten i tak domyśli się, że to, o nią chodzi... Gongchan, był cholernie spostrzegawczy i ciężko było mu wcisnąć jakikolwiek kit. Poza tym, nawet jeśli nie interesowały, go plotki show-biznesu, to w końcu natknie się na cudowny skandal Taemina i Onew.
- Poczekaj chwilę, muszę sobie, to wszystko poukładać... - westchnął, marszcząc czoło i nos. Zamyślił się, podumał, gdy Ola, wyczekiwała z niecierpliwością jego odpowiedzi.
- Cóż, gdybym był na jej miejscu, to porozmawiałbym z tą dziewczyną. Chociażby z czystej ciekawości, dopytał się, co wie, na jego temat. No wiesz, każdy chłopak ma jakieś nawyki, kiedy całuje. Jeden gładzi włosy, drugi łapie zawsze za biodra, gładzi kciukami policzki... Oczywiście, podszedłbym do tego, z zaufaniem do mężczyzny, a nie do tej dziewczyny. Skoro, ten facet, był zawsze szczery, a ta laska kłamliwa. - czarnooki uśmiechnął nikle. Oblizał dolną wargę i przeczesał swoje przydługie włosy, do tyłu.
- To trochę wstydliwe, ale przygryzanie wargi się liczy?
- Pewnie, więc zapytaj się podchwytliwie tej dziewczyny, jak ten mężczyzna całuje? - No uśmiechnął się, w dziwnie tajemniczy sposób, przez co blondynka, aż pobladła niezdrowo.
- Gongchan, chyba chciałeś powiedzieć, że niech ona się zapyta... - Ola, odchrząknęła z przerażoną miną. Odwróciła szybko swój wzrok, bowiem miała obawy, że chłopak zorientował się, że to, o nią chodzi. Starała się powstrzymywać nawet, swoje dłonie, nerwowo ściskające koc.
- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale pomyślałem, że lepiej ci pomogę, jak wyobrażę sobie, że to ty jesteś, w tej sytuacji. - brunet puścił oczko do dziewczyny. Odsunął się nieco, aby mieć lepszy widok, na Polkę. Jej podkrążone i zaczerwienione oczy, aż krzyczały, ile siedzi w niej bólu i cierpienia. - Zwłaszcza, że wyglądasz mi teraz na osobę, która mocno została zraniona. Jak Nana... - dodał, a Ola, prawie zakrztusiła się swoją śliną.
- Przypominam ci, że to nie moja historia!
- To czemu wyglądasz, jak sto nieszczęść?
- Bo mam powód i ci go nie wyznam! - mruknęła, w nieco ostrzegawczy sposób, co rozbawiło bruneta.
- W porządku! - zaśmiał się i dla rozluźnienia atmosfery, uderzył ją lekko poduszką, w ramię. - Ok, wracając... Jeśli obydwoje się kochają, to powinni obgadać, to na spokojnie. Jeżeli oboje zaciekle się bronią, to znaczy, że jest duże prawdopodobieństwo, iż racja leży, po obu stronach. Na przykład myślisz, że chłopak, który by cię zdradził, próbowałby wszystko wytłumaczyć i broniłby się zawzięcie? - gdy Gongchan, tylko skończył mówić, dosłyszał wydostające się z ust Oli, pogardliwe prychnięcie. Ledwo powstrzymał się, od wybuchnięcia śmiechem, bowiem dziewczyna, ani trochę nie ukrywała, że ciągle chodzi, o nią, a nie, o jej koleżankę...
- Ta Taemin i bronienie się zawzięcie... Chyba raczej, obwinianie mnie... - Ola, grymasiła pod nosem, w ojczystym języku. No zmarszczył brwi, po czym spojrzał się na nią dziwnie, bo nie zrozumiał co powiedziała.

Na pewno coś, o Taeminie, ale co? Tego niestety nie wiedział i mógł jedynie podejrzewać, co to mogło być?
- Co tam mruczysz, pod nosem, o Taeminie?
- Nic takiego! - odpowiedziała zbyt żarliwie, co wywołało kpiący uśmieszek, na ustach No. - Ok, a jeśli Nana... - Ola, spojrzała na Gongchana, w taki sposób, jakby usiłowała w dalszym ciągu, wywołać w nim wiarę, że to nie jest jej historia. - Zagadałaby do tej dziewczyny i mimo wszystko, ta oszukałby ją? Na przykład, że niby pocałunek był, ale nie dopowiedziałaby, że na przykład Kai... - znowu zrobiła znaczące spojrzenie. - przygryzł jej wargę, kończąc go, to znaczy, że kłamie? - Ola, popatrzyła smutno na bruneta, któremu serce się krajało, widząc przyjaciółkę, taką przybitą. Cała sprawa, wydawała się być bardzo skomplikowana i zagmatwana. Do tego wychodziło na to, że upartość Oli i Taemina, niewiele w tym pomagała.
Gongchan, wciągnął głośno powietrze, wstrzymał je chwilę w płucach, a następnie wypuścił je powoli na zewnątrz. Potarł dłońmi swoją twarz i zmierzwił włosy, kręcąc przy tym lekko głową. Gdy uniósł wzrok, blondynka wgapiała się w niego wyczekująco. Wyglądała, niczym mała panda, z tym lekko rozmazanym tuszem, podkrążonymi oczyma i napuchniętą od płaczu twarzą.
- Prawdopodobnie tak... - westchnął, kręcąc z niedowierzaniem głową. - Kurde Ola?! Kim jest, ta twoja koleżanka? Straszny sobie bałagan narobiła! - jęknął z nieco troskliwym głosem, w dalszym ciągu niedowierzając, w całą tę historię.
- Jak mi, o tym opowiadasz, to myślę, że byłby, to dobry materiał, na kolejnego tasiemca serialowego, typu Mody na sukces! - zaśmiał się, wstając z kanapy. Potargał żartobliwie włosy Oli i udał się w stronę łazienki. Zaśmiał się jeszcze gardłowo, gdy usłyszał za sobą, ten zirytowany głos blondynki.
Gdy akurat mężczyzna wychodził z łazienki, w drzwiach pojawiła się Marta. Z dumnym uśmiechem, dzierżyła w dłoniach dwie duże siatki, wypełnione prawie po brzegi jedzeniem i alkoholem.
- To co? Pijemy za lepszy czas?! - brunetka uniosła wysoko swoje ręce z siatkami, aż butelki zabrzęczały żałośnie.
- Tak. Mam ochotę zapomnieć, o tym dniu...
- Koleżanko, tylko ja ci od razu mówię, że nie pozwolę ci się upić! - Marta, zaczęła rozpakowywać zakupy, na stolik kawowy, co jakąś chwilę mierząc groźnym wzrokiem, zdegustowaną blondynkę.
- Prędzej sama się upijesz, więc nie wiem, jak to zrobisz? - Ola, mruknęła ciężko wzdychając, bowiem wiedziała, jak często kończyło się imprezowanie z Martą. Zawsze zapierała się rękoma i nogami, że pić dużo nie będzie, aby się nie upić, bo ma słabą głowę. Mimo to i tak zawsze kończyła imprezy, dość pijana.
Ola, popatrzyła na przyjaciółkę ironicznie i prawie parsknęła śmiechem, widząc jej zdegustowaną minę. Siedzący obok niej Gongchan, nie krępował się, śmiejąc się cicho pod nosem.
- Oho! Nie ładnie pyskować starszym! - brunetka skarciła przyjaciółkę, zmieniając ton głosu na bardziej piskliwy. Machała, przy tym palcem, przed nosem młodszej. Nastała chwila ciszy, którą po chwili zagłuszył głośny rechot dziewczyn.
- Ok, to co? Pijemy za smutki, aby twojej koleżance, udało się rozwiązać ten bałagan i o zdrowie dziadka! - Gongchan, ustawił na stoliczku kieliszki, gdy w tym czasie Marta, spojrzała pytająco na blondynkę. Ta przytknęła palec do ust, a wtedy dla Marty, było już wszystko jasne. 









*








- Ola? Może wezwiemy egzorcystę, co? - Gongchan, nie czując żądnych oznak upojenia alkoholowego, z lekkim przerażeniem, przeniósł wzrok z równie praktycznie trzeźwej Oli, na siedząca obok niej pijaną Martę.
Brunetka śmiała się w niebogłosy, gdy pokazywała im jakieś swoje zdjęcie z Choi. Nic, nie byłoby w tym dziwnego, gdyby było ono śmieszne, a było zwyczajne. Oboje z Minho, byli po prostu uśmiechnięci i wtuleni w siebie, więc brunet nie rozumiał, co ją tak bawiło?
Czy ona zawsze, się tak szybko upija? - dodał z niedowierzaniem. Dopiero co, wypili dwie butelki soju! Na trzech!
- Niestety... - Ola, westchnęła głośno, upijając kolejną kolejkę. Czuła się rozczarowana, że alkohol, jeszcze jej nie ruszał. Tak bardzo chciała poczuć, to przyjemne upojenie, ale nic z tego. Jak na złość, miała dzisiaj dobry dzień, na picie... - A jeszcze mówiła, że to mi nie pozwoli się upić i co? I sama się doprowadziła do takiego stanu... - Ola, parsknęła śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem swoją głową. Jeszcze większy miała ubaw, widząc to przerażone spojrzenie No, gdy Marta, nagle stanęła z sofy i zaczęła ostentacyjnie wytykać ich palcem.
- Yah! Ja wszystko słyszę! - burknęła w pijackim bełkocie. - To, że mam teraz super humor, wcale nie oznacza, że jestem bardzo pijana! - brunetka zmrużyła swoje powieki, lustrując z niezadowoleniem ową dwójkę, swoimi zielononiebieskimi tęczówkami.
- Dobra, skończmy to i chodźmy spać, bo jak widać, ani ja się nie upiję, ani ty. - Ola, zerknęła na Gongchana, powoli wstając z obszernej pufy, na której siedziała. - Jedynie Marta, źle na tym jeszcze wyjdzie, a jutro, prawdopodobnie również będzie ciężki dzień, więc zostawmy trochę soju, na jutro.
- Jestem za. - brunet pokiwał głową i zerknął kpiąco, na Martę. Jej humor diametralnie się zmienił, gdy ze smutną miną, wpatrywała się w zdjęcie, na którym jest z Olą, Taeminem i Minho. Mężczyzna od razu domyślił się, że chodzi, o sytuację ze skandalem. - Mam ci pomóc z Martą?
- Nie... Akurat jeszcze da radę dojść. 
- Ej! Ja nadal wszystko słyszę i powtarzam, że nie jestem, aż tak pijana! Aish! Naprawdę jesteście wredni! - Marta, mruknęła z oburzeniem, wstając z sofy. Następnie udała się chwiejnym krokiem do pokoju.
- Gdyby tupnęła jeszcze ostentacyjnie nóżką, zapewne bym się przeraził. - Gongchan, zażartował poważnym tonem, kiwając potakująco głową. Nawet wyraz twarzy miał poważny, co wywołało parsknięcie śmiechu, u Oli.
- True... - blondynka dalej się śmiała, gdy zaczęła wszystko brać i zanosić w stronę kuchni. Nagle poczuła, jak chłopak złapał ją za nadgarstek, gdy chciała zanieść kolejną porcję naczyń. Zerknęła na niego uważnie, a widząc czuły uśmiech, sama uśmiechnęła się w ten sposób.
- Idź się położyć. Musisz wypocząć po ciężkim dniu i nie martw się tym skandalem z Taeminem i Onew. Wszystko się ułoży. - mężczyzna poklepał po ramieniu, zszokowaną blondynkę.
- Ska... Co?! - Ola, zrobiła przerażoną minę, gdy zaczynało dochodzić do niej, że Gongchan, cały czas, o wszystkim wiedział. Z niedowierzaniem patrzyła, jak zabiera od niej resztę rzeczy. Gdy uśmiechnął się tajemniczo i udał się do kuchni, tym bardziej utwierdził ją, w tym przekonaniu, że o wszystkim wie.
Zakłopotana blondynka, przygryzła dolną wargę, po czym udała się do pokoju, w którym była już brunetka. Ciesząc się, że wcześniej przebrała się w piżamę, położyła się obok brunetki. Przez chwilę, wpatrywała się w sufit. Kątem oka widząc ruch na łóżku, odwróciła swoją głowę. Widząc, jak Marta, leżała już na boku, twarzą do niej, sama przekręciła się, na lewy bok, aby móc dobrze ją widzieć. Jeszcze palące się światło w salonie, wpadało nieśmiało do ich pokoju, oświetlając nikle leżącą postać brunetki.
- Jak się czujesz? - brunetka zapytała cicho, po polsku, patrząc smutno na przyjaciółkę, która na jej słowa, zmarszczyła swoje czoło.
- Nie rozumiem?
- Wygadałaś się Gongchanowi. Doradził ci jakoś?
- Cóż... Opowiedziałam mu, o swojej koleżance.
- No właśnie byłam zdziwiona, gdy wspomniał, o tym, aby twojej koleżance wszystko się ułożyło.
- Cóż, wyszło na to, że to bez sensu, bo i tak wie, że chodziło, o mnie... - blondynka uśmiechnęła się kwaśno, przeczesując kilka razy swoje włosy, do tyłu.
- Cóż, cały Gongchan. Przecież wiesz, że nic się, przed nim nie ukryje... - Marta, zachichotała cicho, zakrywając twarz poduszką, aby brunet, czasem jej nie usłyszał. - A więc? Co ci powiedział? - Ola, westchnęła głośno i zamilkła na kilka sekund. Następnie przedstawiła rady, jakie podał jej ich współlokator. Gdy skończyła, popatrzyła wyczekująco na przyjaciółkę, która aż usiadła po turecku, opierając policzek na dłoni. 
- Ola, ja sama nie jestem zadowolona, z dzisiejszego zachowania Taemina, bo nie powiem, ale przegiął. Jednak uważam, że powinnaś mu uwierzyć. On tobie, także... - westchnęła pijackim głosem i zamilkła na chwilę, gdy światło w salonie zgasło. Następnie dało się słyszeć dźwięk przesuwania drzwi, co oznaczało, że No, właśnie udał się do pokoju. Ten ich, rozświetlało już, tylko nikłe światło, palącej się lampy, która stała, przy łóżku.
Ola, prawie parsknęła śmiechem, gdy brunetka, przytykała swój palec do ust, aby były cicho. Odczekała chwilę i w końcu odezwała się, wykrzywiając usta w lekkim grymasie.
- Słuchaj, dobrze wiem, co się dzisiaj wydarzyło, ale uważam, że fajnie byłoby wpaść do chłopaków, aby się pożegnać, nim wylecą. Co ty, na to? Może stosunki, między tobą, Taeminem i Onew, nieco się poprawią? - brunetka, mimo swojego upojenia, mówiła tak mądrze, jakby na momencie wytrzeźwiała.
Ola, popatrzyła uważnie na przyjaciółkę, a jej kąciki ust, mimowolnie wykrzywiły się w lekkim grymasie. Szczerze mówiąc, nie miała ochoty widzieć, ani Onew, a tym bardziej Taemina, po tym, jak się zachował. Jednak Marta, miała nieco racji. Wypadałoby, spotkać się z całą piątką, nim wylecą, na prawie miesiąc.
Dziewczyna odwróciła swój wzrok, patrząc na regał z książkami, jakby miał jej pomóc, w wyborze dobrej odpowiedzi. Także podniosła się do pozycji siedzącej, zaczesując dłonią, włosy do tyłu. W sumie, jeśli pójdzie, będzie miała możliwość skonfrontowania się, także z Onew i ponownie z Taeminem.
- Możemy iść, mimo iż jestem zła, na Taemina. Nie dość, że uważa, iż to moja wina, to jeszcze krzyczał na mnie, jak opętany! Bardzo mnie, to zabolało...
- Wiem... Gdyby nie Minho, twój mężczyzna, niemiałby już zapewne jaj. - pijacki rechot Marty, doznał jakiejś reaktywacji, bowiem sama zaczęła chichotać, ze swojego żartu. Następnie, przycisnęła palec do ust, próbując uciszać Olę, która jedynie wpatrywała się w nią, z kpiącą miną.
- Nie pij więcej, ok? - blondynka prychnęła z ironią, opadając plecami na swoją połowę łóżka. Marta, poszła w jej ślady, kładąc się na swojej połowie. Obie zaczęły wpatrywać się w sufit, milcząc kilka sekund.
- Olcia?
- Hmm? - blondynka zerknęła, w stronę leżącej obok brunetki. Widząc, to współczujące spojrzenie przyjaciółki, miała ochotę powiedzieć jej, że nie potrzebuje litości. Jednak, chyba każdy jej nie lubił.
- Nie martw się. Będzie dobrze. Jakoś, to wszystko się naprawi... Musi! - Marta, westchnęła z troskliwym uśmiechem, po czym wtuliła się w bok zamyślonej przyjaciółki. - Powiedzenie, że po deszczu, zawsze wychodzi słońce, ma jakiś sens. Jestem na to, dobrym przykładem. - westchnęła, podpierając się na ręku, aby widzieć twarz zielonookiej. Uśmiechnęła się, widząc to pełne nadziei spojrzenie, w ciemnozielonych tęczówkach. - Przeżyłam kalejdoskop uczuć i burzliwą relację z Kibumem, aby po tym wszystkim, zaryzykować i dać Minho, szansę. I to on okazał się, moim słońcem... - dodała rozmarzona i posmutniała, gdy doszło do niej, że czeka ją chwilowa rozłąka z ukochanym...
Młodsza Polka, popatrzyła na przyjaciółkę z większą nadzieją. Może faktycznie powinna także zaryzykować i oddać się temu, co mówi serce, a nie rozum? Serce podpowiadało, aby podjęła ryzyko. Nie ważne, że zawsze było łatwowierne, niezależnie od tego, ile razy zostało zranione. Za częste wycofywanie się, odpowiadał rozum, który w każdym, kto zranił serce, widział winnego. Zapewne była to, reakcja ochronno-obronna, a jego mottem było - Nie ufasz, nie cierpisz...
- Dziękuję Martuś, że jesteś, wiesz? - w oczach blondynki, pojawiły się łzy szczęścia. - Jestem ci wdzięczna za to, jak bardzo oddajesz się naszej przyjaźni. - dziewczyny przytuliły się do siebie mocno, a w ich oczach pojawiły się łzy szczęścia. Niewiele osób posiadało, tak wyjątkową przyjaźń, a nawet nigdy takiej nie doświadczyły. To było coś niesamowitego, jak bardzo sobie ufały, będąc dla siebie przybranymi i co najważniejsze, wybranymi siostrami. Po prostu, były drugą rodziną. - No ba! Przecież związałyśmy się, siostrzanymi więzami Laotong! - Marta, zachichotała zbyt głośno, przez co od razu sama zaczęła przykładać palec do ust, jakby sugerując, aby były cicho. Ola, zachichotała wesoło, niedowierzając w zachowanie przyjaciółki.- Na zawsze razem? - blondynka westchnęła i wystawiła mały palec, w stronę Marty.
- Na zawsze razem! - brunetka odparła z dumą i łzami w oczach, po czym objęła palec blondynki, tym sowim. Obie równocześnie zacisnęły je ze sobą, przypieczętowując kciukami obietnicę, uśmiechając się do siebie czule.







*






Następnego dnia Minho, zadzwonił do Marty i powiedział jej, że ich plany się zmieniły. Zamiast lecieć w niedzielę, okazało się, że lecą dzisiaj, po południu. Tak też plan ze spotkaniem się, ze wszystkimi, legł właśnie w gruzach. Brunetce, wręcz od razu zrobiło się przykro, bowiem miała nadzieję, że jednak jeszcze będzie w stanie zobaczyć, się z Choi, a co najważniejsze, Ola z Taeminem, także. Niestety los miał inne plany...- Ola! - Marta, wleciała do ich wspólnego pokoju, gdy blondynka szukała czegoś w szafie. To było niesamowite, że nie było po niej widać, iż wczoraj dużo wypiła. - Minho, do mnie dzwonił i powiedział, że jednak dzisiaj lecą... - westchnęła smutno, zarażając tym przyjaciółkę. Oli, nagle opadło dobre samopoczucie, bowiem żyła nadzieją, że jeszcze uda się jej pogodzić z Taeminem... Nawet jeśli czuła się, przez niego zraniona, a zawód względem niego nie dawał jej spokoju, to pragnęła żyć z nim, w dobrej relacji.
- Już dziś? Ale lipa... - westchnęła, chowając do szafy długą plisowaną spódnicę, którą miała zamiar ubrać. - Wiesz co? Nie wiem dlaczego, ale czuję się tak, jakbym zaczynała coraz bardziej wierzyć w to, że Taemin, specjalnie udawał ten pocałunek... - blondynka usiadła się na brzegu łóżka, czując po chwili, jak miejsce obok niej, ugina się lekko, pod ciężarem Marty.
- Ola, ja ci mówię, że tak na pewno jest! Gdybyście sobie mocno ufali, nie byłoby, tej całej farsy! - Marta, żachnęła się, marszcząc swoje brwi i nos.
- Wiem, ale... Jak widać, nie ufaliśmy sobie na tyle, aby uwierzyć w swoje wersje... To rozczarowujące jest. - Ola, westchnęła głęboko, patrząc w stronę szafy z lustrem. Widząc w nim swoje odbicie, poczuła jeszcze większą frustrację. - Jednak mam rozkminę, że skoro powiedział z taką pewnością siebie, że mam się spotkać z Jisoo, to mógł mówić mi, do tej pory prawdę...- Owszem, tylko weź pod uwagę to, że jeśli się z nią spotkasz, to ona i tak, zapewne będzie kłamać... Bo nie wierzę, że powie prawdę. Już bardziej wierzę w wersję Taemina. Reszta zespołu także...- Wiem. Nie mam zamiaru jej zaufać... - dziewczyna uśmiechnęła się do przyjaciółki. - Zjemy dzisiaj, moje nowe babeczki?- O! W końcu udało ci się coś nowego zrobić?!- Tak. Wiesz, wcześniej albo nie miałam weny, albo czasu, bo studia na głowie... Poza tym, trochę wstyd się przyznać, ale byłam lekko zazdrosna, o to, że Gongchan, czasami robił lepsze rzeczy, ode mnie... - Ola, popatrzyła na Martę, z kwaśną miną. Skrzyżowała ręce na piersi, po czym spojrzała w lustro, aby uważnie przyjrzeć się swojemu odbiciu. Brunetka na jej słowa, przekręciła dość ostentacyjnie oczyma, kręcąc przecząco głową. Wstała z łóżka i stanęła obok kumpeli, wtulając się w jej bok.- Ja i tak uważam, że jesteś od niego lepsza... - Marta, mruknęła z zadziornym uśmiechem, z zadowoleniem patrząc, jak po chwili blondynka, uśmiechnęła się radośnie. Takich słów, było jej trzeba...








*








Ku uciesze niektórych, w Seulu spadło nieco śniegu. Od wyjazdu zespołu, minęło kilka dni, a sam skandal nabrał na sile. Przez to, dziewczyny starały się być czujne, na potencjalnych reporterów. Zwłaszcza Ola. Była przecież blondynką, a ktoś spostrzegawczy, mógłby połączyć kropki, że tajemniczą dziewczyną, z którą był Onew, była właśnie ona. Jakby nie patrzył, po wypromowaniu, przez Shinee cukierni, kiedyś jeden z nich, wyczekiwał pod nią, wypatrując, czy któryś z chłopaków, z niej wyjdzie. Oczywiście, poza godzinami pracy...
Dla większości fanów i plotkarskich firm, było to dość podejrzane, że promowali tak nieznaną cukiernię. Kto wie, czy ponownie któryś z reporterów, nie wpadnie na taki pomysł, aby śledzić z ukrycia, cały lokal i okolicę?
Pewnego popołudnia, gdy zbliżała się godzina zamknięcia cukierni, do środka weszło dwóch menadżerów, odpowiedzialnych za organizację, wszelakich imprez okolicznościowych w Seulu. Szukali oni odpowiedniej cukierni, której zleciliby duże zlecenie, na jeden duży i piętrowy tort, dwieście babeczek, trzysta makaroników i pięć rodzajów ciast. Do odwiedzenia cukierni dziadka, zachęcił ich fakt, iż miała ona bardzo dobre opinie w Internecie. Zdaniem klientów, wypieki różniły się w smaku od tych, w Koreańskich cukierniach. Do tego lokal był promowany, przez kpopowy zespół, a co najważniejsze, aktualną kierowniczką, była cudzoziemka. Po skosztowaniu wybranych wypieków, przez menadżerów, konsultacji z Olą i dziadkiem, było już pewne, że to lokal ,,Sweet Paradise'' będzie odpowiadał za przygotowanie słodkich dań. Wypieki miałyby być inspirowane kulturą koreańską i zostać wykonane, na szesnastego stycznia. Czasu, więc było niewiele, bowiem został, tylko miesiąc.
Ola i Gongchan, zgodzili się z faktem, że nawet jeśli Marta, będzie im pomagać w kuchni i obsługiwać klientów, to mogą się nie wyrobić ze wszystkim. Tak też, postanowili znaleźć dodatkową osobę, znającą się na cukiernictwie. Jednak rozważali, czy tylko na czas wykonania zlecenia, czy jako kolejną osobę do pracy? Klientów przybywało, a dodatkowych rąk do pomocy, nigdy nie brakowało.
Sama Ola, momentami czuła się zmęczona, pracując w cukierni, chodząc na uczelnię i ucząc się na zajęcia. Bywały dni, że miała czas, a bywały i takie, że wszędzie była na styk, bądź się spóźniała. Odkąd był Gongchan, było jej, o wiele łatwiej i nie wyobrażała sobie, co by było, gdyby Koreańczyka z nimi nie było. Przecież Marta, miała swoją pracę i tak naprawdę, pomagała im, gdy była taka potrzeba.
Teraz, gdy nadarzyła się, tak świetna okazja, na dodatkowe wypromowanie cukierni, blondynka wiedziała, że będzie ciężej ze wszystkim. Z jednej strony, to dobrze, bowiem nie będzie miała czasu, na załamywanie się, po ostatnich wydarzeniach, związanych z nią, Taeminem i Onew...
Ola, pragnęła zrobić wypieki na wysokim poziomie, tak też postanowiła, że wybierze się na kilka lekcji do osoby, uczącej historii. Chciała wciągnąć, w to Gongchana, ale cóż... Nie palił się do tego, woląc być odpowiedzialny, za inne rzeczy... Tak też, będąc na uczelni, podpytała jednego z profesorów, czy nie zna kogoś, kto mógłby udzielić jej, jakiś dodatkowych lekcji. Potrzebowała rozwinąć wiedzę, na temat kultury Korei. Ucieszyła się, gdy dostała namiary na kogoś, kto bardzo dobrze zna kulturę Korei i uczy historii w szkole. Oczywiście profesor prosił, aby powołała się na niego i zastrzegł, aby dziewczyna nikomu, o tym nie rozpowiadała. Gdy blondynka odebrała kartkę od nauczyciela, przez chwilę myślała, iż się przewidziała, lub źle odczytuje znaki, widząc nazwisko. Było takie same, jak Taemina i Onew. Aż sprawdziła zapisane słowo w Internecie, sugerując się hangulem, czy dobrze wszystko odczytała. Gdy się wszystko zgadzało, przeszło jej przez myśl, czy zaraz nie okaże się, że to ojciec Taemina?!
Ola, miała świadomość, iż ojciec chłopaka, uczy historii w szkole. Aczkolwiek z drugiej strony, Koreańczyków, o nazwisku Lee, było tak dużo, jak Kowalskich, czy Nowaków w Polsce... Tak też Polka, od razu wyrzuciła z głowy pomysł, na tak absurdalny zbieg okoliczności. Takie rzeczy, działy się w serialach i filmach, a nie w prawdziwym życiu!
- Będziemy mieć nowego pracownika do pomocy! - blondynka oznajmiła radośnie, gdy wróciła do kuchni, po rozmowie telefonicznej. Była dziwnie podekscytowana, co oznaczało, że bardzo cieszyła się z tego powodu.- O świetnie! A kiedy będzie? - Marta, uśmiechnęła się zaintrygowana.- Przyjdzie dziś po południu, aby wszystko obgadać i dowiem się, czy to pracownik na chwilę, czy jednak na dłużej. Oby na dłużej. - Ola, westchnęła z taką nadzieją, że Gongchanowi i Marcie, od razu wydawało się, to podejrzane.- Aż nie mogę się doczekać, kto to będzie... Może kolejne ciacho? - Marta, rozmarzyła się, łapiąc się za policzki.
- Ja ci nie wystarczam? - Gongchan, wskazał na siebie palcem w ostentacyjny sposób, a gdy ledwo powstrzymał się od śmiechu, przez swoją żartobliwość, odwrócił się i odszedł do szafki, aby wyjąć z niej mąkę.
Ola, prawie parsknęła śmiechem, na ich wymianę zdań, nie chcąc na razie zdradzać, że chętną osobą do pracy, jest dziewczyna. Do tego znana przez nią i Martę.
- Marta, to że Minho, wyjechał prawie na miesiąc, wcale nie oznacza, że możesz dopuszczać do głowy, takie myśli! Ach gdyby on, tylko to usłyszał, dałby ci, o sobie znać! - blondynka pogroziła Marcie, palcem przed nosem, na co obie, prawie parsknęły śmiechem. Czarnooki także, wysypując nieco mąki na ladę. Życie z tymi dziewczynami, to był czasami istny cyrk i lekarstwo na smutki.
Kilka godzin później, do lokalu weszła niewinnie wyglądająca dziewczyna. Gongchan, nie zwrócił od razu, na nią uwagi, stojąc tyłem do szyby, przez którą widać było, resztę lokalu. Był tak zajęty, że nawet nie słyszał dzwoneczka oznajmiającego, że ktoś wszedł, lub wyszedł. Dopiero czyjeś pukanie w framugę i delikatny głos, wyrwał go z transu. Gdy się odwrócił, zamarł.
- Cześć! Przyszłam na rozmowę, o pracę, na stanowisko cukiernika. - rudowłosa dziewczyna, odpowiedziała z charyzmą, uśmiechając się szeroko. Jej czarne niczym onyx tęczówki, zaczęły z zainteresowaniem, rozglądać się po kuchni. Dziewczyna mierzyła około metra siedemdziesięciu wzrostu, była bardzo szczupła i zgrabna. Pełne usta rozciągały się radośnie, jak i migdałowe powieki. Mimo uroczego wylądu, ton głosu miała dość surowy i pewny siebie.
Gongchan, w tym czasie, wpatrywał się w nią, niczym sroka w gnat, nie zważając na to, że rozsypuje nieco mąki dookoła siebie.
Czuł się tak otumaniony zapachem i wyglądem Koreanki, jakby dostał kamieniem w głowę. Nie wiedział czemu, ale nie mógł się odezwać! Chciał, to zrobić, bo wiedział, że wychodzi właśnie, na kompletnego idiotę, ale nie był w stanie! Był w szoku, że ta tajemnicza dziewczyna, zrobiła na nim tak ogromne wrażenie! Nigdy nie wierzył w miłość, od pierwszego wejrzenia, ale o losie! Rudowłosa była spełnieniem, jego najskrytszych marzeń!
No rozejrzał się z przestrachem po kuchni, jakby próbował wypatrzeć coś podejrzanego. Zaklął pod nosem, widząc rozsypaną mąkę na ubraniach i podłodze. Zignorował, to jednak, ponawiając rozglądanie się. Już żałował, że kiedyś wygadał się Polkom, odnośnie jego ideału dziewczyny. Wręcz do razu zaczął podejrzewać, że robią sobie z niego jaja! Bo dlaczego akurat teraz, ta tajemnicza nieznajoma, tutaj weszła, gdy akurat Ola i Marta, były na górze?
Nie dojrzawszy nigdzie kamer uznał, że dziewczyny jednak go nie wkręcały, a czarnooka była prawdziwa! Albo śnił, albo to był jakiś cud!
- Jesteś głuchoniemy, czy jak? - ponownie z rozmyślań, wyrwał go głos czarnookiej. Zamrugał, więc energicznie powiekami i odchrząknął niezręcznie, unikając wzroku dziewczyny, niczym ognia piekielnego.
- Nie... - odparł spokojnym i zmysłowym głosem. - Po prostu przez chwilę się zablokowałem. - Gongchan, oparł się nonszalancko ramieniem, o róg lodówki i zmarszczył lekko brwi, gdy mówił, to wszystko z lekką powagą.
Pragnął wyjść z twarzą, z tej niezręcznej sytuacji, zwłaszcza będąc, upapranym w mące...
- Zablokowałeś? - rudowłosa prawie parsknęła śmiechem, unosząc jedną brew ku górze. - Wybacz... - nagle spoważniała, jakby przypominając sobie, że właśnie rujnuje sobie szansę, na zdobycie pracy.
- A, więc... Przyszłaś na rozmowę, o pracę?
- Tak. Rozmawiałam dzisiaj z kierowniczką. Mogłabym ją poprosić?
- Pewnie. O! Właśnie tu idzie. - Koreańczyk, wskazał ruchem głowy w stronę schodów, więc jasnowłosa, spojrzała się w wyznaczonym kierunku. Widząc Olę, uśmiechnęła się szeroko, gdy ta miała wręcz identyczną minę.
- Ola!
- Sujuna! - obie dziewczyny wtuliły się w siebie mocno, jakby znały się kilka lat, co rozkojarzyło nieco bruneta. Kompletnie nie rozumiał tego, co się właśnie działo! Dlaczego obie dziewczyny, zachowywały się tak nieformalnie?!
- Chwila moment... - Gongchan, stanął obok roześmianych dziewczyn, oddzielając je swoją wyciągniętą ręką. Popatrzył na rudowłosą, jak i blondwłosą dziewczynę, marszczą swoje czoło, jakby był jakimś Sherlockiem Holmesem. - Skąd się znacie?
- Ze studiów. Gdy Sujuna, jeszcze studiowała ze mną, trzymałyśmy się razem, ale wyprowadziła się do Japonii.
- Do Japonii?! - No zdawał się być bardzo zaintrygowany.
- Tak, aby podszkolić umiejętności gastronomiczne, ale to jednak nie moja bajka. Bardziej odnajduję się w wypiekach, więc znalazłam sobie tutaj świetnego mentora. Poza tym Korea, to Korea, więc wróciłam niedawno. - Sujuna, westchnęła lekko. - Tutaj jednak bardziej się odnajduję.
- Koniecznie musisz kiedyś do nas wpaść i opowiedzieć mi i Marcie, jak się mieszkało w Japonii?! - Ola, uśmiechnęła się i stanęła obok zdezorientowanego bruneta. 
- Okej! Jestem za!
- A to jest wnuk dziadka, od którego dzierżawię cały lokal, jak mówiłam ci, przez telefon.
- Jestem No Gongchan. - brunet uśmiechnął się nonszalancko, wywołując tym podstępny uśmieszek, na ustach Oli, której chodził po głowie, opis ideału bruneta. 
- Kang Sujuna, miło mi ciebie poznać. - rudowłosa uśmiechnęła się lekko.
Ola, namiary na Sujunę, zdobyła dzięki dziadkowi bruneta. Gdy podawał jej numer, ku jej zaskoczeniu zarejestrowała fakt, iż był to numer nikogo innego, jak Kang! Ola, była tym faktem, mocno zaskoczona, że oboje z dziadkiem, się znają. Odkąd znała Sujunę, ta zawsze specjalizowała się w gotowaniu, niż pieczeniu. To było jakieś przeznaczenie, że dziadek był powiązany w jakiś sposób, z Sujuną, dziewczynami i Gongchanem! Jeśli ktoś nie wierzył w zbiegi okoliczności, to czas najwyższy zmienić podejście... 
- To zabawne, jak te imiona i nazwiska, się powtarzają. Dziadek który mnie szkoli, ma na imię No Woonsik. - Kang odpowiedziała z uśmiechem na co Gongchan, spojrzał zdziwiony na blondynkę. Ta wzruszyła jedynie ramionami, uśmiechając się lekko pod nosem, bowiem nie zdradzała dziewczynie, pełnego imienia mężczyzny, od którego dzierżawiła lokal.
- Czemu macie takie miny? Znacie go?
- To mój dziadek...
- Co?! - Sujuna, zdawała się być zszokowana tą informacją. - Ola! Dlaczego mi nic nie powiedziałaś, że dziadek, który dał ci do mnie namiary, to ta sama osoba, od której dzierżawisz cały lokal!
Cała trójka, zaczęła ze sobą dalej rozmawiać, gdy po chwili w kuchni, pojawiła się brunetka. Gdy ujrzała jasnowłosą dziewczynę, aż oniemiała!
- Sujuna?! Co za niespodzianka! Kiedy wróciłaś z Japonii?! I skąd wiedziałaś, ze tutaj mieszkamy?! - obie dziewczyny, przytuliły się do siebie. Ola i Marta, nie widziały się z Sujuną, od marca. Nawet nie było jej na urodzinach Oli, bowiem była już w Japonii. 
Kang opowiedziała wszystko brunetce, jak do tego doszło, że znalazła się w tym miejscu i to kompletnie, przez przypadek!
- Skoro jesteś w Korei od niedawna, to dlaczego się do nas nie odzywałaś? - Marta, zmrużyła groźnie powieki.
- Cóż... To głupie wytłumaczenie, ale nie miałam kiedy, bo byłam zajęta.
- Rozumiem... Widzę, że już poznałaś naszego niewolnika Gongchana. - brunetka wtuliła się w ramię bruneta, niczym pchła, ignorując jego mordercze spojrzenie.
- Tak poznałam. - czarnooka zaśmiała się, zakrywając usta dłonią.
- Jakiego niby niewolnika? - brunet zapytał, przez zęby, unosząc brew ku górze. Kiedy Ola i Sujuna, miały skierowany wzrok na Martę, brunet zaczął robić do niej, dziwne miny. Polka od razu wywnioskowała, że Sujuna, mu się spodobała, bowiem była bardzo, w jego typie.
- Aigo, kochanie moje, nie denerwuj się. - brunetka zaczęła z szatańskim uśmieszkiem, wtulając się w bok Koreańczyka. - Mam ci zaparzyć meliski? - dodała, prawie parskając śmiechem, gdy Gongchan, zmieszał się tak mocno, że nie był w stanie, niczemu zaprzeczyć.
- Jesteście razem? - gdy Sujuna, o to zapytała Ola i Marta, zaczęły się śmiać.
- Nie, to był głupi żart. Gongchan, aktualnie, jest całkowicie wolny i samotny. - Marta, westchnęła z powagą, a po chwili znowu wybuchła śmiechem, mając niezły ubaw, z zażenowanej miny Koreańczyka. Następnie machnęła dłonią, udając się do klientów.
- Asih! Ta dziewczyna, kiedyś doprowadzi mnie, do stanu nerwowego... - mruknął, rozbawiając tym ochotę dziewczyny.
- Widzę, że macie tu bardzo wesoło. Gdy jest taka pozytywna atmosfera w pracy, człowiek ochoczo do niej idzie.
- Tak. Zwłaszcza, jest tutaj wesoło, gdy Marta i Gongchan, się kłócą. Oczywiście w żartach, ale nie ważne, o co, zawsze mam z nich niezły ubaw. 






*







Gdy Marta, weszła do kuchni z brudnymi naczyniami po klientach, jej oczom ukazał się bardzo ciekawy widok. Gongchan, prężył, przed Sujuną, swój biceps z tatuażem, gdy ta dotykała rysunek z zainteresowaniem. 
- Czy mi się wydaje, czy Gongchan, cię podrywa, chwaląc się swoim ''sławnym'' tatuażem? - Marta, mruknęła z cwanym uśmiechem. Oboje, odsunęli się od siebie gwałtownie, jakby zostali przyłapani, na czymś niestosownym. Marta, przeszła między nimi. Odłożyła brudne naczynia na bladzie, nad zmywarką i obejrzała się w ich stronę, krzyżując ręce na piersi.- Wcale się nie chwali! - Su, odezwała się, jako pierwsza. - Sama chciałam go zobaczyć! - rudowłosa dodała i podparła się, o boki, unosząc wysoko swoją brodę.- Tłumacz się, tłumacz. Ej, a widzieliście Olę?- Poszła na górę, bo dostała jakiś telefon. - oznajmiła Sujuna.
- I niestety nie była zadowolona, odbierając go. - dodał smutno Gongchan, bowiem domyślał się, od kogo mógł być, ten telefon.
- Yhym, ok... To ja, do niej pójdę, więc możecie śmiało dalej romansować. Byleby odpowiednia ilość ciasta, była gotowa do siedemnastej! - odpowiedziała szybko i wbiegła po schodach na górę, słysząc jeszcze za sobą swoje imię, wykrzyczane z pretensją.
Marta, przeczuwała, że telefon, jaki dostała jej przyjaciółka, był od Jisoo. Była, już tego pewna, gdy przekroczyła próg mieszkania i ujrzała blondynkę, ze złą miną.
- Ola, wszystko ok? - zapytała spokojnie, siadając się obok przyjaciółki. - Dzwoniła, przed chwilą Jisoo. - Ola, westchnęła ciężko, patrząc z lekkim stresem, na jasnooką. - Powiedziała mi, że chce się spotkać. Jutro.- Jutro? Ale jutro macie dużo pracy w cukierni...- No tak, ale będę musiała znaleźć czas, na to cholerne spotkanie... Rzekomo menadżer i Taemin, naciskali na nią...- Cóż, to chyba dobrze? Taeminowi, musi widocznie mocno zależeć, aby dowieść prawdy... - Marta, pokrzepiająco pogładziła plecy blondynki. - Na którą musisz iść i gdzie?- Powiedziała, że mam spotkać się z nią, w agencji, o piętnastej i zgłosić się do recepcji.- Mam iść z tobą?- Nie, pójdę sama...- Jesteś pewna?- Martuś, jesteś kochana, że się, o mnie martwisz. Doceniam to, ale wolę obgadać, to z nią sam, na sam.
- Ok, ale obiecaj, że choćby nie wiem co, ci powiedziała, wrócisz ładnie do domu i mi, o wszystkim opowiesz, ok? - Marta, złapała za ramiona Olę, patrząc w jej oczy troskliwie, aby trochę podnieść ją, na duchu.
- Dobrze, wrócę... Więc się nie martw, o to.
- Postaram się, ale wiesz, jaka jestem. - brunetka zaśmiała się, po czym przytuliła przyjaciółkę, z uśmiechem na twarzy. - Dobra! A teraz opowiadaj, jak tam minęła ci pierwsza lekcja, z twoim nauczycielem?
- Bardzo miło. Fajnie opowiada, przez co, aż miło się go słucha i aż szkoda, że może dawać mi, tyle wiedzy, o Korei, tylko do końca stycznia...
- No cóż... Ważne, że w ogóle od kogoś nabywasz wiedzę, aby dobrze się przygotować, do tego wydarzenia, o kulturze Korei. 
- W sumie racja... Jak mu się przyjrzałam, to uważam, że jest przystojny i ma poczucie humoru.
- Mówisz, że miło się go słucha i jest przystojny, tak? Jak on miał na nazwisko? Lee?- Dokładnie.- Ej! A może, to ojciec Taemina?! Bo wiesz... Jego tata, też uczy historii  i...- Nie sądzę... - Ola, wtrąciła się w jej zdanie. - Nie wierzę, w takie zabiegi okoliczności, jak w filmach, czy książkach. - wzruszyła ramionami, po czym wstała i ruszyła do kuchni, a Marta, zaraz za nią. - Może i masz rację, z tym zbiegiem okoliczności, ale miałabym niezły ubaw, gdyby jednak się okazało, że to prawda! - brunetka pisnęła podekscytowana, klaszcząc w dłonie, co wywołało u Oli, ironiczny wyraz twarzy.- Nie okaże się, więc już się tak nie rajcuj...
- Jak mogę się nie rajcować?! Skąd wiesz, że nie poznałaś akurat, swojego przyszłego teścia?! - Marta, zaczęła zalotnie poruszać brwiami, w stronę blondynki, której mina wyrażała więcej, niż tysiąc słów. Polka chwyciła poduszkę, a następnie rzuciła nią w brunetkę, idealnie trafiając ją w głowę.
- Marta! Ogarnij się choć raz! Mówię ci, że to nie jest ojciec Taemina...
- Ale Ola! Sam profesor Kim powiedział ci, abyś nikomu nie mówiła, że ten cały Lee, robi ci korepetycje. No, jak nic zajeżdża strachem, przed fanami syna!
- Wymyślasz... - Ola, burknęła pod nosem, włączając czajnik elektryczny, gdy w tym czasie Marta, wrzucała do kubków saszetki z suszem zielonej herbaty.
- Oho! Komuś chyba hormony buzują!- Cicho siedź! 
- Ha! Wiedziałam!







*







Blondynka szła powolnym krokiem, w stronę agencji SM Entertainment. Gdy zobaczyła, przed sobą budynek, uniosła do góry głowę i zaczęła go uważnie badać wzrokiem.
- Może skoro Taemin, kazał Jisoo, do mnie zadzwonić i wytłumaczyć, to wszystko, będzie miała choć trochę sumienia, aby powiedzieć całą prawdę... - Ola, westchnęła z nadzieją, patrząc w dalszym ciągu, na ogromny budynek.
Będąc już w środku, podeszła do recepcji i wyjaśniła całą sprawę. Następnie jeden z ochroniarzy, wskazał jej drogę do pokoju, w którym czekała Jisoo. Ola, zapukała w drzwi, a słysząc słowo ,,Proszę'', weszła do środka, nawet nie kwapiąc się ukłonem.
- Już jesteś? Super, siadaj! - Jang odparła wesoło, kłaniając się lekko. Wskazała miejsce, obok siebie, gdy usiadła się na sofie. Ola, dopiero teraz, skinęła jedynie głową, mając się na baczności. - Chcesz coś do picia?- Nie, dzięki. - Ola, odparła nieufnie. - Taemin, podobno kazał ci, abyś powiedziała mi całą prawdę. Więc słucham, jak było z tym skandalicznym pocałunkiem...? - dodała z powagą, zakładając nogę, na nogę. Bacznie obserwowała, na zmieniającą się mimikę twarzy Jisoo.- Aigo, dlaczego oppa zwalił całą winę na mnie? Przecież, to on wymyślił, ten pocałunek... - Jisoo, westchnęła teatralnie, przeczesując kilka swoich włosów.- Może i wymyślił pocałunek, ale czasami wina, nie leży jednak, po twojej stronie? A nie jego?
- W sumie, to masz rację. - jak do tej pory, miła mina Koreanki, zmieniła się diametralnie, w dziwnie tajemniczą. Nawet dumnie wypięła pierś, co wywołało grymas, na ustach Oli. - Przecież gdybym nie zagroziła, że dam wasze zdjęcie reporterom, cała sytuacja, zapewne by się nie wydarzyła. Cóż, byłam ciekawa co zrobi i powiem ci, że bardzo mnie zaskoczył, swoją błyskotliwością. Nie sądziłam, że odważy się mnie pocałować, przy tylu reporterach! - usta czarnookiej, wykrzywiły się w chytrym uśmieszku, co nie spodobało się Oli.
- Chyba chciałaś powiedzieć, że wszystko udawał, więc przestań kłamać i powiedz mi prawdę... - dłonie blondynki zacisnęły się wzajemnie, gdy leżały, na jej kolanie. Czując dudniące serce w uszach, odniosła wrażenie, jakby w pomieszczeniu zrobiło się bardziej duszno.- Skąd wiesz, że udawał? Sama przecież widziałaś na oczy, co tam się wydarzyło.- Owszem... Widziałam, ale ty i on wiecie najlepiej, co tak naprawdę, między wami zaszło. Taemin, wszystko mi wytłumaczył, ale chcę też poznać, twoją perspektywę. Tak, więc skoro Taemin i menadżer, kazali ci wszystko naprawić, to to zrób, zamiast udawać głupio miłą. Dobrze wiem, że mną gardzisz, więc po co udajesz ten uśmiech? - brunetka zdawała się być nieco zaskoczona ostrymi słowami blondynki. Zakpiła cicho, odwracając głowę w bok, a jej tajemnicze spojrzenie, nie spodobało się Oli.- Skoro Taemin, wszystko ci powiedział, to na pewno wiesz bardzo dobrze, że wszystko zaczęło się od tego, że dałam mu pewną propozycję...- Jaką propozycję? - Ola, była mocno zaskoczona, bowiem nie wiedziała, o tym. Lee mówił jej jedynie, o fakcie, iż Jisoo, chciała pokazać prasie ich wspólne zdjęcie. Nie wytłumaczył jej jednak, dlaczego zamierzała, to zrobić!- Nie będę ukrywać, że zasugerowałam mu, aby cię zostawił, aby być ze mną w związku. - Jisoo, obejrzała ze znudzoną miną, swoje wypielęgnowane paznokcie. Nagle jej spojrzenie pociemniało, patrząc na Olę, niczym drapieżca, na swoją ofiarę. - Lecz on się wkurzył i wyśmiał mnie, co bardzo mi się nie spodobało. Z tego też powodu, chciałam ogłosić całemu światu, że nasz Taemin oppa, nie jest taki niewinny i ukrywa swój związek. Do tego z Polką! Wyobrażasz sobie, co by to było, gdyby mój plan wypalił?! - brunetka zaczęła chichotał złowieszczo, gdy w tym czasie, po plecach Oli, przebiegał nieprzyjemny dreszcz. Serce przyspieszyło jej biegu, przez co z każdą kolejną chwilą, odczuwała większą duszność. Teraz wiedziała, że Jisoo, po pierwszym odrzuceniu, przez Taemina, nie dawała za wygraną. Pragnęła, aby Lee z nią zerwał! Przecież, to był jakiś absurd! Jak mogła być, tak podłym wilkiem, w owczej skórze?! Dlaczego nie miała zamiaru pogodzić się z faktem, że facet, którym była zauroczona, wybrał inną?! Jej podejście, do związku swojego przyjaciela i Oli, nie było zdrowe. Blondynka uważała, że Minju, była niezrównoważona psychicznie, odwalając akcję z prochami i zdjęciami w hotelu. Jednak Jisoo, swoją pomysłowością, powoli dorównywała swojej kumpeli.- Słucham?! Co mu niby zaproponowałaś?! - Ola, w dalszym ciągu niedowierzała, rozchylając bardziej powieki. - Związek?! Czy ty kompletnie oszalałaś?! - Nie, nie oszalałam... Gdyby cię nie poznał, coś w końcu byłoby, między nami! Mieliśmy chemię, ale wszystko się skończyło, odkąd Taemin, cię poznał. Ty zaś, od tamtej pory, ciągle za nim ganiasz, jak głupia i cóż, udało ci się, w końcu go uwieść!
- Słucham?! W tej chwili, to mówisz chyba, o sobie, nie o mnie?! - Ola, uniosła nieco głos, bowiem miała już powoli tego wszystkiego dość. Spodziewała się kulturalnej rozmowy, może krótkiego zapewnienia, że do niczego między nią i Taeminem, nie doszło. Tymczasem Koreanka, robiła jej na złość... - Owszem podobał mi się, ale ja jemu też. Poza tym, nie latałam za nim i nie udawałam uroczej dziewczynki! Tak, jak Ty! - Ola, była już zirytowana faktem, jak brunetka, zaczynała się do niej odnosić. Zwłaszcza, gdy zakpiła na jej słowa. - Może zamiast się śmiać, w końcu wyjaśnisz mi, czy ten pocałunek, był naprawdę, czy nie?! - Ola, burknęła przez zęby, mając ochotę wrócić do domu.
- No dobrze. Nie pocałował mnie wtedy... Zadowolona?- Mam nadzieję, że to co powiedziałaś, jest prawdą. Karma i tak się odwdzięczy, jeśli któreś z was kłamie... - Ola, wstała gwałtownie z sofy, ignorując chwilowy zawrót głowy i mroczki w oczach. - Skoro sobie wszystko wyjaśniłyśmy, pójdę pierwsza. - dodała ze sztucznym uśmiechem, po czym udała się w stronę wyjścia. Jednak, gdy otwierała drzwi, aby wyjść, brunetka ponownie się odezwała.- Taemin, zawsze po pocałunku, przygryza lekko partnerce, dolną wargę, prawda? - blondynka słysząc te słowa, zamarła z uniesioną dłonią na klamce, a jej serce stanęło w miejscu. Gwałtownie odwróciła się do Koreanki. Widząc, jak Jisoo, z chytrym uśmiechem popijała wodę ze szklanki, jej krew zagotowała się w żyłach. Słowa brunetki wywołały w Oli, panikę. Skąd ta siksa wiedziała, o tym?! Przecież Taemin, zapewniał ją, że nikt nie wie, o tym nawyku, prócz osoby, z którą naprawdę się całował. Jisoo, nie miała styczności i kontaktu z byłymi dziewczynami Taemina, więc... Skąd wiedziała?!- Co przed chwilą powiedziałaś? - Ola, cofnęła się, marszcząc nos i czoło. Zadając, to pytanie, chciała się upewnić, czy czasem jednak się nie przesłyszała, a głowa nie płata jej po prostu figla, z tego stresu.- Niedosłyszałaś? Taemin, zawsze po pocałunku, przygryza lekko dolną wargę.- Skąd ty...?
- Opss... - Jisoo, udała zakłopotanie. Przysoliła dłonią swoje usta, uciekając niby zakłopotanym wzrokiem w bok. - Miałam ci tego nie mówić, ale trudno... Teraz muszę, to zrobić.
- Co takiego miałaś mi nie mówić? - blondynka pobladła niezdrowo, a jej samej zaczynało robić się coraz słabiej. Jeśli czas nieprzyjemnych niespodzianek, zaraz się nie skończy, padnie chyba w końcu, na jakiś zawał!
- Taemin, tak naprawdę, całował się już ze mną.
- C-co? - serce Oli, zatrzymało się na kilka sekund, aby ponownie zacząć bić i to ze zdwojoną mocą. - Nie wierzę ci... - starała się panować, nad swoim głosem, mimo iż emocje, mocno nią targały. - Ciekawa jestem, niby kiedy? Taemin, powiedział mi, że nie wiesz, o jego nawyku. - dodała, a gdy jej głos zadrżał niebezpiecznie, zaklęła w duszy. Jang od razu, to wyczuła, przez co jej kpiący uśmieszek, rozszerzył się jeszcze bardziej.
- Cóż... Cały czas, się całujemy. On, tylko udaje głupiego, przed wami wszystkimi, że mnie nienawidzi. - Ola, aż wstrzymała oddech, na dane słowa, a jej oczy zaszklił się niebezpiecznie. Była zdruzgotana tym wszystkim, co właśnie usłyszała!
- A-ale... Przecież jesteśmy ze sobą w związku. Do tego powstrzymał cię, przed opublikowaniem, naszych zdjęć, udając pocałunek. Sama, to potwierdziłaś! - głos Oli, załamywał się żałośnie.
- Owszem. Wtedy naprawdę się pokłóciliśmy, bo ja chcę czegoś więcej, a on nie i postanowiłam się na nim zemścić. - Jisoo, wykrzywiła usta w niezadowoleniu. - Omo... Co robić? Taeminm perfidnie cię okłamuje, a ty łykasz wszystko, co powie, jak pelikan... - brunetka wstała z sofy i podeszła do blondynki. Pchnęła otwarte drzwi, aby nikt nie podsłuchiwał ich rozmowy. Następnie obeszła dookoła roztrzęsioną Polkę, ze skrzyżowanymi rękoma. Lustrowała ją z wyższością. Prawie śmiała się jej w twarz, gdy ta nie była w stanie poruszać ustami, nie mogąc wydobyć z siebie głosu. - To cię zaboli, ale on kręci się przy tobie, tylko dlatego, bo jest ciebie ciekaw. Najbardziej tego, co masz w majtkach. Po to zbudował z tobą relacje i związek, aby się tobą zabawić. Zauważył, że od razu nie rozchylisz, przed nim swoich nóg, więc uznał, że gra jest warta trudu. Gdy dopnie swego, po prostu cię rzuci... I cóż, wróci do naszej relacji, albo zacznie szukać nowego celu... - Jang puściła do Oli, oczko, gdy ta odsunęła się do tyłu, kręcąc przecząco głową. Głowa rozbolała ją od myśli, jaką podsunęła jej brunetka. Przyszła tutaj, tylko dlatego, aby dowiedzieć się prawdy, a jak się okazuje, w gratisie dostaje kolejne brudy Taemina. Już sama nie wiedziała, komu ma ufać, a komu nie? Nawet sobie samej już nie ufała. Nie ufała swojemu zaufaniu do Taemina i miłości do niego.
Ola, nie wytrzymała nadmiaru myśli, jakie kłębiły się w jej głowie i duszącego ją żalu. Wybiegła z pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami. Śmiech Jisoo, rozbrzmiewał w jej uszach, niczym złowrogie echo. Dziewczyna biegła, przed siebie tak długo, dopóki nie wybiegła na zewnątrz. Ze łzami w oczach, łapała lodowate powietrze w płuca, mając gdzieś, czy będzie chora. Teraz liczyła się ucieczka, jak najdalej, od tej toksycznej agencji. Dlatego też, biegła tak długo, dopóki nie ustała, przy murze, odgradzającego jeden z budynków. Oparła się, o niego plecami, próbując uspokoić szybki oddech i drżące nogi. Niestety, na samą myśl, o rozmowie z piosenkarką, totalnie się rozpłakała i dostała mdłości. Kucnęła pośpiesznie, przysłaniając twarz, roztrzęsionymi dłońmi. Nie wytrzymała i oddała się torsjom, na samą myśl, że Taemin, mógł się całować z Jisoo, a co gorsza, uprawiać seks! Aczkolwiek tego konkretnie, nie przyznała...
Dlaczego teraz, gdy zaczynała czuć głębsze uczucia, względem Taemina, zaczynało się wszystko psuć? Przecież ból, możliwej utraty Lee, tak ją rozrywał od środka, iż była bardziej, niż pewna, że zaczyna go kochać. O ile, już tego nie robiła... 
Dziewczyna, po tylu szokujących informacjach, zaczynała powoli wątpić w to, że Taemin, był co do niej szczery. Z drugiej zaś strony, naprawdę chciała okazać mu zaufanie, przez co czuła się, między młotem, a kowadłem. Przecież Lee, nie narzucał jej niestosownych rzeczy! Nie dotykał jej nachalnie w intymny sposób, więc nigdy nie poczuła się tak, jakby zamierzał ją wykorzystać! Albo coś tutaj, było nie tak, albo zaczynała już głupieć. Jednak... Co jeśli Jisoo, mówiła jednak prawdę? Brzmiało to, dość absurdalnie, gdy tymczasem całe Shinee, stało murem za Taeminem.
Jej myśli, z każdą kolejną sekundą wariowały, co zaczynało coraz bardziej, frustrować dziewczynę.
- Ola, spokojnie... To nie jest prawda. To nie jest prawda... - blondynka tłumaczyła sobie, próbując się uspokoić, lecz nic, to nie dało. Nawet żucie gumy nie pomogło...
Ola, zakryła twarz w dłoniach i kolejny raz wybuchła płaczem, gdy serce mocnej, rozdzierało się na pół.







*







- Dlaczego jeszcze jej nie ma? - Marta, krążyła z nerwów po kuchni cukierni, chodząc w tę i z powrotem. Od wyjścia Oli, minęło kilka godzin, a po dziewczynie, nie było, ani śladu. 
- Marta, spokojnie, bo nam tu zaraz dziurę wydepczesz... - Gongchan, podążył za dziewczyną wzrokiem, narzucając sobie ściereczkę na bark.
- Nie będę spokojna, dopóki Ola, nie wróci! Coś musiało się stać! Dzwoniłam do niej, ale nie odbiera telefonu, mimo iż sygnał jest...! - brunetka żaliła się, coraz to bardziej popadając w strach, o swoją przyjaciółkę. Ola, była dla niej, niczym siostra, więc czuła się zobowiązana, aby się martwić.- Marta, stań proszę w jednym miejscu i lepiej mi powiedz, kiedy ona go odbiera? Prawie nigdy... - No uśmiechał się żartobliwie i spoważniał, widząc mordercze spojrzenie zielono-niebieskich oczu.- Gongchan... - Marta, zaczęła mówić, przez zęby, stając naprzeciwko niego. Zadarła wysoko głowę, aby dobrze widzieć jego zaskoczoną twarz. - Ja, to czuję, że coś poszło nie tak! - burknęła, zaczynając na nowo, krążyć po kuchni. Gongchan i Sujuna, popatrzyli po sobie znacząco, robiąc to zbyt długo... - Mam dość! - warknięcie Marty, wybudziło, ową dwójkę z transu, przez co unikali swojego wzroku. - Idę jej szukać... - Marta, spokojnie.... - Sujuna, stanęła naprzeciwko brunetki, łapiąc ją za ramiona. - Nie wiem, o co chodzi, ale może lepiej, jeszcze poczekać, na nią?- Poczekać?! - Polka zakpiła. - Na co? Aż będzie jeszcze gorzej? Nie ma mowy! Idę po nią! -dziewczyna wyrwała rękę z uścisku Sujuny. Gdy już miała wejść schodami na górę, usłyszała dzwoneczek, wiszący nad drzwiami. Spojrzała się w tamtym kierunku, widząc w drzwiach, przygnębioną blondynkę. Wręcz do razu podbiegła do niej i mocno ją przytuliła. Wtedy Ola, pękła i rozpłakała się na dobre, wtulając mocno w niską brunetkę.- Ola?! Co się stało?! Czemu płaczesz?! - Marta, odparła po polsku, po czym odsunęła nieco dziewczynę, aby móc na nią spojrzeć. Jej dygoczące ciało i mina, nie zwiastowały niczego dobrego.- Marta... Taemin... Taemin... - Ola, jąkała się, w języku polskim, cała się trzęsąc. Ponownie wybuchła płaczem, przez co Marta, cieszyła się, że aktualnie nie ma żadnego klienta. Jeszcze, tylko brakowało niepotrzebnych gapiów.- Powiedz, to w końcu! Co on zrobił?!- Taemin, prawdopodobnie mnie z nią zdradza... - załkała, zakrywając twarz w dłoniach, gdy w tym czasie Marta, patrzyła na nią z niedowierzaniem.- Co... - szepnęła nieufnie. - Co ty wygadujesz?! Ola! To nie ma sensu!- Powiedziała, że się już z nim całowała. Ba! Nawet zasugerowała, że jest coś więcej, a on mnie okłamuje, rozumiesz?! - dziewczyna pokiwała głową, niedowierzając w absurd wydarzeń, dzisiejszego dnia. - Jej zdaniem Taemin, się mną, tylko bawi. Chce mi się dobrać do majtek, wykorzystać i odrzucić, bo jestem dla niego wyjątkowym celem, przez swoją narodowość... - Ola, jęczała żałośnie, przez łzy.
- Że co?! Nie... To są jakieś kpiny! - Marta, starała się być wierna rzetelności Taemina, ale z każdym słowem Oli, zaczynała powoli powątpiewać, we wszystko. Stanowczo będzie musiała przedstawić sytuację Minho, bądź nawet reszcie zespołu. Oni znali Lee najlepiej.
Gdy Ola, pobladła niezdrowo, brunetka szybko chwyciła ją pod ramię. Przyglądający się temu wszystkiemu Gongchan i Sujuna, podbiegli do dziewczyn, po czym pomogli dojść Oli, do kuchni. Tam posadzili ją na taborecie.
- Co się stało, że jest taka roztrzęsiona? - zapytał z niepokojem No, podając blondynce szklankę z woda, w której rozpuszczała się tabletka, z witaminami.
- Później ci wytłumaczę. Możecie zostawić nas samach? - brunet i jasnowłosa, skinęli głowami, po czym wyszli z kuchni, udając się, o pół piętra niżej, aby obsłużyć, dwóch nowych klientów.
Marta, westchnęła ciężko, patrząc na roztrzęsioną przyjaciółkę. Jej oczy, były już mocno przekrwione. Twarz i powieki nieco opuchnięte i także zaczerwienione, od emocji, jakie nią targały. Widok załamanej przyjaciółki, przyprawiał Martę, o chęć mordu na Jisoo, ale i Taeminie. Przecież Lee obiecywał Oli, że Jang wyśpiewa całą prawdę! Więc albo, to jakieś nieśmieszne reality show, albo typiara wyjawiła prawdziwą twarz Lee...
Brunetka kucnęła naprzeciwko Oli, ujmując jej drżące dłonie, w te swoje. Popatrzyła smutno na zielonooką, podając jej ręcznik papierowy, aby mogła otrzeć słone łzy. Gdy, to Marta, ryczała, przez Kibuma, blondynka zawsze była obok niej, wspierając ją. Teraz, to ona musiała przejąć tę rolę, troszcząc się, o dobrostan przybranej siostry.
- Ola, posłuchaj... - brunetka zaczęła spokojnie. - Naprawdę uważasz, że Taemin, w dalszym ciągu, starałby się tak, o ciebie, dla jednej nocy z tobą? Ola, proszę cię... Faceci są zbyt leniwi, aby prawie przez rok, starać się, o kobietę, aby tylko ją zaliczyć! On jest na tyle sławny, że zapewne co druga, chętnie wskoczyłaby mu do łóżka! Wliczając w to, tę siksę Jisoo... - burknęła niezadowolona.
- O boże... A jeśli... Oni spali, ze sobą?!
- Ola, proszę cię... Naprawdę, w to wierzysz? Jak dla mnie, odruch wymiotny Taemina, na wzmiankę, o Jisoo, jest tak naturalny, że bardziej się nie da... - pocieszała przyjaciółkę. - Ola, zrozum, że to się nie trzyma kupy, a ta siksa kłamie, jak z nut!
- Marta, ja naprawdę nie wiem, co mam, o tym wszystkim myśleć. Nie wierzyłam w jej słowa, o ich rzekomo romantycznej relacji. Dopóki nie dodała, że Taemin, zawsze przygryza dolną wargę, po pocałunku!
- C-co? - Marta, pobladła niezdrowo, bowiem Taemin, mówił jej coś podobnego. Teraz i ona, ponownie czuła się wytrącona z wiary w Lee i nie dziwiła się stanem Oli.
- Wyobraź sobie, że Taemin, zapewniał mnie, że nikt, o tym nie wie. Jedynie osoby, z którymi się całował, a jest pewien, że nikomu nic nie mówiły, więc... Skąd ona wie, o tym nawyku?! Jak mi, to wytłumaczysz?! - blondynka jęknęła, przez zęby, a jej oddech, stał się nierównomierny. Zaczęła łapczywie łapać w usta powietrze, więc Marta, niewiele myśląc, szybko wtuliła ją w siebie.
- Chodźmy na górę. Tam dam ci coś na uspokojenie, a ja najwyżej przekaże wszystko Minho. Nie możemy wierzyć w zdradę Taemina, opierając się tylko, na słowach Jisoo. - Marta, odparła troskliwie, pomagając Oli, wstać na równe nogi.
Gdy obie zmierzały już schodami na górę, brunetka zaczęła się zastanawiać, czy istniało jednak ryzyko, że Jisoo, mówiła prawdę, a Taemin, nie? Jednak, gdyby szatyn kłamał, jego przyjaciele nie staliby za nim murem! Przecież, gdy Marta, rozmawiała z nim, po akcji w agencji, ten był mocno przybity. Uwierzyła we wszystko Taeminowi, wraz z Minho i resztą zespołu. Może właśnie Taemin, tego chciał, aby każdy mu uwierzył? A może jednak mówił prawdę, a to właśnie Jisoo, mąciła wszystko, nie zważając na konsekwencje?
Należało rozwiązać zagadkę, kto tak naprawdę, z nich kłamał? Jisoo, czy Taemin?






1 komentarz:

  1. Teamin Taemin ... bo się do Ciebie przejdę zaraz X3 a Ty -Youngo- lepiej uważaj, bo ostrze pazurki ^ ^ jak zawsze świetny rozdział <333

    OdpowiedzUsuń