Gdy Ola i Taemin, zaczęli jeść, przy okazji kosztując przyjemnie musującego, słodkiego wina, między nimi panowała przyjemna cisza. Przerywała ją, tylko cicho grająca muzyka. Były, to piosenki z różnego rodzaju dram. Nawet, trafiło na piosenkę Taemina - U, wywołując czuły uśmiech na ustach Polki.
Ola, czuła się nieco onieśmielona, gdy oboje co chwila spoglądali na siebie, wysyłając ciepłe uśmiechy. Miała nawet momentami wrażenie, że zaraz zacznie unosić się nad ziemią, przez latające w jej brzuchu motyle. Gdy Marta, kazała jej się ładniej ubrać, na ich rzekomą kolację, spodziewała się, że jej przyjaciółka coś knuje. Nie brała jednak pod uwagę faktu, iż cały zamysł wyszedł z inicjatywy Taemina. To akurat ją zaskoczyło i cieszyła się, że szatyn nie ukrywał, przed nią prawdy, że nie zorganizował tej kolacji sam.
- Czyli Marta, pomagała ci, przy organizacji tej kolacji... - zaczęła zdumiona, rozglądając się ponownie po pomieszczeniu. Następnie delikatnie wytarła usta chusteczką stwierdzając, że zupa tajska, wyszła Marcie, rewelacyjnie. Nawet stwierdziłaby, że wyszła jej najlepiej, ze wszystkich poprzednich prób, jej wykonania.
- Yhym... - Taemin, uważnie się jej przyglądał, biorąc łyk wina do ust. Widząc ją w tym świetle i jemu serce drżało z radości.
- Ta cała atmosfera, świeczki, to bardzo w stylu Marty. W jakiś sposób, takie rzeczy ją rajcują. Cieszę się, że byłeś ze mną szczery mówiąc, że Marta, ci pomogła. Chociaż nie wykluczałam tego, że byłbyś w stanie sam, to zrobić. - odparła uśmiechając się, po czym wzięła kieliszek w dłoń i skosztowała musującego wina.
- To bardzo miłe z twojej strony, że uważasz, iż byłbym zdolny, do zrobienia czegoś tak romantycznego. - Lee uśmiechnął się psotnie, również biorąc łyk wina. Gdy ich spojrzenia się ze sobą skrzyżowały, jego kąciki ust, wykrzywiły się zalotnie.
Blondynka widząc to, zarumieniła się soczyście. Jej wzrok od razu umknął, gdzieś w bok, a serce zadudniło mocniej.
- Um, przepraszam cię na chwilę... - westchnęła, wstając z krzesła, po czym na drżących nogach, udała się do łazienki. Była wręcz pewna, iż od jej policzków bije czerwienią.
Podeszła do lustra, aby sprawdzić jak wygląda i skrzywiła się lekko, gdy jej podejrzenia się sprawdziły. Poprawiła, więc gdzieniegdzie makijaż, po czym patrząc w lustro, wzięła dwa głębokie wdechy. Była w szoku, jak ta sytuacja mocno ją onieśmielała! Nawet przeszło jej przez myśl, że często po takich kolacjach, bohaterowie lądowali w łóżku. Ona nie miała zamiaru tego robić. Jeszcze nie teraz.
Nagle naszły ją obawy, że może Lee chce ją tak naprawdę wykorzystać, a cała ta kolacja, to tylko przykrywka? Z drugiej zaś strony, nie był do tej pory nachalny względem niej.
- Nie Ola... Marta, by do tego nie dopuściła! Przecież cię zna! Jednak... - blondynka, zamyśliła się, przygryzając dolną wargę. - Jestem z nim tutaj sama... Rany, o czym ja myślę?! - skrzywiła się, łapiąc za głowę. - Ola, spokojnie, to tylko randka. - westchnęła, próbując uspokoić swoje szybko bijącego serce. Usiadła się na wannie, dalej myśląc nad całą sytuacją. - Jesteśmy razem. On jest naprawdę czuły względem mnie i... Aż nie mogę, w to uwierzyć, że moje marzenie, o tym, aby Taemin, się mną zainteresował, a najważniejsze, był moim chłopakiem, właśnie się spełniało! - zielonooka prawie pisnęła radośnie, uśmiechając się z podekscytowania. Położyła złączone ręce na piersi, zamykając na chwilę powieki. - Dobra! Trzeba w końcu stąd wyjść. - skwitowała, dla niepoznaki spuszczając wodę w toalecie. Umyła swoje dłonie i gdy wyszła z łazienki, zauważyła, że Taemin, stoi odwrócony do niej plecami. Wyglądał w skupieniu, przez okno, następnie patrząc na swoje dłonie. - Taemin? - zapytała niepewnie, powoli podchodząc w jego stronę.
- Tak? - zapytał z zszokowaną miną, co zaintrygowało zielonooką. Kolejne podejrzenia narodziły się, gdy widziała, jak ten zaczął coś szybko chować do kieszeni.
- Co tam, przed chwilą chowałeś? - Ola, zapytała zaintrygowana, podchodząc do niego bliżej.
- Kurde, przyłapałaś mnie. - odparł zakłopotany, drapiąc się w bok szyi. - Jednak, nie mogę ci powiedzieć. - roześmiał się dziwnie poddenerwowany.
- Oj powiedz mi, proszę... - Polka zaczęła słodkim głosem, stając bardzo blisko szatyna. Lekko uniosła głowę mu górze, aby mieć lepszy widok na jego promienną twarz. Dla większego rezultatu swoich starań, zaczęła wygładzać jego marynarkę na barkach i ramionach. Gdy, to nie działało, wsunęła dłonie pod marynarkę, gładząc umięśniony tors chłopaka, przez koszulkę. Lee widząc, to świdrujące spojrzenie zielonych oczu, aż przełknął z trudem ślinę.
- Eh, to była, tylko komórka skarbie. - nie dawał za wygraną, zakładając za ucho dziewczyny, kilka kosmyków włosów, uśmiechając się tajemniczo.
- Yhym... - dziewczyna uśmiechnęła się do niego lekko, lecz po chwili, ten uśmiech zszedł jej z twarzy. Odsunęła się nieznacznie, błądząc wzrokiem po stole i dekoracjach obok nich. Lee widząc to, zaczął nerwowo przygryzać dolną wargę, ponieważ nie wiedział, co zasmuciło blondynkę.
- Czemu posmutniałaś? - zapytał niskim głosem, przyglądając się uważnie dziewczynie, która skierowała wzrok na niego. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby domyślił się, że chodziło, o fakt, że coś przed nią ukrywał.
Gdy Ola, odwróciła się od niego, chcąc usiąść się na miejsce, mężczyzna delikatnie złapał ją za nadgarstek. Widząc, jak ta, niepewnie odwraca się w jego stronę, uśmiechał się czule. Ujął jej rozgrzany policzek, gładząc kciukiem przyjemnie delikatną i miękką skórę twarzy.
- Mogę cię, o coś poprosić? - zapytał, na co dziewczyna skinęła głową. - Zamknij na chwilę powieki. - szepnął czułym głosem, mając swoją twarz, blisko tej jej.
Ola, z szybko bijącym sercem, patrzyła na niego, lekko zaskoczona. Westchnęła cichutko i zrobiła to, o co poprosił ją ukochany. Jakby bojąc się, że zaraz upadnie, nieśmiało oparła swoje dłonie, na jego torsie. Dreszczyk podniecenia, przeszedł jej po całym ciele, gdy wyczuwała przez koszulkę fakturę jego mięśni. Aż przygryzła nieświadomie dolną wargę, wracając wspomnieniami do półnagiego Taemina, stojącego przed nią, w samym ręczniku.
Lee widząc jej reakcje, uśmiechnął się sam do siebie, powstrzymując chichot. Z jego perspektywy Ola, wyglądała teraz tak niewinnie i seksownie. Uwielbiał w niej tą delikatność, którą tak go oczarowała.
- Tylko nie otwieraj jeszcze powiek. Zrobisz to, gdy ci powiem, ok? - gdy Ola, skinęła twierdząco głową Taemin, ostrożnie odsunął od siebie dziewczyna. - Spokojnie, jestem nadal obok. - uśmiechnął się, widząc ten uroczy grymas na jej twarzy. Następnie szybkim ruchem sięgnął do kieszeni, po pudełeczko. Po chwili wyciągnął z niego piękny złoty naszyjnik, z błękitną zawieszką, w kształcie serca i złotymi drobinkami w niej.
Uśmiechnął się do siebie, po czym pochylając się ku dziewczynie, ostrożnie zapiął biżuterię.
- Dziękuję Taemin, jest piękny! - westchnęła drżącym głosem Polka, rumieniąc się lekko, gdy oboje odsunęli się od siebie, aby ta mogła ujrzeć prezent. Podeszła bliżej świec, aby lepiej przyjrzeć się pięknej biżuterii. Prawie się wzruszyła na jej widok.
- Niech przypomina ci, o mnie. - Piosenkarz podszedł do niej bliżej, przyglądając jej się uważnie z satysfakcją, że jego prezent, okazał się trafny. Dziewczyna popatrzyła na niego z większymi łzami w oczach, a następnie mocno się w niego wtuliła. - Ej, nie płacz kwiatuszku... - szepnął do jej ucha, gładząc pokrzepiająco jej ramiona.
- Naprawdę dziękuję... - wymamrotała w jego koszulkę, wtulając się jeszcze bardziej w umięśnione ciało ukochanego. Magle poczuła, jak Taemin, delikatnie odsuwa ją od siebie, ocierając mokre ślady łez z policzków. Następnie ujął z lekkim uśmiechem jej podbródek, a następnie czule pocałował w usta.
- No już, nie płacz. - ponowił prośbę, wtulają ją na nowo w swój tors.
Ola, otworzyła niepewnie swoje powieki, po czym zauważyła przed sobą odstające obojczyki chłopaka. Dodatkowo jej nozdrza przyjemnie drażniła woń, jego perfum. Były delikatne, ale przy tym bardzo zmysłowe. Nie mogąc się powstrzymać, uniosła lekko głowę ku górze, stanęła na palcach i nieśmiało wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi. Aby było jej łatwiej, dłońmi objęła kark Lee, wtulając się w niego całą sobą. Przyjemny dreszcz przebiegł po jej ciele, gdy poczuła wodzące dłonie Taemina, na swoich plecach i tali.
Lee delikatnie odsunął od siebie Polkę. Nadal stojąc blisko niej, z dłońmi na jej biodrach, patrzył uważnie w jej ciemnozielone oczy. Przy tym nikłym świetle, zdawały się być prawie, że czarne.
Uśmiechnął się czule, widząc ten nieśmiało zerkający na niego, wzrok dziewczyny. Nie mogąc się już dłużej powstrzymać, zaczął powoli zbliżać swoją twarz, do jej. Gdy miał ją już pocałować, ta nagle odsunęła się, patrząc na naszyjnik, który uniosła w dłoni, aby móc mu się lepiej przyjrzeć. Lee zaczął się zastanawiać, czy blondynka zrobiła, to specjalnie, czy nie? Widząc figlarne iskierki w jej oczach, już znał odpowiedź. Bawiła się nim!
Skrzyżował, więc swoje ręce na piersi, ukazując jej swoje niezadowolenie. On naprawdę pragnął pocałować jej usta! Ale nie tak, jak chwilę temu. Pragnął całować je namiętnie!
Ola, uniosła swój wzrok, na wpatrującego się w nią, z uwagą chłopaka. Chciało jej się śmiać, widząc to oburzone, niczym u dziecka spojrzenie, że nie dała się mu pocałować.
Nie ma tak łatwo!
- Tego akurat Marta, nie pomagała mi wybierać, więc myślę, że zasługuję na namiętnego buziaka! -odparł dumnie, nie zmieniając reakcji na twarzy. Zrobił, to jednak, gdy zobaczył, że oczy dziewczyny ponownie się zaszkliły. Była taka słodka, że aktualnie marzył, aby chwycić i wytarmosić jej słodko zarumienione policzki.
- Przepraszam, ale to z radości. - Ola, szybko zaczęła ocierać mokre ślady, spod oczu. - Pewnie masz mnie za jakąś beksę. - dodała, robiąc skruszoną minę. Taemin, westchnął ciężko na jej słowa, a następnie odgarnął za jej ucho blondwłosy. Zrobił, to dwa razy, gdy nie udało mu się od razu przegarnąć, kilka niezbędnych kosmyków.
- Rozumiem i wcale tak nie uważam. Jednak nie płacz, bo uwielbiam, gdy się uśmiechasz. - Lee wytarł delikatnym ruchem palca łzę, która zdążyła ulotnić się z oka. Ponownie zaczął się jej uważnie przyglądać, czując przyjemne dudnienie w klatce piersiowej. Czuł nawet lekki stres, aby się czasem nie ośmieszyć! To było nieprawdopodobnie, co ta dziewczyna z nim robiła! Z reguły nie miał takiego problemu, będąc w gronie kobiet i do tego ładniejszych od Oli, czy Marty. Jednak ta słodka blondynka sprawiała, że zaczynał odczuwać emocje, których raczej nigdy nie doświadczył. Bynajmniej sobie tego nie przypominał.
Mimo zakazu randek, miał dwa epizody miłosne. Ten pierwszy, jak się szybko zaczął, tak szybko zakończył, przez brak czasu. Drugi zaś, był z pewną sławną dziewczyną, przez którą, o mało co, nie doszłoby do skandalu. Na szczęście, agencji w porę udało się usunąć zagrażające Taeminowi, materiały. Jak się późnej okazało, ta niezrównoważona dziewczyna, nawet nagrywała ich stosunki seksualne! Na szczęście agencja miała dobrego prawnika. Dali dziewczynie do podpisania umowę, że gdyby coś wyciekło w Świat, ta do końca życia by się nie wypłaciła. Oczywiście również została usunięta z show biznesu.
- Taemin, dlaczego mi się tak znowu przyglądasz?
- Wiesz co? Każdego dnia, dziękuję bogu, że pozwolił mi poznać tak wspaniałą i troskliwą osobę, jaką jesteś ty.
- Taemin... - Ola, szepnęła zaskoczona z lekko rozchylonymi ustami. W jej oczach ponownie pojawiły się łzy, spływając po jej policzkach... - Um, przepraszam. Chyba jestem, przed okresem, że tak się wzruszam. - dodała lekko zmieszana, wycierając ostrożnie spod oczu ślady łez. Taemina, rozczulił ten widok. Złapał, więc jej rękę i przystawił do swojego serca, które dudniło mocno. Uśmiechnął się z czułością, widząc to zaskoczenie na jej twarzy, a to oznaczało, tylko jedno. Czuła rytm jego serca. Był ciekaw, czy jej również bije tak samo mocno szybko?
- Czujesz te przyspieszone bicie serca? - zapytał z powagą, na co dziewczyna skinęła niepewnie głową. - Ono bije tak mocno, tylko wtedy, gdy moje oczy, widzą ciebie. Nic tak nie porusza mojego serca, jak twoja wiecznie uśmiechnięta osoba. Nawet, gdy tańczę na scenie, widząc tylu wiernych nam fanów, nie czuję takich emocji, co będąc blisko ciebie... - szeptał jej to z taką czułością, że dziewczyna słysząc te sowa czuła, jak w jej sercu rozpala się ciepło i miłość, jaką do niego czuła. Jej nogi były, jak z waty, więc chwyciła mocno dłońmi materiał marynarki, jakby bojąc się, że zaraz upadnie.
Słowa Taemina, brzmiały tak czule i szczerze, że przez chwilę nawet przeszło jej, przez myśl, że to jakaś magia. Cała ta sytuacja, wydawała się jej być, jakimś snem, z którego zaraz się obudzi i nie będzie ani jego, ani zespołu, ani Korei, w której mieszkała. Obudzi się w pustym pokoju, swojego rodzinnego domu, zastanawiając się, kiedy spotka ją prawdziwa miłość?
Polka spojrzała głęboko w czułą czerń, migdałowych oczu. Były takie piękne i tajemnicze, że mogłaby wpatrywać się w nie bez końca. Następnie jej wzrok podążył na pełne usta Taemina. Przygryzła delikatnie swoją wargę i nie mogąc się już dłużej powstrzymać, przyciągnęła do siebie mężczyznę, za poły marynarki, wpijając się namiętnie w jego usta. Czuła po ruchu jego warg, iż Koreańczyk, w pierwszej chwili, był zaskoczony jej pieszczotą. Po chwili jednak oddał jej pocałunek z uśmiechem, przyciągając do siebie bliżej. Nawet oboje nie wiedzieli kiedy, a całowali się namiętnie, nieco zbyt agresywnie, błądząc dłońmi po swoich karkach i włosach.
W końcu Ola, jako pierwsza przerwała namiętny taniec ich języków, odsuwając się nieco od mężczyzny. Spojrzała mu głęboko w oczy, czując na ustach przyjemne mrowienie. W sumie nie, tylko tam...
- Taemin, doceniam to co powiedziałeś. - Ola, szepnęła drżącym głosem, wodząc zamglonym wzrokiem po twarzy Taemina. Oddychał równie nierównomiernie, co ona, także traktując ją uważam wzrokiem. - Cieszę się, że jestem dla ciebie ważną osobą. - dodała i przymknęła swoje powieki, czując delikatny dotyk dłoni Taemina, na policzku. Westchnęła cicho, gdy jego usta czule ucałowały jej czoło. Dziewczyna nie mogła, w to uwierzyć, co oboje przed chwilą zrobili! Nigdy nie spodziewałaby się, po sobie takiej natarczywości, co więcej! Bardzo jej się, to podobało. Zaczynała powoli rozumieć przyjaciółkę, która nie raz odpowiadała jej, o swoich odczuciach, przy namiętnych pocałunkach. I uczuciu przyjemnej adrenaliny. Jednak rozum podpowiadał jej, że powinna uważać, aby to za szybko, nie zaszło za daleko... - Co do pocałunku... To było mega gorące. - Ola, zaśmiała się, unikając jego wzroku, jak ognia. Czuła się zawstydzona.
- Tak uważasz?
- Yhym.
- Możemy, to powtórzyć. - Taemin, przyjechał palcami po jej dolnej wardze, patrząc się w bardzo sugestywny sposób. Gdyby, tylko wiedziała, jak bardzo musiał powstrzymywać swoje dłonie, od ściśnięcia jej pośladków.
- Co?! - Ola, prawie zakrztusiła się powietrzem.
- Bardzo mi się podobało. - blondynka widząc, jak chłopak zbliża się do niej, coraz to bardziej, zaczęła się cofać.
Robiła, to z przerażoną miną, aż w końcu poczuła, że dotyka plecami zamkniętych drzwi, od łazienki. Patrzyła oniemiała, jak Lee opiera się, o drzwi jedną ręką, na wysokości jej głowy. Z tego stresu, dziewczyna przełknęła głośno ślinę, w dalszym ciągu unikając wzroku Taemina, jak ognia. Czuła się lekko zażenowana, swoją onieśmieloną podstawą, jednak nie miała na tyle odwagi, aby spojrzeć mu prosto w oczy. W jej głowie zaczęły ponownie pojawiać się niechciane myśli, że Lee ma ochotę na coś więcej. Nie miała zamiaru mu tego dawać. Jeszcze nie teraz.
Jego tajemnicy błysk w oku, wydawał się Oli, niepokojący, gdy odważyła się na niego spojrzeć. Serce dudniło jej tak mocno w piersi, iż obawiała się, że zaraz rozerwie jej klatkę piersiową. Powietrze nagle stało się dla niej tak duszące i ciężkie, iż postanowiła działać. Dotknęła torsu szatyna, oznajmiając mu tym, że nie chce jego bliższego kontaktu. Ten jednak zignorował to, pochylając się lekko w jej stronę. Następnie spojrzał na nią rozczulony, gładząc drugą dłonią jej rozpalony policzek. Jej zdradzieckie ciało zadrżało niekontrolowanie, na ten gest, a z ust wydobyło się ciche i przepełnione podnieceniem westchnienie.
- Omo, czy ja znowu widzę twoje zarumienione policzki, czy mi się tak tylko zdaje, przez ten półmrok? - Taemin, zachichotał wesoło, dźgając delikatnie palcem jeden z policzków dziewczyny. Ta od razu odsunęła jego dłoń, próbując zakryć niepewnym ruchem swoją twarz.
- To twoja wina! Co ja poradzę, że jesteś za bardzo przystojny i tak na mnie działasz? - burknęła, śmiejąc się po chwili. Wręcz od razu wyłaniając się spod Taemina, gdy wyczuła, na to okazję.
- Moja? - odparł z zaskoczeniem, podchodząc do onieśmielonej dziewczyny. - Czyli uważasz, że jestem bardzo przystojny, hmm? - zalotnie się uśmiechnął, przybliżając ponownie swoją twarz ku dziewczynie, co ponownie obudziło motyle w jej brzuchu, jak i lekkie obawy.
Ola, przygryzła dolną wargę, czując przyjemne mrowienie w kroczu. Przestąpiła nerwowo z nogi na nogę, co wywołało lekki uśmiech na ustach Taemina. Gdy poczuła, jak Lee ujmuje jej podbródek, ustawiła głowę do pocałunku, nieświadomie rozchylając swoje usta. Gdy już myślała, iż ten ją pocałuje, poczuła po chwili smagnięcie lekkiego wiaterku. Gdy rozchyliła powieki, patrząc na mężczyznę rozanielonym wzrokiem, zdała sobie sprawę, że ten nieznacznie się od niej odsunął. Stał teraz obok niej, uśmiechając się szelmowsko. Zmarszczyła pytająco brwi, poprawiając swoją postawę.
- Przykro mi skarbie, ale limit pocałunków na dzisiejszy dzień, się skończył. - szatyn westchnął z cwaną miną, po czym wyprostował się i widząc zdezorientowaną minę dziewczyny, zaśmiał się cicho.
- Dlaczego?!
- Bo teraz musisz ze mną zatańczyć.
- Co?! - gdy dziewczyna, to powiedziała, ponownie była w ramionach Taemina. Wtuliła się w niego mocno, opierając bok policzka, o jego tors, gdy zaczęli leniwie kołysać się do spokojnej piosenki. Taemin, co jakiś czas obracał ją wokół własnej osi, aby ponownie przyciągnąć ją do siebie. Co jakiś czas, delikatnie muskali swoje usta, dotykali swoich twarzy, ciesząc się tą magiczną chwilą.
Polka zakwiliła cichutko, gdy ciepłe usta szatyna, zaczęły lekko muskać skórę jej szyi. To, było tak przyjemne, że aż drżała. Gdy, tylko jedna z dłoni Taemina, zaczęła zniżać się niebezpiecznie nisko, w kierunku jej pupy, ta odsunęła się nieznacznie, chrząkając cicho.
- To za szybko. - szepnęła, nieśmiało zerkając w wyrozumiałem spojrzenie hebanowych oczu.
- Masz rację. Lepiej będzie, jak już pójdę.
- Czemu?
- Niestety, między nami jest teraz taka chemia, że moglibyśmy zrobić coś, czego byś żałowała. No wiesz, alkohol wspomaga odwagę, a ja sam już ledwo... Wytrzymuję pewien dyskomfort. - Lee westchnął, lekko zażenowany. Szybko przysłonił dłońmi swoje krocze, gdy spojrzenie blondynki od razu skierowało się w tamtą stronę, na widoczną wypukłość w jego spodniach. Jej rumieńce od razu zapłonęły żywym ogniem, a niesforne myśli, zaczęły dręczyć jej głowę nieprzyzwoitymi wizjami. - Jeszcze się zgadamy, dobrze? - zaproponował, czule gładząc kciukiem jej policzek. Pocałował ostatni raz czule jej usta, po czym wyszedł, zostawiając blondynkę w lekkim zakłopotaniu.
*
Gdy Taemin, był na dole, zajrzał do piwnicy, w której przybywała Marta. Jeszcze, przed przyjściem Oli, brunetka stwierdziła, że się tam ukryje i jeśli Taemin, nie wyjdzie do dwudziestej drugiej, uda się spać do chłopaków.
Wraz z Taeminem, wymienili kilka słów i wrażeń związanej z niespodzianką, po czym szatyn wyszedł, a Marta, w tym czasie, udała się na górę. Chcąc dowiedzieć się, parę ciekawych szczegółów. Gdy była już na górze, ujrzała siedzącą blondynkę, która patrzyła bezinteresownie w jeden punkt. Brunetka podeszła do niej po chichu, ledwo powstrzymując śmiech, że Ola, jeszcze jej nie zauważyła.
- No widzę, że działo się! Oj działo! - gdy Marta, tylko się odezwała, blondynka przestraszyła się jej na tyle, iż prawie, że spadła z krzesła, gdy z niego wstawała. Starsza z nich zaczęła się głośno śmiać, klepiąc dłonią, o swoje udo.
- Marta! Ale mnie przestraszyłaś! I nie śmiej się! - mruknęła niezadowolona, lecz widząc, nadal śmiejącą się przyjaciółkę, uległa jej i sama zaczęła się z siebie śmiać. Gdy obie już się nieco uspokoiły, podeszła do przyjaciółki i przytuliła ją mocno. - Martuś, dziękuję! Jesteś najdrogocenniejszym przyjacielem na świecie! Dziękuję za tą wspaniałą niespodziankę!
- Nie ma za co. W końcu przyjaciele powinni sobie pomagać i pamiętaj, że to był pomysł Taemina. Ja, jedynie mu pomagałam go zrealizować. - Marta, westchnęła, gdy oderwały się od siebie. Wtedy nagle zobaczyła przepiękny wisiorek na szyi przyjaciółki. - O! A co to, za piękność? - chwyciła delikatnie rzecz, między palce, przyglądając się jej uważnie z uśmiechem.
- Taemin, mi to dał. - Ola, również zerknęła na biżuterię. - Na pewno nie pomagałaś mu, tego wybierać?
- Coś ty! Pierwszy raz widzę, coś tak cudownego. Nie ma co! Taemin, ma gust! - podekscytowana brunetka, westchnęła z udawaną zazdrością. Nagle jej oczom, ukazała się bransoletka od Kibuma, którą w dalszym ciągu nosiła na nadgarstku. Jej mina od razu zrzedła, gdy zaczęła dotykać biżuterię.
- Ten wisiorek, jest naprawdę prześliczny i... - Ola, przerwała nagle, gdy zauważyła, że Marta, nadal ma na ręku bransoletkę od Key. W dodatku była w nią aktualnie wpatrzona z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Niby się trochę uśmiechała, niby nie. Jakby sama nie widziała, jakie buzują w niej emocje. - Martuś, ty... Nie zdjęłaś jeszcze tej bransoletki? - Ola, zapytała niepewnie, przez co brunetka spojrzała na nią smutno. Następnie przeniosła wzrok na bransoletkę, obracając ją leniwie. Natrafiając na zawieszkę w kształcie kluczyka, delikatnie zaczęła obracać ją w palcach, jakby chcąc się jej przyjrzeć.
- Wiesz, nie wiem czemu, ale nie mam serca jej zdjąć, wyrzucić, lub po po prostu, oddać Kibumowi. Myślę, że będę uważała to, za prezent od przyjaciela. - westchnęła z wymuszonym uśmiechem. Nadal było jej ciężko, pogodzić się z tym, że między nią, a blondynem, to już ewidentny koniec.
- A nie będzie ci ciężko, nosząc ją? - szczera troska przyjaciółki, wzbudziła w niej mieszane odczucia. Marta, sama tak naprawdę, do końca nie była tego pewna.
- Nie... Um, nie wiem. - westchnęła ciężko, masując swoje skronie. Nigdy nie miała bólów głowy, ale była przekonana, że jeśli ten temat, zaraz się nie skończy, to takiego się nabawi. - Na pewno, będzie przypominała mi, te dobre chwile, spędzone z Key, ale przestańmy już, o nim mówić, ok? - westchnęła i nagle uśmiechnęła się szeroko, jakby rozmowa sprzed chwili, w ogóle jej nie dotyczyła. - To co? Powiedz mi, dlaczego dotykałaś ust palcami? Czyżbym, o czymś nie wiedziała? - Marta, zapytała z cwaną miną, poruszając, przy tym sugestywnie brwiami. Ola, od razu popatrzyła na nią chmurnie, z dorodnymi rumieńcami na policzkach.
- Dobra, opowiem ci wszystko. Jednak, spróbuj zrobić jedną, z tych swoich zalotnych min, to przerwę i nie będę mówiła dalej! Zrozumiano?!
- Eee... No spróbuję, ale niczego nie obiecuję. To jest silniejsze ode mnie. - odpowiedziała zakłopotana, unikając tego przeszywającego wzroku Oli.
- To co? Może najpierw, jakaś herbatką, lub kawka do tego? - Ola, zaproponowała zachęcająco, już idąc w stronę kuchni.
- Jestem za herbatą i ciastkiem!
*
Gdy chłopacy byli w domu, nagle zauważyli, jak do środka wchodzi uśmiechnięty od ucha do ucha Taemin. Wręcz od razu zwrócił na siebie uwagę, tym emanującym szczęściem, dookoła siebie.
- Cześć wszystkim! Jest ktoś w łazience? Nie? To idę się myć! - zakomunikował radośnie, na co reszta patrzyła na niego, jak ciele na malowane wrota. Tylko Minho, będący w kuchni, nie widział tej radosnej miny przyjaciela, przygotowując sobie kolację. Jednak po tonie jego głosu, mógł śmiało stwierdzić, że jest bardzo podekscytowany.
- A ten co taki zadowolony? - zapytał z niedowierzaniem Jonghyun, zerkając po wszystkich.
Niestety, nie uzyskał odpowiedzi, bowiem każdy wzruszył ramionami na znak, że nic nie wie. Tylko Minho, zerknął na nich uważnie, przypominając sobie, jak Taemin, po rozmowie z Martą, był dziwnie podekscytowany.
- Czy ja, o czymś nie wiem? - zapytał cicho siebie samego, zastanawiając się, czy Taemin, czasem jej nie podrywa? Szybko jednak wybił sobie te niedorzeczne myśli z głowy, kręcąc nią na boki. - Minho, głąbie! Przecież on od początku woli Olę... - skarcił siebie samego, waląc w czoło ręka, na co wchodzący do kuchni Key, spojrzał się na niego, jak na debila.
- Eee, dobrze się czujesz? - zmierzył wyższego od siebie chłopaka, wyjmując mleko z lodówki, aby nalać je sobie do szklanki. - Czy mam dzwonić, na oddział psychiatryczny? - zakpił, nalewając już białą ciecz do szklanki. Upił łyk, patrząc chytrze na naburmuszonego przyjaciela, który w końcu zbył jego gadkę, odwracając się do niego tyłem, aby sięgnąć przyprawę z szafki. - A może jesteś masochistą? - drążył, biorąc kolejny łyk mleka, w oczekiwaniu na odpowiedź. Wtedy Minho, spojrzał się na niego z politowaniem.
- Czy ja ci wyglądam na Onew? - zapytał poważnie, przez co Kibum, zaczął się śmiać, a on zaraz za nim z przypadłości ich lidera.
- Co znowu, o mnie gadacie?! - krzyknął z salonu lider, na co chłopacy od razu spoważnieli, zerkając nieśmiało na poważnego szatyna. Następnie od razu odwrócili od niego wzrok, wracając do swoich czynności, aby tylko nie musieć wchodzić z nim w interakcję.
- Key... - zagrzmiał Lee, pojawiając się obok wyspy kuchennej. Skruszony Kibum, od razu odwrócił się do niego, prawie chowając się za plecami Choi. Ten nie chcąc być, dla niego tarczą ochronną, udał się do lodówki, oczywiście udając, że coś w niej szuka. Prawie parkał śmiechem, domyślając się, iż oczy Key, strzelają w niego piorunami złości.
- Bo Minho, powiedział mi, że jesteś masochistą, mając na myśli, że lubisz się przewracać i robić sobie samemu krzywdę.
- Już nie skracaj wersji, co?! - raper obruszył się, mierząc groźnym wzrokiem blondyna. Jinki, akurat tego nie widział, bowiem otwarte drzwi lodówki, przysłaniały mu nieco bruneta.
- Widzę, że wam, to już się w głowach poprzewracało. Lepiej uważajcie, abym to ja wam czasem jej nie wyrządził. - Lee wykonał gest palcami, że ma ich na oku, patrząc na nich ostrzegawczo. Nagle zamarł, gdy poczuł, jak ktoś od tyłu, walnął go ręcznikiem w tyłek. Z morderczą miną, spojrzał się w bok.
Był, to nikt inny, jak Taemin, w ogóle nie przejmujący się wszelakimi konsekwencjami za swój czyn. Jak, gdyby nigdy nic, paradował w samym ręczniku, przed wszystkimi, świecąc umięśnioną klatą. Co prawda jeszcze brakowało mu do klaty Minho, czy Jonghyuna, ale i tak robiła już wrażanie.
- A ty co? Za dużo porno się naoglądałeś, czy jak? - Jinki, zmierzył go zdegustowanym wzrokiem. - Idę stąd, bo inaczej zaraz zwariuję... - mruknął, łapiąc się za głowę i poszedł do pokoju. W tym samym czasie Minho i Kibum, zmierzyli przeszczęśliwego przyjaciela uważnym wzrokiem.
- Taemin, nie paraduj tak półnagi, po mieszkaniu, bo jeszcze Minho, się w tobie zakocha. Aczkolwiek... Gdyby, tak było, nasze fanki byłyby wniebowzięte, bo i tak już namiętnie was parują. - blondyn zarechotał wrednie, na co Taemin, razem z Minho, spojrzeli się na niego z ironią.
- Ty się lepiej skup na swoim JonKey, bo jak to powiedziałeś, nasze fanki, w szczególności was namiętnie parują... - dogryzł mu Minho, wywołując u Key rozdrażnienie.
- Minho, ja nic nie mówię, ale chyba lubisz oglądać yaoi z Kibumem i Jonghyunem, w roli głównej, skoro tyle, o tym wiesz... - Lee parsknął, zakrywając usta dłońmi, gdy Minho, przedrzeźniał pod nosem, jego słowa.
Nagle obruszony Kim, znienacka objął ramieniem szyję, zaskoczonego Lee i zaczął mierzwić mu włosy pięścią.
- Kibum, przestań! Przestań! - krzyczał obruszony Taemin, próbując wyrwać się z uścisku przyjaciela. Nagle rozdzielił ich zirytowany Jonghyun, z falującymi od złości nozdrzami. Pierwsza myśl przyjaciół była taka, iż wygląda aktualnie, jak jakiś rozwścieczony smok.
- Co wy dzisiaj wszyscy odwalacie, hę? - zmierzył groźnym wzrokiem całą trójkę, stojącą naprzeciwko nich. Wyglądał śmiesznie, gdy tak podpierał swoje boki, niczym zirytowana ajumma.
- Jonghyun, chodź lepiej, na jakieś piwo, albo spać, bo z nimi, to dziś wytrzymać nie można... - odezwał się nagle lider, wchodząc ponownie do kuchni, po szklankę wody. Upijając mokrą ciesz, wodził groźnym spojrzeniem po Minho, Key, a zwłaszcza po Taeminie.
- Ej Onew? Coś ty dzisiaj taki nie w sosie? Czyżby okresik? - zapytał nagle blondyn, przez co on, Minho i Taemin, wybuchli gromkim śmiechem, klepiąc się po ramionach, jakby to był jakiś żart roku.
Jonghyun i Onew, popatrzyli na rechoczących piosenkarzy z ironią, a następnie na siebie. Kim od razu odsunął się nieco, widząc tę podejrzanie pulsującą żyłkę na czole starszego Lee.
- Gońcie się! - zagrzmiał wkurzony, niczym burza gradowa, po czym tym razem zamknął się w łazience.
- Ej? Co on dzisiaj, taki markotny? - Kibum, zmarszczył swoje czoło, bowiem mało kiedy Jinki, miał taki podły humor.
- A, bo ja wiem? - Jonghyun, wzruszył swoimi ramionami, a widząc dyskretne spojrzenie Minho, na Taemina, coś przyszło mu do głowy. - Chwila moment! Taemin? - zmrużył swoje powieki, celując w kumpla palcem wskazującym. - Skąd wróciłeś taki uchachany? Czyżby od Oli?
- Tak, a co? Nasz lider zrobił się zazdrosny, że ona na woli mnie? - szatyn parsknął kpiąco, przez co Key, Minho i Jonghyun, spojrzeli po sobie znacząco, co dało Taeminowi, jednoznaczną odpowiedź. Żaden z nich nie zdążył nic odpowiedzieć, gdy Jinki, pojawił się nagle naprzeciwko najmłodszego z zespołu.
- Tak jestem i co?! - Lee burknął, mierząc ostentacyjnym wzrokiem szatyna. - Uważam, że nie będziesz umiał zatroszczyć się, o Olę, ani teraz, ani nigdy! - dodał, dźgając palcem pierś niezadowolonego Taemina, który strzepnął w końcu, upierdliwą rękę lidera.
- Słucham?! - zadrwił Tae, patrząc na lidera poważnym wzrokiem. Jego dobry humor, automatycznie się ulotnił... - Czy ty uważasz mnie, za jakiegoś dzieciaka?! No sorry, nie jestem, już taki, co kiedyś! Zmężniałem, a jeśli uważasz inaczej, to jesteś w ogromnym błędzie! - burknął niezadowolony.
Nagle mina mu zrzedła, gdy coś sobie uświadomił.
- Chwila moment... Już wiem, w czym leży problem... - zaczął zdumiony, nadal kalkulując coś sobie w głowie. - Ty... Hahaha, no oczywiście, że tak! Myślisz, że ty byłbyś lepszy, prawda? - zakpił, patrząc na lidera z niedowierzaniem.
- Tak, ponieważ jestem dorosły i potrafię zadbać lepiej, o niektóre rzeczy...
- Zadbać?! - Taemin, zakpił. - Ty kurwa nawet, o siebie nie umiesz zadbać, a co dopiero, o Olę?! - parsknął rozbawiony, lecz od razu spoważniał, gdy lider podszedł do niego bliżej.
- Jestem od ciebie starszy, więc powinieneś odnosić się do mnie, z szacunkiem! - skarcił go Onew, na co cała reszta widząc, że robi się coraz niebezpieczniej, odsunęła Taemina i Onew, od siebie.
- Ej chłopacy, spokojnie. - odpowiedział spokojnym głosem Jonghyun, trzymając Onew, za ramię, a Minho Taemina. Kibum, w tym czasie stał zaniepokojony, oczami wyobraźni widząc siebie i Minho. Teraz już dobrze wiedział, jak ich sprzeczki wyglądały, z innej perspektywy.
- Co spokojnie? Co spokojnie?! - warknął rozwścieczony lider, nie mogąc znieść porażki odrzucenia, przez Olę, która od dłuższego czasu, miała z nim słabszy kontakt. - Aish! Zostawcie mnie! - warknął, wyrywając się z objęć Jonghyuna. Następnie wyszedł z kuchni, a po kilku sekundach, dało się usłyszeć trzaśnięcie drzwiami, co znaczyło, że mężczyzna wyszedł z domu.
- I widzisz co narobiłeś? - zaczął z ciężkim westchnieniem Kibum. - Musiałeś zaraz naskakiwać na niego? - dodał już bardziej zbulwersowany, nie wiedząc, czy ma zostać, czy pobiec za przyjacielem?
- Słucham?! Czy ty siebie słyszysz Key? - teraz, to Taemin, strząsnął z siebie trzymające go ręce Choi. Następnie stanął naprzeciwko niezadowolonego Kibuma, który z wyższością unosił swoją głowę. Nie da się zastraszyć. - Jeśli już masz kogoś karcić, to nie tylko mnie! Onew, też jest winny! Mógł się tak nie wywyższać i mówić, że nie dorosłem, do tego, aby być z Olą! - wymachiwał swoimi rękoma, zaczynając chodzić w tę i z powrotem. - Kurwa! - wrzasnął wściekły, łapiąc się za głowę, pochylając przy tym ku dołowi.
- A, już miałem taki dobry dzień! Oczywiście musiał zostać spieprzony! - warknął, udając się do pokoju, aby się ubrać i nieco uspokoić, przed snem, słuchając muzyki. Reszta stała nadal zszokowana zachowaniem tamtej dwójki. Popatrzyli po sobie znacząco, wzdychając cierpiętniczo.
- Trzeba to rozwiązać... - zaczął Minho, wsuwając dłonie w kieszenie spodni dresowych. Po tej akcji, już nie miał ochoty jeść żadnej kolacji.
- Aigo, dobrze, że chociaż z wami jest już spokój... - Jonghyun, odetchnął z ulgą, ze spokojem dotykając swojej piersi, ignorując fakt, iż Key i Minho, spojrzeli się na niego z politowaniem.
- Wypraszam sobie! - Kibum, zmierzył ostentacyjnym wzrokiem, niższego przyjaciela. - Nie powiedziałem tego, że całkowicie rezygnuję z Marty. Gdy Minho, jej coś zrobi, to wchodzę ponownie do gry. Takie zawarliśmy reguły. - dodał, krzyżując ręce na piersi. Miał, przy tym pewny siebie uśmiech, co wywołało kpiące parsknięcie z ust Kim i Choi. Kibum, czasami miał tak ogromne mniemanie, o sobie, że to było, aż niemożliwe.
- To sobie, trochę hehe, poczekasz. Minho, może i szybko się wkurza, ale on nawet muchy, by nie skrzywdził. - Jonghyun, zmierzył blondyna kpiącym wzrokiem.
Nawet jeśli wyszłoby tak, jak mówił Key, to nie oznaczało, że Marta, da mu ponownie szansę, po tym, co przez niego przeżyła. W takiej kwestii miałaby wybór, aby zamknąć się chwilowo na randki, albo znalazłaby sobie kogoś innego.
- Jak nie?! Wczoraj widziałem, jak jedną zabija! - Kibum, burknął oburzony i nagle poczuł, jak Jonghyun, walnął go w potylicę.
- Kibum, ale ty jesteś tępy czasami! To było takie powiedzenie, że nie krzywdzi innych! W przeciwieństwie do niektórych.. - mruknął z niesmakiem, po czym wyszedł z kuchni, gdy w tym czasie Minho, nabijał się z ponurej miny niższego blondyna.
*
Marta, miała dziś dyżur w domu chłopaków. Mimo, iż zespół miał wolne, przez miesiąc od koncertów, to i tak zostało jej kilka wyznaczonych dni pracy, gdy ci mieli różnego rodzaju zajęcia. Dzisiaj akurat nie spieszyła się z pracą, bowiem wiedziała, iż wszyscy wrócą dopiero wieczorem, od swoich rodziców.
Gdy brunetka była w trakcie ścierania kurzu w kuchni, nagle poczuła, że brzuch w dolnych partiach, nagle zaczyna ją boleć.
- Nie, tylko nie to... - mruknęła niezadowolona, wiedząc bardzo dobrze, że jeśli zaraz nie weźmie jakiś tabletek przeciwbólowych, to ból się rozkręci. Tak też podeszła szybko do torebki, po czym zaczęła szukać leków. Mina jej zrzedła, gdy jedynie co znalazła, to już puste opakowanie, po tabletkach. Jęknęła niezadowolona, idąc do apteczki, znajdującej się w kuchni. Tam też niczego nie znalazła. Też nie chciało się jej iść specjalnie do apteki i uznała, więc że jakoś, to przetrwa. Jednak po dwóch godzinach, brzuch zaczynał boleć ją coraz bardziej, co utrudniało jej dalszą pracę. - Kurde, nie wytrzymam. Z minuty na minutę, jest coraz gorzej... - westchnęła, uznając iż, jest już na tyle czysto, że śmiało mogła wyjść do domu wcześniej. Da po prostu znać do agencji, że najwyżej tę jedną godzinę, odpracuje kiedy indziej.
Już miała wychodzić, gdy do mieszkania wszedł Minho. Oboje popatrzyli na siebie zaskoczeni.
- Minho? - zapytała, bo nie spodziewała się Choi, tak wcześnie w domu. W ogóle żaden z piosenkarzy, nie miał być w domu, o tej porze.
- Marta? Już wychodzisz? - Minho, zamrugał powiekami, zaskoczony faktem, że dziewczyna, była ubrana w kurtkę.
Z tego co się orientował, powinna była zostać jeszcze godzinę w pracy.
- Coś się stało?
- Tak... To znaczy nie. Muszę po prostu wyjść szybciej. - westchnęła słabo, nie chcąc martwić bruneta. Niestety, ten był bardzo spostrzegawczy i od razu zaniepokoił go fakt, że dziewczyna była dziwnie blada i bez sił. Już wiedział, że coś musiało się widocznie stać, że Polka, była w takim stanie i do tego wychodziła szybciej.
- Na pewno wszystko ok? Jesteś strasznie blada. - odparł z niepokojem, dotykając czule jej czoła. Zdawało mu się być cieplejsze, niż zazwyczaj, jednak nie wprawiło, to w nim, większego niepokoju.
- Poza tym, że boli mnie brzuch i zaraz wyzionę z bólu ducha, to wszystko gra. Jak, to mówią w Polsce - chujowo, ale stabilnie. Wybacz słownictwo... - dziewczyna uśmiechnęła się krzywo, zaciskając mocnej zęby z bólu. Minho, od razu zrobiło się szkoda dziewczyny i ogólnie wszystkich kobiet, które raz w miesiącu, musiały przeżywać podobne katusze.
- Ale dlaczego boli cię brzuch? A może, to wyrostek?! - zapytał przerażony, patrząc na osłabioną dziewczynę. Ta spojrzała na niego z politowaniem, powstrzymując się od przekręcenia oczyma. Nie miała tak naprawdę prawa, być zirytowana, że czarnooki nie domyślił się, co jej dolega. Ona sama się dokładnie nie określiła. Jednak cóż... Hormony robiły swoje.
- Minho? Jak myślisz, co może być powodem, że kobietę boli brzuch, wręcz zginą się z bólu i szybko się złości? - zapytała dość surowym głosem, bowiem powoli miała już dosyć tej pogawędki. Ona prawie umierała z bólu i jeśli zaraz nie wyjdzie i nie uda się po drodze do apteki, aby dostać leki, to naprawdę wyzionie ducha...
- Czemu masz nagle, taki groźny wyraz twarzy?
- Eh Minho, błagam... Naprawdę nie wiesz, mimo tylu podpowiedzi?! - jęknęła zirytowana i zaczęła ubierać buty, lecz mężczyzna powstrzymał ją od tego pomysłu.
- Nigdzie cię nie puszczę, w takim stanie, to raz! A dwa, nie powiedziałaś mi wprost, co ci jest, więc przestań być dla mnie taka wredna! To do ciebie niepodobne! - mruknął niezadowolony.
- Chodź, dam ci do picia wody, ona często pomaga na bóle. - Minho, zaprowadził ją do salonu, posadził na sofie i po chwili doniósł jej szklankę obiecanej wody. Podobno ta, często pomagała na różnego rodzaju bóle. Tak często powtarzała mu babcia. W międzyczasie zaczął myśleć, nad słowami Marty, w końcu wpadając na pomysł, że prawdopodobnie miała okres. - Chyba już wiem. - zaczął już spokojnym głosem, siadając się obok brunetki. - Masz okres, prawa?
- Tak... - westchnęła smutno, upijając łyk wody, po czym syknęła z bólu, nieco zwijając się w pół. Choi od razu odebrał od niej szklankę, odkładając ją na stoliczek kawowy.
- Bardzo cię boli? - zapytał, bojąc się nawet jej dotknąć. Marta, przypominała mu teraz typowego małego, ujadającego pieska. Jeden zły ruch i jeszcze go ugryzie w rękę!
- Gdyby bardzo nie bolało, nie zwijałabym się teraz, jak jakiś ślimak. - westchnęła cicho, patrząc na niego smutnym wzrokiem. Brunet widział, jak Polka bardzo cierpi i chciał jej, jak najszybciej pomóc.
- Brałaś już coś przeciwbólowego?
- No właśnie nie. Ani ja, ani wy, nie macie środków przeciwbólowych. Dlatego uznałam, że zwolnię się szybciej i... Postaram się dotrzeć do domu. Cała, he he. - zaśmiała się gorzko, po czym skrzywiła się, oddychając ciężej, gdy dopadł ją ból. - Nigdy nie mam, aż tak bolesnych miesiączek, co dzisiaj, dlatego często, albo nie mam, przy sobie leków, albo tak jak dzisiaj, nieświadomie noszę ze sobą puste już opakowanie... - dodała zawstydzonym głosem, po czym westchnęła ciężko.
- Jaj wcześniej powiedziałem, nigdzie stąd nie idziesz. Zostaniesz tutaj i jeśli chcesz, to idź się połóż do któregoś łóżka. Jednak wpierw powiedz mi, jakie potrzebujesz leki, to pobiegnę i ci kupię. Apteka jest niedaleko. - odparł z troską, nieśmiałym ruchem, zaczesując kilka kosmyków za jej ucho. Dziewczyna zadrżała na ten gest, zatrzymując swój wzrok na tym Minho, z zbyt długo, niż powinna. Gdy przyłapała samą siebie na tym czynie, wręcz od razu odwróciła głowę w bok, bardziej obejmując się ramionami.
- Po prostu na bóle menstruacyjne. Najlepiej, jakieś najlepsze. Oddam ci później pieniądze...
- Przestań maluszku... Nie będziesz oddawała mi żadnych pieniędzy. Najważniejsze jest teraz to, abyś przestała tak cierpieć, bo jak na ciebie patrzę, to aż mi cię szkoda. - westchnął z uśmiechem, tym razem gładząc dziewczynę po głowie, gdy ta patrzyła na niego wdzięcznie.
- Dziękuję.
- Dobra, ty tu sobie posiedź, a ja pobiegnę do apteki. Będę za jakieś dziesięć minut. Wytrzymasz?
- Muszę...
- Ok, zaraz będę! - odpowiedział wesoło i wręcz wybiegł z mieszkania.
Gdy wrócił po obiecanych dziesięciu minutach, widok który zastał w salonie, wywołał w nim ból serca. Marta, leżała pod kocem, skulona na sofie w salonie, patrząc smutno w ekran telewizora. Musiała aktualnie oglądać jakąś dramę, bowiem typowa, dla tego typu produkcji muzyka, przeplatała się z rozmową bohaterów.
Minho, odłożył reklamówkę na stoliku kawowym, po czym podszedł do Marty, kucając obok niej. Następnie pomógł jej, w podniesieniu się do pozycji siedzącej. Dał jej leki, uważnie obserwując każdy jej ruch.
- Kupiłem ci też jakieś podpaski i tampony, bo... Nie wiem, co wolisz. - odparł nieco zakłopotany, zerkając na nią nieśmiało.
- Oh, dziękuję. To musiało, być dla ciebie bardzo stresujące i żenujące. Przecież, ktoś mógł cię rozpoznać i jeszcze rozsiać niechciane plotki. - zielonooka przygryzła z zakłopotaniem dolną wargę. Spuściła swój onieśmielony wzrok, na nerwowo przeplatające się ze sobą dłonie.
- Nie będę ukrywał, że to było dość stresujące doświadczenie i fakt, ta adrenalina, że ktoś może mnie przyłapać, była ciekawym doświadczeniem. - zaśmiał się, a następnie wstał i podjął próbę wzięcia dziewczyny na ręce.
- Minho?! Co ty robisz?! - Marta, prawie pisnęła przerażona, gdy brunet uniósł ją do góry, trzymając w ramionach, niczym pannę młodą. Czuła się nieco zagubiona i zawstydzona, gdy ten, tylko zaśmiał się i udał z nią do pokoju. Po chwili leżała już na dolnym łóżku, znajdującym się, po lewej stronie pomieszczenia.
- Jesteś taka blada, że wyglądasz, niczym duch. - zaśmiał się, próbując ją rozweselić i udało mu się, bowiem dziewczyna zaśmiała się. Cicho, ale to zrobiła.
- Myślisz? Szkoda, że już po Halloween.
- Faktycznie... Hmm, jednak skoro, to byłabyś duchem, to za kogo ja byłbym przebrany?
- Myślę, że strój pielęgniarki, bardzo by do ciebie pasował. - brunetka odparła z powagą, po chwili parskając śmiechem, zarażając tym bruneta.
- Co?! Pielęgniarki?! - mężczyzna uśmiechnął się z lekkim zażenowaniem, nie mogą uwierzyć, w tę absurdalną wizję brunetki.
Ola, jednak miała rację co do tego, iż Marta, potrafiła mieć wybujałą wyobraźnię.
- Chociaż w sumie, to masz rację. Przecież zawsze troszczę się, o ciebie. - Choi czule uśmiechnął się do zielonookiej. Serce zabiło mu szybciej, kiedy ta odwzajemniła jego uśmiech i od razu zabolało, gdy Polka poczuła znowu straszny ból w podbrzuszu. - Połóż się. - zarządził, poprawiając jej poduszkę. Następnie naparł delikatnie dłońmi na jej barki, zachęcając ją tym, do zsunięcia się do pozycji leżącej.
- Ale ja muszę wracać do domu! - mruknęła niezadowolona, patrząc na chłopaka zmartwionym wzrokiem, który aktualnie siedział, na brzegu łóżka. Ponownie podniosła się do pozycji siedzącej, nie mając zamiaru bezczynnie leżeć i to bez telewizora! Jak był telewizor, to mogłaby rozważyć taką pozycję, ale bezczynnego leżenia, nigdy nie lubiła.
- To zabrzmi dwuznacznie, ale proszę, abyś została na noc. - Marta, zamrugała powiekami, chyba mając dziwne zwidy, że w hebanowych oczach mężczyzny czaiła się nadzieja i tajemniczy błysk w oku.
- Ale... Jak mogłabym spać sama, w jednym domu i do tego pokoju, z pięcioma mężczyznami?! Przypominam ci, że w waszym gronie jest mój ex. Jakby, była Ola, to jeszcze, ale ja tu jestem sama. Sama!
- To zabrzmi nieco podejrzanie, ale będziesz dzisiaj, tylko ze mną.
- Co?!
- Chłopacy dzisiaj nie wracają od rodziców, więc bez obaw. Będziemy dzisiaj, tylko razem. - raper westchnął głośno, a następnie uśmiechnął się pokrzepiająco, pochylając się w stronę przestraszonej dziewczyny.
Prawie parsknął śmiechem, gdy ta prawie wtulała się plecami w ramę łóżka i znajdującą się obok ścianę.
- Naprawdę, nie masz się czym martwić maluszku. Myślę, że znasz mnie na tyle długo, aby wiedzieć, że nic ci nie zrobię.
- Niby tak, ale... O matko! To, chyba jeszcze gorzej, zostać sam na sam z mężczyzną...
- Czy ty właśnie masz mnie, za jakiegoś zboczeńca?! - Choi mruknął niezadowolony, patrząc na nią z niedowierzaniem, gdy trzymał ostentacyjnie dłoń na sercu, okazując tym, zranione uczucia.
- Tak. - odpowiedziała ze śmiechem i zamarła, gdy Minho znowu zniżył ją do pozycji leżącej. Gdy ponownie, był tak blisko niej, woń jego perfum otuliła przyjemnym zapachem jej nozdrza. Nieśmiało zaciągnęła się jego zapachem, z przerażeniem stwierdzając, że jej serce zabiło szybciej. To zapewne z tej bliskości. Nie mogła sobie pozwolić, na jakiekolwiek uczucia. Nie teraz...
Następnie ujrzała, jak raper popatrzył na nią z politowaniem. W końcu westchnął ciężko, przymykając swoje powieki, gdy trzymał palcami nasadę nosa. Następnie ponownie spojrzał na nią uważnie.
- Mimo, iż tak uważasz, to zostaniesz tu na noc i koniec kropka. Wolę nie ryzykować, abyś w takim stanie wróciła do domu.
- Ale Minho, oppa ma samochód... - brunet zmarszczył swoje brwi, gdy dziewczyna zamrugała energicznie powiekami, ze swoją słodką miną, znowu podnosząc się do siadu. Zdawała się być dzisiaj wyjątkowo upierdliwa w jego kierunku, niż zazwyczaj, mając zamiar robić wszystko, na opak.
- Przykro mi, ale w danej chwili nie ma, bo chłopacy go wzięli. - odpowiedział stojąc już, przy łóżku.
- To, jak wróciłeś?
- Baekhyun, mnie podrzucił, bo też wracał od rodziców. Stwierdziłem, że bez sensu, aby chłopacy jutro po mnie przyjeżdżali, skoro miałem szansę na inny transport.
- Aish! Pewnie, to uknułeś co? Na bank wiedziałeś, że dzisiaj tutaj pracuję. Sam byłeś zaskoczony, że już wychodzę, więc godziny mojej pracy, też znałeś.
- Cóż... Nie będę ukrywał, że masz rację. Po prostu... Miałem nadzieję, że zdążę się jeszcze z tobą spotkać. Sam na sam. - odparł z cwanym uśmiechem.
- Po prostu, wyjazd Baekhyuna, idealnie zgrał się z twoim czasem pracy tutaj. Naprawdę, to był istny przypadek i postanowiłem z niego skorzystać. Skoro istniała możliwość, że jeszcze zastanę cię w mieszkaniu... - Marta, prychnęła pod nosem na jego słowa, krzyżując swoje ręce na piersi. Odwróciła nieco wzrok, czując dziwne uczucia buzujące w jej ciele, gdy widziała, to intensywne spojrzenie Choi. - Dobra siedź tutaj sobie, a ja idę zadzwonić do Oli, by powiedzieć jej, że tu nocujesz.
- Co?! Ale ja nie mam, w czym spać! - krzyknęła do chłopaka, który stał już, przy rozchylonych drzwiach.
- Pożyczę ci swoje ubrania. - puścił do niej oko i od razu wyszedł z pomieszczenia.
- Nie wierzę, w to co się aktualnie dzieje... - jęknęła po polsku, zakrywając z zażenowaniem twarz swoimi dłońmi.
*
- Czemu ta dziewczyna, nigdy nie odbiera? Ona i Taemin, są naprawdę siebie warci... - Minho, westchnął ciężko, wybierając po raz trzeci numer do blondynki. Na szczęście, tym razem w końcu odebrała.
- Cześć Minho. Mogę wiedzieć, czemu wydzwaniasz do mnie, jak szalony? Coś się stało? - jej głos wypowiadający ostatnie zdanie, zdawał się być zaniepokojony.
- Cóż, stało się, to że Marta, zostaje u nas na noc.
- Co?! Dlaczego?
- Strasznie boli ją brzuch, przez okres. Śmiało mogę stwierdzić, że jest, wręcz umierająca. - Minho, zaśmiał się ze swojego żartu, jednak słysząc, to niezadowolone westchnienie Oli, odchrząknął. - To był, tylko taki żarcik.
- Dałeś jej jakieś tabletki?
- Yhym... Kupiłem je, bo nic, przy sobie nie miała i my w domu też. Wzięła je jakieś dziesięć minut temu, więc niedługo powinny zacząć działać. - westchnął, zerkając na zegarek w salonie.
- A nie możesz jej, po prostu odwieźć autem?
- No właśnie nie, bo chłopacy go wzięli i wracają dopiero jutro. - westchnął, przeczesując swoje ciemne kosmyki włosów, a następnie wstawił wodę na jakąś herbatę, dla ich dwójki.
- Co?! Czyli, będziecie sami?! - cóż, dla Minho, to było dość zrozumiałe, że Ola, martwiła się, o Martę i raczej nie bardzo chciała, aby ta zostawała na noc. Zapewne obawiała się, że coś się między nimi wydarzy i to nie będzie seks. Choi jednak nie miał zamiaru do niczego się posuwać, mając taką okazję, że będą z Martą, sam na sam.
- Ola, rozumiem twój niepokój i zmartwienie, ale Marta, jest naprawdę strasznie blada i skręca się z bólu. - brunet z westchnieniem, ścisnął palcami nasadę swojego nosa.
- Minho, bardzo cię lubię i szanuje, ale proszę cię... Tylko nie rób żadnych głupstw!
- Ola... Teraz, to chyba żartujesz sobie ze mnie...
- Nie obraź się, ale z wami mężczyznami, to nigdy nie wiadomo. - Ola, burknęła, a Minho, aż poczuł się urażony, zostając wrzucony do jednego worka z kobieciarzami. - Dobra, niech ona zostanie, ale zgadzam się, tylko ze względu na moje zaufanie do ciebie! Lepiej, abyś go nie nadwyrężył i Marcie, ma nie spaść żaden włos z głowy, rozumiesz? Inaczej poczujesz ttakbam Onew, na czole, na moją prośbę. - Choi zaśmiał się cicho, na tę groźbę blondynki, poważniejąc w końcu, gdy zdał sobie sprawę, iż byłaby do tego zdolna. Onew, zapewne ochoczo wykonałby jej prośbę. - Masz ją jutro odwieść!
- Ola, czy ty mi właśnie grozisz?! - zapytał ze śmiechem, zalewając kubki wrzątkiem, gdzie były saszetki z zieloną herbatą.
- Tak! - jej stanowczy głos, ponownie rozbawił bruneta. - Dobra kończę. Tylko pamiętaj rączki, przy sobie...
- Dobrze mamo!
- Ja ci dam zaraz ma...
- Szsz szsz, co? Szszsz, halo? Ola, coś mi przerywa, więc pa! - odpowiedział i rozłączył się, ze śmiechem. Następnie schował telefon do kieszeni spodni i z dwoma kubkami herbaty, wrócił do pokoju, ze zdziwieniem rejestrując, że dziewczyny w nim nie ma.
- Gdzie ona poszła?! Przecież chwilę temu, tu była! - jęknął z irytacją do siebie samego, odstawiając naczynia na szafkę nocną.
Słysząc nagle dźwięk spłukiwanej wody w toalecie, podszedł do drzwi. Dziewczyna w końcu wyszła z toalety, wyglądając już nieco lepiej. Dopóki się go nie wystraszyła.
- Jezu! Ale mnie wystraszyłeś! - jęknęła, a do Minho, doszedł fakt, iż Polka zapewne, wykorzystała jego nieobecność, na wymianę środków higienicznych.
- Spokojnie, wystarczy Minho... - uśmiechnął się chytrze.
- Nie strasz mnie tak! Jestem za młoda, by już umierać. - jęknęła, łapiąc się z lekkim rozbawieniem za serce. Choi również się roześmiał.
- Zrobiłem nam herbatę.
- Super! Dziękuję! - nim mężczyzna zdążył cokolwiek dodać, ta weszła do pokoju, siadając się na łóżku. Chciała napić się ulubionej cieczy, jednak czując gorąc kubka, zrezygnowała z tego pomysłu. Jeszcze, tego brakowało, aby poparzyła sobie usta i samą siebie...
- Maluszku?
- Tak?
- Może idź się już umyj i przebierz? Wtedy będziemy mogli obejrzeć, coś wspólnie na tablecie. Ja, nie będę się już mył, bo robiłem, to przed wyjazdem. Tylko się przebiorę, więc nie wchodź do pokoju, ok? - westchnął, zamykając za sobą drzwi, gdy dziewczyna stała już zdezorientowana na korytarzu, z ręcznikiem, męską koszulką i spodenkami w dłoniach.
- Co za typ... - mruknęła cicho po polsku. - Jakbym była jakimś zbokiem... - dodała niezadowolona, wchodząc do łazienki. - W sumie... To ma trochę rację, bo chętnie popatrzyłabym na jego nagą klatę. - dziewczyna uśmiechnęła się szatańsko do swojego odbicia w lustrze. Po chwili jednak popukała się dłonią w czoło, karcąc za takie myśli. Następnie zaplotła długie włosy w warkocz, stwierdzając, że nie będzie ich myć, bowiem robiła, to rano. Rozebrała się i używając męskiego żelu pod prysznic, umyła się dokładnie.
Gdy, była już odświeżona, przebrana, umyła swoje zęby zapasową szczoteczką do zębów. Następnie pokremowała swoją twarz kremem, jaki znalazła w szufladzie i ostatni raz popatrzyła na swój wygląd. Co prawda bez makijażu wyglądała nijak, zwłaszcza w trakcie okresu, ale postanowiła mieć, to gdzieś.
Gdy Marta, wyszła już z łazienki, zmarszczyła nieco swoje czoło widząc, że drzwi od pokoju chłopaków nadal są zamknięte. Albo ona tak szybko się umyła, albo Minho, tak jak Kibum, rozważał długimi minutami, w co może się ubrać do spania.
- Co on tam tak długo robi? - zapytała siebie samą, zastanawiając się, co ma zrobić. Zapukała lekko, a nie słysząc odpowiedzi, ponownie zmarszczyła swoje czoło. - Czyżby jeszcze się przebierał? Może zdążę zobaczyć, jego umięśnioną klatę? - prawie pisnęła, a na jej usta wstąpił szatański uśmieszek. Stanowczo wyobrażała sobie zbyt wiele, niż powinna była. - Nie nie nie Marta! O czym ty myślisz? - skarciła się, za takie myśli, pukając się lekko w czoło. - Na pewno się już przebrał, tylko pewnie nie usłyszał pukania. - westchnęła, kiwając twierdząco głową, po czym z szybko bijącym sercem, złapała niepewnym ruchem klamkę. Powoli opuściła ją na dół, uchylając ostrożnie drzwi. Gdy już wychyliła lekko swoją głowę z ciekawości, nagle zamarła. Brunet stał już przebrany, przy łóżku z poważną miną i założonymi rękoma na piersi.
- Czemu masz taką minę? Spodziewałaś się innego widoku? - zapytał z dziwnym błyskiem w oku. - Na przykład... Mnie, bez koszulki?
Cholera...
Trafiony zatopiony.
Marta jako podglądacz
OdpowiedzUsuńOnew zazdrosny
Taemin romantyk