Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 15











Ola, siedząc na sofie, z herbatą w jednej dłoni,  oglądała na telefonie zdjęcia z zoo, w którym była razem z Taeminem. Marta, w tym czasie robiła kimchi, nucąc jakąś piosenkę pod nosem, która aktualnie rozbrzmiewała z małego radyjka, stojącego na blacie.
- Co taka zamyślona siedzisz? - zapytała brunetka, krojąc nożem kapustę pekińską, lecz dziewczyna nie odpowiadała, jak zwykle wyłączając się od Świata żywych. Marta, postanowiła powiedzieć do niej, jeszcze raz myśląc, że po prostu nie usłyszała. Jakże się myliła...
Z westchnieniem odłożyła nóż i podeszła do dziewczyny, wycierając dłonie w swój fartuszek. Blondynka zareagowała dopiero wtedy, gdy Marta, stała obok niej, patrząc na nią wyczekująco, z jedną uniesioną brwią.
- Coś do mówiłaś? - zapytała z taką miną, jakby dopiero co wstała.
- Tak, mówiłam do ciebie, lecz jak zwykle odleciałaś z myślami.
- Oh... Wybacz. Mogłabyś powtórzyć, co do mnie mówiłaś?
- Pytałam się, dlaczego taka zamyślona siedzisz? - brunetka westchnęła, wracając do kuchni, aby wrzucić pokrojoną kapustę do miski. Ola, również podeszła do kuchni, kładąc komórkę na blacie. Na jej wyświetlaczu widniało zdjęcie z zoo, na którym była z Taeminem. Z westchnieniem zakochanego kundelka, oparła się łokciami, o ladę, podtrzymując przy tym twarz.
- Tęsknie za chłopakami mimo, iż nie widziałam ich dopiero, przez cztery dni... - westchnęła smutno. Marta, popatrzyła na nią z podobną miną, po czym zerknęła na zdjęcie, widoczne na wyświetlaczu. Prawie parsknęła śmiechem, widząc tam, tylko jednego piosenkarza.
- No właśnie widzę, a zwłaszcza za tym jednym, co? - brunetka zalotnie się uśmiechnęła, powstrzymując się od śmiechu.
- Ty pewnie też tęsknisz, za tym jednym najbardziej. - Ola, uśmiechnęła się w taki sam sposób, jak jej przyjaciółka chwilę temu. Wskazała na wiszący wisiorek, przy bransoletce, który brunetka, cały czas nosiła. Nawet niechętnie zdejmowała go do mycia, lub spania, a Marta, była osobą, która za taką biżuterią średnio przepadała.
- Za tą Divą? Pff, no chyba nie... - odpowiedziała żartobliwie, robiąc zamach dłonią, niczym dama, dająca mężczyźnie dłoń, do ucałowania. Obie wybuchły śmiechem, z tak dobrze im znanego gestu Kibuma.
- Idziesz dziś sprzątać, w ich mieszkaniu?
- Nie. Dzwonili do mnie z agencji, że do końca października, nie muszę tam przychodzić i dadzą mi inną fuchę. Jak chłopacy wrócą z Japonii, dopiero ponownie wrócę do nich.
- Rozumiem, ale ciekawe czemu? - Ola, wzięła telefon do reki, gdy ujrzała, że dostała nową wiadomość.
- Nie wiem. W sumie, to bez sensu, abym tam chodziła sprzątać, skoro i tak, ich tyle czasu nie będzie.
- Masz rację. - blondynka pokiwała głową i uśmiechnęła się, widząc imię nadawcy wiadomości. - Onew, do mnie napisał.
- Tak? A co takiego? - zapytała podchodząc do zielonookiej, aby spojrzeć na jej ekran.





Dziś w Tokio, jest bardzo ładna pogoda... A u was?
                              Właśnie mamy próby, przed występem i chwilę przerwy, więc piszę😃
                              Jako lider, dziękuję w imieniu wszystkich, za osłodzenie nam, tych kilku dni.
                             Najbardziej za ciasteczko, w kształcie kurczaka. 🍗
                             Wiem. że zrobiłaś, to z myślą, o mnie kekkeke!
                            Trzymajcie się ciepło i wspierajcie nas duchem! Hwaiting! 




- O! U nich jest ładnie, a u nas pochmurno i deszczowo... Przepraszam bardzo, ale co to ma być, hę? - Marta, westchnęła niezadowolona, zerkając w stronę okna. Panowała za nim ponura i deszczowa pogoda.
- To co? Lecimy do Japonii? - Ola, zaproponowała żartobliwie. Marta, gwałtownie się na nią spojrzała, z diablikami w oczach. Po chwili jej i Oli, opadł cały entuzjazm, gdy zdały sobie sprawę, że to aktualnie, dla nich nierealne.
- Chciałabym... Fajnie, byłoby iść kiedyś na koncert Shinee. - brunetka westchnęła smutno, mieszając wszystkie składniki. 
- Masz rację. Może, kiedyś się uda? Chyba, że zapytamy ich wprost, czy dadzą radę odsprzedać nam jakieś bilety VIP? Chociaż myślę, że tak.
- Byłoby ekstra... - Marta, oparła się rękoma, o blat, myśląc przez chwilę, jakie to byłoby super przeżycie. - Ej dobra, my tu gadu gadu, a cukiernia sama się przecież nie otworzy. - Polka podjęła próbę wygnania zielonookiej z kuchni, aby zaczęła się przygotowywać do pracy.
- Spokojnie, mam czas.
- Ta... Pewnie. Już jest dziewiąta dwadzieścia, ale ty zawsze masz czas. A później wszystko na hop siup, bo nagle czasu brak. 
- Już się tak nie mądruj, tylko kończ te kimchi, bo patrząc na nie, ponownie robię się głodna...
- Nie zdążę go zrobić, przed otwarciem. Jak je skończę, to zaniosę ci na dół, ok? -zaproponowała, lecz blondyna zrobiła smutną minę. - Przypominam ci, że im dłużej ono stoi, tym jest lepsze, więc ciesz się, że w ogóle chce ci coś przynieść... 
- Eh, no dobra...
- Wiem, że dasz radę wytrzymać! - dopingowała ją przyjaciółka.
- No jakoś muszę. Dobra, idę się ubierać. - stwierdziła i udała się ogarniać. Po piętnastu minutach, cała ogarnięta, podeszła znowu do kuchni. - Ej co mu odpisać?
- Hmm... Na przykład, że pogoda jest do dupy i tęsknimy za nimi. Oh, no i że oczywiście wspieramy ich duchowo.
- Z tą pogodą, to chyba sobie odpuszczę. - odpowiedziała z poważna miną i udała się na dół. Przygotowała lokal do otwarcia, a mając jeszcze chwilę, usiadła się na krześle, przy drzwiach i zaczęła odpisywać na wiadomość.




Każdego dnia trzymamy za was kciuki! 
Cieszę się, że taki kształt ci się spodobał kekeke                               
Pozdrów wszystkich i dbajcie, o swoje zdrowie, ok?                               
To najbardziej, tyczy się ciebie... 👀                                 


Jeśli miałaś na myśli, moje wypadkowe przygody, to dzięki... 😐
                              Chłopacy, też dziękują i każą wam, abyście również, o siebie dbały. ❤
                              Słyszałem, że Marta, wybaczyła Kibumowi, a ty dałaś mu drugą szansę. 👀
                              Myślę, że postąpiłbym podobnie.
                              Aczkolwiek, mam wątpliwości, co do twojej decyzji. Wiesz dlaczego?
                              Wszyscy mają go już dość, a zwłaszcza Minho. 
                              Ciągle chwali się, że dostał drugą szansę i dał jej bransoletkę, mając podobną.
                              To robi się już takie frustrujące... 💀
                              Zwłaszcza dla Minho, bo
 chodzi wkurwiony, jak nigdy.
                              Obawiam się, że gdy Key, powinie się noga, on go normalnie zamorduje. 🙈





Współczuję wam... 🙈
                             Marta, akurat tak tego nie przeżywa, jak on kekkeke.                            
                             Możesz mu, o tym powiedzieć, może choć na chwilę da wam spokój?                            
                             A, jak tam dziewczyny się mają?                            




O nie! W żadnym wypadku!
                                Znając Kibuma, będzie jeszcze gorzej... 💀
                                Za dziesięć minut zaczynamy koncert. Trzymajcie się! 



 
 Ok! Wy również i Hwaiting! ❤





Ola, zaśmiała się, już współczując całym sercem chłopakom, na upierdliwe gderanie Kibuma. Gdy wstała, aby otworzyć cukiernie, zobaczyła stojącego pod drzwiami szeroko uśmiechniętego Gongchana.
- Cześć. - odparł z uśmiechem, wchodząc do środka. - Marty, nie ma? - rozejrzał się badawczo dookoła, ostatecznie spoglądając, na niską blondynkę.
- Jest, a czemu, o nią pytasz? - zapytała, mrużąc podejrzliwie wzrok.
- Serio? - mężczyzna zlustrował ją kpiącym wzrokiem, domyślając się, co ta mogła mieć na myśli. Następnie odwrócił się i zaczął iść, w stronę schodków, aby się przebrać.
- Jest urocza, ale to tyle. - zaśmiał się, gdy Ola, go dogoniła, wchodząc z nim na równi, po schodkach, prowadzących na korytarz.
- Yhym, jasne... - blondynka zaśmiała się żartobliwie. - Dobra, a tak serio, to dziś dałam jej wolne. Jest na górze i robi kimchi.
- Kimchi? Wow, mógłbym spróbować? Jestem ciekaw, jak jej wyjdzie. Aczkolwiek, im dłużej postoi, tym jest lepsze, wiesz?
 - Tak tak, ale sam fakt, że Marta, je robi sprawia, że nie chcę zbyt długo czekać, aby je posmakować.
- Skoro tak mówisz, musi być naprawdę dobre.
- Bo jest! Zaraz pójdę na górę i powiem jej, aby tobie też trochę przyniosła. Na pewno ci zasmakuje. Mimo, iż średnio umie gotować, to kimchi wychodzi jej rewelacyjnie.
- Świetnie! Dobra, idę się przebrać. - Blondynka poczekała, aż cukiernik przebierze się, w swoje ciuchy robocze i dopiero, gdy wrócił, udała się schodami na górę.
- O czymś zapomniałaś? Akurat miałam ci zanieść kimchi. - Marta, wyłożyła ostatnią porcję na talerzyk. Następnie przygotowała kilka pojemników na kimchi. Po domu rozchodził się już, specyficzny zapach fermentującej kapusty i ryby.
- Nie, po prostu wygadałam się, przy Gongchanie, że zrobiłaś kimchi i ładnie mnie poprosił, abyś dała mu na spróbowanie.
- Naprawdę?
- Yhym, chodź na dół, aby zobaczyć naszą reakcję. - Ola, wzięła z lady dużą porcję z kimchi, wyłożonej na specjalnej miseczce, a Marta, tą z porcją ryżu. Następnie obie zeszły na dół, uśmiechając się szeroko. - Patrz co przyniosłam! - odpowiedziała radośnie, odkładając z Martą, wszystko na blat w kuchni. Następnie przygotowała, po łyżce do ryżu, pałeczki i mniejsze miseczki, aby każdy mógł sobie nałożyć porcję. Ola, zerknęła jeszcze, przez okno na nieduże pomieszczenie, w którym zazwyczaj przebywali klienci. Od otwarcia, jeszcze nikt nie przyszedł. Pewnie dlatego, że było dopiero chwilę po dziesiątej.
- Wow, wygląda smakowicie. - Gongchan, zaczął uważnie przyglądać się daniu.
- Nie przyglądaj się tak, tylko posmakuj i powiedz, czy chodź trochę przypomina koreańską potrawę. - brunetka pospieszała mężczyznę, przez co spojrzał na nią, z politowaniem.
- Nie pospieszaj mnie, bo ci w ogóle nie powiem. - Koreańczyk wytknął język w stronę dziewczyny. Ta odwdzięczyła mu się, tym samym. Zaśmiała się, widząc jego zdegustowaną minę.
- Dobra, dobra. Zaraz wracam, i jak przyjdę, masz mi odpowiedzieć, czy dobre. - gdy tylko, to powiedziała, zniknęła za ścianą kuchni, idąc obsłużyć pierwszego klienta.
- Jak ty z nią wytrzymujesz? - zapytał rozbawiony, wpychając sobie kapustę do ust.
- Już trochę się znamy, więc wiesz, lata praktyki. - Ola, również się zaśmiała.
- Ej! To jest naprawdę pyszne! - odpowiedział z zadowoloną miną.
- Omo, jak przejdzie, to już w ogóle będzie pyszna! - kiwał zadowolony głową, biorąc sobie porcję ryżu do ust i ponownie kimchi, na nowo wykrzywiając usta w spełnieniu. Tak mu smakowało, że aż nie był w stanie się powstrzymać z jedzeniem.
- Cieszę się, że ci smakuje. - Ola, zaśmiała się na reakcję bruneta, po czym skierowała wzrok na nadchodzącą w ich kierunku Martę.
- I jak? - zapytała, patrząc na niego z niecierpliwością.
- Eh, nie wiem, jak ci do powiedzieć... - zaczął, starając się nie oblizywać ze smakiem. - Niestety nie smakuje mi. - westchnął, próbując być przy tym poważny.
- Nie smakuje ci? Może dodałam za mało... Chwila moment! - zaczęła, gdy ujrzała, że sporo ubyło kimchi z miseczki. - Skoro ci nie smakuje, to czemu prawie już nic nie ma? Ola, na bank sama, by tego tak szybko nie zjadła. - brunetka zmrużyła podejrzliwie powieki, wprawiając tym w rozbawienie Olę i Gongchana.
 - Dobra złapałaś mnie. Było wyśmienite i smak bardzo podobny, do typowo koreańskiego kimchi. Jak, to jeszcze dojdzie do siebie, to już w ogóle będzie petarda! Także śmiało mógłbym cię wziąć na moją żonę. - poruszył sugestywnie brwiami, oczywiście robiąc sobie jaja z niej.
- Naprawdę? Ciesze się, bo jesteś drugim Koreańczykiem, który... Chwila Co?! Mowy nie ma! - Gongchan i Ola, zaczęli się śmiać z miny Polki. Marta, starała się być oburzona, ale jej usta po złości uśmiechały się wesoło, na komplement. Wychodził jej przez, to niesprecyzowany grymas.
- Nie irytuj mi tu Marty. - zganiła go z powagą Ola, po chwili wybuchając śmiechem.
- Ok, ok, przepraszam. - Gong, odparł słodkim głosikiem, robiąc minę zbitego psiaka. Cała trójka zarechotała wesoło, starając się, nie być za głośno. - Kto, był pierwszym Koreańczykiem, który spróbował twojego kimchi?
- Twój dziadek i był równie wniebowzięty, co ty. - odparła rozbawiona blondynka, szukając czegoś w szafce.
- No, jak dziadkowi smakowało, to tym bardziej nadajesz się na moją żonę. Kurde Ola, Marta, zrobiła ci konkurencję i teraz nie wiem, którą z was wybrać?
- No cóż, trudny wybór. Nie wiem, jak to rozwiążesz? Ja jestem cudowna, Marta, również. Eh,współczuje ci, naprawdę... - Ola, mówiła poważnym tonem, po chwili rechocząc wesoło.
- Ej, dobra, my tu śmiech i żarty, a ty dlaczego, przed chwilą obsługiwałaś? Przecież masz wolne. - No odparł z pytającą miną, patrząc się w stronę Marty, która akurat przełykała porcję jedzenia.
- Bo wy tu tylko siedzicie i plotkujecie, jak stare babcie. Aish, nawet jeśli mam wolne, to i tak muszę obsłużyć, tych biednych i jakże zaniedbanych klientów... - brunetka mówiła, to z takim żalem w głosie, że aż sama zaczęła się z siebie śmiać.
- Przepraszam bardzo! Ja akurat ciężko pracuję, od rana do wieczora i nie plotkuję! To Gongchan, taki plotkarz jest... - blondynka westchnęła ciężko, biorąc udział w ''grze'' Marty.
- No pewnie, od razu wszytko na mnie... - Koreańczyk popatrzył na nie z ironią. - Mam was dość. Żegnam! - udając obrazę, udał się w stronę piwnicy. Po chwili na korytarzu rozbrzmiał się jego chichot. Dziewczyny popatrzyły na siebie z powagą, w końcu również wybuchając śmiechem. Cieszyły się, że Gongchan, miał podobne poczucie humoru, co one, przez co zawsze panowała wesoła atmosfera.









*











Do cukierni przyszła młoda kobieta, mająca około trzydziestu lat. Stojący za kasą Gongchan, od razu zwrócił na nią uwagę, ponieważ była bardzo ładna i dobrze ubrana.
Tajemnicza kobieta zsunęła ciemne okulary z nosa, po czym zaczęła rozglądać się uważnym wzrokiem po lokalu. Wyglądała tak, jakby pragnęła wyłapać wszystkie szczegóły, co było dość podejrzanym. Nie rozglądała się tak, jak nowy klient, którego zaintrygował wystrój lokalu. Mężczyźnie przeszło przez myśl, że może to jakaś reporterka, która chciała napisać artykuł, o tym miejscu? Albo może, ktoś ją tutaj zesłał, na oględziny? To trochę zdziwiło mężczyznę. Po chwili pomyślał jednak, że chyba przesadza, i może, ta kobieta, po prostu jest nietutejsza?
- Witamy w Sweet Paradise, co mógłbym pani doradzić? - czarnooki uśmiechnął się w ten swój własny sposób, który przyciągał kobiety. 
- Słyszałam, że sprzedajecie tu, dietetyczne wypieki. - odparła, uśmiechając się do chłopaka.
- Tak, oczywiście. Tutaj w gablotce, po lewej stronie, są bardzo pyszne makaroniki, babeczki i ciasto. Jeśli lubisz owocowe smaki, to polecałbym wypieki, po prawej stronie. - odparł nieformalnie, ponieważ odnosił wrażenie, że dziewczyna jest w podobnym wieku. Po tylu latach w Stanach, pozostała mu jeszcze bezpośredniość, w stosunku do ludzi, której ciężko było mu się teraz oduczyć.
- Yah! Za kogo, ty się uważasz, aby mówić do mnie nieformalnie?! Nie jestem przecież twoją koleżanką! - burknęła głośno z oburzoną miną, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Kilka siedzących osób, przy stoliczkach, obejrzało się z zainteresowaniem w ich stronę. Koreańczyka, wręcz wcięło. Jeszcze nikt tutaj, na niego tak nie naskoczył. Nawet nie dostał takiej reprymendy, od starszych osób!
- Jeśli cię uraziłem, to przepraszam, ale wydaje mi się, że nie ma po co, od razu robić takiej szopki. - czarnooki zmarszczył swoje brwi, oblizując lekko swoje usta. Ta tajemnicza kobieta coraz mniej zaczynała mu się podobać. - Poza tym, sądzę, że jesteśmy w podobnym wieku, więc tym bardziej, bądźmy dla siebie wyrozumiali. - odparł z cwanym uśmiechem.
- Słucham?! Jestem twoim klientem, więc powinieneś odnosić się do mnie z szacunkiem! - odparła nerwowo, podnosząc głos na cały lokal. Akurat schodząca ze schodów Ola, usłyszała wszystko i po chwili pojawiła się, przy ladzie, za którą stał niezadowolony cukiernik.
- Przepraszam bardzo za niego. Po kilku latach spędzonych w Stanach, niedawno wrócił do Korei. Musi po prostu, sobie wszystko przypomnieć. Mam nadzieję unnie, że rozumiesz. - mówiła ze skruchą, karcąc zdezorientowana chłopaka zimnym spojrzeniem. Młoda kobieta zaczęła się jej uważnie przyglądać, ze zmarszczonym czołem. Gongchan, odniósł wrażenie, iż kąciki jej ust drgnęły na kilka sekund.
- Rozumiem, ale nim zacznie obsługiwać klientów, powinien znać zasady panujące w Korei. - odparła, uśmiechając się dość sztucznie do blondynki. Zapłaciła za podane, przez Olę, ciasto marchewkowe, następnie usiadła się z nim, przy stoliczku, wyjmując czasopismo, dla modnych kobiet.
- Co to miało, niby być, co? - zapytała niezadowolona Ola, gdy chwilę wcześniej odciągnęła na korytarz cukiernika, aby klienci nie podsłuchiwali.
- Po prostu zachowałem się przyjacielsko i tyle, a ona wydarła na mnie ryja, jakbym obraził ją, jej matkę i kochanka... - Koreańczyk burczał, przez zęby. - Nie widzisz, że to wielka pani biznesu jest? Na bank ma między dwadzieścia pięć, a trzydzieści lat. - spojrzał się poważnym wzrokiem, w stronę kobiety. Zdziwił się, iż ta z chytrym uśmiechem, uważnie im się przygląda. - A, to suka... - szepnął pod nosem, bowiem naprawdę ta kobieta wydawała mu się co najmniej dziwna.
- Gongchan! - zielonooka skarciła go. - Mimo wszystko, to jest nasz klient, więc powinieneś okazać, więcej szacunku. - westchnęła nieco spokojniej. Jednak jej serce przyspieszyło bicia, gdy zobaczyła, jak dziadek Gongchana, niespodziewanie wchodzi do cukierni. Brunet, jak i blondynka zrobili duże oczy. Gdy starszy mężczyzna do nich podszedł, zaczął się śmiać.
- Widzę, że mój wnuk, już coś przeskrobał. - zaśmiał się, z zachrypniętym głosem.
- Witaj dziadku! A to nic takiego. - machnęła z lekkim zakłopotaniem dłonią. - Co cię tu sprowadza? - blondynka przytuliła mężczyznę z radością. - Miałeś przecież przyjść jutro. - dodała cicho, aby cukiernik niczego nie usłyszał.
- Nie mogłem się doczekać, aż zobaczę tego małego gnojka, w trakcie pracy. - odpowiedział rozbawiony, wskazując palcem na wnuka.
- Cześć dziadku. Widzę, że zamierzasz nazywać mnie gnojkiem, nawet przy Oli.
- No pewnie! Bo zawsze nim byłeś. - odpowiedział żartobliwie, przytulając po chwili chłopaka. Cała trójka nie wiedziała, że buntownicza kobieta, cały czas, im się uważnie przygląda.
- To co dziadku? Może chcesz zieloną herbatę i dobre ciasto?
- A z miłą chęcią. - odparł z uśmiechem starzec, siadając się, przy stoliczku, które znajdowało się zaraz, przy kasie. Ola, udała się za kasę, wybierając najlepszy kawałek dla starca, gdy w tym czasie Koreańczyk, przygotowywał mu herbatę. - Gdzie masz Martę?
- Ma dziś wolne i sprząta w naszym mieszkaniu.
- Widzę, że chyba ciągle każesz siedzieć Gongchanowi, w kuchni, bo nie widzę tu tłumów dziewczyn i kobiet, które wpatrują się w niego, jak srogi w gnat.
- Oj dziadku, to jeszcze nie ta pora. Wszystkie jego adoratorki, są jeszcze w szkole i pacy. - Ola, zaśmiała się, zerkając z cwanym uśmiechem na bruneta.
- Dzięki temu macie wyższy obrót. - brunet zaśmiał się wesoło i nagle jego spojrzenie skrzyżowało się, z tym tajemniczej kobiety. Zacisnął mocniej zęby, odwracając od niej wzrok.
- Mam nadzieję, że ten dzieciak nie robi ci żadnych problemów.
- Dziadku, już tak nie przesadzaj. Zmieniłem się, będąc za granicą. Nie jestem już takim arogantem, jak kiedyś. - mruknął niezadowolony.
- Dobra, dobra. - zaśmiał się gardłowo. - Słuchaj Ola? Gongchan, pytał się już ciebie, o wynajem pokoju?
- Wynajem pokoju? Nie, nic mi nie wiadomo. - Ola, popatrzyła zaskoczona na starszego mężczyznę. Brunet zrobił, to samo, wzdychając niezadowolony.
- Miałem ją, o to dzisiaj zapytać, ok?
- Gongchan, planuje kupić jakieś mieszkanie, ale dojazd tutaj z drugiego końca Seulu, i wynajęcie nowego mieszkania, to ogromne koszta. No i aktualnie zajmuje jego pokój, więc biedak śpi na sofie w salonie. Także pomyślałem, że skoro macie jeden pokój pusty, to może mogłybyście go przygarnąć, na chwilę? Jemu, bardzo by to pomogło, jak i wam, bowiem płaciłybyście mniejszy koszt czynszu. - starszy mężczyzna uśmiechnął się lekko, częstując się kawałkiem ciasta. Ola, popatrzyła na starca uważnie, rozważając jego propozycję. 
- Ogólnie, to nie jest głupi pomysł, bo cała nasza trójka, wyszłaby na tym dobrze. Wiem, że niewiele mam do powiedzenia, i masz ostatnie słowo, ale... Sądzę, że w tej kwestii, jednak mamy prawo, aby odmówić i muszę obgadać, to z Martą.
- Rozumiem i podkreślam, że to luźna propozycja... - starzec, dotknął z troską dłoni Polki, uśmiechając się do niej ciepło. Gongchan, stał obok nich, wzdychając cicho. Widać, było po nim, że nie czuje się komfortowo z ową sytuacją, przez co serce Oli, zmiękło nieco.

W sumie, gdy tak chwilę, o tym pomyślała, to nie byłby wcale głupi pomysł. Wszyscy zawsze byliby na miejscu, albo sam Gongchan, gdyby obie z Martą, zaplanowały wylot do Polski. Obawiała się jednak, jak zareagują chłopacy z Shinee, gdy dowiedzą się, że nagle w ich mieszkaniu, pojawił się obcy facet? Nawet jeśli, był to wnuk dziadka. Co prawda nie mieli wiele do powiedzenia, ale nie chciała, aby to jakoś źle wyglądało, w ich oczach.
- Poczekajcie chwilę, pójdę po nią. - westchnęła, udając się na górę.
Gongchan, w pewnym momencie zdziwił się nieco, że ta pyskata kobieta, przysiadła się bliżej stolika, przy którym siedział starzec. Wydało mu się, to podejrzane. Zerknął w stronę stoliczka, przy którym wcześniej siedziała kobieta. Widząc włączoną klimatyzację, stwierdził, że pewnie za mocno na nią wiała. Nagle jego uwagę zwrócił głos Marty, więc spojrzał się w jej stronę.
- Witaj dziadku! Ty chyba młodniejesz, co? Bo co cię widzę, to wyglądasz coraz lepiej! Przyznaj się, ile już lasek wyrwałeś?
- Marta, a ty, jak zwykle swoje... - blondynka pokręciła z rozbawieniem głową, a Gongchan, parsknął śmiechem. Widząc jednak surowy wzrok mężczyzny, odchrząknął, chowając się za ladą kasową.
- No co? A ty nie sądzisz, że dziadek wygląda coraz, to młodziej? - Marta, zamrugała energicznie powiekami.
- To już wiem, w kogo mój wnuk, jest taki przystojny. - odezwał się rozbawiony starzec, popijając z chytrym uśmieszkiem herbatę.
- Yhym, i może jeszcze narwany, co? - No mruknął z ironią, mierząc starca wzrokiem, przez co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Ola, mówiła mi, że dyskutujecie, o tym, aby Gongchan, zamieszkał u nas, przez jakiś czas.
- Tak tak i co, o tym sądzisz? - pan Woonsik, chrząknął, wpatrując się w brunetkę z uwagą.
- Cóż, na zboczeńca mi nie wygląda, więc nie mam nic przeciwko.
- Bardzo śmieszne... - brunet powtórzył, ulubione zdanie Marty, która dość często je powtarzała, gdy była czymś zdegustowana, lub niezadowolona
- Gdyby był zboczeńcem, to nie pozwoliłbym mu zamieszkać, z dwiema kobietami. Do tego z tymi, które traktuję, jak własne wnuczki.
- Dziadku, kto go tam wie? Nie widziałeś go przez cztery lata! W tym czasie, mógł stać się zboczeńcem, transwestytą...
- Bądź, o zgrozo! Mordercą! - Marta, wtrąciła się Oli, w zdanie, patrząc z przerażeniem, na mordującego je wzrokiem, Koreańczyka. - Na bank, to ostatnie. - westchnęła, na co ten, zakpił z niedowierzaniem, a dziadek i Ola, zaczęli się śmiać.
- Dlaczego, od razu wymieniacie najgorsze opcje?! Nie mogłyście powiedzieć, że na przykład mogłem stać się romantykiem, pracoholikiem?
- Uwierzcie mi, że się nic się nie zmienił. Nawet pewnie, jeszcze się nie całował...
- To już przegięcie dziadku! - odpowiedział niezadowolony, po czym wszyscy zaczęli się cicho śmiać, aby nie przykuwać za mocno uwagi nowych klientów. 
- To co Marta? Zgadzamy się, aby go przygarnąć?
- No cóż, skoro dziadek mówi, że nie jest żadnym mordercą, ani zboczeńcem, to powinnyśmy mu zaufać i przyjąć Gongchana, pod skrzydła. 
- Co wy macie, z tymi zboczeńcami, co? W Polsce jest ich, aż tylu, czy jak? - brunet mruknął, robiąc przy tym zażenowaną minę. Wszyscy zaczęli się z tego śmiać. - Dobra, a tak serio? To, kiedy mogę się wprowadzić? - odparł z cwanym uśmiechem.
- Jeśli ci pasuje, to nawet jutro. Dam ci wolne, abyś na spokojnie się spakował i gdy, to zrobisz, możesz przywieść rzeczy, po siedemnastej, gdy zamkniemy już cukiernię.
- Ok, w porządku. Dzięki dziewczyny! - brunet objął Polki ramionami, uśmiechając się, przy tym wesoło. W cukierni ubyło ludzi, jednak ta jedna kobieta cały czas siedziała, patrząc ciągle w ten sam magazyn, który chyba każdy przeczytałby w piętnaście minut. Albo udawała, że to robi, bowiem co jakąś chwilę, brunet krzyżował z nią swoje spojrzenie. - Obiecuję, że będę jeszcze ciężej pracował, aby się wam odwdzięczyć!
- Na twoim miejscu, nie mówiłabym tego, na głos, bo Ola, jeszcze to wykorzysta. - Marta, powiedziała to, z pewną siebie miną. Ola, spojrzała się na nią poważnie, po chwili uśmiechając się tajemniczo. Gdy, zaczęła przysuwać się do przyjaciółki, ta wyczuła podstęp.
- Ola, co ty robisz?
- Ja? Nic. Chce cię, tylko połaskotać, aż będziesz mnie błagała, abym przestała.
- odpowiedziała chytrze, mrugając energicznie powiekami.
- Dobra, to ja uciekam, bo chyba zostawiłam włączone żelazko. Pa dziadku! - brunetka odparła z przerażeniem w głosie i ruszyła pędem na górę, aby uciec, przed łaskotkami Oli.
- Tak, do zobaczenia dziadku! - dodała blondynka, idąc spokojnym krokiem w stronę schodów, jakby miała właśnie odbyć jakąś egzekucję. Gongchan, patrzył na to wszystko, z przerażoną miną.
Daje ci miesiąc, że z nimi wytrzymasz. - odparł z rozbawieniem Woonsik, klepiąc przerażonego wnuka po ramieniu. Gdy do lokalu weszło kilka dziewczyn w mundurkach szkolnych, kobieta która wszystko słyszała, wyszła niezauważona.










*








Czarnooka przymierzała stroje w garderobie, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Krzyknęła krótkie ,,proszę'', a jej oczom, ukazała się jej pomocnica Seol.
- I, jak? Dowiedziałaś się czegoś? - Minju, poparzyła z cwanym uśmiechem na przyjaciółkę, która miała identyczny wyraz twarzy. Kobieta zaczęła opowiadać jej, o wszystkim, co udało się jej usłyszeć, gdy była w cukierni. Niestety Minju, miała nadzieję, że Seol, uda się usłyszeć, jakąś ciekawą rozmowę, na temat Shinee, a nie przekomarzania z jakimś starcem. Dopiero zaintrygował ją fragment, gdy Koreanka opowiadała, o pracowniku Oli. Największym szokiem, bym dla niej fakt, iż dany pracownik, miał z nimi zamieszkać.
- Myślisz, że jakbym się przebrała, to by mnie rozpoznali?
- Myślę, że skoro już cię znają, to może być ciężko.
- Yhym... Ciekawe, jakie stosunki, są między nim, a tymi dziewczynami? - Minju, zaczęła analizować, chodząc po pokoju w tę i z powrotem.
- Trudno mi powiedzieć. Dlaczego pytasz? 
- Bo chcę odpędzić tą brunetkę, od Keya i Minho, bo już mnie irytuje swoim zachowaniem, w stosunku do nich. Jakby się jeszcze jakoś nawinęła, ta blondynka, to Jisoo, też mogłaby zbliżyć się do Taemina. - oczy Minju, pociemniały, a usta wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu. - Dziękuję za pomoc. Mam nadzieję, że kiedyś ci się odwdzięczę...
- Wiesz, że się przyjaźnimy, prawda? A, to dla mnie bardzo cenne.
- Dzięki jeszcze raz. - westchnęła, przytulając kobietę. Gdy wyszła, Koreanka wzięła do ręki magazyn, w którym była najnowsza sesja Shinee. Przyglądała się uważnie chłopakom, a najbardziej Kibumowi i Minho. W końcu przerzuciła kartkę, na drugą stronę i ujrzała wielki napis - Nasz rodak, wygrał w Stanach konkurs cukierniczy!
Minju, zmarszczyła nieznacznie brwi, gdy ujrzała zdjęcie, bardzo przystojnego chłopaka. Faktycznie, gdyby się tak przyjrzeć, wyglądał niczym mieszanka Kibuma i Minho! Największą zagadką dla niej był fakt, iż odnosiła wrażenie, że już gdzieś widziała tę twarz... Zaintrygowało ją to, więc postanowiła przeczytać opis.
- W tym roku, konkurs na najlepszego studenckiego cukiernika, zyskał No Gongchan, pochodzący z Korei Południowej... - Minju, zamilkła na kilka sekund. - No Gongchan... - westchnęła, patrząc na okładkę, na której był chłopak. Zrobiła zdjęcie i wysłała je Seol, która po chwili do niej zadzwoniła.
- To on! Skąd masz jego zdjęcie?
- Piszą, o nim w magazynie.
- To na bank on!
Minju, rozłączyła się, a przez jej myśl ponownie przeszło, że skądś kojarzy tę twarz. Nagle jej się przypomniało! Chodzili wspólnie, do tej samej szkoły! Ba! Nawet ten cały Gongchan, słynął z tego, że był łamaczem serc!
- Głupia, jak mogłaś, go nie rozpoznać? Sama do niego wzdychałaś w czasach licealnych. - mruknęła, odrzucając magazyn na stoliczek. 
To mogła być dla niej szansa.
Dziewczyna zaczęła obmyślać plan. Musiała zakręcić się obok Gongchana. Później zrobić tak, aby wyszło na to, że ta mała zdzira, z nim kręci. To byłby szok, dla Keya i Minho! Jeszcze musiała, tylko wymyślić coś na tę blondynkę, aby odczepiła się od Taemina. Obiecała, to Jisoo...








*







 
- Wiesz co? Trochę boję się, zamieszkać z Gongchanem. Tak naprawdę za dobrze, go nie znamy. - Marta, westchnęła, gdy wraz z Olą, zaczęły przygotowywać pokój, dla nowego lokatora.
- Dlaczego niby? Przecież, jest w porządku, no i to wnuk dziadka.
- Niby tak, ale co jeśli będzie się zapominał, i paradował w domu pół nagi? Na przykład w samym ręczniku, lub spodniach dresowych? - jęk brunetki, w ogóle nie brzmiał, jakby była pełna obaw.
- Marta, jak zwykle masz zbereźne myśli... Na pewno tak nie będzie. - Ola, zdążyła odpowiedzieć, a w ich mieszkaniu rozbrzmiał się dzwonek. Obie popatrzyły na siebie zaskoczone, czując narastającą adrenaline w ciele.
- To pewnie Gongchan, otworzysz?
- Mowy nie ma! Ja zawsze wszystkim otwieram, więc kolej na ciebie...
- Nie Marta, ty idź. Ja jestem zajęta, a ty i tak, tylko siedzisz i patrzysz. - mruknęła pod nosem, oczywiście udając, że jest bardzo zajęta poprawianiem poduszek na łóżku. Nie ważne, że były już poprawiane przez nią, z tysiączny raz.
- Żebyś czasem za bardzo nie wymiętoliła mu, tych poduszek, bo biedak nie będzie miał, na czym spać... - brunetka mruknęła niezadowolona, udając się na dół. Akurat podbiegła do drzwi, gdy na górze rozbrzmiał się drugi dzwonek. Z szerokim uśmiechem otworzyła drzwi Gongchanowi, witając się z nim, w formie niedźwiedziego uścisku. Gdzieś z tyłu głowy miała obawy, że Koreańczykowi, kiedyś w końcu pękną plecy, od tego pochylania się w jej stronę.
- Witamy w nowym domku! - Marta, powiedziała radośnie, przez co Koreańczyk spojrzał się na nią z rozbawieniem, gdy ta uśmiechała się od ucha do ucha.
- A gdzie masz bagaże?
- Zaraz dojadą. - odparł z uśmiechem, wskazując palcem, gdzieś za siebie.. - Widzę, że bardzo cieszysz się, że będę z wami mieszkał i paradował półnagi. - stwierdził z zalotnym uśmiechem, a jego ciało, aż drżało, gdy starał się stłumić śmiech.
- Tego, to akurat się obawiam. Raczej nie chcę oślepnąć, w tak młodym wieku. - odgryzła mu się, przez co czarnooki spojrzał się na nią pytająco. - No co? Gongchan, przyznaj przed samym sobą, która by cię chciała? - odparła rozbawiona. - Chociaż... Kto wie? Może Ola? Tak, ona lubi takie umięśnione i półnagie ciała. - spoważniała na kilka sekund, w końcu wybuchając śmiechem.
- Powiem jej, o tym, co przed chwilą powiedziałaś. Zobaczysz! - mężczyzna patrzył się na brunetkę z poważną miną. Nie wytrzymał, jednak długo i również parsknął śmiechem.
Gdy oboje byli już na górze, mężczyzna zaczął się rozglądać po całym pomieszczeniu. Był pod ogromnym wrażeniem, jaką przemianę przeszło mieszkanie, w porównaniu do tego, co było, gdy był tu ostatni raz. Stare meble zostały zamienione na nowocześniejsze, ściany były przemalowane, dając pomieszczeniu nieco surowego wyglądu. Jednak kilka porozstawianych ozdób, prawdziwych kwiatów w wazonikach, dodawało uroku i ciepła, chłodnym barwom pomieszczenia.
Blondynka wyszła z pokoju, z szerokim uśmiechem, witając się z mężczyzną również uściskiem. Ten odwzajemnił jej uśmiech, kolejny raz rozglądając się po mieszkaniu.
- Ładnie tu macie.
- Dzięki. Ciesze się, że już dotarłeś. - Ola, uśmiechnęła się przyjacielsko, przez co jej oczy przybrały wygląd dwóch półksiężyców. - A, gdzie masz bagaże?
- Zaraz mu przywiozą i chyba zaczynam się bać, ile tego będzie, skoro wynajął firmę od przeprowadzek. - Marta, odparła z przerażeniem, po chwili i tak się śmiejąc. Ola i Gongchan, popatrzyli na siebie znacząco.
- Przecież nie zmieściłbym się do auta, którego i tak jeszcze nie mam...
- Dobra Gongchan, pokażę ci twój pokój. - wtrąciła się Ola, idąc już w kierunku jednego z pokoi.
- Idź za nią, idź. - starsza Polka, zaczęła poruszać sugestywnie brwiami w stronę bruneta. No zaczął się śmiać, a Marta, zaraz za nim. Ola, spojrzała się na ich dwójkę  podejrzliwie.
- Co niby was tak rozbawiło? - zapytała, krzyżując ręce na piersi. Podeszła bliżej nich, z poważną miną.
- Marta, twierdzi, że lubisz umięśnione i półnagie ciała, a cóż... Nie żebym się chwalił, ale takie mam. - Koreańczyk tłumaczył wszystko z dumą, gestykulując przy tym dłonią. 
Marta, w tym czasie zrobiła się prawie purpurowa, od powstrzymywania lawiny śmiechu.
- Słucham?! - Ola, nie dowierzała w słowa ich nowego lokatora. Spojrzała groźnie na przyjaciółkę, domyślając się, skąd jej się wziął ten tekścik, o umięśnionym i półnagim ciele. Oczywiście odniosła się do sytuacji, jaka wydarzyła się w łazience, między nią, a Taeminem.
- O! Zobacz! Już jej ślinka leci, na twój widok! - brunetka zaczęła wesoło rechotać, gdy blondynka pośpiesznie zaczęła wycierać kąciku ust rękawem. To również rozbawiło cukiernika. - Zapewne śni, o tobie, co noc. - żartowała dalej, starając się nie zwracać uwagi, na mordercze spojrzenie Oli.
- Marta, ty na prawdę jesteś zboczona... - blondynka pokręciła z niedowierzaniem głową, masując grzbiet nosa palcami. 
- Ona serio jest zbokiem? - Gongchan, aż przełknął ze strachem ślinę, co było oczywiście, w żartobliwym kontekście.
- To może ja się jeszcze zastanowię, nad tym mieszkaniem tutaj? Teraz, to ja się jej obawiam. - brunet żartował dalej z poważną miną, gdy niższa dziewczyna zmroziła go wzrokiem.
- Patrz Gongchan, już ma cię na celowniku. Lepiej uważaj, bo ogólnie przypominasz jej mieszankę takich dwóch typków, co jej się podobają. - ostrzegła żartobliwie, prawie zrywając boki ze śmiechu. 
- Serio? No teraz, to mnie przeraziłaś! - Gongchan, odparł z zakłopotaną miną, po chwili i tak się z tego śmiejąc. - Ola, a tak serio, to gadasz na Martę, a tobie również zaczyna udzielać się jej humor. - zaśmiał się, oblizując nieświadomie w sugestywny sposób wargi.
- Nie zdziw się, jak tobie też się zacznie udzielać, już po paru dniach mieszkania, z tym małym zboczeńcem.
- Yah! Nie jestem żadnym zboczeńcem! - Marta, broniła się z zrozpaczoną miną. Następnie teatralnie skrzyżowała ręce na piersi, i odwróciła się do nich tyłem, niczym małe obrażone dziecko. Po kilku sekundach, w salonie rozbrzmiał wesoły śmiech trójki osób.








*





Ola, wyjęła z lodówki mleko bananowe, które zawsze przypominało jej, o Taeminie. Musiała przyznać, przed samą sobą, że niezmiernie tęskniła za piosenkarzem i nie mogła się już doczekać jego powrotu. Oczywiście całej reszty również.
Myśląc, o tajemniczych czarnych oczach Lee, zaczęła kierować się w stronę sofy. Na niej siedziała pozostała dwójka, grając zawzięcie, w jakieś wyścigi samochodowe na Xboxie. Nagle Ola, usłyszała dźwięk nowej wiadomości. Wyjęła komórkę z dresowych spodni, i uśmiechnęła się pod nosem, widząc na wyświetlaczu adresata. Wręcz od razu pomyślała, że chyba szatyn wyczuł, że o nim myśli.


 


Hej, dobrze dzisiaj spałaś? ❤ Ja tak średnio...
                      Coraz bardziej martwi mnie sytuacja, między Kibumem, a Minho. 😣
                      I nie tylko mnie...



Dziewczyna westchnęła z niepokojem na treść wiadomości. Zerknęła smutno na przyjaciółkę, a następnie odpisała Lee.



Hej Taemin! ❤
Tak, spałam dobrze. Nawet bardzo dobrze.                              
Pewnie, to przez wypite wino z Martą. 😆                              
Czemu? Nadal jest, między nimi wojna?                              




Zaczęła podchodzić do grającej niczym, o śmierć i życie dwójki, którzy głośno się przekomarzali. Ola, zaczęła się z nich śmiać, siadając się na sofie, obok Marty. Oczywiście, w bezpiecznej odległości, aby czasem nie przyszło jej do głowy, aby poczytać jej wiadomości. Słysząc dźwięk powiadomień, spojrzała z motylami w brzuchu, na wyświetlacz.   



                      
Wszystko byłoby dobrze, gdyby Kibum, nie był prowodyrem sprzeczek. 😒
                      Czasami odnoszę wrażenie, że dręczenie Minho, przynosi mu ogromną satysfakcję.
                      To naprawdę robi się irytujące... I szkoda mi Minho, w danym momencie.
                      Chodzi zamyślony i na szczęście, przez to, nie odwala dziwnych akcji, ale jednak...
                     To nie ten sam Minho. 😒




 Serio? Kibum,to jednak dupek...
Jednak... Minho, musi się w końcu pogodzić z tym,                              
że między Martą, a Kibumem, zaczyna się układać i kto wie?                               
Może będzie z tego związek?                               



                           
Wydaje mi się, że nawet nie dopuszcza do siebie, takiej myśli. 👀
                       Jeśli oni zaczną być razem, to Choi chyba 
szlag  trafi...
                      Ogólnie odnoszę dziwne wrażeniem, że...
                      Minju, kręci się, przy nim bardziej
, niż powinna. 😶




Ola, popatrzyła zaskoczona na treść wiadomości, a następnej ponownie zerknęła na przyjaciółkę. W sumie ta cała Minju, już w domu chłopaków, zachowywała się podobnie, gdy Marta, znalazła się w pobliżu Kibuma, lub Minho. Oli, zaczęło coś śmierdzieć i to nie były stopy Gongchana! Tylko smród fałszu, od tamtych Koreanek. Zwłaszcza od Minju...
A co jeśli, ona też chciałaby być z którymś z nich i będzie próbowała się do nich zbliżyć? Miała aktualnie do tego idealną okazję! Wraz z Jisoo, odbywały z chłopakami trasę koncertową i mogły robić tam wszystko.






Co?! Ale w jakim sensie się obok niego kręci?




Dziwny niepokój owładnął ciałem Oli, która zaczęła martwić się i o Taemina. Miała nadzieję, że i jego nie dopadną żadne pokusy Jisoo. Ola, czuła, to w kościach, że ta niewysoka brunetka, miała do niego słabość. Co prawda nie miała na to jeszcze dowodów, ale kobieca intuicja, często była bezbłędna.



Może... Chce do niego wrócić? Mogę się jednak mylić... Bo Choi, raz zlewa ją, jak może.
                      A następnego dnia, zachowują się tak, jakby łączyło ich coś więcej. 👀
                      Aczkolwiek, gdy Kibum, mówi, o Marcie, dziwnie się wścieka...
                      I też stara się być blisko niego.

                      Także ogólnie, to bardzo dziwne jest... 😓
                      Nawet Jonghyun, to zauważył, mimo iż reszta, nie widzi nic złego.
                     Tylko, na razie 
nie mów nic Marcie, ok?
                     Bez sensu, aby się niepotrzebnie denerwowała.



Ola, przygryzła dolną wargę, zastanawiając się, czy posłuchać Taemina. Z jednej strony, nie chciała mieć żadnych tajemnic, przed przyjaciółką, zaś z drugiej, nie chciała, aby ta ponownie się martwiła. Takie sytuacje zawsze były najcięższe, dla jednego z przyjaciół. Z jednej strony chciało się go chronić, z drugiej nie mieć, przed nim żadnych tajemnic.
Blondynka upiła łyk mleczka bananowego, oddając się myślom. Do powrotu chłopaków, było jeszcze trochę czasu. Polka obawiała się, że jeśli tak dalej pójdzie, to albo się tam wszyscy pozabijają, albo wyniknie jakaś drama...





Taemin, nie podoba mi się ten pomysł z milczeniem.
Jeśli Minju, ciągnie do Minho, to ok, niech sobie sami rozwiązują sprawę.                              
Jednak, jeśli uważasz, że ciągnie ją też do Kibuma, to jest, to dziwne.                              
Lepiej, aby niczego nie odwalił, i nie zranił Marty...                               
Inaczej niech, liczy się z tym, że to koniec.                               





Eh, skarbie... Nie stresuj się, proszę. Nie chcę, abyś była zła. 😩
                      Napisałem ci przecież, abyś nic nie mówiła Marcie, bo nie jestem tego do końca pewien.
                     Nie chce jej niepotrzebnie martwić i robić zamieszania. Dajmy temu jeszcze czas.
                     Gdy coś się zadzieje, dam ci znać, oki?





Naprawdę tego nie popieram, ale ok. Zróbmy, jak napisałeś.



Dziękuję za wyrozumiałość. Jesteś cudowna, wiesz? ❤
                      Martwi mnie fakt, iż ostatnio czujesz się zmęczona. 
W pracy wszystko ok?
                      U nas jest momentami ciężko i intensywnie, ale cóż, kochamy to! 💣
                      Tęsknimy za wami! ❤ Ja oczywiście najbardziej. 🙈





Serce blondynki, zabiło mocniej, na ostatnie zdanie tancerza. Biło tak mocno i szybko, że aż zerknęła w bok, aby ujrzeć, czy czasem Marta i Gongchan, nie słyszą dudnienia w jej klatce piersiowej.
Zrobiło się jej niezmiernie miło, że Taemin, za nią tak mocno tęskni. Ona też za nim tęskniła i odniosła wrażenie, że aktualna rozłąka, jeszcze bardziej, ich do siebie zbliżyła. Jednak odbiło się, to trochę, na przyjaźni z Jinki, z którym ostatnio niewiele rozmawiała. Co prawda sam kontakt, mieli nadal bardzo dobry, ale sama Ola, zaczynała odczuwać, że się od siebie oddalili. Czasami odnosiła wrażenie, że Lee zachowuje się podobnie do Minho. Jakby lubił ją bardziej, niż tylko, jako przyjaciółkę. Pytanie należało zadać, kto od kogo się tym zaraził?
Ola, westchnęła cicho, zaczynając odpisywać mężczyźnie. Nawet nie zwróciła uwagi, że akurat tym razem Gongchan i Marta, zerknęli w jej stronę.




Wiem. 😃
                         Cóż, z cukiernią idzie nam rewelacyjnie. Klienci bardzo nas chwalą.                               
Niedługo nasza cukiernia weźmie udział w konkursie, a najlepszą cukiernię w Seulu!                               
Także trzymajcie za nas kciuki, dobrze?!                               
Ps. Też za wami tęsknimy i mam nadzieję, że się zobaczymy niedługo.                               
Na osobności również... Bo też tęsknie najbardziej za tobą. 🙈                               




 

Konkurs? Świetnie!
                      Oczywiście, że będziemy trzymać za was kciuki, więc Hwaiting! ❤
                      Na osobności najchętniej się z tobą zobaczę.
                      Musisz przecież, wykonać swoje zadanie kekeke. 😈



- Zadanie? Jakie zadanie? - Ola, zastanawiała się, lecz nie mogła sobie nic przypomnieć. Postanowiła zapytać Martę, która dalej grała, ze skupioną miną.
- Marta? Jakie zadanie musiałam zrobić, po tych rywalizacjach w grze? - pochyliła się w stronę przyjaciółki, szepcząc jej do ucha. - No wiesz z kim.
- Co? Jakie zadanie? - wypytywała brunetka, przez chwilę myśląc. - Już wiem! Miałaś, przez tydzień sprzątać pokój. - odparła z tajemniczym uśmiechem, nie zważając na gromiące ją spojrzenie Oli.
- Ciekawy zakład. Ej, to może my też tak zagramy? - zaproponował chłopak z szerokim uśmiechem. Polki spojrzały się na niego z ironią.
- Chyba nie myślisz poważnie! Jesteś świadomy tego, że gdybyś przegrał, kazałybyśmy ci sprzątać w domu, lub gotować obiady? - Marta, postraszyła Gongchana, na którym, jej słowa, nie zrobiły żadnego wrażenia.
- Niby, aż takie jesteście dobre?
- Ja, z naszym znajomym, który jest mistrzem gier przegrałam. I, to tylko jednym punktem! A wszystko przez, to że ktoś mnie zagadał.
- To wolę, nie ryzykować..
- No i dobrze... - Marta, prychnęła z dumą, ponawiając grę z Gongchan, który machnął jedynie ręką. Ola, zaczęła się śmiać, pisząc wiadomość na urządzeniu.



Pamiętam, o zakładzie i mam zamiar dotrzymać słowa. 😊
Aczkolwiek, czuję lekkie onieśmielenie. 🙈                                
Po prostu nie wierzę, że się na to zgadzam.                              
Nie spodziewałam się po tobie, że lubisz takie rzeczy, jak przebieranki kekeke.                              
Ciekawa jestem, jaki strój, będę musiała ubrać? Byleby nie był zbyt skąpy!                               
   


To nie tak! Nie jestem żadnym zbokiem! 😇
                      Przecież jestem grzeczniutki i uroczy!




Nie no, oczywiście! 😂





    
 Nie masz się co martwić. Naprawdę!  😇
                          Tylko Jonghyun, mógłby mieć od razu brudne myśli, na hasło - przebieranki. 😂




 Skoro tak uważasz... 👀
Chyba za dużo przebywam z Martą.                               
Przez nią, dużo rzeczy wydaje mi się zbereźnych. 🙈   
                             

                    

Marta, jest takim zboczeńcem? 😁
                      To może zamiast wybierać, między Minho, a Key,
                      faktycznie niech wybierze Jonghyuna? 😂
                     Oboje będą idealnie do siebie pasować kekeke.



Po tej wiadomości Ola, wybuchła śmiechem, na całe mieszkanie. Marta i Gongchan, ze strachu, wręcz wyrzucili w powietrze swoje pady. Następnie spojrzeli się na nią pytająco.
- Co cię tak rozbawiło? - zapytała brunetka, przymrużając groźnie powieki. Ustawiła pauzę gry i pochyla się w stronę Oli, aby zajrzeć w jej telefon. Oczywiście nie udało się jej tego zrobić, ponieważ blondynka od razu, schowała komórkę za siebie. Jasnooka wstała, więc z sofy, ponownie próbując zabrać przyjaciółce urządzenie. - Gongchan, pomóż mi zabrać jej telefon. - westchnęła z lekką zadyszką. Brunet podszedł nich, ale nie pomógł Marcie, w spisku. Po prostu objął ją pod brzuchem, a następnie ruszył do swojego pokoju, co wywołało szok u Oli. - No ej! - brunetka jęknęła z zdezorientowaną miną. Mimo, iż była w prostej pozycji, to jej nogi, nawet nie dosięgały do ziemi. To zdawało się bawić Koreańczyka, który ostatecznie zamknął dziewczynę, z chytrym uśmiechem na ustach. - Halo! Po której, niby jesteś  stronie?! - mruczała niezadowolona, gdy jej postać za drzwiami, była zamazana od mlecznego szkła okienek. - Gongchan, bo zrobię ci krzywdę w nocy! Lepiej mnie wypuść. - krzyczała bezbronna, dotykając dłonią szkła. Po chwili jej dłoń zjechała powoli w dół, dostając dramaturgii całej sytuacji. To rozbawiło Olę i Gongchana, którzy rechotali w najlepsze.
- Nie no, ja z wami zwariuję! - Ola, wstała z sofy rozbawiona. Podeszła do pokoju, aby otworzyć drzwi, oburzonej przyjaciółce.
- Zapamiętam, to sobie, że spiskujecie przeciwko mnie! - Marta, wyszła z pokoju z tęgą miną, po chwili i tak śmiejąc się z tego wszystkiego. Widząc w pewnym momencie, że blondynka zostawiła telefon na fotelu, podbiegła szybko do niego. Chwyciła urządzenia i zaczęła czytać wiadomości od Taemina. - A, więc z tego się śmiałaś... Wiesz co? Bardzo śmieszne. - odpowiedziała z ironią w głosie, wywołując rozbawione prychnięcie u blondynki, która już do niej podchodziła.
- Martuś, wiesz, że cię kocham za to, jaka jesteś, prawda? - Ola, objęła przyjaciółkę ramieniem.
- Ja ciebie też kocham. Jeszcze... - westchnęła po koreańsku, zmieniając nagle język, na polski. - Od razu ci mówię, że powinnaś się mocno zastanowić nad tym, kto jest zboczeńcem, w twoich wiadomościach. To raz, a dwa, ten dinozaur mnie nie kręci. - Marta, wymachiwała palcem wskazującym niczym diva i Ola, aż zaczęła się zastanawiać, czy czasem jej przyjaciółka nie zaraziła się tym od Kibuma.
- Kiedyś ci się podobał. - blondynka uśmiechnęła się chytrze, prawie parskając śmiechem, gdy widziała jej zdegustowaną minę.
- Daruj sobie, ok? - burknęła, zarzucając ponownie dłonią, niczym diva, co tylko utwierdzało Olę, że Marcie, udzielają się gesty Kibuma. Jak tak dalej pójdzie, to Ola, będzie miała w domu damską wersję Kim Kibuma. Nie była do końca pewna, czy będzie w stanie, to przeżyć...
Gongchan, patrzył się na Polki ze zmarszczonym czołem, nie rozumiejąc ani słowa, co powiedziały, w ojczystym języku.
- Możecie być tak dobre i powiedzieć mi, o czym przed chwilą mówiłyście? Przypominam, że jesteśmy w Korei, nie w Polsce! - Gongchan, również zaczął wymachiwać dłonią, jak Marta, co wywołało u blondynki ciężkie westchnienie.
Świetnie, zapowiadają się dwa Kim Kibumy...
- Ja zwariuję, przez waszą dwójkę... - Ola, odeszła od nich, kierując się do kuchni, aby wyrzucić kartonik po wypitym mleku bananowym.
- Cóż, skoro chcesz wiedzieć, to obgadywaliśmy chłopaka Oli.
- On nie jest moim chłopakiem!
- Ten taki tajemniczy, co go ukrywa?
- Dokładnie.
- Jesteście naprawdę niemożliwi... Poza tym, prędzej to ty powinnaś się pochwalić, że kogoś masz!
- Marta, z kimś jest? - Gongchanowi, prawie oczy wyszły z orbit. Był tak przejęty rozmową dziewczyn, jakby co najmniej oglądał tysięczny odcinek, mody na sukces.
- Przykro mi, jestem sama, jak palec.
- Yhym, tylko że to nie ja piszę wieczorami z pewną osobą, rumieniąc się, niczym dorodny pomidor 
- To nie znaczy, że jestem w związku! Z tą divą? Proszę cię... Chyba powoli żałuję, że dałaś mu drugą szansę. Typ bombarduje mnie wiadomościami, jak jakiś psychol! - Marta, żaliła się, wymachując rękoma, jak jakiś dyrygent.
- Powiem mu to, zobaczysz. Poza tym, sama tego chciałaś... - Ola, prychnęła, upijając łyk wody, ze szklanki Marty. 
- A proszę bardzo! Bardziej mnie chyba już nie zrani. - brunetka skrzyżowała swoje ręce na piersi, gdy nastała dziwna cisza.
- Pocieszę cię, ale nie tylko ciebie bombarduje swoim gadaniem. Chłopaków też.
- Co?
- No.
- Matko, ten człowiek jest niemożliwy... - dziewczyny nagle spojrzały na mocno skupionego na ich rozmowie bruneta. Uniosły brwi ku gorze, zerkając w swoją stronę. Zbliżyły się do siebie, aby mówić do siebie ciszej, ale aby ich nowy lokator, nadal ich słyszał.
- No cóż Ola, od dziś musimy się hamować, z mówieniem niektórych rzeczy. Mamy nowego współlokatora, który pewnie nie chciałby słyszeć, o okresie, bolących jajnikach i naszych romansach. - przyjaciółki zaczęły chichotać, widząc zdegustowaną minę czarnookiego.
- Mój dziadek chyba miał rację, że nie wytrzymam długo sam, z dwiema kobietami, pod jednym dachem... - odpowiedział zrozpaczony, zakrywając twarz w dłoniach.
- Oj nie martw się, jakoś z nami wytrzymasz - Ola, powiedziała, to zbyt spokojnym i opanowanym głosem, uśmiechając się podstępnie. Gongchan, zrobił przerażoną minę, przez co dziewczyny zaczęły się śmiać.







*







Mały dzwoneczek, znajdujący się nad drzwiami wejściowymi, rozbrzmiał żałośnie. Ten dźwięk zabrzmiał nietypowo, jakby chciał ostrzec przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. Gongchan, aż wyjrzał zza lady kasowej, będąc zdziwionym na nietypowy wydźwięk dzwoneczka. Nagle dojrzał w drzwiach zamaskowaną brunetkę, w ciemnych słonecznych okularach i czapce z daszkiem. Była dość wysoka, bowiem musiała mieć prawie metr osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Jej długie, ciemnobrązowe włosy, odpadały leniwie na piersi i plecy. Gongchan, zmarszczył lekko brwi, uważnie przyglądając się nowej klientce. Dzisiejszego dnia był zmuszony zostać sam, ze względu na szkołę Oli i pracę Marty. Aktualnie nie miał dużego ruchu, o czym świadczył, tylko jeden klient, siedzący w jednym z rogów lokalu. Jednakże musiał uważać. Ostatnio często myślał, o podejrzanej i pyskatej kobiecie z magazynem. Była podobnie tajemniczo ubrana, co brunetka, która właśnie stanęła przed ladą. Może, to była jednak jakaś gwiazda? Przecież tę cukiernię, reklamował dobrze wszystkim znany zespół Shinee! Może akurat dzisiaj mu się poszczęści i tajemnicza kobieta, nie będzie gwiazdorzyć?
Gdy przybyła ściągnęła okulary i zsunęła nieznacznie maseczkę do brody, zaczęła mu się równie uważnie przyglądać. Uśmiechnęła się nawet przyjaźnie, aczkolwiek Gongchan, odniósł wrażenie, jakby dojrzał tajemniczy błysk w jej hebanowych tęczówkach.
- Witamy w Sweet Paradise!
- Witaj, No Gongchan. Jak się masz? - czarnooka uśmiechnęła się szerzej, zakładając kilka kosmyków za ucho. Między nimi nastała głucha cisza, bowiem Gongchan, był mocno zaskoczony jej słowami.
Już chciał zapytać, czy się znają, gdy po chwili przyglądania się, zrozumiał, kto przed nim stoi. Zerknął w stronę jedynego klienta, a następnie na uśmiechniętą Koreankę. Nie mógł uwierzyć, że stoi przed nim była koleżanka że szkoły, jak i liderka zespołu Sparkle! Który notabene uwielbiał słuchać, odkąd tylko wpadła mu w ucho jedna, z ich pierwszych piosenek.
- Minju! Wow, kopę lat! Nigdy bym się ciebie tutaj nie spodziewał! - westchnął entuzjastycznie, ściszonym głosem. 
- Ja również. - dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo.








*








Zdyszana brunetka wpadła do cukierni, niczym przeciąg. Zaczęła rozglądać się po całym lokalu. Widząc, że Gongchan, jest w kuchni, ruszyła do niego żwawym krokiem.
- Gdzie jest Ola?
- Na górze i zaraz ma wrócić. Coś się stało?
- Zobaczysz! - odpowiedziała z uśmiechem i szybko wbiegła na górę. Gdy była już tam była, zaczęła rozglądać się po mieszkaniu. Widząc wychodzącą dziewczynę z łazienki, podbiegła do niej i ją mocno przytuliła. - Ola ! Ola! Ola! - mówiła podekscytowana, przez co blondynka parzyła na nią z pytającą miną, czekając aż dziewczyna przejdzie do konkretów. - Nasza cukiernia wygrała konkurs! Rozumiesz? Bo ja nie! - Marta, mówiła z ogromną ekscytacją. Po chwili zaczęła skakać, tańczyć i śmiać się, jak szalona. To rozbawiło blondynkę, która poszła w jej ślady. W końcu obie przytuliły się do siebie mocno, ocierając łzy wzruszenia, z kącików oczu.
- Ej dobra, ale tak serio... Naprawdę wygrałyśmy? - Ola, poparzyła niepewnie na przyjaciółkę, w duchu pragnąc, aby to nie był sen.
- Tak! Zobacz! - Polka pokazała gazetkę przyjaciółce, która wzięła od niej rzecz, zaczynając czytać na głos.
- Konkurs na najlepszą cukiernię w Seulu, w końcu doszedł końca. Za tę najlepszą, uznali cukiernię Sweet Paradise. Wypieki stamtąd, nie dość, że świetnie smakują, to jeszcze są prześliczne. Jeśli ktoś, nie lubi słodyczy, to i tak powinien spróbować! Po prostu nie dość, że smak rewelacyjny, to jeszcze zachęcający wygląd i kształt. - Ola, wzruszyła się, gdy skończyła czytać. Popatrzyła na Martę, niczym zbity psiak. Jej warga zadrżała niebezpiecznie, a emocje puściły, sprawiając tym, iż zaczęła płakać. Marta, wiedziała, że takie rzeczy ją wzruszają, więc podeszła i przytuliła ją mocno do siebie. Była niezmiernie dumna z tego, jak jej wysiłek i ciężka praca, wznoszą lokal na wyżyny popularności. - Ale ja jestem głupia... Zamiast się cieszyć, to ja płaczę. - łkała, wycierając słone łzy z policzków. 
- No właśnie! Ja nie wiem, jak tak możesz? - Marta, zaczęła chichotać wesoło. - Proszę mi się tutaj uśmiechną! No już, już! - zaczęła czule brunetka, gładząc pokrzepiająco przyjaciółkę, po głowie. - Płaczesz ze szczęścia i świadomości, że wykonałaś kawał dobrej roboty! Gongchan, też! - Marta, uśmiechnęła się czule, podając blondynce kilka chusteczek. Biedna tak mocno, to przeżywała, że nie była w stanie pohamować łez. - Chodź, jemu też powiemy, o dobrych nowinach!
- Ok. Trzeba jeszcze chłopakom napisać.
- Ja już się tym zajmę. Zadzwonię do nich. - odparła, wyciągając komórkę ze spodni. Wyszukała numeru Keya i zaczęła dzwonić, lecz piosenkarz nie odbierał. Podjęła próbę do Jonghyuna, i również nic. Marta, zaczęła się zastanawiać, czy aby dobrze zrozumiała ostatnio Kibuma, że dzisiejszego dnia, o tej porze, będą już wolni. Po sprawdzeniu wiadomości, upewniła się, że wszystko dobrze zapamiętała. - Kurde, co z nimi? - zapytała samą siebie i nagle natrafiła na numer Taemina. - Tego, to nawet nie skomentuję... - westchnęła z ironią, po kilku sekundach słysząc w słuchawce, że nie odbiera. - Został Onew i Minho. - westchnęła, dzwoniąc wpierw do lidera, lecz niestety on, też nie odbierał. Marta, stwierdziła, że jeśli Choi odbierze, to przy następnej okazji, to wpierw do niego zacznie dzwonić. - Minho, wierzę w ciebie. -powiedziała do siebie, wybierając jego numer. Jeden sygnał, drugi, trzeci i nic. Marta, chciała się już rozłączyć, lecz nagle usłyszała głos czarnookiego.
- Halo? Marta? - zapytał niski i głęboki głos w słuchawce.
- O! Cześć Minho! - jej serce zadudniło szybciej, jak tylko usłyszała głos rapera. - Dobrze, że chociaż ty odebrałeś. Nie przeszkadzam chyba, co? Podobno macie już wolne, ale nikt prócz ciebie, nie odbiera. - Marta, pożaliła się, przygryzając dolną wargę. 
- Nie, coś ty. Fajnie, że zadzwoniłaś. Cieszę się, że mogę usłyszeć twój głos.
- Naprawdę? - zachichotała dość słodko, dziwiąc się sama, tę dziwną zmianą głosu. -To bardzo mi miło. Ja również cieszę się, że cię słyszę. - odpowiedziała zawstydzona, lekko się jąkając. Przymknęła mocno powieki ze wstydu, gdy usłyszała melodyjny śmiech, po drugiej stronie.
- Oj, chyba kogoś onieśmieliłem.
- Wydaje ci się. - brunetka odparła stanowczo, po czym odchrząknęła nerwowo dziwną gulę. Zaczęła się zastanawiać, od kiedy czuje takie onieśmielenie, w trakcie rozmowy z raperem? - Chciałam ci powiedzieć, że nasza cukiernia wygrała konkurs, zajmując pierwsze miejsce w Seulu! Jeśli możesz, to przekaż chłopakom, ok?
- Wygraliście?! To świetnie! Gratuluję już za wszystkich i pewnie, że im powiem! Będziecie, to oblewać? - w jego głosie, brunetka wyczuła pewnego rodzaju nadzieję.
- Nie wiem, bo dopiero, przed chwilą się, o tym dowiedzieliśmy.
-Yhym... Bo jeśli tak, to nie pij za dużo, dobrze? Bo będę się, o ciebie martwił. - troskliwy ton głosu Minho, mocno zaskoczył Martę. Jego słowa również. Jej serce ponownie zabiło mocno. Dziewczyna, aż zacisnęła dłoń na bluzce, na wysokości serca. Nie rozumiała, dlaczego ono w dalszym ciągu się tak zachowywało? Musiała mocniej skupić się na relacji z Kibumem, aby nie pozwolić, aby jej serce, lubiło też i Minho. - Jeśli masz już wypić, to wolę być przy tym, aby cię dopilnować. Nie obraź się, ale masz bardzo słabą głowę... - powiedział poważnie, co bardziej rozbawiło dziewczynę, niż oburzyło.
- Tak, wiem, że słaby ze mnie kompan do kieliszka. - śmiała się dalej. - Minho, to bardzo miłe z twojej strony, ale raczej nie chciałabym, abyś znowu widział mnie pijaną. To takie żenujące, chociaż to miłe, że ty jeden, o mnie dbasz i myślisz. -westchnęła niepewnie, przygryzając dolną wargę, jakby bojąc się, że powiedziała coś nie tak. Słysząc jednak, jak chłopak się śmieje, ulżyło jej nieco.
- A Ola? Nie dba, o ciebie? Mam z nią porozmawiać, czemu jest taka niedobra? - raper śmiał się dalej, zarażając brunetkę swoim wesołym śmiechem.
- Oj Minho, wystarczy, że rozmawiam z tobą, przez chwilę, a już mi się humor poprawił.
- Widzisz, jak ja na ciebie pozytywnie działam? - czarnooki znowu zaśmiał się do słuchawki.
- A mogę wiedzieć, co takiego robicie, że ty, jako jedyny odebrałeś?
- No, więc tak, Onew i Jonghyun, coś tam obgadują z menadżerem, przez telefon. Key ogląda coś, o modzie, więc pewnie ma wyciszony telefon, aby nikt mu nie przeszkadzał. A, że nie ma ustawionej wibracji, to już rozumiesz. Taemina, to chyba nie skomentuję. On nigdy nie odbiera telefonów, bo albo zawsze go zgubi, albo też ma wyciszony. - w słuchawce wydobyło się cierpiętnicze westchnienie, co ponownie rozbawiło dziewczynę.
- Tak Taemin, to tak jak Ola. Prędzej się do prezydenta dodzwonisz, niż do niej. -odparła wzdychając do słuchawki, kiedy nagle usłyszała głos Keya. Aż wstrzymała na chwilę oddech, wiedząc, jakie blondyn ma podejście, do jej rozmów z Choi.
- Z kim rozmawiasz? 
- Z Martą. - poważny głos bruneta rozbrzmiał w słuchawce. 
- Super! Daj mi ją do telefonu, bo nie mogłem się do niej dodzwonić. - blondyn zaczął marudzić.
- Key chce z tobą rozmawiać. - Choi odparł bezinteresownie.
- O, nie! Nie dawaj mi go! Powiedz mu, że mógł odebrać wcześniej, to by ze mną pogadał. - Marta, odpowiedziała stanowczo, idąc na dół do kuchni. Minho, zaczął się śmiać.
- Przykro mi, ale ona nie chcę z tobą rozmawiać. Twierdzi, że mogłeś odebrać wcześniej, to byś z nią pogadał. - tłumaczył mu, lecz on zaczął coś marudzić, a po chwili dało się słyszeć jakąś dziwną szarpaninę, jakby oboje walczyli, o telefon.
- Oj daj mi ją! To moja dziewczyna!
- Co?! - warknięcie Choi, aż dudniło w uszach brunetki, która musiała odsunąć słuchawkę od ucha, aby nie ogłuchnąć. Aż zatrzymała się, gdzieś po środku schodów, prowadzących na dół.
- Jaka znowu dziewczyna? Wcale nią nie jestem! - sama warknęła w słuchawkę, na tyle, aby za wiele osób jej nie usłyszało. - Dobra, daj mi go, bo zaraz się popłacze i zacznie ci robić, swoje własne, pijane aegyo.
- O nie, tylko nie to... - Minho, westchnął z zażenowaniem. - Już ci go daję. To do zobaczenia, pa całuski! Love you! - gdy Choi powiedział, to żartobliwym tonem, w tle było słychać oburzony głos Kim, który coś tam mamrotał do niego, ze złością. Gdy Marta, będąca już na dole, zaczęła się śmiać, Ola i Gongchan, spojrzeli na nią pytająco. Ta, tylko się uśmiechnęła, mówiąc do Oli, po polsku, że gada z żabką i divą. Ta już wiedziała, o kogo chodzi.
Marta, usiadła się na wolnym taborecie w rogu kuchni, oczywiście uprzednio upewniając się, czy nie ma na nim rozsypanej mąki. Złapała się za przegrodę nosową, co rozbawiło Olę, która podejrzewała, co ta aktualnie przeżywa.
- No cześć! Słyszałem, że wygrałyście konkurs, więc gratulacje, od nas wszystkich!
- Tak, tak. Dzięki wielkie. A tak w ogóle, to przepraszam bardzo, ale od kiedy, niby jestem twoją dziewczyną, hmm?
- Cóż, racja, nie jesteś, ale! Jeśli chcesz, to może się, to zmienić! - głos Kibuma, jak zawsze brzmiał podstępnie i wyniośle. - Także odpowiadaj szybko, póki mam dobry humor.
- Ja bym się nie zgadzał! - nagle, gdzieś w tle, rozbrzmiało prychnięcie Minho. - Lepiej, jakbyś mnie wybrała! - krzyknął już bliżej słuchawki. Marta, zaczęła się śmiać. Podeszła do Oli, z telefonem, aby też mogła usłyszeć ich rozmowę. Gongchan, pokręcił z niedowierzaniem głową i udał się obsłużyć stojącego klienta, przy kasie.
- Ty się nie odzywaj lepiej, bo rozmawiam z Martą, a nie z tobą! - odparł podniesionym głosem Key.
- Ale gadasz przez mój telefon, gnojku!
- Yah! Kto, niby jest gnojkiem? Aigo... Co za facet no. Marta, przepraszam cię za tego kretyna, ale wiesz, jak to jest. Niektórym brakuje piątej klepki.
- Zaraz tobie, również braknie...
- Aish! Przestańcie się kłócić no! - Marta, burknęła niezadowolona, a Ola, zaczęła się cicho śmiać.
- Dobra, to jak? Zastanowiłaś się? - Kibum, zaczął mówić niskim i zmysłowym głosem, co wywołało prawie parsknięcie śmiechem, u jednej i drugiej z dziewczyn.
- Tak Kibum, zgadzam się, abyś dał mi, jak na razie święty spokój. - Ola, odpowiedziała dziecięcym głosikiem, chcąc udać głos Marty, ale średnio jej, to wyszło.
- Ola wiem, że to ty...
- Wcale nie! Tu ciągle mówi Marta. - mówiła nadal, tym samym głosem. Marta i Gongchan, śmiali się ze sposobu, w jaki mówiła.
- Yah! To nie jest  śmieszne! - odpowiedział niezadowolony. Nagle ponownie, było słychać, jak Minho, zabiera komórkę blondynowi.
- Ola, to ty? Tu mówi Minho. Gratulacje z okazji wygranej, ale niestety musimy się rozłączyć. Inaczej Key zaraz nam tu zwariuję. - Ola, zmarszczyła brwi, starając się zrozumieć rapera, bowiem ten drugi, zaczął mruczeć do niego, z pretensjami, więc w słuchawce rozbrzmiewał istny harmider.
- Yhym, ok. Dzięki za gratulację i do zobaczenia! - Ola, oddała telefon Marcie, która schowała go do tylnej kieszeni spodni.
- Nie wiem, jak tobie, ale mi od razu poprawili humor.
- A z kim rozmawiałyście, że tak się śmiałyście?
- Ze znajomymi. - Ola, odparła wymijająco, uśmiechając się do bruneta, który uważnie im się przyglądał.
- Yhym... Pewnie z twoich studiów, co?
- Ym, nie do końca...
- Dobra ludzie! - wtrąciła się nagle Marta. - Czas wziąć się do pracy, co nie? Ja zacznę zamiatać, skoro nie ma na razie klientów, a niedługo kończymy.
- Ale po co? Skoro jeszcze trochę zostało, do zamknięcia sklepu? - Ola, popatrzyła na Martę, ze zdziwieniem. Widząc, jednak  jej znaczącą minę, zrozumiała, że brunetka specjalnie, to robi, aby obie ulotniły się z kuchni. Jeszcze tego im brakowało, aby Gongchan, dowiedział się, o ich sekrecie przyjaźni z zespołem Shinee.
Ola, skierowywała się do wyjścia, aby aby wnieść do środka lokalu stoliczki i krzesełka, które stały przed cukiernią. 
Marta, zaś wzruszyła ramionami, wzięła miotłę, udała się na niższy stopień lokalu i zaczęła zamiatać.
Gongchan, patrzył na nie z podejrzliwą miną, zastanawiając się, z kim one rozmawiały i kogo znają, że trzymają, to w tajemnicy i nie chcą mu powiedzieć?
Słysząc nagle dźwięk nowej wiadomości, wyjął telefon z kieszeni spodni, aby spojrzeć, kto to. Jak się okazało, była, to Minju, która zasugerowała mu wspólne spotkanie. Kto wie? Może, ich dawna przyjaźń, zostanie odnowiona?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz