Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 6







Brunetka zaczęła się przebudzać. Westchnęła cierpiętniczo, czując lekki ból w karku. Jej reszta ciała również była odrętwiała. Mimo to, była zadowolona, czując przyjemne ciepło, osoby siedzącej obok. Osoby, którą był nikt inny, jak Kim Kibum. 
Otwierając powoli powieki, spojrzała w dół, na swoją dłoń, którą w dalszym ciągu trzymał Kibum. Uśmiechnęła się podekscytowana pod nosem, a serce zabiło jej szybciej. Być może była głupia, żyjąc nadzieją, że między nimi będzie już tylko lepiej. Jednak, jak to mówią, nadzieja matką głupich... A ona lubiła mieć nadzieję, niezależnie od sytuacji.
Ostrożnie podniosła głowę, aby ta Kim nie opadła gwałtownie. Uniosła zaspany wzrok i ujrzała, przymknięte powieki, okalane długimi rzęsami. Zgrabny nos i pełne usta. Przygryzła dolną wargę, czując przyjemny dreszcz, jaki przebiegł jej po plecach. Dotknęła nieśmiało niesfornego włosa, przesuwając go na bok. To sprawiło, że Key się przebudził. Podniósł gwałtownie głowę, co pożałował, czując okrutny ból w karku. Nagle zmarszczył czoło i nos, gdy dojrzał uniesioną dłoń dziewczyny.
- Co robisz?
Marta, zamrugała energicznie powiekami, robiąc głupią minę. Nie wiedziała, jak ma wyjaśnić mu zaistniała sytuację. Odsunęła pośpiesznie swoją rękę, próbując odchrząknąć dziwną, zalegającą gulę w gardle.
- Um, odganiałam muchę z twojego nosa.
- Muchę? - uniósł jedną brew ku górze, jakoś nie wierząc w daną historyjkę. Wpatrywał się w nią z niedowierzaniem, gdy wstała i podeszła hardo do drzwi. - Są zamknięte. Trochę poczekamy zanim nam otworzą. - westchnął, przeciągając zastygłe mięśnie.
- Mam, to gdzieś. Potrzebuję do toalety... - nie posłuchała go i nacisnęła za klamkę, co było wynikiem tego, że drzwi uchyliły się. Kibum, spojrzał zszokowany w jej stronę. Od razu wstał na równe nogi i podszedł do niej.
- No nie żartuj, że ciągle były otwarte?! Przecież oboje słyszeliśmy, jak Jinki, zamyka je na klucz! - jęknął z zażenowaniem, wsuwając dłonie w swoje zmierzwione włosy. Wykrzywił z niezadowoleniem usta, czując jak boli go całe ciało.
- No właśnie, to dziwne... Gdy Onew, wrzucił nam te poduszki, a ja wtedy podbiegłam do drzwi, to były zamknięte.
- Może otworzyli je później? No wiesz, bo zrobiło się im mnie szkoda? - dumał, przez co dziewczyna spojrzała się na niego z ironią, rozchylając drzwi bardziej. W mieszkaniu panowała głucha cisza, więc reszta musiała nadal spać.
- Ekhem, chyba chciałeś powiedzieć, nas. - mruknęła, mocno zaznaczając ostanie słowo.
- No dobra, nas. - przedrzeźniał zielonooką, wychodząc za nią z garderoby.
- Dupek... - mruknęła pod nosem, obiecując sobie, że ostatni raz łapie się na jego czułe słówka, wierząc, że między nimi się ułoży. Szybko udała się do łazienki za potrzebą. Tam zorientowała się, że nie wzięła ze sobą kosmetyczki i świeżej bielizny na przebranie i będzie musiała się po nią wrócić. - Szlag by to... - umyła ręce, zerkając na siebie w lustrze. Miała lekkie ślady od tuszu pod oczyma i oklapnięte włosy. Mimo to, na szczęście nie wyglądała tragicznie.
Wyszła pospiesznie z łazienki, mając nadzieję, że Kibuma, nie ma nigdzie w pobliżu. Niestety dojrzała go. - Idę się umyć pierwsza. -  odparła, gdy ujrzała go siedzącego w salonie. Podeszła do plecaka, wyjęła z niego bieliznę i kosmetyczkę, pragnąc się odświeżyć.
- Tylko pamiętaj, aby wyjść z niej w pełnym ubraniu. 
- Bardzo śmieszne... - przekręciła oczyma. Musiała się pospieszyć, nim raper wpadnie na jakiś głupi pomysł. Gdy się podniosła, poczuła nagle, jak Kibum, łapie ją za przedramię i odwraca w swoją stronę.
- Chyba nie zapomniałaś, o tym, że przegrałaś zakład? - wrednie się uśmiechnął, mrużąc lekko powieki. Te tajemnicze iskierki w hebanowych oczach, wzbudziły w niej niepokój. Już wiedziała, że to nie wróży nic dobrego.
- Co ma niby związanego łazienka z zakładem?
- Ma tyle, że to ja idę się myć pierwszy, a ty zrobisz swoje drugie zadanie.
- Że co?!
- Zadanie jest takie, że masz zrobić śniadanie, dla mnie oczywiście. - skierował palec wskazujący w swoją stronę, wysyłając całusa w powietrzu.
- Lepiej zniknij mi z oczu, zanim zrobię ci krzywdę. - spiorunowała go wściekłym spojrzeniem, kierując się w stronę lodówki.
- To groźba?
- Raczej obietnica... - Marta, prychnęła, widząc rapera, który podążył za nią.
- Nie zrobiłabyś mi nic złego. - zakpił z pewnością siebie. - Na pewno nie z tym wzrostem. - perfidnie zmierzył dłonią jej wzrost, przyrównując go do swojego barku.
- Jesteś tego pewien? - zielonooka podeszła do niego jeszcze bliżej, wysoko zadzierając głowę. Kim spojrzał się na nią z rozbawieniem. Jednak widząc jej groźny wyraz twarzy i że chowa coś za plecami, spoważniał. Z lekkim strachem wyczekiwał na jej ruch. Wszystko działo się tak szybko, że ledwo zauważył, jak ta wyjęła zza pleców szklankę z lodem, który chwilę później wylądował pod jego koszulką.
- Yah! - wyjęczał głośno, próbując pozbyć się spod koszulki zimnego lodu, do zlewu.
Cholera, zimne! Coś ty zrobiła?! - Marta, widząc jego minę, zaczęła się głośno śmiać. Wiedziała, że to ryzykowne, po tym co zrobiła, ale odwróciła do niego plecami. Podeszła do szafek, wyjmując potrzebne rzeczy. Skoro miała zrobić jemu śniadanie, to postanowiła, że przygotuje też dla reszty.
Kim warknął pod nosem, po czym zniknął za drzwiami łazienki, trzaskając nimi na tyle głośno, że jeszcze bardziej obudził tym resztę, śpiącą w pokoju. Po kilku chwilach zaczęli wszyscy wychodzić z pokoju. Marta, akurat była w trakcie przygotowywania śniadania.
- Co się stało? Czemu Kibum, tak krzyczał? - zapytał Taemin, będąc w salonie, jako pierwszy.
- O, witaj Tae. Witam również resztę ekipy. - pomachała do pozostałych domowników, którzy stali ze zdziwionymi minami, zastanawiając się pewnie, jakim cudem ona i Kibum, wyszli z garderoby. No prócz Oli i Taemina, bowiem znali słodki sekret.
- Chwila, jak wyszliście? - wtrącił Jong, kręcąc z niedowierzaniem głową. Jinki i Minho, również kalkulowali w głowach wszelakie opcje ucieczki.
- Wrzuciłam Kibumowi, lód za koszulkę.
- Co?! - krzyknęli wszyscy równocześnie.
- No co? Zasłużył sobie...
- Czyli się nie pogodziliście jednak? - zapytała z dziwną miną Ola, bowiem przecież w nocy z Taeminem, widzieli co innego. Jej wyraz twarzy nieco podpadł brunetce, która zaczęła mieć pewne podejrzenia.
- To skomplikowane. - westchnęła. - A wyszliśmy z garderoby, bo ktoś nam otworzył drzwi w nocy. Ktokolwiek, to był, mógł nam powiedzieć, o tym. Auć, teraz wszystko mnie boli. - westchnęła ze smutną miną. W tym czasie wszyscy zaczęli mierzyć się wzrokiem, próbując odkryć odpowiedzialną osobę za ten czyn. Szatyn i blondynka, spojrzeli na siebie ukradkiem.
- Dobra, przyznać się, kto to zrobił? - zaczął Jinki, więcej podejrzeń kierując na Taemina i Olę, którzy, jak ognia, unikali jego wzroku. - Wy... - Ola, wyczuwając idealną okazję ucieczki, wymknęła się do kuchni, aby pomóc przyjaciółce. Maknae zaś, popatrzył za nią przerażony, bojąc się zemsty Jinkiego.
- Taemin, jak się dziś czujesz? - wtrąciła nagle brunetka, wyczuwając jego potrzebę uratowania go, przed liderem. Doniosła kilka rzeczy z kuchni do salonu. Ustała naprzeciwko mężczyzny, radośnie się uśmiechając. 
- A bardzo dobrze. Gdyby nie Ola, pewnie leżałbym w łóżku z gorączką.
- Racja, ona jest bardzo opiekuńczą osobą. - odpowiedziała lekko się uśmiechając.
- Zauważyłem. Takie kobiety, to skarb. - zerknął w stronę kuchni, uśmiechając się lekko na widok blondynki. Nie umknęło, to Marcie, która nieświadomie zaczęła mrużyć nieco powieki. 
- Tak, masz rację... A takiego skarbu, lepiej nie ranić. - westchnęła srogo. Lee dostrzegł jej poważne spojrzenie. Również zaczął intensywnie wpatrywać się, w jej zielono-niebieskie oczy. Jednak po chwili zerwał kontakt wzrokowy, klnąc w duszy, że Marta, jest w tym dobra.
- Rozumiem... Wtedy taka osoba może mieć problemy, zgadza się?
- Dokładnie. - uśmiechnęła się z pewnością siebie, co zaskoczyło Lee.
- Doceniam twoją troskę. Dzięki za śniadanie. - pogładził ją po ramieniu, uśmiechając się tajemniczo. Minął niską dziewczynę, siadając do stołu, do którego dosiadała się reszta zespołu.
Marta, wróciła do kuchni, w której urzędowała Ola, zerkając do tyłu. Kibuma, nadal nie było.
- O czym rozmawialiście z Taeminem? Mówił coś, o mnie? - zapytała z zaciekawieniem po polsku, krojąc cytrynę w plasterki.
- Spytał się mnie, czy nie chciałabym iść z nim na randkę.
- Co?! - cytryna prawie wypadła z rąk blondynki.
- Oczywiście się zgodziłam. - westchnęła, ledwo powstrzymując śmiech, na widok jej miny. W końcu niewytrzymała i parsknęła śmiechem.
- Śmiejesz się, a to oznacza, że żartujesz. - z ulgą wypuściła powietrze z płuc. - Wredna jesteś, wiesz? Naprawdę Kibum, to chyba dostanie ode mnie w dziób.
- Oj no, przepraszam... - przytuliła do siebie przyjaciółkę. - Ale w dziób możesz mu dać. - zaśmiała się wesoło, wracając do wcześniej wykonywanej czynności. - Pytałam się go, jak się czuje? Odpowiedział mi, że taka pielęgniarka, mogłaby się nim zajmować przez cały czas. - poruszyła sugestywnie brwiami.
- Marta! - krzyknęła, po czym stuknęła przyjaciółkę w ramię. Piosenkarze spojrzeli się z zainteresowaniem w ich stronę, mając policzki pełne jedzenia. - Znowu sobie żartujesz...
- Ał, to bolało... Dobra, już dobra, powiem ci prawdę. - odpowiedziała z miną zbitego szczeniaczka. - Powiedział, że gdyby nie ty, zapewne miałby teraz wysoką gorączkę. A tak, to czuje się już lepiej. Oczywiście ja powiedziałam mu, że jesteś bardzo opiekuńczą osobą, abyś wiesz, zapulsowała u niego.
- Naprawdę tak powiedział? To takie miłe. - zarumieniła się lekko. Była podekscytowana, iż ten myśli, o niej w taki sposób. Nadal czuła na twarzy jego ciepły oddech i dotyk. Zastanawiała się, co chodzi mu po głowie. Naprawdę mu się spodobała, czy po prostu ją sprawdza? Zerknęła ukradkiem w stronę salonu, uśmiechając się pod nosem, gdy cała czwórka żartowała ze sobą przy stole. Przecież on, jak i reszta zespołu, nie byli głupi. Mieli świadomość, że są atrakcyjni i pożądani przez wiele kobiet.
Polki wzięły resztę rzeczy na tackę i udały się na śniadanie. Dołączył do nich i Key. Z szerokim uśmiechem przywitał się ze wszystkimi.
- Oto twoje śniadanie, Bummie. - Mina mu jednak zrzedła, gdy ujrzał, że śniadanie zostało przygotowane przez Martę, dla wszystkich, a nie tylko dla niego. Spojrzał na nią poważnie, wymuszając się na uśmiech, kiedy tak ona stała i również uśmiechała się do niego sztucznie. Nie miał zamiaru zostać ponownie zamkniętym w garderobie, więc szybko jej podziękował, siadając na swoje miejsce. Wszyscy chyba i tak się domyślili, jakie zadanie dostała Marta. Śmiejąc się cicho pod nosem, byli pod wrażeniem, jak go sprytnie wykiwała.




*



 
- Jak się spało z Kibumem, w garderobie? - zapytała blondynka, robiąc cwany uśmiech, gdy obie z Martą, wracały już do domu. Przechodząc przez park, u Oli, uaktywniły się wspomnienia. Uśmiechnęła się pod nosem, ciesząc się w sumie, że oboje z Taeminem, wtedy zmokli. Mieli szansę, aby zbliżyć się do siebie.
- Poza tym, że strasznie wszystko mnie boli, to chyba dobrze. O dziwo normalnie pogadaliśmy, był nawet miły i użyczył mi ramienia do spania. - brunetka wygięła swoje plecy w łuk, wyciągając przy tym ręce na boki. Nieświadomie uśmiechnęła się pod nosem, od razu poważniejąc, bo jak tak mogła miło wspominać tamte chwile? Zachowuje się, jak jakaś masochistka. Owszem, może Kibum, i był miły, ale to nie oznaczało, że nie posiadał łatki dupka. Ich relacja raczej się nie polepszy, tym bardziej, gdy czekają ją dwa tygodnie usługiwania temu dupkowi.
Ciągła zmiana min przez Martę, nie umknęła uwadze Oli.
- Ciekawe od czego, tak cię wszystko... Boli?
- No od spania na siedzącą, a od czego? - pomasowała bolący kark.
- Nie wiem. Byliście tam zamknięci sami. Klimacik w formie zgaszonego światła, mógł zrobić swoje. Pewnie miło było trzymać go za rękę, co ? - spytała z cwaną miną, przez co brunetka od razu stanęła w miejscu. Ola, odwróciła się w jej stronę i wtedy wszystko do niej doszło. Wygadała się...
- Skąd, o tym wszystkim wiesz? - zapytała z przerażeniem, mrużąc podejrzliwie swoje powieki. Jej przyjaciółka stanowczo wiedziała więcej, niż powinna była. A może, to ona zgasiła im światło i otworzyła nocą drzwi?
- No wiesz, mam swoje źródła. - zakłopotanie idealnie malowało się na twarzy Oli. Marta, już sama nie wiedziała, co ma sądzić, o tym wszystkim.
- Kibum, ci powiedział? Zaraz do niego zadzwonię... - odpowiedziała lekko zdenerwowana, szukając numeru rapera. Nie było jej, to jednak dane, bowiem blondynka zabrała jej komórkę, blokując w nim ekran.
- On nic mi nie powiedział. - oparła dłonie na barkach przyjaciółki, wpatrując się w jej jasne oczy.
- To z jakich źródeł niby wiesz, hmm?
- Dowiesz się w swoim czasie. - puściła do niej oczko, ruszając dalej przed siebie. Marta, zamrugała powiekami, próbując wszystko zrozumieć.
- Chwila moment! - zawołała, doganiając blondynkę. - Zgaszone światło i otwarte drzwi, to pewnie twoja sprawka!
- Kto wie?
- Ola, no! Nie bądź taka! - marudziła. - Ktoś jeszcze, o tym wie? - patrzyła na przyjaciółkę z nadzieją w oczach, oczekując zaprzeczenia.
- Hmm, może?
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, co?! Nie bądź taka okrutna i o wszystkim mi powiedz. - Marta, podeszła do blondynki i zaczęła ją błagać. Miała nadzieję, że jej aegyo zadziała na blondynkę. Po jej zirytowanej minie, już wiedziała, że nic z tego nie będzie.
- Marta! Już ci mówiłam, dowiesz się w swoim czasie. - mruknęła zirytowana. - Lepiej się pospieszmy, bo nie zdążymy ogarnąć się w domu, a obiecałam, że pomożemy dziś dziadkowi w cukierni. - Marta, kiwnęła potakująco głową na słowa przyjaciółki i obie przyspieszyły kroku.




*
 


Reszta dnia mijała dość spokojnie. Ola, jak zawsze robiła na kuchni w cukierni, a Marta, przyjmowała zamówienia i obsługiwała klientów. Nagle do sklepu wszedł dziadek z jakąś kobietą. Obie Polki, to zauważyły. Spojrzały się na siebie porozumiewawczo, a następnie na dziadka.
- Witajcie dziewczynki. Widzę, że praca idzie gładko.
- No z taką ekipą, jak my, to zawsze. - odpowiedziała Ola, gdy wyszła z kuchni i stanęła na schodkach. Jej fartuszek był lekko ubrudzony w mące, ale nie przejmowała się tym zbytnio.
- Dziadku, kto to jest ? - Marta, zapytała z cwanym uśmiechem. Mężczyzna spojrzał się na nią z ironią, a następnie na Olkę, która miała taki sam wyraz twarzy, poruszając do tego brwiami. Na bank myślały, że to jego dziewczyna.
- A, więc to jest Miseol. Moja młodsza siostra. - odpowiedział, ale gdy ujrzał zdziwione miny dziewczyn, zaczął się śmiać. - Co takie miny zrobiłyście, jakby ktoś miał was zaraz porwać? Chyba nie myślałyście, że to moja nowa dziewczyna? - Polki ponownie spojrzały na siebie i lekko się uśmiechnęły, zaprzeczając ruchem głowy. Obie w trymiga pobiegły do kuchni, zerkając przez szybę w stronę starszego rodzeństwa. Ci z rozbawieniem zerkali w ich stronę.
- Czy ty też myślałaś, że dziadek znalazł sobie dziewczynę?
- No! - odparła z przejęciem, wydłużając samogłoskę.
Marta, podeszła do stolika, przy którym siedziało starsze rodzeństwo. Wyłożyła dla każdego po talerzyku z wypiekami. Były na nich babeczki i makaronikami, które zrobiła Ola. Odstawiła również kawę, w specjalnych szklaneczkach. Uśmiechnęła się do nich, po czym odeszła do innych klientów, którzy chcieli złożyć zamówienie.
- Bardzo miłe i urocze są te dziewczyny. Skąd pochodzą?
- To prawda i są z Polski. - odpowiedział mężczyzna, uśmiechając się wesoło. Kobieta wzięła jedną babeczkę, po czym spróbowała. Była zaskoczona różnicą smaku, względem typowych wypieków koreańskich. 
- Mmm, bardzo pyszne. Nigdy nie jadłam, czegoś tak wspaniałego. Nie są takie słodkie, jak nasze wypieki. Są... Idealne.
- I uwierzyłabyś, jakbym ci powiedział , że ona sama wymyśla przepisy? To znaczy, bazuje się bardzo na polskich przepisach, ale kombinuje i próbuje łączyć je z tymi naszymi. Wyobraź sobie, że nie ukończyła żadnej szkoły i jest samoukiem. Dopiero teraz studiuje tutaj, na kierunku cukiernictwa.
- Naprawdę? Ma dziewczyna talent.
- Oj tak, ma i to duży. - zaśmiał się wesoło. Jego siostra odwzajemniła uśmiech, po czym odłożyła sztućce na talerzyku. Chwyciła dłonie swojego brata, spoglądając uważnie w starcze oczy.
- Woonsik, wiem, że bardzo kochasz tę cukiernię, ale nie myślałeś, o tym, aby komuś ją wydzierżawić, lub sprzedać? Jesteś już w takim wieku, gdzie praca nie jest dla ciebie dobra. Może Gongchan, wraca przecież zza granicy i może, by ją przejął? - odpowiedziała z troską.
- No nie wiem... On, chce zdobywać doświadczenie, od cukierników z całego świata, niż pracować w tej dziurze. Tak mi kiedyś powiedział.
- No właśnie, kiedyś. Może ma już inne zdanie na ten temat?
- Miseol, mam dopiero siedemdziesiąt pięć lat, więc jestem jeszcze młody. 
- Już nie taki młody. Poza tym, po wypadku, który był kilka lat temu, twoje zdrowie już nie jest takie, jak kiedyś. Chcę abyś wiedział, że martwię się, o ciebie.
- Och, każdy się, o mnie martwi. Może w końcu zaczniecie się wszyscy martwić, o siebie? - zasugerował zdenerwowany. Wstał z krzesła i udał się do kuchni. Tam nikogo nie było, więc nalał soku w dwie szklanki, po czym wrócił do do kobiety. Marta, widząc to, przeprosiła klientów i podeszła do niego.
- Dziadku, jeśli chciało ci się pić, trzeba było mówić. Zrobiłabym dla ciebie i twojej siostry pyszny koktajl.
- Och, kiedy indziej się tym popiszesz. - zgasił tym Polkę, która nie wiedziała co powiedzieć. Odwróciła się i poszła do kuchni, w której była już blondynka.
- Tej dziewczyny nie kojarzę. Jest tu nowa?
- Nie. Po prostu czasem pomaga Oli. - westchnął, szukając wzrokiem brunetki. Czuł się z tym źle, że zachował się w stosunku do niej chamsko. Koniecznie musiał ją przeprosić. - Wiesz co? Wracając do tematu, odnośnie cukierni. Planowałem za jakiś czas pogadać z Olą.
- Z tą blondynką?
- Tak. Pomyślałem, że na razie ona mogłaby wydzierżawić cukiernię i moje mieszkanie na górze, w bardzo przystępnej cenie.
- Chyba nie rozumiem... - kobieta zrobiła skwaszoną minę.
- Ona i tak spędza tutaj dużo czasu. Nawet zostaje po godzinach, przez co wraca późno do domu. Tak, to będzie tutaj na miejscu. Dzięki jej wypiekom, mamy większy ruch, niż wcześniej. Poza tym, ona nigdy nic nie ukradła, nie zniszczyła, a wręcz oddaje się całą sobą temu miejscu. 
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Lepiej pomyśl, o...
- Miseol, ufam jej. Ona jest naprawdę bardzo dobrą dziewczyną. 
- Woonsik, ale ona nie pracuje u ciebie nawet roku! Nie bądź taki naiwny, co? - ganiła go, starając się nie mówić za głośno. - Poza tym, jest młodziutka. Ile ona ma lat?
- Dwadzieścia i nie jestem naiwny. - starzec nadąsał się. - Mam nosa do dobrych ludzi!
- No Woonsik... - kobieta jęknęła niezbyt przekonana.
- Mimo jej młodego wieku wiem, że da sobie radę! Jest bardzo odpowiedzialną osobą. Poza tym, sama by tutaj nie mieszkała. Ta druga Polka bardzo jej pomaga. Czasami szkicuje własne pomysły na babeczki. Te, które spodobają się Oli, później są wykorzystywane i sprzedawane! Wyobraź sobie, że ostatnio obie wymyśliły coś takiego, jak dietetyczne wypieki. - zaczął się wesoło śmiać.
- Naprawdę? Faktycznie, obie są pomysłowe. - kobieta również się zaśmiała. - Wiesz, jeśli chodzi, o cukiernię, to wolałabym, abyś pogadał z Gongchanem. Ale, to już twoja decyzja. Nie chcę, abyś później żałował i narzekał, że zostałeś oszukany. - popatrzyła z troską na brata, po czym wstała, podziękowała za wszystko i pożegnała się.




*




- Ciekawe, o czym tak rozmawiają? - Marta, zerknęła w stronę starszego rodzeństwa.
- Też jestem ciekawa...
- Rany, co za zmiana nastroju. - brunetka zmarszczyła swoje brwi, gdy dziadek wraz z siostrą śmiali się, a teraz rozmawiali z poważnymi minami. Miała wrażenie, że widzi prawie cały kalejdoskop uczuć. - O której dziś kończysz?
- Hmm, mamy piętnastą, więc myślę, że zostanę tu jeszcze z dwie godziny.
- Jeszcze dwie godziny? - przyjaciółka popatrzyła na nią ze skwaszoną miną. - Kurcze, ja jutro mam pracę i chciałam odpocząć.
- No ja mam szkołę, ale zrobisz, jak uważasz. Ja cię nie trzymam. Chociaż wolałabym, abyś poczekała. - Ola, zrobiła błagającą minę. Jej słodkie aegyo, stanowczo było bardziej efektowne, od tego brunetki, bowiem ta uległa jej od razu.
- Ok, zostanę i ci pomogę, aby było szybciej.
- Super!
- Ale!
-Ale?
- Ale wtedy wychodzimy za godzinę, jasne?
- Spoko. - blondynka przytuliła mocno przyjaciółkę. Wtedy obie zauważyły surową, ale troskliwą minę pani Miseol, która w końcu wyszła z cukierni. Polki popatrzyły na siebie uważnie, a następnie na dziadka, który pojawił się w wejściu do kuchni.
- Olu, jestem już zmęczony, więc idę już do siebie. Pozamykasz wszystko, abym nie musiał schodzić i sprawdzać? - jego wyraz twarzy, był przybity.
- Pewnie. Wypoczywaj dziadku. - westchnęła, czując w duszy, że to nie czas na pytania. Woonsik, był tym typem mężczyzny, który gdy potrzebował, mówił jej, o wszystkim. Ola, westchnęła smutno, zerkając na zielonooką. - Chyba się posprzeczali.
- Też tak sądzę. - westchnęła.
W cukierni znajdowały się, już tylko trzy osoby, więc panował już większy spokój. W sumie, gdy miały kończyć pracę, akurat idealnie nadszedł czas na zamknięcie cukierni. Zamknęły drzwi na klucz, zasłoniły rolety i założyły krzesła na stoliczki. Przygotowały wodę z płynem i mopy, zaczynając myć podłogę. Robiły, to w ciszy, każda oddalając się myślami, w swoje rejony. W pewnym momencie Ola, przystanęła i spojrzała się w stronę przyjaciółki.
- Martuś?
- Hmm? - brunetka również przerwała wykonywaną czynność.
- Nie uważasz, że Minho, również zachowuje się dziwnie w stosunku do ciebie?
- Dziwnie? To znaczy? - Marta, zmarszczyła czoło, przekrzywiając przy tym głowę.
- Mam wrażenie, że zaczynasz mu się podobać.
- Co?! Bzdura! Skąd takie wnioski?
- Gdy was zamknęliśmy w garderobie z Keyem, wydawał się być bardzo... Zazdrosny. Nawet chciał, abyśmy jeszcze i go z wami zamknęli. - zaśmiała się, przypominając sobie całą sytuację.
- Nie no, bez przesady, Olcia... Po prostu... Jest troskliwy i tyle. Wiesz, może załączył mu się syndrom tatusia, czy coś? To jest ten typ człowieka, który nie lubi patrzeć na krzywdę innych.
- Może i masz rację. - blondynka zastanowiła się. Jednak zachowanie bruneta, było mocno dla niej podejrzliwe. - Chociaż przyznaj, że tak naprawdę Minho, w pewien sposób również ci się podoba. Ba! Jestem nawet przekonana, że na pewno! Minosz, jest typem mężczyzny, który lubisz. - chwyciła przyjaciółkę za ramiona, wpatrując się z uwagą, w jej jasne oczy. - W przeciwieństwie do Kibuma... - burknęła z ironią. - No wiesz, jest wysoki, troskliwy, do tego przystojny i zabawny. - bacznie przypatrywała się reakcji brunetki, gdy to wszystko mówiła. Odnosiła wrażenie, iż ta zaczęła wszystko sobie kalkulować w głowie. Była bardzo skupiona. Nawet przygryzła dolną wargę, jakby wyobrażając coś sobie. Nagle odrzuciła mopa w bok i odsunęła się, łapiąc się za głowę, którą kręciła przecząco.
- Stop! Przestańmy mówić, o Minho. Key mi powiedział, że nie jestem w jego typie, więc nie mam co myśleć, o jakikolwiek szansach. A jeśli chodzi, o jego zainteresowanie mną, to prawdopodobnie chce mnie po prostu bzyknąć i tyle.
- Słucham?! Co ci Kibum, powiedział, o Minho? - blondynka patrzyła z ogromnym szokiem na przyjaciółkę. Nie mogła uwierzyć, co właśnie usłyszała. Gdyby Choi się, o tym dowiedział, Key zapewne zostałby przez niego powieszony za jaja. - Że on jest miły, bo chce cię bzyknąć? Proszę cię... To raczej nie w jego stylu... - uniosła brew ku górze. - Co prawda nie znam go na tyle, aby go bronić, ale sądzę, że on nie jest zdolny do takich rzeczy. - popatrzyła z troską na Martę, po której było widać, że ma mętlik w głowie. - Martuś, jesteś zbyt łatwowierna. Serio, nie wierz we wszystko co ci mówi ta cholerna Diva. Za mało razy się na nim przejechałaś? - Marta, spojrzała na nią smutno, wzdychając cicho. Sięgnęła mopa, wracając do dalszego mycia podłogi. Zaczęła się nad tym wszystkim mocniej zastanawiać. Miała zamiar uważnie obserwować zachowanie Choi. Może jej przyjaciółka miała rację? Chociaż z drugiej strony, nie odnosiła wrażenia, aby z nią flirtował.
- Porozmawiajmy lepiej, o czymś milszym. Zbliżyliście się chyba do siebie z Taeminem, co?
- Sama nie wiem, ale nie ukrywam, że cholernie podnieca mnie, gdy jest taki stanowczy. Wiesz, gra trochę takiego badboya. Gdy wtedy obronił mnie przed tym zbokiem, mocno mi zaimponował.
- Chciałabym go zobaczyć wtedy w akcji. - westchnęła, próbując sobie, to wszystko wyobrazić. W sumie taki niegrzeczny Tae, to nawet i jej się podobał w tych wszystkich teledyskach
- Uwierz mi, że kolana, to zmiękły mi w dwie sekundy. - brunetka zmrużyła podejrzliwie swoje powieki, uważnie lustrując reakcje blondynki. Jak nic wpadła po uszy, zatracając się jeszcze bardziej w głównym tancerzu zespołu.
- Chyba mamy zakodowane w głowach, aby lubić taki typ mężczyzny. Tyle, że Taemin, ciebie nie zranił i nie bawi się uczuciami, jak Key
- Jak na moje, ten dupek sam nie wie czego chce, więc weź się nim nie przejmuj, bo szkoda tylko twojego zdrowia. Jeśli faktycznie Minosz, zaczyna czuć do ciebie mięte, to na daną chwilę jestem Team Choi. No, ale to twoja decyzja, którego wybierzesz...
- No wiesz?!
- No co? - obie popatrzyły na siebie, śmiejąc się w końcu wesoło.
- A Onew?
- Co Onew? - Ola, zmarszczyła swoje czoło, nie rozumiejąc co jej przyjaciółka może mieć na myśli. - Podoba ci się? - zapytała podejrzliwie.
- No, gdzie mi... Tobie się przecież też podoba! - Ola, popatrzyła na nią uważnie, po chwili wzdychając. Doszła do pewnych wniosków.
- To dziwnie zabrzmi, ale mam podobne podejście do niego, co ty do Minho. - zaśmiała się, nie mogąc samemu uwierzyć, jak to absurdalnie brzmi. - To śmieszne, ale zauważ, że faktycznie tak jest. Aczkolwiek Jinki, nie buntuje się i nie okazuje żadnej zazdrości, jak Żabol.
- To fakt... W sumie znamy się z nimi bardzo krótko, a pewne rzeczy i uczucia przychodzą z czasem.
- To prawda. - Ola, przytaknęła przyjaciółce. - Ok, dokończmy mycie i wracajmy do domu.





*





- Jak tam zajęcia? - zapytała Marta, biorąc kęs kanapki. Użyła ich ojczystego języka, bowiem czuła się z nim najlepiej, w trakcie rozmów z przyjaciółką. Dzisiaj w mieszkaniu zespołu, miała pracować, tylko trzy godziny, więc idealnie wyrobiła się na przerwę śniadaniową, na uniwersytecie Oli. To było trochę dołujące, że potrafiła mieć czasami godzinę przerwy, między kolejnymi zajęciami.
- Wiesz co...? Nawet dobrze. Myślałam, że będzie dziś gorzej. - potarła obolały kark dłonią, bowiem średnio się dzisiaj wyspała. - Najchętniej położyłabym się spać.
- Pewnie przeze mnie się nie wyspałaś. Kręciłam się dzisiaj, w tym łóżku prawie całą noc, jak smród po gaciach. - odpowiedziała smutno, odrywając wzrok od tego blondynki.
- Nieprawda. Może była pełnia? Też nie mogłam zasnąć.
- Może... - Marta, miała skierowany wzrok na przechodzących obok nich chłopaków, bezwstydnie lustrując ich twarze, a następnie pośladki.Widząc ganiący wzrok przyjaciółki, odwróciła ten swój, spoglądając na wejście do uczelni. Nagle się przeraziła. Niczym tajny szpieg, zeskoczyła z niewysokiego murka, próbując schować się, za plecami siedzącej blondynki. Ola, była szczupła, więc raczej niewiele była w stanie przysłonić swoim ciałem. Nawet jeśli Marta, była od niej nieco niższa, o jakieś dziesięć centymetrów.
- Marta?
- Hmm? - spytała prawie, że szeptem, wychylając się lekko, zza pleców przyjaciółki.
- Mogę wiedzieć, co robisz?
- Chowam się!
- Przed kim?
- Cholera, idzie tu...
- Kto niby idzie? - zapytała, a po chwili zauważyła idącego w ich stronę Park Jimina.
- Oh, twój wielbiciel. - zarechotała wesoło, biorąc kolejny kęs kanapki. Jimin, był
również studentem, który od jakiegoś czasu podkochiwał się w Marcie. Był dość wysokim, ale bardzo szczupłym mężczyzną, mierząc raczej nieco ponad metra osiemdziesięciu. Był w wieku Marty, mając tak, jak i ona, dwadzieścia dwa lata. Trzeba było rozstrzygnąć kwestię, dlaczego brunetka się przed nim chowała? Bo był nieatrakcyjny? Niezadbany? Wręcz przeciwnie. Park Jimin, był bardzo zadbanym i nawet przystojnym mężczyzną. Mimo, wyglądu typowego nerda. Jednak, był przy tym strasznie natrętnym typem. Przylepiał się do każdego, jak rzep psiego ogona, czym odtrącał innych ludzi. Marta, miała wrażenie, że odkąd ją zobaczył, wziął sobie za cel poznanie jej. O rozkochaniu w sobie chyba nie trzeba wspominać. Dlatego, od tamtej pory, gdy Marta, wpadała do Oli, na jej przerwach, wręcz biegała wzrokiem po ludziach, wypatrując Jimina, aby w razie co się przed nim ukryć. Miała nadzieję, że nie jest, to jakiś szalony psychol, który zacznie eliminować wszystkie bliskie jej osoby, które utrudnią mu zdobycie jej. Gdyby miała Koreańskich kolegów, wręcz wybłagałaby któregoś, aby udawał jej chłopaka, byleby Park się od niej odczepił. Co prawda, wraz z Olą, miały nowo poznanych kolegów, ale przecież nie będzie prosić, o pomoc któregoś z Shinee. Gdyby przyszła tutaj do Oli, z którymś z piosenkarzy, wszystkie te laski, chyba dostałyby zsynchronizowany orgazm.
- No cześć! Marta, co szukasz, że się chowasz za plecami Olei? - zapytał z szerokim uśmiechem, lekko się wyginając, aby dojrzeć lepiej brunetkę.
- Nie jestem Olei, tylko Ola... - burknęła niemiło, zaciskając zęby. Wkurzało ją to, że przekręca jej imię. Na początku starała się być dla niego miła i wyrozumiała, ale im częściej nawiedzał je w trakcie posiłku, tym bardzie miała ochotę być dla niego wredna.
Marta, wyprostowała się powoli, uśmiechając głupkowato. Mimo, iż nie chciała z nim rozmawiać, to nie miała odwagi powiedzieć mu, że nie lubi jego towarzystwa. Ola, mówiła jej wiele razy, że jeśli tego nie zrobi, to będzie tak cały czas. Jednak, do tej pory jej nie posłuchała.
- O cześć Jimin! Potrzebujesz czegoś?
- No oczywiście, potrzebuje podrywania cię... - burknęła Ola, po polsku, przez co poczuła, jak brunetka szczypie ją w ramię. - No co? - zgromiła ją groźnym wzrokiem, obiecując sobie kolejny raz w tym tygodniu, że nie będzie się wpieprzać w czyjeś relacje. Marta, musiał sama, to załatwić.
Zerknęła w stronę bruneta, po którym było widać, że czuł się nieswojo z tym, że nie wiedział, co Ola, powiedziała. Kalkulując, to wszystko stwierdziła, że faktycznie powinna była powiedzieć, to po koreańsku. Może w końcu ten natrętny typ, by się odczepił? Chyba wolałaby mieć już Kim Kibuma, za szwagra, niż jego...
- Nie, po prostu, stęskniłem się za twoją śliczną buźką. - wyszczerzył się szeroko, trącając palcem jej czubek nosa. Marta, tylko lekko się uśmiechała i spojrzała na Olę, błagającym wzrokiem. Blondynka patrzyła na nią, jak ciele na malowane wrota. To się nie działo naprawdę... Jakim cudem, jej pyskata względem Key przyjaciółka, teraz nie była wstanie odszczekać się temu natrętowi? No jak? Nie mogła tego zrozumieć, błagając w myślach boga, aby dał więcej rozumu, tej malej brunetce.
Ola, naprawdę nie była wredną osobą. Wręcz przeciwnie! Była zawsze dla innych pomocna, uśmiechnięta i miła. Jednak, gdy ktoś przekraczał pewne granice, nie ukrywała swojego niezadowolenia.
- Nie musisz iść czasem na lekcje? - zapytała z ironią w głosie, oglądając swoje wypielęgnowane paznokcie.
- Przecież, dopiero co zaczęła się przerwa, więc czemu miałbym iść?
- No nie wiem, może dlatego, że uprzykrzasz życie mojej przyjaciółce?
- Huh? Wcale nie uprzykrzam...
- Czy ty nie masz innych znajomych, tylko zawsze musisz do nas przychodzić? - Ola, zgromiła go wzrokiem. Albo nabrała odwagi, albo zaraziła się od Marty, tą pyskówką. W sumie, to tamta powinna się teraz tak odzywać, a nie ona.
- Ola...
- Nie, nie przerywaj. Teraz mówi Park. - mężczyzna zrobił kwaśną minę na jej słowa, poprawiając ciążący na ramieniu plecak.
- Mam, ale wolę ten czas spędzić z moją ukochaną. - podszedł bliżej Marty, i objął ją ramieniem, będąc zadowolonym. Ola, widząc, iż zielonooka uśmiecha się do chłopaka nikle, miała ochotę strzelić sobie z dłoni w czoło, ewentualnie w policzek, temu wkurwiającemu dryblasowi.
- Twoją co? Ukochaną? - blondynka zakpiła, kręcąc z niedowierzaniem głową. To był psychol, jak nic... Jej zdaniem nikt, o zdrowych zmysłach, się tak nie zachowywał. - Rany, Jimin, czy ty naprawdę nie widzisz tego, że ona się tobą nie interesuje? Człowieku przejrzyj na oczy...
- Gdyby, się mną nie interesowała, to by mi, o tym powiedziała. - westchnął, wytykając język w stronę blondynki. - Prawda? - spojrzał zalotnie w stronę brunetki, wywołując w niej, nieprzyjemne ciarki na ciele.
- Dupek... - Ola, burknęła w ojczystym języku, patrząc gdzieś w bok. Napięcie przedmiesiączkowe nie ułatwiało jej sprawy, w byciu spokojną.
- Przestańcie! - warknęła Marta, wywołując tym radość na twarzy blondynki. - Ty idziesz ze mną. - złapała blondynkę za nadgarstek. - Ty idź tam, skąd przyszedłeś i lepiej, abyś nie szedł za nami... - wskazała palcem na chłopaka, robiąc rozgniewaną minę, po czym ruszyła przed siebie, ciągnąć przyjaciółkę za sobą. Ta lekko się odwróciła i uśmiechnęła cwano w stronę chłopaka. Czuła ogromny triumf, pokazując mu język. Park Jimin, zrobił zszokowaną minę. Westchnął ze złością i poszedł w stronę uczelni.
- Nie wiedziałam, że umiesz być taka wredna. - Marta, zaśmiała się, kręcąc z niedowierzaniem głową. - Nie wiem czemu, ale podobało mi się to. Ty mój... Aniele. - objęła mocno przyjaciółkę, dalej się śmiejąc. Nie wiedziała, że ostatnim słowem, nieświadomie wywołała, u niej miłe wspomnienia związane z Tae. 
- Bo ten typ, zaczyna już mnie wkurzać. - stanęła przed przyjaciółką. - A ty też, mogłabyś mu w końcu coś powiedzieć, a nie. - powiedziała lekko oburzona, celując w nią swoim palcem, siejącym grozę.
- Tylko, że ja nie potrafię.
- Jak nie? Kibumowi, jakoś umiesz dowalić.
- Bo to dupek...
- Jimin, też zaczyna nim być! Marta, przejrzyj na oczy! On zachowując się, jak jakiś psychol, gdy tylko się pojawisz. - popatrzyła smutno na brunetkę. - Poza tym, dzisiaj też pokazałaś, że masz charakterek. - chwyciła jej dłonie, mocno je ściskając. - Ja wiem, że jesteś dobrą i dobrze wychowaną osobą, która nie lubi ranić innych. Ja też, ale Park, to już przekracza powoli granice! - westchnęła sfrustrowana. Obejrzała się dookoła, jakby próbowała sprawdzić, czy nie ma w pobliżu bruneta. Marta, zrobiła to samo. Obie ruszyły dalej, w stronę ławeczek, przy uniwersyteckim parku. - Martuś, sama pomyśl... Ile razy, on może mówić na ciebie - moja ukochana, skoro nawet nie byliście na randce, a tym bardziej nie jesteście w związku...? - po Oli, było widać, jak bardzo martwi się, o bezpieczeństwo zielonookiej. Nawet teraz, siadając w parku na ławeczce, starała się być czujna. Marta, miała szczęście, że nie było jej tutaj na studiach. W innym przypadku, w ogóle nie miałaby zapewne życia, przez tego stalkera.
Brunetka milczała przez chwilę, wpatrując się w budynek, w którym Ola, miała zajęcia. Jej przyjaciółka miała ogromną rację. Jednak nadal uważała, że Jimin, po prostu stara się po swojemu, o jej względy. Nie widzieli się na co dzień, więc jeśli już ją zobaczył, to nic dziwnego przecież, że podchodził i próbował nawiązać kontakt, prawda?
- Ola... - zaczęła z ciężkim westchnieniem, wywołując u Oli, złe przeczucia. Marta, jak zawsze miała wytłumaczenie na wszystko, co czasami lekko irytowało blondynkę. Kochała ją mocno, ale uważała, że czasami jest zbyt naiwna. Jakby Kim ostatnimi czasy, mocno jej nie dowalił, raniąc serce. - Odkąd jesteśmy tutaj, nie znalazłam sobie żadnego chłopaka. W ogóle nie byłam na żadnej randce z Koreańczykiem, czy nawet innym obcokrajowcem, mieszkającym tutaj. Ja też mam swoje potrzeby...
- O nie, ja już wiem, co ty pla...
- Dam mu szanse...
- Co?! O nie! Po moim trupie! - Ola, aż wstała na równe nogi. Była mocno podirytowana. Miała wrażenie, że jej przyjaciółka od braku seksu i miłości, to chyba postradała zmysły! - Za bardzo cię kocham, aby puścić cię w łapska, tego natręta! Ja też jeszcze nikogo nie znalazłam, mimo iż uczy się tutaj pełno ludzi! - obie przyjaciółki patrzyły na siebie uważnie. Marta, z powątpiewaniem w swój pomysł, a Ola, ze złością. - A tak w ogóle, to rozumiem, że już zapomniałaś, o Key? A jeszcze przed chwilą, trzymałaś go za rękę. Szczerze? Już chyba wolę tego dupka Kibuma, od Jimina. 
- O boże... - Marta, zakryła twarz w dłoniach, wracając myślami, do tamtej sytuacji. Serce zabiło jej szybciej, dudniąc mocno w piersi. - Nie darujesz mi teraz, co?
- Nie, ponieważ moją misją jest złączenie ciebie, razem z Keyem. - Ola, uniosła pięść w stronę nieba, niczym super bohater z kreskówek. - No, ewentualnie, jak nie pyknie, to wciśniemy ci Minosza. - brunetka spojrzała się na nią i wybuchła śmiechem.
- Przerażasz mnie, ale ok. - westchnęła, po czym zrobiła, to samo, co Ola. Poznając tę dobrą stronę Kim, to może się udać. - Dobra, w takim razie moją misją, niech będzie złączenie badboya Taemina, z uroczą Olą. - obie uścisnęły sobie dłonie, śmiejąc się wesoło. Był ciekawe, czy którykolwiek plan wypali?



*




Minął miesiąc. Polki nie widziały się z zespołem, od czasu urodzin Jonghyuna, ponieważ mieli oni wyjątkowo zapchany grafik. Zwłaszcza Taemin, promując swoją pierwszą solową płytę. Do tej pory, doczekał się jedynie mini albumu.
Dziewczyny, były przerażone, ale i pełne podziwu, ile pracy, i wysiłku wkładają w swoją sławę.
Cała ich znajomość, polegała ostatnio na wymienianiu się, w wolnej chwili wiadomościami. Nawet Marcie, nie udało się ich zobaczyć, gdy chodziła sprzątać w ich mieszkaniu. Nie chciała też specjalnie zostawać dłużej, podejrzewając, że po tak intensywnym dniu, każdy z nich pragnął odpocząć, bądź położyć się spać. Poza tym, umówili się z nimi, że jeśli będą mieli chęci i siły, aby się z nimi spotkać, to dadzą im znać. Marta, czasami przynosiła im prezenty, w postaci dietetycznych wypieków Oli, za co zawsze, któryś z mężczyzn, dziękował w prywatnej wiadomości. Najczyściej był, to Onew.
Gdy Ola, przyszła do cukierni, dziadek chodził nerwowo w tę i z powrotem. Jego mina zdradzała, iż pilnie, o czymś rozmyślał. Blondynka zamknęła za sobą drzwi na klucz, aby nikt nie wszedł za nią. Mieli otwierać dopiero, za kilka minut, więc nie potrzebowali natrętnych klientów, wchodzących i pytających, czy już można. Jakby godziny otwarcia, w ogóle nie były podane na drzwiach...
- Witaj dziadku! Coś się stało? - zapytała zaniepokojona, podchodząc do niego bliżej.
- Nie, nie. - pomachał w jej stronę dłonią, jakby chciał ją oddelegować. Jednak, gdy zauważył ten zatroskany wzrok blondynki, mruknął pod nosem. Przed tą dziewczyną, nic nie dało się ukryć. - W sumie tak, stało się. Muszę wyjechać z Seulu na parę dni, lub tydzień, w sprawach osobistych.
- Ok, rozumiem. Jednak nie rozumiem tego, czemu się stresujesz? - popatrzyła na niego z troską, dłonią dotykając czule jego ramienia.
- Bo martwię się, o cukiernię.
- Dziadku, o nic się nie martw! Ja się nią zajmę! - odparła z uśmiechem, chętna podjęcia nowego wyzwania.
- Jesteś pewna, że dasz sobie radę? Ja wiem, że to prywatna cukiernia i nie ma tu ogromnego ruchu. Nawet jedna osoba da sobie radę, no ale jednak... Pracujesz od niedawna. Boję się.
- Dziadku, będzie dobrze. Najwyżej ładnie poproszę Martę, aby mi pomogła, bo i tak ma na razie mniej dni pracujących, niż zazwyczaj.
- Widzę, że jak zawsze jesteś pełna energii i pewności siebie. - poklepał ją czule po plecach. Co prawda w głowie nadal krążyły mu słowa siostry, o byciu zbyt naiwnym. Jednak czuł w duszy, że te dziewczyny są naprawdę poczciwe.
- No pewnie! - uśmiechnęła się wesoło. - Dzięki temu doświadczeniu, będę mogła sprawdzić, czy dam radę w przyszłości, z własną cukiernią. - dopowiedziała z entuzjazmem, pokazując kciuki do góry.
- No dobrze, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Będziecie musiały tu nocować, na czas mojej nieobecności.
- Nocować?
- Tak, ponieważ nie wyobrażam sobie, abyście zostawiały samą cukiernie i dom na noc. W innym przypadku, będę strasznie się tym przejmował, zamiast zająć się sprawami. Nawet jeśli budynek jest zabezpieczony alarmem. - westchnął, siadając się na jednym z krzeseł, które blondynka zaczęła zdejmować ze stoliczków. - Poza tym, musiałybyście wracać późno, jak i bardzo wcześnie wstawać.  Wiem, że macie nawet spory kawałek, aby tu dojść, więc uważam, że byłoby, to dla was na rękę.
- Naprawdę będziemy mogły, u ciebie nocować? - zapytała niepewnie, nie mogąc uwierzyć w słowa starca. - Nie boisz się, że mogłybyśmy cię oszukać, okraść?
- Myślę, że gdybyście miały naprawdę, to w planach, już dawno byście podjęły działania. - starcze oczy popatrzyły na nią poważnie, po chwili mrużąc się wesoło, gdy mężczyzna się zaśmiał.
- Ale... Jesteś, tego pewien?
- Tak. - Ola, widząc, jak mężczyzna kiwa potakująco głową, klasnęła radośnie w swoje dłonie.
- Łał, dziadku Woonsik! Jesteś niesamowity! - przytuliła z wdzięcznością starca. Ten odwzajemnił jej uścisk, chichocząc z rozbawieniem. Ola, nie mogła, w to uwierzyć, iż dostała taką szansę, na sprawdzenie swoich umiejętności. Miała w tym momencie cel. Zamierzała dać z siebie wszystko i pokazać, że nawet w trudnych sytuacjach można jej zaufać. - Kiedy wyjeżdżasz?
- Juto po południu, więc jak będziesz szła do pracy, to weź od razu z Martą, potrzebne rzeczy. Ja dzisiaj przygotuję dla was świeże ręczniki, kołdrę, pościel, abyście czuły się komfortowo. Nie będziecie przecież spać pod kołdrą, którą używał starzec. W końcu czas użyć nowych rzeczy, które tylko czekają na nowych gości. - zaśmiał się, jednak jego śmiech brzmiał smutno i gorzko. Ola, bardzo dobrze wiedziała dlaczego i nawet ona czuła smutek z tego powodu. Odkąd tutaj pracowała, może z dwa razy widziała kogoś z jego rodziny. Mężczyzna podobno miał wnuka, ale jego również, ani razu jeszcze nie widziała. Nie byłoby, to dla niej dziwne, gdyby była tu sama cukiernia. Jednakże, była ona połączona z niedużym domem, w którym właściciel na co dzień mieszkał. Dlatego też, czasami odnosiła wrażenie, iż ten traktuje ją, czy też Martę, jak swoje wnuczki. Czego oczywiście, nigdy nie miały w zamiarze wykorzystać, przeciwko niemu. Ola, czasami próbowała dowiedzieć się od mężczyzny, o jego rodzinie, ale ten sprytnie unikał tematu.
- Ok, przekaże jej.
- Klucze dam ci jutro, jak przyjdziesz na otwarcie. - westchnął, po czym poszedł na górę, gdzie miał swoje mieszkanie, aby wszystko przygotować.
- Hmm ciekawe, jak tam idzie Marcie? Może do niej zadzwonię? - wyjęła telefon z kieszeni spodni, wybierając odpowiedni numer.
- Słucham cię. - Marta, odezwała się, po dwóch sygnałach. 
- Co porabiasz?
- Mam przerwę, więc właśnie siedzę sobie i jem. - po jej głosie faktycznie było słychać, jak coś przeżuwa. - Jak tam dziadek się trzyma?
- Bardzo dobrze. Wiesz co się wydarzyło?
- Co?
- Dziadek daje mi pod opiekę cukiernie.
- O wow! No, to świetnie!
- Prawda? Tylko, że jest jeden warunek.
- Jaki?
- Musimy tam spać, przez czas jego nieobecności. Fajnie, nie? - blondynka westchnęła z zachwytem, uśmiechając się do telefonu.
- Serio? No, to świetnie! Założę się, że teraz pewnie skaczesz z radości. - w słuchawce rozniósł się wesoły śmiech. - Wow, pierwszy raz, będę w mieszkaniu dziadka.
- To będzie dla mnie nowe wyzwanie. Dzięki temu dowiem się, czy dam sobie radę w przyszłości, otwierając własną cukiernie. 
- Olcia, ja w ciebie wierzę.
- Ooo, dziękuję. Ty zawsze jesteś taka kochana.
- No ba, ma się, to coś.
- Ha ha, co za skromność z twojej strony. - pokręciła z niedowierzaniem głową, będąc jednak rozbawiona jej słowami. - Dobra, ja muszę już kończyć, bo klienci przychodzą i czas otwierać. - pożegnała się z przyjaciółką. Przywdziała serdeczny uśmiech na usta, podchodząc do zamkniętych drzwi, aby je otworzyć i wpuścić pierwszych klientów.




*





- Eh, tak dawno nie widziałam chłopaków. - westchnęła smutno, po rozłączeniu się z Olą. - Już za nimi tęsknie... - trzymając kubek w dłoniach, z jeszcze ciepłą herbatą, odchyliła głowę lekko do tyłu. Przymknęła powieki, oczami wyobraźni wspominając te wszystkie spotkania z nimi. W większej mierze widziała w tych wspomnieniach Kim Kibuma. Skrzywiła się na myśl, o nim, od razu otwierając powieki. Nagle usłyszała, jak ktoś przekręca zamek i otwiera drzwi. Skierowała wzrok w stronę salonu, gdzie pojawił się Taemin, razem z Minho. Gdy ją zobaczyli, przestraszyli się, wydając z siebie, jakiś dziwny wrzask. Oboje wtulili się w siebie, jak małe dzieci, które zobaczyły ducha. Marta, spojrzała się na nich z uniesioną brwią i zaczęła się śmiać.
- Ja rozumiem, że mam tak małe stopy, że moje buty ledwo się w oczy rzucają i mogliście ich nie zauważyć. Ale, żeby od razu krzyczeć, jak małe dziewczynki? No bez przesady. - brunetka ledwo powstrzymywała śmiech. Wstała ostrożnie z hokera, stojącego przy niedużej wyspie i podeszła bliżej mężczyzn.
- To nie jest śmieszne! Prawie zawału dostałem... - Minho, skarcił ją wzrokiem, na co Taemin, wybuchł śmiechem. Raper również zrobił, to samo, patrząc już łagodnie w stronę dziewczyny. - Miło cię znowu widzieć, maluchu. - odparł z rozczuleniem, gdy obejmował, o głowę niższą dziewczynę. Marta, chciała coś burknąć na temat nazwania ją maluchem, ale w pewnym momencie uznała, że z ust rapera brzmiało, to słodko.
- Masz szczęście, że nie ma z nami Kibuma. Ten, to dopiero, by piszczał. - maknae zarechotał wesoło, łapiąc się za brzuch z tego śmiechu. 
-  Cześć. - również podszedł bliżej i przytulił do siebie Polkę.
- Czemu się w ogóle przestraszyliście? Przecież wiecie, że ja tu pracuję. - odparła, uważnie im się przyglądając. 
- No właśnie widzimy. - odparł rozbawiony Tae, wskazując ruchem głowy jej kubek, stojący na blacie wyspy.
- Ha, ha, bardzo śmieszne. - mruknęła z ironią, patrząc na roześmiane twarze piosenkarzy. 
- Cóż, ten zawód z czasem zakorzenia w nas takie nawyki, przez natrętnych fanów. Moją pierwszą myślą nie było, że to możesz być ty, tylko jakaś pokręcona fanka. - westchnął raper.
- Rozumiem... Tak w ogóle, co tu robicie, o tej porze? Nie dostałam żadnej informacji od agencji, że wrócicie szybciej. - Marta, podeszła do dzbanka z wodą. Nalała do niego odpowiednią ilość wody, wstawiając go na herbatę. - Nawet nie wiecie, jak miło was zobaczyć. Dosłownie chwilę temu rozmyślałam, o was.
- Naprawdę? To miłe. - Taemin, uśmiechnął się z rozczuleniem.
- Nam też miło cię ponownie widzieć. Dawno się nie widzieliśmy. Hmm, z miesiąc? - Minho, złapał się za brodę z zamyśloną miną. - Skończyliśmy dzisiaj szybciej z Taeminem, zdjęcia do magazynu i stąd aktualnie tu jesteśmy. - raper i tancerz usiedli się na krzesłach, śledząc uważnym wzrokiem poczynania dziewczyny.
- Cóż, nie żebym narzekała, że tu jesteście. - zaśmiała się wesoło, wrzucając do dwóch kubków, po saszetce z zieloną herbatą. - A co u reszty?
- U Kibuma, wszystko w porządku. - odparł trochę bez namysłu Lee. Gdy doszło do niego co powiedział, patrzył zaskoczonym wzrokiem, na ironiczny wyraz twarzy brunetki. Widocznie zmęczenie dawało mu w kość i bez namysłu wspomniał, o przyjacielu. Istniała też opcja, zbyt często gderającego, o Marcie Kibuma, przez co z automatu sparował ich ze sobą.
- Nie pytałam, tylko o niego... - burknęła, odstawiając kubki z herbatą naprzeciwko piosenkarzy, samemu siadając naprzeciwko nich, obok swojego kubka.
- Sorka... - westchnął Lee.
- No, u chłopaków też wszystko dobrze. Wszyscy się zastanawiamy, co takiego Taemin, zrobił Key, że nie dokucza nikomu. Cwaniak nawet mi nic nie chce zdradzić. - Minho, zmrużył groźnie swoje powieki, jakby chciał wniknąć do umysły szatyna i znaleźć tego cudownego haka na Kim. - Jedynie czym nas męczył ostatnio, to ciągłym narzekaniem na ciebie. - popatrzył smutno w jej stronę.
- Na mnie? - brew drgnęła jej do góry.
- Tak. - dodał raper.
- Czyli tutaj bez zmian... - fuknęła niezadowolona. - Ale, to naprawdę dziwne, że Kibum, nikomu nie dokucza. Taemin, coś ty takiego mu zrobił, hmm? - zapytała z założonymi rękoma, próbując coś wyczytać z jego mimiki twarzy. Na marne. Po prostu siedział i uśmiechał się tajemniczo. Gdy puścił do niej oczko, przez ciało brunetki przeszedł dziwny dreszcz. Odnosiła wrażenie, że może, to być też powiązane z nią. Przez chwilę pomyślała, o ich wspólnym zdjęciu, jakie posiadała w telefonie Ola. Jednak wydawało się jej, to niemożliwym, aby i Tae, również je posiadał. Chociaż...
- Nie powiem.
- Eh... Żeby się wam czasem nie rozchorował, od braku dokuczania.
- Aż tak się, o niego martwisz? - wystrzelił nagle z pytaniem Minho, mówiąc bez żadnej reakcji na twarzy. Wpatrywał się w nią jedynie poważnie, krzyżując ręce na piersi. Zaskoczyła Martę, ta reakcja. Może faktycznie Kim kłamał, z tym, że nie jest w typie Choi, a Ola, miała rację, że jednak mu się trochę podobała? Ta jego złość, wiele by tłumaczyła.
Brunetka zamyśliła się przez chwilę. Kręcąc głową na boki, odrzuciła takiego typu myśli. Nie miała zamiaru się nimi katować, o robieniu sobie nadziei, nie wspominając. Musiała skupić się na Kibumie. Owszem, irytował ją, ale posiadał równocześnie dar, przyciągana do siebie ludzi. Może i była masochistką, ale on pociągał ją na swój własny sposób.
- Nie, to był sarkazm. Chociaż w sumie, to nie wiem... A co? Zazdrosny jesteś?  - zapytała niewinnie, zalotnie się uśmiechając. Minho, zrobił skwaszoną minę. Odwrócił się na hokerze i poszedł w stronę korytarza, pozostawiając Martę i Taemina, samych. Drzwi trzasnęły, zapewne od pokoju, wywołując wzdrygnięcie u pozostałej dójki.
- A jemu co?
- Tego nikt nie wie... -Tae, wzruszył ramionami i skierował się w stronę lodówki. Zajrzał do niej z niezdecydowaną miną, szukając czegoś do jedzenia. Marta, westchnęła i podeszła do niego, odsuwając go od niej.
- Idź się przebrać, a ja zrobię wam coś do jedzenia. A tak w ogóle, o której przyjdzie reszta?
- Hmm, będą bardzo późno. No wiesz, Jonghyun, ma siłownię jeszcze, a Onew i Key, mieli wybrać się na zakupy.
- Rozumiem... - westchnęła, wyjmując potrzebne składniki. Taemin, w końcu poszedł do pokoju, a następnie do łazienki wziąć prysznic. Ku zdziwieniu zielonookiej, do kuchni wrócił Minho. Robiła wszystko, aby tylko nie spojrzeć w jego stronę. Nie umknął jej jednak fakt, że ma zakłopotaną minę, jakby przemyślał sobie swoje poprzednie zachowanie.
- Może ci pomóc?
- Nie trzeba. Zajmie mi, to chwilę. - odsunęła się od niego, sięgając nóż z szuflady.
- Jak idzie Oli, w cukierni? - jego czuły, niski, ale nieco nieśmiały głos, przyciągnął uwagę brunetki. Zerknęła się w jego stronę, gdy oparł się plecami, o blat, przyglądając się jej uważnie. 
Marta, prawie przepadła, w tych dużych, lśniących hebanowych tęczówkach. Co ci Koreańczycy mieli takiego w sobie, że nie dało się na nich dłużej gniewać. No co?
- Idzie jej świetnie. Od jutra, prawdopodobnie przez tydzień, będziemy tam same nocowały, ponieważ dziadek gdzieś wyjeżdża.
- Same? Nie będziecie się bały? Gdzie, to w ogóle jest?  A Oli, studia? - raper, tak się wczuł z wypowiadaniem pytań, że brunetka miała przez chwilę wrażenie, że ten jednak rapuje tekst piosenki, a nie pytania do niej. Dosłownie ledwo go zrozumiała! Tyle lat rapowania, mocno wjechało mu na banię.
- Rany, spokojnie amigo... Bawisz się w rapera i reportera w jednym, czy jak? - uniosła brew ku górze. - Przypominam tylko, że nie jestem rodowitą Koreanką...
- Sorka... - nikły uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Ok, po pierwsze, tak będziemy tam same. Po drugie, chyba nie ma się czego tam bać. Po trzecie... - w tym momencie Marta, sięgnęła telefon z blatu kuchennego. Wyszukała namiary na cukiernię i wysłała link na telefon Choi, aby był spokojniejszy. Jego wyraz twarzy wyrażał w danym momencie ojcowską troskę. O ile taka w ogóle istniała... - Po czwarte, cukiernia w tym czasie, będzie otwarta w innych godzinach. Damy rozpiskę na drzwiach, z informacją, o zmianie godzin otwarcia. - chwyciła ponownie nóż, aby zacząć dalej kroić pomidory.
- Hmm, rozumiem...
- Ogólnie, pewnie będziemy czuły tą lekką adrenalinę, ale co tam. - poruszyła sugestywnie brwiami, zerkając na brunetka. Nagle, w trakcie krojenia pomidora na plastry, skaleczyła się nożem w palec.
- Szlag... - burknęła pod nosem w ojczystym języku, automatycznie wsuwając palec między usta, aby wyssać z niego nadmiar krwi. Choi wpatrywał się w nią zaskoczony. Gdy zerknął niżej, wręcz nie mógł oderwać wzroku od palca, między ustami Marty. W jego głowie od razu pojawiły się niestosowne myśli. Czy każda kobieta, przy zranieniu palca, naprawdę tak nieświadomie musiała wykonywać dwuznaczne gesty? Albo, to jemu się tak, tylko wydawało, od uderzającego do głowy nadmiaru spermy. Stanowczo musiał załatwić sprawę pod prysznicem i nie. Nie będzie sobie wyobrażał brunetki, w niestosownych sytuacjach...
Słabe kłamstwo...
- Ekhem, ale z ciebie niezdara. - złapał ją lekko za nadgarstek, przez co ta musiała wyjąć palec spomiędzy ust. Bardzo mocno, starał się nie wpatrywać na ten ruch, co było cholernie trudnym. Cóż, przecież był tylko zdrowym mężczyzną, więc takie reakcje były na początku dziennym. Zwłaszcza, gdy od dłuższego czasu, nie miało się partnerki seksualnej.
Raper skierował palec dziewczyny pod strumień chłodnej wody, przytrzymując go przez chwilę, w tym miejscu. Starał się nie zerkać w jej stronę, gdy czuł, że może się, to dla niego źle skończyć. A raczej jego kolegi w ciasnych, materiałowych, spodniach. Nie wiedział, że w tym samym momencie, jej serce zaczęło mocniej bić. Onieśmielona, spojrzała się niepewnie w jego stronę. On również spojrzał się na nią. Zamrugał powiekami, kierując zdradziecki wzrok na jej lekko rozchylone usta. Następnie niepewnie się uśmiechnął, nie rozumiejąc swoich uczuć.
Serce Marty, zabiło kolejny raz mocniej, przyprawiając, o chwilowy bezdech. To się nie działo... Nie mogło! Dlaczego, do cholery, nagle pieprzony Choi Minho, stał się dla niej równie atrakcyjny, co Key? Dlaczego w jej głowie krążyły niestosowne myśli z nim związane? To, ten cholerny uśmiech... To na pewno, ten cholerny uśmiech! O! I wzrost, oczy, włosy, wszystko...
Marta, odchrząknęła z nieco wystraszoną miną, odsuwając się od wysokiego mężczyzny. Zaczęła błądzić wzrokiem po całej kuchni. Robiła wszystko, aby tylko nie spotkać ponownie tych piekielnie seksownych, hebanowych tęczówek. Miała ochotę zapaść się pod ziemię, gdy coraz bardziej zaczęła sobie uświadamiać, że zauroczyli ją obaj...
Świętnie... Po prostu świetnie...
Zerknęła na zraniony palec, wzdychając cicho. Na szczęście skaleczenie, było tak małe, że dało się obejść bez użycia plastra.
- Czemu się tak zawstydziłaś? Czyżbym cię onieśmielał?
- S-słucham? - brunetka odparła zdezorientowana, zastanawiając się, kiedy ten cholerny Żabol dopadł do plastra, a następnie zaczął naklejać na jej skaleczenie? Przecież miało się obejść bez tego! Przecież nie ukroiła sobie pól palca, a jedynie lekko się zraniła! Do tego ten plaster, był z Totoro. To było słodkie i żenujące w jednym.
Polka spojrzała na niego z niezrozumieniem, gdy w pewnej chwili raper zaśmiał się wesoło, a po jego minie widać było, że jest rozczulony.
- Jakie ty masz małe dłonie. - westchnął, przymierzając swoją dłoń, do tej jej. Faktycznie, jej dłoń była z połowę mniejsza, od jego. No, ale cóż, ona miała metr pięćdziesiąt dwa centymetra wzrostu, a Choi metr osiemdziesiąt jeden centymetra, więc nawet we wzroście, była między nimi dość duża różnica.
Minho, pogłaskał ją z rozbawieniem po czubku głowy, sprawiając tym, iż ciemnobrązowe kosmyki dziewczyny, sterczały teraz we wszystkie strony Świata.
- Um, wiem... Na luzie dorównują rozmiarem dzieciom z podstawówki. - zażartowała, unikając jego wzroku, jak ognia piekielnego. Czy, to było normalne, że  jej dłoń, którą przed chwilą trzymał raper, dziwnie ją paliła?
- Heh, urocza... - westchnął i pogładził delikatnie czubek jej głowy, poprawiając wygląd włosów. - Musisz bardziej na siebie uważać. - dodał, lustrując jej twarz uważnym wzrokiem. Ostrożnie i powoli założył za jej ucho kilka kosmyków włosów, nie mogąc oderwać wzroku od tych zielono-niebieskich oczu. Zatracił się w nich na chwilę.
- Co robicie? - wtrącił Lee, sprawiając, iż Choi odwrócił się gwałtownie do tyłu, odsuwając się od siebie, razem z Martą. Zrobił zaskoczoną minę, gdy dojrzał wpatrującego się w nich Taemina.
Minho, był ciekaw, jak długo stał i przyglądał się całej sytuacji?
- Nic takiego... - Choi odchrząknął i udał się do salonu, pozostawiając Martę i Tae, samych. Ten podszedł bliżej dziewczyny, chwilę myśląc nad tym, co przed chwilą widział. Zerknął na jej skaleczony palec, owinięty w plaster z Totoro. Uśmiechnął się automatycznie, stwierdzając w duchu, że idealnie do niej pasuje.
- Wszystko ok?
- Tak, to tylko małe skaleczenie. Minho, założył mi plaster, chociaż uważam, że to już lekka przesada, jak na tak małą rankę.
- Ta... Widziałem właśnie. - uśmiechnął się z tajemniczym błyskiem w oku, co sprawiło, iż brunetka popatrzyła na niego z wypiekami na twarzy.
- Um, pójdę już... - westchnęła i w pośpiechu skierowała się w stronę wyjścia. Ubrała buty i pożegnała się z chłopakami, w końcu wychodząc.
Taemin, ruszył do salonu. Usiadł się obok, widząc kątem oka, zerkającego na niego niepewnie Minho.
- Zagramy? - zasugerował, dając przyjacielowi znak, że nie ma zamiaru dopytywać, o jego relację z Martą. Nie umknęło jego uwadze, że był mu za to wdzięczny. Miał tylko nadzieję, że nie wyjdzie z tego, jakiś trójkąt miłosny między Martą, a Kibumem i Minho. Najlepsze w tym wszystkim było to, że brunetka nie próbowała ich w żaden sposób podrywać, a i tak w jakiś sposób przyciągała obojga do siebie... 
- Pewnie. - oboje włączyli Xboxa, chwytając pady do ręki i zaczęli razem grać w Fifę.
- Ej?
- Hm?
- Może przejdziemy się jutro do cukierni?
- Jakiej niby? - spojrzał na bruneta z uniesioną brwią, pauzując grę. - Ja żadnych innych ciastek nie zjem, odkąd posmakowałem Oli. Są takie urocze, dobre i dietetyczne. Mmm...
- Młody, włącz myślenie... Przecież pójdziemy tam, gdzie pracuje Ola. Razem z Martą, będą nocować tam przez tydzień, mając cukiernię i dom pod opieką.
- Yhym, ok...
- Po prostu chcę sprawdzić, gdzie to jest. No wiesz, abym w razie co, mógł zareagować.
- Chyba miałeś na myśli, abyśmy ,,My'' mogli zareagować. Mylę się? - hebanowe oczy Taemina, z podstępnymi iskierkami lustrowały zachowanie rapera.
Chciało mu się śmiać, gdy Choi zmieszał się, przytakując mu, że ma rację i to on się przejęzyczył.
Ta, na pewno, to było przejęzyczenie...
- A czemu mają mieć pod opieką tę cukiernię i dom?
- Właściciel wyjeżdża w jakiś interesach.
- To, nie ma jakiś bliskich, aby to przejął na chwilę?
- Nie mam pojęcia Taemin.
- Ok. W każdym bądź razie, myślę, że to dobry pomysł. Możemy iść razem z chłopakami i zrobić im niespodziankę. Co ty na to? - zapytał, lecz Minho, nic nie odpowiedział na to, włączając kontynuacje gry. Taemin, jednak nie dawał za wygraną, ponownie zatrzymując grę, przez co brunet popatrzył na niego zdegustowany.
- Czemu zatrzymałeś grę?
- Powiedz, ale tak szczerze... - odłożył swojego pada, zabierając drugiego Minho, aby skupić na sobie uwagę przyjaciela. - Czy mi się wydaje, czy próbujesz rywalizować razem z Key, o Martę?
- Wydaję ci się... - odpowiedział raper, bez najmniejszego namysłu. Zabrał swojego pada, dopalił kontynuacje gry i strzelił drużynie Lee gola. - Ha! Gol!
- Co tu się dzieję? - zapytał siebie pod nosem, biorąc również swojego pada do rąk, skupiając się bardziej na grze. W duszy czuł, że Choi ma kłamstewko na sumieniu. Lekcje aktorstwa i granie w dramach, dużo rzeczy, go nauczyło.
- Coś mówiłeś? 
- Tylko tyle, że tym razem przegrasz.
- O nie,  nie daruję ci. - oboje dalej grali w Fifę, do momentu, aż w końcu zleciała się reszta domowników.
- Ale jestem głodny. - burknął Onew, wchodząc do salonu, a za nim Key i Jonghyun. Po ich minach było widać, że mają już dosyć dzisiejszego dnia.
- O już jesteście? - odpowiedział Minho, odrywając wzrok od gry. Nagle Taemin, zerwał się z sofy na równe nogi, ciesząc się radośnie.
- Ha! wygrałem!
- To nie fer...
- Po prostu przyznaj się, że nie umiesz grać. - Lee wytknął język w stronę przyjaciela.
- Aish, jak tak dalej będziesz się cieszył, to nie pomogę ci szukać rzeczy, które schowa Ci Key. - Taemin, na te słowa, zrobił smutną minę, po czym udał się do kuchni. Tam znajdował się już Onew, który patrzył z zachwytem na danie, stojące na blacie.
- Kto, to zrobił? - zapytał, z lekko cieknącą mu ślinką.
- Marta, dzisiaj tu była i zrobiła ten obiad dla nas. - maknae uśmiechnął się wesoło.
- Marta? Widzieliście się? - Jong, dołączył do mężczyzn znajdujących się w kuchni.
- Yhym.
- Co u niej? dawno ich nie widzieliśmy.
- Ta bardzo dawno. Aż miesiąc... - odparł z ironią Kibum, który również do nich dołączył, wraz z Minho. Chwycił łyżkę i zaczął smakować zielony krem, z brokuł, gdy nagle Onew, stuknął go w rękę swoją dłonią.
- Zostaw! To jest dla wszystkich, więc nie mocz w tym, jakże wykwintnym daniu swoich paluchów.
- Ok, ok, ale ty lepiej wytrzyj sobie ślinkę z ust, która lada moment ci spadnie. - burknął z rozbawieniem, na co reszta chłopaków zrobiła to samo. Lider, wręcz od razu zaczął wycierać usta rękawem. Kibum, zaczął podgrzewać krem w garnku, na kuchni indukcyjnej, wstawiając wodę na herbatę.
- Wiecie, że Marta i Ola, będą przez tydzień same zarządzać cukiernią, i... - Taemin, nie dokończył, bo Minho zakrył mu usta swoją dłonią.
- I będą, tam pracować do późna. - Choi dokończył za niego. Maknae spojrzał się na niego pytająco, marszcząc swoje czoło.
- A co z właścicielem? - zapytał Key. Widział, że Minho, próbuję coś ukryć przed wszystkimi.
- Musiał wyjechać w prywatnych sprawach.
- Brzmi poważnie. - westchnął Jonghyun. - Dziewczyny poradzą sobie same? 
- Um... No właśnie chciałem iść razem z Taeminem, pod wieczór, aby zobaczyć, jak im idzie.
- A skąd wiecie, gdzie, to jest? - Kibum, uniósł brew ku górze, patrząc na rapera z ironią.
- Marta, nam wysłała namiary. - odparł zadowolony Tae.
- No i super! - Onew, klasnął zadowolony w swoje dłonie. - To ja, Key i Jonghyun, pójdziemy do nich w inny dzień. - każdy mu przytaknął. Kibum, zaś cwano się uśmiechnął, co świadczyło o tym  że wpadł na pewien pomysł.





*





Dzisiejszy dzień nie należał do tych słonecznych. Wręcz przeciwnie, było pochmurno i nawet chwilami padał deszcz. Na pewno taka pogoda, niezbyt zachęcała, do wspólnych spotkań na kawę i ciastko, przez co ruch był znikomy.
W pewnym momencie, usłyszały dzwoneczek świadczący, o nowym kliencie. Spojrzały przez szybę w kuchni, przez którą było widać całe nieduże pomieszczenie z krzesłami, stoliczkami, ladą z kasą i maszynami do parzenia kawy. Spojrzały na siebie ze zdziwieniem, widząc zamaskowanego osobnika płci męskiej. Miał na sobie czapkę z daszkiem, duże czarne okulary i zwykłą maseczkę. Nawet jego bluza i spodnie dresowe, były czarne.
Obie Polki przyglądały się, jak mężczyzna rozgląda się niepewnie, wybierając w końcu pusty stoliczek na uboczu. Usiadł się przy nim i zerknął w stronę szyby. To wystarczyło, aby przestraszyć pracujące tam dziewczyny, które momentalnie schowały się za dużą lodówką, stojącą przy drzwiach wejściowych.
- Kto, to może być? - zagaiła brunetka, starając się ostrożnie wyjrzeć zza lodówki. Nowy gość nie patrzył już w stronę szklanej powłoki. Ponownie zerknęła na przyjaciółkę.
- Hmm nie wiem. Idź sprawdzić.
- Co?! Dlaczego ja? - brunetka palcem wskazywała siebie, nie dowierzając w słowa przyjaciółki.
- Bo, ty jesteś od obsługi klienta, a to jest klient. Ja pracuję w kuchni, więc... No bądź twarda i idź. - Ola, pchnęła lekko brunetkę na korytarz, zmuszając ją tym na udanie się na dół, w stronę siedzącej osoby. Mimo, iż Marta, starała się iść pewnym krokiem, to czuła, jak serce wali jej w piersi niemiłosiernie mocno.
- Dzień dobry. Proszę bardzo. - ukłoniła się i podała menu mężczyźnie, uśmiechając się wesoło. Jej głos brzmiał dość słodko, wedle tego, który używała na co dzień. Było, to silniejsze od niej.
Gdy tajemniczy mężczyzna odbierał od niej podłużną, aluminiową rzecz, automatycznie spojrzała na jego dłonie, które wydawały się znajome. W czasie, gdy ona ze zmarszczonym czołem zaczęła się zastanawiać, on uniósł głowę znad menu, po czym zdjął okulary.
- Dzień dobry. - usłyszała dziwnie przesłodzony głos, imitujący ten jej. Gdy spojrzała na uśmiechniętą twarz mężczyzny, doznała szoku.
- Key?! - krzyknęła zaskoczona. Kim w tym czasie przykładał palec do ust na znak, aby ta była ciszej. Co prawda, nie było żadnych klientów w tym czasie, ale wolał nie ryzykować.
- Czy ty zawsze musisz tak krzyczeć?
- Co tutaj robisz?
- Miałem ochotę na pyszne wypieki Oli, więc przyszedłem.
- Ale skąd ty...?
- Minho i Taemin. - uśmiechnął się cwano.
- Yhym... Czyli, będziesz teraz korzystał z okazji, aby przychodzić tu i mi dokuczać? - nie ukrywała swojego niezadowolenia, wzdychając głośno.
- Aż, takim wrednym typem i prześladowcą, to ja nie jestem. - burknął niezadowolony, spoglądając na menu. Wiedział bardzo dobrze, że był sam sobie winien, że brunetka wypracowała sobie taką opinię, o nim.
- Ta... Już coś wybrałeś?
- Jeszcze nie. - zamyślił się, pukając palcem wskazującym, o dolną wargę. - Hmm, niech będzie to. - wskazał napis na karcie menu. - Mam nadzieję, że ciągle pamiętasz, o złamanym kontrakcie. - jego szyderczy uśmiech, aż wywołał wyższe ciśnienie u brunetki, która starała się być miła.
- Ty znowu, o tym... Myślałam, że już zapomniałeś. - odparła mrużąc powieki. Nagle obok nich pojawiła się Ola.
- Key? A co ty tu robisz? - uśmiechnęła się szeroko, jako pierwsza kłaniając się nisko w jego stronę. Blondyn również, to zrobił.
- Zatęskniłem za waszymi wypiekami. - spojrzał się z cwanym uśmiechem na Martę, która mierzyła go podejrzliwym wzrokiem.
- Chyba raczej, za tymi Marty. - wskazała na brunetkę, robiąc cwany uśmiech, gdy widziała, jak jej policzki zaróżowiły się nieco. Marta i Kibum, spojrzeli na nią z ironią, unosząc równocześnie jedną brew. - Dobra, już nic nie mówię. - uniosła ręce ku górze i wróciła do kuchni. Marta, w tym czasie, przekręciła oczyma. Gdy Kibum, wybrał już babeczkę, o smaku mango i kawę Latte macchiato, Polka udała się, aby sporządzić dla niego zamówienie. Gdy mu je przyniosła, udała się do kuchni, aby potowarzyszyć Oli. W pewnym momencie, ujrzały Kibuma, stojącego między framugą drzwi.
- Wow, fajna kuchnia... - westchnął, rozglądając się po niedużym pomieszczeniu.
- Też mi się podoba. - Ola, uśmiechnęła się do niego wesoło.
- A więc, to tutaj dzieje się magia?
- Yhym. Chciałbyś spróbować?
- Serio mogę?!
- No pewnie! - Ola, podała mu zapasowy fartuszek, gdy go ubrał, oboje wzięli się do pracy. Marta, w tym czasie sprzątnęła naczynia po piosenkarzu, a następnie przyglądała się im uważnie, jak wspólnie łączą siły, aby powstało coś magicznie dobrego.
Gdy nadszedł już wieczór i trochę się ściemniło, cukiernia została zamknięta. Marta, akurat odkurzała lokal, a blondyn razem z blondynką zaczęli się wygłupiać. Key brał ciasto i próbował kręcić je na palcu, niczym pizze. Ola, również próbowała robić, to samo. Gdy Marta, zaczęła odkurzać korytarz, przy którym znajdowała się kuchnia, spojrzała się w tamtą stronę. Widząc, jak tamta dwójka powoli rujnuje kuchnie, zaczęła się sama do siebie śmiać. Gdy wróciła do swojej czynności, nie zauważyła, jak tamta dwójka spojrzała się nagle w jej stronę, a następnie na siebie.
- Czy myślisz, o tym samym co ja? - Ola, poruszyła sugestywnie brwiami.
- Yhym. - Kibum, odpowiedział z równie cwaną miną, brudząc ręce w mące. Oboje po cichu podeszli do sprzątającej dziewczyny, która akurat wyłączała odkurzacz.
- Marta, mamy coś dla ciebie. - brunetka obróciła się na słowa przyjaciółki. Spojrzała na nich zaskoczona i zaczęła się głośno śmiać, widząc, że oboje byli cali w mące. Nie zdążyła, jednak nic powiedzieć, gdy Kibum i Ola, przyłożyli ręce do ust i dmuchnęli w nie. Cały biały proszek, wylądował teraz na twarzy Marty. Teraz, to tamci śmiali się wesoło, widząc całą białą brunetkę.
- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne... - Marta, fuknęła i spojrzała na Olę i Kibuma, karcącym wzrokiem, wycierając oczy. W końcu sama wybuchła śmiechem, gdy nagle usłyszeli dzwoneczek świadczący, o tym, że ktoś wszedł do środka.
- Myślałam, że zamknęłaś drzwi. - Ola, popatrzyła na Martę, przerażona.
- Ja też. - spojrzała na Key, który pośpiesznie narzucił kaptur na głowę, białą od mąki. Chciał zapewne ukryć swoją tożsamość, przed ewentualnym fanem.
Wszyscy spojrzeli się w stronę drzwi i z szokiem ujrzeli Minho, stojącego razem z Taeminem. Makane ledwo powstrzymywał śmiech, a Minho, stał z poważną miną, wpatrując się na identyczny wyraz twarzy Key, zdejmującego kaptur z głowy. 





2 komentarze:

  1. <3 Świetny odcinek ciekawe jak Minho zareaguje

    OdpowiedzUsuń
  2. rany najpierw przyjaciółka zabija mnie Jjongiem a potem czytam to i pojawia się zdjęcie Harumy szkoda tylko, że nie zostal japończykiem ale i tak jest kochany <3 Dika

    OdpowiedzUsuń