Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 5








   
Kilka godzin wcześniej...


Marta i Kibum, czekali na przyjaciół, których zgubili przez przypadek. Dziergali w dłoniach, po reklamówce zakupów spożywczych. Najgorszym było to, że nie byli w stanie ich nigdzie dojrzeć, a na dworze zaczynał kropić deszcz. 
- Może oni już sobie poszli? - stwierdziła Marta, rozglądając się, to na pogodę, to na nieduży tłum ludzi, próbując ponownie doszukać się znajomych postaci. - Chociaż Ola, to by zadzwoniła prędzej.
- Nie widać ich, nie odbierają, więc może też mają problem z kontaktem z nami? - westchnął Kim, gdy ponowił próbę kontaktu telefonicznego z Taeminem. - Pewnie sobie już poszli. Lepiej też już chodźmy, zanim gorzej się rozpada. -  zasugerował i ruszył żwawo przed siebie, wychodząc na lekko padający deszcz. Poszedł w stronę jednej z uliczek, ale brunetka tego nie zauważyła, ponieważ rozglądała się ostatni raz za przyjaciółmi. Gdy spojrzała się w stronę, w którą udał się wcześniej raper, tam już go nie było. Widząc jedyną uliczkę, do której mógł się skierować blondyn, pobiegła w tamtą stronę. Niestety, gdy w nią wbiegła, uświadomiła sobie, że straciła go z pola widzenia. Zestresowała ją nieco ta sytuacją, więc w lekkiej panice zaczęła się dookoła rozglądać. Po drugiej stornie ulicy, zauważyła przystanek autobusowy, więc postanowiła, że tam pobiegnie i rozejrzy się za blondynem. 
Gdy dobiegła do ulicy, zorientowała się, że nie ma w pobliżu żadnych pasów, a deszcz zaczynał coraz, to bardziej padać. Rozejrzała się, w lewo i prawo, orientując nad natężeniem ruchu. Uznała w pewnej chwili, że ma szansę zdążyć dobiec na drugą stronę, przed jadącymi autami. Gdy tylko postawiła nogę na ulicy, poczuła nagle szarpnięcie do tyłu. Ktoś chwycił ją za nadgarstek, odciągając od jezdni. Gdy stanęła stabilnie na nogach i się obróciła, doznała szoku. Stał przed nią zdyszany blondyn, wpatrując się w nią z surową miną. Bynajmniej jego wściekły wzrok, to zdradzał, bowiem mężczyzna miał maseczkę na twarzy. Zakupy, które wcześniej dźwigał, leżały odrzucone z tyłu za nim. Na szczęście, z reklamówki wyleciały, tylko jakieś dwie paczki z jedzeniem. Wkurzony Kim, cofnął się po reklamówkę, spakował do niej rzeczy, a następnie odciągnął zielonooką za nadgarstek, w mniej widoczne miejsce. Gdy schowali się za odludnym zaułkiem, pod jakimś prowizorycznym daszkiem, ujrzała wtedy, jak ten w dalszym ciągu gromił ją wściekłym wzrokiem. Zsunął nieco materiał z twarzy, gdy miał pewność, że nikt ich nie dojrzy i puściły mu nerwy.
- Oszalałaś?! Życie ci niemiłe, czy tak naprawdę postradałaś zmysły? Czy ty zawsze musisz sprawiać jakieś problemy?! - krzyczał w jej stronę cały zdenerwowany.
Polka patrzyła się na niego z przerażeniem. Jej oczy zaszkliły się niebezpiecznie, zachodząc coraz, to bardziej słonymi łzami. W końcu po jej policzku poleciała jedna łza, następnie druga i kolejna. Drobna dolna warga zadrżała, będąc co jakąś chwilę przygryzana zębami. Rozumiała, że chciała zrobić coś niemoralnego, ale czy to było zaraz powodem, do darcia się na nią?
- Przepraszam... - szepnęła, kłaniając się w jego stronę ze zwieszoną głową w dół. Nadal w dłoniach dzierżyła mocno reklamówkę.
Blondyn zauważając jej reakcję, nie wiedział co powiedzieć. Po prostu go zamurowało. Był, aż tak ostry, że wywołała w niej takie zachowanie? Stał, jak słup, wpatrując się w jej mokre od łez oczy, gdy unikała jego spojrzenia. Nie wiedział, że dziewczyna jest tak wrażliwa, że nawet głupie skarcenie, może wywołać u niej łzy. Przymknął swoje powieki, próbując się uspokoić. Pokręcił głową, czując w skroniach nadchodzącą migrenę. Była, to zapewne wina dzisiejszych wariacji od rana i pogody.
- Przepraszam, nie chciałem, aż tak na ciebie nakrzyczeć. - odparł ze zmieszaną miną i zaczął szukać jakiejś chusteczki w swojej nerce. - Przeraziłem się, jak zobaczyłem, że chcesz wbiec pod nadjeżdżające samochody, gdy pada deszcz i jest ślisko. Wybuchła we mnie złość, a kiedy udało mi się ciebie odciągnąć, poczułem strach, co by było, gdybym nie zdążył dobiec do ciebie?
- Myślę, że zdążyłabym dobiec, ale w porządku, dostało mi się za swoją głupotę i bezmyślność. Jeszcze raz przepraszam. - odparła uśmiechając się do niego nikle, gdy kłoniła się w jego stronę. Kilka ciemnych kosmyków przykleiło się jej do twarzy. Blondyn nie mogąc znaleźć chusteczki, zbliżył swoją dłoń do jej policzka i oczu, a następnie wytarł mokre ślady po łzach, odczuwając kilka niesfornych końcówek na bok.
- Proszę cię, już nie płacz. - odpowiedział z troską, lustrując ją uważnym wzrokiem. Dziewczyna spojrzała się na niego i niewiele myśląc, ostrożnie wtuliła się w jego ciało. Czując przyjemnie bijące ciepło, zaczynała odczuwać ulgę.
- Dziękuję... - wyszeptała, a zmieszany chłopak, unosił ręce do góry. Stojąc tak przez chwilę, powoli zbliżył jedną dłoń do jej głowy, bowiem w drugiej nadal trzymał zakupy. Nie wiedział, czy ma ją dotknąć, czy lepiej nic nie robić? Postanowił jednak, że pogłaszcze ją po ciemnobrązowych włosach. Wyczuł, gdy się spięła tym nieoczekiwanym ruchem z jego strony. Zapewne nie spodziewała się, że ktoś taki, jak on, może się tak zmienić w jednej chwili. Dlatego też, nie zdziwił go fakt, gdy ta oderwała się nagle od niego, chrząkając cicho. - Chodźmy, nim rozpada się jeszcze bardziej... - przetarła resztki tuszu spod oczu i kolejny raz, uśmiechnęła się do niego. Wiedząc mniej więcej, w którą stronę powinni iść, skierowała się w odpowiednią stronę. Key przez chwilę przyglądał się uważnie, powoli oddalającej się brunetce.
 Skrzywił się i złapał za pierś, gdzie było jego serce.
- Dlaczego, nagle kuje mnie w sercu? - zapytał siebie pod nosem. Widząc, że dziewczyna sporo się już oddaliła, i zaraz znowu mu się zgubi, pobiegł za nią. - Zaczekaj! - krzyknął, co spowodowało, iż ta zatrzymała się nagle, spoglądając w jego stronę.
- Myślałam, że ciągle za mną idziesz i się po porostu nie odzywasz. - westchnęła, nie okazując żadnych reakcji na twarzy.
- Jak mogłaś nie zauważyć, że za tobą nie idę? - zapytał zirytowany.
- Ty, jakoś tego też wcześniej nie zauważyłeś. - upomniała go, zaszczycając spojrzeniem pełnym ironii.
- Ty naprawdę jesteś niemożliwa. - westchnął ociężale, przekręcając przy tym oczyma.
- Pff, a ty znowu swoje? Nie rób tyle min, bo szybko zmarszczek dostaniesz. - odpowiedziała pewnie i ruszyła szybkim krokiem przed siebie.
- Zmarszczek? - zapytał przerażony Kim, dotykając się panicznie po wilgotnej od deszczu twarzy. - Asih... Co za... - nie dokończył, nie mając już siły na dodatkowe nerwy. Widząc, że Marta, jak na swoje krótkie nogi, dość szybko chodzi, dogonił ją równie szybszym krokiem, aby znowu jej nie zgubić.
- Jestem trochę mokra, od tego deszczu, ty zapewne też. Do tego zaczyna coraz bardziej padać. Może zajdziemy do mojego domu, po jakieś ubrania, dla mnie i Oli? Myślę, że nawet znajdę coś dla ciebie. Ola ma kilka bluz i koszulek po starszym bracie. - Kibum, patrzył na nią dziwnym i pytającym wzrokiem. Nie uszło, to uwadze brunetki. Domyśliła się, że piosenkarz ma już w głowie dziwne myśli. Jakby kurde była, jakimś sasaeng...
- Ok, ale mam nadzieję, że nikt nas tam nie rozpozna. Inaczej, będzie niezły karambol, jaki zademonstruje nam, jakże życzliwa prasa i fotoreporterzy. Liczę też na to, że to nie jest jakiś twój podstęp, aby mnie poderwać... - Marta, zakpiła na słowa rapera, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszała.
- Niedoczekanie twoje... - burknęła po polsku, odwracając głowę w bok, gdy wykrzywiała usta w grymasie. Czy ten typ nie miał za bardzo wybujałej wyobraźni? Za kogo on ją kurde uważał? Może faktycznie za jakiegoś psychofana?
W końcu ze szczutym uśmiechem, zerknęła na Divę, który mrużył groźnie swoje powieki.
- Co tam marudziłaś, przed chwilą?
- Nieważne... Odnośnie mojego i Oli, miejsca zamieszkania, to bardzo spokojne miejsce, także nie musisz się martwić.
Oboje udali się prosto do jej domu. Kim całą drogę miał cały czas zakrytą twarz przez maseczkę. Zwieszał głowę w dół, przysłaniając się czapką z daszkiem, gdy mijali nadchodzących ludzi z naprzeciwka. Marta, zrezygnowała z maseczki, nie chcąc wzbudzać większych podejrzeń, że może są jakimiś ważnymi osobami. Bowiem w większej mierze, to oni ukrywali się w taki sposób, przed fanami, jak aktualnie Kibum.
Gdy weszli do niedużego mieszkania, blondyn zdjął buty i na boso zaczął rozglądać się dookoła. Mieszkanie było, o wiele mniejsze od tego, w którym aktualnie mieszkał z całym zespołem.
- Macie strasznie małe mieszkanko. - westchnął, widząc w salonie połączonym z malutką kuchnią jedynie sofę i nieduży stoliczek kawowy, na którym leżał laptop. Łazienka ledwo mieściła prysznic i toaletę, wraz z pralką. W drugim pokoju ujrzał wysoką i dość szeroką szafę na ubrania, a obok niej zwinięty na podłodze obszerny materac, na którym prawdopodobnie obie Polki musiały spać.
- Tak, wiem. Jednak, jak na takie mieszkanie w centrum, czynsz jest przystępny.
- Nie planowałyście poszukać czegoś tańszego i większego, ale nieco dalej centrum? Ceny w tutaj potrafią być monstrualne. - westchnął. - Wiem! Może zapytam się menadżera, czy ktoś z jego znajomych, nie miałby czegoś tańszego dla was?
- To, byłoby bardzo miłe z waszej strony, ale nie chcemy z Olą, robić wam problemów.
- Jak tam uważasz... - Wzruszył bezwiednie ramionami, gdy siedział już na sofie w salonie.
Marta, dojrzała swoim sokolim okiem poczynania blondyna, które niekoniecznie jej się spodobały. Ponieważ, jak on mógł tak bezkarnie siedzieć w przemoczonej kurtce na sofie? No jak?! Przecież na korytarzu były wieszaki, na których mógł zawiesić swoją odzież wierzchnią.
- Może tak, okażesz mi trochę kultury i rozbierzesz z siebie te mokre ciuchy, zamiast w nich siedzieć i moczyć nam sofę? - czarna brew brunetki, uniosła się do góry. Stała już naprzeciwko rapera, krzyżując z niezadowoleniem swoje ręce na piersi.
- Nie ma mowy, nie będę się przy tobie rozbierał... - odpowiedział stanowczo Key, również krzyżując ręce na klatce piersiowej. Robił przy tym obrażoną minę.
- Nie każe ci się przecież rozbierać do naga! - mruknęła, mrużąc groźnie powieki. - Zdejmij tę kurtkę... - wskazała oskarżycielsko palcem, wspomnianą odzież. Niewiele myśląc, podeszła do siedzącego chłopaka i podjęła próbę ściągnięcia z niego mokrej rzeczy. Przez chwilę siłowali się ze sobą.
- Dobra, już dobra. - Key westchnął, unosząc w poddańczym geście ręce ku górze. Zdjął z siebie kurtkę i podał rozzłoszczonej brunetce. Ta odwiesiła daną rzecz na odpowiednie miejsce i udała się do pokoju, po jakieś suche rzeczy dla niej i dla niego. Gdy wróciła, rzuciła praktycznie prosto w twarz Kibuma, czystą koszulkę i bluzę męską.
- Nie mam żadnych spodni, więc przebierz się w to. - ruchem brody wskazała ubrania.
- Przyznaj, że nie robisz tego bezinteresownie, ale dlatego, ponieważ pewnie chcesz mnie zobaczyć półnagiego. - odparł z cwanym uśmiechem, puszczając do niej oczko.
Polka, spojrzała na niego z politowaniem, mając ochotę wręczyć mu jakiś medal, za najbardziej wybujałe ego, tego miesiąca.
- Aish, jakby było jeszcze, na co popatrzeć u ciebie. - sarknęła, mierząc go rozbawionym wzrokiem, gdy udała się do kuchni, aby zaparzyć im jakąś herbatę. Nagle wpadła na pomysł, aby go trochę poddenerwować. Skoro on mógł, to robić, to ona tym bardziej. - Co innego, u takiego Minho! - zawołała z kuchni. Kibum, gwałtownie odwrócił się na sofie w tamtą stronę.  - Oj tak, u niego na pewno byłoby na co popatrzeć, a najważniejsze, co dotknąć. - westchnęła z rozmarzeniem, przygryzając dolną wargę. Jej wyobraźnia, stanowczo zbyt mocno zaczęła działać, gdy poczuła znajome podniecenie w kroczu. Cóż, musiała przyznać przed samą sobą, że Choi było bliżej do jej ideału, ale to Key przyciągał mocniej jej uwagę. Chociaż odkąd go poznała, czuła do niego coraz większą niechęć.
- Tak coś przeczuwałem, że ze sobą flirtujecie. - prychnął oburzony. - Nie chcę cię martwić, ale on woli starsze, więc pewnie robi, to dla zabawy. Także, o klacie tego Żabola, możesz sobie co najwyżej pomarzyć... - odpowiedział z chytrym uśmieszkiem. Tego Marta, się nie spodziewała i raczej odnosiła inne wrażenie, ale... Może, jednak Kim miał rację? Nagle naszła ją ochota, aby zagrać na uczuciach Kibuma, i pokazać mu, że Choi też zwrócił na nią uwagę. Jej dobre serce, odrzuciło jednak ten pomysł. Nie mogła od tak, zacząć z kimś flirtować, aby zaleźć bardziej za skórę Kibuma.
- Dupek... - mruknęła pod nosem. Gdy wszystko było gotowe, poszła do salonu z tacką, na której były dwa kubki z zieloną herbatą i talerzyki ze smakołykami. Postawiła wszystko na stoliczek, mając ochotę zrobić coś piosenkarzowi, za te cwane i pełne rozbawienia uśmieszki. Widziała, że czuł ogromną satysfakcję z tego, że ją zgasił. Ze wzajemnością zrobiła, to samo, mrużąc groźnie powieki.
- Idę przebrać się do łazienki. Ty możesz w naszym pokoju. - wzięła swoje ubrania z sofy i gdy była już przy drzwiach, odwróciła się w stronę blondyna. - Oh, no właśnie. Jak będziesz się przebierać w naszym pokoju, to nie zaglądaj do szafek z bielizną ok? - zamrugała kilkakrotnie powiekami, robiąc niewinną minę.
- Masz mnie za zboczeńca, czy jak? - odpowiedział z oburzeniem.
- Wiesz, dzisiaj rano, oczy wyszły ci prawie z orbit, gdy widziałeś moje pośladki.
- Nieprawda!
- Poza tym, nigdy nic nie wiadomo. - kontynuowała dalej, nie zważając na oburzenie rapera, który wstał gwałtownie z sofy i zaczął się do niej zbliżać. Nie widziała już tego. Zdziwiła się, gdy zamykając drzwi od łazienki, poczuła opór. Nagle, jej oczom ukazał się Key, otwierający szerzej drzwi. Zaczął wchodzić coraz głębiej do łazienki. Przybliżał się do niej, zmuszając ją do cofania się. - C-co ty robisz? - zająknęła się, czując po chwili za sobą ścianę. Była uwieziona w pułapce, bez możliwości ucieczki. Serce łomotało jej w piersi ze strachu. Tak naprawdę przecież nie znała Kibuma, za dobrze, a prasa nie zawsze pokazywała całą prawdę. Skąd mogła wiedzieć, że nie jest czasem jakiś nieobliczalny? - Ja żartowałam z tą bielizną. Dlaczego taki jesteś? - zapytała szeptem. Blondyn podszedł do niej na niebezpieczną odległość. Zniżył swoją twarz na wysokości tej jej, przez co był zmuszony patrzeć na nią przez kosmyki jasnej grzywki.
- A jeśli teraz, to ja nie żartuję, to co zrobisz? - oprał jedną rękę, o ścianę, obok jej głowy. Świdrował wzrokiem jej zielononiebieskie tęczówki, zerkając również na jej drobne usta. Nie dało się nie usłyszeć, gdy Polka przełknęła głośno ślinę, próbując unikać jego wzroku. Był dla niej zbyt onieśmielający. Gdy odważyła się jednak zerknąć ponownie w hebanowe oczy rapera, zauważyła, jak ten przybliża swoją twarz, coraz bardziej. - Co zrobisz, jeśli tak naprawdę mi się podobasz i mam ochotę cię pocałować? - serce zabiło jej szybciej, gdy ujął drugą dłonią jej podbródek. Czuła wręcz, te elektryzujące napięcie w powietrzu, jakie panowało między nimi. Czy właśnie miała zaraz pocałować się z Kibumem, po raz pierwszy? Na, to wyglądało. Mimo, iż był dla niej wredny, pragnęła mocno tego pocałunku. Była ciekawa, jak smakują jego usta.
Nieśmiało rozchyliła swoje wargi, przymykając powieki. Oddychała nierównomiernie, jakby ten pocałunek miał zaraz zmienić jej życie. 
Cała ta magiczna atmosfera zniknęła w jednej sekundzie, gdy usłyszała śmiech Kim. Spojrzała na niego zdziwiona, marszcząc z niezrozumieniem swoje czoło. Stał dalej od niej, parszywie się uśmiechając. Czy on właśnie sobie z niej zakpił? Ośmieszył, dając złudną nadzieję, na coś więcej między nimi? Naprawdę musiał być taki okrutny? Drwić z niej bez większego powodu? Dlaczego jej, to robił?
- Z czego się śmiejesz? - zapytała zdezorientowana. Przez to, co się wydarzyło, z całych sił walczyła, aby się teraz przed nim nie rozkleić. Nie mogła pokazać mu swojej słabości, bo tylko dokarmi tym jego ego. Nie mogła pokazać, jak bardzo w tym momencie boli ją zranione serce...
- Byś widziała teraz swoją minę. Taką samą miałaś, przy naszym pierwszym spotkaniu. - śmiał się dalej.
Przegiął. W Marcie, wezbrała wściekłość. Ten dupek musiał dostać nauczkę. Aż ręka ją świerzbiła, aby go spoliczkować. Nie chciała się jednak posuwać, do takiego czynu. Postanowiła inaczej, to rozegrać. Adrenalina dała jej tyle siły, że bez problemu zaczęła wypychać Kibuma, z łazienki na korytarz. Ten nie wiedział, co się dzieje. Nim zdążył zareagować, został wyrzucony za drzwi mieszkania, w samych mokrych ubraniach, których nie zdążył przebrać.
- Ciekawa jestem, czy teraz też będzie ci tak do śmiechu. - uśmiechnęła się sztucznie, zamykając drzwi przed nosem rapera. Ten stał przerażony na wycieraczce, rozglądając się, czy nikogo nie ma. Nie dając za wygraną, zaczął pukać i dzwonić do mieszkania, wręcz warcząc, aby go wpuściła. Brunetka próbowała, to olać. Przebrała się, a następnie usiadła na sofie, sącząc z satysfakcją herbatę.
Zmiękła dopiero, gdy z każdą sekundą, jego walenia w drzwi i dzwonienie dzwonkiem nikły, a jego głos brzmiał praktycznie błagalnie. Widocznie bardzo się bał takiej kompromitacji, w bloku pełnego ludzi.
Marta, otworzyła drzwi i wciągnęła mężczyznę do środka, trzymając go za nadgarstek. Rozejrzała się, czy żaden z sąsiadów tego nie widział. Na szczęście nie było żadnych ciekawskich osób. Zamknęła drzwi i przeszła obojętnie obok Kibuma, kierując się w stronę sofy. Ten zrobił to samo, milcząc, jak grób. Chwycił z przekąsem ubrania i poszedł przebrać się do łazienki. Marta, w tym czasie podjęła próbę połączenia się z Olą, jednak bez skutku.
- Wiesz co? - zaczął łagodnie, gdy wyszedł z łazienki. Zaskoczył brunetkę tym tonem. Widocznie mała lekcja pokory zakończyła się sukcesem. - Chyba, jak na razie jesteś pierwszą osobą, która w ciągu dwóch dni, sprawiła mi tyle problemów, zabawy i bólu brzucha od śmiechu. Serio, chyba nawet pokonałaś Tae. - wysłał do niej pełne ciepła spojrzenie.
 - Dziękuję... Poczułem, że żyję. - szczerze się uśmiechnął, co wzbudziło w dziewczynie podejrzenia. Niemożliwym było, aby przeszedł, aż taką przemianę, po wystawieniu go na pożarcie, ewentualnym fanom w tym bloku. 
- Myślisz, że jak dasz mi komplement i się cudnie uśmiechniesz, to ci wybaczę? - zapytała z ironią, patrząc mu prosto w oczy. 
- No wydaje mi się, że tak. 
- To źle ci się wydaje. - przekręciła oczyma, upijając łyk herbaty. - Wypaczę ci, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? - zapytał, robiąc poważną minę. Po tym co dzisiaj odwaliła brunetka, mógł się chyba spodziewać wszystkiego.
- Podpiszesz ze mną kontrakt, w którym każde z nas, będzie musiało odnosić się do siebie z szacunkiem. Nie będziemy mogli zacząć kłótni, obrażając siebie, bo inaczej złamiemy kontrakt.
- Ok, jestem za, ale jeśli ktoś go złamie, będzie usługiwał tej osobie przez miesiąc. - zaproponował z cwaną miną.
- Dwa tygodnie. - odpowiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- No dobra. - westchnął niechętnie. 
Marta, udała się do pokoju po długopis i kartkę. Gdy wróciła, zaczęła pisać po koreańsku cały kontrakt. Trochę, to jej zajęło, bo zawsze miała problem z pisaniem hangula. Pokazała Kibumowi, kartkę, aby zerknął, czy nie ma nigdzie błędów. Nawet jeśli zerkał i podpowiadał jej, co pisać, wolała, aby się w tym upewnił. Gdy wszystko było ok, przepisała całą treść na drugą kartkę, aby każdy miał jeden egzemplarz. Następnie, gdy oboje się już podpisali, kazała zamoczyć Kim kciuka w czerwonym atramencie i zrobić odcisk przy jego podpisie. Marta, po chwili zrobiła, to samo, dodatkowo robiąc zdjęcie telefonem.
- Na co ci zdjęcie w telefonie? - Kim spojrzał się na nią dziwnie.
- W razie, gdybyś złamał kontrakt i mi nie uwierzył, wtedy udowodnię ci tym zdjęciem, że mam rację.
- Aish... Patrzcie, jaka cwana. - odpowiedział pod nosem, mierząc ją wzrokiem. Chciał coś dodać, ale wtedy złamałby kontrakt. Sam, więc zrobił zdjęcie dla siebie, chowając do nerki swój egzemplarz kontraktu.
Gdy okazało się, że ich ubrania wierzchnie są już suche, zielonooka spakowała szybko potrzebne rzeczy. Gdy miała już wszystko, oboje poszli do domu Shinee.




*



Od podpisania kontraktu, rozmowa przestała się między nimi kleić. Gdy jednak odezwali się do siebie, ich głosy były mocno przesłodzone. Gdyby, ktoś podsłuchał ich z boku, na pewno miałby niezły ubaw.
Na miejscu okazało się, że Oli, jak i Taemina, jeszcze nie ma. Zdziwiło, to przybyłych, bowiem byli pewni, że ci już dawno wrócili do domu.
- A gdzie jest tamta dwójka? - zapytał Choi, patrząc się na nich pytającym wzrokiem.
- No właśnie chcieliśmy zapytać was, o to samo. - stwierdził Kim, spoglądając na dziewczynę, a następnie na Minho. Słyszący, to wszystko Onew, wszedł do salonu, trzymając w dłoni miskę z płatkami.
- Jest już trochę późno, a ich jeszcze nie ma. Co się stało?
- Zgubiliśmy ich, w trakcie zakupów na bazarze. Do tego nie odbierają telefonów. - westchnął Key, odbierając reklamówkę od Marty, z zamiarem zaniesienia jej do kuchni. Wszyscy udali się za nim. 
- No i na co im te telefony? - lider fuknął z pełnymi ustami.
- Może zadzwonimy do nich jeszcze raz? - każdy przytaknął Polce. Od raz wybrała numer Olki, lecz usłyszała komunikat, że abonent jest niedostępny. - Chyba nie ma zasięgu.
- Dobra, teraz ja zadzwonię do mojego syneczka. - odpowiedział troskliwie, na co dziewczyna parsknęła śmiechem. Widząc piorunujący wzrok Kibuma, odchrząknęła zakłopotana i spojrzała w stronę Onew i Minho. Miała nadzieję, że nie wpadła, bowiem nie widziało się jej usługiwanie tej Divie. Coś kiedyś, czytała na ten temat, ale nigdy się nie spodziewała, że mogłaby tak zareagować.
- Taemin, traktuje go, jak swoją przybraną mamę. - Minho, uśmiechnął się z rozczuleniem. Widać, było po jego minie, że cofnął się kilka lat wstecz, zapewne do początków ich kariery.
- Kiedy Tae, chodził jeszcze do szkoły, to Key wstawał codziennie rano, robił mu śniadanie i jedzenie do szkoły.
- Wow, jak uroczo. - powiedziała zaskoczona, zakrywając usta dłońmi. - Dobrze wiedzieć, że Key, jednak jest odrobinę ludzki. - wyszeptała do mężczyzn, zerkając ukradkiem w stronę stojącego dalej Kibuma. Obaj mężczyźni zarechotali wesoło, kiwając na potwierdzenie głowami.
- Tak, potrafi często dogryźć, ale ma też dobre serce. Uwierz mi. - uniesiony kciuk Jinkiego, wręcz zmaterializował się jej przed oczyma.
- On też nie ma zasięgu. Jest źle, jeśli naprawdę się zgubili.
- Dlaczego?
- Ponieważ Taemin, jest zapominalski i czasami, jak Jonghyun, zapomina drogi. - Key zaśmiał się, a w jego głosie dało się usłyszeć nutę kpiny.
- To nie jest śmieszne! - burknął Jong, wchodząc cały mokry w samym ręczniku. Marta, spojrzała się w jego stronę i zamarła.
- O kurwa... - szepnęła pod nosem, w ojczystym języku. Rozchyliła szeroko usta, przyglądając się uważnie piosenkarzowi. Oczywiście zwracając szczególną uwagę na jego mokrą i wyrzeźbioną klatkę piersiową, z sześciopakiem na brzuchu.
Przez chwilę zaczęła się zastanawiać, czy nie jest jakąś nimfomanką. Poczuła przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Zapewne nie tylko ona, chętnie rozchyliłaby nogi w danym momencie, przed Kim. Oczywiście, nie miała tego w zamiarze, ale...! Pofantazjować przecież mogła, prawda?
- Co ona powiedziała? - Jong, szepnął po cichu do Onew, który wzruszył jedynie ramionami.
- Też nie wiem, ale zabrzmiało wulgarnie. - westchnął Choi, ignorując przerażenie malujące się na twarzy Dino.
Marta, zerknęła nieśmiało w stronę dwóch brunetów. Przecież, oni oboje mieli takie wyrzeźbione klaty. Jeśli zobaczyłaby teraz również klatę Minho, zapewne krew trysnęłaby jej z nosa, od nadmiaru podniecenia. Ewentualnie potrzebowałaby nagłego zaspokojenia...
Gdy Minho, i Key, zauważyli te rozmarzone spojrzenie Marty, spojrzeli znacząco po sobie i od razu zaczęli zasłaniać jej oczy dłońmi. Onew, zaś ustał naprzeciwko niej, lecz ona nie dawała za wygraną. Próbowała je odsłonić i przesunąć lidera na bok. Nagle Minho, wziął brunetkę na ręce, niczym pan młody pannę młodą i kazał Keyowi zakryć jej oczy dłońmi. W takiej konfiguracji udali się do drugiego pokoju.
- Widziałeś, jak patrzyła się na moje ciało? To co powiedziała, musiało być jakąś pochwałą. - zaczął podekscytowany Kim, pokazując wszystkie mięśnie w stronę Onew. Ten spojrzał się na niego poważnie i również udał się do pokoju. Gdy wszedł do środka, ujrzał, jak Minho, razem z Keyem, stoją przy łóżku, na którym siedziała Marta. Widać było po niej, że dochodzi do siebie, zerkając z zakłopotaniem na dwóch raperów. Oboje mieli zdegustowane miny, więc Lee musiał działać.
- O matko, co to było! - lider podszedł pośpiesznie w stronę brunetki. Wepchnął się pomiędzy dwójkę przyjaciół, kucając naprzeciwko dziewczyny. - Marta, przepraszam Cię za to. Jong, chyba zaraził się od Minho, z tym lataniem z gołą klatą po mieszkaniu. - gestykulował rękoma, wskazując niechętnie na przyjaciela, który mrużył groźnie powieki, zakładając ręce na piersi. Ten widok tylko rozbudzał wyobraźnię, co za mięśnie mogły się tam kryć.
- Nic się nie stało. Fajnie było popatrzeć chociaż przez chwilę, na zbudowaną klatę Jonghyuna. - odpowiedziała zafascynowana, po chwili unikając gromkiego spojrzenia Kibuma i Minho. - Chwila moment, jak to Jong, zaraził się od Minho? To on często chodzi bez koszulki po mieszkaniu? - zamrugała kilka razy powiekami, mając nadzieję, że nie oszaleje, jeśli zaraz pozostała trójka pokaże swoje brzuchy.
- Minho, tylko nie bądź, jak... - Jinki, zaczął swoją przemowę, jednak raper przerwał mu nagle niskim i głębokim głosem.
- Owszem, bo ja też mam nieźle zbudowane ciało. - odsłonił kawałek umięśnionego brzucha i torsu.
W danym momencie, zielonookiej opadła szczęka, aż do samej ziemi. Spojrzała zszokowana na piosenkarza, mając wrażenie, że chyba zaraz dojdzie od samego patrzenia. Nie, nie i jeszcze raz nie! Nie mogła myśleć w taki sposób! A co jeśli tak naprawdę nieświadomie ją podpuszczają? Albo świadomie? Kibum, stosował dziwne sztuczki z próbą pocałowania jej, mącąc przy tym w głowie. Jong, wyszedł z łazienki w samym ręczniku, wiedząc bardzo dobrze, że Polka nadal tutaj przebywa. Minho... Byłby czysty, gdyby nie ten pokaz, jakże gorącego kaloryfera na swoim brzuchu. Chyba nie byliby na tyle podli, aby próbować podrywać ją do swoich grzesznych celów? Chociaż, kto ich tam wie? Jedynie Jinki i Taemin, na daną chwilę, byli względem niej neutralni.
Brunetka przymknęła mocno powieki, odganiając zbereźne myśli. Stanowczo zbyt długi brak mężczyzny, dawał się jej we znaki i brak Oli, która sprowadziłaby ją do pionu.
- Też mam mięśnie! - wykrzyczał blondyn, przez co zdradzieckie powieki Marty, otworzyły się. To był błąd. Dlaczego? Ponieważ Kibum, też odsłonił swój szczupły brzuch. Co prawda był mniej spektakularny, w przeciwieństwie do tego Minho,czy Jonghyuna.
Nagle do pokoju wparował Jonghyun. Na szczęście cały ubrany. Uniósł zdziwiony brew ku górze, gdy ujrzał całe, to widowisko. Nie rozumiał, dlaczego jego przyjaciele wynieśli Polkę do pokoju, chroniąc przed nim, gdy teraz sami negliżowali się przed nią. W tej całej akcji brał udział Jinki. Biedak wyglądał na zdesperowanego, nie wiedząc co robić, gdy obaj raperzy odsłaniali swoje brzuchy.
- Chodź Marta, wezmę cię od tej bandy zboczeńców. Jinki, idziesz? - nie czekając na odpowiedź kumpla, chwycił dziewczynę za nadgarstek i skierował się w stronę drzwi. Choi i Kim, spojrzeli się, to na nich, to na siebie. Wręcz od razu zasłaniając swoje ciała. Nim lider wyminął raperów, zmierzył ich wzrokiem, nie dowierzając w to, co się chwilę temu odwaliło.
Czując potrzebę chronienia Polki przed kumplami, zwłaszcza przed Dinozaurem, udał się za nimi. Zastał ich rozmawiających w kuchni, więc jak gdyby nigdy nic, dołączył do nich. Wstawił wodę na herbatę, odnalazł kubki i przygotowując wszystko co potrzebne, nasłuchiwał.
- Przepraszam za tamto. Zapomniałem się. - zawstydzony Kim, podrapał się po wilgotnych włosach na karku. Przygryzał lekko swoją dolną wargę, wywołując tym ironiczne przekręcenie oczyma przez Lee.
- W porządku, zdarza się. Musisz naprawdę dużo ćwiczyć i mieć rygorystyczną dietę, że uzyskałeś taki efekt. Jestem pod wrażeniem.
- Cóż, coś za coś. - puścił w jej stronę oczko. Polka tego nie widziała, jak lustruje ją zaintrygowanym wzrokiem.
- Minho, też ma co pokazać. - odparła już nieco ciszej, unikając wzroku nie tylko Kim, ale i Lee, który, aż się zakrztusił śliną, zapewne przypominając sobie zdarzenia sprzed kilku chwil. - Kurde gdzie oni są? Napiszę do Oli. - westchnęła z przejęciem.
- Jeśli nie wrócą przed nocą, będziesz musiała tutaj zostać na noc, bo samej cię nie pościmy do domu.
- To miłe z waszej strony, ale nie jestem pewna, czy po dzisiejszych wydarzeniach mam na tyle odwagi, aby nocować sama z czterema mężczyznami. Jak już mi nagie brzuchy i torsy pokazaliście, to boję się co będzie dalej. - jęknęła zdegustowana, bojąc się przy okazji, o swoją cierpliwość i moc samokontroli. - Jeśli już, to chyba skorzystam z waszej garderoby. Zamknę się na klucz i będę mogła spać spokojnie. - nie uszło jej uwadze, gdy piosenkarzom drgnęła  powieka. Widocznie nie dowierzali w jej słowa. Gdy miała już coś dodać, rozbrzmiał się dźwięk nowej wiadomości.
- Olka odpisała? - zaniepokojony Lee, wręcz na momencie pojawił się obok Marty.
- Tak. Napisała, że nic im nie jest, skoczą coś zjeść i dopiero wrócą, więc nie mamy się martwić.
- To dobrze. Pójdę powiedzieć chłopakom, że tamci dali znać. - Onew, wyszedł z kuchni, pozostawiając Martę z Jonghyunem. Oboje wpadli na pomysł, aby zrobić kolację. Gdy przygotowywali wszystko, w kuchni zjawił się Key. Zmierzył ich dziwnym wzrokiem, mrużąc podejrzliwie powieki.
- Robicie już kolacje?
- Tak. - zielonooka minęła blondyna, zaglądając do lodówki.
- Marta, daj sobie spokój. Oboje z Dino wszystko zrobimy, więc idź sobie usiądź. Włącz telewizor, może coś ciekawego będzie leciało? Jakaś drama? - położył dłonie na jej barkach. Odciągając ją od lodówki, zaczął lekko popychać w stronę salonu. Po kilku krokach poczuł opór. Marta, zdjęła jego dłonie, przesłodko się uśmiechając. Oczywiście z wymuszeniem. Temu wszystkiemu z zainteresowaniem przyglądał się Jong. Chwycił marchewkę i odgryzł nieduży kawałek, żując tak, jakby oglądał jakiś dobry film.
- Dobrze ci idzie, Bummie. - odpowiedziała słodko, cwano się uśmiechając, po czym minęła go, wracając do Jonghyuna, który w pośpiechu wrócił do wcześniej wykonywanej czynności.
Key odwrócił się w stronę kuchni, mrużąc swoje powieki. Przez chwilę nie wiedział, o co jej chodziło. Zastanowił się przez chwilę i przypomniał sobie. Oczywiście, że chodziło, o kontrakt. Tak zamierzała pogrywać? Dla niego nie było żadnego problemu. On w przeciwieństwie do niej, akurat z aktorstwem miał już do czynienia.
- Nie żebym się chwalił, ale we wszystkim jestem najlepszy. Nawet w gotowaniu. - oparł się przedramionami, o blat, stojąc po drugiej stronie wyspy, co Marta i Jonghyun. Pochylił się w ich stronę, uśmiechając równie chytrze. - Poza tym jesteś naszym gościem, prawda Jong? - wspomniany mężczyzna zmieszał się lekko, mierząc ich wzrokiem, pełnym niezrozumienia.
Nie miał zamiaru brać udziału w ich dziwnej grze, więc jedynie pokiwał potakująco głową.
- Dziękuję za twoją gościnność, ale i tak nie wygonisz mnie z kuchni. - odpowiedziała stanowczo, wyjmując z szafki miseczki do ryżu.
-Hmm, jakby cię tu miło wygonić? - mruknął pod nosem. Polka, gdy to usłyszała, podeszła szybko do niego. Uniosła rękę do góry, sycząc przy tym ostrzegawczo. Kibum, złapał ją za uniesiony nadgarstek, woląc nie kusić losu, aby ta go uderzyła. Chociaż, gdyby to zrobiła, byłaby na przegranej pozycji. Dla niego, było jeszcze za szybko, na zrywanie kontraktu. Chciał pociągnąć, to dalej, będąc ciekaw, jak to wszystko się potoczy.
Starszy Kim wpatrywał się w ową dwójkę z szeroko roztwartymi powiekami, gdy mierzyli się piorunującym wzrokiem. Aż odłożył nóż na bok, poczuwając się na bycie w gotowości, aby w razie co rozdzielić tę dwójkę. 
- Chyba bardzo chcesz mi usługiwać przez dwa tygodnie, skoro straszysz mnie uderzeniem. - zrobił cwany uśmieszek.
- Co? Usługiwać? - burknął zaskoczony Jong. Chyba nie był już w stanie nadążyć za tą dwójką.
- A wy już się macie?! - zagrzmiał wchodzący do kuchni Minho.
Marta, skorzystała z okazji i wyjęła z kieszeni kontrakt. Opowiedziała, o wszystkim Minho i Jonghyunowi, który też był zaintrygowany. Poprosiła ich, aby byli świadkami, w razie gdyby któreś z nich zerwało pakt. Mężczyźni zgodzili się, ale kazali napisać Marcie i Kibumowi,  nowy dokument, w ich obecności. Dlaczego? Ponieważ, ich zdaniem, tamten nie miałby ważności. Do całej tej akcji przyłączył się i Jinki, będąc chyba najbardziej zaoferowany możliwą przegraną Kibuma. Jako lider zespołu uważał, że powinien nabrać więcej pokory. Tak też zostały ponowione czynności z zapiskiem nowego dokumentu. Każdy się podpisał i odcisnął z atramentu ślad kciuka. Na dwóch kartkach brakowało jedynie podpisów Oli i Taemina.
Nieco ponad dwie godziny później, rozległ się dzwonek do drzwi. Minho, zatrzymał film, który oglądał razem z resztą i podszedł do drzwi. Gdy je otworzył, zamurowało go.
- Co się stało? - zapytał przestraszony, widząc bladego chłopaka i lekko zdyszaną dziewczynę.
Oboje byli przemoczeni i trzęśli się, jak galareta.
Choi pomógł jej wprowadzić maknae do salonu, kładąc go w pozycji siedzącej na sofie, pomiędzy Onew, a Key.
- Nic mi nie jest, to hipotermia pewnie. - wyjęczał, mrużąc ociężałe powieki. Każdy zaczął pytać, co się stało. Ola, opowiedziała im, o wszystkim, co dzisiejszego dnia im się przydarzyło. Następnie Marcie, kazała zrobić herbatę rozgrzewającą i przygotować gorący termofor, jeśli takowy był w domu chłopaków. Resztę poprosiła, aby pomogli przebrać się Taeminowi, w cieplejsze ciuchy. Musieli, jak najszybciej pomóc Lee się rozgrzać, aby nie pogorszyć sytuacji, bowiem po zmierzeniu jego temperatury, ta wynosiła trzydzieści cztery i pół stopnia Celsjusza.
Gdy każdy wykonał swoje zadanie, położyli maknae na dolnym łóżku, po prawej stronie pokoju. Dali mu profilaktycznie leki na przeziębienie. Wziął je niechętnie i po krótkiej chwili leżenia, zasnął.
- Ola, też powinnaś się przebrać i wziąć coś na przeziębienie. - Jinki, dotknął ramienia blondynki, gdy ta stała i wpatrywała się z przybitą miną, na drzemiącego już Taemina. Zerknęła na mężczyznę stojącego obok, kiwając potakująco głową.
- Masz rację. Też przemokłam i zmarzłam.
- Przyniosłam ci ubrania na zmianę. W salonie leży plecak, tam są ubrania.
- Bueno, dzięki Martuś. - uśmiechnęła się wdzięcznie do przyjaciółki, wychodząc z pokoju. Za nią wyszła cała reszta.
- Może zadzwonię do naszego lekarza? - zaczął zaniepokojony Kibum, idąc obok Marty. - Eh, mam nadzieje, że nie złapie go przeziębienie. Jeśli go rozłoży, mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje.
- Nie martw się, jeszcze nikt nie umarł na przeziębienie... Mamusiu. - brunetka odpowiedziała z ironią, akcentując ostatnie słowo.
- Tak! - nagle Key zaczął się triumfalnie śmiać i klaskać w dłonie.
- Z czego się śmiejesz?
- Właśnie złamałaś kontrakt i będziesz mi służyła przez dwa tygodnie. Ale czad! Idę po Minho. - szybko pobiegł w stronę wysokiego mężczyzny. Gestykulował przy tym rękoma, jak jakiś wariat. Mina Choi, gdy go ujrzał, wyrażała więcej niż tysiąc słów.
- Jaki kontrakt? - blondynka spojrzała się na Martę, pytająco, używając ich ojczystego języka. W dłoniach dzierżyła suche ubrania, w które zamierzała się przebrać.
- Założyłam, się z nim, że jeśli któreś z nas, obrazi tego drugiego, ogólnie nie będzie odnosiło się z szacunkiem, to złamie kontrakt. No i ja właśnie chyba, to zrobiłam. - powiedziała z zażenowaniem, również używając polskiego. Nie mogła, w to uwierzyć, w jak głupi sposób wpadła. Gdyby wiedziała, że tak będzie, bardziej by go pocisnęła. - Chociaż, nie uważam, aby nazwanie go mamusią, było obraźliwe, gdy chciał zadzwonić po lekarza. - burczała pod nosem, mierząc blondyna morderczym wzrokiem.
- To jest Key, tego nie ogarniesz. - Ola, wzruszyła ramionami i udała się do łazienki. Też zaczynała czuć się nieco słabo, czując dreszcze na całym ciele. Postanowiła skorzystać z gościnności mężczyzn i wziąć rozgrzewający prysznic.
- On powiedział, że niby złamałaś kontrakt. - powiedział podchodzący do Marty Minho, wskazując na podekscytowanego blondyna. Pocierał z szatańskim uśmiechem swoje dłonie, co wywołało pewnego rodzaju niepokój w niskiej kobiecie.
- Chyba tak. Powiedziałam do niego z lekką ironią, że ma się nie martwić, bo jeszcze nikt nie umarł na przeziębienie, na końcu nazywając mamusią. Chyba, to ostatnie, najbardziej go... Uraziło. - zrobiła palcami u obu rąk króliczki, oznaczające cudzysłów.
- Przezwisko, to przezwisko. Niestety Key ma rację.
- Ups, słabo maluszku. Masz przesrane. - westchnął smutno Jong, a jego współczujące spojrzenie, tylko bardziej dobiło brunetkę. 
- Tak! - drugi Kim krzyknął z szatańskim uśmiechem, przez co Minho, zaczął się z niego śmiać. Nagle na korytarzu pojawił się Taemin. Kibum, w ekspresowym tempie pojawił się obok niego. - Tae? Wszystko gra? - zapytał cicho, lustrując z troską twarz przyjaciela. 
- Czuję się nieco lepiej, ale nadal osłabiony. Bardzo chce mi się pić, więc wstałem. - westchnął, udając się do kuchni. Wyjął szklankę z szafki i wlał do niej wodę z butelki, stojącej na blacie. - Apropos zakładu... Kocham Keya hyeonga, jak własną matkę i jako najlepszego przyjaciela, ale przenigdy nie chciałbym mu usługiwać. To, by było piekło, więc współczuję Ci. - uśmiechnął się nikle, upijając kilka łyków wody. Następnie wrócił do pokoju, aby ponownie się położyć. Nie chciał zostać zgładzonym przez Kibuma, który po jego słowach, już ostrzył sobie na niego zęby.
Zażenowana brunetka, spojrzała błagającym, o pomoc wzrokiem na Jinkiego i Jonga, ale ci pokręcili przecząco głowami. Przecież sama wymyśliła ten cały kontrakt, więc musiała ponieść konsekwencje swojej porażki. Zerknęła z ostatnią nadzieją na Minho. Modliła się w duchu, aby jej aegyo, chociaż jego przekupiło.
- Niestety Taemin, ma rację i uwierz mi, pomógłbym ci, ale nie mogę. - westchnął, smutno uśmiechając się do dziewczyny. Nagle Key podszedł do Marty, i objął ją ramieniem, przyciągając do swojego boku. Tej, aż ze stresu, zabiło szybciej serce.
- Oczywiście, że jej nie pomożesz. Wy również. - odpowiedział cwano, mierząc groźnym wzrokiem całą trójkę. Jinki, mierzył go ostrzegawczym wzrokiem, a Minho i Jong, spojrzeli na siebie zakłopotani, jakby zostali przyłapani na kombinowaniu, jakiegoś planu ratowania dziewczyny.
Brunetka spojrzała na blondyna z przerażoną miną. Aż nieprzyjemny dreszcz przebiegł jej po plecach, gdy jego hebanowe tęczówki spojrzały z błyskiem w oku, w te jej. W co ona się wpakowała?
- Już widzę, po tym twoim szatańskim uśmiechu, że naprawdę mam przechlapane...
- No oczywiście, a teraz przynieś mi szklankę zimnej wody. Strasznie chce mi się pić. - Polka spojrzała na niego krzywo i z westchnieniem skierowała się do kuchni. Tuż za nią chciał ruszyć Minho, lecz blondyn zatrzymał go. Całej tej sytuacji zaczęła przyglądać się Ola. Podeszła bliżej Jinkiego i Jonghyuna, którzy wytłumaczyli jej pokrótce, co się w ten czas wydarzyło, gdy jej nie było.
- Ty chyba nie idziesz jej pomóc, co? 
- Nawet jeśli, to co mi zrobisz? - Choi prychnął z rozbawieniem, mijając przyjaciela. Zirytowany Kibum, spojrzał się na niego krzywo. Wyprzedził go i udał się biegiem do kuchni. Pech chciał, że gdy zielonooka odwracała się, Key wpadł na nią. Było, to skutkiem oblania go zimną wodą.
- O kurcze, przepraszam! - powiedziała spanikowana, widząc mokry ślad ciągnący się na jego ubraniu od brzucha, do uda.
- Cholera, ale zimne!
- A mówicie, że to ja jestem nieostrożny. - Jinki, zaśmiał się, dumny z tego, że to nie on był powodem wypadku. Kim mrucząc coś pod nosem, udał się do garderoby, aby się przebrać. Marta, wraz z pomocą Minho, szybko ogarnęła zimną wodę, dla marudnego piosenkarza.
- Dziękuje Minho. - westchnęła cicho, wpatrując się w niego z czułym uśmiechem.
- Jeśli będę mógł, to postaram ci się pomóc, ale niczego nie obiecuję. Kibum, jest cholernie spostrzegawczy. - odparł równie cicho, odważając się pogładzić ramię zielonookiej. Gdy poczuł dziwny prąd, odsunął swoją dłoń. Na szczęście Polka nie zauważyła, że coś jest nie tak.
W tym czasie Jong i Onew, usiedli na sofie, włączając ponownie wcześniej oglądalny film. Do nich dołączyła też Marta, i jeszcze raz pocieszający ją Minho. Blondynka zmrużyła podejrzliwie swoje powieki, widząc wszystko, co działo się w kuchni. Zastanawiała się, czy Choi jest po prostu taki przyjazny, czy próbuje zbliżyć się do jej przyjaciółki? Nie chciała, aby Marta, jeszcze i przez niego cierpiała. Musiała z nią, o tym pogadać.
- Chodź Ola. Obejrzymy i może wrócimy do domu, co?
- Um, ok.
- Co? Nie zgadzam się. Możecie jeszcze dziś zostać, aby nie wracać po nocy. Jutro mamy wolne, więc wy wrócicie do domu, a my porobimy swoje. - westchnął lider, wpychając garść popcornu do ust.
- Jesteście dla nas za dobrzy, ale mi pasuje ta opcja, a tobie? 
- Jeśli tak uważasz, to ok. Niech tak będzie. - Ola, westchnęła smutno, zerkając w stronę przyjaciółki, a następnie pokoju, w którym był Lee. Uznała, że uda się do niego, aby sprawdzić, czy wszystko gra. - Zaraz wracam. - rzuciła tylko, udając się do pomieszczenia. Weszła po cichu do środka. W pokoju przy łóżku, na którym spał Taemin, leżała włączona lampka nocna, dając efekt półmroku.
Ola, przymknęła cicho za sobą drzwi, podchodząc bliżej łóżka. Z szybko bijącym sercem, zaczęła przyglądać się śpiącemu na boku mężczyźnie. 
Jego twarz wyglądała tak niewinnie. Mimo, iż miał dwadzieścia trzy lata, nadal miał ten sam uroczy i niewinny wyraz twarzy, co kiedyś. Zapewne musiało, to być dla niego zbawieniem i klątwą w jednym. Pewnie nie każdy, brał go na poważnie. Chociaż, gdy widziała dzisiaj jego poważną minę, ujrzała w nim prawdziwą męskość.
Usiadła ostrożnie na brzegu łóżka, mając nadzieję, że nie zbudzi piosenkarza. Cieszyła się, że wygląda już lepiej i był nawet w stanie samemu wstać, aby iść do kuchni napić się wody, o czym poinformował ją Jinki.
Nagle coś mu się przyśniło. Złapał nieświadomie blondynkę za dłoń, przyciągając do siebie. Ola, musiała przez, to położyć się obok niego, przez co leżeli już naprzeciwko siebie. Nie wiedząc co zrobić, patrzyła z szokiem, jak Tae, wtula jej objętą dłoń do swojego policzka. Serce biło jej niezmiernie szybko, gdy tak wpatrywała się z rozczuleniem, w śpiącą twarz mężczyzny. Skuszona okazją, ostrożnie przyłożyła drugą dłoń do jego czoła, aby sprawdzić, czy jest gorące.
- Niby czoło ma ciepłe, ale może sprawdzę to, dotykając je ustami? - zastanowiła się, szepcząc pod nosem po polsku. - Nie! Nie! Nie! A co jeśli się obudzi? Co ja mu wtedy powiem? Już i tak nie wiem, jak wytłumaczę mu fakt, że leżę obok... - szeptała dalej sama do siebie, patrząc się na jego spokojną twarz. - Jest naprawdę przystojny. - przygryzła dolną wargę, nie mogąc uwierzyć, że leży obok swojego biasa. Zawsze jej się podobał, ale odkąd go poznała naprawdę, chyba dosłownie się w nim zakochała. Jej szybko bijące serce, utwierdzało ją tylko w tym przekonaniu. Zawsze marzyła, aby go kiedyś poznać, a tutaj proszę bardzo, jak dopisało jej szczęście. Leży obok niego, czuwając nad jego dobrostanem. - A co mi tam, zrobię to szybciutko. Mam nadzieję, że się nie zbudzi. - tchnięta odwagą, lekko uniosła się na przedramieniu ręki, której dłoń nadal była ściskana i wtulana przez Lee. Nachyliła się lekko nad mężczyzną. Gdy miała już przyłożyć usta do jego czoła, coś oczywiście musiało pójść nie tak. Wpadła na tors tancerza, mając głowę na wysokości jego ust.  Usłyszała cichy jęk, a następnie ciężki i przyspieszony oddech. Spięła się, chcąc szybko się podnieść. Nie było jej, to dane, gdy nagle poczuła, jak męskie ramiona obejmują ją w pasie.
- Nie ładnie tak bez pytania, próbować pocałować kogoś w czoło. - wyszeptał do jej ucha, napawając się jej ciepłem. Jego jedna dłoń wsunęła się w jasne kosmyki włosów Oli, wtulając w siebie bardziej. Ta zszokowana całą sytuacją, gwałtownie uniosła głowę. Widząc lekko otwarte powieki i leniwy uśmiech Lee, odsunęła się od niego z zawstydzoną miną i piekącymi policzkami.
- Przepraszam Cię. Ja tylko chciałam sprawdzić, czy masz jeszcze gorączkę. - odpowiedziała lekko zdenerwowanym i drżącym głosem
- Ah tak? A nie dlatego, że tak naprawdę ci się podobam? - strzelił bez namysłu, podnosząc się do siadu. Oboje siedzieli teraz naprzeciwko siebie.
Uśmiechnął się tajemniczo, gdy blondynka otworzyła ze zdziwieniem usta.
- Nie, to nie tak. - zaczęła zaprzeczać ruchem głowy.
- Czyli jednak ci się nie podobam? - westchnął z udawanym smutkiem, patrząc na malujące się na jej twarzy roztargnienie. Była taka słodka, gdy się rumieniła. - Hmm, skoro tak jest, to czemu masz takie czerwone policzki? - zmrużył powieki, uważnie przyglądając się, jak blondynka rozchyla i zamyka swoje usta, nie wiedząc co ma mu dopowiedzieć. Co prawda troszkę się z nią drażnił, ale był ciekaw, co o nim myśli. Tak naprawdę nie spał już od momentu, gdy przez sen chwycił ją za rękę i przyciągał do siebie. Był ciekaw, jak dalej się wszystko potoczy. Widząc jednak jej walkę z samą sobą, postanowił dać jej spokój. - Spokojnie, żartowałem tylko. Nie musisz odpowiadać. - zaśmiał się cicho, ujmując dłonią jej rozgrzany policzek. Pogładził go kciukiem i uśmiechnął się zadowolony. Czyli jednak dobrze wtedy usłyszał. Podobał się jej. 
- Oh, no tak. - głupio się zaśmiała, drapiąc się w tył głowy. Wypuściła powietrze z ulgą, że nie zauważył, iż ma do niego słabość.
-Dziękuję Ci, że się, o mnie martwisz.
- Nie ma za co.
- A Ty, jak się czujesz?
- Na razie jest dobrze. Wzięłam gorący prysznic i jakieś leki, Ogólnie, to znowu zostajemy na noc z Martą. Jinki, nas namówił.
- Oh, to dobrze. Lepiej, abyście same nie wracały po nocy. - uśmiechnął się lekko, kładąc ponownie na łóżku.
- Pójdę zrobić ci jakiejś herbaty i zobaczyć, jak tam Marta, żyje po przegranym zakładzie. - gdy już była przy drzwiach, odwróciła się w stronę Lee. - A właśnie. Powiedz mi... - zawahała się, chcąc zapytać, o podejście Choi do kobiet. - W sumie, to już nic... - machnęła dłonią i wyszła z pokoju. Uznała, że może za szybko na takie pytania. Może raper miał taką naturę, że był mega miły dla kobiet? Jednak Ola, odnosiła dziwne wrażenie, że zachowuje się inaczej względem niej i jej przyjaciółki.
W salonie zrobiła się mała awantura. Ola, zauważyła obrażonego blondyna i zdegustowaną Martę. Oboje mierzyli się morderczym wzrokiem.
- Co się stało ? - zapytała przyjaciółkę, wtulając się w jej bok. Łypnęła wzrokiem, w stronę Kibuma, aby wiedział, że ma zamiar bronić jej, niczym lwica swoje młode.
- Kibum, obwinia mnie, o oblanie go wodą, mimo iż sam na mnie wpadł. - burknęła, mierząc wzrokiem blondyna. On, to zauważył, wytykając w jej stronę język. Brunetka, aż poczerwieniała na twarzy, nie mogąc uwierzyć w perfidnie wredne zachowanie Key. Ruszyła hardo w jego stronę, jednak zdenerwowany Onew, złapał ją za nadgarstek, a następnie Kibuma. Zaprowadził ich do garderoby, wpychając do środka. Wyjął klucz, mierząc zdegustowanym wzrokiem zszokowaną dwójkę.
- Mam już dość waszej kłótni. Jak macie zamiar się kłócić, róbcie to tutaj. - mruknął, a następnie zamknął drzwi, przekręcając w nich klucz, aby nie dać im dojść do słowa.
Zszokowana Marta, podbiegła do drzwi. Zaczęła w nie walić, przepraszając lidera, przy tym prosząc, aby je otworzył. Lee i tak tego nie zrobił, mrucząc coś, że albo się pogodzą, albo zostaną tutaj na wieczność. Marta, jęknęła z rozpaczą, opierając bok głowy, o drewnianą powłokę. Blondyn podszedł do niej i chwycił za nadgarstek, obracając w swoją stronę. Był nad wyraz opanowany, lustrując smutnym wzrokiem ten jej.
- To nic nie da. On zawsze tak robi, gdy jestem dla kogoś wredny. Także od razu ci mówię, że szybko nas nie wypuści.
- I przez, to ja mam tu siedzieć sama z tobą?! O nie... Tak nie może być. Onew oppa! Onew oppa! Proszę, wypuść chociaż mnie! Nie chcę być tutaj zamknięta z tym zboczeńcem! Błagam! - zaczęła krzyczeć, udając płaczliwy głos. - Ola, proszę! Uratuj swoją siostrę!
- Ja zboczeńcem?! - Kim ponownie odkręcił ją za nadgarstek w swoją stronę. - No ciekaw jestem, kto tu niby nim jest?! To nie ja latałem rano w samej koszulce i bieliźnie! - tak samo krzyknął, przez co cała ekipa, która była w salonie, nabijała się z nich, prócz nadąsanego Minho.
- Dobrze zrobiłeś Onew. Może, jak pobędą trochę razem zamknięci, to się do siebie przyjaźnie nastawią?
- Mam taką nadzieję. - westchnął.
- Idę zrobić Tae, herbatę, bo się przebudził. - zielonooka skierowała się do kuchni.
- Mój Taemin, się przebudził?! Muszę, o niego zadbać! Wypuść mnie ty kurczakożerco! - przytłumiony krzyk Kibuma, wydobył się zza ściany garderoby.
- Cicho tam! Lepiej zadbaj, o relację z Martą, a my już się z Olą, nim zajmiemy! - lider pokręcił głową, ignorując radosny rechot Jonghyuna, który wręcz ze śmiechu boki zrywał. - Oszaleć idzie. - westchnął idąc za Olą, do kuchni.
- Może i ja zamknę się z tamtą dwójką? - zaproponował lekko zazdrosny Minho, co sprawiło, że blondynka od razu skierowała zaskoczony wzrok w jego stronę.
- Uuu, ktoś tu jest zazdrosny? - zaczęła go podpuszczać.
- To nie tak! Tylko nie ufam Kibumowi. - bronił się, zaciskając szczęki. Chwycił kubek z miąższem z pomarańczy i ich kawałkami. Upił łyk, zagryzając owoc z morderczą miną.
- Mam pomysł! - zaczął z podstępnym uśmieszkiem Jong, gdy stanął w miejscu, z którego widział siedzącego w salonie naburmuszonego Minho, i urzędującą w kuchni Olę z Jinkim. - Może, tamta dwójka zostanie tam spać?
- W garderobie? No nie wiem. - westchnęła nieco zdziwiona i zaniepokojona Polka. Nagle dało się słyszeć ociężałe kroki. To był Choi, krocząc do nich hardo, jakby był jakimś pieprzonym czołgiem.
- Nie zgadzam się! - Choi odstawił na blacie trochę za mocno kubek, który zabrzęczał nieprzyjemnie. - Kto wie co przyjdzie Keyowi do głowy? - odpowietrzał z powagą, mierząc wszystkich groźnym wzrokiem. Gdyby miał moc strzelania z nich błyskawicami, zapewne cała stojąca naprzeciwko niego trójca, nie przeżyłaby tego.
- Minho, wiemy, że jesteś zazdrosny, ale...
- Nie jestem zazdrosny! - czarnooki przerwał mu, z groźnie falującymi nozdrzami. Lider spojrzał się na niego z ironią, jak i cała reszta, po czym kontynuował.
- Ale niech, to będzie dla nich kara. Mam już dość wybryków Keya, przez co Marta, zaczyna robić się tak samo niemiła, jak on.
- Też, to zauważyłam. - Ola, przytaknęła mu.
- Dobra, wracając do nocowania. Może wrzucimy im jakieś poduszki i kołdrę? Nie bądźmy już tacy podli. - zasugerował Dino i nagle zobaczył szatański uśmiech Onew.
- No pewnie, że nic im nie damy. - Jinki, zaczął się śmiać, niczym zła postać z kreskówki. Wszyscy zareagowali przestraszonymi minami.
- Rany, w tym momencie sam diabeł byłby z ciebie dumny. - fuknął z ironią Jong, wzrokiem mierząc z niedowierzaniem przyjaciela.
Lee nie przejął się tym za bardzo, szczerząc zadowolony, ze swojego planu.
- Nie no Lee, bez przesady. Chociaż poduszki im dajmy, plus mnie, jako ochroniarza.
- No dobrze Minho. Dostaną poduszki, ale bez ciebie. - raper nie był zadowolony ze słów lidera. Gdy ujrzał intensywnie mu się przyglądająca Olę, z uniesioną brwią ku górze, odwrócił zakłopotany wzrok. Może faktycznie był zazdrosny? Sam do końca nie wiedział, dlaczego tak się zachowuje? Stanowczo musiał trochę przystopować, bowiem mógł faktycznie dawać złudne aluzje.
- Ok, teraz co do spania... Na łóżku po lewej stronie, na dole będzie spać Taemin, a Minho, na górze. Na tym po prawej stronie, ja na górze, a Onew na dole. Ola, ciebie damy na materac. Co wy na to? - zapytał Jong, na co każdy przytaknął mu głową z aprobatą i się rozeszli. Ola, poszła zanieść Taeminowi, herbatę i kolejne leki na przeziębienie. Jong, zaproponował Minho, aby w coś pograli. Miał zamiar ostudzić tym temperament rapera. Onew, zaś poszedł po poduszki, dla pozostałej dwójki, zamkniętej w garderobie.



*



W pomieszczeniu panowała cisza. Marta i Kibum, nie odzywali się do siebie. On siedział przy ścianie, pod wiszącymi ubraniami. Z zamkniętymi oczyma opierał, o nią głowę, zaś brunetka chodziła w tę i z powrotem. Oboje słyszeli, jakieś przytłumione rozmowy za ścianą, a najbardziej wściekłego Minho. Key, uśmiechał się kpiąco pod nosem, gdy brunetka marszczyła swoje czoło, próbując cokolwiek zrozumieć. Najbardziej zastanawiał ją fakt, dlaczego raper tak się złościł?
- Przestań już tak chodzić, bo zawrotu głowy dostaniesz, a przy okazji i ja. - westchnął. - Usiądź się. - spojrzał w jej stronę, widząc, jak spogląda na niego podejrzliwie. W końcu usiadła się po drugiej stronie ściany, chowając w cieniu wiszących nad nią ubrań. Między nimi ponownie zapanowała cisza. Zerkali co jakąś chwilę na siebie, przyłapując się wzajemnie na tym czynie.
- Używasz bardzo ładnych perfum. - Marta, stwierdziła w pewnym momencie, wdychając zapach, jaki roznosił się po garderobie.
- Dzięki. To Jaguar, w czarnej buteleczce. Zwykła woda perfumowana, ale za to długotrwała. - odparł krótko. Nagle usłyszeli, jak ktoś przekręca klucz w drzwiach, a następnie je otwiera. Ujrzeli Onew, który spojrzał na nich zaskoczony, gdy oboje siedzieli naprzeciwko siebie.
- Dobranoc gołąbeczki. - wyszczerzył się szeroko, gdy wrzucił im poduszki, a następnie zaśmiał się wesoło.
Marta, ruszyła z miejsca, biegnąc do rozchylonych drzwi. Niestety Onew, był sprytniejszy i je zamknął, przez co ona z rozpędem przywaliła w nie całą sobą.
- Ała... - jęknęła, zsuwając się na podłogę, na której w końcu usiadła pod drzwiami. Pomasowała obolałe ciało. 
- Wybacz! - krzyknął zza drzwi Lee. Blondyn, który wszystkiemu się przyglądał, zaśmiał się głośno. Jego zdaniem, to było epickie przedstawienie.
- To było mocne! Podziwiam temperament.
- To nie jest śmieszne! - odparła z urażoną miną. Wzięła jedną poduszkę, wtulając ją w siebie mocno. Jedno ramię nadal ją bolało.
- Dobra przepraszam. - westchnął Key i też wziął jedną poduszkę, kładąc sobie pod plecy. Brunetka zerknęła na niego zaskoczona, nie mogąc uwierzyć, iż ten raczył ją przeprosić. Widocznie Lee wiedział co robi, zamykając ich tutaj.
- Nie ma to, jak nocować z Keyem z Shinee w garderobie. - prychnęła z ironią, ponownie wtulając się w poduszkę. Trochę było jej chłodno pod drzwiami, więc ostrożnie przesunęła się na swoje poprzednie miejsce, obok jakiś kartonów.
- Nawet sobie nie wyobrażasz, ile dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu. - zielonooka, tylko wzruszyła ramionami. - Mam pomysł! Zagrajmy w ulubioną grę Shinee!
- Co to za gra?
- Koś mówi wyraz, a druga osoba musi w ciągu dziesięciu sekund, powiedzieć słowo na ostatnią literę, rozumiesz?
- Tak.
- Świetnie! Tylko, jeśli ktoś w ciągu dziesięciu sekund nic nie wymyśli, czego go kara.
- Ta, ciekawa jestem, jaką karę wymyślisz do zrobienia, w tej ciasnej garderobie? - powiedziała z ironią. Raper wstał i przysiadł się bliżej niej, próbując coś wymyślić. Nagle w garderobie zgasło światło, przez co zapanowała ciemność.
- Co się stało?! - Marta, zapytała z lekką paniką, przez chwilę nic nie widząc. Włączyłaby latarkę w telefonie, gdyby w ogóle go przy sobie miała. Niestety ten został na stoliczku w salonie. Cieszyła się, że posiadała hasło w telefonie, które znała tylko Ola.
- Chłopacy musieli zgasić światło. Kurde...
- I co teraz?
- Nie wiem. Podałabyś mi poduszkę, którą zostawiłem siadając się koło ciebie?
- Nie widzisz jej? Leży bliżej ciebie. - westchnęła, już lepiej widząc w ciemności, dzięki małej świecącej się lampeczce od gniazda, znajdującego się przy drzwiach. Niestety, nie dawała, aż tak dobrego światła, więc w większej mierze i tak panowała ciemność. - Ewentualnie poświeć sobie latarką w telefonie.
- Nie mam telefonu, a ty?
- Ja też nie.
- Szlag... - westchnął, przez co Marta, spojrzała na niego. Zdziwiła się, gdy Kibum, patrzył tępo przed siebie, usiłując zauważyć daną rzecz.
- Nie mów, że ty nic nie widzisz? - zapytała z zaniepokojoną miną, poprawiając się.
- Niestety mam małą wadę wzroku. Na co dzień noszę soczewki korygujące, lub okulary, ale nawet one mi nie pomagają w takiej ciemności. - westchnął cicho, odchylając głowę do tylu.
- Rozumiem. Podam ci ją. - powiedziała troskliwie. Przynajmniej miała pewność, dzięki informacjom zawartym w internecie, że z tym nie kłamie. Podobno faktycznie miał wadę wzroku.
Marta, pochyliła się i na czworaka podeszła do poduszki. Cieszyła się, że blondyn niewiele widział. Miałby teraz niezły widok, na jej wypięte, w jego stronę pośladki, odziane w granatowe jegginsy. Widząc, jak próbuję szukać ją wzrokiem, kręcąc głową na boki, cofnęła się, złapała go za dłoń i podała mu jego poduszkę.
- Dzięki. - odparł krótko. Wziął poduszkę, kładąc ją pod plecy. Marta, zrobiła to samo, siadając się bliżej niego. Bała się ciemności, a bliskość mężczyzny dodawała jej otuchy.
- Wiesz co? Podziwiam was. Bycie taką sławną gwiazdą, nie jest łatwe, a wy zawsze jesteście radośni i pełni energii. - odparła podkulając nogi, następnie obejmując je rękoma.
- Owszem, jest to fajne, ale ma też swoje wady. Uwierz mi, nie zawsze jesteśmy tacy pełni energii. Po trasach koncertowych, każdy z nas ma ochotę iść spać i w ogóle nie wstawać, przez najbliższe kilka dni.
- Rozumiem... - westchnęła cicho. Kpopowe gwiazdy nie miały łatwego życia. Ciągłe diety, mordercze treningi, dziwne zakazy na związki i inne tego typu rzeczy. - Powiedz mi, jak to jest nie widzieć w ciemności?
- Co, to za pytanie? To tak, jakbyś zapytała ślepego, jak wyobraża sobie świat, którego nigdy nie widział... - burknął z ironią.
- Chciałam, być tylko miła... Ale ty zawsze musisz obracać kota ogonem... - odpowiedziała z ironią w głosie, krzyżując ręce na piersi.
- Już nie musisz być miła. Złamałaś przecież kontrakt i jeśli zapomniałaś, to ci przypominam, że służysz mi przez dwa tygodnie. - chytrze się uśmiechnął, lecz brunetka, tego nie zauważyła.
- Uwierz mi, że nie zapomnę, przez taką jedną osobę... - burknęła, przekręcając oczyma.
- Nawet nie wiesz, jak dziwnie się teraz czuje, słysząc tylko twój głos. Nawet nie widzę, jaki masz wyraz twarzy.
- Właśnie przed chwilą wytknęłam język w twoją stronę. - zażartowała, zerkając na mężczyznę. 
- Co?! Jak mogłaś pokazać mi język? - odpowiedział zdegustowany, przez co zielonooka zaczęła się śmiać. - Z czego się tak nabijasz? 
-Nie wiedziałam, że tak łatwo cię nabrać. - dalej się śmiała. Raper po chwili zastanowienia, też zaczął się śmiać. Ponownie nastała między nimi głucha cisza. - Zdradzić ci mój sekret odnośnie ciemności? - zaczęła niepewnie, zerkając nieśmiało w jego stronę.
- Dawaj.
- Boję się jej.
- Co?! Jak można się bać ciemności? - zmarszczył nos z niezrozumieniem. Zerknął w stronę brunetki, próbując dostrzec cokolwiek z jej detali. Niestety praktycznie jej nie widział, mimo iż ta, była tak blisko. Nie wiedział też, że ona również mu się przygląda.
- Za każdym razem, gdy wracam po ciemku skądś sama, idę do piwnicy, lub zostaje sama w ciemnym mieszkaniu, moja wyobraźnia płata mi figla. No wiesz... Siedzisz sobie, idziesz gdzieś i nagle coś stuknie, lub zaszeleści i wizja strasznego potwora gwarantowana. - zaśmiała się z zakłopotaniem. Każdy jej powtarzał wiele razy, że to ludzi powinna była się bać, a nie wymyślonych stworów, lub duchów.
- Chyba naoglądałaś się za dużo horrorów, co?
- Też tak podejrzewam. - nastała między nimi cisza, którą po chwili przerwali stłumionym śmiechem. Marta, przerwała go nagle, czując dłoń Kibuma, odnajdują tę jej.
Przyciągnął ją bliżej siebie, przez co stykali się ramionami.
- Przy mnie nie musisz się bać. - westchnął, uśmiechając się nikle pod nosem, gdy obejmował jej drobną dłoń. Zaskoczyło ją, to mocno. Halo? Czy ktoś właśnie podmienił Kim Kibuma? - Czeka nas długa noc, więc możesz oprzeć głowę, o moje ramię. - mimo swojej prośby, i tak wyciągał drugą dłoń, którą przybliżył głowę brunetki do swojego ramienia.




*




- Dobra chodźmy już spać, bo jest strasznie późno. - lider spojrzał na wszystkich i skierował się do łazienki. Minho i Jong, udali się prosto do pokoju. Ola, korzystając z okazji, podbiegła do drzwi garderoby i zgasiła światło. Coś czuła, że pomoże, to załagodzić konflikt, między tamtą dwójką. Następnie udała się do pokoju. Gdy weszła do środka, chłopacy przyłożyli palce do ust na znak, aby była cicho, bo Tae, spał. Skinęła na potwierdzenie głową, pokazując ten sam znak Jinkiemu, gdy również wszedł do środka. W końcu cała czwórka udała się spać.
Taemin, obudził się w nocy, z potrzebą skorzystania z łazienki. Wstając z łóżka, prawie potknął się, o leżący materac, na którym spała Ola. Myśląc, że jej nie obudził, skierował się chwiejnym krokiem do wyjścia. Nie wiedział jednak, że zielonooka, otwierając lekko powieki, ujrzała go. Wstała i poszła za nim. Zobaczyła, że w drzwiach od łazienki, odbija się światło, więc postanowiła, że poczeka przed pokojem. Gdy Lee wyszedł z pomieszczenia, prawie się przestraszył, widząc jej postać. Ze zdziwieniem spojrzał się na nią, podchodząc bliżej.
- Jak cię obudziłem, to przepraszam. - odpowiedział szeptem, poprawiając nieład na głowie i skierował się w stronę kuchni. Lecz nagle blondynka ustała na przeciwko niego, tarasując mu drogę. Spojrzał na nią zaskoczony.
- Po co idziesz do kuchni? Jak chce ci się pić, to przyniosę ci trochę wody. - szatyn uśmiechnął się tylko, potargał jej blond włosy i podszedł do lodówki, wyjmując zimną wodę. - Nie możesz pić takiej lodowatej wody, bo faktycznie będziesz chory. -  zabrała mu butelkę, po czym podała inną i cieplejszą, którą wcześniej wystawiła na wszelki wypadek.
- Chyba jesteś moim aniołem stróżem, co? - puścił do niej oczko, wlewając odpowiednią wodę do szklanki. Następnie wypił wszystko do dna. Naprawdę był spragniony. Dobrze, że chociaż czuł się nieco lepiej.
- Czemu tak uważasz? - zapytała rozbawiona, czując palące ją policzki. Na bank się zarumieniła.
- Ponieważ masz blond włosy i niebieskie oczy?
- Nieprawda, bo mam ciemnozielone. - pokazała mu język.
- Ah tak? To, w takim razie muszę się im przyjrzeć dokładniej. - zapalił mocniejsze światło led w okapie, znajdującego się nad ich głowami. Pochylił się w stronę dziewczyny, ujął delikatnie dwoma palcami jej podbródek, uważnie lustrując jej tęczówki.
Ola, wstrzymała na chwilę swój oddech, mrugając zaskoczona powiekami, na tę bliskość. Czuła, że Taemin, ją onieśmiela, a zdradzieckie policzki rumienią się radośnie. Przełknęła cicho ślinę, gdy druga dłoń mężczyzny, zaczesała kilka kosmyków za jej ucho. Oboje wyczuli, że coś wisiało w powietrzu.
- Poprawka, masz blond włosy i ciemnozielone oczy, moja piękna anielico. - odparł zmysłowym głosem, uśmiechając się lekko, przez co blondynce, aż zmiękły kolana. Nie mogąc dłużej wytrzymać tego intensywnego spojrzenia Lee, zwiesiła wzrok, próbując uspokoić swoje oszalałe serce. Tae, kolejny raz udowodnił jej, że ta jego urocza strona, to jedynie pieprzona szopka na potrzeby zasięgów zespołu. Ale też nie do końca. Chociaż, jak dla niej, niegrzeczny Tae, mógłby zdobyć ich więcej, niż uroczy, niezdarny i zawsze uśmiechnięty. Może dlatego w swoich teledyskach gra niegrzecznego? Jednego była pewna, on bardzo dobrze wiedział, co w danym momencie robi. Powoli, lecz skutecznie, owijał ją sobie wokół palca, a ta ochoczo mu się dawała. Ich spojrzenia ponownie się spotkały, gdy maknae odsunął się od blondynki. - Czemu brakuje w naszym pokoju Marty i Kibuma?
- Bo śpią za karę w garderobie. - westchnęła smutno, bowiem na daną chwilę, było jej żal tylko przyjaciółki.
- Żartujesz?
- Nie... Mówię poważnie. - w pewnym momencie, oboje spojrzeli się na siebie chytrze.
- Czy myślisz, o tym samym co ja? - blondynka uśmiechnęła się i oboje podeszli do garderoby. Po cichu otworzyła zamek i lekko uchyliła drzwi, lecz nic nie widziała. Wyjęła, więc komórkę, włączyła w niej latarkę i skierowała światło do środka. Zauważyła, jak Key siedzi od strony drzwi, a zaraz obok niego Marta, która miała głowę opartą na jego ramieniu. Głowa blondyna również, była lekko oparta, o tę jej. Ola, postanowiła uwiecznić tę chwilę, robiąc im zdjęcie. Weszła, więc po ciuchu do garderoby, a Taemin, stał opierając się, o framugę ramieniem. Ola, zrobiła parę zdjęć i nagle zauważyła coś, co ją zaskoczyło. Spojrzała na ramiona Polki i Koreańczyka, które stykały się ze sobą. Podążyła wzrokiem w dół widząc, że oboje trzymają się za ręce. Dla blondynki, to był znak pojednania.
Podeszła po cichu do zszokowanego Taemina, który też, to zobaczył. Zamknęli ponownie drzwi, ale tym razem nie przekręcając w nich klucza. Zapewne zdziwią się rano, że te w nocy zostały otwarte.
- Czyżby między nimi coś się wydarzyło? - Lee przygryzł w zadumie dolną wargę.
- Nie wiem. Może się pogodzili? Niepokoi mnie jednak fakt, że ich dłonie, były splecione. Jeśli Kim wykorzystał chwilę słabości Marty, to urwę mu jaja. - odparła groźnie.
- Po twojej minie jestem w stanie, w to uwierzyć. 
- Bardzo śmieszne... - fuknęła niezadowolona, śmiejąc się w końcu cicho wraz z piosenkarzem. - Chodźmy spać.
Ola, kładąc się już do łóżka, wciąż myślała, o tym co widziała przed chwilą. Miała nadzieję, że jej przyjaciółka nie skończy ponownie ze złamanym sercem, które dopiero co wyleczyła, po poprzednim związku.









2 komentarze: