Marta, obudziła się, otwierając powoli swoje powieki. Ujrzała przed sobą twarz smacznie śpiącej przyjaciółki. W pokoju panowała cisza, więc wszyscy musieli nadal jeszcze spać. Nie potrafiąc dłużej leżeć na materacu, usiadła się powoli, sięgając telefon spod poduszki. Było chwilę po ósmej.
Rozglądając po całym pokoju, zauważyła, że ta cisza ją nie myliła i faktycznie każdy jeszcze spał. Postanowiła, więc że po cichutku pójdzie do kuchni, przygotować śniadanie. To było dla niej lepszym rozwiązaniem, niż bezsensowne gnicie w łóżku i czekanie, aż wszyscy się obudzą.
Wstając po cichu z materaca, ujrzała kątem oka sylwetkę siedzącą na dolnym łóżku, za plecami Olki. Spojrzała się w tamtą stronę i, jak się okazało, był to Key. Siedział zaspany w dwuczęściowej koszulowej piżamie, z rozwalonymi włosami we wszystkich kierunkach świata. Wyglądał strasznie niewinnie i uroczo. Oboje skinęli w swoją stronę głowami. Co prawda, po wypiciu kilku kieliszków soju, jej stosunki z blondynem nieco się ociepliły, ale wolała jednak zachować ostrożność w jego towarzystwie.
- Która godzina? - wyszeptał zaspanym głosem, przecierając dłońmi swoje oczy.
- Ósma dziesięć.
- Oh... - popatrzył na nią sennie, jakby coś rozważał. Następnie po prostu opadł głową na poduszkę, przymykając swoje powieki, jakby jednak uznał, że jest jeszcze za wcześnie.
Marta, wzruszyła ramionami, wstając ostatecznie z materaca. Już miała sięgnąć swoje ubrania i wychodzić, gdy usłyszała ponowny szept Kim.
- Gdzie idziesz? - zerkał na nią uważnie spod na wpół otwartych powiek. Jeżeli miał zamiar dalej, tak nieświadomie z nią pogrywać, to ta zejdzie w końcu na jakiś zawał, przez jego urok.
- Idę się umyć i chciałam zrobić jakieś śniadanie. Nie przejmuj się mną i śpij dalej. - wyprostowała się, zapominając co miała takiego przed chwilą zrobić.
- I tak już nie zasnę... - wymruczał, siadając się do pozycji siedzącej. Zszedł po cichu z łóżka i złapał dziewczynę za nadgarstek. Pociągnął ją za sobą za drzwi pokoju, ustawił plecami do ściany i stając na przeciwko niej, jeszcze zajrzał do pokoju, czy wszyscy nadal śpią. Marta, w tym czasie, zaczęła badać wzrokiem jego szczupły tors, skryty za satynową koszulą, następnie łabędzią szyję, na twarzy kończąc. Czując jego wczorajsze perfumy, zjechała swoim ciekawskim wzrokiem na odkryte obojczyki. Dość mocno odstawały, ukazując nienaturalną szczupłość mężczyzny. Te ich diety były naprawdę okrutne.
Po cichu, zaciągnęła się ponownie jego zapachem perfum. Czuła jak jej serce zaczyna coraz szybciej bić. Miała nadzieję, że Kim tego nie usłyszy. Chociaż, kto wie? Był przecież tak bardzo blisko niej, a ona była nim od dawna zauroczona, jako fanka, a teraz... Cóż, jako nowa znajoma. Jakby tego było mało, przeklęte latające w jej brzuchu motyle, łaskotały ją bezlitośnie.
Blondyn zamknął po cichu drzwi i wyprostował się. Spojrzał na zmieszaną zielonooką dziewczynę, która niepewnie spojrzała w jego skośne oczy. Gdy tak przyglądał się jej uważnie, zauważył, iż jego obecność działa na nią coraz bardziej onieśmielająco. Na pewno jednym z powodów był fakt, że ich twarze znajdowały się naprawdę blisko siebie.
Gdy tak się jej przyglądał, przeszło mu przez myśl, że nie jest wcale taka zła z wyglądu. Nawet czuł się zaintrygowany jej urodą.
Przełykając głośno ślinę i niewiele myśląc, przybliżył swoją twarz bardziej. Marta, nieświadomie rozchylała i zamykała z zaskoczeniem swoje usta, nie wiedząc, jak ma się zachować. A co jeśli chciał ją pocałować? Powinna była mu pozwolić, czy nie?
- Ekhem, to ja... Pójdę się umyć. - odpowiedziała ze zdradliwie drżącym głosem. Serce bezlitośnie dudniło w jej klatce piersiowej, a dłonie zaczęły się pocić. Ostrożnie minęła blondyna, otwierając drzwi łazienki, znajdujące się obok nich. Nie widziała momentu, jak ten wykrzywia usta w niezadowoleniu, klnąc bezgłośnie pod nosem.
- Marta?
- Hmm?
- Rozumiem, że zrobisz, to w miarę szybko i pomożesz mi ze śniadaniem? Samemu nie chce mi się robić, dla tylu osób.
- Myślałam, że to logiczne. Przecież sama chciałam, to zrobić. - odpowiedziała z większą pewnością siebie, lekko się uśmiechając. Policzki piekły ją niesamowicie, więc miała nadzieje, że w tym półmroku korytarza, raper niczego nie był w stanie zauważyć. W sumie miał słaby wzrok, więc istniała na to duża szansa.
- No tak, coś tam wspominałaś. - odchrząknął i ruszył przed siebie. Nagle przystanął w miejscu, zerkając w jej stronę. - Marta?
- Tak? - zapytała z uniesioną brwią, zastanawiając się, czy w takim tempie zdąży się umyć i ogarnąć z Kibumem, śniadanie, gdy będzie ją tak co chwilę zatrzymywał.
- Poczekaj chwilkę, mam coś dla ciebie.
- Dla mnie? - Kim podszedł do drzwi znajdujących się obok tych od łazienki. Były, to te tajemnicze drzwi, do których brunetka nie miała nigdy wstępu. Niepewnie podeszła bliżej, jakby bojąc się, że zaraz zostanie zrugana za zaglądanie. Gdy zajrzała już do środka, przeżyła lekki szok. Była, to nieduża garderoba z ubraniami i innymi bibelotami całego zespołu. Teraz już rozumiała, gdzie mają resztę ubrań i inne rzeczy.
Odkąd poznała Onew i Minho, nie umiała sobie wyobrazić faktu, iż całej piątce wystarczyły dwie nieduże komody w pokoju. Zwłaszcza, gdy mieszkał z nimi Kibum, miłośnik mody.
Podejrzewała co prawda, że w tym tajemniczym pomieszczeniu, może kryć się garderoba, ale jej umysł, w niezrozumiany sposób, wykluczał tę myśl.
Spojrzała się w stronę rapera, który przebierał rękoma w jakiś rzeczach. Szukaną zawzięcie przez niego rzeczą, okazał się ręcznik. Podał go jej do rąk, przyglądając jej się uważnie. Był w różowym kolorze, jak sławna, serialowa postać, Różowa Pantera.
Zerknęła na podawaną jej rzecz, a następnie w wpatrujące się w nią wyczekujące hebanowe tęczówki. Uniosła nieświadomie brew ku górze, nie rozumiejąc zachowania rapera. Przecież wczoraj dostała już świeży ręcznik od Jonghyuna, więc dlaczego ten dawał jej kolejny?
- Masz. Myślę, że tamten jeszcze nie zdążył wyschnąć, więc dla własnego komfortu, lepiej użyj świeży. - podał rzecz zielonookiej. Ta wyciągnęła rękę w jego stronię. Nie zdążyła go chwycić rękoma, gdy blondyn od razu dodał. - To mój ulubiony i daje ci go tylko dla tego, że inne są w pokoju, gdzie wszyscy śpią. Uważaj, więc na niego, ok? - powiedział z poważną miną, mrużąc groźnie swoje powieki.
- Chyba lubisz różowy, co? - zapytała z cwanym uśmiechem, lustrując naprzemiennie wzrokiem mężczyznę i rzecz. Ten, uraczył ją tylko ironicznym uśmiechem, po czym udał się w stronę kuchni.
Gdy dziewczyna wyszła spod prysznica, sięgając po świeży ręcznik, poczuła coś miękkiego pod stopami. Nie zwróciła, na to większej uwagi, wycierając się do sucha ręcznikiem. Gdy wycierała nogi, zamarła. Stała właśnie na już przemoczonych bawełnianych spodenkach Jonga, a nie miękkim dywaniku. Widocznie musiały spaść, gdy odkładała je na klapę sedesową, wraz z koszulką i ręcznikiem.
- Szlag by to... - jęknęła zirytowana, że aktualnie nie ma co ubrać na nogi. Dobrze, że spała też w bieliźnie, bo tak, to nie miała pojęcia, co by aktualnie zrobiła z gołym tyłkiem. Przebijające się sterczące sutki przez koszulkę, to by było dla niej pal licho. Najwyżej próbowałaby dodzwonić się do Oli, aby przyniosła jej bieliznę i ubrania, w których przyszła. O ile w ogóle by się do niej dodzwoniła...
Na szczęście Marta, posiadała przy sobie bieliznę i nie zdecydowała się wczoraj na stringi, które uwielbiała, a czarne bezszwowe figi z delikatną koronką po bokach i w tym samym kolorze nieusztywniony stanik koronkowy. Oba ręczniki, które dostała, były mocno wilgotne. Poza tym, jeden miała już zawinięty na mokrych włosach, a drugi... Owijanie się nadal wilgotnym ręcznikiem, nie wchodził dla niej w grę. Nawet teraz, gdy ową bieliznę posiadała i musiałaby, tylko owinąć ręcznikiem biodra. Już wolała wyjść w samej koszulce i majtkach. Niezależnie, od sytuacji, musiała liczyć na pomoc Key, aby nikt więcej nie zobaczył jej w takim stanie. No poza Olą, bo te widziały się już nie raz, nawet nago.
Marta, ubrała się w bieliznę, użyła pod pachami, jakiś męski antyperspirant, który znalazła w szafce. Wycisnęła wodę z mokrych spodenek, zawieszając je na specjalnych uchwytach na mokre ręczniki. Ubrała na siebie nieco przydużą koszulkę Key, która na szczęście sięgała jej nad kolana i ostrożnie wyszła z łazienki.
- Key? - zaczęła nawoływać rapera, naciągając bardziej w dół swoją koszulkę. Przygryzła dolną wargę, idąc dalej w głąb korytarza, kierując się w stronę kuchni. Nagle zauważyła, że klamka od drzwi pokoju chłopaków, powoli uchyla się ku dołowi. Niewiele myśląc, skorzystała ze swojej zwinności i szybko schowała się za lekko uchylone drzwi od garderoby. Pochylona nieco do przodu, przymknęła je tak, aby ktoś idący do kuchni, nie zauważył jej. Westchnęła z ulgą, gdy dana osoba udała się do łazienki.
- Co robisz? - prawie krzyknęła, odwracając się do tyłu. Złapała się za koszulkę na wysokości serca, prawie dostając zawału. W garderobie znajdował się młodszy Kim. Stał przy swoich ubraniach, niczym sparaliżowany.
Przyglądał się jej uważnie, lustrując od góry do dołu, większą uwagę zwracając na jej nagie nogi. Przed oczyma nadal widział lekko wystające spod koszulki pośladki, odziane w koronkę. Nie były małe i płaskie. Niewiele myśląc, spojrzał na swoje dłonie, zastanawiając się, czy byłby je w ogóle w stanie nimi objąć. Brunetka, to zauważyła i od razu zareagowała, ponownie naciągając mocniej koszulkę z rumieńcami na twarzy.
- Key, to nie czas na gapienie się we mnie i tworzenie zbereźnych wizji! Proszę, pomóż mi! - Kibum, odchrząknął zalegającą gulę w gardle, kręcąc głową na boki. Te wystające pośladki, to chyba będą mu się śniły po nocach...
- Czemu jesteś w samej bieliźnie i mojej koszulce? - uniósł jedną brew ku górze, starając się myśleć, o starych babach, gdy poczuł narastające podniecenie w kroczu. - Przecież miałaś spodenki od Jonga...
- Bo, niechcący je zmoczyłam?
- Na pewno niechcący?
- Proszę, nie drąż i daj mi szybko jakieś spodnie, lub spodenki, bo swoje ciuchy zostawiłam w pokoju.
- Ok... A, powiedz mi tylko, dlaczego wparowałaś tutaj, jak jakiś przeciąg? Nie mogłaś iść po prostu do pokoju?
- I dać się ujrzeć w tym stanie reszcie, skoro sam pożerasz mnie wzrokiem?
- Nieprawda... - fuknął, przekręcając oczyma.
- Nagle z waszego pokoju, ktoś zaczął wychodzić, więc spanikowałam, uciekając tutaj.
- I wolałaś, abym to ja ujrzał, to wszytko? - ruchem dłoni wskazał jej całokształt, z zaznaczeniem na słowo - kształt, gdy inicjował szerokość jej bioder pośladków.
Zielonooka poczerwieniała ze wstydu i złości, że był tak perfidny i widział, to czego nie powinien, był widzieć przez najbliższy czas, a nawet wieczność. Jednak cóż poradzić, to była tylko i wyłącznie jej wina.
- Z ogromnym żalem, ale tak. Mam nadzieję, że wybrałam mniejsze zło. - Kim widząc jej groźną minę, uniósł dłonie w geście obronnym, uśmiechając się jednak w tajemniczy sposób.
- Ok, no dobra, już nic nie mówię. - dał jej jakieś swoje bawełniane spodenki, karcąc się w myślach, że próbuje się bezwstydnie na nią gapić.
Polka kazała mu się odwrócić, aby jej nie podglądał i szybko wciągnęła na siebie spodenki, mrucząc ciche - Dziękuję. Gdy oboje wychodzili z garderoby, w salonie był już Minho, który układał naczynia na stole. Spojrzał się na nich dziwnie, mając pełno pytań w głowie na ich temat. Marta, miała na głowie ręcznik, ubrania Keya i zarumienione policzki. Kim wcale nie, był lepszy. Naciągał dość dyskretnie swoją równie długą koszulkę, poniżej krocza z rumieńcami na policzkach i podejrzanie błyszczącymi w ekstazie oczyma.
Gdy oboje weszli głębiej salonu, witając się z wysokim raperem, zdążyli zauważyć, że dziwnie się na nich patrzy. Nagle do salonu doszedł i Jong, śpiewając sobie wesoło pod nosem. Przystanął zaskoczony, patrząc to na ową dwójkę, to na Choi, nie rozumiejąc co tutaj się odwala.
Podszedł bliżej Minho, którego nozdrza falowały wściekle. Ledwo powstrzymał rozbawienie, na widok tego wszystkiego, czując nadciągającą dramę. A on uwielbiał dramy.
- Widzę, że się dobrze tutaj bawi...
- Czy on ci coś zrobił?! - Choi wtrącił się w zdanie Jonghyuna. Podszedł bliżej zielonookiej, lustrując całą jej sylwetkę zatroskanym wzrokiem. Zrobił wielkie oczy i wskazując na blondyna dodał. - Czemu masz na sobie jego spodenki, a te w których spałaś, zostały mokre w łazience?
I już wszystko było jasne. To Minho, wychodził wtedy z pokoju i odkrył jej mały sekret.
- Oh, czyli je widziałeś... - westchnęła zakłopotana, miętoląc koniec koszulki w dłoniach.
- Czy mi się wydaje, czy coś się między wami wydarzyło? - wtrącił Jong, też robiąc wielkie oczy. Marta i Kibum, spojrzeli na siebie, po czym od razu zaprzeczyli, odsuwając się od siebie równocześnie. Machali przy tym energicznie dłońmi, co było dość zabawnym widokiem.
- Po porostu, przez przypadek po prysznicu, zmoczyłam twoje spodenki Jong. Nie chciałam w samej bieliźnie i koszulce wejść do pokoju, aby wszyscy zobaczyli mnie w takim stanie.
- Więc wolałaś pokazać się tak jemu? - Żabol wskazał zirytowany palcem blondyna, który uśmiechał się... Zwycięsko. Marta, widząc to, miała ochotę ukręcić mu łeb, przy okazji będąc zaskoczoną zachowaniem Minho. Schlebiało jej to, ale nie rozumiała do końca jego zachowania. Dlaczego, to robił? Przecież nie byli w związku, ani ona mu się nie podobała. Chociaż w sumie, kto tam wiedział, co w jego głowie siedziało? Sama nie była lepsza, czując potrzebę wytłumaczenia się.
- Nie wiedziałam, że jest w garderobie! Gdy ktoś wychodził z pokoju, jak się teraz okazało, to byłeś ty, przestraszyłam się i ukryłam. Tam się okazało, że Kibum, też tam był. No i co miałam zrobić, jak nie poprosić go już, o pomoc?
- Mimo wszystko, nie zrobiłaś mądrze, wychodząc w samej koszulce i bieliźnie. - grdyka rapera poruszyła się nerwowo, a jego hebanowe tęczówki prawie wypalały dziurę w twarzy Kibuma.
- Ale nie była pod nią naga! Ma przecież pod spodem czarne figi, a nie jakieś stringi i stanik! - krzyknął blondyn i po chwili skapnął się, że to dziwnie zabrzmiało.
Widząc, wręcz blade spojrzenia Jonghyuna i Minho, dziewczyna zakryła tylko dłonią twarz ze wstydu. Pragnęła, aby ta karuzela wstydu, w końcu się zakończyła. Gdzie do cholery była Ola?! Czemu jej tu nie ma i jej nie ratuje?
- Chwila moment... Skąd niby, to wiesz? - Dino był zdziwiony i zaciekawiony jednocześnie.
- No, to chyba logiczne, że widziałem czarne ramiączka od stanika. Ta koszulka jest dla niej za duża przy szyi.
- O! Nawet wiesz, że były czarne! - uzasadnił najwyższy z oburzeniem i Key wykorzystał to, podchodząc do Marty. Objął ją ramieniem, robiąc cwany uśmiech.
- A co? Zazdrosny jesteś? - po tych słowach, brunetka odskoczyła od niego, mierząc wściekłym wzrokiem. Wyglądała teraz niczym rozzłoszczony kociak. Hmm dziwne, wyglądała prawie, jak on, gdy się złościł.
- Mnie bardziej zastanawia, skąd wiesz, że ma czarne figi, a nie stringi? - drążył dalej Jonghyun, lustrując uważnym spojrzeniem Martę i Kibuma. Był ogromnie rozbawiony, ale również martwił się, o Minho, który wręcz poczerwieniał na twarzy, jakby miał zaraz eksplodować. Był zaskoczony faktem, że ten tak walecznie walczy z zazdrością, o tę dziewczynę, próbując kryć się za zwykłą troską. Czyżby mu się podobała? Marta, nie wyglądała na kobietę, na którą zwróciłby uwagę. Była młodsza, niska, o szczupłej, ale kobiecej figurze i innej narodowości. Jedynie miała długie i ciemnobrązowe włosy, które były małym fetyszem Choi.
- Proszę, zakończmy, to już... - Polka jęknęła zażenowana, bojąc się, o własne serce, które dudniło jej mocno w piersi, od przeżywanych emocji.
Nagle dało się usłyszeć krzyk z pokoju chłopaków, więc cała afera musiała przejść na boczny plan. Wszyscy pobiegli do pokoju. Widok, jaki zastali, przyprawił ich, o zdumienie. Zobaczyli siedzącego na materacu lidera, który masował się poniżej krzyża. Przy nim siedziała Ola, zakrywając się kołdrą, przestraszonym wzrokiem patrząc na Jinkiego i Taemina, który stał i masował się po głowie i plecach. Cała czwórka, która stała przy drzwiach pokoju, wybuchła śmiechem.
- No nie wierze, ten dzień robi się naprawdę coraz ciekawszy. - zaczął rozbawiony Dino. - Wpierw akcja Marty z Kibumem, a teraz trójkąt miłosny! Biliście się, o Olę, czy jak?
- Jaki niby trójkąt miłosny?! I jaka akcja Marty z Kibumem?! - cała trójka spojrzała się na siebie, mówiąc równoczesne. Blondyn spojrzał na Martę, surowym wzrokiem. Ruszał przy tym wargami próbując niemo coś powiedzieć. Ona nie rozumiejąc, pochyliła głowę w jego stronę, po czym poczuła, jak ten łapie ją za nadgarstek, przyciągając bliżej siebie.
- Teraz, to będziemy mieli przechlapane. Chodźmy lepiej zrobić jakieś śniadanie, bo już nawet nie mam siły, aby wytłumaczyć tamtej trójce, o co poszło. Ty pewnie też? - zapytał, a ona, tylko kiwnęła głową z aprobatą. Oboje wyszli szybko z pokoju, zostawiając cały ten cyrk za sobą.
Ola, od razu wstała i podeszła do Minho i Jonghyuna, pytając z podekscytowaną miną.
- Co się stało? Czy ja, o czymś nie wiem? - Minho, tylko się na nich wszystkich spojrzał, przekręcając oczyma i wyszedł z pokoju. Jonghyun, położył dłoń na ramieniu blondynki, uśmiechając się przyjacielsko.
- Wiesz co? Lepiej będzie jak ją sama zapytasz.
- No proszę cię Jonghyun... Powiedz, powiedz, powiedz... Proszę! - ułożyła ręce, jak do modlitwy. Taemin, widząc zagubioną minę mężczyzny, podszedł do Oli, odwracając ją w swoją stronę. Trzymał delikatnie jej ramiona, a jego hebanowe tęczówki, radośnie lustrowały te ciemnozielone.
- Ola, idź się może już ogarnąć, hmm? W tej szafce masz ręczniki. Weź sobie jeden. - wskazał wspomniany mebel. Następnie pochylił się bliżej, szepcząc jej do ucha. - Ja spróbuje się czegoś dowiedzieć i później ci powiem, ok? - Ola, zadrżała przez tę bliskość ich obojga. Gdy odsunęli się od siebie, spojrzała na niego uważnie. Serce zabiło jej szybciej, gdy dojrzała ten radosny uśmiech i roztrzepane ciemnobrązowe włosy mężczyzny. Niewiele myśląc, pokiwała palcem, aby ten ponownie się trochę zniżył. Gdy, to zrobił, również szepnęła mu na ucho.
- Mam nadzieję, że dotrzymasz tajemnicy. - puściła mu oczko, uśmiechając się szeroko. Sięgnęła sobie świeży ręcznik z szuflady, chwyciła swoje ubrania i wyszła z pokoju, zostawiając w nim resztę zespołu.
- Co tu się odwaliło? - zapytał zaintrygowany Jong.
- Usłyszałem w pewnym momencie, jak tamta dwójka krzyczy, więc się zerwałem i wychyliłem za barierkę, aby sprawdzić, co się dzieje. - odpowiedział ziewając. - Jakoś tak wyszło, że kiedy się pochyliłem, wtedy Taemin, uderzył całym sobą, o łóżko. Te zachwiało się, nie wiedzieć czemu, a ja z niego spadłem. - tłumaczył pokazując i wymachując rękoma. Najmłodszy Lee, zaczął się śmiać, lecz Kim, nagle go skarcił.
- A ty z czego się tak śmiejesz, co? Teraz ty mi wytłumacz, czemu oboje z Olą, krzyczeliście? - założył dłonie na biodrach, wyglądając niczym wściekła ajumma.
- No, bo... - zaczął nieśmiało Tae, drapiąc się po głowie i uśmiechając głupio.
- No, bo kiedy się obudziłem, to zauważyłem, że leżę obok Oli, i to jeszcze tak, że leżeliśmy twarzami do siebie. Gdy ona również mnie zobaczyła, to się przestraszyliśmy. Widocznie zsunąłem się z łóżka na materac, kiedy sobie poszedłeś.
- Rany... Dobrze, że nie zacząłeś się rozbierać przez sen, albo nie daj bóg, ją.
- Dobra, a teraz ty powiedz nam, co odwaliło się między Martą i Kibumem, że Choi chodzi spięty, jakby mu ktoś kij w dupę wsadził? - zarządził Onew, lustrując uważnie wokalistę.
*
Przy wspólnym śniadaniu panowała cisza i gęsta atmosfera, którą śmiało można było ciąć nożem. Wszyscy wiedzieli już, co wydarzyło się między niektórymi osobami dzisiejszego ranka. Każdy spoglądał na resztę niepewnie, jakby oczekując, że ktoś w końcu przerwie tę dziwną ciszę. Nagle brunetka wstała od stołu, pochylając się w kierunku całej reszty. Wszystkie spojrzenia skierowały się w jej kierunku.
- Przepraszam, to przeze mnie teraz jest tu jakaś dziwna atmosfera. Naprawdę nie wiedziałam, że to tak źle będzie wyglądać, kiedy wychodziłam razem z Keyem z garderoby.
- Proszę, nie wspominaj tego, już zaczyna boleć mnie, od tego głowa. - odpowiedział blondyn masując sobie skronie.
- To przez ciebie teraz wszyscy wiedzą, jakie mam majtki... - burknęła, mierząc go piorunującym wzrokiem.
- W sumie nic się takiego nie stało. Był, to po prostu głupi przypadek. - Choi uśmiechnął się w stronę dziewczyny, chcąc dodać jej tym otuchy.
- Pozostawmy, to w zapomnieniu. - stwierdził Jong, odchodząc od stołu. Udał się w stronę lodówki. - Ktoś musi iść do sklepu, bo mimo imprezy, zrobiły się nam braki.
- To ja mogę iść z Martą! - zasugerowała Ola, uśmiechając się szeroko.
- No tak tylko, że trochę przydałoby się kupić. Pójście na pieszo i powrót z taką ilością zakupów, będzie dla was kłopotliwe. Nie żebym w was wątpił, ale na tyle osób, możecie mieć problem. Bo auta nie macie, prawda?
- Niestety nie. - westchnęła smutno brunetka. Uważała, że posiadanie samochodu, to jest skarb. Nawet jeśli utrzymanie go wymagało czasami dużych kosztów, było to jednak warte.
- My aktualnie też, bo jest w naprawie. - westchnął Jong. - To może któryś z was pójdzie z nimi? Na ten bazar ze sklepami, co zawsze?
- Key i Taemin? Oni zawsze najlepsze rzeczy wybierają i bardzo lubią zakupy. - stwierdził lider.
- Chyba jeszcze w życiu nie widziałem, aby Tae, wybierał najlepsze rzeczy... - fuknął Jong, mierząc maknae ironicznym wzrokiem.
- Przy mnie wybiera... Więc sprawa zamknięta. Dziewczyny, pasuje wam? - Kibum, wpatrywał się uważnie w ich stronę.
- W sumie, to nie jest taki zły pomysł. - Marta, odpowiedziała z nadzieją, że mogłaby poprawić trochę relacje z Keyem po dzisiejszej wpadce.
Gdy mieli już wychodzić, mężczyźni kazali założyć dziewczynom, jakieś okulary przeciwsłoneczne. Dali im na wszelki wypadek po maseczce, bowiem nigdy nie było wiadomo, czy nie natrafią na jakiegoś reportera.
Cała czwórka szła sobie w ciszy. W pewnym momencie przeszli na drugą stronę przez ulicę, na której nie było widać, żadnej żywej duszy. Dalej skierowali się w stronę przepięknego parku. Europejki z zachwytem podziwiały piękno budzącej się nadal do życia przyrody. Gdy przeszli przez dany park, znaleźli się na bazarze. Było tam pełno starszych osób i kilka w średnim wieku. Raczej młodych ludzi ciężko było zlokalizować, zwłaszcza uczniów. Nikt raczej nie wiedział, że są sławni, bowiem nie zdarzyło im się, aby ktoś ich rozpoznał i zaczepił. Dlatego, też mogli zachowywać się naturalnie, mając odsłonięte maseczkami nosy i usta. Te jednak w razie co, znajdowały się na brodzie, aby w każdej chwili mogli zakryć nią swoją twarz. Młode kobiety zrobiły, to samo. Nie chciały być narażone na ewentualną, przypadkową sławę.
Key szedł bardziej z przodu z Martą. Widać było, że próbują sobie coś wyjaśnić, gestykulując przy tym energicznie dłońmi. Wyglądali dość zabawnie, fukając w swoją stronę, a po chwili śmiejąc się wesoło. Ola z Taeminem, szli kawałek za nimi, rozglądając się po każdym stanowisku z żywnością. Pytali się sprzedawców, co polecają, nie zauważając, że tamta dwójka już sobie dalej poszła.
Marta z Kibumem, tak się zagadali, że również nawet nie zauważyli, że ich zgubili. Zrobili kilka zakupów i wtedy zorientowali się, że brakuje im Oli i Taemina. Zaczęli się rozglądać, ale nigdzie ich nie widzieli. Postanowili zadzwonić, ale żaden z nich nie miał zasięgu. Uznali, więc że poczekają na nich w aktualnym miejscu, z nadzieją, że tu podejdą. Niestety tak się nie stało.
Zaczynało robić się już późno, a Oli i Tae, nadal nie było nigdzie widać. Jakby tego było mało, pogoda nie rozpieszczała i zaczęło padać. Brunetka, wraz z blondynem stwierdzili, że pewnie tamta dwójka poszła już do domu. Zrobili, więc to samo, zachodząc jeszcze szybko do mieszkania dziewczyn. Marta, postanowiła wziąć jakieś ubrania na przebranie dla siebie i Oli, i parasolkę, aby bardziej nie zmoknąć z Kibumem. Zapewne Ola i Tae, tak jak ona i Kibum, mieli już nieco przemoczone ubrania.
Gdy wrócili do mieszkania chłopaków, okazało się, że tamtej dwójki, w dalszym ciągu nie ma w domu. Reszta była zdziwiona, że oboje wrócili tak późno. Kibum, wytłumaczył im, że prawdopodobnie Ola i Taemin, zgubili się. Dodał też, że próbowali się z nimi skontaktować, ale bez skutku. Marta, zaczęła się martwić i wydzwaniać do blondynki, a chłopacy do Taemina, lecz nikt nie odbierał.
*
Był taki tłok, że od czasu do czasu, ktoś lekko popychał niechcący blondynkę na czarnookiego. Ta przepraszając już kolejny raz, rozśmieszyła tym Taemina.
Ona również zaśmiała się, rumieniąc lekko.
Nigdzie nie mogąc znaleźć przyjaciół, próbowali dodzwonić się do nich, lecz nie mieli zasięgu. Uznali więc, że zapewne udali się już do domu i postanowili zrobić, to samo.
W pewnym momencie złapał ich deszcz. Podbiegli, więc pod najbliższy daszek, od bramki wejściowej na posesję. Znajdowali się ciasnej uliczce, na której po jednej i drugiej stronie były wysokie mury, osłaniające posesje mieszkalne za nimi.
Odłożyli zakupy na bok, zerkając z niezadowolonymi minami na spadające krople deszczu. Taemin, popatrzył w stronę dziewczyny. Miała lekko przemoczone ubrania, które sprawiły, że drżała nieco co jakąś chwilę. Niewiele myśląc, Lee objął ją ramionami, wtulając ostrożnie w swój tors. Ola, była tym faktem mocno zaskoczona, bowiem Taemin, zawsze wydawał się jej być nieśmiały. Przynajmniej na wszystkich filmikach. Poznając go przez ten krótki wieczór i dzień, zdawała sobie coraz większą sprawę, że jest inaczej.
Spięła się nieświadomie, nie wiedząc, jak ma się zachować. Właśnie przytulała ją sławna gwiazda, do tego jej bias.
- Robię to, aby było ci cieplej. - westchnął, czując napięcie blondynki. Zerknął czule w jej oczy, przegarniając ostrożnie jasny kosmyk włosów za jej ucho. Był lekko wilgotny, jak ich ubrania przez co zmartwił się, że oboje mogą się przeziębić.
- Ok, w porządku. - westchnęła, odwracając onieśmielony wzrok.
Jak się okazało kawałek dalej był sklep. Taemin, poprosił Olę, aby na niego poczekała, a sam pobiegł do niego, po jakieś parasolki. W pewnym momencie do Oli, podszedł jakiś dziwny mężczyzna. Miał na sobie jasnobrązowy płaszcz, przewiązany paskiem w tali. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie miał na sobie spodni, tylko skarpetki do połowy łydki i adidasy. Nie była pewna, czy miał coś jeszcze ubrane pod płaszczem, ponieważ dosięgał mu do samej szyi.
Mężczyzna zapytał nieśmiało, czy może się obok niej schować, przed deszczem? Blondynka z natury, była bardzo miła i tolerancyjna, więc niepewnie, ale zgodziła się. Ten stanął obok niej i zaczął jej się uważnie przyglądać. Ola, odsunęła się nieco, czując narastający strach, przed owym osobnikiem. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł jej po plecach i nie było, to spowodowane wilgotnym ubraniem.
- Jesteś chyba nietutejsza, hmm? - Ola, na te słowa, jedynie krzywo się uśmiechnęła. Wypatrując w dalszym ciągu Taemina, zadzwoniła pośpiesznie do niego, ale w słuchawce usłyszała jedynie, że abonent jest chwilowo niedostępny. W tym czasie, mężczyzna zdążył się do niej przybliżyć. Zrobił cwany uśmiech, wywołując tym u Polki szybsze bicie serca.
- Czy mogę Ci coś pokazać? - zapytał dziwnie podnieconym głosem, łapiąc się za pasek płaszcza. Przestraszona blondynka spojrzała na niego i już się domyśliła, dlaczego ten nie ma spodni na sobie. Deszcz nagle zaczął po prostu kropić, co otwierało możliwość ucieczki. Blondynka nie mogła jednak tego zrobić, obiecując Tae, że będzie tutaj na niego czekać. Gdyby teraz się oddaliła, istniało ryzyko, że nie złapie kontaktu z Lee.
- A mogę się przygotować? - zapytała drżącym głosem, unikając tego oszalałego wzroku mężczyzny, jak ognia. Nie rozumiała, co tutaj się wyczyniało?! Przecież mimo głębiących się ciemnych chmur na niebie, było nadal dość jasno na dworze. Dlaczego nie było tutaj, ani żywej duszy?! Przecież Seul, nie jest nie wiadomo, jak niebezpieczny, a jednak, to jej się przytrafiło trafić, na jakiegoś zboczonego psychola.
Ola, odsunęła się nieco od murka, w stronę przejezdnej drogi, aby być lepiej widzianą przez ewentualnych przechodniów. Gdyby, ktoś zwrócił na nich uwagę, może wtedy spłoszyłby zboczeńca, a ona pobiegłaby w tę samą stronę, co wcześniej maknae? W danym momencie, to nie wchodziło nadal w grę.
- Ok, ale masz na to pięć sekund. - odpowiedział stając na przeciwko niej. Zaczął powoli liczyć, co dawało mu dodatkową dawkę podniecenia, że zaraz ukaże się jej w całej okazałości. Polka zaczęła przygryzać nerwowo dolną wargę ze strachu. Domyślała się, że mężczyzna jest nagi pod płaszczem i to, co zaraz zobaczy, może źle wpłynąć na jej psychikę.
Gdy wyliczał dalej, rozwiązał ostrożnie pasek, aby nic jeszcze nie pokazać, bo wtedy byłoby po zabawie. Tego nie chciał. Złapał się następnie za poły płaszcza, i gdy miał już się odkryć, nagle ktoś złapał blondynkę za nadgarstek. Obrócił ją w swoją stronę, drugą dłonią przytrzymując tył jej głowy, aby nic nie zobaczyła.
Ola, niepewnie spojrzała w górę i odetchnęła z ulgą. To był Taemin. Był zdyszany i wściekły na mężczyznę, który stał aktualnie cały obnażony przed nimi. Musiał w ostatniej chwili przybiec, bowiem oddychał nierównomiernie, a jego klatka piersiowa poruszała się energicznie.
Mężczyzna stojący naprzeciwko Lee, był tak podniecony danym widowiskiem, że nawet nie zauważył, kiedy ten podbiegł do dziewczyny. Zamarł, wpatrując się prosto w oczy, uroczego, jak dla niego, mężczyzny. To go bardziej podnieciło, nawet jeśli ten, nie wpatrywał się z wściekłością na jego nagość, tylko twarz.
- Wypieprzaj zboczeńcu... - warknął głębokim głosem, marszcząc wściekle swój nos. Nie było w nim tego uroczego Taemina, którego Ola, widziała nie raz na filmikach, czy zdjęciach. Widziała w nim teraz Tae, z teledysków. Nieokrzesanego, odważnego i wulgarnego bad boya. Wpatrywała się w niego niczym zauroczona, gdy w trakcie powiadamiania policji, o zboczeńcu, jego łagodne rysy wyostrzyły się, a hebanowe tęczówki pociemniały jeszcze bardziej.
Czuła, że chyba zakochała się w tej wersji Lee Taemina, a nie poprzedniej, gdy ten zawsze był uroczy i niezdarny.
Mężczyzna po telefonie piosenkarza na policję, i wyjących gdzieś niedaleko syren radiowozu, zakrył się i zaczął uciekać. Lee chciał ruszyć za nim w pogoń, lecz Ola, zatrzymała go, nie puszczając jego nadgarstka.
- Sądzę, że zaraz go złapią. - odparła z czułym uśmiechem, a następnie wtuliła się mocno w tancerza. Czuła, jak jego serce bije nierównomiernie tak, jak i jej. - Dziękuję, że mnie uratowałeś. - spojrzała się na niego czule, łaknąc troskę bijącą z jego hebanowych oczu.
- Przepraszam, że cię tu tak zostawiłem. Nie wiedziałem, że ta ulica za dnia, może być taka niebezpieczna. - westchnął przejęty i nadal zestresowany sytuacją sprzed chwili, gładząc czule jej blond włosy. Gdy wyszedł zza rogu i zobaczył całą tą dziejącą się akcję, poczuł ogarniającą go wściekłość. Chyba nigdy jeszcze tak się nie bał, jak teraz. Na szczęście odwaga w nim zwyciężyła, pokonując wszelaki strach. Jednak było już po wszystkim, a on okazał się być jej bohaterem.
- Nic się nie stało, dziękuję jeszcze raz za pomoc. - spojrzała na niego wdzięcznie, a on odwzajemnił jej uśmiech.
- Chciałem kupić dwie parasolki, ale została tylko jedna - odpowiedział z westchnieniem, pokazując parasolkę, którą trzymał w dłoni.
- Jakoś damy radę. Tylko, jak wrócimy do domu? Znasz tę okolicę?
- Nie kojarzę jej. Może po prostu wrócimy się kawałek?
- Może lepiej włączymy nawigację?
- Nie trzeba. Po prostu cofnijmy się i będę wiedział, gdzie iść dalej.
Mężczyzna otworzył parasolkę, ponieważ znowu zaczęło mocniej padać. Obydwoje znaleźli się pod nią, idąc w ciszy, z zakupami w ręku. Nie była ona przyczyną tego, że nie mieli, o czym rozmawiać.
Nagle wydobył się dźwięk telefonu Oli i Taemina. Ola, spojrzała na ekran urządzenia i miała dwadzieścia pięć połączeń nieodebranych, zwykłą wiadomość tekstową i tę na Kakaotalk. Taemin, miał podobnie.
- Ups, chyba jesteśmy poszukiwani. - westchnął Lee, przygryzając nieświadomie wargę w seksowny sposób.
Wszyscy się martwią!
Ps. Czekam z chłopakami na was.
- Tak. Trzeba im odpisać. Może, ja to zrobię?
- Ok.
- Jesteś może głodna? - zapytał w idealnym momencie tancerz, gdy ta zdążyła odpisać przyjaciółce.
- O tak, nawet bardzo! - powiedziała łapiąc się za burczący brzuch.
- Ja też. O, patrz! Widzisz ten oświetlony most? - wskazał na duży rozciągający się most nad rzeką, który był ozdobiony żółtymi lampami, a w jego tle było widać początek zachodu słońca.
- Yhym, ślicznie, to wygląda. - odpowiedziała z zachwytem.
- Już wiem gdzie jesteśmy i mogę nawet powiedzieć, że koło tego mostu sprzedają przepyszne corn dogi i hweori gamja.
- Hweori gamja? A co to takiego? Wiesz, nie znam jeszcze wszystkich potraw z nazw.
- Jest, to ziemniak w formie spirali na patyku.
- Brzmi świetnie. Ale chwila, możesz na pewno zjeść coś takiego? Na pewno masz jakąś dietę.
- Spoko, raz na jakiś czas nam nie zaszkodzi, dla urozmaicenia diety. - zachichotał wesoło, po czym nasunął maseczkę na twarz, przekonując blondynkę do tego samego. Gdy dotarli na miejsce, zielonooka ustała i podziwiała most z zachwytem. Zrobiła zdjęcie pięknego widoku i wysłała swojej przyjaciółce.
- Ale ślicznie. - westchnęła zachwycona.
- Może zrobić ci zdjęcie? - zaproponował, patrząc na podekscytowaną dziewczynę z czułym uśmiechem.
- No nie wiem. Nie wychodzę zbyt dobrze na zdjęciach. - odwróciła się do niego tyłem, wpatrując ponownie w panoramę miasta, po drugiej stronie rzeki. Lee spojrzał w jej stronę, uważnie jej się przyglądając. Nie rozumiał, dlaczego ona tak uważała. Na tle oświetlonego już mostu, rzeki Han i zachodzącego słońca, wyglądała bardzo pięknie. Nawet mając maseczkę na twarzy. Nie mógł oprzeć się pokusie i zrobił jej ukradkiem zdjęcie. Wyszło świetnie.
Podszedł bliżej niej i tak jak ona, zsunął na brodę swoją maseczkę.
- A, jak zaproponuje ci drugie zdjęcie ze mną? Jestem pewien, że wyjdziesz na nim świetnie. Co ty na to? Pamiętaj, że taka okazja nie trafia się często. - puścił w jej stronę oczko, uśmiechając się zabójczo. Aż zmiękły jej nogi na widok tego uśmiechu, zaś serce zaczęło bić nierównomiernie. Zastanawiała się, czy agencja uczy ich tych uśmiechów i mimiki twarzy na daną sytuację, czy to było kompletnie szczere z jego strony?
Po chwili namysłu zgodziła się. Gdy piosenkarz zrobił jej zdjęcie, podszedł do niej i skierował aparat telefonu w ich stronę. Pierwsze zdjęcie zrobili sobie, stojąc obok siebie, ale wtedy ledwo co uchwycili zachód i resztę pięknych widoków. Przy zrobieniu kolejnego, Lee stanął za Olą, przytulając ją od tyłu. To było świetnym pomysłem, bowiem było teraz idealnie widać wszystko. Pomijając fakt, że zielonooka, aż wstrzymała oddech, na tę spontaniczność z jego strony. Nie spodziewała się od niego takiego ruchu, w miejscu publicznym, gdzie istniało ryzyko, że ktoś go rozpozna.
Widząc, że ten włącza samowyzwalacz, uśmiechnęła się uroczo. Flesz błysnął boleśnie po oczach. Chwilę jej zajęło, aby pozbyć się mroczków sprzed oczu. Taemin, widocznie był już do tego przyzwyczajony, jak gdyby nigdy nic, przeglądając już zdjęcia w galerii.
- Wyszłaś świetnie! - stwierdził zachwycony, nową kolekcją zdjęć. Pokazał ją po chwili blondynce, która w skupieniu oglądała każde zdjęcie.
- Tak myślisz? - zapytała nieśmiało, spoglądając na niego.
- No pewnie. Już Ci nie uwierzę, jak będziesz mówiła, że wychodzisz źle na zdjęciach. - spojrzał na nią tajemniczo, uśmiechając się w dość seksowny sposób, co ją zaskoczyło.
- Dobra chodźmy teraz coś zjeść, bo jestem naprawdę głodny.
- O tak, dobry pomysł!
Gdy zjedli, zadowoleni faktem, że udało im się bliżej poznać, ponownie nałożyli maseczki i ruszyli w stronę domu. W pewnym momencie nastąpiło oberwanie chmury. W aktualnym miejscu, nie mieli za bardzo gdzie się ukryć, a parasolka niewiele pomagała dla ich dwojga. Lee oddal parasolkę Oli, w jedną dłoń, drugą obejmując swoją . Zaczął biec przed siebie, ciągnąc ją za sobą. Mieli okazję schować się na przynajmniej dwóch przystankach autobusowych, ale mężczyzna nie chciał ryzykować rozpoznaniem go. Tym bardziej, że znajdowało się na nich sporo ludzi, kryjących się przed deszczem.
Nagle dojrzał park, przez który przechodzili wcześniej i w którym mieli okazję się schować. Na ich szczęście, stała tam nieduża i pusta altana, więc tam się skierowali. Na miejscu, zsunęli nieco swoje maski, łapczywie oddychając, po przebiegnięciu dość długiego dystansu.
- Jesteś cały mokry. - westchnęła przejęta. Mokre włosy maknae, przyklejały mu się niechlujnie do twarzy, z której skapywały krople. Jego kurtka, tak jak i jej, była przemoczona na wylot. - W sumie ja też. Tak pędziliśmy, że parasolka mi niewiele dała. - powiedziała z westchnieniem, pokazując na siebie i zaczęła się śmiać. - Dziękuję za gest, ale przeze mnie, będziesz chory. - stwierdziła ze smutną miną. Ten spojrzał się na nią uważnie, ostrożnie ocierając ciemne ślady po tuszu, spod jej oczu. Widząc, jak ta wręcz panicznie zaczyna sama ocierać owe miejsca palcami, kolejny raz wysłał w jej stronę zwalający z nóg uśmiech. Przemknęło mu nawet przez myśl, że jest strasznie urocza. Wtedy jego serce, również zabiło szybciej.
- Nic mi nie będzie. Już prawie jesteśmy w domu. Bardziej bym się martwił, o ciebie, skoro również zmokłaś.
- Ja to ja. U nas w Polsce na początku dziennym jest taka pogoda wiosną, więc jestem zahartowana. - machnęła dłonią, będąc onieśmielona jego troską. - Może chociaż zajdziemy do apteki? Będziesz musiał coś wziąć na przeziębienie, a że czuję się odpowiedzialna za twoje przemoknięcie, to stawiam.
- Dzięki, że jesteś taka troskliwa, ale naprawdę nic mi nie będzie. Może i wyglądam na takiego, ale nie choruję zbyt często. Jeśli chcesz, to kupisz po prostu coś dla siebie.
- Mimo wszystko, powinieneś mnie posłuchać. - stanęła naprzeciwko niego, mrużąc groźnie powieki, jakby coś, to miało dać. Lee spojrzał się na nią zaskoczony i pokręcił rozbawiony głową. Podniósł wzrok do góry, poprawiając dmuchnięciem mokre włosy, opadające mu na oczy.
- No dobrze. I tak niestety ty będziesz musiała kupić leki, bo mnie mogą rozpoznać.
- Nie ma sprawy! - odpowiedziała radośnie.
Ulewa w końcu ustąpiła, więc zasłaniając twarze, ruszyli w stronę apteki. Pech chciał, że trochę wiało, więc piosenkarz przysłaniał blondynkę swoim ciałem, aby czasem jej nie przewiało. Nabawił się przez to dreszczy i sinych ust, ale milczał, nie chcąc tym jej martwić. Na miejscu usiadł się na suchym parapecie, którego deszcz nie zdążył dosięgnąć przez obszerny daszek i czekał na Olę. Skrzyżował ręce na piersi, próbując tym się chronić od nieprzyjemnego chłodu, jakie odczuwał przez zmoczone ubranie. Wiatr w dalszym ciągu nie ustępował, wdzierając się między uliczki. W pewnym momencie zaczął czuć się słabo, zapewne od wychłodzenia. Nieprzyjemne ciarki ponownie przechodziły mu po ciele. Gdy Ola, wyszła z apteki i zauważyła trzęsącego się czarnookiego, od razu do niego podbiegła.
- Taemin?! No nie, za kilka dni rozłoży cię na amen! - stwierdziła i pobiegła po kubeczek wody do apteki. Gdy wróciła, podała mu dwie tabletki na przeziębienie.
- Nie rozłoży, spokojnie. Po prostu jest mi zimno, bo jestem w mokrych ubraniach, to wszystko. Spójrz na siebie, też się trzęsiesz. - odebrał wszystko od blondynki i przyjął do ust, bez marudzenia. Ta zrobiła, to samo, przez co zdziwił się, że nie brzydziła się użyć po nim tego samego kubeczka. Widocznie w Polsce było, to normą.
Spojrzał na nią zaskoczony, gdy podeszła do niego bliżej i położyła jedną dłoń na swoim czole, a drugą na jego. Spojrzała na niego niepewnie, tymi pięknymi, smutnymi i zielonymi oczyma.
- Chyba masz gorączkę, ale nie jestem pewna, bo mam wrażenie, że też mam rozpalone czoło. Musiałabym sprawdzić, dotykając ustami te twoje, bo to najpewniejszy sposób. Jednak, to chyba za szybki gest, jak na taką znajomość. Jeśli nie chcesz spróbować, to sprawdzimy w domu z termometrem. - westchnęła, rozglądając się dookoła, czy nie ma jakiś niepotrzebnych gapiów. Następnie spojrzała zaskoczona na Taemina, który śmiało odsłonił swoją mokrą grzywkę z czoła. Miał lekko przymrożone oczy, gdy kilka kropel spadło na rzęsy.
- Jak na moje, zaraz nabawimy się bardziej jakiejś hipotermii, ale ok, chcesz, to sprawdź. - zielonooka niepewnie zbliżyła twarz do jego i ujrzała, że chłopak jest strasznie blady. Zaczęła podejrzewać, że ten mógł mieć rację. Byli mokrzy i wiało, co mogło doprowadzić do nagłego wychłodzenia ich organizmu, bowiem temperatura na dworze nie rozpieszczała. Było poniżej piętnastu stopni Celsjusza. Do tego dochodziły te restrykcyjne diety przed wydaniem nowej płyty, przez które miał dodatkowo osłabioną odporność.
Sama Ola, na razie czuła się dobrze, ale to nie zmieniało faktu, że zaraz będzie wyglądać, jak Lee.
Niepewnie i delikatnie przyłożyła usta do jego czoła. Nie stwierdziła gorączki, ale wydawało jej się, że było cieplejsze, niż powinno było być. Widząc czerwone rumieńce na policzkach i nosie, jak i sinawy kolor ust, zaniepokoiła się. Dotknęła delikatnie jego twarzy, która była niepokojąco chłodna. Wprawiło ją, to w szybsze bicie serca. Nie wróżyło, to nic dobrego, zwłaszcza przed Comebackiem Shinee. Przecież on musiał być na siłach, aby być w stanie tańczyć i śpiewać, bez ewentualnego playbacku. Chociaż i z nim zapewne będzie dla niego ciężko.
Popatrzyła z niepokojem na bladą twarz piosenkarza i dziwnie szklisty wzrok.
- Taemin, chyba masz rację. Wyglądasz na przemarzniętego. Musimy wracać szybko do domu. - mężczyzna pokiwał potakująco głową, czując samemu zmiany w organizmie. Sam jego oddech stał się płytszy, a ciało nieprzyjemnie szczypało. Gdy wstał, zakręciło mu się lekko w głowie. Na szczęście mimo lekkiego zachwiania, utrzymał w rezonie swoją równowagę. Musiał o własnych siłach dojść do domu. - Wszystko ok?
- Tak, chodźmy. - skłamał, ale to nie powstrzymało blondynki od tego, aby objęła go w pasie. Spojrzał na nią zaskoczony, nie rozumiejąc co ma zamiar zrobić. Polka kazała mu, aby objął ją ręką za szyję, chcąc pomóc. Sama złapała go z tyłu, za plecy i nie słuchając jego narzekań, że wszystko gra, szli w taki sposób razem do domu zespołu. Gdy doszli na miejsce, zadzwonili do drzwi, które otworzył im Minho.
- Co się stało? - zapytał przestraszony, widząc bladego chłopaka i lekko zdyszaną dziewczynę.
Oboje byli przemoczeni i trzęśli się, jak galareta.
Choi pomógł jej wprowadzić maknae do salonu, kładąc go w pozycji siedzącej na sofie, pomiędzy Onew, a Key.
- Nic mi nie jest, to hipotermia pewnie. - wyjęczał, mrużąc ociężałe powieki. Każdy zaczął pytać, co się stało. Ola, opowiedziała im, o wszystkim, co dzisiejszego dnia im się przydarzyło.
Superowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńTa scena ze zboczeńcem bardzo przypomina mi kadr z serialu Playful kiss X3
Love it <3333
A ta z oblaniem to scena z Beautiful you.. =D
OdpowiedzUsuńTaa, podobały mi się, więc je no, za spolerowałam wtedy. XD
OdpowiedzUsuń