Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział 2







- Marta, tak? -  mężczyzna ponowił próbę wymowy trudnego, jak dla niego imienia.
- Tak dobrze! - oboje uśmiechnęli się do siebie. -  Jesteś Onew, z Shineee, prawda? - wypaliła nagle, sprawiając tym, że uśmiech na twarzy szatyna, zniknął momentalnie. Miał teraz zakłopotaną i nieco przestraszoną minę. Brunetka poczuła się okropnie źle, co widział po jej minie. - Um, nie ważne. Przepraszam za to, sprzed chwili. Lepiej będzie, jak będę się już zbierać i... - spojrzała w jego hebanowe tęczówki. Miał nadzieje, że nie widzi tego, jaki jest spięty i nieco spanikowany. - Nie martw się nie podam do prasy , że sprzątam w mieszkaniu Onew, bądź Shinee.
- Ok mam nadzieje, że mówisz prawdę. Jeśli jednak coś wypłynie do prasy, gdzie mieszkamy, to sądzę, że masz świadomość, że od razu, o tym poinformuję twoją agencję. Będzie, to skutkowało poniesieniem przez ciebie kary.
Nie chciał, ale musiał być w danym momencie surowy dla niej. Nie mógł przecież pozwolić, aby jakakolwiek plotka zaszkodziła jego zespołowi. Był liderem i musiał dbać, o dobre imię grupy.
- Um, tak. - zielone tęczówki spojrzały w dół, kryjąc się pod kotarą długich czarnych rzęs. Lee przyjrzał się jej jeszcze przez chwilę. Wydawała się być taka pokorna i godna zaufania. Nie wiedział dlaczego, ale miał dobre przeczucia względem niej. Miał tylko nadzieję, że się nie przeliczy.
- Nie wiem dlaczego, ale coś mi podpowiada, że można ci zaufać. W sumie, nic tu jeszcze nie wybuchło, a ty mnie nie związałaś, więc chyba możemy zacząć od początku. - uśmiechnął się lekko. - Masz rację, jestem Onew z Shinee. Moje prawdziwe imię, to Lee Jinki, ale wolę jak się mówi do mnie Onew. Dziękuję za twoją ciężką pracę! - wysłał w stronę młodej kobiety szeroki uśmiech. Sprawiło to, że Polka czuła się mocno zdezorientowana aktualną sytuacją, co nie dało się przed nim ukryć.
- Proszę i obiecuję, że nikomu nic nie powiem. Pójdę już. - uśmiechnęła się tylko, ubrała buty i wyszła pośpiesznie z mieszkania, nim piosenkarz zdążył coś jeszcze powiedzieć.
Lee stał  nieco zdezorientowany, myśląc nad tą całą sytuacją. Może jednak najlepiej było mieć ograniczone zaufanie i w razie co dać znać, o zaistniałej sytuacji menadżerowi? Z drugiej zaś strony nie chciał, aby dziewczyna przez głupi przypadek, straciła pracę. Miała dziś przecież pracować do jedenastej, zamiast trzynastej, więc to raczej agencja zawiniła z jej godzinami pracy. Chyba, że ona sama zapomniała? Cóż, miał nadzieję, że to się wyjaśni, a głupi przypadek nie doda im więcej problemów. Poza tym, sam menadżer dość często wywoływał rożnego rodzaju zamieszanie, ciągłymi zmianami godzinowymi, w których ta dziewczyna mogła przychodzić sprzątać.
- Hm... Po co ja tu w ogóle przyszedłem? - zapytał siebie samego, robiąc pytającą minę i próbując sobie przypomnieć.
Aha, już wiem! Przecież Taemin, prosił mnie, abym mu podrzucił jego telefon, który zostawił w domu, do sali tanecznej. - mężczyzna poszedł do pokoju po telefon maknae, po czym wyszedł z domu. Pod wieczór, chłopacy wrócili do domu zmęczeni i trochę głodni. Key postanowił, że zrobi coś na szybko do jedzenia, dla swoich kumpli. Kiedy wszedł do kuchni ujrzał ładnie zapakowane pudełko. Zmarszczył nieco czoło, wpatrując się piorunującym wzrokiem w rzecz, bowiem nie kojarzył, aby któreś z nich, zostawiało w domu coś takiego.
Przynieść, też nikt nie przynosił. Na pewno by to zauważył
- Co to jest? - zapytał Onew, który właśnie wszedł do kuchni, po butelkę zimnej wody z lodówki. Nie zauważył jednak, że ten myślami jest gdzieś w chmurach.

- Huh? - Lee spojrzał na wskazywane przez rapera pudełko. - Ty, to przyniosłeś? Ale kiedy? - podszedł bliżej, przyglądając się ładnemu pakunkowi. - Jak ładnie zapakowane. Co to?
- No w tym rzecz, że ja nie przyniosłem tego i chciałem się ciebie spytać, o to samo, co to jest? - Kim przekręcił teatralnie oczyma, następnie wbił wyczekujący wzrok w lidera. - A może, to bomba?! - dodał po chwili z lekką paniką.
- Jinki, odsuń się lepiej! - krzyknął nieco za głośno, sprawiając tym, że reszta popatrzyła dziwnie w ich kierunku.

- Czekaj Kibum, chyba coś mnie olśniło odnośnie tego pudełka. - Lee złapał się za brodę, robiąc minę niczym Sherlock, który próbuje odgadnąć tajemnicę.
- No co ty nie powiesz? - odpowiedział mu z sarkazmem raper.
- Dzisiaj, kiedy byłem w domu po telefon Taemina, spotkałem sympatyczną dziewczynę. Na początku myślałem, że jest jakimś sasaeng, ale jak się okazało, ona u nas sprząta i pewnie zostawiła, to dla nas. - oczy Lee, aż zaświeciły się z radości, że może być tam coś dobrego. Już miał chwycić za brzeg pudełka, gdy Key, powstrzymał go od tego.
- Chwila moment, jak to dla nas? - spojrzał na pudełko tajemniczo. Ponownie zmrużył nieco swoje powieki, nie mając zaufania, co do rzeczy, a raczej do tego, co może być w środku. - Skąd, to wiesz, że to akurat dla nas? Może, to jest tej dziewczyny? - pytał dalej, samemu mając chęć otworzyć te pudełko. Skarcił się zaraz na tę kuszącą myśl.
- No bo zobacz, tu jest coś napisane.
- I po tym stwierdziłeś, że to dla nas? - Key uniósł wysoko swoją czarną brew.
- A nie?
- Matko, trzymajcie mnie. - przytrzymał placami nasadę swojego nosa, okazując tym zwątpienie w mądrość lidera. Onew, wzruszył tylko ramionami, na słowa blondyna. Czując potrzebę skorzystania z łazienki, ruszył pośpiesznie do niej. Key zaś, popatrzył w końcu na napisy, dochodząc jedynie do wniosku, że musi być, to alfabet łaciński. Język angielski, był również w takiej formie zapisywany. Jednak Kibum, znał ten język i wiedział, że to na pewno nie on. - Co, to za język w ogóle? Może któryś z chłopaków będzie wiedział?
- Co i kto wiedział? - spytał się wchodzący do kuchni Jonghyun. Kibum, pokazał mu kartę, a zaraz w kuchni pojawiła się reszta chłopaków. Nikt nie rozumiał co jest napisane na tej kartce. Minho, będąc najodważniejszym z całej paczki, postanowił otworzyć pudełko. Westchnął z lekkim stresem, wypuszczając powoli powietrze z buzi. Sprawnie zakasał rękawy swojej białej koszuli. Chwycił niepewnie brzeg pokrywy i odsunął ją ostrożnie na bok.
W środku znajdowało się sześć babeczek różnego koloru. Były one z pandą, kwiatkami, w kształcie serca i pare innych.
- O jakie urocze, kto to zrobił? - zapytał zaintrygowany Tae. Wyciągnął dłoń w stronę jednej z babeczek, czując nagle, karcącą dłoń Kibuma.
- Nie dotykaj Tae. - ostrzegł go. - Te babeczki prawdopodobnie przyniosła dziewczyna, która tutaj sprząta. - odparł, wpatrując się w łakocie. - Kto wie, czy nie są zatrute?
- Skąd wiesz? - zapytał zaciekawiony Jong.
- Czy nie są zatrute?
- Nie. Skąd wiesz, że te babeczki przyniosła dziewczyna, która tutaj sprząta?
- Bo dzisiaj z nią rozmawiałem. - 
wtem do kuchni wrócił lider. Słysząc i widząc całe, to zamieszanie, podszedł bliżej i zajrzał do środka pudełka. Każdy patrzył na niego niczym ciele na malowane wrota. - O Key! Właśnie mi się przypomniało, że wiem w jakim języku jest napisana kartka.
- Ah, tak? To w jakim? Mi, to na angielski nie wygląda, a napisane, to jest łaciną. - mądrzył się Key.
- Wiem, bo jest napisane po polsku. - lider wyszczerzył się szeroko, ukazując rząd białych zębów.
- Po polsku? - zagaił Choi, w głowie próbując przypomnieć sobie, gdzie ów kraj się znajduje.
- No tak. Marta, mówiła mi, że pochodzi z Polski, więc na bank, to będzie to. - Onew, uśmiechnął się dumnie sam do siebie, że nie przekręcił imienia dziewczyny.

- Ma... jak? - Tae, popatrzył na lidera zagubiony.
- Marta. - powtórzył Onew, a widząc, jak każdy z osobna próbuje wymówić jej imię, pomógł im wymówić je poprawnie. W końcu każdemu udało się je wymówić, prawie śpiewająco.
- Myślisz, że ona wiedziała, że u nas sprząta i dlatego je zrobiła? - Jonghyun, spojrzał na lidera, jak i cała reszta.Ten zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią.
- No właśnie nie jestem pewien. - Lee podrapał się po jasnobrązowych włosach. - Jak mnie zobaczyła, była chyba w gorszym szoku co ja.
- A jeśli są zatrute? - zapytał ponownie blond włosy Key. - Nie chcę umierać.
- Nie no, nie przesadzajmy! - zarechotał Jinki, po chwili poważniejąc. - Chociaż ostrożności nigdy za wiele...
- Dobra, to kto próbuję jako pierwszy? - spytał najmłodszy w zespole. W pomieszczeniu nastała grobowa cisza, kiedy nagle odezwał się Minho.
- To ja spróbuję, hmm... Łoo, tę z serduszkiem. - wskazał palcem różowy smakołyk, z niedużym, czerwonym lukrowym serduszkiem.
- Założę się, że to dla mnie. - wziął ostrożnie babeczkę do ręki, przyglądając się jej uważnie, z czułym uśmiechem.
- No chyba się mylisz... - mruknął nagle lider, mierząc rozmarzonego Żabola wzrokiem. - To ja jestem waszym liderem. Powinienem dbać, o wasze bezpieczeństwo i skosztować, jako pierwszy, bo... - specjalnie zrobił pauzę, aby dodać dramaturgi swojej wypowiedzi. Odebrał Choi babeczkę, wpatrując się w nią uważnie. - Bo, ona tak naprawdę, została zrobiona z myślą, o mnie. - westchnął teatralnie i zaczął szybko pałaszować słodycz, jakby bał się, że ktoś ośmieli się mu ją zabrać.
Każdy z chłopaków patrzył się pytającym wzrokiem na Onew. U każdego z nich, jedna z brwi, poszybowała w górę, nie mogąc uwierzyć w to, co widzą. Wiedzieli, że lider czasami ma swoje odloty, jeśli chodziło, o jedzenie, ale nie żeby, aż tak!
- Mmm, rewelacyjne mówię wam. - odparł z zadowoleniem i zachwytem, zastanawiając się przy tym, jak babeczka może tak rewelacyjnie smakować?!
Każdy nieufnie odczekał chwilę, czy Lee czasem zaraz nie padnie na podłogę, i nie wyzionie ducha z tej fascynacji, lub trucizny. Kiedy wszystko było z nim ok, każdy w końcu wziął po jednej sztuce słodkości. Po pierwszym kęsie, jedli je z zachwytem. Gdy została ostania babeczka, zaczęła się, o nią walka na głosy, który z mężczyzn ma ją zjeść. Wtedy do mieszkania zespołu, wszedł ich menadżer.
- Co tutaj się dzieje? Dlaczego jesteście tak głośno? - mężczyzna podszedł do zgrupowania panującego w kuchni i przystanął. Spojrzał na swoich podopiecznych, a następnie na to, co znajdowało się w pudełku. - Robicie taki rumor, o jakąś słodycz? - uniósł z pobłażaniem jedną brew, lustrując każdego z osobna.
- Ajussi! To nie jest byle jaka babeczka! - wtrącił Tae.
- No właśnie! - mruknęli wszyscy jednocześnie. Mężczyzna popatrzył na nich, jak na jakiś wariatów.
- O wiem! Aby mu, to udowodnić, jakie to jest dobre, może niech sam posmakuje tej ostatniej babeczki? - zaproponował Jonghyun, który był najniższy z nich wszystkich. Każdy z mężczyzn pokiwał głową z aprobatą, na takie rozwiązanie.
- Skąd, to macie?
- Dziewczyna, która tutaj sprząta, zostawiła je dla nas z napisaną kartką. - Jinki, spojrzał na przepysznie wyglądającą babeczkę, z prawie lecącą mu ślinką po brodzie. Pośpiesznie otarł, to miejsce, jakby bojąc się, że faktycznie się obślinił.
- Zostawiła je dla was? Z napisaną kartką?
- Tak, ale nie rozumiemy polskiego. - dodał Kibum. Pan Kim wpatrywał się w nich z miną pełną niezrozumienia.
- Chwila moment, ja tu chyba czegoś nie rozumiem. - ujął dwoma placami nasadę nosa, czując narastające obawy. - Skąd wiecie, że to od dziewczyny, która tutaj  sprząta, i że tekst jest po polsku? - mruknął niezadowolony z łatwowierności swoich podopiecznych. - Przecież, te babeczki mogły być otrute! Dlaczego jesteście tacy łatwowierni?!
- Ale nie są! Jak widać, żadnemu z nas nic się jeszcze nie stało. Proszę spróbować tej babeczki, nie pożałujesz ajussi. - Lider zespołu uśmiechnął się szeroko. Mężczyzna popatrzył na deklarowaną mu słodycz, po czym ostrożnie wziął smakołyk i ugryzł kęsa. Niepewnie go przeżuł, starając się nie zachwycić perfekcyjnym smakiem. To było coś innego, niż tutejsze słodkie przekąski. - I jak?
- No nie powiem, ale bardzo pyszne.
- Prawda?! - wtrącił wesoło Taemin.
- Dobra, nie fascynujcie mi się tak tutaj, tylko niech ktoś z was oznajmi mi, skąd to się tutaj wzięło? - Onew, wszystko mu wyjaśnił, jak przypadkowo natrafił na Martę. Wytłumaczył również, że musiała nastąpić pomyłka z jej godzinami pracy, przez co oboje się niefortunnie spotkali. Wtedy wszyscy doszli do rozważania, nad opcją, że raczej te babeczki, były dla Marty, a nie dla nich. Jednak było, już po ptokach. Każdy skosztował przepysznego wypieku.
Widząc, że mina menadżera nie jest najlepsza, Lee zaczął go prosić, aby nie zgłaszał tego do agencji, bo prawdopodobnie już więcej nie dojdzie do takiego przypadku. Poza tym, skoro ta Europejka już wiedziała, u kogo sprzątała, to najlepszym rozwiązaniem było zostawić ją, niż zwalniać. W razie, gdyby coś wyciekło do mediów, od razu mieliby podejrzanego. Menadżer niechętnie, ale przystanął na ten plan, ostrzegając jednak, że jeszcze jedna taka akcja, i niestety, ale wtedy już ją zwolni.
- Ajussi, można wiedzieć, co sprowadza cię do nas?
- Ah, no tak. Mam małą sprawę dla Jonghyuna, ponieważ ma wystąpić w jednym programie i muszę z nim obgadać parę rzeczy.
- No to chodźmy do salonu, bo tu trochę tłoczno się zrobiło w tej kuchni. - Jong, zmierzył całą zgraję wzrokiem, w końcu odchodząc z menadżerem do pomieszczenia obok.
Nagle wszyscy zebrani w kuchni, zaczęli rozmyślać nad pewną kwestią, zerkając po sobie znacząco.
- Czy myślicie, o tym samym co ja? - spytał się Key, spoglądając znacząco na chłopaków. Wszyscy uśmiechnęli się szeroko, no może prócz Onew, który bardziej wyglądał na rozmarzonego. - Założę się, że on akurat nie myśli, o tym samym co my... - burknął raper, sprawiając tym, że Lee się ocknął, niczym z jakiegoś transu.
- Jak to nie? 
- No to, o czym myślałeś? - spytał się z cwanym uśmiechem Choi, zakładając ręce na torsie. Cała reszta, prócz Onew, zrobiła, to samo, wyczekując na jego odpowiedź.
- No jak to, o czym? O kurczaku w chrupkiej panierce. - nagle wszyscy zaczęli się śmiać z tej odpowiedzi, a zdezorientowany mężczyzna, nie wiedział co robić. - 
Czyli nie myśleliście, o kurczaku? - spytał się ze smutnym wzrokiem i lekkim zażenowaniem. Kibum, zbliżając się do niego, zaczął się śmiać. Lider zaczął robić, to samo, kręcąc z niezrozumieniem wzrokiem na boki, jak i cała reszta. Wtem Key, nagle spoważniał i chwycił lidera za brak, w taki sposób, aby menadżer i będący z nim Jong, tego nie widzieli.
- Oczywiście, że nie, ty cholerny kurczakożerco. - blondyn burknął przez zaciśnięte zęby. Reszta ledwo powstrzymywała się od śmiechu. - Dobra wracając do naszych rozmyśleń. - odsunął się kilka kroków od lidera, patrząc teraz po wszystkich.-  Co wy na to, jakby tak ona zrobiła tort dla Jonghyuna, na jego urodziny? 
- W kształcie dinozaura? - zasugerował najwyższy z chłopaków, po czym wszyscy zaczęli się śmiać, gdy zaczął robić głupie miny, jakby udawał Tyranozaurusa Rexa.
- A, więc o to wam wszystkim chodziło. - westchnął Jinki, kiwając potakująco głową. Każdy z osobna, klepnął się roztwartą dłonią w czoło. - No co?
- Ugh... - odburknął Kim, nie mając siły na kolejne dogryzanie piosenkarzowi. Gdyby tylko wiedział, że Jinki, właśnie wytknął w jego stronę język, zapewne by ją odnalazł.
- Dobra, nie ważne... Ogólnie pomysł macie fajny, tylko jest jeden mały problem. - Jinki, popatrzył po wszystkich uważnie.
- Jaki?
- On nie przepada za słodkim.
- Hyeong, ale przecież widać było, że babeczka mu zasmakowała. Warto spróbować. - Taemin, pokazał kciuki w górę, że jest bardzo za pomysłem z tortem.
- Tylko, jak się z nią skontaktujemy?
- Może zostawimy jej wiadomość, skoro i tak tutaj sprząta? - zasugerował młodszy Lee, zaczynając szukać po szafkach jakiś karteczek. Key podszedł szybko do niego i uniemożliwił poszukiwań.
- Owszem, to dobry pomysł Taemin, ale wolałbym bezpieczniejszą opcję. Nigdy nie wiadomo. - burknął Key, zerkając w stronę Jonghyuna. Nie mógł pozwolić, na ryzyko otrucia. Owszem, może i tym razem się udało, ale kolejnym, kto wie, czy ciasto nie byłoby otrute?
- Wiem! Poproszę menadżera, aby zadzwonił do jej agencji. Poprosi wtedy, o jej numer, lub spotkanie z nią. Myślę, że ta opcja będzie najbezpieczniejsza. - sugestia Jinkiego, przypadła wszystkim do gustu.
- To jest myśl! Będzie wiedziało, o tej transakcji wiele osób, które są odpowiedzialne za pracę tej... Marty? - Minho, popukał się palcem w usta, jakby pomagało mu, to w skupieniu się.
- Ok, to wszystko ustalone. Powiem menadżerowi, że planujemy zrobić taką niespodziankę Jonghyunowi.
- Ale, kiedy? Czasu już zostało mało. - westchnął Choi.
- Hmm... Dobra, już wiem! - Jinki, potarł dłonie z diabelskim uśmiechem. - Key i Taemin, wezmą teraz Jonghyuna, na małe zakupy spożywcze, a ja i Minho, pogadamy z menadżerem.
Jonghyuna, ciężko było wyciągnąć z domu, ponieważ nie chciał nigdzie wychodzić. Na szczęście menadżer zauważył, że chłopacy coś knują, więc pomógł im przekonać go na mały spacer. Gdy cała trójka wyszła, reszta przystąpiła od razu do rozmowy. Pan Kim z początku nie był chętny na taki pomysł, ale po chwili zastanowienia zgodził się, obiecując przy okazji, że dziewczyna nie straci przez, ten fakt pracy.





                                *                          


  


Na zegarku dochodziła godzina piętnasta czterdzieści pięć. W mieszkaniu zespołu panowała miła atmosfera. Minho i Taemin, grali w gry PlayStation. Key siedział sobie wygodnie na sofie, przyglądając się, jak im idzie. Siedzący obok Onew i Jonghyun, przeglądali jakieś strony internetowe na laptopie. Nagle zaczął dzwonić telefon lidera. Spojrzał na wyświetlać leżącego obok niego urządzenia. Dzwonił do niego menadżer. Szybkim krokiem oddał laptopa Jongowi, po czym wstał i poszedł do pokoju obok, aby odebrać.
- Witaj ajussi. - odezwał się ściszonym głosem.
- Onew, posłuchaj... Jest mały problem. Jesteście może w domu?
- Tak, coś się stało?
- Aish, umówiłem się dziś na spotkanie z tą Martą i jej koleżanką Olą, w sprawie tortu, bo to ona zrobiła te babeczki. Coś mi wypadło i nie dam rady się z nimi spotkać, więc wpadłem na dość szalony pomysł, którego mam nadzieję nie będę żałować. - w słuchawce dało się słyszeć ciche westchnienie. Brzmiało dość troskliwie, ale i pełne obaw.
- Jaki?
- Skoro już z nią rozmawiałeś, to może spotkałbyś się z nimi?

- Spotkać z nimi? - odparł nieco zaskoczony, nie mogąc uwierzyć, że menadżer tak łatwo zasugerował ten pomysł.
- Eh, wiedziałem, że to będzie szalony pomysł.
- Nie, nie nie! Jest ok! Tak zróbmy! - za wszelką cenę próbował przekonać menadżera. - Pójdę się z nimi spotkać. Tylko wtedy
 mam iść sam?
- Weź Minho, ze sobą. Nic nie mówcie na razie reszcie, ok? Możesz jedynie wspomnieć, że pilnie wezwałem ciebie i Choi.
- Ok, coś wymyślę. Na którą godzinę mamy iść?
- No właśnie problem w tym, że umówiłem się z nimi na szesnastą, w restauracji Czarny Lotos, bo tam mało ludzi jest. Nie macie, więc za wiele czasu.
- Na szesnastą? To przecież już zaraz! - Lee popatrzył na swój zegarek, wiszący na przegubie dłoni i westchnął. - Dobrze, oboje jesteśmy ogarnięci, więc możemy wyjść nawet zaraz. Mimo to, możemy się spóźnić z dwadzieścia minut.
- Nie ma problemu. Napiszę jej wiadomość z przeprosinami, i że przyjdzie ktoś inny, i aby poczekały. A! Jeszcze jednak kwestia. - dodał pospiesznie, jakby bojąc się, że lider zaraz się rozłączy.
- Tak?
- One będą obie ubrane na czerwono. Wy zaś, ubierzcie się tak, aby nikt was nie rozpoznał, ale także, aby chłopacy nic nie podejrzewali. - Lee słysząc to, pacnął się dłonią w czoło. Menadżer stanowczo wymagał za wiele, jak na danie im tak krótkiego czasu.
- No dobrze, ale prawda jest taka, że nawet nie mamy czasu na przemyślenie ubioru! Menadżerze, jak ty to sobie wyobrażasz?
- Aish co za niegrzeczny chłopak z niego. Jak już wspomniałem, wyślę do niej wiadomość z przeprosinami, że przyjdzie ktoś inny, więc wierze w was. Powodzenia. - odparł, po czym się rozłączył.
- Halo?! Halo?! - Jinki, odsunął smartfona od ucha, wpatrując się z szokiem na urządzenie.
- Rozłączył się no! Aish! - mruknął niezadowolony pod nosem. - No cóż, nie ma czasu do stracenia. - szybko napisał wiadomość do Minho, aby przyszedł do pokoju, bo to pilne. Po chwili ujrzał wchodzącego przez drzwi rapera.
- Co jest takie pilne, że musiałem przerwać grę? Prawie pokonałem Taemina! Sam dobrze wiesz, jak trudno jest z nim wygrać!
- Ok, rozumiem, ale to co musimy zrobić, jest ważniejsze.
- Musimy zrobić? - zagadnął nieco zdezorientowany Choi.
Onew, wszystko na szybko mu wytłumaczył, rzucając przy okazji w jego stronę ciuchy, aby się w nie przebrał. Gdy oboje wyszli z pokoju, powiedzieli chłopakom, że muszą pilnie jechać do menadżera i szybko udali się na miejsce spotkania. Kiedy byli już w restauracji, zaczęli się rozglądać za dziewczynami, a bardziej, za czerwonymi ubraniami u kobiet siedzących przy stolikach. Nie było, to za trudnym zadaniem. Nawet jeśli w pomieszczeniu panował półmrok.
- O! Tamta dziewczyna w ciemnych włosach, to jest Marta. - oboje skryli się nieco za rogiem, aby dziewczyny nie zauważyły ich od razu.
- Marta? Ale czemu jest z inną dziewczyną?
- Coś tam menadżer mówił, że to ta dziewczyna obok zrobiła te babeczki, a nie Marta. - mężczyźni podeszli ostrożnie do stolika. Kryjąc się za czarnymi maseczkami i czapkami z daszkiem, aby nikt ich nie rozpoznał.
- Marta i Ola? - zapytał Jinki, widocznie puszczając do Marty, oczko. Polki spojrzały się do góry, patrząc w ich stronę uważnie. Po wyrazie twarzy Marty, było widać, że rozpoznała skądś ten głos i wymowę jej imienia.
- Um, tak? - brunetka odparła nieśmiało. Nagle doszło do niej, kto przed nimi stoi. Wstała gwałtownie od stolika i zaczęła się kłaniać w ich stronę. Pośpieszała przy tym przyjaciółkę, aby zrobiła, to samo.
Mężczyźni popatrzyli na nie z lekkim szokiem, również oddając pokłon. Słysząc zadowalającą ich odpowiedź, przysiedli się do stolika. Gdy dziewczyny zrobiły, to samo, odsłonili na chwilę swoje maski, aby ukazać im swoją tożsamość. Obie popatrzyły na mężczyzn, czując prawdopodobnie nadchodzący zawał na to, co widziały przed sobą. Ledwo co, powstrzymywały się też od piśnięcia.
- Nie wierze w to, co widzę... - odparły obie kobiety, w tym samym momencie. Po ich minach, mężczyźni mogli zgadnąć, że te są zszokowane. Na szczęście, po zasłonięciu swoich twarzy maseczką, jedynie oczy mogły tylko zdradzić fakt, że ci są lekko rozbawieni ich reakcją.
- Znowu się spotykamy. - zagadnął Onew, do zielonookiej. Uśmiechał się, ale tylko jego zmrużone powieki, były w stanie, to zdradzić. Polki w tym czasie, były jedynie w stanie spoglądać z Minho, na Onew i odwrotnie. W końcu popatrzyły na siebie uważnie. Ich co chwilę zmieniająca się mimika twarzy sugerowała, że musiały się chyba zacząć ze sobą porozumiewać telepatycznie. Wyglądało, to dość zabawnie z perspektywy mężczyzn. W końcu ponownie spojrzały na siedzących naprzeciwko nich muzyków, uśmiechając się miło.
- Oh, gdzie nasze maniery? Jestem Choi Minho. - raper przywitał się z dziewczynami, kłaniając się lekko w ich stronę.
- Ja jestem Lee Jinki, ale wolę Onew. - zrobił, to samo co jego kolega, po czym przyjaciółki również skinęły głową w ich stronę.
- Ja jestem Marta, a to jest moja przyjaciółka Ola. 
- Cześć. Miło mi was poznać.
- Oh, podoba mi się wasz koreański. - odparł wesoło Minho, kiwając przy tym głową, jakby, to miało nadać mocy jego słowom. Nagle między czwórką, nastała chwilowa grobowa cisza, w której wymieniali uważne spojrzenia i uśmiechy. W dalszym ciągu było widać po Polkach, że są nadal w lekkim szoku i stresie. Widziały przecież przed sobą sławnych idoli! Takie rzeczy nie dzieją się na co dzień w ich życiu! Obie rumieniły się też lekko, chcąc wypaść, jak najlepiej. Jak wiadomo, liczyło się pierwsze wrażenie.
Tę, o dziwo nieskrępowaną ciszę przerwała kelnerka, dopytując, czy podać coś nowym gościom do picia, lub jedzenia. Gdy zaczęła w dość niegrzeczny sposób próbę podejrzenia twarzy mężczyzn, ci zaczęli bardziej przysłaniać się pod daszkami swoich czapek.
- Poprosimy cztery wody z miętą i cytryną. - wtrąciła nagle Ola, uśmiechając się nieco wymuszenie do młodej kelnerki. Ta speszona swoim zachowaniem, skinęła jedynie głową i odeszła. Mężczyźni odetchnęli z ulgą.
- Było blisko. - zaśmiał się nieco zbyt nerwowo Lee. - Dzięki. - ukłonił się lekko w podzięce. - Pewnie zastanawia was co tu robimy?
- Owszem. Myślałyśmy, że menadżer przyśle kogoś innego. - zaczęła Marta.
- Ale nigdy, nie spodziewałybyśmy się, że przyśle was. - dokończyła Ola.
- Heh tak, sam byłem w szoku, że do mnie zadzwonił z taką prośba, aby się z wami spotkać. Z reguły nie robi takich rzeczy. - Jinki, zaśmiał się wesoło.
- No, to musimy być chyba wyjątkowe. - zażartowała młodsza z dziewczyn, uśmiechając się promiennie.
- Moja droga, raczej twoje babeczki musiały być wyjątkowe. - Marta, popatrzyła dość niewinnie na przyjaciółkę, trzepocząc przy tym swoimi rzęsami. Blondynka popatrzyła na nią uważnie, z jedną uniesioną brwią.
- W sumie Marta, ma racje. Jesteśmy tutaj, w sprawie przepysznych babeczek. - piosenkarze na myśl, o pysznych wypiekach, uśmiechnęli się do siebie nawzajem.
- Ciesze się, że wam smakowały. - na policzkach blondynki pojawiły się dwa lekkie rumieńce, a jej ego zostało miło połechtane. - Jednak tak naprawdę, te babeczki miały być dla niej. - wskazała palcem swoją przyjaciółkę i zaśmiała się wesoło. - A
le nic nie szkodzi, że je zjedliście. Widocznie, tak miało się stać. No wiecie, przeznaczenie i tak dalej.
- Czyli jednak dobrze podejrzewałem na początku. - westchnął Lee. - Eh, a myśleliśmy, że to z myślą, o nas.
- Jinki, jak mogło być z myślą, o nas, skoro dopiero wczoraj się poznaliście, a ona nie wiedziała, że tam mieszkamy? - westchnął Choi, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Psujesz mi całą, tą otoczkę wdzięczności. Poza tym była tam naklejona karteczka z tekstem. - burknął pod nosem lider, krzyżując swoje ręce na torsie.
- No właśnie, z tekstem, którego żaden z nas nie był w stanie przetłumaczyć, bo nie znamy polskiego. - raper ledwo co powstrzymał się od podniesienia głosu, jak to było w zwyczaju Koreańczyków.
- Nie ważne, było tam też narysowane serduszko. - Lee zgromił przyjaciela wzrokiem, znad czarnej maseczki. Obserwujące, to wszystko Polki, zaczęły chichotać między sobą.
- Na karteczce było napisane: Smacznego i miłego dnia Martuś. No i fakt, narysowane serduszko. - oznajmiła Ola, zakładając kilka pasm włosów za ucho. Nie zauważyła wtedy, że Lee zaczął się jej uważniej przyglądać, bowiem podobały mu się kobiety innej narodowości.
Nagle obok nich pojawiła się ponownie ta sama kelnerka, odkładając powoli na stolik szklane kubki, z zawartością w środku.
- Przepraszam bardzo, ale czy nie jest panom za gorąco? Może powinniście zdjąć te czapki i maseczki? Na pewno nie jest wam wygodnie. - młoda kobieta była dość natrętna, ponownie przechylając się na boki, jakby chciała dojrzeć, co to za zamaskowani mężczyźni. Martę i Olę, zaczynała coraz, to bardziej irytować, ta roszczeniowa postawa. Popatrzyły na siebie, a następnie, na mężczyzn, którzy kierowali głowy w przeciwne strony. Nie chcieli zostać rozpoznani.
- Nie chcę być niemiła, ale myślę, że nie powinno, to pani interesować, czy jest im gorąco, czy nie. Na pewno pani menadżer nie oczekuje tego, względem klientów. Poza tym, moi przyjaciele są przecież dorośli. - firmowy uśmiech Oli, pełen ostrzeżenia, wzbudził w kobiecie poczucie wstydu. - Dziękuję bardzo, za szybką obsługę. Na razie, to wszystko. - Kobieta nic nie mówiąc, ukłoniła się pospiesznie i odeszła. Gdy blondynka spojrzała się z czułym uśmiechem w stronę mężczyzn, dostrzegła na ich twarzach pewnego rodzaju szok i zaskoczenie.
- Dzięki Ola, za spławienie jej. Już myślałem, że zaraz nas rozpozna. - westchnął Choi, oddychając z ulgą, jakby został uratowany spod paszczy lwa. Odsłonił nieco swoje usta i upił spory łyk wody, jakby pragnął się tym ochłodzić.
- I za wodę. - dodał Jinki, również biorąc łyk wody, po odsłonięciu ust. Zrobił lekki ukłon głową w jej stronę, czując w duszy, że w pewien sposób mu zaimponowała.
- Nie ma sprawy. Wracając jednak, do babeczek... Jeśli tak bardzo wam smakują, to zrobię ich więcej. Oczywiście za darmo i wtedy Marta, wam podrzuci, jak będzie u was w domu. Oczywiście, to nie jest próba podlizania się! - uniosła palec w górę, nieśmiało się uśmiechając.
- Naprawdę zrobiła byś, to dla nas? - hebanowe oczy Jinkiego, zabłysły radośnie, a on sam zawstydził się lekko, nie wiedząc dlaczego.

- Tak.
- Świetnie! Nie chcemy nic za darmo. Zapłacimy za nie! 
To nie w naszym stylu, aby nie zapłacić za czyjąś ciężką pracę! - trajkotał, jak przejęty, sprawiając tym, że Minho, zaczął się w niego wpatrywać, jak w jakiegoś psychola. Nie poznawał tego człowieka. Z reguły takie reakcje występowały tylko w momencie, gdy Jinki, miał zjeść kurczaka.
- Przerażasz mnie... - mruknął bardziej w jego stronę, czując po chwili, jak dłoń Lee, opuszcza jego daszek czapki niżej, przysłaniając bardziej jego twarz. Polki zachichotały rozbawione, na tę sprzeczkę. Miło było widzieć, że ich zachowanie, nie różniło się za wiele od tego, jakie widziały w internecie.
- Naprawdę nie musicie płacić. To będzie taki prezent ode mnie. - blondynka uśmiechnęła się do nich przyjaźnie, kiedy to Marta, chrząknęła cicho, szturchając ją lekko łokciem. Przecież, nie raz pomagała przyjaciółce przy wypiekach.
- No i oczywiście od Marty.
- To miłe z waszej strony. - westchnął zadowolony Jinki, gdy nagle przypomniało mu się, po co tak naprawdę tutaj przyszli z Minho. - Tak na marginesie, to przyszliśmy tutaj z pewną prośbą.
- Prośbą?
- Czy dałabyś radę zrobić tort w kształcie dinozaura? - Ola, razem z Martą, spojrzały na siebie znacząco, aby po chwili wybuchnąć śmiechem.
- Czy, to dla Jonghyuna? - brunetka ledwo powstrzymywała dalszy śmiech, gdy jej wyobraźnia zaczęła nasuwać zwariowane wizje.
- Ej nie śmiejcie się z Jonghyuna. - Choi powiedział, to z poważną miną, ale kiedy zobaczył, że Onew, ledwo powstrzymuje się od śmiechu, sam w końcu zaczął się śmiać.
- Ok, wracając do tematu, to nie martwcie się. Zrobię najlepsze ciasto przypominające dinozaura, jakie kiedykolwiek widzieliście.
- Super, ale jak by co, to będziemy mogli zobaczyć je wcześniej? Bo jego urodziny są ósmego kwietnia, więc czasu jest niewiele. - raper uśmiechnął się lekko, robiąc nieświadomie psie oczy. Marta, popatrzyła na niego zaskoczona, czując szybsze bicie serca. Nie mogła pojąć, jak oni mogli być tak przystojni i uroczy na żywo!
- No pewnie! - szczery uśmiech Oli, zaraził pozostałych. - Fakt, to już niedługo, ale jak się skontaktujemy?
- Może po prostu damy wam nasze numery?
-To nie jest zły pomysł, ale po co macie same dawać? Myślę, że jesteście na tyle szczere i dobre, że śmiało możemy wymienić się nimi wszyscy. - Minho, popatrzył zaskoczony na lidera, nie mogąc uwierzyć, że tak łatwo chce dać numer obcym dziewczynom. Musiał naprawdę mieć do nich dobre przeczucia, bo z reguły nie podawał swojego numeru byle komu.
- Na pewno? Nie znamy ich za dobrze. - szepnął do ucha lidera na tyle cicho, aby dziewczyny tego nie usłyszały.
- Tak. Jak nie chcesz, to nie dawaj im swojego numeru, ale mówię ci, że będzie dobrze. Pamiętaj, że w razie jakiegoś występku, to Marta, poniesie za to konsekwencje. - odszepnął do ucha rapera, po czym oboje popatrzyli na siebie, a następnie na wspomnianą brunetkę. Ta czując na sobie ich spojrzenia, nieco zwiesiła głowę w dół. Wiedziała, że coś mówią na jej temat i mogła się jedynie domyślać, o co chodzi.
- Minho, Onew, rozumiem, że boicie się nam dać swoje numery. Po prostu, ja, czy Ola... My nie jesteśmy takie, że zaraz udostępnimy je, czy lokalizację waszego mieszkania całemu Światu. Gdyby coś takiego się stało, to mam świadomość poniesienia za ten występek srogich konsekwencji. - popatrzyła smutno w stronę piosenkarzy, którzy uważnie jej się przyglądali. - Także proszę, o zaufanie do nas. - brunetka wstała i ukłoniła się w stronę mężczyzn. Oboje byli tym mocno zaskoczeni, zastanawiając się, czy ona jednak zdążyła coś usłyszeć.
Koreańczycy spojrzeli na siebie uważnie i pokiwali głowami z aprobatą, więc cała czwórka, mogła już wymienić się pomiędzy sobą numerami teflonów. 
- Dzwońcie i piszcie, albo do mnie, albo do Minho, ok? - kobiety skinęły potakująco głowami, czując ogromną euforię, że obie stały się w posiadaniu numerów telefonu swoich idoli.
-  Niestety musimy już iść więc będziemy w kontakcie.
- Ok, dziękujemy za zaufanie. - odparła Marta, chcąc tym wzbudzić w mężczyznach większą pewność, że nie zrobili błędu, podając im swoje numery.


                                                     

*


                                             

Kiedy dziewczyny wróciły do domu, umyły się i przebrały w wygodniejsze ciuchy. Następnie przysiadły się do kolacji, będąc w dalszym ciągu w ogromnym szoku na to, co się dzisiaj wydarzyło.
- A nie mówiłam, że poznasz Onew? - brunetka poruszyła sugestywnie brwiami w stronę blondynki. - Ale powiem Ci, nie spodziewałam się, że poznamy też Minho. - westchnęła z ekscytacją, przypierając pięści do piersi. Rozmarzyła się na chwilę, przypominając sobie, te ogromne hebanowe tęczówki Choi. Była podekscytowana, że poznała jednego ze swoich biasów. Była też ciekawa, czy uda jej się kiedyś poznać Key.
- No! Byłam w niezłym szoku, jak oni ustali koło naszego stolika. - Ola, również się rozmarzyła, przypominając sobie, te uroczo śmiejące się do nich oczy Jinkiego. To, było dość zabawne, że gdy śmiali się wesoło, ich tęczówki wręcz znikały pod powiekami. - Też uważasz, że na zdjęciach są przystojni, ale na żywo przystojniejsi?
- Totalnie! - Marta, pisnęła podekscytowana.
- Wyobraź teraz sobie, że reszta musi być również wspaniała jak oni.
- Ola, nic nie mów! Jak uda nam się kiedyś zapoznać resztę, to jak zobaczę ich wszystkich razem, to chyba, aż dostanę krwotoku z nosa, od tego olśniewającego blasku, który będzie od nich bił.
- Oj, ktoś tu chyba ogląda za dużo anime. - Ola, roześmiała się wesoło, poprawiając palcem wskazującym okulary. Była rozczulona zachowaniem przyjaciółki, która potrafiła się cieszyć z najmniejszych rzeczy.
- Wcale nie! -  odpowiedziała z udawanym oburzeniem, niczym małe dziecko, krzyżując swoje ręce na piersi.
- Najwyżej Key, lub Minho, cię uratują. - zielonooka zrobiła dzióbek z ust, inicjując pocałunek.
- Ola, przestań w tym momencie, bo nie zasnę! - blondynka zaśmiała się wesoło, wyobrażając sobie, jakby mogło, to wyglądać, gdyby Marcie, zdarzyło się, to naprawdę.
Obie rozmawiały jeszcze chwilę, po czym zmęczone dzisiejszymi wydarzeniami, położyły się spać. 
Następnego dnia, obie udały się do cukierni dziadka, w której pracowała Ola. 
- Omo! Kogo moje stare oczy widzą! - 
starzec stwierdził wesoło, po czym uśmiechnął się do dziewczyn szeroko.
- Witaj dziadku! - brunetka odwzajemniła uśmiech, po czym ukłoniła się w jego stronę.
- Oj tam, od razu stare oczy dziadku. Jak dla mnie, masz czasami lepszy wzrok, niż ja! - blondynka wskazała palcem w stronę swoich okularów, znajdujących się na nosie. - Jest dzisiaj duży ruch?
- Niestety mały - westchnął. - A tak na marginesie, to co cię tu sprowadza? Przyszłaś pomóc trochę Oli? - skierował pytanie w stronę brunetki.
- Dziadku, czy moje wizyty tutaj, tylko z tym ci się kojarzą? A może po prostu stęskniłam się za tobą, hmm? - Marta, mruknęła z udawaną obrazą. - Oh, ranisz me serce po prostu. - chwyciła się za koszulę w miejscu, gdzie posiadała wspomniany organ. Ola, ledwo powstrzymywała się od śmiechu, obserwując, to wszystko.
- Dobra, dobra, nie wierzę ci. - droczył się z nią, idąc w kierunku kuchni. Było w niej ogromne okno, z którego osoba pracująca tam, miała pełny widok na niedużą salę cukierni. Naprzeciwko wejścia do kuchni, znajdowały się schody, prowadzące na górę, do mieszkania dziadka. Za kuchnią zaś były łazienki i zejście do piwnicy, gdzie była jeszcze jedna kuchnia, i chłodnia. 
- Dziadku! Jak możesz być taki niemiły, co?
- Jestem miły. I tak wiem, że tak naprawdę przyszłaś pomóc trochę Oli, z czego jestem bardzo wdzięczny.
- Skąd wiesz?
- Bo zawsze, kiedy nie masz pracy, to tutaj z nią przychodzisz. - wskazał na obie kobiety palcami, gdy te ubierały na siebie urocze fartuszki.
- No proszę dziadku, jakiś ty spostrzegawczy. Ja i tak będę się jeszcze upierać nad wersją, że się za tobą stęskniłam. - młoda kobieta wtuliła się ostrożnie w bok mężczyzny, który zarechotał wesoło. Uwielbiał się z nią przekomarzać, jak i Olą.
- Dobrze, niech ci już będzie. - westchnął rozbawiony, mierzwiąc ciemne włosy, na czubku jej głowy. - Marta, mam pytanie do ciebie.
- Tak?
- Czy mogłabyś sprawdzić, czy niczego nie brakuje i domówić ewentualne braki? Ja nie dam rady, bo muszę na chwile wyjść.
- Oczywiście dziadku. - gdy mężczyzna wyszedł z cukierni, dziewczyny wzięły się za pracę.



*



Gdy wieczorem, po skończonej pracy wróciły do domu, umył się i zjadły kolację. Następnie przygotowały sobie po kubku zielonej herbaty i usiadły na sofie. Zaczęły rozmyślać nad tortem dla Jonghyuna. Skoro natrafiła im się taka okazja, to nie mogły dopuścić do katastrofy.
- Może ja zrobię jakieś szkice i wybierzemy z nich najlepszy?
- To dobry pomysł, bo ja już dzisiaj raczej nic nie wymyślę. Sorka... - zmęczona blondynka, zsunęła się niżej na sofie, opierając tył głowy, o zagłówek. Przymknęła na chwilę powieki, czując nadciągający ból głowy.
- Ok, w porządku. Jutro wezmę się za szkice. - Marta, wzięła łyk ciepłej herbaty, wzdychając cicho. Spojrzała w końcu na swoją przyjaciółkę. Ta patrzyła w stronę włączonego telewizora, jakimś nieobecnym wzrokiem. Nawet aktualnie lecący teledysk Shinee, nie zwrócił na sobie jej uwagi. - Wszystko gra? - dotknęła dłonią ramienia przyjaciółki. Ta w końcu spojrzała na nią, niczym zbity szczeniaczek.
- Wiesz co, trochę martwię się, o dziadka i cukiernię.
- Dlaczego? Ma problemy finansowe?
- Na szczęście nie, ale ostatnio bardzo mało ludzi przychodzi i boję się, że do tego dojdzie. - westchnęła smutno, opatulając się ramionami. Ciepła bluza, którą aktualnie miała na sobie, działała na nią kojąco. - To mogłoby go zmusić do zamknięcia cukierni, a wiem, jak bardzo ważna jest dla niego. Zauważyłam, że przez to, ostatnio zaczął się zaniedbywać i chorować...
- O kurczę, to nie dobrze. - Marta, posmutniała, zwieszając głowę w dół. Przecież, ta cukiernia była całym życiem mężczyzny, jak i Oli. Jej w sumie również, bowiem obie traktowały starca, jak swoją rodzinę. - Nie martw się! Coś wymyślimy! - podjęła próbę pocieszenia przyjaciółki. - Jeśli chcesz, to mogę stworzyć parę ulotek promujących cukiernię, i wtedy poroznoszę trochę po Seulu.
- No nie wiem. Nadal za bardzo nie znasz tego miasta, a ono przecież jest bardzo duże. Większe od naszej Warszawy!
- Eh, no wiem, ale próbuję pomóc. - brunetka zrobiła smutną minę, nie mogąc sobie wyobrazić tego, że ta cudowna cukiernia, miałaby się zamknąć.
- Martuś, prześpijmy się z tym i wtedy może znajdziemy pomysł na to, jak uratować cukiernię. - Ola, popatrzyła czule na towarzyszkę, w głębi serca będąc jej wdzięczna za to, że próbuję się angażować. Ta pokiwała jedynie głową, biorąc kolejny łyk zielonej herbaty. - Wiesz co? Ciesze się, że tu ze mną jesteś, wspierasz mnie w czym się da, a teraz próbujesz pomóc. Kocham cię za to. - wyciągnęła ręce na boki, oznajmiając tym Marcie, że domaga się przytulenia.
- Ja ciebie też. - Marta, bez większej namowy, od razu wtuliła się w swoją bratnią, przyjacielską duszę, czując lekkie łzy w oczach. Obie wiedziały, jak bardzo są dla siebie ważne, a jakakolwiek utrata tej drugiej, doprowadziłaby do pęknięcia serca.



*


Nastał kolejny słoneczny dzień. Seul, o dziwo nie przypominał dzisiaj smętnego miasta, tak jak wczoraj. Ciągłe ulewy i ogromna wilgoć, nie były dla Marty, za bardzo sprzyjające, ale jakoś sobie z tym radziła. Zwłaszcza jej niesforne włosy.
Dzisiaj zaś czuła, że to jakieś święto, bowiem i włosy udało jej się ułożyć. Zaś z makijażem nie wyszło żadnych problemów typu, włożenie sobie przez przypadek do oka szczoteczki, rzecz jasna od tuszu do rzęs.
Brunetka szła pełna życia w stronę mieszkania Shinee, przynosząc przy okazji dla nich babeczki i makaroniki.

- Na pewno się ucieszą. - odpowiedziała w swoją stronę z uśmiechem, gdy była już na miejscu. Odłożyła pudełko na blat i wzięła się za sprzątanie. Na szczęście nie miała za wiele roboty, bowiem dużo rzeczy było na swoich miejscach. - Czyżby starali się dbać, o porządek ze względu na mnie? - mruknęła pod nosem, przez chwilę nad tym rozmyślając. Być może, to Jinki, jako lider zarządził, aby każdy wziął się za siebie i przestał tak bałaganić? A, może jednak, to Minho? On był typem, co lubi porządek.
Marta, westchnęła i wzruszyła ramionami, nie dbając, o swoje domysły. Kiedy zrobiła sobie krótką przerwę, wzięła kartkę i ołówek, następnie parę głębokich wdechów. Spojrzała uważnie na pudełko z babeczkami, leżące obok niej. Przełknęła głośno ślinę, gdy naszedł ją apetyt, na coś słodkiego.
- Jak jedno wezmę, to nikt się nie skapnie, prawda? - pomyślała, po czym wzięła jedno i posmakowała, darząc swoje podniebienie rajem - Ta moja Ola, jest najlepszym cukiernikiem! - rozmarzyła się, delektując przepysznym smakiem. - Dobra! A teraz czas wziąć się do pracy. - jak powiedziała, tak zrobiła. Akurat miała pełno pomysłów w głowie, więc szkiców zrobiła sporo. Wystarczyło, tylko wybrać jeden z nich i stworzyć na jego podstawie pyszny tort.
Marta, tak wciągnęła się w rysowanie, że widząc godzinę na zegarku, aż syknęła. To był już czas, gdy powinna była się już zbierać. Poszła, więc się przebrać i udała się do domu. Kiedy wróciła, blondynki jeszcze nie było, więc postanowiła, że zrobi coś na obiad.
- Jestem!
- No cześć. - brunetka wyjrzała z kuchni, uśmiechając się do przyjaciółki. - Przebierz się i chodź zjeść obiad. - blondynka kiwnęła jedynie głową i zniknęła w ich wspólnym pokoju. Gdy wróciła, obie zaczęły zajadać się zupą z kimchi. W międzyczasie dowiedziały się od siebie, jak minął im dzień.
- Mając chwilę wolnego, zrobiłam kilka szkiców.
- Uuu... Pokaż. - Marta, z szerokim uśmiechem podeszła do swojego plecaczka, wyjmując z niego szkicownik.
Wymyśliłam coś innego. - podała go przyjaciółce, samemu idąc przygotować herbatę i kilka przekąsek, aby im się lepiej myślało.
- Jak, to coś innego? - zawołała z salonu zielonooka. Miała nieco zaskoczoną minę.
- No po prostu je zobacz, a ja zaraz przyjdę. - gdy brunetka wróciła z już zrobioną herbatą, spojrzała na skupiony wyraz twarzy Oli. Czujnie studiowała każdy rysunek, dumając w głowie, czy to przejdzie.
- I jak? Może zamiast tortu w kształcie dinozaura, zrobimy coś innego? - wskazała jeden ze szkiców.
- Masz ciekawią wizję, ale ja dałabym tu zamiast żółtego, niebieski.
- Czyli jesteś za tym?
- Hmm, ciężko powiedzieć.- Ola, ponownie zatonęła w myślach, masując swoje skronie palcami. - To też mi się podoba. - wskazała drugi szkic.
- Ja jestem za tym. Spójrz, ten trot nie będzie wielki, ale będzie bardzo fajny. Ten obok, byłby już za duży. Wiesz, o co mi chodzi?
- Yhym... - Ola, zamyśliła się ponownie, rozważając wszystkie za i przeciw. - No dobra, to niech będzie ten.
- Super! - brunetka wręcz zapiszczała ze szczęścia, że jedna z jej prac zostanie odtworzona. - To może ja zadzwonię do Minho, lub Onew, i powiem im, aby jutro przyszli do mieszkania, kiedy w nim będę? Wtedy zademonstruję im pomysł.
- A oni czasem nie chcieli zobaczyć ciasta? Wiesz, twoje rysunki, a zrobienie na ich podstawie ciasta, może nieco się różnić.
- Eh, no wiem, wiem. Ale, ty zrobisz ciasto i co jeśli, by im się nie spodobało? Cała twoja praca poszłaby na marne.
- Nieprawda, sprzedałabym je.
- Ok, ja mimo wszystko zrobię po swojemu. - zakomunikowała, wyszukując w kontaktach numeru Onew. Nastał jeden sygnał, drugi, trzeci, a on nadal nie odbierał.
- Nie odbiera?
- Nie.
- No, to spróbuj do Minho.
- Chyba się wstydzę. - brunetka mruknęła, prawie, że szepcząc.
- Co?! - blondynka zaśmiała się. - Uuu, ktoś tu ma pietra, bo się podkochuje w Minho.
- Nieprawda!
- Myśle, że jest inaczej.
- Ugh, jesteś niemo... - urwała nagle, gdy w głośniku dało się słyszeć głos mężczyzny. Spanikowana spojrzała na wyświetlacz, widząc z przerażeniem w oczach, że niechcący wybrała połączenie do Choi.
- Halo? - odezwał się drugi raz głos rapera.
- Cholera jasna... - Marta, mruknęła w ojczystym języku, rumieniąc się niczym dorodny pomidor. Ola, widząc reakcję przyjaciółki, o mało co nie spadła z sofy ze śmiechu.
- Halo? Marta? Jesteś tam? - głos rapera z każdym słowem, stawał się coraz, to bardziej niepewny.
- Cześć Minho, tu mówi Marta! - odparła nieco zbyt entuzjastycznie. Nagle nie wierzyła w to, co zrobiła. 
Przedstawiła mu się, to jedno. Zrobiła, to tak, jakby była na jakiś srogich prochach. Gdy w słuchawce panowała cisza, wykrzywiła twarz z zażenowania, gdy zrozumiała swój błąd. Miała ochotę dać sobie w twarz z liścia, nie mogąc uwierzyć w swoją głupotę. Jeszcze tego brakowało, aby pomyślał sobie, o niej jakieś niedorzeczne rzeczy. - Um, dzwonię w spawie tortu. - westchnęła cicho. W słuchawce rozbrzmiał się niski i wesoły śmiech. - Um, ja przepraszam, to było...
- Urocze. - ciepły głos mężczyzny zadziałał na Martę, uspokajająco. Jej serce zabiło szybciej, na tembr tak przyjemnego głosu. Jego głos zawsze jej się podobał, gdy oglądała, jakieś dramy z nim, filmiki i inne tego typu rzeczy. Jednak słysząc go teraz na żywo, doznała wręcz gęsiej skórki. Była ciekawa, czy jeśli kiedyś spotka Kibuma, zadzieje się, to samo? - A, więc macie już zrobiony tort, czy tylko jakieś pomysły?
- W sumie, to tylko pomysł, bo już same wybrałyśmy. Jeśli jednak chcecie wziąć w tym czynny udział, to mogę pokazać wam inne szkice.
- Mi, to obojętne. Ważne, aby spodobało się Jonghyunowi. Chcę byście wiedziały, że wierzymy w was.
- Oh, to miłe z waszej strony.
- Kiedy możemy się spotkać?

- A nie wolisz, abym wysłała Ci zdjęcie? - po tych słowach w słuchawce padła chwila ciszy. - Halo?
- Uważam, że spotkanie będzie lepszym pomysłem. Łatwiej będzie w razie co, coś obgadać. - Marta, była wręcz w szoku na te słowa. Do tego ten ciężki i poważny głos rapera, dudnił jej w uszach. Nie mogła w, to uwierzyć, że sam Choi Minho, chce się z nią spotkać, zamiast omówić wszystko telefonicznie, bądź przez Kakaotalk. Nagle przeszło jej przez myśl, że skoro Minho, tak odważnie do tego wszystkiego podchodzi, to ona też może nieco zaryzykować.
- Może, to dziwnie zabrzmi, ale może spotkamy się, gdy będę u was sprzątać? Wtedy nikogo nie będzie. Macie jutro jakieś spotkania prawda? Bo ja jutro mam przyjść do was i będę do czternastej.
- Tak, mamy, ale mi może być ciężko urwać się, o takiej porze. Onew, tym bardziej. Zobaczę, co da się zrobić. Gdy zaś będziemy mieć wszyscy wolne, może być trudno spotkać się tak, aby nikogo nie było w domu. Wtedy moglibyśmy być narażeni, na niespodziewany powrót któregoś z chłopaków. Dlatego najlepiej będzie, jak tylko ja i Onew, będziemy z wami w kontakcie, jeśli nie chcemy, aby Jonghyun, wyczuł, że coś planujemy. No i też chodzi, o jego prywatność, jak i Taemina, czy Kibuma.
- Rozumiem Minho. No, to może... U mnie i Oli? - Ola, aż się oblała herbatą, słysząc słowa przyjaciółki. Popatrzyła w jej stronę z szeroko rozdziawioną buzią. Marta, stanowczo cierpiała dzisiaj na nadmiar odwagi.
- Um, nie obraź się, ale nie znam cię na tyle długo, aby pakować ci się do mieszkania. U nas, to co innego, także może... Innym razem? - westchnął cicho, a w jego głosie było słychać niepewność. Brunetka zbladła nieco, czując bolesne ukłucie w sercu. Było jej smutno, ale rozumiała obawy mężczyzny. Przecież widzieli się tylko raz, więc ten nie miał powodu, aby jej ufać.
- Um, w porządku, nic się nie stało. Wszystko rozumiem. - mówiła smutnym i ściszonym głosem, wywołując tym u Choi kolejne ciche westchnienie.
- Ciesze się, że jesteś taka wyrozumiała. - Marta, nie wiedziała dlaczego, ale miała wrażenie, iż ten właśnie się uśmiecha.
- Wstępnie umówmy się na jutro. Ewentualnie, jak nie wyjdzie, to może najwyżej spotkamy się w tej samej restauracji, co wcześniej? - Minho, westchnął cicho, milcząc przez chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Ok, możemy tak zrobić. Ewentualnie poczekaj do czternastej trzydzieści. Wtedy na bank jeszcze nikt nie wróci, no może prócz mnie, lub Onew, ale w to wątpię.
- Ok, super.  - odparła zadowolona, przygryzając nieco dolną wargę. Marta, była tak zaoferowana rozmową z Choi, że nawet nie zauważyła, jak blondynka przygląda jej się z uniesioną brwią. - Minho?
- Tak?
- Babeczki i makaroniki wam smakowały? Nie wiem, czy wiecie, ale nie tuczą.
To tajny przepis Oli. - zachichotała do telefonu, wywołując tym również rozbawienie u mężczyzny.
- O tak, bardzo nam smakowały. Ciesze się, że były małokaloryczne. Nie możemy za dużo jeść słodkiego, bo musimy dbać, o nasz wizerunek i figurę. Tak w ogóle, to inni chcieliby bardzo poznać stwórcę tych wypieków. Jak i dziewczynę, która je zostawiła i tak szczodrze dba, o nasze mieszkanie. Chcieliby również podziękować wam osobiście, ale mają świadomość, że to mogłoby być ryzykowane. - serce Marty, kolejny raz zabiło szybciej, pompując krew tak szybko, że aż słyszała szum w uszach.
- Zawsze możemy wysłać wam zdjęcie. - jasnooka zasugerowała ze śmiechem, wywołując w Minho, rozbawienie.
- Zdjęcie, to nie to samo, co spotkanie na żywo.
- Też fakt.
- Muszę już kończyć. Do zobaczenia. Będziemy w kontakcie i dziękuję od wszystkich, za te słodkości.

- Nie ma za co! Tak, tak, bądźmy w kontakcie, oby do zobaczenia.
- Oby... - westchnął cicho Minho, i się rozłączył. Marta, wpatrując się w ekran smartfona, westchnęła cicho. Rozwaliła się bardziej na sofie, obok przyjaciółki, patrząc rozmarzonym wzrokiem w sufit.
- Chyba w poprzednim życiu musiałam uratować kraj dwa razy, że takie wspaniałe rzeczy zaczęły mnie spotykać.
- Co tam majaczysz?
- Nic takiego Ola, nic takiego...





*



Gdy Marta, wstała rano około ósmej, zrobiła poranne czynności, zjadła śniadanie, po czym wzięła szkice i udała się do mieszkania Shinee. Zrobiła rzeczy, które miała zrobić i spojrzała na zegarek, który wskazywał trzynastą dwadzieścia.

- O, już po trzynastej. Mam nadzieję, że uda się któremuś przyjść. Wtedy Ola, mogłaby na spokojnie zacząć robić ten tort. - brunetka westchnęła głośno, gdy z jej brzucha, wydobył się dobrze jej znany dźwięk. - Kurczę zgłodniałam. Menadżer powiedział, że mogę coś sobie zjeść z ich lodówki. - podeszła do urządzenia i zajrzała do środka. Rozejrzała się po wnętrzu. - Hmm zobaczmy co oni tutaj mają... O! Widzę jajka! - wyjęła je na blat, poszukała soli i pieprzu, ale nie mogła znaleźć patelni. W żadnej dolnej szafce nigdzie jej nie było, więc postanowiła poszukać u góry. Niestety przez to, że była niska, musiała wejść na krzesło. Gdy tak zawzięcie szukała rzeczy, nie słyszała, że ktoś wchodzi do mieszkania. Mężczyzna wszedł głębiej do środka, i wtedy ujrzał dziewczynę w kuchni. Podszedł bliżej, uważnie lustrując jej sylwetkę. Przyznał przed samym sobą, że było za co złapać.
- Cześć, ty pewnie jesteś Marta? - zapytał nagle.
Zszokowana dziewczyna odwróciła się w stronę chłopaka, który stał za nią. Zrobiła, to tak nagle, że straciła równowagę spadając z krzesła, prosto w stronę Kibuma. Nieprzyjemny dla uszu brzdęk spadającej patelni, rozniósł się po mieszkaniu. Był tak nieprzyjemny, że aż kuł w uszy, osłabiając chwilowo słuch.
Kiedy ucichł, brunetka otworzyła jedno oko i zaraz drugie. Miała wrażenie, że wylądowała na czymś miękkim i przyjemnie ciepłym. Ewentualnie właśnie zaliczyła zgon, na oczach swojego biasa. Zdecydowanie, to musiało być to, bowiem miała zbyt lekkie lądowanie.
Chcąc się w końcu dowiedzieć, co się wydarzyło tak naprawdę, uniosła ostrożnie głowę do góry. Spojrzała lekko w prawo i zobaczyła sylwetkę Kibuma, leżącego praktycznie pod nią. Od razu zerwała się do pozycji siedzącej. Była przerażona, że leżący piosenkarz, nie daje znaku życia. Zaniepokojona całą sytuacją, zaczęła go lekko szturchać, kiedy nagle mężczyzna otworzył oczy, odzyskując przytomność. Wręcz od razu poczuła ulgę i jak kamień spada jej z serca.
Kim podniósł się do pozycji siedzącej masując przy tym krzyż, 
na który upadł, a następnie głowę.
- Nic ci się nie stało? - zapytała niepewnie. Key nic nie mówił, tylko zaczął jej się przyglądać z uwagą. Patrzył raz w dół, raz w górę, kiedy nagle przystał na oczach. Zaskoczyła, go ich kolorystyka, więc wpatrywał się w nie przez chwilę. Mimo, iż dziewczyna wydawała mu się spokojna i niewinna, to jej oczy wyglądały na dzikie, niczym u jakiegoś kota. Z twarzy też uznał, że nie jest taka zła, jak na standardy Europejskie. Jeśli chodziło, o figurę, jego zdaniem mogłaby nieco zejść z wagi, ale nie było źle.
Kim zerknął ponownie na jej twarz, skupiając wzrok na drobnych różowych ustach. W końcu zaczął powoli przybliżać twarz do tej jej i wtedy nagle zapytał.
- Masz ochotę mnie pocałować? - lustrując ją uważnie hebanowym wzrokiem, musnął palcem wskazującym jej lekko rozchyloną dolną wargę. Nie uszedł jego uwadze fakt, iż Polka zadrżała nieco.
- C-co? - Marta, zaczęła się denerwować i rumienić, przekręcając oczami w jedną i drugą stronę. Była tak zawstydzona, że bała się na niego spojrzeć. Czy, to był sen? Czy, to działo się naprawdę? Czy właśnie zaraz Kim Kibum, złoży na jej ustach pocałunek? Nie! Nie mogła być przecież, aż tak naiwna!
Nie wiedząc co robić, bo właśnie przed jej oczami był członek Shinee, którego tak uwielbiała, również pochyliła się nieco w jego stronę. A jednak, jej naiwność wygrała. Nagle zobaczyła, jak chłopak zrobił cwany uśmiech i odsunął się od niej, kręcąc przy tym głową.
Był wręcz rozbawiony jej reakcją, co zbiło ją z tropu. Nie rozumiała tego całego zamieszania. Wiedziała, że Kibum, potrafił być wredny względem kumpli z zespołu, ale nie żeby, aż tak!
- Chyba nie myślałaś, że chciałem Cię pocałować? - zakpił, a dziewczyna była w totalnym szoku, nie wiedząc co ma robić....








<><><><><><><><>KONIEC<><><><><><><><><>

2 komentarze:

  1. No pewnie, że myślała, że chcesz ją pocałować, Ty ... ~ XD No i teraz wciągnęło mnie to opowiadanie na maksa. Uwielbiam ten motyw z cukiernią i w ogóle Ola i Marta są cudowne <33333 Propsy sis <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne ^^
    uwielbiam czytać to opowiadanie jest takie słodkie i kochane

    OdpowiedzUsuń