Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 11








Blondynka biegała z pomieszczenia do pomieszczenia. Tak naprawdę, powinna była zaraz wychodzić, a ona dopiero co zrobiła makijaż i ułożyła włosy. Przeklinała pod nosem Martę, która jak zwykle, zrzędziła jej za uchem, że gdyby ją posłuchała, byłaby już dawno gotowa. No tak, brunetka należała do tych osób, co nienawidziły się spóźniać i uwielbiały być gotowe na czas. Ola, zaś była z tych, co z reguły często się spóźniają, bo nigdy nie mogła się z niczym wyrobić. Poza tym, korona Taeminowi, z głowy nie spadnie, jeśli spóźni się, o te pięć minut, prawda?
Ostatni raz spojrzała na siebie w lustrze. Na dzisiejsze spotkanie wybrała białą koszulkę z zabawnym nadrukiem, rozkloszowaną kremową spódnicę w pepitkę, do połowy łydek i czarne sneakersy, aby pasowały jej do niedużego plecaczka.
Gdy blondynka wyszła z cukierni, jej oczom ukazał się biały sedan marki Kia, stojący po drugiej stronie uliczki. Zmarszczyła nieco swoje czoło, czując narastający gorąc w ciele, że mogłoby być, to paparazzi. Co prawda Taemin, pisał jej, że podjedzie po nią autem, ale nie napisał konkretnie jakim. Także, mógł być, to również i on.
Widząc jednak, że jakiś zamaskowany mężczyzna macha jej ze środka auta, odetchnęła z ulgą, bowiem, był nim Lee Taemin. Zamknęła, więc drzwi na klucz i rozglądając się badawczo dookoła, podeszła do auta, następnie do niego wsiadając.
- Cześć Taemin! Przepraszam za spóźnienie. Długo czekałeś? - zapytała lekko zakłopotana, kłaniając się ruchem głowy na przywitanie. Tancerz zrobił, to samo i uśmiechnął się w jej stronę. Taemin, miał na głowie czarną czapkę z daszkiem, opuszczoną na brodę maseczkę i okulary przeciwsłoneczne. Ola, zaś miała aktualnie na sobie czapkę z daszkiem i okulary. Maseczkę schowała na wszelki wypadek, w tylnej kieszeni spodni. To wyjście miało być pełne zabawy i frajdy, a nie maratonem biegowym, z goniącymi ich fanami.
- Powiem ci, że nie, bo ja też zdążyłem dopiero podjechać. - odpalił kluczykiem samochód, lekko zsuwając okulary słoneczne z nosa, aby lepiej widzieć dziewczynę.
- Uf, to dobrze. Już myślałam, że się spóźnię i będziesz na mnie czekał. - szatyn jedynie uśmiechnął się nikle pod nosem, po czym ruszyli w drogę.
W trakcie jazdy, Lee rozglądał się uważnie we wszystkie lusterka, jakby upewniając się, że żaden niechciany samochód ich nie śledzi. Gdy dłuższy czas nic na, to nie wskazywało, mężczyzna bardziej się rozluźnił.
- Skąd masz, to auto?
- A pożyczyłem od chłopaków z Super Junior. Myślę, że udanie się do zoo, w takiej formie, będzie najbezpieczniejszą opcją, niż tułanie się taksówkami, lub komunikacją miejską.
- W sumie racja. - blondynka pokiwała głową z uznaniem, a w jej głowie nastała myśl, że jej i Marcie, też przydałby się w końcu samochód. - Wy żadnego nie macie?
- Mamy, ale z reguły zawsze, ktoś go używa z naszej piątki. Często po prostu od kogoś jeszcze pożyczamy. Jednak, tylko do celów prywatnych. Będąc w pracy, najczęściej jeździmy całą grupą vanem od agencji.
- A więc, to tak... - blondynka zdumiała się.
- Yhym.
- Ale dzisiaj ładnie. - Ola, stwierdziła w pewnym momencie, zerkając przez szybę, na przejrzyste niebo. Prawie nie, było na nim, ani jednej chmurki.
- Pogoda nam sprzyja. - stwierdził zadowolony, nieco zsuwając okulary przeciwsłoneczne, gdy stanęli na światłach.
- W ogóle coś w nich widzisz? - odparła zaskoczona, gdy dojrzała bardzo ciemne szkła. Oczywiście próbowała mu je zdjąć, ale Taemin, zaczął odkręcać się i zasłaniać ze śmiechem, aby ta mu ich nie zdjęła.
- Zostaw, to własność prywatna. - zażartował i nagle poczuł, jak blondynka zdejmuje mu je, uroczo się uśmiechając. On, nie był w stanie nic z tym zrobić, bowiem auta stojące przed nim ruszyły, więc sam musiał zrobić, to samo. Ola, w tym czasie zamieniła swoje okulary na te jego. Spojrzała się ponownie przez szybę, w stronę nieba. Słońce nie raziło jej tak mocno w oczy, co wywołało u niej ogromne zaskoczenie. Następnie odwróciła głowę, aby rozejrzeć się po wnętrzu auta. Była w ogromnym szoku, jak okulary Taemina, były zrobione. Z zewnątrz miały okrutnie przyciemnione szkła, zaś od wewnątrz, było wszystko dobrze widać. 
Jej okulary z sieciówki, wypadały marnie, w przeciwieństwie do tych Taemina. 
- Rany, ale świetne okulary. Są bardzo przyciemnione, ale i tak wszystko przez nie widać. - westchnęła zaskoczona.
- Specjalnie są takie. Gdy jesteśmy na lotnisku, i robią nam zdjęcia z fleszem, to wtedy te migające błyski nas nie oślepiają. - tłumaczył, zerkając na chwilę w jej stronę, gdy jechali prostą drogą. - Jak chcesz, to załatwię ci takie.
- Naprawdę?  Jeśli, to nie problem, to chętnie przygarnę taką parę. - zachichotała wesoło. - Podziwiam was. Te flesze nie są dobre dla oczu. Zawsze mnie zastanawiał pewien fakt. Jakim cudem, te wszystkie sławne osoby, pozują do zdjęć, bez żadnych okularów? Flesz, błyska im przecież, po oczach tak mocno i szybko. Oni cokolwiek później widzą, przez kolejne kilka minut?
- Mogę ci śmiało odpowiedzieć, że średnio. Sam z chłopkami wiele razy, tego doświadczyłem. Lotnisko, to przy tym nic. Mroczki migają przed oczyma, pojawia się ból głowy, oczu i takie tam. Ogólnie nie polecam.
- Słabo... - blondynka westchnęła smutno, spoglądając na profil Taemina, który zakładał z powrotem swoje okulary na nos. Nie raz rozmawiała z Martą, na temat tego, że gdy mężczyźni prowadzą auto, wyglądają wtedy mega seksownie. Były co do tego bardzo zgodne. Dlatego też Oli, ciężko było odwrócić wzrok, od profilu mężczyzny, siedzącego obok. Był tak skupiony na prowadzeniu auta, niczym w swoich teledyskach, grając niebezpiecznego badboya. No po prostu sam seks.
Gdy oboje dojechali już do zoo, zaparkowali w idealnym miejscu na parkingu, aby w razie ewakuacji przed fanami, mogli szybko przed nimi uciec. Taemin, poprawił swoją czapkę z daszkiem, zakładając na brodę maseczkę. Zrezygnował z okularów przeciwsłonecznych, aby nie nabierać podejrzeń względem swojej osoby. Praktycznie cała zakryta twarz, bardziej wydawała mu się podejrzana. Może dlatego, że często sławne osoby, kryły się tak, przed fanami i reporterami.
Ola, zaś zrobiła odwrotnie. Schowała swoją maseczkę do torebki, zakładając okulary na nos. Poprawiła jeszcze czarną czapkę z daszkiem, przeglądając się w szybie samochodu. Musiała przecież dobrze wyglądać, przy takiej gwieździe, jak Lee Taemin.
Taemin, kupił w kasie bilety, a Ola, coś do picia, gdy udali się w głąb rezerwatu. Następnie zaczęli zwiedzać, podchodząc w pierwszej kolejności do wybiegu z jakimiś egzotycznymi czaplami.
- Masz bardzo fajną stylizację. Podoba mi się ta spódnica. - odparł w pewnym momencie Tae, mierząc blondynkę wzrokiem, z góry do dołu. Odchrząknął zakłopotany, gdy zdał sobie sprawę, że zrobił, to nieco bezwstydnie i Ola, to widziała.
- Naprawdę ci się podoba?
- Yhym. Widzę, że lubisz mieszać style.
- Tak. Ogólnie lubię modę. Może, nie tak bardzo, jak Kibum, ale trochę mnie, to interesuje.
- Rozumiem. - Oboje ruszyli dalej, oglądając kolejne zwierzęta na wybiegach. Trochę ludzi kręciło się po zoo, ale na szczęście, nikt nie interesował się Taeminem. To raczej Ola, zwracała na siebie większą uwagę, ale tylko starszych osób. Cóż, w takim kraju nie dało się ukryć, że jest innego pochodzenia.
W pewnym momencie Lee dostrzegł stragan z pamiątkami i różnymi akcesoriami. Oboje podeszli więc, zaczynając oglądać różne rzeczy. Największą ich uwagę, zwróciły czapki, wzorowane na różnych zwierzętach. Aby było zabawniej, można było przy nich poruszać uszami, za pomocą specjalnej pompki, ukrytej w podłużnym materiale. Uwagę Oli, skradła biała czapka z uszami królika, więc od razu ją sobie przymierzyła. Gdy spojrzała na swoje odbicie w lustrze, zdjęła z twarzy czarną maseczkę. Piosenkarz, dyskretnie zrobił, to samo, pozostawiając materiał zawieszony na jednym uchu. Tak na wszelki wypadek.
Blondynka ostatecznie zakupiła uroczą czapkę, drugą biorąc dla Marty. Ona uwielbiała takie urocze rzeczy. 
Widząc, jak chłopak zastanawia się, którą ma wybrać próbowała mu pomóc. Zaczęła zakładać wszystkie czapki na jego głowę, co było skutkiem tego, że w końcu miał lekko rozczochraną fryzurę. To bardzo rozbawiło blondynkę.
- Nie uwierzysz, ale najlepiej wyglądałeś w tej samej, co ja mam. Tylko, że w czarnym kolorze.
- Tak? - zapytał wyraźnie zaskoczony, po czym od razu założył odpowiednią czapkę na głowę. Następnie z rozbawionym uśmieszkiem na ustach, zaczął poruszać biodrami na boki, kręcąc się dookoła. W tym czasie, poruszał naprzemiennie uszami czapki, co wyglądało wręcz komicznie.
Dobrze, że aktualnie nikt nie kręcił się w okolicy, bowiem istniało ryzyko, iż Lee zostanie zauważony przez jakiegoś fana.
Olę, zamurowało na widok mężczyzny. Jednak nie na długo, bowiem po chwili parsknęła głośnym śmiechem. Nigdy, by się tego nie spodziewała, będąc na rand... Ekhem, na spotkaniu z Taeminem. A to, był dopiero początek ich spotkania. Jeśli będzie ono tak dalej przebiegało, to blondynka skończy z bolącym brzuchem. Od śmiechu rzecz jasna.
- Jest świetna! - odpowiedział zadowolony Lee i zaczął płacić kobiecie ze stoiska, za swoją czapkę. Oczywiście, nie mogło zabraknąć również magnesu dla Oli, na pamiątkę. Trochę się upierała, na prezent od niego, ale w końcu uległa jego prośbom.
- Ah, ale masz piękną urodę! Skąd pochodzisz? - kobieta zachwycała się Polką, która uśmiechnęła się szeroko w jej stronę. Zrobiło jej się bardzo miło na słowa ekspedientki, którą była typowa ajumma. Nawet nie dziwił jej fakt, iż mówiła do niej po koreańsku. Sama na pewno wcześniej podsłuchiwała, o czym blondynka rozmawiała z Lee.
- Jestem z Polski.
- Polski? Nie kojarzę... - westchnęła zawstydzona. Cóż... W Korei, nie każdy musiał wiedzieć, gdzie leży Polska i z reguły nie wiedział.
- To państwo położone w Europie Środkowej. 
- Yhym, rozumiem. Daleko stąd... - ajumma westchnęła z pewnego rodzaju zaskoczeniem, a Oli, zdawało się, że kobieta i tak zapewne nie wie, gdzie to jest. Blondynka nagle ujrzała, jak ekspedientka wyciągnęła coś w jej kierunku. Był, to złoty wisiorek z zawieszką, w kształcie serca, imitującego biały kamień. Mimo, iż należał do tej taniej biżuterii, to był naprawdę przepiękny i wyjątkowy. - Proszę, to na szczęście. - ajumma uśmiechnęła się czule. 
- Na szczęście? - zielone tęczówki zerknęły, to na kobietę, to na wyciągniętą w jej stronę biżuterię.
- Tak. Jesteście taką ładną parą, więc niech ten medalik przyniesie wam szczęście w związku. Ah! I jest całkowicie za darmo! - dodała pośpiesznie, nieco zbyt natarczywie wciskając rzecz w dłoń blondynki. Następnie kobieta zaśmiała się widząc, jak Koreańczyk i Polka, spojrzeli na siebie z zaskoczeniem. Taemin, zmieszał się nieco, w końcu zerkając na blondynkę z lekkim uśmiechem.
Serce zabiło mu szybciej, widząc te malujące się rumieńce na policzkach zawstydzonej Oli. Tak, jak i on, nie wiedziała do końca, jak ma się zachować.
- Czemu się tak zawstydziliście? Bycie parą, zwłaszcza mieszaną, to nic złego. - starsza kobieta przyglądała im się uważnie, uśmiechając się ciepło.
- Ale my... Nie jesteśmy razem. - blondynka powiedziała, to tak cicho, że nie była pewna, czy kobieta i Taemin, w ogóle to usłyszeli. Widząc zwiedzoną minę mężczyzny stwierdziła, że jemu akurat udało się dosłyszeć. Kobiecie już nie, bowiem marszczyła lekko swój nos, zapewne zastanawiając się, co Polka do niej powiedziała.
Cholera...
- Dziękujemy za te miłe słowa, do widzenia. - Lee odpowiedział szybko, uśmiechając się w stronę kobiety. Następnie złapał zdziwioną blondynkę za nadgarstek i pociągnął za sobą, w stronę zagrody z wielbłądami. Gdy już do niej doszli, przystanęli przy ogrodzeniu.
- Czemu nie zaprzeczyłeś? - na twarzy Oli, widniało niezrozumienie. Czuła się z tym źle, że oszukali kobietę. Przecież dała jej naszyjnik za darmo, bo była pewna, że oboje z Taeminem, są parą! A nie byli... Do tego zastanawiającym, było dla niej to, że piosenkarz nawet nie kwapił się, aby zaprzeczyć. Dlaczego, to zrobił? Tego nie wiedziała.
- Ponieważ nie chciałem jej urazić i tłumaczyć się, dlaczego w takim razie nie jesteśmy parą? Ajummy potrafią być czasami bardzo wścibskie, i wszystkowiedzące. Ktoś mógłby jeszcze zwrócić na nas uwagę i mnie rozpoznać. - westchnął z widocznym zakłopotaniem na twarzy.
- A tak, to ona myśli, że jesteśmy parą, nie zrobił się żaden szum. No i będziemy teraz mieli, takie same czapki, jak na typowe koreańskie pary przystało. - Ola, słuchając słów Taemina, patrzyła na niego niczym ciele na malowane wrota, chyba nic już z tego nie rozumiejąc. - Nikt się nie skapnie, że mogę być gwiazdą i każdy weźmie nas za zwykłą parę, która udała się do zoo. - dodał z szerokim uśmiechem, naciskając na łapki czapki, przez co uszy od niej, zaczęły poruszać się na boki. Blondynka w dalszym ciągu słuchała szatyna uważnie, nie ukrywając zaskoczenia i niezrozumienia, który widniał na jej twarzy. - Czemu patrzysz na mnie z taką miną? Coś źle powiedziałem? - mężczyzna wyglądał na zakłopotanego.
- Nie, po prostu... Nie wiem, co o tym myśleć i powiedzieć... - blondynka zmarszczyła lekko swój nos, w głowie ponownie kalkulując słowa towarzysza. Wydawała się być naprawdę zagubiona tym wszystkim. Gdy kilka razy wyszła, gdzieś z Onew, nie ukrywali się przed ludźmi, jakoś szczególnie mocno. - Po prostu... Ja uważam inaczej. Nie lubię okłamywać ludzi. Jednak, jeśli uważasz, że zrobiłeś dobrze, to nie mam zamiaru podważać twojej decyzji.
- Rozumiem cię, ale uwierz mi, że siedzę w show biznesie, już wystarczająco długo, aby wiedzieć, jacy ludzie potrafią być. - westchnął, gładząc wierzchem dłoni policzek dziewczyny. Ta zadrżała na ten gest, patrząc prosto w oczy Lee. - Dobra, nie myśl już, o tym i chodźmy zwiedzać dalej. - odparł zadowolony i ruszył przed siebie, w stronę zagrody ze słoniami.
- Co, to niby miało być? - Ola, zapytała siebie samą po polsku i ruszyła za Lee, nie wiedząc, że ktoś ich podgląda.






*








Marta, będąc przebrana za ajummę, śledziła tamtą dwójkę z chytrym uśmieszkiem, bo do tej pory jej nie poznali. Co prawda, na miejsce dojechała sporo później od nich, ale tylko dzięki ubiorowi Oli, była w stanie ich szybko odnaleźć. 
- Ale oni uroczo wyglądają w tych czapkach. Jak prawdziwa para. - westchnęła z rozmarzeniem. - Hmm... Ciekawe czyim pomysłem było, aby kupić takie czapki? Ciekawe, czy Ola, pomyślała, o mnie i też mi taką wzięła? - zapytała siebie samą, po czym zauważyła, że blondynka się rozgląda. Nie chcąc zostać nakrytą, zaczęła się rozglądać dookoła. Widząc murek, zaczęła biec w jego stronę z myślą, aby się tam ukryć i zrobić kolejne zdjęcia. Gdy biegła, patrzyła w stronę Oli i Taemina, obserwując uważnie, czy czasem jej nie widzą. Z tego wszystkiego wpadła na kogoś i upadła na tyłek z cichym jękiem. Jej ciemne okulary przekrzywiły się nieco na nosie, a telefon wypadł jej z dłoni. Na jej szczęście nic się z nim nie stało, bo upadł na trawę. - Prze... - zamarła, widząc obok siebie, dobrze sobie znajomą dziewczynę, która zakładała pośpiesznie okulary na nos. Chociaż, lepszym określeniem byłoby powiedzenie, znajomego. - Key?! - pisnęła przerażona, widząc przed sobą rapera przebranego za dziewczynę. Wręcz od razu zakryła dłońmi swoje usta, mając nadzieje, że nikt jej nie usłyszał. Oboje z Kibumem, byli aktualnie na widoku, przez co istniało zagrożenie, że Ola i Taemin, mogą ich zobaczyć.
- Marta?! - Kibum, odparł z tym samym szokiem, co dziewczyna, mierząc ją niedowierzającym wzrokiem.
- Co ty tu robisz? Jak? Dlaczego w czemu w takim ubraniu?
- Kobieto zwolnij... Zaraz ci wszystko wytłumaczę, ale ty też, to zrobisz. - burknął, zaciągając dziewczynę za murek. Tam kucnął, poprawiając spódniczkę, która wyglądała na nim komicznie. Marta, dopiero teraz zorientowała się, że to szkolny mundurek. Do tego dziewczęcy. Skąd Kibum, go wytrzasnął, idealnie na swój rozmiar, chyba nie miała zamiaru wiedzieć...
- Ok.
- A więc, wpadłem na pomysł, aby pobawić się w szpiega, i zobaczyć, jak tej dwójce idzie. Dlatego jestem tak ubrany. - westchnął z dumnym uśmiechem, wskazując palcem na swój ubiór. Marta, w tym czasie zaczęła mierzyć go wzrokiem, co wywołało u Kim zakłopotanie. W końcu nie wytrzymała i po chwili zaczęła chichotać, zakrywając dłonią swoje usta. I pomyśleć, że Taemin, starał się ukrywać swoją tożsamość, gdy tymczasem Kibum, paradował po zoo, w dziewczęcym mundurku, peruce z kitkami i lekkim makijażem. Jeśli kogoś dzisiejszego dnia przyłapią reporterzy, będzie, to na pewno Kibum. Marta, oczami wyobraźni już widziała te nagłówki - Skandal! Kim Kibum, z Shinee, paradował po zoo w dziewczęcym mundurku! Dlaczego, to robił?!
- Hmm, no powiem ci, że odważnie, przebrać się za uczennicę. Uwierz mi, że wcale nie rzucasz się w oczy... - odpowiedziała z ironią w głosie, krzyżując swoje ręce na piersi, gdy również kucała, obok mężczyzny. Przysłowiowy słowiański przykuć, dawał radę w jej wykonaniu, w tych seksowych leginsach w panterkę. Gdy tylko pomyślała, o tym, jak to może wyglądać, od razu poprawiła swoją pozycje, robiąc normalne kucnięcie, ze złączonymi ze sobą kolanami.
- A myślisz, że ty się nie rzucasz? Sami starsi mężczyźni patrzą się na ciebie, jak na dobry kąsek. A starsze ajummy, z zazdrością. Nie miałaś innego pomysłu na przebranie, tylko to na seksowną ajummę?
- Zazdrosny się zrobiłeś, czy jak, że tak marudzisz? Jak powiedziałeś, jestem seksowną, siedemdziesięciopięcioletnią ajummą. - odparła, chichocząc w końcu z tego. - Poza tym, za tobą też się oglądają. Spójrz na tych chłopaków obok. - odpowiedziała, kiwając głową w bok, na przechodzącą grupkę nastolatków, na co Kim przekręcił oczami, zmieniając temat.
- Czyli ogólnie wychodzi na to, że oboje wpadliśmy na pomysł, aby ich śledzić. - zaśmiał się, zakrywając usta dłonią, jak robiły, to Koreanki.
- Chociaż w czymś jesteśmy zgodni. - brunetka wytknęła w stronę rapera język, ignorując jego pobłażliwe spojrzenie. - Widziałeś? Nawet kupili sobie takie same czapki. Ciekawe, kto to...
- Chowaj się! - Kim wtrącił się w jej zdanie, dłonią zniżając jej głowę w dół.
- Czemu zniżyłeś moją głowę i nadal ją trzymasz?! - burknęła lekko zirytowana Polka.
- Ponieważ Ola, zaczęła patrzeć się dziwnie w naszą stronę. - westchnął i dopiero teraz przyjrzał się charakteryzacji Polki, którą miała na twarzy. - Jeśli będziesz faktycznie tak wyglądać na starość, jak teraz, to ci powiem... Naprawdę będziesz seksowną staruszką. - Kim poruszył sugestywnie brwiami, a jego kąciki ust drgnęły tajemniczo ku górze. Marta, nie wiedziała, czy mówił, to pół żartem, czyt serio? Niewiele myśląc, lekko zdzieliła go dłonią w ramię.
- Bardzo śmieszne...
- Ej! To było szczere z mojej strony, więc doceń ten komplement! - czarnooki burczał z niezadowoleniem. Chciało mu się śmiać na samą myśl, jak absurdalnie oboje musieli teraz wyglądać, kucając naprzeciwko siebie, niczym raperzy w teledyskach. - Chodź, ukryjemy się gdzieś indziej... - Kibum, pociągnął za sobą brunetkę, aby schować się z nią w innym miejscu.
- Zwolnij, bo jeśli patrzą, to wyda im się, to dziwne, że mnie tak ciągniesz! - Marta, marudziła do przebranego mężczyzny, starając się ignorować te ciekawskie i również rozzłoszczone spojrzenia innych osób. No bo, jak młoda dziewczyna, mogła tak ciągnąć za sobą ajummę? No jak?!







*







Ola oglądając słonie, czuła na sobie czyjś wzrok. Tchnięta dziwnym przeczuciem, zaczęła się rozglądać. Nagle jej wzrok przykuł nieduży murek, a bardziej chowającą się za nim jakąś ajummę i młodą dziewczynę. Zdziwiła się, gdy dziewczyna wyglądająca na przerośniętą uczennicę, nagle zniżyła głowę starszej kobiety, w tym czasie chowając swoją. To było co najmniej podejrzane. Czyżby, byli to jacyś paparazzi? Z takiej odległości, niewiele była w stanie dojrzeć, nawet posiadając soczewki korekcyjne.
- Hmm dziwne... - odparła ze skupioną miną, na co Taemin, odwrócił się w jej kierunku. Następnie przeniósł wzrok w stronę, w którą wpatrywała się uważnie Ola. Widząc stojący nieduży murek, zmarszczył nieco swoje czoło.
- Co dziwne?
- Czy starsze kobiety i ich wnuczki, zawsze zachowują się tu tak dziwnie?
- W sensie?
- No na przykład, chowając się i podglądając kogoś? - Taemin, spojrzał się na nią pytająco i gdy już miał się odezwać, wtedy oboje zauważyli, jak młoda dziewczyna ciągnie za sobą starszą ajummę
- Omo! Co za niewychowana dziewczyna!
- No właśnie! Tak ciągnąć swoją babcię? Karygodne! - stwierdziła oburzona blondynka. Nagle coś zwróciło jej uwagę. Dosłownie mały szczegół. To było nieco dziwne, ale starsza kobieta miała na nogach czarne trampki na platformie, ze złotymi sznurówkami, zamiast zwykłych babcinych sandałów. Jak zwykły nosić tutejsze ajummy.
Ola, zmarszczyła nieco nos, bowiem czuła całą sobą, że skądś kojarzyła te buty. Jednak, nie mogła sobie przypomnieć, skąd?
- Od kiedy starsi ludzie, noszą takie ekstrawaganckie trampki?
- Nie mam pojęcia, ale ajummy lubią czasami zaszaleć ze swoim ubiorem. - szatyn zaśmiał się wesoło, widząc ciągle tą podejrzliwą minę na twarzy Polki.
- Może, to głupio zabrzmi, ale skądś je kojarzę...
- Trampki, czy kobiety?
- Trampki. Jednak... W sumie te kobiety miały, jakieś takie znajome twarze... - Ola, westchnęła, znowu parząc się w stronę, w którą pobiegła tamta dwójka. Jednak, nikogo już tam nie było widać, prócz przechadzających się Koreańczyków. Mimo wszystko, zielonooka zaczęła kalkulować sobie wszystko w głowie. Nawet ten daszek i leginsy w panterkę, były jakieś takie... Znajome.
- Dajmy sobie z tym spokój. - Taemin, chwycił delikatnie dłoń dziewczyny, splatając ją ze swoją dłonią. Gdy dziewczyna spojrzała na niego z zaskoczeniem, uśmiechnął się do niej czule.
- Chodź pokażę Ci pandy. Są naprawdę słodkie i urocze.  - odparł i widząc, jak dziewczyna nadal patrzy się w tamtą stronę, delikatnie pociągnął ją za sobą, ani myśląc, aby puścić jej dłoń.







*









Ludzie patrzyli się dziwnie na brunetkę i blondyna, który ciągnął ją za sobą pośpiesznie. Oboje słyszeli niezbyt miłe szepty ludzi, że jak taka młoda dama, może ciągnąć starszą kobietę? Nawet kilka osób było nieco zniesmaczonych tym, że Kibum, paradował w stroju uczennicy, będąc przecież mężczyzną. No i te pełne gniewu spojrzenia... W Japonii może i by, to przeszło, ale tu...? Nie każdy, to pochlebiał. Chyba, że chodziło, o variety show, to było co innego.
Marta, czuła ogromne zażenowanie, jakie zgotował jej Key. Oboje pędzili tak szybko, że raczej niemożliwym było, aby ktoś uwierzył w fakt, że jest starszą kobietą, na jaką się kreowała. No, bo która ajumma, tak szybko chodziła, lub biegała? Żadna!
W końcu nadszedł koniec morderczego biegu, gdy Marta i Kibum, schowali się za budką z napojami. Oboje dyszeli nierównomiernie, starając się wyrównać oddech. No i nie wypluć przy okazji płuc. Bynajmniej brunetka, bowiem Kim wydawał się być w dobrej formie. Cóż się dziwić? Gdyby Marta, miała prawie codziennie tak mordercze treningi, pewnie sama by szczyciła się formą życia. A, że była z lekka typem kanapowca, to... No właśnie, nie miała rewelacyjnej kondycji. Do dziś się zastanawiała, gdzie podział się jej zapał do ćwiczeń, jaki miała, chodząc do szkoły?
- Jeszcze jeden taki bieg, a będziecie musieli z Olą, mnie pochować. - Marta, chwyciła się za lewą piers, czując mocno dudniące serce. Jej kondycja miała wiele do życzenia i zaczęła rozważać powrót do biegania. Nagle zamarła, wstrzymując na chwilę oddech. Przy kolejnych wybiegach, ujrzała blondynkę i szatyna, wesoło ze sobą konwersujących. Od razu przyszło jej na myśl, jakim cudem, ponownie na nich natrafili? Przecież pobiegli w przeciwną stronę! Chyba, że... Kibum, zrobił z nią koło? Tak, to brzmiało bardzo wiarygodnie.
To też nie było tak, że Kibum i Marta, unikali tamtą dwójkę. Co to, to nie! Po prostu musieli uważać, aby nie zostać przez nich przyłapanym. Oli, prawie się, to udało.
- Cholera, myślałem, że ich zgubiliśmy. - Kim, mruknął pod nosem, kładąc dłonie na biodrach, niczym obrażona kobieta, co wywołało rozbawiony uśmiech, na twarzy brunetki. Nie umknęło, to blondynowi, groźnie mrużącemu swoje powieki. - Znowu się ze mnie śmiejesz? - popatrzył na nią z poważną miną.
- Nie, po prostu wyglądasz uroczo, w tych wysoko związanych końskich ogonach i tej sukience. Cycki też masz prawdziwe? - brunetka zapytała z rozbawieniem, kierując swoje dłonie w kierunku torsu Key. Ten, wręcz od razu złapał ją za nadgarstki, patrząc się prosto w jej jasne oczy, które pod wpływem słońca, przybrały nietuzinkowy odcień. Ani nie były one typowo zielone, ani niebieskie.
- Czemu twoje oczy, nagle zmieniły kolor? - zapytał ze zmarszczonym nosem, uważnie przyglądając się tęczówkom Polki. Był oniemiały ich kolorem, ponieważ nie było codziennością, spotkać obcokrajowca, o tak wyjątkowych oczach. U Marty, ten kolor zmieniał się w zależności, od światła. U Oli, było podobnie. Też ciężko było zgadnąć jej kolor tęczówek, bowiem mimo, iż mówiła, że ma je ciemnozielone, to często wydawały się tak ciemne, że prawie czarne. Może dlatego, że przez soczewki korekcyjne, jej źrenice wydawały się być większe, niż normalnie? - zielonooka po jego słowach rozejrzała się na boki, dodając dramaturgi całej sytuacji. Następnie gestem dłoni, zachęciła blondyna, aby się do niej bardziej przybliżył. Gdy ten już, to zrobił, zaczęła szeptać mu udo ucha...
- To bardzo ważne, co ci teraz powiem, ale... Nie jestem człowiekiem, tylko... Nieziemską istotą.
- Co?!
- Żart! - brunetka zaczęła się śmiać, starając się nie robić tego zbyt głośno. - Moje oczy nie zmieniły koloru. To taki efekt, zależny od światła, ponieważ mam je zielono-niebieskie. - odpowiedziała z cwanym uśmiechem, bowiem zawsze czuła dumę, że ma tak wyjątkowy kolor tęczówek. Ale najbardziej cieszył ją fakt, że nabrała Kibuma.
- Bardzo śmieszne... - Kim wykrzywił usta w niezadowoleniu, robiąc to w ostentacyjny sposób. - Ekhem, a tak ogólnie, to masz wyjątkowe te oczy. Nawet mi, aktualnie jest ciężko określić, jaki kolor posiadają. Faktycznie, jest niby odcień zieleni, ale też i niebieskiego. Widzę też taką żółtą otoczkę dookoła źrenicy. - odparł, przełykając głośno ślinę, gdy zapatrzył się zbyt długo, niż wypadało. Oboje zaczęli przybliżać swoje twarze do siebie. Na szczęście Kibum, zreflektował się w idealnym momencie, odsuwając się od brunetki. Pośpiesznie przeniósł wzrok na Olę i Taemina, bowiem oczy dziewczyny, wydawały mu się zbyt hipnotyzujące.
Serce Kim Kibuma, lubi to...
- Spójrz. - wskazał palcem przed siebie. Marta, odsunęła się od mężczyzny, aby spojrzeć we wskazywaną przez niego stronę.
- O! Przytuliła go! Mmm, jakie to urocze! - brunetka westchnęła z rozczuleniem, gdy jej oczy wręcz błyszczały z radością na widok, jaki rozgrywał się przed jej oczyma. - Muszę zrobić im zdjęcie. - szybko wyjęła telefon i zamarła z nim w dłoni, gdy Taemin, również odwzajemnił uścisk Oli.
- Ciekawe dlaczego go przytuliła? - Kibum, stanął od razu za brunetką, opierając się dłońmi, o jej barki. Przewyższał ją, o ponad głowę, więc nie miał problemu, aby widzieć scenę, jaka rozgrywała się kilka metrów od nich.
- Nie za wygodnie ci wnusiu? - odparła z ironią, zmieniając przy tym głos, aby brzmiał bardziej na ten starszej kobiety. Kim od razu się od niej odsunął, przekręcając przy przy tym oczyma.
- Oj przepraszam babciu. - odpowiedział jej, równie zmiennym głosem, co ich niezmiernie rozbawiło.
- Czemu ich tak bawi dotykanie policzków? - brunetka zapytała nagle, marszcząc lekko swoje powieki. Odwróciła się i zaczęła szturchać palcem wskazującym policzek Keya.
- Ej co ty robisz? - piosenkarz odsunął się do tyłu, patrząc na towarzyszkę, jak na jakąś wariatkę.
- Hmm, tylko u nich, wydawało się, to być śmieszne. - westchnęła, po czym odwróciła się tyłem do blondyna, aby dalej przyglądać się Oli i Taeminowi. 
- Aish! Co za dziwna kobieta z ciebie. - fuknął, krzyżując ręce na piersi, jak na divę przystało. 
- Sam jesteś dziwny...
- Ja dziwny? No przepraszam bardzo! Kto niby miał tak świetny pomysł, aby całować mnie w usta na waszej domówce? To dopiero było dziwne! - odparł marudnym tonem, przez co Marta, gwałtownie odwróciła się w jego stronę, patrząc na niego z zaskoczoną miną. Zabolały ją jego słowa i to dość mocno. Myślała, że jej stosunki z Kibumem, nieco się ociepliły, ale jak widać, mocno się myliła. Kim Kibum, widocznie miał mocno zakorzenioną osobowość dupka.
- Co przed chwilą powiedziałeś?
- To co słyszałaś. - Kim odwrócił niedbale głowę na bok, wzruszając przy tym bezwiednie ramionami.
- Co za pieprzony dupek z ciebie! Jak miałeś z tym problem, że cię pocałowałam, to trzeba było mnie odepchnąć, a nie pogłębiać pocałunek! - zielonooka odpowiedziała ze złością i już chciała iść, lecz blondyn złapał ją za nadgarstek, uniemożliwiając jej tym kolejny krok. Wręcz z gniewem wypisanym na twarzy, spojrzała się na swoją rękę, a następnie na poważną minę blondyna. Serce bolało ją z każdą chwilą coraz, to bardziej. Miała ochotę, albo zapaść się pod ziemię, albo rozpłynąć w powietrzu. - Puść mnie...
- Nie, bo obrażasz się, o pierdoły.
- Pierdoły?! - Marta, prychnęła kpiąco, nie dowierzając coraz bardziej, w słowa mężczyzny. - Wiesz co? Czasami cię nie rozumiem. I... Wcześniej, to nie była prośba, a...
- Rozkaz? - czarnooki zakpił, uśmiechając się pod nosem. Jednym ruchem przyciągnął do siebie niską brunetkę, uśmiechając się szelmowsko. Zapewne scena, jaka się między nimi odgrywała, musiała z innej perspektywy wyglądać komicznie. Uczennica, zalecająca się do biednej ajummy. Dosłownie szok i niedowierzanie, musiał spotkać tych biednych ludzi, mijających ich w zoo. - Nie możesz mi rozkazywać.
- Nie? Ale mogę zrobić, to... - Polka nie dając za wygraną, ugryzła Koreańczyka w dłoń. Co prawda, nie odgryzła mu kawałka dłoni, ale raper i tak wrzasnął, puszczając dziewczynę. Patrząc się z niedowierzaniem, na biegnącą przed siebie brunetkę, wypluwał prawie z buzi niecenzuralną wiązankę słów. Nie mógł, w to uwierzyć, że zrobiła coś takiego i zostawiła go samego! 
- Co za wariatka! - burknął zły, patrząc się z grymasem, na ślad po ugryzieniu.









*









Ola, nie mogła w to uwierzyć, że jej bias bez skrępowania trzyma ją za rękę, ciągnąc za sobą w kolejne miejsce. Przecież, jeśli będą nieuważni, mogą tym przypłacić skandalem. Zwłaszcza Lee. Jednak ten najwidoczniej się tym nie przejmował, idąc przed siebie z szerokim uśmiechem, który jej posyłał co kilka chwil. Ola, automatycznie zsunęła swoją czapkę na czoło, rozglądając się uważnie dookoła, czy nie ma nikogo podejrzanego w pobliżu. Nie chciała nagle nabyć sławy, przez taki przypadek. Do tego czuła dziwny niepokój, przez tę dziwną uczennicę i ajummę, które zachowywały się tak, jakby ich śledziły. W inny przypadek spotkania ich, nie była w stanie uwierzyć. Jej zdaniem, było zbyt dużo zbiegów okoliczności, spotykając ich.
Westchnęła cicho, gdy zatrzymali się przy wybiegu z zebrami i żyrafami. Wtedy Lee puścił jej dłoń, wskazując jej coś przed sobą. Były, to dwie zebry, podgryzające się w formie walki, o dominację. Rzecz jasna robiły, to w delikatny sposób.
- Taemin? - Ola, zaczęła nagle, spoglądając na ucieszonego towarzysza.
- Hmm?
- Bo ja chciałabym ci bardzo podziękować, za prezent urodzinowy.
- Za prezent urodzinowy? - odparł zaskoczony, marszcząc lekko swój nos. Jego usta mimo to, nadal delikatnie się uśmiechały. - Ale przecież... Nie dostałaś go, tylko ode mnie. No i już nam podziękowałaś, więc... Dlaczego dziękujesz mi ponownie? - szatyn uśmiechnął się do niej delikatnie, uważnie się jej przyglądając. 
- Owszem, ale dowiedziałam się, że to był twój pomysł i jestem ci z tego powodu bardzo wdzięczna. Dzięki tobie, cukiernia tętni życiem. - blondynka wysłała wdzięczny uśmiech, w stronę bruneta. Po chwili namysłu, wtuliła się w niego mocno, co go bardzo zaskoczyło. Przez chwilę stał lekko oszołomiony, w końcu odwzajemniając gest.
- Nie ma za co. Cieszę się, że mój pomysł był trafiony. - blondynka odsunęła się po jego słowach, nieśmiało się uśmiechając. Czując ciepło na policzkach, już wiedziała, że na bank się zarumieniły. - Znowu, to zrobiłaś. - tajemniczy uśmiech wstąpił na usta tancerza.
- Co niby?
- Zarumieniłaś się. - zaśmiał się wesoło. - Ej, zrób dla mnie aegyo.
- Jesteś tego pewien? To będzie bardzo urocze aegyo, więc nie ponoszę odpowiedzialności. - zielonooka odpowiedziała z cwanym uśmiechem, po czym pokazała mu to, o co poprosił. Blondynka miała rację, to było bardzo uroczy gest, dlatego też serce szatyna, radowało się na ten widok. - A nie mówiłam! Aż się zarumieniłeś! - odparła rozbawiona, dotykając palcem jego lekko różowych policzków.
- Co?! Nie prawda! - bronił się, po chwili próbując z rozbarwieniem zakrywać dłońmi swoje policzki.
- Dobra, już nie będę tego robiła.
- Na pewno? - zapytał nieufnie, gdy nadal chował pod dłońmi swoje ''drogocenne'' policzki.
- Na pewno. - Ola, zaśmiała się, czując dreszczyk radości że swojego żartu. - Chodźmy coś zjeść, bo zgłodniałam.
- Jestem za, bo ja też. - odparł zadowolony. Gdy szli w stronę budki z jedzeniem, zauważyli biegnącą starszą kobietę. Oboje spojrzeli się na siebie ze zdziwieniem, bowiem byli pod ogromnym wrażeniem, w jakiej formie była.
- Ej, to znowu ona!
- Skąd wiesz?
- Ma czarne trampki na platformie i złote sznurki. O legginsach w panterkę, nawet nie wspominam. - blondynka westchnęła rozbawiona. Coś cały czas jej nie pasowało w tej kobiecie. Nawet przeszło jej przez myśl, że może, to być Marta. Jednak od razu odrzuciła ten pomysł. - Zaraz wracam. - zdążyła, to powiedzieć do Taemina, i zaczęła biec za ajummą, krzycząc do niej, aby się zatrzymała. Kobieta zerknęła za siebie przestraszona i przyspieszyła biegu, zaczynając biec nienaturalnie szybko, jak na swój wiek, znikając gdzieś w tłumie. Blondynka próbowała ją dogonić, jednak to zdało się na nic. To było bardzo dziwne. Dlaczego, ta ajumma, gdy ją usłyszała i dojrzała, zaczęła przed nią uciekać? I, to w tak szybki sposób?! To było, wręcz niemożliwe, jak na kobietę w takim wieku! Blondynka zaczęła mieć podejrzenia, że mogła, to być jednak fanka. Może rozpoznała Lee Taemina, i dlatego ich śledziła? Ale... W takich ciuchach? Prędzej pasowało jej, to pod paparazzi, ale skąd oni by wiedzieli, że Taemin, akurat dziś przyjdzie do zoo? Do tego z nią? Pozostawała jeszcze kwestia, z tą dziwnie wyrośniętą uczennicą, która również była podejrzana i najwidoczniej znała się z tą dziwną ajummą, skoro przebywali do niedawna razem.
Ola, zatrzymała się, próbując wyrównać oddech, gdy nie udało się jej już zlokalizować podejrzanej ajummy. W tym czasie Lee ją dogonił, stając obok. Był również zdyszany, a jego mina wyrażała pełne zdziwienie.
- Czemu za nią pobiegłaś?
- Taemin, lepiej stąd chodźmy, bo to jest podejrzane.
- Ale co?
- No ta ajumma i dziwnie przerośnięta uczennica. Może, to paparazzi? - Ola, wskazała dłonią tłum ludzi. Teraz wręcz każdy wydawał się jej podejrzany.
- Nie sądzę. Oni lubią wyłaniać się z zaskoczenia i bez przebierania się. - Lee, westchnął cicho, próbując wypatrzeć osobę, którą wcześniej goniła Ola. Gdy nikogo nie widział, spojrzał się w stronę blondynki, uśmiechając się pokrzepiająco. Niewiele myśląc, ujął jej dłonie w te swoje, przyciągając do siebie, aby następnie wtulić ją ostrożnie w siebie.
- Chciał tym gestem podnieść ją na duchu, bowiem czuł się nieco winien tego strachu w jej oczach. Nie chciał, aby myślała, że może mieć przez nią problemy, gdyby ktoś nakrył ich razem.
- Tak myślisz? - westchnęła cicho, unosząc głowę do góry, aby spojrzeć w troskliwe spojrzenie czarnych oczu. - Nie chcę, abyś później miał przeze mnie kłopoty. - Ola, naprawdę zaczynała mieć coraz większe obawy, co tylko utwierdziło Lee w jego podejrzeniach. Piosenkarz spojrzał na nią uważnie, a następnie rozejrzał się dookoła. Ludzi zrobiło się, jakoś tak mniej, co go poniekąd ucieszyło. Nie widząc, więc żadnego zagrożenia, ujął palcami podbródek Polki, unosząc delikatnie jej twarz w górę. Chciał tym sprawić, aby skierowała swój smutny wzrok na niego.
- Zamiast się martwić, ciesz się naszą wspólną wycieczką i bliskością, ok? - uśmiechał się szeroko, na co dziewczyna zareagowała skinieniem głowy.
Po dwugodzinnej przechadzce po zoo, Ola i Taemin, byli strasznie zmęczeni i głodni. Gdy już wracali autem do domu, zjechali do przydrożnego baru, znajdującego się niedaleko rzeki Han. Na szczęście nikogo tam nie było, więc zamówili wołowinę z warzywami i ryżem, dodatkowo do picia biorąc po wodzie z miętą i cytryną.
- Ale jestem głodny. - Lee westchnął, wsuwając między usta trochę ryżu i gorącej wołowiny. Pochuchał, gdy ta okazała się być zbyt gorąca, do przegryzienia jej. Lee wydawał się Oli, taki normalny, zwyczajny. Jak gdyby nie był aktualnie sławną gwiazdą kpopu, a zwykłym szarym człowiekiem, pracującym na co dzień w biurze, lub innym zawodzie. To było coś niesamowitego dla Oli, że Lee nie zachowywał się wiele inaczej przed kamerami, co na żywo. No pomijając pewne sytuacje, w których nieraz przeklinał, lub był bardziej stanowczy, niż przesłodki... Ale, to tyczyło się również reszty grupy.
 - Ja też. Strasznie wymęczyło mnie, to chodzenie po zoo. Mimo to, było bardzo fajnie i zabawnie. - odparła radośnie, próbując w międzyczasie złapać pałeczkami wołowinę. Gdy jej się udało, podmuchała na mięso, w końcu wsuwając je między usta. W trakcie jedzenia, myślała nad czymś intensywnie, co zwróciło uwagę Taemina.
- O czym tak myślisz? - zapytał, na co dziewczyna wybiła się z rozmyśleń, unosząc wzrok z jedzenia, na wpatrujące się w nią intensywnie hebanowe tęczówki Koreańczyka.
- Co?
- Przed chwilą byłaś strasznie zamyślona, coś się stało?
- Nie. - zamilkła na kilka sekund, w końcu kontynuując dalej. - W sumie, to tak...
- Coś poważnego? Macie jakieś kłopoty?
- Nie... - Ola, pokręciła przecząco głową. - Po prostu nie wiem, co robić... Marta, ma dwudziestego siódmego lipca urodziny, a to już za parę dni. A ja... Nie dość, że nie dam rady zrobić dla niej tortu, bo mam dużo zamówień, to też prawdopodobnie, nie spędzę z nią tego dnia.
- Dlaczego?
- Mam jednodniowe warsztaty cukiernicze, które będą trwać, od rana do wieczora. Nie wiem, jak jej, to powiedzieć, bo znając ją, będzie trochę zła i smutna z tego powodu. Nawet jeśli będzie udawała i powtarzała, że nic się nie stało.
- To może ja pogadam z chłopakami i zrobimy jej przyjęcie urodzinowe? Wydaje mi się, że mamy wtedy wolne.
- To byłoby miłe z waszej strony, ale ona i tak nadal czułaby zapewne niedosyt, bo strasznie jest do mnie przywiązana. Rozumiesz? W środku byłaby smutna, mimo iż śmiałaby się z wami.
- Wiesz, jednak nie macie tutaj rodziny, prócz samych siebie. Poza tym widać u was tę wyjątkową więź. 
- To fakt. Czasami się kłócimy, ale również naprawdę czuje, jaka jest między nami silna więź.
- To dobrze. W tych czasach trudno znaleźć prawdziwego przyjaciela od serca.
- Masz rację.
- Także spokojnie Ola. - ujął swoją dłonią policzek blondynki, nie spuszczając z niej wzroku. - Coś wymyślimy z chłopakami, aby Marta, miło spędziła swój dzień. - szatyn puścił do niej oczko, wywołując u niej szybszej bicie serca.







*






Marta, wpadła do domu, niczym przeciąg, o mało co nie trzaskając za sobą drzwiami. Była zła na Kibuma, zdając sobie coraz, to bardzie sprawę, że ten dupek raczej nigdy się nie zmieni. W tym momencie nawet nie powinna mieć nadziei na jakikolwiek związek z tym człowiekiem, jeśli chciała żyć ze spokojną głową. Myślała, że już będzie ok, ale jednak się myliła, a jej głupie serce zawiodło po raz kolejny na linii. Czy ona naprawdę musiała zakochiwać się w samych dupkach? Jej pierwszy chłopak też taki był. Bawił się jej uczuciami, zmieniając zdanie niczym chorągiewka na wietrze.
Marta, ze złością zdjęła z siebie całe przebranie, chowając je na dno szafy tak, aby blondynka czasem go nie znalazła. Nawet jeśli kiedyś się jej, to uda, to prawdopodobnie nie będzie już, o tym pamiętała. Następnie zrobiła kolację, czekając z nią dość długo na przyjaciółkę. W końcu sama zjadła swoją porcję, przy serialu, tę Oli, odkładając do lodówki. Gdy zrobiło się już bardzo późno, zaczęła się nieco niepokoić. Postanowiła więc, że zadzwoni do dziewczyny, lecz ta standardowo nie odbierała telefonu. Po pięciu minutach zielonooka powtórzyła czynność, mając nadzieję, że tym razem się uda.
- Znowu? Na co jej ten telefon, skoro nie odbiera?! - burknęła niezadowolona, zerkając na zegarek widzący na ścianie, przy drzwiach do pokoi. Aktualnie wskazywał on dwudziestą pierwszą trzydzieści. Polka martwiąc się coraz, to bardziej, postanowiła zadzwonić do Taemina. - On też?! Ja się pytam, na co im te cholerne telefony, skoro ich nie odbierają?! Ciekawe, czym ta dwójka jest teraz tak zajęta, że nie mają czasu się odezwać?! - mruczała dalej ze złością. Nagle spoważniała, gdy przeszło jej przez myśl, że może aktualnie uprawiają seks w jakimś hotelu? Szybko jednak pozbyła się tej myśli, wiedząc bardzo dobrze, że Ola, nigdy by na to nie poszła. Prędzej, to ona odwaliłaby coś takiego, niż jej młodsza przyjaciółka.
Marta, włączyła Netflixa, a po kilku minutach oglądania jakiegoś serialu, jej powieki zaczęły robić się ciężkie, a głowa już sama powoli kiwała się na boki.
- Kurde, ale zmęczyło mnie te dzisiejsze bawienie się w szpiega... - ziewnęła, klepiąc się lekko po twarzy, aby trochę się rozbudzić. Nagle pod wpływem wspomnieć, przypomniała sobie więcej, niż powinna. Wykrzywiła usta z niezadowoleniem, zakrywając dłonią twarz. - Boże... Co mi przyszło do głowy, aby całować się z Kibumem? I to dwa razy! Oszalałam. Ja naprawdę oszalałam... Boże, ja już więcej nie piję... - odparła z zażenowaniem, wtulając się do dużej poduszki, leżącej w narożniku sofy. - Jeszcze, aby tego było mało, jestem w nim ślepo zakochana. Idiotka ze mnie. Ola, ma rację... Powinnam znaleźć sobie kogoś, kto nie będzie się bawił moimi uczuciami, a szczerze pokocha mnie taką, jaka jestem. - brunetka pociągnęła cicho nosem, gdy kilka łez spłynęło po jej policzku. - Ola, gdzie jesteś? Martwię się... - szepnęła, pisząc do przyjaciółki kolejną wiadomość. Jeśli coś jej się stanie, to Lee Taemin, ma przesrane...







*






 
Taemin, wraz z Olą, powoli zbliżali się samochodem do cukierni. Od jakiegoś czasu, jechali w milczeniu. Jednak żadne z nich nie czuło z tego powodu pewnego rodzaju presji, aby czym prędzej rozpocząć nową rozmowę. Wiedzieli bardzo dobrze, że  jedno i drugie, było już nieco padnięte, po tak intensywnym dniu.
Gdy wyszli z samochodu, podeszli wolnym korkiem pod same drzwi lokalu. Ola, odwróciła się w stronę Taemina, patrząc uważnie na jego delikatną urodę. Mimo, tego, gdy stał tak przed nią z rękoma w kieszeni, zsuniętą na brodę maseczką i czujnym spojrzeniem, poczuła dreszczyk podniecenia. Wydawał się jej teraz bardzo męski i niebezpieczny. Taemin, którego media kreowały na tego uroczego, właśnie przepadł. Teraz stała przed nią zupełnie inna wersja Lee. Bardziej dominująca, nawet gdy jego oczy aktualnie patrzyły na nią z ciepłem i troską.
- Dziękuję ci jeszcze raz, za ten świetny dzień. - Ola, uśmiechnęła się delikatnie, czując szybsze bicie serca, gdy mężczyzna przysunął się do niej bliżej.
- Ja również, bo także świetnie się bawiłem. Musimy, to kiedyś powtórzyć. - odparł i przytulił do siebie dziewczynę. Czując, że odwzajemniła jego gest, uśmiechnął się pod nosem z zadowoleniem. Nie miał pojęcia, że w tym samym momencie, oboje zaczęli mieć nadzieje, iż ta relacja niedługo będzie czymś więcej, niż tylko zwykłą przyjaźnią.
- Jestem za.
- No, to na razie i dobranoc. - odparł z uśmiechem, powoli cofając się do tyłu.
- Nawzajem i daj znać, jak będziesz już w mieszkaniu. - doprała, machając mu ręką na pożegnanie, gdy on w tym czasie kiwał jej potakująco głową. W końcu odwrócił się i ruszył w stronę auta. - Taemin?! - Ola, krzyknęła nagle, podbiegając do niego, gdy ten otwierał już drzwi samochodu, od strony kierowcy.
- Hmm?
- Mogę cię jeszcze raz przytulić na pożegnanie? - zapytała niepewnie, lekko się uśmiechając. Lee wpatrywał się w nią z zaskoczoną miną, co u blondynki spowodowało lekkie zaniepokojenie. Przecież chwilę temu sam ją przytulił, więc dlaczego patrzył się na nią, niczym ciele na malowane wrota?
- Pewnie. - odparł z czułym uśmiechem, widząc jej zakłopotanie. Ta nawet nie wiedziała kiedy, a już ponownie wtulała się w piosenkarza, czując ponownie woń jego perfum. Czuła również, jak sam delikatnie ją obejmuje, wtulając swoją twarz w jej blond włosy. Miała nadzieję, że nie poczuł tego, jak drży w jego ramionach. Jej serce do tego waliło tak mocno, że czuła jego bicie w całym swoim ciele. Poczuła jednak też coś jeszcze. Bicie innego serca. Jej kąciki ust uniosły się mimowolnie do góry, dając jej nadzieję. Cieszyła się niemiłosiernie, że serce Lee czuje, to samo, co jej.
Gdy Polka chciała się odsunąć od Taemina, aby na niego spojrzeć, ten nie pozwolił jej na to. Po prostu wtulił ją w siebie bardziej, odwracając twarz w stronę jej ucha. Kilka blond kosmyków połaskotało go wtedy po nosie, ale zignorował to.
- Proszę, zostańmy tak jeszcze przez chwilę, skoro sama chciałaś ponownie się przytulić. - blondynka słysząc te wyszeptane przez Lee słowa, zrobiła zaskoczoną minę, pozwalając się dalej obejmować. W sumie dookoła panował już zmrok, więc szanse, że ktoś ich przyłapie były, o wiele mniejsze, niżeli działoby się, to wszystko w ciągu dnia.
- Taemin... Ja, bardzo cię lubię. - szepnęła w jego szyję, przez co mężczyzna odsunął się powoli od niej. Jego wyraz twarzy wydawał się być zaskoczony jej słowami. Czarne tęczówki uważnie jej się przyglądały, wprawiając jej serce w szybsze bicie. Dziewczyna nie wiedziała, czy ma to odbierać, pozytywnie, czy negatywnie.
- Um, ja... - zaczął piosenkarz, rozchylając i zamykając swoje usta, jakby nie wiedział, co ma powiedzieć.
Ola, od razu pomyślała, że szatyn zastanawia się, jak w miły sposób wyjaśnić jej, że nie jest nią zainteresowany w romantyczny sposób. Serce nadal biło jej mocno i szybko, ale tym razem nie było, to miłe uczucie. Zwiesiła swoją głowę, gdy tylko poczuła mokrą powłokę na oczach. Było jej przykro.
- Um, zaskoczyłam cię tym, prawda? Po prostu zapomnij, co powiedziałam i nic mi nie odpowiadaj. Dzięki jeszcze raz za miło spędzony dzień. Trzymaj się. - podniosła hardo głowę do góry, uśmiechając się nieco z wymuszeniem do Lee. Następnie pokiwała w jego stronę ręką, w geście pożegnania, odwracając się do niego plecami. Szybkim krokiem skierowała się w stronę drzwi, starając się nie pozwolić oczom, uronić więcej łez. W głowie biła się z myślami, żałując swoich słów. Po co, to powiedziała? Przecież nie umawiali się nie wiadomo, jak długo, aby teraz mówiła mu, że go lubi! Chciała być z nim po prostu szczera, aby wiedzieć na czym stoją w ich relacji. Ok, to było w porządku. Jednak niczego się nie dowiedziała, tworząc sobie spekulacje w głowie, iż Lee chciał ją właśnie odrzucić.
- Ola, poczekaj, to nie tak... - dziewczyna usłyszała za sobą głos szatyna, po chwili czując jego dłoń na swoim nadgarstku. Gdy została przez niego odwrócona, jej oczom ukazała się jego poważna mina.
W tym akurat momencie, jedna łza spłynęła po jej policzku, co nie umknęło uwadze Taemina. Westchnął cicho na ten widok, przymykając na chwilę powieki. Następnie ujął dłońmi policzki blondynki, wpatrując się intensywnie w jej szklisty wzrok. 
- Ola, źle to zrozumiałaś. To nie tak, że cię odrzucam, bo mi się nie podobasz, czy mam jakikolwiek inny powód tego... - otarł kciukiem mokre ślady łez z policzków Oli, lustrując ze smutnym wzrokiem jej twarz. - Po prostu... Mój świat nie jest tak kolorowy, jak może się wydawać od boku. Nie chcę sprawić, że będziesz cierpiała, przez naszych fanów, czy paparazzi. - tłumaczył jej, jednak Ola, nie do końca rozumiała, dlaczego przez Lee przemawiał strach. Rozumiała jednak kwestię z ich fanami i paparazzi. Taemin, zapewne po prostu był przezorny i chciał uniknąć niepotrzebnych sytuacji. Jednak czuła, że to nie do końca było to. - Też podobasz mi się na swój własny sposób, ale... Nie znamy się tak naprawdę za długo. Po prostu, dajmy sobie jeszcze czas na bliższe poznanie się, ok? - nim dziewczyna zorientowała się, co się dzieje, piosenkarz już składał czuły pocałunek na jej czole, gładząc kciukami policzki.
- Ok uciekam, bo jutro mam z rana wywiad. Ty też odpocznij przed jutrzejszym dniem. Do zobaczenia. - westchnął, po czym odsunął się i udał do samochodu, odjeżdżając nim spod budynku. Ola, patrzyła się jeszcze przez chwilę w stronę odjeżdżającego pojazdu, kalkulując sobie w głowie to, co się właśnie wydarzyło.
W trakcie zdejmowania butów, gdy była już na górze, zauważyła śpiącą brunetkę, wtuloną w dużą poduszkę w narożniku sofy. Blondynka podeszła bliżej i zaczęła się jej uważnie przyglądać, będąc zdziwionym, iż ta jeszcze się nie obudziła. Z reguły Marta, miała bardzo słaby sen, przez co potrafiło ją obudzić wszystko. Nawet latającą nad jej uchem mucha. Tak też powinna była zbudzić się, gdy tylko usłyszała chrzęst zamka w drzwiach.
- Jak ona niewinnie wygląda. - zielonooka zaśmiała się pod nosem. - Co ona takiego dziś robiła, że śpi, jak zabita? To do niej nieprawdopodobne. - westchnęła, próbując obudzić dziewczynę, delikatnie potrząsając jej ramieniem. - Marta, wstawaj.
- C-co? - brunetka zerwała się do pozycji siedzącej, gdy poczuła czyjś dotyk. Zaczęła rozglądać się panicznie na boki, jakby była co najmniej gotowa do jakiejś ucieczki. Dopiero, gdy spojrzała się na stojącą obok Olę, odetchnęła z ulgą. Zguba się znalazła. - O cześć. W końcu wróciłaś... Dzwoniłam, wiesz? - odpowiedziała zaspanym głosem, lekko się przeciągając. Jednak Ola, wyczuła tę nutkę złości w jej głosie.
- Tak, wiem. Miałam oddzwonić, ale zapomniałam.
- Aha, zapomniałaś... Taemin, widocznie też. Aż tak byliście zajęci sobą? - Marta, wpierw uniosła brew ku górze. Następnie zmrużyła lekko powieki, chwilę nad czymś myśląc. Gdy w końcu zaczęła poruszać sugestywnie brwiami, to Ola, już wiedziała, co jej po głowie za zbereźne myśli chodzą. Miała nadzieję, że jej policzki nie są aktualnie zarumienione.
- Marta, przestań tak na mnie patrzeć, bo nic się między nami nie wydarzyło. Ty, to naprawdę takie budujesz w głowie scenariusze, że może czas spróbować napisać książkę, hmm? - burknęła z irytacją, po chwili i tak lekko się śmiejąc.
- Jak tak teraz, o tym myślę, to nie byłby głupi pomysł. Sama wiesz, że czasami coś tam piszę.
- Yhym, najczęściej fanfiki, o Kibumie, i widziałam, że nawet pojawiło się coś z Minho. Czekaj, czekaj... Jak to było? Na widok umięśnionego i nagiego ciała Minho, miałam większą ochotę, aby rozchylić przed nim swoje nogi? - Ola, prawie parsknęła śmiechem,  opadając na sofę obok przyjaciółki, gdy ta mierzyła ją groźnym spojrzeniem. Mimo, iż naprawdę było tak napisane w fanfiku Marty, to Ola, odniosła się tym, do sytuacji z Minho, na ich domówce.
- Spadaj! Lepiej mi się wytłumacz, dlaczego nie było z tobą kontaktu? - Marta, spojrzała się na nią z oburzeniem, spinając się nieco, co nie uszło uwadze Oli. Zaczęła się zastanawiać, czy czasem Marta, ponownie nie pożarła się z Kim.
- Martuś, nie złość się już. Byłam przecież, tylko z Taeminem, więc nie powinnaś była się, aż tak martwić. Ale doceniam twoją troskę. - dziewczyna przytuliła do siebie przyjaciółkę, wiedząc bardzo dobrze, że to idealny sposób, na załagodzenie jej złości.
- Nie ważne, czy to był Taemin, czy inny mężczyzna. Wiesz, że mamy umowę, że jak jedna z nas się martwi, ta druga daje znać, że wszystko gra.
- Tak, wiem. - Ola, westchnęła ze smutną miną. - Lepiej powiedz mi, co ty dziś takiego robiłaś, że tak padłaś? To do ciebie niepodobne, abyś spała, jak kamień. Brałaś udział w jakimś maratonie, czy jak? - blondynka prawie prychnęła śmiechem, widząc zdegustowaną minę przyjaciółki.
- Powiedzmy... - brunetka burknęła pod nosem, wracając myślami do wydarzeń sprzed kilku godzin. Od rozstania się w zoo z Kibumem, ten nie odezwał się do niej, ani ona do niego. 
Pieprzony dupek...
- Co?
- A takie tam pierdoły. Dobra, ja idę spać. Dobranoc. - westchnęła i szybko udała się do pokoju, jakby nie chciała, aby ta zauważyła, że coś przed nią ukrywa.
- Ciekawe jakie... - prychnęła pod nosem, idąc w stronę łazienki. Cofnęła się jednak, gdy coś mignęło jej przed oczami. Wtedy ujrzała czarne trampki na platformie ze złotym sznurówkami. Ola, zaczęła się zastanawiać, dlaczego wcześniej ich nie zauważyła? - Gdzieś, to już widziałam... - westchnęła ze zmarszczonym czołem, próbując sobie cokolwiek przypomnieć. Nagle dostała olśnienia. Tą ajummą w zoo, była Marta! To ona ich śledziła, a nie żadne paparazzi! Polka od razu poczuła ulgę, że nie trafi z Taeminem, na plotkarskie strony internetowe, jako news tygodnia.
Jednak nie pasowała jej jedna rzecz. Kim, była ta przerośnięta uczennica? Na pewno żadną ich koleżanką, bowiem brunetka na pewno nie zdradziłaby nikomu takich informacji, że znają się z zespołem Shinee. Musiał, to więc być któryś z piosenkarzy. Jonghyun, na pewno nie, bo był niski, a ta osoba była ponad głowę wyższa od Marty. Do tego wzrostu pasowałby Minho, Kibum, albo Onew. Jednak, gdy Ola, tak mocniej się zastanowiła, to Minho i Onew, również odpadali, bowiem jeden był bardziej umięśniony, a drugi mocniejszej budowy. Pozostawał, więc Kibum. Jeśli faktycznie, to z nim Marta, śledziła ją i Taemina, to istniała taka możliwość, że znowu się pokłócili i dlatego Polka, była ponownie struta. - A, to cwaniara. - Ola, od razu weszła do pokoju, gdzie Marta, leżała już na materacu, starając się ponownie zasnąć. Blondynka kręcąc z niedowierzaniem głową, usiadła na jej nogach, szturchając jej ramię, co rozbudziło zasypiającą dziewczynę.
- Co ty robisz? I dlaczego na mnie siedzisz!? - zapytała zdezorientowana, widząc cwany uśmiech Oli. Już wiedziała, że ma przeje... To znaczy, przechlapane.
- Marta, lepiej się przyznaj, co dziś robiłaś? - Ola, patrzyła na nią z powagą, czując satysfakcję, gdy widziała tę przerażoną minę Marty. 
- Przecież ci już mówiłam, że różne pierdoły. - głupi uśmieszek na ustach Marty, tylko utwierdził Olę, w przekonaniu, że jej teoria, o przebierańcach w zoo, miała sens.
- Yhym, czyli bawiłaś się w fotografa, a tą ajummą w zoo, to byłaś ty, prawda? - powiedziała ze zmrużonymi powiekami, nachylając się bardziej ku opierającej się na łokciach brunetce. Patrzyła tak na nią z wyczekiwaniem, aż ta coś odpowie. Marta, nie umiała kłamać, więc jeśli będzie próbowała coś kręcić, ta będzie od razu, o tym wiedziała.
- Co? Ja ajummą? Coś ci się przewidziało... Czemu niby tak uważasz?
Pierwsze kłamstwo!
- Poznałam po twoich trampkach na platformie, z tymi złotymi sznurówkami.
- Ale dużo ludzi takie ma...
Drugie kłamstwo!
- Yhym, i pewnie do do tego kupiło w Polsce, jak ty, hmm? - Ola, odpowiedziała z ironią, unosząc ponownie jedną brew ku górze. I, o to takim sposobem, cała zagadka została prawie rozwiązana. Prawie, bo nadal nie wiedziała, czy dziewczyną, był Kim Kibum. Chociaż, czuła, że na bank, ot był on. Kim lubił wszystko co kobiece. Ola, czasami się zastanawiała, czy nie jest jednak homoseksualny, albo biseksualny. Poza tym jego zachowanie, miało wiele do życzenia. Ola, coraz bardziej zastanawiała się, czy to na pewno dobry materiał dla Marty, na chłopaka...
Marta, widząc, że wpadła, jak śliwka w kompot, próbowała wstać spod Oli, i uciec. Młodsza z nich, jednak nie dawała za wygraną, łapiąc ją za ramiona.
- Marta, przestań kłamać!
- No dobrze, już dobrze. Masz rację, to byłam ja. - Marta, spuściła wzrok w dół, czując się głupio ze swoimi kłamstewkami. - Chciałam zobaczyć, jak wam idzie i przy okazji zrobić kilka zdjęć, na ewentualną pamiątkę. No wiesz, jakbyście mieli pokazać w przyszłości swoim dzieciom, jak wyglądała wasza pierwsza randka. - uśmiechnęła się głupio do blondynki, mając nadzieję, że ujdzie jej, to wszystko płazem.
- Jesteś niemożliwa... - Ola, burknęła pod nosem, będąc jednak zadowolona w głębi serca, z pomysłu Marty. - A ta dziewczyna? Kto to był? Obstawiam Kibuma.
- Dziewczyna? - Marta, zaczęła udawać, że się zastanawia. Jednak, gdy zauważyła tę poważną minę minę Oli, i jej uniesioną brew, już wiedziała, że nie uda się jej ponownie jej oszukać. - Tak, to był Key. - westchnęła cicho. Nagle złożyła dłonie, jak do modlitwy. - Proszę nie bij mnie! Ja nie wiedziałam, że on też tam będzie! - jęknęła, patrząc na Olę, błagalnym wzrokiem. W tym momencie Ola, parsknęła śmiechem, co wywołało u Marty, minę pełną niezrozumienia. - Z czego się śmiejesz?
- Jestem pełna podziwu, na waszą pomysłowość i to bez zgadania się! Key, jako uczennica, a ty jako ajumma. Ale się dobraliście, hahaha! - blondynka śmiała się dalej, łapiąc się za bolący od śmiechu brzuch. Nie mogła w to uwierzyć, że ona z Taeminem, starali się jak mogli, aby nie zostać nakryci, a tymczasem Kibum, paradował między ludźmi w spódniczce.
- Bardzo śmieszne... Pamiętaj, że teraz jesteśmy kwita.
- Kwita?
- Yhym, bo ty masz moje zdjęcia Kibumem, a ja twoje z Taeminem. - odparła cwano się uśmiechając i puszczając oczko w stronę blondynki.
- Ty mi tu oczek nie puszczaj, tylko pokaż te zdjęcia.
- Ok, ale nie wściekaj się na mnie już, bo jak robisz poważną minę, to aż się ciebie boje. - odparła, wyjmując komórkę spod poduszki.
- I prawidłowo. - Marta, popatrzyła się na nią z ironią, po czym obie wybuchły śmiechem. Następnie pokazała zdjęcia Oli, i po tym postanowiły, że obie wymienią się swoimi zdjęciami.







*








Gdy Taemin, wrócił do mieszkania, zauważył kogoś w salonie. Był, to Onew. Siedział z poważną miną na sofie, nawet nie mając zamiaru ukrywać swojego niezadowolenia.
Młodszy ukłonił się, i gdy już chciał iść do pokoju, nie chcąc słuchać wywodów lidera, musiał się zatrzymać, gdy ten odezwał się do niego.
- Gdzie byłeś, że wracasz, o tak późnej porze? Jeszcze dodatkowo sam? - starszy Lee wstał z sofy, kierując się w jego stronę. Gdy stanął naprzeciwko niego, miał lepszy widok na wyraz twarzy przyjaciela. Był naprawdę wkurzony. - Przecież wiesz, że jutro mamy plany od samego rana.
- Tak, pamiętam. Byłem w zoo. - Lee wzruszył ramionami, patrząc się gdzieś w bok. Był zmęczony i jedyne, o czym aktualnie marzył, to wzięcie prysznica i pójście spać. - Cała reszta już śpi?
- Tak śpi. Jednak nie zmieniaj tematu...
- Huh?
- Naprawdę byłeś tak długo sam, w tym zoo? - Jinki, zapytał z widocznym zdziwieniem, ale Taemin, odnosił dziwne wrażenie, jakby to była podpucha. Teraz już sam nie wiedział, czy ma mu powiedzieć prawdę, że był z Olą, czy lepiej, aby zostawił, to w tajemnicy? Wiedział bardzo dobrze, że Jinki, od domówki u dziewczyn, zaczyna powoli żywić do Oli, jakieś uczucie.
- Byłem sam. Chciałem jakoś odreagować, w tak ładny dzień. - odpowiedział z uśmiechem, mijając mężczyznę, w celu pójścia do łazienki, lecz Onew, złapał go w ostatnim momencie za ramię. Następnie cofnął go tak, że tancerz stał obok niego.
- Taemin, wiesz bardzo dobrze, że nie umiesz kłamać? - Jinki, westchnął ociężale, przenosząc na Taemina, swój wzrok. Ten również odwrócił głowę w jego stronę, spoglądając na poważną minę przyjaciela. Oboje mierzyli się przez chwilę morderczym wzrokiem. Taemin, w końcu uległ tej walce, wiedząc bardzo dobrze, jakie zasady panują w Korei. Choćby nie wiadomo, jak chciał okazać większą dominację Lee, nie mógł tego zrobić, bowiem ten był starszy i za wszelką cenę musiał okazać mu szacunek.
- O co ci chodzi? Dlaczego się tak zachowujesz? - Taemin, ledwo wypuścił z ust grzeczny ton głosu, zdejmując delikatnym ruchem rękę Onew, ze swojego ramienia. Chociaż tak naprawdę miał ochotę ją z siebie strzepnąć.
Jego czarne i duże oczy, lustrowały uważnie te lidera. Przyspieszony oddech wprawiał klatkę piersiową w szybszy ruch, co tylko zdradzało jego stres i narastające nerwy. Lee, to zauważył, wzdychając cicho.
- Po prostu martwiliśmy się, o ciebie. Dzwoniliśmy, lecz ty, jak zwykle nie odbierałeś. Z Olą, było to samo. - stwierdził chłodno, na co tancerz wyjął komórkę i zobaczył dwadzieścia sześć nieodebranych połączeń od wszystkich z zespołu. Najwięcej było od lidera. - Taemin, jesteś już dorosły i nie musisz nam się ze wszystkim meldować. Jednak wiesz ile teraz reporterów czyha, aby napisać skandal na nasz temat? Jeśli któryś z nas dzwoni, to odbieraj, jasne? Zwłaszcza, jeśli jest tak późno.
- Rozumiem i przepraszam. Miałem wyłączone dźwięki. - piosenkarz ukłonił się, zerkając ponownie na twarz lidera. Nie było już śladu po jego złości. - Myślałem, że sprawa z reporterami ucichła.
- Nic bardziej mylnego. Pamiętaj, że zawsze musimy na nich uważać. Zwłaszcza, że trzymamy się z Martą i Olą.
- Ok, rozumiem.  - Taemin, pokiwał twierdząco głową. Następnie ukłonił się i ruszył w stronę łazienki. Jednak głos lidera ponownie go zatrzymał. 
-Tae?
- Hmm?
- Spróbuję ci uwierzyć, że byłeś sam, chociaż na moje, kłamiesz, jak z nut. - ton głosu Onew, ponownie brzmiał poważnie, jakby coś podejrzewał. Wywołało, to niechciane ciarki na ciele szatyna, gdy przypatrywał mu się uważnie.







*







Kolejnego dnia, Onew, Key i Jonghyun, jako jedyni udali się jeszcze po  na audycje do radia, którą prowadził sam Jonghyn. Minho i Taemin, skończyli wcześniej swój grafik, więc gdy wrócili, zjedli kolację, odświeżyli się i zaczęli grać w Fifę na Xboxie. 
- Coś ci powiem, ale nikomu nic nie mów, ok? - zaczął Taemin. Zatrzymał rozgrywkę w grze, zerkając na skupioną minę bruneta. Nie wyglądał na zadowolonego faktem, że gra została wstrzymana, gdy akurat dawał w kość drużynie Lee. Jednak, to był jego przyjaciel, więc to co miał do powiedzenia, było ważniejsze od gry. Był jednak zdziwimy faktem, że Lee ponowił grę.
- Spoko, więc mów, o co chodzi. - Choi westchnął, nerwowo przyciskając guziczki, aby strzelić gola do bramki Taemina. Gdy mu się udało, jęknął zadowolony, wykonując gest zwycięstwa. Uniósł pięść ku górze, mając rękę zgiętą w łokciu.
- Czy, gdy na widok jakieś dziewczyny, wali ci szybciej serce, to oznacza, że czujesz coś do niej? - gdy szatyn, o to zapytał, tym razem, to raper wstrzymał grę. Odłożył dżojstik na bok, patrząc się na niego tymi wielkimi oczyma. Taemin, parsknął śmiechem, widząc reakcję przyjaciela.
- Uuu Taemin, co to za szczęściara? - Choi poruszył sugestywnie brwiami.
- Nie wiem, czy mogę ci, to powiedzieć.
- Daj spokój! Przecież wiesz, że nikomu nic nie powiem!
- Niby tak...
- Ok! Skoro chcesz tak grać, to ja zacznę pierwszy. Czy ta dziewczyna, ma na imię Ola, i mieszka z taką uroczą brunetką imieniem Marta? - Minho, zapytał z cwanym uśmiechem, poruszając ponownie sugestywnie brwiami. Taemin, zaśmiał się, kręcąc głową z niedowierzaniem. Nawet na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce, co było rzadkością. - Yhym, ta mina oznacza, że zgadłem. Także gratuluję! - brunet poklepał po ramieniu przyjaciela, uśmiechając się szeroko. Cieszył się jego szczęściem i miał cichą nadzieję, że i jemu w końcu zacznie się układać w życiu miłosnym. Pal licho z zakazem randek. - Powiedziałeś jej już, że ją lubisz?
- Nie do końca. Chyba zrobiłem z siebie wczoraj wielkiego pajaca... - westchnął niezadowolony. Miał zażenowaną minę, gdy tłumaczył Minho, całą sytuację spod cukierni.
- A, więc to dlatego tak późno wróciłeś. - Choi zamyślił się na chwilę. Po chwili wskazał przyjaciela palcem wskazującym, uśmiechając się szeroko, jakby odkrył jakąś tajemnicę. - Jeśli mam być szczery, to na miejscu Oli, nie wiedziałbym, co mam, o tym wszystkim myśleć. Niby coś tam byś chciał związanego ze związkiem z nią, ale z drugiej strony czegoś się boisz...
- Jak tak teraz, o tym mówisz, pomyślałem podobnie.
- Przemyśl, to sobie wszystko na spokojnie, abyś czasem jej nie zranił.
- Tego się najbardziej obawiam...
- Jeśli będziesz bawił się jej uczuciami, jak Kibum, tymi Marty, to na pewno to zrobisz. - burknął Minho, odpalając na nowo wstrzymaną grę. Widząc uniesioną brew Taemina i jego spojrzenie, odchrząknął niezręcznie. - No co?
- Przypominam ci tylko, że nie jestem Kibumem...
- Oj, nie obrażaj się już. - westchnął, zerkając tylko chwilę na niego, gdy był bliski strzeleniu gola do bramki Taemina. Nie udało mu się jednak, bo Lee w piękny sposób, to wybronił. -  Pewnie dostałeś szlaban od Onew, co? - Minho, odparł z rozbawieniem.
- Coś ty... - brunet, był bardzo zaskoczony odpowiedzią Taemina, więc ponownie wytrzymał grę. - Tylko nie mów mu tego, co ci powiedziałem, ok?
- Ok, ale dlaczego? - zapytał zainteresowany raper. Taemin, opowiedział mu wszystko, to co usłyszał z rozmowy Kibuma z Onew, gdy wszyscy już spali po udanej domówce. No prawie wszyscy... 
- Onew całował się z Olą?! - Minho, był w ogromnym szoku na słowa przyjaciela.
- To dlatego, przez jakiś czas nie byłeś sobą, przy Onew... Ostatnio zastanawialiśmy się z Jongiem, co się między wami stało, że tak mało ze sobą rozmawiacie? Tym bardziej, że przecież ciężko jest ciebie do kogoś zrazić, bez porządnego powodu.
- Cóż, zagadka rozwiązana. - Lee uśmiechnął się niemrawo, odwracając wzrok w bok. 
- Taemin? 
- Hmm?
- Jeśli chodzi, o twoje uczucia, to wydaje mi się, że to coś więcej, niż jakieś zauroczenie. - Choi popatrzył smutno na przyjaciela, w głowie uzmysławiając sobie, że szatyn znalazł się w podobnej sytuacji, co on. Widział, po jego minie, że również myśli nad tym, ponieważ był zmieszany. Dlatego też Choi nie wiedział, czy ma się aktualnie uśmiechać, dla otuchy, czy być poważnym. Prócz tworzącej się miłości Taemina, tworzyła mu się również konkurencja w postaci przyjaciela. Ta sytuacja była jedną z gorszych, jaka mogła się komukolwiek przydarzyć. - Taemin, jeśli ci na niej zależy, to od razu powiem ci jedno... Działaj. Inaczej Onew, sprzątnie ci ją sprzed nosa. - brunet pogładził ramię przyjaciela i zamarł, słysząc niezadowolone słowa Lee.
- A co z tobą Minho? Dlaczego nie działasz bardziej, jeśli chodzi, o Martę?
- Co?! - raper zmarszczył swoje czoło, od razu odsuwając rękę. Tego się nie spodziewał. Zakpił pod nosem, nie ukrywając faktu, że ubodło go pytanie przyjaciela.
- Słuchaj, nie złość się, ale przecież, to widać, że ci się podoba...
- I co z tego, skoro ciągle lata za Kibumem? Nawet jeśli ten dupek, na każdym kroku ją rani! 
- No, to tym bardziej działaj i nie bądź dla niej, tylko pocieszeniem, bo wybacz, ale na razie tak jest. - słowa Lee nie do końca spodobały się Minho, bo wiedział bardzo dobrze, że przyjaciel ma rację. Był dzisiaj wyjątkowo szczery w jego kierunku, raniąc go kolejny raz dość brutalną prawdą. Dlatego też raper wstał gwałtownie z sofy, z zamiarem udania się do pokoju. Nie miał ochoty rozmawiać z Taeminem, na ten temat, bo tylko narastała w nim większa frustracja. Więc, gdy już miał odejść, zatrzymała go dłoń Lee, na jego nadgarstku. - Minho, zaczekaj... - Taemin, również wstał, stając naprzeciwko Choi. - Masz możliwość wykazania się.
- Jak niby? - zmierzył przyjaciela ostrym wzrokiem. - Jako rzekomy pocieszyciel?
- Minho, proszę cię... - Taemin, jęknął niezadowolony. - Czasami odnoszę wrażenie, że jesteście podobni do siebie z Martą, więc...
- Skończ już i powiedz w końcu, to co masz powiedzieć... - przerwał mu ostro Choi, co zaskoczyło Taemina. Raper był dzisiaj w wyjątkowo podłym humorze.
- Ok, ok... Ola, ma mały problem i chciałbym jej jakoś pomóc.
- I co ma z tym wspólnego Marta, i moja rola pocieszyciela?
- Serio...? - tym razem, to Lee uniósł brew ku górze, będąc lekko zirytowanym zachowaniem przyjaciela. Naprawdę czasami zachowywał się podobnie do Marty, z tym swoim zrzędzeniem i do... Kibuma. Chyba, zbyt częste przebywanie z nim, nasiliło zrzędzenie u Minho. - Chodzi, o to, że Marta, ma dwudziestego siódmego lipca urodziny i Ola, nie wie, co ma robić? Ma tyle zamówień, że nawet nie zdąży zrobić jakiegoś tortu dla niej, a w jej urodziny, musi jechać na warsztaty cukiernicze. Rzekomo ma wrócić z nich bardzo późno, więc zaproponowałem, że może my coś wykombinujemy? No wiesz, zaprosimy na przykład do nas? Aby nie była tego dnia sama. - Lee uśmiechnął się szeroko, do w dalszym ciągu, poważnego Choi, który wszystko analizował w głowie. - Jednak jest jeden haczyk.
- Jaki?
- Ola, powiedziała mi, że Marta, mimo iż będzie cieszyła się z tej niespodzianki, będzie czuła w sercu żal, że nie będzie z nią Oli. Także w sumie racja, w tym momencie będziesz mógł być jej pocieszycielem. - Lee zaśmiał się wesoło, chcąc jakoś rozluźnić napiętą atmosferę, między nimi.
Jednak, to nie bawiło Choi Minho, wręcz jeszcze bardziej go zirytowało, o czym świadczyło, jego mordercze spojrzenie.
- Wiesz co Taemin? Spierdalaj... - Minho, odsunął się od przyjaciela, ruszając w stronę pokoju niczym burza. Brakło, tylko strzelających od niego piorunów.
- Rany... Minho! - szatyn jęknął i szybko udał się za raperem, stając mu w końcu na drodze. - Chyba bycie pocieszycielem, ze względu na samotne urodziny kobiety, jest lepsze, niżeli przez faceta dupka, jakim jest Kibum, nie sądzisz? - Choi uniósł brew ku górze, więc Lee kontynuował dalej. - Rzecz jasna, my też to będziemy robić. Kibum, pewnie znowu coś odwali, więc...
- No, czyli mam być głównym pocieszycielem...
- Eh, masz rację... Źle, to brzmi.
-Taemin, w tej sytuacji niestety wszyscy musimy postarać się, aby było dobrze... Nie tylko ja, bo Key, lubi bawić się uczuciami innych. - Lee, jedynie przytaknął głową na słowa przyjaciela, pozwalając mu udać się do pokoju. Ociężale wypuścił z ust powietrze, oblizując swoje wargi. Musiał dzisiejszego dnia uważać na Choi Minho, bo był nabuzowany, niczym chmura burzowa.







*








Dla Oli, trudnym zadaniem okazało się, oznajmienie Marcie, że będzie musiała spędzić swoje urodziny bez niej. Widok smutnej przyjaciółki, gdy dowiedziała się, o warsztatach, przyprawił blondynkę, o ból serca. Naprawdę nie chciała, aby brunetka spędziła swoje urodziny sama. Jednak warsztaty, które mogły pomóc jej, w lepszym rozwijaniu firmy, zostały przesunięte na przyszły tydzień. Oczywiście Ola, o niczym nie mówiła Marcie, mając w planach przyłączyć się do niespodzianki chłopaków. Jednak musiała grać, więc w ramach rekompensaty, że jej nie będzie, obiecała Marcie, że jej to jakoś wynagrodzi. Dzięki temu, była w stanie zrobić dla przyjaciółki tort, tłumacząc się, że to na zamówienie.
Cały zespół, wraz z Olą, wykombinowali niespodziankę dla Marty, która niczego się nie spodziewała. Oczywiście Marta, nie chcąc być tego dnia sama, szukała sposobu na spełnienie tego dnia z kimś innym. Tak też napisała do Minho, czy mają jakieś plany na dzisiejszy dzień i kolejny raz dopadł ją smutek, gdy ten odpisał jej, że mają zapełniony grafik. Brzmiało, to wszystko podobnie do sytuacji, gdy to ona planowała z chłopakami niespodziankę urodzinową dla Oli. Jednak odepchnęła od siebie te złudne nadzieje... Gdyby, tylko wiedziała, jak się myli...
Marta, samotnie spędzając urodziny w domu, wyjęła jedną z babeczek zrobionych przez Olę, po czym wetknęła do niej świeczkę. Zapaliła knot dopiero, gdy siedziała już z wypiekiem, przy pustym stole. No może jednak nie, aż tak pustym, bowiem obok niej stała jeszcze butelka soju, o smaku śliwkowym i pusty kieliszek. Spojrzała się na zegarek wskazujący osiemnastą, a następnie na tańczący płomień ognia.
- No Marta, to wszystkiego najlepszego i tak dalej... - westchnęła smutno, po czym pomyślała życzenie, aby Ola, jednak się pojawiła. Co prawda, to było niezbyt możliwe, bowiem miała warsztaty w innym mieście i planowania tam też nocować. Brunetka pomyślała więc, aby któryś z chłopaków wpadł do niej na symboliczną herbatę, albo najlepiej wszyscy razem. O ile się w ogóle dzisiaj wyrobią...
Gdy zdmuchnęła świeczkę, nagle zaczął dzwonić jej telefon. Ze zmarszczonym nosem wzięła go do ręki i zobaczyła na ekranie, że to Minho. Była zaskoczona i zastanawiała się, czy to jakaś magia, czy tylko głupi przypadek? Może Choi dzwonił do niej, tylko z życzeniami? Chociaż przecież nie wspominała mu, o swoich urodzinach. Chyba, że zrobiła, to Ola?
- Cześć Minho. - brunetka starała się nie brzmieć na smutną, nie chcąc niepotrzebnie martwić bruneta swoim złym samopoczuciem. Chwyciła kieliszek palcami z przezroczystą zawartością, po czym wypiła całą jego zawartość.
- No cześć! Jesteś może w domu?
- Yhym...
- No, to świetnie! Otworzyłabyś mi drzwi? Bo przyjechałem do ciebie w odwiedziny i właśnie czekam pod drzwiami cukierni.
- Co?! Ale, jak? Pisałeś mi przecież, że cały dzień mieliście mieć zawalony! - Marta, wstała gwałtownie od stołu, zaczynając coraz, to bardziej wierzyć w magię, albo cud, bo jej życzenie właśnie się spełniło. A może jednak, to był zbieg okoliczności? Mimo wszystko, przez chwilę żałowała, że nie pomyślała jeszcze, aby Kibum, dał jej święty spokój. Najlepiej do końca roku. Może by zadziałało?
Polka szybko udała się do łazienki, aby upewnić się, że wygląda przyzwoicie. Na szczęście lekki makijaż, był na swoim miejscu, a szary przylegający t-shirt i czarne szorty, nie zostały wymienione na dresy. Długie, prawie do pasa ciemnobrązowe włosy, miała rozpuszczone, pozwalając im opadać na plecy. Przeczesała je szybko szczotką do włosów, przytrzymując telefon komórkowy, między barkiem, a policzkiem.
- Owszem, ale ja skończyłem szybciej i oto tu jestem. Jeśli jednak nie chcesz, abym...
- Nie, nie, nie!  Wszystko gra! Już Ci otwieram! - odparła nieco zbyt gwałtownie i się rozłączyła, czego żałowała, bo zapewne zabrzmiała, jak ktoś uratowany z opresji. - Kurde, szybko się spełniło te moje życzenie... - pomyślała na głos i udała się na dół, otwierając w końcu drzwi Choi. Zamarła, gdy go ujrzała w czarnej czapce z daszkiem, bowiem nawet nie wiedziała, że aktualnie rozpadał się deszcz.
Brunet uśmiechał się do niej tak czule i radośnie, że prawie odjęło jej mowę. Jedynie serce, tłukło się tak mocno w jej klatce piersiowej, że zapewne słyszeli, to oboje.
- Cześć maluszku... - mruknął tak zmysłowo, że Marta, aż musiała przełknąć dziwną gulę w gardle, gdy zamykała za raperem drzwi, zapominając w nich przekręcić zamek. Oboje przytulili się na powitanie, trochę zbyt długo utrzymując ze sobą kontakt wzrokowy, gdy odsuwali się już od siebie. Oboje odchrząknęli, na chwilę odwracając do siebie wzrok. - Czemu masz taką smutną minę? - zapytał zatroskany, co zaskoczyło brunetkę. Zaczęła się głowić nad tym, co mu odpowiedzieć? Minho, przecież nie wiedział, o jej urodzinach i nie mogła mu nagle z tym wyskoczyć. Chyba, że wiedział, o nich od Oli, i był ciekaw, czy mu, o nich powie? Brunet był takim typem człowieka, że gdyby mu teraz powiedziała, co jest powodem jej smutku, zapewne w podskokach cofnąłby się do sklepu, po jakiś prezent dla niej. Co prawda miał plecak ze sobą, więc... Nie, nie, nie Marta! Nie ma co się łudzić!
- Smutną minę? - zapytała z udawanym zdziwieniem, co wywołało zaskoczenie u bruneta. - Wydaje ci się. Fajnie, że przyszedłeś, bo już sama zaczynałam się nudzić. - brunetka uśmiechnęła się i ruszyła na górę, a Choi zaraz za nią. - Zrobić ci coś do picia? - nie czekając na odpowiedź bruneta, i tak włączyła elektroniczny czajnik w kuchni. Raper, gdy w tym czasie zdjął czapkę z głowy, spojrzał się na stolik na którym była babeczka z wbitą świeczką i otwarta butelka soju, z kieliszkiem obok.
Do jego uszu dotarła piosenka Shinee, więc spojrzał na włączony telewizor. Był jeszcze bardziej zaskoczony, widząc na nim włączoną playlistę z teledyskami swojego zespołu. Aż jemu samemu zrobiło się, jakoś tak smutno na ten widok, a co dopiero mogła czuć Marta?
- Minho? Słyszysz mnie? - Marta, skierowała pytanie do mężczyzny, na co ten po chwili ocknął się i spojrzał na nią uważnie. Wtedy doszło do Marty, że Choi właśnie zobaczył jej mini zestaw urodzinowy, stojący na stole.
Szlag by, to...
- Tak poproszę, ale najlepiej jakąś wodę. - odparł siadając przy stole, akurat naprzeciwko miejsca, na na którym wcześniej musiała siedzieć brunetka. Ta po chwili zjawiła się z kubkiem lodowatej wody, stawiając rzecz przed raperem. - Ale zimna...
- Za zimna? Jeśli chcesz, mogę ją trochę podgrzać? - już wyciągała swoją dłoń po kubek, czując po chwili na niej dłoń czarnookiego. Gdy na niego spojrzała, uśmiechał się czule w jej stronę.
- Nie, właśnie taka jest najlepsza.
- Gdybym wiedziała, że przyjdziesz, to bym ubrała się ładniej, a nie jak teraz, w spodnie i koszulkę. - przygryzła dolną wargę, nieco obciągając przykrótki materiał koszulki. - Poczekasz chwilkę? To się szybko przebiorę?
- Nie musisz, ale jeśli tak bardzo tego chcesz, to pewnie, nie krępuj się. - Polka pokiwała jedynie głową i poszła do pokoju się przebrać. - Kurde, chłopacy mieli przyjść zaraz po mnie. Ciekawe, gdzie oni są? - westchnął i wyjął komórkę, po czym wystukał wiadomość do Keya.


Kibum, gdzie jesteście? Mieliście być 5 minut temu...




Mamy mały problem z tortem, więc będziemy za 10-15 minut.



Marta, akurat wyszła z łazienki, gdy Minho, skończył odczytywać wiadomość od Key. Raper zerknął przelotnie w jej kierunku i wrócił wzrokiem do ekranu telefonu.  Nagle coś go tchnęło, więc ponownie skierował zaskoczony wzrok na Polkę. Rozchylił lekko swoje usta, widząc ją w pięknej kremowej sukience na co dzień, z motywem koronki. Sukienka miała długie przezroczyste koronkowe rękawy. Góra była zapinana na perłowe guziczki, swoim krojem imitując koszulę. Spódnica zaś była lekko rozkloszowana i pofalowana.
Sukienka, wyglądała bardziej na co dzień, niż na wielkie wyjście, ale i tak zrobiła ogromne wrażenie na Choi.
- Skoro i tak się przebierałam, to uznałam, że ubiorę taką sukienkę na co dzień. Powiedzmy, że dzisiaj mam taki swój specjalny dzień. Sama dla siebie nie chciałam się ubierać, to chociaż ubrałam się ładniej dla ciebie. - odpowiedziała z uśmiechem widząc nadal wpatrującego się w nią chłopaka. - No co? Przegięłam?
- Nie, skąd! Po prostu... Wyglądasz ślicznie. - Choi westchnął, wstając od stołu. Był tak oczarowany dziewczyną, że zaczął  podchodzić powoli w jej stronę, jakby bał się, że gwałtowny ruch ją spłoszy, niczym dziką zwierzynę.
- Tak uważasz? To bardzo miłe. - zielonooka obróciła się wolno, wokół własnej osi. Gdy się zatrzymała, raper stał już przed nią, patrząc prosto w jej oczy.
- Czemu nie chodzisz w sukienkach na co dzień? Wyglądasz w nich naprawdę ślicznie i uroczo. - westchnął i odgarnął lekko za ucho kilka długich kosmyków jej włosów. Był teraz naprawdę blisko niej, już nie dbając, o to, co sobie teraz pomyśli.
- Minho... Co ty...? - Marta, szepnęła cicho, czując przyspieszony rytm serca. Nogi, to prawie uginały się pod nią, a dreszcz przebiegał jej po ciele, przez bliskość, jaka panowała między nimi. Brunetka nie rozumiała zachowania mężczyzny, gdy tak błądził badawczym wzrokiem po jej twarzy, następnie ujmując jedną dłonią jej rozgrzany policzek. Minho, z zapartym tchem, zaczął przybliżać swoją twarz ku tej dziewczyny i gdy miał już ją pocałować, ta odsunęła się nieco.
- Minho... - szepnęła głosem pełnym wątpliwości i niezrozumienia, lustrując zaskoczonym wzrokiem jego hebanowe tęczówki.
- Od sytuacji z tym buziakiem, naprawdę pragnę cię pocałować... - szepnął z czułym uśmiechem i delikatnie ujął dłońmi jej rumiane policzki. Spojrzał głęboko w jej zaskoczone oczy, czując szybsze bicie serca na to, co prawdopodobnie zaraz się między nimi wydarzy. Następnie ponownie przybliżył swoją twarz ku niej, składając na jej ustach delikatny pocałunek.
Marta, w tym momencie nie wiedziała co ma zrobić. Była w kompletnym szoku, przez co stała przed brunetem, jak wryta, nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Do tego odniosła wrażenie, że nie tylko ona poczuła ten specyficzny prąd, gdy ich usta złączyły się w pocałunku. Minho, również musiał go poczuć, ponieważ westchnął, pogłębiając pocałunek, który brunetka ochoczo oddała. Dlaczego całując się z Kibumem, tego nie poczuła?
Nagle cały czar prysł, gdy oboje usłyszeli, jak coś upada na podłogę. Polka odsunęła się gwałtownie od Minho, czując się przyłapaną na gorącym uczynku. Gdy spojrzała się w stronę drzwi wejściowych, to zamarła, widząc zdezorientowanego Kibuma.
Jego wyraz twarzy zmienił się na wściekły, gdy jego spojrzenie skrzyżowało się z tym Minho. Marta, w tym czasie dostrzegła, że obok blondyna, leżała ozdobna torebka prezentowa, którą musiał opuścić, gdy ich zobaczył. Zaczęła podejrzewać, że znajdował się tam dla niej prezent urodzinowy.
- Kibum, to nie tak! - zaczęła spanikowana, lecz blondyn nie chciał jej nawet słuchać. Pokazał środkowy palec w stronę Choi, a następnie ruszył schodami w dół. Zdesperowana dziewczyna, chciała ruszyć za nim, lecz Minho, nie pozwolił jej na to, gdy chwycił jej nadgarstek. Brunetka spojrzała się na niego zaskoczona, coraz bardziej nie rozumiejąc jego zachowania. Nie miała czasu na takie zabawy, gdy obiekt jej westchnień, właśnie widział scenę, której nigdy nie powinien był ujrzeć. Ona sama była zła na siebie, że w ogóle dopuściła do takiej sytuacji i do tego oddała pocałunek!
- Proszę, nie idź... - Minho, westchnął z nadzieją, że ta zostanie. Nagle zauważył, że oczy dziewczyny mocno się zaszkliły i wtedy zrozumiał. Serce zakuło go boleśnie.
- Przepraszam Minho. - odpowiedziała i ruszyła biegiem za drugim raperem.






*






Gdy Ola, Taemin, Jinki i Jonghyun, stali w środku lokalu, z tortem i palącymi się na nim świeczkami, nagle zobaczyli zbiegającego po schodkach blondyna. Zszokowani mężczyźni patrzyli się na Kibuma, całego w furii, jak cielęta na malowane wrota. Nawet udało im się dostrzec, jak jego zaszklone oczy, błyszczały od padającego od świecy światła. Kim nawet nie zwracając na nich uwagi, po prostu minął ich bez słowa, a następnie wybiegł z cukierni, trzaskając za sobą drzwiami. Te zadrżały niebezpiecznie, a będące w nim oszklone miejsca, na szczęście nie pękły, od nadmiernej siły.
- A temu co? - Jonghyun, uniósł jedną brew mu górze, patrząc się, to na przyjaciół, to na zamknięte już drzwi.
- To naprawdę dziwne... - dodał lider. Ola, spojrzała w stronę schodów, prowadzących na górę. Wręcz od razu pomyślała, o tym, że Marta i Minho, są sami na górze. To ją trochę zaniepokoiło, gdy ogarnęło ją dziwne przeczucie, że coś się stało, między daną trójką. Tym bardziej, że jeszcze do niedawna mówiła Marcie, że Minho, prawdopodobnie ją lubi.
Gdy wszyscy wchodzili już po schodach na górę, ujrzeli na nich zbiegającą Martę, która także miała zaszklone oczy. Gdy zauważyła tort, Olę, a następnie piosenkarzy, wręcz doznała szoku. To był jakiś sen! Spełniły się jej wszystkie życzenia! Co prawda, to aby Kibum, dał jej święty spokój, nie było życzeniem, ale cóż... Również się spełniło.
- Co wy tutaj wszyscy robicie? I ty Ola?! - Marta, patrzyła po wszystkich z radością, jednak nie dając im dojść do słowa, kontynuowała dalej. - Rety, jaki śliczny tort! Pomyślę życzenie i zaraz wracam! - pociągnęła nosem, zamykając powieki i wtedy po jej policzku spłynęła łza. Cała reszta stała w osłupieniu, obserwując to wszystko. Gdy brunetka ruszyła w stronę wyjścia, wszyscy popatrzyli po sobie.
- Chyba mam deja vu... - zaczął Taemin, mając na myśli sytuację, gdy Marta, wybiegła kiedyś za Minho, na co blondynka przytaknęła mu głową.
W końcu wszyscy pośpiesznie ruszyli na górę. Tam zastali wkurzonego Minho, stojącego do nich przodem. Ze złości zaciskał swoje dłonie w pięści. Gdy spojrzał się na nich, wtedy zauważyli, że jego oczy również błyszczały się od łez.
Ola, tym bardziej zaczęła przypuszczać, że musiało się coś wydarzyć.
- Co się stało? Dlaczego Marta, wybiegła z płaczem i to jeszcze w swoje urodziny? - zapytał z pretensjami Jonghyun, odstawiając tort na stół. Nie tak wyobrażał sobie niespodziankę dla Marty.
- Wybiegła, ponieważ Kibum, widział, jak ją pocałowałem... Oto cała historia. - Choi burknął, zaciskając bardziej zęby i pięści, gdy odwrócił głowę w bok, nie mając ochoty na tłumaczenie się. Niestety czuł, że to go nie ominie.
- Co zrobiłeś?! To znaczy, że ty lubisz Martę? - zapytał zszokowany Jonghyun, łapiąc się, aż za głowę. - Aish! To jakiś chyba żart, że zachciało się wam dzisiaj tworzyć trójkąt miłosny! I to w taki dzień! Powariowaliście wszyscy!
- Mówisz tak, bo Marta, woli Keya i Minho? - zapytał z kpiącym uśmiechem Onew, chcąc nieco załagodzić całą atmosferę.
- Nie? Po prostu właśnie próbuję zrozumieć, dlaczego to ich lubi. Sam zobacz! Same problemy z nimi ma! - Jong, marudził niezadowolony, ignorując mordercze spojrzenie Minho. - Może pójdziemy ich poszukać? - zaproponował, lekko się uspakajając, gdy blondynka zaczęła gładzić uspokajająco jego plecy.
- Może lepiej będzie, jak oni sami, to sobie wytłumaczą? - zasugerował Taemin.
- O nie, ja nie chcę, aby Marta, miała powtórkę z rozrywki, gdy poszła szukać Minho. - blondynka zerknęła poważnie w stronę wspomnianego, który przekręcił z ironią oczyma. - Na szczęście wszystko zakończyło się, wtedy dobrze. Jednak tym razem może być inaczej.
- Dobra, idę jej szukać. - Choi westchnął, kierując się w stronę schodów, lecz Taemin, nagle złapał go za rękę. Choi nie mógł zrozumieć, dlaczego przyjaciel próbuje zatrzymać go za wszelką cenę. 
- Minho zostaw ich. Jutro wytłumaczycie sobie z Martą, wasz trójkąt miłosny. Kibum, w przeciwieństwie do ciebie, nie pójdzie za daleko, więc ktoś z nas szybko ich znajdzie. - westchnął i spojrzał na wkurzonego rapera, który zaśmiał się kpiąco z jego słów.
- Słuchaj Taemin, nie chcę być wredny, ale ty sam mógłbyś rozwiązać swój własny problem, z trójkątem miłosnym... - brunet odpowiedział wrednie, przez co każdy spojrzał się na niego z zaskoczeniem. Tylko na twarzy Taemina, widniała kpina.
- Że co?! Sam dawałeś mi porady w związku z tym, a sam nie możesz tego rozwiązać? A może specjalnie pocałowałeś Martę, aby Key, to wszystko widział? - mruknął zirytowany Taemin.
Oli, prawie szczęka spadła po usłyszeniu tych słów. Onew, zaś stał niezbyt przejęty, jakby to, w ogóle już go nie dotyczyło. 
- Nie jestem, aż takim dupkiem Taemin. Po prostu wybrałem zły moment i tak jakoś wyszło. - raper westchnął,  patrząc się na wszystkich z poczuciem winy.
- To ja może zaparzę coś na uspokojenie i zadzwonię do Marty. - Ola, udała się do kuchni, nie mając ochoty słuchać dalej tego tematu. Jeszcze doszłoby do tego, aby musiała wyznać, kogo lubi bardziej. Taemina, czy Onew?
Gdy już miała wybrać na swoim telefonie numer do brunetki, wtedy zauważyła, że jej telefon leży na stole, obok butelki z soju i babeczki. Chciała coś powiedzieć, ale wtedy odezwał się Jonghyun.
 - Ok Minho, w miarę wytłumaczyłeś nam swoją sytuacje, ale o co ci chodziło z tym trójkątem miłosnym Taemina? I kto jest w niego zamieszany?! - odparł Kim, robiąc zastanawiającą minę. Wtedy nagle coś brzdękło głośno, o podłogę w kuchni. Jonghyun, zerknął w tamtą stronę, na Olę. Wydawała się być jakaś taka  roztrzęsiona. Następnie zerknął na przyjaciół. Taemin i Onew, mierzyli się dziwnym spojrzeniem, a Minho, dyskretnie kręcił twierdząco głową, nie mając jednak zamiaru się odzywać. Kropeczki zaczęły się Jonghyunowi, łączyć w całość. - O kurwa.... - szepnął bezgłośnie.









*









Gdy brunetka pomyślała życzenie, o tym, aby Kibum, jednak nie dawał jej świętego spokoju i wybaczył, po jej policzku spłynęła łza. Następnie wybiegła z cukierni, rozglądając się za raperem. Miała nadzieję, że nigdzie się nie oddalił. Średnio widziała się jej sytuacja, jak wtedy, gdy szukała Minho. Słońce już mocno zachodziło za horyzont sprawiając, że uliczki między budynkami, były mniej oświetlone.
- Key! Zaczekaj! - krzyknęła, gdy nagle go zauważyła, idącego przed siebie powolnym krokiem. Ten obejrzał się w jej stronę, gdy tylko usłyszał jej głos. Następnie odwrócił się i ignorując jej wołanie, ruszył dalej, w tylko sobie znanym kierunku.
Marta, zmarszczyła swoje czoło, spodziewając się jednak innej reakcji. Chyba przeceniła swoje oczekiwania, co do reakcji wielkiego Kim Kibuma! Była głupia, mając nadzieję, iż ten się zatrzyma i jeszcze dopuści, między swoje ramiona. Poza tym nie byli przecież w związku, a sam Kim niczego jej do tej pory nie zadeklarował. No prócz fundowania wiecznych humorów i zazdrości, jakby była jego pieprzoną własnością.
Marta, westchnęła z bólem, po czym podbiegła w stronę blondyna, łapiąc go w końcu za nadgarstek. Jeśli tym razem Kibum, ją odrzuci i wyśmieje jej uczucia, to chyba całkowicie zakończy swoje wzdychnie do niego. To naprawdę nie było na jej nerwy... Tylko głupie serce dawało jej jeszcze nadzieję, gdy rozum w tym samym czasie, pukał się palcem po czole, nie dowierzając w jego naiwność.
- Kibum, proszę... Porozmawiajmy. - Marta, odparła drżącym głosem i łzami w oczach, gdy udało się jej zatrzymać rapera.
- Zostaw mnie! - Kibum, warknął wściekle, wyrywając rękę z jej uścisku. Widząc jednak nagle, kolejną spływającą łzę po jej policzku, jego serce, jakby zmiękło na ten widok.
- Proszę, porozmawiajmy... - Marta, załkała kolejny raz, wycierając mokre od łez oczy. Blondyn cały czas przyglądał się jej uważnie, aby po chwili odwrócić wzrok i westchnąć.
- No dobrze... - odparł bez emocji, łapiąc Polkę za nadgarstek. Pociągnął ją za sobą w przejście, między wysokimi murami, aby nikt ich nie widział i przypadkiem go nie rozpoznał.
- Kibum, to co widziałeś, to był przypadek... - zaczęła się tłumaczyć, tylko na chwilę zerkając w pusty wzrok blondyna. To ją zabolało, więc zaczęła unikać jego poważnego wzroku, jak ognia.
- Przypadek? - zakpił. - Takie granie na dwa fronty nazywasz przypadkiem? A może, to już od dłuższego czasu się dzieje, co? - odparł z wyrzutem.
- Słucham?! Granie na dwa fronty?! O czym ty mówisz? - Marta, aż nie dowierzała w słowa Kim.
- A co? Może nie? Najpierw mnie całujesz, a teraz jego! Nie wiesz, którego z nas wybrać, czy lubisz się tak bawić uczuciami innych?!
- No ty akurat wiesz najlepiej, jak się nimi bawić, mieszając mi w głowie. - Kibum, zamarł, słysząc jej dosadne słowa. Spojrzał się na nią zaskoczony, kalkulując sobie w głowie jej słowa. Jego rysy twarzy złagodniały, gdy zdał sobie sprawę, że dziewczyna ma rację. - Poza tym, nie bawię się twoimi uczuciami. Nigdy, się nimi nie bawiłam, bo od początku wolałam ciebie i, to Minho, mnie pocałował, nie ja jego... - odparła nerwowo, na co blondyn nic na, to nie odpowiedział. Jednak, gdy nagle zaśmiał się ironicznie, to zbiło z tropu brunetkę, która myślała, że już wszystko idzie w dobrym kierunku. Jakże gorzko się myliła.
- Wolałaś mnie?! - Kibum, śmiał się kpiąco, przyprawiając brunetkę, o ból serca i nieprzyjemne ciarki. Do tego jeszcze klaskał w dłonie, jakby dobrze się bawił.
- Ty chyba nie myślałaś, że cię lubię? Nie mów, że jesteś, aż taką idiotką?! Nie kręcą mnie takie dziewczyny, jak ty. Bez wyczucia stylu, filigranowe z krągłościami i pyskate. No i najważniejsze... Łatwe. - gdy Kim, to powiedział, dziewczyna patrzyła na niego z niedowierzaniem. Serce, to chyba stanęło jej na dobre kilka sekund. Jak mógł powiedzieć jej coś tak podłego i bolesnego?! Przecież dosłownie kilka minut temu, wybiegł wściekły z domu, tylko dlatego, że przyłapał ją na tym, jak całowała się z Choi? Czy tak zachowywał się każdy facet, któremu nie zależało na dziewczynie? Otóż nie! Kibum, jak nic musiał ją lubić, ale dlaczego odwalał aktualnie taką szopkę? To, już wiedział, tylko on sam...
Marta, w jednej sekundzie poczuła straszny ból w klatce piersiowej, który zadał jej raper. Jego słowa niczym kwas, zżerały jej biedne i zranione serce od środka. Kibum, miał rację. Była idiotką, żywiąc do niego uczucie, i będąc prawie pewną, że on też zaczyna do niej coś czuć. Nagle jej oczy ponownie się zaszkliły, a samotne łzy spłynęły po jej policzkach, gdy tylko spojrzała prosto w hebanowe tęczówki blondyna. Poczuła dziwną satysfakcję, widząc czający się szok, w jego błyszczących oczach, gdy tylko cofnął się, o krok do tyłu.
- Wiesz co? Masz prawo myśleć, o mnie co chcesz. - brunetka uśmiechnęła się smutno, przez łzy. - Jednak, głupotą jest oszukiwanie mnie i samego siebie. Dobrze wiem, że czujesz coś do mnie.
- Co? - Kim, jakby ze zwątpieniem patrzył się w jej oczy.
- Widocznie jesteś takim tchórzem Kibum, że nie potrafisz przyznać się do swoich uczuć, tylko wolisz zranić. - Marta, zwiesiła na chwilę wzrok w dół, na swoje drżące dłonie, które się obejmowały. Następnie hardo spojrzała w zaskoczone oczy Kibuma, który cały czas milczał, ani myśląc jej przerywać. Po prostu stał i uważnie się jej przyglądał, jakby była jakimś rzadkim okazem. - Skoro twierdzisz, że nic do mnie nie czujesz, to w takim razie, postaram się również pozbyć swoich uczuć do ciebie... - Marta, odparła drżącym głosem, roniąc kolejne łzy, które samotnie spływały jej po policzkach. - Tak, w sumie, to życzę sobie tego w moje urodziny. Spełniły się moje prośby, aby ktoś był ze mną dzisiejszego dnia, może i to się spełni, że zapomnę, o tobie... - ostatni raz spojrzała się na Kibuma, ocierając wierzchem dłoni mokre ślady spod oczu i policzków. Następnie ruszyła w kierunku domu, walcząc z buzującymi w niej emocjami. Nawet jeśli jej ciało aktualnie przechodziło konkluzje, wręcz prosząc, o wyładowanie przez nią swoich uczuć.
Kim stojąc, jak słup soli, wpatrywał się z rozchylonymi ustami w stronę odchodzącej dziewczyny.
Chwycił się za lewą pierś, gdy nagle poczuł nieprzyjemne kłucie w sercu. Dopiero teraz zauważył, jak bardzo ją zranił, przez swoją dumę. Był zły, że brunetka, tak łatwo wyczytała z jego oczu, to co do niej czuje. Miała rację, bo naprawdę coś go do niej ciągnęło. Irytowała go, ale nie potrafił sobie wyobrazić, że miałaby go teraz traktować, jak zwykłego kumpla, lub przyjaciela! Tym bardziej nie chciał, aby o nim zapomniała. Tak też podbiegł do Polki, odwracając ją ku sobie. Następnie ostrożnie przyparł ją do kamiennej ściany, znajdującej się za nią. Poczuł się tak, jakby dostał, jakimś obuchem w twarz, gdy ujrzał jej zapłakaną twarz. Niewiele myśląc, ujął dłońmi jej mokre od łez policzki, ocierając kciukami mokre ślady. Następnie zbliżył swoją twarz, ku tej brunetki, ignorując jej zszokowane spojrzenie.
- C-co ty robisz? - zapytała słabym głosem, będąc kompletnie zmieszaną. Nawet nie miała siły, aby go od siebie odtrącić.
- Sprawie, że szybko nie pozbędziesz się swoich uczuć do mnie. Wręcz mnie pokochasz. - powiedział to, patrząc jej głęboko w oczy, po czym wpił się nieco zbyt natarczywie, w jej drobne usta.
Marta, westchnęła zaskoczona, łapiąc za nadgarstki Kibuma. Jednak nie odsunęła jego dłoni od swoich policzków. Nie była w stanie, oddając się chwili.
Gdy Kim spróbował pogłębić pocałunek, bez wahania go oddała, przymykając powieki. Chwyciła mocniej jego nadgarstki, samemu napierając na jego pełne usta. Czuła, jak cała w środku wręcz eksploduje, gubiąc się w swoich uczuciach. Nienawidziła Kim za to, co jej powiedział, ale jednocześnie nie chciała się od niego oderwać. Pragnęła trwać w tej chwili, jak najdłużej.
Całowali się tak przez chwilę, dopóki Kibum, nie oderwał się delikatnie od jej ust, przez co brunetka otworzyła ślamazarnie powieki. Spojrzała na niego z pytającą miną, gdy ten uśmiechał się w podejrzanie cwany sposób. Nie spodobało się jej, to. Znowu, to zrobił. Zagrał na jej uczuciach.
- Wszystkiego najlepszego i... Rozgryzłaś mnie. Jestem cholernie zazdrosny, gdy Minho, jest obok ciebie, bo... Kocham cię. - mruknął niskim głosem, gładząc policzek dziewczyny, gdy kolejna łza spłynęła po nim. Jego poważna mina również zdawała się być szczera z tym, co powiedział.
- C-co? - brunetka, patrzyła się na niego z niedowierzaniem, niczym ciele na malowane wrota. Nie wiedziała w co ma wierzyć. Albo Kibum, miał jakieś rozdwojenie jaźni, albo ponownie bawił się jej biednym sercem. - Przestań bawić się moimi uczuciami!
- W tym momencie jestem śmiertelnie szczery, także powodzenia w zapominaniu, o mnie. - Kibum, uśmiechnął się tajemniczo, a następnie ruszył w stronę cukierni, zostawiając Martę, samą.
- Co za pieprzony dupek! - załkała, nie mogąc znieść tego okropnego bólu zranionego i poturbowanego serca. Wręcz ledwo stała już na miękkich nogach, bojąc się, że gdy zrobi krok, to upadnie. Musiała dać sobie chwilę na uspokojenie. Nawet jeśli od cukierni dzieliło ją kilka kroków.
W tym momencie zdała sobie dwie sprawy. Od teraz każde jej urodziny będą przypominały jej, o tej sytuacji, i że Kim Kibum, miał rację. Na pewno za szybko, o nim nie zapomni...





1 komentarz:

  1. uhuhuh i poszło : ''Kocham Cię" X3 ale jestem podjarana :D <333333
    a Ty Minho (mimo że Cię lubię) nie pchaj sie z jęzorem, gdzie nie potrzeba XD

    WIĘCEJ WIĘCEJ WIĘCEJ ... :D <3333

    OdpowiedzUsuń