Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

poniedziałek, 19 grudnia 2022

Rozdział 70 / +16

          


--------------------------------------------------------------

       


Po całym tym feralnym incydencie związanym z publikacją materiałów z Martą, i Minho, minął już rok. Groźna obietnica menadżera na konferencji prasowej, podziałała na zaistniałą sytuację sprawiając, że materiały zaczęły znikać w mgnieniu oka. Bądź zostały ocenzurowane.
Mimo to Marta, odczuwała momentami lęk i strach przed rozpoznaniem na ulicy. Nawet rozważała zmianę koloru włosów na jakiś blond, czerwień, bądź kolor zbliżony do bieli. Na szczęście Ola, wybiła jej, to stanowczo z głowy. Przecież Marta, od zawsze broniła się rękami i nogami, że włosy zacznie malować dopiero, gdy pojawi się na jej głowie pełno siwych! Samej Oli, na jej miejscu, byłoby szkoda zmieniać taki ciemnobrązowy kolor włosów, na coś innego. 
Blondynka małymi kroczkami, pomagała przyjaciółce oswoić się ze wszystkim na nowo, wraz z resztą zespołu. Oczywiście gdy tylko udawało im się z nimi zobaczyć na przepustce. Z czasem zaczynało być coraz lepiej, i sprawiać dziewczynie coraz mniejsze trudności, wychodzenie na zewnątrz. Nawet mały Jonghyun, rosnący, jak na jakiś drożdżach, pomagał swojej cioci, jak może, przebywając z nią często.
Bywały dni, gdy blondynka musiała coś załatwić związanego z cukiernią, bądź szkołą i potrzebowała kogoś, kto zaopiekuje się małym Jongiem. W takich chwilach z pomocą przychodziła jej ciemnowłosa, robiąc za opiekunkę i super ciocię gratis. Wspólne spacery po okolicy, skupienie myśli nad, jak najlepszą opieką, pomagały nie zwracać uwagi na otoczenie i siedzący w niej strach, przed rozpoznaniem. Przecież nie mogła wiecznie siedzieć w domu z małym dzieckiem, prawda? Nawet Ola, uważała, że to idealny pretekst, na pokonanie wszelakiego strachu przed innymi ludźmi. Chociaż trzeba było przyznać, że na początku, gdy jakieś osoby zagajały do Marty, odnośnie dziecka, była wręcz przerażona. Nie ważnym było, że często byli, to ludzie starsi i w średnim wieku. Wręcz pragnęła wziąć wtedy małego Jonghyuna, pod pachę i uciec z nim, jak najdalej.
Po rozmowach z Olą, chłopakami, swoimi, jak i Minho rodzicami, stwierdziła, że musi w końcu wziąć się w garść, bo inaczej oszaleje! Jak tylko postawiła się swoim lękom, zrozumiała, że tak naprawdę sama sobie była winna tej całej paranoi, wmawiając sobie, że każdy na ulicy, to fan Shinee i zacznie wytykać ją palcami.
Od tamtej pory żyło jej się, o niebo lepiej, co cieszyło wszystkich. Zwłaszcza jej ukochanego, który nadal potrafił się dręczyć tym, że naraził ją na niebezpieczeństwo przez swoją sławę.
Przed przystąpieniem do wojska, piosenkarze mniej więcej wiedzieli, ile czasu będą przebywali na służbie. Oczywiście menadżer zawsze mówił, o dwóch latach, ale po zaciągnięciu chłopaków na służbę, wszystko się wyklarowało. Jak się okazało, każda służba wojskowa, w zależności od rodzaju sił zbrojnych, miała wyznaczony czas trwania. W wojsku lądowym, do których przynależeli Kibum, Onew i Taemin, trwała osiemnaście miesięcy. Marynarka wojenna, do której przydzielony był Minho, trwała dwadzieścia miesięcy. W siłach powietrznych dwadzieścia dwa miesiące.
Po roku służby w wojsku przez mężczyzn, nastały malutkie zmiany. Przez wzgląd na ich zawód pracy, udało się menażerowi załatwić z premierem Korei pewną kwestię. Minho, również miał odbyć służbę wojskową w ciągu osiemnastu miesięcy, a nie dwudziestu, jak to wcześniej było ustalone. Argument, aby Shinee zaczęło pracę w pełnym składzie, niżeli czekając na Minho, dwa kolejne miesiące, jakimś cudem przekonał premiera. Wojsko w takim przypadku, nie miało już nic do gadania.
Tak też Shinee miało zakończyć swoją służbę wojskową trzydziestego czerwca, dwa tysiące osiemnastego roku. W końcu nadszedł ten mocno wyczekiwany przez wszystkich dzień, a z nim wyjście lśniących na tak zwaną ''wolność''.
Przyjaciółki stały przed ogromnymi murami wojska tak, jak inni ludzie, trzymając w ręku po dużym bukiecie kwiatów. U dziewczyn robiła, to Marta, bowiem Ola, trzymała na swoich rękach małego, półtorarocznego Jonghyuna. I tu się zaczyna temat rzeka. W Korei mówienie, o czyimś wieku, było tematem skomplikowanym dla obcokrajowców. Na Koreańskie standardy liczenia Jonghyun, aktualnie miał trzy latka, nie półtorej roku. Dlaczego taka różnica? Otóż, gdy chłopiec się urodził, według Koreańskiego liczenia, miał już rok do pierwszego stycznia, kolejnego roku. Po pierwszym stycznia liczono już mu dwa lata, mimo tego, iż minął dopiero miesiąc od jego narodzin.
W Korei, gdy dzieci się rodzą na przykład w marcu, to mają rok przez kolejne dziesięć miesięcy, do pierwszego stycznia, kolejnego roku. Wtedy dopiero zaczynają mieć dwa latka. Gdy zaś rodzą się w grudniu, jak Jongi, to po miesiącu są dwa lata starsze. Po prostu Koreańczycy liczą miesiące w łonie matki, po urodzeniu już jako pełny rok. Nie bawili się w mówienie, że ktoś ma rok, dwa, trzydzieści i ileś miesięcy, stąd ta dziwna zasada.
Miało się jednak to zmienić. Na dniach, prezydent Korei ogłosił, że ustawa, o zniesieniu takiego liczenia, została zatwierdzona, także Koreańczycy mieli mieć liczony wiek tak, jak na Zachodzie. Zapadła taka, a nie inna decyzja przez to, iż w kwestiach prawnych, wiek Koreańczyków był liczony, jak na Zachodzie i przez to zdarzały się pewne komplikacje. Bardzo, to cieszyło Olę, bowiem nie raz czuła zakłopotanie, gdy jakieś ajummy pytały ją, o wiek jej synka. Poza tym, sama nawet wyjaśniała tę kwestię z teściami i muzykami, jak to u nich w Polsce wygląda z tym liczeniem. Była lekko zdziwiona, gdy przyznali jej małą rację, że mniej kłopotliwym jest liczyć wiek od narodzin do kolejnych urodzin.
- No i gdzie oni niby są? Mieli wyjść punkt dziesiąta! - brunetka obruszyła się, przestępując nerwowo z nogi na nogę. Serce dudniło jej niesamowicie mocno w klatce piersiowej z podekscytowania, że ujrzy ponownie swojego ukochanego, jak i resztę przyjaciół. Lato dopieszczało swoimi humorkami w Korei, poprzez temperatury dosięgające prawie dwudziestu ośmiu stopni Celsjusza. Od kilku dni też nie padało, a lekki wiaterek zapomniał, o przyjemnym chłodzeniu, co dawało się we znaki. Jednak ani Marta, ani Ola, nie czuły w tym przeszkody. Były już przyzwyczajone do panujących tutaj warunków. Dodatkowo narastające emocje stanowczo osłabiały uczucie gorąca i panującej dookoła duchoty.
Marta, spojrzała na niebo i przymrużyła powieki, przysłaniając dłonią swoje oczy, aby padł na nich cień. Nigdy nie lubiła nosić okularów przeciwsłonecznych. Miała wrażenie, że wygląda w nich niczym jakaś dorodna mucha. Poza tym, nie czuła się w nich komfortowo, jakby ją w jakiś sposób ograniczały. Nie ważne, czy słońce wypalało jej wręcz oczy, czy nie.
Odrzucając z głowy myśli odnośnie uporczywej pogody, powróciła do swojej poprzedniej ''pracy'' udeptywania podłoża pod sobą. O ile w ogóle było, to możliwym, gdy stały z Olą, na betonowej nawierzchni.
Kilku ochroniarzy z agencji SM stojący nieopodal, przypatrywali się jej z uniesionymi ku górze brwiami. Byli w gotowości, aby ochronić Polki przed jakimiś nieobliczalnymi fankami. Na szczęście nie było za wiele ludzi, o tej porze, jednakże musieli być uważni.
Rodzice mężczyzn również mieli przydzieloną ochronę, jednak będąc aktualnie za bramą wojska, uczestnicząc w ich odprawie, nie musieli się niczego obawiać.
Dlaczego dziewczyny również nie uczestniczyły w owej uroczystości? Ponieważ nie chciały z jednej strony wywoływać pewnego rodzaju chaosu i dać siebie na tacy mediom, od których tam, aż się roiło. Wizja wyczekiwania przed murami wojska też nie była może najlepszym pomysłem, skoro nie chciały zostać w dalszym ciągu ujawnione. Jednakże tutaj miały ochronę, więc po prostu czuły się bezpieczniej.
W razie czego, przysłonięte twarze maseczkami, troszkę je kamuflowało. Było im w nich gorąco, ale jak to mówią, albo wóz, albo przewóz.
- Nie jęcz, już tak. Zaraz wyjdą. Przecież, to nie maszyny. Nie wyjdą punktualnie, o wyznaczonej godzinie. Pewnie, dopiero się oddelegowują, czy coś w tym stylu. Muszą porobić zdjęcia z innymi żołnierzami i rodzicami. - mruknęła Ola, w ich ojczystym języku poprawiając palcem wskazującym swoje okulary przeciwsłoneczne. Oczywiście powinna uważać co mówi przy swoim synku, którego trzymała jedną ręką, opierając go sobie na prawym boku. Ten słodki szkrab potrafił już wymówić kilka pojedynczych słówek po polsku, jak i koreańsku. Do tego też dużo rozumiał, co się do niego mówiło.
- A skąd wiesz? Może już są robotami?! - Marta, jęknęła z przeraźliwą miną, 
co było udawanym oczywiście i zaczęła się śmiać, odsłaniając nieco swoją twarz. Po chwili zreflektowała się, podsuwając maseczkę jedynie pod nos, aby móc chociaż czym oddychać w ten upalny dzień.
Blondynka westchnęła niezadowolona, zerkając pobłażliwie na przyjaciółkę, również odsłaniając nieco swój nos. Stanowczo była mniej marudna, jak Choi porządnie ją wymęczył seksem, przytulankami i namiętnymi buziakami. Teraz, to ta chyba miała jakieś napięcie hormonalne pod tytułem - Brak mi seksu, bez kija nie podchodź.
Ola, momentami mocno rozważała, by kupić jej jakiś wypasiony wibrator, aby ta w końcu sobie ulżyła, kochając świat z uwielbieniem tak, jak po każdej wizycie Minho.
- Tatuś i dziadkowie niedługo się pojawią, prawda Jongi? - dziewczyna odparła do swojego synka, całując go czule w rumiany policzek. Mały chłopiec był jej oczkiem w głowie i oczywiście swojego taty. Kto by pomyślał, że Onew, bojący się do niedawna dzieci, z każdą kolejną wizytą, będzie oddawał się opiece nad synem, z coraz większą miłością i zaangażowaniem? Była, to też zasługa Oli, która nawet wręcz specjalnie, zostawiała swojego męża przed faktem dokonanym. Na początku było, to trudne, bowiem zastanawiała się, który głośniej jęczy i marudzi z niezadowolenia i rozpaczy. Jednak praktyka czyni mistrza i mężczyzna musiał wziąć się w garść, bo jego ukochana wychowywać ich syna sama przecież nie będzie.
- Tak. - odparł słodko maluch, klaszcząc wesoło w swoje drobne dłonie. Jego oczy uśmiechały się w formie półksiężyców, wręcz w identyczny sposób, jak u ojca. Choćby Jinki, próbował się wykręcać, to genów w tym przypadku nie oszuka.
Tak wyczekiwany przez wszystkich lekki podmuch wiatru, zmierzwił chłopcu ciemnobrązowe włoski, przez co zaśmiał się wesoło, dotykając rączkami boków swojej głowy.
- Aigoo... Jaki on uroczy. Jak urodzę dziewczynkę, to pragnę ich zeswatać ze sobą. - cichy śmiech wydobył się z ust brunetki - prawda Jongi? - ujęła drobną rączkę dziecka i ucałowała czule. - Serio, patrzę na niego i sama już nie wiem w kogo się wdał. Oczy na pewno po ojcu ma, chociaż są większe. No, a wpadki, na pewno po was obojgu będzie miał. - wystrzeliła, robiąc śmieszne miny do malca. Ten rechotał wesoło, niemalże piszcząc w jej stronę z radości. W ogóle nie miał pojęcia, co ta jego ciotka za głupoty opowiada.
- No wypraszam sobie! Ja też chyba mam tutaj coś do gadania! - Olka, prychnęła, przekręcając oczyma z ironią. Odwróciła nieco synka od nazbyt rozmarzonej przyjaciółki. Już miała jeszcze jej coś zripostować w żarcie, kiedy nagle odezwał się jej synek. 
- Tata! Appa! - pisnął nieporadnie, nieco sepleniąc i łamiąc polski, jak i koreański język. Zaczął się wyrywać i wskazywać rączką przed siebie. Nieduże drzwi w ogromnej bramie otworzyły się, a z niej zaczęli wychodzić żołnierze, wraz z rodzicami, w tym członkowie zespołu Shinee.
Blondynka odstawiła marudzącego syna na ziemi dopiero wtedy, gdy cała czwórka była już bliżej nich. Mały chłopczyk od razu zaczął biec nieco nieporadnie w stronę swojego taty, piszcząc i nawołując go z radością. Całkowicie zapomniał, o będących obok dziadkach. Przecież widywał ich często, a w danym momencie najważniejszy był dla niego tatuś.
Piosenkarze widząc, to zjawisko, od razu zaczęli uśmiechać się z czułością w stronę malca.
Jinki, zdążył tylko odstawić torbę na ziemię, kucnąć i poczuł, jak maleństwo wtula się w niego mocno.

Od razu poczuł w oczach łzy, bowiem myślał, że apogeum tęsknoty osiągnęło już multum, ale jednak się mylił.
- No cześć maluchu. - odparł, całując czule dziecko w głowę. Zarzucił torbę na ramię i chwycił małą rączkę, idąc już w stronę blondynki. Rodzice Jinkiego, również wzruszyli się na tę chwilę, ciesząc się, że ich syn ma w końcu wspaniałą rodzinę.
Nagle było słychać pisk Marty, która pognała przed siebie niczym torpeda, mijając wcześniej wspomniane osoby. Wpadła z impetem w ramiona swojego ukochanego, oczywiście uważając przy tym na trzymane przez nią dwa bukiety kwiatów.
Zaczęła się w niego tak mocno wtulać, że Minho, miał wrażenie, iż zaraz zostanie dosłownie uduszony, a kwiaty przydadzą się co najwyżej na jego pogrzeb.

No cóż, chyba każdy by tak zareagował, po długim czasie niewidzenia ukochanej osoby. Także co mógł innego zrobić, jak nie odwzajemnić uścisku i szeptać do ucha z miłością, jak to bardzo ją kocha.
- Proszę kochanie, to dla ciebie i gratuluję ukończenia służby wojskowej. - westchnęła z szybko bijącym sercem, wręczając mu jeden z bukietów. 
- Oh, dziękuję skarbie.
Gdy tak oboje patrzyli sobie w oczy, czuli ogromną chęć wpicia się w swoje usta, ale na daną chwilę nie było, to odpowiednie. Tym bardziej, że rodzice czarnookiego stali już praktycznie przy nich, więc przystali na czułym buziaku, po którym brunetka ponownie zasłoniła twarz maseczką. Musieli swoje pragnienia pozostawić na później i oddać się rozmowie.
W tym samym czasie, kiedy tamta dwójka konwersowała zawzięcie z rodzicami Minho, Onew ustał naprzeciwko swojej ukochanej. Popatrzył jej czule w oczy i trzymając cały czas Jonghyuna, za jego rączkę, objął ramieniem szczupłe ramiona żony. Ona prawie tak samo, jak Marta, wtulała się mocno w swojego męża. Z niechęcią odsunęła się w końcu od niego. Łzy zgromadziły się w jej oczach, a ciało zadrżało. Mimo, widywania się co trzy miesiące, to i tak była za nim mocno stęskniona.
 Jinki, stanowczo będzie musiał ją porządnie wyściskać i wycałować po wsze czasy, gdy będą już tylko sami.
- Witaj skarbie. Tęskniłem. - westchnął i pocałował czule jej usta, opierając następnie czoło, o te jej. Ich serca biły tak mocno, że mało brakowało, aby wyrwały się do siebie z ich piersi.
Mały chłopiec widząc szczęście swych rodziców, zapiszczał radośnie, co rozbawiło jego dziadków i dziadków.
- Ja również, o Jongu, nawet nie wspominam. - zachichotała, wpatrując się z czułością na mężczyznę swojego życia, z szybko bijącym sercem. - Gratuluję ukończenia służby i... Kwiaty od nas dla ciebie, w dalszym ciągu trzyma Marta. Także, dostaniesz je raczej później. - przygryzła dolną wargę, czując lekkie rumieńce na policzkach. Lee wziął syna na ręce, popatrzył się w stronę przyjaciółki i zaśmiał się, widząc, jak ta z tych emocji nadal dzierżyła w ręku bukiet dla niego.
- Cóż, cała Marta. - odparł rozbawiony i oddał się również rozmowie ze swoimi rodzicami.
Ochrona od razu się rozdzieliła, podchodząc do rodzin piosenkarzy, będąc czujnym na pewne niechciane wydarzenia. Widząc kilkoro reporterów, stawali tak, aby nie było za bardzo widać dziewczyn, jak i syna Jinkiego. Mimo to, reporterzy robili kilka zdjęć, nie zważając na groźne miny ochroniarzy. Dobrze wiedzieli, że nieodpowiednie zdjęcia puszczone w świat, mogą zwiastować dla nich problemy.
Ciąg dalszy powitania wszystkich minął szybko, ze względu też na pewne obawy, odnośnie fanów. Były uśmiechy i gratulacje. Nawet Taemin, już normalnie rozmawiał z blondynką, która wybaczyła mu wszystko. Zależało jej na dobrych relacjach z młodszym Lee, także cieszyło ją również to, że nie raz zainteresował się małym Jonghyunem, bez jakiś dziwnych tekstów. Miała nadzieję, że w końcu odnajdzie swoją miłość, tak jak i Key.
Wszyscy wrócili do dormu chłopaków, razem z ich rodzicami. Świętowali ich powrót, ale na tyle rozsądnie, aby nie było, że małego Jonga, pilnuje cała banda pijanych ludzi. Każdy bawił się naprawdę dobrze i przyglądał z zaciekawieniem małemu chłopcu, który był mieszanką idealną obojga rodziców. Dziadkowie w szczególności byli zachwyceni wnukiem. Nawet rodzice Taemina, nie ukrywali uciechy z tego małego szkraba. Blondynka przypatrując się im, momentami czuła gdzieś z tyłu głowy, że patrzyli na jej syna tak, jakby to był ich wnuk. Jeśli tak faktycznie było, nie miała im tego za złe, bowiem rozumiała, że nadal czują lekki żal do syna za to, co się wydarzyło. Przecież prawdopodobnie, o włos dzieliło ją od zostania żoną Taemina.
Każdy zebrany tutaj mógł stwierdzić, że mały chłopiec, był stanowczo słodki z tym morderczym wzrokiem po Oli i Onew, kiedy nie spodobały mu się czyjeś słowa. Key, Minho i Taemin, wręcz płakali ze śmiechu, kiedy mały kolejny raz zaszczycił ich spojrzeniem - Ej, a w dziób to chcesz? - I szedł dalej się bawić.

- Oj, ktoś tu rozpieszcza normalnie naszego syna i pozwala na wiele. - westchnął w pewnej chwili Jinki, kierując to z rozbawieniem w stronę blondynki i to był błąd. Przy stole nastała cisza. Dziewczyna zjechała go morderczym wzrokiem, dając małemu coś do picia, w buteleczce dla dzieci. 
- Ah tak? To teraz ty przez praktycznie półtora roku, sam będziesz go wychowywał. Zobaczymy, czy nadal będziesz taki hop do przodu. - mruknęła, na co reszta zespołu, jak na zawołanie, odparła chórkiem ,, Uuuuu''. Mężczyźni odczekali z dwie sekundy i ponownie zwijali się ze śmiechu na kanapie, kiedy wszyscy zgromadzeni rodzice, próbowali przekonać Lee, że wychowywanie dzieci, to nie jest taka prosta sprawa.
W końcu czas imprez dobiegł końca. Rodzice wrócili już do siebie, nie chcąc fatygować swoich dzieci z nocowaniem ich. Mimo ich namowom, i tak postawili na swoim. Z rodzicami nie wygrasz...
Gdy wszystko zostało już posprzątane, każdy udał się do swoich pokoi. Mały Jonghyun, już dawno wtulał się po środku łóżka, w ogromną poduszkę przypominającą misia. Mruczał coś po swojemu przez sen.
Blondynka uważnie mu się przyglądała z czułością. Po chwili poczuła, jak ktoś przytula ją od tyłu i całuje czule w szyję.
- Tęskniłem. - Lee wymruczał niskim i zmysłowym głosem, wprost do jej ucha. Dziewczyna przymknęła powieki, delektując się tą chwilą intymności, aż w końcu odwróciła się i popatrzyła na mężczyznę. Serce zabiło jej szybciej na jego widok, a rozum zapomniał, że jeszcze chwilę temu ta słodka blondynka była zła na pewną osobę.
Przeczesała dłonią dłuższe włosy, na czubku jego głowy, następnie wytaczając sobie ścieżkę wzdłuż jego głowy, szyi, zatrzymując się na karku. Delikatnie podrapała go w tym miejscu wiedząc, że tak jak i ona, lubi taką pieszczotę.
- Ja również. - westchnęła i wtuliła się w niego mocno. Serce obojga biło naprawdę szybko. Tak mocno, że bali się, iż swoim biciem wybudzą małego. Tak się jednak na szczęście nie stało.
Gdy odsunęli się od siebie, męska dłoń przeczesała krótkie do żuchwy blond włosy za ucho dziewczyny, a pełne usta musnęły blady policzek. Gdy zobaczył ją pierwszy raz na zdjęciu, w tak krótkich włosach, był zaskoczony. Długie do piersi blond włosy, skróciły się na wysokość jej żuchwy. Mężczyzna musiał przyznać, że jego żona wyglądała teraz poważniej, nie tracąc jednak swojego słodkiego uroku.
- Muszę przyznać, że w takich krótkich włosach też ci bardzo do twarzy, żonko. - mruknął zadowolony już w jej drobne usta, inicjując czuły pocałunek. Dziewczyna nie mogąc nic odpowiedzieć, tylko westchnęła zadowolona, ujmując w pięści jego koszulkę w moro. Oddała pocałunek, robiąc to coraz bardziej z utęsknieniem. Objęła jego szyję rękoma, nieco stając na palcach, aby ułatwić im ową pieszczotę.
Oboje nadal nie mogli w to uwierzyć, że za kilka miesięcy minie im dwa lata, odkąd są małżeństwem i szczęśliwymi rodzicami.
- Za prawie dwa tygodnie będziemy świętować.
- Świętować? Znowu? - zapytała zaskoczona, odsuwając się nieco od niego. - Ale co? Marty, urodziny dopiero za jakiś miesiąc, więc czemu za dwa tygodnie? - dopytywała, nie rozumiejąc co jej mężowi chodzi po głowie. Miał bardzo tajemniczą, ale zadowoloną minę. To było co najmniej podejrzane.
- Zobaczysz. - odparł z tajemniczym uśmiechem.
Nie mógł przecież się jej wygadać, że Choi obmyślił dość ciekawy plan zaręczyn z Martą, i już prawie wszystko miał załatwione. Wystarczyło odpowiedniego dnia, dobrze pokierować brunetkę do miejsca spotkania i modlić się, o dobrą pogodę, bo inaczej mogłaby być kicha.
- Będzie na pewno potrzebna twoja pomoc i naszego synka. - puścił jej oczko i pocałował czule w usta, nie pozwalając tym samym, aby ta zaczęła drążyć, jak to zawsze lubiła. - W sumie teraz też będzie potrzebna. - wymruczał, biorąc ją pod pupą i unosząc tak, aby owinęła nogami jego talię. - Bo dłużej już nie wytrzymam skarbie... - wymruczał seksownie w jej usta, zanosząc do łazienki, a tam sadzając na blacie, zaraz przy zlewie. Cichy śmiech dziewczyny rozniósł się po pomieszczeniu, kiedy to oddawała jego łapczywe pocałunki, wiedząc bardzo dobrze, do czego jej mąż dąży. 
Rozebrała, więc z mężczyzny koszulkę, pozwalając, aby ta jej również została zdjęta i rzucona gdzieś w kąt.
- Chwila, a Jong? - Ola, oderwała się i popatrzyła uważnie w hebanowe tęczówki, przepełnione podnieceniem. Jej usta były już lekko spuchnięte od agresywnych pocałunków, a policzki słodko zaróżowione i przyjemnie piekące.
- Spokojnie, śpi przecież i nic mu się nie stanie. - westchnął w jej szyję, pozostawiając na niej kilkanaście pocałunków. Ścisnął jej krągłe pośladki, przysuwając się bliżej, aby otrzeć się, o nią swoim twardym kroczem. - Łóżko jest tak duże, że nie ma opcji, aby spadł, a my będziemy obok w pogotowiu, zachowując się w miarę cicho. - Ola, zaśmiała się, przygryzając delikatnie swoją wargę, gdy jej majtki właśnie lądowały na ziemi, gdzieś obok stóp wokalisty.
 Popatrzyła mu ponownie w oczy, rumieniąc się soczyście. Widziała bardzo dobrze, jak mocno ją pragnął i dobrze wiedział, że ona czuje w danym momencie, to samo.
Zielonooka nie zdążyła się sprzeciwić, a Onew, już zanurzał swoje usta, między jej udami, delektując się jej smakiem. Czując, że dziewczyna jest wręcz mokra, odsunął się, zdejmując pośpiesznie z siebie majtki. Wpił się w jej usta, masując jej łechtaczkę kciukiem. Usatysfakcjonowany jej pomrukami przyjemności zaczął powoli wsuwać w nią jeden, a po chwili drugi palec. Ciche stęknięcie dziewczyny dało znak, że jeszcze potrzebuje chwili na poczucie obezwładniającej przyjemności.
- Mmm, już skarbie. - westchnęła, czując powoli poruszające się w sobie palce męża. Wzdychała cicho w jego usta, starając się nie być za głośno, gdy mężczyzna narzucił większe tempo zaspokajania jej. Nie chciała, aby Jong, się obudził, albo ktokolwiek ich jakimś magicznym sposobem usłyszał.
Lee zwolnił ze swoimi pieszczotami, wyjmując z niej swoje palce, aby ponownie leniwie masować jej kobiecość i całować bez opamiętania jej piersi i szyję.
- Myślisz, że Minho i Marta... No wiesz... Robią, to co my teraz?
- Jeszcze pytasz? - rozbawienie wykwitło na jego twarzy.
- Coś czuję, że ona, to jutro ledwo będzie chodziła.
-  Onew! - Olka, syknęła cicho z niezadowoleniem, uderzając lekko pięścią w męską klatkę piersiową. Wręcz od razu poczuła piekące policzki, wyobrażając sobie za wiele. Niestety Marta, lubiła jej szczegółowo opowiadać, o zabawach łóżkowych z Choi. Sama nawet była dwukrotnie świadkiem scen niczym z jakiegoś Pornhuba.
- No co? Nie pamiętasz już, w jakim momencie przyłapał ich Key, przed naszym wyjazdem do wojska? 
- Nawet mi nie przypominaj... - zakryła z zawstydzeniem twarz w dłoniach. - Biedni, byli tacy zawstydzeni. - zaśmiała się cicho, odchylając nieco głowę do tyłu, aby udostępnić lepiej swoją szyję pełnym wargom Jinkiego.
- Ta... Zawstydzeni. Chyba tylko udawali. Sądzę, że ich zabawy łóżkowe, nie raz byłyby w pierwszej dziesiątce na jakiejś stronie erotycznej. - zaśmiał się, oblizując szelmowsko swoje rozchylone wargi.
Rozchylił jej nogi, czując narastające podniecenie, że zaraz wsunie się do tego cudownie gorącego wnętrza. Będzie się w nie wsuwał i wysuwał z rozkoszą, nadając szybszego tempa. Nadal idealnie ciasna kobiecość, będzie otulać jego męskość dookoła, zaciskając się w przyjemności.
Lee rozmarzył się, nieświadomie przygryzając dolną wargę. Ocierał się sterczącą męskością, o łechtaczkę, czując delikatne drapanie włosków w strefie bikini. Chwycił członek u nasady, zjeżając nim w stronę warg sromowych.
Usłyszał chrząknięcie. Spojrzał pytająco na Olę, unosząc jedną brew ku górze.
- Hmm?
- Gumka Onew. 
- Oh, no tak. - zrobił zakłopotaną minę, że nadmiar podniecenia i chęci seksu przyćmił jego rozsądny tok myślenia. Nachylił się do szuflady pod zlewem, aby wyjąć opakowanie gumek.
- Chyba, że chcesz zostać drugi raz tatusiem. - blondynka zaśmiała się sarkastycznie, wyczekując reakcji ukochanego. Jego mina była bezcenna. Uśmiechał się, jak głupi do sera, odbiegając przy okazji wzrokiem na boki.
Czuł się zakłopotany i jednocześnie nieco rozbawiony zaistniałą sytuacją. Gdyby ktoś kiedyś powiedział mu, jaki to z niego też stanie się maniak seksualny, nie uwierzyłby mu.
- Hmm, może jeszcze nie teraz? Sądzę, że na razie Jong, nam wystarczy. - odparł, mając zamyśloną minę, jakby co najmniej skupiał się na trudnym zadaniu matematycznym.
Na daną chwilę, pojawienie się drugiego dziecka, to byłoby już zbyt wiele dla niego.
- Też tak sądzę. - zielone oczy spojrzały psotnie w jego stronę.
Jinki, kręcąc głową z rozbawieniem, nałożył lateksowy kapturek na swojego członka. Zwilżył w razie czego lubrykantem jego główkę, rozsmarowując po całej długości. Nie chciał wywołać, u swojej ukochanej niepotrzebnego dyskomfortu.
Wsunął się w kobiecość powoli i stęknął, czując niewyobrażalną przyjemność.
Ola, zaś skrzywiła się, zaciskając dłonie na męskich ramionach. Westchnęła cichutko, spoglądając niepewnie w czarne tęczówki Jinkiego. Potrzebowała chwili, aby przyzwyczaić się  do uczucia męskości w sobie. Gdy to nastąpiło, z uśmiechem na ustach przesunęła jedną z dłoni w stronę męskiego torsu. Delikatnie przejechała paznokciami w górę i dół, po jednej z piersi, powtarzając tę czynność kilkakrotnie. Ciemnozielone tęczówki, spojrzały zachęcająco w te hebanowe, gdy jej dłoń powędrowała na jego pośladek, ściskając go nieco. 
Mężczyzna mruknął zadowolony i pocałował ją namiętnie, poruszając pewniej swoimi biodrami.
- Brakowało mi tego... - wymruczał, słysząc cichą aprobatę z ust dziewczyny. Może nie byli takimi maniakami seksu, jak Marta i Minho, ale również lubili go uprawiać, przy każdej możliwej okazji.
Ola, już wiele razy pytała Martę, o pewne rady, bądź zabawy, aby urozmaicić życie łóżkowe i spróbować czegoś nowego ze swoim ukochanym. Przyjaciółka mocno otworzyła jej oczy na nowe doznania i chęci próby niektórych rzeczy. Jednakże nie jeden raz miała wybałuszone oczy, słuchając z rumianymi policzkami ile Marta i Minho, mieli już obcykanych pozycji Kamasutry, o zaliczonych miejscach, nie wspominając. 
Jak tak dalej pójdzie, to wymyślą jeszcze nowsze pozycje i stworzą swoją Kamasutrę... - pomyślała pewnego razu Olka.
Oczywiście w ich przypadku z większości pozycji musieli zrezygnować, ze względu na ich różnicę we wzroście, gdzie było spokojnie z trzydzieści centymetrów i nie zawsze wszystko im pasowało.
Lee chwycił jedną dłonią pośladek ukochanej, drugą opierając się, o ścianę zaraz przy jej głowie. Przyspieszył swoich ruchów biodrami, uważnie lustrując jej twarz. Miała ona przymknięte powieki i lekko rozchylone usta w ekstazie. Z każdym kolejnym pchnięciem, jej piersi podskakiwały rytmicznie, zwracając na siebie uwagę hebanowych tęczówek. Była jego zdaniem taka piękna i niesamowicie pociągająca. Czasami nie mógł w to uwierzyć, że kiedyś nieosiągalna dla niego kobieta, jest teraz matką jego syna, żoną, cudowną przyjaciółką i kochanką, kochając się z nim w danej chwili namiętnie.
Jinki, zamruczał zadowolony, chwytając dłonią jedną pierś, ugniatając ją lekko. W tej drugiej, ujął ustami sterczącego sutka, liżąc go i ssąc z opamiętaniem, jak dziewczyna lubiła. Wystarczyła chwila, aby poczuł przyjemny ucisk na swoim członku, kiedy jego ukochana przeżywała pierwszy, a po chwili drugi orgazm. Zamglone spojrzenie zielonookiej, błądziło po uśmiechniętej w ekstazie twarzy mężczyzny. 
- Kocham cię... - cichy szept wydobył się z ust dziewczyny, ujmującej dłońmi jego pełne policzki.
- Również cię kocham, miłości mojego życia... - Uśmiechnął się czule i pocałował namiętnie jej drobne usta. Blondynka poczuła się wręcz poruszona jego wyznaniem, a serce zabiło jej mocniej, o ile w ogóle, to było jeszcze możliwe.
Zmienili pozycję. Ola, stała teraz do Jinkiego, tyłem. Pochylała się do przodu nad blatem szafki, ochoczo wypinając do niego swoje pośladki. Spojrzała za siebie zachęcająco, pragnąc na nowo poczuć w sobie męskość swojego męża.
Piosenkarz przyglądał się jej jeszcze przez chwilę, masując w górę i dół swoje prącie. W końcu zachęcony lekkim bujaniem pupy przez ukochaną, wsunął się w nią ostrożnie, aby po chwili przyspieszyć swoje ruchy biodrami.
Ścisnął jej pośladek, pochylając się nieco nad nią, aby szeptać dość sprośne rzeczy do ucha. Ujął jej piersi, zwalniając tempa, aby ponownie zacząć szaloną gonitwę za spełnieniem.
Kto by pomyślał, że taka zabawa będzie ich nakręcać? Zawsze Ola, była dość sceptyczna takim sprośnym zachowaniem, a ostrzejszy seks ją przerażał, a teraz? Nie umiała sobie wyobrazić, aby nie pobawić się czasami tak, jak to robiła Marta, z Minho. Zaczynała powoli rozumieć ową dwójkę, czując ten dreszczyk ekscytacji i podniecenia, co zapewne oni.
Rzecz jasna, zamierzała z Jinkim, być bardziej pohamowana, niżeli tamci. Musiała przyznać też przyjaciółce racje, że taka zabawa była bardzo pociągająca, tak jak mówiła.
Gdy zbyt głośne uderzanie ciała, o ciało wydobywało się z łazienki, zwolnili tempa, aby nie zbudzić czasem śpiącego syna. Woleli też, by Taemin, czasem nie usłyszał ich, mając pokój i łazienkę obok.
W końcu oboje doszli w tym samym momencie, z niemym krzykiem na ustach. Stanowczo im tego brakowało. Pytanie tylko, jak teraz wszystko się potoczy z dalszą karierą Onew, i na ile będą mieli czasu dla siebie, przez nowy album, bądź albumy każdego z osobna, jak sugerował też menadżer.
Lee ostrożnie wtulił się w plecy blondynki, oddychając tak samo nierównomiernie, jak kobiece ciało pod nim. W końcu odsunęli się od siebie, więc Ola, odwróciła się w jego stronę. Zaczęła mu się uważnie przyglądać, oddychając szybko, tak jak i on, kiedy ściągał prezerwatywę, związując ją i wyrzucając do kosza przy sedesie, .
- Onew?
- Hmm?
- Zaskoczyłeś mnie. - uśmiechnęła delikatnie, wodząc dłońmi po jego torsie.
- Czym?
- Tą ostrością. - przygryzła dolną wargę, czując ponowny ogień na rumianych policzkach, gdy żyła jeszcze chwilą, w posiadaniu w sobie Lee. - Taki stanowczy byłeś i w ogóle...
- To źle? - zapytał nieśmiało, masując swój kark prawą dłonią. - Wydawało mi się, że ci się podobało. Wiesz... Coś innego, jak z reguły chciałaś próbować. - westchnął, ujmując jej dłonie. Cały czas ciągle przypatrywał się jej uważnie, próbując ją rozgryźć, czy było jej dobrze, czy tylko udawała, aby pozwolić mu zaspokoić żądze.
- Bo się podobało i to... Bardzo. - pogładziła jego rumiany policzek, nie mogąc nacieszyć oczu tymi zamglonymi od ekstazy oczyma i napuchniętymi od pocałunków ustami. - Chętnie powtórzyłabym, to kiedyś.
- Yhym... Wezmę, to pod uwagę. - wymruczał zadowolony w jej usta. Był wręcz podekscytowany faktem, że mu się udało i nie przeraził tym swojej ukochanej. Wiedział, że ta lubi być dość nieśmiała, ale chce próbować, przełamywać się do pewnych rzeczy. Chociaż nie był pewien, czy marzenie, o zrobieniu przez nią loda, kiedyś się ziści. Kto wie? Może go kiedyś zaskoczy i takim krokiem ze swojej strony?
Jinki, chwycił Olę, za dłoń i zaciągnął do wanny z kabiną prysznicową. Wzięli wspólny prysznic, myjąc się nawzajem i ciesząc ze swojej bliskości.



***

Marta, zastanawiała się, gdzie się nagle wszyscy podziali z samego rana? Odkąd tylko się obudziła po ósmej, szukała wszystkich dosłownie wszędzie! Ani jednego kąta dormu nie opuściła!
Ostatni raz widziała resztę wczoraj, przed pójściem spać. Zespół miał ostatni dzień z nagrywań programów typu wariety show. Po tym wszystkim, mieli dostać trzy dni wolne, na odsapnięcie, bowiem po powrocie z wojska, mieli trochę spotkań w różnych miejscach.
Siedząc z nimi wszystkimi wieczorem w salonie, pijąc herbatę, jedząc i śmiejąc się przy tym, poczuła się nagle zmęczona i senna. Nie wiedziała, czy to wina herbaty, która smakowała jej na melisę, czy faktycznie była ostatnio wymęczona? Chyba, że padła ofiarą jakiejś gry ze strony reszty przyjaciół, którzy dosypali jej jakiś proszków nasennych. Jeśli faktycznie tak było, to jaki byłby powód ich działania?
Najbardziej z rana, zastanawiał ją fakt, że nawet Minho, przy niej nie było, gdy się obudziła.
To było już dla niej kompletnie kosmiczne, no bo jak?! Jakim cudem, ten seksowny Żabol wymsknął się z pokoju, nie wybudzając jej przy tym? 
Przecież ona miała tak płytki sen, że ćwierkające ptaki z rana potrafił ją przebudzić, bądź wstający Choi do łazienki w nocy! Poza tym, gdyby ten ustawił jakiś budzik, standardowo obudziłby ją, jako pierwszą! Zawsze tak było. Dzwonił budzik, budził ją, a później ona budziła Minho. Nawet małego Jonga, nie było słychać, a to był czas na jego wstawanie. 
Pomysły nad tym, nie opuszczały jej głowy.
- Przepraszam bardzo, to jakaś ukryta kamera, czy jak? No macie mnie, nie mogę was znaleźć! Ha, ha, ha, bardzo śmieszne, a teraz wyjdźcie! - mruczała niezbyt zadowolona.
Wróciła na górę i wyjęła telefon z kieszeni. Zaczęła wydzwaniać do wszystkich. Cisza. Ponowiła próbę, lecz na marne.
- Nosz kurde...
Wyjrzała przez okno, znajdujące się zaraz przy schodach, aby sprawdzić w końcu, czy auta stoją przed domem, bądź w garażu. Nie wiedziała dlaczego do razu tego nie zrobiła, tylko chodziła w górę i dół, robiąc niepotrzebne kilometry.
Samochody nie stały na swoim miejscu. Był tylko jej i Oli, niebieski mini cooper. Sprawdziła jednak jeszcze w garażu. Pusto. To oznaczało, że wszyscy gdzieś wyjechali. Tylko gdzie?
- Co tu się do cholery dzieje? - brunetka przygryzła dolną wargę, próbując znowu dodzwonić się do reszty. Chciała wiedzieć, co się dzieje z resztą, aby móc sobie rozplanować dzień, na ewentualne sprzątanie, bądź obiad.
Nagle jej oczom rzuciła się koperta leżąca na stoliczku w salonie. Zmarszczyła swoje czoło, przez co zrobiła się jej lekka bruzda między brwiami. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyła?
Podeszła bliżej, oblizując swoje drobne usta i chwyciła przedmiot, przyglądając się mu uważnie.
Koperta była podpisana jej imieniem, do tego cudownie pachniała - Nim.
Powąchała ją nieśmiało, czując dreszcz podniecenia. Może, to było głupie, ale chyba każdy by tak zrobił, prawda?
Ostrożnie otworzyła kopertę i ujrzała w nim kilka słów. Zagadkę?
Westchnęła cicho, spodziewając się chyba wszystkiego z listu od Minho.


,, Tam spotkali się i poznali pierwszy raz.
Rozmawiali, śmiali się, knując pewien plan.
Wszystko dzięki urodzinom pewnego Dinozaura.
Go niestety już z nami nie ma... :(  [*]
Gdyby żył, zapewne dziś by tam na ciebie czekał z kolejną zagadką.
Niestety...
Na miejscu będzie ktoś inny, bliski jego sercu i jednocześnie przyjaciel naszego zespołu.
Nie smuć się jednak, i dąż do celu z uśmiechem! Bardzo ładnie proszę~~ <3
Kocham cię... <3 Minho
Ps. Ubierz tę czerwoną sukienkę wiszącą samotnie w garderobie Key. Prawa strona jest ogromnie gorąca! A! I niższe wygodne obcasy! ;) ''


Na czole szatynki pojawiła się delikatna bruzda. Kolejna dzisiejszego dnia.
Zaczęła analizować słowa z koperty. Coś jej, to mówiło. Urodziny Jonghyuna, spotkanie, restauracja. No właśnie! Restauracja! Przecież tam poznała Minho i Onew, prawda? Tam wraz z nimi omawiali tort dla Jonga!
Dziewczyna prędko pobiegła do garderoby i domyślając się, co znaczą ostatnie słowa. Zaczęła szukać danej sukienki. Po chwili ją odnalazła i wręcz zamarła na jej widok.
Co ona tu robiła?!
- O kurwa... - wyrwało jej się. Aż zakryła dłonią rozchylone w szoku usta.
Jeśli dobrze pamiętała, kiedyś wypatrzyła ją w sklepie, będąc tam z Olą i maluszkiem. Była ona czerwona, sięgała do połowy uda, mając dość odważne wycięcie na nim z prawej strony. Było ono w formie siateczki z kryształkami.
Nie miała rękawów, a szersze ramiączka. Sam krój był dopasowany i obcisły.
Mówiła wtedy Olce, że pewnie bardzo by się spodobała w niej Minho. Po chwili nastąpiła zmiana jej humoru, bo już marudziła, że jest chyba za seksowna i odważna.
Przekonywania Oli, aby ją przymierzyła podziałały. Marta, wyglądała w niej zjawiskowo. Figura klepsydry w bardziej obcisłych ubraniach robiła swoje, w sukienkach w szczególności. Ubranie podkreślało w jej figurze, to co powinno. Gdy przyjaciółka ją zobaczyła, aż zagwizdała z wrażenia, namawiając na kupno. 
Te przekonywania akurat nie podziałały na starszą z dziewczyn, więc wyszły ze sklepu z pustymi rękoma. Na szczęście Oli, udało się potajemnie zrobić zdjęcie przyjaciółce z myślą, że może jednak gdy siebie ponownie ujrzy, to ją w końcu kupi.
Marta, wiedząc, że zapewne nie ma za dużo czasu, czym prędzej pognała do łazienki, aby się przygotować. Mimo, iż myła włosy wieczorem i brała kąpiel, to i tak ponowiła tę czynność, nie wiedząc, co ją może czekać.
Ustała przed szafą Minho, w której miała kilka swoich rzeczy i zaczęła przebierać w bieliźnie. Ze względu na te seksowne dodatki w sukience, postawiła na gładkie kremowe body, na silikonowych ramiączkach, ze stringami, zamiast pełnym zabudowaniem na pupie.
Takie body idealnie sprawdzały się do obcisłych sukienek, jak i wyglądały seksownie. Mimo, iż brunetka kochała koronki, to przy tego typu sukience, mogłyby się nie sprawdzić.
Gdy była ubrana, postawiła na delikatniejszy typowy Koreański makijaż składający się z BB kremu, beżowego cienia do powiek, czarnych kresek, tuszu do rzęs. Policzki zdobił delikatny róż, a usta machnęła błyszczykiem, wklepując palcem delikatnie bordową pomadkę, bliżej wnętrza ust, tak jak to robiły Koreanki. Włosy wysuszyła i wyprostowała w kilku miejscach. Czasami lubiły żyć własnym życiem, wykręcając się w różne strony i musiała nie raz temu zaradzić...
Przyszedł czas na buty. Wybór do takiej sukienki był dość trudny. Najlepiej pasowałyby wysokie szpilki, aż do nieba. Na szczęście zielonooka takich nie posiadała, chociażby na brak umiejętności chodzenia w nich, jak i mały rozmiar stopy. 
Kucnęła przy szafie, i wybrała kremowe, niezbyt wysokie i zabudowane sandały na słupku, z paseczkiem, który zapinało się nad kostką.

Ubrała je i udała się do łazienki, aby użyć orzeźwiających kwiatowych perfum, by nieco ugrzecznić swój wizerunek. Dodała jeszcze delikatne kolczyki i przerzuciła najważniejsze rzeczy do kremowej torebki na ramię. Trochę obawiała się reakcji innych ludzi na jej ubiór. W końcu, to była Korea, nie Polska, gdzie i tak każdy podążał wzrokiem za elegancko ubranymi ludźmi.
Marta, ostatni raz spojrzała na siebie w lustrze i uznając, że wygląda bardzo dobrze, niczym jakaś sławna gwiazdka, pognała na dół.
Jadąc autem do wyznaczonego miejsca, cały czas zaprzątało jej głowę pewne pytanie - Gdzie się wszyscy u licha nagle podziali?!
Przecież nie było mowy, o żadnym wyjściu. Zastanawiała się, po co ta zagadka i co niby będzie w owej restauracji? Czuła narastający stres. Zawsze była osobą w gorącej wodzie kąpaną, nie do końca lubiącą tajemnice. Lubiła, gdy w jej życiu wszystko było klarowne, nawet relacje z innymi ludźmi.
Zacisnęła mocniej dłonie na kierownicy i westchnęła, czując, jak się cała wręcz trzęsie ze stresu. Musiała stanowczo się uspokoić. Przecież przyjaciele nie zrobiliby jej żadnego świństwa, prawda? Więc dlaczego się tak stresowała?
Zaparkowała samochód na parkingu, naprzeciwko restauracji. Wysiadła z pojazdu i obejrzała się dookoła. Na niebie nie było ani jednej chmurki. Była bardzo ładna pogoda i nawet upał nie doskwierał za mocno. Ludzie nie spieszyli się, jak to zawsze robili. Taki widok, to naprawdę była rzadkość w tak dużym mieście.
Wzięła swoją torebkę i zamykając samochód specjalnym pilocikiem, zdążyła zauważyć, że zwróciła uwagę kilku osób, swoją osobą. Nawet, jakiś mężczyzna powiedział jej, że wygląda bardzo ładnie. Schlebiło jej to, ale również wywołało nieprzyjemne ciarki na ciele.
Brunetka weszła do wnętrza restauracji i zaczęła się po niej rozglądać. Niewiele się zmieniła od ostatniego razu, kiedy tu była. Restauracja była nadal skromnie udekorowana i rządziły w niej kolory bieli, brązu i szarości. Zmieniły się jedynie ciemne firanki na te białe.
Kiedy miała już podchodzić do lady, aby zapytać z głupią miną, czy ktoś, lub coś może tutaj na nią czeka, bo tak pokierowano ją w liście, podeszła do niej kelnerka.
- Pani Marta? - zapytała nieco niepewnie dziewczyna jej wzrostu, uśmiechając się życzliwie. Widać było, że dość ciężko było jej wymówić zagraniczne imię, ale poszło jej naprawdę dobrze. Coś czuła, że ktoś musiał jej napisać, lub powiedzieć, jak najlepiej je wymówić. Miała podejrzenia odnośnie Oli.
- Tak. Skąd ty...?
- Powiedziano mi, że przyjdzie tutaj niska, ładnie ubrana dziewczyna w czerwonej, sukience, o Europejskiej urodzie i ciemnobrązowych włosach. - odparła z uśmiechem, jakby spotkała sławną osobę. - Proszę, tam siedzi osoba z którą zostałaś umówiona. - wskazała jej stoliczek, przy którym siedziała jakaś brunetka.
- Umówiona? - zapytała zaskoczona. No tak, w liściku było napisane, że ktoś bliski Jonghyuna, tutaj będzie. Gdy spojrzała się we wskazaną stronę, ujrzała Kim Sodam, siostrę Jonga.
Uśmiechnęła się szeroko, podchodząc bliżej stoliczka. Przywitała się z dziewczyną, kłaniając przy tym. Usiadła się naprzeciwko i westchnęła.
- Jak się miewasz?
- Chyba dobrze, pomijając fakt, że wciągnięto mnie w jakąś grę. - zaśmiała się, a Sodam, jej zawtórowała. Porozmawiały chwilę, gdy dziewczyna spojrzała na zegarek na ścianie. Właśnie dochodziła jedenasta.
- Oh, już czas na mnie, proszę. - odparła siostra zmarłego piosenkarza, kładąc złotą kopertę przed Polką.
- Znowu koperta? - jęknęła i widząc ponaglający wzrok dziewczyny, uśmiechniętej od ucha do ucha, podniosła rzecz ze stoliczka i w tym momencie Sodam, pożegnała się z nią i wyszła.
Brunetka uniosła jedną brew ku górze. Miała wrażenie, jakby brała udział w jakimś śmiesznym programie.
Otworzyła kopertę i wyciągnęła z jego wnętrza jakąś kartkę złożoną na pół. Spojrzała na pismo. Było nieco inne. To pierwsze należało do Minho, ale to... Key? A może jej się tylko tak wydawało?


,,  Skoro czytasz ten teks, znaczy, że dotarłaś do celu, gratuluję!
Ale uwaga! To jeszcze nie koniec! To dopiero początek! :D
Twoje oczy. Piękne i kocie, zielononiebieskie.
Od razu rzuciły mi się w te moje, kiedy się bliżej poznaliśmy.
Ten zaraźliwy uśmiech również, wiesz?
Pierwsza myśl? Bardzo miła i urocza, ale mająca swoje zdanie. 
Kolejnym miejscem powinno być to, gdzie poznałaś całą naszą bandę.
Niestety jest już niedostępne, więc wybierz lepiej mądrze inne.

Mała podpowiedź:
Tam, gdzie pocałowałem cię po raz pierwszy... ''



Tym razem nikt się nie podpisał. Na pewno autorem owego liścika był Minho, ale pismo było kogoś innego.
Marta, zmarszczyła lekko swój nos i zaczęła myśleć. W sumie zawsze widywała Minho, w ich poprzednim mieszkaniu i u siebie w domu. Skoro dawne mieszkanie zespołu zostało sprzedane, to pozostawała opcja z mieszkaniem nad cukiernią. Możliwe, że ktoś tam będzie, na przykład taki Gongchan i coś jej powie, prawda? Tym bardziej, że teraz wynajmowali te mieszkanie z Sujuną.
Nie tracąc więcej czasu, szybko pognała z kawiarni do swojego samochodu i udała się do domu. Kiedy już miała wejść do cukierni, okazało się, że jest zamknięta.
- Co do cholery? - mruknęła niezadowolona i wyjęła klucze, aby sobie otworzyć. Kiedy już weszła do środka, wewnątrz siedział Key przy jednym ze stoliczków, sącząc sobie nieśpiesznie kawkę i przeglądając jakieś czasopismo modowe. Norma.
- Rozumiem, że trafiłam dobrze z restauracji, do ciebie? - zapytała, zamykając za sobą drzwi na klucz, aby następnie podejść bliżej bruneta. - Chociaż ty mi powiesz, co kombinujecie? Dlaczego wszyscy zniknęliście w niewyjaśnionych okolicznościach i nie odbieracie telefonów? Bawicie się w kupidynów Minho, czy jak?
-Aish, wy kobiety, byście chciały zaraz wszystko wiedzieć. - pokręcił niezadowolony głową, a jego kocie oczy spojrzały na drobną dziewczynę, z komicznie zdegustowaną miną.
- No oczywiście, że tak, więc może wytłu...
- Proszę maluszku. -  przerwał jej wypowiedź. Uśmiechnął się tajemniczo i podał dziewczynie kolejną złotą kopertę.

- Po prostu bądź cierpliwa i rób to, co masz podane w listach. - puścił jej oczko, a kolejny psotny uśmiech nie schodził mu z ust. Nie umknęło, to uwadze Marty. Znała już trochę Kibuma. Była wręcz pewna, że coś ukrywa i dobrze wie, o co chodzi. Tylko skurczybyk nie chce jej tego wyznać no!
Wyjęła list i ujrzała znowu inne pismo.
- Super, a to kto pisał? Bo już zdążyłam się domyślić, że autorem będzie zapewne Minho.  - mruknęła, zerkając na starszego mężczyznę. Ten jedynie wzruszył ramionami i wrócił do swoich poprzednich czynności.

Jednak nie minęło kilka sekund, spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku i westchnął teatralnie, pukając w niego palcem wskazującym. Doprawdy, gra aktorska potrzebna do teledysków, filmów, czy musicali mu się udzielała.
- Słuchaj maluszku,  rozumiem twoją konsternacje i tak dalej, ale przeczytaj to w końcu, ok? Dowiesz się w swoim czasie, o co chodzi. Nie chcę cię pospieszać, ale ten ci ucieka... - westchnął i ruchem głowy wskazał dziewczynie kopertę i trzymaną przez nią kartkę.
Marta, wzięła głęboki wdech i wypuściła z ust powietrze. Była nieco zirytowana, że niczego nie wyciągnie z tej okrutnej Divy.
Usiadła na krzesełku obok przyjaciela i zaczęła czytać.


 ,, Kolejny cel podbity! Gratuluję kochanie! :D
A oto kolejna zagadka:
 Jest, to miejsce dobrze znane i często na pierwszą randkę wybierane.
Gdy niosłem cię na plecach, z obolałymi stopami,
jakaś
 starsza pani, westchnęła z zazdrości!
Przecież takiego zięcia, mamie dziewczyny, trzeba było zazdrościć!
Ów zięć był pewną żabką.
Za twoją propozycją przemieniłaś go w księcia i swojego chłopaka.  ''


Dziewczyna uśmiechnęła się czule podczas czytania, czując jak jej serce szybko bije. Nigdy nie zapomni ich pierwszej randki. Była pewna, że to będzie kino. Po nim spędzili miło czas, gdy niósł ją w stronę parkingu. Tam całowali się namiętnie przy samochodzie, na koniec randki zostając parą.
Może i poszło im, to wszystko szybko, ale miała, to gdzieś. Skoro byli szczęśliwi i dobrze im razem ze sobą było, to nie potrzeba było się pieścić. 
Na randki można przecież nadal chodzić, będąc z kimś w związku, prawda? Poza tym, raper od dawna walczył, o jej względy. 
Wiedząc już jaki jest kolejny cel, zostawiła Kibuma, w cukierni, zamykając za sobą drzwi na klucz, tak jak to było zrobione, zanim przybyła.
Wsiadła do pojazdu, czując jak kolejny raz jej serce bije niemiłosiernie mocno.
Miała nadzieję znaleźć kolejną osobę od razu. Gdyby tylko wiedziała, kto to będzie...
Jeśli listy byłyby napisane normalnymi literami, a nie znakami, na pewno byłoby jej łatwiej rozszyfrować charakter pisma.
Marcie, udało się zaparkować samochód w dobrym miejscu na parkingu przy kinie. Wysiadła z niego i jej oczom od razu rzuciło się dwóch ochroniarzy. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czemu tak na nią patrzą. W końcu zaczęli podchodzić coraz, to bliżej. Z tego strachu, automatycznie zaczęła nieco obciągać w dół sukienkę.
- Pani Marta? - zapytali. Dziewczyna skinęła głową, prawie schodząc z tego świata, bowiem nie znała tych ludzi. Ci uśmiechnęli się przyjaźnie i wskazali dłonią przed siebie na znak, aby szła za nimi. Mężczyźni zaczęli iść z ją w stronę zaułku, przez który przechodziła, kiedyś z Minho. Brunetka czuła się niczym w jakimś filmie, o mafii. Co chwila odwracała się za idącymi obok niej ochroniarzami, z szybko bijącym sercem. Brakowało w danym momencie pojawienia się ludzi z przeciwnego gangu i rozpoczęcie walki, strzelając z broni na lewo i prawo.
Cała trójka dotarła do tylnych drzwi wejściowych od budynku i kazali Polce tam wejść. Ta popatrzyła na nich nieufnie, starając się zachować spokój. Jednak na marne, gdy dręczyło ją uczucie niepokoju.
Otworzyła ostrożnie masywne wrota i weszła szybko do środka, rozglądając się dookoła, aby w razie czego móc uciec przed możliwym porwaniem.
Tak Marta, dobre myślenie, nie ma co.
Marta, przeszła kilka kroków do przodu i z ulgą ujrzała  Taemina, Olę i Onew z małym Jonghyunem, siedzących w drugim rzędzie na fotelach.
Wręcz od razu poczuła na sobie ich oniemiałe spojrzenie. Tae i Jin, otwierali i na zmianę zamykali swoje usta, nie wiedząc co powiedzieć. Zabrakło im języków w buzi.

Zaś Olka, uśmiechała się szeroko od ucha do ucha, nie żałując, że dała kiedyś znać pewnej Żabie, o wypatrzonej sukience przez jego ukochaną. Jeśli Minho, myślał, że widział już swoją ukochaną w seksownym wydaniu - pomijając fikuśną bieliznę - to się mocno mylił.
- Cześć, wy pewnie też nie wyjaśnicie mi tych podchodów od Minho, prawda? - westchnęła i p
odeszła do nich, uśmiechając się delikatnie, o dziwo szczerze do Taemina, wcześniej znienawidzonego przez nią.
Nadal trzymała urazę do chłopaka za to, co zrobił jej przyjaciółce i nie umiała mu tego zapomnieć, wybaczyć. Jednak uznała, że takie puszenie się jest dziecinne. Trochę już czasu minęło i trzeba było w końcu wyrzucić obrazę z głowy. Nie każdy jest w stanie zapanować nad swoimi uczuciami, prawda? Cieszyła się, że cała trójka ponownie znalazła wspólny język, mimo tych wszystkich szalonych wydarzeń.

Polka skrzyżowała swoje ręce na piersi, unosząc jedną brew ku górze. Była coraz bardziej zaciekawiona, co czeka ją dalej i ile jeszcze czasu będzie brała w tej tajemniczej grze ukochanego. Oświadczyć się jej chciał, czy jak?
Tfu! Nawet tak nie myśl! Nie rób sobie nadziei! Na pewno jeszcze tego nie zrobi!
- Wow Marta, prawie cię nie poznałam, wyglądasz zjawiskowo! - blondynka cieszyła się ogromnie na widok przyjaciółki. Wyglądała tak, jak sobie w głowie wyobraziła, widząc ją już wcześniej w owym stroju. - I masz rację, niczego ci nie zdradzimy. - wytknęła jej język i podeszła do niej bliżej, aby ją wyściskać.  - Uwierz mi, że warto nie dopytywać. - szepnęła do jej ucha, a gdy ich spojrzenia się spotkały, puściła jej oczko, widząc lekką ironię na twarzy starszej.
W końcu blondynka wróciła po syna, który o dziwo nadal grzecznie siedział na swoim miejscu, machając wesoło rączką do swojej cioci. Wzięła go na ręce i zeszła ponownie na dół do przyjaciółki, razem z Taeminem i Jinkim. Maluch nie byłby sobą, gdyby nie przybił piąteczki ze swoją ciocią, rechocząc radośnie na to spotkanie.
- Cześć. - odparł Jinki, z szerokim uśmiechem, obracając w dłoni złotą kopertę. No tak, kolejna koperta...
Mężczyźni wymienili się uściskami z zielonooką, uśmiechając się tajemniczo. Stanowczo coś wszyscy przede mną ukrywają... - pomyślała.
- Jak ci mija dzień? - zapytał zaciekawiony, nie spuszczając wzroku z niskiej dziewczyny, która rozglądała się ciekawie po pomieszczeniu.
Brunetka wzruszyła ramionami. Sama już nie wiedziała, jak się czuje. Z każdą kolejną kopertą, czuła coraz, to większą radość i ekscytację, co będzie czekało na nią na końcu? Serce zaś, radowało się na te wszystkie wspomnienia, gdy zaczęli zbliżać się do siebie z Minho.
- Poza tym, że cała wasza paczka wymyśliła te podejrzane podchody, a bardziej Minho, wciągając was w to wszystko, to sądzę, że bardzo dobrze. Ten dzień na pewno będzie należał do tych ciekawych i pełnych wrażeń. - uśmiechnęła się i przeczesała swoje włosy, czując wzrost seksapilu, gdy obaj mężczyźni wpatrywali się w nią, jak w obrazek.
Skoro oni już tak na nią patrzyli, jak sroka w gnat, to strach pomyśleć, jak zareaguje Minho? Zapewne z wrażenia, będzie musiał zbierać szczękę i gałki oczne z podłogi .
- Dla Minho, hyeonga, również, o ile jeszcze nie zszedł z tego Świata. - zachichotał młodszy Lee, śmiejąc się wesoło, jakby naćpał się jakiegoś dobrego towaru.
Gdy poruszył sugestywnie brwiami, Marta, wpierw zmarszczyła lekko swój nos, po chwili śmiejąc się na jego zachowanie. Nie rozumiała do końca co miał na myśli, ale miała nadzieję, że jednak jej ukochany nie zaszczyci jej nagłym zgonem, z niewiadomych przyczyn. Główny tancerz zawsze lubił palnąć coś od rzeczy. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
- Eee, ok? - brunetka zaśmiała się, widząc, jak Jinki i Olka, klepią się w czoło z zażenowania.
- Taeminowi, to chyba dosypaliście coś dzisiaj do tej wody, co? Bo nie rozumiem, dlaczego Minho, miałby zejść z tego świata? Wymyślił skok na bungee, czy jak? - zaczęła się nieco nerwowo śmiać, czując lekkie obawy, o życie i zdrowie ukochanego. - Lepiej, aby jednak nie schodził z niego. - westchnęła, grożąc palcem w stronę maknae. Spojrzała w końcu na lidera zespołu i na trzymaną przez niego w dalszym ciągu kopertę. - Rozumiem, że to kolejna zagadka? - westchnęła i przygryzła dolną wargę, wskazując gestem brody złotą rzecz. Reszta popatrzyła po sobie i uśmiechnęła promiennie. Stanowczo dzisiaj wszyscy byli przedziwnie ultra mili i słodcy.
- Mmm tak, proszę. - starszy Lee wyciągnął przed siebie rękę z rzeczą, na co dziewczyna odebrała ją i otworzyła, z cichym westchnieniem.


,, Jesteś naprawdę wytrwała! <3
Aigoo, wiedziałem co brałem haha.
Mam nadzieję, że nie jesteś jeszcze zirytowana tymi zagadkami...
Zaufaj mi, proszę! 
Tym razem troje naszych przyjaciół, wręczyło ci kolejną kopertę.
Mieli być osobno, ale uznałem, że... Taki skład będzie najlepszy.
Miało ci to pokazać w pewien sposób, że między nimi wszystko w porządku,
bowiem wiem, jak nie raz się martwiłaś, o to.
A teraz kolejna podpowiedź!:
Gorąca woda, parująca przy towarzystwie ciemnego nieba,
błyszczącego księżyca i gwiazd.
Pierwszy pobyt tam sprawił, że wyjawiliśmy sobie dwa ważne słowa,
wyrażające miłość między nami.
Później kolejny pobyt zaowocował oddanie się i pokazanie,
jak bardzo sobie ufamy i kochamy.
Ile dla siebie znaczymy...
Niestety owe miejsce jest dość daleko, abyś miała wybrać się do niego sama.
Cała trójka ma teraz za zadanie zabrać cię gdzie indziej.
Gdzie? To tajemnica!
Jednak nie zrobią tego, jeśli dobrze nie odpowiesz i nie zrobisz pewnej rzeczy...
Po dobrej odpowiedzi, musisz pozwolić im założyć sobie opaskę na oczy
 i słuchawki na uszy, abyś niczego nie widziała i nie słyszała.
Wybór należy do ciebie, czy nam ufasz, a zwłaszcza mi?
 To pierwszy decydujący krok dla naszej dwójki.
Dobrze, to przemyśl kochanie. :* ''


Dziewczyna uniosła jedną brew ku górze i westchnęła.
- Jeśli chodzi, o kolejne miejsce z listu, to były to gorące źródła.
- Prawidłowo! No to teraz, zgadasz się na dalszą część? - zapytał z wesołym uśmiechem Lee.

Marta, przygryzła delikatnie swoją wargę. Gdzie do licha miała teraz zostać dobrowolnie porwana? Choi musiał wymyślić chyba naprawdę coś dużego, skoro im dalej brnęła, tym robiło się coraz ciekawiej. Zaśmiała się i pokręciła rozbawiona głową, gdy pomyślała ponownie, że ta Ropuszka nie przestaje jej zaskakiwać. 
A może jednak zaręcz... Nie, nie, nie! Na pewno nie! 
- Mam się bać? - zapytała z udawanym strachem. - No wiecie, jestem seksownie ubrana, umalowana i w ogóle, więc kto wie, czy nie chcecie mnie gdzieś sprzedać? - żartowała, mimo wszystko i tak lekko się stresując.
- Kurde, domyśliła się. - jęknęła blondynka do mężczyzn, którzy westchnęli teatralnie, jakby ich plan nie wypalił, wciągając się w jej grę. Po chwili ciszy, cała trójka zaczęła się śmiać. Nawet mały Jong, nie wiedząc kompletnie, o co chodzi. - Rany Martuś, mnie nie masz się co bać, przecież wiesz o tym. - odparła Ola, łapiąc przyjaciółkę za jedną dłoń, aby dodać jej otuchy i wsparcia. Mały chłopiec widząc to wszystko, wyciągnął swoją rączkę przed siebie, też chcąc potrzymać tą cioci. Polkę mocno, to rozczuliło, więc ujęła małą rączkę, całując ją czule w knykcie.
- No tak, ale jest dwóch i pół mężczyzn! Kto wie, co im po głowie chodzi? - zielonooka odparła z udawaną paniką, po czym się zaśmiała, widząc ich zdegustowane miny.
- Nie piśniecie mi ani słowa, co ten Żabol wymyślił, prawda?
- Nie! - odparli zgranym chórem i zaśmiali się wesoło. 
- A mogę chociaż coś przekąsić? Zgłodniałam nieco od tych poszukiwań. - odparła zawstydzona, wzruszając ramionami.
- Dobra, ale coś małego! Choi wystarczająco cię pewnie nakarmi. - zaśmiała się Ola, gładząc po głowie małego chłopca, który uważnie przypatrywał się wszystkim.
- Oby... - zdążyła odpowiedzieć, a z jej brzucha wydobyło się dziwne warczenie. No tak, żołądek upominał się, o jedzenie. Każdy prychnął na to rozbawiony, a brunetka jedynie uśmiechała się głupio, będąc zawstydzona.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz