Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

piątek, 27 sierpnia 2021

Rozdział 62. / +16

 


Po tym, jak blondynka wróciła z Polski, zrobiło się nie małe zamieszanie, kiedy każdy dowiedział się, o fancie, jakim była ciąża. Zwłaszcza najmocniej przeżył, to Taemin. Po tym, jak uciekł po wieści, że ojcem jest Jinki, wrócił dopiero na wieczór do domu. Przywiózł ze sobą całą reklamówkę soju, z jakimiś przekąskami. Później zamknął się w pokoju i nie chciał nikogo do siebie wpuścić. Było wiadome, że zamierza się upić i to na umór. Na szczęście całego zespołu, zrobił to w domu, a nie gdzieś publicznie. Jeszcze tego by brakowało, aby w prasie były wszędzie zdjęcie schlanego Tae.
Przez to, że chłopacy mieli kilka wywiadów i innych zaplanowanych rzeczy w grafiku, mocno go pilnowali. Przecież młodszy Lee nie mógł sobie pozwolić, na codzienne chlanie na sto procent w samotności. Menadżer by ich pozabijał, a w szczególności maknae.
Gdyby zaś mieli wolne, ten zapewne umierałby rankami, a wieczorami znowu dawał sobie w palnik. Trzeba było przyznać, że mimo tego, co zrobił Oli, ta martwiła się, o niego w jakiś sposób. Nawet odbyła z nim na spokojnie rozmowę. Nie umiała mu tego wszystkiego wybaczyć, jednak też nie chciała żyć z nim w niezgodzie. Tym bardziej, że starszy Lee, chcąc ją mieć na oku, często przywoził ją do ich dormu wieczorami. Bądź robiła, to brunetka, chcąc, jak najwięcej spędzić chwil z Choi.
Taemin, nie umiał długo się ukrywać przed całym światem, więc po tygodniu ukrywania się, zaczął spędzać więcej czasu z chłopakami, gdy mieli w grafiku wolne chwile. Wydawało się, że wszystko zmierza u niego w dobrym kierunku. Co prawda w dalszym ciągu był bardziej cichy, skryty, niż uśmiechnięty i wesoły, jak zawsze. Jednak tylko on wiedział, że to całe cierpienie i nienawiść do swojej osoby, za szybko nie przeminie. Nie mógł sobie wybaczyć tego, jak postąpił. Czasami zastanawiał się, jakby wyglądało teraz jego życie, gdyby nie popadł w romans. Czy... byłby dalej w szczęśliwym związku z Olą? Tego nikt nie wie. Nawet on sam.
Gdy rodzice dowiedzieli się, o wszystkim, widział w ich oczach zawód. To go dodatkowo dobijało. Przecież lubili bardzo Polkę i trwali w przekonaniu, że zostanie ich synową. Jednak los zabawił się uczuciami młodej dwójki i sprawił, że ich drogi się rozeszły. Jedyne co mogło trzymać piosenkarza w wierze, to fakt, że jego była miłość naprawdę będzie szczęśliwa u boku lidera zespołu.
Jinki, siedział zamyślony w fotelu, nie zważając na krzątającą się po domu resztę zespołu. Nawet Minho, i maknae, zaczynający w końcu grać w grę, nie byli w stanie wyrwać go z zamyśleń swoim przekomarzaniem się.
Lider zmarszczył brwi i pochylił się do przodu. Wysunął ręce przed siebie, podpierając je na łokciach, o kolana. Mrucząc coś do siebie pod nosem, splótł swoje dłonie.

W głowie próbował ułożyć sobie jakiś plan, jednak szło mu to dość opornie.
Fuknął coś w powietrze i opadł plecami bardziej w obszerny fotel, jakby zrezygnowany tym, co udało mu się wymyślić.
- A z nim, to wszystko w porządku? - burknął Key, stając przy sofie w fartuszku, bezceremonialnie mierząc palcem wskazującym swojego hyenga. Jong, pomagający mu przy obiedzie, też zjawił się zaraz po chwili obok, wycierając dłonie w ścierkę. Minho, i Taemin, słysząc co powiedział raper, w końcu zatrzymali grę i w taki oto sposób, lśniąca czwórka wpatrywała się uważnie w swojego lidera. Nie obyło się bez uniesionych brwi i min w stylu ,,Wszystko z tobą dobrze, hyeong? Czy może jednak dzwonić po egzorcystę?''
- On już tak od kilku dni, a raczej odkąd Ola, wróciła. Może coś planuje? No wiecie, zaręczyny, czy coś? - Key poruszył sugestywnie brwiami.
- No właśnie, zaręczyny! - krzyknął nagle szatyn, podnosząc się od razu do pozycji stojącej, patrząc na wszystkich po kolei.

Reszta, jak na zawołanie, ponownie uniosła brwi do góry. Doprawdy, ten facet czasami bywa szalony.
- Co tak się gapicie?
- Właśnie się zastawialiśmy, czy nie dzwonić po jakiegoś księdza, aby odprawił na tobie egzorcyzmy, bo ostatnio się dziwnie zachowujesz - fuknął Kibum, spoglądając nonszalancko na swoje paznokcie, a później na zirytowaną minę swojego hyeonga.
- Ta... nie ważne. Słuchajcie, co ja mam wymyślić, aby ją zaskoczyć? Aby było to, aż tak nietuzinkowe? - mruknął, opadając już na fotel. Zakrył twarz w dłoniach i westchnął. Bardzo chciał, aby dziewczyna zapamiętała to wręcz na zawsze i miło wspominała. Co prawda, przez jej stan większość rzeczy odpadało, bowiem nie chciał ryzykować jej zdrowia, jak i dziecka, jednak zadanie miał utrudnione.

- A, więc o to chodzi. Ha! Ja to jednak jestem zajebisty! - Kibum wymruczał, wskazując w niego wyciągniętą ręką, trzymającą ostry nóż. 
- Kibum, mój drogi, lepiej uważaj z tym nożem. - Jonghyun, delikatnie ujął nadgarstek młodszego, zniżając tym jego rękę w dół. - Jeszcze nam tutaj kogoś pokaleczysz, na przykład tego kurczaka i co wtedy?
- Pfff, kto niby kogo pokaleczy? Jestem przecież ostrożny! - mruknął, tym razem wręcz niebezpiecznie wywijając owym nożem. - Najwyżej rosół będzie z Jinkiego i tyle - zaśmiał się. Widząc jednak, to pobłażliwe spojrzenie głównego wokalisty, z westchnieniem odłożył nóż na stolik przed nim.

Mało brakowało, a Jong, wyglądałby niczym Freddy Kruger z Koszmaru z ulicy Wiązów.
Raper odchrząknął i przysiadł się na szerokiej ramie dużego fotela.
- Słuchaj kurczaku, a kiedy byś chciał się jej oświadczyć? Za miesiąc? Dwa?
- Jaki miesiąc? Jakie dwa? Za dwa, to idziemy do wojska! Ja chcę się jej oświadczyć, jak najszybciej! Nawet za trzy dni, w ten weekend!- mruknął, na co każdy popatrzył na niego zaskoczony. W pewnym momencie Taemin, nie mogąc tego dłużej słuchać, przepraszając wszystkich, udał się do swojego pokoju. Każdy westchnął cicho, jednak byli zgodni co do tego, że sam sobie zgotował taki los.
- Um dobra, wracając... Onew, rozumiem twój pośpiech, nie musisz mi tu gdakać, jak rozjuszony kurczak. - diva westchnęła, mając grymas na twarzy, imitując dłonią gdakanie. - Jeśli potrzebujesz pomocy, to wiesz, że jestem wręcz zajebisty w ogarnianiu takich rzeczy, więc się nie martw. Pogadam nawet z Martą, aby mi pomogła i coś się wykombinuje. - mężczyzna potarł swoje dłonie z tajemniczym uśmiechem - Juhu! Pierwsze zaręczyny w naszej ekipie! - odparł podekscytowany, klaszcząc w dłonie. 
Kibum, mimo, iż dopingował związkowi Oli i Tae, to jednak cieszył się, że wszystko się potoczyło w taki, a nie inny sposób. Czuł się zwiedzony postawą młodszego - bo nie tak go ''wychowywał'' razem z resztą, jednak jak to mówią, serce nie sługa.
- Eee, no dobra. Na tobie akurat można polegać - zaczął Lee - Tylko, aby mi tu od żadnego z was para z ust nie wyszła, rozumiecie? - czarnooki westchnął i zrobił przerażoną minę. - Jezu, a jaki pierścionek dla niej?! Delikatny? A może, jednak bardziej wow?! - chwycił się za głowę, zaczynając chodzić w tę i z powrotem po salonie.
- Aigoo, i ty chcesz jej się oświadczyć, jak nic, o niej nie wiesz? - mruknął złośliwie Jonghyun, śmiejąc się wesoło. Onew, zmierzył go morderczym wzrokiem, który gdyby mógł zabijać, to ten dinozaur podzieliłby los reszty dinozaurów. Widząc przerażone spojrzenie kolegi, i fakt, że się łaskawie zamknął, fuknął do niego.
- Jong, daruj sobie.  
- Dobra, już dobra, bo zaraz mnie pogryziesz. - Kim uniósł dłonie w górę, ukazując tym, że się poddaje, idąc już za Kibumem do kuchni, aby kontynuować robienie jedzenia. Od tych zapachów z kuchni każdy zaczął czuć większy głód.
- Hyeong, jeśli chcesz, mogę się z tobą udać pooglądać pierścionki zaręczynowe. Sam chętnie zobaczę, co mają. - Choi powiedział to z bardzo z szerokim uśmiechem, a jego serce zabiło mocniej.


Coraz częściej myślał, o tym wszystkim. Miał już nawet plany w głowie, w jaki sposób oświadczy się swojej ukochanej, po powrocie z wojska.
Nagle w kuchni rozniósł się odgłos tłuczonego szkła, kiedy lider miał już coś odpowiedzieć koledze. Oboje spojrzeli w stronę kuchni, widząc stojącego niczym słup Kibuma. Gdyby spojrzenie mogło zrobić dziurę w głowie, to młodszy Kim właśnie by to robił i to w tej żabola.
- Eee, wszystko w porządku Key? - zapytał zdezorientowany dinozaur, machając mu przed oczyma dłonią. Młodszy w ogóle nie reagowal na ten gest. Wyminął kumpla i roztłuczone szkło z gracją, podążając do salonu w stronę siedzącego na sofie rapera. W końcu stanął naprzeciwko niego, krzyżując ręce na piersi. Wydał z siebie kpiący śmiech, nie mogąc w to uwierzyć, że Choi też wzięło na zaręczyny.

- No nie! Ty też?! - fuknął, pochylając się tak, aby mieć twarz na wysokości siedzącego naprzeciwko bruneta. No nie mógł, w to uwierzyć. Co tu się wyrabia?!
- Hmm... w sumie coś tam planuję, ale jeszcze nie teraz.
- Co?! Jak to nie teraz?! Co to kurde ma w ogóle być?! - krzyknął Key. - Jeśli czujesz, że to kobieta twojego życia, to na co niby czekasz? Już nie pamiętasz, jak za nią latałeś? Pies nawet za kiełbasą by tak nie latał!
Wyższy raper popatrzył na przyjaciela i westchnął, przeczesując do tyłu swoje włosy.
Chciałby, aby jego koledzy go zrozumieli, jednak tylko on wiedział, jakie obawy siedzą mu przecież w głowie. Nie żeby był przesądny, bo w przesądy nie wierzy, jednak... gdzieś ta obawa się czaiła, że może im nie wyjść. Sytuacja u Onew, wyglądała inaczej. Dziecko w drodze, a tu ani ślubu, ani zaręczyn. W Korei nadal patrzyło się na to, jak na coś nie do końca stosownego.
- Eh, Kibum... - zaczął spokojnie, wstając i łapiąc kumpla za barki -  Jeśli wrócę z wojska i Marta, nadal będzie mnie kochać, nie zdradzi mnie, i tak dalej, to mam zamiar klęknąć i poprosić ją o rękę. - czarnooki przygryzł swoją dolną wargę, po chwili uśmiechając się pod nosem, jak jakiś wariat. Nie mógł się doczekać owego wydarzenia. Miał pełno myśli i pomysłów, jak zaskoczyć swoją ukochaną.
- Boże... Dopiero? Ona uschnie taki szmat czasu, nie wiedząc sama, co to będzie, a tak, to by czuła się w pewien sposób bezpieczna, zabezpieczona na przyszłość. - majaczył Key, martwią się losem swojej zagranicznej przyjaciółki.
- To moja decyzja, więc ją uszanuj. Koniec kropka.
- Ja ci chyba jednak ją ukradnę. Hyeong! Idę z tobą na ten pierścionkowy szoping! - cwany uśmieszek pojawił się na ustach Key, co wywołało na twarzy Choi niezadowolony grymas.
- Nawet się nie waż... Jak powiedziałem, moja decyzja, proszę, uszanuj to.
- Wy serio wszyscy powariowaliście! - jęknął Kim, podchodząc do Jonghyuna, aby się w niego wtulić. - Słyszałeś? Oni oboje powariowali. - jęknął, pozwalając głównemu wokaliście na gładzenie jego pleców.
- Ciekawie się zaczyna robić na starość, oj ciekawie. - westchnął najniższy z całej bandy, oderwał w końcu od siebie Kibuma, klepiąc go pokrzepiająco po plecach. To musiał być dla kociookiego szok, że jego kumpel, planuje oświadczyć się jego byłej miłości. Wiedział, aż za dobrze, że ci się mocno kochają. - zwłaszcza, jak nie hamowali się z odgłosami dochodzącymi z pokoju.
Jednak gdzieś z tylu głowy miał obawy, że Choi powinie się w końcu noga i ją zrani. Chyba wtedy, to by go poćwiartował i zrobił z niego żabie udka.
- Matko, Kibum, ale ty zrzędzisz. Zazdrosny jesteś, czy jak?

Charyzmatyczny wstał w końcu z kanapy, patrząc na Kim pobłażliwie. Doprawdy, zawsze robił, o coś dramę. Poza tym, przecież on już wszystko sobie wyjaśnił z zielonooką, więc po co to wszystko?
- Hyeong, przemyśl to i daj mi znać, ok? Podobno na obrzeżach miasta jest spoko jubiler. - poklepał lidera po ramieniu. - A, no i też liczę na to, że wy w mojej sprawie również nie puścicie pary z ust. - groźne spojrzenie Choi przebiegło po twarzach przyjaciół. Ci, prócz Onew, aż się wzdrygnęli. - A tymczasem, idę poćwiczyć. - pomachał im ręką i skierował się do ich mini siłowni.


*



Dzisiejszy dzień sierpnia był piękny i słoneczny, taki jak sobie wymarzył. Wszystko to, co było wcześniej w planach lidera, było już zorganizowane. Wystarczyło tylko zabrać Olkę, i pojechać, w to cudowne miejsce, które dzięki Marcie, i Kibumowi, zostało odnalezione. Owa dwójka, pomogła rzecz jasna we wszystkich organizacjach, pewnie teraz dokańczając niespodziankę. Mężczyzna trochę się obawiał tego, jak zareaguje blondynka. Zgodziła się być razem, ze względu na zaistniałą sytuację, ale czy zgodzi się zostać jego żoną?
Czarne tęczówki wpatrywały się w budynek, w którym znajdowała się cukiernia i mieszkanie dziewczyn. Czekał właśnie na Olę, i Gongchana, który miał pomóc znieść dziewczynie bagaż. Sam by chętnie, to zrobił, ale wolał w dzisiejszy dzień tego nie robić. Cukiernia miała dzisiaj oblężenie i tylko tego mu brakowało, aby w ten - oby- cudowny dzień, narobić sobie problemów.
Myślał, że wyciągnięcie kobiety na trzydniowe ''wakacje'', w formie wyjazdu na odpoczynek wśród natury, będzie ciężkim. Jakież było jego zaskoczenie, kiedy Europejka zgodziła się, nawet długo się nad tym nie zastanawiając. Wręcz ucieszyła się, że w pewien sposób oderwie się na kilka dni od nadopiekuńczej Marty, i ciągłego siedzenia w domu. Przyjaciele nie chcieli jej wpuszczać do kuchni, aby jeszcze czegoś sobie, lub dziecku nie zrobiła, więc co miała robić? Jednak, przy kim, jak nie przy Nim, odpocznie sobie, zrelaksuje się do tego? Jeszcze może zdąży popływać w jeziorze, bowiem jedynie w Polsce udało się jej i Marcie, wybrać nad jezioro.
W końcu blondynka wyszła z cukierni razem z przyjacielem i podeszli do pojazdu mężczyzny. Walizka po chwili była już zapakowana w bagażniku, przez co No podszedł do okna i przywitał się skinieniem głowy z liderem.
- No to udanego wypoczynku kochani, cześć! - dryblas pomachał im na odchodne i wrócił do cukierni, aby pomóc swojej kobiecie. Jak tak dalej pójdzie, to cukiernia odniesie sukces na skalę światową!
Ola, weszła do pojazdu i spojrzała z ciepłym uśmiechem na Jinkiego. Nie dochodziło do niej, że jest teraz z nim. Oboje zachowywali się jeszcze, jak niedoświadczeni nastolatkowie, nie mogąc do końca przywyknąć do takiego obrotu akcji.
- No hej!
- Hej, hej. Dałbym ci buziaka, ale za dużo osób się tu kręci. Dam ci na miejscu, lub jeśli się gdzieś zatrzymamy i będzie spokojnie.
- Uhuhu, trzymam cię za słowo, ale obiecaj! - zaczęła się z nim droczyć, zapinając już swój pas. Trochę, to było niewygodne, być zapiętą, z wypukłym brzuchem przed sobą. No, ale zapowiadał się fajny wyjazd, więc była w stanie, to przecierpieć.
- Obiecuję moja śliczna, obiecuję. - Lee ruszył, ale zdążył się jeszcze zaśmiać i spojrzeć na nią w tajemniczy sposób. - Lepiej, abyś to ty mi obiecała, że tego buziaka będziesz chciała.
- Oh, zawstydzasz mnie! - dziewczyna odparła, zakrywając dłonią ciepłe i rumiane policzki. Już z Jinkim, całowała się wiele razy, odkąd wróciła z Polski. Jednak nadal, to było dla niej nowym przeżyciem. Nawet jeśli oboje mniej się wstydzili, niż wcześniej i byli pewniejsi w różnych gestach.
Po dłuższej trasie, zajechali na stację benzynową, aby dziewczyna mogła skorzystać z toalety, a lider dolać benzyny do auta i zapłacić. Wyczekując na dziewczynę, sprawdził swój telefon, przeglądając w międzyczasie Facebooka. 
- A może by tak wyłączyć całkowicie telefony, aby nikt nam nie przeszkadzał w odpoczynku? - poczuł, jak coś wtula się w niego, a raczej ktoś. Popatrzył czule na dziewczynę, i uśmiechnął się.
- To może, wyłączmy tylko sieć, abyśmy mogli przynajmniej użyć telefonów do zdjęć, hmm? - zasugerował, przeczesując jej włosy za ucho. Na owej stacji paliw nie było, ani żywej duszy, do tego starsi sprzedawcy, więc mogli mieć trochę pewności i spokoju, że nikt ich nie dopadnie.
Popatrzył głęboko w jej oczy, nachylił się i w końcu dał upragniony pocałunek dziewczynie. Pocałował ją czule, ale krótko. Niestety niedozwolonym było długie całowanie się w miejscach publicznych. Lee przetarł kciukiem kącik ust ukochanej, podając jej w końcu wodę do picia. Było dzisiaj naprawdę gorąco.
- Jak się czujesz? Dobrze znosisz podróż? Zaraz będziemy na miejscu. - odparł, delikatnie gładząc jej brzuch. Ola, zanim się napiła, popatrzyła na niego i przygryzła dolną wargę. Związek z Taeminem, a Jinkim, różnił się bardzo mocno. Oboje byli czuli i kochani, jednak musiała przyznać, że to przy liderze czuła się najlepiej. Bezpieczniej. Mimo losowych zdarzeń w którym budziło się jego Onew Condition, był bardziej męski od maknae.
- Yhym, wszystko w porządku. Jedynie jest mi gorąco. - jęknęła, bowiem upał dawał się we znaki. - Nie mogę się już doczekać, wiesz? Jest cudowna pogoda! Mimo, iż się już powoli ściemnia. Chociaż zdążymy na zachód. - westchnęła, biorąc kilka łyków wody. Podała mężczyźnie butelkę, aby też się napił. Kiedy to zrobił, wsiedli do pojazdu i ruszyli dalej. 
Pół godziny później byli już na miejscu. Wzięli klucze od właścicielki, mieszkającej w swoim domu, jakieś 200 metrów od domku nad jeziorem, który wynajęli. Podjechali bliżej samochodem, parkując przy budowli, a ich oczom ukazało się pięknie mieniące się wieczorową porą jezioro.
Cały teren był ogrodzony żywopłotem i laskiem do połowy, dzięki czemu nikt nie był w stanie ich podejrzeć. Nawet dojazd na teren składał się z kilku drzew iglastych.
Całą niespodziankę na szczęście zakrywał domek, jednak lider widząc zdjęcia wysłane od organizatorów, był wręcz pod wrażeniem. Stwierdził, że Marta, i Key, stanowczo powinni po karierze robić takie dekoracje na uroczystości.
- Ale tu pięknie. - westchnęła dziewczyna, rozglądając się dookoła. - A jaki piękny zachód! Wow! Może skorzystamy z okazji, rozpakujemy się później i posiedzimy sobie chwilkę, hmm? - Polka zasugerowała, podchodząc do mężczyzny, wyjmującego wszystkie bagaże z bagażnika samochodu.
- Oczywiście, że tak zrobimy, jednak pomijając fakt zostawienia bagaży. Zaniosę je już ze sobą do domku, a ty się rozejrzyj. Za domkiem podobno jest fajny widok, może się przejdziesz? Zaraz do ciebie dołączę. - odparł zachęcająco, aby dziewczynę zaciekawić, po czym skierował się w stronę domku. Jeśli ona tam pójdzie, ten będzie mógł wyjść drzwiami tarasowymi na taras. Następnie w stronę udekorowanego pomostu i ta cudowna chwila będzie mogła się rozpocząć.
Gdy mężczyzna zniknął za drzwiami niedużego domku letniskowego, dziewczyna udała się powoli w wyznaczone miejsce, rozglądając się dookoła. Widoki już, o zachodzie słońca były piękne, więc za dnia również musiało tu być bardzo klimatycznie.
Powoli podążyła w wyznaczoną stronę i będąc na miejscu oniemiała. Zatrzymała się, podziwiając przed sobą udekorowany lampeczkami nieduży, lecz dość szeroki pomost. Były również ozdoby z kwiatów, kilka lampionów, wyznaczających drogę do ''raju''. Od razu domyśliła się, że Marta, i Kibum, maczali w tym palce, a pomysłodawcą musiał być Onew. Klimat naprawę był rewelacyjny.
Blondynka przygryzła dolną wargę, gładząc się delikatnie po brzuszku. Była naprawdę zaskoczona taką niespodzianką, aż jej się miło zrobiło na sercu.
Mimo, iż nosiła soczewki, to podchodząc bliżej pomostu, była w stanie dojrzeć stoliczek z palet, na którym stało jedzenie, coś do picia i naczynia, aby móc na nich zjeść. Do tego była jedna duża pufa dwuosobowa, na której można było się wygodnie rozsiąść.


- Boże, jak tu pięknie. - westchnęła i po chwili usłyszała, jak
drzwi tarasowe rozsuwają się. Obejrzała się do tyłu, w stronę idącego do niej mężczyzny. Miała już lekko wilgotne oczy od wzruszenia.
- Widzę, że trafiłaś do mojej niespodzianki. Podoba ci się? - Jinki, objął ją od tyłu i ucałował czule jej skroń. - Pomyślałem sobie, że kilka dni sam na sam dobrze nam zrobi, do tego w takim miejscu. - mężczyzna odwrócił Europejkę w swoją stronę, ujmując jej gorące i rumiane policzki. - No i... chciałbym tym wyjazdem coś zmienić. Na pewno nasze podejście do tego związku. Chciałbym, abyśmy czuli się w nim komfortowo, bez wstydu, niepewności, czy możemy robić to, czy tamto. Bądźmy, jak te wszystkie pary moja piękna. - uśmiech mężczyzny był szczery i szeroki. Nie jednej fance by serducho zadrżało na ten widok.

- Dobrze Jinki, tak zróbmy. W sumie przy tobie zawsze czułam się bardzo komfortowo. Nie wiem dlaczego jestem taka mega nieśmiała w stosunku do ciebie i rzeczy, jakie powinniśmy robić, jako para. - zaśmiała się, kiedy to czarne tęczówki uważnie lustrowały emocje na jej twarzy. - I dziękuję za tę niespodziankę, jest tutaj pięknie i cudownie. - westchnęła, i wtuliła się w ukochanego, nie przejmując się tym, że brzuszkiem trochę napiera na ten jego.
Lee był szczęśliwy, że niespodzianka się udała. Miał również nadzieję, na to, że dziewczyna zgodzi się z nim zaręczyć, a później wyjść za niego.
W końcu wziął się na odwagę, ponownie dzisiejszego dnia, ujął jej policzki i pocałował namiętnie drobne usta. Czuł, że jest zaskoczona, a po chwili oddaje pocałunek z tak samo mocnym uczuciem, jak jego.
- Chodźmy, póki jeszcze słońce całkowicie nie zaszło. Pewnie jesteś głodna co?
- No powiedzmy. - zaśmiała się, ujmując dłoń mężczyzny, pozwalając prowadzić się do niespodzianki. W końcu usiedli na wygodnej dużej pufie, wpatrując się z uśmiechami na zachodzące słońce. Po skosztowaniu jedzenia blondynka odezwała się - Myślisz, że woda jest ciepła? - zapytała, mając pewien szalony plan w głowie.
- Sądzę, że tak, a co?
- Nic, nic, tak pytam z ciekawości. - uśmiechnęła się i wpatrywała, jak mężczyzna nalewa do kieliszków wina. - Kochanie, ale ja... nie mogę pić alkoholu. - odparła, masując czule swój brzuch. Spojrzała na ukochanego, przygryzając dolną wargę.
- Wiem słodziaku i spokojnie, to bezalkoholowe. Proszę. - odparł, podając jej kieliszek z trunkiem i truskawką w środku. - Proponuję wznieść toast za nas, za nasze maleństwo i... za nasz związek. - objął ramieniem dziewczynę i pocałował czule jej usta. Widząc, że ta z aprobatą kiwa głową, stuknęli się kieliszkami i upili chłodny trunek, który idealnie chłodził gardło w ten upalny dzień. Lato mocno dawało się we znaki przez ostatnie kilka dni.
Oboje rozmawiali, przytulali się i całowali. Zjedli kilka truskawek i przystawek, przygotowanych zapewne przez Key. Czuli się przy sobie naprawdę dobrze. W głębi duszy pragnęli, aby ta chwila nigdy się nie kończyła.
- Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś. - zielonooka przygryzła dolną wargę, gładząc jego policzek. Mężczyzna uśmiechnął się, czując, jak jego serce mocniej wali z każdą minutą, przybliżając go do tego ważnego momentu. Już chciał zacząć coś mówić, kiedy blondynka nagle stanęła i ze śmiechem zaczęła powoli biec przez pomost w stronę plaży.
- Ej, gdzie biegniesz? Uważaj na siebie! - odparł, podnosząc się szybko, aby ruszyć biegiem za dziewczyną. Jeszcze tego brakowało, aby się przewróciła i zrobiła sobie, i dziecku krzywdę!
- Idę popływać!
- Co?! - dogonił ją i złapał za nadgarstek, zatrzymując przy tym delikatnie, przez co złapana odwróciła się w jego stronę.
- Co, co? Ciąża to nie choroba, jest ciepło, woda też jest ciepła, więc nic nam nie będzie. - odparła czule, uśmiechając się. - A teraz chodź, będzie fajnie! - krzyknęła uradowana, wyswobadzając rękę z uścisku Onew, aby podejść bliżej brzegu jeziora, w którym można było się kapać. Mężczyzna patrzył na nią zaskoczony, nie wiedząc, co ma w danym momencie zrobić. 
- No nie wiem.
- Jinki, jak szaleć, to szaleć, wykąpmy się! - Ola, jakby nagle zapominając co to wstyd, zaczęła zdejmować z siebie zwiewną sukienkę, pozostając na chwilę w bieliźnie. Już chciała w niej iść do wody, jednak wstrzymała się. Przygryzła dolną wargę, a jej mina zdradzała, że coś mocno analizuje. Piosenkarz, przypatrywał się temu uważnie, jej ciału, wystającemu niedużemu brzuszkowi. Poczuł, jak mocniej bije jego serce.
- Kochanie, mam jeszcze bardziej szalony pomysł!
- A to taki jest jeszcze możliwy?- Lee zaśmiał się, patrząc na nią zaskoczony.

Naprawdę ta dziewczyna miała szalone pomysły i mimo, iż o tym wiedział, umiała go nie raz zaskoczyć.
- Wykapmy się nago! Zawsze, o tym marzyłam. - przygryzła dolną wargę, patrząc na niego nieśmiało.
- Co?! Nago? Jesteś pewna? A, jak właścicielka nas zobaczy? - zapytał, a jego oczy, o mało co nie wyszły mu z orbit.
- Jinki, myślisz, że ona nas pierwszych ujrzy w takim aspekcie i do tego, gdy dookoła nas jest lasek? No dawaj, póki jeszcze dość jasno jest. - W końcu powoli, jednak z wdziękiem, zaczęła rozbierać się do naga. Lee widząc to, zrobił kolejny raz minę w stylu. ,, Co tu się odwala? To jakaś ukryta kamera?'' Nagle poczuł, jak nie tylko staje mu serce, ale i jego najdroższy przyjaciel w spodniach.
Dziewczyna nie czekając na niego, odrzuciła jako ostatnie swoje koronkowe majtki i powoli zaczęła wchodzić do wody. Ten widok zapierał dech w piersi mężczyzny. Gdyby w danym momencie miał do wyboru kubełek pysznych kurczaków, a nagą Olę, wybrałby swoją ukochaną.
- Ale ciepła! No dalej, nie stój tak i chodź! - krzyknęła wesoło, będąc już w wodzie do bioder. Mężczyzna przygryzł dolną wargę, rozejrzał się i za namową Polki, zaczął się rozbierać. W końcu będąc również nagi, zaczął wchodzić powoli do wody, zakrywając dłońmi swoją intymną strefę. No cóż, czuł się trochę nieswojo, mając sterczącego penisa na widok tak ponętnej kobiety.
- Co tam ukrywasz? - dziewczyna pływając powoli, spojrzała na mężczyznę. W końcu się zatrzymała i zaczęła się śmiać, bowiem bardzo dobrze wiedziała, co mężczyzna próbuje tam ukryć pod tymi dłońmi.
- Nic. - odparł pośpiesznie piosenkarz i już był w wodzie do żeber. - Faktycznie ciepła ta woda. - polał się trochę wodą po rękach, zanurzył do szyi i podpłynął do ukochanej, stając po chwili naprzeciwko niej.
- Dobra, dobra. Ja wiem co tam ukrywałeś. - zaśmiała się i zaczęła wodzić dłońmi po jego barkach i ramionach. 
- No co ja poradzę, że na widok takiej pięknej kobiety mi stanął. - westchnął, obejmując dziewczynę za biodra pod wodą, aby przybliżyć ją bliżej siebie. Nie zważał na to, że jego w dalszym ciągu stojąca męskość, opiera się, o jej brzuch. Dziewczyna nagle oblała się rumieńcem. Spojrzała jednak po chwili głęboko w oczy ojca jej dziecka, czując rozpierającą ją wewnętrzną radość.
- Naprawdę dziękuję, że mnie tu zabrałeś.
- Coś dzisiaj dużo mi dziękujesz i coś czuje, że na tym się to nie skończy. - zaśmiał się, całując ją w czoło. Ola, westchnęła na to, nieśmiało dotykając opuszkami palców jego pleców, ramion, bioder, w końcu nieśmiało dotykając jego męskość. Onew, popatrzył na nią zaskoczony. Westchnął z rozkoszy, kiedy dłoń zielonookiej zaczęła powoli przesuwać się po długości jego członka. Nie oponował, samemu zaczynając dotykać ukochaną po całym ciele. Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku, który był początkiem upojnej nocy obojga.

Chcieli tego seksu oboje. Skoro i tak są razem, słabo pamiętają ich pierwszą wspólną noc, więc czemu mieliby w końcu nie kochać się namiętnie kolejny raz? Ciąża nie była tutaj przeszkodą, oboje o tym dobrze wiedzieli.
- Ola, pragnę się z tobą kochać. - westchnął w usta młodszej, ujmując jej delikatne policzki. - Chodźmy do środka, tam jest kominek, a robi się już chłodno, więc ogrzejemy się nie tylko nim, ale i sobą nawzajem. - poruszył sugestywnie brwiami, chwytając drobną dłoń Oli. Ta zaśmiała się, pozwalając ciągnąc się w stronę domku. Oboje zabrali po drodze swoje ubrania, i bez wstydu, nadzy  doszli do budynku. Blondynka, nie wiedziała, że wcześniej nieco pokrzyżowała plany szatyna na dzisiejszy wieczór. Jednak, nie bez powodu ten był liderem swojego zespołu. Zawsze miał dryg do organizacji rzeczy, więc i z chwilowo planowanymi zaręczynami sobie jakoś poradzi. Musiał tylko uważać, aby pudełko z pierścionkiem nie wypadło z jego kieszeni spodni, bo znając jego Onew Condition, to było bardzo prawdopodobne.
- No, teraz mogę się tobą odpowiednio zająć. - mruknął, stając naprzeciwko swojej dziewczyny. Ujął jej rumiane policzki i zaczął czule całować. Nie spieszyło mu się, więc pocałunki były ślamazarne, jednakże czułe i pełne miłości. W końcu całował miłość swojego życia.
Dłonie błądziły po nagich ciałach, napawając się ich delikatnością, ciepłem.
- Chodźmy do sypialni. - złapał drobną dłoń ukochanej i chciał już ją poprowadzić w wymienione miejsce. Dziewczyna jednak wtrąciła się po chwili, stojąc twardo w miejscu. Gdy Jinki, na nią spojrzał, stwierdził jednoznacznie, że to jedna z najpiękniejszych kobiet na świecie, jaką kiedykolwiek mógł poznać. Miała piękne blond włosy do ramion, kobiece kształty, mimo szczupłej budowy ciała. Jasne oczy były odzwierciedleniem jej duszy, często wesołe, bijące czułością, radosne. Nawet zmieniały swój kolor pod wpływem odczuwanych przez nią emocji, dlatego też miał problem czasami, z odgadnięciem koloru jej tęczówek. Nagle przyszło mu na myśl, że rozmawiał kiedyś na ten temat z Minho, że u Marty, było, to samo. Raz zielone, innym razem zielono-niebieskie.
- Onew, kochanie, a może... zrobimy, to przy kominku? Ta sofa wydaje się być bardzo wygodna, no i ten dywan też nie będzie zły, jak położymy na nim coś miękkiego. Na przykład... Pościel i poduszki? - przygryzła dolną wargę, wodząc dłonią po ramieniu ukochanego. Widząc, że mężczyzna nie oponuje, pociągnęła go za sobą do sypialni po poduszki i kołdrę. Ona wzięła poduszki, on kołdrę. Ułożyli wszystko na puchatym dywanie, niedaleko przyjemnie iskrzącego kominka. Mimo, iż trwało nadal lato, było ciepło, to nie przeszkodziło im, aby nadać temu wszystkiemu nieco świąteczny, lecz romantyczny klimat.
Ustali na środku salonu, połączonego z małym aneksem kuchennym i wrócili do pocałunków. Kiedy się położyli, lider zaczął obsypywać pocałunkami szyję, piersi i brzuch dziewczyny, przy tym ostatnim zostając na dłużej. Czule gładził wypukłą część ciała, mrucząc coś w stronę dziecka, co rozczuliło mocno dziewczynę. Jednak długo, to nie trwało. Jęknęła, gdy zaczął pieścić ustami jej kobiecość. Ledwo, ale wsunęła dłoń w brązowe włosy mężczyzny, ściskając je lekko. Gdy była odpowiednio przygotowana, blondynka nieśmiało kleknęła na kolanach, ujmując w dłoń prężącą się męskość. Popatrzyła przez chwilę w oczy Jinkiego, po czym trochę nieśmiało zaczęła obejmować czubek prącia ustami. Widziała jego zaskoczenie, że na trzeźwo odważyła się to zrobić. W sumie mieli kilka intymnych przeżyć, jednak jakoś tak nie mogła nigdy się przemóc, aby i jemu dać przyjemność oralną.
- Matko skarbie, nie rozumiem, czemu nie chciałaś tego robić? Przecież wychodzi ci to cudownie! - mruknął, przeczesując włosy blondynki. Widząc, że wchodzą jej nieco w oczy, chwycił jej włosy i ujął, imitując kucyka.
- Jakoś tak wyszło. Trochę się wstydziłam, jednak... stwierdziłam ostatnio, że wystarczająco wiele razy mieliśmy intymne sytuacje i trzeba wziąć się w garść. Ciesze się, że ci dobrze. - uśmiechnęła się do niego. Zaczęła wsuwać penisa do buzi, nie spuszczając wzroku z jego czarnych i lekko zamglonych od przyjemności tęczówek. Robiła to nieświadomie.
- Boże, Ola! - jęknął, zakrywając twarz dłońmi. Jeszcze raz tak zrobi, a wręcz oszaleje od podniecenia. - Umrę zaraz przez ciebie!
- Dlaczego?
- Bo sprawiasz mi tyle przyjemności! - westchnął. W końcu kazał dziewczynie się położyć na miękkiej kołdrze. Dorwał z torby żel intymny i po użyciu go, chwycił swoje prącie i zaczął ocierać je, o kobiecość ukochanej. - Wszystko dobrze? - zapytał czule, delikatnie wsuwając czubek penisa, aby następnie go wyjąć i ponownie zacząć go wsuwać.
- Tak, wszystko gra. - uśmiechnęła się czule. Mimo, iż tamtego dnia była mocno pijana, kiedy robili, to pierwszy raz, to jakieś przebłyski świtały jej w głowie. Wiedziała, że zaopiekuje się nią i da przyjemność, jaką oboje pragnęli w sumie już od jakiegoś czasu. Był też taki moment, że dziewczyna zastanawiała się, czy w ogóle dojdzie między nimi do intymniej sytuacji, jak ta. Nie umiała sobie za bardzo wyobrazić tego, jak to będzie wyglądało. Ona z brzuchem i on. Przecież na samą myśl wydawało się, to dość niekomfortowe. No bo jak?
Dziewczyna jęknęła cichutko, kiedy męski narząd zaczął się w niej powoli poruszać. Namiętność z każdą chwilą rosła coraz bardziej. Usta złączyły się w pocałunku, gdy rozgrzane ciała wiły się w przyjemności. Nawet wypukły brzuszek nie był w stanie przeszkodzić tej chwili. Lee, lustrując czarnym spojrzeniem emocje na twarzy blondynki, przyspieszył nieco pchnięć w jej wnętrze. Satysfakcjonowało go to, że dziewczynie jest tak dobrze, jak było za ich pierwszym razem. Oboje cieszyli się, że w końcu będą pamiętać tą cudowną chwilę.


Zmienili pozycję i teraz, to blondynka górowała nad liderem, siedząc na nim okrakiem. Jej nieśmiałość ulotniła się w niepamięć, kiedy to poruszała zgrabnie biodrami w przód i tył, odrzucając głowę do tyłu. Zdarzyło jej się obejrzeć jakieś porno wraz z Martą - która notabene robiła to częściej. Zboczeniec jeden. - więc co nieco pamiętała, co takiego w tych filmach dla dorosłych robią.
Kominek w dalszym ciągu wydawał z siebie przyjemne iskrzenie palącego się drewna. Łuna ciepłego, pomarańczowo-żółtego światła, padała na ich nagie ciała, dodając tej chwili więcej romantyzmu.
Para ponownie zmieniła pozycję, tym razem ostrożnie kochając się na sofie. Ich nierówne oddechy zderzały się ze sobą, w trakcie namiętnych pocałunków. Usta uśmiechały się wesoło, szeptały czułe słówka. Tak szczęśliwi, jak teraz, dawno nie byli. Było im tak ze sobą dobrze, że kiedy skończyli, oboje dochodząc, położyli się na kołdrze. Ola, wtuliła się w swojego ukochanego i przez chwilę milczała. Tak, jak i on, regenerując siły. W końcu wymienili kilka słów, tych poważnych, jak i pełnych żartów. Gdy ponownie między nimi zaiskrzyło, zaczęli zabawę na nowo, tym razem przenosząc się pod prysznic. Tam już pewniej kochali się namiętnie, jęczeli oboje, nie martwiąc się, że jakieś niechciane uszy ich usłyszą. Sami wiedzieli, jak to było z Martą, i Minho. Niby się kryli z tym, że się kochają, a i tak zawsze ktoś dosłyszał jęki brunetki dochodzące z jakiegoś pomieszczenia. Zwłaszcza po tym, jak cała czwórka zastała Choi, z dziewczyną w intymnej sytuacji w kuchni. Byli tak zajęci sobą, że gdyby dryblas ich nie zauważył, za plecami dziewczyny - gdy odrywał się od jej szyi - to w dalszym ciągu cała reszta patrzyła by z uniesionymi brwiami na, to całe porno. Key, to prawie ich pozabijał, mrucząc, że dzieci, to sobie mogą robić wszędzie, prócz jego świętej kuchni, w której robi się posiłki! No, bo jak tak bezwstydnie mogli robić?!
Wokalista, całował delikatnie piersi dziewczyny, czując, że zaraz ponownie dojdzie w jej przyjemnie gorącym wejściu. Dziewczyna obejmowała nogami jego biodra, kiedy ten opierał jej plecy, o ścianę prysznica.
- Kocham cię - szepnął w jej usta, gdy było już po wszystkim. Kręciło mu się w głowie po przebytym stosunku, jednak hardo trzymał nadal ukochaną w objęciach. Pocałował ją czule w czoło, nos, na końcu składając motyli pocałunek na ustach.
Europejkę nie zaskoczył jakoś mocno słowa ukochanego. Wiedziała bardzo dobrze, jakie uczucia do niej żywi. Jednakże przez chwilę zastanowiła się nad swoją odpowiedzią. Czy go kocha? Czy jednak, to jeszcze za szybko? W sumie czuła od zawsze, że jej uczucia względem lidera są mocniejsze, niż te którymi darzyła tancerza.
- Też cię kocham. - odpowiedziała w końcu, słuchając głosu swego serca. Uśmiechnęła się, przeczesując mokre włosy mężczyzny. W końcu zaczęli się oboje myć, robiąc to wzajemnie, co dawało im dużo frajdy. Zwłaszcza Oli, gdy Lee zaczął myć jej włosy, masując w przyjemny sposób skórę jej głowy.
- Ok, na spokojnie się ogarnij, a ja przygotuję dla nas kolację. Niestety z reszty jedzenia co została na pomoście. Mam nadzieję, że jeszcze tam jest w sumie. - zaśmiał się i wyszedł z łazienki. Dziewczyna wyszła za nim, po swoje ubrania, aby się w nie przebrać. Ogarniając się w łazience, popatrzyła na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęła się nieśmiało, na widok tych różowych rumieńców. Niespodzianka lidera naprawdę ją mile zaskoczyła. Cieszyła się, że może spędzać ten czas z osobą, którą kocha. Jeszcze przejrzała na szybko wieści w telefonie, odpisując przyjaciółce, że wszystko się udało i mocno ją ściska. Ostatni raz spojrzała na siebie w lustrze i wyszła.
- Może, ci pomóc? - zasugerowała, widząc, że szatyn jest jakiś taki bardziej nerwowy i niezdarny. Kiedy usłyszał jej głos, wręcz się spiął, stojąc do niej tyłem. Szybko zaczął grzebać w plecaku, zamykając go na zamek. Gdyby tylko Ola, wiedziała, że próbował ukryć przed nią pierścionek zaręczynowy...
- W sumie... możesz donieść sztućce i jakieś szklanki do picia. Tamte na nic się zdadzą i trzeba później będzie je umyć. - westchnął, pochodząc do kuchni, aby wyciągnąć z lodówki zimnego szampana bezalkoholowego. - Mam szampana! Bezalkoholowego. - wyszczerzył się wesoło, próbując ukryć zdenerwowanie uśmiechem.

- To wiem. Piliśmy już przecież wcześniej. - brew Polki drgnęła do góry.
- Um, no tak. - mężczyzna zrobił zmieszaną minę i podrapał się po głowie.
- Wszystko w porządku? - dłoń dziewczyny chwyciła jego ramię. Ten spojrzał na drobną dłoń, i popatrzył poważnie na ukochaną. Bał się trochę, jak zareaguje na jego wyznanie, jednak był dobrej myśli.
- Hmm?
- Wydajesz się być czymś zdenerwowany. Coś się stało?
- Nie, nic, nic. Siadaj, wzniesiemy toast za nas! - uśmiech na jego ustach był szczery i szeroki. Chwycił butelkę, otworzył szampana i polał go każdemu do kieliszka. W sumie, to najchętniej wypiłby coś mocniejszego, no, ale stwierdził, że jeszcze by może przesadził - mimo mocnej głowy - i szlag by jasny wszystko trafił. Tego nie chciał.
Reszta wieczoru minęła im naprawdę przyjemnie. Lee chciał spróbować ponownie się oświadczyć przy wykwintnej kolacji, jednak nie było odpowiedniego momentu. Bynajmniej jego zdaniem. W końcu widząc, że dziewczyna jest zmęczona dniem i wrażeniami, udał się przygotować im posłanie, aby mogli położyć się spać. Gdy, to robił, wpadł na genialny pomysł. Stwierdził, że trochę inaczej wyzna jej, że pragnie, aby została jego żoną. To na pewno nie będzie trudne, zauważając, że blondynka ma dość mocny sen. Lider potarł swoje dłonie, z cwanym uśmieszkiem, niczym czarny charakter w kreskówkach.
- Fighting Onew. Fighting...

 
 
 
 

2 komentarze:

  1. O jeny <3 dawno mnie tutaj nie było i takie miłe zaskoczenie. Lubię czasami tutaj wracać i czytać wszystko od nowa a teraz widzę że poprawiasz ostatni rozdział więc będę czekać na pozostałe rozdziały. Powodzenia :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie też miłe zaskoczenie, że w ogóle ktoś jeszcze tutaj wchodzi :D A przeczytałam ostatnio od A do Z swoje opowiadanie i średnio podobał mi się koniec, więc postanowiłam go rozwinąć na 3-4 rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń