Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

sobota, 20 września 2014

Rozdział 58

Witam znowu. W sumie to śmiało mogę powiedzieć, że zbliżamy się powoli do końca opowiadania, które bodajże w listopadzie lub grudniu, będzie miało już dwa latka razem z blogiem. :O Taak, ten czas stanowczo leci za szybko.
Witam nową czytelniczkę! Asuka-chan. ^^ Liczę cichutko, na jakiś komentarz, co do opka, co o nim myślisz. ^^



~ * ~

Cała piątka wracała już do cukierni samochodem Minho. Jedni się cieszyli, i obgadywali tamtą dwójkę, oczywiście na te zakazane tematy. Drudzy, czyli Onew i Marta, gdzie ten pierwszy siedział z tyłu z JongKey, a dziewczyna z przodu, obok ukochanego, niezbyt ochoczo podzielali nastrój przyjaciół. Choi co chwila zerkał w bok, i lusterko, uważnie obserwując ową dwójkę tak długo, dopóki Key nie zaczął go opierdzielać, że jeśli prowadzi samochód, to niech patrzy przed siebie. No bo, jak tak można?!
Dryblas westchnął, będąc przekonanym, że mimo, iż wszyscy są zmęczeni, a szatynka do tego rozdrażniona niczym lwica, to nie będzie dobrym, aby spróbować się jej dopytać o powód buntu w ich dormie, jaki wszczęła z Onew. Był ciekaw, dlaczego to wręcz o mało co nie zgładziła wzrokiem najmłodszego członka zespołu. Lider raczej mu nie powie, bo ciężko było coś z niego wykrzesać od kiedy pamiętał, i widział tylko możliwość w postaci swojej ukochanej, która teraz była nieco niebezpieczna. Jednak nie musiał ubolewać nad faktem, że o niczym się nie dowie. Był pewien, że dziewczyna w końcu nie wytrzyma, i sama mu się wyżali. Ona akurat była takim typem osoby, nie umiejącym dłużej w sobie trzymać negatywnych emocji.
W końcu zajechali pod budynek, po czym rozejrzeli się na wszelki wypadek. Ubierając swoje nakrycia na głowę i maseczki na twarz, wyszli z pojazdu i ruszyli szybkim krokiem za dziewczyną. Ta wpuściła ich do wnętrza cukierni, i podała klucz Onew, od jej mieszkania, by wpuścił wszystkich. Chłopacy ruszyli na górę, prócz Minho, który został, by potowarzyszyć dziewczynie. Kiedy ta zamknęła w końcu drzwi i sprawdziła na wszelki wypadek, czy faktycznie to zrobiła, poczuła silne ramiona oplatające ją na wysokości szyi, a potem ciężar ciała, ostrożnie przylegający do jej pleców. Nic nie mówiła, nie wiedziała w sumie, czy powinna się odezwać, skoro nie wiedziała, jaki temat poruszyć. Po prostu przymknęła powieki i pozwalała oddalić się od tego świata chociaż na chwilę, topiąc cię w cieple ukochanego, który czule ucałował ją w polik. Chciało jej się płakać na samą myśl, że niczego świadoma blondynka, oddawała się właśnie temu oszustowi, zdradzającego ją z trainee.
- Hormony dzisiaj cię nieco niosą, co? - szepnął żartobliwie do jej ucha, przymilając się nosem do jej skroni i policzka. W owych  rejonach wodził nim leniwie w górę i w dół, łaskocząc przy tym nieco dziewczynę. Wiedział, że nieco zmierza z żartami wprost w pole minowe ustawione przez szatynkę, ale on znał ją już na tyle, by wiedzieć, że jednak jego żarty ją nieco rozweselą.
W końcu odwrócił ją w swoją stronę, i przytulił mocno do siebie.
Ucałował czule czubek jej ciemnych włosów, z czułością gładząc ją po nich, jak i plecach. Wiedział idealnie, jak to uspokajająco działa na dziewczynę. W końcu spojrzał w jej ledwo widoczne w mroku cukierni smutne oczy, jak i usta, które czule pocałował.
- Chodźmy na górę. Pewnie jesteś zmęczona. Zrobię ci mleko z żurawiną na ciepło, albo same mleko, i utulę cię do snu, ok? - uśmiechnął się czule i złapał ją za dłoń, prowadząc już na górę.
Dziewczyna skinęła szybko głową, co  mężczyzna jeszcze przyuważył. Naprawdę była wdzięczna za tą troskliwą i wyrozumiałą naturę dryblasa. Miała wrażenie, że ten zna ją już nawet lepiej, niż własną kieszeń! Chyba jego czyny nigdy nie przestaną ją zadziwiać, jak i cierpliwość, aby to ona powiedziała sama co ją dręczy, zamiast z niej na chama wyciągać.
Szatynka z pomocą chłopaków, porobiła im posłania. Stwierdziła, że będzie spała w swoim i Oli, pokoju z Minho, a reszta w tym pomieszczeniu obok, gdzie wcześniej zamieszkiwał Gongchan. Chłopacy uważnie rejestrowali zachowanie szatynki i Onew, którzy krzątając się po niedużym mieszkanku, spoglądali czasami na siebie w ten specyficzny sposób, jakby co najmniej byli zmęczeni życiem.




- Wybaczcie mi, ale idę już spać. Głowa mnie boli. Dobranoc. - odparł w środku seansu Onew, kiedy to cała reszta zdecydowała się obejrzeć przed snem jeden film. Każdy nie oponując i wypytując, co mu jest tak naprawdę, jedynie życzył mu również dobrej nocy. Minho wpatrywał się w swojego lidera tak długo, zanim ten całkowicie nie zniknął za framugą pokoju. Następnie spojrzał na szatynkę w swoich ramionach, która siedząc pomiędzy jego udami, leżała na boku i wtulała się w ciepłe ciało ukochanego. Mimo, iż jej wzrok był skupiony na ekranie laptopa, to nie wyglądała na tą, która była pochłonięta oglądaniem. Jej wyraz twarzy był co najmniej zamyślony i nieco tęgi. Jednak, jak Choi wcześniej rozważał, nie miał zamiaru roztrząsać niczego, dopóki ta sama się niczego nie dowie. Zaczął gładzić ją po policzku, całując czule w czoło. Wierzył, że takie czułe gesty odwrócą jej uwagę od tych dręczących jej biedną głowę, myśli.
Szatynka uniosła głowę, spoglądając na te duże i radośnie spoglądające na nią oczy, od których zarówno emanowało ciepło, jak i troska.
Dziewczyna uśmiechnęła się i ucałowała delikatnie dolną cześć policzka, bo tylko tam udało jej się dosięgnąć.
- Idę do łazienki się przebrać, a potem spać. Nie musisz iść ze mną. Możesz dalej oglądać i pogadać z chłopakami. - szeptała cichutko do jego ucha, muskając leciutko dolną wargą skórę na szyi chłpaka, gdzieś pod uchem. Ten poczuł, jak fala dreszczy wędruje po jego ciele, a ciepło rozlewa się w sercu, na sam dźwięk głosu dziewczyny. Przymknął na chwile powieki, i odwrócił nieco bardziej głowę w bok, aby ucałować skroń dziewczyny.
- I tak pójdę z tobą, bo jestem nieco zmęczony. - powiedział z czułością, a w jego głosie można było doszukać się oznak przemęczenia. - Idź się przygotuj, a jak wyjdziesz, to ja pójdę. - uśmiechnął się i pogładził ją po policzku, kiedy ta nieco się wyprostowała. Oboje nie wiedzieli, że Key z oddali przygląda im się z pewnym rozczuleniem.
Mimo, iż nadal jego miłość do szatynki trwała, to coraz to bardziej brał ją jako tą przyjacielską. Widział, jak dryblas dba i troszczy się, o dziewczynę, i już nie miał zamiaru się z nim użerać, Ani walczyć o zielonooką, która i tak całkowicie poddała się urokowi tej żabie. Po ostatnich zamieszaniach, i fałszywym związku, nieco jego kontakt, jak i Europejki osłabł, co go nieco martwiło. Miał zamiar na nowo go polepszyć, bo niedługo pójdą do wojska, a wtedy kontakt znowu może się nieco zmniejszy. Zależało, kto trafi do jakiego przydziału, a było ich trzy.
Key obserwował uważnie, jak dziewczyna wstaje, a potem znika za drzwiami łazienki. Czuł się okropnym przyjacielem, skoro nie wiedział, co ją tak dręczy, a ci powinni wiedzieć o wszystkim! Powinni wspierać swoje bliskie duszyczki, niezależnie od tego, co by było.
Mężczyzna westchnął cierpiętniczo, i wtulił się bardziej w bok Jonghyuna, na co ten od tak go do siebie przytulił.




Po ostatnich wydarzeniach minęło kilka dni. Jak tylko Marta i Onew dowiedzieli się do czego doszło w noc urodzin Oli, od tamtej pory chodzili chyba gorzej struci, i marudni, niż podczas grypy żołądkowej. Ola kompletnie ich nie rozumiała, a żadne z tej dwójki nie chciało jej powiedzieć powodu owego zachowania, czyli o wcześniejszej zdradzie Taemina. Jeszcze bardziej się bali, że tym razem Ola popadnie nie tylko w złość na nich, że o niczym jej nie powiedzieli, ale i rozpacz, że oddała swoje cenne dziewictwo i serce, zdrajcy. Oboje nie chcieli tego, i kiedy nadarzyła się okazja, próbowali się oboje spotykać na osobności i coś wymyślić, aby podciąć frywolnemu Tae skrzydełka bez winności. Oczywiście Marta musiała tłumaczyć czasem zazdrosnemu o nią Minho, że go nie zdradza z liderem, jak tylko wspominała, że musi się z nim spotkać. Normalnie brak zaufania z jego strony!
Jednak tak naprawdę sama była nie lepsza. Jemu też nie chciała o niczym powiedzieć, i czuła się z tym okropnie. W końcu wyszło tak, że Choi przez przypadek podsłuchał rozmowę szatynki i lidera. Ci musieli mu wszystko tłumaczyć od początku, przez co zielonooka w końcu w pewnej chwili rozpłakała się, winiąc się za wszystko. Nie mogła znieść myśli, że dopuściła do takiego obrotu akcji. Kiedy ta łkała, raper przytulał ją do siebie, w międzyczasie nie mogąc wprost uwierzyć w słowa lidera, i swojej ukochanej. Miał im nieco za złe, że nikomu o tym nie powiedzieli, ale z drugiej strony też rozumiał dlaczego tego nie zrobili.
Kiedy tak siedzieli, ten nagle przypomniał sobie, że raz, kiedy to szedł do pokoju maknae, u którego drzwi pokoju był otwarte, słyszał, jak czule mówi do kogoś przez telefon. Wszystko byłoby cacy, i Choi poszedłby dalej do  pokoju, ale zatrzymało go jedno imię - Shinhye. Nie rozumiał tego, i w pierwszej chwili myślał wtedy, że chłopak tak się z nią po prostu droczy, nazywając swoim ,,kochaniem'', czy innymi czułymi słówkami. Przecież przyjaźnili się od dłuższego czasu, a takie rzeczy często występowały, na przykład między Key, a Jongyunem - co było czasami dziwne - ale, jak i między niektórymi członkami męskich grup, z tymi żeńskimi. Teraz już rozumiał, dlaczego Lee tak się cały spiął, kiedy tamtego dnia wszedł do pomieszczenia. Widocznie bał się, że został przez kolejną osobę przyłapany, a brunet jedynie myślał, że jego przyjaciel od tak się nieco spłoszył. Nigdy przez strach przed przyłapaniem na zdradzie!
- Nie wiem, dlaczego ostatnio taki jest. Przecież Ola była całym jego światem, a teraz...? Teraz, to on zachowuje się, jak...
- Jak pojebany gówniarz. - mruknął lider, przerywając przy tym wypowiedź rapera. Spojrzał poważnie i groźnie na swojego podopiecznego, jak i jego ukochaną, po czym odwrócił wzrok.
- Dlaczego niektóre kobiety są takie durne, i lgną do tych mężczyzn, którzy nie dadzą im szczęścia, mimo iż wiedzą, że ten drugi, oddałby za nią życie?! - dodał sfrustrowany.
- Yah! - dziewczyna warknęła oburzona wypowiedzią starszego. - Ja wybrałam tego dobrego, więc o co ci chodzi?!
- Powiedziałem ,,niektóre''. Mam ci za sylabizować?
- Ej, bez takich hyeong. - odparł w końcu Choi. - Poza tym, Tae też zachowywał się na początku, jak ten pierwszy. Nie chcę winić konkretnej osoby, ale sądzę, że jeśli Tae zaczął się wahać, to powinien o tym powiedzieć, Oli, a nie robić takie jaja.
- Jeszcze ten skurwysyn ją przeleciał, zamiast się wstrzymać i próbować rozwiązać tę durną grę. Mam ochotę mu obciąć jaja i wcisnąć w dupę, albo sprzedać na jakiejś stronie internetowej, no ewentualnie sprzedać na mieście którejś z sasaeng'ów. Mogłabym nawet za darmo im oddać. - fuknęła rozwścieczona już dziewczyna. Nie przepadała nigdy za mocno za Taeminem. Dawała mu jednak szansę na wykazanie się. Jak już zdążyła się do niego nieco przekonać, ten wdepnął oczywiście w zajebiste gówno, wygrywając u niej nagrodę, o pozbycie się tak bardzo cennych dla mężczyzn genitaliów. Bo czym niby byli bez nich? Niczym, proste.
Po wypowiedzi dziewczyny, mężczyźni popatrzyli mocno zaskoczeni na dziewczynę, a następnie na siebie. Ich miny mówiły wiele.
Oczy praktycznie wytrzeszczone, a usta rozchylone w niemym zaskoczeniu na chwilowo wulgarną stronę Europejki.  Nawet nie mieli pojęcia, skąd ona się nauczyła przekleństw po koreańsku.
- Kochanie! - odparł wręcz pobladły Minho, nie mogąc uwierzyć w te sadystyczne myślenie swojej ukochanej, bo o takiej stronie Jinkiego już mniej więcej wiedział.
Rozumiał, że jest wściekła, bo jego przyjaciel zranił jej przyjaciółkę, ale... ale żeby od razu tak myśleć?! Sądził, że dziewczyna nieco wyolbrzymiała, albo to fakt, iż był mężczyzną, mu to tak ukazywał, i nigdy nie widział, jak naprawdę kobieta potrafi coś wyolbrzymić. A potrafi, uwierzcie mi.
- No co? A nie zasługuje na taką karę? - mruknęła i popatrzyła na niego niczym mały kociak. O tak, Marta bardzo dobrze wiedziała, że to spojrzenie nigdy jej nie zawiodło, i zawsze miała Choi owiniętego na paluszek.
- Może i na jakąś zasługuje, ale nie na taką sady...
- Czaszami masz epickie pomysły, maluszku! Jakby co, wiesz gdzie mnie szukać. - Onew puścił jej oczko, a potem przybili sobie szczęśliwi piątkę. Akurat w głowie równie podobna zemsta mu się kreowała.
- Czasami mnie przerażacie. - westchnął, i zaczął pocierać swoją twarz dłońmi. - Może z nim pogadam?
- Pogadasz? - zapytał z ironią lider. Wstał z miejsca i podszedł do okna, patrząc się przez nie na nieduży lasek. Spojrzał na niego, i kontynuował. - Człowieku, tu nie ma nic do gadania. Pogroziłem mu i co? I nic! Olał sprawę i zrobił, co zrobił. Jeszcze lepsze by jaja wyszły, jakby ją zaciążył.
- Nawet tak nie mów! Jej mama chyba by mnie poćwiartowała, że pozwoliłam jej być z kimś takim! I do tego zajść w ciążę! - odparła nieco przerażona szatynka, mocniej wtulając się w silne ramiona ukochanego. Tam czuła się najbezpieczniej.
- Spokojnie Marta, chyba wtedy już w ogóle bym go wykastrował. Nożyczkami najlepiej i do tego tępymi, aby bardziej cierpiał. - Lee myślał na głos, wyginając palce tak, aby poprzestawiać swoje chrząstki w nich.
- Naprawdę nie rozumiem, co dzieje się z tym naszym maknae. - westchnął Choi, i ucałował czule skroń dziewczyny, przeczesując delikatnie jej włosy za ucho. - Wiecie, ja rozumiem, że nie chcecie jej zranić, ani nic, ale nie uważacie, że i tal w końcu będzie zraniona? Bo nie wierzę, że nie dowie się o tym, tym bardziej kiedy każde kłamstwo wychodzi na jaw prędzej, czy później. - odparł, spoglądając na maszerującego Jinkiego po całym pokoju, który nad wszystkim rozmyślał. W końcu ustał i popatrzył na wtulającą się w siebie parę. Przez chwilę nawet pomyślał, że wiele by dał, by mógł tak sobie beztrosko się przytulać, czy całować, z Olą. Szybko jednak zapomniał o tym, potrząsając z dezaprobatą głową. Nie mógł myśleć, o czymś takim. Obiecał jej, że przestanie ja kochać. Tak.. gdyby jeszcze tak łatwo było zapomnieć...
- Dajmy mu czas do końca, tygodnia... może w końcu go sumienie ruszy.
- A może... zaprośmy tą jego kochankę? Najlepiej kiedy będę w dormie razem z Olą. Będzie przecież ją musiał jakoś przedstawić jej, prawda? - Marta wyszczerzyła się, i klasnęła zadowolona w dłonie, a Minho ucałował ją w policzek, mówiąc, jaka to nie pomysłowa z niej dziewczyna. Jinki pokiwał głową, i popatrzył w stronę okna. Może lepiej wcześniej, niż wcale, wyrzucić grzeszki Taemina na stół. Miał nadzieję, że plan wypali. Jednak miał ochotę najpierw powiedzieć Tae, co o tym wszystkim myśli.

 

W końcu w trakcie obmyślania planu z Minho i Martą, na przyłapanie przez Olę Taemina, pewnego dnia, Onew nie wytrzymał po dowiedzeniu się, że Tae, i Ola znowu ze sobą spali, ponad tydzień później, po ich pierwszym stosunku. Kiedy był sam na sam z maknae w dormie, udał się do niego na górę, chcąc sam nieco rozwiązać problem, który był jeszcze śnieżynką tamtego tygodnia. Zapukał kilka razy w drzwi, a słysząc zaproszenie do wejścia, zrobił to.
- Cieszysz się teraz co?
- Huh? - zapytał zdezorientowany Taemin, ćwicząc przed lustrem nowe kroki które wpadły mu do głowy chwilę temu.
- Cieszysz się, że jesteś winny i wszystko uszło płazem, co?! Myślisz, że nie wiem, że z nią już spałeś?!
- Łoł, łoł, łoł. Spokojnie hyeong, bo ci para z uszu zaczyna lecieć. - zaśmiał się.
-  Poza tym, masz całkiem niezły zapłon. Hmm, szkoda tylko, że z jakimś dwu tygodniowym opóźnieniem. No chyba, że mówisz o tym razie, w tym tygodniu, to odwołuje swoje słowa. - prychnął rozbawiony i usiadł się na obrotowym krześle. Oblizał specjalnie zmysłowo usta, a wredny uśmieszek nie schodził mu z ust.
- Ja ci dam kurwa ,,całkiem niezły zapłon'' - mruknął i już miał dorwać się do Tae, jak wtedy na sali, z chęcią obicia mu tej parszywej mordki - mając w dupie, że mógłby wylecieć za to - ale oboje usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Oh! To moje kochanie, więc weź te łapska i  pozwól, że jej otworze, kochany liderze. - wyszczerzył się wrednie i wstał z krzesła. Poklepał starszego po ramieniu i z kpiącym prychnięciem wyszedł z pokoju. Zszedł na dół, i otworzył drzwi. - Hej słodziaku. - mruknął, i wciągnął Olę do korytarzyka, aby następnie ująć jej policzki i wpić się delikatnie w jej usta. - Jak minęła podróż autkiem do mnie? - uśmiechnął się, i czule pogładził ją po policzku.
Blondynka patrzyła na niego z lekką ironią i niezrozumieniem, po czym dotknęła mało wiele ustami jego czoła.
- Jesteś chory, czy coś zbroiłeś, że tak się do mnie lepisz, co? - zapytała, zdejmując buty, by zastąpić je puchatymi, kremowymi kapciami.
- Ja? Nie, coś ty. Po prostu stęskniłem się za tobą. - westchnął, i przytulił się do niej mocno, zaczynając delikatnie gładzić ją po głowie, jak uwielbiała.
Ola stała kompletnie zdezorientowana, nie rozumiejąc zachowania swojego ukochanego. Naprawdę odkąd TO zrobili, stał się strasznym przytulasem.
W tym samym też czasie, Onew słysząc głos swojej przyjaciółki, postanowił, że lepiej będzie, jak wyjdzie z domu. Fakt, że ją okłamywał, bardzo go bolał, i nie wiedział, czy będzie umiał spojrzeć jej normalnie w oczy, przy okazji o mało co zabijając Taemina wzrokiem. A raczej starając się tego nie robić.
- O, cześć Onew! - uśmiechnęła się do przyjaciela, machając mu dłonią na powitanie. Już miała go przytulić, jednak ten ją wyminął. Aż momentalnie zrobiło jej się przykro.
- Cześć. - mruknął niezbyt zainteresowany, po czym zaczął ubierać buty. - Zostawiam was samych. Jakby co jadę do siebie. - mruknął, nie patrząc na żadnego z nich, po czym wyszedł, nieco trzaskając drzwiami. Blondynka patrzyła smutnym wzrokiem w stronę zamkniętych drzwi, a potem spojrzała na Taemina.
- Pokłóciliście się? - zapytała, mrużąc nieco powieki.
- A ja wiem, o co mu chodzi? - mężczyzna fuknął, po czym wyszedł z korytarzyka, udając się do salonu. Blondynka zmarszczyła nieco brwi. Nie mogła tego tak zostawić. Co to to nie! Miała zamiar dowiedzieć się, dlaczego to szatynka i Lee, są dziwnie przybici i niezbyt chętni na rozmowy z nią. Miała tego kompletnie dosyć. Gdzie podziali się wiecznie radośni, i szaleni, Marta i Jinki?
Dziewczyna czym prędzej wybiegła za liderem w samych kapciach, czując się, jak nigdy dotąd.
- Onew! - krzyknęła, biegnąc za idącym w stronę samochodu mężczyźnie. - Onew, zaczekaj! - kolejny krzyk wydobył się z jej ust, a oczy nieco zaszkliły. Dlaczego jej ukochany przyjaciel był taki oschły dla niej? Co zrobiła takiego złego, aby zasłużyć na takie traktowanie?!
W pewnym momencie, potknęła się feralnie, czego Jinki nie mógł niestety zignorować. A czemu ,,niestety'' ? Bowiem kochał ją nad życie, i obiecał sobie chronić ją, mimo iż miała już chłopaka idiotę, co robiło się dla niego cały czas zgubne. Okłamał ją już tyle razy, że jej nie kocha, że sam zaczął powoli w to wierzyć. Jednak, zdarzała się chwila podobna do tej, kiedy to dziewczyna zdarła sobie łokieć, i nieco kolano, a on zapominał o tym, że jej niby nie kocha.
Mężczyzna podszedł do niej i pomógł jej wstać. Otrzepał delikatnie jej dłonie, jak i kolana, uważając na to, gdzie były obdarte nieco spodnie. W końcu popatrzył w jej załzawione i smutne oczy i od razu odwrócił wzrok. Serce zbyt mocno bolało, by mógł patrzeć na nią w tym stanie. Byłaby zapewne w jeszcze gorszym, gdyby dowiedziała się, co wyczyniał ostatnio Taemin. I kto wie, czy dalej nie zdradza jej potajemnie.
- Ola, wszystko w porządku? - zapytał nieco niepewnie, w dalszym ciągu jedynie co kilka chwil zerkając na nią. Dziewczyna przypatrywała mu się uważnie, chcąc odgadnąć, co chodzi mu po głowie, dlaczego taki, jest, i co zrobiła nie tak? Co było powodem jego zachowania?!
- Dlaczego taki jesteś? - zapytała cichutko, co przykuło uwagę mężczyzny.
- Huh?
- Dlaczego mnie ignorujesz tak, jak i Marta?! Co zrobiłam nie tak w dniu urodzin, albo po, co?! Marta podobnie mnie ostatnio unika, i dużo płacze. Co się dzieje Jinki? Proszę, powiedz mi, bo tylko milczeniem mnie ranicie. - jęknęła, a jej oczy mocniej się zaszkliły., w końcu wypuszczając jedną z szklistych łez, która podążyła powoli wzdłuż jej policzka, pod spód brody. Mężczyznę zaczęło od tego widoku coraz bardziej mięknąc serce. Delikatnie ujął jej policzki i zaczął ocierać łzy kciukami
- Co się dzieje? - zapytaj spokojnie - Zapytaj się swojego ukochanego. Może przy odrobinie szczęścia, powie ci wszystko, bo ja nie dam rady. Marty też nie pytaj, bo również nic ci nie powie. Zbyt mocno się boi twojej reakcji. Zrozum, że w takiej sytuacji, dla twojego dobra, milczenie jest złotem. - westchnął, i spuścił głowę, następnie się odwracając do niej tyłem.
- A-ale... Ale... o co? - zapytała, ale chłopak nic już jej nie powiedział. Czym prędzej zaczął odchodzić do samochodu. - Onew! Powiedz, co się dzieje! - krzyknęła i złapała go w ostatniej chwili za ramię. Lee stał do niej tyłem, patrząc zbolałym wzrokiem przed siebie. Zacisnął dłonie w pięści, a jego kości policzkowe nieco się uwydatniły, przez to, że ostatnimi czasy naprawdę schudł nieco bardziej.
- Już to powiedziałem, Ola. Niech Taemin ci powie. -  powiedział przez zaciśnięte zęby, hamując się przed krzyknięciem na  blondwłosą, po czym delikatnie wyswobodził rękę z objęć dziewczyny. W końcu odwrócił się, i ujął jej policzki, całując czule w czoło. - Naprawdę przepraszam, ale nie mogę. Nie dam rady. Nie miej mi, ani Marcie, tego za złe, dobrze? - szepnął, patrząc na nią zbolałym spojrzeniem, po czym wsiadł do samochodu. Silnik zaczął niezbyt głośno warkotać, po przekręceniu kluczyka w stacyjce, a samochód w końcu ruszył, opuszczając z piskiem opon posesję chłopaków.


Onew starał się, jak mógł, trzymać w sobie to wszystko. Oczy już zaczynały bardziej błyszczeć, a on modlił się, by nie spowodował czasem wypadku. W 2014 roku, było ich sporo, i do tego śmierć dwóch tak młodych dziewczyn z Ladie's Code, więc nie chciał rozpocząć ery kolejnych nieszczęśliwych zdarzeń, co większość osób zwalała wtedy, na wypadek G-Dragona. Udało mu się jedynie do czasu dojazdu do tymczasowego mieszkania. Tam kompletnie opadł z sił, oddając się emocjom. W końcu nieco się uspokoił, i myślał nad wszystkim i niczym, leżąc na brzuchu na sofie w salonie, wpatrując się wzrokiem wypranym z emocji na lecącą dramę w telewizji. Zastanawiał się, jak to wszystko się rozwinie. Miał dziwne przeczucia, że to stanie się niedługo. I co będzie potem? Ola będzie chciała jeszcze mieć z całym zespołem kontakt przez błędy Tae? Czy może da sobie spokój? A może będzie robiła dobrą minę do złej gry? Onew trudno było to odgadnąć, bo dziewczyna była czasem nieobliczalna.
- Aish! Mam już tego dosyć! - warknął rozzłoszczony, w tym samym czasie siadając się normalnie. Cisnął poduszką w kąt pokoju, po czym wstał z mebla, i udał się do kuchni, by zrobić sobie jakąś herbatę. Najlepiej zieloną. To Ola nauczyła go tej mani do picia różnych ziółek, i tak mu pozostało. Był jej za to wdzięczny, bowiem miał ochotę sięgnąć po alkohol.

 

Ola otarła mało wiele swoje oczy, i wróciła do dormu. Kiedy  weszła do salonu łączonego z kuchnią, podeszłą do Taemina i wtuliła siew jego plecy, kiedy ten robił im jakieś kanapki do zjedzenia.
- Co jest? - zapytał z troską, nawet nie odwracając się w jej stronę. Był chwilowo bardziej skupiony naukładaniu w zabawny sposób sera na pomidorze, aby z tej kompozycji wyszła jakaś zabawna twarz.
- Taemin? Podobno to ty wiesz, dlaczego Marta, i Jinki mnie ignorują. Powiesz mi co się dzieje? Powiesz mi, czego nie chcą mi powiedzieć? - po tym pytaniu, chłopak spiął się i od razu odsunął od dziewczyny, jakby spanikowany. Zielonookiej to nie umknęło uwadze, i od razu podpadło nieco owe zachowanie.
- O czym ty mówisz? - zapytał z nieco zmarszczonym czołem, przyglądając jej się uważnie. Zaczął wszystko mocniej analizować, i teraz już wiedział, dlaczego Marta też jest dla niego oschła.
Ten pieprzony lider jej o wszystkim powiedział! Lee był ciekaw, komu jeszcze się z tego wygadał, co widział wtedy w sali tanecznej.
- Płakałaś? - zauważył nieco rozjuszony. Był pewien, że to wina lidera. -  Co on ci nagadał znowu?
- Nic mi nie nagadał. Płaczę, bo czuję się oszukiwana przez was wszystkich. Coś łączy ciebie, wraz z tamtą dwójką, co jest i ze mną związane, a ja kompletnie nie wiem o co chodzi! - mruknęła, a łzy znowu nagromadziły się w jej oczach. -  Nikt nie chce mi powiedzieć, o co chodzi, i każdy kieruje mnie do ciebie, więc.. powiesz o co chodzi, Taemin? - zapytała proszącym głosem, patrząc na niego smutno. Miała nadzieję, że te cyrki w końcu się skończą. Miała tego dosyć. Pragnęła by wszystko było, jak dawniej. Lee jednak nie chciał dać za wygraną, i postanowił robić z siebie głupka.
- O co chodzi? A myślisz, że ja wiem?! - krzyknął zbulwersowany, a widząc, nieco przestraszony i zaskoczony wzrok ukochanej, jego nieco wybuchową reakcją, odwrócił wzrok i westchnął. - Przepraszam. - popatrzył na nią ze skruchą, po czym podszedł do niej bliżej. Ujął jej policzki, i zaczął wpatrywać się uważnie w oczy. - Ja naprawdę nie wiem, o co im chodzi. Pewnie wymyślili coś sobie, aby cię ze mną skłócić, bo Jinki pewnie zazdrosny jest o to, że już się kochaliśmy. - odparł, i przybrał teatralny, wyraz twarzy, wyrażający zawód na swoim przyjacielu. Widząc niezbyt przekonaną minę blondynki, chciał coś powiedzieć, jednak ta się wtrąciła:
- Słucham? Skłócić? Czy ty siebie słyszysz Taemin? Po co mieliby to robić?
- A może po to, bo wiele razy cię zraniłem? Pomyśl sobie... Oboje mnie teraz wręcz nienawidzą po tym, co się wydarzyło po twoich urodzinach i...
- Przestań. - odparła z hardą miną. - Proszę cię, przestań. - dodała. - Dziwnie się spiąłeś, kiedy o to zapytałam, więc to podejrzane Taemin. - mężczyzna popatrzył na nią i zakpił. Odrzucił ścierkę na bok i zmierzwił swoje włosy do tyłu, patrząc na nią poważnie.
- Lepiej będzie, jak jak któreś z nas sobie pójdzie. - mruknął. - Ja to zrobię. - mruknął i ruszył w stronę przedpokoju.
- Taemin, o co ci chodzi! Dlaczego się na mnie złościsz, co?
- Dlaczego? Bo mi nie ufasz w 100%! Wierzysz we wszystko co ci powie Onew, albo Marta! Mam tego dosyć! - warknął patrząc wściekły na dziewczynę. -  A myślałem, że o to chodzi w związku. O zaufanie, i inne pierdoły. - fuknął, zakładając na siebie wiosenną kurtkę.
- Zmieniłeś się Tae... Gdzie się podział...
- Zmieniłem? - zakpił. - W jakim sensie, co?
- Nigdy nie byłeś dla mnie taki oschły, jak teraz. - szepnęła, a jej oczy zaszkliły się niebezpiecznie. - Nigdy... - dodała szeptem, a po jej policzku spłynęła łza. - Lepiej będzie jeśli to ja pójdę. Ty zostań, bo pewnie zaraz Minho z Martą wpadną, a on nie ma chyba kluczy. - odparła i kucnęła, drżącymi dłońmi biorąc adidasy, by je założyć na stopy. Ledwo co widziała przez gromadzące się łzy w oczach, cichutko zaciągając nosem. To ją bolało. Zachowanie Taemina było naprawdę dziwne i podejrzane. Odkąd Onew i Marta zaczęli się dziwnie i tajemniczo zachowywać, tancerz coraz częściej był oschły dla niej, albo dziwnie na domiar się przymilał. To ją naprawdę raniło, bowiem chciała tak bardzo znać prawdę. Dlaczego wszyscy tacy byli, a w zamian większość ją olewała?
Lee przypatrywał jej się uważnie. Może jednak faktycznie przesadził przez strach, iż ta wie o wszystkim? Potarł dłońmi twarz, po czym kucnął. - Zostań. - poprosił, wpatrując się w profil dziewczyny, która nie miała zamiaru na niego spojrzeć. Czuła się dziwnie poniżona. - To ja przepraszam. Po prostu... boje się, że cie stracę, i im bardziej ingeruję w to, by cię przytrzymywać przy sobie, jak najdłużej, tym gorzej się między nami robi. - westchnął, po czym usiadł pod ścianą i  przyciągnął do siebie dziewczynę, by ta usiadła na jego udach. - Zostań ze mną, i pozwól, że zrobię ci pyszny deser, albo czekoladę z bitą śmietaną, w formie przeprosin, hmm? - zaproponował, wpatrując się w jej oczy uważnie. Ta starała się unikać jego wzroku, ale nie umiała. Taemin zawsze miał cudowne, tajemnicze, i przekonujące oczy. W końcu posłuchała, i została, dając mu kolejną szansę...

 

Kiedy Minho wraz z Martą przyjechali, atmosfera stała się dziwnie napięta. Choi starał się udawać, że nie miał o niczym pojęcia, ale sam czuł zawód do przyjaciela za to, jak krzywdził swoją dziewczynę, i najlepszą przyjaciółkę swojej ukochanej. Starał się na przemian z Olą, jakoś poprawić sytuację między szatynką, a brunetem, co nie było łatwe, bo ta nie miała zamiaru wykazywać się grzecznością, co tylko utrudniało sprawę. Taemina też zaczynało to powoli wkurzać, i tylko obecność blondynki hamowała go, przed kąśliwymi odpowiedziami w stronę przyjaciółki swojej ukochanej.
- Skarbie, chyba znowu masz te dni, co? - zagadnął z rozbawieniem Choi, przymilając się do niej, by dalej poprawiać, ten dziwnie tęgi nastrój, kiedy Marta znowu rzuciła jakąś kąśliwą uwagę przesycona jadem.
- Właśnie, że nie mam, ale chyba włączyło mi się uczulenie na fałszywych ludzi, na których reaguję nieuprzejmością.
- Marta! Przestań, już co! - mruknęła najmłodsza.
- Oh, bronisz go? Jak uroczo. Jaka szkoda, że nie powiedział ci, jaki urywa sekrecik. - mruknęła, spoglądając morderczo w stronę tancerza.
- O czym ty mówisz dziewczyno? Dlaczego próbujesz skłócić mnie z Olą wraz z Onew, wymyślając jakieś bajeczki co?!
- Słucham? Bajeczki? Uważasz, że bajeczką, jest to, że... - Minho widząc, że ta zaraz coś powie, zaczął ją łaskotać, co było idealną bronią przeciwko niej. - Przestań Mi-Minho! Buahaha. - Nie mógł pozwolić na to, by ta tak beztrosko powiedziała o zdradzie Taemina. Wiedział, że jeśli ta nie ukarze dowodów blondynce, zrobi się jeszcze większy harmider między nimi i nici z planu.
- Widzę, że trzeba tobie nieco nastrój poprawić. - Odparł, po czym wziął ukochaną na ręce. Ta zaczęła się szarpać, mrucząc coś, jednak ten znowu jedną dłonią ją łaskotał. - Wybaczcie za nią. - puścił oczko owej dwójce i ruszył z nią na górę. Tam położył w swoim pokoju jej ciało na łóżko i zawisnął nad nią, patrząc uważnie w jej oczy. W końcu zaczął delikatnie całować ją po twarzy i szyi, wodząc jedną dłonią po jej tali i udzie.
- Jeśli zaczniesz mnie rozbierać, i włożysz tego swojego tuptusia do mojej muszelki, to masz ewidentny celibat. - mruknęła rozzłoszczona, nie rozumiejąc owych poczynań bruneta. W końcu ten westchnął i popatrzył na nią uważnie.
- Aż tak bardzo masz mnie za napaleńca, że zrobiłbym to wszystko bez twojego pozwolenia? - zapytał z lekkim zawodem, a dziewczyna poczuła się nieco głupio.
- Przepraszam Minho, po prostu...
- Ciii... - szepnął, i przystawił  palec do jej ust. - Nic nie mów. - odparł, i ucałował ją czule w czoło. - O mało co nie wygadałaś naszego planu złośnico. - westchnął, kręcąc z dezaprobatą głową. - Pamiętaj, że musimy zgładzić go jego własną bronią. Nawet jeśli masz ochotę wydłubać mu oczy i wykastrować, widząc go przed oczyma. - Westchnął, i zaczął całować ją czule w usta. Dziewczyna oddawała jego pocałunki i popatrzyła mu uważnie w oczy, kiedy ten przestał.
- Dobrze Minho, przepraszam. - szepnęła, gładząc jego policzek. Skóra mężczyzny była tam taka delikatna i miła w dotyku.
- Dobra dziewczynka. - westchnął i ostrożnie się położył na niej, by mógł się w nią wtulić. - Kocham cie kruszynko.
- Ja ciebie też, dryblasku. - zachichotała, i westchnęła, oplatając jego szyję ramionami, by móc wtulić się w niego bardziej. W tym samym czasie, Ola starała się mimo swoich ciągłych podejrzeń, uspokoić rozzłoszczonego Taemina.
- No uparli się! Uparli, jak nie wiem! - fuknął rozzłoszczony. Ola chciała coś powiedzieć, że może jednak maknae ma coś na sumieniu, bo znała Martę i wiedziała, że ta, bez powodu nie złościłaby się na kogoś. Jednak... któremu teraz wierzyć? Onew? Marcie? Czy Taemin'owi?
W końcu ujęła policzki ukochanego i ucałowała czule jego usta. Uśmiechnęła się delikatnie i wtuliła w niego, a Lee rozmyślał już kolejny plan, aby nikt więcej nie przyłapał go na zdradzaniu Oli, a co więcej, by ta się nie dowiedziała.


 Dziś dzień miał być dla chłopaków pracowitym. Mieli mieć występ w programie rozrywkowym, a to w radiu. Potem przećwiczenie nowego układu tanecznego, jak i reszty poprzednich na ostatnie koncertowanie przed wojskiem. Kiedy Onew i Taemin mieli nagrywać swoje partie, reszta miała inne zajęcia. Akurat tym pierwszym wypadło tak dobrze, że dziś dzień odwołali im nagrania na jutro, przez awarię, jaka wypadła w studio, a reszta musiała harować do wieczora. Dzięki temu Onew uznał, że ma chwilę na załatwienie kilku spraw.
- Słuchaj, ja nie wracam jeszcze do domu. - mruknął, bowiem jego stosunki z Taeminem nadal był nieco burzliwe.
- Chcę pozałatwiać kilka spraw. Będę późnym wieczorem z chłopakami, więc nie czekaj na mnie. - odparł, a Taemin przyglądał mu się uważnie, chcąc ujrzeć w tym jakiś spisek.  Nic takiego jednak nie dostrzegając, bo to byłoby wręcz niemożliwe, pokiwał głową na znak, iż rozumie.
- Um, ok.
- Uważaj na siebie w drodze powrotnej. - Odparł lider i poklepał go po ramieniu. Zaczął zakładać na siebie okulary przeciwsłoneczne, i czapkę z daszkiem, wraz z maską, ruszył przed siebie. Lee przypatrywał się jeszcze przez chwilę odchodzącemu liderowi, po czym do głowy wpadł mu całkiem nie głupi pomysł.


 

 Zamaskowany mężczyzna wszedł do cukierni, i czym prędzej pognał do kuchni. Gongchan spojrzał na mężczyznę ze zmarszczonym czołem, i przez chwilę mu się przyglądał. Doszukując się w nim lidera Shinee, uśmiechnął się wesoło i podszedł do mężczyzny.
- Hyeong! Siema. - odparł  na tyle cicho, by nie zwrócić uwagi na siebie gości. Jeszcze by tu sasaengów brakowało.
- Hej, nie chcę tu za długo  być, bo wiesz, ze  fani są wszędzie i reporterzy, wiec powiedz mi, czy szefowa u siebie, czy  jej nie ma?
- Oł, wpadłeś bez zapowiedzi? - zapytał, i zaśmiał się, na co Onew mu skinął rozbawiony głową. - Tak, jest u siebie i pewnie się ucieszy, kiedy cie zobaczy. - odparł, i poklepał po ramieniu mężczyznę. W końcu  pogonił go by poszedł, zdradzając przy tym, że za chwilę może wpaść kilka dziewczyn typu sasaeng, za co lider mu podziękował. W końcu czym prędzej czmychnął pod drzwi mieszkanka przyjaciółki i zapukał kilka razy. Słysząc ,,proszę'' wszedł, i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu Oli, w międzyczasie zdejmując buty.
- Onew? - zapytała zaskoczona blondynka, wycierajać mokre dłonie w  ręczniczek, przy okazji podchodząc do chłopaka.
- No cześć! - odparł z szerokim uśmeichem i przytulił się do dziewczyny.
- Co ty tu...?
- Byłem w pobliżu i pomyślałem, że wpadnę na jakąś kawę lub herbatę, i spróbuję naprawić dziwną usterkę jaka zrobiła się w naszej przyjaźni. - westchnął, po czym ujął policzki dziewczyny, delikatnie je gładząc. - Nawet nie wiesz, jak bardzo brakuje mi dni, kiedy tak beztrosko się oboje śmialiśmy razem i z resztą ekipy. - westchnął, po czym spojrzał w bok, i puścił delikatnie rumiane policzki blondynki. Dziewczyna przyglądała mu się uważnie, nie bardzo wiedząc, jak się zachować. Nie umknęło to uwadze Jinkiego, który uśmiechnął się zniewalająco. - To, jak...? Dostane tę herbatkę, czy mnie wykopiesz? -  zrobił zaskoczoną minę, co było teatralnym zagraniem.
- Huh? - mruknęła nieco zamyślona dziewczyna, a dochodząc w końcu do tego, co powiedział, wytrzeszczyła nieco oczy. - Dostaniesz! Dostaniesz! Więc rozgość się, i czuj, jak u siebie.  - odparła nieco roztrzepana, po czym czym prędzej zaczęła przygotowywać kubki, i wsypywać w nie nieco herbaty liściastej. Następnie kiedy to woda się gotowała, zaczęła kroić ciasto i inne słodkości do poczęstunku. Kiedy wszystko podała, usiadła się przy liderze, nie bardzo wiedząc, o czym zacząć rozmowę. - To.. co u ciebie słychać?
 - Ej? Co tak niekomfortowo to mówisz? - Zapytał nieco smutno. Trochę go to zabolało, że przez problemy z Taeminem, oboje odsunęli się nieco od siebie, i nie potrafili rozmawiać, jak kiedyś. To było smutne. - Eh... naprawdę musimy polepszyć nasze stosunki. - westchnął, na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową. - Ale najpierw muszę spróbować twoich wypieków. - odparł, po czym wziął babeczkę i zaczął się nią zajadać z szerokim uśmiechem i zadowolonym westchnieniem.
W końcu jakoś wyszło tak, że oboje się rozgadali, i było wszystko w porządku. Kompletnie temat Taemina nie był naruszany, i może to i dobrze, bowiem atmosfera mogłaby się nieco popsuć.
- Ok, napiszę do chłopaków, i zagadam o transport powrotny do domu. - Westchną, po czym wyjął komórkę. - Nocował bym tutaj, ale chcę dziś z chłopakami pobyć. - westchnął cierpiętniczo.
- Daj spokój podwiozę cię! - odparła, i zabrała przyjacielowi telefon z dłoni. - Nie patrz tak na mnie tylko daj mi chwile, i jedziemy. I tak zamierzałam wpaść wieczorem do Taemina. - zaśmiała się, nawet nie dając dojść do słowa liderowi.
- Um... no ok. - westchnął i po chwili poczuł nagły ciężar napierający na jego ciało. Zaskoczony tym, że  przyjaciółka go przytuliła, delikatnie oddał uścisk, nawet jeśli czuł się niezbyt komfortowo, kiedy siedział, a dziewczyna stała do niego pochylona. W końcu zdecydował się wstać, co było idealnym rozwiazaniem dla komfortu ich obojga.
- Dziękuję za wszystko oppa. - westchnęła, mocno się wtulając w niego. Onew poczuł znowu to radosne kołatanie serca, czego chyba nie chciał poczuć dla swojego dobra. Jedak niestety serce nie sługa.
W końcu oboje się zebrali w drogę. Ola pożyczyła liderowi jakąś perukę w razie czego, ale na ich szczęście nikt go nie rozpoznał. Czym prędzej wsiedli do jej samochodu i pojechali w stronę  dormu SHINee. Cała droga minęła im radośnie. W końcu wysiedli, i Ola mówiąc, że chce zrobić niespodziankę Tae, czym prędzej podbiegła do drzwi, aby ten nie ujrzał jej przez okno pokoju, czy z kuchni. Kiedy jednak weszli już do środka, Ola wypaliła do korytarza niczym strzała, w biegu zdejmując buty.
- Cześć Tae... min. - odparła, kiedy wbiegła do salonu i pobladła, a mina jej zrzedła na widok tego co zastała. Onew zaniepokoił się tonem jej głosy i nie fatygując się zdjęciem butów, wszedł do salonu i aż krew go zalała na bardzo ciekawy widok półnagiego Taemina, i Shinhie, którzy widocznie słysząc warkot samochodu, przerwali swoje igraszki i w pośpiechu zaczęli zbierać swoje ubrania z sofy, chcąc następnie uciec do pokoju makane, ewentualnie garderoby Key.
- Ty pieprzony gnoju! Niech ci tylko poka...
- Onew, przestań.
- Huh?! Jak mam przestać, skoro ten gnój robi takie akcje i zdradza cie od Bóg wie, jakiego czasu?! Nie zostawię tak tego! - mruknął rozwścieczony.
- C-czyli...
- Tak Ola, tego nie chciałem ci powiedzieć, wraz z Martą. Naprawdę przepraszam.
- Oppa, co to za dziewczyna? - zapytała przerażona Shinhye, nie mając pojęcia o co się rozchodzi. Taemin jednak nie był w stanie nic odpowiedzieć, bowiem zawładnął nim tak ogromny szok.
- Nie wiesz kto to? Oh, Minnie ci nie powiedział, co biedaczku? To jest jego dziewczyna.
- C-co? - zapytała zszokowana.
- Są ze sobą już prawie rok, ale co tam, co nie? - zakpił z ironią, patrząc cały czerwony na tancerza. - Zajebie ci, jak Boga kocham! Zajebie cie rozumiesz! - mruknął i już miał podejść do wystraszonego Lee, ale Ola złapała go za ramię, i popatrzyła  błagalnie ze łzami w oczach na niego.
- Proszę Onew, zabierz mnie stąd... zabierz. Nie chcę tu dłużej przebywać. - szepnęła, a po jej policzku spłynęła łza.



4 komentarze:

  1. Taemin normalnie zabiję cię za to co zrobiłeś!!!!!!
    Rozdział wyszedł ci świetnie. Jestem tu od niedawna i nie mogę się doczekać kolejnego twojego rozdziału ^^
    Życzę ci Weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. omo, dziękuję, za tyle miłych słów! ^^ Mam nadzieję, że kolejny rozdział dodam jednak szybciej niż ten, eh. :( Jeszcze raz dziękuję! :*

      Usuń
  2. Żyjesz? już prawie miesiąc od ostatniego rozdziału, a skończyłaś w gorącym momencie ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyję, ale nie mam weny i kiedy napisać kolejnego rozdziału, przepraszam. :/

      Usuń