Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 51 cz.II / +16

Odpowiedzi:
  • wika - Wiesz, że ja też? oO Aż trudno wyobrazić sobie takie osoby w umundurowaniu i ściętymi włosami na jeżyka bodajże. Co innego np. Jonghyun, Onew, już nawet bym sobie Krisusa wyobraziła z EXO, ale Key? Ja bym tu chyba zamiast JR dała Rena. :P O, a kto jest twoim biasem numer jeden? Moim właśnie jest Minho, a potem Key. :D I cieszę, się, że przez moje opowiadani dryblasek znalazł sobie u Ciebie miejsce drugie. ^^ No tak, jeśli Marta nie wygadałaby się o tym pocałunku od razu, to w końcu by zrobiła to kiedyś. Jednak wolała zrobić to teraz, bowiem szczerość w związku to podstawa. Tak, akurat jestem w trzeciej liceum zaocznym. Jednak to jest na podstawie robienia trzech lat w dwa. XD Wiesz, nigdy nie wiem co w takich sytuacjach robić, dziękować czy raczej nie, więc pozwól, że nic nie odpowiem. To takie... dziwne. xD Też zapewne go nie poznam i to takie bolesne. ;( Tyle bym dała, aby chociaż całe SHINee ujrzeć na tej głupiej scenie. Gdybym jednak miała okazje wziąć udział w tym fan meetingu czy, jak to się tam nazywa, kiedy podpisują płyty, to bym chyba umarła z tęczowego szczęścia. (x=X)Wiesz, podejrzewam, że też bym chyba umarła na miejscu widząc ABS Minho, jednak Marta miała okazje widzieć to cudne ciałko nie raz, więc już jest jakby, bardziej odporna. :D O dzięki i za ten cudny i długi komentarz również, normalne mam ochotę Cie wyściskać i wycałować za to, że to czytasz i komentujesz! :**** <333  Jednak to niemożliwe i jedynie mogę przytulić się do monitora haha. ;P
Wybaczcie mi jeśli jakiś błąd się trafi, jak i fakt, że tak późno dodaje.  (znowu odwdzięczam się długością rozdziału. ^^)
Nie miałam teraz szkoły, ale chwilowy brak weny bądź brak chęci przez tą pogodę, która strasznie mnie rozleniwia, robi swoje. ;.; No i o wariacjach blogera nie wspomnę... -.-
Wpadłam na pewien pomysł...( nie dotyczący właśnie dziejącej się akcji)  jednak nie wiem czy go zastosuje, bo uważam, że to trochę pogmatwa relacje bohaterów...Może zrobię sondę? eh... ;.;
Minho starł dłonią zaparowane lustro, spoglądając w swoje odbicie. Uśmiechnął się do siebie szelmowsko, zapinając do końca zamek i guzik w czarnych, niezbyt obcisłych spodniach, które i tak idealnie uwydatniały jego długie i szczupłe nogi. Choi od zawsze lubił nosić coś luźniejszego i wręcz czasami z przymusu, ubierał te obcisłe rurki na koncertach. Ci menadżerzy, a raczej styliści, to chyba naprawdę pragnęli pozbawić ich przez to płodności.
Brunet wytarł ostatni raz tors i szyję ręcznikiem, który przewiesił sobie po chwili na niej. Oparł się dłońmi o boki umywalki i przez chwilę dumał, wpatrując się to w swoją koszulkę to w odbicie półnagiego ciała. W końcu doszedł do porozumienia z myślami, stwierdzając iż owe ubranie nie będzie mu w danej chwili potrzebne. Postanowił być przez chwilę wrednym chłopakiem i wyjść tylko w samych spodniach, aby podokuczać dziewczynie swoim nagim torsem. A taka tam mała zemsta, za odmowę. Sięgnął męską kosmetyczkę, stojącą u rogu szafki pod lustrem i wyjął z niej antyperspirant wraz z delikatną perfumą. Popsikał się nimi i chwytając róg ręcznika leżącego na jego szyi, aby wytrzeć nim jeszcze lekko mokre włosy, wyszedł z łazienki. Od razu skierował się w stronę kuchni, a w połowie drogi zamarł w miejscu, wypuszczając z dłoni fragment białego materiału, którym to jeszcze sekundę temu mierzwił mokre kosmyki z tyłu głowy. Zaniepokoił się, kiedy na to co zobaczył przed sobą, podniecenie zaczęło budzić się do życia, a on sam wstrzymał aż na chwilę oddech, wypuszczając go ociężale.
 Pochylona sylwetka dziewczyny odwrócona do niego tyłem, kiedy to zaglądała do piekarnika, pozwalała oczom Choi cieszyć się widokiem ładnie zaokrąglonych pośladków. A zwłaszcza tych, które bezwstydnie wystawały spod purpurowych spodenek.
-Czyżbyś próbował wzbudzić we mnie tym nagim torsem poczucie winy, ile to straciłam nie idąc się z tobą wykąpać? - Minho od razu wyrwał się z tego chwilowego transu, kiedy usłyszał jej ironiczny głos, momentalnie kierując na nią lekko nieobecny wzrok. Przez te wpatrywanie się niczym jakiś zboczeniec w jej seksownie pochyloną sylwetkę uwydatniającą pośladki, nawet nie zorientował się, kiedy dziewczyna zdążyła się wyprostować. Marta patrzyła na niego pytająco, kiedy to on sam również patrzył w jej kierunku z pewnym pożądaniem. Jednak zignorowała to, odsuwając się od szafki, w międzyczasie wmawiając sobie, że zapewne coś sobie ubzdurała bądź to kolejny trik Minho, który zapewne miał wzbudzić w niej to irytujące poczucie ile to straciła, że z nim nie poszła.
-Ja i wzbudzanie poczucia winy? Ależ skąd. - czarnooki zaśmiał się niemrawo. Gładząc z pewną niezręcznością swój kark, odkręcił głowę w bok, aby nie natrafić na ten podejrzliwy wzrok ukochanej.
 Zapewne bał się, iż ta rozczyta wszelakie myśli gnieżdżące się bezwstydnie w jego głowie.
Nie nasuwając gorszych podejrzeń z jej strony, podszedł do niskiej dziewczyny i cmoknął ją w samą skroń, na co ta, zareagowała delikatnym uśmiechem. Stanowczo musiał jakoś zająć swoje myśli, aby nie spowodować większego podniecenia już od samego myślenia i nasuwania sobie po raz setny obrazu tego ponętnego widoku sprzed chwili.
- Pierniczki muszą się jeszcze chwile piec, więc może w tym czasie zjemy obiad? - zaproponowała, przemieszczając się w stronę szafek, aby powoli zacząć wyjmować talerze. - Jestem strasznie głodna, ty pewnie też nic nie zdążyłeś rano zjeść. Chociaż to byłoby dziwne, bo u Oli to rzadkość, wypuszczać kogoś z domu bez jedzenia.
-Akurat uwierz mi, że przez natarczywego dostawcę, nie zdążyła nic zrobić, a co dopiero samemu zjeść.
-No tak, jakże mogłabym zapomnieć o panu Kang, który wręcz uwielbia przywozić towar specjalnie przed samym otwarciem cukierni.
-W tym rzecz, że przyjechał jeszcze wcześniej. - dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona i kręcąc z dezaprobatą głową, zaczęła nakładać makaron. - Daj, ja to zrobię, a ty w tym czasie możesz wyjąć jakieś sztućce. - Minho wyjął z jej dłoni talerz i specjalne szczypce do nakładania makaronu. Dziewczyna skinęła głową i zrobił tak, jak poprosił. Nawet nie zaczynała się z nim sprzeczać wiedząc, iż ten nie da za wygraną. Nie minęło parę minut, a oboje już jedli w salonie.
-Smakuje? - zagadnął dryblas z uśmiechem.
-No pewnie! Zawsze uważałam, że dobrze gotujesz! - dziewczyna uśmiechnęła się, nawet nie wiedząc, że jeden z kącików ust właśnie bezwstydnie prezentuje się z modnym dodatkiem, jaką była mała plamka sosu.
- No właśnie widzę. - Minho zaczął się śmiać, ścierając kciukiem słodki dodatek, po chwili zlizując go ze swojego palca  ci przyprawiło o lekkie rumieńce na policzkach dziewczyny. Dryblasa rozczulił widok tej uroczo zarumienionej buźki ukochanej u której wielkie źrenice zielonych oczu, wpatrywały się w niego przez chwilę. Oczywiście grzechem byłoby nie uśmiechnąć się na widok czegoś tak uroczego, co było wręcz czasami przypadkowe u dziewczyny, bowiem nie raz robiła nieświadomie aegyeo.
-Oh, dziękuje. - powiedziała zawstydzona, przecierając na wszelki wypadek miejsce w którym to chwilę temu było ubrudzone. - Idę zobaczyć czy pierniczki są już gotowe. Zaraz wracam. - uśmiechnęła się i zaczęła wstawać od stołu. Wzrok Minho zaczął podążać za dziewczyną, kiedy w tym samym momencie nakręcał trochę makaronu na widelec. Biorąc w danym momencie porcję do buzi, automatycznie skupił wzrok na pupie stojącej do niego tyłem, dziewczyny. Kiedy ta dosłownie na chwilę się wypięła, widelec wypadł mu z ręki opadając z hukiem na talerz w tym samym czasie co cała zawartość, którą prawie już włożył do ust. Szatynka słysząc owy dźwięk dochodzący z salonu, od razu automatycznie spojrzała do tyłu, a co zrobił Choi? Uśmiechnął się, jak ostatni idiota, widzący chodzące tęczowe jednorożce.
Otrząsnął się szybko, kiedy dziewczyna usiadła już na przeciwko niego z pytającą miną, mówiąc czy wszystko w porządku? Potrząsnął aprobatywnie głową, kolnąć na siebie w myślach. Jak na domiar złego, kiedy to opuszczał wzrok, aby kolejny raz nawinąć sobie na widelec trochę makaronu, jej dekolt nagle stał się nadzwyczaj ciekawszy niż próba podjęcia wcześniej wspomnianego czynu. Nie był on wcale duży i praktycznie nie uwydatniał za dużo, jednak kiedy europejka lekko się zgarbiła i do tego pochyliła, aby nałożyć sobie pozostałą porcję obiadu do ust. Jak na złość nieznośne i spostrzegawcze oczy chłopaka od razu wyłapały górne fragmenty czarnego stanika, zakrywające lekko uniesione przez bieliznę, nieduże piersi. Minho od razu spiął się automatycznie, kiedy poczuł, że spodnie robią się ''dziwnie'' ciaśniejsze niż powinny. Albo dziewczyna robiła to specjalnie bądź nieświadomie, albo ci z niebios nieźle się bawią, stawiając go w takich sytuacjach. Przełknął głośno ślinę, próbując za wszelką cenę oderwać ten cholerny i łapczywy wzrok. Gdy tylko mu się to udało - wręcz gratulował sobie za to w myślach -miał tak długo wbity wzrok w talerz, dopóki nie został pusty i osamotniony przez brak pożywienia na nim. Ani razu nawet nie podniósł wzroku podczas ich krótkiej wymiany zdań na temat pomysłu zrobienia jakiegoś obiadu i wyręczenia z tego zadania jego rodzicielki. Ze zdziwieniem udało mu się zarejestrować iż dziewczyna zjadła szybciej - gdzie to on zawsze kończył swoją większą porcje jako pierwszy - i właśnie z wyprostowaną postawą, patrzy na niego z troską.
Kiedy Marta zabierając w międzyczasie brudne naczynia zapytała, czy wszystko w porządku, ponieważ jest jakiś dziwnie nieobecny. Dryblas od razu zaczął utwierdzać ją w przekonaniu iż w jak najlepszym. Jednak nie mógł powiedzieć tego samego o swoim przyjacielu... On sam po chwili wziął brudne szklanki i podążył za niską dziewczyną, aby w końcu włożyć naczynia do zmywarki. Ta w tym czasie zaczęła wyjmować blachę z pierniczkami i odkładać ją na drewnianą deskę, przygryzając przy okazji nieświadomie wargę w zamyśleniu, dlaczego to owe wypieki tak długo musiały się piec niż powinny. Minho przez to o mało nie wypuścił szklanek z rąk, zaraz przy okazji uderzając czołem o wiszącą na przeciwko niego szafkę, gdy próbował je ratować. Na szczęście szklanki nie ucierpiały prócz biednego Minho, masującego sobie z obolałą miną, czoła. Szatynka uniosła pytająco brew, patrząc na te dziwne poczynania ukochanego. Naprawdę odkąd usiedli przy obiedzie, zachowywał się nadzwyczaj dziwnie.
- Minho, co się z tob...
- Dlaczego ty mi to robisz?! - dziewczyna spojrzała na niego zdezorientowana, gdy ten wszedł jej w słowo.
-Ale o czym ty mów...- kolejny raz nie dokończyła zdania, bo miękkie usta Choi już o to zadbały odpowiednio. Dziewczyna nie sprzeciwiła się tej pieszczocie, a wręcz oddała od razu pocałunek z westchnieniem. Poczuła, jak jego dłonie ściągają grube rękawice z jej dłoni i odrzucają na ślepo w stronę stolika, co mogła wywnioskować po przytłumionym odgłosie upadania czegoś na ziemię. Stawiała iż prawdopodobnie była to butelka wody.
Pocałunki charyzmy nie były takie delikatne, jak zawsze. Były nadzwyczaj zachłanne i mocniej napierały na drobne usta dziewczyny w momencie, gdy chwytając ją za biodra, przysunął bliżej siebie. Już raz bądź nawet kilka, tak ją całował i robił to wtedy, gdy czegoś, a raczej kogoś pożądał. A tym kimś był nikt inny jak ona. Chyba coraz częściej szatynce udaje się odgadnąć z jego mimiki twarzy i gestów, to czego ten płaz na daną chwilę pragnie.
Jej usta z utęsknieniem pragnęły więcej, wydając z siebie pomruk niezadowolenia, gdy momentalnie poczuły chłód. Wargi Choi wędrowały tylko do sobie znanemu celu. Dopieszczały kolejno lewy policzek, linię szczęki, kończąc swoją wędrówkę na szyi dziewczyny. Jego jedna dłoń spoczęła na jej szczupłej szyi, a łapczywe usta nadal całowały jej bladą skórę, kiedy to z przymkniętymi powiekami odchyliła lekko głowę w bok.
- Pragnę cię, tu i teraz... - głęboki i ponętny głos chłopaka, rozbrzmiał gdzieś przy uchu dziewczyny, powodując iż ciarki od razu pojawiły się w miejscu, które zostało dotknięte jego ciepłym oddechem. Minho spojrzał troskliwie w zielone oczy, jakby oczekując reakcji ich właścicielki. Nie chciał jej do niczego zmuszać, jednak wersja samozadowolenia się w razie odmowy, jakoś nie bardzo go przekonywała.
Jego duże dłonie zaczęły nieśmiało i trochę ślamazarnie znikać za materiałem koszulki niskiej dziewczyny. Gładziły one badawczo jej nagą talię i plecy gdzie znajdował się krzyż, powodując, że w tamtych miejscach od razu pojawiły się lekkie ciarki pod wpływem dotyku jego chłodnych dłoni. Szatynka jeszcze przez chwilę zatapiała się w głębi czarnych tęczówek Choi, domyślając się czego ten dryblas pragnie. Skinęła głową z aprobatą, dając mu tym do zrozumienia, że również tego pragnie. Ten uśmiechnął się delikatnie i ułożył jej ręce przy szyi, aby ją objęła, samemu po chwili zaplatając ręce pod jej pupą. Uniósł ją do góry bez żadnych problemów i podszedł do stolika, na którym po chwili ją posadził. Gdy ta rozchyliła bardziej nogi, przysunął ją bliżej siebie, tak, że ich krocza przywarły do siebie. Dziewczyna bez problemu mogła wyczuć pobudzony narząd czarnookiego przez cienki materiał swoich spodenek co wzbudziło w niej większe podniecenie. Nic nie nawiązując jednak do tego jakim to cudem jej chłopak tak się szybko podniecił - nie wiedząc, że zrobiła to nieumyślnie - poddała się chwili i smaku jego słodkich ust, gdy ten zaczął ją na nowo całować. Otarła się lekko o jego pobudzone krocze, na co chłopak stłumił jęknięcie, w przewie pomiędzy pocałunkami. Spojrzał poważnie na uśmiechającą się do niego triumfalnie dziewczynę...
... po chwili samemu przyodziewając tajemniczy uśmiech. Pocałował ją mocno od razu wdrążając swój język do jej podniebienia, co zaskoczyło dziewczynę. Marta w sumie nie wiedziała dlaczego, ale taka zmienna postawa u chłopaka na tą agresywniejszą, jej bardzo odpowiadała. Sama nawet zaczęła próbę walki o dominację, co teraz spodobało się chłopakowi, który w międzyczasie zaczął zabierać się za zdejmowanie jej spodenek.
-Minho, nie tutaj... - wymruczała, gdy brunet zaczął błądzić z pocałunkami po jej szyi. Ten odsunął się i spojrzał na jej lekko zamglony wzrok.
-Masz rację. Nasz drugi drugi raz miał być przecież w wygodniejszym miejscu. Co myślisz o przeniesieniu się na moje łóżko, kocie?
-Twoje łóżko będzie idealne, kochanie. - wyszeptała do jego ucha, po czym spojrzała na niego kokieteryjnie.
-Masz rację. - skwitował Choi, odsłaniając dłonią jej lewy obojczyk i uśmiechnął się łobuzersko. - Widzę, że będę również musiał odnowić twoją malinkę. -ucałował ją w jeszcze lekko zaróżowionym miejscu, podążając coraz to wyżej.
-Owszem, jeszcze ktoś pomyśli, że jestem sana i... - kolejny raz nie zdążyła dokończyć, bo pełne usta dryblasa jej to uniemożliwiły. Poczuła, jak się unosi, więc na wszelki wypadek przywarła bardziej ciałem do bruneta. W drodze do pokoju, nie obyło się bez natrafień na ściany czy stojącą w przedpokoju szafkę bez chociażby chwilowej salwy śmiechu, by w końcu udało im się trafić do odpowiedniego pomieszczenia.
Gdy wręcz wparowali do pokoju, posłanie Minho niemalże od razu stało się ich dotychczasowym celem. Chłopak usiadł po turecku na łóżku, a dziewczyna usadowiła się wygodnie na jego biodrach. Charyzma ściągając na początek niej górną garderobę, popatrzył na szatynkę z pożądaniem. Nie miał nawet najmniejszego zamiaru spuszczać z niej wzroku, gdy jego długie palce zaczęły majstrować przy zapięciu od stanika. Jak to na faceta przystało, szło mu to opornie, więc europejka pomogła mu z rozbawieniem na ustach. Chłopak zdjął całkowicie kompletnie niepotrzebną na daną chwilę część bielizny i z satysfakcją ujął jedną pierś dziewczyny. Zaczął ją delikatnie ugniatać i od czasu do czasu drażnić palcem jej twardego już sutka, kiedy to przyssał się do skóry na obojczyku, aby odnowić wcześniejszy ślad malinki. Marta zagryzła wargę i ze wszystkich sił stłumiła jęk, kiedy zwinny język dryblasa, zahaczył w końcu wrażliwe miejsce jakim była brodawka, którą drażnił przez dłuższą chwilę. W końcu ich usta na nowo się złączyły ocierając się o siebie niepośpiesznie. Choi położył szatynkę na plecy i gnieżdżąc się pomiędzy jej udami, zawisł nad jej drobnym ciałem. Jego czarne tęczówki uważnie lustrowały zarumienioną twarz onieśmielonej dziewczyny. Biło od nich pożądanie zmieszane z troską, jaka od niego zawsze biła. Zniżył się trochę na ułożonych rękach po bokach jej sylwetki i musnął zaczepnie lekko już nabrzmiałe usta. W międzyczasie na ślepo zaczął zdejmować purpurowe spodenki, które po chwili podzieliły los czarnego stanika, leżącego gdzieś przy łóżku. Kolejny raz usadowił się pomiędzy jej udami, obdarowując szyję dziewczyny milinem pocałunków. Ta z przymiętymi oczyma zaczęła odpinać jego pasek od spodni, guzik w końcu rozsuwając w nich zamek. Minho zaprzestał całowania jej szyi i obojczyków co dziewczyna wykorzystała, podnosząc się na łokciach. Jedną dłonią uchwyciła jego głowę od tyłu i przybliżyła, aby nadgryźć jego pełną wargę i lekko pociągnąć ku sobie, w końcu po chwili ją puszczając z drapieżnym błyskiem w oku.
-Jesteś dziś wyjątkowo odważna. Podoba mi się to...- skwitował z łobuzerskim uśmiechem, na co dziewczyna zaśmiała się na to stwierdzenie, bowiem sama nie mogła się sobie nadziwić tej odwagi.
Jak widać, krążąca w jej ciele adrenalina i pragnienie złączenia się z ukochanym w jedność, ma swoje efekty. Minho podniósł się do siadu i pomógł dziewczynie zdjąć swoje spodnie. Marta patrząc na jego wyrzeźbione ciało zaczęła błądzić dłonią od jego torsu, schodząc coraz do niżej. Zatrzymała się jednak w okolicach pępka chłopaka, będąc niepewną dalszego kroku.
-Dotknij go... - usłyszała tuż przy uchu, patrząc zaraz na niego onieśmielona z palącymi żywym ogniem polikami. Czarnooki nie czekał na jej odpowiedź. Chwycił jej drobną dłoń i niepewnym ruchem - dając tym szansę dziewczynie na wycofanie się - nakierował na mocne wybrzuszenie w jego białych bokserkach. Ta zadrżała, kiedy poczuła, jak w jednej chwili objął jej dłoń na swoim ukrytym członku i zaczął ją powoli przesuwać w górę i w dół, aby nie przestraszyć tym za bardzo dziewczyny. Mimo iż była dzisiaj odważniejsza to w dalszym ciągu bardzo onieśmielały ja takie rzeczy. Z jego ust wydobył się stłumiony pomruk, gdy widząc iż ta nie oponuje, zacisnął jeszcze bardziej jej dłoń.
-Minho... -szepnęła lekko przestraszona, gdy w tym samym czasie jego wolna dłoń zaczęła wodzić po jej ciele, zatrzymując się na wypukłej piersi. On nic nie odpowiedział, kiedy to podczas ciągłego zapoznawania jej ze swoim organem, zaczął muskać pieszczotliwe jej szyję i lewy obojczyk. Zaraz po tym musnął ją w usta i zerwał się gwałtownie z łóżka, z tajemniczą miną podchodząc do szafki. Zachłannie szukał w niej czegoś z zaciętą miną. Marta przez chwilę myślała, że może nagle przypomniało mu się, że schodzą do coraz poważniejszych czynności, a tu okazuje się, że nie mają przy sobie prezerwatyw lub lubrykanta. Gorzej by było, jakby okazało się, że nie ma ani tego ani tamtego. Jednak, gdy na nią spojrzał, jego tajemnicze iskierki w oczach to wykluczyły. Zaniepokoiła się jednak widząc, jak wyjmuje z mebla czarną opaskę do spania z zabawnym nadrukiem i wysyła do niej całusa w powietrzu z cwanym uśmiechem.
- Minho kochanie, co ty kombinujesz? -Zapytała, kiedy podchodził z szelmowskim uśmiechem do łóżka, trzymając przy torsie lubrykant, paczkę z prezerwatywami i oraz tą podejrzaną opaskę. Szczerze powiedziawszy szatynka nie wiedziała czy ma się zacząć bać czy zachować spokój. Bóg wie co ten płaz wymyślił i czy czasem nie wyjmie spod pościeli wściekle czerwonych kajdanek. Wcześniej wspomniany usiadł obok półnagiej dziewczyny na łóżku i nakłaniając ją, aby usiadła na jego udach - co zrobiła z podejrzliwą miną - po czym pogładził kciukiem jej zaróżowiony policzek.
-Wiem, że to dopiero nasz drugi raz, ale pomyślałem, że ciekawym doświadczeniem byłoby wypróbowanie czegoś nowego.
-Minho, zaczynam się bać... Jak masz jakieś sadystyczne fantazje, to...
-Nie mam skarbie, więc spokojnie i zaufaj mi. - Choi uśmiechnął się tak rozbrajająco, gładząc w tym samym czasie przyjemnie dłońmi jej nagie plecy, że dziewczyna w sumie nie miała innego wyjścia, jak pozwolenie mu na dalszą kontynuację. - Podobno zakrycie oczu jednemu z partnerów pozwala na większe doznania i tak sobie pomyślałem, że moglibyśmy to wypróbować. Co ty na to?
- Rozumiem, że to ja mam mieć zakryte oczy, tak? - chwyciła czarną rzecz i zaczęła ją uważnie przeglądać.
-No wiesz skarbie, ja na ślepo w ciebie nie wejdę, tak jak ty pewnie nie przełamiesz się teraz, aby samemu się na mnie na... - Minho od razu ugryzł się w język, wiedząc, że słowo ,,nabić'' nie jest w danym momencie odpowiednim zapewne w bliskiej, jaki dalszej przyszłości.
- Rozumiem kochanie, więc nie musisz kończyć. - szatynka uśmiechnęła się do niego widząc, jak namiętnie główkuje z odpowiednim doborem słów. Ucałowała go w policzek i od razu w usta, gdy ten, jak zwykle udał niedopieszczonego tym pierwszym gestem. Jakby tych dotychczasowych pocałunków było mu za mało. Dłonie czarnookiego zjechały na biodra szatynki, od razu zmuszając tym dziewczynę do wstania z jego ud, aby mógł pozbyć się uporczywej bielizny. Ta niemalże od razu zniknęła z jego dolnych części ciała, dając im ulgę, a zwłaszcza tej jednej, która już dość pobudzona, po chwili prezentowała się w całej swojej okazałości. Zdradzieckie oczy europejki spojrzały na jego penisa, sprawiając iż ich właścicielka zarumieniła się niczym dorodny pomidorek na wiosnę. Na szczęście długo nie musiała borykać się z chęcią przeniesienia gdzieś tego zdradzieckiego wzroku, bowiem po chwili miała już zakryte oczy. Jej zmysły momentalnie się wyostrzyły, a najbardziej przekonała się o tym, kiedy jej chłopak przejechał palcem po jej nosie, rozchylonych ponętnie ustach, szyi i tali, obejmując na koniec dłońmi jej ładnie zaokrąglone biodra. Jednak kiedy kładł ją na plecy, jego dłonie powędrowały ciut wyżej nad krzyż, aby ułożyć ją, jak najdelikatniej potrafił. Jej zmysły zaczęły szaleć, kiedy Minho wpił się w jej słodkie usta w tym samym czasie przejeżdżając dłonią po wewnętrznej stronie jej uda, coraz to bardziej zbliżając się do jej intymnego miejsca. Łóżko ugięło się pod jego ciężarem, dłonie chwyciły za materiał czarnej bielizny i zdjęły ją, rozchylając zaraz jej ugięte w kolanach nogi. Marta trochę się zaniepokoiła faktem, że prawdopodobnie chce w nią wejść bez uprzedniego przygotowania i chociażby nawilżenia, kiedy usłyszała dźwiek rozrywanego opakowania od prezerwatywy. Poruszyła się nerwowo, żałując zaraz tego czynu, gdy w okolicach intymnych poczuła lekki chłód. Zagryzła malinowe usta będąc zaniepokojona, drżąc po chwili, gdy poczuła ciepły oddech chłopaka na szyi, gdzieś pod małżowiną.
- Rozluźnij się, skarbie. - szept dobiegł do jej ucha. Spięła się. Wyprostowała się do pozycji siedzącej, a jej dłonie na ślepo zaczęły rozpaczliwie szukać tych drugich, bądź twarzy. Wyciągając ostrożnie ręce przed siebie, natrafiła na to drugie. Zaczęła uważnie badać opuszkami palców strukturę jego twarzy. Czoło, przymknięte powieki, zgrabny orli nos, zatrzymując się na jego pełnych wargach. Te jej zadrżały, kiedy chłopak objął ją i przytulił do siebie, wodząc palcami po nagich plecach drżącej już dziewczyny. - Ej, co jest? Dlaczego jesteś taka spięta? - Minho zaniepokoił się tą nagłą zmianą dziewczyny, od razu odsłaniając jej zakryte zielone oczy, aby zaraz w nie spojrzeć troskliwie. Ogarnął niesfornego włosa z jej polika i zaczął ją w tamtym miejscu gładzić kciukiem, gdy ta patrzyła na niego z lekkim strachem.
-Minho, czy ty... czy ty chciałeś wejść we mnie bez przygotowania? - szatynka powiedziała to tak żałośnie cicho, że gdyby Minho nie był tak blisko, to zapewne by tego nie usłyszał.
-Nie ufasz mi w tych sprawach? - zapytał poważnie, czując pewien ból w sercu iż ta mu nie ufa.
-Nie odpowiadaj pytaniem na pytaniem na pytanie, Minho. - opuściła wzrok, patrząc mimowolnie - o dziwo bez zawstydzenia - na jego sterczące prącie. Jednak nie było jej dane długo podziwiać męskości ukochanego, gdy ten podniósł jej głowę za podbródek i od razu pocałował, mocno i czule, aby pokazać tym, że nic jej mu przy nim nie grozi.
-Głuptas... - pocałował ją w czoło. - Nie bój się i mi zaufaj, bo czuję się zawiedziony, że tego nie robisz.
-Przepraszam, ale ja...
-Ciii. - przyłożył palec do jej drobnych ust, na co ta zamilkła od razu, zwieszając znowu wzrok w dół. - Jeśli to cię zaspokoi to nie nie chciałem zacząć bez uprzedniego przygotowania cię. Twój komfort i bezpieczeństwo są dla mnie najważniejsze.
-Minho... - Marta szepnęła żałośnie, a w jej oczy zaczęły powoli błyszczeć, co było naprawdę wyjątkowym, bowiem bardzo rzadko się wzruszała. Choi uśmiechnął się do niej czule...
... i ją pocałował od razu wdrążając utęskniony jezyk do jej podniebienia. Ta westchnęła prosto w w jego usta, kiedy po ponownym zasłonięciu jej oczu, charyzma chwycił jej talię i zaczął powoli kłaść na plecy.
- Ufaj mi teraz i zawsze i nigdy nie wątp, dobrze? -wyszeptał jeszcze do jej ucha, kiedy zawisł nad nią. Kiedy europejka skinęła aprobatywnie głową zagryzając przy tym swoją nabrzmiałą od pocałunków wargę, poczuła, jak główka prącia chłopaka zaczęła zjeżdżać po jej brzuchu coraz to niżej co jego pocałunki, którymi zaczął obdarowywać jej nagie ciało. Zatrzymał się jednak na chwilę przy krągłej piersi. Zielonooka jęknęła, a raczej mruczała w ekstazie, gdy zaczął nadgryzać i drażnić językiem jej twardego sutka. Dziewczyna chwyciła jego czarne kosmyki włosów na głowie i wręcz delikatnie wiła pod nim. Nie chcąc, aby tylko ona czuła przyjemność, wpadając na pewien pomysł, odnalazła sterczącego penisa rapera z nałożoną już na niego prezerwatywą i zaczęła go niepewnie stymulować. Choi od razu zaprzestał maltretowania jej bladych piersi, wydobywając z siebie przytłumiony jęk rozkoszy. Marta mogłaby się założyć, że wiele go kosztowało, aby nie jęknąć donośnie na tą pieszczotę. - O nie moja droga, tak się nie bawimy. - Ten od razu po swojej wypowiedzi, zdjął jej drobną dłoń ze swojego prącia, a jego pocałunki zaczęły teraz schodzić niebezpiecznie niżej.
-Minho, co ty... O mój Boże! - krzyknęła i instynktownie wygięła plecy w łuk, gdy zwinny język chłopaka, zahaczył o jej łechtaczkę, a dłonie przytrzymywały uda w razie, gdyby pod wpływem impulsu nie zatrzasnęła ich na jego głowie. To mogło by być bolesne doświadczenie. Zwinny narząd bezwstydnie drażnił jej czułe miejsce, gdy ta agresywnie zaciskała dłonie na biednej pościeli, nie panując nad wydobywającymi się z ust, jękami podniecenia. Dziewczyna przez chwilę myślała, że wyzionie tam ducha z tej przyjemności, jaką zagwarantował jej pan charyzmatyczny, więc gdy zaprzestał - bojąc się, że ta zaraz wnet nie dostanie orgazmu, a tego jeszcze nie chciał - nie dziwnym było to, że oddychała ciężko i nierównomiernie, będąc bardzo zawstydzona za swoje bezwstydne zachowanie chwilę temu. Łóżko ugięło się pod ciężarem rapera, gdy sięgnął lubrykant i otworzył go, aby nalać sobie trochę na dłoń i posmarować nim swoje dwa palce. Leżąca dziewczyna syknęła cichutko pod nosem, kiedy  poczuła ten chwilowy i niekomfortowy chłód wdrążający się coraz to głębiej do jej wnętrza. Znów poczuła ciepłe i pełen usta kochana na tych swoich drobniejszych i mocno zaczerwienionych, słysząc po chwili przy cuchu:
- Widzę, że moja mała niespodzianka bardzo ci się podobała i na pewno w przyszłości nie odmówiłabyś powtóreczki. - jego dziewczyna zadrżała i zarumieniła się jeszcze bardziej na to stwierdzenie, nie zwracając najmniejszej uwagi na to, że chłopak właśnie powoli wkładał w nią do końca swojego palca i wyjmował. Objęła dłońmi jego kark, jedną po chwili zaciskając na kruczoczarnych włosach, gdy stęsknione usta chłopaka pocałowały ją subtelnie w usta, a potem zaczęły wodzić po szyi w tym samym momencie przyspieszając ruchy swojej ręki. Przez te pieszczoty bruneta, stawała się coraz bardziej mokra przez co nie odczuwała po chwili takiego dyskomfortu. Marta jęczała seksownie cicho wprost do jego ucha, czując jak podgryza jej szyję i zasysa się w niektórych miejscach na dużej, tworząc już bodajże z piątą malinkę na jej szyi. Nagle drugi palec dołączył do tego pierwszego, stymulując ją coraz to bardziej. Dziewczyna czując dwa razy mocniej owe doznania, o mało co nie zagryzła dolnej wargi do krwi, jak i zaczęła mocno wbijać swoje paznokcie w umięśnione ramiona i barki Choi. Piosenkarz uśmiechnął się triumfalnie, po czym wyjął z niej swoje palce, gdy uznał iż ta jest już odpowiednio przygotowana. Nalał dużą ilość lubrykanta na swoją dłoń, po czym rozsmarował go na całej długości prącia. Chwytając jej drobne dłonie, które wodziły gdzieś w okolicach jej podbrzusza, umieścił nad jej głową, trzymając za nadgarstki jedną ręką, aby tą drugą nakierować penisa do jej mokrego wejścia. Tym razem wchodził w nią wolno, nachylając się do jej ust, obejmując jej drobne dłonie w dalszym ciągu umieszczone nad głową. Dziewczyna zacisnęła mocno powieki czując przez chwilę dyskomfort, który po chwili minął, kiedy ten wszedł w nią do końca i chwilę odczekał, aby ta się przyzwyczaiła.
- Już, Minho... - szepnęła odkręcając głowę w stronę ucha buneta, kiedy to na chwilę zajął się całowaniem jej szyi i barków. Ten oderwał się i spojrzał czule na swoją ukochaną, a potem na jej ponętne, rozchylone usta w które po chwili się wpił.
Podsunął wyżej jej biodra na swoje uda, zaczynając bawić się swoim językiem z tym jej. Zaczął powoli się w niej poruszać, kiedy poczuł, jak ta oplata jego sylwetkę nogami i przejeżdża delikatnie paznokciami po jego łopatce.
Minho z przyjemnością wsłuchiwał się w jej jęki dziewczyny, które mieszały się z tymi jego, cichszymi. Czując iż ta kompletnie się rozluźniła i czuje bardziej przyjemność niż dyskomfort, zaczął poruszać się w niej szybciej, natrafiając kilkakrotnie w jej punkt G, przez co dziewczyna wręcz wykrzykiwała jego imię przepełnionym euforią i podnieceniem, głosem. Jej drobne dłonie wplotły się w jego włosy, a usta zachłannie ocierały się o te pełne Minho.
Raper czując, że niedługo dojdzie i jego mała kobietka zaraz zedrze z jego pleców skórę, zatrzymał się i uśmiechnął triumfalnie widząc, jak rozchylone usta dziewczyny wypuszczają i łapią łapczywie powietrze.
- Jesteś taka cudowna, gdy się rumienisz. - skwitował widząc dwa dorodne rumieńce na jej policzkach. Marta mimo lekkiego zawstydzenia, uśmiechnęła się łobuzersko i zacisnęła dłonie na zgrabnych pośladkach chłopaka. - O ty mały zboczeńcu. - zaśmiał się i uchwycił jej drobne dłonie, kolejny raz usadawiając je nad głową dziewczyny. Objął mocno te drobne ręce dziewczyny i kolejny raz zaczął się w niej poruszać, tym razem wolniej, chcąc być z nią jednością jeszcze przez dłuższą chwilę. Kochali się tak do czasu, aż dziewczyna nie krzyknęła wniebogłosy, a chłopak poczuł znajomy skurcz na penisie po czym po kolejnych dwóch ruchach również wydobywając z siebie jęk, doszedł w foliowe opakowanie. Opadł na drobne i również spocone ciało co jego przez ciepło nagromadzone w pokoju ich uniesieniami i podwyższonymi temperaturami ciała. Leżeli tak chwilę, tuląc się do siebie. Szatynka przejeżdżała delikatnie palcem wskazującym po jego podrapanych przez jej paznokcie plecach, a Minho ocierał się swoim policzkiem o ten jej. Podnosząc się na łokciach, zdjął w końcu jej opaskę i spojrzał w ten mocno zamglony wzrok. Uśmiechnął się, kiedy ona również to zrobiła, przejeżdżając opuszkami palców po jego nosie, policzku i ustach.
-Kocham pana, panie Choi Minho. - wychrypiała i objęła jego szyję.
-Ja również panią kocham, pani Marto.
-Widzę, że moje nazwisko jest zbyt skomplikowane do wypowiedzenia. zielonooka zaśmiała się i wtuliła po chwili w gorący tors chłopaka, gdy ten wyszedł już z niej i położył się tuż obok, opierając głowę na łokciu i obejmując silnym ramieniem jej drobne plecy.
-Oj tak, ale któż to wie, może w przyszłości będzie krótsze? - Marta od razu podniosła się na łokciach, przez co odsłoniła swoje piersi i prawie pupę, która była już okryta przed zimnem białym materiałem dzięki chłopakowi. Minho ignorując pełne zmieszanie i szok na twarzy dziewczyny, zaczął przyglądać się uważnie swojej pracy, a nawiasem mówiąc przynajmniej pięciu malinkom na jej szyi, trzem przy piersiach i dwóch na obojczykach.
- C-czy ty coś sugerujesz, Minho? - zapytała drżącym głosem, jednak jedyne co zrobił chłopak, to przyciągnął ją do siebie, pocałował w czoło i przytulił mocno, uśmiechając się tajemniczo, czego dziewczyna nie mogła zobaczyć. Miał pewne plany co do tego, aby poprosić ją o rękę, bowiem wiedział iż to ta z którą chciałby przeżyć resztę życia. Jednak woli tego na razie nie robić i bardziej myśli o zaproponowaniu jej tego po odbytej służbie wojskowej, o której stanowczo będzie musiał ja, jak najszybciej poinformować. Dlaczego dopiero potem? Powód jest prosty. Większość par rozstaje się w trakcie przebywania tego drugiego w wojsku przeważnie przez zdrady lub po prostu ze względu na to iż nie widzą już szansy na dalsze trwanie związku w którym praktycznie przez dwa lata widzą się zaledwie kilka razy. Choi ani myślał, że ta drobna szatynka odważyłaby się go zdradzić i zerwać, dając taki głupi argument, że sama długo nie wytrzyma bez niego i woli znaleźć sobie kogoś innego. Minho bardzo dobrze wiedział, jak bardzo go kocha, a taka próba polegająca na ich rozstaniu ze sobą na jakiś czas, może być ciekawym doświadczeniem na ukazanie tego, czy naprawdę są siebie warci...


Kiedy Minho i Marta siedzieli wtulenie w siebie w salonie podczas oglądania filmu, do mieszkania weszli rodzice chłopaka. Ci odwracając głowy stronę przedpokoju po chwili oderwali się od siebie i wstali z kanapy, aby przywitać się z nimi. Państwo Choi bardzo ucieszyli się z wizyty Marty więc, jak tylko się rozebrali, ta wraz z Minho, przynieśli do salonu przyrządzoną przez nią polską zupę pomidorową i zaczęli konwersacje. Na szczęście podczas posiłku starsze małżeństwo nie zauważyło dwóch czerwonych śladów na szyi dziewczyny, które najmocniej się odznaczały, bo nic nie mówili. Chociaż istniała również opcja iż udawali, że tak jest. Wymieniając się zaledwie sugestywnymi spojrzeniami, aby czasem nie zawstydzić dziewczyny, która za wszelką cenę próbowała ukryć malinki pod długimi i ciemnymi włosami. Po skończonym posiłku, zaczęła się rozmowa, że danie europejki bardzo zasmakowało i fajnie by było, aby jeszcze kiedyś uraczyła ich innym, polskim daniem. Ta zgodziła się z entuzjazmem proponując zaraz, aby, jak na razie dodatkowo wypróbowali jej pierniczków, które przyrządziła. Oczywiście wspomniała, że były robione na podstawie przepisu jej przyjaciółki Oli, która jest cukiernikiem. Jak tylko starsze małżeństwo wzięło się za spróbowanie wypieków, Marta spojrzała na Minho z lekkimi rumieńcami, co rozczuliło chłopaka, który uśmiechnął się tajemniczo, wysyłając jej tego rozwalającego jej zdrowe myślelie, buziaka w powietrzu.
Po tym, jak jeszcze wczoraj chwilę leżeli w łóżku po odbytym stosunku, postanowili odświeżyć swoje przepocone ciała i zabrać się za dekorowanie wypieków, które teraz właśnie prezentując się w ładnych wzrokach i kolorach, leżały na talerzyku z którego znikły już dwa. Właśnie w danym momencie konsumowane z uśmiechem przez państwo Choi.
-Mam nadzieję, że skoro już do nas przyjechaliście to zostaniecie dłużej niż tylko na trzy dni. - skwitowała kobieta uważnie obserwując młodą parę.
-Oczywiście mamo. Mogę zostać tu nawet na tydzień, bo potem mam jakieś audycje w radiu i inne.
- A tak w ogóle to przepyszne pierniczki.
 -Dziękuję, polecam cukiernię mojej przyjaciółki na przyszłość. -zaśmiała się wesoło.
-To dobrze, że zostajecie. Twoja matka już nie mogła się doczekać, kiedy was zobaczy. - Marta i Minho zaśmiali się, kiedy pani Choi zaczęła mruczeć z zawstydzeniem w stronę męża, że miał tego nie mówić. Cały wieczór minął im przyjemnie na rozmowie do czasu, kiedy w pewnym momencie Minho dziwnie posmutniał co nie umknęło uwadze Marcie, a potem jego rodzicom. Przez chwilę dusił w sobie chęć powiedzenia im o wojsku, bo naprawdę nie wiedział, jak rozpocząć całą tą rozmowę. Najbardziej bał się reakcji dziewczyny, która teraz tak czule się w niego wpatrywała, że aż chciało mu się płakać iż nadejdzie moment w którym to zostaną rozdzieleni.
- Minho, wszystko w porządku?
-Muszę wam coś powiedzieć. - zaczął poważnie z niewesołą miną.
-Co takiego, Minho?
-Prawdopodbnie w listopadzie pójdę do wojska.
-Co?! - rodzice chłopaka odezwali się, jak na zawołanie. Tylko jedyna Marta nic nie powiedziała czując nagle ogromny ból brzucha i wielka gulę w gardle na tę wiadomość. Dryblas westchnął i zaczął im wszystko tłumaczyć. Był im wdzięczny, że słuchali go z rozwagą, a gdy skończył, powtarzali, że wszystko będzie dobrze. W pewnej chwili szatynka wstała od stołu mając szkliste oczy, przeprosiła ich i podążyła do pokoju Choi, wiedząc, że dłużej nie da rady powstrzymywać się od wybuchu płaczu. Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi, oparła się o nie plecami i zjechała na sam dół, a emocje puściły sprawiając, że zaczęła płakać. Mimo iż starała się robić to jak najciszej, jej cichy szloch i tak usłyszała reszta siedząca w dalszym ciągu w salonie i wpatrująca się w zamknięte drzwi pokoju ze zmartwieniem. Brunet już sam miał łzy w oczach, bowiem nie chciał, aby to nadeszło.Jednak musiało...
Szybko odwrócił głowę w stronę troskliwie na niego patrzących rodziców.
-Idź do niej synku. - nakazała rodzicielka, zachęcając go przy tym gestem dłoni.
-Pójdę, ale chcę was najpierw o coś zapytać.
-Słuchamy cię.
- Co myślicie o Marcie? - jego rodzice sprzeli pytająco na siebie, po czym na niego, kompletnie nie wiedząc do czego ich syn zmierza.
- Kochanie przecież wiesz dobrze, że bardzo ją lubimy. Fakt faktem dopiero drugi raz do nas przyjechaliście, ale ja wraz z twoim ojcem ją zaakceptowaliśmy. Jednak... dlaczego pytasz, czyżby coś się stało? - Minho westchnął i nim zdążył się odezwać, jego ojciec nagle wyskoczył ze zdaniem:
- Czyżbyś chciał nam powiedzieć, że... wpadliście?! - pan Yungyum powiedział szeptem z malującym się pewnym przerażeniem i... nadzieją? Minho na początku nie zwrócił na treść pytania, jednak nie minęło kilka sekund, kiedy ten od razu wytrzeszczył w szoku oczy na pytanie swojego stworzyciela.
-Co? Nie, nie, nie, nie! - zaprzeczył, machając energicznie głową i dłońmi na boki. - Ja... ja chciałem wam powiedzieć, że... czy przyjęlibyście fakt, gdybym po odbytej służbie poprosił ją o rękę? - jego rodzice teraz wręcz zbladli na wieść o planach własnego syna. Popatrzyli na siebie i znowu na niego, nie wiedząc w sumie co odpowiedzieć. Choi był dorosły i doceniali to, że ważna jest również dla niego opinia rodziców, ale w tym przypadku mógł tego nie robić. Przecież wiedział bardzo dobrze, że ją lubią i nie przeszkadza im fakt, że ona pochodzi z całkowicie innego kraju.
-Minho synu, my jesteśmy wyrozumiałymi rodzicami i przyjmiemy z szacunkiem każdą twoją decyzję, jednak czy poznałeś już może jej rodziców? Wiesz, nie chcemy cię martwić, ale tu może być problem i wiem, że nie powinienem tego mówić, bo ich nie znam, ale tu mógłby być kłopot z tym, że Marta bez problemu może się z nami porozumieć, ale ty z jej rodzicami już nie bardzo.
-Wiem, tato, jednak jeśliby dało radę, to może menadżer pozwoliłby mi polecieć z nią do Polski? Wtedy by mnie poznali i już nieistotnym byłby fakt, że nie mógłbym się z nimi dogadać. Marta mogłaby mnie nauczyć paru słów, abym choć trochę coś zrozumiał. Poza tym, kiedyś mi wspominała, że jej ciocia wyszła za mąż, za Bułgara, który nauczył się polskiego, aby móc porozumieć się choć trochę z jej rodziną, więc czemu, ja bym nie mógł?.
-Minho, rozumiemy i wiemy, że masz duże ambicje, aby to uczynić, jednakże nie chodzi nam o to, abyś się nauczył specjalnie ich języka, który jest jednym z trudniejszych, zaraz po naszych azjatyckich, tylko fakt, czy zgodzą się na małżeństwo swojej córki z Koreańczykiem. Nie wiesz przecież, jaka u nich panuje tradycja czy coś innego. Może tak się zdarzyć, że ona interesuje się Azją i wręcz uwielbia chociażby Koreę, ale jej rodzice mogą mieć do tego inne podejście. Rozumiesz, prawda Minho?
-Tak tato, rozumiem.
 -Dobrze, a teraz idź tam do niej i nie wiem przytul ją czy coś, bo aż nam się serce kraje, gdy słyszymy jej... właśnie, nie słychać już płaczu.
-Może się położyła i zasnęła? - skwitowała pani Choi, zbierając już brudne talerze do umycia. Minho westchnął po czym udał się do pokoju, dziękując przy okazji rodzicom za to co powiedzieli. Skoro znał opinię swoich opiekunów, to wystarczyło tylko w jakiś sposób porozmawiać z rodzicami szatynki.
Ustał przy drzwiach i mimo iż to jego własne, prywatne miejsce, to i tak zapukał przed wejściem. Gdy nikt mu nie odpowiedział wszedł do środka, a jego oczom rzuciła się leżąca do niego tyłem na łóżku sylwetka dziewczyny. Podszedł do posłania i ułożył się obok niej. Obejmując ją przy brzuchu i chowając twarz w miękkich włosach, przymknął swoje powieki, pałając się ciepłem i bliskością dziewczyny.
-Śpisz? - zapytał szeptem. W odpowiedzi poczuł, jak dziewczyna kręci przecząco głową i po chwili odwraca się w jego stronę, niemalże wtulając w jego szeroki tors.
- To jest pewne? - raper odsunął się, aby spojrzeć na nią pytająco. Kiedy się odwracała, nie zdążył zauważyć, że jej policzki zdobią dwie błyszczące smugi, nos jest lekko zaczerwieniony, jak i oczy. Teraz to zauważył, więc od razu zaczął ścierać te niepotrzebne ślady. - Pewne, że wraz z Jonghyunem i Onew pójdziecie do wojska?
-Jeszcze nie, ale podejrzewam, że to będzie najlepsza opcja, skarbie. - długie palce pogładziły ciemne i długie włosy, kiedy te lekko zaczerwienione oczy, wpatrywały się uważnie w niego. Po chwili znowu się zaszkliły, a dziewczyna od razu wtuliła się w niego, szlochając wprost w jego klatkę piersiową. Minho poczuł wielki ból w sercu. Nie lubił, gdy dziewczyna płakała, więc od razu przytulił ją mocno i zaczął gładzić pokrzepiająco jej drobne plecy. - Nie płacz, proszę cię. - oderwał ją od siebie i pocałował w czoło. - Dwa lata miną szybko, zobaczysz. Poza tym, przecież dadzą nam jakieś przepustki, więc przez ten czas zdążymy się jeszcze z parę razy zobaczyć.
-Naprawdę? - zapytała z nadzieją.
-Pewnie, więc nie płacz już ok? Bo inaczej sam to rozwiąże. - chłopak żartobliwie zaczął wkładać dłoń pod jej bluzkę, na co dziewczyna od razu z cichym śmiechem zaczęła próbę pozbycia się tej nachalnej ręki, która zaczełą ją łaskotać. - To, jak będzie, hmm?
-Dobrze, już dobrze. Postaram się nie myśleć o tym i starać spędzać z tobą, jak najwięcej czasu.
- O, o, i to mi się podoba. - skwitował i pokrył jej drobne usta tymi swoimi, pełniejszymi. Gdy zaprzestali, nie minęła chwila, a oboje zasnęli w swoich objęciach, bez uprzedniego przebrania się w piżamy.

-Dzień dobry! - krzyknęła dziewczyna w korytarzu i uśmiechnęła się na widok matki Taemina. Z tego co pamiętała, ostatni raz była tu bodajże na ostatniej lekcji o historii Korei u pana Lee. Czuła się głupio, że tak rzadko ich odwiedza, mimo iż wręcz sami ciągle nalegają i zapraszają do siebie, nawet bez Taemina. Blondynka bardzo dobrze wiedziała, że chcieli przez to choć trochę dać jej jakby takiej rodzinnej miłości, bowiem domyślali się jak ona i jej przyjaciółka, muszą tęsknić za swoim domem o rodzicami.
-O, kogo ja widzę! Witaj Olu. - kobieta przytuliła dziewczynę i zmarszczyła od razu w zabawny sposób nos. - Jesteś sama?
-Nie proszę pani, Taemin zaraz przyjdzie. - uśmiechnęła się, podążając za kobietą, która w tym samym czasie gestykulowała dłonią, zachęcając, aby ta poszła za nią do kuchni.
-Jak miło, że wpadliście, akurat trafiliście na sam obiad. - kobieta zachichotała wesoło. - Akurat mój mąż też zaraz powinien przyjść, więc zapewne ucieszy się, że przyszłaś... o, o wilku mowa. - skwitowała słysząc rozmowy na korytarzu i po chwili widząc swojego syna z mężem w przejściu.
-Dzień dobry. - Ola uśmiechnęła się i lekko ukłoniła.
-Chyba dziś, jakiś dzień dobroci dla starszych ludzi jest. Już myślałem, że nas nie odwiedzisz.
-Tato, przecież wiesz, że ona prowadzi cukiernię i nie zawsze ma czas, tym bardziej ostatnio przez duży ruch.
-Naprawdę? To ilu was tam pracuje?
- Trzech, czterech, zależy od mojej przyjaciółki, która praktycznie tylko u mnie dorabia, bo jej pracą jest sprzątanie w domu chłopaków, gdy ich nie ma.
-Tych chłopaków? -wskazał na swojego syna i zaśmiał się w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
-Tak, tato, u nas. - mruknął Taemin, jednak i tak sam zaczął się śmiać. Chwilę potem Ola pomogła pani Lee dostawić do stołu, a Taemin zajął się rozmową ze swoim ojcem. W końcu cała czwórka przysiadła do stołu, bowiem Taesun, tak jak i brat Minho Minsuk, od niedawna wstąpił do wojska. Jak to u rodziców bywa, zaczęli wypytywać się Taemina o zespół i co teraz robią. Czy odpowiednio dba o Olę, a gdy tak mruknęła, że w tej kwestii to jest raczej na odwrót, starsze małżeństwo zaczęło się śmiać, a Taemin naburmuszył uroczo policzki.
- Tak w ogóle to przyjechaliśmy, aby wam powiedzieć, że prawdopodobnie idę do wojska od listopada.
- Co?! - odpowiedzieli równocześnie jego rodzice, patrząc po sobie w wielkim zaskoczeniu. - Dlaczego tak szybko?
-Ponieważ, gdybyśmy szli tak, jak powinno być wiekowo, to ciągle bylibyśmy w trójkę i chyba nawet przez rok byłbym sam, no ale nie ważne. Rozmawiałem z chłopakami i stwierdziliśmy, że to będzie najlepszy pomysł. - małżeństwo pokiwało potakująco głowami i z go rozumie, po czym spojrzało na smutny wyraz twarzy Oli. W pewnej chwili pani Lee usiadła bliżej blondynki i chwyciła jej drobne dłonie.
- Domyślamy się co pewnie przez to czujesz i wiedz, że, gdy nasz syn pójdzie do wojska, ty będziesz tutaj w każdej chwili mile widziana. - zielone tęczówki spojrzały na nią pełne łez, a po chwili ukryły się w zagłębieniu szyi kobiety, kiedy spłynęła z nich jedna łza.
-Dziękuję, jesteście państwo bardzo mili i doceniam to bardzo. - zaszlochała, czując, jak nieduża męska dłoń chwyta ją w formie pokrzepienia. Europejka oderwała się od pani Lee i spojrzała na Taemina.
-Będzie dobrze, zobaczysz. - chłopak przytulił ją i pocałował w bok głowy z której rozsypywały się na ramionach i plecach dziewczyny długie blond włosy sięgające do jej pasa. Taki widok był dla jego rodziców bardzo rozczulający i z uwielbieniem wpatrywali się w owy obrazek. Piosenkarz naprawdę miał szczęście iż trafił na taką szczerą dziewczynę, jak ona. Pytanie tylko, czy jest tego świadom i nie zrobi kiedyś jakiejś głupoty?

- Cześć wam! - szatynka przywitała się wesoło wchodząc do pierwszej kuchni. Zastała tam tylko Gongchana, który uśmiechnął się do niej i przytulił, odpowiadając jej również przywitaniem. Dziwiło ją to, bowiem ruch w cukierni, jak na ta porę był bardzo duży, więc sam chłopak na pewno z trudnością ich obsługiwał. - A gdzie wcięło resztę?
- Sujuna, jest standardowo na dole, Ola poszła zrobić zakupy, a jeśli chodzi ci o twoje zastępstwo, to siedzi na górze.
- Taemin, jest na górze? No to ładnie mnie tu zastępuje. - szatynka zaśmiała się, patrząc na drzwi wejściowe do mieszkania.
-Uwierz mi Marta, że bardzo dobrze pomagał, aż sama Ola była zdziwiona z jego obrotnej pracy. Jednak, o mały włos nie został nakryty przez jakąś młodą dziewczynę, którą musiałem przekonywać godzinami iż to jest brat Sujuny, Minwoo, a nie Taemin z SHINee, więc po tym woleliśmy już nie ryzykować.
-A, więc to tak... To w takim razie ja szybko pójdę przywitać się z Sujuną, przebiorę się i zejdę ci pomóc. Ruch robi się coraz większy, więc pewnie nie dasz rady wyrabiać się na czas.
-Spokojnie, nie zapominaj, że Ola też tu jest.
-No ,ale mimo wszystko, mam zamiar pomóc.
-No ok, ale powiedz mi... czemu nie ma z tobą Minho? Myślałem, że miał przyjechać tu z tobą i wziąć Taemina ze sobą, do ich dormu.
-Jest tutaj. Siedzi w samochodzie dla swojego bezpieczeństwa. No nie widzisz, że nie mam przy sobie torby z ubraniami?
-No tak, racja.
-Serio, zainwestuj w jakieś okulary lub soczewki.
-Yah! Co za dziewczyna, no... -mruknął odkładając kolorową ścierkę na stół. - To w sumie dobrze pomyśleliście, abyś ty weszła, jako pierwsza i zbadała sytuację, jaka panuje w cukierni. Nie fajnie by było, jakby ktoś go rozpoznał, a tym bardziej u boku dziewczyny.
-No wiesz, w końcu to mój chłopak, nie. Chodź raz pozwolił mi, abym o niego zadbała. - szatynka zaśmiała się i zaczęła spoglądać przez szybę na tą drugą, przy drzwiach wyjściowych, dostrzegając stojący samochód Choi. Uśmiechnęła się pod nosem i odkręciła głowę w stronę dryblasa, gdy zaczął mówić.
-Teraz masz szansę, póki jeszcze uczniowie nie skończyli lekcji. a raczej uczennice.
-No właśnie widzę. Dobra to idę przywitać się z Sujuną, a potem po pana charyzmatycznego. - uśmiechnęła się do niego i w pierwszej kolejności poszła szybko przywitać się z przyjaciółką, a potem wyszła w mgnieniu oka z pomieszczenia. Po dłuższej chwili wróciła już ze swoim ukochanym, który na wszelki wypadek założył okulary i maseczkę lekarską. Na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na to, bowiem zapewne i tak od razu ktoś by się z czaił iż to jakaś gwiazda, bowiem tylko one tak się ukrywają przed niektórymi sasaeng. Obaj mężczyźni przywitali się ze sobą niedźwiedzim uściskiem, po czym dziewczyna szybko wzięła chłopaka na górę, jeszcze na odchodne mówiąc przyjacielowi, że zaraz do niego zejdzie. Gdy ten tylko rozpoczął temat o podejrzanej, lekko już widocznej plamce na jej szyi, mierząc ich przy tym sugestywnym spojrzeniem. Kiedy weszli do wnętrza mieszkania, zrobili zaskoczone miny, gdy ujrzeli, jak Tae sprząta w salonie, podśpiewując sobie pod nosem, właśnie rozbrzmiewającą piosenkę z odtwarzacza jego komórki. Gdy tylko ich ujrzał, wręcz z szokiem o mało co nie zwalił figurek z komody. W końcu ratując sytuację, z zawstydzeniem na twarzy zaprzestał swojej czynności, jaką było namiętne ścieranie kurzy. Podszedł do nich i przywitał się, śmiejąc się głupio, gdy Choi zażartował sobie, że jedyne czego mu brakuje, to sukienki uroczej sprzątaczki i peruki.
Szatynka po chwili zniknęła w pokoju, aby się przebrać. Wyszła po niedługiej chwili i całując swojego ukochanego na odchodne, jak i w międzyczasie mówiąc iż mają się rozgościć, zeszła na dół pomagać. Owa dwójka udała się do kuchni, aby zrobić sobie coś do picia.
-To, jak ci minął tydzień z Martą? - Choi uśmiechnął się łobuzersko pod nosem podczas wyciągania szklanek z górnej szafki, czego nie zauważył młodszy, przez zasłaniające twarz starszego, otwarte drzwiczki mebla.
- Powiem ci, że wspaniale. Moi rodzice bardzo polubili Martę i... - tu zawahał się, nie chcąc w sumie rozgadywać teraz wszystkim o swoich cichych planach co do zaręczyn. Jeszcze któryś przez przypadek by się wygadał przy uroczej szatynce - jak chociażby taki Taemin - i cały plan szlag by trafił. Jeśli już naprawdę by nie wytrzymał i chciał się tym z kimś podzielić, poznać opinię, to prędzej trafiłoby na Onew. Jakoś w takich sytuacjach jemu najbardziej ufał, niż tej rozbrykanej reszcie, bowiem on, jak i ich lider, byli najbardziej rozsądnymi członkami zespołu.
-I...? - zapytał z zaciekawieniem młodszy, po nalaniu do szklanek zawartości soku pomarańczowego.
-No i powiedziałem jej, jak i rodzicom o wojsku.
-Serio? I, jak zareagowała? Bo wiesz, ja, jak powiedziałem o tym Oli, to się popłakała.
-Marta również. - skwitował Minho, wzdychając na samo wspomnienie owej rozmowy. Smutny wyraz twarzy dziewczyny, jak i jej łzy, mocno wwierciły się do jego głowy.
 Chwycił szkło w dłoń i podążył do salonu za Lee, siadając w końcu obok niego na kanapie.
-A wam, jak minął? Doszło do czegoś pomiędzy wami? - Choi poruszył sugestywnie brwiami i wręcz Taemin przeczuwał, że prędzej czy później ten wyskoczy z takim pytaniem. Upijając spory łyk chłodnego trunku, odstawił szklankę na stoliczek i westchnął cierpietniczo, opierając brodę na podsuniętych kolanach. Starszy widząc reakcję przyjaciela, już wiedział, że do niczego nie doszło. Może jednak to i dobrze i powinni poczekać jeszcze trochę na to wydarzenie?
- Tydzień minął mi wspaniale, wiesz... prawie codzienne kąpiele i stopniowe zapoznanie się z naszymi ciałami. Dużo przytulanek, rozmów i innych drobniejszych pieszczot, chociażby takich, jak pocałunki. Właśnie wczoraj prawie Ola się przełamała, abyśmy to zrobili, jednak czar idealnej atmosfery prysł, gdy do mieszkania wszedł...

Czekoladowe oczy Taemina patrzyły z uwielbieniem na leżące przed nim ciało dziewczyny. Miała na sobie już tylko bieliznę, tak,  jak i praktycznie i on. Umiejscawiając się między jej udami, zawisł nad nią i zaczął delikatnie całować. Nie spieszył się, nie miał w sumie do czego. Bał się, że każdy gwałtowny ruch może to zepsuć. A chciał, aby ta chwila była dla nich tym, co zapamiętają do końca swoich dni. Drobne dłonie dziewczyny objęły jego policzki, gdy odsunął się, aby na nią spojrzeć. U obojga zakwitł uśmiech na ustach, które na powrót zatopiły się w sobie, sprawiając iż świat dla obojga kochanków przestawał coraz bardziej istnieć. Taeminowe usta zeszły z tych wykwintnych ust, chcąc teraz skosztować słodkiej skóry na szyi dziewczyny. Błądził miękkimi wargami, a jego ciekawskie dłonie, zaczęły zjeżdżać coraz to niżej i na powrót wracając w górę. Jednak jedna z nich ponowiła swój poprzedni czyn, tym razem schodząc coraz to niżej, dopóki do połowy nie zniknęła za materiałem majtek dziewczyny. Blondynka zadrżała, lecz nic nie mówiła, ufała swojemu chłopakowi wiedząc, iż ten nie zrobi jej krzywdy umyślnie. Spojrzła mu głęboko w oczy. Była pewna. Chciała tego tak samo jak on, mimo iż czuła pewne obawy i lęki. Jednak mijały one z każdym odbijającymi się niczym echo słowami szatynki, kiedy to opowiadała jej pewnego razu, jak to było podczas jej pierwszego stosunku z Minho, że nie musi się bać bowiem ból, jaki może poczuć, to tylko taki, jakby ktoś uszczypnął ją lekko w rękę. Przecież gdyby naprawdę to sprawiało ogromny ból, to większość kobiet nie kochałby się i pragnęła zasmakować tego czym, był seks.  
Po chwili zasłoniła aksamitną, ciemną zieleń tęczówek, pod kotarą rzęs, kiedy poczuła jak dłoń chłopaka przejeżdża po jej intymnym miejscu, zahaczając niby przypadkowo o łechtaczkę. Jęknęła cichutko i, gdy Taemin zaczął drażnić, ją tam coraz bardziej, chcąc po chwili nawilżyć palce lubrykantem, aby powoli zacząć ją rozciągać, nagle usłyszeli huk otwieranych drzwi i ciche chichoty. To był nikt inny, jak Gongchan i Sujuna, którzy po chwili stali w otwartych drzwiach od pokoju dziewczyny i patrzyli na nich zdezorientowani...

- No ładnie. Zawsze znajdzie się ten, bądź ci, którzy muszą to przeszkodzić. - brunet zaśmiał się, mając nic innego na myśli, jak wcześniejsze akcje, kiedy to ta wesoła gromada w postaci chłopaków z zespołu i Oli, nieświadomie przeszkadzała im za każdym razem, gdy dochodziło do próby ich pierwszego zbliżenia.
-Sądząc po twoim świetnym humorze i pewnych śladach na szyi Marty, tobie udało się to zrobić bez przeszkód.
-A owszem. I to jeszcze w ten sam dzień, kiedy przyjechaliśmy do rodziców. - Taemin o mało co nie wypluł soku z buzi, zastanawiając się jak udało im zrobić coś takiego, mając niemalże rodziców Choi tuż za ścianą. Dryblas śmiejąc się, pośpiesznie poklepał przyjaciela po plecach, gdy ten łapczywie próbował łapać powietrze i kontynuował. - Oczywiście tych nie było w domu, bo wyjechali do mojej chorej babci, no i jakoś tak wyszło, że po oddzielnych kąpielach się do tego zabraliśmy. - Minho uśmiechnął się pod nosem, nasuwając obraz wykrzywionej twarzy dziewczyny w ekstazie i donośnych krzyków, kiedy to zafundował jej małego gratisa w postaci pieszczot językiem jej dolnych części ciała, a później sprawił jej dużą przyjemność, tym większym narządem.
- No widzę, że ładne z ciebie ziółko hyeong. Zamiast martwić się zdrowiem swojej babci, ty wolałeś trochę zaspokoić swoje zapędy.
 -Gdyby twoja dziewczyna świeciła ci nieświadomie odkrytymi pośladkami i dekoltem, a potem nieświadomie zagryzała usta w ponętnie słodki sposób, to też byś wolał je zaspokoić niż siedzieć z mocnym ściskiem w spodniach. - mruknął ironicznie, rozciągając zastygłe mięśnie. Chwycił szklankę z pomarańczową cieczą i upił łyk, patrząc na Taemina w chwilowym zamyśle. Ten doszedł do wniosku, że w sumie jego hyeong ma rację, bowiem miał zaszczyt poczucia tego uwierania w spodniach po wielkim wejściu Sujuny i Gongchana, zastających ich w takiej, a nie innej sytuacji, niemalże półnagich. Tamci mimo przeprosin i szybkiego ulotnienia się i tak doszczętnie popsuli całą atmosferę, którą Ola i Taemin zbudowali od początku poczęcia pożądania pomiędzy nimi. Po tym, nawet nie próbowali podjąć próby przywrócenia tego wszystkiego wiedząc, że to i tak nic nie da. Ola została w pokoju, a ten poszedł pod zimny prysznic w nadziei, że on pomoże ostudzić jego podniecenie. Miał szczęście, że nie był bardzo pobudzony, więc jego przyjaciółka potocznie zwana ręką, nie musiała interweniować z pomocą.
-Dobra, wgrałeś. - skwitował w końcu Lee, z zażenowaniem popijając swoją zawartość soku. Domyślał się po śmiechu przyjaciela, że jego twarz właśnie wygląda niczym czerwony pomidorek.

- Matko, ale zapierdziel. - mruknęła szatynka, a Ola przytaknęła jej, podając szklankę wody. Przez ostatni incydent, kiedy to tamta dziewczyna rozpoznała Taemina, większa grupa żeńska przychodziła tu wręcz codziennie w grupkach, próbując wyszukiwać wzrokiem niby widzianego przez tamtą Taemina. Właśnie ta, siedziała teraz w gronie dziewczyn, szepcząc coś zapewne o Gongchanie widocznym w oknie kuchni, jakby nagle zapomniała dlaczego tu przyprowadziła swoje towarzyszki. - Jak tak dalej pójdzie to jeszcze zgłoszą do nas skargę o to, że ich drobne ciałka nagle w dziwny sposób przybrały na wadze.
- A niech tyją! Lepiej dla mnie! Bynajmniej wtedy Gongchan na nie nie spojrzy, a ja zaoszczędzę nerwów. - powiedziała z groźną miną rudowłosa, omal nie mordując wzrokiem kolejno gapiącej się dziewczyny w stronę kuchni, gdzie urzędował jej chłopak.
- Sujuna, kocham, kiedy się złościsz. Jesteś wtedy jeszcze bardziej urocza i mam wrażenie, że jeszcze chwila i nie obędzie się bez wizyty u dentysty. - Ola uśmiechnęła się do niej wesoło, jednak to i tak nie sprawiło, aby młodsza oderwała chociażby na chwilę wzroku, od tej grupki śliniących się dziewczyn. - Jednakże złość piękności szkodzi, więc lepiej będzie, jak teraz ładnie ze mną pójdziesz do kuchni.
- Ale one wtedy będą mogły bezwstydnie podrywać mojego chłopaka! - mruczała niezadowolona na korytarzu, przyciągając na siebie spojrzenia niektórych klientów. Blondynka zaczęła uśmiechać się do nich i przepraszać skinieniem głowy za zachowanie swojej pracownicy. Bo ta, jak na złość musiała pokazywać swoje nerwy, gdy jest taki ruch, nawet jeśli jej chłopak ani razu nie spojrzał na tamtą grupkę. Wcześniej wspomniany zmarszczył nos, mając już kompletnie dość marudzenia swojej ukochanej, która, jak na kobietę przystało, wymyślała jakieś niestworzone wizje. Odłożył mąkę na bok i podszedł do o wiele niższej dziewczyny, całując ją namiętnie na oczach tamtych. Ta nie wiedząc przez chwile co się dzieje - nawet nie słysząc żeńskich odgłosów złości i zawiedzenia - zamrugała parę razy powiekami i oddała pocałunek.
- Jesteś od nich ładniejsza lisie i tylko ty się dla mnie liczysz, nie te wzdychające do Bóg wie czego napalone laski, więc przestań być zazdrosną zołzą i ładnie słuchając eonni Oli, idź z nią do pracowni, bo dzisiaj nie ma czasu na żarty, dobrze? - dziewczyna popatrzyła w jego czarne tęczówki z których biła lekka złość i irytacja. Skinęła w końcu poddańczo głową, będąc trochę zażenowana swoim dziecięcym zachowaniem i idąc za ciągnącą ją Olą, jeszcze ostatni raz odwróciła się za siebie, wręcz próbując zamrozić te mierzące ją z wyższością poczwarki. - Co ja się mam z tą dziewczyną. - skwitował bezradnie No i wrócił do wcześniej wykonywanej czynności. Marta zaśmiała się, jednak na chwilę przysiadła czując, jak nogi coraz to bardziej jej doskwierają. Kolejny tydzień mijał, jak z bicza strzelił, który był jeszcze gorszy niż poprzedni. Ludzi było od groma i praktycznie ledwo wyrabiali się na czas. Do tego dochodziły zamówienia na różne okazje. W sumie co się dziwić skoro Koreańczykom bardzo zasmakowały polskie wypieki Oli, które był dostępne tylko u nich. Do tego dochodziła już duża popularność lokalu, która, jak na razie była jedną z najlepszych w Seulu.
-Jadłaś coś dzisiaj?
-Hmm? - szatynka oderwała się od zamyśleń, patrząc pytająco na przyjaciela.
- Trochę niezdrowo zbladłaś. Może na chwilę cię zastąpię? - zapytał troskliwie, bowiem dziewczyna również ostatnio mało jadła, tak jak i Ola. Czas był dla nich bezlitosny i czasem cała czwórka potrafiła zaledwie zjeść ledwo dwa posiłki. Czyli śniadanie i kolacje, bo podczas pracy, nawet o tym nie było mowy. Do tego u niższej dziewczyny dochodziło sprzątanie dormu chłopaków, którzy od czasu do czasu teraz mieli różne rzeczy do zrobienia według grafiku, więc potrafiła wracać naprawdę zmęczona do domu. Ola czuła się głupio, że wykorzystuje dziewczynę, jednak ta za każdym razem uspokajała ją, że robi to z czystej przyjemności chęci pomocy. To studziło choć na chwilę poczucie winy u blondynki. Jednak co, jak co, ale musiałby przyznać, że współczują tym wszystkim k-pop'owcom, którzy zapewne mają gorsze piekło niż one teraz.
-Nie trzeba. Pewnie ci się wydaje, że zbladłam. Przecież mam jasną karnację, ale dziękuje, że się o mnie martwisz! -powiedziała entuzjastycznie i mimo dużego zmęczenia, chwyciła dwie karty w dłonie i ruszyła z uśmiechem do klientów, po drodze konwersując i przekonujac owy wianuszek dziewczyn iż tamten chłopak, na pewno nie był Taeminem.
- Mam nadzieję... - skwitował pod nosem, patrząc zaniepokojony na dziewczynę.

-Marta? Marta? - Ola nawołując przyjaciółkę, weszła do mieszkania. - Marta, wszystko w porządku? - spojrzała zmartwiona na stojącą już w salonie dziewczynę, która wyszła dosłownie przed chwilą z łazienki. Marta trzymała się za brzucho, nie wyglądając za dobrze i tak się czując o czym świadczył jej zniesmaczony wyraz twarzy. Starsza od rana była dziwnie nieswoja. Wręcz nie przypominała siebie, a podejrzenia, że coś jest nie tak wzrosły, gdy ta stojąc za ladą z wypiekami,w pewnej chwili, wręcz od razu skierowała się biegiem na górę. Ola będąc w tym czasie w kuchni, zaniepokojona jej zachowaniem, ruszyła od razu za nią.
-Jakoś źle się czuję. - odpowiedziała słabo i w dalszym ciągu trzymając się za brzuch, ruszyła ślamazarnie w stronę stołków - znajdujących się po drugiej stronie lady kuchennej - aby usiąść na jednym z nich.
- No właśnie widzę, że jesteś jakaś taka nie do życia. - skwitowała młodsza, patrząc na mizerną twarz dziewczyny, gdy tylko podeszła bliżej.
-Chyba coś mi zaszkodziło, bo strasznie mnie mdli. Pewnie te wczorajsze ogórki. - blondynka przyłożyła do jej czoła dłoń, a potem usta, stwierdzając, że jest trochę rozpalone.
-Zrobię ci miętowej herbaty, może ci pomoże. - uśmiechnęła się ciepło i podążyła na drugą stronę lady oddzielającej kuchnię i salon. Do jej uszy doszły przytłumione jęki zielonookiej, przez ukrytą przez nią twarz w zgiętych rękach. - A nie mówiłam, abyś nie jadła tych ogórków na noc, bo mają twardą skórę? Ale nie, ty oczywiście musiałaś postawić na swoim.
- Nie moja wina, że przed okresem mam takie zachcianki. - Ola zdążyła tylko tyle dosłyszeć odwracając się od szafki. Potem był tylko trzask drzwi łazienki i po chwili specyficzny dźwięk wydostających się wymiotów. Westchnęła wrzucając parę liści mięty do niedużego garnuszka i zaczęła szukać dodatkowo jakiś leków na mdłości, dosłuchując się, jak ta przeklina w ich ojczystym języku na różne sposoby owe warzywa i siebie samą. Gdy zalewała już liście i przykryła garnuszek talerzykiem, aby zrobił się specjalny napar, uniosła wzrok i spojrzała troskliwie na przyjaciółkę, która wychodząc z łazienki, spojrzała na nią bez wyrazu.
-Może dziś zostaniesz u góry i odpoczniesz? Wyglądasz naprawdę kiepsko. O, z tego co wiem, chłopacy kończą dzisiaj szybciej swój grafik, więc mogłabym zadzwonić do Minho czy nie mógłby przyjechać i się tobą zaopiekować do czasu zamkn...
-Nie ma mowy! - warknęła oburzona, przerywając jej tym niekulturalnie. - Jest zbyt duży ruch i beze mnie będziecie się ledwo wyrabiać. - biadoliła, wstając gwałtownie z miejsca, czego po chwili pożałowała czując, jak kolejny raz niebezpiecznie ją zemdliło.
- A myślisz, że z tobą biegnącą co chwila na rozmowę z sedesem to nie?  - ten argument wystarczył, aby ugasić zawziętość starszej dziewczyny, nawet jeśli ta i tak roztwierając usta i zamykając je na przemian, próbował ten argument przebić. - Jeszcze dodatkowo nam klientów odstraszysz swoim ponurym wyglądem zombiaka. Co to to nie.
-Dzięki...
- Lepiej odpocznij, jeśli chcesz mieć siły na świętowanie urodzin Jonghyuna w środę. Poza tym do wtorku będzie taka harówka, więc wtedy będziesz bardziej przydatna, bo potem przyjmuje na jakiś czas dwóch pracowników, więc będzie lżej.
- Eh no dobrze... ale tylko dziś. Jutro już wam pomogę z rana, bo potem muszę posprzątać w dormie.
- Jak zwykle tobie nic nie da się przegadać. - Ola mruknęła i podała już jej gotową herbatę. Nie miała zamiaru ukrywać, jak bardzo jest z tego powodu niezadowolona. Bardzo martwiła się o przyjaciółkę, a zwłaszcza o jej dzisiejszy stan zdrowia. Domyślała, się, że do jutra tak szybko nie wyzdrowieje, jednak jak można przekonać takiego uparciucha, jakim była Marta? Ona od zawsze lubiła pomagać, więc Ola w pewien sposób czuła się źle iż ta haruje w cukierni praktycznie za darmo, bowiem nigdy nie chciała brać od niej pieniędzy. Ta jej skromność czasami była irytująca, bo człowiek czuje się źle, że nie płaci za to iż pracuje tak ciężko i chce dać jej chociaż jakąś namiastkę gotówki, to ta bezczelnie jeszcze odmawia.- Eh, ok. Niech ci będzie, ale Gongchan cię podwiezie, jasne? - odparła widząc wręcz psie spojrzenie przyjaciółki. Naprawdę, ona ją kiedyś doprowadzi do szaleństwa. Jednak takich ludzi, a zwłaszcza przyjaciół, jak ona, to tylko szukać z latarką w ręku.
- Eh, no dobrze... ale powiedz, co to za nowi pracownicy? - poruszała sugestywnie brwiami, jednak zaprzestała widząc ponurą minę Oli, która mówiła wszystko.
-Z tego  co pamiętam, ja jestem z Taeminem, a ty z Minho, więc nie śliń się już tak z ciekawości. Dobra, idę, więc jak wypijesz herbatę, weź te lekarstwo i idź się prześpij, albo w ogóle połóż, jasne? Mogę przyjść cię sprawdzić w każdej chwili, więc lepiej dla ciebie, abyś była wtedy w łóżku. - zaśmiała się pod nosem widząc, jak dziewczyna w oburzeniu rozchyla usta aby coś powiedzieć, jednak już sama nie wiedziała co. Ona jest taka urocza - pomyślała blondynka i zamknęła za sobą drzwi.

Tak, jak Marta postanowiła, wróciła już na drugi dzień do pracy, nawet mimo tego iż nadal czuła mdłości. Na nic zdały się ich prośby i błagania, gdy ta po powrocie z łazienki z wiadomego powodu, nadal chciała im pomagać. Nie chciała zostawiać przyjaciół samych i pozwolić im na wręcz zapracowanie się, nawet jeśli naprawdę tak nie było i wyrabiali się na spokojnie. Ona i tak uważała inaczej. W sumie, zawsze była taka marudna przed okresem, który nawiasem mówiąc miała dostać niebawem. Na szczęście jednak była już bardziej sobą i nawet po powrocie od chłopaków nie narzekała na złe samopoczucie. Ola podejrzewała iż jej mdłości i wymiony są spowodowane głównie tym, że Marta praktycznie przez cały dzień nic nie jadła, a wieczorami wręcz napychała się na noc, co było niedobrym dla żołądka.

-No w końcu mam dobry argument, aby nakazać ci się nie przemęczać, aż do poniedziałku. - zażartowała blondynka, biorąc ubrania codzienne, aby potem móc się przebrać po kąpieli. W końcu Oli udało się chociaż na sobotę i niedzielę odizolować szatynkę od cukierni, jak i samą siebie, bowiem Gongchan zasugerował, że sam sobie da radę. Brunet stwierdził, że lepiej uda się przekonać dziewczynę do leżenia w łóżku, bądź po prostu żadnego pomagania i kompletnego dojścia do siebie po wymiotach, kiedy blondynka z nią zostanie. Jego pomysł poskutkował i szatynka grzecznie piła wszystkie herbatki i lekarstwa, jakie fundowała jej przyjaciółka. Chociaż obie mogły teraz zjeść coś na spokojnie w tą słoneczną niedzielę, bowiem jeszcze kilka dni po weekendzie miał być szaszor, przez promocje, jakie wprowadziła młodsza, jak i fakt iż musiała jeszcze dokończyć tort niespodziankę dla Jonghyuna. Ten oczywiście wiedział, że wszyscy organizują w dormie dla niego przyjęcie, jednak nie spodziewał się, że znowu dostanie przepyszny tort z tej okazji. Zielonooka postanowiła pójść na łatwiznę i zamówić opłatek z wizerunkiem Jonghyuna z portretu namalowanego przez szatynkę. Ta siedząc właśnie przy śniadaniu, zaniepokoiła się w myślach, że jej okres znowu się spóźnia. Jednak nic nie mówiła Oli, o tym, że spała znowu ostatnio z Choi. Nie chciała jej dokładać dodatkowych nerwów. Już sam fakt wystarczył, że czuła się, źle, gdy ta bardzo zaniepokoiła się przez to, że ta tak wymiotowała ostatnio. Nawet chciała zabrać ją na pogotowie!
- Marta, wszystko w porządku? - zapytała zatrzymując się przy wrotach do łazienki.
-Tak... to znaczy... chyba tak. - spojrzała na lokatorkę, na ślepo dłubiąc łyżeczką w misce, gdzie znajdowały się płatki z mlekiem.
-Dlaczego, coś się stało? - zielonooka podeszłą i usiadła się obok niższej, patrząc na nią wyczekująco.
-Okres mi się spóźnia już trzeci dzień. Jednak to pewnie przez stres i fakt, że jest nieregularny, prawda? Poczekam do pełnego miesiąca wtedy najwyżej przejdę się do ginekologa czy coś.
- No ja powinnam dziś dostać i na razie nic, więc to możliwe. W sumie to ty jesteś lepsza w tych sprawach, więc dlaczego się mnie o to pytasz?
-Wiesz, ty jeszcze nie współżyłaś i nie musisz mieć, aż takich obaw, jak ja, więc pytasz się dlatego, bo...- zdążyła otworzyć usta, aby dokończyć, kiedy w mieszkaniu rozległ się dzwonek. Ola spojrzała na nią pytająco i zeszła na dół, po chwili wracając z Taeminem, Minho i Key na górę. Ci przyszli do dziewczyn, aby obgadać wszystkie szczegóły co do imprezy. Od tamtej pory nie powróciły do tego tematu.

Zaczął się kolejny i pracowity dzień, jednakże na szczęście ostatni, kończący się urodzinami Jonghyuna. Do tego od jutra zaczynają pracę nowi pracownicy, którymi ma zająć się Gongchan, więc może być tylko lepiej. Zielonooka była tak zamyślona imprezą od niedzieli i pracą, że nawet nie miała czasu zauważyć, jak z trzech dni brak okresu przedłużył się do sześciu, a jej apetyt wzrósł. Może ,,zauważyć'' to złe słowo, bowiem była świadoma tego, jednak za każdym razem zwalała to na stres i złą dietę. Może miała rację, a może nie? Oczywiście dręczyły ją wizje zajścia w ciąże o których do tej poty nie zdążyła podzielić się z blondynką. Po prostu nie było kiedy. Z brunetem raczej na razie bała się poruszać owy temat. Nie chciała, aby ten zaczął martwić się na zapas.
Jonghyun powiedział, że ktoś ma po niego przyjechać do Seulu, i przywieźć na zorganizowaną przez nich niespodziankę urodzinową, o której w sumie wiedział. Oczywiście wszyscy zgodzili się na ten układ, a będąc w cukierni, cała załoga podzieliła się na grupki. Z początku Ola miała jechać do sklepu tylko z Taeminem i Key, a Marta miała pojechać do dormu z Minho i Onew, jednak lider zarządził, że skoro mają dekorować salon to lepiej, aby Key z nimi pojechał, a drugi raper pomógł w zakupach. Dryblas oczywiście zaczął marudzić, jednak zaprzestał, kiedy europejki zaczęły żartować sobie, że Taemin i Key mogliby za wiele nie udźwignąć. I co jednego udało im się udobruchać, tak teraz tamta dwójka zaczęła marudzić w oburzeniu. Jednak wszyscy jakoś się zgodzili i rozdzielili. Mimo iż droga do dormu nie trwała długo to i tak cała trójka wzięła się od razu do roboty. Szatynka i brunet instruowali na przemian lidera, który po jakimś czasie wręcz miał już dość ich sprzeczek, jaka to wstążka pasuje lepiej do zielonego balonu. Fioletowa czy kremowa?
- Zdecydujcie się, a nie. Moje ręce nie są ze stali, abym mógł trzymać non stop uniesione wstążki bez najmniejszego mrowienia w rekach!
-O odezwał się wiecznie zdecydowany. - mruknął Kibum, nie patrząc nawet przez chwilę na mierzącego go poważnym wzrokiem Lee.
Teraz najważniejsze było dla niego wpatrywanie się w kolorowe wstążki, a nie słuchanie jakiegoś tam biadolenia lidera.
-Key... - zaczęła szatynka.
Przypominam ci, ze jestem twoim hyeongiem szczeniaku, więc z łaski swojej trochę szacunku dla starszych, jasne?!-jednak lider bez najmniejszego namysłu wszedł jej w słowo, mrucząc wiele niezadowolony z postawy przyjaciela.
-Dobrze, już dobrze maniaku kurczaków, więc nie spinaj się tak, bo ci zaraz żyłka na skroni wyskoczy.
-Ja ci dam zaraz ży...
-Yah, uspokójcie się! - krzyknęła dziewczyna, na co oboje odwrócili głowy w jej stronie, gdy tylko Lee uchwycił koszulę młodszego przy szyi.







Zirytowana ich zachowaniem, wzięła pierwszą lepszą wstążkę i zawiązała u spodu balonu, który zawiesiła kolejna na jednej z naściennych lamp. - Jak tak mamy się kłócić to się nie wyrobimy!
- Ale ta wstążka nie pasuje do tego balonu! - biadolił Key.
-Zamknij się ty mododwy maniaku i choć razu daj, że jednak coś ci eis podoba. - Key zaczął otwierać i zamykać usta w oburzeniu, w sumie samemu nie wiedząc, jak na to odpowiedzieć. W końcu z fochem skrzyżował ręce na piesi i upadł na kanapę, patrząc morderczo na nic winny balon. - Dobra, rozdzielmy się jakoś i wtedy pójdzie jeszcze szybciej. Key, ty dokończysz dekorowanie po swojemu tylko proszę cię, nie zastanawiaj się godzinę nad doborem kolorów, a ja i Onew weźmiemy się za przystawki i napoje, jasne? - Onew z werwą skinął głową i zasalutował śmiejąc się zaraz z tego. Kim przez chwile coś mamrotał, ale również się zgodził i po chwili cała trójka była już zajęta przygotowywaniem. W trakcie robienia koreczków, szatynka postanowiła zrobić sobie krótką przerwę. Sięgnęła szklankę i nalała sobie do niej wody, po chwili pytając starszego chłopaka czy również chce coś do picia. Onew pokiwał przecząco głową, więc dziewczyna ustała z boku szafki, patrząc uważnie na kulinarne poczynania lidera. 
-Marta, wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada. - Lee zapytał w pewnej chwili, odrywając się od pracy, aby zacząć uważnie się przyglądać jej niezdrowo bladej twarzy. Wiedział, że dziś z Olą miały ciężki dzień i zapewne ani jedna, ani druga nie zdążyła zjeść czegoś porządnego.
-Tak, jest wszystko ok. Dziękuję, że się o mnie martwisz. - główny wokalista skinął głową z aprobatą, lekko się uśmiechając. Przy okazji spojrzał na marudzącego coś do siebie pod nosem od dobrych kilku minut Kim, który, jak zwykle nie mógł się zdecydować.
-Od czegoś tu w końcu jestem. - zaśmiał się radośnie.
Chwycił miskę z kimchi i po chwili usłyszał przytłumiony odgłos i zaraz po tym dźwięk upadającej szklanki, tępo odbijającej się o panele. Odwrócił się bokiem, niemalże wytrzeszczając oczy na widok tego co zobaczył. A mianowicie szatynki, która leżała nieprzytomna na podłodze.
-Marta! - szybko odstawił miskę na bok i opadł kolanami przy bezwładnym ciele, kątem oka dostrzegając, że Kibum również patrzy się w ich stronę osłupiały. Lee zaczął delikatnie pukać drżącą dłonią policzki europejki, nawołując co chwila jej imię. Jednak ta nie reagowała. - Cholera jasna! - krzyknął przerażony, po czym wziął ostrożnie drobne ciało, chwytając je pod plecami i zgięciem kolan, zanosząc od razu do salonu na sofę. Położył ją na niej i zaczął podkłądać poduszki pod nogi, aby miała je uniesione, w międzyczasie każąc byłemu blondynowi dzwonić na pogotowie. Ten również roztrzęsiony skinął głową i gdy wybierał numer, w tym czasie w drzwiach pojawiła się reszta, która śmiała się z z czegoś. Nagle ucichli ustając i spojrzeli, jak wryci na roztrzęsionego lidera, słysząc rozpaczliwie żałosny głos Key, wzywającego pogotowie. Od razu cała przerażona czwórka podbiegła do mebla, gdzie leżała nieprzytomna dziewczyna, u której lider zaczął sprawdzać oddech i tętno.
-Co się tu stało?! Dlaczego Marta jest taka blada i nieprzytomna?! - biadolił roztrzęsiony Choi w stronę Onew z lekkimi łzami w oczach.
Złapał drobną dłoń dziewczyny w swoje drżące dłonie. Modlił się w duszy, aby tej nic poważnego nie było.
-Pogotowie zaraz tu będzie. - poinformował raper, przystając za klęczącym obok sofy charyzmie. Lider skinął głową i zaczął wszystko tłumaczyć Minho, który wyczekująco na niego spojrzał, a potem zaczął gładzić kciukiem jej już mniej blady niż chwilę wcześniej, policzek.
-O, obudziła się! - powiedział uradowany i uśmiechnął się czując w sercu wielką ulgę, gdy Marta zaczęła ślamazarnie otwierać powieki. - Witaj skarbie, jak się czujesz? - dziewczyna popatrzyła na niego słabo, wodząc po chwili kolejno wzrokiem po reszcie zgromadzonych.
-Ale nas wystraszyłaś. - powiedział z ulgą lider, na co reszta mu przytaknęła. Marta poczuła się strasznie głupio, widząc ich zaniepokojone miny.
-Ja... przepraszam was za to. - zaczęła mówić cichym i słabym głosem, ponieważ nie chciała nikogo straszyć, a sądząc po wyrazach twarzy przyjaciół, wręcz udało się jej to wyśmienicie. - Jonghyun przepraszam, że pewnie popsułam twoje urodziny. - Mimo iż była trochę słaba to i tak niemalże od razu zaczęła się podnosić do pozycji siedzącej, jednak dłonie Minho, które położył na jej barkach, jej to uniemożliwiły.
-Nigdzie się nie ruszaj i leż. - pocałował jej czoło i pogładził z czułym uśmiechem jej głowę. - Nic nie popsułaś, więc przestań się martwić, bo musisz teraz odpocząć, bo zaraz przyjedzie pogotowie i zobaczymy co ci dolega. - Jonghyun skinął uśmiechnięty głową, bowiem jej zdrowie było ważniejsze niż świętowanie kolejnego dodania numerku do jego wieku.
-Po co pogotowie? Przecież nie jestem umierająca i czuję się już lepiej.
-Oho, chyba faktycznie tak jest skoro tak biadoli. - skwitował Key za co od razu dostał kuksańca w żebra od dino.
-Marta, przepraszam... - wspomniana zaprzestała ciągłego biadolenia i przekonywania Minho, że już jest w porządku i spojrzała na Olę, która miała już łzy w oczach. - To wszystko moja wina, że pozwalałam ci tak harować.
-Ola... - szepnęła szatynka, po czym nie słuchając swojego chłopaka, zaczęła powoli wstawać. Przerażona dziewczyna szybko podeszła do niej w obawie iż ta zaraz znowu się przewróci i pozwoliła bez krępacji przytulic się jej do siebie. - Przestań się winić, bo przecież krzyczałaś na mnie i robiłaś wszystko, abym się tak nie przepracowywała. To ja powinnam być zła sama na siebie, że cię nie słuchałam przez co doszło do tego, że w końcu zasłabłam. Widocznie przeceniłam swoją energię sugerując się tym, że płatki mi jej dużo dostarczą. - Blondynka oderwała się od dziewczyny i uśmiechnęła niemrawo.
-No dobrze, jednak i tak czuję się winna.
-A ty nadal swoje. - mruknęła starsza odsuwając się od niej. Odwróciła eis w stronę łóżka, natrafiając na ten przepełniony troską wzrok Minho, który stał tuż obok.
 Podszedł do dziewczyny i pomógł jej się znowu położyć. Nigdy nie wiadomo czy dziewczyna nagle znowu, by nie zemdlała.
-Tak w ogóle to nie powinniście się ukryć zanim przyjedzie pogotowie? - zapytała z czystej ciekawości Ola wycierając dłonią pozostałości łez, kiedy to Taemin objął ją od tyłu i wtulił się w nią.
-A po co? Myślisz, że zamiast pomagać Marcie nagle zaczną prosić o autografy lub rozpowiedzą o tym do mediów? - zaczął marudnie Key.
-Key, spokojnie, bo zaczynasz gwiazdorzyć. - zaśmiał się starszy z Kimów, klepiąc młodszego po plecach. Gry ten jednak zaczął na niego patrzeć z mordem w oczach, dino chwycił pierwszą lepszą poduszkę zasłonił się nią, patrząc zaledwie nad nią na zirytowanego bruneta.
-Wiecie, nie chciałabym, aby wyszedł potem z tego, jakiś kłopot, prawda, Marta?- zielonooka szybko skinęła głową. 
- Nie martw się tym Ola. Takie osoby dobrze wiedzą, jak może zareagować agencja za podanie takich informacji mediom, aby mieli tylko o czym mówić. - po niedługiej chwili rozległ się dzwonek w drzwiach. Lider podszedł do drzwi i po chwili wrócił z lekarzem do salonu. Pokazał lekarzowi pacjenta, więc ten od razu zabrał się do pracy. Mężczyzna na początku zadawał proste pytania. Czy zjadła śniadanie lub ogólnie ostatnio dobrze się odżywiała? Marta wytłumaczyła mu, ze przez pracę nie jadła za obfitych posiłków i do tego ostatnio miała mdłości i wymiotowała. To stwierdzenie sprawiło, że lekarz nabrał pewnych podejrzeń. Zaczął się dopytywać czy już raz czuła się słabo, na co dziewczyna przytaknęła, mówiąc, że zdarzyła się pewna taka chwila, ale potem było już dobrze. Potem lekarz dla upewnienia swoich podejrzeń, zaczął wypytywać się o jej o miesiączkę i kiedy miała ostatni raz. Gdy dziewczyna wytłumaczyła mu, że ostatnio spóźnia się jej jakiś tydzień, jednak uważa iż to przez stres i złą dietę, ponieważ przed utratą dziewictwa parę razy takie coś się jej zdarzyło. Starszy mężczyzna zadał jej ostatnie pytanie na temat tego czy z kimś współżyła i jeśli tak to kiedy? Dziewczyna z lekką krępacją powiedziała, że ,,tak'' i z tego co pamiętała to jakieś dwa tygodnie temu. Lekarz westchnął i zaczął drapać się po głowie, wypisując coś na kartce.
-Zabezpieczała się pani, podczas stosunku?
-T-tak. - spojrzała strachliwie na Minho. On również to zrobił, a w jego oczach widać było niepokój.
-A robiła może pani test ciążowy?
-Nie, ale do czego pan zmierza? - zapytała lekko zaniepokojona, czując, jak Minho mocniej zaciska jej drobną dłoń, a reszta patrzy wyczekująco na werdykt mężczyzny.
-Bo wychodzi na to, że pani stosunek został odbyty podczas dni płodnych i prawdopodobne jest to, że doszło do zapłodnienia mimo iż się pani zabezpieczała, przez co istnieje opcja, że jest pani w ciąży.
-S-słucham...?


1 komentarz:

  1. Numer 1 to Zelo <33 reszta z innych zespołów są na 2 miejscu, bo nigdy nie umiem wybrać pomiędzy nimi który ma być na jakimś miejscu ponieważ wszyscy są tak zajebiści <3 Wiec Zelo to ulitamte *.*
    Ooo jezu współczuje ci, ale i tak Fighting <3 Nie dla mnie to normalne, może dlatego ze pewnie sama bym tak odp ;D
    Gdybym miała taka możliwość (może kiedyś *.*) to umarłabym ze szczęścia, zdenerwowania i z tego ze ich zobaczę *.*
    ooo naprawdę szkoda ze cie na żywo nie poznam, bo mam jakieś dziwne odczucie jakbyś była podobna do mnie wiec byśmy się na pewno dogadały ;D ale zostaje nam monitor tylko TT
    + zawsze jak czytam odpowiedz twoja na mój komentarz to się ciesze jak głupia do tego monitora (gdyby był żywy mógłby uznać mnie za psychiczna, bo musi oglądać moje zachowanie haha)
    aa teraz do rozdziału:
    hahahahahahahaha 1 scena i zboczone myśli Minho haha to było boskie <33
    Omg Tae sprząta + dobry pomyśl z daniem mu sukienki wyglądałby niczym Suga z BTS <3
    Boże jaka wpadka ( Tae i Ola) >.<
    oooo jeziu jak słodko Gongchan i Sujuna <33 haha zazdrosna Sujuna= wkurzająca dla Gongchana ;D
    Nie gadaj Marta w ciąży niee wierze !!!! najlepsza końcówka ever !
    hahaha boże mam już naprawdę masakryczna sklerozę , muszę sobie wszystko wcześniej napisać co chce w komentarzu dać bo zapomnę TT
    Ten rozdział jest naprawdę MEGA <33 ciągle się coś dzieje i nie można się nudzić wsumie zawsze tak jest ;D kuurde ciekawe czy moje poprzednie komentarze wyglądają tak samo ;oo oo muszę sprawdzić bo jeśli tak to się powtarzam (jak zawsze)
    Naprawdę jesteś najlepsza w pisaniu *.* Musisz gdzieś to kiedyś wykorzystać, może za kilka lat wydasz książkę ?*.* a ja będę się cieszyć tym ze mogłam czytać pierwsza to co piszesz i nawet pisać z tobą <3 haha ja i moja wyobraźnia ;D alee i tak liczę na to ze kiedyś tak będzie ;D
    omg cala kartkę mi to zajęło ;D aa na dziś już tyle, czekam na nowy rodział <3 Powodzenia ; *

    OdpowiedzUsuń