Prace zamieszczone na tym blogu (jak i szablon) są mojego autorstwa.Więc uszanuj moją pracę jak i czas spędzony przy tym i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

sobota, 23 września 2023

Rozdział 73 + Epilog

 









Zespół przez całą jesień i początek zimy, miał dużo pracy związanej z koncertami, rożnymi promocjami i wystąpieniami w mediach. Przez to, piosenkarze widywali się z młodymi kobietami dość sporadycznie. Wiedzieli jednak, że to będzie chwilowe i ponownie wrócą na swój dość spokojny tor pracy, mając możliwość widzenia się z bliskimi częściej. Zwłaszcza Jinki, który przecież miał syna i powinien był również brać czynny udział w wychowywaniu go. Zwłaszcza, że chłopiec miał zaraz skończyć dwa latka, według liczenia wieku na Świecie. Jeśli mowa już, o tym, to w Korei Południowej nadeszły zmiany, w związku z wejściem w życie nowych przepisów. Zostało nakazane liczenie wieku w sposób przyjęty na świecie, a nie w stosowany dotychczas tradycyjny sposób. Dla Polek stało się, to wybawieniem, bowiem nie raz miały lekki kłopot z podawaniem wieku swojego, czy małego Jonghyuna. Na pewno Koreańczykom będzie ciężko przyzwyczaić się do nowych zasad, ale na pewno nie jeden ucieszył się z faktu, że stał się, o rok, bądź dwa młodszym obywatelem. Oczywiście jeśli chodziło, o szkołę nabór do wojska, czy pełnoletność, tutaj miały być inne zasady, w których utrzymana miała zostać decyzja, o dodawaniu kolejnego roku wraz z pierwszym stycznia. Mimo, iż przy narodzinach niemowlę miało mieć zero lat. Mężczyźni, zwłaszcza Kibum, ucieszyli się niemiłosiernie na fakt, że będą teraz młodsi, gdy ktoś zapyta ich, o wiek. Nie żeby czuli się jacyś nie wiadomo, jak starsi...
Ola, na pewno wraz z Onew, będą teraz mieli ułatwione zadanie. Oboje zaplanowali sobie, że w maju zorganizują imprezę ślubną w Polsce, dla najbliższej rodziny dziewczyny, więc w razie pytań, o wiek Jinkiego, nie będzie z tym kłopotu. W grudniu minęło im dwa lata, jak są po ślubie w Korei, ale dziewczyna zapragnęła, aby rodzina z Polski, również mogła zaznać jej szczęścia, że znalazła tego jedynego. 
Marta, wraz z Minho, wyczuli okazję do dość szybkiego ślubu i postanowili pójść w ślady przyjaciół. Udało im się zaklepać termin swojego ślubu w Polsce, tydzień po ponownym ślubie przyjaciół. Ślub zaś w Korei, miał się odbyć w kwietniu. Niestety bez rodziców Marty. Nie byli w stanie przylecieć takiego szmatu drogi do Korei, ze względów zdrowotnych. Na szczęście wiele nie stracą, bowiem będą mogli obejrzeć nagranie z ich ślubu, jak i przeżyć wszystko w Polsce, na ponownych zaślubinach.
Z tej okazji, że nadchodzą tak ważne wydarzenia, Ola uznała, że tym razem wypożyczy sobie nową suknię ślubną, tylko nie wiedziała już jaką i miała dylemat. Wszystko przez te poszukiwania sukni ślubnej dla Marty, która była dość wybredna i nie mogła znaleźć tej jedynej. Jak już spodobała się jej góra, to dół już nie i na odwrót. Zaczęło się, to udzielać również i blondynce, przez co zdążyła zakochać się przynajmniej w pięciu sukienkach i była bardziej niż pewna, że na ślub w Polsce, wypożyczy i ubierze nową suknię.
W Korei ciężko było, o kupno sukni ślubnej, bowiem praktyczniejsze było wypożyczanie ich. Wiadomo, pierwsza suknia była przez nią kupiona i chciała ją zostawić dla siebie na pamiątkę. Marta postanowiła iść w ślady przyjaciółki i tak samo pierwszą kupić, drugą wypożyczyć.
Kibum, miał pomagać dziewczynom w ich przygotowaniach do imprez, zwłaszcza Marcie, ze względu na to, że miało, to być jej pierwsze i oby ostatnie zwarcie związku małżeńskiego. Niestety obowiązki sławnej gwiazdy uniemożliwiały mu bycie z nimi fizycznie, więc wideo rozmowa musiała im wystarczyć. Po coś przecież jest rozwijająca się do przodu technologia, prawda?
Niestety, danego dnia nie był w stanie nawet uczestniczyć, w wideo rozmowie przez programy, w jakich brał udział.
- Co myślisz, o tej? Bo ja chyba się zakochałam. - Ola, oniemiała na widok swojej przyjaciółki, gdy ta wyszła w kolejnej sukni ślubnej. Góra składała się z delikatnego gorsetu w koronkę z motywem listków. Przezroczysta siateczka okalała jej dekolt, ramiona, kończąc się na łopatkach. Wszystko, to trzymało się na perłowych guziczkach z tyłu pleców. Dół zaś, był lekko rozkloszowany, posiadający podobny motyw dekoracyjny. Wisienką na torcie był tiul z drobinkami brokatu, który dodawał połysku całej sukni.

- Ale z ciebie czika. - zadowolone westchnięcie blondynki, tylko utwierdziło w przekonaniu Martę, że nie myli się co do piękności owej sukni. - Bierz, bierz i jeszcze raz bierz! Wyglądasz cudownie! Idealnie prezentuje twoją sylwetkę, ukazując twoje atuty. - westchnęła ze wzruszeniem w oczach. Serce zabiło jej szybciej, gdy kobieta z salonu wsunęła do długich i ciemnych włosów grzebień, z średniej długości welonem.
Marta, widząc potok emocji na twarzy przyjaciółki, odwróciła się ostrożnie w stronę lustra, spoglądając na siebie z zachwytem. Zakryła twarz w dłoniach, już sobie wszystko wyobrażając. Była wzruszona.
- Jak się pani czuje w tym kroju? Moim zdaniem, wygląda pani przepięknie. Tak delikatnie, ale i z pewnego rodzaju pazurem. - doradczyni zachichotała wesoło, poprawiając welon, który zarzuciła nieco do przodu, okrywając nagie ramiona zielonookiej. 
- Dobrze... Czuję się naprawdę bardzo dobrze.
- Minosz, padnie, jak cię zobaczy. - Ola powiedziała, to już po polsku, wstając z obszernej sofy. Podeszła bliżej, łapiąc za drobne dłonie przyjaciółki. Jeszcze raz przeleciała wzrokiem jasnych oczu po przyszłej pannie młodej. - A później, to chyba porwie i...
- Zgwałci!
- Marta! - fuknęła Ola, ale po chwili i tak obie zaśmiały się, na owe stwierdzenie. Wiedziały bardzo dobrze, a Marta, w szczególności, jaki Choi potrafił być.
- Ok, biorę ją. - skierowała słowa do ekspedientki.
- Welon też?
- Tak. - kobieta skinęła głową, po chwili pomagając brunetce przy zdjęciu sukni. Dała jej do przymierzenia jeszcze jedną, którą dziewczyna upatrzyła sobie do wypożyczenia. Była, to ponownie suknia w kształcie litery A, jednakże z gorsetem i bufiastymi rękawkami. Taka suknia była również marzeniem młodej kobiety i miała nadzieję, że i w tej będzie dobrze wyglądać. Gdy Marta, ją ubrała i wyszła z przymierzalni, aby się pokazać, prawie obrosła w piórka na lawinę słodkich komplementów przyjaciółki.
- Bierz, nie mam pytań. Jestem zachwycona i tą tak mocno, że już w ogóle zaraz się przez ciebie popłaczę. - wykonała teatralny ruch dłonią, wycierając jedną z łez w kąciku oka. Wzrok miała zaszklony, mrucząc pod nosem, że czasami, jej oczy przesadzają już z tą wylewnością łez.
- Oh, naprawdę pani pasuje! - chwaliła ją doradczyni. - Mało kiedy zdarza się, że gdy przyszła panna młoda wybierze sama sukienkę, ta będzie dobrze leżeć. Jest pani niewysoka, o kobiecej sylwetce, ale nie wygląda w niej dziwnie. Ta suknia też podkreśla, to co powinna.
- Na pewno? Naprawdę mi się podoba i ja sobie samej też się w niej podobam.
- Więc nie ma co się zastanawiać i tylko brać. - blondynka uniosła kciuki w górę, dodając tym otuchy przyjaciółce, że podejmuje dobry wybór.
- Ok, to tę wypożyczę.
- Świetnie! Pomogę się rozebrać i spakuję wszystko, dobrze?
Gdy Marta, już wyszła z przymierzalni, kobieta, która jej pomagała, wzięła się za pakowanie rzeczy, które brunetka zamierzała kupić i wypożyczyć.
- A ty Ola? Jaką podjęłaś decyzję?
- Też wypożyczę sobie nową i nawet mam dwie na oku do przymiarki. Wtedy byłam w zaawansowanej ciąży, więc nie miałam zbyt dużego wyboru, jeśli chodzi, o krój sukni.
- Masz rację, teraz masz większe pole do popisu. - poruszyła sugestywnie brwiami. - A w innych sklepach coś wpadło ci w oko?
- Tak, ale te dwie... - wskazała na dwa manekiny stojące niedaleko, ubrane w koronkowe suknie.  - Skradły najbardziej moje serce. - jedna z sukni była kroju rybki, druga litery A.
- Dobrze, w takim razie zapraszam do przymierzalni i pomogę pani się przebrać. - młoda kobieta uśmiechnęła się szeroko, kierując się w stronę manekinów. Ola, skierowała się do przymierzalni, aby móc przymierzyć upatrzone sukienki.
Wpierw pokazała się w pierwszej propozycji, czyli całej koronkowej, w typie literki A. Sukienka była na ramiączkach, z dekoltem w typie V. Druga zaś propozycja, była w typie rybki, również cała w koronce, o kremowo-białych odcieniach. Górę miała gorsetową, a piękny i długi tren ciągnął się za nią, będąc przypięty po bokach sylwetki.

Ta druga sukienka stanowczo idealnie ukazywała szczupłą sylwetkę blondynki i formę, do której udało jej się wrócić po ciąży.
- Kurde, w obydwu wyglądasz przepięknie. Jednak ta pierwsza jest bardzo podobna do tej, co już ślubowałaś, więc to bez sensu brać podobną, ale ta rybka... Rany, pasuje ci, zwłaszcza z tym kremowym trenem i gorsetem. Oh, no trzeba przyznać, że robi ogromną robotę! Masz taką seksowną figurę, że chyba, to ja za ciebie wyjdę zaraz. - Ola, zaśmiała się wesoło.
- Skoro tak uważasz, to myślę, że ją wezmę. - Przyjrzała się sobie w lustrze ostatni raz, zastanawiając się, jak Jinki, zareaguje na nią. Marta, miała rację. Pierwsza mocno przypominała krojem jej pierwszą suknię ślubną, która musiała być nieco większa, ze względu na jej brzuszek ciążowy. Ta druga zaś eksponowała jej atuty i musiała przyznać sama przed sobą, że nie mając ciała modelki, wyglądała w niej równie fenomenalnie, co one! Już widziała oczami wyobraźni swoją fryzurę, makijaż, biżuterię. Aż dreszcz ekscytacji przeszedł po jej ciele, przyprawiając, o gęsią skórkę na rękach.
Ola, przejechała opuszkami palców po strukturze materiału, wzdłuż swoich bioder i ud. Delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy, a serce zabiło mocniej, tak jak wtedy, gdy stanęła pierwszy raz przed Lee w sukni ślubnej. Nie mogła się doczekać, tych emocji, jakie towarzyszyły jej tamtego dnia. Będą zapewne mniejsze, niż wtedy, ale będą.
- Ok, chcę tą rybkę. 
- Jest pani pewna? Mamy jeszcze inne równie piękne suknie, które by pani pasowały.
- Tak, jestem pewna, Tylko poproszę, o dobranie welonu do niej.
- Rany Ola! Tak się cieszę, że ją wybrałaś. Wyglądasz w niej naprawdę pięknie! - Marta, wtuliła się w przyjaciółkę, śmiejąc się przy tym. - Rany już się chyba stresuję wszystkim.
- Będzie dobrze.
- Wiem, ale... Przykro mi, że moich rodziców tutaj nie będzie. - westchnęła smutno, mówiąc po polsku. Spojrzała na Olę, niczym zbity psiak, wzdychając przy tym cicho. Zaczynała mieć wyrzuty sumienia, że jej pierwszy ślub odbędzie się w Korei, a nie w Polsce.
- Oj Martuś, ale za to będą na ceremonii w Polsce. Rozumiem, twój żal i smutek, jednak musisz patrzeć też na pewne rzeczy z pozytywnej strony. - brunetka pokiwała głową na znak, iż rozumie, co próbuje jej przekazać przyjaciółka. - To co? Wysyłamy foty do Key? Może on coś fajnego zasugeruje nam do biżuterii?
- Jestem za!



*



- Ok, gotowe. - Kibum, poprawił muszkę przy szyi Minho, i odsunął się, przyglądając mu się uważnie. Otrzepał niewidzialny kurz z jego ramion, pozwalając, aby makijażystka mogła poprawić koloryt skóry podkładem. - No powiem ci, że chyba tak przystojny, jak dzisiaj, to nie byłeś nigdy. - Minho, popatrzył na Key ze zmarszczonym czołem. Kalkulował uważnie słowa przyjaciela, zastanawiając się nad ich sensem.
- Aish, to już komplement, czy jeszcze obelga? - uniósł ponownie brew, ukazując zdegustowanie. - Bo po tobie można się już wszystkiego spodziewać.
- Hmm, dobre pytanie... - Kibum, odparł zagadkowo. Uśmiechnął się podstępnie, kręcąc rozbawiony głową. Uwielbiał wkurzać tą wielką żabę.
- No dobra, na waszej wspólnej sesji, wyglądałeś równie dobrze, pasuje? Ale i tak mnie nie przebijesz. - Kim, spojrzał w lusterko, poprawiając z dbałością swoje ciemnobrązowe włosy. Dłuższe z nich miał przedzielone na boki, przez co na środku głowy widniał przedziałek. - Ja, to dopiero wyglądam sztos! Może jednak ukradnę ci tą Martę, sprzed tego ołtarza? - odparł poważnie, w końcu rechocząc i klaszcząc w dłonie, niczym opętany, jak na Kluczyka przystało.
Choi zgromił go morderczym spojrzeniem, gdy żyłka na jego czole niebezpiecznie zaczęła drgać. Jeszcze trochę i kiedyś udusi tego dupka własnymi rękoma, za te głupoty. Już i tak jego cierpliwość sięgnęła zenitu, a nawet i księżyca. Zwłaszcza, jeśli chodziło, o te durne żarciki z kradzieżą Marty. Są żarty, które zawsze bawią, i takie, które wymawiane zbyt często, brzydną po jakimś czasie. U Kibuma, często bywały te drugie.
Makijażystka zaśmiała się z tej wymiany zdań, kończąc wklepywanie podkładu na policzku rapera. Przyjrzała mu się ostatni raz, upewniając się, że wszystko jest, w jak najlepszym miejscu.
- A ona? Jak wygląda? - głos Choi zadrżał, wymawiając owe słowa.
- Minho-oppa, wyglądasz naprawdę zjawiskowo. Twoja przyszła żona oniemieje na twój widok i... Ty na jej również, jeśli już, o to pytasz. - kobieta puściła do niego oczko, bowiem była również odpowiedzialna za makijaż Marty. - Nie wiem, jak to się dzieje, ale makijaż ma ten sam, co na sesji, ale wygląda, jakoś tak... Promienniej i piękniej. - tłumaczyła, pakując wszystkie swoje rzeczy do walizki przeznaczonej dla makijażystek.
- Oh, napra...?
- A co to za przystojniak! - do sali wparował Onew, wtrącając się Minho, w słowo. Idąc w stronę przyjaciół skocznym krokiem, uśmiechał się szeroko, od ucha do ucha. - Wow Minho! Wyglądasz świetnie! Lepiej, niż na waszej sesji! - Jinki, podszedł do mężczyzny, ostrożnie przytulając się z nim na powitanie, aby nie zetrzeć świeżo zrobionego makijażu. - Z tobą się już widziałem. - machnął lekceważąco ręką w stronę Kim, prawie na niego nie patrząc.
- Pff...
- No i to ja rozumiem! Te przywitanie, te słowa! Mój człowiek... - Minho, objął Jinkiego, ramieniem. Westchnął, kręcąc przy tym głową z zadowoleniem. 

- Nie to co niektórzy...
- A co? Ten pedancik ci już dokucza?
- A jak myślisz?
- Rany Bummie, byś chociaż dzisiaj się powstrzymał. - zganił go lider, machając przy tym ostrzegawczo palcem. Chyba udzielało mu się, to całe ojcostwo. Jakby nie patrzył, był trochę takim tatusiem grupy.
W Korei Południowej nastał kwiecień. Nie był, on za gorący, bowiem panowało około szesnastu stopni Celsjusza. Jednak słoneczna pogoda dzisiejszego dnia, sprawiała, że dzień wydawał się być cieplejszy.
W końcu wszyscy udali się do pomieszczenia, gdzie kręciła się rodzina i goście ze strony pana młodego. Minho, został na miejscu, aby przywitać gości i porozmawiać chwilę z nimi, oczywiście starając się nie zerkać w stronę przyszłej żony. Chciał, aby jego pierwsza reakcja, została dobrze uwieczniona. Nawet jeśli widział już ją na sesji zdjęciowej, w kilku ślubnych kreacjach, był ciekaw jedynie tego, którą z nich Marta, miała wybraną na tutejszą ceremonię.
Wiedział, o tym, że Polka wybrała dwie sukienki i w nich pozowała. We wszystkich podobała mu się niemiłosiernie, ale ciekawość jednak mąciła mu w głowie.
Jinki, z Kibumem, udali się do salki obok, gdzie przebywała przyszła panna młoda. Sala była przepięknie ozdobiona kwiatami i rożnego rodzaju ozdobami. Marta, siedząc na miękkiej sofie, pozowała ze wszystkimi gośćmi do zdjęć. Nie wyglądała na zestresowaną, w przeciwieństwie do jej przyszłego męża, który chodził sztywny, jakby miał jakiegoś kija w... Wiadomo gdzie.
W kolejce do zdjęcia czekał już Taemin, Sujuna i Gongchan, więc mężczyźni przyłączyli się do nich, rozpoczynając konwersację. Ola, stała niedaleko Marty, w razie, gdyby w czymś była potrzebna. 
Czuły uśmiech, nie schodził jej z ust. Nawet jeśli całością związaną z wyglądem sukni, włosów i innych szczegółów, zajmowały się przydzielone odpowiednie doradczynie. 
Na imprezie byli też rodzice Lee, pieczołowicie pilnując małego Jonghyuna, który pragnął biegać wszędzie, zwiedzając nieznane mu miejsca. Zwłaszcza próbował uciekać do swojej cioci Marty, i stojącej przy niej mamy.
- Yoona, miała rację, że Marta, dzisiaj wygląda pięknie. - Jinki, puścił oczko do swojej żony, kierując słowa do stojących z nim przyjaciół. Ta odwzajemniła gest, machając do tego dłonią w jego stronę. Nawet zaszczyciła go serduszkiem, z odpowiednio ułożonych palców.
Mimo, iż było tutaj dość sporo sławnych osób z branży, to nie działo się nic niepokojącego. Żadna sławna osoba nie była nachalnie zaczepiana, czy stalkowana, więc mogła się czuć swobodnie na tak ważnym wydarzeniu ich przyjaciela. W razie co, ochrona była w pogotowiu.
W końcu wszyscy mogli przywitać się z brunetką i zrobić sobie indywidualne, jak i wspólne zdjęcie. Ku dalszemu zdziwieniu wszystkich, Polka nadal nie wyglądała na szczególnie zdenerwowaną. Każdy kto ją znał wiedział, że potrafiła przejmować się każdą pierdołą. Teraz siedziała wesoła i rozpromieniona, żartując sobie ze wszystkimi, mimo iż niewiele czasu zostało do ceremonii.
- Minho, to chodzi tak sztywno, jakby połknął jakiś kij. - zarechotał Kim, gdy dojrzał idącego gdzieś pośpiesznie rapera z poważną miną. Po chwili jednak lekko się do kogoś uśmiechnął.
W końcu ponownie pojawił się na widoku przyjaciół, witając się z kolejnymi gośćmi.
Twardo starał się nie zerkać w stronę przyszłej żony, gdy był tylko w pobliżu. Zapewne korciło go niemiłosiernie, aby chociaż na chwilkę zerknąć w stronę salki, w której przebywała zielonooka. Nawet, gdyby to zrobił, to by mu się nie upiekło, bowiem fotograf stanowczo przysłaniał niską dziewczynę
 swoim ciałem i sprzętem fotograficznym.
- Jesteś dzisiaj wyjątkowo wredny Key, chyba będę zmuszony ukarać cię, moim ttakbam, bo dawno nie oberwałeś.
Starszy Lee, wygiął ostrzegawczo swój środkowy palec do tyłu, zbliżając się bardziej do Kibuma. Ten pisnął przerażony, odskakując na bok. Przysłonił dłońmi swoją twarz, błagając w lamencie, aby ten tego nie robił, bo się poprawi.
Wszyscy dobrze wiedzieli, że tak się nie stanie, śmiejąc się z całej sytuacji.
W końcu nadeszła wiekopomna chwila. Goście udali się do sali, w której miała trwać cała ceremonia ślubna. Zasiedli przy okrągłych stołach, wpatrując się wyczekująco w stronę dużych podwójnych wrót. Niestety ze względu na brak mamy brunetki na wydarzeniu, mama Minho, musiała przejść sama przez wybieg, do prowizorycznej sceny. Ukłoniła się przed wszystkimi, wypowiadając kilka miłych słów. Wspomniała też życzliwie, że mimo fizycznego braku rodziców Marty, są na pewno z młodą parą duchem i równie cieszą się z tego związku małżeńskiego, co ona i jej mąż. Dodała też, że nie może doczekać się spotkania z nimi w Polsce, na drugiej ceremonii ślubnej. Taki był plan.
Rodzice rapera nie mieli przeciwwskazań wylotu do Polski. Wręcz cieszyli się z możliwości odwiedzenia innego kraju. Nawet zdążyli zrobić już przegląd zdjęć Polski, jak i rodzinnego miasta przyszłej synowej. Szczerze powiedziawszy, nim poznali Martę, niewiele wiedzieli, o tym kraju. Jedynie słyszeli, o wojnach, obozach koncentracyjnych, w których zginęło mnóstwo ludzi i zniknięcia Polski z Europy przez rozbiory, na ponad 100 lat. Jednak z czasem, nabrali większej wiedzy.
Nadeszła ta chwila, gdy na wybieg wyszedł Minho, kłaniając się do wszystkich nisko. Szedł pewnym krokiem w stronę urzędnika, starając się nie paść po drodze.
Ustał na swoim miejscu, wpatrując się wyczekująco w stronę drzwi, zza których miała zaraz po nim przyjść Marta.
Nie wiedział dlaczego, ale był nieco zestresowany całą tą sytuacją. Powinien przecież skakać z radości! Marta, miała za chwilę zostać jego żoną, a on jej mężem! To było jego najskrytszym marzeniem, odkąd był w bliższej relacji z Polką. Może, to fakt, że miał zaraz zaśpiewać swoją piosenkę po koreańsku, Romeo and Juliet? To byłoby nieco dziwne, że taki charyzmatyczny Choi Minho, czuł się na scenie niczym ryba w wodzie, a gdy miał zaśpiewać przed rodziną i Martą, to czuł pietra.
Każdy ze zgromadzonych na sali wpatrywał się w niego i widział, jak wzbierały w nim emocje. Nie każdy jednak był w stanie dostrzec, że w jego oczach gromadziły się łzy szczęścia. Nawet kilka spłynęło po jego policzkach.

Gdyby, ktoś powiedział mu kiedyś, że będzie mazgaił się na swoim ślubie, na pewno by mu w to nie uwierzył... Ba! Wręcz by się kłócił!
Brunet przygryzł lekko swoją dolną wargę, z zamiarem ogarnięcia swoich emocji, co było dość trudne, ponieważ był bardzo szczęśliwy. Chociaż nie jeden mógłby się z niego śmiać, że tak naprawdę płacze z powodu jego ostatnich dni wolności. Na przykład taki Key.
Cała ceremonia ślubna była transmitowana na bilbordach. Znajdowały się one w pomieszczeniach obok, aby goście będący w bufecie dla gości, mogli być na bieżąco z tym co się dzieje na sali ślubnej. Na szczęście tylko oni, bowiem, tak jak w przypadku ślubu Onew i Oli, tutaj też zadbano, o odpowiednią ochronę i prywatność. Nawet jeśli już większość fanów wiedziała, jak wybranka rapera mniej więcej wyglądała.
- Zaraz Minho, hyeong nam się tam rozklei.

Taemin, wręcz sam przygryzł dolną wargę, jakby to miało pomóc jego hyeongowi w opanowaniu się. Do tego doszło obgryzywanie skórek ze stresu. Miał szczęście, że nie było z nimi Kibuma, który zapewne miałby niezły ubaw z niego, jak i swojego przyjaciela, o ile już tego nie robił.
Tae, siedział niedaleko sceny, przy okrągłym stole, wraz z Jinkim, Olą i małym Jongyunem. Kibuma, z nimi nie było, bo aktualnie przebywał wraz z Martą, za masywnymi drzwiami. Ojciec dziewczyny wyraził zgodę, aby w Korei zamiast niego, to Kibum, jako jej najlepszy przyjaciel, po
prowadził ją do prowizorycznego ołtarza. Dla Kim Kibuma, to był ogromny zaszczyt.
- Ja mu się w ogóle nie dziwię. - westchnął starszy z Lee. - Masz pojęcie Tae, jaki, to jest stres? - pouczał go, jak zwykle bardziej doświadczony życiem. - Rany, chociaż przyznam szczerze, że chyba bardziej się teraz stresuję, niż na swoim ślubie. - wzruszył się nagle, gdy powrócił myślami do wspomnień.
Ola, popatrzyła na niego uważnie, uśmiechając się czule na jego reakcje. W jej oczach był męski, ale i jednocześnie momentami czuły i wrażliwy. Kochała go takiego.
Pogładziła pokrzepiająco ramię lidera, a ich syn zawtórował gest w kierunku ojca. Starszy z Lee, rozczulił się jeszcze bardziej.
- Rany, chyba muszę wypić kieliszek soju, bo nie wytrzymam tej presji. - Taemin, popatrzył na niego z uniesioną brwią, gdy ten chwycił kieliszek i tak, jak zarządził, opróżnił go całego. Skrzywił się nieco od cierpkiego smaku. Tae, zerknął na Olę, i również opróżnił swój kieliszek, ku jej zachęcie gestem dłoni. Widocznie nie bardzo chciała, aby jej mąż pił sam.
- Ciocia! - krzyknął wesoło Jonghyun, wskazując swoim małym paluszkiem przed siebie. W roztwartych drzwiach stała już Marta z Kibumem. W końcu powoli ruszyli przed siebie, kłaniając się nisko do wszystkich.
- Ha! Kibum, hyeong też ma łzy w oczach! Co tu się dzieje? - Tae, klasnął wesoło w dłonie. Teraz Kim na pewno nie odważy się śmiać z drugiego rapera, gdy sam, miał szkliste spojrzenie.
- Zachowuje się tak, jakby odprowadzał swoją córkę, a nie przyjaciółkę.
- Onew! Ale ty jesteś wredny, wiesz? Ja też płaczę i co? Zachowuję się, jakbym wydawała córkę? - spojrzenie ciemnozielonych oczu, zmierzyło pretensjonalnie sylwetkę lidera.
- To nie tak! - fuknął, czując potrzebę wytłumaczenia się, ale Olka, zdążyła mu zakryć usta dłonią, kiedy to Kim, oddawał już Martę, swojemu przyjacielowi.
W końcu w ciszy patrzyli, jak Choi całuje w dłoń brunetkę, a następnie przytula do siebie mocno Kibuma. Przez chwilę stali tak wtuleni, mówiąc do siebie tylko sobie znane słowa.
Gdy Key odsunął się od nich, smutnym spojrzeniem szklistych oczu, popatrzył na przyszłe małżeństwo. Uświadomił sobie, że już nie ma odwrotu i kolejna osoba w ich zespole, zaraz stworzy nową rodzinę. Dlaczego jednak, to go tak bolało?
Powolnym i pełnym gracji krokiem, zszedł na dół do przyjaciół, siadając przy Tae. Nie spuszczając wzroku z Marty, czuł narastające napięcie w ciele i okropną gulę w gardle. Oczy bardziej mu się zaszkliły, więc przymknął powieki, jakby to miało załagodzić stan, w jakim się aktualnie znajdywał.

Drżące dłonie złożył ze sobą na udach, kryjąc je pod białym obrusem. Ścisnął je, aż knykcie mu zbielały. W tym momencie miał głęboko w dupie, co pomyślą jego przyjaciele i czy wpatrują się w niego ze współczuciem, i troską. Nie mieli mu czego współczuć tak naprawdę. To co było kiedyś między nim, a brunetką, właśnie się skończyło. Pozostało przeszłością. Najważniejsze, że wiedział, iż musi teraz żyć tu i teraz, ciesząc się szczęściem przyjaciół, kiedy to w danym momencie składali sobie przysięgę.
Widząc w pewnej chwili puste kieliszki po soju swoich przyjaciół, polał im alkoholu, wypijając po chwili zawartość ze swojego. Nie czekał, aż oni również to zrobią. Gardło mu nieco zapiekło, a głupie serce dziwnie bolało, sprawiając, że cały ból wychodził mu w formie łez. Nawet goryczkowy smak alkoholu nie pomógł, więc spróbował jeszcze raz, z kolejnym kieliszkiem wypełnionym przezroczystą cieczą. Ależ, to była złudna nadzieja.
- Kibum, wszystko w porządku? - czując czyjś dotyk na drżącej dłoni, spojrzał się w kierunku stołu, na której leżała, a następnie w bok.
Ola.
Pewnie miał zaskoczony wyraz twarzy, gdy ujrzał ciemne europejskie oczy, wpatrujące się w niego. W całej sali panował półmrok, a główne światła były skierowane na młodą parę. W tym momencie był zły na tego, co wymyślił korygujące soczewki kontaktowe. Sam nie raz musiał ich używać, więc domyślał się, że blondynka mimo wady wzroku i panującego półmroku, ma wręcz sokole oko na wszystko.
Szlag by to...
- Um, tak tak, wszystko gra, ja... - wyswobodził pośpiesznie dłoń spod tej przyjaciółki, kładąc ją sobie na kolanie pod stołem. Hebanowe tęczówki unikały spojrzenia.
- Wiem Kibum, wiem... - odparła z czułym uśmiechem, ściskając pokrzepiająco jego przedramię. Nic więcej już nie powiedziała, patrząc po prostu na niego z przyjacielską troską. To wystarczyło, aby wiedział, że może na nią liczyć w trudnych chwilach. Czasami się zastanawiał, dlaczego ona nie została psychologiem? Miała do tego talent i nie jedna osoba zdążyła jej, o tym powiedzieć. 
Gdy padły słowa zgody z obu stron na związek małżeński, Koreańczyk i Polka spojrzeli na przyjaciół, którzy wpatrywali się w swoje oczy. Choi ledwo hamował łzy szczęścia, zaś Marta... Tak, ona stanowczo coś brała na uspokojenie, stojąc twardo, niewzruszona tym co się dookoła niej dzieje. Tak pomyśleć mógł tylko ktoś, kto jej nie znał. Ona tak naprawdę równie mocno odczuwała wszystko, ale w sobie.
Światła na sali nieco przygasły, kiedy raper zszedł ze sceny, stając w wyznaczonym miejscu, z którego miał zaśpiewać piosenkę swojej żonie, co było dla niej niespodzianką. Chwycił mikrofon od obsługi. Po sali rozbrzmiała się miła melodia, a po chwili doszedł głos rapera, śpiewającego wybraną przez siebie piosenkę. Do tego była, to jego piosenka.




*,, (...) Kazałaś mi czekać tak długo, teraz chodźmy! To my wymyślamy historię.
Kochajmy się dalej, nieważne gdzie jestem. Zdecydowałem się nie odpuścić, Jesteśmy jak Romeo i Julia, Romeo i Julia.
Zmieńmy zakończenie. Nie zamienię tego w tragedię. Nie patrz w dół, oh kochanie, oh kochanie. Zawołaj moje imię i pozwól mi usłyszeć twój głos. Potrzebujesz mnie. Nadzieja. Zaśpiewajmy pieśń, o nieskończonej miłości. Kochajmy się dalej, bez względu na to, co się stanie, możemy żyć bez strachu. Kochajmy się dalej, bo wiemy, że jesteśmy tymi, którzy chronią się nawzajem przez cały czas. Jesteśmy jak Romeo i Julia... (...) ''
*Choi Minho - Romeo and Juliet



Chyba, każdego na sali wzruszyła ta chwila. Marcie, w końcu również puściły emocje, pozwalając uronić jej kilka łez szczęścia. Była zachwycona tą piosenką. Nawet jeśli wolała swojego ukochanego śpiewającego rap, to dzisiaj jego głos ujął jej serce, tak szybko i mocno bijące.
Wpatrując się z czułością na swojego ukochanego, nie mogła w to uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Jej niegdyś bias,
 do którego wzdychała, właśnie stał się jej mężem! Takie rzeczy działy się przecież tylko w filmach, a zwłaszcza dramach!
Zakryła ostrożnie nos i usta dłońmi, starając się nie wybuchnąć większym płaczem. Teraz doszły i te emocje, przez które nie mogła być w pełni szczęśliwa tego dnia.  Wszystko przez brak najważniejszych osób w jej życiu. Rodziców.
Musiała jednak być twarda. Przecież oni będą mieli okazję uczestniczyć w ponownej uroczystości, ale w Polsce. Nie do końca ominie ich, to wszystko, prawda?
Nie mogła teraz sprawić, aby ktokolwiek zauważył cień smutku na jej twarzy, zwłaszcza Minho. Był taki szczęśliwy, stojąc przed nią, śpiewając jedną ze swoich solowych utworów. Jeszcze źle, by to zinterpretował.
Kończąc swoją piosenkę, wszedł na scenę, na której cały czas stała zielonooka. Chwycił jej dłoń, patrząc jej przy tym głęboko w oczy, gdy kończył ostatnie zdanie. Melodia ucichła, a po sali rozeszły się gromkie brawa, jak i zadowolone okrzyki. Ciepłe i pełne usta Choi, delikatnie musnęły te drobne młodej kobiety.
- Podobało ci się? - niepewność pojawiła się na jego oliwkowej twarzy.
- Tak, bardzo. - westchnęła, dotykając rozgrzanego policzka rapera. Uśmiechała się z taką czułością, utwierdzając tym Minho, że ani przez chwilę nie zaczęła mieć wątpliwości, co do zawarcia między nimi związku małżeńskiego. Wiadomym było, że mieszany związek wiązał się z pewnymi różnicami kulturowymi. - Prawie miałam ochotę rzucić się tam na ciebie. - zażartowała, spuszczając zawstydzony wzrok w dół, na ich splecione dłonie. W końcu oboje zaśmiali się z tego. Stanęli obok siebie i zaczęli kłaniać się do wszystkich zgromadzonych w sali, ukazując wdzięczność.
Wszyscy ruszyli ponownie do bufetu, aby zjeść coś jeszcze i móc porozmawiać z parą młodą. Oczywiście nie obeszło się też bez wspólnych zdjęć. Jeśli już takowe miało zostać opublikowane, to młoda para miała prośbę, aby chociaż trochę zamaskować wizerunek Marty. Może i zdążyła poznać ją cała Korea i Świat, ale wolała w razie co, nie przechodzić ponownie przez negatywny odbiór. Przecież ''zabrała'' fankom ich biasa, o którym marzyły tak, jak kiedyś i ona marzyła. Co prawda w pierwszej kolejności był kiedyś Key, no ale... Minho, też podobał jej się w pewien sposób.
Kiedy Marta, rozmawiała razem z Olą i Jinkim, Choi podszedł do nich. Uważając na welon, ręką objął w pasie ukochaną. Wciągnął się w rozmowę, żartując sobie z nimi. Nawet wziął małego Jonga, na ręce, wygłupiając się z nim trochę. Jedno trzeba było przyznać, Choi ostatnio mocno ciągnęło do małych dzieci. Oczywiście, nie w złym tego słowa znaczeniu. Bardziej chodziło, o ojcostwo. Nawet Ola, czasami żartowała, że Minho, jest większym tatą dla jej syna, niż jego biologiczny ojciec. No i wiadomo, że Kibum tak samo, który również miał rękę do tych małych istot. Po prostu oboje mieli talent, do radzenia sobie z dziećmi. Owszem, Jinki, był wspaniałym ojcem, ale to wujek Minho i Kibum, byli tymi, co wymyślali najwięcej szalonych zabaw i wygłupów.
Choi widząc kątem oka, siedzącego samotnie w rogu sali Kibuma, postanowił przysiąść się i pogadać. Nie chciał mieć z nim jakiś niedomówień, co mogłoby wnieść pewnego rodzaju komplikacje w relacjach zespołu.
Przysiadł się na krześle obok. Westchnął cicho i ze szczerym uśmiechem zagadał do niego.
- Kibum, wszystko gra?
Uważnie przyjrzał się jego postawie, będąc nieco zaniepokojonym jego przybitym zachowaniem.
Kim był osobą, która strasznie dba, o swój wygląd zewnętrzny, więc zaczerwienione i nieco opuchnięte oczy, do tego lekko rozmazana kredka na oku, była czymś niecodziennym.
- Tak, jest ok. - Kim pokiwał głową, jakby to miało utwierdzić w przekonaniu jego przyjaciela, że nie kłamie. Jednak nadal lekko zaszklonych oczu, nie był w stanie przed nim ukryć, a one potrafiły wyjawić tak wiele.
- Na pewno? Wydajesz się być smutny i przybity. - Minho, drążył dalej, ponownie lustrując postać rapera. Nie był do końca przekonany, co do jego słów. Plus te łzy w oczach mogły świadczyć tylko, o tym, że jego przyjaciel czuje się zraniony. Wzruszony ze szczęścia Kim, wyglądał całkowicie inaczej. Może oszuka tym innych, ale on znając go tyle lat, nie da się oszukać. - Wiesz, że mnie i niektórych tutaj osób nie oszukasz?
Kibum, zerknął w bok, w stronę okna. Przez kilka sekund lustrował tętniące życiem ulice Seulu. Nie miał ochoty, ani na rozmowę z raperem, ani tłumaczenie mu się, co go aktualnie trapi. Wiedział jednak, że ten będzie nieustępliwy, a że to jego dzień, nie chciał też niepotrzebnie go martwić, swoimi wahaniami nastroju.
- Masz mnie... - westchnął śmiejąc się pod nosem. Jednak był, to wymuszony i smutny śmiech. - Po prostu... Mimo, iż się cieszę waszym szczęściem, moje serce... Nie umie nadal przyjąć, tego wszystkiego do wiadomości, co się między tobą, a Martą dzieje. Ja... potrzebuję po prostu nadal czasu, jak... Taemin. - ciche westchnienie wydobyło się z ust dwóch raperów, jakby co najmniej się z tym zgadali. Oboje dobrze wiedzieli, jakim dobrym aktorem jest Tae, i jako jedyni umieli przejrzeć Lee. Może Jinkiego, udawało mu się oszukiwać, że nic do Oli, nadal nie czuje, ale oni dobrze wiedzieli, że jest inaczej. Nadal żywił do niej uczucia. Naprawdę trzeba było być ślepym, nie widząc tych maślanych oczu w kierunku Polki. Być może nadal ją kochał. Widocznie wolał zagłuszać, to wszystko, prawdziwe emocje ukazując, będąc ze sobą sam na sam. Jednak i wtedy zostawał kilkakrotnie przyłapywany przez Kibuma lub Minho. - Nie zawracaj sobie mną głowy. Muszę sobie sam z tym poradzić i... Gratuluję jeszcze raz, przyjacielu. Naprawdę jestem szczerze zadowolony, że wasza relacja doszła tak daleko. - Kim, pogładził pokrzepiająco ramię Choi, uśmiechając się smutno, ale szczerze. Wstał w końcu od stolika, pozostawiając przyjaciela w zadumie. Cofnął się jednak, pochylając ostatecznie nad wyższym Koreańczykiem. - Ale pamiętaj... To, że mi ukradłeś Martę, tylko dlatego, że mi się powinęła noga, wcale nie oznacza, że i ja tego nie zrobię, gdy powinie się ona tobie. - poważne spojrzenie hebanowych tęczówek, zlustrowało te drugie. - Także, obiecaj mi, że będziesz, o nią dbał, dobrze?

Choi słysząc te słowa, nieco się zaniepokoił. Wstał z krzesła i stanął naprzeciwko Kibuma, przeszywając go poważnym wzrokiem. Jednak, po chwili zrozumiał, że nie miał do tego powodu. Po takim czasie, ani razu nie zawiódł, ani nie zranił Marty. Nie musiał się niczym przejmować, biorąc słowa przyjaciela, jako po prostu ostrzeżenie i radę, aby dbał, o nią.
- Obiecuję. - ściśnięciem dłoni zapieczętowali obietnicę, lustrując się uważnie. - Ale pamiętaj, że jesteś jej przyjacielem i też proszę cię, aby w chwilach, gdy nie chce mi, o czymś powiedzieć, był jej wsparciem. - Key, skinął z aprobatą głową, ściskając nieco mocniej dłoń przyjaciela, niż powinien. Niby był chudziutki i stwarzał wrażenie kruchego, ale potrafił zaskoczyć swoją siłą.
Oboje w końcu się rozeszli, aby porozmawiać z innymi gośćmi, którzy nadal byli na uroczystości. Kim, podszedł do Taemina, z zafascynowaniem wpatrującego się w fotografie z sesji zdjęciowej świeżo upieczonego małżeństwa, a Choi do Oli, i Onew. Wziął w ramiona radośnie rechoczącego Jonghyuna, zabawiając go śmiesznymi minami. W końcu jego wzrok padł na Martę, która stała z jego rodzicami i bratem, wesoło konwersując. Nawet udało mu się zauważyć, te czułe uściski, z każdej ze stron. To go bardzo rozczuliło. Cieszył się, że jego rodzina zaakceptowała Martę, taką, jaka jest, mimo innej narodowości.
Gdy ich spojrzenia się spotkały, posłał jej czuły uśmiech. Podszedł pewnym siebie krokiem i przepraszając ukłonem swoim rodziców i brata, zabrał swoją ukochaną na przestronne patio. Było ono ogrodzone dość wysokim murem, aby mieszkańcy z domów obok, nie byli w stanie dojrzeć tego, co się na nim dzieje. 
Kilka gości również się na nim znajdowało, konwersując wspólnie ze sobą. Gdy ujrzeli parę młodą, zaczęli wykrzykiwać gratulacje. Marta i Minho, ukłonili się wspólnie każdej osobie, która dobrze im życzyła. Gdy udało im się znaleźć cichy kąt, usiedli na ławeczce. Za nimi znajdował się mur, ozdobiony zielonymi pnączami, od których dopiero co rozwinęły się liście.
Patrzyli sobie w oczy z czułością, trzymając się za ręce. Nadal nie mogli uwierzyć w to, że są już małżeństwem.
- Wszystko ok z Kibumem?
- Hm?
- Widziałam, jak ze sobą rozmawialiście, a on...
- Tak, jest ok. Po prostu...

Choi zaczął rozważać, co jej powiedzieć. Nie chciał sprawić, aby ta zaczęła się przejmować emocjami przyjaciela. To był ich dzień! Powinni byli cieszyć się nim, a nie zajmować głowy, czymś innym.
- Wiesz, jak to Kibum, przeżywa wszystko po swojemu. Boi się po prostu, że cię straci. - Minho, westchnął ociężale, ostrożnie przeczesując idealnie ułożone włosy.
- Oh, rozumiem. - brunetka westchnęła cicho, zerkając na swoje dłonie, będące skryte w tych mężczyzny.  Nie rozumiała, dlaczego zaczęła odczuwać pewnego rodzaju poczucie winy. - On... 
- Skarbie, nie myśl, o tym. Będzie dobrze. Rozmawiałem już z nim i naprawdę wszystko jest ok. - zielonooka pokiwała potakująco głową, po chwili czując na skroni czuły pocałunek pełnych ust Choi. To utwierdziło ją w przekonaniu, że jej mąż jej nie okłamuje, więc mogła się rozluźnić. Mimo wszystko, jej ciekawskie oczy, próbowały wyszukać postać przyjaciela. Gdy go dojrzały, wesoło konwersującego z Taeminem, Olą i Jinkim, uspokoiła nieco swoje obawy.
- Nareszcie, moje kolejne marzenie zostało spełnione. - głos Minho, wyrwał ją z zamyślenia. Spojrzała na niego uważnie, widząc w hebanowych oczach troskę. - I to związane z tobą. - jego czuły uśmiech, wprawił jej serce w szybsze bicie. Czuła się trochę tak, jakby zakochała się w nim na nowo.
- A jakie masz jeszcze marzenia ze mną związane? - zapytała trochę nieśmiało, uśmiechając się nieco niewinnie, niż zakładała. Raper zaśmiał się wesoło i oparł swoje czoło, o te Marty. Przymknął na chwilę swoje powieki.
Pragnął pocałować ją namiętnie w te drobne, okalane różową szminką usta. Nie mógł jednak spełnić tego marzenia. Nie teraz, gdy dookoła jest tyle ludzi i każdy na nich patrzy. Wiedział, aż za dobrze, do czego doprowadzają te namiętne całusy.
- Hmm.... - zamyślił się teatralnie, aby wzbudzić większą ciekawość ukochanej. - Muszę pokazać ci w końcu nasze mieszkanie, a następnie...
- A następnie?
- Spłodzić syna. No, albo córkę. To jest moim marzeniem. -  szepnął w jej stronę na tyle głośno, aby tylko ona, to usłyszała. Zachichotał wesoło, widząc ogromne zawstydzenie na twarzy ukochanej. Posłał jej buziaka, poruszając sugestywnie brwiami z uśmiechem, co jeszcze bardziej zawstydziło Polkę.









Epilog




Pół roku później...



Coś od kilku dni było nie tak. Niemiłosiernie bolały ją piersi, była rozdrażniona i zmęczona. Do tego mdliło ją momentami, gdy gdzieś w pobliżu, poczuła intensywniejszy zapach. Wszystko fajnie i pięknie, gdyby przy tych objawach dostała też miesiączkę, tak jak zazwyczaj. Tej jednak, jak nie było, tak nie było. Co prawda minął dopier tydzień, od planowanego okresu, więc istniało ryzyko, że ze stresu się wszystko przesunęło. Nie jeden raz się tak zdarzyło, wywołując w Marcie, lekką panikę. Robiła test i okazywał się negatywny, albo dostawała okres tego samego dnia. Jednak tym razem, było jakoś tak... Inaczej. Marta, czuła to w kościach. Przecież jakiś czas od ślubu w kwietniu i maju, przestali z Minho, praktycznie uważać na antykoncepcję, stosując stosunek przerywany. Uznali, że jeśli mają spłodzić dziecko, to bez spięcia. Trochę na zasadzie wpadki.
- Nie... To niemożliwe. - zaśmiała się nerwowo, po czym machnęła dłonią w powietrzu. - Ostatnio cały czas stosujemy stosunek przerywany. Ani razu nie doszedł we mnie. - mruczała pod nosem, oddychając nierównomiernie. - Chociaż... Istnieje jakieś ryzyko... - przygryzła kciuk, chodząc po mieszkaniu w tę i z powrotem. Stanęła w końcu przy oszklonej części salonu, wpatrując się w tętniący życiem Seul. Dojrzała na ich osiedlu, jakąś rodzinę z małym dzieckiem. Serce, aż ją zakuło. Nie wiedziała, co ma teraz począć. Zacząć panikować i szaleć z testem ciążowym, czy raczej poczekać jeszcze chwilę? Też nie była już dłużej w stanie udawać przed Minho, że wszystko gra. Ani nie była z niej dobra aktorka, ani kłamczucha.
Wzięła kilka głębszych wdechów, dla uspokojenia strapionej duszy. Niewiele, to pomogło. Naprawdę czuła, że coś się dzieje. Postanowiła, więc skontaktować się z Olą. Ona zawsze wiedziała, jak ją uspokoić. Pomogła przebrnąć jej przez tyle testów ciążowych, czasami w żartach ganiąc, że jak tak się boi ciąży, to warto się wstrzymać z tym frywolnym seksem i wrócić do sprawdzonej antykoncepcji. Może i miała nieco racji? Jednak brunetka znała siebie i wiedziała, że ona i planowanie ciąży, to nie jest dobry pomysł. Musiała po prostu wpaść z Minho, stając przed faktem dokonanym, że zostanie mamą. Nie miała, aż takiego parcia na zostanie rodzicem, co Choi.
Gdy udało się jej umówić z przyjaciółką, pognała do apteki po trzy testy ciążowe. Sądziła, że tyle starczy, aby uzyskać sprawiedliwy wynik, co do dalszych działań. W razie pozytywnego wyniku, umówi się do ginekologa.
Będąc już na miejscu, określiła przyjaciółce całą sprawę i swoje obawy. Oczywiście znowu dostała małą reprymendę, ale i poczucie wsparcia.
Brunetka chwyciła trzy pudełka z testami ciążowymi w środku. Przyglądała im się przez chwilę uważnie, mając wrażenie, że serce, to chyba jej zaraz wyskoczy z piersi. Dłonie drżały jej tak mocno ze stresu, iż obawiała się, że jeszcze nie trafi żadnym z testów, w trakcie mikcji.
A więc tak umrę? Na zawał? - pomyślała sobie, przygryzając dolną wargę.
- Dasz radę. Ja tylko czekam, aż zostaniecie rodzicami i podzielicie w końcu nasz los. - odparła rozbawiona Olka, łapiąc pokrzepiająco ramiona przyjaciółki. Wyrywała ją przy tym z dziwnego transu
Brunetka westchnęła nerwowo, nawet nie mając siły, aby wytknąć język w jej stronę.
- Chociaż, to już kolejny taki raz, gdzie podejrzewasz ciążę, a okazuje się, że dupa, fałszywy alarm i wszystko wina stresu. Także... Myślę, aby podejść na chłodno i się... Nie zawieść w razie co. - czuły uśmiech pojawił się na słowiańskiej twarzy blondynki. - Za bardzo też ostatnio przeżywasz rolę Minho, w jego nowej dramie, gdzie będzie nie tylko się dużo całował, ale miał scenę erotyczną. Pamiętaj, on jest aktorem. Nie kuszą, go te wychudzone patyki, tylko ty!
- Eh, może i masz rację... Faktycznie dużo się stresuję przez tą jego rolę, czasami się też kłócimy. - Marta, popatrzyła smutno na przyjaciółkę. - Do tego ma teraz mieć w Japonii ważne dla niego reality show. - ponownie spojrzała na trzy opakowania, w dalszym ciągu dzierżąc je w dłoniach. - Nie mogę mu przed tym zafundować informacji, o ciąży. Bardzo nakręcił się na wzięcie udziału w nim. - Ola, słysząc słowa przyjaciółki, przekręciła z niedowierzaniem oczyma. Ręce, to chyba jej 
zaraz opadaną od tego, co wygaduje Marta.
- Rany Marta, co jest twoim zdaniem ważniejsze dla niego? Twoja ciąża, czy jakiś program telewizyjny? - Marta, westchnęła cicho. Znowu pojawiło się w niej, to dziwne uczucie.
- Ciąża... Ale, nie chciałabym, aby z tego powodu zrezygnował z wyjazdu. - blondynka miała ochotę strzelić sobie dłonią w czoło, słysząc, to wszystko z ust Polki. Jednak cóż mogła poradzić? Taki już miała charakter, często stawiała wszystkich ponad siebie. - Ola?
- Hmm?
- Ja naprawdę czuję, że... Jest teraz jakoś inaczej.
- Ok, rozumiem. - dziewczyna westchnęła cicho, gładząc pokrzepiająco ramię przyjaciółki. - Bierz testy i je zrób, wtedy dowiemy się, czy dziś będzie ten dzień. - puściła do brunetki oczko, w duszy trzymając kciuki, aby w końcu się udało. Dla zachęty, podeszła z nią do drzwi od łazienki. Przez chwilę przypatrywała się na te wszystkie emocje, jakie gościły na twarzy Marty. Martwiło ją to, że przyjaciółka tyle przeżywa. Czasami bez sensu tracąc na pewne sprawy nerwy i energię. Jednak wiele nie była w stanie zrobić, bo ta miała już taki ognisty charakter i musiała nauczyć się samemu, go nieco przygaszać.
- Ok idę. - powiedziała, to tak cicho, że Ola, ledwo ją usłyszała. Ostatni raz spojrzała w czułe spojrzenie przyjaciółki, po czym weszła do łazienki. Po wykonaniu odpowiednich czynności, związanych z testami, odłożyła je w końcu obok siebie na blacie, przy białym zlewie. Umyła ręce i wyszła z łazienki. Oli, nigdzie nie było. Widząc lekko rozchylone drzwi od pokoju małego Jonghyuna, podeszła po cichu w tamtą stronę. Zajrzała cicho przez szparę. Ola, akurat usypiała ponownie swojego syna, co sprawiło, że Marta, zapatrzyła się na to zjawisko. Uśmiechnęła się nieco, będąc rozczuloną tym widokiem i matczyną troską, ze strony Oli. Nagle w jej głowie, zaczęły pojawiać się obrazy, jakie wytworzyła jej wyobraźnia. Zamiast przyjaciółki, widziała aktualnie siebie, czule gładzącą dziecięcą główkę, gdy cicha melodia wychodziła z jej ust.
Zamknęła nagle powieki, kręcąc przy tym głową. 
Chwyciła palcami przegrodę nosa, obok kanalików łzowych, jakby nagle coś ją zabolało. Cofnęła się kilka kroków do tyłu, jakby tracąc równowagę. Blondynka nagle pojawiła się przed nią, chwytając jej ramię w idealnym momencie. Gdy obie złapały równowagę, przytuliła Martę, do siebie.
- Wszystko ok?
- Um, tak tak, po prostu... - spojrzała smutno na Olę. - Nie ważne... Zobaczysz ze mną testy?
- Pewnie. - dziewczyna widząc nagły strach i bladą cerę na twarzy Marty, przytuliła ją mocno do siebie, ponownie okazując wsparcie i troskę. - Będzie dobrze, zobaczysz. - westchnęła w jej ucho, całując czule rozgrzaną skroń. Chwyciła drobną dłoń przyjaciółki i zaprowadziła do łazienki. Jak tylko do niej wchodziły, brunetka zacisnęła mocno powieki, czując narastający strach. Sama już nie wiedziała, czy chce, 
to dziecko, czy nie? Wszystko przez obawy krążące w jej głowie. Wiedziała na pewno, że Choi nie może się już doczekać, no i wiadomo, że ich rodzice także.
- Chyba się zaraz porzygam z tego stresu. - jęknęła ostrzegawczo, w dalszym ciągu bojąc się otworzyć powieki. Profilaktycznie zakryła usta dłonią. Doskonale wiedziała, że im dłużej ma zamknięte powieki, tym bardziej robi się jej niedobrze. - Może ty mi powiesz, co wyszło?
- Nie.
- No weź... - nalegała, prawie płaczliwie.
- Nie Marta, musisz sama, to zrobić.
- Proszę...
- Nie, nie i jeszcze raz nie. Musisz się przemóc swoim obawom. Chodź tutaj, spojrzymy razem. - blondynka chwyciła dłoń Marty, nie mogąc doczekać się efektu. Nim ją przyciągnęła do siebie, upewniła się, iż ta nie zamyka już oczu, niczym przerażony szczeniaczek. - Dobra, zerkamy 
na trzy, ok?
- Ok.
- Raz, dwa, trzy... - obie spojrzały w tym samym momencie, na leżące obok siebie testy.





*




- Wróciłem! - odparł wesoło Jinki, wchodząc do mieszkania, po zakończonych występach w radiu i variety show. Odpowiedziała mu jedynie cisza, więc przebrał szybko buty na puchate kapcie i wszedł w głąb mieszkania. Być może Ola, go nie usłyszała, będąc w łazience?
Orientując się, że jest całkowicie sam w domu, westchnął i udał się do kuchni. Odgrzał sobie przyrządzony przez Olę, obiad. Aż ślinka mu prawie pociekła po brodzie, widząc bulgogi i pierożki mandu.
Usiadł zmęczony przy stole i już miał wsunąć do ust pierożka, kiedy doszło do niego, że nie wziął sobie nic do picia. Z cichym jękiem wstał i udał się z powrotem do kuchni. W lodówce znalazł sok pomarańczowy, więc nalał go sobie do szklanki. Pustą już butelkę zgniótł i wyrzucił do kosza, zamykając drzwiczki. Coś mu jednak wtedy mignęło przed oczyma. Chcąc zaspokoić swoją ciekawość, ponownie otworzył drzwiczki, zaglądając do wnętrza kosza na śmieci. Przyjrzał się i zamarł.
- C-co?! Co, to jest?! - wręcz odskoczył, jak poparzony od kosza na śmieci, gdy ujrzał testy ciążowe. Jego zawsze małe oczy, stały się teraz wielkie, od szoku, jakiego doznał po tym, co ujrzał. Serce biło mu szybko i nierównomiernie, powodując chwilowy zawrót głowy. - Co do cholery...? Czemu, to tutaj leży? - pytał samego siebie, wyjmując ostrożnie dwa pozytywne testy ciążowe, bowiem trzeci spadł niżej, przez co go nie dostrzegł. Odłożył je ostrożnie na kamiennym blacie przy zlewie. Zamrugał z niedowierzaniem powiekami, jakby miało mu to pomóc w wyjaśnieniu całej sytuacji. Nie rozumiał, o co tutaj chodziło. - Ola, jest w... Ciąży? - głos mu zadrżał, a nogi zrobiły się miękkie, jak z waty, więc na wszelki wypadek przysiadł na podłodze.
Nie planowali przecież z Polką kolejnego dziecka, więc... Dlaczego? Uważali przecież przy seksie, a on sam nie był raczej gotów, na kolejnego potomka. I tak wiele dawał z siebie przy Jongyunie, a tutaj taka niespodzianka. Prawdopodobnie ponownie będzie ojcem. Nie czuł się na silach, aby ponownie nim zostać, jednak jeśli będzie trzeba, to zrobi to. Da z siebie wszystko! Chociaż powoli w to wątpił, czując ogarniające go przerażenie i strach.
Wstał w końcu na równe nogi, patrząc ponownie na dwa testy leżące obok siebie. Potarł twarz drżącymi dłońmi i oparł się nimi, o blat. Głód, który odczuwał, wręcz zniknął, zamieniając się w nieprzyjemne uczucie żołądka w gardle. Jinki, był w takim szoku, że nie był w stanie przyswoić sobie myśli w głowie. Jednak mimo obaw, zaczęła narastać w nim pewnego rodzaju radość. Nie potrafił zrozumieć swoich uczuć. Cały ich kalejdoskop, krążył mu w głowie, wprawiając w różne emocje.

Onew, próbował się skontaktować z Olą, aby dowiedzieć się, gdzie jest, ale ona nie odbierała. Darował, więc sobie dobijanie się do niej, aby nie wywołać niepokoju, że coś się stało. To było niepotrzebne. Jeśli już wróci, to wyjaśnią sobie wszystko na spokojnie. Jednego jednak nie rozumiał... Ola, w ciągu kilku dni, nie wykazywała żadnych podejrzanych zachowań, które mogłyby być powiązane z potencjalną ciążą i jej obawami przed nią.
- Cholera, będę ojcem... Znowu... - szepnął pod nosem, przygryzając dolną wargę. Aż oczy mu się zaszkliły, gdy zaczynało coraz, to bardziej, to do niego dochodzić.
Czuł, że nie może zostać z tym wszystkim sam, więc postanowił zrobić zdjęcie testów i wysłać na ich grupę na Kakaotalk. Mógł, oczywiście poczekać z testami na Olę, aby wszystko sobie wyjaśnić, dopiero później ogłosić całemu światu nowinę, ale wpierw robił, a później myślał.



Zobaczcie, co znalazłem w koszu...

WTF?! 😲

Nie wierzę! Ola, jest w ciąży?! 😤
Wychodzi na to, że tak...
Co, to znaczy, że wychodzi na to, że tak? o.O
 Ale, jak? Podobno nie chcieliście...
 Tae! Gdzie twoje maniery?! 😒
                   Poza tym, nie udawaj, że nie wiesz, skąd się biorą dzieci...
 Ugh hyeong!
Czuję się zazdrosny! 😭
 Kolejny pajac bez manier...
Yah! Ja ci zaraz dam pajac...   
                  Onew hyeong, d
laczego znalazłeś testy w koszu? o.O
                 Ola, ci nic nie powiedziała?

Nie mam bladego pojęcia. Nie ma Oli, w domu.
Znalazłem testy przez przypadek, a gdy dzwonię do niej, nie odbiera...                     
 Może ukryła je, bo poczuła się przestraszona?
                  Nie odbiera, bo nie wie, jak ci to przekazać?
                  Pomyślałeś, o tym hyeong?
                 Wiesz, nie chciałeś drugiego dziecka i w ogóle...
😔
             
 Rany Tae... Daj mu spokój!
                   Poza tym Ola, nie należy do takiego grona osób...
😒
                 Wręcz oboje dostajecie jedynkę, za brak znajomości zachowań Oli!
                  Na pewno by ci od razu powiedziała, prawda hyeong?

Yhym...
 Mało entuzjastyczne, to było...
                   O.M.G, patrzę i nie wierzę...
                   Mimo to, gratuluję! Yay, zostanę znowu wujkiem!

                 Hwaiting! Będzie dobrze, nie załamuj się...
 Tak, gratulacje... Proszę, wspieraj ją, gdy wróci do domu.
                  Nie bądź na nią zły, tylko na spokojnie porozmawiajcie.

 Rany Tae! Kiedy, ty tak wydoroślałeś? o.O
                  Chwila moment, a co z Martą?
                  Żabol, twa żona w domu jest, czy nie?

 Nie ma jej. Dzwoniłem do niej przed chwilą, ale też nie odbiera.
                  Może są gdzieś razem? 

Eh... Oby...
W razie co, dam wam znać, jak wróci i będę wiedział coś więcej...                      
Minho? Nie pytaj na razie, o nic Marty, ok?                      
Dzięki za wsparcie chłopaki...
                    
 Ok, nie będę. Gdyby obie wróciły do nas, też dam znać.



Jinki, westchnął ociężale, blokując ekran w telefonie. Odłożył urządzenie na blacie, wpatrując się w nie intensywnie, jakby oczekiwał, iż te zacznie nagle dzwonić.
Uznał, że mimo ściśniętego żołądka, musi koniecznie coś zjeść. Wrócił, więc do posiłku, który sobie odgrzał kilka minut wcześniej. Był już jednak zimny.
Włączył telewizor i jak na złość, większość reklam, jaka leciała była, o małych dzieciach. Nieco sfrustrowany, wyłączył telewizor. Ponowił próbę połączenia z Olą, a następnie z Martą. Nadal odpowiadała mu cisza.
- Oszaleję chyba zaraz... - jęknął, zaciskając palce na przegrodzie nosowej. Czuł do tego narastający ból głowy. Uznał, że się chwilę zdrzemnie. Za dużo myśli kotłowało się aktualnie w jego głowie.



*



Obudził go dziecięcy śmiech i włączony telewizor w salonie z jakimiś bajkami. Rozchylił leniwie powieki i przetarł twarz dłonią. Nie wiedział do końca, czy mu się to przyśniło, czy faktycznie Ola, już wróciła z ich synem do domu. Słysząc ponowny dziecięcy pisk, już wiedział, że to nie był sen.
Usiadł na brzegu łóżka, zauważając dopiero, że był przykryty kocem. Widocznie Ola, musiała to zrobić. Uśmiechnął się czule na ten gest. Jego żona była taka kochana i troskliwa. Musiał się również tym wykazać, zwłaszcza teraz, kiedy już wie, że ich grono się powiększy.
W drodze do salonu dojrzał, że testy nadal leżą na blacie. Niemożliwym było dla niego, aby blondynka ich nie zauważyła i nie domyśliła się, że je widział. Od razu poczuł dziwny ciężar na barkach.
- Hej... - odparł z czułym uśmiechem, gdy oparł się ramieniem, o ścianę. Ola, siedziała na sofie narożnej z Jongyunem, tuląc go do siebie i cicho z nim śpiewając, aktualnie lecącą piosenkę. Słysząc głos męża, odwróciła głowę do tyłu.
- Tatuś!
- Cześć synku... - powoli podszedł do chłopca, pochylając się w jego kierunku z czułym uśmiechem.

Ucałował czule skroń syna, i spojrzał w zielone tęczówki swojej żony, która nadal siedziała tuż obok ich dziecka. Jego wzrok zdradziecko skierował się na jej brzuch, oczami wyobraźni wyobrażając sobie, jak robi się okrągły i duży, jak kiedyś. Lubił ją w tym stanie. Wyglądała wtedy naprawdę przepięknie. Oczywiście uważał, iż nadal tak jest.
- Cześć. - Ola, odparła z troskliwym uśmiechem. Oboje pocałowali się czule w usta, pozostawiając przez chwilę swoje usta przy sobie. Jinki, po chwili odsunął się, unikając jej wzroku, niczym jakiegoś ognia piekielnego. Usiadł niedaleko niej, wzdychając cicho. Czuł, że nie jest w stanie ukryć drżenia rąk, od całego stresu wywołanego wieściami, że zostanie kolejny raz ojcem. - Wszystko gra? Wyglądasz na... Przybitego. - z letargu wybudził go głos blondynki.
- Hmm?
- Pytałam, czy wszystko ok? Jesteś blady i rozkojarzony. - po tych słowach i jej wyczekującym spojrzeniu, już wiedział, że domyśla się, iż widział testy ciążowe. Jednak dlaczego ich ponownie nie wyrzuciła, tylko zostawiła w miejscu, w którym sam je zostawił?
- Myślę, że musimy pogadać. - westchnął nieco ociężale, zerkając na nią z troskliwym, ale i poważnym wyrazem twarzy.

Wziął ostrożnie na swoje biodra swojego syna, pozwalając mu na wtulenie się w niego. W oczach wezbrały mu łzy. Tak bardzo kochał tego małego chłopca, więc dlaczego? Dlaczego czuł paraliżujący go strach i obawę przed kolejnym dzieckiem?
Zerkając nieśmiało w bok na blondynkę, widział spokój na jej twarzy, jak i radość. Był pod ogromnym wrażeniem, jak ona przyjmowała do siebie wieść, o kolejnej ciąży. Stanowczo musiał się wziąć w garść, mając na celu wspieranie jej.
Dlaczego jednak, nie zauważył u niej żadnych podejrzanych zachowań? Nie miała jeszcze objawów? Jeśli nie, to co ją skłoniło, do zrobienia testów? Brak okresu? Ale przecież z tego co kojarzył, miała go tydzień temu...
- Dobrze, zrobię nam herbaty. - Ola, uśmiechnęła się czule. Gdy wstawała, poczuła jak Jinki, łapię ją za dłoń. Spojrzała na niego z uwagą, czekając na to, co do niej powie. Wiedziała co się święci, ale chciała podtrzymać trochę w niepewności swojego męża. Przynajmniej, mogła zauważyć, jak wyglądała jego reakcja, na testy. Nie żeby specjalnie je wrzuciła do kosza, aby je tam przez przypadek zauważył. Zrobiła, to na prośbę przyjaciółki i nie spodziewała się, że Lee je zauważy. Przynajmniej teraz wiedziała, co by było, gdyby te testy faktycznie były jej. Nie wiedziała, czy czuje się zwiedzona, brakiem ogromnego entuzjazmu, czy raczej rozczulona tą jego walką z samym sobą, aby przezwyciężyć swoje lęki. Do tej pory była ogromnie z niego dumna, że jest tak cudownym ojcem i była już wręcz pewna, że w razie kolejnego dziecka, ten ponownie da z siebie wszystko. Przecież kiedyś tak bardzo bał się tych małych istot, a teraz? Wtulał w siebie z miłością ich synka.
- Wiesz już co znalazłem w koszu, prawda? - zaczął niepewnie, wpatrując się uważnie w jasne oczy kobiety. Jej ciche westchnienie i kiwnięcie głową, tylko utwierdziło go w przekonaniu, iż ta, o wszystkim wie. Wie, że nie udało jej się ukryć dowodów, że jest w ciąży.
- Zaraz wrócę.
Lee westchnął ciężko i popatrzył na ucieszonego synka, przyglądając mu się uważnie. Ten mały szkrab miał już dwa lata i pół roku. W grudniu skończy trzy latka. Czas gnał tak szybko, a on widział, jak jego synek zmienia się z każdym dniem. Do tego ciężko było stwierdzić, do kogo jest podobny. Na pewno posiadał bardziej azjatycką, niż słowiańską urodę. Chociaż blady był w ich obojga. Kolor włosów posiadał ciemnobrązowy, a oczy mimo, iż skośne po nim, to były niesamowicie duże po jego mamie.
Serce zabiło mu mocniej, gdy ujrzał ponowny szeroki uśmiech na tej małej twarzyczce i odgłos dziecięcego śmiechu. Był tak zaraźliwy, że Jinki, nie był wstanie samemu się nie zaśmiać.

Oboje zaczęli się wygłupiać. Mimo, iż Lee nie znał się nadal za bardzo na dzieciach, to ostatnio zauważył, że ma dobry patent na zmęczenie syna, kiedy to oboje z Olą, potrzebują nieco prywatności. Nawet śmiał się, że chyba jednak miał jakiś dar, który sprawiał, iż po ich wygłupach, chłopiec stawał się spokojniejszy i senny. Wtedy jedyne co był w stanie robić, to zdrzemnąć się, albo leżeć spokojnie i oglądać bajki, dając chwilę wytchnienia obojgu rodzicom. 
Gdy mały Jong, zaczął się coraz bardziej wtulać w swojego tatę, Jinki już wiedział, że nastał ten moment, aby dać chłopcu odpocząć. Pogładził ciemnobrązowe włoski chłopca, czule całując go w główkę. Uznał, że położy małego na mniejszej części sofy narożnej, aby się chwilę zdrzemnął. Po rozmowie z Olą, któreś z nich umyje go i dopiero przygotuje do snu. Była już dziewiętnasta, więc zbliżała się tak naprawdę jego godzina.
Mając chwilę, postanowił napisać na grupie zespołu, że Ola, już wróciła. Jednak z drugiej strony, zaraz wszyscy będą ciekawi, jak poszła mu rozmowa. Był nieco rozdarty, bowiem obawiał się nieco tej rozmowy.




Ola, wróciła już jakiś czas temu z Jongiem.
Jeszcze z nią nie rozmawiałem, bo mi się przysnęło.                   
Marta, też już wróciła? 
                    
 Tak, chociaż bardzo dziwnie się zachowuje.
                    Uśmiecha się i jednocześnie jest przybita.
                   Unikała cały czas mojego wzroku.

                   
Teraz leży w łóżku, tłumacząc się bolącym okresem.
Może przez to, że ma okres, jest jej przykro, że nadal nie jest w ciąży, a Ola, tak?
                  Mimo, iż tego z Onew, nie planowali?
                  Wiesz Ropuszko, masz jednak momentami mocne parcie na potomka.

Wcale nie! A jeśli już, to bardzo staram się być cierpliwy... 😢
Kibum, hyeong! Nie róbmy, już z Minho, hyeonga takiego drania...
                 On jest facetem idealnym dla niej! 

Pff, wcale tego nie robię. Taka jest prawda...
   Yah! Przestańcie się kłócić...
W ogóle, to Ola, nie wie, że wam pisałem, o tych testach...                     
Zachowajcie, to wszystko dla siebie ok?                   
  
Jeśli uzna, aby dać wam znać, o nowinie, to to zrobimy. 
                    




- Z kim tak konwersujesz? - Jinki, słysząc kobiecy głos, o mało nie wypuścił telefonu z dłoni, próbując go schwytać w dłonie, kiedy nieświadomie podrzucił go do góry. W końcu go złapał, blokując ekran blokady. Spojrzał w stronę Oli, chwytając się za serce.
- Ale mnie przestraszyłaś... - wychrypiał, nie chcąc podnosić głosu.
- Naprawdę? Nie wiedziałam, że jestem taka straszna. - poruszyła sugestywnie brwiami, czując rozbawienie z wyrazu twarzy męża. Odstawiła dwa kubki z herbatą na stolik kawowy i usiadła się obok mężczyzny.
- To nie tak...
- Przecież się nie zakradałam, więc czemu się przestraszyłeś? Ukrywasz coś przede mną? - ciemnozielone tęczówki skryły się pod kotarą rzęs, kiedy przymrużyła nieco swoje powieki. Dla dodania dramaturgi tej chwili, pochyliła się w jego stronę, lustrując uważnie jego twarz. Palcem wskazującym przejechała po jego policzku, aż do pełnych ust, które były nieco rozchylone.
- C-co? Nie, nie, to nie tak. Ja... - jąkał się, unikając jej wzroku niczym spłoszone zwierzę.

- Chłopakom na grupie odpisywałem. Minho, szukał Marty, nie mógł się do niej dodzwonić, ani do ciebie, ale wszystko już jest ok. - odparł szybko, jakby strzelał słowami z karabinu. Miał nadzieję, że blondynka zrozumiała każde jego słowo. Już chciał się dalej bronić, ale coś mu się przypomniało. - No właśnie, jedną chwileczkę... - zaczął poważniejąc. Odwrócił się w stronę żony, opierając jedną ręką, o oparcie sofy. Teraz, to on pochylał się w jej kierunku. - To ja powinienem się ciebie zapytać, czy masz przede mną coś do ukrycia? - teraz, to on groźnie mrużył swoje powieki, przez co praktycznie nie było widać pod nimi hebanowych oczu. Rozluźnił się jednak, kiedy blondynka westchnęła cicho. Chwyciła kubek herbaty i upiła ostrożnie łyk. Jinki, nie będąc dłużnym, postanowił zrobić, to samo. Zielona herbata miała przyjemny jaśminowy smak.
- Smakuje ci?
- Um tak, jest bardzo dobra.

- Ej, nie zmieniaj tematu! - oburzył się nagle, odkładając kubek na stoliczek.
- Nie zmieniam. Rozluźniam atmosferę. - Polka również odstawiła kubek i wróciła do swojej pozycji siedzącej. Poczuł się przez chwilę, jakby siedział, u jakiegoś psychologa. - Co do tych testów... Widzę, że jesteś bardzo zmieszany. Nie wiesz, co o tym wszystkim myśleć, ale też pragniesz mnie wspierać. Doceniam, to i uważam, że to kochane z twojej strony. - ujęła w dłonie rozgrzane policzki ukochanego, całując czule jego rozchylone usta. Zdążyła zauważyć, że Koreańczycy mieli z tym jakąś manię. - Niestety, bądź stety, muszę cię zawieść. - czoło Lee zmarszczyło się do tego stopnia, że aż pojawiły się na nim lekkie zmarszczki. Siedział sztywno, jak jakiś posąg. Próbował kalkulować sobie w głowie słowa ukochanej, zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze ją rozumie, bądź, czy na pewno ona używa odpowiednich słów. Czasami niektóre słowa były do siebie bardzo podobne i nie trudno było, o pomyłkę.
- Chyba nie rozumiem...?
- Możesz być spokojny. Te pozytywne testy, nie są moje. To nie ja jestem w ciąży.
- Co?! - prawie, że krzyknął, opamiętując się od razu, że powinien być ciszej, ze względu na drzemiącego obok nich Jonghyuna. Poczuł, jak jakiś ciężki kamień spada mu z serca, ale i nawiedził go leki zawód, co go nieco zaskoczyło. - No, to kto? - Lee przeczesał palcami do tyłu swoje jasnobrązowe włosy. Wyglądał teraz tak, jakby w myślach próbował rozwiązać jakieś ciężkie zadanie matematyczne, walcząc z utrzymaniem koncentracji w ryzach. Ola, przekręciła oczyma z niedowierzaniem, że ten jeszcze się nie domyślił. 
- Skarbie, Marta jest. - odparła prawie piszcząc z radości. Objęła Onew, za szyję, wpatrując się w niego z miłością.
- Marta, jest... - wyszeptał, marszcząc ponownie czoło w zamyśleniu. Nagle gwałtownie poprawił się na sofie, gdy go olśniło. - Chwila, co?! - doznał ogromnego szoku. 

- To co słyszałeś... Marta, jest w ciąży z Minho. - Ola, ponownie prawie piszczała ze szczęścia, starając się nie obudzić synka. Była tak szczęśliwa, że nie mogła powstrzymać się od szerokiego uśmiechu i wtulenia mocno w ciało Lee. Nawet zaczęła cicho chichotać, widząc reakcję męża, na takie wieści. Miała nadzieję, że przynajmniej jeszcze oddycha z tego szoku. Jeśli nie zabiła go wieść, o jej ciąży, to raczej nie zabije ta o, Marty.
Oboje odsunęli się od siebie, wpatrując uważnie w swoje oczy.
- O kurwa!


- Jinki!
- Przepraszam! - odparł wstydliwie, chowając twarz za poduszką, jakby bojąc się, że blondynka trzepnie go zaraz dłonią w ramię. - Po prostu... Wow, informacja dnia. - wyjrzał nieśmiało znad trzymanej rzeczy. Mógł już się czuć bezpiecznie.
- Prawda? Tak się cieszę! - westchnęła prze szczęśliwa i z rozczuleniem spojrzała na swojego śpiącego synka. Leżał rozwalony na pleckach, głowę mając odwróconą w bok. Była ciekawa, jak będzie wyglądało dziecko ich przyjaciół. Też będzie takie mieszane, jak ich? Wiadomo, że najważniejsze, aby było zdrowe.
- Ale... To jest pewne? A ginekolog?
- No właśnie udało się nam dzisiaj cudem dostać do jednego i potwierdzić, że testy nie kłamią. Jinki, ona była taka przerażona i szczęśliwa jednocześnie! Zaczęła mi tu wariować, więc dla spokoju jej ducha i serca, zarejestrowałam ją do najlepszego ginekologa, z terminem na dzisiaj. Marta, jest w piątym tygodniu ciąży. Nawet udało się zrobić zdjęcie USG. Mam jedną kopię, chcesz zobaczyć?
- Pewnie!
- Tylko, nie mów nic nikomu na razie, ok? Marta, chce sama, to zrobić.
- Jasne, jasne. - pokręcił szybko głową. Po chwili dzierżył już zdjęcie usg, z małą białą fasolką na czarnym tle.
- Nie widać, aż tak wiele, bo Marta, bardzo wcześnie się zgłosiła, jedynie tydzień później, od planowanej miesiączki. Jednak, coś tam jednak jest. - blondynka wtuliła się mocno w bok męża, wpatrując się pełna szczęścia, w niedużą fotografię. Nadal nie mogła w to uwierzyć, że jej przyjaciółka zostanie mamą, a ona przybraną ciocią. Mając już w tym wszystkim doświadczenie, wyznaczyła sobie za cel, aby wspomóc przyszłą mamę. Sama pamiętała, jak to było i Marta, wspierała ją całym sercem, mimo iż dzieliło je ponad siedem tysięcy kilometrów, a później już po porodzie.
- Choi, to chyba zawału ze szczęścia dostanie. - spojrzał się poważnie na ukochaną, po czym zaśmiał się wesoło, wyobrażając sobie reakcję przyjaciela.

- Ej, nawet tak nie żartuj! - zganiła go, po czym po chwili dodała. - Już widzę, jak z tej radości obkleja wszystkie budynki w Seulu z dobrymi nowinami. - oboje popatrzyli na siebie poważnie, a po kilku sekundach zarechotali wesoło. Nagle zamilkli, zakrywając sobie usta dłońmi, gdy przypomnieli sobie, o nadal śpiącym dziecku. To, jak gdyby nigdy nic, przekręciło się na drugi bok i spało dalej.
- W sumie Minho, na grupie pisał, że mi... - zacisnął mocno swoje usta, przypominając sobie, że miał się przecież nie wygadywać Oli, o tym, że zdążył już napisać na grupie, jak się okazuje, nieaktualną informację.
- Hm? Co napisał?
- A już nic, zapomniałem co chciałem powiedzieć. - przygryzł mocno dolną wargę, mając nadzieję, że Ola, nie zacznie robić psich oczu, próbując z niego wyciągnąć informację. Zawsze, to na niego działało, przez co ulegał i niczym na spowiedzi, mówił jej wszystko.
- Jasne...
- Naprawdę! - próbował się tłumaczyć, machając przy tym rękoma w dziwny sposób. Jeszcze chwila i zaraz jej, o wszystkim powie.
- Kłamczuch z ciebie, wiesz? - brew blondynki wystrzeliła do góry, okazując tym brak wiary w słowa męża. Dla powagi sytuacji, wstała z sofy i skrzyżowała ręce na piersi. Miała, już niezły ubaw z lidera, jednak nie mogła tego ukazać.
- Nieprawda!
- Dobra, dzisiaj twoja kolej na mycie Jonga. Obudź go i umyj, a ja przygotuję mu coś małego do jedzenia.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale Jinki. Tym razem się nie wymigasz. - pocałowała go czule w usta. Gdy spojrzała na jego twarz, puściła mu zawadiackie oczko. - Jak będziesz grzeczny, czeka cię nagroda.
- Nagroda? Jaka nagroda?
- Yhym... Coś ładnego, czarnego i koronkowego.
- O rany... - przełknął gulę w gardle, już oczami wyobraźni widząc Olę, w seksownym zestawie bielizny erotycznej. - Robi się! - krzyknął i wziął na ręce dopiero co się budzącego syna. Ten nawet nie zdążył powiedzieć ,,mama'', gdy Lee ruszył z nim na rękach do łazienki tak szybko, jakby co najmniej paliła się pod jego stopami podłoga.
- Eh faceci. Rzuć hasło związane z seksem, zrobią wręcz wszystko. - blondynka zachichotała pod nosem, po czym udała się do kuchni.






*




Marta, siedziała zamyślona przy stole, jedząc śniadanie, które przyrządziła.  Wsunęła łyżkę z ryżem do ust, ponawiając ten krok z zupą. Odkąd dowiedziała się, że jest w ciąży, miała bardzo mieszane uczucia. Z drugiej zaś strony, była pod wrażeniem pozytywnego podejścia, bowiem zawsze podejrzewała, że nieco gorzej zniesie taką nowinę. To nie tak, że nie lubiła dzieci, bo lubiła. Po prostu była świadoma tego, jaki ogromny obowiązek, to ze sobą niesie.
W jej głowie tworzyły się wizje tego, jak ich życie zacznie wyglądać. Czy dobrze zniesie ciążę? Czy nie będzie miała żadnych komplikacji? A poród? Myśl, o nim przyprawiała ją, o większy dyskomfort i złe samopoczucie. Jednak musiała się wziąć w garść i to przeżyć. Przecież nie usunie ciąży tylko dlatego, że najbardziej boi się porodu i obowiązku, by dobrze wychować dziecko. Przynajmniej jednego była pewna, gdy Choi się dowie, w czym leży problem w jej zachowaniu, na pewno bardzo się ucieszy i wesprze najlepiej, jak potrafi.
Zemdliło ją nieco, przez natłok myśli, ale i ciąże. Skrzywiła się na twarzy, odkładając łyżkę obok miski z ryżem. Nie, nie teraz... - pomyślała, obawiając się, że ponownie zwymiotuje. Tym razem na oczach Choi.
Nie była w stanie zmuszać się do jedzenia, gdy jej żołądek nadal był ściśnięty, po dwukrotnym wymiotowaniu w nocy. Na szczęście Minho, o niczym nie wiedział, bo mocno spał. Ginekolog ostrzegł ją, że w ciągu kilku dni mogą nasilić się mdłości, a nawet wystąpić wymioty. Czyli dobrze przeczuwał. Cóż, to była jego praca, prawda? Musiała jednak coś zjeść, aby nie wywołać u rapera podejrzeń.
Nie zauważyła jednak, że ten aktualnie 
uważnie przyglądał się jej zachowaniu. Lustrował ją swoim smutnym spojrzeniem, martwiąc się coraz, to bardziej.
Był zaniepokojony jej zachowaniem. Odkąd wróciła wieczorem do domu, w dniu odnalezienia przez Onew testów ciążowych, była jakaś taka inna. Tu się nieco uśmiechała, a zaraz potem była smutna i przybita. Już nawet nie dopytywał jej, skąd ma od kilku dni takie czerwone oczy. Chociaż podejrzewał, że może faktycznie chodzić, o ciążę Oli. Być może brunetka, była zasmucona faktem, że to nie ona? Choi też nie mógł się jej podpytać, o ciążę ich przyjaciółki, bowiem Jinki, prosił na razie, o dyskrecję.
- Wszystko w porządku? Od kilku dni jesteś nieobecna, blada, mało jesz... - zatroskana i czuła mina Minho, wywołała w brunetce szybsze bicie serca. 
- Martwię się... - duża dłoń objęła tą mniejszą, leżącą na stole, obok naczyń z posiłkami. Boże, przecież on był taki kochany, a ona bezwstydnie go od kilku dni okłamywała, zwalając wszystko na miesiączkę. Nie mogła mu jednak jeszcze niczego zdradzić. Co do wyjawienia nowiny, miała inne plany. Chciała, to zrobić po jego powrocie z Japonii, aby ten na spokojnie przyjął do siebie wieści. Musiała jeszcze tylko wytrzymać dzisiejszy i jutrzejszy dzień. Gdy zespół wyleci z Korei, będzie jej łatwiej, bez udawania i powstrzymywania się, że wszystko jest ok.
- Tak, po prostu boli mnie brzuch przez okres. - niemrawy uśmiech pojawił się na jej ustach. Ledwo udało się jej wytrzymać, to intensywne spojrzenie rapera.
- Cały czas? - zmarszczył nieufnie swoje czoło. - Może weź tabletkę przeciwbólową? Albo idź do ginekologa? Brzuch zawsze bolał cię tylko dwa dni, a nie cztery. - jego spojrzenie prawie, że wwiercało się w postać Marty. Ta zaś przeklinała się w duchu, za brak umiejętności wymyślania kłamstw, a co dopiero gry aktorskiej.
- Już wzięłam. - skłamała, unikając jego spojrzenia, jak ognia. - Już i tak jest lepiej. Może, to przez stres, że wylatujesz?
- Mogę zapytać, czy muszę...
- Nie! - powiedziała, to zbyt gwałtownie. - To znaczy... Nie musisz prosić, o wolne. Przecież nie umieram. - zaśmiała się nerwowo, widząc po minie męża, że to nie czas na takie żarty.
- Minho, ten program jest dla ciebie ważny. Nie rezygnuj z niego tylko dlatego, że ostatnio wyjątkowo gorzej się czułam. - uśmiechnęła się czule, mając nadzieję, że uda się jej przekupić go tym uśmiechem. - Zamieszkam na ten czas waszej nieobecności z Olą, ok? - wstała, gładząc czule umięśnione męskie ramię. - A teraz... Pójdę się położyć.
- Może pójdę z tobą? - na te słowa, zielonooka przystanęła, zastanawiając się, co odpowiedzieć. Jeśli się zgodzi, to nie wytrzyma i się rozpłacze. Gdy, to zrobi, będzie musiała już wyśpiewać piosenkarzowi, co ją tak naprawdę trapi i w końcu nigdzie nie poleci. Nagle przypomniało się jej, że ten miał podjechać do agencji w sprawie jutrzejszego wylotu do Japonii.
- Skarbie, wiesz przecież, że jak się zgodzę, to przyśniesz i nie podjedziesz już dzisiaj do agencji?
- Ah, no tak... - westchnął niezadowolony.

Marta, podeszła do niego i przytuliła się, walcząc z chęcią rozpłakania się. Miała jednak nadzieję, że tym gestem nieco go udobrucha.
- Skarbie, naprawdę jest ok. Nie martw się już tak mocno. - wtuliła się w niego bardziej, wciągając w nozdrza przyjemny męski zapach perfum. Poczuła, jak mężczyzna odsuwa ją od siebie i sadza na jednym kolanie.
- Ty płaczesz? - zaniepokoił się, ocierając łzę z kobiecego policzka. Brunetka niczym poparzona, odsunęła się od niego. Jej zachowanie naprawdę coraz, to bardziej go martwiło.
- Potrzebuję chwili prywatności, uszanuj to proszę, ok? - westchnęła i czym prędzej udała się do ich sypialni. Choi siedział zdezorientowany tym, co się przed chwilą wydarzyło. Potarł twarz dłońmi, warcząc cicho z bezsilności. Coś naprawdę było nie tak.








*


Cała czwórka pożegnała się szerokim uśmiechem do widowni, kończąc tym kolejny punkt w ich grafiku, czyli variety show. Ani przez chwilę, nie było raperowi do śmiechu, ale musiał grać, aby nikt nie nabrał podejrzeń, że coś go trapi. Już i tak ledwo był dzisiaj czujny i w przysłowiowym ,, Świecie żywych'', a czekały go jeszcze nagrania do ,,Uciekaj i zarabiaj''. Chcąc wygrać te reality show, musiał być mocno skupiony i w formie, bowiem będzie, to wymagało jego wysiłku fizycznego i psychicznego.
Od kilku dni czuł się rozdrażniony. Odkąd Jinki, wygadał się im, o ciąży Oli, temat został zawieszony. Wszelakie próby podpytywania go, kończyły się wymówkami, że blondynka, woli poczekać i dopiero da znać, jak wszystko będzie dobrze. Gadanie lidera, aby ten był cierpliwy, bo się nie zawiedzie, było co najmniej dziwne. Czym miał się niby nie zawieść? I, to jego tajemnicze puszczanie oczka. Po co te gierki? Po co te kombinacje?
Do tego wszystkiego dochodziła sprawa z Martą. Chodziła ostatnio cały czas dziwnie nerwowa, zamyślona i struta. Niewiele też jadła. Bynajmniej, tak się Choi wydawało, gdy w ostatnim tygodniu udawało im się zjeść wspólnie. Już przed informacją, o ciąży Oli, chodziła jakaś dziwna. Później zwalała swoje dziwne zachowanie na bolesny okres. Akurat, gdy zaczęło się wszystko komplikować, wypadł zespołowi tygodniowy wyjazd do Japonii. Choi chciał z niego zrezygnować. Dlaczego? Jak na złość, brunetka wieczorem przed jego wylotem, zaczęła mieć problemy gastrologiczne. Między innymi, zaczęła wymiotować. Bynajmniej, stwierdził to po odgłosie, dochodzącym z łazienki, gdy zbierał się do wyjścia. Niestety nie był w stanie zrezygnować z wyjazdu. Dla agencji nie był, to wyjątkowy przypadek, aby mu odpuścili. On jednak uważał inaczej.
Zaniepokojony stanem zdrowia brunetki, od razu umówił ją do ich lekarza. Mógł dopiero przyjść kolejnego dnia, czyli akurat, gdy Minho, miało nie być w domu. Nie  podobało mu się to, ale jak, to mówią - Lepiej późno, niż wcale.
Podobno okazało się, że zielonooka ma zatrucie pokarmowe. Tak przekazała mu telefonicznie, a on nie był w stanie porozmawiać z nią twarzą w twarz, o jej samopoczuciu, bo nie miał czasu. Nie chciał też, aby personel, którego nie zna wiedział, jak dokładnie wygląda. Jeszcze, by zrobili jej zdjęcia, gdyby z nią rozmawiał i rozesłali w Świat.
Choi naprawdę bał się, że dzieje się coś niedobrego, a ona zaczyna niknąć mu w oczach. Jakby tego było mało, coś sprawiało, że nie umiał do końca uwierzyć w tę wersję, o zatruciu. Przez myśl mu przeszło, iż może ta również jest w ciąży?
 Nie, na pewno nie! Przecież by mu powiedziała! Prawda? A, może się mylił? Nie, nie mógł robić sobie złudnych nadziei. Gdy takie myśli przychodziły mu do głowy, od razu je odrzucał, nie chcąc się niepotrzebnie nakręcić i zawieść. Wtedy od razu sobie przypominał, o podobnej sytuacji, jaka ich kiedyś spotkała. Objawy bardzo podobne, ale ciąży nie było. Może faktycznie przesadzał? Tyle, że... Naprawdę się, o nią martwił. Kibum, może i miał rację z tym, że ma parcie na dziecko? Wyobraża sobie nie wiadomo co?
Choi wsiadł nieco nadąsany do Vana, zajmując swoje miejsce z tyłu przy oknie. Skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na swoich przyjaciół, którzy wyglądali na zmęczonych.
Rozmowa z nimi też nie przynosiła rezultatów. Kazali mu zachować spokój, zwłaszcza Lee, kiedy usłyszał tylko temat, o Marcie. Jak tak dalej pójdzie, to chyba zwariuje z tego wszystkiego.
Wyjął telefon i westchnął. Uznał, że jest za późno na rozmowę telefoniczną, więc napisał do brunetki.


 Dobranoc, śpij dobrze. Daj znać rano, jak się czujesz...


Nim schował urządzenie, postanowił napisać też do Oli. Cieszył się, że jest za późno na dzwonienie, ale jeszcze dobra pora, na napisanie wiadomości. Obawiał się, że gdyby jednak zadzwonił, blondynka wyciągnęłaby z niego całą prawdę, o swojej drugiej ciąży.
Ola, była mistrzynią w wyciąganiu z ludzi informacji. Napisanie do niej, było najbezpieczniejszą opcją.



Hej, śpisz?
Nurtuje mnie jedna rzecz...                 


Hejka, nie śpię.
                  Jaka?

Marta, zachowuje się, jakoś tak dziwnie.
Po waszym ostatnim spotkaniu, już w ogóle.                   
Tłumaczyła złe samopoczucie okresem.                   
W zatrucie pokarmowe, też uwierzę. Jednak, jest jakaś nieswoja                  



Minho, przygryzł dolną wargę, nie wiedząc do końca, jak to dalej pociągnąć, aby nie wpaść z tym, co już wiedział na temat Oli. Odłożył na chwilę telefon, targając dłońmi w złości, swoje ciemnobrązowe włosy. Wariował, ewidentnie wariował przez brak wiedzy na temat tego, co się ostatnio odwala.


Wiesz, coś na ten temat?
 To, że się czymś struła i miała wyjątkowo bolesną miesiączkę, to tak.
                       Jeśli chodzi, o jej zachowanie...
                      Minho, myślę, że najlepiej będzie, jak sam się jej, o to zapytasz.

                      Ona sama musi ci powiedzieć, czy coś więcej się dzieje.
                       
W tym rzecz, że ona nie chce mi nic powiedzieć!
Uważa, że po prostu jest dobrze i mam się nie martwić jej zachowaniem...                   
Ale ja się naprawdę, o nią martwię!                   
Ok, rozumiem, więc proszę, nie denerwuj się...
                     Marta, musi mieć jakiś swój powód, że tak jest.
                   
Jak mam się nie denerwować, gdy z moją żoną coś się dzieje?!
Jinki, też się dziwnie zachowuje, jakby coś wiedział...                  
Tyle, że on stawia wszystko w dobrym świetle...                  
 
 
                      Mogę cię jedynie zapewnić, że Onew, ma rację
Ty pewnie też coś wiesz prawda?
Można, to tak ująć.
Rozumiem, że też nic mi nie powiesz?
Przykro mi, ale nie. 
                      Chciałabym, ale nie mogę tego zrobić na prośbę Marty.
Nic już z tego nie rozumiem...
Jedne myśli zastępują drugie...                   
Coś podejrzewasz?


I tutaj leżał pies pogrzebany. Raper nie mógł jej przecież wyjawić tego, iż wie, o jej drugiej ciąży i podejrzewa, że Marta, się tym załamała. Cała, ta sytuacja tak naprawdę w większej mierze krążyła wokół tego tematu. Jednak nadal nie pasowało mu do całej układanki zachowanie lidera. Był pozytywnie nastawiony, jakby również wiedział coś więcej. Tak, jak i Ola. Zaczynało go, to wszystko coraz, to bardziej frustrować.
Spojrzał się w stronę siedzenia, gdzie drzemał Jinki, próbując mu wściekłym spojrzeniem wypalić dziurę w głowie Nawet on milczał. Jak mógł?!



Mam pewne podejrzenia, ale nie mogę ci, o nich napisać.
Na pewno wykluczam ciążę, bo wiadomo, dostała teraz okres, ale brałem i to pod uwagę.                  
                Chociaż ten dziwny entuzjazm Onew, wyklucza wszystkie moje podejrzenia.                   
Myślę, że to powiązane na tle psychicznym.                  
Chociaż teraz, już sam nie jestem pewien, co myśleć na ten temat...                  
              
Minho, za dużo analizujesz. Wpadasz przez to, w błędne koło.
                      Serio, zaufaj mi, Onew, a przede wszystkim Marcie, i okaż jej cierpliwość.
                      Ona na pewno sama ci w końcu, o wszystkim powie. 
               
Rozumiem, postaram się wyluzować z tym analizowaniem.

Mam prośbę. Możesz się nią zaopiekował, na czas mojej nieobecności?                   
Z przyjemnością 





Brunet westchnął ciężko, wypuszczając nadmiar powietrza z ust. Może faktycznie powinien posłuchać Oli, i uspokoić się nieco z tym wymyślaniem powodów zachowań Marty?
Chcąc się nieco wyciszyć, założył słuchawki na głowę z zamiarem włączenia, jakiejś muzyki. Postawił na klasyczną opcję, wybierając coś spokojnego, co według tytułu, miało pomóc mu się zrelaksować. To jednak niewiele pomogło, bo raper znowu nieświadomie odbiegał myślami do swojej ukochanej.

Gdy dojechali do hotelu, nie wyłączał telefonu, a zawsze, to robił, aby nie budzić innych. Miał z reguły bardzo twardy sen i ciężko, go było dobudzić, a co dopiero dźwięk smartfona? Teraz miało być inaczej. Czuł nawet w kościach, że nie będzie spał za dobrze, czuwając na odpowiedź zwrotną od swojej narzeczonej. Jednak i to przeczucie go zawiodło, bowiem przez zmęczenie zasnął wręcz od razu. Nawet odpowiedź zwrotna go nie obudziła. Zorientował się dopiero rano, że spał niczym suseł, gdy zbudziły go głosy rozmów.
Dzielił pokój z Kibumem i Taeminem, bowiem Onew, zawsze miał osobny, praktycznie od zawsze.
Kibum i Tae, krzątali się już po pokoju. Widać było, że zdążyli się nawet umyć i ogarnąć. Choi przyjrzał się Key. Jeśli udało mu się nawet zrobić makijaż, to oznaczało, że Choi spał naprawdę długo. Niczym poparzony sięgnął telefon, chcąc sprawdzić, czy ma jakieś nowe wiadomości. Ucieszył się na sam widok powiadomienia i to od samej Marty. Odczytał pośpiesznie treść.


 Hej, jest już naprawdę lepiej. Ola, dobrze, o mnie dba keke. Dziękuję za troskę
                       Ola, powiedziała mi, że odezwałeś się do niej, bo się tak mocno, o mnie martwisz.

Ja tu prawie od zmysłów odchodzę, wiesz?
 Ale posłucham jej i dam ci czas, abyś mi powiedziała w końcu, co się dzieje.                     
Tylko proszę, nie każ mi czekać za 
długo...                     
                       
Obiecuję, że nie będziesz... Zaufaj mi... ❤ 
                      Twoi rodzice wpadną do nas w niedzielę na obiad.
                      Zostają na noc, więc akurat zastaniesz ich wieczorem. 😃
Oh, no to fajnie. Nie przemęczaj się ze względu na ich przyjazd.
 Dobrze.



Choi czuł ogromną ulgę, że Marcie, się polepszyło. Chociaż nie wiedział, że tak naprawdę były, to tylko kolejne małe kłamstewka z jej strony, aby go ponownie nie niepokoić.
Zdziwił się jednak, że jego rodzice wpadną do nich z wizytą, gdy akurat będzie miał trzy dni wolnego. Chociaż może jednak nie było, to czymś dziwnym? Zwykły obiad i wizyta. Przez nawał pracy mężczyzny, nie widzieli się prawie dwa miesiące.
- Dobrze, byleby wytrzymać do soboty. - westchnął pod nosem, kładąc się ponownie na plecach, Położył sobie dłoń z telefonem na piersi, wpatrując się beznamiętnie w sufit.
- Co tam gderasz? - burknął w pewnym momencie Key. Kucał obok łóżka Choi, grzebiąc coś w swojej torbie, gdzie miał kosmetyczkę. - Wstawaj ropuszko. Musimy się zbierać na jakieś śniadanie, bo później mamy audycję, a ty jeszcze jedną w związku z tym reality show.
- Wiem... - westchnął cierpiętniczo, siadając na brzegu łóżka. Popatrzył ponownie na ekran telefonu. - Czy tylko mi się wydaje dziwna ta sytuacja z Olą? No i Onew... Dziwnie się zachowuje, zwłaszcza w moim kierunku. Wiem też od Oli, że oboje wiedzą coś na temat samopoczucia Marty, ale mam nie drążyć, bo rzekomo sama mi, o wszystkim powie.
- Rany, a ty znowu swoje. - Kim westchnął z niedowierzaniem, przekręcając przy tym teatralnie gałkami. Miał już po dziurki w nosie marudzenia tej żaby. - Przypominam ci, że Ola, nic nie wie, że my wiemy, o jej ciąży.
- Wiem. Pisałem z nią, ale nie ujawniłem tego, że o tym wiem. Jedynie zwierzyłem się, że martwię się, o psychikę Marty, i zapytałem się jej, czy wie coś na ten temat?
- I co ci odpisała? - zapytał Tae.
- Uważa, że za dużo analizuję.
- I ma dziewczyna rację! - ręce Kim wystrzeliły w górę, dzierżąc w dłoniach kilka kosmetyków.
- Kibum hyeong, zrozum go. Tutaj Ola, jest w ciąży, a Marta, magicznym sposobem czuje się ostatnio źle. Ja mu się nie dziwię, że zaczyna porównywać ze sobą obie sytuacje.

- Obiecałem Oli i Marcie, że nie będę już drążył, ale... To wszystko wygląda co najmniej dziwnie. - burknął Choi. - No i Onew, który puszcza mi dziwne oczka, jak jakiś pedofil. - wzdrygnął się, przypominając sobie wszystkie te dziwne sytuacje. - W ogóle, to do niego niepodobne, że się tak ekscytuje jej ciążą.
- Ludzie się zmieniają żabko...
- Kto wie, jak szybko dowiemy się, o ciąży Oli, jeśli faktycznie ma to związek z zachowaniem Marty. Ola, o pierwszej też nie poinformowała nas jakoś... Szybko. - Tae, zrobił skwaszoną minę, czując narastające napięcie w mięśniach.
- A może... - Kibum zadumał się na chwilę, analizując coś w głowie. - Marta, faktycznie też jest...? - zajęczał zszokowany swoimi wnioskami, zakrywając usta dłonią.

- To niemożliwe... - Choi wstał w końcu z łóżka, przeciągając obolałe ręce. W zamyśleniu przeczesał włosy, sterczące mu we wszystkie strony. - Miała okres przecież, a wymioty, bo się czymś struła. Zwykły przypadek. 
- A skąd jesteś tego pewien? Widziałeś, aby używała podpasek, lub tamponów? Widziałeś je zużyte w koszu? - marudził dalej, gestykulując ożywiony rękoma.
- Rany Key, chyba sobie żartujesz w tym momencie! Ufam jej!
- Dobra, już nic nie mówię. Chciałem tylko pomóc. Będzie dobrze. Jak wrócimy do Korei, to wszystko się wyjaśni. 
Gdy Choi poszedł się ogarnąć do łazienki, do ich pokoju przyszedł lider. Usiadł się na wolnym łóżku, na którym spał wcześniej Tae. Wyglądał na wypoczętego i zadowolonego z życia, niżeli miałoby się coś u niego niedobrego dziać, bądź z Olą. Widział też po minach kolegów, że mają już powoli dość całej tej dziwnej atmosfery i tajemnic.
- Co macie takie niemrawe miny? Źle spaliście?

- Bo kręcicie między całą swoją czwórką, jakieś dziwne variety show. Minho, odchodzi od zmysłów w związku z Martą. Ty zaś nic nie chcesz nam powiedzieć, wymigując się Olą. Jakby tego było mało, cieszysz się do tego sam do siebie, jak głupi do sera i puszczasz Choi dziwne oczka! - Kibum, zaczął mrugać energicznie jednym okiem, chcąc pokazać, jak on to widzi swoimi oczyma. - A tak w ogóle, to nie wiem czy już wiesz, ale Minho, pisał z Olą. Kazała mu się nie nakręcać, że wszystko jest ok i ma dać czas Marcie.
- No i dobrze, w czym problem? - Lee popatrzył na swoje wypielęgnowane paznokcie ze znudzoną miną. Rozjuszyło, to jeszcze bardziej i tak już zirytowanego Kibuma.
- W czym problem?! Może w tym, że ten pieprzony żabol zaczyna na nowo swoją karuzelę uczuć! Marudzi, że nikt nie chce mu nic powiedzieć! - Key, aż poczerwieniał na twarzy, po wylaniu z siebie tego wszystkiego prawie na jednym wydechu. Tak sfrustrowany, jak dzisiaj, już dawno nie był, a potrafił denerwować się dość często.
- Ja wszystko słyszę! - warknął z łazienki zirytowany głos Choi.
- I dobrze! - Key naburmuszył się, krzyżując ręce na piersi. - Moim zdaniem, lekarstwem na wszystko, jest przyznanie się w końcu Oli, że jest w ciąży. 
- Marta, wtedy przyzna się, że jest jej przykro, bo chciałaby być na jej miejscu i wszystko, by się wyjaśniło.
- Kibum, to tak nie działa. - wokalista pokręcił głową z dezaprobatą. Przyglądał się temu wszystkiemu z uwagą. Walczył ze swoimi myślami, nie wiedząc co robić. Powiedzieć im całą prawdę? Czy podtrzymać w tajemnicy? Pragnął, aby wszystko już się wyjaśniło. Zakończyłby się ten cały harmider, bo chłopacy zrozumieliby w końcu Minho.
Lee po rozmowie z Olą, dowiedział się, iż brunetka zaprosiła rodziców Minho, do nich do domu. Rzekomo na obiad, ale zamierzony cel był inny. Chciała wyjawić wieści, o ciąży. Na razie w najbliższym gronie. Jej rodzice wiedzieli już, o wszystkim i na jej szczęście, nie znali Koreańskiego i nie byli w stanie pogratulować zięciowi telefonicznie. Wtedy mogłoby się wszystko wydać.
Marta, miała też w planach również zaprosić i resztę zespołu na obiad, ale na kolejny dzień. Trochę w formie takiej rekompensaty za wariacje jej męża. Jednak, to Onew, miał się zająć zdradzeniem Taeminowi i Kibumowi, o co chodzi w całej tej szopce, jaka się ostatnio odwalała.
- Dobra, ogólnie, muszę wam coś powiedzieć, ale niech któryś piśnie słowem, to zamorduję... Swoim Ttakbam! - dwoje przyjaciół jęknęło z przerażeniem, odsuwając się od lidera. Wtulili się w siebie mocno, bojąc się tej przeklętej obietnicy ich lidera. - Albo nie, napiszę wam, bo Minho, ma za dobry słuch. - wręcz wyszeptał do przyjaciół, wyjmując telefon z kieszeni. - Powiem na razie tak. Jesteśmy zaproszeni na obiad w poniedziałek do Marty i Minho.
- Dlaczego? - Tae, zmarszczył nieco swoje brwi, wyjmując również telefon z kieszeni spodni. Kibum, też, to zrobił, przyglądając się wyczekująco liderowi. Nagle rozbrzmiał się dźwięk nowej wiadomości, ale tylko w telefonie Kibuma i Taemina. Lee wysłał do nich indywidualne wiadomości.
- Co?! - mężczyźni krzyknęli jednocześnie, widząc treść wiadomości.



,,Marta, jest w ciąży''.






*





To był ten dzień. Gdy Minho, wróci wieczorem do domu, spełni się jego kolejne marzenie, a dzień stanie się jednym z najlepszych. Marta, nie mogła się już doczekać, aby wyjawić mu radosną nowinę. Dzięki pomocy Oli, była w stanie zrobić wiele pysznych dań na obiad. Miała nadzieję, że uda się jej cokolwiek skosztować, bez rewolucji żołądkowych.
Gdy tylko rodzice rapera weszli do mieszkania, jego mama od razu zauważyła, że Marta, wygląda jakoś tak inaczej. Zaczęła mieć pewne podejrzenia, bowiem przecież, to ona ich tutaj zaprosiła na obiad. Gdy Minsuk, przytulił nieco mocniej brunetkę na powitanie, jego mama zganiła go za to, aby uważał i nie zrobił jej krzywdy. Ten odsunął się nagle, patrząc na nią zdezorientowany. Nie była bez powodu taka przewrażliwiona.
W końcu wszyscy zasiedli przy stole, zajadając się pysznymi potrawami, gawędząc przy tym wesoło. Do czasu, aż w pewnym momencie Marta, przestała jeść. Odłożyła pałeczki na bok, przykładając drżącą pięść do ust. Walczyła przez chwilę z mdłościami, co nie uszło uwadze gościom. Zwłaszcza mamie Minho. Wpatrywała się uważnie w synową, jak nakłada sobie dalej jedzenie i wręcz zmusza się do zjedzenia go. Jeszcze bardziej była pewna swoich podejrzeń, które sprawiło, że jej serce zabiło mocniej.
- Marta, nie tłum w sobie tego dłużej. - powiedziała z troską, nalewając dziewczynie wodę z cytryną do szklanki. - To ci powinno pomóc. - uśmiechnęła się czule, w głowie już mając wizję na piękną sesję zdjęciową Marty, z brzuszkiem, a później jej i Minho, z ich dzieckiem.
- Hmm?
- Zaprosiłaś nas tutaj, aby powiedzieć, że jesteś w ciąży, prawda? - pan Yunkyum, wraz z Minsukiem, zakrztusili się spożywanym właśnie posiłkiem. Nie spodziewali się tak odważnego pytania w kierunku Marty. Kobieta już w samochodzie coś wspominała, o swojej nadziei, że chodzi, o ciążę i, że ma dobre przeczucia. Jednak jej mąż i syn, próbowali odciągnąć ją od tego pomysłu, tłumacząc, to tym, że się po prostu dawno nie widzieli. W sumie, gdy ujrzeli Martę, faktycznie wyglądała nieco mizernie, jakby była chora, jednak nie przypisali do tego prawdopodobnej ciąży.
- Skąd mama... - brunetka zrobiła wtedy ogromne oczy, gdy jej tajemnica wyszła na jaw.
- Skarbie, też byłam kiedyś w ciąży i to dwa razy! - zachichotała wesoło, ogromnie ciesząc się, że jej podejrzenia nie okazały się mylne. - Czyli mam rację? Będziemy dziadkami? - kobieta odparła z pojawiającymi się łzami w oczach, wstając powoli od stołu.
- T-tak. - Polka jęknęła, również roniąc kilka łez, wstając przy okazji z krzesła.
- Byłaś już, u ginekologa?
- Tak, zaraz zaczynam siódmy tydzień. - Głos nienaturalnie jej zadrżał, a serce zabiło mocniej. - Będę rodzić w lipcu.
- Oh, przecież też jesteś z lipca! Ale cudownie! - odparła rozemocjonowana kobieta, wtulając ostrożnie w siebie swoją synową. Po chwili doszedł do nich tata Minho i jego brat., również ostrożnie przytulając do siebie niską dziewczynę.
- Rany, gratuluję! Ale się cieszę!
- Tak, to bardzo dobre nowiny. - odparł teść dziewczyny, nadal nie mogąc uwierzyć w to co się aktualnie działo. Wszyscy ponownie usiedli przy stole. Konwersowali przy tym radośnie, śmiejąc się i zastanawiając, jaka będzie reakcja Minho, na zostanie ojcem. Łzom nadal nie było końca, przez co wszyscy byli praktycznie czerwoni na twarzy.
- Teraz musisz jeszcze lepiej, o siebie zadbać. - brunetka pokiwała ochoczo głową, ciesząc się z tak pozytywnego odbioru, na swoją nowinę. 
- Tak, tak, najlepiej dużo warzyw i owoców. Nawet jeśli w takim stanie może być ci ciężko. 
- Dobrze, tak zrobię. - Marta, upiła łyk wody, ocierając kolejne łzy z policzków. - Pokażę wam wyniki, ale dopiero, jak wróci Minho.
- Jakie wyniki? - wspomniany zapytał poważnym tonem, zwracając tym na siebie uwagę wszystkich. Wszedł głębiej do salonu łączonego z jadalnią. Wszyscy patrzyli na niego z zaskoczeniem, jakby zostali na czymś przyłapani. Nie umknęło, to uwadze czujnym oczom Choi. Widział, jak wszyscy zastanawiają się, jak długo przebywa już w mieszkaniu i ile zdążył usłyszeć. - Czemu wszyscy macie takie przerażone miny? Skąd te wilgotne i zaczerwienione oczy? - zapytał niepewnie, zaczynając obawiać się najgorszego. Nie rozumiał, dlaczego nawet jego ojciec i brat, pociągają co chwila nosem, ocierając mokre łzy z policzków. Oni nie płakali z byle powodu. Jego spojrzenie również zwilgotniało, gdy w głowie zaczęły rodzić się same czarne scenariusze, o jakiejś okropnej chorobie, jaka dopadła jego żonę.
- Oh Minho, witaj w...
- J-jesteś na coś chora? - wtrącił się w słowo matki, zaciskając mocno zęby, aż uwydatniły mu się kości policzkowe. Z
nieruchomiał, bojąc się najgorszego.
- Można tak powiedzieć. 
- Stąd ostatnio te twoje pogorszone samopoczucie? Zatrucie pokarmowe? Unikanie mnie? - łzy wzbierały się coraz, to bardziej, okalając hebanowe tęczówki przezroczystą powłoka. W końcu kilka łez spłynęło po jego policzkach.
- Tak. - ten dziwnie czuły uśmiech, kompletnie nie pasował do całej tej sytuacji, jaka panowała dookoła. Dlaczego, każdy wydawał się płakać ze szczęścia, kiedy jego żona jest chora?! - Ale, to nic złego kochanie. Wyjdę z tego. - zielonooka wstała powoli, podchodząc do spiętego męża. Chciała go dotknąć, ale ten wydawał się nieco odsunąć, tworząc dookoła siebie dziwną barierę. Zraniło, to ją nieco, ale starała się nie brać za mocno tego do siebie.
- Jak, to nic złego? Co, to ma znaczyć, że wyjdziesz z tego? - zmarszczył swoje brwi, ocierając kolejne zabłąkane łzy. Patrzył uważnie, jak Marta, odsuwa się od niego, podążając do ich sypialni. W tym czasie zlustrował wzrokiem swoją rodzinę, która stała z czułymi uśmiechami, pokazując kciuki w górę. To było co najmniej dziwne. Kompletnie niczego nie rozumiał, mając już naprawdę dość całej tej szopki, jaka się ostatnio działa.
Po chwili dojrzał kątem oka wracającą do niego Martę. Skierował wzrok w jej stronę, dostrzegając w jej dłoniach jakąś kopertę. Gdy stanęła naprzeciwko niego, spojrzała mu ostatni raz w oczy i mocno drżącymi dłońmi wyjęła z koperty jakiś papier i czarno-białe zdjęcie.
- Proszę... - odparła z czułym uśmiechem, podając wszystko swojemu mężowi. - Spełnię kolejne twoje marzenie. Będziesz tatą, Choi Minho. - Minho, stał niczym kamień wryty w ziemię, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Spojrzał się na papier z wynikami i potwierdzeniem ciąży, a następnie na czarno-białe zdjęcie, na którym widniała mała biała fasolka. - To moje drugie usg, więc zdjęcie pochodzi z wczoraj. - Choi potrzebował chwili, aby wszystko do niego doszło, gdy to się stało, miał taką minę, jakby zobaczył jakiegoś ducha.
- Chwila... To nie jest jakieś reality show? Mówisz prawdę?! Naprawdę będę ojcem? - mówił szybko, nadal nie dowierzając w to wszystko.
 - Nie, nie... To na pewno jakiś żart! Dobra chłopacy, nabraliście mnie, wychodźcie! Key, na bank, to był twój pomysł! To nie jest zabawne! Wiecie, jak bardzo chcę być tatą! - mruczał, zaczynając chodzić po mieszkaniu, szukając przyjaciół, których tak naprawdę nigdzie nie było.
- Um, synu... - ojciec rapera złapał go za ramię. Z drugiej strony chłopaka stał już Minsuk, obejmując go w końcu ramieniem. - To nie są żarty. Nikt cię nie wkręca. Naprawdę zostaniesz ojcem, a my dziadkami. - brunet popatrzył uważnie na ojca i brata, który kiwał potakująco głową, z szerokim uśmiechem na ustach.
- Naprawdę? - zapytał niepewnie, jakby bojąc się, że to jakiś sen i zaraz się obudzi, a Marta, faktycznie okaże się być na coś chora. Widząc jednak te czułe spojrzenia i uśmiechy, zrozumiał, że to wszystko co się dzieje dookoła, jest prawdą. - O cholera... - szepnął, czując przyspieszone bicie serca. Zaczął w głowie łączyć wszystkie kropki. - Tak! będę ojcem! - wykrzyczał uradowany, wyrzucając w euforii pięści do góry.
Co prawda nadal był w nieziemskim szoku, ale niezmiernie cieszył się takimi wieściami. Oczami wyobraźni widział już ich synka, lub córkę, gdy się z nimi bawi, wygłupia i uczy nowych rzeczy.
Raper przyciągnął ostrożnie brunetkę, wtulając ją w siebie mocno. Czuł, jak oboje drżą ze szczęścia.
- Boże skarbie, tak się cieszę, że to nic złego, tylko ciąża. Naprawdę się mocno, o ciebie martwiłem. - jęknął w jej włosy, czując ponownie wzbierające się łzy w oczach. Odsunął się po chwili, aby spojrzeć zapłakanym wzrokiem w ten jej. - Ale chwila moment... Przecież miałaś okres, bolał cię brzuch...
- Przepraszam, symulowałam... - raper wpatrywał się uważnie, jak jego żona z poczuciem winy spuszcza wzrok. Poczuł się nagle dziwnie zraniony, że przez cały ten czas go okłamywała. Przecież był taki pewien tego, że gdy ta dowie się, o ewentualnej ciąży, powie mu, o tym, jak najszybciej.
Spojrzał ponownie na zdjęcie usg i zaczął dalej w głowie kalkulować ostatnie wydarzenia. Poczuł bolesną gulę w gardle, gdy doszedł do kolejnych wniosków. Onew i Ola, od początku, o wszystkim wiedzieli. Stąd te prośby, o cierpliwość i dziwne zachowania Lee. Ten dziwny krzyk Kibuma i Taemina, gdy, on akurat był w łazience, też był już dla niego jasny. Wtedy i oni dowiedzieli się, co tak naprawdę dolega Marcie. Teraz dowiedzieli się jego rodzice. On dowiedział się jako ostatni. Czuł się tym faktem zraniony, bo każdy przecież widział i słyszał, jak bardzo martwił się, o Martę. Starał się jednak zrozumieć podejście przyjaciół, bo miała, to być niespodzianka.
- Czyli, wiedziałaś już, o ciąży zanim poleciałem do Japonii, prawda? - brunetka pokiwała twierdząco głową, ocierając kolejne łzy spod oczu. Zerknęła na niego przepraszającym wzrokiem, gdy jego spojrzenie zawierało pewnego rodzaju ból i zawód, że dowiaduje się, o wszystkim, jako ostatni.
- Dlaczego? Dlaczego nie powiedziałaś mi od razu? - to zawiedzione spojrzenie Minho, mocno zabolało Martę. Jej oczy zaszły kolejną szklistą powłoką, roniąc kilka łez.
- Przepraszam, że nie zrobiłam tego od razu i tak się martwiłeś. - drżącą dłonią dotknęła męski policzek, ocierając jedną z łez. Było jej naprawdę głupio, że wprawiła, go w taki niepokój, oszukując, że wszystko tak naprawdę gra. - Chciałam ci to wszystko na spokojnie wyznać, jak wrócisz z Japonii.
- Dlaczego? Gdybym wiedział, zostałbym pewnie z tobą. - odparł, patrząc na nią już smutnym wzrokiem. Nie umiał długo się gniewać i trzymać w sobie urazy. Starał się też zawsze stawać w jej sytuacji.
- No właśnie, zrobiłbyś wszystko, aby zostać. - czuły uśmiech pojawił się na twarzy Marty. - Postąpiłam tak, a nie inaczej, ponieważ tak bardzo cieszyłeś się na ten wylot, ze względu na te reality show, że nie miałam serca ci tego odbierać. - wygładziła dłońmi ciemnozieloną bluzę, dotykając przy tym umięśnionego torsu mężczyzny. Spojrzała ponownie w te smutne hebanowe oczy, w których widziała tą ogromną miłość do niej. Bała się teraz najbardziej tego, że zraniła go tak mocno, iż zamiast cieszyć się z jej ciąży, ten będzie przeżywał fakt, że tak długo, to zataiła. -  Proszę, nie bądź zły. Czy nie oznajmiłam ci właśnie cudownej nowiny?
- Właśnie Minho, przestań się dąsać. Twoja żona jest w ciąży, nie może się denerwować, więc teraz musisz, o nią zadbać. Prawda maluszku? - wtrącił się Minsuk, obejmując brunetkę ostrożnie ramieniem. - Gratuluję stary. - następnie zmierzwił młodszemu bratu włosy, przez co zaczęli się przez chwilę przekomarzać. Brunetowi, od razu poprawił się humor. W końcu odsunęli się od siebie z bratem, śmiejąc przy tym wesoło. Minho, popatrzył już z ogromną czułością na brunetkę, mając wrażenie, że zakochuje się w niej na nowo, kiedy tak stała taka nieco zapłakana i uśmiechała się czule z ulgą.

Wiedział bardzo dobrze, że znała go na tyle, że wiedziała już, kiedy ten jej wybacza. Poza tym Minsuk, miał rację. Zamiast się dąsać, powinien cieszyć się z faktu, że przyszła kolej na niego, aby zostać rodzicem. Z szerokim uśmiechem podniósł  ukochaną do góry, obracając się z nią kilka razy dookoła.
- Skarbie spokojnie, bo zwymiotuje zaraz na ciebie. - zielonooka zrobiła skwaszoną minę, gdy zrobiło jej się niedobrze.
- Oh, no tak, sorka. - postawił brunetkę z powrotem na ziemię, przytulając do siebie mocno. Reszta wróciła do stołu, dając nieco prywatności przyszłym rodzicom. Minho, zerknął w stronę jadalni, po czym pośpiesznie ujął w dłonie policzki Marty, całując ją czule w usta. Nie przejmował się, że wszyscy dookoła patrzą, udając skupienie na posiłku. - Myślę, że znam sposób, aby ci wybaczyć. - wyszeptał zmysłowo w jej drobne usta.
- A, to jeszcze tego nie zrobiłeś?
- Nie do końca... - przeczesał kilka niesfornych włosów z jej twarzy, gładząc w końcu kciukami jej zarumienione policzki.
- Ok, co to za sposób?
- Zdradzę ci w sypialni, jak będziemy już tam, sam na sam. - poruszył sugestywnie brwiami, ocierając zmysłowo kciuk, o dolną wargę dziewczyny.
- Minho! - krzyknęła zawstydzona, a jej policzki oblały się czerwienią. 
- No co?
- Zboczeniec.... - burknęła żartobliwie pod nosem, ze śmiechem wracając do reszty rodziny. 





*




Kilka miesięcy później....


Minho, siedział, jak na szpilkach w szpitalnym pokoju, w którym miała przebywać Marta, po porodzie. Z tego co wiedział, po kilku godzinach walki, właśnie urodziła ich dziecko. Na szczęście wszystko odbyło się bez większych komplikacji, co niezmiernie cieszyło bruneta. Na początku był przy niej, ale w końcu lekarze go oddelegowali. Mieli stanowczo za dużo przypadków omdleń i nie chcieli, aby raper poczuł obrzydzenie do swojej żony, bo i takie przypadki się zdarzały.
Nie mogąc już dłużej wysiedzieć, wstał z miejsca i zaczął przechadzać się po specjalnej salce. Wiedział, że lada chwila ujrzy swoje dziecko. Nie mógł się już doczekać tego momentu i chwili, gdy weźmie w końcu na ręce, tę kruchą istotę.
W końcu do salki zawitała pielęgniarka, prowadząc tak zwaną mydelniczkę na kółkach, w której znajdowało się niemowlę. Minho, wręcz od razu podszedł bliżej, przyglądając się uważnie śpiącemu maleństwu. Było takie malutkie i bezbronne, wywołując u Choi szybsze bicie serca.
- Tak! Mam syna! - pisnął podekscytowany, starając się tego nie wykrzyczeć, aby nie przestraszyć maleństwa.
Pielęgniarka popatrzyła na niego uważnie, chichocząc z reakcji mężczyzny. Nie każdy świeżo upieczony ojciec reagował tak entuzjastycznie, jak on. Tacy, jak Minho, byli wręcz ewenementem.
- Rozumiem twój entuzjazm, ale proszę, postaraj się nie hałasować dobrze? Zaraz pielęgniarze przywiozą pańską żonę. - Minho, pokiwał potakująco głową, starając się opanować rosnące w nim emocje. Po chwili pielęgniarka w razie co, poinstruowała go, odnośnie podnoszenia niemowlęcia, zmieniania pieluszki, bądź przebierania go. Gdy skończyła, raper wziął delikatnie maleństwo na ręce, przypatrując mu się z miłością. Chłopiec rozchylił nieco swoje małe oczka, rozglądając się dookoła. Wtulił się bardziej w zagłębienie szyi Choi, prawie zasypiając, gdy duża i ciepła dłoń, cierpliwie gładziła jego drobne plecki.
W końcu na ogromnym łóżku, do salki przywieźli Martę. Wyglądała na wyczerpaną, ale i bardzo szczęśliwą. Minho, od razu usiadł obok niej, ze swoim pierworodnym na rękach. Miał tak szeroki uśmiech, że brunetce chciało się z tego śmiać. Wiedziała jednak, że jest na tyle obolała, że sprawiłoby jej, to tylko ból i dyskomfort.
- Widzisz, jak się we mnie słodko wtula? - raper był tak podekscytowany, że aż musiał się pochwalić.
- Widzę. Piękny widok. - brunetka szepnęła cicho, uśmiechając się delikatnie. Cieszyła ją ogromnie ta radość Koreańczyka. - Ale przystojniak z niego będzie, po tatusiu.
- Oj, po tobie też na pewno coś odziedziczy. Byleby nie wzrost. - westchnął, robiąc po chwili nieco przerażoną minę, gdy zorientował się, co powiedział.
- Ej! - Marta, mruknęła, sycząc po chwili z dyskomfortu, gdy zabolało ją w okolicach miejsc intymnych.
- Oj, no sama lubisz wyższych mężczyzn. - zielonooka, popatrzyła na niego groźnie. - Zawsze możemy postarać się jeszcze, o córkę. - puścił w jej stronę oczko i całusa w powietrzu.
- Rany skarbie, daj mi dojść do siebie, po jednej ciąży. - brunetka przekręciła oczyma, będąc nieco rozbawiona.
- Dobrze, już dobrze. - westchnął i zerknął z czułością na swojego synka. - Witaj na świecie, Choi Chanyeol.











~ Koniec ~


________________________________________________________________________________________________

Mimo, iż po paru latach rozwinęłam, to opowiadanie, o kilka dodatkowych rozdziałów, to zostawiam ten opis na dole, na taką tam pamiątkę... ;)


 A, więc to już koniec.  ;) Postanowiłam, że tak będzie najlepiej zakończyć owe opowiadanie, bo szczerze mówiąc, ostatnio ciężko było mi cokolwiek pisać. Czułam, że mnie to męczy czasem. Mam nadzieję, że chociaż się spodobała epilog  i ktoś wstawi tu jakiś komentarz, mimo iż tak długo niczego nie dodawałam. Przepraszam, dorosłość to taki pochłaniacz czasu, że to jakaś masakra. ;__;
Chciałabym podziękować swojej przyjaciółce Oli, za to cudowne wsparcie w trudnych dla mnie chwilach. Za to, że tak cudownie starała się popędzać mnie z rozdziałami, nie mogąc się ich doczekać, co sprawiało, że dostawałam weny. ( a nawet czasem i szewskiej pasji, przez jej brak, wiesz coś o tym, prawda kochana? :P )  Nie chciałam jej zawieść, jak i reszty czytelników, ( chociaż i tak mam wrażenie, że zawiodłam, nie dodając ostatnimi czasy nic przez tyle czasu, mianhe! ;__; ) bo wiem, że kilku się odezwało i podpytywało, kiedy dodam ten nieszczęsny rozdział. :P ( chociaż i tak czuje, że zawiodłam. Przepraszam... :/ - lubi się powtarzać i przepraszać co 5 sekund. xddd ) Wracając do Oli, dziękuję jej również za pomoc w rozplanowaniu fabuły, kiedy byłam kompletnie zdruzgotana, nie wiedząc, gdzie koniec, a początek. Dziękuję również tym wszystkim czytelnikom, którzy komentowali i nie komentowali, za to, że odważyli się przeczytać takiego tasiemca! Podziwiam was, serio o.O Mam nadzieję, że nikt nie zraził się tymi błędami na początkach, ale teraz jest o wiele lepiej. Podobno. xD
Wyściskałabym was wszystkich, ale to niestety nie realne, więc przesyłam wam internetowego huga! <3
Nie usuwam bloga i nic już tu raczej nie wstawię ( no chyba, że mnie natchnie na napisanie jakiegoś gratisu. :P ) także czytajcie i komentujcie, bo będę starała się go odwiedzać dość często!

Jeśli ktoś chciałby przeczytać coś innego z moich palców, to zapraszam tutaj -> Kliku ;D__________________________________________